• Nie Znaleziono Wyników

Ludzie starej władzy na Politechnice Lubelskiej - Kazimierz Grelak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ludzie starej władzy na Politechnice Lubelskiej - Kazimierz Grelak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ GRELAK

ur. 1925; Skała

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, Lublin, Politechnika Lubelska, kadra naukowa Politechniki Lubelskiej, PRL

Ludzie starej władzy na Politechnice Lubelskiej

Moja pierwsza żona umarła, a drugą poznałem w sanatorium w Krynicy. Była z Lublina, więc wtedy przeniosłem się tu na Politechnikę. Uczelnia stworzyła mi dobre warunki pracy. Będąc na Wybrzeżu, zawsze byłem w cieniu Wydziału Budowy Okrętów. Do Lublina przeprowadziłem się w latach osiemdziesiątych, dwa miesiące przed stanem wojennym. Rektor [Politechniki Lubelskiej] doskonale się wywiązał, bo dostałem mieszkanie spółdzielcze. Byłem tu pierwszym z wyboru dziekanem Wydziału Zarządzania.

Po dwudziestu latach komunizmu, kiedy próbowano eliminować kadrę przedwojenną, ona jeszcze nadawała ton na Politechnice. Był profesor Edward Geizler z Politechniki Lwowskiej; wielu było już na emeryturach, ale tworzyli klimat i nadawali ton pracy.

Teraz, jak to obserwuję, to widzę, że trzeba więcej niż dwudziestu lat, żeby ton na uczelni przestali nadawać ludzie związani z [poprzednim systemem]. Trzeba długo czekać zanim się wykruszą.

Data i miejsce nagrania 2014-01-28, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Małgorzata Maciejewska

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Byłam na Majdanku z samego początku, to jeszcze widziałam to wszystko - te taczki, te kości w tych piecach to wszystko.. Tam było dwunaste pole, tam gdzie ten piec stoi, to tam

Nieraz to było tak, że na świętego Józefa to już ludzie do ko, do Lublina szli, na piechote boso do świętego Józefa na odpust.. A casem to jeszcze

A tutaj właściwie to myśmy byli dla nich też taką egzotyką, bo przyszli nowi ludzie z różnych stron miasta, a oni tam się znali.. Właściwie nie było

Były takie furty – tak się nazywały te wejścia – bardzo niskie, z metr trzydzieści- czterdzieści, trzeba było się schylać, jak się wjeżdżało do tego pieca czy wyjeżdżało..

To była mała miejscowość, ludzie żyli skromnie, chyba część była bezrobotnych nawet, bo wiem, że mój ojciec mówił, że jeśli się ma pracę, najniższą nawet za 100

Przeciechowski i Setnik byli zupełnie różnymi osobami i zupełnie inaczej się z nimi pracowało.. Przeciechowski, według mnie, miał większe zainteresowania polityczne,

W gimnazjum Vettera, ten czerwony budynek, w czasie okupacji byli skoszarowani Litwini.. Nazywano ich„czarnuchy” bo mieli płaszcze przefarbowane

Powiem szczerze, że nawet przed [19]80 rokiem czułem się wolny, bo udało mi się na zachód wyjechać.. [Jeszcze]