• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1928.09.08, R. 8, nr 105 + nowela

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1928.09.08, R. 8, nr 105 + nowela"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Pr>rorlr»ys»ł*» • wek«ped. miesięcznie1,50 zł z od-

* rzeapiata • noszeniem przez poeztę 20 gr więcej. W wypadkach nieprzewidzianych, przy wstrzy­ maniu przedsiębiorstwa,złożeniu pracy, przerwaniu ko­ munikacji,otrzymującyniema prawa żądaćpozatermi- nowych dostarczeńgazety, lub zwrotu ceny abona­ mentu. Za dział ogłoszeń, redakcja nie odpowiada.

Za ogłosz. pobiera się odwiersza x/jflOSZCnia mm. (7łam.) 10 gr, za reklamy M str. 34am.w wiadomościach potocznych30 gr na pierw­ szejstr. 50gr. Rabatu udziela się przy częstem ogła*

szaniu. „GłosWąbrzeski"wychodzi trzy ra*y tygodn.

i to wponiedziałek, środęipiątek. Skrzynka poczto­ wa 23. Redakcja iadministracja ul. Mickiewicza Tl

Telefon 80. Konto czekowe P.K. O. Poznań204,252.QPONMLKJIHGFEDCBA

P i ą te k J a n a m .

S o b o t a N a r o d z e n ie N . M . P . H a d r j.

N ie d z ie la P i o tr a K la w e r a .

D z iś w s c h ó d a lo ń c a o g o d z . 5 .1 6 z a c h , 6 .3 9

J u t r o • s 5 .1 7 v 6 .3 7

D z iś . k s i ę ż y c a > 8 .4 4 , 1 1 .4 4

Nr. 105 Wąbrzeźno, sobota 8 września 1928 r. Rok VIII

Przed rozpoczęciem roko ­ wań polsko-niemieckich.

N a s tr o je w n ie m ie c k ic h k o la c h p o lity c z n y c h . — P o g o r s z e n ie s ię k o n ju n k tu r y g o s p o d a r c z e j w N ie m ­ c z e c h z m u s i m o ż e N ie m c y d o b a r d z ie j u s tę p liw y c h ż ą d a ń , — K ie d y r o z p o c z n ą s ię r o k o w a n ia . —N a j­

p ie r w p r o w iz o r ju m , p o te m s ta ły t r a k ta t . B e r lin , w r z e s i e ń 1 9 2 8 . W p i e r w s z e j p o ł o w i e w r z e ś n i a r o z p o c z ą ć m a ­ ją s ię z n o w u r o k o w a n i a p o l s k o - n ie m i e c k i e , k t ó r y c h z a d a n i e m m a b y ć u s u n ię c ie a n o r m a ln e g o s t a n u w o jn y g o s p o d a r c z e j p o m i ę d z y P o l s k ą a N ie m c a m i.

S p r a w a t a , k t ó r a z a r ó w n o d l a N ie m ie c , j a k i d la P o l s k i m a b a r d z o p o w a ż n e z n a c z e n i e , j e s t p r z e d ­ m i o t e m b a r d z o ż y w e j u w a g i w s z y s t k i c h k ó ł p o l i­

t y c z n y c h . — p o n i e w a ż w o d p o w i e d n im r o z w i ą z a n i u je j w id z i s ię n a l e ż y t e p o k o j o w e u s t o s u n k o w a n i e s ię N i e m i e c i P o l s k i w o b e c s ie b ie .

R o k o w a n i a m a j ą b y ć p o d j ę t e w d n iu 1 0 w r z e ­ ś n ia . — J e s t o c z y w iś c ie r z e c z ą n i e z m i e r n i e w a ż n ą z j a k i e m i i n t e n c j a m i p r z y s t ą p i ą N i e m c y d o t y c h r o ­ k o w a ń , p o n i e w a ż t y l k o o d s t a n o w i s k a d e l e g a t ó w n i e m ie c k ic h z a l e ż y e w e n tu a l n e p o w o d z e n i e i r e z u l ­ t a t y t y c h r o k o w a ń . J a k t e d y p r z e d s ta w i a j ą s ię t e n a s tr o j e ?

P o m i j a ją c w s z e lk i e i n n e u b o c z n e s z c z e g ó ł y , — p o w i e d z i e ć s o b i e m u s i P o l s k a z g ó r y , ż e o b e c n y r z ą d n i e m ie c k i , j e ś l i c h o d z i o o g ó ln y s t o s u n e k N i e ­ m i e c d o P o ls k i, w c a l e n i e j e s t ż y c z liw ie j d l a P o l s k i u s p o s o b i o n y , n iż j a k i k o l w i e k i n n y r z ą d n i e m i e c k i . S o c j a l i ś c i n ie m ie c c y , k t ó r z y s t o j ą o b e c n i e p r z y w ł a ­ d z y , j e ś l i c h o d z i o o g ó l n ą p o l i t y k ę N ie m ie c , n i e s ą w c a l e g o r s z y m i „ p a t r jo t a m i " , n iż n a c j o n a l iś c i . — S p r a w a b u d o w y n o w e g o p a n c e r n i k a n i e m ie c k ie ­ g o , o r a z i n n e p o s u n i ę c i a w o g ó ln e j p o l i ty c e w s k a ­ z u j ą n a t o d o b i t n i e . T o t e ż o g ó ln ie z w ie s ię s o c j a l i ­ s t ó w n i e m i e c k i c h ,.s o c j a l - p a t r jo t a m i “ . P r z e l i c z y ł a ­ b y s ię z a te m P o l s k a , g d y b y t y l k o n a t e j z a s a d z ie ż e o b e c n i e s t o i u w ł a d z y g a b i n e t s o c j a l i s t y c z n o - d e - m o k r a ty c z n y ,c z e k a ć c h c i a ł a j a k ic h ś w i ę k s z y c h u - s t ę p s t w z e s t r o n y N ie m ie c , J e s t j e d n a k j e d e n m o ­ m e n t , k t ó r y d l a s t a n o w i s k a N ie m ie c w m a j ą c y c h s ię r o z p o c z ą ć r o k o w a n i a c h p o l s k o - n i e m i e c k i c h m ie ć b ę d z ie b a r d z o p o w a ż n e z n a c z e n i e . M o m e n t e m ty m j e s t o b e c n a k o n j u n k t u r a g o s p o d a r c z a w N ie m c z e c h . O tó ż f a k te m je s t, ż e o s ta tn io s to s u n k i g o s p o d a r c z e w N ie m c z e c h w y k a z u ją d o ś ć s iln e p r z e s ile n ie . — P o s z c z e g ó ln e g a łę z ie p r z e m y s łu n ie m ie c k ie g o u - s k a r ż a ją s ię n a b r a k z b y tu i o g r a n ic z a ją w d o ś ć s il­

n e j m ie rz e d o ty c h c z a s o w ą p r a c ę . N ie b e z z n a c z e ­ n ia je s t r ó w n ie ż i te n f a k t, ż e s to s u n k i h a n d lo w e p o m ię d z y R o s ją a N ie m c a m i, n a k tó r e N ie m c y d o ­ tą d b a r d z o lic z y li, o s ta tn io r o z lu ź n ia ją s ię c o r a z s il­

n ie j i d o p r o w a d z a ją d o c o r a z w y d a tn ie js z e g o z a ­ s to ju h a n d lo w e g o m ię d y N ie m c a m i a s o w ie ta m i. — I z ty c h w ła ś n ie w z g lę d ó w n a w ią z a n ie p o r o z u m ie ­ n ia g o s p o d a r c z . z P o ls k ą je s t d la N ie m ie c w c h w ili o b e c n e j p r o b le m e m d o ś ć w a ż n y m . Z ty c h ta k ż e p o ­ w o d ó w n a le ż y o c z e k iw a ć o d N ie m c ó w b a r d z ie j p o ­ je d n a w c z e g o s ta n o w is k a , n iż d o ty c h c z a s . Z a r ó w n o b o w ie m s o c ja liś c i, r e p r e z e n tu ją c y in te r e s y d o ś ć s il­

n e g o b e z ro b o c ia w ś r ó d r o b o tn ik ó w , ja k i n ie m ie c k a p a r tja lu d o w a d r . S tr e s e m a n a , r e p r e z e n tu ją c a in ­ te r e s y w ie lk ie g o p r z e m y s łu , k tó r e tw o r z ą g łó w n ą p o d s ta w ę o b e c n e g o r z ą d u n ie m ie c k ie g o , z a in te r e ­ s o w a n e s ą w n a w ią z a n iu s to s u n k ó w h a n d lo w y c h z P o ls k ą i w o tw o rz e n iu p o ls k ic h r y n k ó w d la p r o ­ d u k c ji n ie m ie c k ie j, I te je d y n ie c e le k a ż ą p r a w d o ­ p o d o b n ie N ie m c o m w c z a s ie o b e c n y c h r o k o w a ń z a - p o m n ą ć o c e la c h p o lity c z n y c h i p ó jś ć n a p o r o z u ­ m ie n ie g o s p o d a r c z e z P o ls k ą .

W te n s p o s ó b tło m a c z y ć n a le ż y s o b ie r ó w n ie ż , ż e o g ó ln e in f o r m a c je , k tó r e K o r e s p o n d e n t W a s z u z y s k a ł o d je d n e g o z w y b itn y c h p o lity k ó w n ie m ie c ­ k ic h b r z m ią n a o g ó ł o p ty m is ty c z n ie . O to b o w ie m c o I n f o r m a to r n a s z o ś w ia d c z y ł n a n a s z e z a p y ta n ie :

„ R o k o w a n ia p o ls k o - n ie m ie c k ie r o z p o c z n ą

s ię w a tm o s fe r z e , k tó r a p o z w a la m ie ć n a d z ie ję , ż e o b e c n e p e r tr a k ta c je d o p r o w a d z ą w r e s z c ie d o p o ­ ż ą d a n y c h r e z u lta tó w . F a k t, ż e p r e z y d e n t H in d e n ­ b u r g , p r z y jm u ją c n o w e g o p o s ła p o ls k ie g o , o r a z k a n ­ c le rz M iilie r w o ś w ia d c z e n iu r z ą d o w e m m ó w ili o k o n ie c z n o ś c i w s p ó łp r a c y g o s p o d a r c z e j p o m ię d z y P o ls k ą a N ie m c a m i i — k a ż ę w ie r z y ć , ż e z e s tr o n y N ie m ie c d ą ż y ć b ę d z ie s ię d o ja k n a jry c h le js z e g o p o ­ r o z u m ie n ia .

C z y k w e s tje p o lity c z n e , k tó r e d o te j p o r y s ta n o w iły g łó w n ą tr u d n o ś ć w u z y s k a n iu p o r o z u ­ m ie n ia . n ie z o s ta n ą o b e c n ie w y s u n ię te ? — z a p y ­ ta łe m .

S ą o c z y w iś c ie s p r a w y n a tu r y p o lity c z n e j, k tó r e ś c iś le łą c z ą s ię z e z a g a d n ie n ia m i g o s p o d a r - c z e m i i p o r o z u m ie n ie w je d n y c h p o c ią g n ą ć m u s i z a s o b ą p o r o z u m ie n ie w s p r a w a c h d r u g ic h . O s ta tn ie je d n a k w y ja ś n ia ją c e o ś w ia d c z e n ia r z ą d u p o ls k ie g o , d o ty c z ą c e z w ła s z c z a o r g a n iz a c ji p a s a n a d g r a n ic z ­ n e g o k a ż ą p r z y p u s z c z a ć , ż e z te j s tr o n y n ie n a le ż y o c z e k iw a ć w y ło n ie n ia s ię p o w a ż n ie js z y c h t r u ­ d n o ś c i.

(Z te g o „ d y p lo m a ty c z n e g o 1' o ś w ia d c z e n ia w y ­ n ik a je d n a k , ż e N ie m c y w d a ls z y m c ią g u b ę d ą u s i­

ło w a ły p o r u s z y ć s p r a w y n a tu r y p o lity c z n e j.— R e d .)

K to o b e jm ie k ie r o w n ic tw o d e le g a c ji n ie ­ m ie c k ie j?

K ie ro w n ik ie m d e le g a c ji n ie m ie c k ie j b ę d z ie w d a ls z y m c ią g u m in is te r H e rm e s , k tó r y ja k o n a j­

b a r d z ie j z d o ty c h c z a s o w y m p r z e b ie g ie m r o k o w a ń o b z n a jo m io n y , d a je g w a r a n c ję , ż e r o k o w a n ia p o ­ s u w a ć b ę d ą s ię w m o ż liw ie s z y b k im te m p ie .

— C z y r o k o w a n ia d o p r o w a d z ić m a ją d o z a w a r ­ c ia s ta łe g o t r a k t a tu h a n d lo w e g o p o m ię d z y P o ls k ą a N ie m c a m i?

Anschluss" mógłby wywołać nową wojną

P is m a p a r y s k ie d o n o s z ą z G e n e w y , ż e B r ia n d w r o z m o w ie s w o je j z d r . S e ip le m z a p e w n ił g o o s y m - p a tji F r a n c ji d la A u s tr ji, a le z a r a z e m z w r ó c ił m u u w a g ę n a n ie b e z p ie c z e ń s tw o w s z e lk ie j u r z ę d o w e j

Majaczenia litewskie

L u d n o ś ć k o w ie ń s k a z n a p r ę ż e n ie m ś le d z i p r z e ­ b ie g o b r a d g e n e w s k ic h , z w ła s z c z a z a ś o c z e k u je z n ie p o k o je m o b r a d n a d s p o r e m p o ls k o - lite w s k im . J u ż te r a z z a z n a c z a ją s ię p e s y m is ty c z n e p r z e w id y ­ w a n ia . W ś ró d z a n ie p o k o jo n e g o s p o łe c z e ń s tw a li­

Amundsen żyje!

O ś w ia d c z e n ie r z e c z o z n a w c y p o la rn e g o . R z e c z o z n a w c a p o la r n y H e lm e r H a u s e n , k tó r y

d w u k r o tn ie b r a ł u d z ia ł w e k s p e d y c ja c h A m u n d s e ­ n a , w y r a z ił z d a n ie , ż e je s t m o ż liw e , iż A m u n d s e n je s z c z e ż y je . H e lm e r H a u s e n p r z y p u s z c z a , ż e z a ­ ło g a s a m o lo tu L a th a m u r a to w a ła s ię p r z y je g o r o z ­ b ic iu i ż e u d a ło je j s ię z a b r a ć b r o ń i ś r o d k i ż y w n o ­ ś c io w e .

P o s ia d a n ie b r o n i i a m u n ic ji n a w e t p o w y c z e r­

Katastrofa powodzi w Korei

D z ie w ię ć s e t o s ó b u to n ę ło . Z T o k io d o n o s z ą o s tr a s z liw e j k a ta s tr o f ie p o ­

w o d z i, ja k a n a w ie d z iła p ó łn o c n e i w s c h o d n ie c z ę ­ ś c i K o r e i, w k ą c ie , g d z ie je d n ą g r a n ic ę tw o rz y M a n d ż u r ja , a d r u g ą S y b e r ja . P ły n ą c a ta m r z e k a T u m e n w ije s ię w ś r ó d g ó r d w a ty s ią c e m e tr ó w w y - । s o k ic h . D o p ie r o p r z y u jś c iu w d o lin ę w y s tą p iła i z b r z e g ó w i z a la ła z e le m e n ta r n y m r o z m a c h e m s z e - : r o k ie p o ła c ie k r a ju .

W ty c h o k o lic a c h ż y je g ę s to o s ia d ła lu d n o ś ć | w le k k o b u d o w a n y c h b a m b u s o w y c h c h a tk a c h i o d - d a je s ię p r z e w a ż n ie r o ln ic tw u . M o ż n a s o b ie w y ­ s ta w ić s tr a s z n e s p u s to s z e n ie , ja k ie w y r z ą d z iła b ły -

N ie w ą tp liw ie o b y d w ie s tr o n y d ą ż y ć b ę d ą d o te g o , a ż e b y u s ta lić p o d s ta w y d la s ta łe j w s p ó łp ra c y g o s p o d a rc z e j P o ls k i i N ie m ie c . J e d n a k n a r a z ie b ę d z ie z a w a r te p r o w iz o r ju m , a d o p ie r o n a te j z a ­ s a d z ie p o u s ta le n iu w s z e lk ic h p o tr z e b n y c h d a n y c h , d o jd z ie d o z a w a rc ia d e f in ity w n e g o t r a k t a t u . J u ż s f o rm u ło w a n ie p o r o z u m ie n ia g o s p o d a rc z e g o p o m ię ­ d z y F r a n c ją a N ie m c a m i w y m a g a ło b a r d z o d łu g ie g o c z a s u i d o p ie r o p o b lis k o d w u le tn ic h r o k o w a n ia c h z a w a r to s ta ły t r a k ta t h a n d lo w y . S to s u n k i g o s p o ­ d a r c z e p o ls k o - n ie m ie c k ie s ą p r o b le m e m z n a c z n ie r o z le g le js z y m i c ię ż s z y m , n ic te d y d z iw n e g o , ż e s ta ły t r a k ta t h a n d lo w y w y m a g a ć b ę d z ie o b s z e r­

n y c h i d łu g ic h p r a c . S k o ro je d n a k p o o b y d w u s t r o ­ n a c h o k a ź e s ię s k ło n n o ś ć d o p o r o z u m ie n ia i z a w a r ­ te z o s ta n ie p r o w iz o r ju m . s ta n o w ić to b ę d z ie ju ż p o ­ w a ż n ą z d o b y c z w n a w ią z a n iu s to s u n k ó w g o s p o d a r ­ c z y c h p o m ię d z y P o ls k ą a N ie m c a m i,''

Z w y ja ś n ie ń ty c h w y n ik a , ż e z p r z y to c z o n y c h ju ż n a w s tę p ie p r z y c z y n p r z y s tą p ią N ie m c y d o o b e c n y c h r o k o w a ń z b a r d z ie j u m ia rk o w a n y m i p o ­ s tu la ta m i, k tó r e m o ż liw o ś ć u z y s k a n ia p o r o z u m ie n ia s ta w ia ją n a b a r d z ie j r e a ln e j p la tfo r m ie . W a ź n e m je s t je d n a k , c z y n a s tro je te p r z e tr w a ją i w d a ls z y m c ią g u , o r a z c z y w c z a s ie r o k o w a ń n ie z a jd ą ja k ie ś z m ia n y , k tó r e m o g ą z m ie n ić lin ję p o s tę p o w a n ia N ie m ie c , N ie n a le ż y b o w ie m z a p o m in a ć , ż e o b e c n y r z ą d n ie ń iie c k i p o je s ie n n e m z e b r a n iu s ię R e ic h s ­ ta g u s ta n ie z n o w u p r z e d m o ż liw o ś c ią k r y z y s u w e ­ w n ę tr z n e g o i e w e n tu a ln y c h z m ia n . A to s ą s p r a w y , k tó r e d la r o k o w a ń p o ls k o - n ie m ie c k ic h n ie b ę d ą b e z z n a c z e n ia .

F r . W ie r c h o w ie c k i.

in ic ja ty w y , m a ją c e ) n a c e lu p o łą c z e n ie A u s tr ji z R z e s z ą n ie m ie c k ą .

A k c ja ta k a g r o z iła b y r ó w n o w a d z e e u r o p e j­

s k ie j i m o g ła b y z a k łó c ić p o k ó j w E u r o p ie .

te w s k ie g o z a c z y n a s ię s z e r z y ć p a n ik a , d a je s ię p o ­ s łu c h w ia d o m o ś c io m , ja k o b y n ie o d p o w ie d z ia ln e s i­

ły w o js k o w e P o ls k i ( ? ) z a m ie r z a ły w k r o c z y ć d o L itw y c e le m o b a le n ia r z ą d ó w W a ld e m a r a s a .

p a n iu z a p a s ó w ż y w n o ś c i z a b ra n y c h z s a m o lo tu , m o g ło u m o ż liw ić e g z y s te n c ję r o z b itk o m , k tó r z y ż y ­ w ią s ię p r a w d o p o d o b n ie m ię s e m b ia ły c h n ie d ź w ie ­ d z i i in n y c h z w ie rz ą t p o la r n y c h .

F r a n c u s k i m in is te r m a r y n a r k i p o w ia d a m io n y z o s ta ł p r z e z a d m ir a lję . ż e je s t o n a g o to w a p r z e s ła ć d o F r a n c ji s z c z ą tk i s a m o lo tu L a th a m .

s k a w ic z n ie w o d a , p ę d z ą c a w o lb r z y m ic h m a s a c h z w y s o k o ś c i d w ó c h ty s ię c y m e tr ó w , w m g n ie n iu o - k a z o s ta ły w s z y s tk ie d r o g i, lin je k o le i ż e la z n y c h , w o g ó le w s z y s tk ie k o m u n ik a c je d o s z c z ę tn ie z n is z ­ c z o n e .

G u b e r n a to r p ó łn o c n o -w s c h o d n ie j K o r e i s tw ie r ­ d z a , ż e w c z a s ie w y le w u r z e k i T u m e n u to n ę ło 9 0 0 o s ó b .

Z a la n e c z ę ś c i k r a ju s ą o d c ię te o d ś w ia ta . P o ­ m im o w s z e lk ic h w y s iłk ó w n ie z d o ła ł s ię d o tą d r z ą d k o r e a ń s k i d o w ie d z ie ć o lo s ie d w ó c h m ia s t le ż ą c y c h

(2)

w ośrodku zalanych terenów. Żniwo przepadło całkowicie.

Sąsiadujące z północno-wschodnią Koreą części Syberji i Mandżurji także nawiedzione zostały po­

Wymordowanie całej rodziny

W e wsi Hołubią ziemi siedleckiej nieznani spra­

wcy wymordowali całą rodzinę znanego w okolicy znachora. Józefa Jaglaka.

Jaglak od szeregu lat trudnił się leczeniem o- kolicznych mieszkańców i przepowiadał im przy­

szłość. Gdy pewnej grupie poszkodowanych o- świadczył, że pieniądze i dobytek zabrali im sąsie- dzi, i że niedługo będzie mógł wskazać nazwiska sprawców, po kilku dniach znaleziono znachora o- raz 4-ch członków rodziny jego martwych. Zarą­

bano icK siekierą.

Machinacje CaUes(a celem dalszego odwleczenia publi­

cznego procesu w sprawie zamordwania Obregona

(KAP). ,,Osservatore Romano" w dalszym ciągu demaskuje metody prezydenta Calles'a, ja- kiemi zmierza on do zasłonienia rzeczywistych wi­

nowajców zamordowania gen. Obregona. W arty­

kule p. t. ,,Pomiędzy więzieniem i procesem ' twier­

dzi ,.Osservatore". że na żądanie komisji psychja- trów postępowanie przeciwko Toralovi ma być za­

wieszone do końca września.

Tymczasem siostra Concepcion i Castro prze­

bywają w więzieniu, zaś na katolików rzuca Calles generalne posądzenie. Prawdziwi jednak zbrodnia­

rze, wskazani przez opinję publiczną i przez obre- gonistów, są wszyscy na wolności. A przecież przeciwko pierwszym niema żadnego dowodu, a tylko nieokreślone, śmieszne oskarżenie, podczas gdy o tych drugich już od pierwszych dni mówi się zupełnie głośno i wyraźnie. Takie ściśle określo­

ne oskarżenia postawił poseł Aurelio M aurique na zebraniu zjednoczonych rewolucyjnych partji narodowych (obregoniści). Powiedział on m. in.:

..Meksykańska partja robotnicza już od dawna sze­

rzyła atmosferę nienawiści, która musiała dopro­

Jak brzmi Pakt Kelloga

Podpisany przez 14 państw dnia 27 sierpnia w Paryżu pakt Kelloga brzmi następująco:

..Głęboko świadomi swego wielkiego obowią­

zku współdziałania postępowiludzkości, przekona­

ni, iż nadszedł czas, kiedy winno być dokonane o- twarte wyrzeczenie się wojny, jako narzędzia po­

lityki narodowej, celem utrwalenia pokojowych i przyjaznych stosunków, łączących obecnie ich narody;

Przeświadczeni, iż wszelkie zmiany w ich sto­

sunkach wzajemnych mogą być dokonane jedynie za pomocą środków pokojowych w wyniku normal­

nego pokojowego rozwoju, i że każde z państw-

wodzią. Szczegółów bliższych z tych terenów brak.

Gubernator koreański oświadczył, że jest to naj­

straszniejsza powódź, jaka spotkała terytorjum ko­

reańskie od dziesiątków lat

Na piersiach znachora przyczepiona była szpil­

ką kartka następującej treści: ,.już teraz nie bę­

dziesz mógł przepowiadać co się będzie w przy­

szłości działo. Szkoda, żeś nie przepowiedział swojej śmierci."

Są poszlaki, że morderstwa dokonali okoliczni rabusie, którzy bali się, aby znachor nie ujawnił ich zbrodni.

Policja jest na tropie zbrodniarzy i jest nadzie­

ja, że wkrótce będą oni wykryci.

wadzić do zamordowania gen. Obregona. W atmo­

sferze takiej słabszy umysł mógł odczuwać przymus moralny i uważać za konieczne usunięcie człowie­

ka, który gwarantował dobra narodowe. Czego żądamy w stosunku do zabójcy Obregona? Uwa­

żam się za wyraziciela wszystkich obregonistów, którzy mają szlachetne uczucia i oświadczam, że nie pragniemy śmierci mordercy."

,,E1 Universal", który podaje to oświadczenie, dodaje: ..Zebranie obdarzyło mówcę nieustającemi oklaskami. Możecie być pewni, ciągnął dalej mów­

ca, że obregonizm nie ugrzęźnie w tej zbrodni.

W naszych oczach zabójca nie jest odpowiedzial­

nym, jest on ofiarą stojącej za nim wyższej siły.

Czy powiedział on całą prawdę? Czy ją powie w czasie przesłuchania go? (W czasie badania To- val zeznał, że do zbrodni namówił go Trejo, czło­

nek Cremu, na czele którego stoi Morones i na któ­

rym opiera się Calles). Mamy jednak wszyscy sąd.

Do niego się zwracamy i jemu, sądowi ludu, wska­

zaliśmy właśnie już grupę ludzi, którzy ponoszą rzeczywistą odpowiedzialność za morderstwo."

sygnaturjuszów. które w przyszłości ucieknie się do wojny dla osiągnięcia swych interesów narodo­

wych winno być pozbawione dobrodziejstw niniej­

szego paktu:

W nadziei, iż zachęcone ich przykładem inne narody świata złączą się z nimi w tym wysiłku dla dobra ludzkości i że, przystępując do niniejszego traktatu po wejściu jego w moc obowiązującą, za­

pewnią sobie korzystanie z jego zbawiennych po­

stanowień, jednocząc w ten sposób wszystkie cy­

wilizowane narody świata we wspólnem wyrzecze­

niu się wojny, jako narzędzia ich polityki naro­

dowej;

Postanowili zawrzeć niniejszy pakt i w tym celu wyznaczyli, jako swoich pełnomocników,..

którzy, po wzajemnem przedstawieniu pełnomoc­

nictw, zgodnych z obowiązującą formą, uchwalili solidarnie następujące artykuły:

1. W ysokie układające się strony uroczyście oświadczają w imieniu swoich narodów, iż potę­

piają uciekanie się do wojny dla rozwiązania spo­

rów międzynarodowych i wyrzekają się jej, jako na­

rzędzia polityki narodowej w ich stosunkach wza­

jemnych.

11. W ysokie układające się strony postanawiają iż uregulowanie lub rozwiązanie wszelkich sporów i konfliktów, niezależnie od ich natury i pochodze­

nia, które mogą między niemi wyniknąć, może na­

stąpić jedynie za pomocą środków pokojowych.

111. Traktat niniejszy winien być ratyfikowa­

ny przez W ysokie układające się Strony, wymienio­

ne na wstępie, zgodnie z ich wymaganiami konsty- tucyjnemi, i nabierze mocy oobwiązującej po zło­

żeniu odnośnych dokumentów ratyfikacyjnych w...

Traktat niniejszy po wejściu jego w siłę, zgo­

dnie z poprzedniemi artykułami, pozostaje otwarty jak długo zajdzie tego potrzeba, dla przystąpienia doń wszystkich innych państw świata."

Następnie pakt omawia formalną stronę ra­

tyfikacji ze strony nowoprzystępujących państw.

Do podpisania paktu zostały zaproszone wszy­

stkie pozostałe państwa.

Paktem naogół nawet te państwa, które go podpisały nie entuzjazmują się i nie spodziewają się wielkich po nim korzyści.

CHŁOPI ROSYJSCY MORDUJĄ KOMUNISTÓW.

W e wsi Putiatin w okręgu Dniepropietrowskim został zabity w swojem mieszkaniu prez. sowietu Pietrów. W e wsi Kality koło Kijowa do mieszkania korespondenta pism sowieckich Dmitrenki wtar­

gnęli uzbrojeni chłopi i zranili go ciężko nożami.

W Kijowie zabito redaktora gazety „Proletar" — Kowenia. M orderca zbiegł. W e wsi Siemionówka w Kiszowszczyźnie zabito korespondenta pism so­

wieckich Satyrjenko. W e wsi Hołowszczyńce w okręgu Winnickim zabito sekretarza sowietu Korol.

Sprawców nie ujęto.

W zrost nastroi wrogich władzy sowieckiej za­

chęciły monarchistów rosyjskich, przebywających na emigracji, do ożywienia swojej działalności.

W Paryźu odbył się zjazd, na którem zapadła uchwała o militaryzacji wszystkich istniejących na emigracji związków monarchistycznych. Prasa pa­

ryska sądzi, iż monarchiści rosyjscy liczą się z szyb­

kim upadkiem bolszewickich rządów.

PRZESILENIE W BUŁGARJI.

Rząd bułgarski podał się do dymisji.

W kołach politycznych oświadczają, że król powierzy misję tworzenia rządu dotychczasowemu prezesowi rady ministrów Ljapczewowi.

Powodem ustąpienia rządu był zatarg w łonie gabinetu w sprawie macedońskich crganizacyj te- rorystycznych.

JAN KANTY OREGOROWICZ.

UKRYTE SKARBY

3) — o— (Ciąg dalszy).

Co do dziewczątek, były to prawdziwe młodziutkie szczebiotki, wesołe, figlarne, uśmiechnięte, z rumianemi buziaczkami jak różyczki, z modremi oczkami i ciemno blond włosami, które splecione w dwa długie warkocze, spadały na plecy, związane w końcach w niebieską wstążkę na kokardkę. Choć prostemi przysłonięte ka­

peluszami, wyglądały wcale powabnie, a zajmując się wszystkim co spostrzegły, przelatującą jaskółką, lub skowronkiem, kwiatkiem, trawką, wybierając chaber z żyta, rozprawiały żywo z towarzyszącemi im młodzią- nami, oglądając się często na ojca i przystając na chwil­

kę. jeżeli się zbyt wiele od niego oddaliły.

— Przeszłego roku, — odezwała się młodsza z nich Rózia, po małej chwili ogólnego milczenia, — byliście lepsi dla nas, moi panowie. Nie tylko zbieraliście kwiat­

ki, ale ty Stefanie uplotłeś mi z nich prześliczny wia- ncezek, który nosiłam cały dzień na głowie, chwaląc się przed wszystkiemi z daru, jaki otrzymałam od brata.

— To prawda, — potwierdziła starsza W iktosia,—

Rózia prawdę mówi, tylko zapomniała, że wówczas by­

liście w szóstej klasie, a dziś już szkoły skończyliście.

Powaga więc nie pozwala zajmować się wam takiemi drobnostkami.

— Póki są jeszcze w mundurach studenckich, to mogą nam i dziś służyć jak dawniej. Ośla czapka nie tak dawno głowy ich opuściła, żeby mieli zapomnieć, co się od braci siostrom przynależy.

— A jednak i dziś nie wiele już o nas dbają, — odezwała się W iktosia, niby zadąsana; — co to będzie dalej, jak się przebierzecie w cywilne ubranie, to nawet nie chcę się domyślać. Zapewne będziecie nas mijać zdaleka, spoglądając z góry, jak na istoty niegodne waszego towarzystwa.

— Niesprawiedliwe jesteście, moje siostrzyczki, —:

odezwał się na to Stefan, ale mu przerwał zaraz przy­

jaciel jego Janek dodając:

— Powiedz raczej: złośliwe i niewdzięczne...

— A! bardzo grzecznie, prześlicznie, — przerwały obie dziewczynki, — jeszcze chwilkę, a pogrozicie nam zapewne rózgą, albo klapsem.

— Padamy panom do nóg, jako ludziom uczonym i poważnym, ale na podobne pogróżki wcale nie myśle- my czekać. Gniewamy się na was i proszę do nas nic nie mówić.

1 my się na was gniewamy, — odezwał się Ja­

nek, przyzwyczajony uważać dziewczynki jak siostry, — nie będziemy wam naprzykrzać się naszą rozmową, chociaż tyle miałem do powiedzenia.

Zapewne o naszej złości albo niewdzięczności...

ale przepraszam, bo się gniewamy z sobą i nie rozma­

wiamy.

— Byłoby i o tern coś powiedzieć, ale miałem rzecz ważniejszą i ciekawszą.

— Zupełnie nie jesteśmy ciekawe.

— O! zupełnie, zupełnie, — dołożyła Rózia, — je­

żeli jednak chcecie mówić, to możecie, nikt wam ust nie zawiązał, a nam uszów nie zalepił.

— Obciąłem właśnie mówić o naszych różnych pro­

jektach ...

— Jak zostaniemy doktorami, mecenasami, — wtrą­

ci! Stefan, — jak się pożeniemy, pobogacimy...

— Proszę, jak to idzie prędko! — przerwała W ik­

tosia, — czy i pan Jan tak za jednym zamachem, od jednego podskoku zostanie poważnym w okularach dok­

torem albo mecenasem?

— Ja myślę być gospodarzem, — odrzekł Jan, — ten stan najlepiej mi się podoba.

— A to dla czego? — zapytała W iktosia, — od czasu jak ojciec stracił wszystko na dzierżawie, gospo­

darstwa lękam się jak ognia.

— Jest jednak ono najmilszą i najwdzięczniejszą pracą, — odrzekł Jan. — Najprzód... »

— Tak, tak, — przerwała W iktosia, — najprzód zdychają owce, potem bydło i konie; potem grad bije w polu, ogień pali w stodole, ale prawda, przepraszam...

przecież się gniewamy i nie rozmawiamy z sobą; prze­

praszam, bardzo przepraszam.

— W ięc nie mówmy o gospodarstwie, tylko o czem Innem...

— O niczem, o niczem, bo się gniewamy.

— Tak, — dołożyła Rózia, — gniewamy się i to na prawdę, nie na żarty.

- A na długo?

— Aż nas przeprosicie i ubłagacie, a za karę mu- sicie nam prześlicznie ukłonić się i pocałować w ręce po dwa razy.

W pośród śmiechów i żartów kara co do joty speł­

nioną została, nastąpiło więc zupełne pogodzenie, i wkrótce rozpoczęła się poważniejsza rozmowa o obio­

rze stanu w przyszłości.

W drugiej gromadzie wyprzedzającej znacznie ro­

dzinę kapitana Stefana, zupełnie innego rodzaju prowa­

dziła się rozmowa. Głównie utrzymywał ją młody, jesz­

cze trzydziestu lat nie mający człowiek, ubrany dość brudno i podarto, ale ruchliwy jak fryga, zarośnięty, rozczochrany, z jednem okiem drgającym spazmatycz­

nie i skutkiem tego zwykle przymkniętem. Rozprawia­

jąc i machając rękoma, chwili jednej prawie nie pozo­

stał spokojnym. Do tego mówił, tego trącał, na innego patrzył, a o innym myślał. Przechodząc różne koleje, był młynarczykiem, lokajem, karbowym, leśnikiem, później ekonomem, wreszcie sekretarzem przy magistra­

cie w Czersku, a w końcu niczem, szukającym nowego pomieszczenia. Niespokojny, chciwy, żądny wyniesienia, nieprzebierający w środkach, na wszystko patrzący z zazdrością, nigdzie, jak to mówią, miejsca długo nie zagrzał, bo wszędzie chciał iść naprzód nie przez pra­

cę i zasługę, ale przez podstęp, intrygi i niecne szal­

bierstwo. Kiedy zwracano jego uwagę na nieuczci­

wość w postępowaniu i na karę Bożą, cmokał niecier­

pliwie ustami* i mrugając okiem spazmatycznie, mówił trzęsąc ręką po nad głową:

— Dajcie mi pokój z morałami! Jam nie dziecko, ani koronny głupiec, wiem co parzy, a co ziębi. Kręć się i wierć, oto moje godło, a musisz coś koniecznie albo wykręcić, albo wywiercić. Bez tego zginiesz w świecie jak Szwed w kampinowskiej puszczy.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kapłan modli się, bierze chleb, pochyla się i wypowiada słowa, które Pan Jezus powiedział podczas Ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje” (Mt 26,26b).. W

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Częstym sposobem działania szpitali prywatnych, a zarazem elementem ich krytyki jest cream skimming (zjawisko spijania śmietanki – przyp. red.) – szpita- le te skupiają się

Mówię, iż dzisiaj zajmiemy się porównywaniem władzy, jaką sprawowali w Rzymie: Gajusz Juliusz Cezar oraz Oktawian August.. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie zawarte w

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Utrwalanie wiadomości dzieci na temat zwyczajów i symboliki Świąt Wielkanocnych Zachęcanie dzieci do podejmowania aktywności językowych, plastycznych, ruchowych. Otwieramy

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z

Program Gospodarczy Rządu "Przedsiębiorczość—Rozwój—Praca”, Narodowy Plan Rozwoju 2004—2006, a także w innych średnio i długookresowych dokumentach