• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 18=30[!] (14 maja 1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 18=30[!] (14 maja 1830)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄ T E K DNIA 14 . MAJA 1830. ROKU.

HISTORJA ZALOTÓW.

W Polszczę przed lat kilką s e t , taki b y ł starania sig o Damę po dworach szlachetnych obyczaj. Naprzód od dzieciństwa ani kawaler Dam y, ani Dama kawalera nigdy widzieć niem ogła. T en do lat trzydziestu trzech , czte­

r e c h , pięciu obozu pilnow ał; Dama zaś pospolicie do la 24 —■ 48 z kądzielą sig i z wrzecionem pieściła. T oż dopiero sąsiad do sąsiada , pan P aw eł np. do pana Gawła /przezw isk bowiem przedtem n ie b y ło , ale się tylko im ie­

niem dodawszy przezwisko mai gtn ości swoiej np. pan P aw eł z Wierzbowa pisyw ali), w ysłał sześciodżiesięcio- letniego D ziew osłęba , który przyiechawszy na dziedzi­

niec pana P aw ła, zsiadł z konia i za cugle go trzyma­

ją c , do okien iego zapukał. To*ź się dopiero na ta k i, w ed łu g dawnego ceictnonjału zdobył, komplement. Pan P aw eł mile wasżmości pozdraw ia, a radby wiedział' , czy

18

(2)

14 < ^ —

na to waszmość p ozw oli, o co bn się przezemnie pytać będzie? Odpowiedział pan G aw eł: słucham panie są- siedzie. Olo (dalej perorę ciągnął D ziew o słęb ) Pan Paw eł ma swego parobka , iuż mu się do lat czterdzie­

stu zabiera, a słyszał , że waszmość macie dziewkę iuż też d o ro słą , a zatem , ieżelibyś Wpan p o zw o lił, toby się i pobrali. leżeli tak tedy, pan Gaweł odpowiedział:

Wstąpcie ieno do n a s, to się o tem namówimy z sobą;

toż dopiero D ziew ósłęb u kołka okiennego uwiązawszy k o n ia , w szedł do izby. A ponieważ według dawnego zwyczaiu zawsze stolik nakryty sta ł, na nim chleb i sól na talerzu, zatem pierwsze b y ło pow itanie, że pan Ga­

w e ł r z e k ł: Panie sąsiedzie zjedzcież chleba z so lą , ieno z dobrą wolą. Kiedy te kończyli ceremonje , Gaweł za­

w o ła ł na y.onę : M oia, m oia, pójdźcie ieno do nas.

A gdy przyszła ,' po prostu iej interes opowiedział. Gdy zaś żona tak odpowiedziała: iak'sit* w am m ó j p a n ie w im d £ i - toż dopiero córkę swoię zaw ołali, i taki do niej uczynili komplement: Moia dziewko, iużeści się też do­

syć u nas kadzie]i naprzędła , czasby ci też na swój wy- ńiśdź chleb; a to panu Bogu podziękuj, iż pan sąsiad nasz P a w eł, połyka cię swym parobkiem. Ia k ż e , ze­

zwalasz nalo ? Córka upadnieniem do nóg rodziciel­

skich ich wrolę potwierdzała. Dopieroż mój Dziewosłęb*

w czapkę p ereł nasypawszy i innych klejnotów, w far*

tuch damy w.ysypał z taką przemową: Pan Paw eł od swego parobka na ten dar prosi , przyjmij wasznrość tym czasem za wdzięczne , aż się o więcej postara. Za- tym ojciec damy pow iedział D ziew o słęb o w i: Powiedz*

ciesz p a n ie , iż za dwie np. niedziele będzie wesele.

Niech pan Paweł sprowadzi z sobą skrzypków, ia też tu

każę cielątko ? kurkę iednę i drugą zabić, miodu nasy­

(3)

- M l 7 —

cić i w spół się cieszyć będziem y. I tak tak umówili , nie omylnie się bez dłuższych korowodów siało.

Tak się działo przed lat kilką s e t , później nastały obszerniejsze stosunki społeczeństw a, dzieci własną w o­

lą zaczęły się rządzić, i. nie czekały lat 40, do których n ie każdy m łodzieniec pilnował obozu, ale na odgłos wici zawsze do boiu gotów, iyin czasem polował i b ie­

siadował. Sam przez s.ę , zgłaszał sie o rękę przyszłej .towarzyszki, pierwej ią znał niż p o ślu b ił, a przyiaźń rodziców, wzmacniała się m ałżeńskiem i zw iązkam i, dzie­

ci iednakże niech be* wpływu , nie bez usposobie­

nia , ze tak rzek ę: wzdragała się wzaiemnie dla są ­ siedzkiego domu., przyjaźń i życzliw ość, która w doj­

rzalszym wieku miała się zamienić w skłonność serca.

Uproieklowana para nie raz zapewne widywała się z so ­ b ą , gdy iednak iuż się zbliżał czas konkurrenoji , gdy m łodzieniec na koniu ile możności bogato ok iełzan ym , z swoim paholikiem przyjechał; przyjmowano go przed domem iak to zwykle po wsiach i dotąd iest we zwycza­

ju , później w pokoiach po zw ykłem poczęstowaniu, wy­

chodziły panny respektow e i córki gospodarstwa na chó­

rek w pewnem wyniesieniu przysposobiony, a m łodzie­

niec w ybierał z nich do rozmowy ied n ę, klórę państwo domu przywoływali , i w ich obecności oświadczał i ej sw oię m iłość. leżeli przyszło do wesela nieobyło się wprawdzie bez miodu , lecz i tokaj dodawał w esołości zabawie , której klasztorna muzyka, jedyna w ówczas po okolicach n iezd ołała obudzić.

Za dni naszych, nie potrzeba z chórka wybierać

i oświadczać się w przytomności rodziców, dosyć ujrzeć

p a n n ę, aby po małych wywiadach poznać się bliżej i

rom ansować, przecież takiej m iłości ślub nie uw ieńcza,

bo prawdę m ówiąc, m ało k to chociaż k och a, e małż cii-

(4)

b

112

stwie z a m y ś l a , nie ieden mniema , że taki rezultat poz~

bawią t ę s k n o t i marzeń, iedynego szczęścia w m iło ści, a m oże. iedynego na świecie. N ie ieden odważa się zu­

chwale płeć pięknę o niestałość posądzać, i utrzym uie, że kobiety umieią ze zdarzonej sposobności korzystać..

Mało kto kocha z zapałem , a lubo podobaią się Poeci', co wielbili tak pięknie iak wzniosie kochali swoie bogi­

n ie , lubo rorzewniaią ich sceny w teatrze, iednak W praW ktycznem życiu pomrukuią zawsze z Krasickim. B o g i­

nie są m ó j lu n i e , c z c ij i e , lecz z d a le k a , a stąd ra- chuba słów ogranicza myśli i uczucia. Powiadaią, że trzeba bydź Machjawelem salonowym , aby utrzymać po-, zyskanę w zaiem ność, że aby po ślubie utrzymać w do-.

mu trwały pokój , trzeba bydź Papataczym w A lgierze, który widząc i sły szą c, nie widzi ani słyszy. Stąd zbyt zimne odbywaią się konkurreńcje; m ło d zien iec, choćby c zu ł najmocniej , nie w y r wie się nigdy z tern słówkiem k o c h a m , zdaleka tylko pokłada za słu g i, które mile przyjmowane z ust dziewicy, niekiedy przymuszaią m i­

mowolne wyznanie. Zasługi te muszą bydź w z n io słe , w nich szlachetność i honor w całej świetności iaśnieią.

Lecz ieżeli ie nie ieden p ok ład a, dziewica otoczona*

w ielbicielam i, choć wszystkich kocha , iednego wybierać m u si, a drudzy zostaią domowymi przyiaciołm i.

Koiarżenie małżeństw nie dzieie się bez wpływu rodziców. Ci pospolicie niawiaią »my nie broniemy, to.

do córki należy, my z iej mężem niebędziem y m ieszka­

l i , lecz środka tego nie raz używa polityka, aby nie- przyięty za zięcia , pozostał przyiacielem , nie krytyko­

wał , nie obmawiał , bo nikt zapewne lepiej od kon- kurrenta szczególniej na wsi niezna składu dom u, w któ­

rym się stara o có rk ę, d n ie, tygodnie, miesiące całe

tąin przesiaduie. Na wsi też dla wielu przyczyn mai’-

(5)

— I$-3 l » -

leństw a prędzej dochodzą przeciwny??! skutkiem wszel­

kich zamian , ho mniej iest konkurencji a częstszy od­

byt. N ie czekaią Jat czterdziestu iak to b yło przed wie­

k i , m łodzieniec 191etni i u z się z e n i, a czasem prawdzi­

wego doznaie powodzenia. Po miastach dałeko trudniej przejśdź z stanu, romansowania do ożenienia, trudniej^, z e , utrzymanie , więcej s ł a /i c y któryćb .promienie przy- świecain całem u światu.

B Ę B E N E K I R Ó Ż A G E N T Y F O L JA .

B A J K A .

Iózio od samego rarfku j L a ta ł, b ę b n ił bez ustanku ,

N ie m ógł się swoią nacieszyć zabawą, Gdzie się tylko r u s z y ł,

Wszystkich sw oim1 htikiem , wrzawą, G o n i ł ,; w y p ęd za ł, i g łu sz y ł.

Tak się zajmował zapalały Ledwie n ie szalał.

Lecz gdy nareszcie po-długiej sw aw oli, Iuż się nalatał , nabębnił do w oli,

Stanął razem zaduihiały;

N agła go iakaś ciekawość pokryw a, Dla ćżego ten bęben m ały,

Tak się zahaWnie odzyw a,

I na każde stuknięcie tak głośno odpowie?

Bierze go , patrzy, ogląda chłopczyna, R o z li c z n e myśli krążą mu po g ło w ie , Filozofować' zaczyna.

Nareszcie z miną zaWołał radosną :

W środku coś sie d z i, co huczy tak g ło ś n o l

(6)

144 t — A ledwie temu uw ierzyły Tak z całej mocy u d erzy ł,

Ze przedziurawił sam środek bębenka*.

Na drugiej stronie spokojna H elenka, Wiiąc dla mamy bukiety,

Pieściła r ó ż ę , co sto listków liczy.

Zwyczajnie ciche kobiety, Iuż więcej maią słodyczy.

Lecz i ią także ciekawość zaięła , I ona także rozważać p o c z ę ła ,

0 swoiej róży szczególnym przymiocie :•

Kto wie (d o siebie pow iada), Czyli też wsamej isto c ie ,

Ta moia róża sto listków posiada?

Któż ie rachow ał! m oje ludzie błądzą , 1 z pozoru sądzą.

N ie trzeba zaraz uwierzyć tak śm iele!

Sto listków w róży iest to bardzo wiele!

A więc się swoim liczeniem zajm uie, Listek po listku wyrywa , rachuie.

By się nie zm ylić, układa w porządku, D ziesiątek po dziesiątku.

Zupełną liczbę znajduie ,

Lecz cóż się dalej naszym dzieciom stało ? Jedno i drugie swą stratę poznało.

1 do czego ciekawość na. tym świecie słu ży , Iózio płak ał bębenka , a Helenka róży.

Chrońcie się ludzie zasłony rozdzierać ; Idźcie za łubem omamieniem siniało;

Kto chce rozkosze zgłębiać i rozbierać y Iuż go szczęście pożegnało !

C ały badań naszych skutek:

Gorzka prawda, ciężki smutek*

(7)

Ą i - 541 OGRODNIK I POKRZYWA-. - W pośród kwiatów rozkosznych zeszła raz ^pokrzywa j Ogrodnik rozgniewany przy ziemi ią zryw a;

W r o k , pokrzywka się znowu zaczęła z ie le n ić .—

Niedosyć iest z łe zerw ać, trzeba wykorzenić.

K R O W Y . Bogaty Pan maiący stada trzody lic z n e ,

Pytał raz o krowy sw o ie , co wy tak nie mleczne?

Chcesz w ied zieć, odpow iedzą, wyznamy ci szczerze^

Dla te g o , że nas w lesie doią twe pasterze.

W I E T R Z Y K ' . Zaszumiał w krzew ie . Igra z trawkami, Znowu na d rzew ie, Chwieie listkam i, Dalej w podróży, K łosy potrąca, Bawi u róży, Strum yk zamąca, Wntfi wpadł do lasku, Znów po d o lin ie, Przy ziemi p ły n ie , I kona w piasku.

G A Z A.

Piękność mię często zaślepia , Lecz wstyd do m iłości skłania >, Tej się chronię co zaczepia , Za tą ginę co się wzbrania.

Skromność iest tajnią p rzyłu d n ą,

Ona wzrusza marna g ła zy .

Wenus w ówczas była cudną,

Gdy ią przykrył rąbek gazy.

(8)

14(5 — Gdy piękność malować mamy, Niecli ta z pod cieniów przegląda ^ M ałe dla zad z naszych tamy,

Czynią', Se się bardziej iąda.

I sam powab bez przykrycia, Stokroćby sprawił odrazy, Kto chce uczuć słodycz życia ,

Wiech wszędzie używa gazy.

ARTYKUŁ NADESŁANY.

. Kiedy liczba wynalazków w naukach, w sztukach i w rękodziełach ciągle się powiększa ^ odkrycia konser­

wacji przedmiotów do stroi u p łci pięknej potrzebnych >

niemogą bydź oboiętnemi.

O was tu mowa blondyny, pióra , gazy, krepy, bare- ze , o Was materjały, których p o żó łk ło ś6 nie raz dbałe o ozdobę zasmuciło oko. Zaradzenie temu złem u iest następ uiące:

W kufry lub pudła dobrze opatrzone od kurzu, u ło ­ żyć na spodzie kilka woskowych św ie c , na przedmioty .powyżej wymienione-, które przed nakryciem wieka do-*

brze się osła-niaią bibułą.

Po upływ ie pewncigo czasu przekonać się moSna-, la k są te woskowe świece skuteczne do utrzymania biało*

ś c i, gdyz one zupełnie zzó łk n ieią , a stroie białość za-

trzymaią. H. Ł .

texplication cle la graYiire JSro-. '98. Chapeau de P aille de- riz Hedingote et jjipon en gros d ’ Orient brodes' Costmne d}

JEnfant de 3 d 5 ans

Objaśnienie ryciny Nro 98^. Kapelusz ryżowy Szlafroczek i spódniczka z bław atu gros cl’ Orient. Ciżemki Atłasowe Ubiór piecioietiiego chłopczyka.— ^

W A R S Z A W A.

W DRU K A II NI P R Z Y ULICY LESZN O K ro. GGO.

Cytaty

Powiązane dokumenty

On wszystko widział ale ostatnićj chwytaiąc się nadziei iak zawsze n ieszczęśliw i, zaczął iej przypom i­. nać dni ubóztwa i

Baron Heath chiał ią rozdzielić na 'małe części i oddał w posiadanie kilku prze m y­.. śl nycn

słość iego , dąży do zachowania spokojności duszny; nie lęka się niestałości i dziwactwa losu: niedba o bogactwa', i pogardza znikomcmi wielkościami

■ualasła w ieduym nader kosztownym pierścieniu tak w ielkie upodobanie, Se się nie m ogła'w strzym ać od tatnym ania onego w ręku, w mniemaniu, Se iej nikt nie

doskonałości rzeczy doczesnych iest iak się zdaie owa niepohamowana skłonność ludzka do tworzenia coraz nowych ży czeń , albowiem iakkoiwick szczęśliwi, zawsze

jej rozmowy, unikaj bawienia ludzi własnymi interessami jakkolwiek ciebie obchodzącymi: a wreszcie taiemnica we własnych inl?ressach nie iest odrzeeżną. leźli są

On też iako Pan możny dla swego honoru, * Zaprasza ich czemprędzej na uczty do dworu , Wino stawia beczkami za sto ł ich zasadza, Choćby najpodlejszeinu we

Bardzo niestety mało; nie waham się tego w yznać, i nigdy strasznego tego przedmiotu nie rozwalam bez chęci upadnięcia obliczem iako winowajca przebaczenia