• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 19=71 (21 maja 1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 19=71 (21 maja 1830)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄ TEK DNIA 21. MAJA 1830. ROKU.

O S A M O T N O Ś C I .

Szczęśliw y te n , kto oddalony od zgiełku światowe-

‘go , napawa si-ę przyiemriościami m iłej samotności , i któ­

rego głównem towarzystwem iest słodka z samym sobą rozmowa. Świadectwo dobrego sumnienia , każę mu p a­

trzeć z pogardą na głupstwo i próżność świata. W ynio­

słość iego , dąży do zachowania spokojności duszny; nie lęka się niestałości i dziwactwa losu: niedba o bogactwa', i pogardza znikomcmi wielkościami ziemi. Ciesząc się teraźniejszością, spokojny iest o przyszłość. Zado- wolniony z sie b ie , nikomu nie iest ciężarem. N ie w i­

dzi się nigdy w tej przykrej . konieczności mówienia w brew własnych uczuć sw oich, , albo też znoszenia sprze- ciwienstwa i uporu. Rozważa p rzeszłość, zastanawia się nad teraźniejszością i ogranicza starania swoie do siebie

■samego ^ niemieszaiąc się nigdy w sprawy innych ludzi.

19

(2)

— 148 j u

Niemai;} do niego przystępu, wyniosłóśtS i duma, skąp­

stwo zdaie mu się bydź głupstwem , zbytek śm iesznością, zazdrość podłością , a lenistwo zbrodnią. Zaięty chwałą Stwórcy, nie używa ięzyka do błahych i nić nieznaczą- cych rozmów. Nicmaiąc przyczyny smutku lub gniewu , niewidzi niczego coby mu niepodobać się m ogło. Zaię- ty rozm ow ą, z pięknem i geniuszami starożytności, wi­

dzi się bydź sz c z ę ś liw i uwolnionym od niedorzeczności 'współczesnych. Skromny i wstrzemięźliwy w iedzeniu , nie niszczy zdrowia swoieg'o przez zbytek w częstych ucztach. Wszystko uczynić może czego tylko pożąda, ponieważ nicżąda czego niem oże. Zasypia, bez trwogi, spoczywa na ło n ie spokojności, i wstaie p ełen słodkiej radości. Umie korzystać z czasu i widzi przędzę życia snowanę z jedwabiu i złota. Stosunki iego są z nie­

b em , dokąd wszystkie myśli bezprzestannie się odnoszą.

N iepragnie żadnych l*zeczy doczesnych; gdyż czczość ich iest mu znaiomą. Wzdycha lylko do niebieskich; one tylko ograniczaią życzenia iegtt. W końcu oczckuiąc śm ierci} nieżąda ie j , ani się przcjmuie boiaźnią.

X) G R Z E C Z N O Ś C I .

Gnsecznóść rest owócem dobrego wychowania i praw^

dziwą cechą szlachetnego urodzeńia. Ma tę własność y iż nam iedńa małym kosztem względy n lu d zi, samo na­

wet grubiaiistwo nremoże się iej obierać bez własnegó zawstydzenia. Nic nas niiekosztuie, i wielkie przez nią odnosimy korzyści. To iednak pewna ^ że skutki grze­

czności są nadzwyczajne: zmusza bowiem człowieka dó przyzwoitego z nami postępówania, niepokoi skąpca, uła- gadza grubiianina, i głupca od nas oddala. W wielkich Monarchach iest cz&ruiącą, najpiękniejszą ozdobą w osó-

(3)

u

149

bach'szlachetnie uradzonych, cudem zaś między pospól­

stwem. Iest ona dla człow ieka polecającym listem , i czę­

sto bardzo więcej aniżeli się nale£y, iemu zaszczytu przy­

nosi.

Grzeczność zdaie mi się m ieć nieiakieś podobień­

stwo do dobroci w miniaturze* towarzysząca iej bowiem słodycz w obejściu , wskazuie serce beż żółci.

Lecz iak często pozory omylać zw ykły, tak wyszu­

kana , zbyteczna grzeczność zdaie się niekiedy bydź po­

dejrzany; nie rzadko bowiem znajdować można ludzi obarczaiąćych grzecznością ty c h , którym śmiertelną za­

przysięgli nienawiść.

M ierzmy 'sami grzeczność drugich z naszą własną z a słu g ą , przyjmujmy on* o ty le , o ile nam iest n ależn ą, ą uwazaiąc resztę za żart lub pośmiewisko unikniemy najpewniej zastawianych na nas sideł*.

O P O D R 6 Ź A C H.

D zieie się to tak z ludźmi podróSuiącemi a po po­

dróży ubolewaiącemi na niedoskonałość w niektórych rzeczach swoiej ojczyzny, iak się dziać zw ykło z dziecię­

ciem matki iakiej ubogiej. Mile óńó pogląda na te oso­

by,, które w świetnym stroiu w id zi, cieszy się i w oła:

ęaca, caca, milej iednak spoczywa na ło n ie swej matki ubogiej niżby się c ie s z y ło , będąc na ręku iakiej osoby choćby najbogatszej : radeby ieb y to widziało na swoiej matce co podziwia w kim in n ym , więcej iednak ma ukontentowania bydź na iej f ę k u , niz na ręku cu­

dzych. Coś podobnego dzieie się z lu d źm i, którzy przez nieiaki czas byli za granicą. Smakowali oni sobie w wi«- lu rzeczach, których niewidzieli w ojczyźn ie: powróci­

wszy stamtąd nie są godni nagany, gdy czasem mówią.

(4)

150 —■

Ah! gćlyby tu tak b yło iajk rządy gospodarstwa ich. Sa tviązania do. swego gniazda Jakkolwiek podoba się komu zę najlepiej • każdemu podob widzi niedostatku tych rzecz wieniem w obcym. Dobrze

■Ryby do wody, Kret w ziemne spody, Wilk w lasy ciągnie , Lis do doliny, Ptak do krzewiny, Bo się tam lągnie, Podobnież czło w iek , Ciekawych p ow iek , Co świat uchodził,

tam i tam , gdyby tak szły-, to. skutki wrodzonego fprzy-

nie zaś wzgardy i ohydy, kraj ja k i, ta iednak pewna, i, się.rswój chop w nim wiele f, na które patrzał z ppdzi-.

powiedział Poeta*

Tę za iedynę', D zierży krainę , W której się rodziła .Dawne przysłow ie , W krótkiej osnowie , G łosi po świecie , Ze choć gdzie komu., D obrze to w dom u, Najlepiej przecie*

PIEŚŃ TOWARZYSKA*

Pędźmy m ilę, Życia chw ile,

Na nic w świecie nie zważajmy!' N uż w e so ło ,

N uże k o ło ,

Tańczmy! pijmy! i kochajmy!

Kto swe ż y c ie , Pędzi skrycie , Na z łe czasy utyskuie, Ten bez miary, Wart iest kary,

Ze sam własną roskosz truie*

Kto z k o le i, Bez nadziei,

(5)

l& l —

D ziew cze niewzaiem ne kocha,, A zdradzony,

W yszydzony,

Ięczy! dręczy s i ę ! i azlocha,!

Ten niech sie d z i, 'N iech się b ie d z i,

Bo nie dla nas on stworzonym Lecz choć g o ły ,

Kto w eso ły ,

Kto dowcipem obdarzony.

Choć bez trzosu , Kto drwi z lo s u ,

C zyie smutku nie zna ło n a , Kto choć k och a,

A nie szlocha ,

Niechaj spieszy w nasze grono*

Kto się ścierać, I um ierać,

Gotów zawsze za kraj drogi;

Tem u ło n a , N asze grona.,

I otwarte nasze progi.

D o - - ( nadesłane ).

D zielić niewinne roskosze , Iak ie rzecz dla serca m iła ! Przyiąć więc tę ró£ę proszę , Którę uprzejmość przesyła.

Pieszcząc i serce i oczy, D w ie róże niech kwitną razem . Pierwsza cel uczuć iednoczy, Druga iest życia obrazem.

Ten kwiat co się w d ół zgina, I wybladłe liście sk ład a,

(6)

16?

Ul ot czasu przypomina , I czczę przyszłość zapowiada.

D n ie , chwile Bezzwłocznie p ły n%^

Na młodość,, na wdzięki głuche;

Listki spadną, wonie ggirią, Cóź zostanie ? kolce suche.

Ta różyczka śliczna i j w a , Go wdzięk świeżości rozwiia , Tkliwie lubą piosnkę śpiew a, iiUżyj czasu pokąd sprzyia.”

Baz tylko zakwitnąć m o l e , R ozk osz, którę m iłość rodzi:

T en n $ y ł, co u i y ł w p o rze, S tr a c ił, kto się futrem zwędzi.

T en pączek co się z ie le n i, Godło nadziei' zwodniczej, Kto wie czy się w kw iat zam ien i, I komu wdzięków użyczy.

K to płochą goni nadzielę , T en marę przyszłość?, chwyta , Nam gdy się obecność śm ieie, Pieśćm y ró£ę co rozkwita.

J C O N IE C Ś W I A T A . , B A J K A . T y która nie istniesz ieszcze.

A iuz tysiące w zawody, Walczą o twoie nagrody.

Mianowicie Ichmość w ieszcze,

D o ciebie głos mój potomności, wznoszę , 1 o wzaiemną cierpliwość cię proszę:

Choć mię nie zdołasz usłyszyć, zdaleka, Grzeczny mój wierszyk na ciebie poczeka,

(7)

t^iekawą myślę p‘ódadź okolicność, Która zabawi potomną publiczność, Tysiąc osiemset szesnastego ro k u , la k bywało natym globie,

Z y ł każdy myśląc o s o b ie : A iam tylko patrzał z boku , Czyniąc moie postrzeżenia, Nad postępem ośw iecenia, K tóre rozlało na ziem ię , Nowych na m iętndści plem ię.

Aliści ięki ludów się rozległy .

Co sły szę przebóg ! iakiś wfeszczbiarz biegłym D ow iódł przez sztóczną rachubę,

N ie óchybną świata zgubę.

W ośmnasty L i p c a T z e c z e ,

Ognistym ogona końcem , Zetrze się kómeta z słońcem-, 1 zniszczy plem ię człowiecze;

Na tak nie m iłą zapow iedź, Przelęknione krocie osób ,

‘Odmieniaią życia sposób ; P oszczą: odbywaią spowiedź*^

Lichwiarz od tego momentu , N ie żąda iuż sta proćeutu ,

K łótnik zaniechał swej pienią \ Pogodzili się uczeni;

Lekarz b y ł więcej ostrożny, I zgrzeczniał laśn ie Wielmożny.

P rzyszed ł na koniec dzień trwogi.'.v.

Iuż widać na słońcu plamy, W rożby nieszczęsnej -pożogi, Komety tylko czekamy.

Aż w tem deszcz gruby,

•Zmieszał rachuby.

5

i i $

(8)

154 —Ł f

Nazaiutrz słońce pogodę przyniosło.

I każdy znowu zaczął swe rzem iosło?

L u d zie! ‘rządzeni nadzieią lub trw ogą!

Chcąc was prowadzić przepisaną drogą, Potrzebaby co p ó ł roku ,

Myśleć dla was o proroku.

J a fi M ieroszew shi.

A N E G D O T Y .

Panie kupiec prószę cię pożycz mi dwa ruble: iak*

ile ia mogę pożyczyć , kiedy pana nieznam , więc daj kre­

dę to ci napiszę moię n azw isk o, a z największą chę­

c ią , w tern podał k r e d ę , i dobywaiąc pieniądze', r zek ł:

N iechże Pan raczy płaszcz powiesić na tym nap isie, bó nie pięknie b yłob y, aby iego nazwisko każdy z przycho­

dniów czytał.

Pewien Fortepianista kazał faktorowi szukać pan- taljonów do naięcia : — »Nu , a iakich Iaśnic Wielmożny Pan potrzebuie , nankinowych czy sukiennych?

Pewien Iegoiność słysząc w teatrze zamiast śpiewu aktora, ciągle nucącego przy sobie amatora tak głośno^

£e mu tamował wszelkie podobieństwo zajmowania się ak­

toram i, zniecierpliwiony zawołał: Niech licho porwie śpiewaka. Czy o mnie Pan mówi zapyta lubownik? -7—■

Uchowaj Boże łaskawy P a n ie, mówię o tym przeklę­

tym aktorze co mię pozbawia przyiem ności słuchania WPana D ob rod zieia.—

Explication de la gravure Nro. 71. Chapeau de 'Paille de rii orne d inn Chaperon en feuilles d^oreilles d ’ onrs. Canezon d ’or-

•ĘCindi. Robe de inousselinfi imprimee. Chevaliere pow' en fa n t

•a 9 ans. de 6

Objaśnienie ryciny Nro\ 71. Kapelusz słomiany ryżowy z liśćmi aurykuły. Staniczek organ dyn o wy. Suknia muślinowa dru­

kowana. Ubranje chłopczyka 6 — 9 Jetńiego.

W A R S Z A W A .

W DRUKARNI PRZY ULICY LESZNO Nro. 660i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Baron Heath chiał ią rozdzielić na 'małe części i oddał w posiadanie kilku prze m y­.. śl nycn

chwale płeć pięknę o niestałość posądzać, i utrzym uie, że kobiety umieią ze zdarzonej sposobności korzystać... Lecz ieżeli ie nie ieden p ok ład a,

■ualasła w ieduym nader kosztownym pierścieniu tak w ielkie upodobanie, Se się nie m ogła'w strzym ać od tatnym ania onego w ręku, w mniemaniu, Se iej nikt nie

doskonałości rzeczy doczesnych iest iak się zdaie owa niepohamowana skłonność ludzka do tworzenia coraz nowych ży czeń , albowiem iakkoiwick szczęśliwi, zawsze

jej rozmowy, unikaj bawienia ludzi własnymi interessami jakkolwiek ciebie obchodzącymi: a wreszcie taiemnica we własnych inl?ressach nie iest odrzeeżną. leźli są

On też iako Pan możny dla swego honoru, * Zaprasza ich czemprędzej na uczty do dworu , Wino stawia beczkami za sto ł ich zasadza, Choćby najpodlejszeinu we

Bardzo niestety mało; nie waham się tego w yznać, i nigdy strasznego tego przedmiotu nie rozwalam bez chęci upadnięcia obliczem iako winowajca przebaczenia

go wychowania i do tonu delikatnego przyzwyczaioney j czytamy, że iednemu kawalerowi odmówiła r ę k i, dJa tego, iż przyiąwszy raz od niego w dzień swoich