• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 23=75 (18 czerwca 1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Motyl. R. 3, kwartał 2, nr 23=75 (18 czerwca 1830)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

PIĄ TEK DNIA 18. CZERWCA 1830. ROKU.

G M A C H P O D U P A D Ł Y

P O W I E Ś Ć . Ni e raz ten co bajki plecie.

Trefunkiem i prawdę powie , W Mozyrskim mówią Powiecie.

( N ie wiem , iak się miejsce zo w ie).

Leżał Zamek starodawny, Nad czystego zdroiu spadkiem.

Niegdyś wielkością swą sławny, Okazałości b y ł wzorem.

Lecz czasem i niedoborem , Iuż zewsząd groził upadkiem.

Panowie co w nim m ieszk ali, D łn g o o Zamek nie dbali, Choć się część iego zwaliła.

Lecz gdy i reszta groziła, Że każdemu m iłe ż y c ie ,

Niechcąc żyć w niepewnym bycie.

23

(2)

ISO J L

Igi i o m y ś l e c ó p o p r a w i e :

Có s i ę w m n ó z t w i e r z a d k o zdarzy^

Zgodzili się w swej ustawie, Z« chcąc ruiny poprawić, Nalepy się mieć mularży.

Wśród tej gorliwej ochoty, Gdy przyjśdź miało do roboty.

Gdy mur nowy mieli stawić , I dawne naprawić rysy.

Skłócili się o Abrysy.

Należy wiedzieć że niedawnym czasem , Gdy się dom w alił częściam i,

Pan chcąc go wzmocnić nawiasem, Podparł go kilką drągami.

Ale Zamek murowany, Źle podpiera drąg drewniany.

Dawni iedaak budownicy, D zieła swego m iłośnicy.

Chcieli by w nowych nie szukaiąc wzorach, Klecić na dawnych podporach.

L e c z w i ę k s z a d r u g ic h p o ł o w a , Szczera w chęciach w radach zdrowa , W ołała: »Próżna robota,

» Próżna praca i ochota,

» Wszystko będzie p ełne wady,

» Gdy wątła będą zasady.

» Ze trzeba żeby Panięta,

» Wspomnieli na fundamenta , )) Ze gdy te założą trwało , )) Mogą połym stawie? śm iało 9

» A Gmach stoiąc w czas daleki*

/» Zwalczy pioruny i w ieki.’*

(3)

m 3

Prężna m ow a, bo iedni iej nie zrozumieli , Drudzy zrozumieć nifechcieli.

Ci zaś najwięcej m ieszali, Co budownictwa nie znali.

Bo gdy ten o podwalinach, I o upadku przyczynach,

Chce ra d zić, tamci coś nowego w zniecą, I z iakąś fraszką wylecą.

T en żąda okna poprawić, Tamten nowy dach postawić:

T en piec gdzie indziej przen osi, Ow gwałtem o komin prosi.

'Wielu zaś oto nagliło ,

Żeby drzwiczek sekretnych iak najwięcej b y ło . Wśród tak rozlicznych sporów i niezgody,

Co Babilońskie przypom niały w ieże,

Kiedy się każdy niby ódupadku strzeże , I chcąc dać iasne dowody.

G łębokiej swoiej m ądrości, I niemylnej ostrożności.

Choć nie zna gmachu osnowy, Przydaie swym konceptem gabinecik nowy.

I gdy tak każdy szuka swej zalety, Njuse- stawiać gabinety.

T yle się ich namno&yło^—-

Ze iuż samego Gmachu ledwie widać b y ło . A co dziwna że w tym gw arze, Zapomnieli iż M ularze, Najprędzej potrzebni byli y Zeby Gmach zabezpieczyli.

Lecz czyli takie losu zrządzenie , Czyli iakies za ślep ien ie,

(4)

\

1S 2

Czyli że się Pan niechciał czeladzi powierzyć , A czeladź bała się Pana.

Choć była wszystkich chęć nie podejrzana , Nikt nie m ógł sporów uśmierzyć.

N ikt nie m ógł trafić do koń ca, Iuż nie iednego miesiąca.

Dni na pro £ no uleciały, Alić Gmach ów nadwątlały.

N ie doczekawszy pomocy, Wpośród okropnej nocy.

Wpośród gromów przeraźliwych, Spadł na głow y nieszszęśliwych.

Wtenczas przy ostatnim zgon ie, Z płaczem wszyscy narzekali, Ze gabinety staw iali,

Gdy trzeba b y ło m yśleć o domu obronie.

CIEKAWY CUDZOZIEMIEC.

( Ciąg dalszy ).

Idę z miasta nie wiedząc co się dalej stało, Gdzie ieszcze mnóztwo ludu bić się nie przestało.

R óżne mi myśli w drodze przychodzą do głow y, Widziawszy na Iarmarku porządek takowy.

Aż w Mieście sejmikowem nagle się znajduię , Widzę iako się szlachta szasta i gachuie.

Z ciekawością też w chodzę do iednego domu, Wolny przystęp ani się opowiadam komu.

Idę do izby, szlachty dosyć iest za stołem , Iedzą piią co kto ma, dyskursuią społem , lako Pan tak i sługa ze szklennicą stoi*

Ten owego zachęca ów tamtego poi.

(5)

£ tfigj

183 Idę bardziej ciekawy do innej gospody, Zobaczyć czyli i tam odprawuią gody.

Alić szlachcic szlachcica iak się Waść masz wiła Bierze flaszkę ze stołu ni kogo się pyta.

Piie do niego mówiąc bądz zdrów Panie bracie.

N ie z waz a iak i Pan Brat chociaż w podłej szacie ; laki taki przychodzi, do stołu się spina,

Niechże i ia szkosztuię tutejszego wina.

Mospanie Kasztelanie chceszli bydź M arszałkiem?

Stawiaj wina chociażby i całym antałkiem.

On też iako Pan możny dla swego honoru, * Zaprasza ich czemprędzej na uczty do dworu , Wino stawia beczkami za sto ł ich zasadza, Choćby najpodlejszeinu we wszystkiem dogadza, Brat szlachcic , brat kollega chociaż' obszarpany, Nieuważa ciśnie się rowno międ’zy Pany.

Urzędnik niema nawet dla siebie honoru.

Za Panie brat z Szlachcicem kucharz odedworu.

Myślę sobie iaka tu między szlachtą sprawa?

Zamiast do rady zasiąśdź przy flaszce zabaw a, Hałasu iest zadosyć i wielkiej niezgody.

Do której tylko zajrzysz przy M ieście gospody, Czas nadchodzi ledwo też idą do kościoła , Zasiadaią za stołem Panowie do koła.

Iedni Posłow Marszałka drudzy obieraią, A inni tego niechcą tego odrzucaią.

N ie ieden ze swej strony zły porządek gani , Pozwalam, nie pozwalam, krzyczą na p ół pjani.

W krótce potem zuchwalsi szabel dobywaią, Inni zaś nie czekaiąc nieszczęścia zmykaią.

Niezadługo się znowu wszystka szlachta b iic , Sieka , rąb ie, kaliczy, umyka i kryie. #

(6)

~ i8 r —(p

Bogdaiem nigdy niebył na takim sejmiku , Woła drugi a prędko zmyka na koniku.

Drugi by się b y ł w yrzekł pić dobrego wina , Wytrzeźwiwszy się dobrze bardzo rzadka mina*

Badby się wody napił gdyby mu i ej d ali, Bo go niem iłosiernie wewnątrz trunek pali.

Owo£ masz taki sejmik takę polską radę , 0 iuź więcej na taką ucztę nie przyiadę.

Myślę sobie moj Boże co to tu za lu d zie, N ie w kościele sejmować onym ale w budzie.

Po świętym Bartłomieiu to się wszystko d zia ło , Chleba dosyć , owocu wszędzie iest nie mało.

Lecz po Cmentarzach bydło samo wszędy chodzi, Świnie ryią , ach czy£ tak pozwalać się godzi?

CzyS to parafja Sądnej in traty nie n iesie.

Wiele w niej xię£y. Ieden N ie rozbiegajcie się!, To te£ wasz ten kościołek bardzo spustoszały, Gonty tu teraz * niego iakem szedł leciały.

Ale rato iest piękny Browar podedworem , 1 karczma nader kształtnym wystawiona wzorem.

Odpocząwszy iu | dobrze idę dalej w drogę , Chodzę i tu i owdzie póki tylko mogę.

Trafunkiem się spotykam we święto z furam i, Na popasie pod lasem pomiędzy górami:

Pytam się z dalekaście moi ludzie m ili, N ie zdaleka mój Panie o p ół trzeciej mili*, la k /e wy uwieziecie te kloce tak długie ? O moj Panie ieszcze to będą d łu lsze drugie^

A musiemy ie wozić kiedy nam roekazą, Nabiiewa się koni kaździusieńką razą.

Dobrze ale czyS w święto koniecznie do łasa ? O moj Panie takać to iest niedola nasa.

(7)

185

D zień po dniu folgi niem asz, C złow iek robić m usi, Ledwo się koń w robocie cienkiej nie zadusi.

Gdyby to bydło m ogło iako i my gadać, M iałoby o swej biedzie pewnie co powiadać.

(C ią g d a ls z y n a stą p i)*

M O C Z A S A D . Baz poeta i legista.

Matematyk z łacinnikiem , Za iednym siedli stolikiem . Pewnie świat wiele skorzysta!...

W tem spojrzała Karolina:

Prawnik zasad zapomina, Choć nie wie w iakim T y tu le , Zapomniał się wzdycha czule.

Choć gra rolę filozofa, I łacinnik traci głow ę;

A mimo zasady zdrow e, Zabrnął ani się wycofa ; Nawet z rąk matematyka , Na iej widok cyrkiel znika.

Nad k a łk u ły nad stosunek, P rzen iósłb y ieden całunek.

A poeta i poecie ,

Co zdradzony m iłość gani, To spojrzenie serce rani;

Czy z ieinu się dziwić p r z e c ie ; Lecz cóż? urocze zjaw ienie, Znikło śmieiąc się z tej rady.

Otóż co może spojrzenie, Otóż to m ądrych zasady.

S. B . . .

(8)

186 K R O N I K A

w y p a d k ó w o d d ń ia ' 20 M a ia d o 7 C zerw ca w łą c zn ie * R o ssja. Nowe pismo perjodyczne polskie Bała­

mut Petersburgski , od 17. Maia wychodzić maiące.

A n g lja . Przekład Romansu Lejbe i Siora na An­

gielskie. — Okręt o 74 armatach maiący bydź obity gum- mą elastyczny. —-

F ra n c ja . - U kończone wydanie d zieł Krasickiego przez Barbezeta. — Fragmensf sur la litterature ancienne de Polognc par M. Podcząszyński. —

P o lsk a . Sejm rozpoczęty 2 8 ,1 Maia. —- Pana Son- tag w Warszawie. —

Prussy.. Gotuie się w Poznaniu novye przepyszne wydanie d zieł Krasickiego.

W ł o c h y . Zgon Letycji Bonaparte Matki Napole­

ona 20. Kwietnia 1830. miała lat 83.

R o zm a ito ści. Człowiek widzący w nocy, w Sewilli, Olej skuteczny na uciszenie wzburzonego morza, — Mak a ze słom y i chleb z niej pieczony w D ijon.— Wapno n&yte do stawiania kominów pomieszane z solą uwalnia od użycia kominiarzy, gdy z za każdą wilgocią powietrza .wilgotnieie 9 a sadze same opadaią. —

N ow e dzieła* K om edje, Modny ton pod schoda­

mi. Suknie pożyczane. Powtórne wydanie trzech tomów Piasta. — Tu Chazy czyli rozmowa o Żydach przez Sta­

nisława Iloge zł: 3. — Ornitografja czyli opis ptaków Kroi: Polskiego przez P.J Chotornskiego , zeszyt Iszy. ——

Przekład d /ie ła Kechta o uprawie .wina. — Wyprawa satyryczna Br. Hr. K icińskiego.—- Wzory pisma T. Putule- wicza zł: 5. — Wybór Prozy i Poezji z wzorowych Pisarzy niemieckich zł: 5 . — Przekład Semiramidy Woltera.

N o ty. Walc 1. Nideckiego zł: 1. —— Polski taniec Iozefa N ow akow skiego.— Walc na dv\a p ap i Mazur przez Panią Szczuka zł: i.

E x p lica tio n do la gravure Nro. 75. C h a p e a a cle C rćp e, R obe e/t O sca rin e. '

O b ja śn ie n ie r y c in y N r o . 75. K apelusz krepow y, S uknia z Oska-, ry n y . —

W A R S Z A W A .

W DRU KARNI PRZY U LIC Y LESZN O Nro. 660.

Cytaty

Powiązane dokumenty

On wszystko widział ale ostatnićj chwytaiąc się nadziei iak zawsze n ieszczęśliw i, zaczął iej przypom i­. nać dni ubóztwa i

Baron Heath chiał ią rozdzielić na 'małe części i oddał w posiadanie kilku prze m y­.. śl nycn

chwale płeć pięknę o niestałość posądzać, i utrzym uie, że kobiety umieią ze zdarzonej sposobności korzystać... Lecz ieżeli ie nie ieden p ok ład a,

słość iego , dąży do zachowania spokojności duszny; nie lęka się niestałości i dziwactwa losu: niedba o bogactwa', i pogardza znikomcmi wielkościami

■ualasła w ieduym nader kosztownym pierścieniu tak w ielkie upodobanie, Se się nie m ogła'w strzym ać od tatnym ania onego w ręku, w mniemaniu, Se iej nikt nie

doskonałości rzeczy doczesnych iest iak się zdaie owa niepohamowana skłonność ludzka do tworzenia coraz nowych ży czeń , albowiem iakkoiwick szczęśliwi, zawsze

jej rozmowy, unikaj bawienia ludzi własnymi interessami jakkolwiek ciebie obchodzącymi: a wreszcie taiemnica we własnych inl?ressach nie iest odrzeeżną. leźli są

Bardzo niestety mało; nie waham się tego w yznać, i nigdy strasznego tego przedmiotu nie rozwalam bez chęci upadnięcia obliczem iako winowajca przebaczenia