• Nie Znaleziono Wyników

Księgarsko-wydawnicze związki Władysława Mickiewicza z J. I. Kraszewskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Księgarsko-wydawnicze związki Władysława Mickiewicza z J. I. Kraszewskim"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Kłossowski

Księgarsko-wydawnicze związki

Władysława Mickiewicza z J. I.

Kraszewskim

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 65/1, 171-184

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V , 1974, z. 1

ANDRZEJ KŁOSSOWSKI

K SIĘG A RSK O -W Y D A W N ICZE ZW IĄZKI

W ŁAD YSŁAW A M ICKIEW ICZA Z J. I. KRA SZEW SK IM

W końcu 1868 r. Jó zef Ignacy K raszew ski założył w D reźnie d ru k a r­ nię, k tó ra p rzez p arę lat realizow ała jego w łasny p rog ram w ydaw niczy: p rzede w szy stk im ogłaszanie dzieł polskich i Polski dotyczących. D ru ­ k a rn ia w yk o n y w ała różne zam ów ienia k rajo w e i zagraniczne oraz — na m n iejszą ju ż skalę — p rzyjm o w ała do rozprzedaży cudze nakład y, głów ­ nie polonica. A le już w cześniej rozm yślał pisarz, niezależnie od epizodycz­ nego udziału w zorganizow anym w 1859 r. Stow arzyszeniu K sięgarsko- W ydaw niczym w Ż ytom ierzu, o czynnym w łączeniu się do procesu w y ­ tw a rz a n ia i rozpow szechniania książki. Dał tem u m. in. w yraz w połowie la t sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, p ro p on u jąc F erdy nan do w i W ilhel­ m ow i Hoesickowi — podówczas pracow nikow i w składzie n u t B. Friedla w D reźnie — w spólne założenie księgarni nakładow ej h

Być może te n w łaśnie plan, nie zrealizow any w końcu, podsunął E u­ sta c h e m u Januszkiew iczow i, zasłużonem u księgarzow i, inicjato ro w i i o r­ ganizato row i w ielu em ig racy jn y ch przedsięw zięć w ydaw niczych, m yśl n a ­ kło n ien ia K raszew skiego do założenia księg arn i w P aryżu. W m ieście ty m — ośrodku polskiego życia politycznego i k u ltu ra ln e g o na obczyź­ nie — wobec nap ły w u now ej fali em igrantów , wzmożonego zaintereso ­ w a n ia E uropy spraw am i polskim i, jak ie tow arzyszyło p ow staniu stycznio­ w em u i jego rep erk u sjo m p olitycznym o raz konieczności przeciw działania w rogiej propagandzie carskiej, należało jak najszybciej utw o rzy ć silną i p rężną placów kę sortym entow o-w ydaw niczą, stanow iącą zarazem „cen­ tru m schadzek literack ich , a nie próżniaczych jak d o tąd ” 2. W arunków tych nie spełniała jed y n a n a d S ekw aną księg arnia polska K arola K ró li­ kow skiego — k lery k ała i k o n se rw aty sty (od 1862 r. bez reszty zap rzątn ię­ tego utw orzonym z jego in ic ja ty w y dobrow olnym stow arzyszeniem po­

1 Zob. Słow n ik pracow n ików ksią żk i polskiej. W arszawa—Łódź 1972, s. 222. 2 E. J. ( J a n u s z k i e w i c z ) do S. G ałęzowskiego (?), list bez daty (ok. sierp­ nia—września 1864). Bibl. Jagiellońska, rkps 6507, k. 494.

(3)

datkow ym , In sty tu c ją Czci i Chleba); p rzy p o m in ała ona, w edług słów Januszkiew icza, ,,istn y chlew k sięg arsk i” , sto jący „na przeszkodzie zjedno­ czenia w szystkich literack ich ressursch [!] za g ran ic am i k r a ju ” 3. P la n swój Januszkiew icz zam ierzał obszerniej w yłożyć K raszew skiem u pod­ czas jego w izyty we F ran cji, zapow iedzianej na w rzesień 1864. Ale już w czasie, kied y Januszkiew icz form ułow ał tę koncepcję, przesądzone było pow stanie w P a ry ż u inn ej księg arn i polskiej. Za spraw ą W ładysław a M ickiewicza, w spom aganego przez m łodszych b rac i, A lek san d ra i Jan a, oraz duchowego opiekuna całej tej tró jk i, daw nego ojcow skiego p rz y ja ­ ciela, socjalizującego rep u b lik an in a i polonofila, A rm an d a L é v y ’ego, otw o­ rzyła ona sw e podw oje 21 w rześnia 1864 4. W te j sy tu a c ji K raszew ski — „czło w iek-in sty tu cja” , zawsze skory do otaczan ia opieką i pom ocą p a trio ­ tycznych akcji ośw iatow ych i k u ltu ra ln y c h — m ógł tylko, przyjeżd żając do P aryża, przyrzec te m u przedsięw zięciu w sp arcie oraz określić jego za­ kres i form y.

W ładysław M ickiewicz poznał K raszew skiego w P a ry ż u w r. 1858, a w n astęp n y m ro k u o trzy m ał od niego propozycję stałego n ad sy łan ia k ro ­ n ik parysk ich do „G azety C odziennej” . T ak rozpoczęła się znajom ość po­ m iędzy cenionym i szanow anym już wów czas pisarzem a m łodym , 20-let- nim synem poety. P rzekształcen ie jej w w ięzy szczerej sy m p atii datow ało się od r. 1861, kiedy to M ickiewicz, baw iąc przez p arę m iesięcy w W ar­ szawie, w ielokrotnie k o n tak to w a ł się z K raszew skim , spędzając u niego „najm ilsze chw ile” 5 i ko rzy stając szeroko z jego rek om en dacji oraz w sk a­ zówek.

S potykali się raczej rzadko, ale od 1864 r. nie sk ąp ili obszernych w y n u rzeń listow ych, w k tó ry c h w ym ieniali poglądy polityczne i społecz­ ne, udzielali sobie w zajem n ie rad, prosili o rozm aite przysługi, donosili o w ydarzeniach życia osobistego. L e k tu ra ich bogatej korespondencji (ok. 200 listów z każdej stro n y ) jest p raw dziw ie pasjonująca, a zaw arte w niej treści w ażne dla badaczy dziejów o jczystych oraz h isto ry kó w lite ra tu ry

3 Jw., k. 493.

4 Działalność tej księgarni była kontynuacją w cześniejszych prac literackich i w ydaw niczych prowadzonych przez Armanda Lévy’ego i trzech synów Adama Mickiewicza. W początkowym okresie jako form alny jej w łaściciel w ystępow ał Jean Baptiste Vasseur, w rzeczywistości będący tylko jednym z pracowników. Aleksander M ickiewicz zmarł już w listopadzie 1864. M łodszy od niego Jan żył do kwietnia 1885, ale od końca lat sześćdziesiątych cierpiał na chorobę umysłową. W okresie późniejszym sporadycznej pomocy w załatw ianiu księgarskich interesów i przepro­ wadzaniu kwerend bibliograficznych udzielał W ładysław ow i najmłodszy brat, Józef Rafał.

(4)

i księgarstw a. Zw łaszcza dla ty ch ostatnich, bo najw ięcej m iejsca zaj­ m u ją w niej sp ra w y księgarsko-w ydaw nicze 6.

Jed n ą z p ierw szy ch czynności istn iejącej dopiero od m iesiąca K sięgar­ ni L uksem b u rsk iej było zaofiarow anie K raszew skiem u pom ocy w sprze­ daży jego zbioru ikonograficznego (29 X 1864, К 11— 12). K ilka tygodni później, nie zrażony niepow odzeniem tej in icjaty w y, pisał K raszew ski do W ładysław a M ickiewicza:

Je tâcherai de faire tou t ca qui est possible pour vous être u tile des toutes les façons, com m e in term éd ia ire, com m e renseignem ent etc. [14 XII 1864, K 13]

D alej, co odczytać m ożna jak o w a ru n e k sp ełnienia ty ch obietnic, d o ­ daw ał jednak:

Puisque vous êtes à la tê te d’une librairie, cher M onsieur Ladislas, qu’ai je besoin de vous fa ir parvenir..., qu’il est de votre devoir d’en profiter pour rappeler à la France et à la [!] l’Europe par ses in term édiaire — notre m al- hereuse patrie... On nous oublie trop, la Russie travaille ou im prim e en allem and et en français contre nous du pam ph letes sans nombre... Il ne faut pas le d é ­ fen dre, m ais il fa u t tra va iller. [Jw., K 13— 14]

M ickiewicz nie pozostał igłuchy n a te przestrogi. P od obcą nazw ą — K sięg arn ia L uk sem b u rsk a (lub zam iennie: L ib ra irie du Luxem bourg), p rz y b ra n ą od pobliskiego O grodu L uksem burskiego — k ry ła się bowiem placów ka, k tó ra przez 25 la t swojego istnien ia pełniła rolę ośrodka p ro ­ p a g an d y polskiej ra c ji stan u . P oko n u jąc rozliczne trudno ści, najczęściej fin ansow e i polityczne, pub lik acjam i sw oim i dow odziła p raw P olski do sam odzielnego b y tu , o d p ierała kłam liw e d en u n cjacje zaborców, św iad ­ czyła wobec E u rop y o tra d y c ja c h naszej lite ra tu ry i k u ltu ry , w ydaw ała zabron ione w ojczyźnie dzieła, d o starczała rozsianym po obczyźnie ro d a­ kom książki uk azu jące się w k ra ju i na em igracji, o tw ierała możliwości d ru k u , legalnym i i p o tajem n y m i drogam i zao p atry w ała k raj w edycje, k tó ry ch podjęcie przez m iejscow ych k sięg arzy byłoby bardzo u tru d n io n e lub w ręcz niem ożliw e. Szczególną tro sk ą, co zrozum iałe jest nie tylko ze w zględów rodzinnych, d arzy ła m ickiew icziana. Lecz w ychodząc naprzeciw coraz liczniejszym p o stu lato m rozw ijan ia pow szechnej ośw iaty i czytel­ nictw a, nie m niejszą w agę p rzy k ła d ała do m asow ych i tan ich edycji a rc y ­

6 Korespondencja ta (w języku polskim oraz francuskim) znajduje się w Bibl. Jagiellońskiej: 208 listów W. M i c k i e w i c z a do J. I. Kraszewskiego z lat 1863— 1887 — rkps 6520, k. 21—204; 196 listów (z kilkoma załącznikami) J. I. K r a ­ s z e w s k i e g o do W. M ickiewicza z lat 1859—1887 — rkps Przyb. 101/65 (pagi­ nacja prowizoryczna). Dalej posługiwać się będziemy skrótowym oznaczeniem: po dacie listu inicjał nazwiska autora oraz liczby wskazujące karty rękopisu. — O swoich stosunkach z Kraszewskim pisał M i c k i e w i c z w Pam iętnikach, przede wszystkim w t. 1 (Warszawa 1926).

(5)

dzieł piśm iennictw a ojczystego. Ogłosiła d ru k ie m sporo w artościow ych przekładów lite ra tu ry polskiej na języ k fra n c u sk i. Do blisko trzeciej części w szystkich ty ch p u b lik acji osobisty w k ład litera c k i — jako au tor, tłum acz, ed y to r naukow y, przedm ów ca, re d a k to r itp . — w niósł sam jej w ła ścic ie l7.

A probując te n program , w y pełnienie jego uw ażając np. za znacznie pilniejsze, pow ażniejsze i p otrzebniejsze od „przyszłościow ych” p rac N o r­ w ida 8, K raszew ski oddał się w krótce całym sercem na usługi K sięg arni L u ksem burskiej. Z końcem r. 1865, za p o śre d n ic tw em B ronisław a Zales­ kiego, zaw arł z nią n aw et k o n k retn e porozum ienie, k tó re daw ało m u sze­ rokie pełnom ocnictw a oraz upow ażniało do w y stęp ow an ia na zew n ątrz w charak terze jej w spółw łaściciela 9. Z aangażow anie a u to ry te tu K raszew ­ skiego w spraw y m łodej firm y znaczyło dla niej bardzo dużo.

7 O Księgarni Luksemburskiej pisałem m. in. w : A m basador książki polskiej

w Paryżu — W ładysław M ickiew icz. W rocław 1971. (Praca popularnonaukowa); K sięgarnia Luksem burska W ładysław a M ickiew icza w P a ryżu . 1864—1889. Warszawa

1971, maszynopis. (Praca doktorska. U niwersytet W arszawski, Wydział Filologii Pol­ skiej i Słowiańskiej) ; zob. też hasło (opracowane w espół z H. W e r n o) : M ickie­

w icz W ładysław , w S łow niku pracow n ików książki polskiej.

8 Antoni T r e p i ń s k i (zm. 1972), badacz biografii i zbieracz rozmaitych kra- szewscianów, pisał do m nie 29 I 1972 (list w moim posiadaniu): „[Kraszewski] sta­ nowił w ó w c z a s potęgę, w ięc poparcie jego znaczyło b. dużo (jakże zabiegał o to poparcie, jak o nie skam lał i dopraszał się aż do złości na końcu C. K. Norwid); J. I. K[raszewski] uważał, że Wł. M[ickiewicz] robi coś p i l n i e j s z e g o , po­ w ażniejszego i bardziej potrzebnego, podstawowego, dlatego mu udzielał najdalej idącego poparcia. Chodziło w pierw o roboty elem entarne, najpopularniejsze. Nor- w idow e roboty były przyszłościowymi, do realizacji w dalszej kolejności, »jeszcze nie dziś«, takie było rozumowanie J. I. K r a sze w sk ie g o ]. Oczywiście w ów czas!”

9 Niem ałą rolę w zacieśnianiu kontaktów pomiędzy K raszewskim a W. Mickie­ w iczem odegrał w spólny ich przyjaciel, Bronisław Zaleski. To za jego pośrednictwem Mickiewicz i Lévy zaproponowali pisarzowi pomoc w sprzedaży kolekcji ikonogra­ ficznej. Również poprzez niego K raszewski zakom unikował M ickiewiczowi o chęci P. Rhodego nawiązania z nim współpracy (24 XI 1865, К 248—249). Warto też za­ znaczyć, że po cytow anym już liście K raszewskiego do Mickiewicza z 14 XII 1864 w dochowanej do dzisiaj ich korespondencji istnieje równo roczna luka. 11 XII 1865 (M 25) pisał M ickiewicz, że jest szczęśliwy z powodu przyjęcia przez K raszew­ skiego propozycji, które przedłożył Zaleski: „J’ai été heureux que vous soyez entrée

dans l’ordre d ’idées, que vous à exposées B ronisław Zaleski. Je crois, qu’il y a beau­ coup de bien à faire”. Dalej szczegółowo przedstawiał aktualny stan i zamierzenia

sw ojej księgarni. Poniew aż w t. 84 korespondencji Kraszewskiego (Bibl. Jagiellońska, rkps 6544) znajduje się zaledw ie 9 listów Zaleskiego, nie wspom inających nawet o K sięgam i Luksemburskiej, można się tylko domyślać, że chodziło tu o konkretne warunki ścisłej i bezpośredniej współpracy pisarza z tą firmą. Dopiero od tej pory datuje się bowiem korespondencja niem al codzienna — trwająca ok. 2 lat — Mickie­ w icza z K raszewskim w sprawach księgarsko-wydawniczych. Od tego też mniej w ię­ cej czasu Kraszewski w listach do różnych księgarzy i innych osób przedstawiał się

(6)

Aż do 1867 r. W ładysław M ickiewicz, jako niedośw iadczony jeszcze księgarz, zw ierzał się K raszew skiem u ze w szystkich niem al zam ierzeń i poczynań, donosił o każdym swoim kroku, zasięgał rad y i prosił o po­ moc, dzielił się spostrzeżeniam i i w ątpliw ościam i. U fał m u p raw ie bez­ granicznie, ob aw iając się cokolwiek uczynić bez jego akceptacji. Z du­ m iew ająco a k ty w n y i gotowy do pom ocy K raszew ski, m im o zaabsorbow a­ nia rozlicznym i p racam i, nie tylko sk ru p u la tn ie i w yczerpująco odpow iadał n a k ażdy list, ale dosłow nie w yręczał M ickiewicza w z ałatw ian iu w ielu k sięgarskich in teresó w . O K sięgarni L uksem burskiej n ie zapom inał w tra k c ie odby w an y ch podróży, w jej o rbitę w ciągał sw oich przyjaciół i znajom ych, pisał o niej w prasie codziennej i w inn ych czasopismach, osobiście rozprow adzał jej publikacje. .

O d ro k u 1868, gd y k sięgarnia dostatecznie okrzepła, K raszew ski nie m usiał otaczać jej ta k w szechstronną i drobiazgow ą opieką. W dalszym ciągu jed n a k żywo się nią interesow ał. N aw et nie proszony — spieszył z ro zm a ity m i rad a m i i w skazów kam i.

R az tylko , w r. 1869, we w zajem ne stosunki M ickiewicza i K raszew ­ skiego w kradł się k ró tk o trw a ły zgrzyt, w yw o łan y nieoczekiw anym i sk u t­ kam i w y d ania przez K sięgarnię L u k sem b u rsk ą w 1868 r. Próbek histo­ r y c z n y c h H e n ry k a Rzew uskiego 10.

niekiedy jako w spólnik Księgarni Luksemburskiej lub powoływał się na porozu­ m ienie z nią, pisał o posiadanym upoważnieniu do zaw ierania w jej im ieniu ukła­ dów z w ydaw cam i polskimi. Zob. m. in. wspomniany wyżej list Kraszewskiego o Zaleskiego z 24 X I 1865; list Rhodego do K raszewskiego z 13 XII 1865 (Bibl. Jagiel­ lońska, rkps 6528, s. 352— 353); pismo okólne do w ydaw ców z 15 I 1866 (w: J. I. K r a s z e w s k i , L isty do A dam a i Joanny M iłaszew skich, rodzin y Langte,

W alerego E ljasza-R adzikow skiego. Opracował W. D a n e k . Wrocław 1966, s. 175—176;

pism o to przytaczamy tu w przyp. 12); list do K. Langiego z 27 V 1866 (w: jw., s. 179— 180) ; list do firm y Gebethnera i W olffa z 1866 r. (omówiony w : J. M u s z ­ k o w s к i, Z d ziejó w firm y G ebethner i Wolff. 1857—1937. W arszawa 1938, s. 61). 10 Rękopis P róbek h istorycznych, skazanych przez carską cenzurę na zniszczenie, Kraszewski potajem nie w ykupił i zaproponował jego zwrot Rzewuskiemu. Ten nie w ykazał jednak najm niejszego zainteresow ania swoim dziełem. Po śm ierci autora Kraszewski namówił W. M ickiew icza do odkupienia i w ydania Próbek. Poprzedził je przedmową, podpisaną pseudonim em Bolesławita. Gdy tylko książka ta znalazła się na półkach księgarskich, córka Rzewuskiego, hr. Maria Czapska, w niosła do sądu francuskiego skargę, w której stwierdzała, że jako lojalna rosyjska poddana nie m oże tolerować ogłoszenia dzieła skazanego przez jej monarchę na zagładę i wobec tego żąda spalenia nakładu. Proces byłby łatw y do wygrania, ale w iązałoby się to z publicznym ujawnieniem tożsam ości B olesław ity i Kraszewskiego, na co pisarz nie m ógł sobie pozwolić. Czapska grała na zwłokę, domagając się odraczania po­ szczególnych rozpraw, co, z uszczerbkiem dla kieszeni Mickiewicza, zmuszało jego obrońcę do wielokrotnego staw ania przed sądem. W reszcie w lutym 1869 w ycofała skargę, ale pod warunkiem zrzeczenia się przez w ydaw cę w szelkich praw do

(7)

D opiero w lata ch sied em d ziesiąty ch w ięzy łączące pisarza z sy n e m poety uległy osłabieniu. Nie sp rz y ja ł im p a n u ją c y w e F ra n c ji k lim a t polityczny, sp y ch ający w cień sp ra w ę polską, silnie rz u tu ją c y n a sto p n io ­ w y u p ad ek w ychodźstw a i podcin ający b y t n ie ty lk o K sięgarni L u k se m ­ b u rsk ie j, ale i w szystkich e m ig rac y jn y ch p rzedsięw zięć w ydaw niczych. Nie bez znaczenia b y ła też lik w id acja prow adzonej przez K raszew skiego d rezdeńskiej d ru k a rn i. W iele pro b lem ó w ed y to rsk ich i księgarskich, s ta ­ now iących głów ny m oty w dotychczasow ych listów , straciło aktualność. A pisarz nie lubił używ ać a tra m e n tu na darm o — g d y nie m iał w ażnego tem a tu , po p ro stu m ilczał n .

Ponow ne ożyw ienie stosunków pom iędzy M ickiew iczem a K raszew ­ skim d a tu je się od uw ięzienia p isarza w M agdeburgu w 1884 roku. K o res­ pon dencja ich stała się od tąd znacznie częstsza. P rz e d e w szystkim jed n a k n a b ra ła podobnych ja k daw niej rum ień có w zażyłości i przy jaźn i, k tó rą p rze rw a ć m iała dopiero śm ierć K raszew skiego w 1887 roku. N a tu ra ln ą k o leją rzeczy — stro n ą ak ty w n ą, przynoszącą podpo rę ste ra n em u życiem pisarzow i, stał się teraz sy n poety. O dw zajem niał się za pom oc i opiekę, k tó re j doznaw ał p rzed laty.

Szczególnie in ten sy w n y i ow ocny był udział K raszew skiego w n a w ią ­ zy w an iu ko n tak tó w zaw odow ych oraz ro zp ro w ad zaniu w ydaw nictw K się­ g a rn i L uk sem b u rskiej. Św iadczenia jego w ty m zakresie były bardzo rozległe. M ickiewicz u p rogu sw ojej k sięgarskiej działalności, nie m ając p raw ie żadnego rozeznania w stosunkach i organizacji k sięg arstw a k r a ­ jowego, n iem al bezustannie indagow ał pisarza. Z ap y ty w ał go np., jak im i k an a ła m i należy kom unikow ać się z firm a m i w arszaw skim i i g

alicyjski-się na te ustępstw a uw alniał on Kraszewskiego od prześladujących go obaw o są ­ dowe udowodnienie mu posługiwania się pseudonim em Bolesławita. 1 IV 1869, znaj­ dując się w ciężkiej sytuacji finansow ej, pogłębionej jeszcze przykrymi i kosztow ­ nym i perypetiam i z edycją Próbek, w delikatnej form ie zapytywał pisarza, czy dla zm niejszenia strat, powstałych z powodu krycia jego pseudonimu, nie zechciałby zwrócić mu kw oty wypłaconej za m anuskrypt dzieła Rzewuskiego. Kraszewski za­ reagował na ten list z oburzeniem, które głęboko zm artw iło M ickiewicza: „zachwiał się stosunek, o który więcej dbam niż o w łasność Próbek lub o książki m oje” (7 (?) IV 1869, К 126). G niew Kraszewskiego okazał się, na szczęście, krótkotrwały i w żadnym stopniu nie zaw ażył na jego dalszym stosunku do M ickiewicza. N ie­ przyjem nym tym incydentem zająłem się szczegółow o w artykule: Z dzie jó w k się­

garstw a polskiego na obczyźnie. Proces o w ydan ie p rze z W ładysław a M ickiew icza „Próbek historyczn ych ” hr. H enryka R zew uskiego. „Roczniki Biblioteczne” 1969,

z. 1/2.

11 Kraszewski szczerze to przyznawał, np. w liście do Mickiewicza z 9 XII 1868 (K 131): „N iezm iernie dawno nie pisałem do Was. Naprawdę oprócz biedy nie było o czym donosić ani się o czym dowiedzieć, przez Bronisława [Zaleskiego] w ie­ działem, co się z Wami działo”.

(8)

mi, jak ich u dzielają one rab ató w , jak ie są w a ru n k i abonow ania czasopism polskich, kom u i w jakiej liczbie egzem plarzy rozsyłać edycje w łasne. Te prośby o inform acje b yły ty lk o p relu d iu m do dalszych, k o n k re tn ie j­ szych i znacznie tru d n ie jsz y ch poleceń. ,

Po zaw arciu w spom nianego ju ż porozum ienia o w spółpracy k się g a r­ skiej M ickiewicz dow iadyw ał się, czy K raszew ski może w jego im ieniu zająć się zaw iązyw aniem k o n tak tó w z polskim i księgarzam i i w ydaw cam i (13 I 1866, M 30). R eakcja p isarza była błyskaw iczna. Ju ż w dw a dn i później rozesłał on do k rajo w y c h w ydaw ców pism o okólne, w k tó ry m prosił o dostarczenie m u katalogów nakładow ych oraz podanie w arunków , na jak ic h w y b ran e pu b lik acje m ogłyby zostać oddane K sięgarni L uksem ­ bu rskiej 12.

I tak działo się odtąd b ardzo często. M ickiewicz zasypyw ał K raszew ­ skiego istn ą law iną szczegółow ych poleceń. N apisanie do tego czy innego księgarza, w yw iedzenie się o gotowości i w a ru n k ach jego w spółpracy, zakom unikow anie m u odpow iedzi K sięg arn i L uksem burskiej, w yszukanie dla niej głównego k o m isjo n era w W arszaw ie, w G alicji czy w Niemczech, zw rócenie się do księgarzy z apelem o n adsyłanie okazow ych egzem plarzy druków , prow adzenie p rzeróżnych p e rtra k ta c ji, pośrednictw o w p rz e k a ­ z y w an iu n iek tó ry ch przesyłek k sięgarskich i nadzorow anie w zajem nych płatności K sięgarni L u k sem b u rsk iej z inn y m i firm am i, w y najd ow an ie jej wciąż now ych m ożliwości zbytu, inform ow anie co do solidności i w y p ła ­ calności k o n trah en tó w , udzielanie fachow ych w skazów ek księgarskich — oto ty lk o część obowiązków, jak ie p rz y ją ł na siebie K raszew ski. Jego za­ sługą było podjęcie się przez M ichała G lücksberga rep rezen to w an ia in te ­ resów M ickiewicza w W arszaw ie, on też doprow adził do naw iązan ia w spółpracy K sięg arn i L uksem b u rsk iej z G u staw em Sennew aldem o raz G ebethn erem i W olffem w W arszaw ie, K arolem W ildem we Lw ow ie, kierow aną przez H e n ry k a M erzbacha k sięg arnią Ch. M u q uardta w B ru k

-12 Pełny tekst tego pisma był następujący (cyt. za: K r a s z e w s k i , L isty do

A dam a i Joanny M iłaszew skich [...], s. 175—176):

„Drezno, 15 I 1866 Augustusstrasse 6 Dla rozpowszechnienia dzieł literatury polskiej, żądanych za granicą, księgarnia J. B. Vasseur et C-ie w Paryżu (Librairie du Luxembourg, 16, rue de Tournon) p o­ stanow iła przyjmować w kom is w szelk ie dzieła polskie, które wybierze z katalogu wydawców. Upoważnionym będąc do zawarcia w tej m ierze układów z w ydaw cam i polskimi, mam honor zgłosić się do Pana, upraszając Go o nadesłanie m i katalogów Jego nakładów, jako też warunków, pod którymi dzieła Jego wydania księgarni w y ­ mienionej oddane by być mogły. Za ścisłe spełnienie zobowiązań współka najuro- czyściej zaręcza.

Oczekując łaskawej odpowiedzi mam honor zostawać Pana Dobrodzieja naj­ niższym sługą.

J. I. K raszew ski

(9)

seli, Franciszkiem D obrow olskim w D reźnie, polską firm ą P aw ła Rhodego i W ilhelm em H einsiusem w L ipsku oraz w ielom a in n y m i księgarzam i i w ydaw cam i. W im ieniu K sięgarn i L u k sem b u rsk ej koresp on do w ał m. in. z Bolesław em M aurycym W olffem w P e tersb u rg u , F rie d ric h e m H offm ei- sterem w L ipsku i k się g a rn ią Sam uela O rg elb ran d a w W arszaw ie. Ow o­ cem jego podróży odbytej w 1867 r. po Pom orzu i W ielkim K sięstw ie Poznańskim b y ły np. późniejsze k o n tak ty W ład ysław a M ickiew icza z ta m ­ tejszym i księgarniam i: Józefa Chociszewskiego, F ran ciszk a T adeusza Ra- kowicza i Tadeusza Sniegockiego.

W pierw szych lata ch istn ienia K sięgarni L u k sem b u rsk iej K raszew ski, jako jej doradca, opiekun i p rzy jaciel, dysponow ał szerokim i pełnom ocnic­ tw am i. We w spom nianym już piśm ie okólnym do w ydaw ców polskich oświadczał, że jest upow ażniony do zaw ieran ia u k ład ów w im ieniu tej firm y. M ickiewicz pozostaw iał m u nieograniczoną niem al sw obodę dzia­ łania. W yraz tem u daw ał w listach:

J’accepte [...] tous volum es, qui sur vos indications m e serait en voyés [...], soit de V arsovie, soit de Galicie. [11 XII 1865, M 26]

Pour tou t volum e à prendre au dépôt par la L ibrairie du L uxem bourg vous n’avez pas à m e consulte, m ais à décidez en m e donnant seulem ent avis des volum es expédiés de la com ice-qu i est faite et du p rix auquel il les fau t vendre.

[4 III 1866, M 49]

Oczywiście nie zw alniało to pisarza od bezustannego i w yczerpującego przedstaw ian ia m łodem u p ary sk iem u księgarzow i w y nik ów sw ych po­ czynań, p y tan ia o decyzję czy opinię przed udzieleniem odpow iedzi za­ in tereso w an y m firm om . M ickiewicz w początkach sw ej księgarskiej „ka­ rie ry ” na ogół n iech ętn ie pisyw ał do in n ych księgarzy. Je śli ju ż to czynił, to często na w yraźne polecenie lu b n a w e t p o naglenie K raszew skiego, k tó ry nieraz sp raw iał w rażen ie b ardziej dbałego o dobro k sięg arn i niż sam je j w łaściciel. W tej sy tu acji anegdotycznie w p ro st brzm i odpow iedź pisarza na p y tan ie M ickiewicza, czy k o respondencja z księgarzam i nie sp ra ­ wia m u nadm iernego kłopotu. Nie — odpisyw ał — jest ty lk o nieco ko­ sztow na, gdyż księgarze n a d sy ła ją nie ofran k o w ane odpow iedzi (8 IV 1866, К 32— 33).

O zbyt w yd aw nictw K sięg arn i L u k sem b u rsk iej K raszew ski zabiegał nie ty lko u firm i osób trzecich. Ju ż z końcem ro k u 1864, p rzy rzek ając M ickiewiczowi sw oją pomoc, zobow iązyw ał się m. in. do stałego ro zpro ­ w adzania w śród drezdeńskiej Polonii około 10— 15 egzem plarzy każdej jego publikacji bądź dzieła przezeń „protegow anego” (14 X II 1864, К 13— 14). P ra k ty k a znacznie p rzekroczyła w stępne obietnice. P isarz przez całe lata nie tylko sam tru d n ił się sprzedażą p aryskich edycji W ładysław a Mickiewicza, ale odbierał większe ich p artie, dzieląc je z kolei na m iej­ scowe i zam iejscow e k sięgarnie oraz p ry w a tn y c h kolporterów . Również

(10)

rozliczenia z nim i b ra ł na siebie. Działo się ta k zarów no w okresie, kiedy na m agazy n książek m usiał przeznaczyć w łasn e m ieszkanie, ja k i w tedy gdy w lata ch 1868— 1871 był w łaścicielem d ru k a rn i polskiej w D reźnie. P row ad zenie ty ch sp raw nie było w dzięcznym an i łatw y m zadaniem , to też K raszew ski, m im o o trzy m y w an ia 25-procentow ego ra b a tu (zob.: 21 I 1867, M 101; 20 I 1870, К 154), p aro k ro tn ie usiłow ał uw olnić się od nich. P isał np. do M ickiewicza:

Z książek waszych ja nie byłem szczęśliwy, teraz nic z tych; co mogło jeszcze się umieścić, to Dobrowolski zrobił. [9 XII 1868, К 131]

W ro k u 1869, na tle p e ry p e tii zw iązanych z ogłoszeniem P róbek histo­ ry c z n y c h R zew uskiego, K raszew ski w chw ilow ym uniesieniu zrzekł się trz y m a n ia w y d aw n ictw K sięgarni L uk sem b u rsk iej oraz dzieł oddanych jej na sk ład głów ny. P rzy g o to w ując ich w ykaz pisał do M ickiewicza:

Podejmując się pośredniczenia w tym przedmiocie dla Was, w iecie bardzo dobrze, iż nie m iałem nic na celu oprócz chęci usłużenia Wam, a jak na tym w ychodzę, sami też najlepiej osądzicie. [5 IV 1869, К 140]

J a k ju ż w spom niano, gniew nie trw a ł długo. K raszew ski n ad al zaj­ m ow ał się rozpow szechnianiem ty ch publikacji, ogłaszając m. in. w re ­ d ag o w an y m przez siebie „T ygodniu P olitycznym , N aukow ym , L iterackim i A rty sty c z n y m ” (1870, dod. do nrów 3, 4, 15, 20), że d ru k a rn ia jego po­ siada na składzie w szystkie n a k ład y K sięg arn i L uksem bu rskiej. W po­ c z ątk ach 1870 r. ekspediow ał je n a w e t do k sięg arn i d ra G reg ra i F e rd y ­ n a n d a D attela w P rad ze (zob.: 20 I 1870, К 154).

K re s w spółpracy K raszew skiego z K sięg arn ią L u k sem bu rską położyła d o p iero w 1872 r. ostateczna likw idacja interesów i zobow iązań sp rzed a­ nej ro k w cześniej d ru k arn i. N a polecenie W ładysław a M ickiewicza w szy­ stkie zm agazynow ane u siebie książki p rzesłał w ted y księgarni A leksan­ d ra Now oleckiego w K ra k o w ie 13. Z am ykanie rach un kó w trw ało przez p ew ien jeszcze czas. Obaj k o n tra h e n ci znajdow ali się w ciężkich ta ra p a ­ tac h pieniężnych — posiadając k a p ita ł zam rożony w drukach, każdy żyw y grosz cenili na w agę złota. N adw yżka p rzy p ad ała na korzyść M ickiewicza. Do niego więc należało o sta tn ie słowo. U m iał z honorem w yjść z tej sy tu acji, czego dowód o d n ajd u jem y w jego liście do K raszew skiego:

Chociaż u m nie brak pieniędzy czuć się daje, chętnie część tej należności książkam i przyjmę. [25 XI(?) 1872, M 185]

In n ą form ą w spierania K sięgarn i L uk sem bu rskiej przez K raszew skie­ go była pomoc w jej przedsięw zięciach ed ytorskich. W ładysław M ickie­ wicz m iał zwyczaj szczegółowego w pro w ad zan ia go w sw oje p ro je k ty

13 Zob. m. in. listy: 22 V 1872, 15 VI 1872, b. d. (koniec czerwca 1872), К 166— 171; 23 V 1872, M 183.

(11)

w ydaw nicze oraz zasięgania jego opinii w ty m w zględzie. W początko­ w ym okresie b yły to p lan y n a d w y raz am bitne. Nic p rze to dziw nego, że dośw iadczony i realn ie p a trz ąc y na św iat p isarz w ypow iedział o nich w 1866 r. znam ien ne i dalekow zroczne słowa:

Tous vos p rojets d ’éditions concernant la Pologne sont excellen t [...], mais son t-ils pratiques com m e commerce...? [8 IV 1866, K 32—33]

W zdaniu ty m K raszew ski zaw arł ogólny pogląd na zam ierzenia i osią­ gnięcia edyto rskie młodego księgarza. W codziennej p ra k ty c e w nikał w nie jed n a k znacznie głębiej. O ceniał k ry ty czn ie, m odyfikow ał n aw et detale oraz bezpośrednio pom agał w realizacji n iek tó ry ch przedsięw zięć w ydaw niczych. Tak było np. w r. 1866, kiedy M ickiewicz p odjął n ieu d an ą próbę założenia „R evue du M onde” — m iesięcznika literackiego i poli­ tycznego w dużej m ierze poświęconego spraw om p o ls k im 14, oraz w r. 1884, gdy wespół z J u le s ’em L erm iną, se k re tarz em A ssociation L it­ té ra ire et A rtistiq u e In te rn atio n a le , inaugurow ał 21/ 2-roczną działalność „Revue U niverselle In te rn a tio n a le ” 15. Żywo in tereso w ał się K raszew ski zainicjow aną w 1866 r. „B iblioteką Ludow ą P o lsk ą”, pierw szą naszą p r a ­ w dziwie tan ią i m asow ą serią w ydaw niczą.

W 1866 r. podejm ow ał się pisarz p ośrednictw a w uzysk an iu dla Mic­ kiew icza p raw do w ydania P a m iętn ikó w Ja n a K ilińskiego (13 II 1866, M 45— 46; 16 II 1866, К 21), w n astęp ny m ro k u — zrzekając się ho n o ra­ riu m autorskiego, zezwolił na opublikow anie w „Bibliotece Ludow ej P o lsk iej” dw u swoich p o p u larny ch rozpraw ek O pracy oraz Ś w ia t i zie ­ mia, w 1871 r. był gotów przy jść z osobistą pomocą w w y dan iu kolejnego tom u „Rocznika T o w arzystw a H istoryczno-L iterackiego w P a ry ż u ” (16 II 1871, M 172— 173; 28 II 1871, К 158), w 1886 radził, jak należałoby przygotow ać edycję poezji Józefa B ohdana Zaleskiego (7 VI 1886, К 184— 185). Podobnych przykładów m ożna byłoby przytoczyć sporo.

K sięgarskie i w ydaw nicze tru d y M ickiewicza w spierał w reszcie K ra ­ szew ski w licznych sw ych arty k u łach , p rzeglądach i recenzjach. Często czynił to sam orzutnie 16. Ale i Mickiewicz, zdając sobie spraw ę z a u to ry ­ te tu pisarza, nieraz zw racał się do niego o różne w zm ianki czy recenzje. Ten zaś nie lu bił odm aw iać. Je śli prośby takiej nie spełniał, w grę w cho­

14 Zob. listy: 7 III 1866, 12 III 1866, 17 III 1866, b. d. (początek kwietnia 1866), 15 (IV (?) 1866), К 24— 31, 34—35; 4 III 1866, 10 III 1866, 29 (?) III 1866, 11 IV 1866, 11 V 1866, M 47—51, 54—55, 58—62.

35 Zob. m. in. listy: 9 II 1884, fragment listu b. d. (przed 16 II 1884), 16 II 1884, M 238—239, 208—209, 240—241; 11 II 1884, 19 II 1884, 20 III 1884, К 223—226, 228— 229.

16 Zgłaszał m. in. (22 VII 1867, К 86—88) gotowość om ówienia w ydaw nictw Księgarni Luksemburskiej w „Dzienniku Poznańskim ”.

(12)

dziły zazw yczaj niezależne od niego przeszkody. Nie wszędzie i nie o w szystkim można było w o w ych czasach pisać. D obrą tego ilu stra c ją jest n a stę p u jąc y fra g m en t jego listu do syna poety:

Odebrałem Waszą ciekaw ą i zajm ującą pracę o Legij [!] 1848 r ! 7, za którą serdecznie dziękuję. Będę się starał o niej umieścić wiadomość w „Dzienniku Poznańskim ”, bo w dziennikach w W arszawie wychodzących nie pozwolą m ówić o niej. [25 III 1877, К 189— 190]

W rezultacie spod pióra K raszew skiego wyszło sporo w zm ianek o sa­ m ej K sięg arn i L uksem burskiej, a także recenzji, k om unikatów i doniesień o jej publikacjach. Zam ieszczał je najczęściej w redagow anych przez sie­ bie R achunkach i „T ygodniu Politycznym , N aukow ym , L iterack im i A r­ ty sty c z n y m ” oraz w „D zienniku P o zn ań sk im ”.

O założeniach p ro g ram o w y ch i całokształcie działalności K sięgarni L u k sem bu rskiej w y rażał się K raszew ski bardzo pochlebnie, a n aw et e n tu ­ zjastycznie. W tak im w łaśnie tonie w spom inał o niej w R achunkach za ro k 1867:

Na czele chętnych i z przekonania o obowiązku zajmujących się w ydaw a­ niem dzieł polskich lub ze sprawą naszą związek mających — postawim y syna Adama, W ładysława M ickiewicza, który w ślad ojca życie, pracę i m ienie oddał na ofiarę krajowi. Stał on się pisarzem, tłomaczem, wydawcą, nakładcą i naj­ gorliw szym z księgarzy. Obowiązkiem jest kraju podać mu rękę, pomóc W ispół-

działać, podtrzymać jego posłannictwo ofiarne [...]. Odwaga, z jaką Mickiewicz spełnia to, na co najzam ożniejsze i najstarsze firmy wahały się ważyć, zaczerp­ nięta z gorącej m iłości dla kraju, oby należycie ocenioną została [...]. Księgarnię Luksemburską M ickiewicza podtrzyma gorliwość współobyw ateli — nie wątpim y; krzywdzącym byłoby przypom nienie obowiązku 18.

Rów nież ocena, jak ą w y staw iał K raszew ski poszczególnym w ydaniom K się g arn i L uk sem bu rsk iej, była zw ykle wysoka. Czynił tak będąc p rzeko­ n a n y o ich dużej w artości bądź o a k tu a ln y m n a nie zapotrzebow aniu. W szakże jeśli m iał zastrzeżenia do n iek tó ry ch pozycji, pom im o otw artego zaangażow ania swojego a u to ry te tu po stro nie tej księgarni — zdobyw ał się n a ich publiczną przyganę. T ak postąpił np. w p rzy p ad k u K orespon­ dencji A dam a M ickiewicza, opracow anej i w ydanej przez W ładysław a w 1870 ro k u 19.

17 Chodzi tu o pracę W. M i c k i e w i c z a M ém orial de la Légion Polonaise de

1848 créée en Italie par A dam M ickiew icz (wyd.: Paris 1877).

18 B. B o l e s ł a w i t a , Z roku 1867 Rachunki. Cz. 2. Poznań 1868, s. 302—304. Zob. też Z roku 1868 Rachunki. Poznań 1869, s. 654—655, 747—748; Z roku 1869 Ra­

chunki. Poznań 1870, i. 495.

19 Odnotowując ukazanie się t. 1 tego dzieła K r a s z e w s k i pisał w „Ty­ godniu Politycznym , Naukowym, Literackim i Artystycznym ” (1870, nr 32, s. 318): „Wiemy, z jakim sta'aniem i pracą została ona [tj. korespondencja] zgromadzona, że rodzina nie wahana się wszędzie udać, gdzie tylko coś znaleźć się spodziewała,

(13)

Tym i oto słow y K raszew ski pocieszał zrażonego niepow odzeniam i M ickiewicza:

N’en doutez pas et croyez, que quant à m ois je suis de coeur et d’âm e à vous, et que je ne cesserai d’agir pour vous et de vous aider des toutes mes forces. [6 X 1867, K 103—104]

P rzyrzeczenia dotrzy m ał w pełni. N iejedna, n ajbo gatsza n a w e t firm a księgarska i w ydaw nicza pozazdrościć m ogła M ickiew iczow i tak oddanego k o n su ltan ta, niezaw odnego pom ocnika i w ypróbow anego przyjaciela.

Ale i K raszew ski sporo m iał do zaw dzięczania synow i poety, m. in. jako p o p u lary zato ro w i jego tw órczości na aren ie m iędzynarodow ej. W tej roli w y stąp ił M ickiewicz ju ż w la ta c h 1859— 1860, kiedy p rz e tłu ­ m aczył na języ k fra n c u sk i Ulanę i ogłosił ją odcinkam i n a łam ach w spół­ redagow anej przez siebie „L ’E sp éran ce” 20. Szerszą in icjaty w ę w ty m za­ kresie rozw inął jed n a k dopiero w lata ch osiem dziesiątych. W iosną 1882, czyli w okresie, w k tó ry m K raszew ski n a jm n ie j by ł już zdolny dbać o w łasne interesy, M ickiewicz pisał do niego:

Moim zdaniem rozpowszechnianiu pańskich dzieł stoi na przeszkodzie tutaj [tj. w e Francji] nie tylko brak, ale lichość przekładów. Każdy, któremu przy­ chodzi na m yśl tłum aczyć z polskiego, w ybiera sobie jakąś powieść Pańską. [...], ale francuszczyzna tak niedbała, że po takiej karykaturze nikt oryginału by nie poznał. Księgarzy tutejszych zniechęcono dając im [te przekłady] do czytania. [21 IV 1882, M 226]

List kończył py tan iem , czy pisarz pozwoli m u na nowe, odrębne w y ­ danie przek ład u U lany. N atychm iastow a odpowiedź zaw ierała w ięcej, niż spodziew ał się M ickiewicz. Oto jej treść:

Cher M onsieur Ladislas. — Toutes les traductions des m es ouvrages, qu ’il vous plaira d ’en treprendre et de publier, je vous autorise d ’en disposer à votre gré et je vous tran sm etre tous m es droits. A gréez mes salutations em presses. V otre dévoué

J. I. K ra szew sk i [23 IV 1882, K 207—208]

U zbrojony w to pełnom ocnictw o, ale nie m ogący ju ż zdobyć się na w łasne nakłady, W ładysław energicznie zab rał się do działania. W ro k u 1883 u C. L év y’ego w ydał Ulanę 21, a w 1886 — u L. V esthausera — B ez

ale w w ielu m iejscach — rozmaicie pojm owano obowiązek... To pewna, że zbiór ten będzie zawierał, co najcenniejszego i najbardziej charakterystycznego zebrać było można. Czas też przyjdzie potem, aby mistrz ukochany znalazł godnego siebie biografa”.

20 Wcześniej ukazały się tylko dwa francuskie przekłady powieści K r a s z e w ­ s k i e g o — w r. 1843 P oety i św iata (w tłum aczeniu A. P r z e ź d z i e c k i e g o ) oraz w 1856 C haty za w sią (tłumacz nie zidentyfikowany).

21 Oulana. N ouvelle polésienne. Traduit du polonais par L. M i c k i e w i c z . Paris 1883. „Bibliothèque Contem poraine”.

(14)

serca 22. Oba te tłum aczen ia p rzy ją ł sędziw y pisarz z niek łam an ą radością i z nadzieją, że u to ru ją drogę dalszym fran cuskim przekładom jego dzieł 23.

Do dobrej francuszczyzny M ickiewicza odw oływ ał się K raszew ski zre ­ sztą ju ż w cześniej. P ra g n ąc np. ogłosić spraw ozdanie z m iędzynarodow ego k o n gresu antropologicznego w Sztokholm ie (1874), zw rócił się do niego nie ty lk o o zajęcie się w y daniem m a n u sk ry p tu , ale i o p opraw ienie f ra n ­ cuskiego tek stu . Obie te prośby spełnił syn poety z najw yższą życzliwo­ ścią i gorliw ością 24.

M ickiewicz n iem ałe też usługi oddał K raszew skiem u jako księgarz. W ro k u 1864 ofiaro w y w ał m u pomoc w sprzedaży kolekcji obrazów i r y ­ cin, a w 1886 dzielił się uw agam i o m ożliw ościach i w a ru n k a ch zb ytu jego p ry w a tn e j bib lio teki, złożonej w przeszło 100 pak ach zw iezionych do S an Rem o z D rezna i stanow iących dla pisarza „ciężar” i „k ule u nogi” 25. W czasie gdy K raszew ski prow adził d ru k a rn ię nakładow ą, K sięgarnia L u k sem b u rsk a posiadała sta ły skład jej w ydaw nictw . Z całego te ry to riu m F ra n c ji p rzy jm o w ała p re n u m e ra tę n a w y d aw an y przez niego w 1866 r. „ P rze g ląd P ow szechny” 26, a następ n ie „T ydzień P o lity czn y ” . S tale z a ła t­ w iała różne polecenia, w y sy łała m u żądane książki i katalogi, prow adziła p oszukiw ania bibliograficzne i an tyk w ary czn e, in terw en io w ała w jego in te re sa c h u innych k sięgarzy i w ydaw ców .

O ddzielny rozdział m ógłby stanow ić okres m iędzy uw ięzieniem K ra ­ szew skiego w r. 1884 a jego śm iercią w 1887. Częstym i, długim i i serdecz­ n y m i listam i s ta ra ł się M ickiewicz podtrzym ać na d u chu schorow anego, gasnącego pisarza. Z ao p atry w ał go w książki oraz m a te ria ły piśm ienne, z najw ięk szą niechęcią u jaw n ia jąc zw iązane z ty m k o s z ty 27.

22 Sans coeur. Roman traduit du polonais par L. M i c k i e w i c z , avec un préface de L. U 1 b a с h. Paris 1886.

23 Zaraz po otrzymaniu egzemplarza francuskiego przekładu U lany pisał do M ickiewicza (14 VIII 1883, К 211): „Nie um iem Wam wyrazić, jak jestem wdzięczen za tłum aczenie i N otice do niego przyłączoną. Niech Wam Bóg za to zapłaci, Wam i R odzinie całej. Może Ulana utoruje drogę innym tłum aczeniom , które dotąd tak uparcie odtrącano. Serdeczne dzięki, Kochany Panie”.

24 Zob. listy: 2 IX 1874, 7 IX 1874, 14 IX 1874, 23 IX 1874, b. d. (wrzesień 1874), 9 VI 1875, К 174— 181, 184— 185; 5 (?) IX 1874, 12 IX 1874, 16 IX 1874, 21 IX 1874, M 188, 190—194. Druk tego sprawozdania: J. I. K r a s z e w s k i , Congrès in ter­

national d ’anthropologie et d’archéologie préhistorique. Session de 1874 à Stockholm . N otes de voyage. Paris 1874.

25 Żadna z tych transakcji nie doszła do skutku. O drugiej z nich zob. w listach: 22 IV 1886, 7 V 1886, К 164— 165, 172—173; 5 V 1886, M 386—387.

26 Zob. informację o prenumeracie: „Przegląd Pow szechny” 1866, nr 3.

27 Kraszew ski ze sklerotycznym już nieco uporem strofował go czasam i za to — pisał np. (11 XII 1835, К 108): „przede w szystkim ta prośba, abyś mi zaraz przysłał r a c h u n e k , żebym go m ógł opłacić. Nabawia m nie niepokojem, gdy jestem

(15)

dłuż-Tak oto, n a tu ra ln ie w dużym skrócie, w yglądała w ielo letnia p rzy ja źń W ładysław a M ickiewicza z Józefem Ignacym K raszew skim i tak ie b y ły jej e fe k ty dla rozw oju polskiego k sięg arstw a i ru ch u w ydaw niczego na em igracji.

ny, a w dodatku jeszcze nabawiam kłopotu takim jak Was [!]. Tylko tak dobre serce jak Wasze m oże być tak w yrozum iałym ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

poprzez MessageBox().. Jednocześnie też stworzyliśmy i pokazaliśmy nasze pierwsze prawdziwe okno. Wszystko to mogło ci się wydać, oględnie się wyrażając, trochę

Wykreśl wyrazy, które nie powinny znaleźć się w zdaniu.. Mama przyniosła do domu

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

[Czy dochodziły jakieś wiadomości co się dzieje ze społecznością żydowską w innych miejscowościach?] Widocznie tak, ja nie wiedziałam, ale później się dowiedziałam, że

Wypowiedzi zniechęcające Wypowiedzi wzmacniające Miałaś się uczyć – co

Właśnie z powodu owej aktywności organizacyjnej Zarząd Główny PFJ zdecydował się przekształcić tutejszy klub w oddział Federacji, powołując równocześnie

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Trochę lepiej przedstawia się sprawa samej stolicy Roztocza i jednej z „pereł polskiego Renesansu” - Zamościa, ale publikacje na temat tego miasta są już w