• Nie Znaleziono Wyników

Galicyjski okres w życiu Ignacego Kulczyńskiego : (w świetle archiwaliów lwowskich)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Galicyjski okres w życiu Ignacego Kulczyńskiego : (w świetle archiwaliów lwowskich)"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W ŁO D ZIM IER Z B O R Y S

G alicyjski okres w życiu Ignacego Kulczyńskiego (л\ św ietle archiwaliów lwowskich)

W n iniejszej p u b lik acji p rzytaczam dalsze nieznane fa k ty z życia K ulczyńskiego, k tó re u zupełnią m ój poprzed ni a r t y k u ł 1. Pochodzą one z pierw szej rę k i i m a ją bez w ątp ienia w iększą w artość aniżeli su b iek ­ tyw ne w spom nienia, ow iane nim bem ro m an ty zm u , ja k np. „N otatk i z życia” J. H oroszkiewicza.

P ierw szym chronologicznie do k u m en tem je s t podanie I. K u lczyń ­ skiego do m arszałk a pow. rów ieńskiego dato w ane w e Lw ow ie 5 sie rp ­ nia 1832 r. o w yd an ie m u p aszp o rtu na w y jazd do Saksonii w celach leczniczych. P o b y t sw ój w G alicji K ulczyński zd aje się uspraw iedliw iać rozrucham i w g u b e rn i w ołyńskiej, co stan o w i ja k gdyby a lu zję do w y ­ padków zw iązanych z pow staniem 1830/1831. P e te n t nie w yszczególnia, o jak ą chorobę chodziło, n ato m iast w yraża chęć pow rotu na W ołyń, co można by uw ażać za pozorow any gest lojalności w sto su n k u do w ładz rosyjskich, w istocie bow iem , ja k w y n ik a z d o k u m en tu n r 2, podanie to m iało stanow ić a rg u m e n t dla uzysk ania od w ładz a u stria c k ic h pro lo n ­ gaty p o b y tu w e Lw ow ie — do czasu n ad ejścia odpow iedzi z Rów nego.

W podaniu ty m K ulczy ń ski w y stę p u je jak o w łaściciel w si P e re d e l w guberni w oły ń skiej 2.

Policja a u stria c k a zareagow ała na to p ro je k te m „ n o ty ” , bez d aty , w k tó rej w yrażono w ątpliw ość, czy p e te n t pod jął odpow iednie k ro k i dla o trzy m an ia ro sy jsk iej am nestii, w obec czego należy go' tra k to w a ć jako uciek in iera zgodnie z d e k re tem N 1844, odnoszącym się do u czest­

ników po w stan ia 1830/1831.

Był to w k ażd y m razie okres, kied y K ulczy ń sk i ży ł n a sto pie leg a l­

nej i nie zagrażało m u aresztow an ie. W a k ta c h lw ow skich spo ty k am y w zm iankę o tym , że I. K ulczyński b y ł se k re tarz em K o m itetu lw ow ­ skiego, k tó ry przygotow yw ał i w sp ie ra ł a k c ję pułko w n ik a Józefa Za­

lewskiego. W ładze a u stria c k ie c h a ra k te ry z u ją go jak o jednego z n a j­

bardziej zaw zięty ch członków założonego przez W incentego T yszkie­

wicza d em okratycznego T ow arzystw a, zgodnie z zeznaniam i zap rzysię­

żonego k o n f id e n ta :i. W jed n y m ze sp raw ozd ań kom isarza J. C hom iń- skiego m ów i się, że K ulczyński p rzy je ch a ł w 1834 r. w to w arzy stw ie niejakiej P ło tn ick iej, żony byłego m and a ta r iusza z Toporow a, do w si Zawidcze i tam długo p rzeb y w ał u dzierżaw cy D ąbrow skiego. O dby­

w ały się tam ta jn e spotkania, w k tó ry c h b ra li udział: P io tr N a w ra til, dziedzic w si O hladow a, h rab ia Zam oyski, ja k też dzierżaw cy: K am iń sk i

1 W. В o r y s, W kręgu r e w o lu c y jn y m S zym on a Konarskiego, Piotra R o t k ie ­ wicza i Ignacego Kulczyńskiego, PH 1975, z. 3, s. 462—472.

s Centralne P aństw ow e Archiw um H istoryczne [cyt. dalej: CPAH] URSR w e Lwowie, zesp. 152, op. 2, spr. 641, k. 27 (dok. nr 1).

3 CPAH w e L w ow ie, zesp. 152, op. 2, spr. 649, к. 1.

PRZEGLĄD HISTORYCZNY, TOM LX V III, 1977, zesz. 1.

(3)

Sm ulski, Toczyński, Dm ochowski, K arol H ubicki z N akw aszy i bracia H erm anow ie z Rzepniowa. W szyscy oni często odw iedzali K ulczy ńskie­

go w Zaw idczu i R o m an ó w ce4.

Z innego spraw ozdania Chom ińskiego w ynika, że w lata ch 1834—

1835 I. K ulczyński chorow ał kilk a m iesięcy w Zaw idczu, a leczył go le k a rz -c h iru rg z Ł op aty n a K arol M üller, żonaty z k u zy nką N aw ratila 5.

Inne źródło w spom ina o zeznaniu R. H efern a, że w styczniu 1837 r.

S ew ery n Goszczyński nap isał do Sm olki list ta jn y m szyfrem , w k tó ry m b y ła in fo rm acja Szym ona K onarskiego o tym , że na U krainie, Podolu i W ołyniu istn ieją już Zbory krajo w e, w ym ieniająca też ich członków, k tó ry c h nazw isk H efern już sobie nie przypom ina; pam ięta jed n ak , że

„K ulczyński b ył w y b ra n y m jed n y m z n ich ” 6. J e s t to szczegół bardzo w ażny, św iadczący o tym , że K ulczyński o dgryw ał w y b itn ą ro lę w h ie­

ra rc h ii Stow aszyszenia L udu Polskiego.

W źródłach z n a jd u je się też w y ją te k z przesłan y ch z Rosji zeznań Ignacego Rodziewicza: „W iem tylko, że przez p ana Ja rz y n y ręce p rze ­ chodziły listy K onarskiego do K ulczyńskiego, a od K ulczyńskiego listy i książki do K onarskiego. M iał także znajom ość z panem M asz- kow skim ” 7.

A kta policyjne c h a ra k te ry z u ją K ulczyńskiego jako w roga istn ie ją ­ cego ład u społecznego, jako tego, k tó ry działał w śród chłopów i podbu­

rz a ł ich do b u n tu . W spom agać m iał K ulczyńskiego w tej ak c ji Horosz- kiewicz, k tó ry o trzy m ał od K ulczyńskiego różne u tw o ry r e w o lu c y jn e 8.

On, H ipolit N. (tj. K ulczyński) „w obecności w ielu ludzi przem aw iał z najw iększym zapałem i goryczą przeciw rządow i i w ypow iadał się za koniecznością szerzenia w śród chłopów zasad wolności i równości, jak o też p o dburzania ich przeciw rządow i, dodaw szy, że on sam w szędzie s ta ra się działać w łaśnie w ty m k ie ru n k u , by w spom niane zasady podać inn y m i przyciągnąć do nich zwłaszcza s ta n chłopski”.

W szystkie te policyjne info rm acje stan o w iły dopełnienie danych o działalności K ulczyńskiego, tw orzone w znacznej m ierze już e x post.

S taro sto w ie i kom isarze chcieli udow odnić, że w osobie zm arłego t r a ­ gicznie I. K ulczyńskiego w ładze a u stria c k ie m iały niebezpiecznego w roga;

dlatego staro sta złoczowski z tak ą ulgą p isał do arcyksięcia F erd y n an d a d ’Este 22 g ru d n ia 1839 r.: „K otkiew icz, Cięglewicz, K ulczyński sind n ich t m e h r” 9. Bardzo ciekaw e, że w ładze a u stria c k ie p rzy p isyw ały K u lczy ń ­ sk iem u au to rstw o lub bodaj inspirow anie rew olucyjnego u tw o ru a g ita ­ cyjnego pt. „L ist do Ekonom ów ” . T ek st te n (nr 4), zachow any w zespole b. Sąd u K rajow ego w e Lw owie 10, odznacza się ten den cją a n ty m o n a r- chiczną, a n ty fe u d a ln ą i częściowo też a n ty k le ry k a ln ą . P rz esią k n ię ty jest

4 Tamże, k. 34.

5 CPAH w e Lwowie, zesp. 152, op. 2, spr. 650, k. 1—2.

e Tamże, zesp. 146, op. 4, spr. 1132, k. 7. Inform acja ta znajduje potw ierdzenie i w zespole archiwalnym z b. Sądu K rajow ego w e L w ow ie — zesp. 152, op. 2, spr. 2823.

7 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 657, k. 33.

8 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 638, k. 8.

9 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 641, k. 22; w innym m iejscu to sam o podaje s^ę w sprawozdaniu Andrzejow skiego pod datą 27 grudnia. Por. tamże, zesp. 146.

op. 5, spr. 1380, k. 81—84.

10 Inny tekst tej odezw y znajduje się w papierach Henryka Hubickiego: tamże, zesp. 152, op. spr. 3040. Huhicki zeznał, że te i inne jeszcze odezwy, jak np.

„Instrukcja dla nauczycieli narodu ruskiego”, „Instrukcje do żołnierzy i ekono­

m ów ” otrzym ał od L. Siem ieńskiego i częściow o odpisał z jego oryginałów. Tamże, zesp. 146, op. 5, spr. 1377, s. 40; spr. 1378, s. 6 i inne.

(4)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI

duchem p a trio ty z m u i dem ok raty zm u , w y raża ogólnoludzkie ten d e n c je wolnościowe, surow o osądza ucisk najliczniejszej w a rstw y n aro d u — w łościaństw a, m alu ją c rów nocześnie przyszłe szczęście lu d u po jego wyzw oleniu. W ówczesnej rzeczyw istości odezwa ta m ogła służyć za broń ideow ą w w alce przeciw feudalizm ow i, głosząc idee w olnej p rze d ­ siębiorczości w h an d lu , rzem iośle i przem yśle. O kreśla też ona C h ry s­

tusa jako „w ielkiego człow ieka”, nie u zn ając ty m sam ym jego boskości.

Odezwa p rzesiąk n ięta je s t w ia rą w sojusz ludów i praw a przyrodzone człowieka, jak też w bliski i n ieu n ik nio n y koniec ty ran ii. E gzem plarz tej odezwy w p ad ł w ręce policji w toku rew izji u L udw ika M ałachow ­ skiego, k a sje ra fab ry k i p ap ieru w e w si M onasterek, dom inium B rody u . Odezwa była ad reso w an a do ju sty c ja riu sz a W szelaczyńskiego w K opy- czyńskach. U M ałachow skiego znaleziono też znam ienite „Les paroles d’un cro y a n t” , pióra L a m e n n a is 12. J a k w ynika ze spraw ozdania ko­

m isarza F esten b u rg a, 17 października porów nyw ano też c h a ra k te ry pisma p racow nika teiże fab ry k i p a p ie ru H orbaczew skiego oraz L. M a­

łachowskiego, ale w y nik ek sp erty zy okazał się n egatyw ny. F e ste n b u rg sądził, że odezw ę napisał K ulczyński, n ato m iast nie pisali jej an i W sze- laczyński, an i M a ła c h o w sk i13.

W zmocniony pościg za K ulczyńskim zain augu row ał list gończy, w y ­ dany we Lw ow ie 29 m aja 1839 r. przez lw ow ską d y rek c ję p o lic ji14 (nr 5).

Poniżej zam ieszczam y obszerne spraw ozdanie z ty ch łow ów n a czło­

wieka, k tó re w yszło spod pióra kom isarza Chom ińskiego 21 g ru d n ia 1839 r., a w ięc w ty d zień po sam obójstw ie otoczonego w swej k ry jó w ce Kulczyńskiego. J e s t ono cennym do k um en tem i dlatego, że p odaje n a j­

dokładniejszy opis o statn ich chw il życia I. K ulczyńskiego, jak im rozpo­

rządzamy. R elacja Horoszkiewicza, jako o p a rta n a opow iadaniach współczesnych, nie może się rów nać z ty m dokum entem , sporządzonym przez osobnika kieru jącego tą a k cją i zdającego z niej sp raw ę zaledw ie w kilka d n i po fa ta ln y m w y strzale.

17 grudn ia, a więc w cztery dni po sam obójstw ie, przep row adzili sekcję ciała K ulczyńskiego dw aj lekarze: d r G lan erd (?) i c h iru rg S el- linger w obecności kom isarza Chom ińskiego, p rzedstaw iciela dom inium Józefa Bozoniji, a k tu a riu sz a G rużew skiego, w ó jta F ed k a H ochana i przysięgłego P a ń k a Ja rem czu k a 15.

Działo się to w dom u leśniczego B rzostow skiego koło w si Sm arzow a.

Spraw ozdanie stw ierdza, że sam obójstw o n astąp iło 13 g ru d n ia 1839 r.

o godzinie 530 w ieczorem .

Po w yłam an iu d rzw i znaleziono K ulczyńskiego leżącego w e k rw i na wznak, bez życia. O prócz znacznej ilości k arab in ó w , siekier i noży m yśliwskich, w izbie znaleziono także flaszeczkę z biały m proszkiem , który w yw ołał podejrzenie, że to tru cizna, wobec czego oddano ją s ta ­ roście złoczow skiem u, dla przeprow adzenia ek sp erty zy chem icznej.

Z ew nętrzne oględziny tru p a stw ierd ziły , że b ył to K ulczyński. W y­

glądał ju ż co p raw d a n a la t 50, a więc starzej o la t 10. L ekarze w y jaśn ili to cielesnym i i psychicznym i trudnościam i, k tó re p rzeżył nieboszczyk 16.

11 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 665, k. 26 n.

12 Tamże, k. 35.

13 Tamże, k. 44. A utorstw o odezwy można by też przypisać K. Cięglewiczowi.

14 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 635, k. 36. Druk w języku polskim i niem ieckim.

15 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 637, k. 52.

** N ajlepiej te trudności charakteryzuje słow o niem ieckie S trapazen, użyte w tekście sprawozdania.

(5)

N a tu ra ln ie , że i te cztery dni, k tó re m in ęły od śm ierci, m im o że b y ł to grudzień, zro b iły sw oje. Z m arły m iał zap ad łe policzki i zbielały ko­

niec nosa, co odbiegało od opisów jego osoby, w k tó ry c h zaw sze m ó­

w iło się o jego zaczerw ienieniu 17.

L ek arze zn aleźli też otłuszczenie serca. Sam strz a ł b y ł n iezw ykle celny. K u la w yżłobiła sobie k a n a ł n a pół cala, ale m óżdżek pozostał nieuszkodzony. N ie znalazłszy k u li an i w ciele nieboszczyka, a n i w izbie, kom isja k o nkludow ała, że m usiał ją k to ś u k raść, gdyż do izby napchało się bardzo dużo ludzi.

O stateczna k o n k lu zja kom isji brzm iała: „B adany był n ap raw d ę em isariuszem K ulczyńskim , k tó ry w chw ili zab u rzen ia duchowego, spo­

wodow anego fizycznym i i psychicznym i przyczynam i, odeb rał sobie życie” 18.

W izbie znaleziono n astęp u jące książki i p a p ie ry K ulczyńskiego:

1) „H isto ire de la R évolution F ra n ç a ise ” t. I—II, B ru ksela 1833.

2) „D zieła” Ignacego K rasickiego, t. III.

3) M. V olneya „R ozw alm y czyli uw agi n a d R ew olucjam i N arodów ” (drugi egzem plarz świeżo odpisany).

4) C ztery ry su n k i architek to niczn e.

5) Ksiiążka pod ty tu łe m „ P ran ie za pom ocą p a ry ” .

6) „D odatek do k atalo g u B iblioteki Polskiej A. Jełow ickiego i Co”

(kartka).

7) R y sun ek okolic W arszaw y (olejny).

8) O kładka dziennika, rozpoczętego 1 lipca 1820 r., w k tó re j b y ły p ap iery listow e i siedem b roszurek w jęz y k u polskim o różnej t r e ś c i 19.

D alej m ów iło się o pieniądzach, m apach Polski itp. Może n a s dziwić dość sk ro m n y zapas książek, jak k o lw iek n iek tó re z nich św iadczą o r e ­ w olucyjnych zain tereso w aniach K ulczyńskiego. W ynika więc p o d ejrze­

nie, że nie w szystkie książki w padły w ręce policji. Co p raw d a w czasie in n ej, późniejszej rew izji u w łaściciela R om anów ki P. N aw ratila skon­

fiskow ano szereg książek, z k tó ry c h m ógł też korzystać K ulczyński.

Ciekaw sze z nich to: a) „K rólestw o Polskie od 1815 r. i przyczy ny obec­

nej rew o lu c ji” , P a ry ż 1831. K siążka ta zaw iera za rz u ty przeciw caratow i, że w ielo k ro tn ie pogw ałcił K o n sty tu cję K ró lestw a Polskiego.

b) „W stęp do k ry p to g ra fii”, L ipsk 1835. W tej broszurze p rz y ta ­ czano różn e ro d zaje tajnego pism a i sposoby ich kolportażu.

c) „U staw a k o n sty tu c y jn a K ró lestw a Polskiego z r. 1815” .

d) „Pochód D em bińskiego”, L ipsk 1832, książka opisująca działania w o jenne n a L itw ie w p ow staniu 1830/1831.

e) L. B örne, „L isty z P a ry ża 1830— 1831”, t. I, H am bu rg 1832, pełne sark asty czn y ch w yp ad k ó w przeciw rządom m onarchicznym .

f) W yciąg z X X V rozdziału księgi Leviticus, sporządzony b y ożywić nadzieję P o lakó w na n iezależn o ść20.

W zw iązku ze sp ra w ą K ulczyńskiego pociągano do odpow iedzialności sądowej w iele osób, k tó ry m zarzu cano ud zielanie m u schronienia i po­

m ocy. B yli to w spom niany w łaściciel R om anów ki P io tr N a w ra til i jego żona Tekla, m ałżeństw o Brzostow scy, leśniczy F ilip i jego żona A na­

stazja, u k tó ry c h u k ry w a ł się I. K ulczy ńsk i w specjalnie do tego celu

17 CPAH w e L w ow ie, zesp. 152, op. 2, spr. 637, k. 51.

18 Tamże, k. 52.

11 Tamże, Й. 56. Sam dziennik zapew ne spłonął wśród papierów, które K ul­

czyński zdążył spalić.

20 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 649, k. 23.

(6)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LIC JI 1 3 1

p rzerobionej ze sp iżarn i izbie m ieszkaln ej, n a leśniczów ce obok w si Sm arzow a, dzierżaw ca w si Zaw idcze P io tr D ąbrow ski, geo m etra A n to n i Daniłowicz.

O dnośny a k t o sk arżen ia (nr 7) z a w iera dalsze ciekaw e szczegóły opisujące życie i działalność I. K ulczyńskiego.

N ajw ięcej obciążył N a w ra tila sw y m i zezn an iam i w oźnica W iśniow ski, k tó ry w oził go pod osłoną nocy, a w ięc w iedział o s p ra w a c h n ied o stęp ­ n y ch szerszem u g ro n u osób. N ie m n ie j obciążył go leśniczy F ilip B rzos­

tow ski i jego żona oraz służąca dzierżaw cy P. D ąbrow skiego K a ta rz y n a Peleszyk. S am a T ekla N a w ra til p rzy zn ała się do tego, że poznała H ipo ­ lita Z a g ó rsk ie g o 21 jeszcze p rzed trz e m a la ty , k ied y p rze b y w ał u n ic h w p rzeciąg u cały ch tygodni.

O sk arżeni b ro n ili się ty m , że nie w ied zieli k im b y ł w łaściw ie K u l­

czyński. Tego a rg u m e n tu policja nie u zn ała; w istocie w d o m in iach okręgu złoczow skiego i z am bon ogłoszono ludziom k im b y ł K u lczyń sk i.

Oprócz tego ro zesłan o do dom iniów teg o o k re s u lis t gończy.

F. B rzo sto w sk i pośw iadczył, że ju ż od je sie n i 1838 r. K u lc z y ń sk i przew ażn ie p rz e b y w a ł w u k ry ciu , zaś N a w ra til w ra z z żoną n a k a za li m u u trz y m a ć tę s p ra w ę w taje m n ic y . D la lepszej k o n s p ira c ji obie c ó rk i B rzostow skich K a z im iera i .Maria z o sta ły z a b ra n e do d w o ru N a w ra tiló w w R om anów ce 22.

W a k cie o sk a rż e n ia p rz e w ija się też s p ra w a rzeko m eg o sto s u n k u m i­

łosnego T ek li N a w ra tilo w e j z K u lc z y ń sk im , z czego s ta ra n o się stw o ­ rzyć n iez d ro w ą sen sację. T ak ie p lo tk i b y ły , rzecz jasn a , n a rę k ę w ła ­ dzom a u s tria c k im , gdyż k o m p ro m ita c ja m o ra ln a działacza p o lity czn eg o oznaczała ty m sa m y m k o m p ro m ita c ję s p ra w y , k tó re j słu ży ł. N ic w ię c dziw nego, że tę s p ra w ę p o ru szan o n ie je d n o k ro tn ie w śled ztw ie. T e k la N a w ra til trz y m a ła się w śled ztw ie z go dnością i n a p y ta n ie śledczego:

„S kąd pochodziło, że tego H ip o lita Z ag ó rsk ieg o w ięcej c e n iła ” , o d p o ­ w iedziała: „W id ziałam H ip o lita Z ag ó rsk ieg o b a rd z o m o ra ln y m , s p o k o j­

n ym i ła g o d n y m i d la te g o go p o w a ż a ła m ” 23.

S p ra w a sąd o w a p rze c iw k o N a w ra tilo m , B rzo sto w sk im , D ą b ro w sk ie ­ m u i D an iło w iczo w i z o sta ła u m o rz o n a i s k a z a n o ic h ty lk o n a z a p ła c e n ie kosztów s ą d o w y c h 24, B rzo sto w scy z a ś po p ięc io m ie się c zn y m a re sz c ie zostali w y d a le n i do K ró le s tw a P o lsk iego , s k ą d p o c h o d z ili25. I c h m ło d sz a , o śm io letn ia c ó rk a M a ria z o sta ła u b e z d z ie tn y c h N a w r a tiló w 26.

1. PROŚBA I. KULCZYŃSKIEGO DO MARSZAŁKA POW. RÓWIEŃSKIEGO GUB. WOŁYŃSKIEJ

L w ó w , 5 sie rp n ia 1832 Or.: С Р А Н w e L w o w ie , z e s p ó ł 152, op. 2, sp r a w a 641, fc. 27.

An Seine H ochgeboren den Rownaer adelichen Herrn K reis-M arschall B itt­

schrift des Gutsberitzers aus dem Rownaer K reise Volhynischen Gouvernem ent, dem Eigenthüm er des Dorfes Peredeł — Ignatz K ulczyński.

21 Pseudonim I. Kulczyńskiego, podobnie jak „Hipolit”, „Adolf”, pod którym i w ystępował też najczęściej.

22 CPAH w e Lw ow ie, zesp. 146, op. 5, spr. 22, 93, s. 32.

23 Tamże, zesp. 152, op. 2, spr. 662, k. 9.

24 Tamże, spr. 667—671.

25 Tamże, zesp. 146, op. 5, spr. 229, s. 43—52.

M Tamże, spr. 2298, s. 27.

(7)

Während der Unruhen im volhynischem Gouvernem ent war ich gezwungen krankheitshalber, w elch e Ruhe benötiget, m ich auf das österreichische Gebiet zu begeben, w o ich in Galizien ununterbrochen gelebt und mich zu Lemberg kurieren liess und h iebei d ie Absicht h atte nach H erstellung m einer G esundheit in die H eim at zurückzukehren. Da aber m eine Krankheit nicht w eichen w ill, so bin ich gezw ungen zum Doktor H anem an nach Sachsen zu reisen und da die österreichische Regierung nicht berechtigt ist, m ir ein Reisepass zu erteilen, so m uss ich Euer H ochgeboren um die V erm ittlung bitten, wom it m ir von unserer Regierung ein R eisepass auf ein Jahr zur R eise nach Sachsen erteilt — und m ittelst der hiesigen Polizei sam t dem Bescheide über m eine Bittschrift zugestellt w erden möchte.

Ignacy K ulczyński

2. PODANIE I. KULCZYŃSKIEGO DO PREZYDIUM POLICJI WE LWOWIE

L w ó w , 11 sierpnia 1832 Or.: CPAH w e L w o w ie, zespół 152, op. 2, sp ra w a 641, fc. 25.

W ysokie C esarsko-K rólew skie Presidium

Podpisany obyw atel guberni w ołyńskiej pow. rów ieńskiego na teraz tu zo­

stający na kuracji, w tym celu dla prow adzenia dalszej kuracji do Saksonii udać się potrzebujący do doktora Hannemana — o udziale sobie pasportu od J. W.

Marszałka pow. rów ieńskiego gub. w ołyńskiej prośbę treści ut. 1/1 podałem i na pocztę dziś ut 2/2 przesłałem .

Nim odpowiedź na tak podaną prośbę nadesłaną m i będzie, upraszam , aby W ysokie Presidium pozw oliło m i zostać tu w e Lw ow ie do czasu nadesłania m i z Rosji odpowiedzi.

Ignacy K ulczyński

3. OKOLNIK DO DOMINIÓW, MAGISTRATÓW I DEKANATÓW

Złoczów, 7 września 1838 Or.: CPAH w e Lw ow ie, zespół 152, op. 2, spraw a 644, k. 13, 15, 17— 18.

V e r z e i c h n i s jener politisch gefährlichen Individuen, w elche in dem Sinne der Propaganda ails Em issäre wirkten.

1. F r a n z B o b i ń s k i , vorm als Major im polnischen Militaär, 40 Jahre alt, hoch, rüstig, untersetzt, länglicher Nase, dunkler Augen.

2. I g n a t z K u l c z y ń s k i , angenomm en H i p o l i t N., polnischer Exm ilitär, 40 Jahre, m ittlerer Grösse, m agerer Körper, eine Glatze, länglichen G esichts, länglicher N ase, schm aler Lippen, einen starken um das Gesicht gerum reiehenden Backenbart, b laue Augen, geröteten A ugenwim pern.

3. C a s p a r С i ę g 1 e w i с z, vorm als Praktikant b ei der Kammerprokuratur, 30 Jahre, hoher hageriger Statur, schm ächtiges Körperbaus, länglicher, schw äng- licher und abgezehrten Gesichts, schwarzen Haare, schwarzer, starker Schnur — und Backenbart, schw arzer kurzsichtiger Augen, trägt Augengläser, grosser und eingebogener Nase.

4. J o s e p h D o b r z ę c k i , vorm aliger Theolog, zu Sambor gebürtig, 25 Jahre alt, r. k. Religion, sehr magerer Statur, länglichen eingefallenen Gesichts, schw a-

(8)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI

г zer Haare, schw arzer starker Schnur — und Backenbart, schw arzer Augen, langl. Nase.

5. J o h a n M a c h o w i e z, Privatbeam ter, 25 Jahre m ittlerer Statur, robuster Körperbaus, lichtblonden Schnurbarts, blonde Kopfhaare.

6. S t a n i s l a u s M a l i n o w s k i , in Krakau als Bäm [s.] in Lemberg als Schonert bekannt, in K ie k e Gouvernement Krakau, Königreich Polen gebürtig, r. kat. Religion, ledigen Standes, 25 bis 26 Jahre alt, Statur 5 Schuh 1 1/2 Zoll Wiener Mass, dunkle Haare, m ittelm ässige glatte Stirn, dunkelblaue Augenbrauen, graue Augen, proportionirter N ase, runden gut gefärbten G esichts, schlanken Körperbaus, spricht polnisch, deutsch, französisch.

7. M i c h a e l K o s i c k i , angenom m ener M i c h a e l W o j c i e c h o w s k i , in Königreich P olen gebürtig, kath. Religion, ledigen Standes, 25 bis 27 Jahre alt, Statur 4 Schuh 7 Zoll W iener Mass, längere dunkelbaren Haaren, längl. Nase, woran eine W unde verheilt ist, ländichen gut gefärbten Gesichts, spricht polnisch.

8. J o h a n n S z c z e p a n o w s k i (Szczepanowski) in Krakau gebürtig, kath.

Rel. ledig. Standes, 27 Jahre alt, 5 Schuh 2 1/2 Zoii Wiener Mass Statur, dunkler Haare, längl. Nase, runden Bart, längl. Gesichts, schlanken Körperbaus, spricht polnisch.

4. O D EZW A I. K U L C Z Y Ń S K IE G O DO O F IC JA L IS T Ó W

[ b.d. w papierach z lat 1838— 1840]

Or.: CPAH w e L w o w ie, zespół 152, op. 2, spraw a 665, k. 24—25.

L i s t d o e k o n o m ó w

Zw ażywszy stam rzeczy, koniecznością być się zdaje, do w as zwrócić naszą uwagę — w am w ykryć i objaśnić w szystk ie dążności i przedsięw zięcia nasze, w których każdy człow iek żyć i za św ięty obowiązek uznać powinien.

W iecie zapewne, jak seczytna i w zniosła m yśl dala powód do rew olucji 1830 roku, zam iłow anie P olak ów w Ojczyźnie — i jaik bohaterskie czyny, tylokrotne poświęcenie się — i jej n ieszczęśliw y upadek.

Główną przyczyną niepow odzenia się i najsm utnieszy koniec rozpoczętej re- ' wolucji — doświadczenie z w ielką stratą nauczyło — brak jedności ducha — zgody — pobratym atwa — i pow ierzanie św iętej sprawy m ożnym głowom.

W tym to trw ającym błędzie n ie osiągniem y pożądanego celu — zjednoczeniem tylko i w ytężeniem sił naszych obalim y tyranię. Skruszym y ciążące na nas kajdany — zniszczym carów i królów srogich ciem iężców. A w tedy w szczęściu zakwitnie kraj, to jest Rzeczpospolita Polska, oparta na silnej podstaw ie św iętych praw ludzkości, dążących do spraw iedliw ości, równości i wolności. N ie są to m a­

rzenia — n ie piszę b yle bazgrać — jest to silne przekonanie, że Polska pow stanie własną potęgą. D wudziestom fflonow y naród uzbroi m ściw ą dłoń orężem, któ­

remu żaden ogrom sił najeedników n ie oprze się. Pow stanie roztoczy w duchu demokratycznym sw e panow anie od Odry i Karpat aż poza Dniepr i D źw inę — od Bałtyckiego aż do Czarnego m orza — i rozpostrze w oń pachnącą po całej Europie. W skrzeszeniem P olsk i odzyskają inne narody wolność, skojarzeni z n ie­

przyjaciółmi tyranii. Pęknie łańchuch n iew oli i przyjdzie czas prawdziwej szczęś­

liwości na ziemi.

Chwüa ta jest niedaleka, gdy w b rew staniem y carom z księgą praw czło­

wieka, zadrżą gn ęb iciele na samo w spom nienie powstającej z grobu Polski.

O, wyrok śmierci, któren nastąpi za tylokrotne uciskanie i tyloliczn e wyrządzone krzywdy tylu m ilionom jest zbyt łagodny. Biada i tym , oo się przyczynili do nieszczęść pojedynczych osób. Biada, m ów ię, kto skrzyw dził jednego człow ieka —

(9)

a uderzcie się w piersi wy, co pełnicie obowiązki ekonom ów — ile z w as przy­

sięgało być podłym nahajnikiem i ile codziennie po w iększej części każdy w yliczy sw ą ręką chłopu bizunów? — Każden harap sow icie opłaconym będzie. Barba­

rzyńcy zatraciciele n au k i Chrystusa! Czy znasz ty naukę Chrystusa? — nie uczy nas, żeśm y w szyscy bracia, czy nie zaleca nam: „Kochaj bliźniego sw eg o jak siebie sam ego?” W iarołomny, pom nijże, że prawa ludu są od Boga, spraw iedliw e, surowe, n ie cierpiące zwłoki, że lud w yw rze spraw iedliw ą n ienaw iść i zem stę na teraz w ich głębi ukrytą. Źle zrozumiana i w ykrzyw iona religia Chrystusa przez księży, rozpostarła sw e panow anie dogadzając w oli despotom. Serca słab e i u m ysł ludzki przez nich podkopane, podpadły zepsuciu. Chęć w yw yższenia się nad in ­ nych i przeważnym być przynajm niej nad jednym człow iekiem — to są powody w aszego pow szechnego m niemania: że kańczuk dla chłopa najlepszą jest leką.

M ylne i n iegodne człow ieka sądzenie! Człowiek m niej m ający ośw iecenia, za­

m ęczony od k oleb k i ustawiczną pracą, człow iek łaknący z głodu, k tórego ostatni dobytek wydziera m u cesarz i pan, godzien jest litości i potrzebuje postępow ania łagodnego.

O ludu Polski! Dlaczegoś w spaniałom yślny, znosisz tak okrutne męczarnie?

Lud polski z w szelk ich praw odarty, pogrążany w ciem ności, w nędzy, n iew oli i niedostatku dręczony, pracuje w krw aw ym pocie i orze n ie sw oją niw ę na korzyść próżnych tyranów , powiedz dlaczego? Pytam się ciebie? Czy on n ie ma praw a używ ać kaw ał ziem i potrzebom jego zaspokajającej, jak w szyscy inni i dla­

czego m a spłacać za nią cesarzowi, [a] Panu pańszczyznę, czyli darem szczyznę odrabiać? Czy B óg n ie dla w szystkich ją stworzył? Lub pow iedział tem u tyle, tem u nic, a ty tem u spłacaj, a ty tem u odrabiaj? Porachujm y się z sum ieniem . Ludzie złośliw i, przew rotni oszukali lud, w yd arli m u należące prawa, przym usili do odrabiania pańszczyznę, zn iew olili do danin i tym podobnych w ym ysłów dla sw ego w łasnego interesu i nadali jej cechę powinności. Was użyto za narzędzie — płacą wam, byście srożyli się nad uwiedzionym chłopem i batem go ciąć go, [byście] nie· dali mu spocząć i zastanow ić się, w jak niegodny sposób usidlani i nad środkami, że w krótkim czasie najliczniejsza ta k lasa m oże się łatw o spod przem ocy w yłam ać.

Nauka dem okratyczna szerzy się poczęściej w całej Europie i w szędzie są oznaki i skutek spostrzec się daje. Mniej m ający oświaitę Czerkiesi dobijają się od la t ty lu o wolność, a dla w as nie m a to czarodziejskie im ię w oln ości po­

wabu. W spom nienie o równości, m iłości braterskiej i o Polaku przeraża i ze w strętem odpychasz tę m yśl wypadkiem tylko nasuniętą.

N ie potępiam i nie w ątpię, żeby n ie było m iędzy w am i ludzi i w szyscy m ieli być grubą pomroką ciem noty napiętnowani. Są i tu pracownicy nad szczęściem powszechnym [myślącyj, lecz ilość tych zbyt m ała. Resztę w as w zyw a nowa Polska do poprawy — chce stulić jak inszych nieszczęśliw ych do sw ego łona, bądźcie tylk o godnym i jej synam i, w zbudźcie [w] sobie uczucia szlachetne, przy­

czyniajcie się do dobra ogólnego, zm ieńcie porządek życia waszego, a zam iast nahajkę w ręku, zanoś[cie] codziennie biednemu chłopowi słow a pocieszenia, przepow iadajcie m u przyszłe szczęście, dawaj [cie] mu poznać cel w szystkich P o ­ lak ów i ich pośw ięcenie się za w ydarte jem u prawa. To są powinności każdego żyjącego z chłopam i w styczności. I któż m a w iększą sposobność do rozm awiania z nim jak nie w y ekonom ow ie, i ci, co m ają dozór nad nim polecony, czy to w w iększym , czy to w m niejszym obrębie? Czas już przestać żyć w gnuśnym obłędzie. B ierzcie się do pracy, każda bowiem chw ila jest droga i nieokupiona.

C hrystus4n a krzyżu za lud um ierając — w isiał pośrodku dwóch zbrodniarzy, przedtem sdę urągających z jego nauki. M ęczennicy, ci, uznawszy się w innym i, żebrali m iłosierdzia Twórcy... Chrystus widząc ich żal z postanow ieniem po­

praw y, odezw ał się: N iech su m ien ie w asze od teraz będzie spokojne.

(10)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI

[I] stali się > t e m u w i e l k i e m u c z ł o w i e k o w i p o d o b n i * i jego zw o­

lennikami. Tak i wam przebaczy ojczyzna daw niejsze w iny ujrzawszy poprawę, a kto sumiennie zacznie oddychać bez zbrodni, kto z was szczerze postanow i żyć dla wspólnego szczęścia, kto życie gotów poświęcić dla w ysw obodzenia cierpiącej ludz­

kości, ten śm iało z radosnym sercem po raz pierwszy niech zanuci: Jeszcze Polska nie zginęła! Skołatane serca w jej odrodzeniu ujrzą szczęście i dostatek, źródła niewyczerpane staną otworem dla ludzi, w spólne w spieranie i praca będzie je­

dynym celem, dobytek jednego stanie się w szystkich — przeciwnie w szystkich jednego. Przy tak powszechnej m iłości i w spółubieganiu się nie dozna żaden n ie­

wdzięcznych usiłow ań, próżnych zabiegów. Rząd dem okratyczny nie jest oporem dla korzystnych przedsięw zięć i pomysłów. Nikt nie dozna przeciwności w upra­

wie roli, w fabrykach, w handlu i w rękodziełach, bo nie m a tam opłaty za własną pracę, n ie ma żadnych akcyz, ni też egzekucji. Przem ysł ludziki, co nie widzi granic, nie cierpi swojej doskonałości, sięga i wzrasta czym raz wyżej i nie zna sw ego dosyć, nie może za tym wznieść się w dzisiejszych obrębaich.

N iew yliczone korzyści w ypływ ające z jej odbudowaniem powinny w as skłonić dc poparcia naszej usilności w sprawie, za którą od lat tylu polityczną w alkę L ślepą hordą bezecników staczają, nie jest tylko Polaków domową, lecz p ow ­ szechną ludzkości sprawą. Interes nasz połączony z lu dy pragnącym i używać praw przyrodnich natury, zapowiada rychłe wyjarzm ienie, a bliski skon tyranii.

3. L IST G O Ń C ZY D Y R E K C JI P O L IC J I W E L W O W IE D O TY CZĄ CY I. K U L C Z Y Ń S K IE G O

L w ów , 29 m aja 1839 Or.: СРАН w e Lw ow ie, zespół 152, op. 2, spraw a 635, к. 36.

L i s t g o ń c z y

do w yśledzenia Ignacego Kulczyńskiego, także H yppolit N. zwanego, który będąc w edług nadeszłej od c.k. L w ow skiego Sądu karzącego w iadom ości do licz­

by 5729, o zbrodnię stanu praw nie obw inionym i do in kw izycji krym inalnej 7. aresztem przedsięwziąć mającej usposobionym, zbiegł.

Tenże jest około 40 lat m ający, średniego wzrostu, szczupły, ma ciem ne w łosy, trochę łysy, ściągłą czarniawą trochę zapadniętą twarz, długi na końcu czerw ony nos, usta w ązkie, szczególniejszy zaś ma ten zna(k, że usta od nosa w ięcej odda­

lone są jak zw ykle; nie nosi w ąsów , ale naokoło tw arzy m ocno zarośnięty, po­

wieki czerw one i zdaje się jakby ból koło oczu cierpiał, ócz niebieskich; zw yczajnie ubrany jest w zielonym surducie i okrągłej czapce.

Tego szlakować, dostrzegłszy przytrzymać i tu lub do najbliższego c.k. Urzędu cyrkularnego oddać należy.

Z C.K. Dyrekcji Policji Leopold de Sacher-M asoch c.k. konsyliarz Gub. i Dyrektor P olicji

6. S P R A W O Z D A N IE K O M IS A R Z A C H O M IŃ S K IE G O DO A N D R Z E JO W S K IE G O O ŚM IE R C I I. K U L C Z Y Ń S K IE G O

Złoczów, 21 grudnia 1839 Or.: СРАН w e L w o w ie, zespół 152, op. 2, spraw a 637, к. 1—6.

Löbliches k. k. Kreisamt.

G leichzeitig m it dem A ntritte der D ienstleistung b ei einem Löblichen k. K reis­

amte, erhielt der G efertigte den Antrag den berüchtigten Emissär Ignatz K u l- a—a P o d kreślen ie w tekście.

(11)

czyński, auch Hipolit Zagórski genannt, aufzusuchen und denselben im Betrettungs- fa lle zu ergreifen.

Ungeachtet der Ü berhäufung mit anderen w ichtigen und unaufschieblichen Geschäften beh ielt der G efertigte diesen w ichtigen Gegenstand in Augen und hat jede Spur w egen Entdeckung des K ulczyński nach Tunlichkeit verfolgt.

Bei dem starken Anhänge des K ulczyński und der Vorsicht, m it w elcher sich derselbe zu verbergen w usste, war dessen Betrettung auf dem gew öhnlichen Wege beinahe untunlich, indem jeder Schritt der Beam ten und auch die vorsichtigste Beziehung einer A ssistenz, den von ihm und seinen Anhängern aufgestellten Beobachtern nich entging, daher auch so viele, w egen seiner Ergreifung vorge­

nom m ene R evisionen ohne Erfolg blieben. Als demnach der G efertigte in Verfolg der eingeleiteten Nachforschungen, die fast bestim m te Nachricht erhielt — w elche Quellen der G efertigte m ittelst eines abgesonderten Berichts nachträglich an ­ zuzeigen nicht unterlassen w erde — dass K ulczyński vor Kurzem in die Gegend von Romanowka gekom m en sei, um die für ihn aus Russland bestim m ten Gelder zu übernehmen, und sich m it seinen Bekannten dieser Gegend zu besprechen, und der G efertigte aus den bekannten Um ständen m it vieler W ahrscheinlichkeit schliessen m usste, dass er b ei dem Romanowkaer Förster angeblichen Brozdowski Unterstand suchen dürfte — von dem der G efertigte bereits vor m ehreren Mo­

naten dem H. Gub(ernial)rat und Kreishauptmann m ündlich die A nzeige m it dem Beifügen machte, dass er ein Ausländer zu sein scheine, und mit K ulczyński, in Verbindung stehen dürfte, jedoch bis zur Einziehung des K ulczyński nicht zu vereiteln — so hielt der Gefertigte den Versuch für zweckm ässig, bei seinem Ankomm en in d ie Gegend von Szczurowice den Weg der Ö ffentlichkeit um zuschla­

gen und den K ulczyński sam t seinem A nhänge zu täuschen.

Angekom m en in Szczurowice am 13 d.M. Vorm ittag, bestellte der Gefertigte den in Lopatyn wohnenden Mandatar durch seinen expressen Boten nach Zawidcze und von Zaw idcze aus, den in W olica B arylow a wohnenden, die um liegenden Dom inien respizirenden Mandaitar Żółkiewicz, unter Bekanntgabung der vorzu­

nehm enden Geschäfte, welcher für ganz glauben mochte, dass der G efertigte da k eine A ssistenz gebracht — und in Szczurowice bei der k. Grenzwache keine angesprochen wurde, sondern nur die gew öhnlichen vorkom menden G eschäfte vorzunehm en habe. In der Durchreise hat jedoch der G efertigte in Szczurowice den Grenzwach-Com m issär Kurmański unter A ntretung einer polizeilichen A m tshandlung ersucht, gegen Abend nach Zaw idcze zu kommen, sich wom öglich zu erkundigen, ob und wann der Försiter Brozdowski zu Hause aingetroffen werden kann, und um kein A ufsehen zu erregen, nur einen Oberjäger und Grenzjäger unter einem gefällsäm tlichen D ienstvorw ande in die Gegend von Zawidcze zu beordern — w elchen A nsinnen Gr(enz)-Wach Commissär Kurm ański m it der gew ünschten Genauigkeit, U m sicht und Geheim haltung entsprach, jedoch ein e bestim m te A uskunft w egen den Förster Brozdowski eiinzuziehen nicht verm ochte.

B ei Einbruch der Abenddäm merung begab sich nun der G efertigte mit dieser A ssistenz im die W ohnung des Romanowkaer Försters Brozdowski und da nur sein Weib zu Hause angetroffen wurde, so äusserte der G efertigte und besagte G. W. Commissär den Wunsch, dem Förster w egen Jagdhunden und V eranstaltung einer Jagd zu sprechen. Die Ausredungen dieses Weibes, dass ihr Mann im W alde sein m üsse und es ihr unbekannt sei oto und w ann derselbe nach Hause kom m e, oder vielleich t auch über Nacht ausbleiben w erde und überhaupt ihr Benehm en, verrieten ein ige Besorgnisse und verstärkten den Verdacht — gleichw ohl w urde zur R evision nicht geschritten, w eil es sich aiuch um die Einziehung dieses Försters handelte, und der Gefertigte w egen dessen

(12)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI

Fluchtergreifung BesorgTiiss hegte und w eil der G efertigte für den F all der Nichtbetretung des K ulczyński in diesem Hause, eine R evision zu Rom anowka beim Grundherrn N aw ratil beabsichtige und jede M itteilung van dem Vorgänge verhindert w issen w ollte, w as durch die Einziehung des Försters bezw eckt sein würde — indem die Försterwohnung entfernt von allen Häusern im offenen Felde steht — und in dem selben ausser den Eheleuten Brozdow skie und einer Tochter, die nach A ngabe der Mutter bald zu H ause erw artet wurde, — niem and sich befand, durch den das N aw ratilischen Haus hatte in die Kenntnis gesetzt werden können.

Es w urde daher der Oberjäger Karl Hubert in die Försterwohnung, unter dem Vorwande, dass der G efertigte m it dem GW Commissär Kurm ański sich nach Romanowka zum N aw ratil w egen Jagdanstalt begebe — und er auf der R ückreise abgeholt werden wird — m it der nötigen W eisung zurückgelassen, und der G e­

fertigte verfügte sich m it dem GW Commissär Kurm ański und dem G. Jäger Peter K arczew ski auf den Weg nach Sm arzow — au f w elchen m an den Förster einzuholen hoffte.

D iese Voraussetzung trat ein, man hat den Försiter unterw egs begegnet, durch Anrufen b ei seinem Nam en von der Identität der Person sich die Ü berzeugung verschafft und seine A ufm erksam keit durch Befragen über das Befinden des Grundherrn N aw ratil getäuscht. U nbem erkt liess man um kehren und kam gleich­

zeitig m it dem Förster bei seiner W ohnung an, w o sodann Brostowski in die Wohnung gebracht, der G. Jäger K arczew ski als W ache au fgestellt und unter dem Vorgeben w egen W arenschwärzung eine R evision vorgenom m en wurde, nachdem m ittlerw eile auch die Tochter nach H ause gekom m en war.

Bereits m it Bericht vom 13 d.M. w urde angezeigt, dass die E heleute Brozdow ­ skie kein Licht hergeben w ollten, dass nun Lichter und eine Laterne nach Za- widcze geschickt w erden m usste, dass dieselben die Kam mer zu öffnen Anstand nahmen und den Schlüssel verhagt oder verloren zu haben vergaben, dass kein e Hacke gefunden w erden konnte, dass man zum A ufreissen des V erhängschlosses mit H ilfe eines Stück H olzes schreiten m usste und dass dann ein dum pfer K nall und F all in der Kammer vernom m en wurde, wodurch man zur G ew issheit gelangte, was sodann auch von den H ausleuten bekannt w urde, dass ein Frem der daselbst verborgen gehalten wurde.

Der K nall w ar so gedämpft, dass man solchen nicht für einen Schuss h ielt, sondern für einen Versuch der Flucht durch das k lein e Fenster oder durch den Rumpfboden ansah und da das Haus von aussen nicht besetzt war, so w urde der G. Jäger beim Fenster gestellt und der Oberjäger zur Untersuchung des Bodens beordert und nachdem auf diese Art jeder Flucht vorgebeugt war, so w urde dann das Verhängsschloss abgerissen, die Tür geöffnet, w o man die Leiche des S elb st­

mörders und daneben zw ei Pistolen und zwar die ein e noch geladene m it gezo­

genem Hahn fand. Die geladenen zw ei Terzerollen lagen sammt den Jagdm essern auf dem T ische und das geladene D oppelgew ehr stand darneben.

Der G efertigte w ar in seinem Überwerk, so dass Eheleute die Campagneuniform nicht bem erkten und das Eheweilb hat, als m an die Kammer zu öffnen drang und den Schlüssel in dem ersten W ohnzimm er suchte, bemerkt, dass eine gefällsam tliche Revision ohne Beziehung des Orts V orstehers nicht stattfinden soll und bei dem ersten Versuche die Tür zu öffnen, gewarnt, d ass dieses vorsichtig geschehen m üsse, ohne sich über den Sinn dieser Worte näher auszusprechen, w elch e W arnung nach ihrer späteren Ä usserung sich auf die Gefahr w egen Gebrauch der Feuergew ehre von Seite des Fremden bezog.

Der Erfolg rechtfertigte die Einleitungen des Gefertigten, w elche den Emissär Ignatz K ulczyński täuschten und dieses auch die A ussagen der Brzostowska bestätigen. Diese Försterw ohnung liegt in offenem F elde m it einer freien Ü ber­

1 3 7

(13)

sicht von allen Seiten — Brzostow ska sah den G efertigten m it dem GW Commis­

sar Kurm ański von Zawidcze fahren, m achte darauf den K ulczyński aufmerksam, der sich hievon durch Zutreten an das Fenster überzeugte. D erselbe hielt jedoch den Gefertigten nach dem Anzuge und der Mütze für einen Grundherrn und den GW Commissär für einen Aufseher und war unbesorgt, gebrauchte jedoch die Vorsicht, dass er der Brzostowska befahl, das V erhängeschloss seiner Kammer zu sperren, indem er die M öglichkeit· des Eintritts w egen Pfeifenanzünden voraussetzte und bem erkt zu werden befürchtete.

Nach dem Entfernen des G efertigten und des GW Comm issärs fragte Brzo­

stow ska den Oberjäger, w er der G efertigte w äre und er h ielt zur Antwort, es s e i ein A nverw andter des Paw likow ski, Grundherrn von Zawidcze, und der zw eite ein Commissär, w elch e jagen wollen. D iese U m stände m eld ete Brzostow ­ ska durch die Tür dem K ulczyński, als sich der Oberjäger in dem Wohnzimmer befand, w as jede Besorgniss desselben beschw ichtigte, daher er auch für rätlich halten m usste, sich ruhig in der Kammer zu verhalten und an keine Flucht zu denken, besonders da er die M öglichkeit voraussetzen m usste, bei der etw aigen Flucht durch den Oberjäger bem erkt und angegriffen werden.

Von der begonnenen R evision angeblich w egen Kontrabandwaren, setzte ebenfalls Brzostowska K ulczyński in Kenntniss. indem der Oberjäger bei den N achsuchw egen im W ohnzimmer A ushilfe leistete und der G Jäger im Vorhause W ache hielt, und es ihr gelang, zu der .Tür hinzuschleichen und bei diesier Ge­

legenheit gab ihr K ulczyński die Weisung den Schlüssel nicht zu geben, die Tür nicht zu offen und einzuw enden, dass die R evision ohne Beiziehung des O rtsvor­

standes nicht stattfinden darf. Es war den H ausleuten nun möglich, w elche das Haus nicht verlassen durften, zu w issen, ob und w elch e A ssistenz von Aussen das Haus besetzt hielt. Daher auch K ulczyński folgerecht nicht anders verm uten konnte, als dass, da eine Revision vorgenom m en wird, das ganze Haus mit Wachen um stellt sei. Das Fenster der Kammer ist etw a anderthalb Ellen lang und eine E lle breit, war m it einem Stück grober Leinwand und einem doppelt zusam m engelegten Sacke von grober Leinwand fest verdeckt und die eiserne Stange m it dem V erhängschlosse zugesperrt, w ovon sich der Schlüssel bei ihm befand.

Das Entschleichen durch dieses Fenster w ar nicht anders als durch H eraus­

zw ängen m öglich und da derselbe eine Wache daselbst verm utete und daher sehr leicht ohne ein e G egenwehr ergriffen werden konnte, so h ielt er die Flucht durch das Fenster für unausführbar und da er nun w u sste — da er durch die Tür bei w elcher man stand und sprach, alles hörtie, dass die Tür m it Gewalt geöffnet werden wird — so blieb ihm keine Wahl übrig, als sich zu ergeben, oder das Leben zu nehmen. D ieser unerwartete Übergang der Sache verw irrte seinen Geist, er schien den Entschluss gefasst zu haben, nachdem er sein e w ichtigen Papiere in den Ofen, w o das Feuer brannte, warf, von beiden Pistolen Gebrauch zu machen und nicht ohne Ruhe von dieser W elt zu scheiden — und da er w ahrscheinlich den Versuch an dem V erhängschlosse für das ö ffn e n der Türe annahm — und m it rechter Hand eher die Pistole abdrückte, so fiel er m it der anderen P istole in der linken Hand m it gespannten Hahn zu Boden. Dass dieser Selbstmörder von seinen Feuergewehren Gebrauch zu m achen entschlossen zu sein schien und daher diese Amstshandlung für die Comm isionsglieder m it Lebensgefahr verbunden war, bewähren nebst den angeführten Umständen, auch die Äusserungen der E heleute Brzostow skie und ihre d iesfalls zu Protocoll abgege­

benen Aussagen. Indem der G efertigte diese nähere D etails des besagten Vorfalls m it Bezug auf die B erichte von 13 und 18 d.M. zur K enntniss Eines Löblichen

(14)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI

k. Kreisaimt bringt, werden in der N ebenlage die diesfalls aufgenom m ene Proto- colle vorgelegt.

a über die A m tshandlung am 13 d.M.

b Aus A nlass der Erhebung w egen N ationalität des angeblichen Brzostowski vel D rosdow ski und seines angeblichen Weibes, w egen Erinnerung der Person des besagten Selbstm örders und w egen des dem selben gegebenen Unterstandes — und c. aus A nlass der Obduction der Leiche und der bei dieser G elegenheit nochm als vorgenom m ener Untersuchung der Effecten, Bücher und Schriften, dann dieser Kammer und des ganzen W ohngebäudes. Diesem Protocolle liegen ein Paar des ärztlichen Befunds und die V erzeichnisse der bereits Einem Löb­

lichen k. K reisam te übersendeten dann dem Dominium Strem ilcze übergebenen Sachen. Die als corpus delicti m itgenom m enen Vorrichtungen, ferner über die im Anschluss folgenden Bücher, Papiere, Gelder und eine lange 'ungarische M eerschaum pfeife — bei.

Die w enigen Ü berreste der Schriften und Bücher dieses Selbstm örders b e­

währen zu Genüge seine D enkungs- und H andlungsw eise, auch scheinen die in einer blasernen B üchse m itfolgenden hörnerne Knöpfe nicht ohne Bedeutung zu sein und die vorliegenden Daten lassen kaum einen Z w eifel übrig, dass derselbe der berüchtigte Em issär Ignatz K ulczyński sei, indem die von diesem Emissär gelieferten Personsbeschreibungen vollkom m en übereinstim men und unter seinen Effecten sogar die angegebene lange ungarische M eerschaum pfeife m it kurzem Lohen (?) gefunden wurde. Die Eheleute Brzostowskie den Entseelten als die gesuchte und bekannte Person gleich nach dem geschehenen V orfall aindeuteten und Brzostow ski zu Protocoll eingestanden hat, dass er Hippoliit geheissen hat, unter w elchen Namen K ulczyński bekannt war. Auch kann der G efertigte in dieser Beziehung die Bem erkung nicht unterlassen, dass der sich, nach Reisen bekannt gew ordenen Vorfälle, verbreitete Ruf den, besagten Selbstmörder als jenes Individuum bezeichnet, welches unter dem Namen Hippolit Zagórski in der Gegend vorzüglich zu Romanowka beim N aw ratil und dem gew esenen Zawidczer Gutspächter Dąbrowski A ufnahm e fand. Nicht m inder kann als Beleg, die vom N awratil, als er zur Commission vorgeladen w urde, abgegebene, dem Protocoll zuliegende Ä usserung dienen, indem er bekennt, dass dieser U nglücksfall sein Haus traf und dass sein e Gesundheit und sein e Ruhe hiedurch so angegriffen wurde, dass er nicht im Stande se i zur Commision zu erscheinen, w elcher V orfall ihn, wenn dieser Selbstm örder nicht der gedachte Ignatz K ulczyński auch H ippo­

lit Zagórski genannt, sondern ein unbekannter Mensch gew esen war, gleichgültig sein m üsste, da sich solcher nicht in seinem Hause, sondern in der Försterwohnung

ereignete. .

Das eigene Geständmiss der E heleute B rzostow skie setzt ausser Zweifel, dass dieselben A usländer sind und sich nach Galizien erst nach der polnischen R evo­

lution edingeschlichen haben, ihre A ussagen sind lauter W idersprüche und offen ­ bare U nw ahrheiten und dieselben werden durch eindringliche Einvernehmung zum G eständnisse leicht gebracht werden können, w as dem G efertigten bei den übrigen A m tshandlungen in dieser A ngelegenheit in Szczurow ice durchzuführen um so w eniger m öglich war, als sich daselbst kein Arrest befindet, dieselben in der GW K aserne und einer eigens ausgem itteltes Zimmer bewacht gehalten w er­

den m ussten und durch eindringliche Einvernehm ung auf W idersprüche auf­

m erksam gem acht, sich vielleich t in das Einverständniss hätten setzen können und als sich diese Untersuchung in die Länge ziehen m uss, da von denselben U m stände angeführt wurden, w elche erst durch Erhebungen an verschiedenen Orten konstatirt w erden können.

Die Vorrichtungen dieser Kammer, w elche in dem Protocolle ausführlich beschrieben sind, und von denen ein Teil als corpus delicti eingeschickt wurde,

(15)

bew eisen, dass solche zum Aufenthalte dieses Em issärs eigens gem acht wurden und aus der Erhebung geht hervor, dass diese Vorrichtungen auf G eheiss des Grundherrn N aw ratil geschahen, dass Ignatz K ulczyński in dieser A ufbew ahr­

ungskamm er heuer vor der Ernte durch zw ei W ochen und vor seinem Betreten durch acht Tage U nterstand fand, dass sein Ankom m en dem N avratil giemeldet und dier diese U ntersten dgebung nicht nur gebilligt, sondern eigentlich an befohlen hat und die unter Effecten des K ulczyński m it I. N. bezeichnet Vorgefundene W äsche isit m it dem Zeichen der Frau Tecla N aw ratil versehen. Die beim K ul­

czyński V orgefundenen Victualien, unter anderen Weine, K onfitüren, m üssen dem selben aus dem N aw ratilischen H ause zugeschickt worden sein, w as ohne Verrat um so m ehr m öglich war, als der Sohn und ein e Tochter der B rzostow - skischen E heleute in D iensten des N aw ratil stehen und d ie jüngste Tochter von der Frau N aw ratil angenom m en w urde und sich beim Brzostow ski ausser einer Tochter niem and Fremder in Diensten befand. D ie Brzostow skische Fam ilie war demnach ganz dem N aw ratilischen H ause ergeben und daher die V erbergung des K ulczyński ganz gesichert.

Die bei den zu R om anowka vorgenom m enen R evisionen betrettenen P a ­ piere, im Vergleich m it den m itfolgenden Bruchstücken hinsichtlich der Hand­

schrift dürfen aber die Verbindung zw ischen dem K ulczyński und dem N aw rati­

lischen H ause einigen A ufschluss geben.

Schliesslich glaubt der G efertigte den Herrn G. Wach Commissär Joseph Kurm ański b ei dieser G elegenheit geleisteten zw eckm ässigen Diensit, s o w ie auch die V erw endung des Oberjägers Karl Hubert und Grenzjägers Peter K arczew ski nicht unerwähnt lassen, sondern vielm ehr Ein Löbliches k.k. Kreisam t bitten zu sollen, w egen A nerkennung dieser D ienstleistung für den Ersten und ein e Rem u­

neration für die Letzteren den geeigneten Antrag h. Orts erstatten zu wollen.

Chomiński, Kreiskommiissär

7. S P R A W O Z D A N IE M. W ITT M A N N A DO P R E Z Y D IU M K R A JO W E G O W S P R A W IE O SÔ B SK O M PR O M IT O W A N Y C H W ZW IĄZKTJ Z D Z IA Ł A L N O Ś C IĄ I. K U L C Z Y Ń S K IE G O

L w ó w , 6 m a ja 1841 Or.: CPAH w e L w o w ie , zespół 146, op. 5, sp ra w a 2293, s. 21—39.

Hochlöbliches k.k. Landes-Präsidium

Mit höchstem H ofdekrete vom 22. März l.Z. Z. 1676 w urde das Hohe galizi- sche k.k. Appellationsgieiricht und m it hohem A ppellations-E rlasse von 30. März l.Z. 6269 d ieses Krim inaigeinchi verständigt — d ie Oberste Ju stizstelle habe be­

funden, die gleichlautenden U rteile des Lem berger K rim inalgerichtes vom t. I.

Novem ber 1840 und des galizischen Obergerichtes vom 26 Jänner 1841, laut w elchen die m it Peter N aw ratil, den Eheleuten Philipp und A nastasia Brzo­

stow skie, Peter D ąbrowski und Anton D aniłow icz w egen des V erbrechens der M itschuld am H ochverrate durchgeführten U ntersuchungen aus Abgang recht­

lichen B ew eise für aufgehoben erklärt wurden, m it dem B eisatze zu bestätigen, dass d ie B eschuldigten w egen des einem Em igranten gegebenen U nters tan des der Am tshandlung der G alizischen Behörden zu überlassen — unter einem wurde diesem Gerichte bedeutet, dass die Bezugsacten zu diesem Ende, Einiem H och- löblichen k.k. Landespraesidio zu unterlegen seien.

■ Diesen B uschuldigten fä llt zur Last, dass sie den polnischen Flüchtling Ignaz K ulczyński, auch H yppolit N. genannt, w elcher w egen des V erbrechens des Hochverrates zu Folge h. Landes- Praesidial — Erlasses vom 8 A ugust 1838 im

(16)

IGNACY KULCZYŃSKI W G A LICJI 1 4 1

ganzen Lande m ittelst kreisäm tlichen Verordnungen und Steckbriefe verfolgt worden ist und sich am 13 Dezember 1839 durch den Kreiskom m issär Chom iński in Sm arzow bei diem Förster Philipp B rzostow ski betreten, das Leben nahm, teils m ittel, teils unm ittelbar den N achforschungen der Regierung entzogen, und ihm geheim en U nterstand gegeben haben, in dieser Beziehung sagt in s­

besondere: Philipp Brzositowsiki in seinem hiergerichtlichen Verhöre aus, den Fremden, der sich b ei ihm das Leben nahm , bereits im Jahre 1835 in Zawidcze bei dem Pächter Dąbrowski, w o sich derselbe unter dem Nam en Hippolit krankheitshalber gegen 3 Monate aufhielt, kennen gelernt zu haben, darauf sei Hippolit N. in zw ei Monaten nach R omanowka zu Peter N aw ratil gekommen, wo sein A ufenthalt gegen zw ei Monate dauerte, ohne dass er geheim gehalten worden wäre. Sodann fand sich derselbe erst zur Zeit der Ernte 1838 b ei N a­

wratil in Rom anowka ein und h ielt sich daselbst durch ainderthaltoe W oche auf; während dieser Zeit erhielt Brzostow ski von Thekla N aw ratil in G egen­

wart des Peters N aw ratil die W eisung sein e Speisekam m er au f der Sm arzower Försterei für Hippolit N. au s dem Grunde in ein W ohnzimmer um zustalten, w eil die polnischen F lüchtlinge von der hierländigen Regierung verfolgt werden

— Peter N aw ratil liess daselbst durch einen Łopatyner Maurer (Paul Karaim) einen H eizofen setzen und übergab Brzostow ski eine eiserne Stange w elche an dem in diesem Zimm er befindlichen Fenster b efestigt werden sollte. Nach der ferneren A ussage Brzostowskis brachte Mikołaj W iszniowski, ein Kutscher des Peter N aw ratil, den genannten Hippolit gegen Oktober oder Anfang N o­

vember 1838 zu Brzostow ski, w o er sich bis um Ostern 1839 ununterbrochen aufhielt. Im A pril 1839 fuhr der genannte Kutscher den gedachten Hippolit zur Nachtzeit zu dem Feldm esser D aniłowicz nach Paw łów . Im Juni 1839 h olte ihn Brzostowski über A uftrag des Peter N aw ratil vom Daniłow icz ab, seit w elcher Zeit Hippolit N. sich zu w iederholten Malen, teils Wochen, teils M onate lang bei Brzostow ski aufhielt; das vorletzte Mal fuhr ihn der genannte Kutscher nach Romanówka, w o er b ei N aw ratil durch beiläu fig einen Monat U nterstand fand. Von da w urde er eine Woche vor seiner Selbstentleibung durch denselben Kuitscher und dem Pächter Dąbrowski, w ie gew öhnlich zur Nachtzeit zu Brzo­

stowski gebracht; ferner bem erkt B rzostow ski und sagte dem Peter N aw ratil hiergeriichts in s Angesikfht — sow ohl von diesem als seiner Gattin w iederholt aufgefordert worden zu sein, bezüglich des A ufenthaltes des Hippolit N. niem an­

dem etw as zu sagen. Endlich gab Brzostowski an, dass Pächter Dąbrowski den Hippolit N. zu w iederholten Malen stets allein und zur N achtzeit besuchte.

Sonst w urde H ippolit N. nur vom Peter N aw ratil jedoch seltener besucht, und von der Fam ilie Nawra/til m it Nahrungsm itteln versehen.

Diese A ussagen w erden durch die Angaben der hiergerichts einvernom m enen Anastasia Brzostowska bezüglich der Adaptierung ihrer Speisekam mer im Herbste 1838 zu einem W ohnzimmer über Verfügung des Peter Nawratil, des A ufen thal­

tes des fraglichen Selbstm örders bei derselben und des Umsitandes, dass er stets zur N achtzeit durch den Kutscher (Mikołaj) W iszniew ski zu ihnen ge­

bracht und von ihnen abgeholt worden sei; dann, dass sr einm al gelegen- h eit lieh von der Grundfrau Tekla N aw ratil und ihren Verwandten so w ie von Peter N aw ratil und dem Pächter Dąbrow ski zu wiederholten Malen besucht worden sei, — unterstützt.

Unterstützend sind gleichfalls die Aussagen des Kutschers W isniowski, w e l­

cher hiergerichts dahin leistete, dass er den Fremden, der sich bei Brzostow ski entleibte, im Herbste 1838 von Romanowka nach P aw łów zu dem Feldm esser Daniłowicz und von diesem zu Brzostowski gefahren habe, w o er bis zum Mo­

nate März verblieb; darauf hatte dieser Frem de seinen A ufenthalt bald bei Daniłowicz in Paw łów , bald bei Brzostowski und zum T eile auch bei Peter

(17)

N aw ratil in Romanowka, und wurde stets durch W isniew ski zur Nachtzeit in G esellschaft des Pächters Dąbrowski gefahren.

Peter N aw ratil selbst gesteht, dem Fremden Hippolit Zagórski, angeblich aus Gastfreundschaft, zu w iederholten Malen einen m ehrtägigen A ufenthalt auch noch im J»hre 1839 bei sich b ew illigt zu haben, behauptet aber, dass er ohne sein (Nawratils) W issen zum Förster Brzostow ski übersiedelt und daselbst zufällig eiin oder m ehrere Male vom Peter N aw ratil angetroffen worden zu sein; lässt übrigens d ie M öglichkeit zu, dass sein e Gattin oder ihre V erwandte ihm zu Brzostow ski angeblich aus M enschlichkeit N ährm ittel oder W eisszeug zugeschickt haben.

Der Feldm esser Anton Danilowicz sagt aus, m it K ulczyński im Somm er 1838 in Korczow Żołk. K reises bekannt geworden zu sein, im September 1838 besuchte ihn K ulczyński in Pawłów' und erklärte, er w erde späterhin bei ihm auf einige Zeit einsprechen, darauf brachte ihn der gew esen e Mandatar A nto­

niew icz zu Danilowicz, w ohin Kulczyński sodann einige Mal m it dem Pächter Dąbrowski und Brzostowski, einm al aber m it dem Ołower (Płower) Pächter Kam iński gekom men und von den zw ei Ersten und dem K utscher W iśniow ski abgeholt worden ist.

Der Pächter D ąbrowski w ill den Fremden Hippolit Zagórski herkennen, w eil dieser im Jahre 1837 auf einer Reise nach Brody bei ihm in Zawidcze über Nacht zu bleiben genötigt wurde. Darauf erkrankte Zagórski au f einer ähnlichen Reise, wurde von Dąbrowski aufgenom m en und durch m ehrere Wo­

chen beherbergt, w orauf er m it der Fam ilie N aw ratil bekannt wurde. W eiters sagt Dąbrowski aus, m it diesem Zagórski im Sommer 1839 während eines Jahr­

m arktes in Radziechów zusammengekomm en und m it ihm blos des Gesprächs halber nach P aw łów zum Feldm esser Danilowicz sich begeben. In einigen Monaten darauf Danilowicz gelegentlich in Feldm ass — Geschäften besucht und bei ihm Hippol'it Zagórski getroffen, läugnet aber ungeachtet der vargenom m e­

nen E ntgegenstellung den gedachten Zagórski nach Pa-włow oder zum Förster Brzostowski, jem als begleitet, von da abgeholt oder b ei Brzostowski gesehen zu haben.

B ezeugte Catharina Peleszek Dienstm agd des Pächters D ąbrow ski eidlich, dass edn Fremder (nach der Personsbeschreibung Ignaz Kulczyński) vor 3 Jahren zu Dąbrowski nach Zawidcze öfters gekommen, und im Jahre 1839 zw eim al durch den K utscher W iśniow ski dahin gebracht w orden sei. Endlich sagte Te­

kla N awratil, Hyppoiiit Zagórski von 3 Jahren kennen gelernt zu haben. Er hielt siich nach ihrer A ussage anfänglich sogar w ochenlang bei ihnen auf, und fand sich aiuch im Jahre 1839 einigem al bei ihnen ein, wo er nur zu einigen Tagen verw eilte.

Cytaty

Powiązane dokumenty

80/20 wagowo, sieciowanie dynamiczne: 300 mmol MgO/100 g XNBR, sieciowanie statyczne: 14 mmol DCP/100 g mieszaniny kauczuków) charakteryzuj¹ siê wyraŸnie mniejsz¹ wartoœci¹

Jakkolwiek sam mPE nie jest podatny na sieciowa- nie za pomoc¹ MgO w obecnoœci stearyny, to wyniki badañ wulkametrycznych, rozpuszczalnoœci oraz pêcz- nienia równowagowego w

Was der Streptower Grundherr über die weitere Haltung dieses Kotkiewicz anführt, so wie auch über seine Rücksprache mit dem Polizei Oberkommissare Baron Päumann

Sprawozdanie dyrekcji Gimnazjum Państwowego IX imienia Jana Kochanowskiego we Lwowie za rok szkolny 1921, Lwów 1921. Sprawozdanie dyrekcji Gimnazjum VII

12) wycieczki, udział w przedstawieniach teatralnych, koncertach.. Zajęcia, o których mowa w ust.1, prowadzone są przez nauczyciela właściwych zajęć edukacyjnych. Liczba

15, uchodzili za bogaczów; reszta, nie mając żadnej pomocy, żyła Bóg wie czem i jak, niby „Ptaszkowie leśni, którzy ani sieją, ani orzą” [w:] Stara i młoda prasa :

Doch wir du chen nicht , t prach traflos Phôbus von Apollo, hier entwi-. Und eine Trabanten umringten

Program nauczania ogólnego zajęć technicznych w klasach IV-VI szkoły. podstawowej