• Nie Znaleziono Wyników

ZJAWISKA AKUSTYCZNE PODCZAS WYBUCHÓW1).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ZJAWISKA AKUSTYCZNE PODCZAS WYBUCHÓW1)."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIECONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: r o c z n ie r b . 8, k w a r ta ln ie rb . 2.

Z przesyłką pocztową r o c z n ie r b . 10, p ó łr . rb . 5 .

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w s z y s tk ic h k s ię g a r ­ n ia c h w kraju i za g r a n ic ą .

W ciągu sierpnia redakcya będzie otwarta tylko od 4 do 6 popołudniu.

A d r e s R e d a k c y i: W S P Ó L N A JVfe. 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .

Z J A W I S K A A K U S T Y C Z N E P O D C Z A S W Y B U C H Ó W 1).

Podczas eksplozyi w ulkanów , m ate ry a - łów w y b u c h o w y c h , i w t y m podobn y ch w y p a d k a c h , połączonych z w y tw a rz a n ie m silnych dźw ięków , obserw ow ano n iera z p ew ne niez w y k łe z jaw isko a k u sty c z n e.

Oto w y b u c h y te sły c h a ć było n a pewnej n ie r e g u la r n ie z ary sow anej p rz e s trz e n i, dalej n a s tę p o w a ł p a s ciszy, m a ją c y m niej więcej 100 km szerokości, a za nim n a ­ s tę p o w a ła znów p rze s trz e ń , n a k tó re j d ź w ię k d a w a ł się słyszeć. Zjaw isko to o bse rw o w a n o w r. 1 8 7 8 podczas w y b u ­ chu w u l k a n u Kotopaxi, n a s tę p n ie p o d ­ czas s ły n n e g o w y b u c h u K r a k a ta u . A. de Q uervain był jeg o ś w ia d k ie m w chw ili w y b u c h u d y n a m i tu 1 5 lis to p a d a 1 9 0 8 r.

podczas b u dow y kolei n a J u n g f r a u . P r ó ­ bował on ju ż w t e d y w y ja ś n ić zjaw isk o to z a ła m a n ie m i o d b ija n ie m p ro m ie n i d źw ięk o w ych. O statnio G. v. d e r Borne

ł) Podług G. v. d. Bornego, Ueber die Schall- verbreitung bei Explosionskatastrophen, Physi- kalisehe Zęitschrift, M 11 z r. b.

podał p ro stą teoryę, tłu m a c z ą c ą d o s ta ­ tecznie p rzy c z y n y i p rzeb ieg z ja w isk a . W b e zpośred niem s ą sie d z tw ie m iejsca w y b u c h u n a s tę p u j e silne w s trz ą śn ie n ie pow ietrza, nie dające rozłożyć się n a fale dźwiękowe. Nie m ożna w ięc m ówić ta m o dźw ięku w z w y k łe m z n a czeniu tego w yrazu ; praw a, rządzące przenoszeniem się dźw ięku, nie są w ażne w ty m o b sz a ­ rze. Dopiero n a p ew nej odległości od m ie jsc a w y b u c h u p o w s ta ją z w yk łe fale dźwiękowe. Obszar ten, n a k tó re g o g r a ­ nicy p o w s t a ją fale dźwiękowe, Borne n a ­ z y w a źródłem dźw ięku. B iorąc pod u w a ­ gę, że źródło n i g d y nie m a śre d n ic y większej, niż 1 km,, m ożem y tu uw ażać je za p u n k t. Źródło dźw ięku, j a k z a z n a ­ czono wyżej, otoczone j e s t pasem , w k t ó ­ r y m w y b u c h daje się słyszeć, dalej n a ­ stę p u je p a s ciszy, wreszcie idzie zn o w u stre fa , do k tó re j dźw ięk dochodzi z u p e ł­

nie w y ra ź n ie . Istn ien ie p a s a ciszy o b ja ­ śnić się daje ty lk o przypuszczeniem , że droga, po które j dźwięk p rze no si się po­

za t e n pas, nie j e s t p ro sta : pro m ienie dźw iękow e j a k b y p r z e s k a k u ją p a s ciszy.

To znów mieć może t r z y różne p r z y c z y ­

ny: 1) Odbicie—zależy od niego poczęści

n a tę ż e n ie dźwięku; odbicie całko w ite

(2)

482 W SZECHSW IAT N k 31 u w a ż a ć m o ż n a za z ja w is k o z a ła m a n ia

i ro z p a try w a ć j e j a k o ta k ie . 2) P r z e n o ­ szenie d ź w ię k u z w i a tr e m — j u ż z g óry nie m ożna p rz y p is y w a ć m u w iększego z n aczenia. Isto tn ie , p o d c z as k ilk u w y ­ b u c h ó w o b s e rw o w a n y c h z ja w is k o za ch o ­ dziło z u p e łn ie je d n a k o w o , mimo z n a c z ­ n y c h różnic p rąd ó w p o w ie trz n y ch ; w s k a ­ zuje to, że w p ł y w w i a t r u j e s t bardzo p o d rzę d n y . 3) W re s z c ie z a ła m a n ie p r o ­ m ieni d ź w ię k o w y c h w po w ie trz u, k tó re s k ła d a się z w a r s t w różnej g ę s to ś c i i t e m p e r a t u r y . N a z a ła m a n iu polega, w e ­ d łu g B ornego, is t o t a ca łe g o z ja w is k a . A tm o sfe rę r o z p a t r y w a ć m o żn a j a k o u k ł a d p ła s k ic h w a r s tw poziom ych. ( S k rz y w ie ­ n ia t y c h w a r s t w z p o w o d u k u lis to śc i zie­

mi nie b ie r z e m y pod u w a g ę , g d y ż k r z y ­ w izna p r o m ie n i d źw ięk o w y ch , o k t ó r ą n a m t e r a z chodzi, j e s t b a rd z o w ie lk a w p o r ó w n a n iu z k r z y w iz n ą k u li z ie m ­ skiej; ściślej o p ra c o w u ją c teo ry ę , n ależy w p ro w a d z ić o dp o w ie d n ią po p raw k ę ). T e n u k ła d w a r s t w ro z p a d a się n a dw ie czę­

ści. W części dolnej t e m p e r a t u r a s ta le obniża się k u górze; z d a rz a ją się w p r a w ­ dzie w y p a d k i, że w n i e k t ó r y c h w a r s t w a c h t e m p e r a t u r a w z r a s t a k u górze, lecz nie z m ie n ia ją one o b r a z u o gólnego. P o m i j a ­ j ą c n ie z n a c z n y w p ły w p a r y w odnej, p r z y ­ j ą ć m ożem y, że n a całej g ru b o ś c i tej części dolnej s k ła d p r o c e n to w y a tm o s fe ­ r y p o z o s ta je n ie z m ie n n y , i ś re d n i ciężar c z ą stec z k o w y m ie s z a n in y gazów , s k ła d a ­ j ą c y c h p o w ietrze, p o z o s ta je ró w nież bez zm ia n y. N a w y so k o śc i j a k i c h ś 12 km k ońc z y s ię t a część d o ln a a tm o s fe r y i ro zp o czy na się c zęść g ó r n a , izo term icz- na. N ie m a t a m j u ż p io n o w y c h prądów p o w ie trz n y c h , k t ó r e u j e d n o s t a jn i a ł y b y s k ła d p r o c e n t o w y p o w ie trz a , n a le ż y więc oczekiw ać, że w w a r s t w i e tej, w m ia rę o d d a la n ia się od p o w ie rz c h n i ziemi, o s ią ­ g a ją przewra gę lżejsze s k ła d n ik i p o w ie ­ trz a , w s k u t e k czego ś re d n i ciężar c z ą ­ s te c z k o w y s to pniow o z m n ie js z a się ku górze. I s tn ie n ie tej w a r s t w y izoterm icz- nej zo stało s tw ie r d z o n e do w y so k o śc i 30 km; dla u p ro sz c z e n ia r a c h u n k ó w p r z y j ­ m ijm y , że t e m p e r a t u r a i w y żej p o z o s ta je stała.

J a k wiadomo, zjaw isko z a ła m a n ia d ź w ię ­ k u p odlega p r a w u

w s t tpi • w s t (|>2 = ; u 2 ,

gdzie i <|)2 są to k ą ty , tw orzone przez prom ień d ź w ię k ow y w dw u o środkach, oddzielonych pow ierzchn ią łam iącą, oraz n o rm a ln ą do tej p o w ierzchni, u y i u.2 ozna­

c zają szybkość d ź w ię k u w tych ośrod­

k ach. W zasto so w a n iu do naszeg o p rz y ­ p a d k u możemy, z a m ia s t pow yższego w zo­

r u ogólnego, napisać

w s t : w s t <p = « : ,

gdzie <p i Ui oznaczają odpowiednie w iel­

kości d la źródła dźw ięku, a <J> i u — dla dowolnego p u n k t u p rom ie n ia dźw ięk o ­ wego. (Zauw ażyć należy, że w z o ry te po zostają w a ż n e i w p rz y p a d k u , g d y dźwięk zostaje u n osz ony z w iatrem ; n a ­ leży ty lk o odnieść zjaw isko całe do u k ł a ­ du w s p ó łrz ę d n y c h , p o ru sz a jąc e g o się z s z y b k o śc ią i w k i e r u n k u w iatru). D a ­ lej n a p is a ć m ożem y z n a n y wzór

w k tó r y m

u = sz y b k o ść dźw ięku w po w ietrzu w p u n k c ie o b s e rw o w a n y m

T = t e m p e r a t u r a a b s o lu tn a pow ie trz a w p u n k c ie o b s e rw o w a n y m

jj. = ś re d n i ciężar c z ąs te c z k o w y p o ­ w ie tr z a w p u n k c ie o b s e rw o w a n y m

% , = odpowiednie w a rto ś c i u źródła dźw ięk u .

Z o s ta tn ic h dw u wzorów o trzym u jem y ; w st ty ; w s t <? = l / J L :

' {«• r N

W w a r s tw ie dolnej, j a k widzieliśm y, śre- dni ciężar c z ą stec z k o w y pozostaje bez zm iany, t e m p e r a t u r a z w yk le obniża się k u górze, a więc, j a k w idać z w zoru osta tn ie g o , odpowiednie <]> staje się coraz m niejsze, t. j. pro m ienie są w k lęsłe k u górze i o p u szczają w a r s tw ę dolną, nie dochodząc do p a sa ciszy.

W w a r s tw ie górnej t e m p e r a t u r a pozo­

s ta je s ta ł a = Th , o tr z y m a m y więc wzór n a stę p u jąc y :

w s t 2 ty = w s t 3 <p. . — ,

J - i

(3)

M SI WSZECHSWIAT 433

W a r t o ś ć j r - j e s t stała, T zm n iejsza się ź

z w y sokością, a więc w zrasta, p ro m ie ­ nie s ta j ą się w ypu k łe ku górze.

Zachodzi p y tan ie, w j a k i c h w a r u n k a c h p ro m ień może s k ie ro w a ć się znów ku do­

łowi, a b y wrócić n a tę wysokość, n a k t ó ­ rej z n a jd u je się źródło dźw ięku. A by to mogło n a stą p ić , prom ień m u si n a jp ie rw p r z y b r a ć w p e w n y m pun k cie k ie r u n e k poziomy, to j e s t k ą t <|> m usi s ta ć się ró ­ w n y 90°, czyli w s t 4> = 1, a więc, ze w zoru p r ze d o statn ie g o

w s t 2 <p = . jjj-.

Je że li więc prom ień zwrócić się m a k u dołowi już w w a r s tw ie dolnej, w które j ji = , to z w zoru powyższego m ożna w yprow adzić w a r u n e k

p - w s t 2 tp,

t. j. d la prom ieni, w y c h o d z ą c y ch ze źró­

dła poziomo (<p — 90°), t e m p e r a t u r a p u n ­ k t u p r z e g ię c ia m u si być r ó w n a t e m p e r a ­ tu rz e źródła; d la w s z y s tk ic h in n y c h p ro ­ m ieni (<p < 90°), te m p e ra tu ra ta m usi b y ć w yższa od t e m p e r a t u r y źródła. P o ­ n iew aż j e d n a k rzad ko się zdarza, by te m ­ p e r a t u r a warstwry dolnej była w j a k i m ­ k olw iek p u n k c ie wyższa, niż u źródła, położonego zazw yczaj blizko pow ierzchn i ziemi, więc też przeg ięcie prom ien i d ź w ię ­ k o w y c h ju ż w wra rs tw ie dolnej nie może b y ć z ja w isk iem częstem . W tej więc formie istn ie n ie pasa ciszy n a le ż y do rzadkości; ob serw o w ał j e B. Mohn n a w y ­ b rze ż a ch N orw egii l). W p rzy p a d k a c h , 0 k tó r y c h m ów iliśm y w yżej, g d y pas c i­

szy p osiada znaczną szerokość, a więc g d y p u n k t y k u lm in a c y jn e prom ieni dźw ię­

k o w y c h m u sz ą z na jdow ać się b ardzo w y ­ soko, tru d n o p rzy p u śc ić, a b y m og ły się t a m zn a le ść w a r s tw y p ow ietrza o te m p e ­ r a t u r z e rów nej lu b wyższej od t e m p e r a ­ t u r y źródła dźw ięku. T u więc w ażn y j e s t wzór ogólny

w s t 2 <p =

*) Annalen der Hydrographie, 20, str. 85 1 117, 1892. '

w k tó r y m j u ż jx. 4= . Chcąc obliczyć drogę prom ienia dźwiękowego wr w a r ­ s tw a c h górnych, znać n ależy u przed n io praw o, według którego [Jt zm ienia się, zależnie od wysokości. Borne w y p r o w a ­ dza dość złożony wzór d o k ład n y , k tó ry po uproszczeniu daje się z a stą p ić n a s tę ­ p u jąc y m wzorem przybliżonym :

_ n e °->s h -j- 53 000

^ ~ ’ 3 000 ’

w k tó ry m h — wysokości

e = p o d sta w ie lo g ary tm ó w n a t u r a l ­ n y c h = 2,718 28...

Z nając [i i T m ożna obliczyć szy bk ość dźw ięku w k a ż d y m punkcie, a s tą d i dro­

gę p ro m ie n ia dźw iękow ego i położenie p u n k tu , w k tó ry m prom ień te n s ta je się poziomy, oraz p u n k tu , w k t ó r y m p o w r a ­ ca on n a pow ierzchnię ziemi. Borne oblicza położenia t y c h p u n k tó w dla róż­

n y c h w a rto ś c i tp i dochodzi do wniosku, że w sp o m n ia n y wyżej pas, w k tó ry m dźwięk daje się słyszeć ponowmie, p o w i­

n ien być oddalony od źródła o 114 do 300 km, tw orząc j a k b y pierścień, ze wszech stro n otac z a ją c y źródło dźwięku.

B rzeg wre w n ę trz n y tego pierścien ia tw o­

rzy j a k b y linię ogniskow ą, wrzdluż k tórej dźw ięk daje się słyszeć szczególnie w y ­ raźnie; dalej dźw ięk słabnie, zrazu po­

woli, a n a odległości j a k i c h ś 200 km,—

coraz prędzej.

Tyle mówi teo ry a . Doświadczenie p o ­ tw ie rd z a je j w y n ik i we w sz y s tk ic h p u n ­ k ta c h w ażniejszych. Istotn ie, o bserw o­

wano, że w pierścieniu od 125 do 220 km, od źród ła dź w ię k dawał się słyszeć po­

nownie, n a brzegu w e w n ę tr z n y m w y r a ź ­ nie, dalej coraz słabiej. Jeżeli nie zn a ­ m y pierścieni z a m k n ięty c h , to, zapewne, p rzy p isa ć to na le ż y ty lko niedokładności obserw acyi; jeż e li zaś rzeczywiście istn ie ­ j ą p rze rw y w ty ch p ierścieniach, to d a ją

się one, praw dopodobnie, w yjaśn ić n a po dstaw ie z ja w isk cienia i ug inan ia.

W tem m ie jsc u w sp o m n ijm y je s z c z e o dw u in n y ch przyc z y n a ch , k tó re w y ­ m ieniliśm y z p o czątku , j a k o m ogące p o ­ wodować zjaw isko, o k t ó r e m mowa. Za­

łam a n iu prom ie ni to w a rz y s z y zawsze od­

bicie, z m n ie jsz a ją c e ilość energii, p row a­

(4)

484 W SZECH SW IAT M 31 dzonej p rze z pro m ien ie z a ła m a n e . W n a ­

sz y m p r z y p a d k u is tn ie n ie p a s a ciszy, n a k tó re g o obszarze w ię k s z a część e n e rg ii o d bitej dochodzi do p o w ie rz c h n i ziemi, w y m o w n ie św ia d cz y , j a k n ik łą cząstk ę e n e rg ii c a łk o w itej s ta n o w i ona. Można w ięc śm iało p o m in ą ć j ą w r o zw a ża n iu zja w isk a . Co zaś d o ty c z ę w ia tr u , to, u w z g lę d n ia ją c sło w a p o w ie d z ia n e ju ż wyżej, z a znaczy ć należy , że siła w ia tru , j a k o pozioma, nie w p ły w a n a r u c h y pio­

nowe c z ą s te c z e k p o w ie trz a, a w ięc n ie może p o w odo w ać ż a d n y c h zm ia n w i s t o ­ cie z ja w is k a , lecz j e d y n i e zm ie n ia ć może k s z ta ł t p o sz cz e g ó ln y c h p ierścieni. Te zm ian y k s z t a ł t u są, zap ew n e, dość złożo­

ne, j e d n a k d a ją się ocen ić w p r z y b liż e ­ niu. B o rn e liczy, że w p ł y w w i a tr u p rze­

s u n ą ć może położenie p osz cz e gó ln y c h pa só w nie w ięcej, j a k o 20 km . Jeżeli p o p ra w k ę tę z a s t o s u je m y do t e o r y i w y ­ żej w yło żo nej, okaże się on a jeszcze b a r ­ dziej zbliżo n a do w y p a d k ó w o b s e r w o w a ­ nych .

S. Rozenhlat.

W W Y S O K I M K R A S I E O P O D A L A D R Y A T Y K U .

(D okończenie).

P e jz a ż k r a s o w y p o s ia d a p r a w d z iw ą grozę. R ozżarte p ł y t y s te r c z ą obok s i e ­ bie j a k n a g r o b k i ż y d o w s k ie g o c m e n t a ­ rza. R z u c a ją olśnie w a jąc e , o s tre bły ski.

Z obu s tr o n d rogi skały, zbliżyw szy się, u tw o rz y ły bram ę. Jeszcze k rok, a s t a j e ­ m y n a k r a w ę d z i Nanosu. Z b o ry ani ś ladu . Pozostała w ty le n a w yżynie.

S to im y w straszliw ej spiekocie słońca.

P od n a m i Orechowice, S. W i t i Łozice oraz pejzaż s e te k s k u p io n y c h w s i n a fli­

szu cudacznie ro zc z ło n k o w a n y m przez ty s ią c z n e wody.

P rz ełę cz W r a t leży n a w y so k o śc i 810 w.

R o z g rz an e p o w ie trz e zalega w tej chw ili bez ru c h u . W a r s t w y s tro m e są u s ta w io ­ ne p r a w ie pionowo. P rz ek ro je h ip u ry - tó w i s z e r e g u in n y c h m ałży m orsk ich p r z e p e łn ia ją skałę. Na 240 m pod W ra tam i pojaw ia się flisz eoceński, a b y u tw o rz y ć dolną część wry sokiego stoku. Zapada się n a jw y ra ź n ie j pod h ip u ry to w e w a p ie ­ nie. Na linii W r a t g ó rn a k r e d a nie leży z a te m pod fliszem, j a k b y powinno być norm alnie; j e s t ona p rze w ró c o n a n a flisz.

W gąszczu m łody ch dębów1" po w ie w a m i­

ły chłód. R o zk ładam y n a ziem i m apę geologiczną, ab y zanalizow ać z ja w is k a z a o b se rw o w an e od wczoraj.

Oto w P o d k r a ju flisz leżał n o rm alnie n a w a p ie n ia c h h ip u ry to w y c h . P odobne uław icenie o b se rw o w a liśm y , sch odząc z Col do W e rc h p o lia . J e szcze koło W i ­ p a w y w apienie k red o w e p o c h y la ły się pod k ą t e m 30° pod eo ceńskie m argle i piaskow ce. Po d W r a t a m i s to s u n k i są ju ż inne. K re d a leży n a fliszu. W a r s t w y W ip a w y m u sia ły z a te m u s ta w ia ć się co­

raz b ard ziej stro m o w k i e r u n k u k u W ra- tom, a potem zupełnie pionowro, módz przew rócić się na k re d ę (fig. 2).

P rzekroje w zdłuż S W brzegu N anosu od W ipaw y do W rat. Flisz oznaczo­

ny punktam i, g ó rn a kreda oddalonemi, dolna kreda gęstem i kreskami.

(5)

WSZECHSWIAT 485 Isto tn ie , opodal pod górą T u r a widać

n a jw y ra ź n ie j pionowe ławice kredow e.

T a k t e d y w yso ki b rz e g N a n o su od W ip a w y aż do W r a t p rz e d s ta w ia n i e ­ zm iernie cie k a w ą budowę. S zereg p rz e ­ k ro jó w n a ry s o w a n y c h j e d e n za d r u g im oddaje w y ra ź n ie zjaw isko powolnego p r z e w ra c a n ia się starszej sk a ły n a m ło d­

szą.

N ie m a t u m ow y o tem , ab y sk a ln e k o m p le k s y H ru s z y c y zachow ały spokój.

Są one w y ru sz o n e z położenia, w j a k ie m k ie d y ś osadziły się n a dnie m orskiem ; ich p ie r w o tn e ułożenie ulegało zmianie n a s k u te k sił górotw órczych. O b se rw u ­ j e m y dalej w n a tu rz e sposób uław icen ia s k a ln y c h k om pleksów w Hruszycy.

A r c h i t e k t u r a sk o ru p y ziemskiej j e s t często zaledw ie zrozumiała. D okładn a o b s e rw a c y a pozw ala j e d n a k zawsze od­

tw o rz y ć p raw d z iw y s ty l b ud o w lan y i w y ­ razić go w sposób p rz e jrz y s ty i zrozu­

m iały.

P o d n o sim y się z ziemi. Z pobliża l e k ­ k i p ow iew przynosi s z m e r sączącej się w ody, W o d a m u si być isto tn ie n ie d a le ­

ko. Przecież flisz j e s t n iep rz ep u s z c z al­

n y m m a te r y a łe m i w łaśnie n a nim leżą w apienie kredow e, w k tó ry c h gin ą wody z pow ierzchni. Po chwili s ta je m y n a d w odą, k t ó r a u k a z u je się u stó p ś cian y w form ie źródeł. Po sied m iog o d zinn y m m a r s z u w s k w a rz e słońca i s u c h y m w i ­ chrze j e s t on a więcej niż n e k ta re m .

A t e r a z n a dół, na w ielki gościniec p ro w a d z ąc y z W ip a w y do Razdrto!

Z p o ś ró d fliszu w y z ie ra ją tw a rd s z e b r e k c y e i zlepieńce n a k s z ta łt ruin; w z e r ­ w a c h flisz j e s t w y g ię ty , sfałdow any, s tr z a s k a n y . T a k w P o d k r a ju ja k i tu n a d Łozicami okazuje on silne deforma- cye pod w p ły w e m sił d y z lo k a c y jn y c h .

Długi b iały m u r N anosu ośw iecony p e ł­

nią słońca ciągnie się w s tro n ę Razdrto.

J e s t to ty p o w a k u e sta , z a te m w y so k i próg, cofający się pod w p ły w e m grada- cyi czyli erozyi i denudacyi. W a r s t w y fliszowe j a k o s k a ła m ię k k a ła tw o są n i ­ szczone przez wodę deszczową; p o j a w ia ­ ją c e się źródła u ł a t w i a ją p odcinanie nad- ległego progu. T e n o s ta tn i k r u s z y się

z a te m , obry w a c a lcam i i s tacza w dół r o z b ity n a długie, rozległe p iarg i (fig. 3).

(Fig. 3).

K uesta N anosu nad Moczylnikiem. K w apienie górnokredow e, F flisz.

W szędzie też bieleją sm u g i p iarg ó w n a stoku, o ile nie zostały p o k ry te przez b og ato ro z r a s ta ją c e się krzaki. Z w łasz­

cza k rze w y j e ż y n ro zp ie ra ją się gęsto.

Gałązki u g in a ją się pod ciężarem owo­

ców, k tó ry c h n i k t nie zrywra, a k tó re w o nieją słodkim a ro m atem .

Słońce z a czyn a zachodzić. Biała k u e s ta różow ieje zlekka, a k aplica św. H ie ro n i­

m a goreje w yso ko w górze. W oddali rozpiera się sin y m u r L a s u T ernow ań- skiego, a za nim w śreżodze m aja c z ą A lp y Priulu. Z czuba N anosu sp ły w a chłodne a lp e js k ie pow ie trz e w dolinę Moczylnika, k t ó r a głęboko w c ię ta we flisz podnosi się aż pod sarnę przełęcz R azdrto (598 m). P rzełęcz ta dzieli d w a św ia ty.

J e sz c z e złoci się czub N anosu w do­

g o r y w a ją c y c h p ro m ie n ia c h słońca, k ied y w chodzim y do cichej w si Razdrto. Z po ­ koju sy m p a ty c z n e j oberży w p a t r u j e m y się długo w olbrzym i b ia ły czub, coraz bardziej c z arn y i p o n u ry na tle nieb a zasianego gw iazd am i.

P o s u w a ć się dziś będziem y w zdłuż b rz e g u k o tlin y P o sto jn y od R a z d rto do Studeno. W ędrow ać b ę d z ie m y przez po­

la upraw ne, lasy, łąki, w ioski m ałe, cią ­ gle u stóp białych wapieni.

R a n e k j e s t prześliczny. Ł ą k i zarosio- n e sk rz ą się ogniem d y a m e n tó w , p ta k i zaw odzą w s z y s tk ie m i g ło sa m i bez c h w i­

li w y tc h n ie n ia , a p o n a d w a p ie n n ą śc ia n ą

N an osu ciem ne c h m u r y k łęb ią się i k o ­

tłu ją . ,

(6)

486 WSZECHSWIAT j\r« 31 Sara czub to n ie c h w ila m i we m gle, to

z n o w u w y z ie ra n a ś w ia t. Ż e g larz e A d ry a - t y k u m u sz ą sp o g lą d a ć w tej chwili k u n i e m u ponuro. N a n o s j e s t n ie o m y ln ą p ro g n o z ą z m ia n y w pogodzie.

Z R a z d rto d r o g a p r o w a d z i p rzez pola do U b e ls k a i S tra n . N a p is y k r a iń s k ie g o k lu b u a lp e jsk ie g o w s k a z u ją ścieżki p r o ­ w a d z ą c e n a Nanos. S n a ć g ó ra ta, p o p u ­ l a r n a u Słow eńców , s ta n o w i c z ęsty cel w ię k s z y c h w ycie cz e k .

M ała k a p lic z k a św. B ry k s y u s z a , w ysoko p rzy c z e p io n a pod s p a d z i s tą ścianą, św ie ­ ci pośród drzew . Leży tu ż p o n a d fliszem, k t ó r y s ta n o w i w ciąż d o ln ą połowę s t o k u i z a n u rz a się p o d o bnie j a k koło W r a t pod k r e d o w e w a p ie n ie w y ży n y . Od W ra t z a te m ciągle a n o rm a ln e ułożenie w a p ie n i p o n a d m ię k k ą e o c e ń s k ą s k a łą cechu je b rz e g H ru szy cy.

Ze S t r a n d r o g a c ią g n ie przez las. W a ­ p ie n n a k u e s ta , p r a w ie 500 m w yso ka, p o ­ nad U b e ls k o obn iża się powoli, ale bez- u s ta n k u . Z l a s u s k r ę c a m y w s tro n ę w s i św. Michała, gd zie k r e d a leży na- k s z t a ł t w y s p y pośród o sad ó w fliszu.

W a p ie n ie tw o rz ą czapk ę te k to n ic z n ą s p o c z y w a ją c ą n a fliszu; są z a te m r e s z t k ą w y so k ie g o b r z e g u H ru s z y c y , k t ó r y k i e ­ dyś s ię g a ł aż do św. Michała.

E r o z y a i d e n u d a c y a cofnęła powoli w y ­ so k ą k u e s tę k u zachodow i, o d sła n ia ją c z pod w a p ie n i m ło d sz ą sk ałę. W t e n sposób g r a n i c a fliszu z m ie n ia się b e z u ­ s ta n n i e , a z a g łę b ie P o s t o j n y powoli się powiększa.

P o d z iw ia m y N anos. O stre czuby od S u c h e g o aż do B u k o w c a r y s u j ą się p o ­ ś ró d d e li k a tn e g o m u ślin u m gieł w y r a z i ­ ście n a d s tr o m ą ścianą. T a u p a d a n ie ­ t y lk o w s tr o n ę U b e ls k a i S t r a n ale t a k ­ że n a w schód k u w ielkiej d e p re s y i, w d z ie ­ ra ją ce j się g łębok o w H ru szy cę.

N a n o s w t e n sposób j e s t ok a z ałą m ia ­ z g ą g ó r s k ą , o g r a n ic z o n ą ze w s z y s tk ic h s tr o n w y so k ie m i ś c ia n a m i; ro zpiera się też szeroko ponad o ta c z a ją c e m i w k l ę s ło ­ ściam i i d e p re s y a m i.

Z aczyn a być gorąco. P rz e z pola w ije się ście ż k a do P r z e d ja m y . Mały p o to k j e d n a k , wzdłuż k tó re g o id ziem y, pły nie ze s z m e re m nie k u N a n o sz c o w i i Piw ce,

to j e s t rzeko m zagłębia, ale w s tro n ę w apieni kred o w y c h . U c ie k a p o p ro stu od Nanoszca, w żera się coraz głębiej we flisz, zbie rają c wody dokoła z zielonych pól i łąk. N iedaleko k u e s ta . T u r k o t p r a ­ cującego m ły n k a p rze n ik a rozgłośnie po­

w ietrze. P o d w a pie nn ą śc ia n ą potok p r zy ś p ie sz a biegu, p ieni się i rzu ca z h a ­ łasem w ro z ż a r tą ja s k in ię . Prześliczne zam czysko osadzone w nisz y wylizanej przez wodę, zaw ieszone j e s t j a k b y g n i a ­ zdo k o rsa rz a ponad h u c z ą c ą wodą.

Co za dziw ne s to s u n k i hydrog raficzne p a n u ją w zdłuż p o łu d n io w o -w s c h o d n ie g o b r z e g u H ruszycy. Potok i z a m ia s t u c h o ­ dzić do wężowo w ijąceg o się N anoszca s k ie r o w u ją się ze ś ro d k a k o tlin y w s t r o ­ nę k u e s ty i z n ik a ją p o ś ró d k r a s u H r u ­ szycy. Czyżby w o d y ty c h potoków łą ­ czyły się pod z iem ią z w odam i k ra s u , aby w y p ły n ą ć w W ip a w ie n a światło dzienne z m a je s ta te m ?

K u e s ta w a p ie n i H ru szycy , obniżona do 50 m nad Prz ed ja m ą . m aleje je s z c z e b a r ­ dziej w s tro n ę B u k o w ja i Belska. W y ­ g lą d a j a k g r u b a p ły ta w y s t a ją c a z p o ­ śród m ię k k ic h m ate ry a łó w . Z pod w a ­ pieni w y d o b y w a się flisz. P o n a d w apie­

niam i leży dolom it g ó rn o try a so w y , z u ­ p e łn ie id e n ty c z n y ja k koło G arczarowiec (fig. 4).

JVNW SJE

(Fig. 4).

K uesta H ruszyca od P rzed jam y do Studeno.

T dolom it górnotryasow y, K górna kreda, i*1 flisz.

S k a ły o g ra n ic z a ją c e od N W k otlinę P o s to jn y są z a te m n a jw y ra ź n ie j p r z e ­ wrócone; n a jm ło d s z a s k a ła c iągnie się u stóp w a p ie n n eg o m u ru , n a j s t a r s z a zaś stanow i g r u b y k o m p le k s w stro p ie k r e ­ d ow ych wapieni.

J a k bardzo zd efo rm ow ane są w apienie

kredowe! S p r a w ia ją wyrażenie p ł y ty z m ia ż ­

dżonej i stłoczonej, w y p ra s o w a n e j, to

(7)

Me 31 W SZECHSW IAT 487 znow u nabrz m ie w a ją ce j. Miejscami w a ­

pienie są z g ru c h o ta n e i w tó rn ie skitow a- ne k a lc y tem , tak, że p o w s ta je brekcya, gdzieindziej w y g lą d a ją j a k ciasto, k tó re uległo w a łkow aniu. W apienie należą do górnej k red y . Między niem i a try a se m nie w id a ć ani śladu u tw o ró w dolnej k r e ­ dy lub ju r y . S k a ły te zostafy zupełnie w y gniecione. S a m a g ó rn a k reda, z r e d u ­ k o w a n a zaledwie do kilku m etrów , j e s t tylko re s z tk ą gru b eg o k o m p le k su sk a ły ongi dochodzącej do 1 000 m miąższości.

Z gniecenia i stłoczenia, sp ra s o w a n ia i w a lc o w a n ia d a ją się o bserw ow ać co chwila; m ech aniczn e deform acye sk a ły o sią g a ją t u n a jw y ż sz y stopień w H r u ­ szycy. W s am em B elsk u kościół stoi n a kredzie. W a p ie ń w y z ie ra z pośród z ie ­ leni i r z u c a oślepiające blaski. Młynki t u rk o c z ą wzdłuż niskiej k u e s ty , j a k pod ro zżarty m , s ta r y m m u rem .

D olom ity try a so w e , k tó re podnoszą się łag o d n e m zboczem aż do czuba św. W a ­ w rzyńca, porosłe są tra w ą . Sam czub j e d n a k p o k r y ty lasem b u k o w y m z d ra d z a j u ż k s z ta ł te m sw ej linii t w a r d s z y m a te - r y a ł litologiczny. W ap ie n ie j u r a j s k i e po ­ k r y w a j ą dolom it i tw orzą zalesione czuby.

W t e n sposób zbocze p r z e d s ta w ia cie ­ k a w ą budowę. T ry a s, p o k r y ty w górze n o rm a ln ie przez j u r ę , sam spoczyw a n a przew ró co n ej seryi k re d y i fliszu.

Zbliżamy się do Studeno, bo zdaleka w idać ju ż pośród d rze w owocow ych w y ­ soki kościół. W samej w si g ó rn a k r e d a z n ik a zupełnie; z o stała wytłoczona. Przez chw ilę t r y a s i flisz s t y k a j ą się b e z p o ­ średn io ze sobą, nie w y k a z u ją c żadnego śla d u z k re d o w y c h p orw akó w . Ale koło k ościoła pojaw ia się zn o w u k red a . B i e ­ leje pośród zieleni ogrodów. Rozszerza się coraz b ardziej i oddala się w s c h o d ­ n ią g r a n i c ą od t ry a s u . Flisz, k tó ry le ­ żał pod k red ą , z a czyn a t e r a z u s ta w ia ć się pionowo. K u e s ta za w rac a n a g le o stro k u południow i, a w a r s tw y k re d o w e p o ­ k a z u ją podobnie j a k flisz ław ice piono­

we. Jeszcze k ilk a kro ków a b rz e g fliszu i k r e d y z a w ra c a znowu z p ow ro tem n a zachód, jed n o c z e śn ie zaś o b se rw o w a ć m o ­ żem y p o śró d ogrodów, ł ą k i lasów tegoż

brzegu, że flisz nie z a p ad a się ju ż pod k r e d ą ani nie stoi pionowo, je n o p o k r y ­ w a k r e d ę norm alnie, zap ad a jąc się słabo k u północy. Kreda M edwedowego W i e r ­ chu, należąca do k r a s u P o s to jn y , z a n u ­ rza się z a te m pod flisz m ałej zatoki S t u ­ deno. Z g ó rotw órczy ch zabu rz e ń d o s tr z e ­ żonych wzdłuż p o łu d n io w o -w s c h o d n ie g o b r z e g u H ru sz y cy n iem a tu j u ż żadnego śladu.

Po 20 km p rze w ró c e n ia (długość b r z e ­ g u H ru sz y cy od W r a t do S tudeno) b rz e g kredowo-fliszowy m a z n ow u ułożenie n o r ­ m aln e j a k w dolinie P od kraju .

W r a c a m y n a w ielki gościniec p r o w a ­ dzący ze S tu d e n o do P la n in y . Po lewej stro n ie drogi podnosi się s to k t r a w i a s t y aż po zalesione czuby. K rótkie z e rw y zazn a c z ają e rozyjne działanie wód. Go­

ściniec biegnie wzdłuż g ra n ic y t ry a s u , k t ó r y spoczyw a n a jw y ra ź n ie j n a kredzie.

W szędzie młodsza, w y b itn ie k ra s o w a s k a ła leży pod starszą...

W ieczór ju ż zapadł. Dzw ony P la n in y oznajm iają zbliżającą się niedzielę.

W pokoiku h o telo w y m zap alam y ś w ie ­ ce i ro zk ła d am y m ap ę H ru s z y c y n a s to ­ le. D ostrzeżone z ja w is k a s ta r a m y się po­

w iązać w je d n ę całość.

N a podobieństw o budow niczego, k tó ry z o b se rw o w a n y c h gru zów m u si oznaczyć p ie r w o tn y s ty l i rozkład b ad a n eg o b u ­ d y n k u , m u sim y i my rozwiązać t a je m n i­

cę u k r y t ą w w y r u s z o n y c h ze spoczynku m a s a c h s k a ln y c h W y s o k ie g o krasu.

N a t u r a z d ra d z a w H ru szycy wielki fałd leżący (fig. 5).

Leżący fałd. A sk ręt czołowy, B skręt korze­

niow y, C serya przew rócona (brzuszna), D se-

ry a norm alna (grzbietowa).

(8)

488 W SZECHSW IAT N° 81 F a ł d j e s t z a d u ż y j e d n a k , a b y go czło­

w ie k objął j e d n e m sp o jrz e n ie m . D o p ie ­ ro m a p a g e o lo giczna o d k r y w a go j a k b y z lotu p t a k a .

F a łd nie leży poziomo; p o d łu żn a jeg o oś (oś sk rę tó w ) nie p r z e b ie g a ciągle w j e ­ d n ako w ej w y s o k o ś c i p o n a d poziom em morza. P rz ec iw n ie, fałd j e s t p o c h y lo n y w k i e r u n k u p o d łu ż n y m i z a n u rz a się w g łąb ziemi, g in ą c pod m a s a m i s k a ln c - mi K rzyżnej Góry. Mapa zazn a c z a n a j ­ w y r a ź n ie j in te r s e k c y ę fałd u leżącego.

(Porów naj fig. 1 z fig. 6), W y s ta r c z y z a n alizo w ać k o n t u r kredowo-fliszowy.

Leżący fałd, podnoszący się w kierunku osi p o ­ dłużnej i .ścięty płaszęzyzną pQziomą A B C D . N a płaszczyźnie A C E F w y stęp u je fałd w po­

staci przekroju pionowego, na płaszczyźnie A B C D w postaci przekroju poziomego (inter-

sekcya geologiczna).

L inia od P o d k r a j u p rzez S a n a b o ry do W r a t oznacza g r z b ie to w ą , lin ia od W r a t przez R a z d rto do S t u d e n a p rze w ró c o n ą czyli b rz u s z n ą s tro n ę .

W s ą s ie d z tw ie W r a t , w górze T u r a z a zn a c z a się z a c h o w a n y po dziśdzień w ie lk i s k r ę t czołow y fałdu, w kueście koło S tu d e n o s k r ę t k o rzen io w y .

H ru sz y ca , k t ó r ą p r z e b i e g a m y od trz e c h dni, z b u d o w a n a j e s t z a te m z s z e re g u m as s k a ln y c h , k t ó r e w cale n ie pozo stały w p i e r w o t n y m s p o c zy n k u . W s z y s t k i e s k a ły uległy p r z e m ie s z c z e n iu . O sa d y w y ­ b u d o w a n e w c ią g u e ry ś re d n io w ie cz n e j ziemi oraz z p o c z ą tk ie m n o w o ż y tn y c h czasów (flisz) s ą p r z e s u n i ę t e w s tr o n ę A d r y a t y k u w fo rm ie g i g a n t y c z n e g o fał­

du. 12 hm c ią g n ie się p rz e w ró c o n a se- r y a od c z u b a N a n o s o w e g o aż do S t u d e ­ no, w y z n a c z a ją c a m p l it u d ę fałdu.

S k o r u p a ziem ska j e s t p rz e d z iw n a w s wo­

ich o d k ształcen iach . W ę d ro w a liś m y od G arczarow iec do P o d k r a ju j a k b y po n a j ­ bardziej spo k o jn y m obszarze. Któż po ­ d e jrz ew a ć mógł, że w ę d r u je m y po g rz b ie ­ cie wielkiego lałd u , po k o m p le k s a c h s k a l­

ny ch, k tó re nie z n a jd u ją się w miejscu, gdzie zostały kied y ś osadzone? ■.»

W a r s t w y zaledw ie słabo nachylone, czyż m ogły n a s u n ą ć myśl, że obszar d o ­ znał przem ieszczen ia w s tr o n ę A d r y a ­ ty ku ?

D opiero w Nanosie, bliżej W r a t n a t u ­ r a zaczęła okazyw ać niepokój m as s k a l­

nych. Od W ip a w y w apienie kred ow e i flisz, u s ta w ia ją c się coraz bardziej s t r o ­ mo, w reszcie pionowo, j ę ł y się p r z e w r a ­ cać począw szy od g ó ry T u ra. W zd łuż w ysokiej ściany m a s y s kaln e z a zn aczają wielki s k rę t, w formie g ig a n ty c z n e g o łu- ku. Odtąd aż do S tud e n o pozornie w r a ­ ca spokój. S k a ły leżą praw ie poziomo.

A j e d n a k wszędzie s ta r s z e u tw o r y spo­

c z y w a ją na m łodszych. W przewróconej s e ry i stłoczenia i s p ra s o w a n ia m ówią roz­

głośnie o w ie lk ie m przem ieszczeniu . P r z e ­ cież dolna k r e d a i j u r a m ięd zy t ry a s e m a g ó r n ą k r e d ą od P r z e d j a m y aż do Pla- nin y u le g ły z u p e łn e m u w y tło cz e n iu , bó n a w e t w S tu d e n o g ó rn a k r e d a znikła w y p r a s o w a n a n a długości p raw ie j e d n e ­ go k ilo m etra.

H ru sz y ca p r z e d s ta w ia leżący fałd, aló k o n c e p c y a t a k a w y n ik a dopiero z inter- p r e ta c y i m a p y geologicznej. W n a tu r z e z ja w is k a z b y t są rozrzucone daleko, m a ­ sy z b y t wielkie, a b y ob raz fałdu w y s t ą ­ pił o drazu jasn o .

Geologowie też dawmiejsi, p r z e b ie g a ­ j ą c Hruszycę, m niem ali, że k o m p le k sy tej w y ż y n y są sp ok ojn e i że n a p o tk a n e p rz e w ró c e n ia odnoszą się koło W r a t i n a d R azdrto do zjaw isk, k tó re d o tk n ę ły j e ­ dynie brzeg kraso w ej p ł y t y x).

!) Tak np. w iedeński geolog K ossm at mnie­

mał, że H ruszyca począw szy od W ra t okazuje w zdłuż Nanosu fleksurę, k tó ra została przew ró­

cona na obniżone kom pleksy fliszu. Eleksura

ta czysto lokalna, w ykazyw ałaby przew rócenie

k redy od W ra t do R azdrto w stronę j STF, od

(9)

JM ® 31 W S Z E C H S W I A T 489 N ow oczesna t e k to n ik a analizuje je d n a k

w s z y s tk ie d yzlo k acye w sposób g e o m e ­ try c z n y ; w ychodzi z założenia, że wiel­

kie fałd y leżące są b ry ła m i tró jw ym ia- row em i, p o siad ającem i grubość, długość i szero k o ść (am plitudę) i że b r y ły te s t a ­ now ią i s to tn y e le m e n t a rc h ite k to n ic z n y ła ń c u c h ó w g ó rsk ic h. F a łd y leżące, w y ­ d o b y w a ją c się n a pow ierzchnię ziemi, m u sz ą zaznaczać odpow iedniem i p rz e k ro ­ j a m i czyli in te rse k c y a m i p r aw d z iw ą b u ­ dowę z d efo rm o w an y ch k o m p le k só w s k a l­

ny c h .

Mieczysław Limanowski,

T E L E G R A F I A B E Z D R U T U A E L E K T R Y C Z N O Ś Ć A T M O S F E ­

R Y C Z N A .

W fu n k cy o n o w a n iu stacyj tele g ra fó w bez d r u t u n a s t ę p u j ą pe ryodyczne i n agłe zakłópęjiia, k tó ry c h nie m o żna sk ła d a ć n a k a r b n iedoskonałości p rzyrząd ó w , a k tó r y c h źródła n ależy się spodziew ać w atm osferze. Zakłócenia owe o bjaw iają się popierwsze w te n sposób, że prom ień d z ia łan ia jed n e j i tej samej s ta c y i po­

mimo n iezm ienionej a n te n y i niezm ie­

nionej e n e rg ii p ierw otnej (nadaw czej) zm ie n ia się peryodycznie; po d ru gie w te n sposób, że p rz y rz ą d y odbiorcze s ta c y i o d z y w a ją się, chociaż do a n te n y nie do ­ szła ż a d n a fala e le k tro m a g n e ty c z n a . P ie r w s z e m u rodzajo w i zak łócenia z a ra ­ dza się w p r a k ty c e w te n sposób, że b u ­ d u je się z g óry s ta c y a o prom ieniu d z ia ­ ł a n i u w ię k s z y m niż p o trz e b a w n o r m a l­

n y c h w a r u n k a c h , ta k , że te le g ra m y do­

chodzą i w śród n iek o rz y s tn y c h w a r u n ­ k ó w a tm o sfe ry cz n y c h ; albo też w y b ie ra

R azdrto do Studeno w stronę S E . Zresztą p ły ­ ta H ruszycy zaznaczałaby zupełny spokój.

Czytelnik może znaleść bliższe szczegóły o H ruszycy w mojej rozpraw ie „O wielkich przem ieszczeniach mas skalnych w D ynarydach koło Postojny", R ozpraw y w ydziału m atem .- przyrodn. Akademii U m iejętności w Krakowie.

1910. 10 figur i 2 tablice.

się d la te le g ra fo w a n ia pory dnia, w k t ó ­ r y c h —w e d łu g dośw iadczenia-^ro zch od ze- nie się tal e le k try c z n y c h nie u leg a za­

kłóceniu. W obec d ru g ie g o rod zaju za­

kłóceń j e d n a k nie um ian o sobie do ty ch r

czas radzić. .

Z b a d a n ia siedziby ow ego dru gieg o r p T d z a ju zakłóceń, za p oparciem m a t e r y a b nem sto w a rz y sz en ia niem ieckich in ż y n ie ­ rów i b aw a rsk ie j A k adem ii Umiejętności,, podjął się z pow odzeniem p. M. Dickr m a n n '). P o sz u k u ją c przyczyny w w a ­ r u n k a c h atm o sfe ry cz n o - e le k try c z n y c h , z w rócił p rz e d e w s z y s tk ie m u w a g ę n a sta- s u n k i w pobliżu an ten y. W ty m celu w r. 1909 w Grafelfing w pobliżu Mona.- chium urządzono stacyę n a d a w c z ą tele^

g ra f u bez d r u tu a w odległości 360 m, z rozm ysłu nie wielkiej, by, o ile można w y łączyć w pływ m e d y u m pom iędzy sta- c y a m i—sta c y ę odbiorczą. Na po dstaw ie obserw acyj p. D. p rze d s taw ia m echanizm z a k łócenia d ru g ie g o rodzaju w te n spi>

sób, że chwilow o n a s tę p u ją c e w a h a n ia ustaw iczneg o pionowego p rą d u atmosfe- ryczn o-elektryczneg o a) „ u d e rz a ją 14 e le k ­ try c z n ie o a n te n ę , s k u tk i e m czego n a ­ s tę p u ją w a n te n ie „ d r g a n i a 11 e le k try c z n e o okresie jej w łaściw ym . Dla o b ja ś n ie ­ n ia p o ró w n a jm y sta c y ę od biorczą te le ­ g r a f u bez d r u t u z w id ełkam i strojow em i, k tó re o dpow iadają, g d y dochodzi do nich ton, na j a k i są n a s tro jo n e , a więc fale a k u s ty c z n e o okresie ow ym w idełkom w łaściw ym , podobnie j a k a n t e n a odpo-- w ia d a n a fale e le k try c z n e o pew nym tylr ko okresie; ale g d y w idełki gw a łto w n ie s z a r p n ie m y m ec h a n ic z n ie (ręką, sm y c z ­ kiem), to się ró w n ież odzy w ają to n e m sobie w łaściw ym . T a k iem szarpnięciem ale e le k try c z n e m j e s t dla a n te n y n a g ła zm iana siły p r ą d u e lektryczneg o p ły n ą ­ cego w atm osferze wciąż w k ie r u n k u ku

ziemi. 1 ’

3) Mas Dickmano, F unkentelegraphische Em- pfangsstorung, Sitzungsberichte der K. Bayer.

Akad. der W issenschaften 1910. 7 abhandlung.

3) Co do prądu pionowego atm osf.-elektr.

zob. np. arty k u ł p. Sałpetra „Zagadnienia zasadni­

cze elektr.ratnaosi.“ we „W szechświecie" 190i|,

(10)

490 W S Z E C H S W I A T M 31

N a te j t e o r y i się op ierając, p. D. w y ­ p ra c o w a ł też s k u te c z n y s y s te m o c h ro n n y dla s ta c y i odbiorczej. W ia d o m o z ele ­ m e n tó w fizyki, czem j e s t k l a t k a F a r a ­ daya. J e s t to p r z e s t r z e ń z a m k n ię ta do­

k o ła s ia t k ą d r u c i a n ą n iep rz e p u s z c z a ją c ą do w n ę t r z a e le k t r y c z n o ś c i (działanie je j z a sa d z a się n a tem , że e le k try c z n o ś ć g r o ­ m adzi się ty lk o n a p o w ierzch ni p r z e w o d ­ ników). Owóż chodziło w t y m p r z y p a d ­ k u o z b u d o w a n ie k l a t k i F a r a d a y o w s k ie j z a m y k a ją c e j c a ły s y s te m odbiorczy, któ- r a b y n ie p rzep u sz c za ła p r ą d u atmosfe- r y c z n o -e le k try c z n e g o , a p r z e p u s z c z a ła fa­

le e le k try c z n e n a d c h o d z ą c e ze s ta c y i od ­ biorczej. W ty m celu d r u t y s ta n o w ią c e s ia t k ę k l a t k i F a r a d a y o w s k i e j b y ł y t a k z o ry e n to w a n e , b y n a d c h o d z ą c e fale e le k ­ try c z n e nie m o g ły w n ic h w y w o ły w a ć d r g a ń e le k try c z n y c h (i te m s a m e m się w y c z e rp y w a ć), in n e m i słowy, d r u t y b y ły m niej w ięcej p ro sto p a d łe do w e k t o r a e le k try c z n e g o n a d c h o d z ą c y c h fal t e l e g r a ­ ficznych. S i a tk a m e ta lo w a s k ła d a j ą c a się z ró w n o le g ły c h d r u tó w j e s t b ow iem

„p rz e z ro c z y sta " d la fal e l e k t r o m a g n e t y c z ­ n y c h , j e ś l i j e s t u s ta w io n a ta k , by d r u t y b y ły p r o s to p a d łe do k i e r u n k u s iły e le k ­ try c z n e j w p a d a ją c y c h n a n ią falach e le k tro - m a g n e ty c z n y c h . T a k z b u d o w a n ą k l a t k ę połączono z ziemią (zapom ocą p r z e ­ w odów u n ie m o ż liw ia ją c y c h d r g a n i a e le k ­ t r y c z n e w d r u ta c h k l a t k i podczas od p ro ­ w a d z a n ia do ziem i e le k try c z n o ś c i p ł y n ą ­ cej z atm osfery). W t e n sposób s y s te m o d b io rczy s ta c y i te le g ra fii bez d r u t u c h ro n io n y j e s t p rz e d p r ą d e m atm o sfe ry - c z n o -e le k try c z n y m (s p ły w a ją c y m po d r u ­ t a c h k l a t k i do ziem i) i p r z e d pochodzą- cem i s tą d z a k łó c e n ia m i, g d y ty m c z a s e m fale e le k tro - m a g n e ty c z n e p o c h o d z ąc e od s ta c y i n a d a w c z e j p rz e c h o d z ą p rzez ową o c h ro n ę nie u l e g a j ą c ab sorpcy i.

P. D i c k m a n n z a p o w ia d a z a ra z e m d a l ­ sze b a d a n ia w te j s p ra w ie i t a k np. co do p r o m ie n io tw ó rcz o ś c i a tm o s fe r y c z n e j, osia d a jąc e j n a d r u t a c h a n t e n y i te m spo­

w o d o w a n ej n ie n o r m a ln ie w y so k ie j jo n i- zacyi p o w ie tr z a w p obliżu d r u tó w a n t e ­ ny; n a s tę p n i e co do w p ły w u a tm o s fe ry p o m ię d z y s t a c y a m i n a z a k łó c e n ia p i e r w ­ szego r o d z a j u i in n e . J . L .

E M B R Y O G E N E Z A L A R W Ż A B Y W YTW ORZONYCH DROGĄ PARTENOGE- NETYCZNĄ P R Z E Z N A K ŁU CIE J A J N IE-

“ZAPŁO DNIONYCH 1).

P. B ataillon w k r ó tk ie j n o ta tc e podaje opis s w y c h n iezm iernie c ie k a w y c h do­

św iadczeń. P r z e b ie g ich był n a s tę p u j ą ­ cy; sam ice żaby, R a n a fusca, po zdezyn­

f ekow aniu dla o c h ro n y przed p r z y p a d k o ­ wym w n ik n ię c iu plem ników , były pod d a­

w a n e operacyi. Po o tw o rze n iu j a m y b rzu sz n e j j a j a z ostaw ały w y ję te z m ac i­

cy i rozłożone w je d n e j w a r s tw ie w n a ­ c z y n ia c h o d n a c h p łaskich. Zapomocą o stre g o i b a rd z o c ie n k ieg o s z ty le c ik a ze szkła, m a n g a n u lu b p l a t y n y Bataillon n a k łu w a ł j a j a , s ta r a ją c się, by p u n k t u k łu cia leżał e k s c e n try c z n ie do czarnej h e m isfe ry ja j, i badał ich z a ch o w anie się dalsze. Uszkodzone m iejsce w s k a z y w a ł z w ykle le k k i ślad, często tw o r z y ły się m ałe w y p u k lin y . W te n sposób u szko­

dzone j a j a z o sta w a ły p r z y k r y t e w odą i w p rz e c ią g u 45 min. w y k o n y w a ły swój o brót, a po u pły w ie 3 — 4 godzin z a cz y ­ nało się brózd ko w an ie, zupełnie ta k , j a k w j a j a c h zapłod n io n ych. W w iększo ści ja j b ró zd k o w a n ie p rzebiegało z n a d z w y ­

c z a jn ą praw id łow o ścią. P ie rw sz e bró zd y u k a z y w a ły się n a b ieg un ie w e g e t a t y w ­ n y m j a j a , a p ię k n e m orule, o b s e rw o w a ­ ne w koń c u pierwszego d n ia nie różniły się niczem od p o do bn ych sta d y ó w , o trz y ­ m a n y c h z ja j, zapłodnionych. Obok seg- m e n ta c y i re g u la rn e j w y stę p o w a ła też n ie ­ p raw id ło w a , — n a wielu j a j a c h zaczynała się zna cz n ie później. W ogóle j e d n a k w 6— 7 godz. po u k łu c iu we w s z y s tk ic h j a j a c h b r ó zd k o w a n ie było widoczne.

Z a trz y m a n ie się ro zw o ju m ożna było obserw ow ać we w s z y s tk ic h s ta d y a c h . G a stru la c y i do się g a ła m niej więcej 7,0 j a j , dużo nie p rz e k ra c z a ło s ta d y u m n i e ­ z upe łnie z a m k n ięte g o prostom a, część

J) E. B ataillon, L ’em bryogenese com plete

provoquee chez les Amphibiens p ar piqure de

1’oeuf yierg'', larves parthenog-enetiqu.es de Rana

fusca. C. r. de l ’Ac. des Se. JSfe 16. 1910.

(11)

JM® 31 W S Z E C H Ś W I A T 491 znów tra c iła życie po dojściu do s ta d y u m

p ły tk i rd ze n n e j. W ogóle w 9 szeregach dośw iadczeń Bataiłłon o trz y m y w a ł ś r e ­ dnio j e d n ę lub d w ie la rw y n a 100 jaj.

N a d m ie n ia je d n a k , że dużo jaj zuży tk o­

wał n a inne cele—n a dośw iadczenia k o n ­ tro lu ją c e , przypuszcza więc, że w razie sy ste m a ty c z n ie j p ro w a d z o n y ch d o św ia d ­ czeń biegły e k s p e r y m e n ta to r o trzym a p r o c e n t l a r w znacznie większy.

P a k te m , k tó ry Bataillonow i poddał m yśl w y k o n a n ia wyżej o p isa n y c h doświadczeń, było zach ow anie się plem ników podczas z a p ła d n ia n ia j a j ro puch y , Bufo calamita, s p e rm ą tra sz k i, T rito n alpestris. Po w n i ­ k n ię c iu do j a j a p lem n ik i o k azy w ały z u ­ p e łn ą bezczynność, a j e d n a k j a j a w y k o ­ n y w a ły obrót i s ta w a ły się odporne n a ­ w e t w z g lę d em plem ników swego g a t u n ­ ku. Miało się tu więc do czynienia z roz­

w ojem p a r te n o g e n e ty c z n y m , g d y ż ani zlanie się ją d e r , ani zlanie plazm y ele­

m e n tu m ęsk ieg o i żeńskiego nie n a s t ę ­ powało. W obec tego działanie plem nika m ożna t u było sprow adzić do akcyi m e ­ cha nic z n ej: uszko dzenie lokalne spow o­

d o w a n e przez niego w pływało n a zmianę w e w n ę tr z n e g o ciśnienia osmotycznego.

S t ą d B ataillon w y s n u ł wniosek, że ak- cyę plem n ik a można zastąpić przez p r o ­ s te u kłu cie jaja . R e z u lta ty z d o św ia d ­ czeń, przepro w ad zo nych w ty m k i e r u n ­ ku, p rze s z ły oczekiw ania badacza, g d y ż n a k łu t e j a j a nietylko w y k a z y w a ły seg- m e n ta c y ę , lecz ro zw ija ły się w k o m p le t­

ne la rw y . Z tego f a k tu w n io sk u je , że

„ s u b s ta n c y ę a k ty w n ą , w ła ściw ą w s z y s t­

kim sperm om " m ożna sprow adzić do a k ­ cyi m echa n ic z n e j, k tó ra w y w o łu je w j a ­ j u r e a k c y ę w k ieru n k u zm iany s t a n u r ó ­ w n o w a g i i daje p o b u dkę do rozwoju.

Z otoczenia bow iem takie u k łu te j a j e nie d o sta je żad nych s u b s ta n c y j k a ta l it y c z ­ n y c h , ani m a te r y j chem icznych, k tó re p o b u d z a ły b y j e do rozw oju. A m p him y - x i s - zlanie się j ą d e r s ta je się w obec t e ­ go w procesie zapłodnienia czem ś do- d a tk o w e m , n iez b ę d n y m zaś w a ru n k ie m rozw oju j e s t owa r e a k c y a ja ja , k t ó r ą w y w o ła ć można p rzez zw yk ły proces m e ­ cha n ic z n y .

P o d a n e dośw iadczen ia p r z e d s ta w ia ją

nowy i w ażny m atęry ał, n a k tó re g o p o d ­ staw ie, być może, m ożna będzie dojść do rozw iązania p e w n y c h p o d sta w o w y c h problem atów, doty czący ch k w e s ty i za­

płodnienia i związanej z n ią k w e s ty i dziedziczności.

Wanda Markowska.

AUGUST W EISM ANN,

O Z A C Z E P N E J P O S T A W I E P A W I K A N O C N E G O .

(Dokoxozenie).

P rz y p a d k i tak ie dlatego w y d a ją m i się szczególnie w ażnem i pod w zg lędem t e ­ oretyczn ym , że widzim y w n ich zupełnie w yraźnie, iż p rzy tłu m ien ie popędu do ucieczki nie może wcale w y p ły w a ć z r o ­ z u m u i woli zwierzęcia, lecz w y p ły w a raczej z n a g ro m adzenia się „przy p a d k o ­ wych" zm ian pożytecznych, k tó re w z m o ­ gły się w reszcie do teg o stopnia, że n a ­ dały popędow i k ie ru n e k o dw rotn y. I u p a ­ w ika nocnego popęd do ucieczki j e s t s t ł u ­ m iony i odpowiedzią tego m o ty la na n a ­ paść nie j e s t ucieczka, lecz zawsze z a ­ c z epn a p o s ta w a i osobliwe bodzenie. To o s ta tn ie w łaśnie dowodzi naocznie, że cały odpór nie m a źródła w zak resie p rz e d s ta w ie ń p a w ik a nocnego, lecz w z a ­ kresie p r z e d s t a w ie ń n a p a stn ik a ; nocny p a w ik n ig d y bowiem w ciąg u życia c a ­ łego na nikogo nie n ap a d a, co zaś do p ta k a , to te n zna i boi się nieb ezpiecz­

n y c h przeciw ników , a zaczepna p o s ta w a sy m u lu je w łaśnie tak ie g o przeciw nika.

Ruch bodący nie mógł przeto p o w sta ć z a k t u woli.

Z resztą pop ę d do ucieczki u p a w ik a nocnego nie j e s t zupełnie s tłum ion y. J e ­ żeli potrącanie zw ierzęcia w y k o n y w a n e je s t n a z b y t długo, to w koń cu n ie r e a ­ g u je on już zapomocą p o s ta w y zaczep­

nej, lecz z a czyna lec iu tk o poruszać s k rz y ­

dłami i brzęczeć, poczem nagle w zbija

się szyb kim r u c h e m w p o w ie trz e i u c h o ­

(12)

492 W S Z E C H S W I A T JN6 31

dzi od sw e g o d rę c z y c ie la. W w a r u n k a c h n a t u r a l n y c h nie zachodzi to j e d n a k i nie p om o g ło b y to w c a le m o ty lo w i w s to s u n ­ k u do j e g o n a jc z ę s ts z y c h wrogów , p t a ­ ków, g d y ż te p o tra fią z w ie lk ą s p ra w n o ­ ścią ła p a ć m o ty le w ła ś n ie podczas lotu.

J e d y n ie m a s k o w a n ie się może słu ży ć m o­

ty lo m za obronę, chociaż i to zap ew n e też nie w k a ż d y m w y p a d k u działa s k u ­ tecznie.

J a k k o l w i e k w ię c i n s t y n k t p rze p is u je p aw ik ow i n o c n e m u j e g o o d s tr a s z a ją c ą po sta w ę, j e d n a k ż e szczegóły je j nie są ta k ściśle u n o rm o w a n e , j a k w n ie k tó r y c h in n y c h i n s t y n k t a c h , oczyw iście d latego, że n iew iele od te g o zależy, do ja k ie g o s to p n ia n a p r z y k ł a d s k rz y d ła z o s ta n ą roz ­ p o s ta r te , lub czy b o d z e n ie b ęd zie w y k o ­ n y w a n e nieco silniej czy też słabiej. D o­

bór b o w ie m może w y d o s k o n a la ć p e w n e p rz y s to s o w a n ie w tej ty lk o m ierze, w j a ­ kiej w y d o s k o n a le n ie to o k azu je się j e s z ­ cze p o ż y te c z n em . Callim a m u si u k ła d a ć s k rz y d ła sw e w s ta n i e s p o c z y n k u z u p e ł­

nie d o k ła d n ie w t a k i sposób, a b y n e r w y liściow e w id n ie ją c e n a ty ln e m i p rze d - niem s k rz y d le ściśle sobie odpowiadały;

w p rz e c iw n y m r a z ie o ch ro n n e n a ś la d o ­ w n ic tw o liś c ia n ie d o ch o d zi do s k u tk u . P o d o b n ie g a t u n k i V a n e s s a m u sz ą bard zo ściśle z a c h o w y w a ć w s ta n i e s p o c z y n k u położenie s k rz y d e ł, inaczej bow iem nie- u b a rw io n e s y m p a ty c z n ie części p r z e d n ic h ich s k r z y d e ł b y ły b y w id oczne i z d r a d z a ­ ły b y j e w obec w rogów .

Atoli u p a w ik a n o c n e g o nie może w s z a k wiele zależeć od teg o , czy oczko z o s ta ­ nie n ieco więcej czy m n ie j w y s u n ię te , je ż e li ty lk o b ędzie o ty le widoczne, a b y m ogło s p ra w ia ć w ra ż e n ie oka; to też w i ­ dz im y , że z w ie rz ę ta te n ao g ó ł w p ra w d z ie n a d a j ą s k rz y d ło m ta k ie sam o położenie, lecz r o z s u w a j ą j e to w ięcej, to zn o w u m niej. P o m ię d z y c z te r n a s t o m a z d ję c ia ­ mi fotograficznem u, j a k i e p r z y g o to w a ł dla m n ie u p r z e j m i e dr. G uaita, z n a jd u j e się j e d n o ty lk o, n a k t ó r e m s k r z y d ła są s z e ­ ro k o r o z w a rte ; n a w ielu z po śró d n ic h w id n ieje w ą s k a t y lk o szczelina p o m ię d z y s k rz y d ła m i, n a w ię k szo śc i z aś zdjęć s k r z y ­ dła nie r o z c h o d z ą się wcale. To o s ta tn ie m o g ło b y b y ć dla m o ty l a n a j k o r z y s tn ie j -

szem, ponieważ w t e d y sk rz y d ła wraz z ciałem zd a ją się tw o rzy ć j e d n ę całość.

Zresztą nie ty lk o poszczególne osobniki z a ch o w u ją się pod ty m w zględ em roz­

maicie, lecz takż e j e d e n i te n s a m m o ­ t y l rozpościera s k rz y d ła raz b ard z iej, i n n y m raz e m mniej, stosow nie do siły p o d raż n ien ia i swej chwilowej w ra ż li­

wości.

Co do gą sie n ic z oczkam i, j a k np.

C h a e ro ca m p a elpenor, s ta r a łe m się już daw niej („ S tu d y a z dziedziny te o r y i des- c e n d e n c y i“ s tr. 59) n a d a ć cechę p r a w d o ­ p o d o b ie ń s tw a t e m u tw ierd z en iu , że i ich w ysoce c h a r a k te r y s ty c z n a p o s ta w a za­

czepn a została n a b y t ą n asam p rzó d , to zn.

p rz e d o d s tr a s z a ją c y m r y s u n k ie m , p rze d oczkiem. Zaczepna p o s ta w a p oleg a ta m na w c ią g a n iu trzech p r z e d n ic h pierścieni w raz z g ło w ą w pierścień c z w a rty , na k t ó r y m w id n ieje oczko, przez co cały p rz e d n i koniec g ą sie n icy silnie n a b rz m ie ­ w a i może być łatw o b r a n y za głowę w ięk szego zwierzęcia. I s tn ie je w szelak o p o k r e w n y a m e r y k a ń s k i g a tu n e k (Dara- psa), k t ó r y p r z y jm u je tę s am ę postaw ę, nie p o sia d a jąc oczka. A n a lo g ic z n y f a k t z n a jd u j e m y u m otyli, p rzy n a jm n ie j j a spostrzegłem , że S m e r i n th u s populi, n a ­ strosz topolowiec, t rą c o n y od przodu p a l­

cem, p r z e s u w a podobnie skrzydła, j a k ocellata, ty lk o c z y n i to słabiej. Nie m a on zupełnie oczek, lecz posiada j e d n ę w ie lk ą mocno c e g la s tą p la m ę n a ty ln e m skrzydle, j a s k r a w o o d c in a jąc ą się od s z a ­ reg o t ła tego o s ta tn ie g o i b ęd ą cą w s t a ­ nie ra p to w n e m u k a z a n ie m się na p ę d zić s tr a c h u m ałe m u p taszkow i. Nie z a o b s e r ­ w ow ałem t u j e d n a k ru c h ó w w a h a d ło ­ w yc h ani bodących . W y d a je mi się mo- żliwem, że u Sm. populi o sią g n ię ty j e s t p ie rw s z y s to p ie ń zacz e p n y c h u rzą d z e ń , k tó re u Sm. ocellata z o sta ły d o p ro w a ­ dzone do t a k w y sok iej doskonałości.

O b se rw a c y a S ta n d fu ssa , w e d łu g k tó re j

n a s tr o s z topolow iec za p o trą c e n ie m s p a ­

da, nie zaw iera, m o je m zd aniem , żadnej

z te m sprzeczności, p oniew aż m o g ą b a r ­

dzo dobrze istn ieć rów nocześnie d w o ja k ie

u rzą d z e n ia ochronne. Może to n a w e t j e s t

pow odem tego, że u n a s tr o s z a topolowca

nie mogło się d o ty c h c z a s w y tw o r z y ć ocz­

(13)

W S Z E C H S W I A T 493 ko i do skonalsza p o s ta w a zaczepna, a lb o­

wiem spad an ie było dlań lepszą i w y s t a r ­ c zającą n ajczęściej obroną. I co do a m e ­ r y k a ń s k i c h g a tu n k ó w S m e rin th u s w in ­ n iśm y zadać sobie p y tan ie , czem u ich oczko nie j e s t t a k doskonale wyformo- w ane, j a k u euro pejsk ieg o g a tu n k u , s k o ­ ro m iały one te n sa m czas do zupełnego rozwoju, w sz y s tk ie bow iem g a tu n k i ocel- ia ta pochodzą od w spólnych przodków.

D ośw iadczenia, m ają ce za p rzed m io t z a ­ czepną p o sta w ę i wogóle zachow anie się g a tu n k ó w a m e r y k a ń s k ic h wobec napaści, m u sia ły b y d o s ta rc z y ć c e n n y c h w y ja śn ie ń , d o ty cz ą c y ch ro zw oju ty c h in s ty n k tó w i ich b ro n i— o d straszająceg o ry s u n k u .

Mogłem poza t e m czynić dośw iad cze­

n ia ty lk o z n a jw ię k s z y m e uropejskim g a ­ tu n k ie m S m e rin th u s , z Sm. ą u e rc u s oraz z n a jm n ie jszy m , Sm. tiliae. O statni g a ­ tu n e k zacho w u je się zupełnie tak , j a k w sk a z u je opis Standfussa: m o ty l „ani nie spada, ani nie p oru sza się w ja k ik o lw ie k - bądź sposób, jeż e li n a w e t nieprzy jaciel z n a jd u je się zupełnie blisko niego; ufa swojej, j a k liść zielonej, szacie, k t ó r a m a go c hron ić". Przeciw nie, S m e rin th u s ą u e r ­ cus, p i ę k n y żółtaw o-szary m otyl, k t ó r y p r z y jm u je w s ta n ie s p o c z y n k u podobne położenie sk rz y d e ł, j a k Sm. ocellata, cho­

w a w ów czas całe ty ln e skrzy dło o b a r ­ wie j a s k r a w o żółtej, z w y ją tk ie m j e g o ty ln e g o k ą ta , k tó ry , s fa łd o w a n y nieco, w y s t a je z pod b r z e g u p rzed n ieg o s k r z y ­ dła. Skoro zwierzę zosta n ie p o trąco ne, wów czas po dn osi tu łó w i rozpościera n i e ­ co s k rz y d ła w t a k i sposób, że w y s tę p u je część żółtego ty ln e g o s k rz y d ła i p r z e d e ­ w s z y s tk ie m w s p o m n ia n y koniec j e g o ze s w e m czarnem , białem i czerw o n a w em u b a rw ie n ie m . Zjaw ia się też r u c h w a ­ h a d ło w y całego tu łow ia, po d ob n y do t e ­ go, j a k i w y k o n y w a ocellata, choć mniej r e g u la rn y . P o s ia d a łe m z b y t m a ły zasób ż y w y c h m o tyli tego g a tu n k u , a b y m b y ł w s ta n ie w y k o n a ć z niem i wiele d o ś w ia d ­ czeń; w y d a je mi się j e d n a k rzeczą n i e ­ w ą tp liw ą , że i u nich m a m y do c z y n ie ­ n i a z p o s ta w ą zaczepną. Czy w spom nia- n y t y l n y kon iec ty ln e g o s k rz y d ła działa m n iej więcej ta k , j a k oczko, nie wiem, lecz sądzę, że sa m a ju ż j a s k r a w a i n a g le

w y s tę p u ją c a b a rw n a plam a bez o k r e ś lo ­ nego ksz ta łtu , j a k u Sm. populi, może napędzić s tr a c h u p rze c iw n ik o w i i że t a ­ kie u b a rw ie n ia zapew ne s ta n o w iły w w ię k ­ szości z d arzeń p o c z ąte k d o sk on ały ch od­

s tr a s z a j ą c y c h oczek. P u n k t e m w y jśc ia całego rozw oju było, j a k się w ydaje, g w a łto w n e podnoszenie tu ło w ia z w ią za ­ ne z Uieznacznem ro zp ostarciem s k r z y ­ deł, k tó re pozwalało prześw iecać j a ś n i e j ­ szej barw ie s k rz y d e ł tyln ych; n a s tę p n ie pow olnem i k ro k a m i rozw ijać się zaczął r y s u n e k oczek i w y do sk ona lo na p o s ta w a na p a stn ic z a u ocellata; co dotyczę ro z­

woju r y s u n k u oczek, to k ilk a je g o s t o ­ pni m a m y z a ch o w a n y ch u a m e ry k a ń s k ic h g a tu n k ó w S m e rin th u s .

Jeżeli się nie mylę, w szystk ie lu b p rz y ­ najm niej w iększość m otyli, spo c zy w a ją ­ cych podczas dnia, posiada ja k iś k o lw ie k rodzaj u b a rw ie n ia o chronnego, bądź p e ­ wien o d ra ż a ją c y znak, k t ó r y je chroni, bądź też sy m p a ty c z n e ub arw ienie, k tó re j e czyni do p ew nego s to p n ia niewidzial- nemi. W obec teg o j e d n a k , że to o s t a t ­ nie nie j e s t a b s o lu tn ą ochroną, p rz e to u w ielu z ty c h m o ty li w y tw o rzy ło się je s z c z e p ew ne szczególne in s t y n k t o w e zach ow anie się n a w y padek , g d y b y zo­

sta ły o d k ry te , pomimo, że tru d n o do- strz e d z się dają. Z a d z iw ia jąc ą j e s t rze­

czą, w j a k różny sposób rozm a ite g a t u n ­ ki i g r u p y g a tu n k ó w r e a g u j ą n a o d k r y ­ cie, j a k to dopiero co w idzieliśm y u b li­

sko w szak sp o k re w n io n y c h g a tu n k ó w S m e rin th u s . U w stężn ikó w , u g a tu n k ó w Catocala, r e a k c y a n a niebezp ieczeń stw o j e s t znów o d m ie n n a od re a k c y i w s z y s t­

k ich in n y c h w z m ia n k o w a n y c h m otyli, g d y ż Catocala, zagrożona przez dziób p ta s i lub przez s ia tk ę n a m otyle, od la­

tu je w bok z b ły sk a w ic z n ą sz yb k ością, co j ą r a t u j e w w ielu n a pewno p r z y p a d ­ k ach. D ziwiono się ja s k r a w e m u c z a r n e ­ m u i b iałem u o b ra m o w a n iu na spodniej stro n ie tego m otyla, o b ram o w a n iu n i e w i ­ docznem u przeto podczas siedzenia, i ob ­ j a ś n ia n o j e j a k o p o zostałość d a w n ie js z e ­ go, obecnie b e zw arto ściow ego r y s u n k u ; j a w szakże sądzę, że r y s u n e k ów i dzi­

siaj posiada znaczen ie i że n a le ż y go

u w a ż a ć za śro d e k , s łu ż ą c y do w p r o w a ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na każdej kartce proszę napisać imię i nazwisko, numer tematu, numer zadania i nazwisko osoby prowadzącej ćwiczenia.. ODPOWIEDZI

W zadaniach, za które przewidziano więcej punktów, przyznaje się po jednym punkcie za każdą pełną i poprawną odpowiedź w poszczególnych częściach zadań.. Punkty przyznaje

O ile wiemy, że DNA kom órki rakow ej nie jest identyczny z DNA kom órki zdrowej, o tyle o kario- typie, czyli obrazie chromosomów kom órki rakow ej człowieka,

Give a reason for

god nie z roz po rzą dze niem mi ni stra spraw we wnętrz nych z 21 li sto pa da 2014 r. Skrzy nie ła dun ko we po zwa la ją na prze wóz przed mio tów o znacz - nych roz

Przed- staw test i jego funkcję mocy w takiej postaci, aby możliwie najmniej wartości trzeba było odczytywać

[r]

P(SARS|T⊕)=P(T⊕|SARS)P(SARS) P(T⊕) brakujenamwartościP(T⊕),którąmożemywyliczyćzwzoru(5,str.14):