• Nie Znaleziono Wyników

Prądy elektryczne w mięśniach czynnych, ich charakter i źródło

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Prądy elektryczne w mięśniach czynnych, ich charakter i źródło"

Copied!
90
0
0

Pełen tekst

(1)

c N. CYBULSKI

PR Ą D Y ELEKTRYCZNE W MIĘŚNIACH CZYNNYCH, ICH CHARAKTER I ŹRÓDŁO

K R A K Ó W

NAKŁADEM AKADEMII UM IEJĘTNOŚCI

SKŁAD O Ł Ó W N Y W K SIĘG A RN I SPÓ ŁK I W Y DA W N ICZEJ POLSKIEJ

1912.

(2)
(3)
(4)
(5)

N. CYBULSKI

PRĄDY ELEKTRYCZNE W MIĘŚNIACH CZYNNYCH, ICH CHARAKTER 1 ŹRÓDŁO

K R A K Ó W

N A K ŁA D EM A K A D EM II U M IE JĘ T N O ŚC I

S K Ł A D G Ł Ó W N Y W K S IĘ G A R N I S P Ó Ł K I W Y D A W N I C Z E J POŁSK1E1

1912.

(6)

Osobne odbicie z T. LII. Ser. 15. Rozpraw Wydziału mat.-przyr.

Akademii Umiejętności w Krakowie.

61

)

3 4 2 2

.

30 r

K***ków, 1912, — D r u k a r n i a U n i w e r s y te t u J a g ie l lo ń s k i e g o p o d z a r z ą d e m J ó z e f a F i li p o w s k i e g o .

(7)

Prądy elektryczne w mięśniach czynnych, ich charakter i źródło.

Przez

Prof. N. C y b u ls k ie g o.

(Z S-ma rycinami w tekście i tablicam i Y—IX).

Rzecz przedstawiona na posiedzeniu W ydziału matem.-przyrodniczego w dniu 1-ym kw ietnia 1912 r.

W S T Ę P .

W poprzedniej p ra c y !) starałem się w ykazać, że dotychcza­

sowe zapatryw ania, jak o b y tkan ki żywe wogóle. a w szczególności mięśnie, w stanie spoczynku nie posiadały żadnych prądów, nie w ykazyw ały żadnej siły elektrom otorycznej, natom iast jako by ta siła m iała powstawać tylko w warstwie obum ierającej, je s t niesłu­

szne i nie daje się pogodzić z faktam i, które się obserwuje na mięśniach. W ykazałem również, że gdyby takie przypuszczenie było słuszne, g dyby teorya H e r m a n n a była praw dziw a, to prąd przy odprowadzeniu od poprzecznego przekroju i powierzchni mięśnia musiałby mieć k ierunek odwrotny w porównaniu do tego, ja k i się w tych w arunkach stale obserwuje. W skazałem także na fakta i ana­

logię, które pozw alają przypuszczać, że w m ięśniach nieczynnych istnieją stale prądy, że prądy te zależą od budowy elementów (włó- kienek) mięsnych, oraz od ich osłonek, że elem enta te są zanu­

rzone w środowisku obojętnem. posiadającem w iększą lub m niejszą

1) Prądy elektryczne w mięśniach nieuszkodzonych i uszkodzonych oraz ich źródło. Rozpr. W ydziału mat.-przyrodn. Akad. Umiej, w Krakowie. T. 11. Ser. 3, ogólnego zbioru T, 51. D ział B.

(8)

4 K . C Y B U L SK I [ 7 8 ]

zdolność przewodzenia prądu, w skutek obecności w niem rozmaitych elektrolitów. W ypow iedziałem przypuszczenie, że włókienko mięsne z jednej strony przedstaw ia analogię z b atery ą licznych stosów płynnych w niesym etrycznem połączeniu, z drugiej ze sztucznem włóknem dzięki swej osłonce, która ham uje ruchliw ość jonów ujem nych i przez to powoduje ich przewagę w treści włókienka, natom iast przewagę dodatnich na powierzchni.

Pierw sza okoliczność sprawia, że włókna mięsne posiadają pewnego rodzaju biegunowość i przy połączeniu z galwanometrem w ykazują prąd o stałym kierunku, mianowicie wstępującym , tak że dla w szystkich zam knięć zew nętrznych górne ścięgno g ra rolę bieguna dodatniego, dolne ujemnego. Natom iast właściwość osłonki w łókienka powoduje, że, niezależnie od powyższego układu, poprze­

czny przekrój m ięśnia przy połączeniu z powierzchnią zapomocą jakiegokolw iek przew odnika g ra zawsze rolę bieguna ujemnego, powierzchnia zaś — dodatniego; przy odprowadzeniu więc od po­

przecznego przekroju i powierzchni w dolnej części mięśnia otrzy­

m ujem y sumę dwóch prądów; przy takiem samem odprowadzeniu od góry mięśnia — ich różnicę. W ielkość siły elektrom otorycznej w obu tych przypadkach je st zależna od natężenia siły procesów życiowych w mięśniu i spada do zera, gdy następuje śmierć.

Ten nowy pogląd na źródło siły elektrom otorycznej w mię­

śniach oczywiście wym aga także rozpatrzenia na nowo wszystkich tych zmian w sile elektromotorycznej mięśnia, które zachodzą, gdy mięsień staje się czynnym.

W a h a n ie w ste c z n e i prądy p o d cza s czy n n o śc i m ięśn ia.

J a k wiadomo pierw szy M a t t e u c c i 1), a następnie d u B o i s - R e y m o n d 2) w ykazali, że prąd spoczynkowy mięśni słabnie lub naw et zupełnie znika, gdy mięśnie przechodzą w stan czynny ( M a t t e u c c i ) . D u B o i s - R e y m o n d nazwał ten fakt w a h a n i e m w s t e c z n e m prądu spoczynkowego. Spostrzeżenie to, wykazane po­

nad w szelką wątpliwość, ówczesnymi, jeszcze bardzo niedokładnym i przyrządam i, miało pierwszorzędne znaczenie dla całej kwestyi.

Stało się bowiem oczy wistem, że bez względu na to, ja k ie jest

‘) Essai sur les phenomenes electriąues des animaux. Paris. 1840, str. 81, 82.

2) Untersuchungen iiber thierische Elektricit&t. T. 2, str. 25 i następne.

(9)

[7 9 ] p k ą d y e l e k t h y c z n j s 5

pochodzenie prądu spoczynkowego, prąd ten zostaje w zależności od życia i czynności mięśni, że w chwili, kiedy zachodzą zmiany, charakteryzujące tę czynność mięśni, siła elektrom otoryczna w nich słabnie albo znika zupełnie albo powstają w arunki, które zm ieniają kieru n ek działania tej siły. I ja k czynność m ięśnia jest antytezą spoczynku, tak podobną antytezą staje się nowa siła elektromoto­

ryczn a W stosunku do tej, która istniała w stanie spoczynku.

Bardzo rychło zauważył także M a t t e u c c i , że jeżeli do mię­

śnia, kurczącego się w sk utek podrażnienia odpowiedniego nerw u prądem elektrycznym , przyłożym y nerw drugiej łapki, to ta łapka też kurczy się i przedstaw ia analogiczny tężec; — zjawisko to nazwał M a t t e u c c i Contraction induite, d u B o i s R e y m o n d zaś Secun- dare Zuckung.

Już więc te, bardzo daw ne spostrzeżenia w skazyw ały, że j a k ­ kolw iek przyrządy ówczesne przedstaw iały wahania wsteczne jak o zjaw isko ciągłe, było ono w rzeczywistości takiem tylko pozornie.

Ciągłość była tylko następstwem niedokładności ówczesnych p rzy ­ rządów. P reparat nerwowo-mięśniowy okazyw ał się znacznie czul­

szym niż galw anom etr i w skazyw ał, że odpowiednio do ilości po­

drażnień w jednostce czasu, otrzym ujem y tak ą sam ą ilość wahnięć prądu, które, działając na nerw innego mięśnia, dają analogiczny zupełnie tężec drugorzędny. A nadto H e i m h o l z 1) stwierdził, że tężec drugorzędny występuje wcześniej, niż wypadało się spodzie­

wać ze względu na czas skurczu pierwszego mięśnia, z czego w y­

wnioskował, że zm iana elektryczna w pierwszym mięśniu w ystę­

puje w okresie utajonego podrażnienia, czyli że jest zjawiskiem odrębnem od zjaw iska mechanicznego, które ch arakteryzuje skurcz.

Oczywiście czynione były wszelkie usiłowania, ażeby ten te­

oretyczny wniosek oprzeć na fakcie, któryby wskazywał, że przy każdem chwilowem podrażnieniu m ięśnia zachodzi także chwilowe wahnięcie prądu; przyrząd, który do tego celu miał służyć, został podany przez B e r n s t e i n a 3) pod nazwą r ó ż n i c z k o w e g o r e - o t o m u (Differential-Rheotom).

Różniczkowy reotom je st tak powszechnie znany, że sądzę, iż tu nie potrzebuję dłużej nad nim się zastanawiać, zaznaczę tylko

') H e lm h o l z , Monatsber. der Berliner Akademie, 1854 — str. 329.

!) Untersuchungen iiber den Erregungsvorgang im Nerven- und Muskel- systeme. 1871.

(10)

6 N . C Y B U L SK I [801

dla ch a rak tery sty k i tego przyrządu, że nie spotkałem nigdzie zasto­

sowania go do badań o wiele prostszych zjaw isk fizycznych. Oko­

liczność ta niewątpliwie nie świadczy pochlebnie o aparacie. Jakoż rzeczywiście ani sam B e r n s t e i n , ani cały szereg innych auto­

rów, którzy stosowali ten przyrząd, nigdy go dokładnie nie zbadali pod względem fizykalnym, przeciwnie uznano go za odpowiedni do badania przebiegu zmian elektrycznych w m ięśniach i nerw ach a priori i zupełnie nie analizowano wyników, które się otrzym uje przy skom binowaniu tego aparatu z galwanometrem . Nie spotkałem także nigdzie usiłowań określenia błędów aparatu, ani oznaczenia prawdopodobieństwa w yników uzyskanych z pomocą tego aparatu.

Dzięki też prawdopodobnie wadom tego przyrządu powstało zupełnie błędne tw ierdzenie, że zm iana elektry czna w mięśniu pod­

czas stanu czynnego stopniowo narasta i stopniowo znika, a ztąd fałszywe określenie tej zm iany jak o f a l i e l e k t r y c z n e j .

Trzeba jed n ak że przyznać, że mimo niezachowania wym ienio­

nego kardynalnego w arunku, k tó ry szczególnie musi być przestrze­

gany, gdy się do badań stosuje zupełnie nowy przyrząd, B e r n ­ s t e i n zapomocą tego przyrządu w skazał pewne właściwości prądów czynnościowych, które obecnie można stw ierdzić o wiele ściślej innym przyrządem . T ak np. B e r n s t e i n zauważył, że wahanie wsteczne powstaje szybcej, niż znika, że trw anie w ahania wstecznego je st w przybliżeniu zawsze to samo, bez względu na odległość punktów odprowadzenia. T ą drogą oznaczył także B e r n s t e i n , że szybkość rozchodzenia się stanu czynnego w m. sartorius w y­

nosi około 2.900 mm w 1", oraz że z reguły wahanie wsteczne nie zmniejsza nigdy prądu spoczynkowego do 0.

Również za pośrednictw em reotomu różniczkowego w ykazali B e r n s t e i n i H e r m a n n , że przy odprowadzeniu prądu od mię­

śnia lub nerw ów w chwili, gdy powstaje stan czynny, można w y ­ kazać nie jeden, lecz dwa prądy: pierw szy, płynący ku końcowi mięśnia, drugi, m ający kieru nek odw rotny; pierw szy zstępujący, drugi w stępujący.

Te obserw acye, dokonane praw ie w yłącznie zapomocą reotomu, posłużyły H e r m a n n o w i za podstawę do sform ułowania tw ierdze­

nia, że każde m iejsce czynne w m ięśniu lub nerwie, oraz wszelkiej żywej m ateryi, je s t e l e k t r o u j e m n e w porównaniu do nie­

czynnego.

Jakkolw iek ani sam H e r m a n n , ani jeg o zwolennicy nigdzie

(11)

P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 7

w yraźnie się nie wypowiadają, ja k sobie w yobrażają tę ujem ność lokalną, drogą jakiego mechanizmu ona powstaje, na mocy jakiego praw a lub przynajm niej jakiego zjaw iska fizykalnego, to jednakże, zasada, wypowiedziana przez H e r m a n n a , służyła za pun kt w y j­

ścia i za podstawę w szystkich badań w tej dziedzinie od szeregu lat aż do ostatnich czasów i w szystkie w yn iki ty ch badań usiło­

wano m niej lub więcej dostosować do tej zasady.

Ze w szystkich tych badań w ynikał tylko jed en fakt nie­

w ątpliwy, a mianowicie że w chwili, gdy stan czynny przebiega przez mięsień, pod względem elektrycznym dają się stwierdzić dwa okresy: pierwszy, w którym prąd ma kierunek ten sam, ćo prąd, powodujący wahanie wsteczne, i drugi o kierunku odwrotnym i dlatego przez B e r n s t e i n a nazw any positive Schwankung.

W edług H e r m a n n a dwufazowośó tłómaczyć się daje w spo­

sób następujący: gdy stan czynny (stan podniecenia), przenosząc się po mięśniu, dochodzi do pierwszej elektrody odprowadzającej, m iej­

sce to staje się e l e k t r o u j e m n e m w porównaniu do tego, na którem znajduje się druga elektroda. W skutek tego powstaje prąd, który po przewodnikach płynie od drugiej elektrody* k u pierw szej, w m ięśniu zaś od pierwszej ku drugiej, je st więc a d t e r m i n a l - n y m , z s t ę p u j ą c y m ; gdy zaś ten sam stan przeniesie się do miejsca, gdzie się znajduje druga elektroda, w tedy z kolei to m iej­

sce staje się e l e k t r o u j e m n e m , podczas gd y okolica, leżąca pod pierwszą elektrodą, już przestaje być czynną; w skutek tego po­

wstaje nowy prąd, m ający odwrotny kierunek, mianowicie: o d k o ń - c o w y , a b t e r m i n a l n y . Określano także czas trw ania ujemności lokalnej; według B e r n s t e i n a ma on wynosić 0 0 0 4 " . Lecz wcale nie zwrócono uwagi na to, że ta zmiana k ierun ku prądu wym aga przedew szystkiem zm iany kieru n k u działania siły elektrom otory­

cznej, czego żadne okoliczności w tej formie doświadczenia nie mogłyby usprawiedliwić, tem bardziej, źe sam H e r m a n n , odpro­

w adzając prąd od rn. sartorius zapomocą szeregu pętli nitkow ych, które opasywały mięsień, i drażniąc go z jednego końca, znalazł, że siła elektrom otoryczna w przybliżeniu je st proporcyonalna do wzajemnej odległości tych nitek, bez względu na ich położenie

„__ annaherend proportional dem gegenseitigen Abstande derselben und sonst ganz unabhangig von dereń L a g e ...Ul). Stw ierdził więc

*) Handbuch der Physiologie. T. 1, część I, str. 215.

2

(12)

H e r m a n n , że w m iarę przejścia stanu czynnego każdy pun kt mięśnia m usi być miejscem powstawania siły elektrom otorycznej i skutkiem tego prąd je st tem silniejszy, im więcej takich punktów je st między elektrodam i odprowadzającemi. Z czego w ynikało, że we w szystkich punktach działanie siły elektrom otorycznej m usi być jednakow e; jak że więc zrozumieć zmianę kieru n k u p rąd u?

Ponieważ nerw y wchodzą do mięśni nie z końca, lecz mniej więcej na granicy 1/ s części lub bliżej środka, dokonano więc także doświadczeń nad mięśniami przy pośredniem drażnieniu i przy rozm aitych sposobach odprowadzania, m iędzy innem i od obu ścię­

gien, przy zastosowaniu reotomu B e r n s t e i n a (S. M ay e r ) ł). Podobne doświadczenia, w ykonane przez H e r m a n n a na m. sartorius, w yka­

zały, że w takim razie w mięśniu w obu połowach powstają prąd y zupełnie sym etryczne, z początku adterm inalne, potem abterm inalne.

G dy odprowadzamy od obu ścięgien, w każdej chw ili otrzym ujem y sumę algebraiczną obu prądów, przyczem oczywiście przeważa prąd silniejszy, którym z reguły je s t prąd dolnej części mięśnia. D la­

czego je d n a k te doświadczenia m ają według H e r m a n n a służyć za dowód, że* przy pośredniem podnieceniu mięśnia ma m iejsce

„wellenformige, ablaufbare E rre g u n g “, zrozumieć niepodobna.

M a y e r w swoich doświadczeniach przy odprowadzaniu od ścięgien, przy każdem pojedynczem podrażnieniu otrzym yw ał z po­

czątku zstępujący, a potem w stępujący prąd. F a k t ten oczywiście pozostawał w zupełnej sprzeczności z teoryą H e r m a n n a , gdyż elektroda, znajdując się na ścięgnie, według tej teoryi nie mogła się stawać elektroujem ną, lecz na tę okoliczność ani H e r m a n n , ani cały szereg jego zwolenników wcale nie zw racają uwagi, nato­

m iast podając, że przy odprowadzeniu od ścięgien otrzym uje się prąd dwufazowy, upatrują dowód na korzyść teoryi H e r m a n n a w fakcie, że przypiekanie ścięgna lub obcięcie usuw a d ru g ą fazę.

P osługując się tym faktem na poparcie swojej teoryi, H e r m a n n zupełnie pozostawia bez uwzględnienia okoliczność, że obcięcie ścięgna lub przypiekanie gruntow nie zm ieniają w arunki odprowa­

dzenia prądu, że ta operacya stawia mięsień w w arunkach nowych, a więc i w yniku otrzymanego w tych w arunkach nie można po­

rów nyw ać z w ynikam i otrzym anym i w innych.

8 N . C Y B U L SK I [ 8 2 ]

*) S. M a y e r . R e i c h e r f s Archiv, 7. 1868. Str. 655.

(13)

[ 8 3 ] P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 9

Zupełnie analogiczne spostrzeżenia przedstaw ia także Ma t h i a s *), uczeń H e r m a n n a , otrzym ane metodą tachigraficzną z m ięśnia łydkow ego przy odprowadzeniu od rów nika nerwowego i ścięgna A chillesa; autor ten także otrzym uje dwufazowe krzyw e i również wcale nie odczuwa krzyw dy, którą w yniki jego spraw iają teoryi mistrza.

Z szeregu obserwacyi pozwalam sobie jeszcze przytoczyć L e e g o 2), który również wykazał, że przy podobnem odprowadzeniu z m. sartorius nie tylko otrzym uje się dwufazową krzyw ą, ale że obie otrzym ane fazy są praw ie równe, a chociaż przy uszkodzeniu końca m ięśnia pierw sza faza przeważa, a druga czasem naw et znika, to jednakże trw anie tej jed n ej fazy je st rów nie długie ja k przed­

tem dwóch.

W idzim y więc, że poza stw ierdzenie istnienia dwóch okresów podczas przebiegu stanu czynnego, czyli powstania dwóch odwro­

tnych prądów przy rozm aitych sposobach odprowadzania, tak przy podrażnieniach bezpośrednich ja k i pośrednich, badacze dzisiejsi nie poszli, oraz że fakty, k tóre się nie godziły z teoryą, zostawały zawsze zupełnie pomijane i nieuwzględniane, j a k np. wspomniane obserwowanie drugiej fazy przy odprowadzeniu od ścięgna lub od poprzecznego przekroju.

Zauw ażyć jeszcze wypada, że ju ż z dotychczasowych do­

świadczeń wynikało, iż w okresie fazy drugiej, gdy prąd je s t wstę­

p u jący ' mięsień je s t niewątpliwie czynnym ; fa k t ten również prze­

m awia przeciw zasadzie H e r m a n n a . Na ten fakt ju ż bardzo dawno zwrócił uwagę H o l m g r e n 3), a mianowicie, że faza do­

datnia odbywa się w okresie skurczu, lecz i to spostrzeżenie zostało zupełnie nieuwzględnione.

Przytoczone tylko co fakta winny były dawno wzbudzić j a ­ kieś przynajm niej wątpliwości co do teoryi H e r m a n n a . Jeżeli tego nie widzimy, jeżeli sam H e r m a n n i jego zwolennicy pozo­

stają przy tej teoryi, a naw et ci ostatni w najnowszych pracach wciąż się z tego chlubią, że ich spostrzeżenia zgadzają się z teoryą H e r m a n n a , dzieje się to tylko dzięki temu, że bez żadnej k ry ­

>) M a t h i a s . P f l i i g e r ’s Archiv 63.

2) Archiy d a B o is R e y m o n d a 1887, str. 210.

3) Handbuch d. Phys. H e r m a n n a I, str. 211. — Archiv f. Anat. n. Phy- siologie 1871.

(14)

1 0 N . C Y B U L S K I [ 8 4 ]

tyk i i analizy przyjęto doświadczenia, wykonane reotomem różni­

czkowym i na ty ch doświadczeniach oparto całą teoryę.

R eo to m r ó żn iczk o w y .

Rozpocząwszy badania z tym przyrządem w zupełnem zaufa­

niu do autorów, którzy z nim pracowali, przyszedłem bardzo prędko do przekonania, że nie tylko w tej formie, w jak iej go stosował B e r n s t e i n , t. j. z kontaktam i rtęciow ym i, ale i we w szystkich późniejszych jeg o m odyfikacyach, jest to przyrząd, którego do ba­

dań ścisłych stosować wcale się nie powinno. Na szczęście nie je ­ stem w swoich zapatryw aniach osamotniony: oto, co powiada H e n r y H e a d 1): „Die langen weichen K ontaktpinsel dieses Rhe- otomes erleiden bei dieser G eschw indigkeit so groBe V ariationen und geraten in solche U nordnung, da!3 ich au f G rund von ange- stellten K ontroli-V ersuchen m it kiinstlichen sehr schwachen Stro- raen und eingeschalteter Bussole die Benutzung dieses Instrum en- tes wieder aufgab“. To samo tw ierdzi S a m w a y s 2). W przyrządzie tym bowiem w rzeczywistości w szystko je st zmienne: ilość obro­

tów, siła i czas zetknięcia kontaktów , tem peratura kontaktów, sło­

wem przy badaniu stw arza się cały szereg warunków, które powo­

dują, że naw et stałe odgałęzienie jakiegoś, naw et najzupełniej sta­

łego prądu, będzie się przedstawiało jak o wciąż zm ieniające się.

I w rzeczy samej, gdy zapomocą reotomu obserw ujem y np.

prąd spoczynkowy, to oczywiście, im większą ilość obrotów przed­

staw ia reotom, im krótsze są okresy zam knięcia tego prądu, tern wy­

chylenia są słabsze. Autorowie, którzy posługiwali się reotomem różniczkowym , tylko gdzieniegdzie podają swe obserwacye co do prądu spoczynkowego, ja k b y wcale nie przyw iązując do nich żadnej wagi. T ak np. H e r m a n n 3) przy odprowadzeniu od sześciu n er­

wów, zamiast 870 podziałek skali, które otrzym yw ał przy zamknię- ćiu galwanom etru na stałe, po zastosowaniu reotomu otrzym uje tylko 15, t. j. 60 razy mniej. F azy prądu czynnościowego dają n aj­

wyższe w ychylenie 13, chociaż na str. 254 1. c. powiada autor, że prąd czynnościowy czasami dwukrotnie przewyższa prąd spoczyn­

kowy. U B e r n s t e i n a 4) prąd spoczynkowy wynosi zaledwo kilka

J) P f l i i g e r ’s Archiv, tom 40, str. 209—210.

2) Journal of physiol., vol. VI, Nr. 6.

3) P f l ii g e r * s Archiv, t. 24, str. 257.

4) P f l U g e r ’s Archiv, tom 1, str. 173.

(15)

podziałek, a prądy czynnościowe najw yżej 1— 2, przeważnie zaś 0'2 mm, tam gdzie w ychylenie prądu spoczynkowego było 200 mm.

B o r u t t a u 1) popełnił tę nieostrożność, że w jednem doświadczeniu podał także w ychylenie galw anom etru pod wpływem prądu spo­

czynkowego z nerwów, po zastosowaniu reotomu. W ychylenie to wynosiło zaledwo 4 mm i to przy zastosowaniu najlepszych galwano- m e tró w .

Już sam ten fakt, że przyrząd, stosowany do badania jakiegoś zjaw iska, zm niejsza natężenie zjaw iska i utrudnia jego obserwacyę, nadaje tem u przyrządow i bardzo wątpliwą wartość. Ale przypuśćm y, że prądy czynnościowe są dość silne, nawet o wiele silniejsze, niż spoczynkowe, i że galw anom etr może je wykazać, mimo zastoso­

w ania reotom u; czy w takim razie obserwacye lub krzyw e przy reotacliygrafii możemy uważać za prawdziwe, za odpowiadające rze­

czywistości? Sądzę, że nie; powody, których dotychczas żaden z autorów nie rozważa, są następujące: reotom z natu ry swojej je st przyrządem , któ ry z konieczności musi modyfikować zjaw isko no­

towane. Bez względu na ch arak ter i trw anie prądu, k tóry odpro­

wadzamy zapomocą reotomu, prąd ten zawsze będzie miał ch arak ­ ter prądu mniej lub więcej stopniowo narastającego lub zm niejsza­

jącego się. Na ten a nie inny w ynik składają się dwie okoliczno­

ści: po pierwsze sam reotom, po wtóre właściwość galwanom etru.

W szystkim przecież wiadomo, że tak galwanometr, ja k również w szystkie przyrządy, którym i się posługujem y do badania prądów elektrycznych, nie w yłączając naw et strunowego galwanom etru, dają tem mniejsze w ychylenie przy danym prądzie, im krótszy jest czas zamknięcia. G dybyśm y więc ja k iś prąd, przypuśćm y o natężeniu i, zam ykali raz na 1/1000", drugi na 2/1000", na 3/1000" i t. d., a doszedłszy do pewnej granicy, przypuśćm y do 15/1000", na- powrót czas zamknięcia zm niejszali aż do 1/1000", gdybyśm y te w ychylenia galwanometru notowali i oznaczyli je na współrzędnych, tobyśm y otrzym ali krzyw ą linię, pomimo że mieliśmy do czynienia z prądem o tem samem natężeniu. Przyrząd, któryb y tylko na takie zamknięcie stałego prądu pozwalał, daw ałby nam zawsze w ychyle­

nie w postaci linii krzyw ej, mniej lub więcej prawidłowej, która przy zmianie kierunku prądu w odpowiednim czasie b yłaby oczy­

wiście dwufazową.

[ 8 5 ] P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 11

*) P f l i i g e r łs Archiv, t. 58, str. 49.

(16)

12 N . C Y B U L SK I f®6]

Otóż dziw nym zbiegiem rzeczy autorowie, k tó rzy pracowali z reotomem. wcale nie zw racają uw agi na tę okoliczność, że m ają do czynienia z podobnym przyrządem , przeciwnie żaden z nich nie wątpi, że falistość, którą obserwuje, je st cechą prądu, nie zaś cechą samego aparatu.

W rzeczy samej przypuśćm y, że prąd czynnościowy, który powstaje w m ięśniu lub nerw ie w skutek podrażnienia, powstaje nagle, m omentalnie dochodzi do swego maximum, trw a ja k iś czas i następnie również m om entalnie znika. Cóż w ykaże przyrząd B e r n s t e i n a we w szystkich swoich późniejszych m odyfikacyach?

Jakkolw iek spraw a ta je st bardzo prosta i zrozumiała, to jednakże wobec faktu, że na nią nie zwrócono uwagi, że ten za­

sadniczy błąd aparatu nie został spostrzeżony i sama idea aparatu a limine nie została odrzucona, uważam za konieczne bliżej się nieco nad nią zastanowić.

W eźm y najprostszy aparat, najprostszą m odyfikacyę, różni­

czkowy reotom H e r m a n n a . Ma on, ja k wiadomo, dwie p ary kon­

taktów : kontakty A, które służą do zam knięcia i otwarcia prądu cew ki pierwszorzędnej i wywołania prądów in d u k cy jn y ch w cewce drugorzędnej. Oczywiście przy każdym obrocie koła reotom u po­

w staną dwa prądy indukcyjne, prąd zam knięcia i otwarcia, które służą do drażnienia nerwu lub mięśnia.

W aparacie H e r m a n n a , w którym dwie szczoteczki, obra­

cające się wraz z kołem, ślizgają się po m etalicznej powierzchni, m iędzy zamknięciem i otwarciem upływa zawsze jakiś czas; nadto, w skutek zmian oporu w czasie tarcia szczoteczki, prąd zam knięcia musi ulegać wahaniom, ale to mogłoby być rzeczą podrzędną, gdyby autorowie używ ali tylko takich sił prądu, przy których podrażnie­

nie wywołuje prąd otwarcia. Tego zastrzeżenia atoli wogóle u auto­

rów nie spotykam y — przeciwnie, tam, gdzie są podane odległości cewki indukcyjnej, możemy na pewno twierdzić, że były czynne oba prądy, a z tego trzebaby wywnioskować, że widocznie słabsze prądy nie daw ały żadnego wychylenia. Skąd znowu w dalszej kon- sekwencyi pytanie, czy otrzym ane w ychylenie w galwanometrze nie pozostaje w jak im ś związku z tym i prądam i indukcyjnym i.

Ten, może nieco za śm iały wniosek, nasuw ają mi niektóre doświadczenia z galw anom etrem strunowym . T ak p. P i p p e r *), ba­

4) Arcb. P f l i i g . t. 124, str. 591, t. 127, str. 474.

(17)

dając u ezłowieka szybkość przenoszenia się stanu czynnego w ner­

wie pośrodkowym (n. medianus), nie używ a żadnego sygnału do oznaczenia momentu podrażnienia, lecz korzysta z rozgałęzień prądu otwarcia z ram ienia na przedramię, które działają na nitk ę i w y­

wołują je j wychylenie. Czy podobne rozgałęzienia nie m ogłyby być notowane reotom em ? Ale przypuśćm y, że faktycznie mam y do czy­

nienia z prądam i czynnościowymi, że mięsień został podrażniony i że zapomocą drugiego kontaktu B możemy go połączyć z galwa- nom etrem bądź przed podrażnieniem , bądź w czasie podrażnienia, bądź po niem. Czas zam knięcia tego kontaktu może być krótszy lub dłuższy, zależnie od jego budowy, t. j. od tego, czy się zamknięcie odbywa zapomocą m iseczek z rtęcią, do któ ry ch się zanurzają m e­

taliczne pręciki, ja k u B e r n s t e i n a , czy zapomocą pendzelków, ślizgających się po m etalicznych płytkach, jak u H e r m a n n a , czy zapomocą odchylania sprężynek, ja k w innych aparatach, — i od szybkości obrotu koła.

Przypuśćm y, że biorąc pod uwagę ilość obrotów, szerokość płytki, z n a j d z i e m j r , i ż czas zam knięcia wynosi 3/1000". Przypuśćm y następnie, że kon tak t B je s t tak ustawiony, iż całe połączenie z gal- wanometrem odbywa się nieco wcześniej, niż wystąpi stan czynny w mięśniu lub nerwie, połączonym z galwanometrem. G dy go n a­

stępnie będziemy przesuwali coraz dalej, to znajdziem y takie usta­

wienie, przy którem tylko jak aś część tego zam knięcia będzie wspólna z momentem, w którym powstaje prąd. Przypuśćm y, że ta wspólność czasu będzie trw ała 1/10000", t. zn. 1/30 część okresu całego zamknięcia. Przypuśćm y dla uproszczenia, że prąd, który powstaje w mięśniu, przez cały czas posiada to samo natężenie i trw a również 3/1000".

D ziałanie tego prądu w ciągu 1/10000" da oczywiście bardzo małe w ychylenie mimo, że to połączenie w skutek ruchu reotomu będziemy powtarzali k ilk a lub kilkanaście razy na 1". G dy jednakże k ontak t B przesuniem y nieco dalej, wspólny czas zamknięcia kon­

taktu i trw ania prądu w mięśniu będzie stopniowo wynosił 2/10000, 3/10000 i t. d, aż dojdziemy do 30/10000; w tedy prąd, pow stający w mięśniu będzie działał przez .cały czas zam knięcia kontaktu i oczy­

wiście da najsilniejsze wychylenie. G dy począwszy od tej chwili, kontakt B będziemy przesuwali dalej, stosunek się odwróci: nasam- przód w m ięśniu się zjawi prąd, a dopiero po pew nym czasie na­

stąpi zamknięcie kontaktu. Czas wspólny, w ciągu którego działa

{ 8 7 ] P R Ą D Y K L E K T R Y C Z N K 13

(18)

prąd i istnieje połączenie mięśnia z kontaktem , prow adzącym do galwanometru, będzie coraz mniejszy. P rą d istniejący w mięśniu bę­

dzie dawał coraz m niejsze wychylenie, aż dojdziem y do momentu, w którym zam knięcie kontaktu i połączenie z galwanom etrem na­

stąpi wtedy, gdy prąd w mięśniu znika.

Bez względu więc na to, że według naszego przypuszczenia prąd w mięśniu przez cały czas, t. j. 3/1000", posiadał to samo na­

tężenie, otrzym alibyśm y krzy w ą w kształcie fali, t. j. stopniowo n a­

rastającą i opadającą. K rzyw a taka mogłaby być mniej lub więcej sym etryczna, zależnie od mniej lub więcej prawidłowego posu­

w ania kontaktu, a także zależnie od tego, czy w rzeczywistości narastanie i opadanie prądu są jednakow e. G dyby okres opadania trwał dłużej niż okres narastania, otrzym alibyśm y pew ną asy- m etryę; rów nież, gd yby następnie kieru nek prądu się zmienił, otrzym alibyśm y w ychylenie galw anom etru takie samo, lecz w od­

w rotnym kierunku. O tem zaś, ja k i ch arak ter ma w rzeczywistości krzyw a narastania lub opadania prądu, j a k widzim y z przytoczonego wywodu, reotom nie może dać żadnego wyobrażenia.

Reotom tedy pozwala nam sądzić o kieru n k u prądu i o czasie jego trw ania i nic a nic nadto. O tem więc, czy ten prąd odrazu dochodzi do swego m axim um , czy stopniowo, i ja k ą posiada siłę, w ykreślona reotomem krzyw a nie może dać żadnego pojęcia.

Niezależnie od tego zarzutu, który je st w ynikiem teoretycznego rozważania przydatności tego aparatu w praktyce, posiada on je ­ szcze dużo innych wad, które go czynią przyrządem , ja k zauw aży­

łem ju ż wyżej, zupełnie nie nadającym się do ścisłych badań na­

ukowych. Po pierwsze najrozm aitsze k ontakty, które w tym apara­

cie były stosowane, w ykazują je d n ą i tę samą w adę: są niestałe, niepewne, w każdem doświadczeniu inaczej działają, naw et w k a­

żdym momencie doświadczenia posiadają inny opór, co oczywiście nie może nie wpływać na siłę prądu w galwanometrze.

Ze w niektórych doświadczeniach autorowie prawdopodobnie wcale nie mieli do czynienia z prądam i czynnościowymi, lecz bądź z prądam i elektrotonicznym i, bądź z polaryzacyą, wywołaną silnym i prądam i indukcyjnym i, bądź w końeu z jednobiegunowem jak iem ś działaniem, w skutek wysokiego napięcia prądów indukcyjnych, na­

suw ają podejrzenia uwagi tych samych autorów: np. B e r n s t e i n na str. 194 1. c. powiada: „...vielmehr kan n bei stitrkeren Reizen die Starkę d er negatiyen Schw ankung groBer werden, ais die des Ner-

14 N . C Y B U L SK I [88]

(19)

[8 9 ] P K Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 15

yenstromes, j a diese um ein Vielfaches ubertreffena. W obec w szyst­

kiego, co przytoczyłem wyżej, ta zależność, k tó rą szczególnie pod­

kreśla autor, prądów czynnościowych od siły prądu indukcyjnego,, czyni całą sprawę do pewnego stopnia w ątpliw ą i upoważnia do przypuszczenia, że w rzeczywistości w ynik doświadczeń w ty ch w a­

ru nkach może być zależnym od kilku czynników i stąd ta jego niestałość.

Uważałem za niezbędne na wstępie ju ż omówić wartość apa­

ratu, który bądź co bądź stał się podstawą przyjętej powszechnie przez fizyołogów teoryi H e r m a n n a , a będącej właściwie dalszym rozwinięciem w zastosowaniu do prądów czynnościowych jego

„ Alterationstheorie “.

T e o r y ą p rąd ów c z y n n o ś c io w y c h H erm anna.

Sądzę, że najlepiej rzecz określą własne słowa H e r m a n n a J):

„Die Tatsachen berechtigen uns einm al zu keinem weiter gehenden Schlusse, ais daB absterbende, erregte, schleim ig oder hornig sich m etam orphosierende oder, wie ich es zusam m enfassend bezeichne, apobiotisch sich verandernde Teile eines protoplasm atischen Conti- nuum s sich negativ verhalten gegen unveranderte oder w eniger veranderte. U ber diesen A usdruck der Tatsachen hinauszugehen, hat w eder einen Nutzen noch entspricht es den naturw issenschaft- lichen P rinzipien“.

Z przytoczonego ustępu widzimy, że według H e r m a n n a w ypadałoby naw et właściwie zam knąć dyskusyę nad spraw ą prą­

dów czynnościowych i zadowolić się w zupełności określeniem tylko warunków, które powodują „ujem ność“ tkanek. T aki jedn akże po­

gląd na spraw ę zm ian elektrycznych w mięśniach i nerw ach nie mógł zadowolić wszystkich. Słusznie też B r i i n n i g s 2) powiada:

„...ist doch uberhaupt das allgemeine Prinzip, welches die Negati- vitat einer gereizten und einer abgestorbenen Stelle in Analogie setzt, nur ein lehrer W ortbehelf fu r die feblende E rk laru n g "! Na str. zaś 383 1. c., tłómacząc, skąd mogło powstać wrażenie „sich negativ verh alten w, przyjm uje, że je st to tylko przeżytek pojęć o statycznej elektryczności, który jakoś się błąka w um yśle fizy- ologów... „ist ein Begriff, der noch von den statischen Erscheinun-

*) P f l i i g e r ’s Archi v, tom 63, str. 164.

2) P f l i i g e r ’s Archiy, tom 100, str. 374.

(20)

gen geladener Metalle łie rru h rtu. I faktycznie pojęcie to, j a k już w poprzedniej pracy wykazałem, bez bliższego w yjaśnienia właści­

wie nie ma sensu, jednakże jakim ś dziwnym sposobem od 30 lat przeszło zaspakaja ono fizyologów i niejako spetryfikowało wszelką chęć bliższego w yjaśnienia zjaw isk.

Jeżeli obecnie w ystępuję przeciwko tym ustalonym pojęciom i z góry jestem przygotow any, że nowe pojęcia, które będę usiłował przedstawić, będą przyjęte krytycznie i niechętnie, to czynię to j e ­ dynie z tego powodu, że nie tylko te pojęcia H e r m a n n a , ale całą konstrukcyę naukow ą, opartą o te pojęcia, uważam za najzupeł­

niej fałszywą.

P rzedew szystkiem twierdzenie H e r m a n n a , przytoczone w po- wyższem zdaniu, a rozpowszechnione przez niego i uczniów jego w szeregu rozpraw i dzieł, je st wogóle nieprawdziwe, naw et w tym przypadku, jeżeli całą rzecz będziemy rozpatryw ali ze stanowiska samego H e r m a n n a ; m iejsce bowiem podniecone i czynne, przy­

najm niej w m ięśniach w pierw szym okresie, nigdy nie byw a elektro- ujemne, lecz przeciw nie zawsze je s t elektrododatnie. Ażeby o tem się przekonać, w ystarczy elektrody odprowadzające a połączone z galwanom etrem , przystaw ić nie do jednego i tego samego, lecz do dwóch sym etrycznych mięśni, np. do dwóch mięśni łydkow ych, odosobnionych od przedudzia. lecz pozostających w zw iązku z całą żabą (Patrz ryc. 1) — następnie jed en z nerwów tych mięśni po­

drażnić. W chwili, gdy mięsień w skutek podrażnienia nerw u za­

czyna się kurczyć, galw anom etr w ykazuje prąd. który w nim pły ­ nie od m ięśnia czynnego do mięśnia nieczynnego, a więc mięsień czynny w pojęciu H e r m a n n a jest elektrododatni; jeżeli zwró­

cim y uwagę na kieru n ek prądu w samym m ięśniu drażnionym, to prąd ten przy badaniu zw ykłym galwanometrem jest zawsze zstępujący.

T ak i sam prąd otrzym ujem y także i wtedy, i je st on również zawsze zstępujący, gdy obie elektrody przykładam y do ścięgna gór­

nego i dolnego.

Jeżeli w obu tych przypadkach będziem y drażnili nerw poje­

dynczym i indukcyjnym i prądam i i wywołam y pojedynczy skurcz, to stosując galw anom etr E i n t h o v e n a , otrzym am y, podobnie jak w dośw iadczeniach B e r n s t e i n a lub H e r m a n n a z reotomem, prawie zawsze prąd dwufazowy: pierwszą fazę, która wskazuje, że

1 6 N . C Y B U L SK I [ 9 0 ]

(21)

[911 P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 17

prąd w m ięśnia drażnionym je st zstępujący, i drugą, k tóra w y ka­

zuje prąd wstępujący.

Jakkolw iek H e r m a n n , ja k widzieliśm y wyżej, zastrzega się przeciwko wszelkiem u tłóm aczeniu zjaw isk i pragnie się zadowolić samem tylko ich opisaniem, to jedn akże w gruncie rzeczy i on sam stara się prądy fazowe tłóm aczyć i w tym celu przyjm uje hipotezę, o której ju ż wspomniałem wyżej, a która ze stanow iska fizykalnego

je s t wprost niedopuszczalna, a mianowicie, że gdy fala stanu czyn­

nego w mięśniu lub nerwie, posuwając się w skutek podrażnienia z jednego końca ku drugiem u, dojdzie do pierwszej elektrody, miejsce to staje się ujemnem, podczas gdy w szystkie inne są do­

datnie, co powoduje t. zw. prąd adterm inalny. Gdy zaś stan czynny dojdzie do drugiej elektrody, w skutek elektroujem ności tego m iej­

sca powstaje prąd odwrotny. Otóż z tem tłómaczeniem H e r m a n n a absolutnie zgodzić się niepodobna.

Chyba przecież ju ż obecnie n ikt nie wątpi, że jakiekolw iek są przyczyny siły elektrom otorycznej mięśnia, gdziekolwiek ona się lokalizuje, różnica potencyału, wywołana tą siłą, w yrów nyw a się w samym mięśniu zapomocą elementów tkaninow ych i zaw artych wśród nich i pomiędzy nimi elektrolitów. K ażdy prąd, otrzym any

(22)

w galwanometrze, je st tylko ubocznem odgałęzieniem tego prądu,, k tó ry istnieje w całym mięśniu, zupełnie tak samo, j a k w p rzy ­ padku prądu spoczynkowego. Oczywiście, że i przy prądach czyn­

nościowych innego tłómaczenia ani przyjąć, ani podać niepodobna, W tym przypadku, podobnie ja k przy prądzie w m ięśniach nieczynnych, p rąd może być w ykazany tylko o tyle, o ile w e­

w nętrzne zam knięcie prąd u w mięśniu posiada opór dość znaczny.

Im wewnętrzny opór mięśnia będzie m niejszy, tem i prąd odgałę­

ziony będzie słabszy. O tyle też tw ierdzenie H e r m a n n a 1), że „bei d irek ter Totalreizung des unversebrten Muskels jed er Aktionsstrom feh lt“, je s t słuszne, o ile w arunki w ew nętrzne m ięśnia są tego ro­

dzaju, że ani prąd spoczynkowy, ani czynnościowe odgałęziać się nie mogą, ponieważ powstające lub istniejące różnice potencyałów dostatecznie i łatwo w yrów nyw ają się w ew nętrznym i przewodni­

kami.

G dy w mięśniu powstaje stan czynny, powstaje w nim ró­

wnież prąd, który ma k ierunek ściśle określony. Oczywiście faktr że do mięśnia przyłożone są elektrody, prowadzące do galwano­

m etru, stanu rzeczy zmieniać nie może. P rąd, któ ry odgałęziam y do galwanometru, m ając w mięśniu określony kierunek, będzie miał również odpowiedni k ieru n ek i w odgałęzieniach: jeżeli w pierw­

szym okresie ma k ierunek prądu zstępującego, gdy stan czynny zn aj­

duje się pod pierw szą elektrodą, to pozwalam sobie zapytać autora ele- ktroujem ności m iejsca czynnego, dlaczegoby miał mieć in ny kierunek, gdy się stan czynny przeniesie pod drugą elektrodę; wszak przy­

kładając elektrodę do każdego punktu mięśnia, w którym w danej chwili powstaje stan czynny, zawsze otrzym ujem y ten sam prąd, cóż więc jest przyczyną zm iany k ieru n k u działania siły elektrom o­

torycznej ?

U znaję najzupełniej zasadę H e r m a n n a , że należy mówić tylko o tem, co faktycznie daje się stwierdzić; możemy więc powiedzieć^

że nasamprzód po podnieceniu mięśnia powstaje prąd, m ający ten sam kierunek, w którym rozchodzi się podniecenie, albo, że w chwili podniecenia powstaje w mięśniu siła elektrom otoryczna, która w y­

wołuje powstanie prądu zawsze jednakow o, który to p rąd możemy w ykazać bez względu, gdzie do mięśnia są przyłożone elektrody od­

prowadzające, byle tylko były na tej przestrzeni, po której przebiega

18 N. C Y B U L SK I [ 9 2 ]

*) Handbuch der PhysioL H e r m a n n a , tom I, część 1. str. 215.

(23)

[9 3 ] P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 19

podniecenie, lub były z tą przestrzenią połączone tkankam i, jak o przewodnikam i. Jeżeli po pew nym czasie powstaje nowy prąd, to pozostaje tylko jeden wniosek możliwy, że w tym drugim okresie powstaje nowa siła elektromotoryczna, która powoduje prąd w od­

w rotnym kierunku, znowu bez względu na miejsce przyłożenia elektrod. Zm iana więc kieru n k u prądu nie może zależeć od tego, że stan czynny przesunął się z jednego m iejsca na drugie, lecz że w tym drugim okresie m am y do czynienia z noWem zjawiskiem, nową siłą elektrom otoryczną, k tóra w yw ołuje powstanie nowego prądu o odw rotnym kierunku. Wogóle wprowadzenie pojęcia o elek- troujem ności jed n y ch i elektrododatniości drugich m iejsc w dra­

żnionym mięśniu, zamiast rozpatryw ania zjaw iska, jako zależnego od prądu, którego odgałęzienie w ykazuje galwanom etr, tak zasłoniło horyzont fizyologów, a w szczególności zwolenników H e r m a n n a , że przez cały szereg lat nad tą kw estyą wcale się nie zastanawiano i cały m istycyzm tej teoryi przyjm ow ano na wiarę.

Pod pretekstem więc, że w ypada się zadowolić samem tylko opisywaniem zjawiska, wprowadzono pojęcie, które aż do ostatnich ezasów utrzym uje się w nauee, ja k b y dla tem trudniejszego zrozu­

mienia zjaw iska — ja k to świadczy praca P i p p e r a 1). który na str. 169 tak się w yraża: „ ...D e n n jed e solcbe W elle (skądże znowu W elle?) ist U rsprungsort einer elektrom otorischen K ra ft und z war ist sie Sitz eines Potenziales, welches sich m it den W ellen durch die F asern hinbewegt und dem Y orzeichen nach negativ is t“ (?!).

W yrażenie wogóle niezrozumiałe, ale za to w szczegółach zupełnie nieprawdziwe. Spraw a dotyczy faktu, że podczas stanu czynnego w mięśniu powstaje prąd w kierunku, w którym się rozchodzi stan czynny. Cóż w tym fakcie może być analogią fali? oznaczenie zaś, że fala „dem Vorzeichen nach negatiy is t“, jest ju ż zupełnie fał­

szywe, gdyż ze względu na kierunek prądu trzebaby ją nazwać positiv.

Źródła siły elek trom otoryczn ej.

Oczywiście nie mam wcale możności rozpatryw ać tu chrono­

logicznie w szystkie teorye i zapatryw ania, które po H e r m a n n i e były wypowiadane, i nieco niżej zastanowię się tylko nad poglądami H e r i n g a i B e r n s t e i n a , obecnie zaś, ażeby dalszy tok rozwoju

*) P f l u g e r ^ s Archiy, tom 129 str. 145 i dalsze, r. 1909.

(24)

2 0 N . C Y B U L S K I [9 4 ]

mojej myśli był zrozum iały, postaram się rozpatrzyć nasamprzód teoretycznie, co może być wobec dzisiejszego stanu fizyki i chemii źródłem siły elektrom otorycznej w chwili, kiedy włókno mięsne w pewnem m iejscu staje się czynne.

Ponieważ m ięsień je st konsystencyi półpłynnej, zawiera w so­

bie dużo cieczy i pew ną ilość elektrolitów, m niej lub więcej w niej rozpuszczonych, przeto napewno możemy twierdzić, że tu, t. j. w w y ­ osobnionych punktach mięśnia, żadne zm iany e l e k t r y c z n o ś c i s t a t y c z n e j zachodzić nie mogą. Zw iązki chemiczne, które w sku­

tek ja k ie jś re ak cy i chemicznej powstają, same przez się również nie mogą być źródłem siły elektromotorycznej. W iadomo bowiem, źe dotychczas nikom u z chemików nie udało się w ykazać najm niej­

szych śladów siły elektrom otorycznej przy reakcyach chemicznych, o ile napewno można było wyelim inować w arunek powstawania różnic koncentracyjnych.

Już w poprzedniej pracy usiłowałem w ykazać, że jedynem źródłem siły elektrom otorycznej w żyw ych tk an k ach mogą być tylko stosy płynne (Fliissigkeitsketten) przy niesym etrycznem ich połączeniu ze sobą, oraz zmiany, ja k ie zachodzą w ruchliw ości jo ­ nów wobec znajdujących się w tk an kach błon i przegród, które tę asym etryę wywołują.

Jeżeli z pojawieniem się stanu czynnego w ja k ie jś części włó­

kna, przy połączeniu tego w łókna z galwanometrem, otrzym ujem y p rąd o ściśle określonym kierunku, zawsze jednakow ym , to fak t ten świadczy, źe w tem miejscu, gdzie istnieje czynność, a właści­

wie okres przygotow awczy (okres podniecenia) do czynności, musi powstać specyalny układ jonów i one muszą utworzyć podwójną warstwę (Doppelschicht); i tylko ten właśnie układ jonów, podo­

bnie ja k w każdym stosie, może stać się źródłem prądu.

Mając na względzie k ierunek prądu i biorąc pod uwagę sto­

sunki w mięśniu, pozostającym w spoczynku, który, ja k widzie­

liśmy, także daje prąd, najprostszem w ydaje się przypuszczenie, źe dzięki swej budowie i poprzecznym prążkom włókno mięsne w grun­

cie rzeczy przedstaw ia szereg komór, zaw ierających tę żywą sub- stancyę, w której stan czynny zachodzi. W stanie spoczynku te żyjące części włókna w skutek przysw ajania w ytw arzają takie sub- stancye, które po zjonizowaniu w każdej pojedynczej komorze w sku­

tek dyfuzyi powodują powstawanie siły elektrom otorycznej; siła ta je st źródłem prądu spoczynkowego w mięśniach nieuszkodzonych.

(25)

[ 9 5 ] P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 21

G dy wywołujem y stan czynny, gdy następuje podniecenie włókna i stan ten rozchodzi się wzdłuż włókna, w podnieconej protoplazmie włókna powstaje nowa siła elektrom otoryczna, k tó ra powoduje zja­

wienie się nowego prądu. P rąd ten z reguły ma poniżej rów nika nerwowego kierunek odw rotny do prądu spoczynkowego i świadczy, źe tu powstały nowe związki, które w skutek dyfuzyi ich jonów utw orzyły nową podwójną w arstw ę i że z tego m iejsca pierw szy ulega dyfuzyi jo n dodatni (H 2 ?). (P atrz schem at ryc. 2).

Jeżeli taki stan stopniowo będzie zjaw iał się w coraz nowej komorze włókienka, to otrzym am y właściwie szereg stosików, w któ­

ry c h biegun dodatni będzie leżał na prawo, ujem ny na lewo. Jeżeli

E E

Ryc. 2. A B włókno; E E elektrody odprowadzające; C miejsce, w którem powstaje stan czynny.

pu nkt podrażniony będzie leżał w środkowej części włókna, to oczywiście stan czynny będzie się rozchodził w obu k ierun kach i w tedy stan ten będzie tworzył dw a prądy względem siebie zupeł­

nie odwrotne, j a k to widzieliśmy w rzeczywistości w obserwacyach całego szeregu autorów, w mięśniach drażnionych z nerwu, w gór­

nej i dolnej części (patrz H e r m a n n , H o f f m a n n , P i p p e r ) . Ten stały i ściśle określony kierunek wskazuje, że w układzie w łókienka dyfuzya jonów w jed n y m kierunku odbywa się inaczej niż w dru ­ gim i że stale podczas pierwszego okresu stanu czynnego jo n y do­

datnie poruszają się w t y m k i e r u n k u , w j a k i m r o z c h o d z i s i ę p o d r a ż n i e n i e w ł ó k n a m i ę s n e g o .

Jeżeli w dalszym okresie stanu czynnego m ięśnia następuje zmiana k ierun ku prądu, to fakt ten może w skazyw ać tylko, że w całym układzie w łókienka zaszła ponownie zasadnicza zmiana, źe mimo dalszego trw ania stanu czynnego, k tóry się objawia zmia­

(26)

2 2 N. C Y B U L S K I [9 6 ]

nam i m echanicznem i, powstaje proces odw rotny w protoplazmie, którego następstwem jest powstawanie nowych związków i nowych jonów, tak samo ulegających dyfuzyi, lecz z tą różnicą, że tu szybciej dyfunduje jon ujem ny (prawdopodobnie HO). W ten spo­

sób powstaje drugi k ieru n ek prądu, znowu obejm ujący całe włókno lub tę jego część, w której stan czynny się rozwija.

Ze. ja k ju ż podniosłem wyżej, te dwie fazy, zaobserwowane przez B e r n s t e i n a i H e r m a n n a , a później także przez innych autorów, nie są następstwem zmian elektrostatycznych pod każdą z dwóch elektrod, to można widzieć z następującego szeregu fak ­ tów, któ ry ju ż przez innych autorów został stw ierdzony:

1) Dwufazowe prądy otrzym ujem y nie tylko wtedy, gdy usta­

w iam y obie elektrody na mięśniu, ale i wtedy, gdy ustaw im y je- dnę elektrodę na mięśniu, a drugą na ścięgnie,

2) gdy obie elektrody są ustawione na dwóch ścięgnach, lub jed n a na środku mięśnia, druga na poprzecznym przekroju.

3) C harakter krzyw ych praw ie wcale się nie zmienia, gdy jednę elektrodę ustaw im y na jednym mięśniu, a drug ą na innym , sym etrycznym , ja k to przytoczyłem wyżej.

Podobne fakta obserwowali prawie wszyscy autorowie, którzy tą kw estyą się zajmowali, nawet uczniowie H e r m a n n a (n. p. Dr.

F. M a t h i a s 1) i jego zwolennicy, n. p. P. P i p e r , H o f f m a n n , jednakże te spostrzeżenia pozostawiano zawsze bez należytej oceny.

P. P i p e r 2) i inni zresztą autorowie zw racają uwagę, że od­

ległość fali ujem nej i dodatniej pozostaje stale ta sama bez względu na odległość elektrod (?) i ma wynosić przeciętnie 1/50''.

G dyby zmiana prądu powstawała w skutek owej przyjm ow anej przez H e r r n a n n a elektroujem ności w m iejscu czynnem , to oczywiście stosunek szczytów fal. w yrażających oba prądy, m usiałby być ten sam, co elektrod. Tym czasem P i p e r oświadcza: „ ...ic h h a b e mich bisher vergeblich bem uht das darzustellen“ (1. c. str. 152), a tłóma- czenie, które autor podaje, jak o b y przy odprowadzeniu u człowieka ja k ą ś rolę m iały odgryw ać uboczne zam knięcia przez skórę, wprost nie zasługuje na żadne uwzględnienie. O ile na podstawie odległości szczytów H e r m a n n 3) w swoich obserw acyach reotom icznych ozna­

czał szybkość fali w mięśniu, szybkość ta w ypadała zawsze nie­

’) P f l i i g e r ’s A rchiv, tom 53, str. 70.

2) Tamże, t. 129, str. 145.

3) Tamże, t. 24, str. 151.

(27)

[9 7 ] P R Ą D Y E L E K T R Y C Z N E 2 S

stała, podobnie ja k i samo wychylenie. Szybkość n. p. obliczona z doświadczenia pierwszego i drugiego (1. c.) w dolnej części mię­

śnia wynosi 15 m, w górnej 26 m na sekundę. T ak a różnica w je ­ dnym i tym sam ym mięśniu jest oczywiście nieprawdopodobna i świadczy niewątpliwie ty lko o ttem, że m iędzy odległością szczy­

tów prądu dwufazowego a szybkością przenoszenia się fali sk u r­

czowej niem a żadnego związku. M a t h i a s 1) znajduje szybkość u żaby 3 2 7 i 6 36, odprowadza przytem bd środka mięśnia i dol­

nego ścięgna. P rzy takiem odprowadzeniu, według teoryi H e r ­ m a n n a , drugiej fazy nie powinno się obserwować wcale. Autor w przytoczonym przypadku nie podaje wcale szybkości dla górnej części mięśnia, a jego obliczenia szybkości fali skurczowej u czło­

wieka dają w ahania od 13— 20 m.

Spostrzegając, źe prąd fazy drugiej z reg uły na mięśniach u żaby je st słabszy od fazy pierwszej, H e r m a n n stw orzył dla tego zjaw iska osobny w yraz: „D ekrem ent“ ; zjaw iska tego niem a być w mięśniach człowieka, względnie w m ięśniach zupełnie nor­

malnych. D ekrem ent według H e r m a n n a ma powstawać głównie z powodu nasuw ania się faz na siebie. Niżej wykażę, że to nowe pojęcie je st zupełnie zbyteczne i że przyczyny różnic faz są zupeł­

nie inne.

Różnica pierwszej fazy od drugiej w ystępuje szczególnie w y­

bitnie, jeżeli zamiast pojedynczych prądów będziemy badali prądy w czasie tężca. Obserwowane przez D u B o i s R e y m o n d a waha­

nie wsteczne je st właśnie w ynikiem tej różnicy w obu fazach, a by­

najm niej nie tej okoliczności, której je przypisuje H e r m a n n , t. j.

brakow i fazy drugiej na poprzecznym przekroju. To w ahanie wste­

czne przedstaw ia się jak o prąd zstępujący kukońcow y. Otóż bardzo łatwo się przekonać, że on w ystępuje ta k samo na m ięśniach nie­

uszkodzonych bez względu naw et na to, czy przy danem odprowa­

dzeniu mamy prąd spoczynkowy, w stępujący, czy też nie. Badając mięsień zapomocą zw ykłego galwanometru i drażniąc go z nerwu prądem indukcyjnym , w yw ołującym tężec, po skom pensowaniu prądu spoczynkowego, otrzym ujem y wogóle stałe wychylenie, przynajm niej jakiś czas, podczas drażnienia. Badając natom iast galwanometrem E i n t h o v e n a , otrzym ujem y w ychylenie struny w postaci wahań, odpowiadające pojedynczym momentom, jednakże i w tym p rz y ­

*) P f l u g e r ^ s Archiv, t. 53.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Znalazły się w nim teksty z różnych lat, pisane jako wstępy do katalogów bądź recenzje wystaw lub szkice całkowicie autonomiczne, publiko­.. wane w latach 1966-1994,

„ciastka z rodzynkami”) rozpraszanie cząstek α pod bardzo dużymi kątami było. niezmiernie mało

Wzór Rutherforda i odkrycie jądra

Natężeniem prądu elektrycznego nazywamy stosunek ładunku przepływającego przez wyznaczoną powierzchnię do czasu przepływu ładunku.. Natężenie prądu oznaczmy

Napięcie pomiędzy dwoma punktami pola elektrostatycznego ma wartość 1V jeśli siły elektrostatyczne przesuwając pomiędzy tymi punktami ładunek 1C wykonują pracę 1J.

Wyścig pod prąd był szybszy niż po- przednie w przeciwnym kierunku.. Na mecie oprócz pamiątkowych medali i wzmacniającego makaronu oraz dese- ru w postaci drożdżówek czekała na

Prąd elektryczny moŜe przepływać przez gaz, jeŜeli znajdują się w nim nośniki ładunku elektrycznego – elektrony lub jony dodatnie, na które będzie działać zewnętrze

Pomiaru prądu dokonuje się za pomocą amperomierza, który włączany jest szeregowo do obwodu (lub jego jednej gałęzi), w którym chcemy zmierzyć prąd.. Amperomierz posiada