• Nie Znaleziono Wyników

"Od dowodu "ex possibili et necessario" ze Sum. Theol., I Qu. II, A. 3, do współczesnych form argumentacji za istnieniem Boga z przygodności rzeczy"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Od dowodu "ex possibili et necessario" ze Sum. Theol., I Qu. II, A. 3, do współczesnych form argumentacji za istnieniem Boga z przygodności rzeczy""

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Kłósak

Od dowodu "ex possibili et

necessario" ze Sum. Theol., I Qu. II, A.

3, do współczesnych form

argumentacji za istnieniem Boga z

przygodności rzeczy

Collectanea Theologica 26/4, 632-662

(2)

OD DOWODU E X P O SSIB IL I ET NEC ESSARIO ZE SUM.

THEOL., I. QU. II, A. 3, DO WSPÓŁCZESNYCH FORM

ARGUMENTACJI ZA ISTNIENIEM BOGA

Z PRZYGODNOŚCI R ZECZY 1.

Jeżeli nie chcemy sprowadzać do jednego rodzaju tych

form argum entacji za istnieniem Boga, k tó re różnią się więcej

lub mniej w znacznej części swych podstawowych pojęć, m u­

simy powiedzieć, że św. T o m a s z z A k w i n u nie znał

takiego dowodu na istnienie Boga z przygodności rzeczy, jaki

w ystąpił u Godfryda W ilhelm a L e i b n i z a i jaki podają

autorow ie neoscholastyczni. Dowody, jak ie św. Tomasz przed­

staw ił w Sum m a contra Gentiles, lib. I, cap. XV, („Videmus

in mundo quaedam quae su n t possibilia esse et non esse, sci­

licet generabilia et corruptibilia...“) i lib. II, cap. XV, („Omne

quod est possible esse et non esse, habet causam aliquam...“)

oraz w Sum m a theologiae, I, qu. II, a 3, („Tertia via est

sum pta ex possibili e t necessario...“) wychodzą n ie z aspektu

przygodności w rozumieniu nowożytnym, ale z zaczerpniętego

z „fizyki“ A r y s t o t e l e s a rozróżnienia między bytam i

zniszczalnymi i niezniszczalnymi.

J e st rzeczą zrozumiałą, że tych dowodów, powiązanych

z nieistniejącym podziałem wszechświata n a podksiężycowy

okrąg bytów zniszczalnych i nadksiężycowy okrąg bytów nie­

zniszczalnych, nie można dziś powtarzać w ich postaci orygi­

nalnej. Pod względem poprawności form alnej najwięcej za­

strzeżeń budzi dowód ze S u m m y Teologii. Ponieważ pierw ­

szym naszym dążeniem jest wyeliminowanie niepoprawnej

form y dowodu istnienia bytu koniecznego — Boga, dlatego

zaczniemy naszą analizę krytyczną od tego właśnie dowodu,

jak i myśliciel średniowieczny podał w sw ym głównym dziele.

1 R e f e r a t w y g ło sz o n y d n . 8 lis to p a d a 1855 n a n a u k o w y m p o s ie d z e n iu R a d y W y d z ia łu F ilo z o fii C h rz e ś c ija ń s k ie j A k a d e m ii T eo lo g ii K a to lic k ie j w W a rs z a w ie .

(3)

I. S E N S O B IE K T Y W N Y A R G U M E N T A C JI SW . T O M A S Z A W SU M . T H E O L ., I, Q U . I I , A . 3.

1.

Myśl przew odnią argum entacji, stanowiącej w Sum .

theol., I, qu. II, a. 3, dowód istnienia Boga ex possibili et ne­

cessario, można sformułować w ten sposób:

Gdy w yjdziem y od bytów m aterialnych, które mogą istnieć

i nie istnieć, tu po uznaniu dwu założeń: a) że istnienie wy­

mienionych bytów domaga się istnienia jakiegoś bytu koniecz­

nego, i b) że ten b y t konieczny albo nie posiada poza sobą

przyczyny swej konieczności, albo jeżeli ją posiada, to, ponie­

waż nie można posuwać się w nieskończoność w serii bytów

o tej samej co on naturze, musim y przyjąć, że istnieje jeden

byt konieczny, który nie posiada poza sobą przyczyny swojej

konieczności, a k tó ry wszylscy nazyw am y Bogiem.

Próby w yjaśnienia źródeł tej argum entacji poszły w dwu

kierunkach. Jeden z nich zapoczątkował Klemens B a e u m k e r

w pracy Witelo, ein Philosoph und Naturforscher des X III.

Jahrhunderts ( B e i t r ä g e z u r G e s c h i c h t e d e r P h i l o ­

s o p h i e d e s M i t t e l a l t e r s , Bd III., H. 2, M ünster 1908,

s. 338) 2. Według tego badacza rozumowanie św. Tomasza od­

twarza krok za krokiem, z m ałym i tylko modyfikacjami, rozu­

mowanie, jakie w Przew odniku zbłąkanych (Dalalat al Haïrin),

II, 1, przedstaw ił M o j ż e s z b e n M a ï m o n , nazyw any zwy-

k l e M a j m o n i d e s e m , który przejął argum entację I b S i n y

czyli A w i c e n n y (Metaph., II, 2) usunąwszy z niej ślady

myśli o wiecznej m aterii jako o zasadzie możliwości (dualizm

filozofa arabskiego)3.

Za ujęciem Baeum kera poszli Jerzy

* Z ob. je s z c z e w ty m sa m y m d z ie le e. 335— 337.

3 Z ob. te k s t M ajm o n iid esa w tłu m . S a lo m o n a M u n к a , L e G u id e des É garés, P a r i s 1861, t. I I , s. 38— 41. T e n te k s t w ła c iń s k im tłu m a c z e n iu z h e b ra js k ie g o , z a c z e rp n ię ty m z d z ie ła R a b i M o s se i A e g y p tii, D u x s e u D irector d u b it a n tm m a u t p e r p le x o r u m , i n tr e is lib r o s d iv is u s e t s u m m a accuratione R e v e r e n d i P a tr is A u g u sitin i lu s tin ia n i, o r d in is P r a e d ic a to rii, n ebiensis e p isc o p i, re c o g n itu s , P a r is iis 1520, lib . II , c a p . II , p o d a je René A r n o u, S. J ., w D e q u in q u e v iis s a n c ti T h o m a s a d d e m o n s tr a n ­ dam D ei e x is te n t ia m a p u d a n tiq u o s g ra e c o s e t a ra b e s e t iu d a e o s p r a e fo r ­ m atis v e l a d u m b r a tis t e x t u s s e le c ti, R o m a e 1932, s. 79—82.

(4)

G r u n w a l d (Geschichte der Gottesbeweise im M ittelalter

bis zu m Ausgang der Hochscholastik, cyt. wyż. B e i t r ä g e ,

Bd. VI, H. 3, M ünster 1907, s. 153), Étienne G i l s o n (Le

Thomisme, Paris, 3-ie wyd. z r. 1927, s. 81; 5-e wyd. z r. 1947,

s. 102— 105), Paw el G e n y , S. J. (A propos des preuves tho­

m istes de l’existence de Dieu, R e v u e d e p h i l o s o p h i e ,

r. XXIV, t. XXXI, 1924, s. 587) oraz w pewnej m ierze P io tr

D e s с о q s, S. J . (Praelectiones theologiae naturalis, t. I,

P aris MCMXXXII, s. 251) *.

Gdy jednak porównam y dokładniej rozumowanie św. To­

masza z wywodami Majmonidesa, spostrzegam y się, że byłoby

co najm niej przesadą powtarzać za Baeumkerem, G runwaldem

i Gilsonem, iż św. Tomasz podążał w swym dowodzie krok

w krok śladam i żydowskiego filozofa, lub za Geny, że

„trzecia droga“ ze S u m m y Teologii zdaje się być tylko stresz­

czeniem argum entacji podanej w Przew odniku zbłąkanych.

Sw. Tomasz nie rozpatruje przecież, jak na to zwrócił uwagę

H enryk H o l s t e i n , S. J. 5, w artości trzech hipotez w ysunię­

tych przez Majmonidesa do przeanalizowania, mianowicie hi­

potezy istnienia samych bytów, które nie powstają, ani nie

giną, dalej, hipotezy istnienia bytów, z których wszystkie

pow stają i giną, oraz hipotezy istnienia bytów, które w części

pow stają i giną a w części nie pow stają i nie giną. Co więcej,

u św. Tomasza nie znajdujem y, ja k zauważyli Lucjan C h a m -

b a t, O. S. B .6, i H o lstein 7, zasadniczej przesłanki rozu­

mowania Majmonidesa, tej przesłanki, która m iała stanowić

uzasadnienie dla tezy, że jeżeliby wszystkie byty powstawały

w czasie i ginęły, to, ponieważ każdy z nich jest tego rodzaju,

że mógłby przestać istnieć, stąd wszystkie te byty m usiałyby

4 Z ob. je s z c z e w ty m s a m y m d z ie le p rz y p is e k n a s. 253, b ę d ą c y w y r a ­ z e m r e a k c j i D e sc o q sa n a a r t y k u ł L u c ja n a C h a m b a t , O. S. B. , L a „ te r tia v ia ” d a n s s a in t T h o m a s e t A r is to te ( R e v u e t h o m i s t e , s. X X X II, t. X , 1927, s. 334—338), k tó r y d a je in n e u ję c ie g e n e z y a r g u m e n ­ t u e x p o s s ib ili e t n e c e ssa rio n iż B a e u m k e r .

5 L ’o rig in e a r is to té lic ie n n e d e la „ te r tia v ia ” d e s a in t T h o m a s , R e - v u e p h i l o s o p h i q u e d e L o u v a i n , t. 43, 1950, s. 360.

® A r t. cy t., s. 344. 7 A rt. c y t., 360, 361.

(5)

[w pew nej chwili w przeszłości] ulec unicestwieniu. Chodzi

tu o przesłankę, k tó ra w yraża myśl, że „to, co je st możliwe

dla gatunku, nie może nie zdarzyć się koniecznie“ 8.

Czy może przyjm iem y za C h am b at9 i H olsteinern10, że

źródła argum entacji św. Tomasza należy doszukiwać się bar­

dziej bezpośrednio w roz. VI. księgi X II (A) M etafizyki A ry­

stotelesa? Otóż wszystko będzie zależało od tego, jak ustosun­

kujem y się do in terp retacji m yśli autora S u m m y Teologii,

jaką podają w ym ienieni autorzy, którzy sądzą iż myśliciel

średniowieczny w pierwszej części dowodu ex possibili et n e­

cessario rozumował w ten sposób, że byty, będące z siebie

tylko w możności do istnienia, nie przeszłyby nigdy ze stanu

potencjalności do aktualnego istnienia, gdyby nie istniał byt

pozostający z konieczności w a k c ie 11. Gdy opowiemy się za

takim rozumieniem argum entacji św. Tomasza, ujęcie jego

zależności, jakie w ysuw ają Cham bat i Holstein, będzie się nam

wydawało dość prawdopodobne. Gdy jednak odrzucimy in ter­

pretację tych autorów, powrócimy do stanow iska Baeumkera,

Gilsona i Geny, chociaż będziemy musieli je złagodzić przyzna­

jąc św. Tomaszowi większą niezależność w stosunku do M aj-

monidesa.

2.

P unktem w yjścia argum entacji św. Tomasza jest, czego

nie dostrzegają niektórzy neoscholastycy, myśl Stagiryty

o istnieniu w okręgu podksiężycowym wszechświata takich

bytów m a t e r i a l n y c h ' , ja k organizmy i pierw iastki w ro ­

zumieniu starej „fizyki“, które pow stają i giną, któ re więc

mają tę właściwość, że m o g ą i s t n i e ć i n i e i s t n i e ć .

Mówiąc o możności istnienia i nie istnienia tych bytów św.

8 T e k s t M a jm o n id e s a , k tó r y t u m a m y n a u w a d z e , p r z e d s ta w ia się n a ­ stę p u ją c o w tłu m a c z e n iu M u n k a : ,„..si to u t ê t r e é t a i t so u m is à la n a is s a n ­ ce e t à la c o r r u p tio n , c h a c u n d ’e n tr e to u s les ê tr e s a u r a i t la p o s s ib ilité de p é r i r ; m a is ce q u i e s t p o s s ib le p o u r l ’e s p è c e n e p e u t p a s n e p a s a r r i ­ ver n é c e s s a ire m e n t... I l s ’e n s u iv r a it d e là q u e to u s ils a u r a i e n t n é c e s ­ s a ire m e n t p é ri, j e v e u x d ir e to u s le s ê tr e s ” .

9 A r t. c y t., s. 335—358. 19 A rt. c y t., s. 361—368.

11 Z ob. w a r t y k u le C h a m b a t s. 335—338 a w a r t y k u le H o ls te in a s. 366.

(6)

Tomasz m iał n a uwadze możność istnienia czy nie istnienia

m aterii pierw szej w połączeniu z określoną form ą substan­

cjalną a nie możność zaistnienia na nowo całego konkretnego

bytu m aterialnego oraz możność jego całkowitej anihilacji.

Tak zapewne należy rozumieć słowa m yśliciela średniowiecz­

nego: Invenim us enim in rebus quaedam, quae sunt possibilia

esse et non esse: cum quaedam inveniantur generari et cor­

rumpi, et per consequens possibilia esse et non esse.

S w .

Tomasz określił te byty

w

sposób skrótow y mianem

bytów m o ż l i w y c h (possibilia). Czy można je nazwać by­

tam i przygodnymi? G e n y 12 utrzym ywał, że nie, gdyż w tym

wypadku nie moglibyśmy traktow ać anioła jako byt przygodny

a to byłoby trochę rażące... Sam jednak św. Tomasz bez żad­

nych w ahań nazw ał w Sum . theól., I, qu. LXXXVI, a 3, m a­

terialne bÿty zniszczalne bytam i p rzygodnym i1S. Podobnie

postąpił w swej parafrazie „trzeciej drogi“ św. Tomasza jeden

z kontynuatorów jego myśli, J a n o d św . T o m a s z a ,

О. P., który o wszystkich Arystotelesowych bytach nieznisz­

czalnych napisał, że nie są bytam i p rzygodnym i14. To nas

nie powinno dziwić, gdyż Tomaszowe rozumienie bytów

przygodnych nie pokryw a się z rozumieniem, jakie znajdu­

jem y u Leibniza i u neoscholastyków. Według wymienionych

autorów nowożytnych bytam i przygodnym i są wszystkie byty,

do których istoty nie należy istnienie. A więc nie tylko byty

m aterialne o takiej naturze, że mogą istnieć i n ie istnieć jako

określone indywidua, ale także i byty duchowe, które choć

w naturalnym porządku nie mogą utracić istnienia, gdy go

już raz posiadały, to jednak mogłyby w całym swym bycie

nigdy nie zaistnieć z tej racji, że istnienie nie należy do ich

istoty.

Sw .

Tomasz, k tó ry

w

tym w ypadku poszedł za A w

i-11 A r t. c y t., s. 579, p rz y p is e k .

11 q u a e d a m s c ie n tia e s u n t d e c o n tin g e n tib u s ; sic u t... s c ie n tia e n a ­ tu r a le s , q u a n tu m a d p a r t e m q u a e t r a c t a t d e g e n e r a b ilib u s e t c o r r u p ti­ b ilib u s ” . (S e d c o n tra ).

14 C u rs u s th e o lo g ic i, t . I o p e r a e t s tu d io M o n a c h o r u m q u o ru m d a m S o le s m e n s iu m O. S . B . e d itu s , P a r is ii s — T o r n a c i — R o m a e M C M X X X I, s. 426.

(7)

c e n n ą (Metaphysica, II, 1, 2—3), zaliczył do bytów przy­

godnych tylko pierwszą kategorię bytów. W prawdzie definicja

bytu przygodnego, jaką znajdujem y w cytowanym co dopiero

miejscu S u m m y Teologii: bytem przygodnym jest to, co może

istnieć i nie istnieć (contingens est quod potest esse et non

esse), jest tego rodzaju, że można ją rozciągnąć do możności

istnienia i nie istnienia w całym posiadanym przez Siebie by­

cie, jednakowoż św. Tomasz w ykorzystał ją tylko w odniesie­

niu do możności istnienia i nieistnienia nowego indywiduum

na podłożu danej już m aterii pierwszej, a więc do możności

istnienia i nie istnienia czegoś względnie tylko nowego.

Zdaniem autora S u m m y Teologii wszystkie byty, które ze

swej n atu ry mogą istnieć i nie istnieć, nie mogą istnieć zaw­

sze, gdyż jeżeli coś może nie istnieć, to w jakim ś momencie

nie istnieje (quod possible est non esse, quandoque non e s t) 15.

Stąd też jako empiryczną oznakę przygodności bytów m ate­

rialnych w ym ienia myśliciel średniowieczny tę okoliczność, że

te byty pojaw iają się w czasie dzięki złączeniu określonej for­

15 T łu m a c z ą c w y r a ż e n ie : q u a n d o q u e n o n e s t s ło w a m i: „w ja k im ś m o ­ m encie n i e is tn i e je ” a n i n ie c h c ę p o w ie d z ie ć , ż e b y w e d łu g św . T o m a sz a ten m o m e n t n ie is tn ie n ia m i a ł z a w ie r a ć się ty lk o w p rz e s z ło śc i, j a k c h c ia ł Jó zef К 1 e u t g e n, S. J ., L a p h ilo s o p h ie sc o la stiq u e , tłu m . C o n s ta n t S i e r p , t. IV . P a r i s 1870, s. 291, M. P . d e M u n n y n c k , О . P ., P ra e le c tio n e s d e D ei e x is te n tia , L o v a n ii 1904, s. 45 i C h a m b a t, a r t. c y t., s. 335, 338, a m n ie clhcę p o w ie d z ie ć , ż e b y te n m o m e n t n ie is tn ie n ia w ią ­ zał s ię w y łą c z n ie z p rz y s z ło śc ią , j a k u tr z y m y w a ł D esco q s, dz. c y t., t. I, s. 251, 253, p r z y p is e k a p r z e d n im G en y , k tó r y w a r t. c y t., s. 582, p rzeło ży ł q u a n d o q u e n o n e s t p rz e z : „à u n c e r t a in m o m e n t c e ss e d 'ê t r e ” . Je ż e li św . T o o m a sz n ie p o d a ł p r z y s w e j te z ie ż a d n e g o o g ra n ic z e n ia p o d w zg lęd em c z a su , to je g o te z ę n a le ż y ro z u m ie ć b e z te g o sa m e g o o g r a n i­ czenia, i to ty m b a rd z ie j, że z a ta k i m r o z u m ie n ie m p r z e m a w ia k o n te k s t logiczny. G d y a u to r S u m m y T e o lo g ii p is a ł: c u m q u a e d a m i n v e n i a n tu r generari e t c o r r u m p i, m u s ia ł p rz e c ie ż b r a ć p o d u w a g ę m o m e n t n ie i s t n ie ­ nia z a ró w n o w p rz e s z ło śc i, j a k i w p rz y s z ło śc i. S łu s z n ie w ię c Ig n a c y R ó ż y c k i p rz e ło ż y ł te z ę św . T o m a sz a w sp o s ó b n ie z d e te r m in o w a n y pod w z g lę d e m c z a su : „Co m o że n ie is tn ie ć , w p e w n y m o k r e s ie f a k ty c z ­ nie n i e is tn i e je ” (D o g m a ty k a , k s . I I : Is tn ie n ie B oga, s k r y p t a u to r y z o ­ w any, K r a k ó w 1948, n r 488). W z a s a d z ie w te n s a m sp o só b , ch o ć m nied p re c y z y jn ie , w y r a z ił te z ę św . T o m a sz a J a k u b M a r i t a i n p is z ą c w A p p r o c h e s d e D ie u (P a r is 1953, s. 57): „C e p o u r q u o i il n ’y a a u c u n e n écessité n e p e u t p a s ê t r e t o u j o u r s ” . I n te r p r e ta c ję , j a k ą z n a jd u je m y u R ó ży ck ieg o i M a r ita in a , w y s u n ą ł ju ż d a w n ie j H é r i e w B u l l e t i n t h o m i s t e , 1928, s. 319.

(8)

m y substancjalnej z m aterią pierw szą i że te byty również

w czasie giną na stkutek u tra ty wymienionej formy — cum

quaedam inveniantur generari et corrumpi.

B yt k o n i e c z n y , którego pojęcie wprowadza z kolei

św. Tomasz, należy rozumieć w sposób najogólniejszy jako byt,

który n i e m o ż e n i e i s t n i e ć . Takim bytem były dla

autora S u m m y Teologii, co podkreślali Eugeniusz R o 1 f e s 16

i Geny 17, nie tylko byty n atu ry duchowej, ale także — sto­

sownie do przejętego od S tag iry ty przyrodniczego obrazu

wszechświata — pewne byty materialne, jak niebo gwiazd

stałych, którego m ateria pierwsza m a pozostawać w możności

do jednej tylko, aktualizującej go form y substancjalnej.

Według św. Tomasza niemożność istnienia danego bytu

może mieć źródło albo w zewnętrznej przyczynie sprawczej,

albo w nim samym. Rozróżniał więc nasz myśliciel za Awi-

cenną (l.c.) między bytem względnie koniecznym w istnieniu

a bytem bezwzględnie koniecznym w istnieniu. Je st to podział

bytu koniecznego, który należy już do historii nauki nie tylko

ze względu na swe powiązanie z przebrzm iałą dawno „fizyką“

Arystotelesa, ale także dlatego, że niepotrzebnie kom plikuje

argum entację za istnieniem Boga. Dziś neoscholastycy łączą

n a ogół byty duchowe względnie konieczne razem z wszyst­

kim i bytam i m aterialnym i w jedną kategorię bytów przygod­

nych, któ re dlatego mogą istnieć i nie istnieć, że istnienie nie

należy do ich istoty, a za b y t konieczny uważają, podobnie

ja k to robił L eib n iz18, taki b yt duchowy, który dlatego musi

istnieć, że w jego istotę wchodzi istn ie n ie 19.

18 D ie G o tte s b e w e is e b e i T h o m a s v o n A ą u i n u n d A r i s t o t e l e s 2, L im ­ b u r g a. d. L a h n , 1927, s. 105.

17 A rt. c y t., s. 579.

18 E ssa is d e th é o d ic é e s u r la b o n té d e D ie u , la lib e r té d e l’h o m m e e t l ’o rig in e d u m a l, I, n ° 7. O e u v r e s d e L e i b n i z , n o u v e lle é d itio n , d e u x iè m e s é rie , P a r i s 1842, s. 77; L a m o n a d o lo g ie , n ° 44, w y d . c y t., s. 397; P r in c ip e s d e la n a tu r e e t de la g râ ce fo n d é s e n ra iso n , n ° 8, w y d . c y t., s. 409.

10 J u ż B e n e d y k t d e S p i n o z a p is a ł w C o g ita ta m e ta p h y s ic a , I, c a p . I, § 11 (О р ета o m n ia , e d id i t C a ro lu s H e n n a n n u s B r u d e r , v ol. I, L ip s ia e M D C C C X L III, s. 103): „ q u o d e n s d iv id e n d u m s i t in ens,

(9)

3.

Prawdziwość założenia wyrażającego myśl, że istnienie

bytów m aterialnych, które mogą istnieć i nie istnieć, domaga

się istnienia jakiegoś bytu koniecznego, dowodzi św. Tomasz

na drodze dowodu apagogicznego, przy pomocy którego stara

się wykazać, że założenie przeciw ne je st tezą błędną. Jest tezą

błędną dlatego, bo gdybyśmy przyjęli, że wszystkie byty są

bytam i m aterialnym i, mogącymi istnieć i nie istnieć, musieli­

byśmy zdaniem św. Tomasza przyjąć, iż teraz nic nie istnieje,

co jest niepraw dą. Dlaczego bylibyśm y zmuszeni przyjąć, że

teraz nic nie istnieje? Byt, który może istnieć i nie istnieć,

jest zawsze kiedyś pozbawiony istn ien ia20. Wobec tego, jeże­

liby wszystkie byty były bytam i m aterialnym i, mogącymi

istnieć i nie istnieć, to w jakim ś momencie przeszłości nic by

nie istniało. Lecz jeżeliby to było praw dą, to w takim razie

i teraz nic by nie istniało, gdyż to, co nie posiada istnienia,

quod s u a n a tu r a n e c e s s a r io ex isti/t, s iv e c u iu s e s s e n tia in v o lv it e x is te n - tiam , e t in e n s, c u iu s e s s e n tia n o n in v o lv it e x is te n t ia m n is i p o s s ib ile m ”. Je d n a k o w o ż w y m ie n io n y m y ś lic ie l n ie p r z y jm o w a ł p r z y s w o im u ję c iu s to s u n k u ś w ia ta do B o g a , b y b y ty , d o k tó r y c h is to ty n i e n a le ż y is tn i e ­ n ie (d o k ła d n ie j: a k tu a l n e is tn ie n ie ), m o g ły is tn ie ć i n ie is tn ie ć . W ro z. III w y m ie n io n e j p r a c y , w § 9 >(wyd. c y t., s. 109), d e S p in o z a p is a ł: „Si e n im [q u is] a d n a t u r a m a tt e n d a t, e t q u o m o d o ip s a a D eo d e p e n d e t, n u llu m c o n tin g e n s in r e b u s esse r e p e r ie t, h o c e s t, q u o d e x p a r t e r e i p o ss it e x is te r e , e t n o n e x is te re ...“ .

20 G e n y s ą d z ił (a rt. cyt., s. 580, 581, p r z y p is e k 2), ż e le k c ja , j a k ą p r z y ­ jęto w w y d a n iu le o n iń s k im : Im p o s s ib ile e s t a u te m o m n ia q u a e s u n t talia, s e m p e r esse, j e s t w y r a ź n ie b łę d n ą , g d y ż z a p rz e c z a je j k o n te k s t, a n a d to p r z y s łó w k a s e m p e r b r a k u j e , j a k c z y ta m y w w y m ie n io n y m w y ­ d a n iu , w w ię k s z e j części m a n u s k r y p tó w . W e d łu g G e n y p o p r a w n a le k ­ cja p o w in n a w y g lą d a ć : I m p o s s ib le e s t a u te m , o m n ia q u a e s u n t, ta lia esse (tzn. b y ta m i z n is z c z a ln y m i, m o g ą c y m i is tn ie ć i n ie is tn ie ć ). J e s t to 1 le k c ja , j a k ą p o s ia d a p a r y s k ie w y d a n ie L u d w ik a V i v è s a z r. 1822, za k tó r y m p o s z e d ł w ty m w y p a d k u R o lfe s w dz. c y t. (I w y d . K ö ln , 1898, s. 184, 186; I I w y d ., s. 106). A r g u m e n ta c ję G e n y , w y s u n ię tą w o b ro n ie te k s t u b e z s e m p e r , p o w ó trz y ł o s ta tn io H o ls te in (a r t. c y t., s. 356). L ic z ą c się z w e w n ę tr z n ą lo g ik ą b a d a n e g o p r z e z n a s r o z u m o w a n ia trz e b a się j e d n a k o p o w ie d z ie ć za le k c ją z s e m p e r . G d y b y św . T o m a sz był n a p is a ł: I m p o s s ib ile e s t a u te m , o m n ia q u a e s u n t, ta lia esse, je g o dalsze sło w a : q u ia q u o d p o s s ib ile e s t n o n esse, q u a n d o q u e n o n e s t w y ­ w o ły w a ły b y z d z iw ie n ie , g d y ż n ie z a w ie ra ły b y ż a d n e j a d e k w a tn e j, p e ł­ nej r a c j i d la w y s u n ię te g o tu tw ie r d z e n ia . N a s tę p n e z d a n ie : S i ig itu r o m n ia s u n t p o s s ib ilia n o n esse, a liq u a n d o n ih i l f u i t in r e b u s b rz m ia ło ­ by z n ó w w sw e j p ie r w s z e j czę śc i ja k o n ie p o tr z e b n e p o w tó rz e n ie się.

(10)

zyskuje je tylko przez to, co jest obdarzone istnieniem (quod

non est, non incipit esse nisi per aliquid quod est). Jeżeliby

więc kiedyś nie było żadnego bytu, byłoby rzeczą niemożliwą,

żeby coś zaczęło istnieć i w konsekw encji nic by teraz nie

istniało.

W przytoczonym dowodzie św. Tomasz nie precyzuje te­

go, czy w następstw ie uznania wszystkich bytów za m aterial­

ne byty mogące istnieć i n ie istnieć, dlatego trzeba by było

przyjąć, iż w pewnej chwili nic nie istniało w przeszłości, że

Wszystko, co pierw otnie istniało, przestało istnieć, czy też dla­

tego, że nic jeszcze nie zaczęło istnieć. Ignacy R ó ż y c k i

podaje zbyt dowolną rekonstrukcję wywodów św. Tomasza,

gdy pisze wiążąc te wywody z prowizorycznym założeniem

odwiecznego istnienia wszechświata: „Z niczego nic nie po­

w staje — czytamy — zatem musimy założyć nieskończone

trw anie tego świata w przeszłości bez początku. Na nieskoń­

czonej przestrzeni czasów każdy poszczególny b y t przygodny

m usiał kiedyś utracić istnienie; m usiał je stracić kiedyś ich

zbiór, czyli świat. Wieczne wykluczenie u tra ty istnienia m u­

siałoby bowiem mieć swe uzasadnienie w ystarczające; nie m a

go w naturze bytów przygodnych — bo te z n atu ry są podat­

ne na u tratę istnienia; nie m a jej również w braku przyczyn,

które by istnienie odebrać mogły — gdyż do pojęcia przygod­

ności należy istnienie przyczyny zewnętrznej, która może ode­

brać istnienie.

Jeśli powiemy, że przyczyny te przez całą

wieczność nie zadziałały n a byt przygodny, który tym przy­

padkiem ostał się przy istnieniu, i te n fak t musi być uzasad­

niony. Czysty przypadek nie uzasadnia dostatecznie wieczne­

go wykluczenia, lecz rzeczowa niemożność, czyli konieczność.

Podobnie i zbiór bytów mógł się utrzym ać przez wieczność

tylko dzięki jakiejś konieczności. Ale konieczność została w sa­

m ym założeniu wykluczona. Pozostaje zatem wniosek, iż kie­

dyś w przeszłości nic nie istniało“ 21. Przedstaw iając tego

(11)

dżaju rekonstrukcję, a raczej próbę większego uściślenia rozu­

mowania św. Tomasza, Różycki nie spostrzegł się, że m i­

mo woli przypisał autorow i S u m m y Teologii nielogiczność, ja ­

kiej tenże nie popełnił w swym dowodzie apagogicznym. Cho­

dzi tu o brak koordynacji treściowej m iędzy początkiem a koń­

cową częścią ,rekonstrukcji' Różyckiego.

Chociaż ta „re­

konstrukcja" bazuje n a założeniu odwiecznego istnienia świa­

ta samych bytów przygodnych, to jednak przy jej końcu do­

wiadujemy się zupełnie niespodziewanie, że wymieniony świat

nie mógł istnieć odwiecznie.

4.

Po przeprow adzeniu dowodu za tezą, że istnienie m ate­

rialnych bytów znilszczalnych domaga się istnienia jakiegoś

bytu koniecznego, stara się św. Tomasz przejść od tego bytu

do stw ierdzenia istnienia Boga. Dokonuje tego n a drodze n a ­

stępującego rozumowania:

Wlszelki b y t konieczny albo posiada poza sobą przyczynę

swojej konieczności [tzn. swojej niemożności nieistnienia], albo

jej nie pOsiada. [Jeżeli jej nie posiada, je st Bogiem ]22. Jeżeli­

by znów m iał poza sobą przyczynę swojej konieczności, to po­

nieważ w serii bytów koniecznych, m ających poza sobą przy­

czynę swojej konieczności, nie można posuwać się w nieskoń­

czoność podobnie, jak nie można posuwać się w nieskończo­

ność w serii [zależnych] przyczyn sprawczych, wobec tego i tak

musielibyśmy przyjąć, że istnieje jeden b y t konieczny, nie

mający poza sobą przyczyny swej konieczności, a który jest

przyczyną konieczności innych bytów. Taki zaś b y t wszyscy

nazywają B ogiem 23.

22 Z d a n ie to s t a n o w i d o m y ś ln y c z ło n ro z u m o w a n ia , k tó r y św . T o m a sz pom inął.

“ Z am iasit s łó w : q u o d o m n e s d ic u n t D e u m , k tó r e p r z y ję to m . i. w w y ­ daniu le o n iń s k im , z n a jd u je m y w k o d e k s a c h o tto b o n ia ń s k ic h 205 i 206 zdanie: e t h o c e s t D eu s. I n n e k o d e k s y u w z g lę d n io n e w w y d a n iu le o n iń - skim S u m m y T e o lo g ii o ra z d w ie e d y c je z w . X V -eg o , o k tó r y c h H a i n mówi w s w y m R e p e r to r iu m p o d n r a m i 1440 i 1444, p o m i ja j ą z d a n ie o to żsam o ści b y tu b e z w z g lę d n ie k o n ie c z n e g o z B o g iem . P o ic h lin ii p o ­ szło w y d a n ie V iv è sa .

(12)

II . A N A L IZ A K R Y T Y C Z N A A R G U M E N T A C JI ŚW . T O M A S Z A Z E SU M . T H E O L .

1.

Można od istnienia bytów m aterialnych, naznaczonych

zawsze cechą przygodności, przejść na drodze dyskursyw nej do

istnienia bytu koniecznego, który trzeba utożsamić z Bogiem.

Musimy jednak argumentować częściowo inaczej, niż to zro­

bił św. Tomasz w Sum . theol. Trudno nie mieć zastrzeżeń prze­

ciw tej części wywodów myśliciela średniowiecznego, w któ­

rej stara się on wykazać, że prócz bytów przygodnych w je­

go rozumieniu istnieje jakiś byt konieczny.

Jego argum entacja nie może nas zadowolić już choćby dla­

tego, że, pominąwszy jej powiązanie z „fizyką“ Arystotelesa,

wychodzi z błędnego założenia, które opiewa, iż jeśli coś może

nie istnieć, to w pew nym momencie faktycznie nie istnieje.

Błędność tego założenia zasadza się na tym, że z jego po­

przednika został wyprowadzony następnik, jäki w nim w ir­

tualnie w cale się nie mieści. Z tego, że jakiś b y t może nie

istnieć, nie w ynika jeszcze z koniecznością logiczną, że ten byt

w jakim ś momencie nie istnieje. Pom ijając na razie kwestię,

czy taki b y t przygodny mógłby istnieć od wieków, tzn. bez

żadnego początku czasowego, trudno wykluczyć z góry taki

splot okoliczności, przy którym możność zniknięcia jakiejś po­

staci tego rodzaju bytu raz powołanego do istnienia mogłaby

nigdy nie zostać zaktualizowaną 24.

24 „U n e ré p u g n e p a s à la r a i s o n d ’a d m e t tr e q u e ja m a is le p o s s ib le •ne d o iv e p a s s e r à l ’a c te ” , p is a ł E m il В o u t r o u x w D e la c o n tin ­ g e n c e d e s lo is d e la n a t u r e 5, P a r i s 1905, s. 18. F o r m u ła m y ś lic ie la f r a n ­ c u s k ie g o j e s t t a k o g ó ln ą , że o d n o si się n ie ty lk o do m o żliw o ści is tn ie n ia czegoś, a le i d o m o ż liw o śc i jeg o n ie is tn ie n ia .

Św . T o m a sz z a jm o w a ł s ta n o w is k o z u p e łn ie p rz e c iw n e d o teg o , ja k i e z n a jd u je m y u B o u tro u x . N ie ty lk o u tr z y m y w a ł, ż e to, co m o ż e n ie is tn ie ć , w p e w n y m m o m e n c ie n ie is tn ie je , a le tw ie r d z ił ta k ż e w le k c ji X X IX k o m e n ta r z a do roz. X I I k się g i I d e C aelo e t m u n d o A ry s to te le s a , ż e to, c o m o że z a w sz e is tn ie ć , z k o n ie c z n o śc i z a w sz e is tn i e je (qu o d p o te s t s e m ­ p e r esse, e x n e c e s s ita te s e m p e r est). Z o b . S a n c t i T h o m a e A q u i n a t i s O p e ra o m n ia iu s s u im p e n s a q u e L e o n is X I I I . P . M. e d ita , t. I l l : C o m m e n ta r ia im. lib ro s A r is to te lis d e C aelo e t m u n d o , R o ­ m a e M D C C C L X X X V I, s. 116 b. Ś w . T o m a sz p rz y jm o w a ł w ię c tę sa m ą z a sa d ę , k t ó r a u J a n a Ł u k a s i e w i c z a z n a la z ła w y r a z w e w zo ­

(13)

W zakwestionowaniu prawdziwości założenia przyjętego

przez św. Tomasza nie jesteśm y pierwsi. Przed nam i Geny

zwracał uwagę na to, że ciała żyjące zm ierzają nieuchronnie,

na skutek stałego, nie regenerowanego nigdy w pełni zużycia

swoich' organów, do śmierci, ale nie widać, dlaczego by ciała

nieżyjące, elem entarne jak elektrony lub protony, czy naw et

złożone, nie mogły w pewnych w arunkach uniknąć zniszcze­

nia"5.

Zastrzeżenie w ysunięte przez profesora G regorianum

spotkało się w prawdzie z krytyką ze strony A. D. Sertillan-

gesa, O .P .,26 ale nie podobna uznać tej k ry ty k i za przekony­

wującą.

D ominikanin francuski utrzym ywał, że „w świecie,

poddanym w całości ruchowi, śmierć tego, co zniszczalne, jest

wpisana z góry w form ułę ewolucyjną św iata“, gdyż „ruch,

któremu są poddane wszystkie byty, musi je w końcu wszyst­

kie zniszczyć przez zużycie“ 27.

Otóż Descoqs słusznie rzu­

cił pytanie, na jakiej podstawie Sertillanges w ysunął swe

twierdzenie w sposób apodyktyczny? Zdaniem profesora Scho-

lastykatu z Jersey w tym tylko wypadku możliwość zniszczal-

ności danego bytu pociągałaby dla niego jej konieczność, gdy­

by żaden by t zniszczalny nie mógł uniknąć

rozkładowych

wpływów środowiska, którego stanow iłby część. Ale o takiej

zależności nie można według wymienionego jezuity mówić

w sposób stanowczy bez wejścia na grun t czysto hipoteczny

i bez opowiedzenia się za niespraw dzalnym a naw et błędnym

rach: C M pp, C M N p N p i C M pN M N p (P h ilo so p h is c h e B e m e r k u n g e n z u m e h r w e r tig e n S y s t e m e n d e s A u s s a g e n k a lk ü ls , o d b itk a ze S p ra w o z d a ń z posiedzeń T o w a r z y s tw a N a u k o w e g o W a rs z a w s k ie g o X X I I I , 1930, W y­ dział I I I , W a rs z a w a 1930, s. 57). P o g lą d y m y ś lic ie la śre d n io w ie c z n e g o n ie u to ż s a m ia ły się je d n a k b e z re s z ty z p o g lą d a m i L e ib n iz a , b o L e ib n iz tw ierd ził, ż e ty lk o w b y c ie k o n ie c z n y m , w k tó r y m is tn i e n ie n a le ż y d o jego is to ty , to , co je s t w n im m o ż liw e , j e s t z a w s z e rz e c z y w is to ś c ią a k tu a ln ą i is tn ie je k o n ie c z n ie . Z ob. L - e i b n i z a L a m o n a d o lo g ie ,

n ry 44 i 45, w y d . c y t., s. 397. 25 A rt. c y t., s. 582, 583.

28 A pnropos d e s p r e u v e s d e D ieu . L a tr o is iè m e v o ie th o m is te , R e - v u e d e p h i l o s o p h i e , r. X X V , t. X X X II, 1925, s. 319—330.

27 C y tu ję za D e sc o q se m (A r c h iv e s de p h ilo s o p h ie , v ol. I I I , c a h ie r I I I , 1925, P a r i s M C M X X V , s, 100).

(14)

postulatem bezwzględnej i powszechnej zależności wzajemnej

zjawisk oraz żelaznej jedności w szechśw iata28.

Nawiązując do uwag krytycznych Geny i Descoqsa chcie­

libyśm y jeszcze zaznaczyć, że nas nie przekonuje to, co

św. Tomasz pisał w lekcji XXIX kom entarza do raz. XII.

pierwszej księgi de Caelo et m undo A rystotelesa,29 że jeżeliby

byt ze swej n atu ry zniszczalny nie ulegał nigdy zniszczeniu,

m ielibyśm y w nim w ew nętrzną sprzeczność, bo taki b y t był­

by równocześnie w stanie aktualnym i zniszczalny i nieznisz­

czalny. Bo ja k argum entow ał św. Tomasz?

Jeżeliby byt ze

28 C y t c o d o p ie ro A r c h iv e s d e p h ilo so p h ie , s. 99— 191. G d y D esco q s p is a ł n a s. 101 sw eg o o m ó w ie n ia a r t y k u łu G en y , że z a ło ż e n ie św . T o m a ­ sz a j e s t z u p e łn ie n ie o c z y w iste (pas d u to u t é v id e n te ), m ia ł n ie w ą tp liw ie n a u w a d z e t ę o k o lic z n o ść , iż w o k re s ie w a ru n k o w y m , s ta n o w ią c y m ow o za ło ż e n ie , n a s t ę p n ik n ie w y p ły w a z k o n ie c z n o śc ią lo g ic z n ą z p o p rz e d n ik a .

S e r tilla n g e s s t a r a ł s ię o d p o w ie d z ie ć n a k r y ty k ę D e sc o q sa w a r t y k u le L e P . D esco q s e t la « teria v ia », R e v u e t h o m i s t e , t. I X (1926), s. 490—502. D esco q s p r z e d s ta w ił p o r a z d r u g i sw ó j p u n k t w id z e n ia w A r c h iv e s d e p h ilo so p h ie , v o l. V I, c a h ie r IV , 1928, P a r i s M C M X X IX , s. 205, 206. P rz y z n a w s z y s ię d o p e w n e g o p o tk n ię c ia w p o le m ic e z S e r - tilla n g e s e m p is a ł: „M ais s’e n s u it — il q u e l a c o n c lu s io n d u R . P è r e s ’im p o se , à savoir, q u e t o u t c o rp s p h y s iq u e f a i s a n t p a r t i e d e l’U n iv e rs , a u m o in s d u n ô tr e , e s t n é c e s s a ire m e n t, d e n é c e s s ité a b s o lu e e n t r a în é p a r le m o u v e m e n t c o sm iq u e , s o u m is a u te m p s, so u m is à la m u ta tio n , e t f a i t p a r t i e d ’u n e c h o se q u i e s s e n tie lle m e n t se d é f a it, d ’u n to n n e a u d e s a b le o u i ro u le ? L ’a r g u m e n ta tio n t r è s a le r te d u P . S e r tilla n g e s te n d à s u g g é r e r d e fa ç o n s a is is s a n te q u 'il e n e s t a in si. M o n tr e - t- e lle q u ’il e n e s t a in s i e s s e n tie lle m e n t? E t q u e le p é ris s a b le , d u f a i t q u ’il e s t e n ­ t r a î n é d a n s ce m o u v e m e n t, n e p e u t p a s n e p a s p é r ir ? T o u s les s a v a n ts a u r o n t b e a u m e l’a f f ir m e r d e le u r p o in t d e v u e e m p ir iq u e e t p h y s iq u e , j ’a v o u e q u e j e n ’e n su is p a s é m u ; j e n e v o is p a s p lu s la n é c e s s ité d e c e tt e a s s e r tio n a p r è s l ’a r tic l e d u R . P ê n e q u e j e n e la v o y a is a v a n t. L ’in d u c tio n s e u le p o u r r a i t n o u s a m e n e r à u n e te lle c o n c lu sio n . O r, p e u t — o n d ir e , q u e , d a n s -le cas-, p o u r u n e lo i d ’o r d r e a u ss i g é n é r a l s u r la n a ­ t u r e d e s c o rp s , l ’in d u c tio n a u n e a ff ic a c e s u f f is a n te p o u r f o n d e r u n e c e r t it u d e a b so lu e , q u i é c a r t e la p o s s ib ilité n a tu r e lle d e to u t e e x c e p tio n ? Q u i l’o s e r a it a f f i r m e r ? ” . Z ob. je s z c z e D e s c o q s a P r a e le c tio n e s th e o lo g ia e n a tu r a lis , t. I, s. 251—253. 29 K o m e n ta r z t e n p o c h o d z i m n ie j w ię c e j z r . 1272 (zob. M a r c in a G r a b m a n n a D ie W e r k e d e s H l. T h o m a s v o n A q u in , B e i t r ä g e z u r G e s c h i c h t e d e r P h i l o s o p h i e u n d T h e o ­ l o g i e d e s M i t t e l a l t e r s , B d. X X II, H . 1—2, M ü n s te r 1931, s. 263); b ę d ą c w ię c d z ie łe m p ó ź n ie js z y m od p ie r w s z e j cz ę śc i S u m m y T e o lo g ii p o s ia d a , j a k z a u w a ż y ł Descoq.s (P ra e le c tio n e s th e o lo g ia e n a t u ­ ra lis, t. I, s. 251), w s z y s tk ie da-ne p o te m u , b y s ta n o w ić o s ta tn ie sło w o św . T o m a s z a w k w e s tii p o d s ta w a r g u m e n tu e x p o ss ib ili e t n ecesa rio .

(15)

swej n atu ry zniszczalny — utrzym yw ał ten myśliciel — nie

ulegał nigdy zniszczeniu, mógłby nie ulegać zniszczeniu i stąd

byłby równocześnie w stanie aktualnym niezniszczalny30,

Uznając za popraw ną pierwszą część tego rozumowania musi­

my zauważyć, że jego ostateczny wniosek nie zawiera — po

należytym jego sprecyzowaniu — żadnej sprzeczności. Z te­

go, że byt ze swej n atu ry zniszczalny może nie ulegać znisz­

czeniu, nie wynika, że ten byt, jeżeli bez końca istnieje, jest

równocześnie ze swej natu ry niezniszczalny, lecz, że tylko fak­

tycznie, per accidens, nie ulega zniszczeniu. Taki b yt jest więc

równocześnie w stanie aktualnym zniszczalny i niezniszczal­

ny, ale je st nim z dwu różnych punktów widzenia i w skutek

tego nie można powiedzieć, żeby tk w iła w nim jakaś sprzecz­

ność. Zwrócili już na to uwagę D oscoqs31 i René A r n o u,

S. J. 32.

2.

Ale naw et wtedy, gdybyśmy przyjęli, że zakwestiono­

wane przez nas założenie św. Tomasza jest prawdziwe, m u­

sielibyśmy zauważyć, iż z niego nie wypływa wcale z koniecz­

nością logiczną, że jeżeliby wszystkie byty były bytam i mogą­

cymi nie istnieć, w jakim ś momencie przeszłości nic by nie

istniało (si igitur omnia sunt possibilia non esse, 'aliquando

nihil fu it in rebus).

Wszystko przecież zaileży od porządku,

w jakim by te byty występowały. Jeżeliby wszystkie tego ro­

dzaju byty pojaw iły się równocześnie a przy tym było praw ­

dą, że jeżeli coś może nie istnieć, to w jakim ś momencie nie

istnieje, w tedy rzeczywiście w pew nym mp-mencie nic by nie

istniało. Wszystkie byty utraciłyby w jakiejś chwili swe istnie­

nie. Ale jeżeliby byty, które mogą nie istnieć i w jakim ś mo­

mencie faktycznie nie istnieją, daw ałyby kolejno początek

je-30 „ ...im p o sib le e s t id q u o d e s t c o rr u p tib ile , q u a n d o q u e -non c o rr u m p i. Quia s i q u a n d o q u e n o n c o r r u m p e tu r , p o te s t n o n c o rr u m p i, e t ita e r i t in c o rru p tib ile : e t ta m e n p o n it u r s e m p ite rn o te m p o r e c o r r u p tib i le e x i - stens: s e m p e r ig itu r , id-sst in f in ito te m p o re , e r i t s im u l a c tu c o r r u p tib ile et in c o r r u p tib ile ” . W yd. c y t., s. 116b. W p rz y to c z o n y m te k ś c ie c o r r u p ti­ bile ozn acza, j a k n a to z w ró c ił u w a g ę D esco q s (dz. c y t., t. I, s. 252), to sam o, со p o ss ib ile esse e t n o n esse z „ tr z e c ie j d r o g i” .

31 D z. c y t., -t. I, s. 262.

33 T h e o lo g ia n a tu r a li s 3, R o m a e 1953, s. 101. Collectanea Theologica — 5

(16)

den drugiemu, to chociaż każdy z tych bytów utraciłby z cza­

sem istnienie, stale coś by pozostawało przy istnieniu.

Już Geny zwracał uwagę na to, że główna trudność

argum entacji św. Tomasza mieści się w przejściu od omawia­

nego przez nas założenia do wniosku o braku istnienia jakie­

gokolwiek bytu w pew nym momencie przeszłości33. Profesor

Gregorianum wszedł w jakiejś m ierze na drogę drugiej części

uwzględnionych przez nas intuicyj, gdy rzucił pytanie, dla­

czego byty, które kolejno dają początek jeden drugiemu, m u­

siałyby w sw ym całokształcie ulec zniszczeniu, dokładniej, nie

dającem u się łatw o pojąć unicestwieniu? Mógłby wprawdzie

ktoś powiedzieć, że w hipotezie branej pod uwagę, przez św.

Tomasza nie m a miejsca na pow staw anie nowych ciał ze wzglę­

du na pominięcie istnienia i wpływu pierwszej przyczyny, ale,

zdaniem Geny, autor S u m m y Teologii· nie poszedł po linii

tego ujęcia podjętego w nowszych czasach przez Rolfesa

w pierwszym wydaniu pracy Die Gottesbeweise bei Thomas

von A quqin und Aristoteles (Köln, 1898), 34 gdyż w dążności do

utrzym ania ścisłej konsekwencji logicznej nie chciał wpro­

wadzać do swej prowizorycznie przyjętej hipotezy żadnych

obcych elementów myślowych a ponadto jego zam iarem było

przedstawić dowód na istnienie Boga odrębny od argum entu

z przyczynowości sprawczej. Czy św. Tomaszowi nie chodziło

o twierdzenie, że wszystkie byty mogące nie istnieć muszą po

pew nym czasie, n a skutek zużycia zasobów właściwych im sił,

ulec całkowitemu pnicestwieniu i czy perspektyw a tego uni­

cestwienia rzeczywiście się narzuca, tego Geny nie ch ciał,

rozstrzygać35. Stanowisko francuskiego jezuity cechuje więc

w yraźne niezdecydowanie, choć w ydaje się, że można zupeł­

nie stanowczo powiedzieć, iż z założenia, jakie św. Tomasz

przyjął w pierwszej części swego dowodu, nie wypływa z ko­

niecznością logiczną wniosek, że kiedyś w przeszłości nic by

33 A rt. c y t., s. 584, 586.

34 S. 188, 189. W d r u g im w y d a n iu (s. 107) R o lte s o g ra n ic z y ł s ię do b a r d z o s k ró c o n e g o u ję c ia sw eg o p ie r w o tn e g o s ta n o w is k a .

(17)

nie istniało.

Bardziej zdeterm inow anym od Geny okazał się

Descoqs 36.

3.

W ysuwając zastrzeżenia przeciw form alnej poprawnoś­

ci pierwszej części argum entacji św. Tomasza, za któ rą z neo-

scholastyków opowiedzieli się m. in. M. P.

d e M u n -

n y n с к, О. P., 37 B ernard M. M a r i a n i , ex Ord.

Serv. В. М. V .38 i Jak u b M a r i t a i n 39 nie twierdzę, że­

by po rezygnacji z założenia, uznanego przez nas za błędne,

nie można było w inny sposób dowodzić nie wprost, że istnie­

nie m aterialnych bytów przygodnych domaga się istnienia ja­

kiegoś duchowego bytu koniecznego.

Jeżelibyśm y doszli na

drodze czysto rozumowej do przeświadczenia, iż serie bytów

materialnych, z których każdy je st taki, że może istnieć i nie

istnieć, nie mogłyby następować po sobie od wieków, mogli­

byśmy przy dowodzeniu istnienia jakiegoś duchowego bytu

koniecznego powoływać się na to, że jeśliby m iały istnieć sa­

36 A r c h iv e s de p h ilo s o p h ie , v o l. I I I , c a h ie r I I I , s. 101, 102; v o l. V I, c a h ie r IV , s. 206, 207.

87 Q u o d p o te s t e s s e e t n o n e s s e — p is a ł D e M u n n y n c k — n o n h a b e t in se r a t io n e m s u i e ss e . A tq u i q u o d n o n h a b e t in s e r a t io n e m s u i e ss e , h a b e t e s s e a b alio . E rg o q u o d e s t p o s s ib ile e s s e e t n o n e ss e h a b e t e s s e ab alio . A tq u i q u o d h a b e t e s s e a b alio e s t p o s te r iu s illo a q u o h a b e t esse. — Q u a e p o s t e r io r it a s , u t p a te t , n o n e s t n e c e s s a r io p o s t e r io r it a s te m p o ris; se d s a lte m r e m a n e t p o s t e r io r it a s r a t io n i s e t c a u sa ld ta tis. — E rgo q u o d p o s s ib le e s t e s s e e t n o n e ss e , a liq u a n d o n o n e s t “ . D z. cy t., s. 45. N ie tr u d n o z a u w a ż y ć , ż e o s ta tn ie z d a n ie n ie w y n ik a z p o p r z e d n ie ­ go tw ie r d z e n ia , w z ię te g o w ty m r o z u m ie n iu , ja k i e z o sta ło n a m p o d a n e . 38 P h ilo s o p h ia e C h ristia n a e in s titu tio n e s , T a u rin i' — R o m a e M C M X X X III, v ol. II, s. 623.

39 Dz. c y t., s. 54— 58. — M a r ita in są d z i, ż e te z a , k t ó r ą św . T o m a sz w y raził w s ło w a c h : q u o d p o s s ib le e s t n o n esse, q u a n d o q u e n o n e st, je s t w e w n ę trz n ie o c z y w is tą i to n a p o d s ta w ie z a s a d y w y s ta r c z a ją c e j r a c ji. „De m ê m e — p is z e f r a n c u s k i n e o s c h o la s ty k — q u ’u n e clhose e s t o u p a r soi (en é ta n t e ll e — m ê m e s a ra is o n ) o u p a r a u t r e c h o s e (en a y a n t s a ' ra iso n d ’ê tr e e n a u t r e chose), d e m ê m e u n e c h o s e e s t to u jo u r s o u p a r soi o u p a r a u t r e Chose. L e f a i t q u ’e lle n e ce sse ja m a is d ’ê t r e a lu i-m ê m e une ra is o n . S i e lle e s t à e lle — m ê m e . L a to ta le r a is o n d e so n to u jo u r s être, a lo r s e lle e s t n é c e s s a ir e p a r e lle -m ê m e . S i la r a is o n d e so n to u jo u r s ê tre e s t a u t r e c h o s e q u ’e lle , a lo r s c e tte ra is o n , q u i f a i t q u ’e lle n e p e u t ja m a is c e s s e r d ’ê tr e , la s o u m e t d u m ê m e couip à u n e c e r t a in e n é c e s s ité . (S. 57). T o ro z u m o w a n ie n ie m o ż e n a s p rz e k o n a ć d la te g o , b o M a r ita in z u p ełn ie d o w o ln ie tw ie r d z i, ż e to , c o is tn i e je zaw sz e , is tn ie je z k o n ie c z ­ ności i n ie m o że p r z e s ta ć is tn ie ć .

(18)

me tylko byty m aterialne, to, ponieważ serie tych' bytów m u­

siałyby mieć absolutny początek czasowy, kiedyś w przeszłoś­

ci nic by nie istniało, a w następstw ie takiej sytuacji, z braku

istnienia jakiejkolw iek przyczyny sprawczej, mogącej stano­

wić w ystarczającą rację istnienia bytów m aterialnych, żaden

z tych bytów nie istniałby w chwili obecnej. Gdy idzie o dal­

szy ciąg argum entacji, moglibyśmy już rozumować dokładnie

tak, jak przy rozróżnieniu między bytem duchowym względ­

nie koniecznym i bezwzględnie koniecznym rozumował św.

Tomasz. Ale takie rozumowanie bazowałoby bezpośrednio

w swej pierwszej podstawie, nie n a przygodności w istnieniu

bytów m aterialnych, ale na czymś, co jest u nich tylko em pi­

ryczną oznaką tej przygodności, a mianowicie na ich absolut­

nym początku czasowym, a po wtóre, ze względu na rozróż­

nianie trzech klas bytu, byłoby rozumowaniem niepotrzebnie

skomplikowanym w swej wewnętrznej strukturze, byłoby ro­

zumowaniem, k tóre nie narzuca się nam bynajm niej w spo­

sób najbardziej naturalny.

4.

Jeżeli idąc za Leibnizem ,40 przez byty przygodne bę­

dziemy rozum ieli nie tylko byty m aterialne, które m ają taką

naturę, że mogą istnieć i nie istnieć, ale wszystkie byty, do

których istoty nie należy istnienie, a więc i Tomaszowe byty

duchowe w zględnie konieczne, m ające poza sobą przyczynę

przysługującej im konieczności w istnieniu, a pojęcie bytu ko­

niecznego ograniczymy do duchowego bytu bezwzględnie ko­

niecznego, tj. do bytu, u którego niemożność nieistnienia ma

źródło w nim samym z tego powodu, że do jego istoty należy

istnienie, który więc w sobie posiada w ystarczającą rację swe­

go istnienia, będziemy mogli sformułować dowód apagogiczny

prostszy pod względem zasadniczego toku myśli ód dowodu

przedstawionego przez św. Tomasza. Oto, jak możemy rozu­

mować:

Jeżeliby wszystkie byty m iały być bytam i przygodnymi,

40 E ssa is d e th é o d ic é e , I, n ° 7, w y d . c y t., s. 77; L a m o n a d o lo g ie , n 10 36— 39, 46, w y d . c y t., s. 396, 397; P r in c ip e s d e la n a tu r e e t d e la g râ ce fo n d é s e n ra iso n , n ° 8, w y d . су-t., s. 409.

(19)

każdemu z osobna a naw et w szystkim razem brakowałoby cze­

goś, co stanowiłoby w ystarczającą rację zaistnienia jako ta ­

kiego oraz zaistnienia w Określonej postaci i w określonych

warunkach m iejsca i czasu. Wszak gdybyśm y wzięli każdy

z tych bytów indywidualnie, żaden z nich nie m iałby w sobie

wystarczającej racji do zaistnienia wziętego ze wszystkimi je­

go determ inacjam i. Chodziłoby tu przecież o byty, które po­

jawiając się i przem ijając w czasie odznaczałyby się tym, że

ich istnienie, nie należąc do charakterystycznego zespołu cech

stanowiących ich istotę, byłoby dla nich czymś zasadniczo

przygodnym, czymś tylko faktycznie danym. Inne byty przy­

godne daw ałyby dla zaistnienia każdego z tych bytów częś­

ciowe tylko wytłumaczenie, gdyż, nie m ając dostatecznej racji

swego istnienia w sobie, m iałyby ją z konieczności poza sobą,

skoro bez dostatecznej racji, a więc jakby w w arunkach cał­

kowitego niebytu, n ie mogłoby w żaden sposób pojawić się

ich realne istnienie aktualne, stanow iące zupełne przeciwień­

stwo do tego niebytu, będące czymś, czego ten niebyt nie za­

wiera naw et w irtu a ln ie 41. Uciekanie się do nieskończonej serii

bytów przygodnych, uporządkowanych w ten sposób, że każdy

z tych bytów byłby kolejno w arunkow any bezpośrednio

w swym istnieniu przez inny b yt serii, nie przydałoby się nam

na nic w naszym dążeniu za pełnym, adekw atnym w ytłum a­

czeniem istnienia jakiegokolwiek konkretnego bytu

przygod-41 W y d a je się, ż e ty lk o w te d y m o ż n a w id z ie ć z p e łn ą o c z y w isto śc ią w y k lu c z a ją c ą w s z e lk ą w ą tp liw o ś ć , ż e k a ż d y b y t r e a l n y m u s i p o s ia d a ć d o s ta te c z n ą r a c j ę sw e g o is tn ie n ia a k tu a ln e g o , g d y s o b ie u p rz e d n io uśw iadom im y,, iż w w a r u n k a c h c a łk o w ite g o n ie b y tu , j a k i e m u s ie lib y ś ­ my zało ż y ć p rz y z a p rz e c z e n iu k o n ie c z n o śc i d o s ta te c z n e j r a c j i n a le ż ą c e j do p o r z ą d k u rz e c z y w is to śc i a k tu a ln e j, n ie m o g ło b y w y s tą p ić ż a d n e r e a l ­ ne is tn ie n ie a k tu a l n e czegoś. N ie p r z e c z ę j e d n a k te m u , ż e ju ż s a m o p e ł­ ne i c a łk o w ite w n ik n ię c ie w tr e ś ć p o d m io tu i o rz e c z e n ia z a s a d y d o s ta ­ tecznej r a c j i o ra z p o ró w n a n ie tr e ś c i o b u je j p o ję ć s k ła d o w y c h m o że n a m d a ć b e z p o ś r e d n ią o c z y w isto ść je j p o w s z e c h n e j w a rto ś c i. U trz y m u ję tylko, ż e n a te j d ro d z e , w s k a z a n e j m . in. p rz e z B e r n a r d a J a n s e n a, S. J ., (A u s d e m B e w u s s ts e in z u d e n D in g e n , P h i 1 o s o p i s с h e s J a h r b u c h , 42. B d., 1929, s. 178; D ie G e ltu n g d e s S a tz e s v o m z u ­ re ic h e n d e n G r u n d e , ib id ., 44 B d ., 1931, s. 403) i R ó ż y c k ie g o (dz. cy t., n r 76a, 78), n ie s p o ty k a m y s ię ze w s z y s tk im i in tu ic ja m i, j a k i e m o g ą św iad czy ć za p r a w d z iw o ś c ią z a s a d y d o s ta te c z n e j ra c ji.

(20)

nego, gdyż naw et taka nieskończona seria wskazywałaby, gdy

idzie o w ystarczającą rację jej istnienia, poza siebie. Cecha,

która przysługuje poszczególnym elementom serii, m usi prze­

cież przysługiwać całej serii jako takiej niezależnie od ilości

jej składowych elementów. Leibniz doskonale zdawał sobie

z tego sprawę, że jakkolw iek daleko poszlibyśmy w uporządko­

wanej serii bytów przygodnych, nie posunęlibyśmy się ani

o krok w naszym szukaniu wyczerpującego tłumaczenia dla

przygodnego istnienia czegoś, gdyż każdy napotkany przez nas

b y t przygodny posiadałby poza sobą w ystarczającą rację swe­

go istn ien ia42. A jeżeli naw et nieskończona seria bytów przy­

godnych nie mogłaby stanowić dla każdego z nich w ystarcza­

jącej racji zaistnienia z określonym i właściwościami i w ta ­

kich a nie w innych w arunkach miejsca i czasu, to w takim

razie każdy bez w yjątku układ bytów przygodnych, w zięty ja ­

ko całość, nie posiadałby, gdyby m iał istnieć sam jeden, wy­

starczającej racji swego konkretnego zaistnienia. Zaś w bra­

ku takiej racji nie mógłby zaistn ieć43. Ponieważ jednak, jak

43 „ E t q u o iq u e l e p r é s e n t m o u v e m e n t, q u i e s t d a n s la m a t i è r e — p i­ s a ł L e ib n iz — v ie n n e diu p r é c é d e n t, e t c e lu i — c i e n c o re d ’u n p r é c é d e n t, o n n ’e n e s t p a s p lu s a v a n c é q u a n d o n ir a it a u s s i lo in q t S 3 l'o n v o u d r a i t, car il r e s te to u jo u r s la m ê m e q u e s tio n ”. P r in c ip e s d e la n a tu r e e t d e la g râ ce fo n d é s e n ra iso n , n ° 8, w y d . cy t., s. 409. ( P o d k r e ś le n ie m oje). Z ob. je s z c z e te g o sa m e g o a u to r a L a m o n a d o lo g ie , n ° 37, w y d . c y t , s. 396, g d z ie o n w y r a ź n ie tw ie r d z i, że g d y b y śm y n a w e t w z ię li -pod u w a ­ g ę n ie s k o ń c z o n ą s e r ię b y tó w p rz y g o d n y c h , to p o s u w a ją c s ię n a p r z ó d 'w te j s e rii, o n n ’e n e s t p a s p lu s a v a n c é , g d y id z ie o w s k a z a n ie w y s ta r ­ c z a ją c e j r a c ji is tn ie n ia . Z n e o s c h o la s ty k ó w p o d o b n ie b ę d z ie a r g u m e n ­ to w a ł J a n J . U г

г

a b u r u, S . J ., g d y n a p is z e w I n s titu tio n e s p h ilo s o p h ic a e , v o l. II , T h e o d ic e a , I, V a llis o le ti 1899, s. 91: „ ...u b ic u m q u e a d s u n t c o n tin g e n tia s iv e in s e r ie f i n it a , s iv e in in f in ita , n e q u i t e ffu g i n e c e s s ita s e n t i s n e c e s s a rii, a q u o illa o m n ia d e te r m i n e n t u r a d esse. E te n im e ti a m c o n c e ss a h y p o th e s i s e r ie i in f in ita e , q u a m v is n o n p o s s e t a s s ig n a r i p r i m u m a liq u o d e n s c o n tin g e n s , a q u o s e r ie s m itiu m h a b u is ­ s e t, d e b e r e t n ih ilo m in u s a d e s s e r a t io s u f fic ie n s e x is te n t ia e o m n iu m e t s in g u lo ru m . Q u e m a d m o d u m in c a te n a in f in itis a n n u lis c o n s t a n te . a s s i­ g n a r i d e b e r e t s u s te n ta c u lu m , a q u o te n e r e t u r , n e r u e r e t in t e r r a m ” . 43 W p o d o b n y sp o só b a r g u m e n to w a li ju ż K le u tg e n (dz. c y t., t. IV , s. 292, 293) i U r r a b u r u (dz. c y t., s, 85). T ego r o d z a ju ro z u m o w a n ie ty m ty lk o ró ż n i s ię od w y w o d ó w „ d ru g ie j d r o g i” św . T o m a sz a , ż e g łę ­ b ie j u z a s a d n ia , d la c z e g o b y ty o ta c z a ją c e g o nas· ś w ia ta m u s z ą m ie ć p r z y ­ c z y n ę s w e g o is tn ie n ia .

(21)

wiemy z doświadczenia, .pewne byty istnieją, więc nie wszyst­

kie byty istniejące są bytam i przygodnymi. Prócz bytów przy­

godnych m usi istnieć b y t konieczny, który, m ając w ystarcza­

jącą rację swego istnienia w sobie samym, stanowi ostatecz­

ne w ytłum aczenie dla istnienia każdego bytu przygodnego.

To ostatnie tw ierdzenie możemy jednak wysunąć wtedy

tylko, gdy opowiadamy się za r e a l i s t y c z n ą teorią

pojęć.

Wszak w naszym rozumowaniu redukcyjnym , jakim

było ostateczne wytłum aczenie istnienia takiego

czy innego

bytu przygodnego, dotarliśm y, ściśle rzecz biorąc, do m y ś ­

l o w e g o z a ł o ż e n i a istnienia bytu koniecznego.

Stwierdziliśmy mianowicie, że tylko przy wprowadzeniu ta­

kiego założenia myślowego staje się dla nas ostatecznie zrozu­

miałym fak t istnienia bytów przygodnych. Otóż nie może ule­

gać wątpliwości, że od wymienionego założenia możemy przejść

do wniosku o rzeczywistym istnieniu bytu koniecznego tylko

wtedy, gdy przyjm ujem y realistyczną teorię pojęć, bo jedynie

na gruncie tej teorii możemy mieć pewność, że nie popełnia­

my w naszym rozumowaniu błędu spokrewnionego z błędem

argumentu „ontologicznego“ św. A n z e l m a .

Nie trudno dojść do przeświadczenia, że b y t konieczny,

0 którym mówimy, je st Bogiem.

W ystarczy tylko, zwrócić

uwagę na kilka zasadniczych form argum entacji, jakie można

wysunąć za tożsamością b y tu koniecznego z Bogiem. Oto nie­

które z nich:

Od bytu koniecznego zależą jako od swej pierwszej przy­

czyny wszystkie byty przygodne aktualnie istniejące. Zależą

od niego w całym swym istnieniu a w następstw ie tego i w ca­

łym swym działaniu. A jeżeli tak, to w takim razie wszystko,

co je stanowi, wywodzi się z przyczynowości sprawczej bytu

koniecznego, a więc nie tylko ich forma, ale i cały podkład

materialny, jeżeli ten podkład w ystępuje u ich podstaw. Ta­

kie utw orzenie całego jestestw a bytów przygodnych nie może

być niczym innym, jak ich stworzeniem z nicości własnej

1 z nicości ich podmiotu (ex nihilo sui et subiecti).

(22)

W bycie koniecznym znajduje również swe ostateczne opar­

cie to wszystko, co stanow i realną możliwość. Wprawdzie bez­

pośrednie ugruntow anie znajduje ono we właściwościach by­

tów przygodnych aktualnie istniejących, ale ponieważ te byty

istnieją dzięki bytowi koniecznemu, dlatego to, co je st real­

nie możliwym, jest takim w ostatniej instancji przez ten sarn

b y t konieczny. Bez tego bytu nie tylko nie istniałby aktualnie

żaden b y t przygodny, ale nic także w zakresie tego bytu przy­

godnego nie byłoby realnie m ożliw ym 44.

Będąc przyczyną sprawczą wszystkich bytów przygodnych

aktualnie istniejących i możliwych, by t konieczny, który od

nich różni się rzeczowo, musi w jakiś sposób, formalnie lub

w irtualnie posiadać w sobie wszystkie doskonałości, jakie tyl­

ko są możliwe w obrębie tak czy inaczej istniejących bytów

przygodnych. Bez tej właściwości byt konieczny nie mógłby

stanowić wystarczającego uzasadnienia dla doskonałości bytów

przygodnych. Przyczyna spraw cza nie może być przecież mniej

doskonałą od swych skutków. Wśród doskonałości bytu ko­

niecznego nie może oczywiście brakować rozumu i woli, skoro'

rozum i wolę posiada człowiek. Po przyjęciu tych doskonałości

w bycie koniecznym możemy o nim powiedzieć, kierując się

przynajm niej naszym sposobem pojmowania, to, co Leibniz

napisał o Bogu w Essais de Théodicée (I, n. 7),45 że Jego

um ysł jest źródłem istot bytów przygodnych a Jego wola źród­

łem ich istnienia.

Cała transcendencja doskonałości bytu koniecznego zaryso­

w uje się jednak przed nam i dopiero wtedy, gdy sobie uświa­

domimy, że do istoty tego bytu należy istnienie. Takie istnie­

nie, które w swym zasięgu jest wolne od wszelkich zacieś-

nień, jakie m ają miejsce wówczas, kiedy istnienie bywa otrzy­

44 Zob. L e i b n i z a Essais de T héodicée, II, n ° 184, w y d . cyt., s. 186, i L a m onadologie, n ° 43 i 44, w y d . cyt., s. 397. — T ru d n o m i b y ło n ie w y k o rz y s ta ć g łę b o k ie g o s p o s trz e ż e n ia , ja k i e L e ib n iz w y ra z ił w Essais de T héodicée (1. с.) w ty c h sło w a c h , ż e sans Dieu, n o n se u le­ m e n t il n ’y a urait rie n d ’existaryt, m ais il n ’y a urait m ê m e rien d e possible.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaprezentowane wyniki badań nad przekładem wybranych pozycji obydwu odmian (autor- stwa Andrzeja Sapkowskiego, Jacka Dukaja i Stanisława Lema) w połączeniu z analizą

szczawiowy, malonowy, adypinowy, benzoesowy, ftalowe, salicylowy, acetylosalicylowy, sulfanilowy, mlekowy, jabłkowy, winowy, pirogronowy, fumarowy, maleinowy, barbiturowy

W maju odmawiamy albo śpiewamy modlitwę, która się nazywa Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny.. Ludzie przychodzą na nabożeństwa majowe do kościoła, a czasem do

„Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych

Centrum Pediatrii w sposób absolutnie bezpieczny pracuje Oddziały, Poradnie przyszpitalne, Zakład Diagnostyki Obrazowej. i inne pracownie czekają

Można się spodziewać, że po przeczytaniu tego opracowania wielu badaczy, którzy do tej pory traktowali zjawisko nowej duchowości jako mało znaczące, przekona się o potrzebie

[r]

— trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czy lekarz może (i czy powinien się o to starać) być dla pacjenta biorącego udział w psychoterapii „sterylny”, a zatem służyć