• Nie Znaleziono Wyników

Motyw "psychomachii" w literaturze polskiej XV i XVI wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyw "psychomachii" w literaturze polskiej XV i XVI wieku"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Maciej Włodarski

Motyw "psychomachii" w literaturze

polskiej XV i XVI wieku

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 74/2, 3-22

(2)

I.

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I V , 1983, z. 2 P L I S S N 0031-0514

M ACIEJ W ŁO DARSKI

MOTYW „PSYCHOM ACHU”

W LITERATURZE POLSK IEJ X V I X VI W IEKU 1

Term in „psychom achia” (czyli „walka duchow a”) został spopulary­ zow any w literaturze dzięki tak w łaśnie zatytu łow anem u utw orow i poe­ ty chrześcijańskiego, A ureliusza K lem ensa Prudencjusza (ur. 348 — zm. ok. 413). P oem at ten, opisujący zm agania m iędzy dobrem a złem w czło­ w iek u , zm agania czysto m o r a l n e , w ym ierzon y b y ł przeciw ko teoriom m anichejczyków , którzy u trzym yw ali, iż w człow ieku w alczą zło i dob­ ro substancjalne, czyli że jest to walka fizyczna. U Prudencjusza toczą m ięd zy sobą bój Cnota i W ystępek, B ałw och w alstw o i Wiara, G niew i Cierpliw ość, itp. Opis zm agań o duszę człow ieka m ożna zresztą spotkać także w literaturze w cześn iejszej, np. św. A tanazy w napisanym przez siebie (ok. 357 lub 365 r.) żyw ocie św. A ntoniego — w rozdziale 65 — przedstaw ia w izję, jaką m iał ów św ięty, k iedy m ógł oglądać losy w ła s­ nej duszy po śm ierci, zobaczyć, jak anioł i szatan w alczą o jej posia­ danie 2. M otyw psychom achii przew ija się w literaturze, jeszcze częściej zaś w sztukach plastyczn ych (przeważnie są to ilustracje w rękopisach) w czesn ego i dojrzałego średniow iecza, a na początku X V w . zaczyna łączyć się z rozw ijającym się w ów czas w ątk iem „dobrej śm ierci”. K la­ syczn y przykład psychom achii — z aniołem i diabłem toczącym i zacię­ ty pojedynek o zdobycz w postaci duszy um ierającego człow ieka — zn ajd u jem y w jedn ym z trzech pierw szych traktatów p odejm ujących tem at „sztuki dobrego u m ieran ia”, a m ianow icie w dziełku p rzyp isy­ w an y m M ateuszow i z K rakowa, pt. A rs m orien di e x variis sen ten tiis

collecta [...] (ok. 1408— 1410); w postaci nieco zredukow anej m o tyw ten

pojaw ia się rów nież w drugim traktacie w zorcow ym „sz,tuki u m iera­ n ia ”, S pecu lu m artis Ъепе m orien di [...] (ok. 1452 [?], którego autorstw o

1 F ragm en t rozpraw y doktorskiej na tem at „sztuki um ieran ia” w literaturze p olskiej X V i X V I stulecia.

2 Zob. S. К o z а к у, A n fä n g e d e r D a rstellu n g en des V e r g ä n g li c h k e it s p r o b l e m s . B u d ap est 1936, s. 300.

(3)

przysądza się n ie k ie d y D om in ik ow i z C a p ra n ik i3. W n aszych badaniach nad m otyw em p sych om ach ii ogran iczym y się w ła śn ie do tej grupy u tw o ­ rów z literatu ry staropolskiej X V i X V I stu lecia, k tóre w yraźn ie n a­ w iązu ją do sk ład n ik ów w ątk u przedstaw ionego w traktatach w zorco­ w ych „artis ben e m o r ie n d i”.

P sych om achia w y stęp u je n ajczęściej w dw ojakiej postaci: bądź to jako w alk a anioła z szatanem , bądź też jako bezpośrednie zm aganie się człow ieka z ducham i zła. Z pisarzy staropolsk ich np. Marcin B ielsk i i Jan Ju rk ow ski podejm ują w sw oich dram atach pierw szą z w yróżn io­ n y ch odm ian rozpatryw anego m otyw u. U B ielsk iego przy łożu u m ie­ rającego Ojca zjaw ia się Pokusa w osobie diabła Farela, który przypo­ m ina d elik w en tow i grzech y i stara się odebrać mu w szelk ą n adzieję zbaw ienia. N atych m iast jednak p rzyb yw a „z w ielk im p ęd em ” A n ioł i staje w obronie człow ieka, grom iąc sw o jeg o p rzeciw nika za jego ob łu d ­ ne know ania. W ysłannik nieba sw oim sposobem postępow ania przypo­ m ina tu bardziej egzorcystę u siłu jącego n ajp ierw zid en tyfik ow ać złego ducha za pomocą pytań:

Z k tóregoś jest koru, pow iedz,

B oć w ziąć k ijem , p e w n ie to w ied z, A k tó re jest im ię tw o je,

K tóre m asz god zin y sw oje, K tóre k arak tery k ła d ziesz,

K ie d y sw e g o gdzie w y n a jd ziesz? 4

Szatan p osłu szn ie przedstaw ia sieb ie i sw o ją działalność, jednakże n ie chce zrezygn ow ać ze zdobyczy, uw ażając, że zapew nia m u ją p rzy ­ w ilej otrzym an y od Boga. A n ioł odpiera ten argum ent, ograniczając zakres p rzy w ileju tylk o do lud zi złych; gdy jednak d iabeł w d alszym ciągu n ie zam ierza ustąpić, posłaniec B oży ucieka się do środka bardziej sk utecznego, jakim jest kij z w izeru n k iem krzyża. W obec takiej broni dem on rezyg n u je z w a lk i i opuszcza c z ło w ie k a 5. P odobnie w yg ląd a pojedynek ty ch duchów w T ra g e d y i o p o lsk im S c y lu ru sie [...] Ju rk ow ­ skiego. W raz ze Ś m iercią u łoża S cylu ru sa zjaw ia się D yjab eł, k tóry rości sobie p reten sje do jego duszy:

A, w ita jż e , bracie! M am c i cie na łacie. S y n a ś ty m ia ł łotra,

A zm igrosza km otra.

* Zob. w y d a n ia : ; [ M a t e u s z z K r a k o w a ] , A r s m o r i e n d i e x v a riis sen -

te n tiis collecta [...]. C racoviae 1533. Egz. w B ib l. J a g iello ń sk iej, sygn . Cim . 0.408. —

P

o m i n i k z C a p r a n i k i ] , S p e c u l u m a rtis ben e m o r ie n d i [...]. [K öln, ок. 1495]. Egz. w B ibl. J a g iello ń sk iej, sy g n . Inc. Qu. 2868.

4 M. B i e l s k i , K o m e d y ja J u s t y n a i K o n s t a n c y je j . W arszaw a 1896 [w ed łu g w y d . z 1557 r.], s. 32, w . 523— 528.

(4)

MOTYW „PSYCHOMACHir 5

T yś na K ościoł ciskał, A szelą g iś ściskał. *

Na n ic jednak n ie przyda się w yliczan ie um ierającem u jego grze­ chów , poniew aż Bóg inaczej p ostanow ił o losach S cylurusa, i p rzyb yw a­ jący A nioł odbiera zdobycz szatanow i, karcąc go przy ty m za próbę pozyskania duszy n ależn ej niebu:

N ie tw a siła na niem , W olny boskiem zdaniem , Boć dw a sy n y dobre

M a w sw ej cnocie szczodre. P recz, kłam co, w archole!

P od ź ty m iedzy króle. 7

O czyw iście ostatnie zdanie skierow ane jest do S cylurusa, którego duszę zabiera A n ioł ze sobą. W zm aganiach takich bardzo rzadko stro ­ n ą ustępującą b yw ał p rzedstaw iciel nieba, najczęściej w alk a kończyła się porażką szatana, n ie można jednak pow iedzieć, że w y n ik pojedynku b y ł zaw sze ła tw y do p rzew idzenia — zależał on b ow iem od d ecyzji sa ­ m ego Boga, decyzji opartej na przesłankach z n atu ry sw ej n iek o n iecz­ n ie całk iem zrozum iałych dla zw ykłego śm ie r te ln ik a 8. Pozostaje p yta­ n ie, jaką rolę w tak pojm ow anej w alce odgryw ał człow iek sp oczyw ający na łożu śm ierci. W traktatach w zorcow ych „artis m o r ie n d i”, chociaż nie b y ł on postacią w alczącą, to jednak m iał d ecyd u jący w p ły w na w yn ik pojedynku: M ateusz z K rakowa i D om inik z Capraniki zw racali u w a ­ gę, że w szystk o zależy od w o l i człow ieka, poniew aż szatan dotąd jest b ezsiln y, dopóki um ierający n ie podporządkuje się m u dobrow olnie. W ten sposób człow iek rozdarty m iędzy diabłem a aniołem sta w ał się sym b olem średn iow iecznego pojęcia w o ln o ś c i9. N atom iast u pisarzy późniejszych, jak choćby w przytoczonych tutaj przykładach, u m iera­ jący n ie tylk o że n ie w alczy, lecz także pozbaw iony jest w szelk iego w p ły w u na przebieg w ypadków , w szystk o d zieje się poza nim — to anioł przynosi decyzję Boga o zbaw ieniu opuszczającej ten św ia t duszy, i w ybór, jakiego m ógłb y dokonać człow iek, w danym m om encie n ie ma ju ż żadnego znaczenia. Jednostka ludzka zaczyna pełnić rolę p o l a

• J. J u r k o w s k i , T r a g e d y j a o p o ls k im S c y lu r u sie i trzech sy n a c h k o ro n ­

n y c h O j c z y z n y p o ls k ie j [...]. W rocław 1958 [w ed łu g w yd. z 1604 r.], s. 62. B PP ,

B, 11. 7 Ib id e m .

8 Por. G. G r u p p, K u l t u r g e s c h i c h te des M itt e la l te r s . T. 4. P ad erb orn 1914, s. 120. — A. d ’A n c o n a , Origini del te a tro italiano. T. 1. T orino 1891, s. 531, 559— 560.

* Zob. E. P a n o f s k y , A r t y s t a , uczon y, geniu sz. U w a g i o „ R e n a is s a n c e -D ä m ­

m e r u n g ”. W zbiorze: S tu d i a z h is to rii sztu ki. W ybrał, opracow ał i opatrzył po-

(5)

b i t w y , czy też przedm iotu, o k tóry m oce niebieskie i p iek ieln e toczą w alk ę 10.

D ruga odm iana psychom achii zw iązanej z, um ieran iem polega na bezpośrednim starciu człow ieka z ducham i zła. O takiej w a lce m ów i się w utw orach o w iele częściej, poniew aż prawie każdy z rozpatryw anych tutaj autorów stara się zw rócić u w agę na n iebezp ieczeń stw a, jakie w zw iązku z obecnością dem onów grożą um ierającem u. N ie znaczy to jedn ak w cale, że w takim u jęciu m otyw u brak jest zu p ełnie m iejsca dla w ysłan n ik ów nieba: zw y k le p o m a g a j ą oni człow iek ow i w jego w a l­ ce poprzez u dzielanie dobrych rad i napom nień albo też przychodzą, b y zabrać duszę zm arłego do krainy w ieczn ego szczęścia. O gólnie o pom o­ cy anioła w god zinie śm ierci w spom inają Jakub z Paradyża w trakta­ cie D e arte Ъепе m orien d i (połow a X V w.) i H ieronim P ow od ow sk i w u tw orze In stru ctio b rev is iu v a n d i m o rien te s (1591) и ; konkretne na­ pom inania an ielskie zn ajd u jem y np. w S k a rd z e umierającego (połowa XV w .), gdzie A n gelu s zachęca m oribunda do skruchy, zwracając się do jego duszy:

P om n isz, coś na krzcie ślu b ow ała, G d yś się d iab ła odrzekała, Z łe roboty, złego działa. T oś w szy tk o p rzestęp o w a ła 12.

D la porów nania w arto zauw ażyć, że Erazm z Rotterdam u, k tóry rów nież jedną ze sw oich książek pośw ięcił „sztuce dobrego u m ieran ia” (L ib e r [...] de praeparatione ad m o r t e m [...], 1534), w prow adza anioła niosącego u kojen ie strw ożon em u i cierpiącem u człow iekow i, gdy tylk o ten zw róci się o pom oc do Pana — w ów czas „aderit b o n u s a n g e l u s,

qui su dorem sanguineum ab stersu ru s est ab anim o nostro [...]” 13.

W reszcie w utw orach P iotra D iesth em iu sa (H o m u lu s, 1541) czy P io ­ tra Skargi (K a za n ie o śm ierci [...], 1600) anioł je st już tylk o strażn ik iem i p rzew od nik iem d uszy w jej drodze do nieba, przychodzi w ted y , gdy w alk a ziem ska osiąga sw ój ostateczn y koniec 14. W ielka rola tych w y

-19 Zob. H. A p p e l , Die A n f e c h tu n g und ih re Ü b e r w i n d u n g in d e n T r o s t ­

b ü c h e rn u n d S te r b e b ü c h l e i n d e s sp ä t e n M i tt e la l te r s . L eipzig 1938, s. 134.

11 I a c o b u s d e P a r a d i s о, De a r t e be n e m o r ie n d i. L eip zig b.r. [ok. 1494], k. C7—C 7v. — H. P o v o d o v i u s , In s tr u c t io b r e v i s i u v a n d i m o r ie n te s. W: M a ­

nu ale s e p t e m Eccle siae C a th o lic a e S a c r a m e n to r u m . P o sn a n ia e 1591, s. 134.

12 S k a rg a u m ie ra ją c e g o . W antologii: D r a m a t y sta ro p o ls k ie . O pracow ał J. L e - w a ń s k i . T. 1. W arszaw a 1959, s. 191, w . 51— 54.

13 E r a s m u s R o t e r o d a m u s , L ib e r [...] de p r a e p a r a tio n e ad m o r t e m [...]. C racoviae 1534, к. Gs— G3v. (P rzekład: „ zjaw i się d o b r y a n i o ł , k tóry g otów jest zetrzeć k rw a w y pot z n aszej duszy [...]”). W szystk ie p od k reślen ia w cytatach p ochodzą od autora artykułu.

14 P. D i e s t h e m i u s , H om u lu s . C racoviae 1541, k. Fsv. — P . S k a r g a , K a ­

z anie o śm ie rci, k tó r e się i na p o g r z e b y p r z y d a . W: K a z a n ia o si e d m i S a k r a m e n ­ tach [...]. K rak ów 1600, s. 424.

(6)

MOTYW „PSYCHOMACHII” 7

słann ik ów Boga została już w cześn ie doceniona i np. w szystk ie trzy trak taty w zorcow e „sztuki um ierania” (tzn. w ym ienion e w cześniej tek s­ ty M ateusza z K rakowa i D om inika z Capraniki, jak też p ierw szy chro­ nologicznie utwór, Jana G ersona O pusculum t r ip a r titu m [...], ok. 1408) zalecają m o d litw y do aniołów (a zw łaszcza do Anioła Stróża) o pomoc w godzinie śm ierci (Gerson podaje n aw et przykład takiej m odlitw y). M ateusz z K rakowa najw ażniejsze, w ręcz niezbędne pouczenia i rady dla um ierającego, które w innej form ie szeroko w y k o rzy sty w an e będą przez pisarzy późniejszych, w kłada w usta anioła. P rzykład em m oże być tutaj „pouczenie an ielsk ie” o cierpliw ym znoszeniu bólu i przy­ krości jako środku zapew niającym zm niejszenie kary czyśćcow ej; naukę tę podejm ują potem Jakub z Paradyża, Androtio Fu lviu s, P a w eł S im - plicjan i i n n i 15.

W racając jednak do w alk i człow ieka ze złym i ducham i, m ożna by z u tw orów naw iązujących do „sztuki um ierania” w ym ien ić co najm niej dw adzieścia takich, których autorzy podejm ują w skazaną uprzednio dru­ gą odm ianę psychom achii. Zwrócim y w szakże uw agę tylk o na niektóre, w yb ran e pozycje dobrze naśw ietlające określone zagadnienia zw iązane z tym tem atem . I tak nasuw a się pytanie, skąd czerpane są inform a­ cje dotyczące obecności dem onów przy łożu um ierającego. Jakub z P a ­ radyża tw ierdzi, iż opiera się tu na św iad ectw ie osób oczekujących śm ierci, przy czym w yp ow ied ź jego nie jest pozbawiona p ew nej dozy scep tycyzm u , bo sw oje w yjaśn ien ie opatruje zaraz uw agą u zależn ia­ jącą w artość dalszych w yw od ów od w iary w słow a ludzi p rzeżyw ających tę n iezw yk łą przecież s y tu a c j ę 16. W utw orach o charakterze bardziej literack im znajdujem y bezpośrednie opisy zachow ania się postaci często au ten tyczn ych , które w godzinie śm ierci m ów iły otaczającym o p rzy­ krościach doznaw anych ze strony duchów piekielnych. Jako przykłady n iech posłużą nam dzieła dwóch autorów: Sebastiana M oralesa O ż y ­

w o cie i śm ierci N a jja śn ie jsze j K s ię ż n y P a rm eń sk iej (1581) i Cypriana

B azylika K r ó tk ie w y p isa n ie s p r a w y p r z y śm ierci i pogrzebie O św ie c o ­

n e j K s ię ż n y , Pan iej H a lż b ie ty z S zy d ło w c a R a d z iw iło w e j [...] (1562).

W p ierw szym tekście bohaterka — pomimo sw ojego św iątob liw ego ży ­ w ota — w ostatnich godzinach ziem skiego bytow ania staje się przed­ m iotem zaciekłych „szturm ów szatańskich”. Osobom zgrom adzonym w o ­ k ó ł łoża, a przede w szystk im sw ojem u spow iednikow i, opowiada, że

15 I a c o b u s d e P a r a d i s o, op. cit., k. C4— C3. — [A. F u l v i u s ] , Ś c ie ż ­

k a pobożn ego chrześcijanin a, to je s t N a u k i i p r z e s tr o g i co p o tr z e b n ie j s z e na p o ­ r a t o w a n i e w s z y t k i c h zb a w ie n i a p ragnących. P rzek ład S. G r o c h o w s k i . K ra­

k ó w 1600, k. 23. — P. S i m p 1 i с j a n, Manel le d u ch ow n e, abo P o r z ą d e k ż y w o t a

ch r z e ś c ija ń s k ie g o [...]. P r z y d a n e są do tego R o z m y ś la n i a o ś m ie rc i r y t m e m , te goż au tora. K rak ów 1601, k. 67.

16 I a c o b u s d e P a r a d i s o, op. cit., к. C6v. O becności złych d uchów p o­ św ięco n y jest cały rozdział tego traktatu, za ty tu ło w a n y De p r a e s e n tia m a lig n o r u m

(7)

(ukazał się jej] raz albo dw a s p r o s n y s z a t a n one sło w a m ów iący: „Idźcie, p rzek lęci, w ogień w ie c z n y ”, k tórego ona jak ob y śm iejąc się w z g a r ­ dziła '[...]17.

A utor opisuje także następ n e, coraz groźniejsze i zarazem coraz trudniejsze do odparcia „szturm y”, a w reszcie tak przedstaw ia ostatni z nich:

W szyscy ob ecn ie b ęd ący d rżeli od stra ch ó w onych, a Jej M [iłość] n ic n,ie m ó w ią c ■— bo s ie zdało, iż m ów ić ju ż n ie m ogła — w ie lk ie u trap ien ie z onego n ajazdu m iała i ty lk o oczy sw e zakryć i tw arz od w rócić u siło w a ła . [...]. I g d y śm y nad n ią w ołali: „Jezus, J ezu s”, i p ytaliśm y, czem u by ona też n ie m ów iła? „I n ie w id zicie w y — pow iad a — jak o w ie lk i z a s t ę p d i a b ­ ł ó w p rzek lęty ch ,tu jest? I toć m i przeszkadza, że n ie m ó w ię ”. T ę n a w a łn o ść w y tr w a w sz y , tro szeczk ę b yła sp ok ojn iejsza 18.

Podobnie B azylik opisując śm ierć k siężn y E lżb iety R ad ziw iłłow ej, pani znanej z cn oty i pobożności, w spom ina o jej utarczkach z szata­ n em , czego św iad kam i b y ły zebrane w kom nacie osoby z jej otoczenia. K siężna, czując bliską śm ierć,

S p o w ied a ła się B ogu, przed N im śm iele stojąc, A s z a t a n a grom iła, nic się go nie bojąc, M ów iąc: „Już o tym dosyć, d osycieś m ię k usił,

D u szn y n iep rzy ja cielu , gdyś s ię o m ię k usił, A le ju ż m ocną zbroją jestem um ocniona,

I n ie będę, u fając w B ogu, poruszona” 19.

Ś w iad ectw o tak p ow ażanych osób m iało n iew ą tp liw ie dużą w agę, a fak t, że n a w et pobożność n ie jest tarczą broniącą przystęp u szatano­ w i, m ógł b yć tym w ięk szym ostrzeżen iem dla tych, k tó rzy oddaleni od B oga nie znajdą potrzebnego hartu ducha (jakim odznaczały się b o­ h aterki obydw u u tw orów ), by m óc odeprzeć tak ciężkie „szturm y” n ie ­ p rzyjaciela. O becność bądź nieobecność szatana przy śm ierci na pew no n ie b yła sp raw ą obojętną dla w ięk szości ów czesn ych ludzi, a poniew aż k ażd y człow iek zain teresow an y b y ł przede w szy stk im jednym tylko: sw oim w ła sn y m zgonem , k w estia, czy w ła śn ie w ty m jednym , k on ­ k retn ym w yp ad ku objaw ią się m oce p iekieln e, сяу też nie, m usiała budzić połączoną z lęk iem n iep ew n ość oraz w ątp liw ości, z którym i zw ra­ cano się do d u chow ieństw a. Ś w iad czyć o ty m m oże w łączon e przez k się ­ dza Jana Jan uszow skiego w jego Nauce um ierania chrześcijań skiego [...] do zestaw u p ytań także i takie: „Jesliż się szatan ow ie każdem u przy śm ierci pokazują?” N a co autor odpow iada w sposób następujący:

17 S. M o r a l e s , O ż y w o c i e i śm ie r c i N a ja ś n i e js z e j K s i ę ż n y P a r m e ń s k i e j . [P rzełożył Sz. W y s о с к i ?]. K rak ów 1581, s. 147.

18 I b i d e m , s. 150— 151.

11 C. B a z y l i k , K r ó t k i e w y p i s a n i e s p r a w y p r z y śm ierci i p o g rz e b ie O ś w i e ­

c o n e j K s i ę ż n y , P a n ie j H a l ż b i e t y z S z y d ł o w c a R a d z i w i l o w e j , W o j e w o d z t n e j W i ­ le ń s k ie j. W: S. K o t , N ie z n a n y p o e ta p o l s k i X V I w i e k u . „Z eitsch rift für S la v isch e

(8)

MOTYW „PSYCHOMACHII’ 9

P o sp o licie b ow iem ^potocznym zw yk ło to byw ać, iż się szatani u kazują w szy tk im przy śm ierci. Co się d ow ieść m oże z w ie la p ism ludzi św ięty ch [...]. U E k k l e z y j a s t y k a m am y, że są duchow ie, k tórzy na pom stę są stw orzen i, a czasu dokonania w y w iera ją m oc sw oję. [...] Chociaż n iektórzy — z osobnej ła sk i B ożej — szatan a przy śm ierci n ie w id zieli, jako czytam y o b ło g o sła ­ w io n ej P a n n ie M aryjej i[...]20.

Tak w ięc Januszow ski, rów nież nie dając jednoznacznej odpow iedzi, pozostaw ia jednak nadzieję, chociaż i on uważa, że w iększość ludzi przy śm ierci doznaje utrapień szatańskich. Czym w takiej sy tu a cji m oż­ na było pocieszać p rzyszłe ofiary zakusów złego ducha? Jed yn ie u kazy­ w an iem celow ości ty ch zm agań oraz opieką Boga. Tak też jest np. w przełożonym prawdopodobnie przez Stanisław a W arszew ickiego W i­

zeru n k u ż y w o t a chrześcijańskiego [...] (1584), którego autorstw o przypi­

su je się L udw ikow i z Granady bądź też Janow i L eopolicie W uchaliu- szowi. Z najdujem y tam stw ierdzenie:

D opuszczać to sam podczas Pan, iż w iern i słudzy i w y b ra n i przyjaciele Jego b y w a ją k u s z e n i i przez długi czas trap ien i pokusam i rozpaczej abo in n y m i stra szliw y m i i praw ie p i e k i e l n y m i . Al e t o On k u d o b r e m u i c h z w ielk iej sw o jej ku n im m iłości czyni, w ten czas s z c z y c ą c i c h i p o d p i e r a j ą c , ab y n ie u s t a lin .

N ie zm niejsza to jednak przerażenia um ierających, gdy u ich łoża zjaw iają się w y sła n n icy piekieł; strach zaś, którego w y w o ła n ie leży w zam ierzeniach szatańskich, dopełniany jest w id okiem zasadzek przy­ gotow yw an ych dla duszy odchodzącej z tego św iata. Lęk i pragnienie w yrw an ia się z sid eł diabelskich to uczucia, które w yraża bohater

Skargi umierającego, a także pisze o nich Ludw ik z G ranady w inn ym

z kolei tekście tłum aczonym na język polski przez W arszew ickiego,

Z w ierzciadło człow ieka chrześcijańskiego [...] (15 8 5) 22. Sposób, w jaki p i­

sarze starali się ukazyw ać m oce piekielne, m usiał n iew ątp liw ie w p ły ­ w ać na pow staw anie n astrojów panicznego lęku. Oto przykład, jak w utw orze Sebastiana T uliszkow skiego Pam ięć Ś m ierci i Miłość Ż y w o ­

ta W iecznego (1570— 1573) — P oseł zapowiada p rzybycie Śm ierci wrazi

z „asystą”, która tutaj zajm uje nas szczególnie:

T ysiąc s z a t a ń s k i c h d u c h ó w tu z nią w n et u jźrzycie, W ielkie k s i ę g i niosące także oglądacie;

20 J. J a n u s z o w s k i , N a u k a u m ierania c hrześcijańskie go [...]. W ilno 1695,

s. 45—46 (w yd. 1: K raków 1604).

81 W i z e r u n e k ż y w o t a ch rz eścija ń sk ieg o pobo żn eg o [...]. [P rzełożył S. W a r s z e - w i e k i ] . P ozn ań 1584, s. 20.

22 S k a r g a u m ierającego. W antologii: Ś r e d n i o w i e c z n a p o ezja p o ls k a ś w ieck a . Zebrał i opracow ał S. V r t e l - W i e r c z y ń s k i . K raków 1923, s. 91— 92, w . 73— 77. BN I 60. — [ L u d w i k z G r a n a d y ] , Z w i e r z c i a d ło cz ł o w i e k a c h rz eścija ń ­

skiego, to j e s t R o z m y ś la n i a n abożn e na k a ż d y d zień p r z e z cały ty d z ie ń . [Przeło­

(9)

W i d ł y tak że żelazne, ł a ń c u c h y o g n i s t e ,

P rzy ty ch in sze p i e k i e l n e n a r z ą d y też w sz y tk ie 2S.

A zatem przy łożu człow ieka um ierającego zjaw ia się n iem al całe piekło z n ieod łączn ym i atrybu tam i w ieczy stej kaźni p sychicznej (której słu ży ć m ają k sięgi z zapisanym i grzecham i) i fizyczn ej (narzędzia tor­ tur) — w szy stk o po to, by człow iek d ośw iadczył całej grozy p otęp ie­ nia. S tosu nk ow o rzadko ukazuje się szatan rodem z m isteriów średnio­ w iecznych: śm ieszny, niezaradny, a rów nocześnie skory do płatania fig ­ lów i u m iejący z hum orem patrzeć na ludzką k rzątaninę — taki jest szatan Reja zabiegający o duszę K upca 24. A le też takiej w ła śn ie posta­ ci szatana nie znajdziem y w traktatach w zorcow ych „sztuki um ieran ia”. M ówi się tam o dem onach w sposób pow ażny, a n aw et groźny, ostrze­ gając przed ich chytrością i w y trw ałością w dążeniu do zdobycia lu d z­ kiej duszy (M ateusz z K rakow a, D om inik z Capraniki), podaw ane są także m o d litw y o pomoc w starciu z ducham i zła (Gerson, Dom inik z Capraniki).

Z kolei w yp ad a p ośw ięcić w ięcej u w agi broni, którą p osługuje się n iep rzyjaciel w w alce o duszę, a m ian ow icie p o k u s o m . A by w ciągnąć człow ieka w pułapkę, szatan stara się zw yk le naw iązać z nim rozm o­ w ę, sp odziew ając się, że u m ierający n ie znajdzie odpow iednich argu­ m entów , b y p rzeciw staw ić się podsuw anym m u m yślom . D latego też autorzy „sztuk u m ieran ia” podając na taką okoliczność różne środki zaradcze, jak odm aw ianie W yz n a n ia w ia r y , a k ty pokory, w ia ry w m i­ łosierdzie B oże, zalecają przede w szy stk im n iew d aw an ie się w d ysk u sję z p rzedstaw icielem piekła. Tak w łaśn ie radzi Januszow ski, a Erazm z R ot­ terdam u dodaje, b y na w szelk ie p od szep tyw an e chorem u w ątp liw ości dogm atyczne — ten odpow iadał jed n ym zdaniem : „S ic u t cr e d it E ccle­

sia ” 25. J eśli jednakże um ierający pragnie podjąć w y zw a n ie i sta w ić

opór przeciw nikow i, to p ow inien m ieć w cześn iej p rzygotow any zestaw odpow iedzi, b y szatan o w i n ie udało się go zaskoczyć. Erazm z R otter­ damu zam ieszcza w ięc rów nież przykład takiego dialogu, którego fra g­ m en t przytaczam y poniżej. Z aczyna demon:

— M i s e r u m e st m ori. — Beati, q u i in D o m in o m o r iu n t u r . — S e d m o r s

p e c c a t o r u m p e ss im a . — P e c c a to r esse desiit, qui se c u m spe imisericordiae p e c c a t o r e m agnoscit. — R e li n q u is hunc m u n d u m . — A t r i s t i ex ilio m i g r o in p a tr ia m . — T a n t u m b o n o r u m hic re lin quis. — S e d longe p lu s m a l o r u m . —

25 S. T u l i s z k o w s k i , P a m i ę ć Ś m i e r c i i M iło ść Ż y w o t a W ieczn eg o . W a n ­ tologii: D r a m a t y sta r o p o ls k ie , t. 1, s. 629, w . 55—‘58.

24 M. R e j , K u p ie c , to j e s t K s t a l t a p o d o b i e ń s t w o S ą d u B ożego O stateczn ego. K ra k ó w 1924 [w ed łu g w y d . z 1549 r.], passim . B PP 77. Zob. tak że A. B r ü c k ­ n e r , P i e r w o c i n y l i t e r a t u r y l u t e r s k i e j w Polsce. M ik o ła j a R e ja „K u p i e c ”. K rak ów 1921, s. 5.

23 J a n u s z o w s k i , op. cit., s. 30—33. — E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op.

(10)

MOTYW „PSYCHOMACHII” 1 1

R elinquis opes tuas. — A liena sunt, quae relinquo, m e a m e c u m effero. — Quid e jj e r s , q u u m in te nihil sit boni? — Hoc v e r e m e u m est, q u o d m ih i gratis d o n a t Domin us. — D eserts u x o r e m ac liberos. — D om in i sunt, ei illos c o m m e n d o 2e.

W dialogu tym szatan sięga do takich pokus, jak: obawa przed śm iercią, rozpacz z powodu grzechów, żal za opuszczanym św iatem z jego przyjem nościam i i bogactwam i, niepokój o pozostaw ioną rodzi­ nę. Sprowadzając to do schem atu „ te m p ta tio n u m ” w traktatach w zor­ cow ych (M ateusza z K rakowa i Dom inika z Capraniki) m am y tutaj do czynienia z rozpaczą i chciw ością, którym tow arzyszy ponadto bunt przeciw ko um ieraniu (nie m ieszczący się w schem acie). W całym u tw o ­ rze Erazma jest jednak m ow a rów nież i o trzech pozostałych pokusach, tzn. w ątp liw ości w w ierze, zniecierpliw ienia i pychy. Jest to w ięc układ z traktatów w zorcow ych, który byw ał najczęściej w y k orzy sty w a n y tak ­ że i u in n ych pisarzy, przy czym n iekiedy dopełniano go jeszcze d w ie­ m a pokusami: w łaśn ie buntem przeciw um ieraniu i n iech ętn ym sto ­ su nk iem chorego do przygotow yw ania się na ś m ie r ć 27. W ielokrotnie w utw orach zwraca się uw agę na charakter pokus przedśm iertnych, za­

znaczając — zresztą podobnie jak to czynili M ateusz z K rakowa i D o­ m in ik z Capraniki — że są one o w iele cięższe niż w ciągu całego ży ­ cia człow ieka. O becnie przyjrzym y się n iektórym aspektom w yżej w y ­ m ien ion ych pokus w tej ich postaci, jaką nadali im tw órcy staro­ polscy.

Pierw sze, niejako podstaw ow e kuszenie dotyczy spraw w i a r y ; w ia ­ ra bow iem jest tym fundam entem , którego zachw ianie um ożliw ia n ie­ p rzyjacielow i odniesienie szybkiego zw ycięstw a. O czyw iście w ięk szość pisarzy om aw ia zw iązane z tą k w estią niebezpieczeństw a, nie oddalając się zresztą zbytnio od tego, co można znaleźć w traktatach w zorco­ w ych. Interesujące są natom iast pew ne przem ieszczenia, jakie dokonu­ ją się w obrębie pokus i napom nień. Otóż np. u D om inika z Capraniki w iara w m iłosierdzie Boże jest zalecana jako środek u m ożliw iający prze­ trw anie „szturm ów ” diabelskich. N atom iast w przełożonym przez Skar­ gę utw orze Franciszka Costera O czterech końcach ostatnich ż y w o t a

ludzkiego [...] (wyd. 1610) to w łaśn ie czart podsuwa człow iekow i m yśl

2β E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op. cit., k. G2. (Przekład: „— U m ieranie je st spraw ą żałosną. — S zczęśliw i, którzy um ierają w P anu. — L ecz najgorsza je s t śm ierć grzeszników . — P rzesta ł być grzesznikiem , kto z nadzieją m iło sier­ dzia uznaje się w in n ym grzechu. — O puszczasz ten św iat. — Z przykrego w y g ­ nania przenoszę się do ojczyzny. — Tak w ie le k orzyści tu pozostaw iasz. — Lecz zn acznie w ięcej niepow odzeń. — Opuszczasz tw o je bogactw a. — R zeczy, które zostaw iam , są cudze, m oje zabieram ze sobą. — Cóż zabierasz, skoro w tobie nie m a żadnych zalet? — To p raw d ziw ie jest m oim , co darm o daje m i P an. — O puszczasz żon ę i dzieci. — Są w ła sn o ścią P ana i Jem u je p olecam ”.)

27 Zob. R. R u d o l f , A r s morie ndi. Von d e r K u n st d e s heilsam en Lebens u n d S te r b e n s. K öln— Graz 1957, s. 116. „F orschungen zur V olk sk u n d e” t. 39.

(11)

o zaufaniu B oskiem u m iłosierdziu 28. Paradoks? Tak, ale n ie n a leży za­ pom inać o charakterze osoby, w zw iązku z którą zm iana ta się doko­ nała. Jest to przecież diabeł, istota n ie zw y k le przebiegła, um iejąca po­ słu ż y ć się bronią przeciw nika. Bo w iara w m iłosierd zie Boże n iew ą tp li­ w ie chroni człow ieka przed rozpaczą z pow odu p opełnionych grzechów , ale też całk ow ite zau fan ie łaskaw ości Boga czyni grzesznika zu ch w a­ łym , zapom ina on o sw oich p rzew inieniach i w ten sposób niektóre

z grzechów m ogą pozostać n ie w yzn an e. Istotn e jest w szakże to, że w utw orach p isarzy p óźn iejszych — przez obnażenie ty ch w łaśn ie m e­ tod — szatan staje się postacią bardziej skom plikow aną, a jego dzia­ łan ie bardziej „szatańsk ie”.

Ta postać z piekła rodem zaczyna też p ełnić w ygod n ą rolę (w ygod ­ ną oczyw iście dla tw órców ) głosiciela zw alczan ych idei. Tak w ięc o ile szokow ał nas szatan zalecający w iarę w m iłosierdzie Boże, to tym bar­ dziej zaskakujący m u si się w yd aw ać diabeł w y stę p u ją c y w charakte­ rze obrońcy w ia r y k atolick iej i głosiciela jej zasad, a takim w ła śn ie jest w dialogu (pow st. ok. 1549), którem u w yd aw ca, Z ygm unt C eli- chow ski, nadał ty tu ł P o k u s y szatańskie, albo R o zm o w a S zatan a z G r z e s z ­

n ik i e m 29. S y tu acja w y ja śn ia się dopiero w te d y , gdy stw ierd zam y, że

p rzeciw n ik szatana jest w ty m w yp ad ku innow iercą, a zarazem por-

te-p a ro le autora; nic w ię c dziw nego, że poch w ały M szy św ., procesji,

p ielgrzym ek itp. zn alazły się w u stach m ieszkańca piekieł. P o k u s y sza­

tań skie n ie są u tw orem bezpośrednio zw iązanym ze „sztuką u m ieran ia”,

n iem n iej ze w zględ u na ciek aw e u jęcie jednego z elem en tó w w łą cza ­ n ych do „ a rtiu m ”, jakim jest kuszen ie, zn alazły się w śród n in iejszy ch przykładów .

K uszenie, którego celem b yło doprow adzenie człow ieka do r o z p a ­ c z y , to n a stęp n y etap w w alce szatana o duszę um ierającego. N a j­ częstszym sposobem (w ystęp u jącym także w e wzorcach), do jakiego ty m razem u ciek ał się duch ciem ności, było w y licza n ie i u kazyw an ie grzechów , by p rzytłoczon y ich ciężarem d elik w en t zw ątpił w m ożliw ość sw o jeg o zbaw ienia. P rzyk ład ów m ożna by tutaj podać przynajm niej k ilk a (m. in. S k a rg ę u m ierającego, S. R eszki R o zm o w ą o śm ierci C zło­

w ie k a z D u c h e m (w yd . 1604) i t p . 30), lecz najbardziej w ym ow na jest

28 F. C o s t e r , O c z t e r e c h końcach o sta tn ic h ż y w o t a lu d z k ie g o i o w ie l c e p o ­

ż y t e c z n y m r o z m y ś l a n i u ich. P rzek ła d P. S k a r g a . W: P. S k a r g a , K a za n ia p r z y ­ g o d n e z in e m i d r o b n i e j s z e m i p r a c a m i o r o ż n y c h r z ecza ch w s z e l a k ic h st a n o m n a ­ leż ących . K rak ów 1610, s. 661.

28 J. S e k l u c j a n , [P o k u s y s z a ta ń s k i e , albo R o z m o w a S z a t a n a z G r z e s z n i­

kie m ]. W: Z. C e l i c h o w s k i , T r z y niez n an e dia logi z w i e k u X V I . P oznań 1899.

Zob. tak że W. H a h n , L i t e r a t u r a d r a m a t y c z n a w P o ls c e X V I w i e k u . L w ó w 1906, s. 68.

*° S k a r g a u m i e r a j ą c e g o . W: Ś r e d n i o w i e c z n a p o e z j a p o ls k a ś w ie c k a , s. 90, w . 43—44. — S. R e s z k a , R o z m o w a o ś m ie r c i C z ł o w i e k a z D u ch em . W: J. J a ­ n u s z o w s k i , N a u k a u m i e r a n i a ch r z e ś c ij a ń s k ie g o [...]. K rak ów 1604, s. 104— 105

(12)

MOTYW „PSYCHOMACHII” 1 3

chyba w yp ow ied ź P ok u sy w K o m e d y i J u sty n a i K o n sta n c y je j B ielsk ie­ go (1557):

O głupi starcze, nieboże,

T obie s k r u c h a n i e p o m o ż e , Zaż n ie w ie s z srogości Bożej?

N abożnem u zaw żdy gorzej; Z w łaszcza tobie, coś z m łodości

K o ch a łeś się ,w sw oich złości. N i c e ś n i e c z y n i ł d o b r e g o ,

Z dradzałeś często bliźn iego — T eraz stroisz nabożności,

Gdy nie m ożesz płodzić złości. J e s t e ś c z ł o w i e k p o t ę p i o n y ,

Od Boga, św ięty ch w zgardzony. Już cie niebo opuściło,

A w n aszę moc poruczyło. S a m eś sie z grzechem osądził,

Boś w sw ej w ierze barzo błądził. W e j r z y , o t o g r z e c h y t w o j e ,

S p isa ły je ręce m oje 81.

O statnim słow om tow arzyszy uwaga, by aktor grający P ok usę uka­ zał kartę ze sp isan ym i grzecham i. Rodowód tego gestu scenicznego n ie je st trud n y do w yprow adzenia. Już w w ydaniach „artis” M ateusza z K rakowa opatrzonych ilustracjam i spotyk am y rycinę, na której szatan unosząc w ysok o kartę sym bolizującą rejestr grzechów pokazuje ją u m ie­ rającem u. W yobrażenie graficzne n iew ątp liw ie leżało u podstaw takiego w łaśn ie ukształtow ania pow yższej sceny. Trzeba także dodać, że n aw et n ie ty le w yliczan ie grzechów, co w głów nej m ierze ich u k a z a n i e — św iadom ość, że są one w szy stk ie dokładnie spisane — pow odow ało n ie ­ pokój um ierających. S tąd u T uliszkow skiego „w ielkie k sięg i” w rękach szatańsk ich są z pew nością elem en tem p otęgującym strach. Także R e­ jo w y K upiec pom im o nauk, jakich udziela m u św. P aw eł, w ciąż jeszcze b oi się czarta — spokój od zysk ałb y dopiero,

B ych jescze jednej rzeczy zbył, O nych c z a r t o w y c h r e g e s t r ó w ,

B o tam w ie le w n ich w y m y słó w . Ba, snać i p raw d y niem ało,

B ow iem w szytko, co się działo Z m ej m łodości, na m ię spisał,

Co w id zia ł i też co sły sza ł *2.

Rzadszą form ą przypom inania człow iekow i daw nych przew inień b y ły oskarżenia sam ych grzechów (nie w ystępu jące w traktatach w zor­

81 M. B i e l s k i , K o m e d y ja J u s t y n a i K o n s ta n c y j e j. K raków 1557, k. D,

w . 475—492. W ydaje się, że w cytow an ym tu fragm en cie w e r sy 3—6 w y m a g a ły ­ b y em en d acyj.

(13)

cow ych). Otóż grzechy jak gd yb y m aterializując się, a zarazem perso- n ifiku jąc, zaczyn ały przem aw iać do um ierającego, zarzucając mu, że pow ołał je do istn ienia. O sy tu a cji takiej w spom ina M o d litw a do Pana

Boga [...] (ok. 1551), którą zalecano odm aw iać przy chorych, a także

u tw ór S tan isław a P ek arow icju sza W iz eru n k czło w iek a w b o g o m y ś ln y

ż y w o t w s tę p u ją c e g o [...] (wyd. 1601) 33. N atom iast w utw orze R eszki

nie tylk o każdy z sied m iu grzechów głó w n ych obw inia człow ieka, lecz rów nież pięć jego zm ysłów skarży się na to, że b y ły źle używ ane. Oto ciek aw szy fragm en t z tej przem ow y:

W i d z e n i e m sw o im w o la łe ś patrzyć na nadobną b ia łą g ło w ę radniej niż na anioła dobrego, w o la łe ś p atrzyć na obraz W enery abo K u pidyna radniej n iż na U m ęczen ie P a ń sk ie abo obraz N a św iętszej P a n n y . W o l a ł e ś O w i ­ d i u s z a , D u r i t e s s a , B o c c a t i u s z a , R e j a i i n s z e f r a s z k i n i e b a r z o m ą d r y c h p o e t o w c z y t a ć n iżeli D an iela, Salom ona, E ccles- jasta i p rzy p o w ieści S a lom on ow e abo ży w o to w św ięty ch 34.

M am y tu w ięc rów nocześnie przykład, jak do pouczeń um oralnia- jących w n ikają sąd y o charakterze literackim , a zarazem jest to dosko­ n ałe św iad ectw o ów czesn ych zain teresow ań czyteln iczych .

W reszcie spokrew niona z ostatnio om ów ioną form ą oskarżania przez grzechy jest w izja przeszłych uczynków . P rzed oczam i um ierającego człow ieka p rzesuw a się jak gd yby „film ”, na którym u trw alon e zostały w szy stk ie n eg a ty w n e fa k ty z jego życia. L ud w ik z G ranady pisze o ty m w sposób następujący:

Tam te d y sta w ią s ię przed oczy czło w ie k o w i w szy stk ie grzechy żyw ota p rzeszłego A k tóre b y ły w ię ts z e i w k tórych się barziej k ochał, te s ię mu srożej sta w ią i będą p rzyczyn ą w iętszej bojaźni. Tam p rzyjdzie na pam ięć d ziew eczk a zelżona, m ęża tk a n agabana, ubogi złu p ion y albo źle uczczon y i b liźn i zgorszon y [...] *5.

Różna m oże być tylk o treść ow ych obrazów, jakie ogląda u m iera­ jący, co w yn ik a rów nież m. in. z p ozycji zajm ow anej przez n iego w sp o­ łeczeń stw ie. Inny będzie ciąg grzechów anonim ow ego bohatera S k argi

um ierającego, praw dopodobnie szlachcica, in n e zaś przew inien ia p rzy­

pom ną się bisk u pow i Jan ow i D rohojow skiem u, którem u p ośw ięcony jest u tw ór N arzekan ie z w y z n a n i e m w i a r y [...] (powst. ok. 15 5 7 ) 36. W

każ-M o d l i t w a do Pana Boga, k tó r a p r z y n ie m o c n y m , g d y go n a w i e d z a m y , m ó ­ w i o n a b y ć m a . W: U. R h e g i u s , L e k a r s t w o d u sz n e a p r z y p r a w i e n i e m y ś l i cz ł o ­ w i e c z e j k u śm ie rci. W yd. 2. ^K rólewiec] 1551, k. X 3. — S. P e k a r o w i c j u s z , W i z e r u n k c z ł o w i e k a w b o g o m y ś l n y ż y w o t w s tę p u j ą c e g o , na k s z t a ł t r o z m o w y P o ­ k u tu j ą c e g o z D o s k o n a ły m . K ra k ó w 1601, rozdz. 13.

84 R e s z k a , op. cit., s. 104.

!i [ L u d w i k z G r a n a d y], op. cit., s. 113. Zob. tak że s. 153.

88 S k a rg a u m ie ra ją c e g o . W antologii: Ś r e d n i o w i e c z n a p o e z j a p o ls k a ś w ie c k a , s. 89, w . 29— 40. — i[S. O r z e c h o w s k i ] , N a r z e k a n i e z w y z n a n i e m w i a r y n ie ­

b o s z c z y k a K s i ę d z a B i s k u p a K u j a w s k i e g o , Jana D r o [h o ]jo w sk ieg o . [Pińczów , po

(14)

MOTYW „PSYCHOMACHII” 1 5

dym jednak w ypadku, czy grzechy te ukazuje szatan, czy też przypom i­ nają się one sam e — m yśl o nich m oże sk łon ić człow ieka do rozpaczy, a tego w łaśn ie oczekuje kusiciel.

N iek tórzy w szakże pisarze, jak np. Jakub z Paradyża, uważają, że lepiej jest czuć się grzesznikiem i żyjąc w u staw icznym lęku, wciąż, do ostatniej chw ili, czuwać nad stanem sw ojego sum ienia niż, mając poczucie bezpieczeństw a z powodu w yznan ia grzechów uśw iadom ionych, lekcew ażyć zabiegi szatana, gdyż w ted y najłatw iej wpada się w jego sidła 37.

Inny sposób doprowadzenia człow ieka do rozpaczy polega na uka­ zyw aniu mu obojętności Boga. Bo jeżeli Bóg odw rócił się od niego i n ie zam ierza mu pomóc, to jakąż nadzieję m oże m ieć taki um ierający, oto­ czony w łasn ym i grzecham i, toczący beznadziejny — w takim w y p a d ­ ku — bój z szatanem ? Na kim m oże polegać, jeśli praw dziw e są słow a czarta:

— A le cię Bog odrzucił; oto w idzisz, że o cię n ie dba, w c h o r o b i e c i ę z a p a m i ę t a ł ; o zdrow ie prosisz, w ysłu ch ać cię nie chce. A cożby cię w czym w a żn iejszy m stron y odpuszczenia grzechów w y słu ch a ć m ia ł? 88

Próba w iary w opiekę Boską, dokonyw ana poprzez kryterium dozna­ w an ych w łaśn ie cierpień, m usiała być n iezw yk le ciężka dla um iera­ jących. P ok u sy tego rodzaju pojawiają się raczej w tekstach p óźn iej­ szych (w tym w yp ad k u z końca w . XVI), co n iew ątp liw ie ma sw ój zw ią­ zek z klim atem duchow ym epoki, w yn ik a z nastrojów kryzysu i p esy ­ m izm u religijnego, dla których jedyną przeciw w agą była ufność w opie­ kę Boga nad św iatem 39.

Z kolei, po dwóch próbach dotyczących stosunku człow ieka do B o­ ga, k uszenie bardziej „przyziem ne” — chodzi o w y w o łan ie z n i e c i e r ­ p l i w i e n i a . Z w yk le szatan ma na to dwa sposoby, znane już zresztą autorom traktatów w zorcow ych. P ierw szy z tych sposobów w y k orzy­ stu je sytu a cję, w jakiej zw yk le znajduje się um ierający, a m ianow icie jego chorobę i ból. O doznaw anych cierpieniach ciała jako czynniku p ochłaniającym całą uw agę chorego w spom ina w iele te k s tó w 40, n ato­ m iast konsekw encje w yn ikające z takiego stanu rzeczy analizuje sze­ rzej Jakub z Paradyża. M ianowicie tow arzyszący przykrościom ciała ból pow oduje osłabienie, p rzytęp ienie pobożności, człow iek m iast m yśleć o zbliżającym się spotkaniu z B ogiem k ieru je sw oją uw agę ku trapią­ cej go doczesności. Jakub z Paradyża przyczynę tego dostrzega w fa k ­

97 I a c o b u s d e P a r a d i s o, op. cit., k. A 3v.

®8 [P. A r t o m i u s z ] , T h an atom ach ija, to j e s t Boj z śmiercią. T r a k ta c i k k a ż ­

dem u , k to się je d n o ś m i e r t e l n y m c z u j e , z a w s z e p rz y g o d n y . Toruń 1600, s. 112.

s# Zob. J. B ł o ń s k i , M ik o ła j S ę p S z a r z y ń s k i a p o c z ą t k i p o ls k ie g o baroku. K rak ów 1967, s. 198—>202.

40 E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op. cit., k. F4v. — F u 1 v i u s, op. cit., к. 27. — S i m p 1 i с j a n, op. cit., k. 58.

(15)

cie, iż dusza przygotow ana do opuszczenia ciała ma m niejszą zdolność do d uchow ych ro z w a ż a ń 41. Z w rócenie m y śli ku spraw om ciała w y w o ­ łu je w chorym rozgoryczenie z pow odu d oznaw anych cierpień i po­ czucie k rzyw dy, jaka spotyka go z dopuszczenia B oskiego. D latego każdy człow iek dobrze p rzygotow an y do śm ierci p ow inien uw ażać, b y nie okazał sw oim p ostęp ow an iem buntu w ob ec w o li Boga. P rzykład em m oże być tutaj zachow anie się bohaterki utw oru M oralesa, k siężn y parm eń- skiej:

B oleści, które w tej chorobie sw ej zn osiła, jako ciężk ie i ostre b y ły , w ie d z ie li dobrze lek arze i sarna to rzecz p ok azow ała, jed n a k Jej M fiłość] barzo u siło w a ła , żeb y żad n ego stęk a n ia i gło só w ża ło sn y ch (ludziom ch orym zw yczajn ych ) z sieb ie n ie w y p u szcza ła . Co jeśli sie k ied y przydało, fr a so w a ­ ła sie o to rozum iejąc, że ty m tra ciła c i e r p l i w o ś ć ś w ię t ą 42.

D rugi sposób w y w o ła n ia zn iecierp liw ien ia chorego polegał na u k a­ zaniu mu ob łu d y dom ow ników , k tórzy w praw dzie obecni są przy jego łożu, lecz m y śli ich zajęte m ajątkiem , którego w n et stan ą się posiada­ czam i. Duch, z k tórym w u tw orze R eszki rozm aw ia C złow iek, w y r a ź­ n ie rozw iew a jego złudzenia:

N ie w ie r z tem u , aby p o w in n i tw o i n aten czas o cię dbać m ieli; będą dbać, a le o tw o je p ien iąd ze, o tw o je k lu cze, o tw o je sk rzy n ie i o tw e w ork i, a c ie ­ b ie w sz y sc y odbieżą 4S.

N ic tak nie d en erw u je um ierającego, jak św iadom ość, że ludzie, od k tórych m ógłb y oczek iw ać przynajm niej szczerego w sp ółczu cia i po­ m ocy w dobrym p rzygotow aniu na spotkanie z B ogiem , pragną jak najszybszej jego śm ierci, zaprzątnięci m yślą o spadku, który on — n ie ste ty — w ła śn ie im m u si pozostaw ić. Z n iecierp liw ien ie i złość n ie ­ w ą tp liw ie to w a rzy szy ły tego typ u rozw ażaniom .

K olejna, czw arta pokusa zw iązana b yła z ludzką słabością, jaką sta n o w i skłonność każdego do dum y z w ła sn y ch zasług i p rzyp isy w a ­ n ie im zb yt w ielk ieg o znaczenia. B yła to w ięc pokusa p y c h y . O strze­ gał przed n ią Erazm z R otterdam u czy też autor w spom nianego w cześ­ n iej W iz e ru n k u ż y w o t a ch rześcijań skiego [...], a także P iotr A rtom iusz, k tó ry w u tw orze Thanatom achija, to je s t B o j z śm iercią [...] (1600) zw racając u w agę (podobnie jak czyn ili to w cześn iej M ateusz z K rako­ w a i D om inik z Capraniki), iż k uszen ie to w ym ierzon e jest najczęściej w lu d zi dobrych i pobożnych, pisał:

Z stro n y dob rych abo m u [tj. szatan ow i] to n o w a p ersw a d o w a ć, szeptać, ab y z c n o t sw y c h ja k ich k o lw iek w p y c h ę się p odnieśli? A b y h ardzie

41 I а с o b u s d e P a r a d i s o, op. cit., rozdz. D e dolor e m o r ie n t iu m . 42 M o r a l e s , op. cit., s. 118— 119.

43 R e s z k a , op. cit., s. 91. — Zob. ta k że S k a r g a u m ie ra ją c e g o . W an tologii:

(16)

M O T YW „P S Y C H O M A C H II” 1 7

i z presu m p cyją jak ąś o św ią to b liw o ści i uczyn k ach sw o ich trzym ając, przez n ie ła sk ę Bożą, zb a w ien ie sobie obiecow ali? 44

D latego Jakub z Paradyża posuw ał się jeszcze dalej, m ówiąc, że le ­ piej jest w cale n ie m ieć zasług, niż pysznić się z ich powodu, ponie­ w aż w szy stk ie nasze zasługi n ie są n iczym innym , jak tylk o darem B o g a 45. I znow u przykład w łaściw ego stosunku do tych spraw znaj­ d ziem y w żyw ocie k siężn y parm eńskiej, która przed śm iercią napom i­ nała w szystk ich , aby zw racano jej uw agę tylko na te rzeczy, które b y ją do sk ru ch y i żalu za grzechy, nie zaś do p ych y p rzyw ieść m o g ły 46. Trzeba jednak przyznać, że ten rodzaj kuszenia został bardziej rozbu­ dow an y w traktatach w zorcow ych (np. u M ateusza z Krakowa).

Ostatnia, w ed łu g schem atu M ateuszowego, pokusa d otyczy c h c i ­ w o ś c i , przy czym jest to chciw ość pojm owana bardzo szeroko. P u n k t w yjścia sta n ow i tutaj u m iłow anie przez człow ieka rzeczy ziem skich, w czym m ieści się zarówno żal za m ajątkiem , który trzeba zostaw ić, troska o dalsze lo sy pozostaw ianych dóbr, tęsknota za w ygod am i i p rzy­ jem nościam i, do których człow iek przyw ykł, przyw iązanie do otaczają­ cego św iata, jego piękna i harm onii, jak w reszcie żal za opuszczaną rodziną i przyjaciółm i oraz niepokój o ich d alszy byt. N ajw ięcej tek stów pokazuje w łaśn ie żal za m ajątkiem i rodziną, co jest zgodne z u jęciem sp otyk an ym w e wzorcach. O pokusie tej piszą m. in. Jakub z P arad y­ ża, anonim ow y autor S k argi umierającego, Urban R hegius, K asper H u- beryn, H ieronim Pow odow ski, P iotr Artom iusz, S tan isław Reszka, F ran- ciscus C o ste r 47. Sposobem na jej przezw yciężenie ma być u św iadom ie­ nie sobie faktu, że zarówno rodzina, jak i w szelk ie bogactw a zostały nam tylk o pow ierzone przez Boga na p ew ien czas, a po ich odebraniu czeka nas radość innego rodzaju, radość w ieczna. Także, aby nie p og łę­ biać żalu za n ajb liższym i osobami, pow inny one, jak zalecają pisarze, po pożegnaniu się z u m ierającym opuścić jego pokój i n ie n ależy przypo­ m inać m u ich w ięcej. Z kolei w utw orach Reja m ów i się raczej o p rzy­ w iązan iu do rozkoszy, przedm iotów zbytku, zabaw, które utrudniają

41 A r t o m i u s z , op. cit., s. 81. Zob. też E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op.

cit., k. G2V. — W i z e r u n e k ż y w o t a c h rz eścija ń sk ieg o [·..], s. 87. K I a c o b u s d e P a r a d i s o, op. cit., k. C6—C e V .

46 M o r a l e s , op. cit., s. 91— 92.

47 J a k o b G r u i t r o i d [ J a k u b z P a r a d y ż a ] , R o z m o w a c z ł o w i e k a g r z e s z ­

nego a Jezu s a C h r y s t u s a U k r z y ż o w a n e g o [...], do k t ó r e j p r z y d a n a j e s t N a u k a k r o t ­ k a z r o z m y ś l a n i e m dla d o s tą p ie n ia s c z ę ś li w e j ś m ierci [...]. P rzek ład J. N i j o w -

s к i. K ra k ó w 1603, k. D Ł. — S k a rg a u m ierającego. W an tologii: Ś r e d n i o w i e c z n a

p o e z j a p o ls k a ś w ie c k a , s. 88, w . 9— 12. — R h e g i u s , op. cit., k. B 4v —B 5. — К. H u b e r у n, S posob pocie szenia w n ie m o c y n ie p r z e s p i e c z n e j leżące. W: R h e ­ g i u s , op. cit., k. Q3—Q6. — H. P о V o d о V i u s, op. cit., s. 146. — A r t o m i u s z ,

op. cit., s. 55— 56, 58—59, 72. — R e s z k a , op. cit., s. 87—88. — C o s t e r , op. cit.,

s. 666.

(17)

człow iekow i rozstanie z ty m ś w ia te m 48. W reszcie k ilk u pisarzy X V I- w ieczn ych do rzeczy w ym ien ion ych uprzednio dodaje żal za pięknem otaczającego św iata, słońcem , gw iazdam i, a także „p ow ietrzem sp ol- n y m ”, czyli tym , co każdem u z ludzi dane jest na co dzień i bez czego obejść się niepodobna. W ypow iedzi takie m ożna znaleźć u L udw ika z Granady, A rtom iusza, Erazma z Rotterdam u. Oto, co pisze ostatn i z tej trójki:

T u m in m e n t e m v e n iu n t : iu cu n d u s solis a s p e c t u s , p u lc h e r r im a coeli m a ­ china, a m o e n a m u n d i v e r n a n t i s species [...]49.

W ten sposób pokusa chciw ości, dotychczas oparta tylk o na p rzy­ w iązaniu do rod zin y oraz do rzeczy posiadanych, w zbogaciła się o upo­ dobania typ u estetyczn ego, w y p ły w a ją ce n iew ą tp liw ie z hum anizm u. Na koniec p ozostały poku sy n ie w y stęp u ją ce w schem acie pięciu

„ te m p ta tio n u m ” M ateusza z K rakow a i D om inika z Capraniki, n iem n iej

m ów i się o n ich w traktatach w zorcow ych przy innej okazji. Chodzi 0 b u n t p r z e c i w k o u m i e r a n i u i n iech ęć do p rzygotow yw a­ n ia się na śm ierć. N iechęć ta w yraża się w ten sposób, że człow iek nie ch ce w ogóle m yśleć o czek ającym go końcu i szuka zapom nienia w w i­ rze spraw tego świata. W ytłu m aczen ie tego fak tu jest proste, podaje je F u lviu s, pisząc, że to

czart p ragn ie n am o d j ą ć p a m i ę ć ś m i e r c i , a'by nas n ieop atrzn ych w e złym ży w o cie zd yb ała 50.

J eśli zaś n a w et człow iek zdaje sobie spraw ę, że przed śm iercią ko­ n ieczn e jest poczyn ien ie p ew n ych przygotow ań, to szatan podsuw a m u fa łszy w ą nadzieję, iż czeka go jeszcze długi żyw ot i na w szystk o zn aj­ dzie się k ied yś odpow iedni czas. W ten sposób rodzi się niedbalstw o, którego sk u tk i m ogą się okazać tragiczne 51. D latego też liczni autorzy ponaw iają ostrzeżenie, zaw arte w e w szy stk ich trzech traktatach w zor­ cow ych , aby n ie łudzić chorego nadzieją w yzdrow ien ia. Jedni czynią to w sposób bezpośredni, zw racając się z n apom nieniem do sam ego m ori- bunda, jak np. Jan uszow ski, k tóry w yjaśn ia, że to sam szatan przez usta k rew nych i p rzyjaciół w m aw ia chorem u w iarę w szybki pow rót

48 M. R e j : W i z e r u n k w ł a s n y ż y w o t a c z ł o w i e k a po c zc iw e g o . Cz. 1. F o to t y p ia

1 t r a n s k r y p c j a te k s t u . O pracow ał W. K u r a s z k i e w i c z . W rocław 1971 [w ed łu g

w y d . z 1560 r.], s. 461, w . 25— 28. B P P , B, 19; Z w i e r c i a d ło a lb o K s t a ł t , w k t ó r y m

k a ż d y sta n sn a d n ie sie m o ż e s w y m s p r a w a m ja k o w e ż w i e r c i e d l e p r z y p a t r z y ć .

K ra k ó w 1905 ;[przedruk w yd . z r. 1567/1568], k. 167.

49 E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op. cit., к. A 8v. (Przekład: „W tedy p rzy­ chodzą na m y śl: m iły w id o k słońca, p rzep ięk n y firm am en t n ieb iesk i, uroczy obraz b udzącego się na w io sn ę św iata [...]”.) Zob. też [ L u d w i k z G r a n a -d y], op. cit., s. 111. — A r t o m i u s z, op. cit., s. 55— 56.

so F u l v i u s , op. cit., k. 25v. Zob. też C o s t e r , op. cit., s. 661.

(18)

MOTYW „PSYCHOMACHII” 1 9

do zdrowia, lub też napom inając tychże w łaśn ie „p ocieszycieli”, k tó­ rych postępow anie Jakub z Paradyża n ie w aha się nazw ać grzechem ciężkim 52. D rudzy n atom iast przekazują tę sam ą m yśl poprzez określo­ n y sposób zachow ania się bohaterów w sw oich utworach. Pleban w K u p c u Reja jest w praw dzie postacią ośm ieszaną i dlatego na po­ czątku sw ojej w izy ty odwodzi chorego od m yśli o śm ierci, jednak i on, gd y w reszcie zorientow ał się, że sprawa jest poważna, przestaje m ów ić o w yzdrow ien iu i zachęca Kupca do w łaściw ego przygotow ania się na spotkanie ze śm ier cią 53. R ów nież — tak często w ym ienian a jako przykład — bohaterka utw oru Moralesa, księżna parm eńska, n aw et n ie dopuszcza do sieb ie m y śli o w yzdrow ieniu. Oto co pisze o jej postępo­ w an iu autor:

Od onego ted y czasu nikogo słuchać n ie chciała, kto by jej b y ł o d ł u ż ­ s z y m ż y w o c i e ch cia ł przypom nieć. I gdy jeden lek arz chcąc jej serca dodać, zdrow iu jej potu szył, Jej M ił[ość] m i to potym u śm iech n ą w szy sie p ow ied ziała, na com ja rzekł, iż m u w tym w ia r y daw ać nie potrzeba. „I — pow iad a —■ n ie w ierzęć mu ja w tej m ierze żadnym obyczajem , i ow szem , co sie w olej m ojej tknie, w o lę p ostępow ać i bieżeć do k resu [...]” 54.

Tak p rzedstaw iałyb y się pokusy oraz sposoby ich przezw yciężania, czy li jeden z zasadniczych składników psychom achii, w utw orach pi­ sarzy staropolskich. W zw iązku z tym w arto jeszcze przypom nieć, że tak m ocno podkreślana w traktatach w zorcow ych teza o bezw zględnej zależności pokus oraz ich skuteczności od w o li sam ego człow ieka zna­ lazła sw oje m iejsce także w k ilk u spośród rozpatryw anych przez nas dzieł. P ek arow icju sz pisze np., że szatan „nikogo n ie n iew oli, jedno tego, który m u sie sam dobrowolnie daw a” 55, a podobną m y śl zaw iera także książka Erazma z Rotterdamu: „Intrat in t e n ta tio n e m , qui se t r a -

d i t i n p o t e s t a t e r a te n ta to r is ” 56.

Jest to o ty le w ażne, że przy pogłębiającej się bierności przedsta­ w ian ych w utw orach m oribundów uw agi o istotn ym znaczeniu w oli człow ieka sta w a ły się czynnikiem rów now ażącym jednostronny, n ie­ k orzystn y obraz sy tu a cji um ierającego.

Śm ierć człow ieka i ustanie poprzedzających ją pokus n ie sta n o w iły jednak zakończenia w alk i o duszę; los duszy pozostaw ał przecież nadal nierozstrzygn ięty. Tak w ięc n astęp n ym składnikiem psychom achii sta ­ w a ł się s ą d , jaki czeka każdego zaraz po śm ierci. W ypada tutaj w sp om ­ nieć, że zarówno w traktatach w zorcow ych (a ściślej: w dziele D om ini­

62 J a n u s z o w s к i, op. cit., s. 27— 28. — I a c o b u s d e P a r a d i s o, D e

a r t e bene m orie n di, k. C5.

53 R e j , K u p ie c , s. 98— 99. 54 M o r a l e s , op. cit., s. 137.

55 P e k a r o w i c j u s z , op. cit., k. D 3.

56 E r a s m u s R o t e r o d a m u s , op. cit., k. Gs. (Przekład: „U lega p ok u sie ten, kto o d d a j e s i ę w m o c k u sicielo w i”.)

(19)

ka z Capraniki), jak też w utw orach późniejszych m ów i się o dw óch rodzajach sądu: jeden n astęp u je bezpośrednio po śm ierci, drugi to Sąd O stateczny. Ten drugi pojaw ia się w rozw ażaniach pisarzy częściej; sp o­ ro m iejsca pośw ięcają m u chociażby L udw ik z G ranady, Jan K arten, P e k a r o w ic ju sz 57. Jednakże częścią psychom achii sta je się sąd, k tóry oczekuje duszę bezpośrednio po śm ierci człow ieka, a to z tego w zględ u , iż już w ów czas zapada rozstrzygnięcie, przed którym szatan m oże jesz­ cze przedstaw ić sw oje a tu ty w w alce, jaką toczył o zdobycie n ieśm ier­ teln ej cząstki człow ieka. Sąd przem ienia się w ostatnią arenę pojedynku i jeśli argu m enty złego ducha okażą się zb yt słabe, m u si on w te d y pogodzić się już ze sw oją porażką. O ty m w łaśn ie etapie psychom achii piszą w sw oich książkach Jakub z Paradyża, Rej, S im p lic ja n 5®. W ich utw orach dem ony pełnią rolę osk arżycieli i tak jak w cześn iej n am a­ w ia ły człow ieka do grzechu, tak teraz w yp om in ają m u w szy stk ie p rze­ w in ien ia, do jakich dał się nakłonić. Z przedstaw ionych tam bohaterów jed yn ie R ejow y K upiec w ychod zi z pojedynku obronną ręką, w pozo­ sta ły c h w ypadkach szatan tryum fuje.

B ohateram i psychom achii, osobam i, które toczą lu b o które toczy s ię bój, są najczęściej postaci b ezim ienne, bez określonego w iek u i sta ­ nu (w yjątek stan ow ią k siężn a parm eńska i księżna E lżbieta z S zy d ło w ­ ca R adziw iłłow a, które poprzez sw ój au ten tyzm stają się ilustracją w c ie ­ lania w życie przepisów zaw artych w „sztukach u m ieran ia”). Chodzi po prostu o to, aby każdy z lud zi m ógł odnaleźć w um ierającym siebie sa ­ m ego, by id en tyfik acji tej n ie u tru d n iały m u jak iek olw iek cech y boha­ tera książkow ego n iezgod ne z jego (tj. czyteln ika) osobowością. D latego m ów i się w utw orach zw y k le o C złow ieku, który dzięki sw ej n ieokreślo­ n ości staje się jakby sym b olem w szystk ich ludzi, bo przecież w szy scy k ied yś znajdą się w obliczu śmierci; podkreślają to rów nież n azw y spo­ tyk an e w literaturze obcej: E verym an, Jederm ann, H ecastus, H om u- l u s 59. Czasam i ze w zględ ów tem atyczn o-stru k tu raln ych autorzy zm u­ sze n i są określić bliżej sw oich bohaterów , np. w K o m e d y i J u s ty n a

i K o n s t a n c y je j B ielsk iego oraz w T ra g e d y i o po lsk im S cylu rusie [...]

Ju rk ow skiego um ierającym i są ojcow ie, którzy osiągnęli już w iek s ę ­ dziw y, jednak je st to ty lk o częściow e zaw ężenie grona osób m ieszczą­ cych się w przedstaw ionej sytu acji. N iek ied y pozn ajem y także zaw ód

57 ;[L u d w i к z G r a n a d y ] , op. cit., s. 168— 218. — J. K a r t e n , O c z t e -

rz ech o s t a te c z n y c h r z ecza ch k s i ę g i c z w ó r y . K rak ów 1562, k. 31—60. — P e k a r o ­

w i c j u s z , op. cit., rozdz. 13.

58 I a c o b u s d e P a r a d i s o, De a r t e ben e m o r ie n d i, к. D4—D 5v. — R e j ,

K u p iec, s. 247 n. — S i m p l i c j a n , op. cit., k. 61v.

53 Zob. W. R e h m, D e r T o d e s g e d a n k e in d e r d e u ts c h e n D ich tu n g v o m M i t t e l ­

a l t e r bis zu r R o m a n t ik . H a lle /S a a le 1928, s. 152. — К о z â к у, op. cit., s. 72. —

J. K r z y ż a n o w s k i , D r a m a t u r g ia P o ls k i r e n e s a n s o w e j. W : W w i e k u R e ja

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Już pierwszego dnia w ojny praw ie cała Polska znalazła się w zasięgu nieprzyjacielskiego lotnictw a.. Tysiące iton bomb spadły na nasze m iasta i

[r]

Przedstawienie postaci ludzkich w pracach Marianny Wiśnios jest jednak bardzo interesu­ jące i chyba ono właśnie stanowi niepowtarzal­ ny urok niektórych obrazów..

Potencjalnych zainteresowanych odbiorem polskich mediów w tym kraju jest wielu, co jest rezultatem stałego dostępu do polskiej oświaty (znajomości języka polskiego), bliskości

The individual convolutional appearance module in the system achieves an age estimation performance of 5.13 years’ mean absolute error (MAE), which is an encouraging result

In order to obtain a complete picture of the nature of radiative and polaritonic modes in TMDC monolayers, we perform a parametric study of the modal dispersion by taking

Zależnie od znaczenia czasowników pokazanego w kontekstach, prefiksalne derywaty czasownikowe tworzą pary aspektowe z czasownikami bezprefiksalnymi - wtedy prefiksy