• Nie Znaleziono Wyników

"Świat wartości Norwida", Edward Kasperski, Warszawa 1981 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Świat wartości Norwida", Edward Kasperski, Warszawa 1981 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Adamiec

"Świat wartości Norwida", Edward

Kasperski, Warszawa 1981 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 74/2, 364-372

(2)

przypis o losach i h istorii B ib lio tek i im . O ssolińskich, w której są po prostu 4 egzem p larze dzieła (s. 49—50), obszerny biogram o koligacjach rodziny K atarzy­ n y M niszech, jed n ej z czy teln iczek w ie lk ie g o filo zo fa (s. 52) i w ie le innych p rzy ­ p isów , dotyczących często osób, które za led w ie w y m ien ia się w toku narracji, to p rzy k ła d y tak ich w ła śn ie w ia d o m o ści bardzo lu źn o zw iązan ych z istotą rozw ażań.

P od ob n ie zbędne i n ie p ra k ty k o w a n e szerzej (ani w P o lsce, ani w e F rancji) jest tłu m aczen ie p olsk ich im io n w tek ście, przypisach i indeksie. J eśli przyjąć, że chodzi o p rzyb liżen ie tych osób zagranicznem u czyteln ik ow i, to i tak zam ierzenie to p rzeprow adzane jest n iek o n sek w en tn ie. Obok form : „K aczkow ski S tan islas (S tan isław )” i „L ubom irski S ta n isla s (S ta n isła w )” — w y stę p u je „Lorentz S ta n i­ s ła w ”; obok Ju szczak ow sk a A lin e (A lina)” jest „K lim ow icz M ieczy sła w ”. Nb. przy n a zw isk u autorki w in d ek sie oraz w p rzyp isie na s. 15 w id n ieje im ię A lin a, a na karcie ty tu ło w ej i w e w stęp ie — H alina. Te ostatn ie u w a g i sk ierow an e są ju ż g łó w n ie pod ad resem redaktora tom u.

E lż b ie ta Z a w i s z a

E d w a r d K a s p e r s k i , ŚW IA T W A RTO ŚC I N O R W IDA . W arszaw a 1981. P a ń stw o w e W y d a w n ictw o N au k ow e, s. 376 + 1 w k lejk a ilustr. Z prac In stytu tu L iteratu ry P o lsk iej U n iw ersy tetu W arszaw skiego.

— W ięc szu k ał Ind, nu rtu jąc gra n it z lam pą w dłoni, I zn alazł to, z c z y m s z u k a ł — szu k ał P ers w pogon i I dognał to, c z y m g o n i ł — szukał E gipt w N ilu I z ło w ił to, c z y m ł o w i ł — toż Grek i Etruski, I św ia ta pan R zym ianin, i P a r t z k on iem w łuski, I różn y in n y m ąż — których jest tylu!...

(C. N orw id , P ro m eth id io n . B o g u m i ł) 1

T w órczość C ypriana N orw id a zn ajd u je się obecnie w dość osob liw ej sytu acji. W śród prac p o św ięco n y ch a u torow i V a d e - m e c u m dom inują in terp retacje o a m b i­ cjach syn tetyczn ych , przyn oszące próby cało ścio w eg o odczytania przede w szy stk im idei N orw ida. N a n a iw n y m zaś ob serw atorze w sp ółczesn ego życia u m y sło w eg o tw órczość ta sp raw iać m oże w ra żen ie ca łk o w icie „ osw ojon ej”. N iezw y k le częste cy to w a n ie fra g m en tó w pism N o rw id a p row adzić m oże do przekonania, że jest on n ie ty lk o jed n ym z n ajp op u larn iejszych pisarzy polsk ich , ale tak że jed n ym z n a j­ p rzystęp n iejszych . W yd aw ałob y się, iż w szy stk o już zostało p ow ied zian e na tem at orygin aln ości jeg o p oetyk i, n o w a to rstw a je g o k o n cep cji estety czn y ch i etyczn ych , ob ecnie pozostaje ty lk o cy to w a n ie. O czyw iście fra g m en ty w y rw a n e z k on tek stu są d osk on ale rozum iane, ich zn aczen ie m a n ieja k o „tłum aczyć się sam o”; ty le ty lk o , że ob cu jem y w ó w cza s n ie z d ziełem N orw id a, lecz z w y tw o rem k o lejn eg o p rep a­ ratora, dla k tórego w iersze, fra g m en ty p rozy czy u r y w k i listó w są zaled w ie m a ­ teriałem ilu stracyjn ym lub in k ru sta cy jn y m albo też sta ją się ob iek tem d ogodnym do sk on stru ow an ia w iz ji litera tu r y p olsk iej ad u s u m D elphini. O pinie w sp ó ł­ czesn ych poecie o szczególn ej trudności, a n a w et niezrozum iałości jego tek stó w , w ą tp liw o ści badaczy czy w reszcie rozterki u w a żn iejszy ch czy teln ik ó w stają się

1 C. N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e . Z ebrał, tek st u sta lił, w stęp em i u w agam i k ry ty czn y m i op atrzył J. W. G o m u l i c k i. T. 3. W arszaw a 1971, s. 439, w . 161— 166.

(3)

w tej sytu acji zup ełn ie niezrozum iałe. A przecież ani fen om en recep cji N orw ida n ie p rzed staw ia się tak prosto, jak sugerow ać zw y k li zw o len n icy in stru m en taln ego sty lu odbioru, ani fragm en ty pism , pozbaw ione sw ego kon tek stu (a to znaczy: w y rw a n e n ie tylk o z w ięk szej całości, w której sp ełn iały określoną fun k cję, ale tak że w y rw a n e z ch w ili historyczn ej, z którą n a w ią zy w a ły dialog), n ie przekazują p ełn i znaczeń, są zaled w ie „upiorow ym m yślen iem m y ślen ia ”. D latego na szcze­ góln ą u w agę zasłu gu ją prace podejm ujące próbę przełam ania stereotyp ów odbior­ czych, zaproponow ania n ow ego sposobu rozum ienia tej tw órczości. N a szczególną u w agę — to zaś oznacza potrzebę ich krytyczn ego odczytania.

Taką próbą now atorskiej in terp retacji dorobku N orw ida jest książka E dw arda K asperskiego. A utor, u znając obecność N orw ida w e w sp ó łczesn y m życiu in te le k ­ tu a ln y m za fak t n ie p od legający dyskusji, zapow iada now e, oryginalne odczytanie tej tw órczości, u jaw n iające problem pom ijany bądź też przem ilczan y przez „w ielu badaczy, a n a w et pokolenia badaczy”:

„K siążka ta zajm uje się n ie ty le sam ym N orw idem — tj. jego osobow ością, szczegółam i biografii, tożsam ością h istoryczną i literacką, interpretacją p oszczegól­ nych u tw orów lub ich zw iązk am i z epoką — ile problem em absorbującym pisarza n iep rzerw an ie już od początku lat 1840 aż do ostatnich w y stą p ień u progu lat 1880. [...] Jej zadaniem jest przed staw ien ie, sp roblem atyzow anie oraz interp retacja p rzem yśleń N orw ida na tem at stosunku m iędzy działalnością praktyczną człow ieka a otaczającym go św ia tem w artości. K siążka k oncentruje się ted y, m ów iąc prosto, na stosunku m iędzy tym , w co N orw id w ierzył, co w y zn a w a ł i ku czem u chciał pociągnąć sw oich w sp ółczesn ych i potom nych, a tym , co p rzed staw iała lu b p o w in ­ na p rzed staw iać sobą realn a d ziałalność ludzi, p rocesy zachodzące w epoce i w ogó­ le w h isto rii” (s. 7).

D ziew ięć rozdziałów książk i m a za zadanie przybliżyć czyteln ik a do aksjologii N orw id a — tak rozum iem tę dek larację — a u m ieszczony na końcu k siążk i indeks p o w in ien u ła tw ić orientację w śród poruszanych zagadnień. Jednak proces p ozn aw ­ czy, u jaw n iający prob lem atyk ę dotychczas n ie u w zględ n ian ą w badaniach n o rw i- d ologów — przynajm niej w ed le d ek laracji autora, potw ierdzonej osob liw ym tra k ­ to w a n iem przezeń literatu ry przedm iotu — napotyka szczególn e utrudnienia. Są to u trudnienia, które p o ja w iły się już przy zetk n ięciu z m etodologiczną d eklaracją K asperskiego. W czasie lek tu ry k siążk i n ależy m ozolnie brnąć przez jej k o lejn e stronice, ujm u jąc w n aw ias n ie tylk o w cześn iejszą w ied zę z h istorii i teo rii lite r a ­ tury, n ie ty lk o elem en tarn e r eg u ły popraw nego w n io sk o w a n ia , ale także dzieła sam ego N orw ida. M am y tu do czyn ien ia z w ytw orem , który K arol Irzyk ow sk i op atrzył — z p ersp ek ty w y czyteln ik a — k lasyfik acją gatu n k ow ą „piły” (term in ten fu n k cjo n u je zam ien n ie z ok reślen iem „cegła”). M uszę się przyznać, że gd y b y n ie fak t, iż książka ta napisana została tak że z m yślą o m nie (być m oże nieco n a iw n ie od n aleźć chcę sw o je m iejsce w e w sp óln ocie tych, „którzy z w yboru i poczucia p o ­ trzeb y w e sz li w »poufne obcow anie« z jego [tj. N orw ida] poezją, tw róczością i m y ślą ” (s. 5) — w ten sposób K asp ersk i w yznacza krąg adresatów sw ej książki), n ie zdobyłbym się na d oczytan ie jej do końca.

K olejne, m ozolne lek tu ry tej pracy n ie zdołały m nie u w o ln ić od elem en tarn ej w ą tp liw o ści: ś w i a t c z y i c h w a r t o ś c i z o s t a ł t u t a j p r z e d s t w i o -n y i s p r o b l e m a t y z o w a -n y ? M ógłbym oczyw iście przyw ołać sło w a N o r w i­ da: „O ryginalność jest to su m ien n ość w obliczu źród eł”, n ie je ste m przekonany, że autor V a d e - m e c u m b ył li ty lk o autorem aforyzm ów stosow an ych na każdą okazję.

Pora zatem u jaw n ić w ła sn e zastrzeżenia i w ątp liw ości. A zacząć n a leży od ru- d ym en tów . T ylk o w ten sposób odpow iedzieć zdołam na p ytan ie o rzeczyw istą w artość poznaw czą k siążki K asperskiego. A jest to przecież tak że pytan ie o p ra w ­ d ziw ość zaproponow anego tam m odelu „św iata w a rto ści” jed n eg o z najgłęb szych pisarzy i m y ślic ie li polskich.

(4)

„Który tu wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”

W p rzyp isie 3 n a s. 51 au tor m. in. stw ierdza: „G runtow ną an alizę »odblasku sztuk« w tw ó rczo ści słow n ej N orw id a zaw iera n i e s ł u s z n i e z a p o m n i a n a p r z e z b a d a c z y praca K azim ierza W yki C y p r ia n N o r w id . P o e ta i s z tu k m i s t r z , K rak ów 1948” (podkreśl. M. A.). N ie zajm ie m nie obecnie (chociaż b y łb y to n ie ­ zm iern ie w d zięczn y tem at do rozw ażań) problem , k tó ry u m o w n ie m ożna o k reślić jako „w izję św ia ta n o rw id o lo g ii w książce K a sp ersk iego”, chodzi b ow iem o problem zn aczn ie don ioślejszy, a m ia n o w icie o to, jak został zrobiony (a m oże: s p r e p a ­ r o w a n y ) „św iat w a rto ści N orw id a”. P rzytoczon e zdanie pozornie tylk o sp ełn ia fu n k cję in form acyjn ą, gdyż praca W yki znana jest n ie ty lk o norw id ologom , a le tak że zn ajd u je się w p rogram ie lektur ob ow iązk ow ych na stu d iach p o lo n isty cz­ nych. I tutaj sta je się w yraźn a druga fu n k cja tej w y p o w ied zi, którą określić n a leży m ian em fu n k cji p e r s w a z y j n e j . P rzecież n ie je s t p raw d ziw e stw ierd zen ie, że praca W yki została „ n iesłu szn ie zapom niana p rzez b a d a czy ”; chodzi o to, by c z y ­ teln ik uznał je za p raw d ziw e. W celu w e r y fik a c ji tego sądu w y sta rczy w szak p rzej­ rzeć prace o tw ó rczo ści N orw id a, a tak że p o d sta w o w e opracow ania p rob lem ów rom antyzm u p olsk iego.

D o k oń czen ie ekskursu K asp ersk iego p rzyn osi p o tw ierd zen ie m ojej h ip otezy o dom in acji fu n k cji p ersw a zy jn ej: „ W a r t o p r z e m y ś l e ć su g estie W yki w s y ­ tu acji, w k tórej w sp ó łcześn ie u jm u je się tw órczość N orw ida g łó w n ie ze w z g lę d u na jeg o p ow iązan ia z rom an tyzm em ” (s. 51, przypis 3; podkreśl. M. A.). C zytelnik sta je tutaj w ob ec pozorów rew ela cji, odk ryw ającej n ie ty lk o „zapom nianą” p o zy ­ cję z litera tu ry przedm iotu, a le tak że „ n iek o m p eten cję” badaczy zajm u jących się dotychczas tw órczością N orw id a. P rzypuszczam , że lista tych, k tórzy w ed łu g K a s­ p ersk iego „p rzem y śleli”, ob jęłab y co n ajw yżej dw a, trzy n azw isk a autorów prac 0 N orw idzie.

N ie p o św ięca łb y m ty le u w a g i jed n em u przyp isow i, gd yb y n ie fakt, że ujaw nia, on w całej rozciągłości m etod ę b adaw czą autora, k tórego stosu n ek do o sią g n ięć p op rzed n ik ów zgod n y jest z try u m fa ln y m okrzykiem głów n ej (przynajm niej w e w ła sn y m m n iem aniu) p erson y P ie rście nia w i e l k i e j d a m y : „E gzekucji n ad szed ł czas 1 rygor!” Ś w ia d ectw em elem en ta rn eg o nad u życia je s t w szak obszerna polem ik a z jed n y m zd an iem w y rw a n y m z pracy Z o fii T rojan ow icz R z e c z o m ło d o ści N o r w i ­ da, k tórego w y k ła d n ia spraw ia w rażen ie albo zu p ełn ego niezrozum ien ia, albo zw y k łej m isty fik a cji <(zob. s. 62—63).

A liści dom in acja fu n k c ji p ersw a zy jn ej w y stę p u je n ie ty lk o w w yp ow ied ziach p o św ięco n y ch litera tu r ze p rzedm iotu (co, jeżeli n ie byłob y u sp ra w ied liw io n e, to w każd ym razie m ogłob y być uzn an e za sp raw ę drugorzędną). Spróbujm y od czy­ tać jed n o zd an ie z tej k siążki. N iechaj b ędzie to p ierw sze zdanie z rozdziału P r a k - ty c z n o ś ć w z w i e r c i a d l e w a rto ś ci:

„Z w iązki m ięd zy szczy tn y m i w a rtościam i id ea ln y m i a życiem i d ziałaln ością prak tyczn ą »człow ieka ziem sk iego« p rzed sta w ia ją się w odczuciu N orw id a jako p o­ w ik ła n e, w ielo zn a czn e i tru d n o c zy teln e” (s. 13).

Z aw artych tutaj zostało k ilk a n ie p ow iązan ych ze sobą in form acji, d o ty czą ­ cych różnych p łaszczyzn rzeczy w isto ści. P o ja w ia się przede w szy stk im inform acja, że istn ieje rozbieżność m ięd zy „ szczytn ym i w a rto ścia m i id ea ln y m i” a „życiem i d zia­ ła ln o ścią p rak tyczn ą »człow ieka ziem sk iego«”. Z w iązk i bow iem , bez w zg lęd u na to, jak bardzo b y ły b y „p ow ik łan e, w ielo zn a czn e i trudno c zy teln e”, istn ieć m ogą w y łą c z ­ n ie m ięd zy b ytam i odrębnym i. Inform acja ta — przynajm niej od czasów P la to n a — sta ła się w ła sn o ścią p ow szech n ą, p rzy n a leży do sfery m y ślen ia potocznego. A to li n ie b yła to p raw d a jed y n ie ob ow iązu jąca, inne k o n cep cje filo zo ficzn e w od m ien n y sposób u jm o w a ły rela c je m ięd zy tym i sfera m i ludzkiej egzysten cji. C hciałoby się rzec, że n ie była to praw da — tak że w czasach N orw id a — jed y n ie słuszna. I n ie

(5)

w iad om o z w y p o w ied zi K asperskiego, jak i b y ł stosunek N orw ida do tej rela cji, reflek sja p o ety zostaje um ieszczona (K asperski nie u zn aje za sto so w n e w y tłu m a ­ czyć się ze sw ojego postępow ania) w ew n ątrz jednej z m ożliw ych k on cep cji filo z o ­ ficzn ych . N ie w iem , na jakiej p od staw ie autor m ó w i tu o „odczuciu” N orw ida, n ie w ie m też, co oznacza u żyte przezeń w cu d zysłow ie w yrażen ie „człow iek ziem sk i’’ (tzn. n ie w iadom o, do jakiej p łaszczyzn y rzeczyw istości odnieść sens teg o w y r a ­ żen ia, m oże przecie ono jed n ak o w yw od zić się z m yślen ia potocznego, ze sfery in d y w id u a ln y ch sp ek u lacji K asp ersk iego, jak też m oże być zapożyczone z języ k a N orw ida). Z danie to n asu w a w ięc liczn e w ątp liw ości, po prostu nie sposób u sta lić, jak iej in sta n cji nadaw czej przypisać jego poszczególne człony sk ład ow e, zatarta została różnica m ięd zy przek on an iem potocznym , opiniam i N orw ida i gło sem autora.

I teraz przed czy teln ik iem p ojaw ia się n astępująca altern atyw a: albo zrezygn u ­ je ze sw oich w ą tp liw o ści i będzie kon tyn u ow ał lekturę k olejn ych zdań, albo w trosce o sen s będzie m u siał n iek tóre zdania p om ijać (nie sposób b ow iem inaczej w yb rn ąć z ow ego chaosu sem antycznego), tu jednak pojaw ia się pytanie: co p o ­ zostan ie w ów czas z książk i K asperskiego? A ni om ów iony przypis, an i cy to w a n e zd an ie n ie są b ow iem w yjątk am i, lecz św iad ectw em osobliw ej m etody badaw czej K asperskiego. W brew d ek laracji autora w e w stęp ie: „K siążka ta n ie p o w sta ła po to, ażeby dow odzić sp raw n ości takiej czy innej m etod y zew nętrznej w ob ec om a­ w ia n eg o problem u i m a teria łu ” (s. 10), została ona skonstruow ana w oparciu o z le ­ p ek pojęć p rzyjętych a priori, zacierających in d yw id u aln y charakter an a lizo w a n eg o problem u. S łó w „w artość”, „człow iek ”, „czyn”, „m ilczenie” N orw id u ży w a ł n ie ­ kon ieczn ie w znaczeniu, ja k ie te sło w a posiadają w e w sp ółczesn ej p olszczyźnie, co w ięcej, n ie n a d a w a ł im jed n eg o raz n a zaw sze ustalon ego sensu. Ś w ia t w artości N orw ida został tutaj s p r e p a r o w a n y na p od staw ie pojęć przyjętych aprio­ rycznie, k tórych tożsam ość z p ojęciam i pojaw iającym i się w tw órczości N orw ida je st pozorna.

D latego p ozw oliłem sobie przyw ołać fragm ent napisu z b ram y prow adzącej do D an tow sk iego piekła. Pora obecnie przyjrzeć się bliżej poszczególnym elem en tom św ia ta m od elow an ego przez K asperskiego (a n ie obejdzie się tu bez pytania: n a czyj obraz i podobieństw o?).

W św iecie falsyfikatów

D ok on ajm y przeglądu p o d staw ow ych dla k siążki pojęć: „praktyczność”, „siła w artościotw órcza”, „czyn”, „działanie”, „m oralność”, „ in icjatyw a”, „praca”, „ocen a”, „potrzeba” — w k om p eten cji przeciętn ego użytk ow n ik a język a p o lsk ieg o leży m ożli­ w o ść ok reślen ia sensu tych słów , tak sam o jest w przypadku słó w „św iat” i „w ar­ to ść”. A liści ten zabieg u ja w n i ich w i e l o z n a c z n o ś ć . Te sło w a w ła śn ie o k reśla ­ ją porządek p rob lem atyzow an ia m y śli N orw ida. A le nie w iadom o, dlaczego akurat one zostały przez autora w yb ran e do tego celu (czyteln ik m oże snuć d om ysły, że zajm u ją szczególn e m iejsce w tw órczości N orw ida albo też że szczególne zn aczen ie p osiadają dla sam ego K asperskiego, ale te przypuszczenia nie uzyskują ani p o tw ier­ dzenia, an i zaprzeczenia). N ie w iad om o też, co dokładnie oznaczać m ogą te sło w a w u życiu K asperskiego, p ojaw ia się tutaj sw oiste od w ołan ie do dośw iadczenia p o ­ toczn ego odbiorców , k tórzy na drodze sp ek u lacji w in n i p recyzow ać sens p od staw o­ w y ch term in ó w u żyw an ych przez K asperskiego. P rob lem ten dodatkow o się k o m p li­ k uje, gdy u św iad om im y sobie, że chodzi tutaj o r eflek sję N orw ida — artysty, który n iep o śled n ie znaczenie przyzn aw ał ironii, nader często p osłu giw ał się grą słów . Sam K asperski podkreśla, że „hasło czynu stan ow iło jed en z k lu czow ych term in ów sło w ­ n ik a ideologiczn ego epoki i że znaczące staw ało się nie ty le sam o użycie tego te r m i­ nu, ile w k ła d a n e w eń znaczenia, osoba m ów iącego, okoliczności zastosow ania lub

(6)

k o n tek st” (s. 60—61); n atom iast przy próbie u ch w y cen ia w ielozn aczności tego sło w a na teren ie p olsk iej m y śli X IX w . p op rzestaje na b an aln ym om ów ien iu O d p o w i e d z i na P s a l m y P r z y s z ło ś c i. K on tek st h istoryczn y je s t tu w rzeczy w isto ści k o n tek stem p o ­ zorn ym — ty lk o d a ty sy g n a lizu ją fakt, że m am y do czyn ien ia z w y p o w ied zia m i tw ó rcy ży ją ceg o w X I X w iek u .

D ok on ajm y przeglądu k ilk u sąd ów k ategoryczn ych , których p odm iotem jest autor V a d e - m e c u m : „N orw ida [...] n ie zad ow alał id ea ł m y śliciela stron iącego od »dram y życia«” (s. 19); „N orw id w ie le u w a g i p o św ięca ł okolicznościom i rea ln y m w arunkom , w jak ich przebiega d ziałan ie” (s. 107); „N orw id n ie bez racji p ro testo ­ w a ł p rzeciw k o u w ażan iu go za czło w iek a od erw an ego od sp raw rzeczyw istości, ign oru jącego zastan e w a ru n k i i zm ien iające się ok oliczn ości” (s. 139). „W polu w id zen ia N orw id a zn alazły się także p rob lem y nauczania In icja ty w y i O ceny jak o w a rto ści id ealn ych , a zarazem u żyteczn ych dla sp o łeczeń stw a [...]” (s. 216); „Sam czło w iek jest w ed łu g N orw id a u sy tu o w a n y w strefie pośredniej lin ii p rostop ad ­ łej [...]” (s. 261).

Ilekroć u K asp ersk iego p o ja w ia się n azw isk o „N orw id”, dopraw dy n ie w iem , o kogo chodzi. O statnie z p rzy w o ła n y ch zdań p ozw ala przecież na p o sta w ien ie zn a ­ ku rów n ości m ięd zy N orw id em a J u rijem L otm an em jako au torem sem iotyczn ej w iz ji rzeczyw istości. N ie w ie m też, jak ie znaczenie m ają in form acje zaw arte w tych sądach k a tegoryczn ych , czy m ają one w yróżn iać N orw id a od je g o w sp ółczesn ych , czy m oże w p isy w a ć jego r e fle k sję w naszą w sp ółczesn ość. J eżeli zaś m ają być elem en ta m i rek on stru k cji „św iata w a rto ści” orygin aln ego m y śliciela , to przeraża­ ją c y jest banał w nich zaw arty. D op raw d y n ie w iem , co w y n ik a ze stw ierd zen ia, iż „N orw id b ył zd ecyd ow an ym p rzeciw n ik iem c y w iliza cji k a p ita listy czn ej” (s. 34). W ypada zapytać, k tó ry z p isarzy ó w czesn y ch b ył jej „ zd ecyd ow an ym ” z w o le n n i­ kiem . N ie chodzi tutaj ty lk o o fakt, że r eflek sja autora P ro m eth id io n a , siln ie z w ią ­ zana ze sw oją w sp ó łczesn o ścią , nie ty lk o dem askująca, ale n iek ied y tak że p o w ie la ­ jąca stereotyp y, u leg ła p ew n y m przem ianom , że trzeba ogrom nej su b teln ości, by opisać N o rw id o w sk ie rozu m ien ie k ategorii „czynu” (nie sposób n ie pop ełn iając m isty fik a cji p o sta w ić znaku rów n ości m iędzy słow em „czyn” w w ierszach z w a r ­ sza w sk ieg o okresu tw órczości a tym sam ym sło w em w rozp raw ie O c zyn ie i tc h i - nie). M ożliw y jest przecież sy n ch ro n iczn y opis p o ety k i lu b id ei także w przypadku tw órczości N orw id a, ale m usi być to opis resp ek tu ją cy elem en ta rn e praw a tej tw ó r ­ czości. D om inująca fu n k cja i r o n i i , a tak że d ążenie do m ak sym aln ego w yd ob ycia w i e l o z n a c z n o ś c i sło w a (o tym w ła śn ie fen o m en ie p o ety k i N orw ida m ów i arty k u ł S. S a w ick ieg o Z za g a d n ie ń s e m a n t y k i p o e t y c k i e j N o r w i d a czy klasyczn a już rozpraw a S. K o łaczk ow sk iego Ironia N o r w id a ) sta w ia ją ok reślon e zadania przed interpretatorem . Z adania ca łk o w icie zlek cew ażon e przez K asperskiego. P rzy p o m ­ n ijm y chociażb y fragm en t p oem atu A Dorio ad P h ry g iu m :

C złow iek b ow iem cóż jest?...

...cóż je s t człow iek?!

*

C z ł o w i e k je s t to ktoś, co sobie idzie G dzieś przez pole, i ty w id zisz jego, D rogą jadąc. — P arsk ają tw e k o n ie — „C z ł e k ” u ch yla czapki i żegna się... L ek k ie ch m u ry w y żej, niżej ła n y G rzyw am i bujnych k ło só w trzęsą — S toi z dala za m yślon y bocian. B y ł w E gipcie, w ró cił od piram id; F araon ów nędze znając, dum a O robaczku, o w ężu... i o c z ło w ie k u !2

(7)

Jak ak olw iek interp retacja tego fragm entu za pom ocą narzędzi zaproponow anych przez K asperskiego jest n iem ożliw a. N ależy zastanow ić się nad sen sow n ością re­ k on stru k cji „św iata w a rto ści”, w k tórym nie m a m iejsca dla rozw ażań o „czło­ w ie k u ”, tzn. o tw órcy, ale także realizatorze czy n aw et niszczycielu w szelak ich w a r ­ to ści w działaniu praktycznym . Do tego zagadnienia jeszcze pow rócę. W p rzyto­ czonych zdaniach K asperski używ a czasu przeszłego n i e d o k o n a n e g o (pom i­ ja m już fakt, że autor upraw ia n ieu stan n ą ingerencję w przeszłość, przyznając N or­ w id o w i „rację”, i to nie w iadom o z jak iego punktu w idzenia), w rzeczyw istości za ­ k ład ają one zjaw isk o b e z c z a s o w o ś c i czy raczej: a h i s t o r y z m u . N azw isko „N orw id” jest tutaj k o lejn y m fa lsy fik a tem (byt, który K asperski opatruje taką n azw ą, nigdy nie istn iał w rzeczyw istości).

G dzie jest N orwid?

Na s. 250 K asperski k onstatuje: „N iech p ogląd y N orw ida unaoczniają dw a przyk ład y p oetyck ie [...]”, po czym przytacza in e x te n s o dwa utw ory.

Na rozum ieniu tek stó w poetyck ich N orw ida zaw ażyła w sp ó łcześn ie etyk ietk a „poeta m y ś li”, a w ięc n ie tylk o K asperski trak tu je tę liryk ę tak, jak b y chodziło li tylk o o rym ow an e traktaty, aliści on doprow adził proces d estrukcji p oezji N or­ w id a do sw oistej p erfek cji. A przecież nie tylko to jest w ażn e, с o się m ów i, ale tak że i to, j a k się m ów i; elim in acja zagadnień p o ety k i nie je st zabiegiem pozba­ w io n y m znaczenia, szczególn ie w przypadku tw órcy, który p ostu low ał dokonanie „koniecznego skrętu w p oezji p o lsk iej”. Ta pozornie czysto techniczna elim in acja sp ow od ow ała zlek cew a żen ie jed n ego z p od staw ow ych zagadnień św ia ta w artości N orw ida, m ian ow icie poezji. S tosow an a przez K asperskiego m etoda „om ów ien ia” (i tu m uszę przyznać au torow i n ieu giętą k on sek w en cję) p row adzi do sytu acji, w której z oryginalnej liryk i pozostaje: „m aterii ty le praw ie... co gad an ie”.

A le n ie jest to n ajistotn iejsze okaleczenie tw órczości N orw ida w tej książce, za led w ie (czy m oże: a ż) 16 u tw o ró w zostało tu u n icestw ion ych . Ten proces d e­ stru k cji p oszczególnych u tw o ró w znajduje sw oją analogię w całościow ej w iz ji N or­ w id o w sk ieg o „św iata w a rto ści”. N ie m a w nim m iejsca — jak ju ż to sy g n a lizo w a ­ łe m ■— dla k ategorii „człow ieka”, n ie ma w n im m iejsca dla „poezji”, n ie m a w nim m iejsca dla „B oga”. P ropozycja K asperskiego pozbaw ia N orw ida n a jisto t­ n iejszego elem en tu św iatopoglądu. R ekonstruow ać, konstruow ać, preparow ać m ożna ta k ie czy inne w ycin k i tej koncepcji, ale w żaden sposób (przy najbardziej n aw et osob liw ych rygorach „problem atyzacji”) n ie m ożna pom inąć fak tu fu n d a m en ta l­ nego: jest to k oncepcja w yw od ząca się z m y śli chrześcijań sk iej. N ie chodzi tu o rozw ażania, czy N orw id b ył pisarzem k atolickim w takim lu b innym rozum ieniu teg o epitetu, chodzi b ow iem o to, że n ie b yłoby N orw id ow sk iej w izji św ia ta bez trad ycji chrześcijań sk iej, uznanej przezeń za punkt w yjścia, ale także i za punkt dojścia reflek sji. O bszerne i n ieom al n iezrozum iałe rozw ażania K asp ersk iego w roz­ d ziale Pion, ideal, p e r f e k c jo n iz m , są w gruncie rzeczy rozw ażan iam i na tem at sy m b o lik i krzyża, przeprow adzonym i, po pierw sze, przy p ra w ie zupełnym p rze­ m ilczen iu istn ien ia w kulturze europejskiej tego sym bolu, po w tóre — za p o śred ­ n ictw em całk ow icie n iead ek w atn ych kategorii opisu, zapożyczonych z jak iegoś p od ­ ręcznika zw u lgaryzow an ej ekonom ii p olitycznej.

N ie rozum iem , na jakiej pod staw ie m ożna m ów ić o „przedstaw ieniu i sp rob le- m atyzow an iu ” k on cep cji m y śliciela przy jed n oczesn ym w y elim in o w a n iu cen tra ln e­ go punktu tej koncepcji. A lb ow iem tym , co różniło N orw ida od jego w sp ółczesn ych na teren ie Χ Ι Χ -w ieczn ej m y śli p olsk iej, nie był ani jego stosu n ek do „cyw ilizacji k a p ita listy czn ej”, ani jego głuchota, a n i też fakt, że nader często u ży w a ł słow a „praca”, a le w ła śn ie jego oryginalna koncepcja personalizm u ch rześcijańskiego. N atom iast u K asp ersk iego w m iejsce interpretacji tego fen om en u czyteln ik

(8)

m u je rozw ażan ia na tem at sem an tyk i słow a „środek” (będące ty lk o parafrazą w y ­ p ow ied zi N orw id a, za to za w iera ją ce d ysk retn ą propozycję reh a b ilita cji osoby P ia ­ sta K ołodzieja).

Istotnie, w św ie tle lek tu ry om aw ianej k siążk i ab solu tn ie niezrozum iałe staje się stw ierd zen ie S ta n isła w a B rzozow sk iego, który n azw ał N orw id a „ o s t a t n i m O j c e m K o ś c i o ł a ” — dłuższe ob cow an ie z tw órczością N orw id a sk łan ia m nie do przyznania racji B rzozow sk iem u , n ie zaś K asperskiem u. S zczególnie w ted y, g d y przypom nę sobie n a stęp u ją cy cytat z k siążk i K asperskiego:

„Pan B óg p ożyczył n am nas sam ych — p ow tarzał N orw id za K rasińskim i C ieszk ow sk im — i n ie przyjm ie, skoro m u oddam y brutto, co nam dał, bo oddać bez procentu je st — odrzucić” (PW, IX , s. 212). Ź ródłem tego »procentu« jest w ed łu g N orw id a praca, która w y tw a rza w a r t o ś ć d o d a t k o w ą w trak cie w y m ia n y od d ziaływ ań m ięd zy czło w iek iem a n aturą, a tak że p om iędzy sam ym i lu d źm i. G łosząc potrzebę w y p r a c o w a n i a w a r t o ś ć i d o d a t k o w e j z a p o ś r e d n i c t w e m » o b o w i ą z k o w e j p r a c y « , N orw id op ow iad ał się za a k s j o l o g i ą s t a n o w i ą c ą p o d s t a w ę d l a r o z d a w n i e t w a p u b l i c z ­ n y c h h o n o r ó w i w y r ó ż n i e ń ” (s. 46; podkreśl. M. A.).

Trudno chyba o bardziej o c zy w isty dow ód fa lsy fik a c ji przedm iotu badań. Z god­ n ie z kon cep cją K asp ersk iego ew a n g elijn a p rzyp ow ieść o talen tach (którą N orw id n iek on ieczn ie m u sia ł pow tarzać za K rasiń sk im i C ieszkow skim , m ógł po prostu sp arafrazow ać sło w a E w a n g e l ii!) je st tek stem p rekursorskim w stosunku do K a ­ p it a łu K arola M arksa, sw o ją k oresp on d en cją zaś p ołożył N orw id w yraźn e za słu g i przy form u łow an iu kilk u a k tó w p raw n ych ogłoszonych w D zien n ik u U s ta w PRL. A liśc i d ajm y spokój żartom , k siążk a K asp ersk iego byn ajm n iej n ie pobudza do śm iechu.

N ie w iem , jak im prob lem em zajm u je się w r z e czy w isto ści ta k siążk a, a le jestem przekonany, że tw ó rczo ść N orw id a jest tutaj li ty lk o p r e t e k s t e m . W ra­ cając do p rzyw ołan ego w p u n k cie w y jścia fra g m en tu P ro m e t h id i o n a m uszę stw ie r ­ dzić, że to, „z czym szu k a” K asperski, n ie m a nic w sp ó ln eg o z próbą n ie ty le zro­ zu m ien ia czy „ p rzed staw ien ia i sp rob lem atyzow an ia”, a le n a w e t w m iarę p op raw ­ n ego opisu k o n cep cji N orw id a. C hodzi o to, że p o elim in a cji cy ta tó w i n a z w y „N orw id” k siążk a m oże z ró w n y m p ow od zen iem n osić ty tu ł „Ś w iat w a rto ści M a­ rian a Z d ziech o w sk ieg o ” lu b „Ś w iat w a rto ści L u d w ik a K rzy w ick ieg o ” (z ró w n y m p ow od zen iem — tzn. z jed n ak ą n iead ek w atn ością). C hociaż sądzę, że ostatni z za­ proponow anych p rzeze m n ie ty tu łó w b y łb y w ła ściw szy , szczególn ie w k on tek ście n astęp u ją ceg o sądu: „In icja ty w y , odkrycia i w y n a la zk i p o w in n y być w ed łu g N or­ w id a w p row ad zan e w e w szy stk ich bez w y ją tk u dziedzinach pracy i d ziałaln ości w sp o łeczeń stw ie” (s. 176).

N orw id u -p ra g m a ty zo w a n y

L ekturę pracy K asp ersk iego pod jąłem z przekonaniem , że w zbogacona zo sta n ie m oja w ied za o dorobku m y ślo w y m jed n eg o z n a jo ry g in a ln iejszy ch tw órców p o l­ skich. Jednak stw ierd zić m u szę, że poza k ilkom a zdaniam i n ie zn alazłem w niej nic, co (oczyw iście, poza cy ta ta m i i n azw ą osobow ą) m iałob y ja k ik o lw iek zw iązek z autorem V a d e - m e c u m . P isarz, o k tórym m ów i K asperski, n igd y n ie istn iał, a w każdym razie nie m a n ic w sp ó ln eg o z C yprianem N orw id em ży ją cy m w latach 1821— 1883. P rzytoczon e przeze m n ie c y ta ty n ie są byn ajm n iej zło śliw ą próbą w y o lb rzy m ien ia p o jed yn czych p otk n ięć autora. Jeżeli n ieu sta n n ie dostrzegam rażące rozb ieżności m ięd zy d ek laracjam i b ad aw czym i a ich realizacją, je ż e li n ie ­ u sta n n ie n a p o ty k a m m isty fik a c je i fa lsy fik a c je , n ie m ogę tego w y tw o ru u znać za pracę n au k ow ą przyn oszącą rzeteln ą in form ację, n o w e o d czytan ie tw órczości N or­ w id a . D ek laracje p ozostają ty lk o n ie sp ełn io n y m i ob ietn icam i, ro zp atryw an e zaś

(9)

pod kątem dom inacji fu n k cji persw azyjn ej u jaw n iają fak t zafałszow an ia obrazu m y ś li N orw ida.

N ieu sta n n ie przypom inała m i się w trakcie lek tu ry k siążk i K asperskiego roz­ p raw a W aleriana K w ia tk o w sk ieg o z r. 1933 C y p r ia n N o r w i d w ś w i e t l e u w a g m ł o d z i e ż y w s p ó łc z e s n e j, przypisująca N orw idow i m. in. prefigurację Z w iązku S trze­ leck ieg o . S k ojarzen ie to byn ajm n iej n ieprzypadkow e. A lb ow iem k siążk a K asp er­ sk iego n ie je s t pracą z teren u h isto rii literatury, n ie p rzynosi też próby opisu i zrozu m ien ia fen om en u z d ziejów h istorii idei. P ersp ek tyw a historyczn a jest tutaj ty lk o pozorem , a n alizow an y obiekt, w y rw a n y ze sw ojego kon tek stu h istoryczn ego, osadzony został w rzeczy w isto ści a h i s t o r y c z n e j . K ategoria p rzeszłości, jaką p osłu gu je się K asperski, n ie m a n ic w sp óln ego z czasem h isto rii. T w órczość N or­ w id a jest tu tylk o p retek stem , staje się obiek tem i n s t r u m e n t a l n e g o stylu odbioru, k tóry — w w y k on an iu K asperskiego — doprow adza do b ezw zględ n ego ok aleczenia przedm iotu an alizy. W gruncie rzeczy b ow iem n i e o „ ś w i a t w a r ­ t o ś c i N o r w i d a ” t u t a j c h o d z i . Oparta na dialogu sen só w i id ei, u ja w ­ n iająca rozm aite postacie ironii, będąca w reszcie fragm en tem dysk u sji o m y śli p olsk iej tw órczości autora R z e c z y o w o ln o ści słowa, poddana jest tutaj b arbarzyń­ sk iem u zab iegow i m odernizacji. Po prostu zostaje ujedoznaczniona, pozbaw iona chyba n a jisto tn iejszej w artości, jaką b yło jej o t w a r c i e n a d i a l o g , n ieu sta n ­ n e p o stu lo w a n ie r u c h u m y ś l i odbiorcy.

M odernizacja stosow an a przez K asperskiego prow adzi do iście g rotesk ow ych e fe k tó w (przykłady p rzytaczałem w cześn iej). Jed y n y m osiągn ięciem tej m etody badaw czej K asp ersk iego je s t u k azanie an alogii m iędzy koncep cją N orw ida a w sp ó ł­ czesną r e fle k sją lew icu jącej m y śli francuskiej, podejm ującej rein terp retację m ar­ k sisto w sk iej k ategorii „pra x is”.

K asperski dokonuje red u k cji tw órczości N orw ida po to tylko, b y m ógł być p ow tórzon y w y w ó d m y ślo w y , przeprow adzony n ieg d y ś m. in. przez A lth u ssera i B alibara s, a liśc i c z y t a n i e N o r w i d a n ie m oże p okryw ać się z c z y t a n i e m K a p i t a ł u , bez ok aleczenia tych dw u n iezm iern ie d oniosłych tek stów . Z asta­ n a w ia ć też m u si fak t, dlaczego K asp ersk i tak skrzętn ie ukryw a b ezpośrednie źródło in sp iracji sw ojego p rzed sięw zięcia. N iegd yś Z b ign iew H erbert przeprow adził de- m ask ację pozornej pracy um ysłow ej w w ierszu Pan Cogito a ruch m y ś li. Sądzę, że szczególnie poniższy fragm en t tego w iersza znakom icie przystaje do osta tecz­ nego efek tu pracy autora Ś w i a t a w a r t o ś c i N o r w i d a :

M yśli chodzą po głow ie m ów i w y ra żen ie potoczne w y ra żen ie potoczne p rzecenia ruch m yśli w ięk szo ść z nich stoi nieruchom o

pośrodku nudnego krajobrazu szarych pagórków

w y sch ły ch drzew czasem dochodzą

do rw ącej rzek i cudzych m y śli stoją na brzegu

na jednej nodze jak głodne czaple ze sm u tk iem

w sp om in ają w y sch łe źródła kręcą się w kółko

w p oszu k iw an iu z ia r e n 4

* Zob. L. A l t h u s s e r , É. B a l i b a r , Lire d e „C apital”. T. 1—2. P aris 1971. 4 Z. H e r b e r t , P an Cogito. W arszaw a 1974, s. 24.

(10)

O stateczn ie liczą się n ie in ten cje K asp ersk iego, ale k on k retn y w y tw ó r. P o d ­ sta w ą jego ocen y zaś je st jego zn aczen ie p rak tyczn e dla czy teln ik ó w N orw ida. J eżeli p rzyp om n im y sobie zak oń czen ie n o w e li „A d le o n e s l”: „— R e d a k c ja n ie je s t t e l e f o n e m . {...] r e d a k c j a j e s t r e d u k c j a. . . ” , to w o d n iesien iu do książk i

K asp ersk iego stw ierd zić n ależy, że tutaj r e d u k c j a , będąca p o d staw ow ym za b ie­ g iem u m o żliw ia ją cy m m od ern izację, p osu n ięta została zb yt daleko. Inform acja, której dostarcza, jest d e z i n f o r m a c j ą n iczym n ie u sp ra w ied liw io n ą , ja k n i­ czym n ie m oże b y ć u sp ra w ied liw io n e św iad om e fa łsz o w a n ie ku ltu ry. Po zastąp ien iu fa łsz y w e g o p od ziału na k sią żk i „słu szn ie” i „ n iesłu szn ie” zap om n ian e — rozróż­ n ie n ie m na p race u żyteczn e i n ieu ży teczn e stw ierd zić m uszę, że n ie m ogę dostrzec za sto so w a n ia pracy E dw arda K asp ersk iego n ie ty lk o na teren ie n o rw id o lo g ii, ale tak że w sp ó łczesn ej r e fle k sji h u m a n isty czn ej. C hyba że jako p rzykładu n e g a ty w ­ n ego.

Istotn ie, tw órczość C ypriana N orw id a sp raw iać m oże w ra żen ie ca łk o w icie „osw o jo n ej” (tzn. p odatnej n a w szelk ieg o rodzaju m isty fik a cje). A to li przy zach o­ w a n iu jednej regu ły, k tórej o m in ięcie przek reśla te pozory: n a leży ca łk o w icie zlek ce w a ży ć sam ego N orw id a, jego te k sty uznać za n ieisto tn e. Z aufać sądom k a ­ teg o ry czn y m K asp ersk iego m oże oznaczać ty lk o jedno: za u fa ć fik c ji, co praw da f ik c ji w ie lc e p ragm atyczn ej, zw a ln ia ją cej b o w iem od r e fle k sji, a le tylk o fik cji. A praw da? Cóż: „P raw d y się razem dochodzi i cz e k a ”. P ozo sta je przeto tru d le k ­ tu r y tek stó w N orw id a bez pom ocy k sią żk i K asp ersk iego, lek tu ry , w czasie której d om in ow ać b ęd zie p o k o r a w ob ec słó w innego czło w iek a , ale tak że w ob ec h is to r ii i w ła sn ej w sp ó łczesn o ści. R zeczy w isty ś w i a t w a r t o ś c i N o r w i d a u ja w n i w ó w cza s w p ełn i sw ój sen s tak że i dla nas. C hociaż n ie b ęd zie to sens ta k jed n ozn aczn y jak u K asp ersk iego. A le sądzę, że w ła śn ie w u szan ow an iu p lu ra ­ lizm u lud zk iej m y ś li za w iera się sen s r e fle k sji h u m an istyczn ej. D latego m uszę od rzu cić p rop ozycje zgłoszon e przez k o lejn eg o „późnego w n u k a ” N orw id ow sk iego; n ie zadał on sob ie trudu z r o z u m i e n i a tw órczości, k tórą w tak b ezlito sn y sposób okalecza. P rzecież n a w e t k ategoria „ p r a c y ” w y rw a n a z ca ło k szta łtu ory­ g in a ln ej id ei N orw id a w u jęciu K asp ersk iego sta je się apologią p r a c y w y a l i e ­ n o w a n e j . O stateczn ym efek tem m od ern izacji je s t m im o w o ln y p a m flet. A n ie ta k i jest p rzecież sen s p racy h u m an isty. P rzyn ajm n iej w m oim p rzekonaniu.

M a r e k A d a m i e c

M i c h a ł K o m a r , PIEK ŁO C O N RA DA . W arszaw a 1978. „C zyteln ik ”, ss. 178 + 2 nl-b.

K siążk a M ichała K om ara jest w w ie lu sen sach tek stem n iep rzeciętn ym . N a j­ d alsza od p ed an tyczn ej n u d y, od p o w tó rk i z w ie d z y o a rcy d ziele, alerg iczn ie u w ra ­ żliw io n a na b an ał, z ja k ich k o lw iek poch od ziłb y źródeł, prop on u je n am — su ge­ sty w n ie , z n a p ięciem , a zarazem sp ójn ie i trzeźw o — scen ariu sz p u n k to w y ch od­ słon dram atu m y śli Conrada.

N ie je s t to praca p isan a „na sto p ień ”, choć b ez żad n ych w ą tp liw o śc i go zdo­ b y ła *. J est n a to m ia st r z eczy w isty m w y d a rzen iem w zm ien n ych losach naszych ob cow ań z litera tu rą . Bo choć C onrad je s t b oh aterem tej p racy n ie p retek stow ym , n ie ok azyjn ym , to jed n ak p rzed sta w io n y w niej scen ariu sz czyn i dram at pisarza d o św ia d czen iem n aszej h isto rii. N aszej, tzn. n ie ty lk o polskiej: h isto rii n o w o ży tn ej,

1 B yła p od staw ą d oktoratu uzysk an ego w In sty tu cie B ad ań L iterackich P A N {czerw iec 1982).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bogata twórczość naukowa Profesora budzi podziw dla jego rozległych zainteresowań oraz kompetencji teoretycznych i historycznoliterackich: od głębokiego przyswojenia

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

został poddany pracom za b

N atura człowieka, człow ie- czeństwo, choć posiada walor powszechności (jest taka sam a we wszystkich ludziach), je st fo rm ą substancjalną człow ieka i może

Dat wijst erop, dat de mogelijkheden, die in deze benaderings- wijze aanwezig zijn, niet of nauwelijks worden aangewend. De organisatie wordt hier gezien als een

European Shortsea Shipping, proceedings from the Second European Research Roundtable Conference on Shortsea Shipping?. ISBN 90-407-1050-3

Głównym celem artykułu jest analiza problemów dotyczących motywacji do pracy, identyfikacja zakresu dopasowywania składowych systemów motywacyjnych do

W diagnostyce niedrożności dróg wyprowadzających nasienie wykorzystuje się ogólne badanie nasienia, badania biochemiczne plazmy nasienia (stężenie fruktozy, kwasu