• Nie Znaleziono Wyników

Z korespondencji Zygmunta Padlewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z korespondencji Zygmunta Padlewskiego"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

M A R I A Z Ł O T O R Z Y C K A

Z korespondencji Zygmunta Padlew skiego

W dniu 22 kw ietnia 1863 ro k u dostał się w ręce władz carskich Z y g m u n t P a d - lewski, naczelnik w ojew ództw a płockiego i czołow y działacz lew ego skrzydła o b o­ zu czerwonych. P rzy schwytanym opodal wsi B ożenin Padlew skim znaleziono spory p lik korespondencji, m iędzy in n y m i pism a K o m ite tu Cenitralriego. Ważne fie papiery zostały zużytkow ane w śledztwie, k tóre zakończyło się 15 m aja 1863 r. npz- strzelaniem Padlew skiego; dały one też n iep rzy ja cielow i częściowy wgląd w w ew ­ nętrzne sprawy Rządu Narodow ego. P o upadku powstania korzystał z nich urzędowy historyk rosyjski M . W. B e r g , ogłaszając w swoich „Zapiskach“ 3 listy do Pad­ lew skiego: z 6— 7 m arca, 13— 14 m arca i trzeci bez daty oraz list „jednego z członków

Rządu N arodow ego (A w e jd y ) z 27 m arca 1863“ *. B ył to jedyny fragm ent te j kores­ pondencji, który stał się w teru sposób dostępny h istory k om polskim .

W latach m iędzyw ojennych dr M a ria Złotorzycka odnalazła w A rch iw u m A k t Daw nych większą p a rtię nieznamych dotychczas papierów Padlew skiego. N ie były to oryginały, ale tłum aczenia rosyjskie Siporządzone bezpośrednio po aresztow aniu płockiego naczelnika do użytku dowództwa carskiego. D r Złotorzy ck a p rzetłu m a ­ czyła z pow rotem na język p olsk i część te j korespon d en cji dołączając ją ja ko aneks do przygotow yw anej przez siebie pracy o Rządzie N arodow ym pow stania stycznio­ wego. M ateriały rękopiśm ienne, z który ch korzystała dr Złotorzycka, uległy znisz­ czeniu w 1944 r., ocalał natom iast maszynopis j e j n ied rukow anej pracy. N a te j p od ­ stawie ogłaszamy poniżej, we w tó rn y m tłum aczeniu z rosyjskiego na polski, 11 do­ kum entów pochodzących ze stycznia, lu tego i m arca 1863, w ty m 2 listy K o m ite tu Centralnego, 4 — Stefana Bobrow skiego, jed en — W itold a M arczew skiego i jeden — Aleksandra Byszewskiego, adresowane do Padlew skiego; następnie zaś 2 pisma tego ostatniego: in s tru k cję dla naczelników pow iatow ych z 31 stycznia oraz lis t do naczelnika pow iatow ego w Chorzelach. Dw a ostatnie pism a pozostały zapewne wśród papierów Padlew skiego w fo rm ie m in u t lub bru lion ów . Jedenasty dokum ent jest to in stru k cja dla naczelników w ojskow ych i pow iatow ych z 9 m arca. Wszystkie te dokum enty zostały zaczerpnięte z akt ka n cela rii nam iestnika do spraw stanu w ojennego, vol. n r 219.

U przystępniając ten z b ió r dokumenitów, nie w ykorzystanych dotychczas w naszej litera tu rze, Redakcja n ie potrzeb u je uzasadniać og ro m n e j ich wagi, Za w iera ją one pierw szorzędny m a teriał do działalności kierow n ictw a ruchu, szczególnie zaś S tefa ­

* M. W. B e r g , Za piski o polskich spiskach i powstaniach, w ydanie z 1906 r., t. V II, s. 103— 115.

(3)

na Bobrow skiego, w pierw szych tygodniach powstania. U w ydatniają zwłaszcza walkę, jaką toczył — nie ty lk o z rządem zaborczym , ale i z p olsk im obozem re a k ­ c ji o rew olu cy jn y charakter powstania, o uwłaszczenie chłopów , o masowe p ow o­ łanie ich do walki. ' Ty tu łem w prow adzenia do samych dokum entów d ru ku jem y fra gm en t pracy d r Z ło to rz y ck ie j, pośw ięcony działalności Stefana B obrow skiego w pierw szym m iesiącu po w ybuchu powstania.

Redakcja

G dy rozpoczęło się powstanie, a członkow ie Tym czasow ego Kządu N arodow ego podróżow ali po kraju w poszukiwaniu miejsca, gdzie m ogliby się ogłosić jaw n ym rządem, w W arszaw ie pozostał Stefan B obrow ski na stanowisku naczelnika rew o ­ lucyjnej organizacji m iejskiej.

C złonkow ie Tym czasow ego Rządu N arodow ego zostaw ili Bobrowskiem u dw ie stare pieczęcie K om itetu Centralnego N arodow ego 1 i kilkanaście blankietów 2, opa­ trzonych pieczęcią Tym czasow ego Rządu N arodow ego, k tóry oddalił się z W arsza­ w y 3. Pozostaw ienie pieczęci było tylko w yn ikiem konieczności, poniew aż w chw ili w yjazdu członków przyszłego rządu nie b yły jeszcze gotow e ani m anifest p o w ­ stańczy, ani dekrety uwłaszczeniow e z dnia 22 stycznia, które B obrow ski musiał drukować, pieczętować i rozsyłać do w ładz powstańczych. K ilkanaście blankietów pozostawionych Bobrow skiem u m iało mu służyć do w yd an ia niezbędnych rozp o­

rządzeń w czasie rzekom o krótkotrw ałej nieobecności Tym czasow ego Rządu (do ch w ili przypuszczalnego ujaw nienia się w Płocku).

C złonkow ie rządu, w yjeżd ża ją c z W arszawy, polecili W itold ow i M arczewskiem u, długotrwałem u członkow i K om itetu Centralnego, doskonale wtajem niczonem u w konspiracyjne prace organizacji narodow ej, aby pom agał Bobrow skiem u w jego trudnej pracy naczelnika miasta. B obrow ski bow iem znajdow ał się w W arszaw ie dopiero od kilku tygodni.

Sytuacja jego nie była łatw a — organizacja m iejska była zdezorganizowana wsku­ tek dokonanej branki, a wśród tych, którzy pozostali, szerzyło się niezadow olenie p rzeciw ko K om itetow i, że dopuścił do branki w b rew przyrzeczeniu. N iezadow olen ie to w yk orzystali um iejętnie W yd zia łow i i niektórzy O k ręgow i należący do p raw ego odłamu organ izacji n arodow ej i całą w in ę zrzucali na nienawistnego im z ra cji jego przekonań Padlew skiego. Obecnie ostrze tej niechęci zw ró cili przeciw ko B obrow ­ sk iem u 4. Zarzu ty w ysuw ane p rzeciw k o nim obu nie m iały realnej podstawy, lecz

p raw e skrzydło organizacji m iejskiej dążyło do w ykorzystania okoliczności nieszczęsnej branki, aby odpowiedzialność za nią zrzucić na Padlew skiego, n a jw y ­ bitniejszego przedstaw iciela tego kierunku, który zw alczali zaw zięcie w K om itecie Centralnym . B y ł to jeden z p rzeja w ó w w a lk i politycznej, jaka trw ała nieustannie od w ielu miesięcy.

1 O. A w e j d e, Zapiski o p olsk om wozstanii 1863 goda t. III, W arszaw a 1866, s. 217.

2 O rygin ały trzech odezw napisanych na blankietach zostawionych przez T ym ­ czasow y Rząd zn ajdow ały się w zbiorlac'h M ieleszki, Zb. Rapp. nr 1717.

s Pieczęć Tym czasow ego Rządu m iała trzy herby: Orła, Pogoni i Archanioła, p o­ łączone krzyżem z napisem: wolność, równość, niepodległość. Rok 1863 — jedna pie­ częć K om itetu Centralnego m iała dw a herby, a druga —■ dw ie ręce złączone.

(4)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 74 3

Dążenie do usunięcia Padlew skiego od w p ływ u na b ieg w ypadków w yp ływ a ło też z chęci niedopuszczenia tło wybuchu powstania. P o wybuchu zaś całą nienawiść skierow ano przeciw ko niemu i obarczano go zarzutami. Łudzono się jeszcze, że uda się powstanie sprowadzić do zibrojnej m anifestacji przeciw ko brance, ja k to przed­ stawiał G ille r w listach do krakow skiego „Czasu“ 5. Stanisław Olszański, je d e « z ówczesnych W ydziałow ych pisze, że g d y B obrow ski i Józef Janowski zaw iadom ili na zebraniu W ydziałow ych i ich pom ocników o pow ziętej uchwale K om itetu Cen­ tralnego co do wybuchu powstania, to „ozn ajm ien ie o dniu powstania W ydziałow ych postawiło tychże w bardzo k rytyczn ym położeniu, gdyż jeśli każdy spodziewał się prędszego wybuchu, nie przypuszczał, aby takow e tak prędko zadecydow ane było. L ep iej w ięc było ... posłuchać ludzi prostego rozumu a dobrej woli, popisowych wysłać z W arszaw y, częściowo i po wsiach pod innym i nazwiskam i polokować. B y ło ­ by się tym sposobem zyskało miesiąc czasu lub dwa na przygotow an ie broini i unik­ nęło rozpoczęcia ruchu w porze nieprzyjaznej dla nas“ ". Tak pisał o tej sprawie jeden z najczynniejszych działaczy w kilka la t po powstaniu. Słow a te świadczą 0 nastrojach W yd ziałow ych w ch w ili wybuchu w a lk i zbrojnej i o tym, ja k opor­ nym elem entem b y ł p ra w y odłam organ izacji narodowej.

Bobrowski, zostawszy naczelnikiem miasta, postanowił nie cofać się przed żad­ nym i przeszkodami i w b rew niechęci praw ego odłamu organ izacji pozostał na sta­ nowisku. G dy w ięc zjechali się w pierw szych dniach lutego reprezentanci oddziałów prow incjonalnych D y rek cji Białych d w y d a li odezwę, zalecając zatrzym anie pow sta- n'a i zaprzestanie w a lk i7, B obrow ski nakazał ziem ianom pow rót do dom ów i przer­ w ał ich o b ra d y s.

W dniu 2 lutego w y d a ł o d e z w ę 6, w której ośw iadczył: „K o m ite t C entralny N a ­ rodow y, przyjm u jąc na sw oje barki całe brzem ię Tym czasow ego Rządu, zarząd stolicy p o w ierzy ł N aczeln ik ow i Miasta, który stanow i pełnomocną, jedyn ą w ładzę narodową w W arszaw ie; od tej w ięc c h w ili w szyscy m ieszkańcy bez różnicy stanu 1 w yznań do rozporządzeń wspom nianego N aczelnika najściślej stosować się winni. W szelki opór lub brak posłuszeństwa w tym w zględ zie ściągnie surową odpow ie­ dzialność na w innych“ . Surow o p rzem ów ił Bobrowsiki do w szelkiego rodzaju opor- tunistów, a do pełnej poświęcenia powstańczej W arszaw y skierow ał słowa otuchy i uznania dla je j zasług. „W arszaw o! kraj cały szl-e Ci w y ra zy w dzięczności i u w iel­ bienia za bohaterstwo T w y c h synów, których odważne zastępy pierw sze podniosły sztandar zbrojnego powstania w Polsce. Dziś powstanie powszechne jest faktem spełnionym ; różnica stanów zniesiona, m ilion y braci pow ołane do używ ania równych praw obyw atelskich i do wispólnej obrony O jczyzny. W ojn a zaczęta, w ojn a na śm ierć lub życie; wojna, która pow ali olbrzym a — despotę, grożącego dla eu ropej­ skiej c y w iliz a c ji i w olności ludów. Bóg błogosław i naszej spraw ie! N iep rzyja ciel strw ożony naszym szlachetnym wybuchem ; należy w ięc w ytrw ałością i odwagą dokonać zw ycięstw a, a w krótce u jrzym y cały obszar P olsk i w yjarzm rający się spod hańbiącego ucisku. D zielni W arszaw ianie nie zazdrośćcie braciom waszym, którzy pierw si m ieli szczęście przelać k re w w spraw ie niepodległości. Gotujcie się do za­

5 W. T o k a r z , K raków w początkach powstania styczniowego t. I, K ra k ó w 1915, s. 133 sq.

* Stanisław O l s z a ń s k i , L ist do K . Ruprechta (bez daty), Zb. Rapp., nr 2614. ’ „G łos P a trio ty polskiego do pow stania“ . Zb. Rapp. nr 1615.

4 O dezw a Naczelnika Miasta z dnia 4 lutego 1863. Teka prasy tajnej z r. 1861— 1864. „R ozkazy Dzienne N aczelnika M iasta“ , Zb. Rapp., n r 1716.

(5)

ciętej w a lk i z w rogiem , do k tórej pow ołani będziecie, bo jed yn em dziś naszem has­ łem: Śm ierć w ro g ó w — wolność O jczyzn y!“ .

Z tym hasłem: Śm ierć w rogów , — wolność O jczyzn y! stanął do pracy pierw szego dnia po wybuchu powstania, gdy cały ciężar nie tylk o w ładzy, ale i pracy spadł na jeg o m łode barki. O grom przerastający siły niejednego człow ieka. „...O trzym yw a­

liśm y — pisze D a n iło w s k i10, k tóry ja k w iadom o tylko dwa pierw sze dni po w y ­ buchu powstania b ył w W arszaw ie — w iadom ości z w o je w ó d ztw przez kurierów, co godzina prawie, od różnych oddziałów przybyw ających , a którzy żądali dyspo­ zycji, co dalej m ają robić, gdzie się posuwać, ja k działać itp. oraz żądano broni, amu­ nicji, żywności, pieniędzy, kożuchów, butów, ciepłych ubrań, dow ódców itd. itd. — tyle słow em na raz żądań i z tylu punktów K rólestw a, że gd yb y na miejscu nas trzech rzą d zą cy ch 12 w ów czas postaw iono trzech o lb rzym ów z niesłychaną potęgą, jeszcze by zaradzić w szystkiem u nie zdołali“ .

W szystkie zapytania od w ładz powstańczych szły do W arszaw y jako siedziby K om itetu Centralnego N arodow ego. N ik t nie w ied ział o zaszłych zmianach, m ani­ fest powstańczy i dekrety uwłaszczeniow e w yszły z pieczęcią K om itetu Centralnego z W arszaw y. D rogam i utartym i i od daw na znanym i do daw nej ekspedytury K o ­ m itetu, a stamtąd do B obrow skiego jako N aczeln ika M iasta szły w szystkie zapo­ trzebowania. W tych okolicznościach, załatw iając spraw y nie cierpiące zw łok i i w y ­ dając coraz to now e rozporządzenia, o które nalegano ze wszystkich stron pod nie­ obecność jak iego k o lw iek rządu, podejm ow ał B obrow ski w ładzę pozostawioną przez członków ostatniego K om itetu Centralnego.

P o w ydrukow aniu w kilku drukarniach tajnych w ielk iej ilości m anifestu po­ wstańczego i dek retów uwłaszczeniow ych B obrow ski w yd ał w dniu 25 stycznia Instru kcję powstańczą dla naczeln ików w ojennych w ojew ódzkich i pow iatow ych oraz dla dow ódców , w której podkreślił konieczność oparcia pow stania na pow o­ łaniu do niego uwłaszczonych mas włościańskich. W instrukcjach rozesłanych w dniach następnych do n aczelników w ojennych w o jew ód zk ich szczegółowo om ówił, ja k pow inni działać w pow ierzonych sobie okręgach w ojskow ych. Do naczelnika w ojennego w ojew ód ztw a m azow ieckiego pisał m iędzy innymi, aby: 1) w każdej pojedynczej gm in ie w p row adzał w w ykonanie d ekret z dnia 22 stycznia 1863 r. za pomocą „natychm iastow ego kom unikowania załączonych od ezw K om itetu chło­ pom — m iarkow anie ich tym sposobem i instalow anie w ład z now ych odpow ied­ nich w ich oczach“ ; 2) „zb liżan ie się do chłopów calem kom unikowania im pism, zawsze z siłą zbrojną, liczbą i pow agą“ ; 3) „tłum aczenie dobitnie odezw, że to Rząd N arod ow y nadaje i że ziem ia, którą dostają, na w ieczn e czasy im służyć będzie“ . W instrukcji dla P a d le w s k ie g o 12, K u row skiego i innych dow ódców 13 nakazy­ w ał odczytyw ać w obecności całej w si dekrety uw łaszczeniow e i wnosić je do ksiąg gm innych z podpisem dowódcy, w ójta, sołtysa i dziedzica. W m yśl tej instrukcji P ad lew sk i nakazyw ał podwładnem u sobie naczelnikow i pow iatu chorzelskiego, w ra­ zie sprzeciwu dziedziców w podpisaniu aktów uw łaszczeniow ych w księgach gm in­ nych, karać ich sądem doraźnym, nie w yłączającym k a ry ś m ie rc i14.

T rzym ając rękę na pulsie powstania, B obrow ski przystąpił od pierw szej chw ili ob;ęoia w ła d zy w m ieście do, stw orzenia w nim jako w stolicy kraju stojącego w ogniu w a lk i niezbędnych instytu cji dla niesienia pom ocy powstaniu, poniew aż

10 W ładysław D a n i ł o w s k i , N o ta tk i do pam iętników . K ra k ó w 1908, s. 204. 11 T o jest Bobrow skiego, M arczew skiego i Daniłowskiego.

12 Załącznik nr 1. 13 Załącznik nr 11. 14 Załącznik nr 4.

(6)

ï KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 74 5

stąd m iały w ychodzić transporty broni i amunicji, ubrania i żywności. N ie było w W arszaw ie odpowiednich instytucji, a te, które istniały do wybuchu powstania, uległy rozp rzężen iu 15. W ielu członków organ izacji m iejskiej było na polu walki, wśród nich także setnicy i okręgowi. B obrow ski w w ielu w ypadkach musiał rozpo­ czynać w szystko od nowa, a dawne instytucje uzupełniać i przystosow yw ać do no­ wych, w ielokrotn ie zw iększonych potrzeb. D zięki w y siłk o w i B obrow skiego pow stały w W arszaw ie now e drukarnie, tajne biuro paszportowe, tak ważne i potrzebne ze względu na zwiększoną liczbę kurierów , składy, w których zbierano odzież, broń, amunicję, ekspedyturę dla w ysyłk i korespondencji i przyjm owania· przychodzącej oraz inne. W organ izacji m iejskiej najbardziej czynnym i pom ocnikam i B obrow skie­ go b yli W łodzim ierz Lem pke, ślusarz, Julian G aw ałkiew icz, urzędnik kom isji spraw wewnętrznych, i Stanisław Stroński, farm aceuta ze Szpitala D zieciątka Jezus. T o byli najbliżsi w spółpracow nicy jego w organizacji m iejsk iej; dla pom ocy w sprawach powstańczych tyczących się całego k raju B obrow ski p ow ołał specjalną komisję.

Początkow o pracow ał z M arczew skim i Daniłowskim , a gd y ten ostatni w yjech a ł do P aryża do M ierosław skiego, B obrow ski o b ją ł k ierow n ictw o spraw am i powstań­ czym i w o jew ó d ztw lew ego brzegu W isły, a M arczewskiem u zostaw ił spraw y pra­ wego brzegu le.

B y ł to podział p row izoryczn y i tym czasowy i uległ zm ianie po kilku dniach, g d y zakres spraw się rozszerzył w zw iązku z rozw ojem powstania i jego potrzeb.

W pierw szych dniach lutego B obrow ski p ow ołał dó w spółpracy cały szereg lu­ dzi, tw orząc z nich specjalną kom isję, którą w swych listach do Padlew skiego na­ zyw a p om ocn iczą17. Janowski n azyw a ją w y k o n a w c zą 18, a A w e jd e w prost kom isją Bobrow skiego 19.

Istn ieją trzy rela cje o składzie osobowym ikomisji Bobrow skiego: Jana W e r­ n ic k ie g o 20, k tóry w niej brał udział, A w e jd y 21 i Ja n ow sk iego22, k tórzy po p rzy b y ­ ciu z podróży do obozu Lan giew icza i do M ierosław skiego b rali w niej udział. N a j­ bardziej w iarogodną jest rela cja W em ick iego, który w kom isji od pierw szej ch w ili pracował.

W ern icki w zeznaniach swych, złożonych zresztą bardzo oględnie przed kom isją śledczą w r. 1865, a w ięc po zeznaniach A w e jd y , stw ierdza — że do rzeczonej ko­ m isji należeli, prócz niego, i oczyw iście B obrow skiego —■ W itold M arczew ski, Agaton G iller, Stanisław Krzem iński, Leon K ró lik o w sk i i nieznany mu z nazwiska M aciej.

A w e jd e w ym ien ia jako członków: G illera, M arczew skiego, G erw azego G zow sk ie- go, którego W ern icki pom ija, W ernickiego, Leona K rólik ow sk iego oraz Eugeniusza Kaczkow skiego (Dem bińskiego) — pom iniętego w re la c ji W ernickiego.

Janowski w swych wspom nieniach w ym ien ia jako członków K om isji: W itolda M arczew skiego, G illera, G erw azego Gzowskiego·, M ateusza G ralew skiego, Leona K rólikow skiego, Bronisław a M arczew skiego (brata W itolda), Juliusza S u rzyckiego oraz nieznanego mu z nazwiska „Pan a Jezusa“ M.

15 A w e j d e , Zapiski t. I I I , s. 44.

16 W itold M a r c z e w s k i , Zeznanie z dnia 21 marca 1863, A k ta pol. aud. A A D . 17 Załącznik nr 9.

18 J. K. J a n o w s k i , P a m ię tn ik i o pow staniu styczniow ym t. I, 1923, s. 64. 19 A w e j d e , Zapiski t. I V, s. 5.

2I) Jan W e r n i c k i , Generalne zeznania, A k ta Czasowej K o m is ji Śledczej A A D . “ A w s j d e , Zapiski, loc. cit.

22 J a n o w s k i , op. cit., t. I, s. 153— 4. 33 J a n o w s k i , op. cit., s. 151.

(7)

Porów nu jąc pow yższe rela cje należy przyjąć, że do kom isji B obrow skiego nale­ żeli: A gaton G iller, W itold M arczewski, Leon K ró lik o w sk i i Jan W ern icki; co do tych nie ma n ajm niejszej w ątpliw ości. Bardzo praw dopodobny jest udział Stanisława K rzem ińskiego, poniew aż w ym ien iają go W ernicki i A w e jd e , oraz Gzowskiego, o któ­ rego uidziaüe w k o m isji B obrow skiego pisze A w e jd e i Janowski. Z agadkow ym M a­ ciejem , o którym wspom ina A w ejd e, b ył Mateusz G ralewski, którego nazwisko w y ­ m ienia Janowski. M iał się G ralew ski zajm ow ać rachunkowością, W ern icki wspomina rachm istrza — M acieja, n ie podaje tylko nazwiska.

T ak w ięc Komisjia B obrow skiego składała się z następujących członków : A ga to- na Gillera, G erw azego Gzowskiego, Leona K rólikow skiego, Mateusza G ralewskiego, Stanisława K rzem ińskiego, W itolda M arczew skiego i Jana W ernickiego. Oprócz nich B obrow ski p ow oływ ać m ógł do współpracy Bronisław a M arczew skiego, o którym m ów i A w ejd e. N iek tó rzy członkow ie K om isji m ieli pom ocników, przew ażnie spośród przyjaciół; do tych m ógł należeć w ym ien ion y przez Janowskiego Surzycki (b. kau- kazczyk) i inni.

W śród w ym ienionych człon k ów k o m isji pom ocniczej najbliższym i najbardziej zasłużonym w spółpracow nikiem B obrow skiego był W itold M arczewski, inżynier, re ­ daktor „P rzegląd u Technicznego“ i k ierow n ik w ydziału technicznego na kolei w ar- szaw sko-w iedeńskiej (w ielk ie zasługi położył na polu rozbudow y dróg żelaznych w K ró lestw ie Polskim , pod jego kierunkiem budowano w latach 1860— 62 kolej w ar- szawsko-bydgoską, a po powstaniu w edług jego planów w ybudowano kolej do R a­ dom ia) Do prac spiskow ych należał od chw ili powstania K om itetu M iejskiego, póź­ niej b ył n ieprzerw anie członkiem K om itetu Centralnego do samego wybuchu pow sta­ nia. Posiadał on szerokie stosunki na kolejach wśród pracow ników , których za po­ średnictw em Stanisława Olszańskiego, urzędnika z kom ory celnej, oraz Eugeniusza Korytiki w ciągnął do organizacji. D zięki nim k oleje w czasie powstania służyły spra­ w ie przew ożąc powstańców, broń, żywność i korespondencje. Bobrowski, opierając się na wskazówkach M arczew skiego, naw iązał kontakt zerw any wskutek branki z poszczególnym i ludźm i w organizacji m iejskiej i kierując się jego zdaniem pow o­ łał now ych ludzi do pracy. M arczew ski zmał też dobrze prow incjonalne w ład ze p o w ­ stańcze i był im znany z czasów, gdy b ył w K om itecie Centralnym . Z tych w zg lę­ dów b y ł dla B obrow skiego poważną pomocą. B obrow ski przew yższał M arczew skiego in icja tyw ą w planowaniu, ale w ykonanie w szczegółach musiało należeć głów n ie do tego ostatniego. Jeśli Bobrow skiem u należy przypisać, że powstanie w pierw szych chw ilach nie załamało się z braku kierow nictw a, jest w tym i duża zasługa M arczew ­ skiego. A resztqw an y w niespełna miesiąc po wybuchu powstania M arczew ski po­ d zielił smutny los tow arzyszy z K om itetu Centralnego: D ąbrow skiego i Szw arcego 24 Jan W ernicki, daw ny w spółpracow nik K om itetu C en traln ego25, jako referen t w w yd zia le adm inistracji prow in cjon aln ej, gdzie pracow ał pod kierunkiem B ron i­ sława Szwarcego, z wykształcenia prawnik, b y ł przekonań radykalno-dem okra- tycznych 2β.

S tanisław Krzem iński, student uniwersytetu w Heidelbergu, później po pow sta­ niu litera t i krytyk, w szedł do kom isji pom ocniczej w pierw szych dniach lutego po p rzyjeźd zie z Paryża, dokąd jeźd ził z W ładysław em Janowskim, w ioząc akit dykta­

24 A resztow an y w dniu 19 lutego 1863, na śledztw ie do niczego się nie przyznał. Skazany na 15 la t katorgi, zm arł na Syberii.

25 S zw arce pisze w Objaśnieniach, że W ern ick i b ył naw et członkiem Kom itetu. W ydaw nictw o m ateriałów do h is to rii powstania 1863— 64 objaśnił B. S z w a r c e , t. V, zesz. 1, 2, L w ó w 1894. N ie p otw ierdzają tego inne źródła.

(8)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 74 7

tury dla M ierosławskiego. Z członków K om itetu Centralnego znał A w e jd e g o i M a j­ kowskiego, z którym i m ieszkał w pałacu Zam oyskich p rzy ul. Żabiej -7, i przez nich został praw dopodobnie polecony Bobrowskiem u.

Mateusz G ralew ski (1821— 1892), buchalter i kontroler Resursy K u pieckiej, należał do spisku 1848 r., za co b ył skazany do szeregów żołnierskich na Kaukazie, gdzie przebyw ał około 10 lat, biorąc udział w podboju kraju przez carat. P o p ow rocie do krsju b ył sekretarzem D elegacji O byw atelskiej w r. 1861 i jako podejrzany o posia­ danie protokołów tej D elegacji był aresztow any w r. 1862. G ralew ski był literatem i publicystą, pisał o sprawie w ło ścia ń sk iej2S; spod jego pióra w yszły wspom nienia 0 Kaukazie; pisał też dla teatru rzeczy popularne. W k om isji B obrow skiego był jednym z n ajlep iej znających się na w ojskowości, szczególnie m iał duże wiadom ości z zakresu w a lk i partyzanckiej, z którą m iał do czynienia na K au kazie d te jego fa ­ chowe wiadom ości ze sztuki w o jsk ow ej zdecydow ały o powołaniu go do współpracy. Leon K ró.ikow ski, d yrek tor Tow arzystw a Żeglu gi P a row ej na W iśle (którego głów nym akcjonariuszem był A n d rzej Zam oyski) należał w r. 1861 do radykalno- dem okratycznego „K o ła “ , z którego w yło n ił się K om itet M iejski. Do K o m is ji wszedł niew ątpliw ie jako kierow n ik pow ażnej drogi k o m u n ik a cyjn ej29.

G iller wszedł do kom isji około 5 lutego — pow ołał go n iew ątp liw ie Bobrowski, gdy p och w ycił przez oddanych sotoie członków organizacji narodow ej na kolei w a r- szawsko-wiedeńskiej depesze Tęgoborskiego, naczelnika dyplom atycznej kancelarii namiestnika w. ks. Konstantego do ambasadora rosyjskiego w Berlinie. Depesze te ujaw n iły rokowania prowadzone m iędzy rządem rosyjskim a pruskim w spraw ie za­ w arcia konw encji przeciw ko powstańcom polskim. Bobrowski, zorien tow aw szy się, że wiadom ości te m ają pierw szorzędne znaczenie polityczne, poniew aż uderzają w zabiegi rządu francuskiego o przym ierze z Rosją, postanow ił ogłosić je w „C za­ sie“ krakowskim i w tym celu zw rócił się do G illera jako korespondenta tego dzien­ nika. G ille r w lot zrozumiał, że z chwilą gd y rząd francuski d o w ie się o rok ow a­ niach rosyjsko-pruskich, będzie się starał poprzeć polski ruch narodowy. Porzu ­ ciw szy w ięc sw e niedawne, a tak niechętne powstaniu stanowisko, w szedł do ko­ m isji pom ocniczej i pociągnął za sobą współredaktora „C zyteln i N ied zieln ej“ (czaso­ pisma dla rzem ieślników ) — G erw azego Gzowskiego, byłego sybiraka, k tóry w r. 1843 należał do spisku ośw iatow o-n iepodległościow ego tak zw anych Ś w iętokrzyżców .

Podział pracy w kom isji był następujący: M arczew ski, W ernicki, K rólik ow sk i 1 K rzem iński zajm ow ali się sprawam i powstańczym i w w ojew ództw ach. M arczew ­ ski m iał sobie pow ierzone w ojew ód ztw o m a zo w ie c k ie 31 i płockie. W ern icki — lu ­ belskie i podlaskie, których spraw y m iał przed wybuchem powstania. K ró lik o w ­ ski ■— w ojew ód ztw o sandom ierskie i krakowskie. P o aresztowaniu M arczew skiego spraw y w o jew ó d ztw płockiego i augustowskiego objął K rze m iń s k i32. M ateusz G ra­ lew ski zarządzał rachunkowością K o m is ji33. G iller red a gow a ł „R u ch “ oraz „W ia ­ domości z P ola B itw y “ i in form ow ał zabór austriacki i pruski oraz zagranicę o

sta-*7 A k ta spraw y S. K rzem ińskiego Czasowej K o m isji Śledczej A A D .

‘•’<l M. G r a l e w s k i , Sprawa włościańska, W arszaw a 1862; tegoż autora — K a u ­ kaz, L w ó w 1874. Porów n aj akta spraw y M. G ralew skiego w Czasowej K o m isji Ś led­ czej A A D .

2“ J a n o w s k i , op. cit., s. 152.

20 J. W ernicki, zeznania loc. cit., „m nie oddał zaw iadow anie lubelskiem, M arczew ­ skiemu — m azowieckiem , K rólikow skiem u — krakowskiem , ... Krzem ińskiem u — płockie i augustowskie“ .

31 Załącznik nr 1, z którego w ynika, że M arczew ski m iał też w oj. płockie. M J. W ernicki, G eneralne zeznania, loc. cit.

(9)

nie a k cji pow stańczej; pom ocnikiem G illera b y ł Gzowski. W ern icki m iał nadzór nad drukarniam i, a w sw ym mieszkaniu zorganizow ał skład tajnych druków i ich w y ­ syłkę. W szyscy w obec tego, że b y li przeciążeni pracą, m ieli swych pom ocników.

„P ra w d z iw i spiskowcy — pisze B ronisław S z w a rc e 34 — rzucili się do boju, nie wiedząc, że ci, którzy ich dotychczas prow adzili, zostali już w części zastąpieni, a w k rótce m ieli być całkow icie w yru gow an i przez zupełnie innych działaczy. D aw ­ ni b yli albo aresżtowani (ja k ja ...) albo pośpieszyli na pole bitw y, jak Padlew ski, Godlewski, Frankowscy. Zostali się ci, którzy m ieli w yłącznie osobiste w y w yższe­ nie na celu, nowozaciążni, d aw n i przeciw n icy powstania, Jurgenszczycy, M a je w - szczycy, w ogóle b ia li wszelkich odcieni. C i ostatni m ogą być podzieleni na d w ie kategorie. Jedni byli ludzie stałych przekonań (Żulińscy, K rajew scy, Gzowski, Rup­ recht), k tórzy nie chcieli stać na uboczu, kiedy cały naród powstał, drudzy b y li ta­ cy oportuniści, ja k A w e jd e i zostali olśnieni wybuchem ogólnej sym patii na całym św iecie dla spraw y polskiej, którem u to w ybu ch ow i naw et rządy częściowo potaki­ wać musiały...“ .

Godne podziw u jest, ja k z pow yższych elem en tów zdołał B obrow ski stw orzyć zgodne ciało w yk on yw ające jeg o śmiałe plany. C złonkow ie kom isji zbierali się na wspólne posiedzenia, ale b yli „w yk on aw cam i i w ta k iej m yśli ja k już naprzód ob­ m yślili rządzący i ja k w sk azyw ał Bobrowski, skrupulatny ja k w iadom o do n a jw yż­ szego stopnia“ 3δ. W iem y skądinąd, że tych „rządzących“ nie było, gdyż podróżow ali w przeciągu miesiąca. R ządził w ięc sam Bobrow ski, co n ajw yżej w porozumieniu z M arczew skim i dlatego tak pragnął powrotu Padlew skiego, gdyż uginał się pod ciężarem władzy.

Jest rzeczą niew ątpliw ą, że B obrow ski w kom isji m iał niew ielu tylko ludzi je ­ dnakow ych ze sobą poglądów. A w e jd e 38 pisze, że „M arczew sk i i G ralew ski podzie­ la li zapatryw ania B obrow skiego i w ruchu 22 stycznia w id zieli powstań ie narodowe, zaś 5 pozostałych uważało je za zbrojn y opór przeciw ko poborow i“ . Jeśli do stron­ n ik ów B obrow skiego przenieść W ernickiego, co do którego nie ma najm niejszej w ąt­ pliwości, że b y ł szczerych przekonań radykalno-dem okratycznych ze względu na późniejszy jego udział w opozycyjnych działaniach przeciw ko reakcyjnem u rządowi, tak zwanem u kw ietniow em u, nie m niej jedn ak ilość zw olen n ik ów B obrow skiego była niew ielka. G iller tym łatw iej w y w ie ra ł w p ły w na kom isję, że, ja k pisze Janowski, większość je j — oprócz Gillera, który odznaczał się bystrością umysłu i um iejętnością panowania nad innymi, jeśli nie głębokością m yśli, to przynajm niej uporem w ob­ stawaniu p rzy sw oim zdaniu — przedstaw iała elem ent surowy, choć uczciw y i pa­ triotyczny, lecz p raw ie ślepo m u u legły i pow olny. G iller p otrafił po kilka razy wracać do kw estii om ówionych, a naw et zdecydowanych, je śli ta decyzja była prze­ ciwna jego zdaniu, a uporem swoim tak znużył, że w końcu udawało mu się w ym óc jego zdaniu przych yln e o p in ie 37.

G iller, k tóry przed wybuchem powstania należał do oportunistów, teraz starał się, by pow stanie nie zeszło na drogę rew o lu cji socjalnej. „Z aszczyt budzenia ojczyzn y — tak pisze sam o sobie — poprzez przykładanie do serca ludzkiego kantarydow ych plastrów teorii, opartych na ciemności i chciwości ludzkiej, zostawiał zw olennikom n ierycerskiego katechizm u“ . N ie w ierzył, „ab y b ył sposób poruszenia mas bez uprzedniego zw ycięstw a nad w ojskiem m oskiewskim “ i tym bardziej potępiał „owe

34 S z w a r c e , Objaśnienia, loc. cit.

35 J. W ernicki, Generalne zeznania, loc. cit. M A w e j d e , Za p isk i t. III, s. 167— 8. 37 J a n o w s k i , op. cit., s. 155.

(10)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 749

recepty rew olu cyjn ej m edycyn y i gm inne panslaw istyczne obietnice“ 38. N a leży je d ­ nak przypuszczać, że w początkach w spółpracy z B obrow skim nie śmiał mu się przeciw staw iać. To, co pisze o G illerze Janowski, trzeba odnieść do czasów późn iej­

szych, gd y p ow rócili do W arszaw y członkow ie nieujaw nionego rządu, bo w ted y G iller poczuł się silniejszym . W ow ym czasie, gdy go B obrow ski pow ołał do w ydaw ania czasopism, nie w ypow iadał on swych poglądów , zresztą w prasie w ydaw an ej przez niego, nie było na to miejsca, tak była zapełniona u rzędow ym i wiadomościami, odezwami, dekretam i i instrukcjami. G iller m ógł co n a jw yżej w najbliższym kole omawiać sytuację, a poza tym w ypow iadał się w korespondencjach do „C zasu" albo do jego redaktora Chrzanowskiego. Okazało isię to później, gdy u jaw n iły się te czyn ­ niki, które knuły w K ra k o w ie dyktaturę generała Langiew icza.

Bobrowskiem u nikt nie ośm ielał się przeciw staw ić, górow ał nad w szystkim i swą niespożytą energią i siłą w oli, bezgraniczną odw agą i bohaterstwem . „Z e wszystkich członków K om itetu — pisze Jan M a jk o w s k i30 — Stefan Bobrowski, naczelnik m ia­ sta, b ył stw orzony na konspiratora. Ruchliw y, w ytrw a ły, nieznużony, pełen in icja ­ tyw y, odw ażny p raw ie do lekkom yślności, porusz-ał się wśród ciągłych niebezpie­ czeństw — jakby w sw oim żyw iole. P rzed wybuchem powstania i później w iecznie m iał po kieszeniach pełno pistoletów , re w o lw e ró w i sztyletów , które zbierał dla powstańców. N iera z czyniliśm y mu uwagę, że na ulicy w ysu w ały mu się na w idok lu fy albo ostrze. P odw ładn ym sw ym na m iejsce schadzek w yznaczał najczęściej kawiarnie, cukiernie lub restauracje. W oznaczonej godzinie w padał szybko, podbie­ gał do tego lub ow ego, szeptał parę minut po cichu i w yd a w a ł rozkazy, zw racając na siebie uw agę wszystkich. K ilk a k rotn ie doszło do wiadom ości policji, że naczelnik miasta Grabowski, pod tym nazw iskiem był znany, będzie o tej i o tej godzinie w tej lub ow ej cukierni. P o lic ja narodowa ostrzegała go, że ma być aresztowany. B o­ brow skiego ' lo baw iło niesłychanie i spotkawszy m nie na u licy p row ad ził pod ową cukiernię, ciesząc się w idokiem w padających do niej p olicjan tów i żandarmów. Z a­ led w ie zdołałem go odciągnąć i uprow adzić do siebie“ .

B obrow ski b ył tak ogólnie znany w mieście, że gdy szedł przez ulicę, zawsze nie­ dbale ubrany, a uzbrojony ja k arsenał, przechodnie odw racali głow ę i szeptali: „Patrz, patrz, naczelnik miasta G rabow ski!“ N ie tylko te szepty szły za nim, ale serca organizacji m iejskiej, którą sobie podbił, uzupełniwszy je j skład i uczynił sobie oddane narzędzie dla w ykon yw an ia swych planów — czerpał z niej i ludzi na pols w alki i kurierów, i przez nią w y d o b yw a ł ze społeczeństwa w szelkie środki potrzeb­ ne powstaniu.

Stojąc u steru w ładzy B obrow ski doszedł do nadzw yczajnych rezultatów. „B o ­ brow ski — pisze Janow ski'·0 — człow iek niepospolitego rzeczyw iście umysłu, posta­ n ow ił przełam ać wszystkie trudności i przeszkody i na stanowisku swoim w ytrw ać. I rzeczyw iście ta niezłom na jego w ytrw ałość, skupiona energia, n adzw yczajna b y ­ strości umysłu, zupełne zapom nienie o sobie, oddanie się całą duszą sprawie, w po­ łączeniu z n iezw yk łym i zdolnościam i organizatorskim i pozw alały na prędkie p rze­ jednanie nieufności, złamać w szelki upór, przykuć umysły i serca wszystkich“ .

Osiągnięte przez B obrow skiego rezu ltaty przedstaw iały się poważnie. Już w pierw szych dniach lutego stało się faktem , że powstanie, z początku przedstaw ia­ ne przez g illerczy k ó w i białych jako m anifestacja zbrojna przeciw ko brance, nie upadło, ale rozszerzyło się błyskaw icznie po całym K ró le s tw ie Polskim . W szystkie

:ls A . G i l l e r , Polska w walce, K ra k ó w 1875, s. 22.

:le J. M a j k o w s k i , P a m iętn ik członka K o m ite tu Centralnego, L w ó w 1909. 0 J a n o w s k i , op. cit., s. 153.

(11)

w o jew ód ztw a stanęły w ogniu walki, świadcząc, że naród polski ży je i dobija się w o l­ ności. B yła w tym w ielk a zasługa Bobrow skiego, bo gdy członkow ie Rządu T ym cza­ sowego opuścili W arszaw ę i zostaw ili powstanie swemu losow i — on jeden został na straży. W ysyłał odzież, żywność, k rzep ił na duchu, dając pozory, że rząd jest i dzia­ ła, p od trzym yw a ł wątpiących, ja k Padlew skiego, a co n ajw ażniejsze starał się mieć w p ły w na przebieg ak cji powstańczej. Z licznych listów i instrukcji, ja k do A p o li­ narego Kurow skiego, z instrukcji do generała M ierosław skiego, z licznych listów do P adlew skiego przytoczonych poniżej w ynika, że B obrow ski z W arszaw y kierow ał akcją powstańczą w edług ogólnego iplanu. D ążył do wypłoszenia przeciw nika z tere­ nu K rólestw a Polskiego, odcięcia mu dróg kom unikacji i przerzucenia w a lk i na L i­ tw ę, dokąd m iały przyjść transporty broni drogą morską. W tym celu zaakceptował plan w y p ra w y m orskiej przedstaw iony przez Józefa Demontowicza, który na statku angielskim „W a rd Jackson“ zam ierzał dow ieźć ochotników i broń do b rzegów żm udz- kich. (P ro je k t ten znalazł poparcie ze strony rosyjskiego rew olu cjon isty B ak u n i­ na i W łocha M azziniego).

Działając w im ieniu Rządu Tym czasow ego B obrow ski m ianow ał dow ódców i o fi­ cerów, kom isarzy w ojew ódzkich, organizow ał w ładze powstańcze na L itw ie i Rusi, zaw iązał stosunki z em igracją (przez D em ontowicza). W yd a w a ł instrukcje, odezwy, dekrety, rozporządzenia itp. Z a ją ł się sprowadzeniem broni, w tym celu zibierał fun­ dusze i w ysyłał je za granicę. Pozostając w kontakcie z P ad lew sk im zalecał mu oczyszczenie gran icy od strony Prus Zachodnich, gdyż tam tędy zam ierzał p rzep ro­ w adzić broń nadchodzącą z B elgii. D ziałał stale z w łasnej in icjatyw y, co n ajw yżej w porozum ieniu z najw cześniej p rzyb yłym i z nieudanej w y p ra w y A w e jd e m i M a jk o w ­ skim, którzy mu udzielali całkow itej aprobaty — nie czując się na siłach do p o d ej­ m owania spraw przechodzących ich siły i zdolności. W pracy sw ej spotkał się z opo­ rem D y rek cji Białych. N ie licząc się z niczym postanow ił ją rozw iązać 41, a opornych w yją ć spod prawa. Do tego nie doszło, gdyż biali przeszli niebaw em na stronę p o w ­ stania.

Bobrowski, m ając w sw ym ręku władzę, nie m yślał o zatrzym aniu je j na stałe. D ow iedziaw szy się o zam ierzonym przybyciu do kraju M ierosław skiego p rzygotow ał mu oddział ludzki, postarał się w szystko uczynić, aby mu ułatw ić przejście przez granicę, skłonił Padlew skiego do przyjścia mu z pomocą i pragnąc ułatwić mu akcję przesłał szczegółow e sprawozdanie o stanie powstania. W ybuchnął dopiero, gdy M ie­ rosławski po klęsce opuścił kraj i powstanie. P otęp ił w ówczas niefortunnego dykta­ tora w sposób b ezw a ru n k o w y 42.

Gdy członkow ie nie ujaw nionego rządu pow rócili do W arszaw y z podróży do M ie ­ rosławskiego, odniósł się do nich jako do legaln ego rządu narodow ego, zajm ując w stosunku do nich stanowisko doradcze. Oni zaś zrozum ieli cały ogrom jego zasłu­ gi: „G dyśm y się teraz — pisze J a n o w sk i43 — rozpatrzyli w sytuacji i zapoznali

и A w e j d e , Z apiski t. IV , s. 18.

,s L ist Eofcrowskiego do Z. Padlew skiego z dnia 2 marca 1863, Załącznik nr 9. 48 Janowski, op. cit., s. 155. Por. Zeznanie Ed. Prądzyńskiego z dn. 25 lipca 1864 r. Aud. Pol. Arch. AD . „ W drugiej p ołow ie stycznia rb. znajdując się w A kadem ii Praw n, [w Paryżu ] doszły mnie w iadom ości o upadku powstania w Polsce. W ieści te porozchodziły się m iędzy Polakam i, z początku p rzeraziły wszystkich i z niespo- kojnością oczekiw ano dalszych wiadomości. W celu pow zięcia bliższych szczegółów ow ego powstania udałem się do doktora Gałęzowskiego, jako m ającego posiadać przez sw oje stosunki praw d ziw e wiadomości, lecz nic się nie m ogliśm y dowiedzieć, następnie poszliśm y do B ib liotek i P olskiej założonej przez stronnictwo C zartory­ skiego, tam zn a'eźliśm y Kalinkę, b. redaktora „W iadom ości Polskich “ , Jordana puł­ kow nika z kam panii w ęgierskiej — ludzie ci stanowczo p otępili powstanie.“

(12)

Ĺ KORESPONDENCJI Ĺ. PADLEWSKIEGO 751

z rezultatam i tej ogrom nej pracy dokonanej z in icja tyw y jednego człowieka, tym d otk liw iej uczuliśm y doniosłość błędu popełnionego przez opuszczenie W arsza w y“ .

Bobrow ski b y ł jed yn ym członkiem dawnego K om itetu Centralnego, k tóry pod­ trzym ał powstanie, u m ożliw ił jego rozw ój, tym, który k rzepił serca, a w ątpiącym i przeciw nikom rzucał swą w ia rę w niespożyte siły narodu i wzgardę. „Pow stan ie nie upada — pisał w jed n ym ze swych rozkazów i4 — każdy dzień przynosi mu now e siły i zasoby i tylk o podłe tchórzow skie dusze m ogą nie m ieć w ia ry w jego pow o­ d zenie“ .

1. W IT O L D M A R C Z E W S K I DO Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O [W arszaw a] 30 1 1863 W skutek listu W aszego Stefan 1 przesłał przez kuriera ogólne sprawozdanie o sta­ nie rzeczy i instrukcje co do dalszych działań i rów n ież potrzebne dokumenty. P rz e ­ syłając to na życzenie D yg2...pow tarzam y (na w ypadek, gdyby ku rier zginął), że po­ trzeba użyć w szelkich sił, aby podtrzym ać sprawę, którą energia i bystre działanie wprow adzi na dobrą drogę. Pieniądze w ysłaliśm y i dlatego zam ów ienia pow inny być w krótce przesłane. 1) Dlaitego należy ile tylko można rozszerzać powstanie w e wszystkich okręgach pogranicznych, form ow ać tam silne i zbrojne oddziały, z a j­ m ować kom ory celne, konfiskow ać z urzędów skarbow ych pieniądze za pokw ito­ waniem (m am y naczelników w iernych i dzielnych), rozbrajać kordon straży pogra­ nicznej, bo niezbędnym otw arcie p rzyjścia dla w w ozu broni. 2) N a czele silnych oddziałów iść od w si do w si i w każdej gm inie oficjaln ie i uroczyście obdzielaó chłopów ziem ią — w tym leży cały nasz interes. 3) U nikając starcia z głów nym i siłami, uwłaszczać chłopów i rew oltu jąc ich, szerzyć w szędzie powstanie i na ko­ niec, odcinając M oskw ie drogi kom unikacyjne, zbliżać się do Ostrołęki, agitując na swoją stronę K u rp iów i zajm ow ać lasy, gdzie można w ybrać dobry punkt dla z je ­ dnoczenia się. T e okoliczności w yłożone są p rzy niniejszym liście załączonym i tak wszedłszy natychm iast w stosunki ze Skowrońskim w edług dołączonych tutaj adre­ sów (jem u także posyłam y adres W asz) oddacie mu dow ództw o i instrukcje. Trzeba W am w ejść w porozum ienie z w ojew ód ztw am i: łomżyńskim, augustowskim i podla­ skim dla porozum ienia się i wspólnego działania, dlatego, że m usim y ja k najszyb­ ciej ruszyć ku L itw ie i tam przenieść teatr w ojny, pozytyw ny, z p raw d ziw ym i już siłami.

T eraz zaś rozszerzać powstanie, uwłaszczać chłopów, w prow adzając na każdej piędzi ziem i polskie rządy, aby nigd'zie nie było anarchii i nieładu. Do gostyńskie­ go powiatu — nie chodzić — przeciw nie starać się stamtąd wydostać wszystko m ożliwe.

V a le X :1.

2. IN S T R U K C J A Z. P A D L E W S K IE G O D L A N A C Z E L N IK Ó W W O J E W Ó D Z K IC H I P O W IA T O W Y C H

Główna K w a tera płockiego oddziału 3 1 1 1863 W ojsk ow y naczelnik ma w ładzę nieograniczoną w w ojew ód ztw ie. N a niim leży odpowiedzialność przed Rządem N arod ow ym za stan narodow ej organ izacji w w o­ jew ód ztw ie. Żadne rozporządzenie Rządu nie może być kom unikowane innym w ła

-’ Rozkaz dzienny N aczelnika miasta z dnia 12 lutego 1863, loc. cit. 1 Stefan Bobrow ski.

- Lud w ik Dygat. ' W ito ld Marczewski.

(13)

dzom w ojew ód zk im bez w ied zy naczelnika w ojskow ego. Do pom ocy p rzy organizacji cyw iln ej adm inistracji w ojew ód ztw a p rzy nim znajduje się w ojew ód zk i komisarz, którego obow iązkiem jest nadzór nad czynnościami w ładz pow iatow ych. Dla upro­ szczenia adm inistracji istniejące dotąd w ładze zostają te same z zamianą tylko ty ­ tułów i osób, gd y to się okaże koniecznym. W ten sposób w ładze zatw ierdzone przez R ząd będą następujące: a) zam iast gubernatora — cy w iln y naczelnik w o jew ó d ztw a — kancelaria jego powinna składać się z trzech w yd ziałów : 1) poboru i uzbrojenia lu ­ dowego, 2) podw ód i świadczeń, 3) dróg i komunikacji.

Do każdego z tych w y d zia łó w dobrać urzędników, naw et z pozostających na służbie (jeśli złożą przysięgę) i podzielić pracę za pośrednictwem pow iatow ego na­ czelnika pom iędzy obyw atelam i.

Oprócz tych trzech w yd zia łó w będzie jeszcze i głów n y do spraw uwłaszczania chłopów (dla prow adzenia ksiąg w w ojew ód ztw ach i powiatach).

b) N aczeln icy p ow ia tów zaeh-owują dotychczasowy tytuł ze zmianą tylko osób

i pow inni m ieć taką samą kancelarię z tym i sam ym i wydziałam i. C yw iln y naczelnik

w ojew ód ztw a sprawdza ich czynności przez pow iatow ych komisarzy, zależnych od kom isarzy wojew ódzkich.

P ow ia tow ym i naczelnikam i w Płockiem wyznacza się następujące osoby:

Nacz. płockiego — G rabow ski — K om isarz w ojew . — W ojciechow ski „ lipnow skiego — Sulikowski — „ „ — vacat

„ m ław skiego — va ca t — „ „ — Chądzyński „ przasnyskiego — K o lb e — ,, „ — Kokosiński „ pułtuskiego — M ich n iew icz — „ „ — vacat

c) W ó jto w ie gm in pozostają ci sami, jeśli złożą przysięgę. W przeciw nym razie zm ieniać ich i jeśli m ożna — chłopami.

W szystko to razem z m oim rozkazem polecić pow iatow ym naczelnikom i doglą­ dać za pośrednictw em kom isarzy (kopie m ojego rozkazu do pow iatow ych naczelni­ ków a także po jedn ym egzem plarzu manifestu i d ekretów dołączam) \

3. S T E F A N B O B R O W S K I DO Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O Warszawa, [k o n ie c stycznia 1863 Położenie jest następujące: K azim ierz. Janów i cześć zam ojskiego pow iatu zajm uje Leon Frankow ski, kazaliśm y mu, aby rozszerzał agitację m iędzy ludnością wiejską, drogą w prow adzania w w ykonanie dekretu o uwłaszczeniu. La n giew icz zajm uje W ąchock z okolicam i i w prow adza rząd narodowy. N a Podlasiu Biała jest zajęta przez nas, pod W ęgrow em i Ł u k ow em stoją kilkutysięczne oddziały, posyłam y im oficerów . O Lew andow skim ani słychu. M ięd zy N a rw ią a Bugiem snują się oddziały. D roga żelazna .petersfourgska — uszkodzona. Jeden oddział w k roczył na L itw ę. Sko­ w roński zbiera oddziały na lew y m brzegu W isły i otrzym ał rozkaz ruszenia stamtąd do Przasnysza.

Unika'j spotkania z w ielk im i siłami, lecz form ując oddziały, choćby z 50 ludzi, w prow adzajcie w życie dekrety uwłaszczeniowe, wnosząc je do akt każdej gm iny i stw ierdzajcie podpisami w ójta, sołtysa, dziedzica i proboszcza.

U n ikajcie spotkania z w ielk im i siłami, lecz rozb rajajcie leśną straż, która W am chętnie odda sw oją broń i straż pograniczną, poniew aż to jed yn ie może um ożliw ić

’ Uwaga tłumacza: p ow inien być podpis Zygm u n ta Padlewskiego.

r' Sprawozdanie pisane, jak pośiuiadcza tłum acz na podstawie cřiarafcteru pisma, przez Stefana Bobrow skiego, bez daty i podpisu; jak w ynika z treści napisane było przed w yjściem Langiew icza z W ąchocka, a w ięc przed 5 lutego.

(14)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 753

przew óz broni. Na Boga, utrzym aj się na gran icy 8 dni i broń przybędzie, dla­ tego że już posłano ostatnią ratę — 15.000 rb. sr.

W P io trk o w ie nie udało się. W kaliskim w o jew ó d ztw ie oddział M ielęckiego, do sieradzkiego posłano też oficera. W 'krakowskim uzbrajam y oddziały. W ojsko ro­ syjskie otrzym ało rozkaz koncentrow ania się i dlatego oczyszczają prow incję. Ten fak t utw ierdza nas coraz w ięcej w przekonaniu, że powinniśm y prow adzić tylko akcję insurekcyjną, a nie ofensyw ną, dążąc do zrew oltow an ia mas, unikając starcia. 4 W O J E N N Y N A C Z E L N IK P Ł O C K IE G O W O J E W Ó D Z T W A DO N A C Z E L N IK A

C H O R Z E L S K IE G O P O W IA T U

[początek lutego 1863] Raport T w ó j obyw atelu z dnia 4 lutego otrzym ałem i widzę, że do tego czasu zrobiłeś dosyć, ja k na taki m ały oddział. Szkoda tylko, że masz dotąd tak mało lu ­ dzi — g d yb y od 25 można było zw iększyć ich liczbę, tym bardziej że w raporcie swoim do K om itetu obiecałeś zebrać do 1000. Trzeba zw rócić uw agę na pow iększe­ nie oddziału i w prow adzen ie do niego surow ej d yscyplin y i w ojskow ego porządku —' bez tego nic dosłow nie nie zrobim y.

Spośród okolicznej szlachty m łodych i zdolnych w ładających bronią, jeśli nie chcieliby iść dobrowolnie, brać siłą, idących niechętnie surowo karać, dezerte­ rów z oddziału po schwytaniu rozstrzeliw ać natychm iast na miejscu przestępstwa, bez sądu, a z ludźm i znajdującym i się w oddziale obchodzić się ja k można najsu­ row iej, lecz po ludzku, zachęcając ich do spełniania swyon obow iązków i nie dawać im próżnować. W ten sposób można otrzym ać silne podstaw y dla organizacji, zdo­ być zaufanie ludzi i pow iększyć oddział do znacznej liczby.

W chwilach w olnych od marszu n ależy .przeprowadzać ćw iczenia i przyzw yczajać ludzi do regularnej służby, form ow ać kom panie i szw adrony tak, aby każdy znał sw oje m iejsca w szeregu, rozdawać broń (doglądając, aby była w porządku u trzy­ mana), w yznaczyć podoficerów , którzy b ylib y odpow iedzialni za swych ludzi, m ieliby imienne spisy i w ied zielib y o wszystkich ich (potrzebach, i nie p o zw alali łazić po okolicach (pod jakim foądźkolwiek pozorem ), m ieć w dzień i w nocy rozstawione patrole i przednie pikiety, zabaw y ze służby nie robić, dlatego że to rodzi dem o­ ralizację.

O koliczni obyw atele pow inni dostarczyć żywności, ubrania (w m iarę możności i potrzeby), pieniędzy za pokw itow aniem , ludzi i koni. Co będzie brakow ało zdo­ byw ać na nieprzyjacielu.

Zajm ując m iejscow ości od granicy, w prow adzać w szędzie Rząd N arodow y. Chło­ pów obdarzać ziemią, wnosząc do ksiąg — z podpisem Tw oim , obywatelu, gm in ­ nego w ójta, proboszcza i dziedzica, a pod nieobecność jego — zarządzającego, jeśli tby] k tok olw iek z nich nie zgadzał się być obecnym p rzy tem, albo nie chciał pod­ pisać — karać śmiercią, jeśli trzeba będzie natychmiast.

Uwłaszczonych chłopów siłą do powstania nie brać, a w zyw ać ochotników, lecz tych, którzy w stąpili do szeregów, pod żadnym pozorem nie puszczać.

G dzie tylk o w ieś będzie zajęta, m anifest ogłoszony i chłopi uwłaszczeni — tam, nie wychodząc ze wsi, całą ludność zaprzysięgać na wierność R ządow i Narodowem u.

B lan kiety nom inacyjne dla oficeró w i urzędników posyłam. Gm innym w ójtom nom inacji nie dawać, lecz zapisyw ać tylko do ksiąg gminnych, że w ójtem zostaje ten sam i że przysięgę na wierność w yp ełn ił albo zam ienia się z takim (lepiej nazna­ czyć chłopów uwłaszczonych) i z takiego powodu.

(15)

Otrzym any 27 rozkaz — rozrzucać w kilk u egzem plarzach po okolicach. Posyłam 100 rb. sr. i kilka kw itariu szy dla zbierania podatku od okolicznych obyw ateli, — zatrzym ując .kupony.

Z doby rap orty — w edłu g ustanowionej i załączonej przy niniejszym form y nadsyłać codzień do sztabu kurierem.

Posłałem w czoraj rozkaz do ob. K olb ego (naczelnika oddziału w Przasnyskiem ). aby z Chorzeli, gdzie praw dopodobnie w czoraj zn ajdow ał się, w yszedł do Janowa i tam m iędzy O rzycem i Granicą form ow ał się. N a leży w ejść z nim w kontakt — zorganizować wspólną pograniczną straż, rozpędziw szy moskiewską, aby tam za­ bezpieczyć dostaw y broni, która nadejdzie w tych dniach z zagranicy. Broni tej nie rozbierać, złożyć do składów, zorganizow anych w m iejscach bezpiecznych i je d ­ nocześnie m nie zawiadomić.

(Pieczęć O rganizacji narodow ej woj. płockiego).

5. K O M IT E T C E N T R A L N Y DO Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

Warszawa 7 I I 1863 C entralny K om itet N a ro d o w y jako T ym czasow y Rząd N arod ow y

Do w ojskow ego naczelnika w ojew ód ztw a płockiego

N a ostatni raport śpieszę zawiadom ić, że rozporządzenia uczynione iprzez w o j­ skowego naczelnika są dobre. N iezbędne jest użycie wszelkich m ożliw ych sił i środ­ ków, aby powstanie w Płockiem podnieść do potęgi. N a w szelki wypadek, bądźcie dobrzy, obywatelu, zam ieńcie sw ój system działania pod n iektórym i w zględam i, a m ianow icie — nie w ysyła jcie oddziałów na silne punkty, przeciw nie skupiajcie wszędzie siły na granicach i zb liżajcie się do O strołęki z tym, aby złączyć się z w o ­ jew ód ztw am i: augustowskim, łom żyńskim i podlaskim — ruszyć na L itw ę. Zborny punkt pow inien być w stronie K u rp ió w — w m yszynieckim powiecie, dlatego, że do Siedlec nie ma po co iść, a trzeba w prost skierow ać się przez łom żyński lub augu­ stowski pow iat na Litw ę. Broń polecono skierow ać na Kurpie. Na L itw ę w k ro ­ czyły nasze oddziały niedaleko Ciechanow[c]a.

W noc z 8 na 9 w ejd zie do kraju 200 ludzi pod Gołubiem, przez rzekę Drwęcę- Trzeba posłać oddział, który p rzy ją łb y ich i przeprow adził.

N a M oskali w Płocku i innych m iejscowościach, gdzie znajdują się w ie lk ie siły, nie napadać, aby nie tracić napróżno ludzi. Jeśli zja w im y się na L itw ie, to M oskale mogą siedzieć w Płockiem dokąd zechcą. W ejdźcie w stosunki z Jfózefem Dem onto- w iczem ] " — w spraw ie otrzym ania posiłków i pom ocy z Prus, a jednocześnie i z łom żyńskim oddziałem, do którego udaje się jako dowódca Ram...7.

W k raju wszystko idzie dobrze, siły w szędzie w ielkie, choć dotkliw ie odczuwa się b rak broni i dowódców . L ew an d ow sk i trzym a się mocno ja k na Podlasiu tak i w W ęgrow ie, w bielskim i lubelskim powiatach.

W lubelskim dow ódcy (en chef) nie ma dotąd. Część sił przeszła do sandom ier­ skiego p ow iatu — pozostali trzym ają się dobrze na południu w ojew ództw .

W kaliskim rozpoczynają się działania. Ł o w ic k i i gostyński pow iat także w y ­ kazuje siły. R aw ski pow iat oczyszczony.

Sokołow skiego zatw ierdzam y. Dyg... p ojed zie na trzy dni i zaw iadom i o kom itecie.

* Z Józefem D em ontow iczem , K om isarzem C entralnego Rządu Narodow ego na Prusy Zachodnie i na W ielk ie Księstm o Poznańskie, organizatorem , w ypraw y m orskiej.

(16)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO

755

Pieniędzy w skarbie m ało i w szystko co jest, w yd a je się na broń. D latego w y ­

ciskajcie na miejscu wszystko, co jest m ożliw e i bierzcie drogą rek w izycji. K om itet C entralny N arod ow y

W arsza w a 7 I I 1863 r.

d w ie pieczęcie

Co się tyczy naczelnika trzeba porozum ieć się z Dem...8, aby przysłano kogoś 7. Prus albo z em igracji.

Załącza się 3000 rb na pierw sze potrzeby ®.

6. S T E F A N B O B R O W S K I DO Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

[W arszawa ok. 7 II1S63J T y dobrze Wiesz, drogi Zygmuncie, jak ie budowaliśm y wspaniałe plany i ja k padły one w proch. Zaufanie, jakim cieszyłeś się w mieście, b yło w ielkie, za to i narze­ kanie było w iększe po dokonanej brance, do której, ja k głosił lud, K om itet (a ty dla niego byłeś K om itetem ) nie pow inien dopuścić. Jako p ra w d ziw y T w ó j przyjaciel doradziłem Ci udanie 'się do oddziałów, które zaczęły się form ow ać. T y sam uznałeś tę radę za dobrą i wyjechałeś. Ludzie, którzy iprzed branką pełzali u tw ych nóg, poczęli szerzyć o T o b ie najpodlejsze plotki, lecz ja pam iętałem , że T y w yjeżd żając poleciłeś m i bronić T w ego honoru. K o m itet b ył zupełnie zdem oralizow any, gdy nagle 19, przyjech ał z K ra k o w a J a n o w sk i10 i postaw ił wniosek, aby oddać dyktaturę M ierosławskiem u. Starałem się w szelkim i siłam i zapobiec temu w yborow i, nie chciałem w nim brać żadnego udziału i oświadczyłem , że jeślii zostanie wybrany, nie w ejd ę w skład Rządu Narodow ego. Starałem się w ystaw ić w szelkie p rzeciw ień ­ stwa m iędzy poprzednią działalnością K om itetu i podobnym krokiem . N ie pomogło. M ajkow ski, Janowski i O s k a r11 zdecydow ali tę sprawę, poczem w ypraw ion o d a M ierosław skiego deputację z ofiarow aniem dyktatury. K o m itet postanow ił następ­ nie, że w y je d zie z Kutna, aby przedostać się do Płocka (zdobycie którego nie ule­ gało w ątpliw ości) i ogłosić tam ja w n y Rząd N árodow y. M nie chcieli (działali jako Tym czasow y Rząd) siłą zrobić sw ym sekretarzem , lecz stanowczo odm ówiłem i po kilkugodzinnym sporze osiągnąłem to, że zostaw ili m nie w m ieście i m ianow ali na­ czelnikiem miasta.

K ie d y K o m itet zbierał się do odjazdu, przyb yła deputacja od W yd ziałow ych i oświadczyła, że przeciw ko mnie nic nie mają, bo m nie osobiście nie znają, ale jako T w ó j p rzyja ciel nie zasługuję na zaufanie, — po czym prosili, a b y na naradach b yw ali ludzie im znani, ja k W it o ld 12, Sędzia, itp.

Z tego jednego postępku możesz w yp row ad zić wniosek, że o T o b ie mówtią w m ie­ ście, jakobyś uciekł itp. N ie m ożesz sobie wyobrazić, ja k w ted y cierpiałem . Jedyną z mej strony zemstą było to, że głośno przyznaw ałem się do przyjaźn i z Tobą i chlu­ biłem się nią, poniew aż w ielu z tych, którzy przedtem szukali łaskawego T w ego spojrzenia, teraz oczernili cię najbardziej szkaradnym i plotkam i. T w ó j p ow rót do W arszaw y b ył w ted y rzeczą niem ożliw ą i rozumiesz, drogi Zygm uncie, że nie m ia­ łem Ci odw agi napisać o wszystkim. W tym czasie poczułem „dégoût de v ie “ ·—

" Z Dem ontow iczem .

" D opisek ponad nagłów kiem listu. 10 19.1.1863; Władysław Janowski. “ Oskar Aw ejde.

(17)

ten w stręt budziła w e mnie ludzka podłość. D opiero k ied y dow iedzieli się, że T y znajdujesz się w okolicy Płocka i nie rzucasz tych stron, podczas gdy wszystkie władze narodow e ich zostały, zam knęły się usta T w y ch p rzeciw n ik ów i teraz tylko zja w iła się m ożliw ość T w ego pow rotu (której przedtem nie było).

N asi powstańcy biją się dzielnie, lecz nie m ają odpow iedniego kierow nictw a, z rozporządzeń, ja k ie otrzymałeś, w idać brak w ojskow ego kierow nictw a.

Pon iew aż M ierosław ski p rzy ją ł dyktaturę i jed zie do kraju, to prawdopodobnie w kroczy do pow ierzonego T ob ie w ojew ództw a, przysłał Ci pozdrow ienia i w yciąga rękę do zgody n . W iem że musi Ci być nieprzyjem nie, lecz w ypełniam tylko sw oje obow iązki — w szystkim i siłam i sprzeciw iałem się w ybran iu jego, lecz skoro jest już dyktatorem , będę go słuchał dlatego, że m oje sumienie żąda tego ode mnie.

Skarżysz edę, że przesłane instrukcje w ojsk ow e nie m ają strategicznego sensu. W ierzę Ci i dlatego w im ieniu tych, którzy z w o li Rządu N a ro d o w e g o 14 zajm ują się organizow aniem K o m isji Pom ocniczej oświadczam, że masz pełną swobodę rządzić się w w o jew ó d ztw ie T ob ie pow ierzonym . Chociaż ten list jest prywatnym , lecz o w ładzy T w e j oświadczam C i oficjalnie.

Z aw iadam iam Cię, że Skowroński, zebraw szy kilka tysięcy złotych, nie pokazy­ w ał się w obozie kilka dni, a jego podw ładni zostaw ieni swemu losow i rozeszli się, podczas gdy on spokojnie siedzi za piecem u szlachty. Trzeba go oddać pod sąd. O s k a r15, którego T y zapewne widziałeś, w yja śn ił ci w iele. Ja z m ej strony dodaję, że jeśli m iałbyś szczęście być choć w jedn ej potyczce, m ógłbyś z trium fem wrócić do W arszaw y i zdobyć poprzedni swój w pływ . R aporty o stenie naszego powstania w iózł Oskar i zapewne pokazał Ci, dodaję tylko, że oddział w 2000 lu dzi k tóry bił się pod Siem iatyczam i, zmuszony był w rócić się na le w y brzeg Bugu i przedziera się w okolicy m iędzy Bugiem a N a rw ią i tylko Rom an Rogiński i Lew andow ski poszli do B ia ło w ieży z 700 ludzi. N ie myśl, że na Podlasiu nie ma naszych. W ę­ grow ski oddział stoi pod Sokołowem , a w różnych okolicach tego w ojew ód ztw a stale podnosimy ch orągiew powstania, które uniem ożliw ia M oskw ie nawiązanie łącz­ ności z Bugiem.

D rogi Zygmuncie, kocham Cię bardziej niż przedtem, poniew aż wiem , w jakim znajdujesz się -położeniu. Jeszcze kilka dn i cierpliw ości i spodziewam się, że w yjdziesz z tego nieznośnego położenia a m oże będziesz m ógł w rócić do W arszawy. P rzyślij raport, co zam ierzasz robić i ja k iż masz plan strategiczny, aby stosownie do niego m ogły działać inne powstałe oddziały. Posyłam Ci doktora i kindżał — za d w a dni przyślę zegar, typograficzną prasę, m aszynę i zecera.

T w ó j itd. Stefan Bobrowski 7. S T E F A N B O B R O W S K I DO Z Y G M U N T A P A D L E W S K IE G O

[W arszaw a] 19 I I 1863 D rogi Zygm uncie. Zaklinam Cię na wszystko — przyjeżdżaj prędzej do W arsza­ w y — zostaw iw szy kom ukolw iek dowództwo, w Płockiem . Zostaw choćby podw ładne­ mu (subalternow i) oficerow i, za kilka dni na jego m iejsce przyślem y kogo innego.

13 M iędzy M ierosław skim i Padlew skim były głębokie n iep orozu m ien ia w czasie ■wspólnej pracy w szkole w ojskow ej w Cuneo.

14 Przez subtelność uczuć B obrow ski zasłania się Rządem Narodow ym , nie chcąc urazić a m b icji Padlewskiego.

15 Oskar A w ejd e jechał w ty m czasie na spotkanie z L u d w ik iem M ierosław skim , k tóry m iał w kroczyć początkow o do województwa płockiego.

(18)

Z KORESPONDENCJI Z. PADLEWSKIEGO 7 5 7

Dzi.ó w nocy X został a reszto w a n y10. D yktator nie przyjeżdża — lecz mnie nic w sta­ nie nie jest złam ać — będę działał sam, podejm ując ten krok na m oją własną odpo­ wiedzialność. N ie piszę na blankiecie dlatego, że nie m ogę znaleźć pieczęci, które znajdow ały się u X -а. Chłopiec, k tóry doręczy Ci list, ma piękn y charakter pisma, chciałem Ci go w yznaczyć na sekretarza, a teraz posyłam jak o kuriera. W ypełń m oją w olę, ja k ja na jedno T w o je słow o przybyłem z Krakow a.

Stefan Bobrowski 8. C E N T R A L N Y K O M IT E T N A R O D O W Y J A K O T Y M C Z A S O W Y R Z Ą D W O J S K O W E M U N A C Z E L N IK O W I WOJ. P Ł O C K IE G O Z. P A D L E W S K IE M U

[Warszawa, koniec lutego 18631 R aport Wasz, Pułkowniku, z dnia 27 I I br. zm n iejszył obaw y Rządu Narodow ego, [by] płockie w o jew ó d ztw o nieszczęsnym obrotem zdarzeń z dnia 22 na 23 ub. miesiąca w prow adzone w bezczynność, nie zechciało dalej trw ać w tym stanie do tego czasu, kiedy obiecana Wam, Pułkowniku, i przez cały kraj oczekiwana zm iana w stosunku obyw atelstw a do pow stania rozszerzy koło zw olenników i usili w ia rę stronnictw i organów rządow ych w zw ycięstw o przedsięw ziętych przsz nich prac. Chociaż ten stosunek ob yw ateli ziem skich do rządu w yjaśn ia się, jednakow oż w obecnym cza­ sie trzeba, nie oglądając się na nich, dalej kontynuować spraw ę w ojskow ej orga­ nizacji kraju, w tym przekonaniu, że pom im o zjaw ien ia się w takiej ilości i bardzo znacznych oddziałów, kraj posiada jeszcze w ie le czynników zdolnych do pow sta­ nia, dotychczas nie tkniętych, a niezbędnych do zorganizow ania technicznej strony powstania. Dokąd jednak uwolnienie od najazdu poszczególnych teryto rió w nie da możności zaprowadzenia jednakow ych przepisów dla nałożenia podatków, rekru ­ tacji i w ojskow ych świadczeń — zadośćuczynienie pow yżej w ym ien ion ym koniecz- no.ściom, w obecnym czasie bardzo niezbędnym powinno być pozostawione rozw a­ dze i decyzji naczelników oddziałów, a szczególnie naczelnikom w ojew ód ztw . Oni m ają najw yższą w ładzę; im pow inni podlegać w szyscy cyw iln i urzędnicy, na nich przeto leży bezpośredni obow iązek organizowania prow in cji, obow iązek ten tak do­ brze zrozum iany przez W as Naczelniku, że od pierw szej ch w ili objęcia waszego stanowiska zaczęliście form ow an ie rozproszonych kolumn powstańczych i do­ tychczas sami jeździliście po w ojew ód ztw ie, odszukując rozbite oddziały, organizu­ jąc ich i łącząc z drugimi. Rząd oczekuje rezultatu prac Waszych, Pułkowniku, bo od nich zależy zabezpieczenie trw ałej w a lk i z najazdem nie tylk o w płockim , ale i .w dwóch sąsiednich w ojew ództw ach , łom żyńskim i augustowskim. W szczegó­ łow ych raportach pow inniście donosić R ządow i o liczebności, stanie i działaniach pow ierzonych W am w ojsk i dlatego organizację stałej poczty poleca się W aszej trosce. Rząd oczekuje przedstawienia do nom inacji oficeró w wszystkich bez w y ­ jątku oddziałów znajdujących się ,pod W aszym dow ództw em ; lecz przede wszyst­ kim zw róćcie uw agę na oddział Zameczka, jako na n ajsilniejszy i ja k w yd a je się dość dobrze uzbrojony.

10 X —■ W itold M arczew ski aresztowany w dniu 19 lutego na skutek denuncjacji Franciszka Fiszera, oficera rosyjskiego, k tóry przyplątał się do orga n iza cji i otrzy ­ mał od Stefana B obrow skiego przydział do k o m isji broni, z którą w yjechał do B elgii. W B ru k seli Fiszer zgłosił się do ambasady rosy jsk iej i wydał cel swego przybycia, po czym został przew ieziony do C ytadeli warszawskiej, gdzie wydał M a r­ czewskiego i innych. Bobrow skiego n ie znaleziono, poniew aż przebyw ał pod innym nazwiskiem. M arczew ski w śledztwie do niczego się nie przyznał; skazany na 15 lat katorgi, zm arł na Syberii.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeśli któreś z ćwiczeń jest za trudne- pomiń je, ale postaraj się przyjrzeć mu się dokładnie i zapamiętać technikę jego wykonania.. Po powrocie do szkoły możemy

[r]

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

Pozwala na dokonanie wyboru spośród kilku wzorców. Najpierw sprawdzana jest wartośd zmiennej po słowie kluczowym case i porównywana ze wszystkimi wariantami po kolei. Oczywiście

Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / zmiłuj się nad nami.. (2x) Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / obdarz

Uczestnik moźe przejrzeć te listy, których tematy go zainteresują i odnieść się do tych wątków dyskusji, które wydadzą mu się ważne.. Najciekawsze listy

czasu potrzebnego do ustalenia się stanu równowagi, stężenia jonów Fe(III), jonów chlorkowych oraz HCl, a także stężenia zastosowanego ekstrahenta na wydajność ekstrakcji

Arbitralność filozofii dotyczy wprawdzie pośrednio podstaw wszelkiej refleksji filozoficznej, zarazem jednak określa sens tej refleksji, który okazuje się sensem