• Nie Znaleziono Wyników

Widok Faktoid jako operatywna fikcja w medialnym dyskursie politycznym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok Faktoid jako operatywna fikcja w medialnym dyskursie politycznym"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA KUDRA

Faktoid jako operatywna fikcja

w medialnym dyskursie politycznym

Abstrakt

W artykule przedstawiono relacje semantyczne między pojęciami fakt i faktoid, prawda i fałsz oraz rozumienie newsa, funkcjonujące w dyskursie politycznym i medialnym. Omówiono różne typologie faktów i informacji, podkreślono wagę interpretacji i punktów widzenia w omawianej problematyce.

Wprowadzono pojęcia operatywnej fikcji i znaku świadomości kolektywnej jako istotne, zdaniem autor- ki, uzupełnienie tzw. teorii faktoidu.

Słowa kluczowe: faktoid, operatywna fikcja, dyskurs polityczny, dyskurs medialny.

O roli faktoidu we współczesnych dyskursach pisano wielokrotnie, także mię- dzy innymi w kontekście tabloidyzacji (np. Pratkanis, Aronson 2003: 92–106;

Karwat 2007; Tymochowicz 2007; Hajduk-Nijakowska 2010; Dziob 2010; Tablo- idyzacja… 2010; Znyk 2011). I nie jest to przypadkowe, ponieważ oba zjawiska, charakterystyczne dla dyskursów medialnych, łączą się funkcjonalnie. Pozwala- ją nadawcom medialnym i politycznym realizować funkcje perswazyjno-mani- pulacyjno-ludyczne. Takie funkcje pełnią również medialne przekazy dyskursu politycznego — wszak odbywa się on głównie za ich pośrednictwem.

Moim celem jest ustalenie, w jakich relacjach semantycznych pozostaje faktoid z innymi pojęciami wchodzącymi w skład pola semantycznego ‘fakt’ bądź bliskimi zakresowo temu polu oraz przedstawienie swojego stanowiska na temat związków faktoidu z operatywną fikcją — z wykorzystaniem wybranych przykładów obecnych we współczesnym dyskursie politycznym w mediach. Nie chodzi mi tu o komplek- sowe, wyczerpujące opracowanie zagadnienia faktoidalnego charakteru komuni- kacji politycznej i medialnej, lecz przede wszystkim o zasygnalizowanie obecności tego zjawiska i jego negatywnego zazwyczaj wpływu na jakość współczesnego dys- kursu publicznego, w tym politycznego. Media decydują bowiem o kształcie i jako- ści tego dyskursu.

(2)

Przyjmuje się powszechnie (za Normanem Mailerem), że faktoid1 oznacza infor- mację2 traktowaną jako prawdziwa tylko dlatego, że ukazała się w mediach. Seman- tyka pojęcia zakłada „faktopodobność”; faktoid to „fakt”, który nie istnieje przed pojawieniem się w mediach. Jest to zatem swoiste, ograniczone zakresowo tylko do mediów (prasa, telewizja, radio, internet), traktowanie zjawiska faktoidu. Dlatego w opracowaniach używa się też określenia fakt prasowy/fakt medialny3.

Anthony Pratkanis i Elliot Aronson (2003: 93) rozszerzają powyższe rozumienie faktoidu. Według nich

faktoid to stwierdzenie faktu, które nie jest poparte materiałem dowodowym, zwykle dlatego, że fakt ten jest nieprawdziwy, albo dlatego, że materiału dowodowego na poparcie tego stwierdze- nia nie można uzyskać. Faktoidy są prezentowane w taki sposób, że zostają powszechnie uznane za prawdziwe. W naszych miejscach pracy i w sąsiedztwie są one znane jako plotki i anegdoty.

W sądach faktoidy nazywa się pogłoskami i niedopuszczalnymi dowodami. W środkach masowe- go przekazu są one nazywane oszczerstwami, potwarzami, pomówieniami oraz relacjonowaniem krążących aktualnie plotek i pogłosek jako wiadomości. Faktoidy są zjawiskiem powszechnym.

W przypisie autorzy dodają, że „CNN używa terminu „faktoid” dla oznaczenia drobnego faktu, a więc w znaczeniu całkiem innym niż nasze i Mailera” (s. 93)4. Faktoid może być zatem różnie pojmowany.

Zanim wyjaśnię, jak rozumiem faktoid, spróbuję przybliżyć rozumienie pojęcia fakt. Fakt (łac. factum — rzecz zrobiona, czyn, dzieło) w słownikach definiowany jest jako „to, co zaszło lub zachodzi w rzeczywistości; zdarzenie, zjawisko, objaw, czyn; określony stan rzeczy; dowód czegoś” (SD, SWJP, SSz). W SWJP pojawia się ponadto następujące stwierdzenie: „Fakt — to, co istnieje w rzeczywistości lub daje się zweryfikować”. Podobnie, ale nieco szerzej, pojęcie to zostało przedstawione w Encyklopedii katolickiej: „zdarzenie lub stan rzeczy obiektywnie istniejące w okre- ślonym punkcie (lub w przedziale) czasu i przestrzeni, dane wprost w doświadcze- niu potocznym (fakt potoczny) lub naukowym (fakt naukowy) albo rekonstruowa- ne na podstawie innych faktów…” (EKat).

Wszystkie definicje określają fakt jako zdarzenie, stan rzeczy, zjawisko. Pozwala to widzieć fakt jako nieodwracalne wydarzenie z realności5.

1 Anthony Pratkanis i Elliot Aronson (2003: 93) piszą, że twórcą pojęcia faktoid jest pisarz Norman Mailer; rok 1973 (wydanie jego książki o aktorce Marylin Monroe) uznaje się za datę pojawienia się tego pojęcia. Pojęciami bliskimi dla faktoidu są flamingi (pojawiające się w internecie i definiowane jako złośliwe plotki), a także miejska legenda, mistyfikacja, prowokacja, plotka, blaga, humbug (oszustwo, bzdura, brednie), hoax (z ang. żart, kawał, wymysł, bujda), fakt medialny, kaczka dziennikarska itp.

Funkcjonuje też od 2011 roku internetowy tygodnik „Faktoid”, pismo o charakterze tabloidalnym.

2 W literaturze przedmiotu odróżniana jest informacja od wiadomości; w artykule oba pojęcia traktuję wymiennie.

3 W potocznym rozumieniu fakt prasowy/fakt medialny traktowany jest jako „fakt” wykreowa- ny przez media, czyli jako faktoid. Natomiast M. Steciąg (2006: 165) używa określenia fakt medialny w sensie neutralnym; jest to po prostu „informacja dziennikarska”.

4 Zagadnienie faktoidu omawiali m.in. Tymochowicz (2007), Karwat (2007), Dziob (2010), Haj- duk-Nijakowska (2010), Znyk (2011).

5 Słownik terminologii medialnej nie odnotowuje haseł „fakt” i „faktoid”.

(3)

Tu krótkie wyjaśnienie — będę posługiwała się dwoma pojęciami, których nie traktuję wymiennie — realnością i rzeczywistością6. „Realność” (nazywana przez niektórych badaczy pierwszą rzeczywistością) to wszystko, na co nie mamy wpły- wu, czyli świat/przyroda/natura ze wszystkimi jej wydarzeniami, tj. faktami, w któ- rych często uczestniczy także człowiek. John Rogers Searle wydarzenia takie nazy- wa faktami czystymi lub faktami niezależnymi od obserwatora (za: Rasiński 2009:

20). Natomiast „rzeczywistość” to wszystko, co jest związane z kulturotwórczą dzia- łalnością człowieka; chodzi tu głównie o ujęzykowione konstrukty intelektualne7.

Dla porównania Mirosław Karwat (2007: 55–57) przedstawia typologię faktów, wyróżniając fakty obiektywne (niezależne od naszej świadomości lub woli), psycho- logiczne (funkcjonowanie w świadomości wyobrażeń, przekonań), psychospołeczne (funkcjonowanie w społeczności wyobrażeń o faktach historycznych, ekonomicz- nych, prawnych itd.), medialne (to szczególny rodzaj faktów psychospołecznych;

wiadomości medialne odbierane są jako miarodajne, autorytatywne), wirtualne (to postać faktów medialnych osiągana przez technikę typowo iluzjonistyczną — mon- taż obrazów, symulacje, imitacje itp.). Sądzę, że w tej typologii faktoid mieściłby się zarówno w grupie „faktów” psychologicznych, psychospołecznych i — węziej — medialnych, jak i wirtualnych8.

M. Karwat (2007: 61–62), powołując się na przemyślenia Mariana Mazura (1978: 142), przedstawia również klasyfikację informacji (informowania): 1. wier- na, 2. zniekształcona (tu mieści się pozorna, inaczej pseudoinformacja, która albo nie wzbogaca naszej wiedzy, albo ją zaśmieca danymi bezwartościowymi lub pusto- słowiem — np. jest rozwlekła, ogólnikowa, niejasna — oraz fałszywa, inaczej wpro- wadzająca w błąd, czyli dezinformacja), 3. parainformacja (w której granica między wiedzą sprawdzalną i niesprawdzalną oraz między prawdziwą a nieprawdziwą jest płynna, zatarta lub trudna do uchwycenia). Faktoid byłby tu, jak sądzę, informacją zniekształconą i fałszywą oraz przede wszystkim parainformacją.

Czym jest informacja? We wspomnianych słownikach informacja definiowana jest następująco: „to element wiedzy komunikowany, przekazywany komuś za po- mocą języka lub innego kodu; wiadomość, komunikat” lub „przekazywanie wiado- mości, faktów” (SWJP). W słowniku pod redakcją W. Doroszewskiego i w Encyklo- pedii katolickiej informacja to „powiadomienie o czym, zakomunikowanie czego;

wiadomość, rzecz zakomunikowana”. Można zatem powiedzieć, iż informacja to

6 Takie odróżnienie stosuje na przykład Michael Fleischer (2001: 84).

7 Na przykład według J. Searle’a owe ujęzykowione konstrukty to fakty instytucjonalne. Podstawą faktów instytucjonalnych, inaczej zależnych od obserwatora, jest istnienie języka jako instytucji spo- łecznej (element językowy jest czynnikiem konstytuującym fakt). Fakty czyste są w pewnym sensie niezależne od języka (istnienie ich jest niezależne od języka, ale stwierdzone muszą być za pomocą języka) i logicznie poprzedzają fakty instytucjonalne (Rasiński 2009: 20).

Jeśli odnieść określenia J. Searle’a do faktoidu, byłby on faktem instytucjonalnym, zależnym od obserwatora.

8 Według zaś Agnieszki Dziob (2010: 118) faktoid odpowiadałby tylko „faktowi wirtualnemu”.

(4)

powiadamianie o czymś, głównie w celu wytworzenia obrazu realności, z którym ma się zapoznać odbiorca.

Wracając do pojęcia faktoidu, chcę podkreślić, że opowiadam się za szerszym ro- zumieniem faktoidu (por. definicja A. Pratkanisa i E. Aronsona), czyli za odniesie- niami tego pojęcia nie tylko do dyskursu medialnego, chociaż powszechnie termin faktoid ogranicza się wyłącznie do tego właśnie dyskursu.

Uznaję więc faktoid9 za rodzaj informacji, zazwyczaj medialnej, której istota po- lega na zamaskowaniu, ukryciu przed odbiorcą tego, co jest pozorem prawdy. Wia- domość faktoidalna tak jest przygotowywana, aby odbiorca był przekonany, by nie miał wątpliwości bądź by jej nie nabrał, że wiadomość jest pozorowana. „Obróbka”

takiej informacji obejmuje zatem temat/treść (czyli odpowiednie kreowanie zna- czeń i sensów), kształt językowy informacji, jak również uwzględnia — co wydaje się w wypadku faktoidu najważniejsze — kontekst odbioru. Niesione przez fakto- idalną wiadomość sensy muszą zostać „wpasowane” w kontekst komunikacyjny, który gdy „właściwie” jest wykorzystany, uwiarygodnia informację. Z wzajemnością zresztą, tj. informacja uwiarygodnia kontekst. Aby mówić o „udanym” faktoidzie, musi być zapewnione faktoidalne decorum komunikacyjne — właściwy nadawca, właściwy odbiorca, właściwy przekaz i właściwy kontekst o właściwym „tu i teraz”.

Paweł Znyk (2011: 37) cytuje wypowiedź Piotra Tymochowicza (2007), który twierdzi, że faktoid oddziałuje z równie wielką siłą, jak fakt, że ludzie przyjmują faktoidy tak, jakby były faktami. P. Tymochowicz, podobnie jak J. Searle, posługuje się pojęciem obserwatora, z tą różnicą, że wyróżnia obserwatora zewnętrznego i we- wnętrznego:

Z punktu widzenia obserwatora zewnętrznego nie ma żadnej różnicy między faktem a fak- toidem […]. To, że istnieje różnica między faktem a faktoidem, widać tylko i wyłącznie z punktu widzenia obserwatora wewnętrznego, którego te rzekome fakty dotyczą. Jeżeli ktoś mówi opinii publicznej, że jest zakochany i zachowuje się jak człowiek zakochany, a ten fakt nie ma miejsca, to dla wszystkich obserwatorów prawda będzie jedna — on jest zakochany. A że w rzeczywistości tak nie jest, wie tylko on i nikt więcej […]. Nie ma takiej możliwości, żeby oddzielić te dwa światy z punktu widzenia obserwatorów zewnętrznych.

To, że odbiorcy przyjmują faktoidy, tak jakby były faktami, udowadnia P. Znyk (2011: 217–222), analizując wypowiedzi dziennikarskie, które były zamieszczane w dwóch tabloidach — „SuperExpressie” i „Fakcie” — tuż po samobójczej śmierci w 2011 roku przywódcy „Samoobrony” Andrzeja Leppera. Dziennikarze wykorzy- stywali fakt śmierci po to, by opisy, komentarze ubarwiać faktoidalnymi danymi (fotomontaże, internetowe sondy, niepotwierdzone dane, supozycje). Mieszanie faktów i nie-faktów, uprawdopodabniało te drugie, nadawało im sankcje prawdzi- wości, a pracy dziennikarskiej sankcje rzetelności. Był zatem spełniony podstawowy warunek „bycia faktoidem” — właściwy nadawca, właściwy przekaz, właściwy od- biorca i właściwy kontekst odbioru.

9 Słowniki języka polskiego, słowniki wyrazów obcych, podobnie jak Słownik terminologii medial- nej, nie odnotowują hasła faktoid.

(5)

Można też sądzić, że fakt i faktoid znajdują się na przeciwległych biegunach rze- telności relacji medialnej. To są fakty medialne, czyli wiadomości podane w mediach i uznawane przez odbiorców za informacje miarodajne, autorytatywne. Inaczej mó- wiąc: tak, jak media przedstawiają, to tak jest. Faktem jest zaś to, co się wydarzyło w realności i co można udowodnić (według Arystotelesowskiej, korespondencyjnej koncepcji prawdy i tzw. ontologicznej teorii prawdy). Faktoid to „wydarzenie” (kon- strukt intelektualny) z rzeczywistości, to nieprawdziwa informacja przekazywana za pośrednictwem mediów z intencją stworzenia pozorów autentyczności. Ta teoria faktoidu opiera się na prostym, zerojedynkowym rozróżnieniu prawdy i fałszu; fakt to prawda, faktoid to fałsz.

Moim zdaniem należy podkreślić skalarny charakter zjawiska — nie wszystko, co jest podane w danej informacji, bywa jakością faktoidalną, nasycenie fałszem, zmy- śleniem, insynuacją może nie obejmować całości informacji. Niektóre elementy są prawdziwe, są faktami, „faktoid” jest w nich jedynie „zanurzony”. Przykładem mogą być różne informacje okołofaktowe w tekstach dotyczących katastrofy smoleńskiej z kwietnia 2010 roku; chodzi tu przede wszystkim o określanie przez niektórych polityków i dziennikarzy tego tragicznego wydarzenia jako „zamachu”. Zanurzenie faktoidalnych danych — w postaci suponowania czy niedających się zweryfikować ekspertyz — w danych faktograficznych, podobnie jak w wypadku samobójstwa A. Leppera, uprawdopodabnia dane faktoidalne, a zarazem nadaje takiemu typowi narracji etykietę prawdziwości. Dzięki takim zabiegom faktoid zostaje zakotwiczo- ny w fakcie. Dlatego między innymi siła jego manipulacyjnego oddziaływania jest tak znacząca. „Właściwy” odbiorca nie odróżnia faktu od nie-faktu.

Informacja jest powiadomieniem o czymś/o kimś w celu wytworzenia określo- nego obrazu realności; jeśli intencja nadawcy jest czysta, to mamy do czynienia z faktem, gdy jest zakamuflowana — z faktoidem. Weryfikacja faktów jest jedynym sposobem demistyfikacji intencji nadawcy. Faktoidy zaś rzadko się weryfikuje, gdyż ich nadawca tak je „przyrządza”, by oddziaływać przede wszystkim na emocje, np. przez pokazywanie symulacji wydarzeń, przez różnorakie wizualizacje, przez obecność wokół siebie wielu osób (tzw. argument tłumu = społeczne poparcie), przez odpowiednie treści, przez zatrudnianie ekspertów, przez postawę pewności siebie, przez ironiczne gesty i miny w stronę przeciwników itp. A gdy ktoś po ja- kimś czasie zdemaskuje intencje nadawcy, to jest już za późno; demaskowanie się dezaktualizuje.

Odróżnienie faktu od faktoidu jest także utrudnione w sytuacji tzw. niedostat- ku informacyjnego; często się bowiem zdarza (dotyczy to też niektórych tekstów w sprawie smoleńskiej, ale również Leppera), że fakt, właśnie w stanie niedostatku informacyjnego, nie będąc jednak czystym faktoidem, jest niewinnie, tj. bez grun- townej zmiany intencji aksjologicznej, nieco retuszowany w celu osiągnięcia efektu

„prawdziwszego faktu”. Dotyczy to na przykład różnych interpretacji, które wyko- rzystują tzw. kontekstowe nadwyżki semantyczne — zwykle chodzi tu o komen- tarze, spekulacje, supozycje. Przykładem może być dyskurs medialny w ostatnich

(6)

dniach sierpnia 2014 roku, będący swoistą zgadywanką, czy premier Donald Tusk otrzyma stanowisko szefa Rady Europy, czy też nie (ostatecznie został 30 sierpnia nominowany na to stanowisko). Przykładem trudności w odróżnieniu informacji prawdziwej od informacji prawdziwopodobnej mogą być wiadomości medialne dotyczące konfliktu rosyjsko-ukraińskiego z roku 2014 (por. „Angora” 2014, nr 36, s. 69–71). Są tu przedstawione różne punkty widzenia na ten konflikt; nie wiadomo zaś, który z nich zawiera informacje prawdziwe.

Faktoid wpływa zatem na odbiorcę przez manipulację; częstym celem jest wy- kreowanie sztucznego zainteresowania jakąś sprawą lub jakimś człowiekiem. Fak- toidy są prezentowane w taki sposób, że zostają uznane za prawdziwe. Faktoidy nie mają dowodów na swe istnienie — nie mają dlatego, że albo takowe nie istnieją, albo nie można ich sprawdzić. Relacja (narracja) faktoidalna to relacja o wątpliwej autentyczności. Faktoid, dotyczący interesujących mnie tu spraw społeczno-poli- tycznych, to swoista deformacja (a przynajmniej próba deformacji) rzeczywistości aksjologicznej i językowej dyskursu publicznego.

Faktoid jako produkt medialny może odnosić się do różnych sfer życia publicz- nego, np. obyczajowej, społecznej, politycznej, religijnej, a także sfery prywatnej osób powszechnie znanych itp. Sądzę, że wiele cech faktoidopodobnych miał pro- jekt „IV Rzeczypospolitej” z lat 2005–2007; był typowym projektem aksjologicz- nym, propozycją stworzenia nowej aksjologii i deontologii, obowiązującej w życiu społeczno-politycznym i obejmującej całokształt stosunków między obywatelami.

Był projektem ustalającym hierarchię wartości, był „rewolucją moralną”, mającą na celu stworzenie całościowego systemu aksjo-normatywnego i, w efekcie, stworzenie nowego obywatela — „obywatela IV RP”. Pisze o tym Wojciech Szalkiewicz (2007:

20–21, 143, 459–466) w Słowniku politycznym IV RP.

Faktoidy obecne w dyskursie politycznym ze względu na swoją nośność, na za- kres społecznego oddziaływania i wpływ na świadomość społeczną można uznać za znaki świadomości kolektywnej10, tj. grupowej, społecznej. Mówię tu o faktoidal- nych znakach i ideacjach zakotwiczonych w świadomości grupowej, które mogą mieć różny stopień stabilizacji — w języku i doświadczeniu kulturowym użytkow- ników. Znaki świadomości kolektywnej mogą mieć pewien walor stabilności lek- sykalnej i aksjologicznej (por. idea IV RP), ale oprócz tych względnie stabilnych znaków świadomości kolektywnej pojawiają się, co oczywiste, mniej utrwalone fak- toidy o większym stopniu okazjonalności, faktoidy o charakterze efemerycznym.

W dyskursie politycznym są to na przykład znaki świadomości kolektywnej zwią- zane z doraźnym interesem politycznym elit rządzących, jak utrwalanie przez rząd Donalda Tuska obrazu Polski jako „zielonej wyspy”, jedynego w 2009 roku państwa

10 Znaki świadomości kolektywnej to nie „symbole kolektywne” (Fleischer 2002: 350–371). Mi- chael Fleischer wyrażenia symbole kolektywne używa w znaczeniu kulturowym, dotyczącym systemu

— jak pisze — „kultury jednostkowej”, tj. kultury narodowej. Termin symbol kolektywny wprowadził w latach 80. w Niemczech Jürgen Link, ale w sensie literaturoznawczym, nie zaś semiotycznym (za:

Fleischer 2002: 350). Por. też Kudra, Jeziorska (2010).

(7)

w Europie o dodatnim dochodzie narodowym; rząd nie ujawniał jednak, że ten do- datni wskaźnik Polska osiąga głównie dzięki wielkim dotacjom unijnym. Komuni- katywiści (twórcy gramatyki komunikacyjnej) jednostki językowe o dużym stopniu mobilności zaliczają do tzw. trzeciej rzeczywistości11 (dla porównania: w dużym stopniu utrwalona w świadomości społecznej idea IV RP jest już elementem drugiej rzeczywistości).

Kontynuując rozważania o faktoidzie, chcę omówić jeszcze dwie kwestie: mię- dzypojęciową relację faktoid–news oraz zagadnienie operatywnej fikcji12. Uważam, że jedną z cech konstytutywnych faktoidu, zwłaszcza politycznego, jest bycie nowi- ną, nowiną ważną, ponieważ dotyczy i nośnego tematu, i dużej grupy odbiorców, a przez swą nowinkowość oraz społeczną ważność staje się znakiem świadomości kolektywnej. Faktoid w momencie narodzin, jak każda nowina, jest newsem. Aby miał zaś dłuższy żywot i mógł się stać elementem „drugiej rzeczywistości”, musi być co jakiś czas odżywiany nowymi „faktami, nowymi wiadomościami, które będą absorbowały społeczną uwagę (por. wszelkie okołowe interpretacje związane z ka- tastrofą smoleńską). News jest wartością autoteliczną przez swą niezwykłość infor- macyjną (jest wartością „samą w sobie”). Zwykle newsy tak są dobierane, by kryły w sobie sądy o zainteresowaniach odbiorcy. Mimo tych podobieństw news różni się od faktoidu. Aby trafił do mediów, news-niefaktoid musi być profesjonalnie opracowany, udokumentowany, zweryfikowany, w miarę kompletny. I prawdziwy (aletheia). Z faktoidem jest inaczej — najwyżej może być prawdopodobny (doxa).

Kwestię newsa można widzieć w aspekcie komunikacyjnym i psychologicznym.

Na newsy czeka odbiorca, który „żyje” nowinami, zwłaszcza tymi, które zaskakują, są nieoczekiwane, a nawet niesamowite. Ze zjawiskiem oczekiwania na nową infor- mację wiąże się aspekt psychologiczny; odbiorca czeka na nowiny, spodziewa się ich. Tak właśnie wpisane jest w umysł „postrzeganie” realności — nie jako stanu rzeczy, lecz jako sposób ich widzenia. Czekanie to funkcja umysłu wygenerowana wcześniejszymi doświadczeniami (por. Kudra, Jeziorska 2010: 402–403).

Wspomniane „czekanie na newsa”, na nową informację, otwiera psychologicz- ne drzwi faktoidom; skoro jest oczekiwanie, to i jest możliwość manipulowania zbiorowością. A kto z kreatorów życia publicznego, politycznego przepuściłby taką okazję do manipulowania świadomością kolektywną, by osiągnąć zamierzone cele?

Trzeba jedynie udoskonalać narzędzia pozwalające generować pozorowane praw- dy, pozwalające na transformację rozumienia słów. Faktoid jest funkcjonalnym newsem. Ale nie jest w swej zasadniczej, dominującej funkcji „faktem”, ponieważ umyka weryfikacji, mówi o „faktach” domniemanych, prawdopodobnych. Podany po raz pierwszy w celach manipulacyjnych może funkcjonować wśród odbiorców

11 Aleksy Awdiejew (2007) i Grażyna Habrajska (2008) stabilne jednostki językowe określające obiekty realne zaliczają do „drugiej rzeczywistości”, te zaś, zwłaszcza ze sfery politycznej, które ulegają częstej modyfikacji i rekonstrukcji, a w związku z tym wymagają nowych określeń ze względu na cechę mobilności, należą do trzeciej rzeczywistości. Ma ona według nich charakter niestabilny, okazjonalny.

12 Pojęciem operatywnej fikcji posługuje się Michael Fleischer (2007: 243, 247).

(8)

jako news, choć nim w rozumieniu dziennikarskim (tj. jako wydarzenie z realności, czyli prawdziwe) nie będzie. Skądinąd jednak wiadomo, że „kłamstwo wielokrotnie powtarzane może stać się prawdą”. Po wielekroć powielany faktoid ma szansę stać się może nie tyle prawdą, ile mitem. Mit, podobnie zresztą jak czysty faktoid, ma już moc kolektywnego oddziaływania, jest kulturową operatywną fikcją13. Faktoid jest symulacją realności, ponieważ nie istnieje w realności, jest zjawiskiem rzeczywi- stości kulturowej, konstruktem umysłu/intelektu. Może się stać trwałym znakiem świadomości kolektywnej14, być tak ważny dla danej społeczności, że można zeń wygenerować spójny system aksjologiczno-normatywny, który może stać się trwa- łym elementem społecznej mitologii, wiary, przekonań (por. projekt IV RP)15.

Operatywność to działanie, wpływanie na kształt rzeczywistości. Istotą wszelkich konstruktów operatywnej fikcji jest to, że nie istnieją jako byty realne, ale działają.

Oddziałują na życie całych społeczeństw, m.in. przyczyniają się nie tylko do rozwo- ju kulturowego, ale także do niszczenia dorobku kulturowego. A faktoidy polityczne również mają wielką moc operatywną.

Celowo kreowane twory faktoidalne, również o charakterze efemerycznym, doraźnym (por. z trzecią rzeczywistością według twórców gramatyki komunika- cyjnej) jako operatywna fikcja są zatem wpisane w medialno-polityczne dyskursy i ułatwiają ich kreatorom realizację skrywanych zamierzeń. Media są bowiem wy- korzystywane przez różne grupy interesów jako narzędzia wpływu na świadomość społeczną. Są narzędziem do prowadzenia tzw. gry politycznej przez uczestników medialnego dyskursu. Przykładami tej gry są: ciągła obecność w mediach tematu katastrofy smoleńskiej, a także podawanie w wątpliwość jej tragicznego, ale w efek- cie wypadkowego charakteru — co skutkuje tym, że już około 50% Polaków bierze pod uwagę możliwość zamachu w Smoleńsku, i mnożące się wątpliwości co do sa- mobójstwa Andrzeja Leppera, i to, że opozycyjni politycy z partii Prawo i Sprawied- liwość wystąpili jesienią 2012 roku z propozycją powołania tzw. technicznego pre- miera (prof. Piotr Gliński) w sytuacji, gdy legalnie funkcjonował konstytucyjny szef rządu; to zaś dało asumpt jednemu z polityków Platformy Obywatelskiej (Joanna Kluzik-Rostkowska) do określenia wykreowanej przez PiS rzeczywistości jako Ni-

13 Zbigniew Bednarek (2010: 415) tak pisze o operatywnej fikcji: „każda przestrzeń informacyjna […] jest tym, co w swych badaniach nad współczesną komunikacją prof. Michael Fleischer nazywa

»fikcją operatywną«. Jest więc, podobnie jak sama kultura, konstruktem, który w rzeczywistości nie istnieje, ale w niej funkcjonuje, tworzy fakty, samemu będąc ułudą. Za taki fakt należy uznać każdy obraz powstały w umyśle czytelnika, każde wyobrażenie tego, do czego odsyła go treść informacji.

Przestrzeń informacyjna to jednocześnie zbiór konterfektów tego, co istnieje w rzeczywistości, np. da- nych faktograficznych, słów, sądów wartościujących, wyobrażeń, a nawet czynności, między którymi zachodzą pewne relacje. Przede wszystkim związki skojarzeniowe. Można zatem uznać, że przestrzeń informacyjna jest mimetycznym odwzorowaniem rzeczywistości”.

14 Można wtedy mówić o symbolach kolektywnych i dyskursowych (Fleischer 1996, 2007: 254–257).

15 W dyskursie politycznym, w jego rozumieniu globalnym, mamy nadprodukcję operatywnej fik- cji; są nią między innymi różnego rodzaju ideologie: faszystowskie, komunistyczne, nacjonalistyczne, internacjonalistyczne itp.; są nią także różnorodne interpretacje faktów z realności.

(9)

bylandii („PiS stworzył sobie taką Nibylandię” — w programie „Lis na żywo” z dnia 1 października 2012).

„Zamach w Smoleńsku”, „techniczny premier”, „Nibylandia”, „cud nad Wisłą”

(na określenie Polski jako jedynego kraju w Unii Europejskiej ze wzrostem produk- tu krajowego brutto — okładka „Angory” 2009, nr 36) to dowód na to, że politycy, także dziennikarze, są świadomi kreacyjnej mocy języka; dostrzegł to Maciej Łopiń- ski, rzecznik prasowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wprowadzając pojęcie faktu hipotetycznego na określenie czegoś, co nie jest (jeszcze) faktem, jest (tylko) hipote- zą. Wspomniany „fakt hipotetyczny” jest trafnym określeniem dla tych działań po- lityków, które można nazwać „projektowaniem politycznym w języku”, widocznym na przykład w każdym exposé premiera (jest to akt komisywny, dotyczy zobowiązań w przyszłości; przyszłość zaś mierzy się tylko w kategoriach prawdopodobieństwa, a więc w kategoriach faktoidalnych). Projektowanie zaś ma wszelkie cechy działania faktoidalnego.

Podsumowując, chcę podkreślić, że bliskie mojemu rozumieniu faktoidu i jego roli w dyskursie politycznym jest stanowisko reprezentowane przez A. Pratkanisa i E. Aronsona (chodzi o szersze niż tylko w odniesieniu do mediów rozumienie faktoidu) oraz uwzględnianie punktu widzenia w ustalaniu cech konstytutywnych tego pojęcia — zależnie od perspektywy odbiorczej „cud nad Wisłą” raz będzie wi- dziany jako fakt, innym razem jako faktoid czy też jako faktopodobne supozycje, spekulacje, komentarze. I to niezależnie od swej mocy dowodowej, gdyż ważną rolę odgrywają tu także przekonania danego odbiorcy.

Bycie faktem medialnym zaciera granicę między prawdą a nieprawdą; wszystko, co jest podane w mediach, uprawdopodabnia się oraz zrównuje realność z rzeczy- wistością, powoduje, że każda informacja, stając się operatywną fikcją, traktowana jest jako fakt z realności.

Ponieważ nigdy nie będziemy wiedzieć, jaka naprawdę jest realność (bo świat jest taki, jaki jest jego obraz w języku), to naszą realnością są drugie i trzecie rzeczy- wistości, które symulują realność. Korespondencyjna definicja prawdy dotyczy więc relacji między różnymi rzeczywistościami, a nie między rzeczywistościami a realnoś- cią. To rzeczywistości są „prawdami żywymi”, to zawsze jest zwycięstwo operatyw- nej fikcji. Dlatego będą się pojawiać wątpliwości w ustalaniu „prawdy”, ponieważ każda „prawda” jest elementem operatywnej fikcji16.

Sądzę, że termin operatywna fikcja jest bardzo trafnym i użytecznym określe- niem tego, co w dyskursie politycznym bywa wykreowane w celu zawładnięcia świa- domością społeczną. Znaczącą zaś rolę w tych kreacjach odgrywają faktoidy.

16 Ma zatem rację Mirosław Karwat (2007: 69), stwierdzając w konkluzji swego artykułu: „faktoidy lub wręcz nie-fakty stają się siłą sprawczą w stosunkach społecznych i politycznych, do tego stopnia, że o wyniku walki politycznej (wbrew moralistycznym złudzeniom lub moralizatorskiej hipokryzji, że »prawda ostatecznie zwycięży«) rozstrzyga nie większa rzetelność informacyjna (dziś już fakt nie nokautuje faktoidu ani krętacza czy kłamcy), lecz większa sprawność i konsekwencja w rozszerzonej reprodukcji faktoidu. Nie ma żadnej nadziei? Jest, ale dosyć metafizyczna”.

(10)

Na koniec jeszcze refleksja ogólna związana z tytułem artykułu. Operatywną fik- cję17, podobnie jak przywoływane w artykule rzeczywistości, można rozumieć dwo- jako. Po pierwsze, w rozumieniu M. Fleischera jako intelektualne konstrukty przede wszystkim o semiotycznym, narracyjnym charakterze, tworzące bardzo szeroko ro- zumianą kulturę. To fakty tejże kultury, tworzące rzeczywistość, która jest koncep- tualnym cieniem asemantycznej realności/natury; jest operatywną fikcją pierwsze- go stopnia. I po drugie, w interesującym mnie tu dyskursie w wypadku faktoidów, szczególnie częstych w medialnym dyskursie politycznym, można mówić o ope- ratywnej fikcji drugiego stopnia, która nadbudowuje się nad tą ogólnokulturową.

Owa nadbudowana przez zmyślenia, prawdopodobieństwa, supozycje, insynuacje, plotki, kłamstwa i najczęściej zmanipulowana rzeczywistość to właśnie operatywna fikcja drugiego stopnia; to operatywna fikcja faktoidalna — z zakamuflowanymi in- tencjami, wykorzystywana przez „właściwych” nadawców do manipulowania „właś- ciwymi” odbiorcami.

Bibliografia

Awdiejew A. (2007): Konstruowanie trzeciej rzeczywistości, [w:] Mechanizmy perswazji i manipulacji.

Zagadnienia ogólne, red. G. Habrajska, Łask.

Bauer Z. (2000): Gatunki dziennikarskie, [w:] Dziennikarstwo i świat mediów, red. Z. Bauer, E. Chu- dziński, Kraków.

Bednarek Z. (2010): Przestrzeń informacyjna tekstów prasowych w dobie kultury masowej, Folia Litte- raria Polonica 13, Łódź.

Dziob A. (2010): O sprawie „Agaty” — studium przypadku, [w:] Tabloidyzacja języka i kultury, red.

I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot, M. Poprawa, „Oblicza Komunikacji”, nr 3, Wrocław.

EnKat (1989): Encyklopedia katolicka, t. 5, Lublin.

Fleischer M. (1996): System polskich symboli kolektywnych. Wyniki badań empirycznych, Wrocław.

Fleischer M. (2001): Podstawy konstruktywistycznej i systemowej teorii komunikacji, „Język w Komu- nikacji” 1.

Fleischer M. (2002), Teoria kultury i komunikacji. Systemowe i ewolucyjne podstawy, Wrocław.

Fleischer M. (2007): Ogólna teoria komunikacji, Wrocław.

Habrajska G. (2008): Druga rzeczywistość jako baza do konstruowania trzeciej rzeczywistości, [w:] Mo- tywacja psychologiczna i kulturowa w komunikacji, red. G. Habrajska, „Rozmowy o Komunika- cji” 2, Łask.

Hajduk-Nijakowska J. (2010): Kulturowe źródła tabloidyzcji przekazów medialnych, [w:] Tabloidyza- cja języka i kultury, red. I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot, M. Poprawa, „Oblicza Komunikacji”, nr 3, Wrocław.

Karwat M. (2007), Medialna mitologia faktów, [w:] Współczesne oblicza mediów, red. J. Marszałek- -Kawa, Toruń.

Kudra A., Jeziorska D. (2010), Językowe znaki świadomości kolektywnej i ich chiralna zasada koncep- tualizacyjna (o neonowomowie IV RP), [w:] Język IV Rzeczypospolitej, red. M. Czerwieński, P. No- wak, R. Przybylska, Lublin.

Mazur M. (1978), Cybernetyka i charakter, Warszawa.

17 Sądzę, że operatywną fikcję można też rozumieć jako narzędzie bądź zdolność umysłu/intelek- tu; dzięki temu odbywa się kulturowa narracja, właściwa tylko gatunkowi ludzkiemu.

(11)

Pratkanis A., Aronson E. (2003): Wiek propagandy. Używanie i nadużywanie perswazji na co dzień, Warszawa.

Rasiński L. (2009): „Reguły” i „gry” świata społecznego — Wittgenstein, de Saussure i zwrot lingwistycz- ny w filozofii społecznej. Wstęp, [w:] Język, dyskurs, społeczeństwo. Zwrot lingwistyczny w filozofii społecznej, red. L. Rasiński, Warszawa.

SD (1958–1968): Słownik języka polskiego, red. W. Doroszewski, Warszawa.

SSz (1988–1989): Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, Warszawa.

Steciąg M. (2006): Informacja, wywiad, felieton. Sposób istnienia tradycyjnych gatunków w radiu komer- cyjnym, Zielona Góra.

SWJP (1998): Słownik współczesnego języka polskiego, red. B. Dunaj, Warszawa.

Słownik terminologii medialnej (2006): red. W. Pisarek, Kraków.

Szalkiewicz W. (2007): Słownik polityczny IV RP, Wrocław.

Tabloidyzacja języka i kultury (2010): red. I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot, M. Poprawa, „Oblicza Komu- nikacji” nr 3, Wrocław.

Tymochowicz P. (2007): Biblia skuteczności, Wrocław.

Zakrzewska L. (2000): Informacja, [w:] Dziennikarstwo od kuchni, red. A. Niczyperowicz, Poznań 2000.

Znyk P. (2011): Propaganda — współczesne oblicza. Technologia zabójstwa medialnego, Łódź.

The factoid as operative fiction in the media political discourse

Summary

The article shows the relations between the notions of factoid and so-called operative fiction, and the role factoids play in the creation of this fiction.

Keywords: factoid, operative fiction, political discourse, media discourse.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Każdego dnia kierowca otrzymuje zlecenie i albo zostaje w mieście w którym przebywa, albo jedzie do są- siedniego miasta (lub jednego z sąsiednich miast, jeśli znajduje się w

Pszenica (i jej dawne odmiany, np. orkisz, płaskurka), pszenżyto, jęczmień, żyto, zwykły owies (ze względu na zanieczyszczenia), mąka pszenna, żytnia, jęczmienna, płatki

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

Można się spodziewać, że po przeczytaniu tego opracowania wielu badaczy, którzy do tej pory traktowali zjawisko nowej duchowości jako mało znaczące, przekona się o potrzebie

Jeśli jednak nie jest prawdą, że logika jest jedna, to może istnieć logika prawnicza jako odmienny rodzaj logiki.. Zatem albo logika jest jedna, albo nie jest prawdą, że nie

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Jezusa wraz z jego zmartwychwstaniem staje się Dobrą Nowiną, jaką odtąd Jego uczniowie będą głosić całemu światu.. Zapoznaj się z opisem męki Jezusa.

Każdą z pozostałych krzywych odróżnia afinicznie od innych własność uwidoczniona w nazwie (np. ta, że zbiór jest pusty, że jest prostą, że jest sumą dwóch