• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki : Czerwionka-Leszczyny, Lyski, Gaszowice, Jejkowice, Świerklany. R. 10, nr 30 (455).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki : Czerwionka-Leszczyny, Lyski, Gaszowice, Jejkowice, Świerklany. R. 10, nr 30 (455)."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Czerwionka-Leszczyny

Wtorek 28 lipca 2015 r.

O 32

Nr 30 (455) rok X ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 2,50 zł (8% vat)

ISSN 1896-8163

9 05

Wywiad z Jolantą Szejką, sołtysem Bełku Gospodynie na antenie. Powstało KGW.tv Nogi, rogi i skrzydła mieszkańców leśnej osady LKS Bełk trenuje przed ligą - Palowice - przyrodnicza perełka

ZHITEC

Aleksandra Nowara

wspomina najgłośniejsze

sprawy kryminalne ostatnich lat

Czerwionka -Leszczyny Lyski Gaszowice Jejkowice Świerklany

EEiru

C zego warto ^ skosztować

30

8161

Strażnicy

przenoszą kamery ZDECYDUJ GDZIE > 6

771896

F'/ W IB4

Seniorzy mieli 1 swój festyn

Jak walczyć

z „zemstą Stalina ”?

Okazuje się,

że znalezienie organu odpowiedzialnego za walkę z Barszczem Sosnowskiego nie jest takie proste

STRONA 6

'W;

Leszczyny

umowę1'

oddan‘a^^^^^“IBiillllBfTRON,«W?^5»

dzwonu f w 'oBfSn|R ^-'•jteteod

S MAKOWITOŚCI

rYBNika

IgOKOLIC

^mieszkańców

ww.plazaopen.pp

Rybnik stolicą siatkówki plażowej

Trafiają do szpitala z własnej głupoty

STRONA4

leczenie

STRONA 5

płacimy

STRONAw

STRONA 6 CZYTAJ NA STRONIE 8

STRONA 7

. DODATEK

Specjalny

PIES PRAWIE UGOTOWAŁ SIĘ

w samochodzie

JolantaSzejka, sołtysroku2013 opowiadajaksię mieszkawBełku

wszyscy

NA ROWERACH

i mo toń wką, czyli

l ak ooli c . ia pracuie

(2)

2 ...a po drugie

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 28 lipca 2015 r.

Komentaaz

L/a

Marek Pietras

Redaktor naczelny

_

TygodnikaRybnickiego

Najlepsze zdjęcia w Niedobczycach

NIEOBIEKTYWNIE: Bez pszczół ani rusz

Tadeusz Adamczuk z Zamościa urzekł jury zdjęciem „Kiedy skończy?”

Jedno ze zdjęć z cyklu „Nocna zmiana” Marka Gruma z Polic

Zdjęcie z cyklu „To nie korporacje robią interesy, lecz ludzie”

rybniczanki Sabiny Zeug Kiedyś Albert Einstein powiedział, że gdyby na świecie zabrakło pszczół,

ludzie przeżyliby jedynie cztery lata. Potwierdza to Józef Riemel, prezes Ślą­

skiego Związku Pszczelarzy w Rybniku, który opowiada nam o swojej pa­

siece i współczesnych zagrożeniach, jakie czyhają na pszczoły właśnie. Może nadszedł już czas, abyśmy baczniej przyglądali się swojemu otoczeniu? Bo jak na razie - chyba zbyt chaotycznie, a być może i bezmyślniepodporząd- kowujemy sobie świat przyrody. Kolejnym przykładem na to, jest historia Tomasza Majera, sokolnika z leśnictwa Książenice. - Sokół wędrowny na terenie Europy wyginął kilkadziesiąt lat temu, przez stosowanie w rolnictwie środka o nazwie DDT - opowiada sokolnik. Jak twierdzi dzięki działaniom wielu osób udało się przywrócić przyrodzie ten gatunek. Zastanawiam się tylko, czy nie lepiej przeciwdziałać zagładzie poszczególnych gatunków, a nie odtwarzać je, gdy grozi im całkowite wyginięcie. Zachęcam, w ten wakacyjny czas, do lektury obu tekstów ale i do krótkiej refleksji - czy na pewno robimy wszystko, aby nasze dzieci mogły korzystać w przyszłości z bogactw natural­

nych, tych roślinnych i zwierzęcych.

Kundelek(nr 95) szuka domu. Pies ma około ośmiu lat. Wschro­ nisku przebywa od 6 czerwca. Został znaleziony w Czerwion- ce-Leszczynach. Jest wykastrowany. Więcej informacji udziela rybnickie schronisko ul. Majątkowa 42,tel. 32 424 62 99.

Tylko do końca lipca bę­

dzie można jeszcze zoba­

czyć wystawę fotografii laureatów konkursu „Pra­

ca”, zorganizowanego przez Dom Kultury w Niedobczy- cach. W tegorocznej edycji konkursu udział wzięło 75 fotografów.

„Tygiel ” wyróżniony przez rektora Uniwersytetu Śląskiego

Rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, prof. zw.dr hab.Wiesław Banyś, docenił rybnicki Zespół Szkół Technicznych za zgłoszenie dużej liczby laureatów i finalistów kon­

kursówprzedmiotowych.

W liście do Grażyny Kohut, dyrektora Zespo­

łu Szkół Technicznych,

W sumie do konkursu na­

desłano 198 zdjęć. Jury w składzie Klaudiusz Mitko (założyciel Koła Fotografów

„Forum Obiektywne”, po­

mysłodawca cyklu konkur­

sów fotograficznych), Jerzy Husak (fotograf reportażo­

wy), Agnieszka Król (arty-

rektor Wiesław Banyś pi­

sze: „Pragnę złożyć Pani i Gronu Pedagogicznemu najserdeczniejsze gratu­

lacje z okazji zgłoszenia największej liczby laure­

atów i finalistów olimpiad przedmiotowych w roku 2014/2015. Na ten sukces złożyła się wytężona praca uczniów, wiedza i mądra

sta plastyk, wokalistka) oraz Izabela Andrzejczyk (pra­

cownik DK Niedobczyce), wyłoniło najlepsze prace.

Pierwsze miejsce i nagrodę pieniężną 1000 zł otrzymał Tadeusz Adamczuk z Zamo­

ścia za zdjęcie „Kiedy skoń­

czy?”. Drugie miejsce i 600 zł

pomoc nauczycieli oraz at­

mosfera panująca w szkole.

Udało się Państwu zreali­

zować jedno z najtrudniej­

szych zadań stojących przed dyrekcją i gronem pedagogicznym - stworzyć szkołę, w której wytycza się ambitne cele edukacyjne i konsekwentnie zmierza do ich realizacji”. Dodajmy, że

zdobyła Sabina Zeug z Ryb­

nika za zdjęcie z cyklu „To nie korporacje robią intere­

sy, lecz ludzie”. Trzecie miej­

sce i 400 zł otrzymał Marek Grum z Polic, za cykl zdjęć

„Nocna zmiana”.

(ska)

najzdolniejsi uczniowie Ze­

społu Szkół Technicznych, a więc laureaci oraz finali­

ści olimpiad i konkursów przedmiotowych, otrzyma­

li nagrody „Śląskich Asów”

podczas gali wręczenia wyróżnień, która odbyła się w auli Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu

Śląskiego. (kp)

FELIETON REMIGIUSZA RĄCZKI

Nie gańcie se zimiokow

Roztomili Ludkowie powiym wom, że od dobrych pora lot ludziska jedzom coroz myni zimiokow. Jeszcze 30 lot tymu kożdy mioł na łobiod naszkrobane słuszny gorczek zimiokow. A dzisio jak ludzie zjedzom po 2 na gowa to je dobrze.

Czamu tak je? A myśla, że skuli tego, że wtoś puścioł blef, że zimioki yno nas tu­

czom, a nic nie dowajom i lepszy jeść ryż, krupy, abo same szałoty.

I tu wom powiym ludziska robiom nojwiynkszy błąd.

Bo zimioki som pierońsko zdrowe, beztoż też, już chned 300 lot som sadzone na po­

lach i nie jednego od biydy uratowały.

Młode ziomioki majom kupa błonnika i antyoksydantow,

beztoż zamiast pilulek propo- nuja wom jydzcie wiyncyj zi- miokow.

Do tego zimioki majom od­

czynnik zasadowy i odkwa- szajom nasze organizmy. A jak jymy dużo miynsa, to or­

ganizm je zakwaszony. I zaś zamiast pilulek na odkwaszy- ni, lepszy uważić zimiokow, posztamfować i dać na talyrz z miynsym.

Zimioki majom też kupa pota­

su, kiery działo na to jako fun- guje nasze serce i czy ni momy za dużo wody w organizmie.

Do tego znajdziecie w nich dużo magnezu, wapnia, że­

laza i fosforanow. Po moji- mu same zdrowi. I co ważne momy w nich witamina C i A, czyli jymy zimioki i momy dobre oczy i odporność.

A do tych co sie durch odchu- dzajom mom tako nowina, że 100 g zimioka mo yno 80 ka­

lorii, a 100 g ryżu 300 kcal.

Beztoż bilans je prosty- wy- grywo zimiok.

Roztomili Ludkowie nie gańcie se zimiokow, czyli tego co znomy z dziada, pra­

dziada, bo to je same zdrowi.

Zrobcie se kluski, placki abo uwożcie i zjedzcie na sucho z mizeriom.

A jak by tak wom sie nie chciało tych plackow napiyc, to zaproszom do moji restau­

racje, kaj zimiokow nie bra­

kuje. Pyrsk.

Naszkrobane - naobierane

Chned - parawie

Pilulki - tabletki

Posztamfować - pognieść

REKLAMA

PYTAJ O SZCZEGÓŁY W BIURZE

ul. Nowa28a tel. 32 451 02 32 www.euroclas.com.pl

(strefa przemysłowa) lub 32 451 33 38 euroclas@euroclas.com.pl

ZAKŁAD STOLARSKI

Pldlulik

www.oknadrzwischody.pl

Wykonuje:

*OKNA

*DRZWI

*SCHODY

Schodyprojektujemy komputerowo.

Wysyłamy folder na życzenie.

Sprawdź nas!

47-451 Bieńkowice, ul. Bojanowska 41 Tel./fax 32 419 62 99, 601 471 162, 601 842 529

Czynne pn. - pt. 700 - 1600, sob. 700 - 1300

POŻYCZKI

KRÓTKOTERMINOWE

szybko, łatwo bez zbędnych zaświadczeń bez zbędnych formalności

Prywatne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. gen.

Władysława Andersa wRybniku

!!!

• •

zadzwoń lub wyślij SMS

& 516-516-611 32/260-00-33

Centrum Doradztwa Finansowego S.C.

POKAŻ, ŻE NAS LUBISZ!

Dodaj nas do swoich ulubionych stron na facebook'u!

PRZYJMUJE

(W SEKRETARIACIE SZKOŁY)

Rybnik, ul. PowstańcówŚl. 27

(budynek Państwowej Szkoły Muzycznej, II piętro)

tel. 32 42 10 927 www.anders.rybnik.pl anders@anders.rybnik.pl

facebook

www.facebook.com/nowiny

(3)

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 28 lipca 2015 r.

aktualności 3

Pacjent po dopalaczach PRZEŚWIETLAMY + PORTFELE

wchodzi bez kolejki

- Dlaczego mamy płacić z własnej kiesze­ niza osoby, które na własne życzenie sięgają po dopalacze- coraz częściej pytają nas nasi czytelnicy. Na leczenie takich osób rybnicki szpital wydał już tysiące złotych. Wwieluprzy­

padkach takieosoby na badania przyjmowane są w trybie pilnym, bez kolejki.

Blisko setki

Liczba osób, które od początku roku trafiły do Wojewódzkiego Szpitala Spe­

cjalistycznego nr 3 w Rybni­

ku, powoli dobija do setki. Na ich leczenie szpital wydał już kilkadziesiąt tysięcy złotych.

W skali województwa sumy są jeszcze większe. - Jako szpital musimy nieść pomoc i ratować ludzkie życie, a osoby po zażyciu dopalaczy bywają w bardzo ciężkich stanach - wyjaśnia Michał Sieroń, rzecznik prasowy Wo­

jewódzkiego Szpitala Specja­

listycznego nr 3 w Rybniku.

W wielu przypadkach bez pomocy lekarzy takie osoby zwyczajnie umarłyby. Przy­

kładów nie trzeba szukać daleko. Dwa tygodnie temu w Boguszowicach w ostat­

niej chwili odratowano mło­

dego mężczyznę, któremu po dopalaczach stanęło serce.

Zgodnie z polskim prawem, stanem nagłego zagrożenia zdrowotnego, jest stan pole­

gający na nagłym lub przewi­

dywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów po­

gorszenia zdrowia, którego

Agresja pacjentów po dopalaczach nas przerasta - twierdzi Marek Ksol, zastępca dyrektora ds.

lecznictwa Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku

bezpośrednim następstwem może być poważne uszko­

dzenie funkcji organizmu lub uszkodzenie ciała lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycz­

nych czynności ratunko­

wych i leczenia. To idealnie wpisuje się w skutki zażycia dopalaczy. Lekarze muszą więc natychmiast rzucić się do ratowania takiego deli­

kwenta.

Ile kosztuje leczenie?

Poprosiliśmy dyrekcję ryb­

nickiego szpitala o statysty­

ki. Hospitalizacja pacjenta po ostrym zawale serca w rybnickim szpitalu to koszt w okolicach 4 tysięcy zło­

tych. Do tego dochodzi 15 tysięcy złotych za badania i zabiegi oraz ponad tysiąc złotych, które szpital wyda- je na leki. Leczenie otyłego pacjenta z miażdżycą, na do­

datek palącego papierosy, to 22 tysiące złotych za pobyt

w szpitalu, 2 tysiące za za­

biegi oraz 3,8 tysiąca za leki.

Przykładowe leczenie ofiary wypadku komunikacyjnego ze złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi w WSS nr 3 to 12,6 tysiąca złotych za po­

byt na oddziale intensywnej terapii, tysiąc złotych za za­

biegi i badania i 17 tysięcy złotych za leki. O ile ofiary wypadków znajdują się naj­

częściej w szpitalu w wyniku zdarzeń losowych, to amato­

rzy dopalaczy sami serwują sobie pobyt w szpitalu. Ile kosztują nas eksperymen­

tatorzy? Przykładowy koszt pobytu pacjenta, po użyciu dopalaczy, przebywającego dłuższy czas na oddziale szpi­

tala to koszt 581 złotych, do tego dochodzi 170 złotych za zabiegi i badania oraz kilka­

dziesiąt złotych za leki. Inna osoba, która wymagała do­

datkowo odtrucia na szpital­

nym oddziale ratunkowym 901 złotych. - To koszty doty­

czące konkretnych przypad­

ków, ale każda sytuacja jest inna. Wyliczenia nie zawiera­

ją oczywiście dodatkowych kosztów związanych np. ze zwiększoną ilością personelu jaki musi pomagać przy agre­

sywnym pacjencie na SOR po dopalaczach oraz innych kosztów. Jeśli agresywny pa­

cjent gdzieś uderzył głową podczas szamotaniny, poza kolejką kierowany jest na ba­

danie tomografem. Koszt dla szpitala nie jest ogromny, ale liczba tych przypadków ge­

neruje już spore sumy - tłu­

maczy Michał Sieroń.

Agresja nas przerasta Pobudzone osoby trafia­

ją również do szpitala psy­

chiatrycznego. Przywozi ich policja lub rodziny. - Tak naprawdę ciężko jest wyce­

nić opiekę nad pacjentem po środkach, które popularnie nazywane są dopalaczami - przyznaje Marek Ksol, za­

stępca dyrektora ds. lecznic­

twa Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. - Koszt dla pobytu na naszym oddzia­

le wyliczany jest na każdy dzień. Jest to kwota uśred­

niona i nie zawiera dodat­

kowych badań i zabiegów, które musimy wykonać przy osobie, która zażyła takie środki. Ludziom się wydaje, że jako szpital psychiatrycz­

ny, jesteśmy przyzwyczajeni do pacjentów agresywnych.

Agresja po dopalaczach nas jednak przerasta. Osoby chore psychicznie, lub pod wpływem alkoholu lub po­

pularnych narkotyków są w pewnym sensie bardziej prze­

widywalne niż osoby po do­

palaczach - dodaje dyrektor.

W sierpniu

szczegółowe dane Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego oddzia­

łu Narodowego Funduszu Zdrowia wyjaśnia, że koszty leczenia ofiar lipcowej fali za­

truć dopalaczami nie są jesz­

cze znane. - Będziemy nimi dysponować po 10 sierpnia, co wynika z naszego syste­

mu rozliczeń. Te dane będą jeszcze podlegały korektom, jednak wówczas będziemy mogli mówić o wstępnych kosztach. Ofiary zatruć taki­

mi substancjami leczone są w ramach oddziałów w szpi­

talach oraz w ośrodku zatruć w Sosnowcu. Kwestia roz­

strzygnięcia tego, kto powi­

nien płacić za leczenie takich osób, nie należy do NFZ. My podpisujemy umowy ze szpi­

talami w ramach obowiązu­

jącego prawa, a ono obecnie jest takie a nie inne - wyja­

śnia urzędniczka. (acz)

CZESŁAW SOBIERAJSKI Poseł na sejm RP z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Oszczędności: brak Nieruchomości: mieszkanie o pow. 133 m kw. o wartości ok. 330 tys. zł, działka pod zabudowę o pow. 1000 m kw. o wartości ok. 80 tys. zł Dochody: uposażenie poselskie 36 436,44 zł, dieta poselska 7996,29 zł, eme­

rytura 33 980,64 zł, dieta sejmikowa 25313,45 zł Mienie ruchome: mazda premacy z 1999 roku, księ­

gozbiór o wartości ok. 100 tys. zł

Kredyty: kredyt mieszkanio­

wy hipoteczny w wys. 75 295,37 zł, pożyczka w wys.

59 407,92 zł

RYSZARD ZAWADZKI Poseł na sejm RP z ramienia Platformy Obywtelskiej Oszczędności: 60 tys. zł, 600 dolarów, 54,13 euro, papiery wartościowe na kwotę 414 200 zł

Nieruchomości: dom o pow. 160 m kw. o wartości 300 tys. zł (współwłasność z synem), działka zabudowana domem o pow. 12 arów o wartości 50 tys. zł (współ­

własność z synem) Dochody: uposażenie po­

selskie 117 372,60 zł, dieta poselska 30 055,33 zł Mienie ruchome: audi a4 z 1998 r. (współwłasność z żoną)

Kredyty: brak

Prezentowane w rubryce kwoty pochodzą zoświadczeńmajątkowych.

Redakcjanie ma wpływu naichtreść.

Nie prowadzi również weryfikacji wycen nieruchomości.

REKLAMA

□ ~~ □"

I ESNiAŻ

BEZPŁATNY I fiffiffii

blacha dachówkowa już od

32/793-90-00 693/600-800

Sprzedaż Ratalna SIGMA

PROMOCJA ! rlgit

0

U «

——7 J

fi D Y-v1

| Brutto zVAT |

TRANSPORT I MONTAŻ

GRATIS !

CODZIENNE

PRZEJAZDY NIEMCY - HOLANDIA

Rezerwacja i bilety on-line na od lutego 2015!

„tel. +48 77 4313 440 604 225 821 +31 633 644 133 Ptel. +49 160 623 5514

e-mail: biuro@juzwa.pl

www.garaze.rybnik.pl

wypożyczalnia samochodów osobowychi dostawczych Pogrzebień, tel. 509 943 003

^44-310 Radlin, ul. Rybnicka 36lc^ Cena tygodniowa pojazdu np. Sharan, Passat, Focus 350 Cena dobowa 100

Cena dobowa dostawczych np. Mercedes Vito 150

1

H

F

(4)

4 aktualności

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 28 lipca 2015 r.

Jak walczyć z „zemstą Stalina” ?

Barszcz Sosnowskiegow ostatnim czasie mocno daje sięwe znaki mieszkańcom naszegoregionu, a szcze­ gólnie głośno zrobiło się o nim po śmierci kobiety, która podczas koszenia dotknęła rośliny. Jak za­

tem w bezpieczny sposób zwalczać „zemstęStalina? Okazuje się, że zdobycie rzetelnych informacjiw tym temacie wcale nie jest takie łatwe.

Jakiś czas temu na naszą re­

dakcyjną skrzynkę otrzymali­

śmy wiadomość o następującej treści: „Witam. Wracając dzi­

siaj ze spaceru ul. Rybnicką w rejonie przejazdu kolejowego natknąłem się na bardzo cie­

kawą roślinę. Rosło tam na­

wet ich sporo i tak patrząc na nią oświadomiłem sobie, że jest to ten wstrętny barszcz sosnowskiego. Jak widać ten oto gatunek zawitał także do Leszczyn”. Do maila dołączo­

ne zostało zdjęcie. W nawiąza­

niu do informacji czytelnika, postanowiliśmy sprawdzić, w jaki sposób można zidentyfi­

kować barszcz sosnowskiego i w jaki sposób z nim walczyć lub gdzie szukać pomocy. W związku z tym skontaktowa­

liśmy się z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Rybniku. Otrzymaliśmy jednak informację, że sanepid tą sprawą się nie zajmuje. Ko­

Z NOTATNIKA strażnika Z NOTATNIKA strażnika Z NOTATNIKA strażnika

20 lipca. Około północy funkcjonariu­

sze zostali wezwani na ul. Szkolną, gdzie miało dochodzić do zakłócania ciszy i spoczynku nocnego. Na miejscu patrol zastał grupę młodzieży na boisku pod­

legającym pod Szkołę Podstawową nr

2. Sprawcy wykroczeń, po wylegitymo­

waniu przez strażników, opuścili teren szkoły.

23 lipca. Operator monitoringu miej­

skiego, obserwując rejon Placu Ko-

ścielnego, zauważył osobę rozklejającą ogłoszenia w miejscu, w którym jest to zabronione. Patrol podejmujący czyn­

ności na miejscu ukarał sprawcę man­

datem karnym. Nakazano również usunięcie ogłoszeń.

lejny telefon wykonaliśmy do Powiatowego Zespołu Doradz­

twa Rolniczego w Rybniku.

Tam również odesłano nas z kwitkiem i polecono kontakt z Państwową Inspekcją Ochro­

ny Roślin i Nasiennictwa.

- Nasza inspekcja świadczy usługi w zakresie identyfikacji tych roślin. Na zlecenie dane­

go podmiotu możemy pobrać próbki i wysłać do wojewódz­

kiego laboratorium ochrony roślin w Katowicach. Jeśli ist­

nieje podejrzenie, że mamy do czynienia z barszczem so­

snowskiego, oczywiście nie wolno takiej rośliny dotykać, a w przypadku wiatru nawet się do niej zbliżać, gdyż może dojść do poparzenia z dalszej odległości - poinformowała nas Agata Znamirowska z raciborskiego oddziału Pań­

stwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa i doda­

ła, że Barszcz Sosnowskiego znajduje się na liście roślin in­

wazyjnych, więc podlega pod odpowiedni wydział ochrony środowiska w danym urzę­

dzie miasta. Wykonaliśmy więc telefon do rybnickiego magistratu, gdzie połączono nas z wydziałem ekologii.

Tam zapisano nasze pytania dotyczące „zemsty Stalina”

i obiecano odpowiedź. Po kilkudziesięciu minutach jeden z pracowników wy­

działu poinformował nas,

że co do zwalczania, nie ma przeciwwskazań, by robić to na własną rękę, zarówno sposobami mechanicznymi, czyli przez wykaszanie, jak i chemicznymi. Oczywiście z zachowaniem należytej ostrożności i stosowaniem odzieży ochronnej, bo trzeba mieć świadomość, że działa­

nie rośliny jest szkodliwe. Na koniec powiedziano nam, że są to uniwersalne wskazów­

ki, zaczerpnięte z internetu...

Kolejny numer telefonu, pod jaki zadzwoniliśmy, należał do rzecznika Straży Miejskiej w Rybniku. - Są pytania typu co z tym zrobić. Jeśli wpłynie do nas takie zgłoszenie, a ro­

ślina znajduje się na terenie należącym do miasta, to my przekazujemy tę informa­

cję do zieleni miejskiej. Stan prawny zabrania oczywiście działań takich jak na przy­

kład handel Barszczem So­

snowskiego, ale jeśli rośnie na terenie prywatnej posesji i właścicielowi nie przeszka­

dza, to my nie możemy nic z tym zrobić - stwierdził Da­

wid Błatoń. Może zatem Zie­

leń Miejska jest w stanie nam pomóc? Dzwonimy i pytamy zatem o kompetencje tej jed­

nostki. - Straż Miejska poin­

formowała nas ostatnio, że ognisko Barszczu Sosonow- skiego znajduje się w dziel­

nicy Zamysłów, na terenie

tzw. Okrzeszyńca. Wysłałem tam naszego człowieka, który jednak tych informacji nie po­

twierdził. Była to po prostu ro­

ślina bardzo podobna. Jednak jeśli zostalibyśmy wezwani do takiego zgłoszenia, to usunię­

cie takiej rośliny odbywałoby się poprzez jej wykoszenie w płaszczu ochronnym i rę­

kawicach, a następnie spa­

lenie. Za pomocą środków chemicznych zniszczyliby­

śmy zaś korzeń. I takie same metody polecam osobom, któ­

re chcą się pozbyć barszczu sosnowskiego ze swojej po­

sesji. Najważniejsze, by sok rośliny nie miał kontaktu ze skórą. My sami na posesjach prywatnych nie podejmuje­

my się usuwania tych roślin, ponieważ aktualnie jesteśmy całkowicie zaangażowani w prace związane konse­

kwencjami nawałnicy, jaka przeszła niedawno nad Ryb­

nikiem - powiedział Andrzej Kozera, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku.

Okazuje się zatem, że Barszcz Sosnowskiego to rzeczywiście

„toksyczna” sprawa i trud­

no znaleźć instytucję, która wzięłaby na siebie pełną od­

powiedzialność za walkę z tą rośliną. A przynajmniej takie wnioski nasunęły się nam po opisanych wyżej próbach zdobycia kompleksowej informacji. (kp)

Pies prawie ugotował się w samochodzie

Strażnicy interweniowali wewtorek w sprawie psa pozostawionego w samo­ chodzie, gdy temperatura na zewnątrz przekracza­ ła 30°C. Zaniepokojony mieszkaniec miasta, który usłyszał wyjącego czwo­ ronoga wewnątrz pojazdu, natychmiast powiadomiło tej sytuacji strażników.

Gdy ci przybyli na miejsce zastali zamkniętego w samo­

chodzie, dyszącego z ciepła psa rasy mieszanej. Pojazd, według relacji świadków, pozostawiony był przy ul. Tę­

czowej już od dłuższego cza­

su. Jeden z funkcjonariuszy, za pośrednictwem dyżurne­

go, sprawdził do kogo należy pojazd i udał się pod wskaza­

ny adres, natomiast drugi ze strażników został na miejscu na wypadek powrotu właści­

cielki pojazdu i monitorował stan psa. Właścicielka auta miała zamieszkiwać w jed­

nym z domów przy ul. Chwa­

łowickiej. Na miejscu strażnik zastał jedynie jej rodziców. Po­

prosił, aby ci skontaktowali się z córką i przekazali jej, by bez­

zwłocznie wróciła do pojazdu.

Tak też się stało. Pies został wypuszczony, natomiast jego pani została ukarana manda­

tem karnym za nieprawidło­

we sprawowanie opieki nad zwierzęciem.

- Każdego lata otrzymujemy tego typu zgłoszenia. Opieku­

nowie zostawiają zwierzęta, chcąc np. zrobić szybkie za­

kupy. Często takie zakupy w centrum handlowym mogą kosztować zwierzę życie i na nic zda się tu pozostawienie uchylonej szyby. Jak więc za­

chować się będąc świadkiem

podobnej sytuacji? W czasie upałów, gdy widzimy zwierzę zamknięte w samochodzie, powinniśmy w pierwszej ko­

lejności poszukać właściciela, zaś w ostateczności próbować wybić szybę, lecz w miarę możliwości zrobić to pod nad­

zorem, straży miejskiej lub po­

licji. Zwierzę pozostawione w samochodzie, gdzie tempera­

tura może dochodzić nawet do 60°C, cierpi tak samo jak człowiek. Apelujemy więc o rozsądek i o to, aby nie ska­

zywać zwierzaków na tak okrutne cierpienia. Nie po- zostawajmy także obojętni na takie zachowania. Jeśli widzi­

my wycieńczonego zwierza­

ka, zamkniętego w pojeździe, zareagujmy. Zadzwońmy pod 986 i uratujmy zwierza­

kowi życie - apeluje Adam Jurasiński ze Straży Miejskiej w Rybniku. Pozostawienie psa w wysokiej temperaturze w aucie to znęcanie się nad zwierzęciem, za które zgod­

nie z ustawą o ochronie praw zwierząt grozi nawet do 2 lat więzienia. Pamiętajmy też o tym, że jeśli funkcjonariusz stwierdzi na miejscu, że dłuż­

sze pozostawanie zwierzęcia w pojeździe może zagrażać jego życiu, ma wówczas pra­

wo użyć wszelkich środków umożliwiających wydostanie go z samochodu, nawet wów­

czas, jeśli musiałoby oznaczać to wybicie szyby. Funkcjonu­

je tutaj stan wyższej koniecz­

ności. Funkcjonariusz działa wtedy z zamiarem uratowania zwierzęcia, a nie zniszczenia szyby. Zwierzę jest otoczone opieką prawną i należy mu się humanitarne traktowanie.

(ska)

Odwołano prezesa Kolei Śląskich

13 lipca w godzinach popo­

łudniowych Rada Nadzorcza Kolei Śląskich odwołała Piotra Bramorskiego ze stanowiska prezesa spółki. - Odwołanie nastąpiło w związku z pro­

blemami wizerunkowymi przewoźnika po publikacji wy­

ników kontroli Urzędu Trans­

portu Kolejowego - wyjaśnia Witold Trólka z biura prasowe­

go Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Wskazała ona na uchybienia w zakresie ad­

ministrowania taborem spółki.

Według Rady Nadzorczej oraz

Zarządu Województwa, który dofinansowuje Koleje Śląskie, taka sytuacja przyczynia się do utraty zaufania pasażerów w chwili, gdy przewoźnik uzy­

skał stabilność finansową na rynku kolejowym. Rada Nad­

zorcza powierzyła wiceprezes

Renacie Szczygieł pełnienie obowiązków prezesa spółki do czasu powołania nowego. Naj­

głośniejsza afera to ta z grudnia ubiegłego roku. Prezes Urzędu Transportu Kolejowego stwier­

dził stosowanie przez Koleje Śląskie sp. z o.o. bezprawnych

praktyk, które naruszyły zbio­

rowe interesy pasażerów i polegały na niezapewnieniu po­

dróżnym wygody podróżowa­

nia. Pociągi wyprawiane przez Koleje Śląskie w niektórych relacjach były notorycznie za­

tłoczone lub przepełnione. Pa­

sażerowie wskazywali nie tylko na dyskomfort wynikający z ta­

kich warunków podróżowania, ale także na występujące przy­

padki omdleń pasażerów prze­

bywających w zatłoczonych lub przepełnionych pojazdach Kolei Śląskich. (acz)

REKLAMA

NAJEM SPRZEDAŻ I WY

SAMOCHODÓW

DOSTAWCZYCH

lOMANBEioRr

13

/

www.weiser.xo.pl 47-400 RACIBÓRZ e-mail: romanweiser@wp.pl ul. Piotrowska 12

tel./fax 32-415-59-73

tel. kom. 602-794-286, 696-012-587

PLENEROWE SESJE KOMUNIJNE - zapraszamy !

Pszów,ul. Pszowska 531 Tel.: U32 45571 S pszow@gaweda.com.pl

r\J

Foto

GAWĘDA

--- FOTOGAWEDA.PL ---

Szukaj

tylke

u nas

I I

(5)

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 28 lipca 2015 r.

aktualności 5

Naszdziennikarzrozmawiaz Aleksandrą Nowarą, która przez 16 lat byłarzecznikiem rybnickiej policji, a od kilku tygodni pra cuje wwydziale prewencji.

Szesnaście lat pod telefonem

Adrian Czarnota: Dzień dobry pani rzecznik.

Aleksandra Nowara: Teraz powinno być pani naczel­

nik.

Ciężko będzie się przyzwy­

czaić. Może nie udawajmy, że jesteśmy na „pan i pani”, skoro słyszymy się po pięć razy w tygodniu od ponad dziesięciu lat.

Pięć? W weekendy też dzwo­

niłeś.

Ale tylko gdy coś się działo.

Chyba nie ma w Rybniku drugiego tak często cyto­

wanego nazwiska. Niejeden polityk by pozazdrościł.

Tak to już jest, że ja przekazu­

ję informację mediom, a one dalej społeczeństwu. Każda redakcja dzwoni osobno, a obowiązkiem rzecznika jest każdej udzielić informacji.

Pierwsze telefony zaczynają się około godziny 8.00, kiedy redakcje obdzwaniają ko­

mendy pytając o informacje z ostatniej doby. Potem te infor­

macje są wykorzystywane w materiałach poszczególnych mediów. Mnie cytują, bo ja je najczęściej przekazywałam.

Przekazywałaś przez szes­

naście lat. Teraz zostałaś za­

stępcą naczelnika Wydziału Prewencji, znudziła ci się praca rzecznika?

Może nie tyle znudziła, co po­

stanowiłam coś zmienić. To nowe wyzwanie dla mnie.

Zanim zostałam rzecznikiem pracowałam w zespole do spraw nieletnich, zajmowa­

łam się również prewencją kryminalną. Był taki okres, że łączyłam obie funkcje, bo dopiero po pewnym czasie w policji zostały formalnie utworzone stanowiska rzecz­

ników prasowych. Przełożeni uznali, że jest coraz większy popyt na informację i cięż­

ko łączyć to z innymi obo­

wiązkami. Od tego czasu w komendach funkcjonują rzecznicy, którzy są do dys­

pozycji dziennikarzy.

Tylko dziennikarzy? Na stronach internetowych komend, obok danych kontaktowych do oficerów prasowych można znaleźć pogrubiona adnotację, że

„rzecznik prasowy odpo­

wiada wyłącznie na listy dziennikarzy”. Można się domyślać, że umieszczoną ją tam, bo próbują dzwonić także postronne osoby.

Jak najbardziej, zdarzają się najróżniejsze telefony. Mój numer komórki był ogólnie dostępny na stronie, a więc każdy mógł zadzwonić i tak też się zdarzało. Niektórzy robili sobie żarty, inni próbo­

wali się dowiedzieć czegoś o

ich sprawach, grzecznie tłu­

maczyłam, że to telefon dla dziennikarzy.

A skąd wiadomo, że dzwoni dziennikarz, a nie Kowalski z wymyślonej gazety?

Tak naprawdę po tylu latach, w większości przypadków można to wyczuć. Wiem, co interesuje dziennikarzy.

Mimo to, czasem nie ma możliwości zweryfikowania na szybko czy dany dzienni­

karz rzeczywiście istnieje.

Wówczas udzielałam takich informacji, które powinnam udzielić jako rzecznik.

Czyli w myśl zasady wszyscy równi?

Tak, nie było przez te lata u mnie różnicowania dzien­

nikarzy. Starałam się, aby każdy otrzymał taką samą informację.

Ale zawsze staramy się być lepsi od konkurencji i wycią­

gnąć coś więcej.

Jak mnie zapytasz o dany fakt, to jeśli mogę to potwierdzę lub zaprzeczę, ewentualnie usłyszysz, że nie udzielamy informacji na dany temat.

Na pewno nie skłamię.

Dlatego, gdy codziennie obdzwaniamy służby, nie pytamy „czy działo się coś ciekawego?”

Faktycznie coś ciekawego dla nas - dla mediów może być zwykła codziennością.

Ale starałam się wyczuć, co może być z drobniejszych spraw dla mediów interesu­

jące. Zabójstwa nie zdarzą się codziennie.

Jeśli dobrze pamiętam, w tym samym roku, w którym formalnie zostałaś rzeczni­

kiem doszło do zabójstwa dróżniczki w Dębieńsku. To kryminalna zagadka nieroz­

wiązana do dziś. Zabójcy nadal nie ma.

Tak, do dziś nie udało się zna­

leźć zabójcy, choć wielokrot­

nie wracano do tej sprawy.

Została nawet przedstawiona w telewizyjnym magazynie 997, gdzie również występo­

wałam. To był dość spory ma­

teriał, nagrano inscenizacje, jak to wtedy robiono, pojawi­

ło się sporo telefonów jednak nie przyniosło to rezultatów.

Występowałaś również w 997 w odcinku dotyczącym zabójstwa rybnickiego proboszcza Henryka Kusia na probostwie w Ligockiej Kuźni.

To sprawa, która wydarzyła się jeszcze przed moim wstą­

pieniem w szeregi policji, bo na początku lat 90. Sprawę znam więc z akt. Zabójstwo brutalne, bo ofiara otrzyma-

Aleksandra Nowara, wspomina najbardziej medialne sprawy

ła kilkanaście ciosów nożem.

To również jedna ze spraw, w której mimo upływu cza­

su nie udało się znaleźć za­

bójcy, choć staraliśmy się na wszelkie sposoby. Policjanci bardzo angażują się w takie sprawy, często stawiając so­

bie za punkt honoru ujęcie sprawcy.

Niewyjaśnione jest również jeszcze zabójstwo sprzą­

taczki w jednej z rybnickich szkół i zabójstwo mężczyzny na Nowinach. Skoro poli­

cjanci wykorzystali wszyst­

kie możliwości, można mówić jeszcze o nadziei, że uda się znaleźć zabójcę?

Wtedy nie było takich moż­

liwości jak dziś, co jakiś czas wraca się do takich spraw.

Czasem śledztwo utyka w martwym punkcie, jednak to nie znaczy, że się o nim za­

pomina. Bywa tak, że przez lata jakaś osoba nie chciała o czymś mówić z sobie tyl­

ko znanych powodów, a w końcu decyduje się przeka­

zać nam informację. Bywa też, że jest to informacja kluczowa dla postępowania.

Wielokrotnie apelowaliśmy przez media do takich osób, gwarantując pełną anonimo­

wość. Mówiąc wprost, każdy może zadzwonić, nawet nie podając swojego nazwiska i powiedzieć: „słuchajcie jest taka sprawa sprzed lat, wtedy nie mogłem mówić, ale teraz wszystko się zmieniło”.

Twoja pierwsza, medialna sprawa, którą pamiętasz?

To była sprawa zaginięcia kilkuletniego Mateusza Do­

maradzkiego w dzielnicy Paruszowiec-Piaski. To była sprawa, którą interesowały się wszystkie media, zarów­

no lokalne i jak i ogólnopol­

skie. Najpierw zakrojone na

ogromną skalę poszukiwa­

nia, a potem smutny finał i zatrzymanie zabójców.

No właśnie, tu jest pewna niekonsekwencja, bo z jednej strony jest prawo­

mocny wyrok, w którym sąd skazuje dwie osoby za zabójstwo, a policja nadal publikuje zdjęcie Mateusza z tzw. progresją wiekową, czyli jak dziś może wyglą­

dać? Czyli jednak zakłada się, że może żyć?

Wszystkie sprawy, w których nie udało się znaleźć ciała są trudne i budzą sporo wątpli­

wości. Sam proces również był poszlakowy. Ciała Ma­

teusza nigdy nie znaleźli­

śmy, podobnie jak jakiegoś elementu jego ubioru, czy tzw. jabłuszka, na którym miał zjeżdżać z górki. W tej sprawie nie ignorowaliśmy żadnych sygnałów, spraw­

dzaliśmy nawet informacje od jasnowidzów. Był etap, kiedy dzwoniło do nas mnó­

stwo ludzi zza granicy, dosta­

wałam tez maile, że komuś się gdzieś przyśnił. To były ślady, które od początku były mało wiarygodne, ale po wyczerpaniu technicz­

nych możliwości, pomocy wojska, oddziałów prewen­

cji, płetwonurków - chwyta­

liśmy się każdej możliwości.

W tej sprawie nie pominęli­

śmy żadnej sugestii, żadnej wskazówki. Każda była we­

ryfikowana.

Inną sprawą, którą żyły i lokalne i ogólnopolskie me­

dia była sprawa zabójstwa byłego wiceministra Euge­

niusza Wróbla. Ustalono, że zabił go syn, a następnie poćwiartował zwłoki . Tu warto przypomnieć, że początkowo sprawę trakto­

waliśmy jako zaginięcie. Na

słupach pojawiły się plakaty.

Nikt początkowo nie przy­

puszczał, że doszło do tak potwornej zbrodni. Mnie akurat wówczas nie było i informacje początkowo prze­

kazywał Ryszard Czepczor z wydziału ruchu drogowego.

Zresztą doskonale sobie po­

radził, jednak chyba nikt nie przypuszczał, że to zastęp­

stwo będzie niestety tak pra­

cowite.

Było jeszcze zabójstwo stu­

dentki Doroty Kornas oraz strzelanina przy ulicy Braci Nalazków.

Strzelanina, w której męż­

czyzna zabarykadował się w domu i otworzył ogień do policjantów, relacjonowana była właściwie na żywo. To był weekend, środek dnia. Na miejscu były stacje telewizyj­

ne, a dodatkowo mieszkańcy nagrywali wszystko co się działo na miejscu zdarzenia.

Filmy dziś można obejrzeć w internecie. To też sprawa, w której istniało bardzo po­

ważne i realne zagrożenie dla służb i osób postronnych, bo mężczyzna strzelał do nich.

Zabójstwo rybniczanki mia­

ło miejsce właściwie kilkaset metrów dalej. Niestety, mimo bardzo intensywnych po­

szukiwań, ciało dziewczyny pierwsza znalazła rodzina.

Mieli pretensje, że słabo szukaliście?

Tak, ale policjanci też prze­

prowadzali poszukiwania z udziałem wyszkolonych psów. Niestety nam nie udało się odnaleźć zaginionej. Spa­

dła na nas krytyka, po części niezasłużona. Sprawca został szybko ujęty. Podczas wizji lokalnej odtworzył przebieg zdarzeń. Zresztą, bardzo nie chciał być fotografowany na miejscu przez obecnych reporterów. Powiedział, że albo go zasłonimy parasola­

mi, albo nie będzie współpra­

cował.

Łatwo wyprowadzić rzeczni­

ka z równowagi?

Wiem o co pytasz. Chodzi o moją wypowiedź w jednym z programów interwencyj­

nych. Zapytałam „czy to wszystko” i zeszłam z planu.

Dziennikarzowi bardzo za­

leżało na wyprowadzeniu mnie z równowagi, dlatego przez blisko godzinę trzymał mnie przed kamerą w kółko zadając te same pytania. W końcu kiedy wyczerpał mu się wachlarz pytań, zza ka­

mery wychylił się operator i przejął pałeczkę, tego było już zbyt wiele. Już nigdy wię­

cej nie pozwoliłam się spro­

wokować, człowiek uczy się na błędach. W materiale za­

mieszczono kilkadziesiąt se­

kund, próbując przedstawić policje w niekorzystnym świetle.

Kiedy zaczynałaś pracę rzecznika media się dopiero rozwijały. Równolegle ja też się uczyłam. Było spokoj­

niej?

Ależ oczywiście. Przycho­

dził jeden dziennikarz z ga­

zety, którego interesowały najważniejsze wydarzenia i statystyki. Nie było portali internetowych, dziś ściga­

cie się, kto pierwszy poda informację, najlepiej uwia­

rygodnioną wypowiedzią rzecznika.

Telefon rzecznika dziś czę­

ściej dzwoni?

Na początku w ogóle nie miałam komórki. Takie były czasy. Nie było tak, że po 15.00 ktoś do mnie dzwonił

„ wracaj do pracy, bo dzien­

nikarze przyjechali na miej­

sce”. Teraz praca rzecznika to dyżur całodobowy. Jak widzisz, Anna Karkoszka, moja następczyni, co chwile podnosi słuchawkę. To tele­

fon rzecznika, nie nasz we­

wnętrzny.

Weekend, wyjazd z rodziną.

Nie miałaś ochoty jej cza­

sem wyłączyć?

Komórka musi być stale włą­

czona. Nie było sytuacji abym ją wyłączyła w jakiejkolwiek sytuacji. Podczas urlopu był przekazywana zastępujące­

mu mnie policjantowi. Nie mogłam sobie na to pozwolić.

Zależało mi, aby informacje wychodziły ode mnie, aby były rzetelne i nie było żad­

nych przekłamań.

Czasem niezręcznie było mi dzwonić o 23.00 czy o 6.00 w weekendy, ale tylko od ciebie można było uzyskać informacje na temat np.

wypadku.

Innym nie było (śmiech).

Zresztą i tak dzwonili dyżur­

ni, bo zasada jest taka, że ofi­

cer prasowy musi wiedzieć natychmiast o wszystkich najpoważniejszych zda­

rzeniach, bo najczęściej już kilka minut później zaczy­

nali dzwonić dziennikarze.

Zresztą gdy dochodziło do ja­

kiejś katastrofy i wiedziałam, że sprawa będzie medialna, nie patrzyło się, że jest noc i jechało się na miejsce. Do dziś zresztą mam w domu kamizelkę z napisem oficer prasowy. Dziś media chcą podać jak najszybciej infor­

macje i dziennikarze też jadą na miejsce w nocy. Na miej­

scu, musi być osoba, która może im podać informacje o zdarzeniu, a więc rzecznik prasowy.

(6)

6 aktualności

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 28 lipca 2015 r.

Ule Józefa z ulicy Pszczelej

Albert Einstein powiedział kiedyś, że gdyby na świecie zabrakło pszczół, ludzie prze­

żyliby jedynie 4 lata. Pszczoły zapylają bowiem 90 procent wszystkich upraw. Okazuje się jednak, że z roku na rok, ze względu na choroby i dzia­

łalność człowieka, populacja tych owadów spada. - To fakt i nie ma się co okłamywać - twierdzi Józef Riemel, prezes Śląskiego Związku Pszczela­

rzy w Rybniku.

ABC pszczelarstwa Centrum Rybnika. Jedna z bocznych dróg w rejonie stadionu miejskiego to ulica Pszczela. Jej nazwa nie jest przypadkowa. To właśnie na terenie znajdującej się tutaj posesji, 76-letni pan Józef Rie- mel od 45 lat prowadzi pasie­

kę. W zamierzchłych czasach pracował jako nauczyciel w Technikum Mechanicznym w Rybniku. Tam wszystko się zaczęło. - Dwaj moi ko­

ledzy, również nauczyciele, hodowali pszczoły. Dlatego też w pokoju nauczycielskim często prowadzone były roz­

mowy w tym temacie, a ja nie miałem o tym żadnego poję­

cia. W związku z tym przy­

jaciele zamówili dla mnie książki: „Hodowla pszczół”,

„Poradnik pszczelarza” i „Ule i sprzęt pasieczny”. No więc ja za nie zapłaciłem i prze­

czytałem. Do dziś jestem za to wdzięczny, bo to byli moi ojcowie chrzestni w tej profe­

sji - wspomina pan Józef, któ­

ry nieco później otrzymał od znajomego pierwszy ul. - Do­

prowadziłem go do porząd­

ku i ustawiłem w ogrodzie, nie mając jeszcze pszczół.

Jakiś czas potem, u sąsiada, na krzewie agrestu, uwiąza­

ła się rójka. On poinformo­

wał mnie o tym, a ja szybko sprawdziłem w poradniku, na czym polega łapanie roju.

Udało mi się to zrobić i w su­

mie tak to się zaczęło - tłu­

maczy Józef Riemel. Obecnie posiada około czterdziestu pszczelich rodzin. Jest także prezesem Śląskiego Związku Pszczelarzy w Rybniku. - Na­

sze stowarzyszenie zrzesza i pomaga pszczelarzom w pro­

wadzaniu pasiek. Udzielamy różnych porad, w tym rów­

nież prawnych, ponieważ w naszych szeregach są także adwokaci i prawnicy. Poza tym zaopatrujemy pszcze­

larzy w pasze na zimowe zakarmianie i pomagamy w zakupie lekarstw przeciwko groźnym chorobom, a szcze­

gólnie jednej, czyli warro- zie, którą wywołuje roztocz Varroa destructor. My wy­

konujemy projekty, które są zatwierdzane przez Agen­

cję Rynku Rolnego i Unię Europejską. W wyniku tego pszczelarz otrzymuje refun­

dację zakupu tych lekarstw - mówi prezes.

Pszczoły też chorują i proszą o zmiłowanie

Ostatnimi czasy hodow­

cy nie mają łatwego życia, ponieważ pszczoły podatne są na choroby. Nierzadko ulegają też zatruciom. Przez to ich populacja się zmniej­

sza. - To fakt i nie ma się co okłamywać. Bardzo trudno jest w tym momencie prze­

zimować rodziny. Różne są na ten temat dyskusje. W ostatnim wydaniu gazety dla

pszczelarzy był artykuł pod tytułem „Pszczoły też cho­

rują i proszą o zmiłowanie”

- wyjaśnia pan Józef, który dodaje, że największym za­

grożeniem jest wspomniany Varroa destructor, roztocze o średnicy około 2 milimetrów, wywołujący chorobę zwaną warroza. - Varroa destructor zmniejsza odporność pszczół przez swoją działalność paso­

żytniczą, uszkadzając ich sta­

wy. Wtedy pszczoły chodzą zamiast latać, bo mają poka­

leczone stawy skokowe. Na szczęście, obecnie jest parę środków do walki z tym pa­

sożytem - informuje pszcze­

larz. Z drugiej strony winni są również ludzie, którzy opry­

skują rośliny różnymi che­

mikaliami. - Dla przykładu, miałem kilka dni temu tele­

fon od hodowcy z okolic Żor, który ma 15 uli i przed pierw­

szym, skrajnym ulem, znalazł masę martwych pszczół. A to najgorszy widok dla pszcze­

larza. To właśnie było zatru­

cie - wskazuje pan Józef i dodaje, że aby unikać takich sytuacji, pszczelarze powin­

ni prowadzić swoje pasieki w miejscach, gdzie oddzia­

ływanie ludzi na rośliny jest ograniczona.

Einstein miał rację?

Słynny uczony stwier­

dził kiedyś, że bez pszczół ludzkość byłaby w stanie przetrwać zaledwie 4 lata.

Dlaczego? - Chodzi o to, że bez pszczół wyginą wszystkie rośliny owadopylne i przez to będziemy mieć mniej je­

dzenia. Bo pszczoła zapyla około 90 procent upraw. Do­

brymi zapylaczami są też osy

i trzmiele, ale tylko pszczoła przeżywa gromadnie - twier­

dzi prezes związku, który dysponuje bardzo ciekawy­

mi statystykami dotyczącymi tych pożytecznych owadów.

Okazuje się, że 10 tysięcy pszczół waży około kilogra­

ma. A w lecie, jedna pszczela rodzina może ważyć i 10 ki­

logramów. Zależy to od rasy, warunków, czy pogody. Śred­

nia rodzina, licząca około 60 tysięcy sztuk, w ciągu roku zużywa dla swoich potrzeb 90 kilogramów miodu i około 40 kilogramów pyłku. Dopie­

ro resztą zabiera pszczelarz.

Przeciętna pszczoła żyje zaś około 40 dni. W tym czasie robi od ośmiu do dziesięciu lotów dziennie, a każdy lot trwa mniej więcej godzinę.

Za swojego życia pszczoła przyniesie w sumie do ula płaską łyżeczkę nektaru. - I tak wygląda jej żywot. Dla przykładu, żeby przynieść jeden ładunek nektaru, to w ciągu tej jednej godziny pszczoła musi oblecieć oko­

ło 2800 kwiatów drzew jabło­

ni. Wylatując z ula, zabiera ze sobą pokarm. To tak, jakby- śmy tankowali paliwo do sa­

mochodu - porównuje Józef Riemel.

Tusk byłby zadowolony

Hodowca, który od pra­

wie pięciu dekad zajmuje się pszczołami, bez zastano­

wienia odpowiada, że jest pasjonatem. - Chciałbym być taki jak pszczoły i móc tak jak one ciężko pracować do końca życia. To tak, jak chce Donald Tusk. I można powiedzieć, że pszczoły tak

76-letni Józef Riemel, prezes Śląskiego Związku Pszczelarzy w Rybniku, hodowlą pszczół zajmuje się już niemal pół wieku

właśnie robią, tylko że one pracują dla swoich sióstr - śmieje się pan Józef. A czy hodowla tych owadów może być niebezpieczna? - Pszczo­

ła nigdy nie atakuje, zawsze się broni. Człowiek albo ją przyciśnie, albo jest na linii lotu. Jak rozpoczynałem, to po jednym użądleniu miałem rękę tak bardzo spuchniętą, że myślałem, że to uczulenie i trzeba będzie z tym skoń­

czyć. Po tych wszystkich latach, jak przez przypadek zostanę użądlony to po chwi­

li już nie wiem, w którym to było miejscu. Moje córki po­

wiedziały mi, że ostatnio był gdzieś przypadek, że pszczo­

ły kogoś zażądliły. No ale to tak jak jadąc samochodem, również może zdarzyć się nieprzewidziany wypadek.

Każdy jedzie po to, by doje­

chać do celu. Z pszczołami jest tak samo - broni swoje

„podopieczne” prezes Ślą­

skiego Związku Pszczelarzy w Rybniku, które zrzesza około siedemdziesięciu ho­

dowców. A czy rzeczywiście grozi nam zagłada, ze wzglę­

du na możliwość wyginięcia pszczół? - Na szczęście jest coraz więcej młodych ludzi zainteresowanych tema­

tem. Dwa tygodnie temu, w niedzielę, były u mnie dwie dziewczyny, w wieku może po dwudziestce. Prosiły, żeby poopowiadać im o pszczo­

łach. Mój wykład trwał trzy godziny. Ja zapytałem, skąd u nich to zainteresowanie.

Odpowiedziały, że czytały, że pszczoły giną i stwierdziły, że chcą pomóc. A to się chwali - podsumowuje Józef Riemel.

(kp)

REKLAMA

BROWAR ZAMKOWY

Sp. z o.o.

Strażnicy przenoszą kamerki, zdecyduj gdzie

Zespół Szkół Technicznych w Rybniku

ul. Kościuszki 5, 44-200 Rybnik tel. 32 422 18 13, 32 432 98 10 sekretariat@zstrybnik.pl,

www.zstrybnik.pl

PROWADZI NABÓR na rok

S

szk

z

. 2

u

015

k

/ 20

a

16

j

Do Szkoły Policealnej dla Dorosłych nr 1 im. Stanisława Staszica (w systemie wieczorowym)

w zawodach:

Technik BHP - 3

n

sem

a

estr

s

y

Technik elektroniki i informatyki medycznej - 4 semestry Technik wiertnik - 4 semestry

Technik informatyk - 4 semestry Technik urządzeń i systemów

energetyki odnawialnej - 4 semestry (NOWY KIERUNEK) Dokumentynależy składać w sekretariacie szkoły wterminie

od01lipca do26 sierpnia 2015r.

NAUKA JEST BEZPŁATNA!

ZAPRASZAMY

NAJWIĘCEJ OFERT PRACY

Szukaj

nowiny

Straż Miejska w Rybni­ ku zaprasza do udziału w kolejnych konsultacjach społecznych, mających na celu wytypowanie skrzyżo­ wania, na którymkierowcy najczęściej nie stosują się do sygnalizacji świetlnej i prze­ pisów ruchu drogowego.

W trosce o bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowe­

go i po konsultacjach z miesz­

kańcami Rybnika od kwietnia 2012 roku wytypowane zo­

stały cztery skrzyżowania w Rybniku, na których zamon­

towany został system moni­

torujący przejazd pojazdów na czerwonym świetle. Do dziś system ten ujawnił blisko 8000 takich wykroczeń. Spo­

glądając na to z perspektywy bezpieczeństwa użytkowni­

ków drogi, kierowców, rowe­

rzystów, a przede wszystkim pieszych, każdy taki wjazd za sygnalizator, gdy nadawa­

ny jest sygnał czerwonego światła, powoduje realne za­

grożenie dla życia i zdrowia uczestników ruchu i może być

przyczyną poważnych wypad­

ków, które doprowadzić mogą nawet do śmierci. Urządzenia rejestrujące, zlokalizowane przy czterech skrzyżowa­

niach w Rybniku jak dotąd spełniają swoje zadanie. Licz­

ba zdarzeń drogowych na skrzyżowaniach zmalała. Po­

wód jest prosty, coraz więcej kierowców zwalnia dojeżdża­

jąc do sygnalizacji świetlnej i zatrzymuje się przed nią, nie próbując na siłę wjechać za sygnalizator jeszcze przed jego zmianą. Dane statystyczne uzyskane z systemu SEWIK (System Ewidencji Wypad­

ków i Kolizji) jednoznacznie wskazują na to, że bezpieczeń­

stwo w rejonie skrzyżowania ul. Gliwicka - Lipowa - Wielo­

polska wyraźnie się poprawiło od czasu zamontowania tam urządzenia rejestrującego.

W okresie od 1 stycznia do 31 maja tego roku znacząco spadła w tamtym miejscu liczba zdarzeń drogowych.

W związku z tym Straż Miej­

ska w Rybniku postanowiła

przenieść stamtąd urządzenie rejestrujące na jedno ze skrzy­

żowań, na których najczę­

ściej dochodzi do naruszania przepisów ruchu drogowego.

- Wraz z funkcjonariuszami Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rybniku wytypowaliśmy trzy skrzyżowania, na których naj­

częściej dochodzi do naruszeń przepisów drogowych. Są to:

skrzyżowanie ulic 1 Maja - Śląska, skrzyżowanie ulic Wodzisławska - Hetmańska, a także skrzyżowanie ulic Mikołowska - Wielopolska.

Państwa obserwacje i nasze doświadczenie z pewnością przyczynią się do zwiększe­

nia bezpieczeństwa w rejonie skrzyżowań w naszym mieście - informuje Adam Jurasiński z komendy Straży Miejskiej w Rybniku. Na jedno z trzech skrzyżowań można oddać głos na stronie sm.rybnik.pl do 6 sierpnia. Obecnie mini­

malną większością wygrywa skrzyżowanie Wodzisławskiej z Hetmańską. (ska)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kto chce zobaczyć jak dawniej łupało się orzechy powinien odwiedzić Muzeum w Rybniku, gdzie od 28 listopada 2015 roku do 31 stycznia 2016 roku będzie można oglą­. dać

chów. Kiedyś nieodłączny element Świąt Bożego Narodzenia, dziś raczej kolekcjo- nerski rarytas. Kto chce zobaczyć jak daw- niej łupało się orzechy powinien

rzyszeń ciągle jest jeszcze w grze i być może uda się mu pozyskać jakieś pieniądze na.. dziękowania Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Wsi Bełk kieruje do

Okazało się, że profesjonalnie udzieliła wywiadu, a teraz radość jest tym większa, że udało jej się wygrać - powiedziała nam Gizela Żak, superbabcia..

nej wysokości mandatu dla osoby, która nie spełni tego obowiązku, tylko wskazać jej górną granicę - do 100 zł. kiero ­ wanie pojazdem innym niż mechaniczne pod

dent Rybnika, który cieszy się również, że do współorganiza- cji Dni Miasta bardzo chętnie włączają się rybniccy

W bibliotece będzie się również można spotkać z Aleksandrą Seghi, autorką książek o kuchni i tradycji Toskanii. Od kilkunastu lat pracuje

Jej problemy będą różne w zależności od tego, czy wesele odbywać będzie się w domu przy odtwarzaczu.. - w kręgu krewnych