• Nie Znaleziono Wyników

List, pamiętnik i dziennik w strukturze powieści pozytywistycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "List, pamiętnik i dziennik w strukturze powieści pozytywistycznej"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Martuszewska

List, pamiętnik i dziennik w

strukturze powieści pozytywistycznej

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (22), 129-147

(2)

Roztrząsania

i rozbiory

List, pamiętnik i dziennik

w strukturze powieści pozytywistycznej

Podstaw ow e pierw szoosobow e fo rm y n a rra c ji pow ieściow ej w d ru giej połowie X IX w. op arte by ły w znacznym sto p n iu n a tra d y c ji literack iej, k tó ra zdążyła już przystosow ać do lite r a tu r y p ięk n ej tak ie istn ieją ce poza n ią pisem ne sposoby w ypo­ w iedzi in d y w id u aln e j, ja k p am iętn ik , list i dziennik. F u n k c jo n u ją one w pow ieści od m o m en tu jej pow stan ia, w spółtw orząc jej m im e- tyczny c h a ra k te r z jed n ej stro n y , z dru g iej zaś — k sz ta łtu jąc jej in ­ dyw id u alisty czn e p iętn o 1.

1. Skonwencjonalizowana powieść epistolarna

L ist w fu n k cji k ształto w an ia podstaw ow ej s tru k ­ tu r y n a rra c y jn e j p o jaw ia się w polskiej lite ra tu rz e pozytyw istycznej na p raw a ch w y ją tk u . Je d y n e znane m i pow ieści ep isto larne pow stałe w okresie la t sześćdziesiątych p o osiem dziesiąte ubiegłego stulecia to

D zieje ideału J a n a Z achariasiew icza (1870 r.) i M aria Elizy Orzeszko­

w ej (1877 r.). O m ów im y tę ostatnią, jak o w w iększym stopniu n ale­ żącą do lite r a tu r y sensu stricto pozytyw istycznej.

Maria sk ład a się z listów czterech osób — ty tu ło w e j b o h aterk i, m ę ­

1 Por. I. Watt: Narodzin y powieści. W arszawa 1973, s. 12: „(Defoe) kształtując w ątek podług autobiograficznego pam iętnika, potw ierdził prymat in dyw id ual­ nego doświadczenia w powieści rów nie śm iało, jak Kartezjusz sw oim cogito

(3)

żatki przeżyw ającej „niedozw olone” uczucie i dzielącej się sw ym i przeżyciam i z pow iernicZką; idealnego p o zytyw istycznego lek arza, p rzed m io tu ow ych uczuć, piszącego listy o sw ych sta n a c h em ocjo­ n aln y ch do przy jaciela. Z kolei p o w iern icy prow adzą korespo nd encję z p a rą am antó w (zawsze w układzie: k o bieta — kobieta, m ężczyzna — m ężczyzna, rzec by m ożna — jednopłciow ym ), niekied y także m ię ­ dzy sobą, je s t to bow iem p a ra m ałżeńska, pisząca do siebie ep istoły w m om encie chw ilow ej rozłąki. S y tu acja korespo nd entó w je st w ięc bardzo tra d y c y jn a — nie piszą do siebie osoby n ajb ard ziej z a in te re ­ sow ane — znana lite ra tu rz e od czasów C la ryssy R ichardsona. J e s t ona zgodna z ry g o rysty czny m i kon w en cjam i m ieszczańskich w y m a ­ gań kobiecej cnotliwości, w e d le k tó re j szanu jącej się m ężatce ,,nie w y p a d a ” korespondow ać n a w e t z n a jb a rd zie j p latonicznym p rz y ja ­ cielem . L isty zaw arte w M arii tra k tu ją w yłącznie o stanach u czu­ ciowych, cała reszta życia b o h ateró w n iem al się w nich nie zjaw ia, przeszłość m a znaczenie je d y n ie w k o n tek ście sy tu acji em ocjonalnej i o ty le tylko istn ieje. G dy ro zstrzy g n ięta zo staje sp raw a m iłosna — b o h aterk a rez y g n u je z uczucia ze w zględu n a rodzinę, tra k to w a n ą jako podstaw ow a kom órka społeczna — 'kończy się i cała powieść. B udow a listów sk ład ający ch się n a M arię c h a ra k te ry z u je się p osiada­ niem zew nętrzn y ch oznak listu: d a ty (niepełnej, gdyż pozbaw ionej dokładnych danych roku, um ieszczającej w ięc akcję u tw o ru w d zie­ sięcioleciu la t siedem dziesiątych X IX w.), fikcyjn eg o m iejsca n a d a ­ nia, ap o stro fy do odbiorcy, fo rm u ł grzecznościow ych, podpisu. Obo­ w iązu je w tych listach je d n a k kon w en cja pam ięci doskonałej, pozw a­ lająca na przy taczan ie in exten so całych w ielogłosow ych dialogów. P rzy b iera ona postać n iem al całkow icie nie odbiegającą od sposobu w prow adzania dialogów w pow ieści z n a rra c ją ty p u au kto rialn ego . S tru k tu ra listu zostaje n iek ie d y ja k b y „zap o m n ian a” — h y w a w nim p rzy taczan y w streszczeniu bądź w w y ją tk a c h in n y list, a w nim z kolei znowuż dialogi w postaci m ow y n iezależnej. L ist sta je się n iekiedy listem -p am iętn ik iem 2 (np. pierw szy list M arii, o b ejm u jący przedakcję, m a c h a ra k te r retro sp e k ty w n y , zdarzenia w nim opisane dzieli w ieloletni d ystans czasow y od d a ty po staw ionej w jego nagłów ­ ku) lu b listem -dzien n ikiem (np. list X X VI, re la c jo n u ją c y zm ieniające się z godziny na godzinę kon k luzje bohatera).

Za jed n ą z c h a ra k te ry sty c z n y c h cech listu jak o fo rm y w ypow iedzi, po d k reślan y ch szczególnie przez S tefan ię S k w a rc z y ń s k ą 3, uznać trz e b a szczególną fu n k cję jego a d resata. W om aw ian y m utw orze jed n a k fikcyjni adresaci nie sp e łn ia ją zasadniczej roli. W g ru ncie rzeczy listy te nie liczą się zupełnie z in d y w id ualno ścią ich odbior­ ców z te re n u św iata przedstaw ionego, w sp o m n iany ch je d y n ie w apo­ strofach, w ich s tru k tu rę w p isa n y je st p rzed e w szy stk im im pliko­

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY jg.Q

2 Zob. S. Skwarczyńska: Teoria listu. L w ów 1937, s. 346.

(4)

w a n y c z y te ln ik powieści. Z m y ślą o nim u jaw n ione zostają w szelkie info rm acje, odpow iednio ze w zględu n a niego są też one dozow ane. .<Tie dochodzi tak że do głosu jeszcze jed n a cecha listu — in d y w id u al­ ność nadaw cy. W tej powieści m łodej O rzeszkow ej w szystkie piszące osoby p o słu g u ją się jedn ak o w y m stylem , ich sposób w ypow iadania się n a piśm ie je s t identyczny. W ina to zapew ne b rak u dośw iadczenia pisarskiego au to rk i, n a k tó re j u tw ó r w p ły n ę ły w daleko w iększym stopniu przeczy tan e przez n ią pow ieści e p isto lam e (o znajom ości tego ty p u s tr u k tu r św iadczy, poza in fo rm acjam i o dużym oczytaniu O rzeszkow ej, tak że fa k t aprobow ania przez nią ep isto larn ej powieści G eorge S an d — M onsieur S y lv e s tr e 4) niż „żyw y” list w spółczesny. Ten o sta tn i zresztą tak że w X IX w. był już w dużej m ierze pod w pływ em ko n w en cji literackich. Owo uleganie kon w en cjom pow ieści ep isto larn ej w idoczne je st rów nież w ogólnej zasadzie porządkow a­ nia listów , k tó ry c h kolejność w tom ie sygnalizow ana je s t cyfram i rzym skim i, bez w zględu na to, iż pochodzą od różnych osób, a ich nad aw ca i odbiorca są jeszcze dodatkow o p rzed każdym listem osobno w ym ienian i, poza ap o stro fą i podpisem (np. List XV. M aria

do K le m e n ty n y ), tw orząc ty m sam ym rozdziały pow ieści i ich ty tu ły .

U jaw n ia się ty m sposobem nadśw iadom ość auto rska.

K onw encja pow ieści episto larn ej zostaje w yko rzy stana przez Orzesz­ kow ą w celach ten d en cy jn y ch . U podstaw M arii leży teza o n ad rzęd ­ ności fu n k cji społecznej rodziny nad uczuciam i jednostki. Je st ona k ilk a k ro tn ie w u tw orze w yłożona bezpośrednio, w sposób n ajb ard ziej p e łn y w liście XXV. W yłożenie owo m a c h a ra k te r uogólnienia, ta k typow ego dla n a rra c ji pozytyw istycznej powieści ten d e n c y jn e j; bo- h a te r-p o w ie rn ik z n a jd u je się t u w sy tu acji nauczyciela p raw d m o­ raln ych , a list p rzy b iera postać listu pouczającego 5. T en m ariaż te n ­ dencji z episto lo grafią nie w p ły n ął jednakże k o rzy stn ie na utw ór, od którego zieje nudą.

W iększy w p ły w k o nw encji g atu nk o w ych pow ieści ep isto larn ej niż konw encji obow iązujących w s tru k tu rz e listu n ieliterack ieg o daje się zauw ażyć tak że w d ru g ie j ze w spom nianych powieści, w Dziejach

ideału Z achariasiew icza. I tam rzuca się w oczy ogrom na ilość p rz y ­

toczeń dialogow ych. Szczególnie zaś zw iązana z kon w encją g a tu n k u je s t w ty m u tw o rze postać p ow iern ik a zw anego N ieznajom ym . W p rzy p isie pow ieściow ym im ię to je st n aw et uzasadnione: „Ponie­ waż w dok um en tach , z k tó ry c h n in iejsza pow ieść się składa, nigdzie nazw iska tego nie w yczytałem , nazyw ać go będę zawsze: N ieznajo­ m y m ” 6. U tw ó r się zaczyna czym ś w ro d zaju jego p a m iętn ik a pt.

Z p od ró żn ych n o ta te k N iezna jo m ego ; postać ta nie je st jed n ak

n a rra to re m żadnego z listów , nie bierze też n ajm niejszego udziału wr akcji, istn ieje ty lk o ja k o anonim ow e oko do odczytyw ania listów

4 E. Orzeszkowa: K ilk a u wag nad powieścią. „Gazeta Polska” 1866. 5 Skwarczyńska: op. cit., s. 104.

(5)

adresow anych doń przez daw nego znajom ego z podróży. B ohater te n realizu je w sposób k rań co w y sch em at postaci p o w iern ik a w powieści epistolarnej.

ROZTRZĄSANTA I ROZBIORY ^32

2. List jako wtręt powieściowy 7

W p o zyty w isty czn y ch pow ieściach dojrzałego realizm u fo rm a listu p rz e sta je funk cjo no w ać jak o sam odzielna. Przyczyniło się do tego być m oże jej skonw encjonalizow anie oraz w p ew n y m stopniu ta k ż e w yk o rzy stan ie (niezbyt przecie wielkie) przez lite ra tu rę sensu stricto ten d en cy jn ą. F o rm a ta jed n akże zja­ w ia się jako w trę t do in n y ch s tru k tu r.

L ist jako s tru k tu ra w trąco n a istn ieje oczywiście w litera tu rz e dużo w cześniej, od czasów k ied y zaczęła ona opiew ać społeczeństw a p o ­ sługujące się pism em . Szczególnie d u żą ro lę odegrał on w kom edii o p artej na in try d ze — pozw alał na d em askow anie postaci, wnosił niespodzianki zw iązane z p o m yłk am i w d o ręczaniu w łaściw ym a d re ­ satom czy z m y ln y m odczytaniem tre śc i listu.

W pozytyw istycznej pow ieści ten d en cy jn ej list jako w trę t pojaw ia się stosunkow o często. Z n am ien n a je st fu n k cja jednego z tak ic h w trętó w w P a m ię tn ik u W a cła w y O rzeszkow ej. J e st to list ojca n a rra to rk i, przytoczony w początkow ej p a rtii u tw o ru , k tó ry b o h a te rk a otrzy­ m u je jeszcze przeb y w ając na pensji, zaw iera zaś szereg w ska­ zów ek na przyszłą drogę jej życia. J e s t to więc list^pouczenie, skie­ ro w a n y zarów no do n a rra to rk i, ja k do im plikow anego czytelnika. S pełn ia on w y ra ź n ą fu n k c ję w s tru k tu rz e tego ten d en cy jn eg o utw o­ ru, k sz ta łtu je bow iem jego tezę.

Ilość przytoczonych listó w w polskiej pow ieści dojrzałego realizm u nasila się w yraźnie. Z ja w iają się one w każdym n iem al utw o rze i to przew ażnie z całym ry tu a łe m — w iadom o, w ja k i sposób bohater list otrzy m u je, ja k w y gląda k o p erta itp. Postacie powieściowe nie­ k ied y w spólnie odczytują na głos o trzy m an ą przesyłk ę, n a rr a to r przy ty m o p isu je ich m im ik ę i cały zespół rea k c ji. L ist się często wiąże z całą rozbudow aną sceną jego odbioru, Stanowiąc jej cen traln y pu n k t.

F u n k c ja przytoczonego listu znacznie się rozszerza, w łaściw ie m am y do czynienia z szeregiem ró żnych fu n k cji. S p ró b u jm y je rozpatrzyć, an alizu jąc list w pleciony w n a rra c ję Nad N ie m n e m :

„Kochany bracie!

Zdaje się, że już ze trzy lata od ciebie wiadom ości nie m iałem ; na ostatnie m oje pism o n ie zaszczyciłeś m nie odpowiedzią. Ja jednak piszę, aby roz­

dzielić z tobą m oją radość z dwóch przyczyn wynikającą. Pierwsza przyc:yna

ta, że już, chwała Bogu, jestem od roku tajnym sow ietnikiem , a jeżeli Bóg 7 T ego term in u u żyw a E. S k w a rczy ń sk a {o p . cit., s. 348 i in.).

(6)

życia przedłużyć raczy, m aże m n ie kiedy i z krzesłem w senacie powinszujesz.

Jakie by ta m nie b y ły twoje przesądy i uprzedzenia, zaw sze to. m iło mieć

brata senatora, a tym czasem i tajny sow ietnik w stydu tobie nie robi (...)8.

Po pierw sze, list te n in fo rm u je o w y d arzen iach i ludziach przed tem nie znanych, p rz y czym info rm o w an ie owo dotyczy zarów no fik c y j­ nego odbiorcy (w m niejszy m jed n a k stopniu, gdyż część przytoczo­ n y ch faktów m usiał on ju ż przed tem znać), ja k i dow iadującego się o w szystkim odbiorcy im plikow anego całej powieści. W s tru k tu rę listu -w trę tu , tak ja k w S tru k tu rę dialogu, są bow iem w pisani dw aj adresaci — fik c y jn y b o h a te r i założony czy teln ik utw o ru .

Po w tó re, list c h a ra kteryzu je swego nadaw cę. W cytow anym fra g ­ m encie c h arak tery zacja p rzy b iera także postać językow ą — ru sy ­ cyzm y używ ane przez D om inika K orczyńskiego św iadczą o jego zniszczeniu się ró w n ie silnie, ja k po zy ty w n y stosunek do godności uzyskanych w carskiej h iera rc h ii urzędniczej. K iedy indziej list ch a­ ra k te ry z u je środow isko pochodzenia b o h a te ra (np. chłopskie, p rz e ja ­ w iające się w gw arze i w specyficznym , bardziej skostniałym , u k ła ­ dzie listu) czy w ręcz jego poziom um ysłow y. T ak j esrt na p rzy k ład w e W łaścicielach D ygasińskiego, k tó ry c h dw aj bohatero w ie piszą do w ydaw cy k alen d arza list, zaw ierający m .in. tak ie passusy:

„Co się odnosi do św iąt ruchomych, suchych dni i czterech pór roku, przepo­ w iednie pańskie u nas, tu w Noskowicach, były z dobrym skutkiem (...). Przepowiadany przez Pana Dobrodzieja wschód i zachód słońca odbywa się dotąd z regularnością; jeżeli jest jakiś błąd, nie Pańska to wina, ale zegarka mojego i pana Tatarczanego, również z N oskow ic” 9.

Po trzecie, list stanow i specyficzny ty p d o k u m e n tu ludzkiego. Tę jego funkcję, ja'k i fu n k cję w szelakiego ty p u p am iętn ikó w i dzien­ ników , szczególnie p o d k reślali n atu raliści. Ale także polscy pisarze pozytyw istyczni, nie a k cen tu jąc specjaln ie tej jego cechy, jed n ak ją w ykorzystują. S tąd w y n ik a rola listu w kszta łto w a n iu ty p u realiz­

m u utw oru. W iąże to się ze s tru k tu rą listu -w trę tu . J e st on prze­

w ażnie niezbyt długi (często u ry w a n y słow am i itd., etc.; czasem p rze ry w a n y z zaznaczeniem , że b o h a te r p rzestał go czytać). P onadto zaś — i ta jego cecha je s t nadzw yczaj isto tn a — lis t-w trę t nie opiera się już na konw encji pam ięci doskonałej, w iedza w nim zaw arta je s t wiedzą przeciętnego człow ieka, m ow a postaci ró żnych od nadaw cy listu przekazy w ana je s t w postaci zależnej, n ie p o jaw ia ją się rozbu­ dow ane niezależnie dialogi. K on w en cje istn iejące w tych listach nie m ają już postaci litera c k ie j, są odbiciem k o n w encji obow iązujących na tere n ie zw ykłego, p o zaliterackiego listu . T ym sam ym też owe

8 E. Orzeszkowa: Pisma zebrane. Pod red. J. Krzyżanowskiego. W arszawa 1947—1953, t. 23, s. 209.

9 A. Dygasiński: Dzieła wybran e. Pod red. J. Z. Jakubowskiego i in. Warsza­ wa 1954, s. 32.

(7)

w trę ty w daleko silniejszym sto p n iu sp e łn ia ją fu n k cje m im e ty z m u

form alnego 10 niż n a rra c ja listow na w pow ieści epistolarnej.

Z kolei list w trąco n y w nosi do te k s tu pow ieściow ego nastaw ienie na

cudzą m ow ę, odm ienną od sposobu p rzem aw ian ia n a rra to ra , a tak ż e

przew ażnie od m ow y bohaterów . J e s t to bow iem szczególna postać w ypow iedzi, leżąca na gran icy n a rra c ji i dialogu. L ist jest przecież w łożony w usta, a raczej — w pióro — jed n eg o z bohaterów , m a też b o h a te ra-a d re sa ta i te jego cechy zbliżają go do dialogu. Z d ru g ie j zaś stro n y w ypow iedź tego ty p u m a c h a ra k te r pisem ny, jest więc czym ś w ięcej niż zw ykłą rep lik ą dalogow ą, nadaw ca jej s ta je się n a rra to re m , ty le że pośledniejszej ran g i i szybko znikającym z pola w idzenia. Spełnia więc w trę t w szystkie p od staw o w e fu nk cje dialogu powieściowego, zarazem zaś je s t m in in a rra c ją i to o zdecydow anie in n y m p ro filu niż n a rra c ja au k to rialn a , w k tó rą je s t w pozyty w is­ tycznej powieści w pleciony. J e s t to bow iem n a rra c ja prow adzona z p u n k tu w idzenia bohatera, łącząca w sobie w szelkie dobrod ziejstw a i m inusy pierw szoosobow ej fo rm y w ypow iedzi — cenę in d y w id u al­ nego ludzkiego dośw iadczenia i skali w arto ści jed n o stk i z ogranicze­ niem jej pola w idzenia.

W reszcie — w trę t listow y przy no si rozszerzenie p rzestrze n i p rz e d ­

staw ionej. Do boh ateró w pow ieści p o zytyw istycznej list przychodzi

przew ażnie z zew nątrz, opisuje obce dla nich św iaty, p re z e n tu je n ie ­ znanych im ludzi, czyli spełnia fu n k cję poszerzania p rze strz e n i w sensie n iem al dosłow nym . Rzadziej w pow ieści dojrzałego realizm u sp o ty k am y się z poszerzaniem tej p rze strz e n i w sensie m etafo ry cz­ nym , poszerzaniem „w głąb” , czyli w zbogacaniem św iata p rz e d sta ­ w ionego o w artości psychiki jed n o stk i poprzez u k azyw anie jej sta ­ nów psychicznych, zw ierzonyeh k orespondentow i. N ieczęsto bow iem w idzim y w trę t listow y od stro n y jego nadaw cy, a jeszcze m niej często m a on c h a ra k te r listu -w yzn ania.

Oczywiście są to je d y n ie głów ne fu n k cje spełn iane p rze z w trę t w po­ staci listu w polskiej pow ieści p o zytyw istycznej. Poza w y m ien io n ym i m ożna czasem zauw ażyć i tak ie ja k np. fu n k cja k o m p o zy c y jn a (list w roli leitm otivu). W pow ieści D ygasińskiego W łaściciele listy są, ja k w kom edii X V H I-w iecznej, elem en tem w noszącym in try g ę, d o stają się bow iem w niepow ołane ręce, są n ad a w a n e w cudzym im ien iu itp. Ale ta fu n k cja listu jak o środka realizacji in tr y g i je s t je d n a k w po­ wieści pozytyw istycznej w y ją tk o w y m zjaw iskiem , a i w om aw ianym utw orze D ygasińskiego raczej n ie je s t ta in try g a tra k to w a n a na serio i w tr ę t listow y s ta je się jed n y m z elem entów kszta łto w a n ia h u m o ­

r y sty c zn e j w a rstw y powieści.

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY ^34

10 Termin używany przez M. Głowińskiego, szczególnie często w szkicu O po­

(8)

3. Dziennik jako sposób dyskredytowania postaw obcych ideowo

P ow ieści-dzienniki w polskiej lite ra tu rz e sensu

stricto p ozytyw istycznej z jaw iają się nieczęsto. W latach siedem dzie­

siąty ch X IX w. spoty k am y się z n im i p rze d e w szystkim w tw órczości K raszew skiego, k tó ry jest a u to re m P a m iętn ika panicza i nieco póź­ niejszego, pow iązanego z tam ty m tem aty czn ie, D ziennika S erafin y. Ich d ziennikow y c h a ra k te r p rzejaw ia się w po rcjo w an iu zapisów zgodnie z d a ta m i dziennym i i m iesięcznym i (data roku, o ile istn ieje, zawsze je s t n iep ełna, co pod k reśla fikcy jn ość tej fo rm y wypow iedzi). T em u sposobowi ujęcia n a rra c ji to w arzyszy m etoda zm niejszania d y sta n su czasowego, p rzy b ierająceg o często c h a ra k te r im p e rfe k ty w - n y n . P ra k ty c z n ie je st on na ogół o g raniczony do k ilk u godzin, gdyż zdarzenia z dnia przeżytego przez n a rra to ra -b o h a te ra zapisuje on najczęściej tego sam ego dnia w ieczorem .

W przedm ow ie au to rsk iej do D zien n ika S e ra fin y K raszew ski posłu­ gu je się znaną w lite ra tu rz e kon w en cją, p rzed staw iając siebie nie jako au to ra, lecz jako w ydaw cę dzien n ik a i listów (w obu ty ch po ­ w ieściach obok dziennika p o jaw ia się w końcow ej części u tw o ru p a rtia listow na). K onw encja ta su g e ru je au tentyczność (oczywiście pozorną) dziennika, przede w szystkim zaś — pozbaw ia w yrażone bez­ pośrednio w u tw o rze poglądy pierw szoosobow ego n a rra to ra sankcji a u to rsk ie j, odcinając je od realn eg o tw ó rcy . T aką sam ą fu n k cję speł­ nia p o d ty tu ł P a m iętn ika panicza (,,z francusko-polskiego o ryginału na p o lsko -fran cu sk i przełożony z n ie k tó ry m i d o d a tk a m i”), określający a u to ra jak o sw oistego tłu m acza a u te n ty cz n y c h listów , a więc postać zdecydow anie ró żn ą od głów nego b o h a te ra i zarazem n a rra to ra dziennika. W p arze z ty m i zabiegam i idzie dość k on sek w en tn a sty li­ zacja językow a obu utw orów , zaznaczająca się w D zien niku Sera­

fin y szczególnie silnie w p a rtia c h początkow ych, kreo w an y ch na

w zór dziennika p e n sjo n a rk i:

„Postanowiłam sobie dziś, ale niezm iennie, stanowczro, koniecznie — dałam sobie słowo najuroczystsze pisać dziennik... Józia pisze dziennik. Antosia także... naw et mi pozw oliły przeczytać trochę... m yśl ta bardzo mi się podo­ bała... Józia się śm ieje i powiada, że ja się porwę, nabazgrzę kilka kartek... zniechęcę się i porzucę. Otóż przepraszam! bardzo przepraszam! będę go pisała regularnie (...)12.

P ojaw iająca się tu sty lizacja polega n a u ży w aniu w y rażeń oraz n a ­ śladow aniu sposobu zapisu i u w idocznianiu cech c h a ra k te ru p en sjo

-11 Parą term inów „dystans im perfek tyw n y” i „dystans perfektyw ny” posługuje się K. Bartoszyński: Z p ro b le m a ty k i czasu w utworach epickich. W: W kręgu

zagadnień teorii powieści. Pod red. J. Sław ińskiego. W rocław 1967.

(9)

n a rk i-trzp io tk i, p o d k reślan y jest p rzy ty m silnie w iek i płeć tej o sta t­ niej. W P a m ię tn ik u panicza n a to m ia st fu n k c ję sty lizacy jn ą sp ełn iają gęsto rozsiane zw ro ty fran cuskie. E fek tem sty lizacji jest zindyw i­ dualizow anie językow e n a rra c ji, p rzy b ie ra jąc e postać charakteryzacji, w iążące bowiem sposób p isan ia n a rra to ra pierw szoosobow ego z języ­ kiem odpow iednich g ru p społecznych i w iekow ych, zarazem zaś p o d ­ k reślające odm ienność jego sty lu od n a rra c ji a u k to rialn e j ówczesnej powieści.

B o h a te ro w ie -n a rra to rz y analizow anych tu dzienników to ludzie, k tó rz y zw iązani są z ideologią obcą ich rea ln em u au torow i. N a rra to r

P a m ię tn ik ó w panicza to sfran cu ziały h rab ia, ży jący p o n ad stan, szu­

k ający jed y n ie bogatej żony jako głów nego celu w życiu. N arra to rk a

D zienn ika S e ra fin y chce rów nież ja k n ajw ięcej użyć życia i jak n a j-

bogaciej w yjść za mąż. O boje b ohaterów spotyka w końcow ej p a rtii u tw orów srom otna klęska, ich a u to p re ze n ta cja pro w ad zi do ośmie­ szenia, tym sam ym też w nadśw iadom ości pow ieściow ej zostają po­ tępione ich p o staw y życiow e oraz ich bezpośrednio w yrażone po­ glądy — np. k ry ty k a p atrio ty z m u szlacheckiego, jask ra w o p o d k reś­ lana przez n a rra to ra P am iętn ika panicza, zostaje absolu tnie zdys­ k red y to w an a.

D ziennik używ an y przez K raszew skiego jak o form a powieściowa w latach siedem dziesiątych ubiegłego stulecia spełnia w dużej m ierze fu n k cje k ształtow an ia określonego ty p u realizm u u tw o ru — swą (for­ m ą podkreśla praw dopodobieństw o opisyw anych zdarzeń i istn ienia p rezen to w anych postaw życiow ych w św iecie pozaliterackim . Je d n o ­ cześnie zaś pozw ala na ośm ieszenie i uk azan ie stopniow ej porażk i określonych założeń ideow ych, od k tó ry ch re a ln y a u to r ostro się od­ cina poprzez stosow anie fo rm y dziennika. Nie jest to je d n a k jeszcze b y n ajm n iej dzien n ik o c h arak terze in tym n ym . Co p raw d a n a rra to rk a

D ziennika S e ra fin y k ilk a k ro tn ie w spom ina o „spow iadaniu się”

w dzienniku i p o w ierzan iu m u „najgłębszych ta je m n ic ” 13, ale są to jed y n ie d eklaracje, dzien n ik zaw iera głów nie opis zdarzeń, niem al w cale nie je s t k ro n ik ą m yśli i uczuć. Oba om aw iane u tw o ry są d ia­ riuszam i zdarzeń z życia ludzi określonej klasy społecznej, a n ie od­ biciam i ich stanów psychicznych.

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY

4. Pamiętnik na usługach tendencji

W okresie pozytyw izm u, i to zwłaszcza we w czesnej fazie jego rozw oju, częściej niż z pow ieścią p o słu g u jącą się ep isto larn ą czy dziennikow ą fo rm ą n a rra c ji m ożna się spotkać z po­ wieścią, k tó re j n a rra c ja p rzy b ie ra k sz ta łt p am iętn ika. N ie je d n o k ro t­ nie ta ostatn ia nazw a p o jaw ia się bezpośrednio w ty tu le — p rzy p o m

(10)

n ijm y P a m ię tn ik W acław y O rzeszkow ej, P a m ię tn ik i starającego się Jeża, P a m ię tn ik i Daniela T retiaka. T y tu ły te nie są m ia ro d ajn e do końca, gdyż w świadom ości X IX -w iecznej opozycja m iędzy p a m ię tn i­ kiem a dzienn ik iem przew ażnie n ie fu n k cjo n u je i n a p rzy k ła d P a­

m ię tn ik i Daniela, podobnie ja k om aw iany ju ż P a m iętn ik panicza,

okazują się dziennikiem . Istn ie ją rów nież u tw o ry nie sygnalizujące n a rra c ji p am iętn ik arsk iej w ty tu le — np. Z życia rea listy O rzeszko­ wej czy G ło w y do pozłoty Lam a.

Podstaw o w ą cechą w y ró żn iającą p a m ię tn ik spośród in n ych form n a rra c ji pierw szoosobow ej, c h a ra k te ry z u ją c y ch się m im etyzm em fo r­ m alnym , je s t re tro sp e k ty w n y sposób p rezen to w an ia w n im zja­ w isk u , czyli p e rsp e k ty w n y ty p d y sta n su czasowego. S p rzy ja on spe­ cyficznej pozycji n a rra to ra , w idocznej ju ż doskonale w Robinsonie

K ruzoe, a tak że w M ikołaja D ośw iadczyńskiego przyp a dkach . Polega

ona na tym , że opow iadanie prow adzone je s t z d y stan su m inionych lat i uzyskanego w ciągu n ich dośw iadczenia, w spom ożonego p rzez zaszłe w ty m czasie „n aw ró cenie” . Pozycja ta w iąże się z olbrzym im a u to ry te te m n a rra to ra , pozw ala na p rzek ształcenie d y sta n su czaso­ wego w m oralizatorski. W u m iark o w anej postaci, n a w e t jeżeli opo­ w iadający nigdy nie był grzesznikiem i nie m ógł się naw rócić (jak pozytyw na ty tu ło w a b o h aterk a P a m iętn ika W acław y), d y stan s m ię­ dzy jego m łodością a lata m i do jrzały m i d a je m u p raw o do k lasyfik o­ w ania i in te rp re ta c ji opisyw anych zdarzeń z przeszłości. Pozw ala m u więc zająć stanow isko n a rra to ra -n a u c z y cie lą p ra w społecznych i m o­ ralny ch, spisującego m aksym y kilkustronicow ej długości, czyli po­ staci n a d e r bliskiej au k to rialn e m u n a rra to ro w i pow ieści te n d e n c y j- nej.

C h a ra k te ry sty c zn y m m o m en tem je s t p rzy taczan ie w p am iętn ik u zdań uogólniających. P o d k re śla ją one w łaśn ie ów d y stans czasowy i k o rzy sta ją z niego jako z p re te k s tu pozw alającego w ypow iedzieć pouczenie skierow ane w stro n ę czytelnika. Oto typow y przykład:

„Nie znałam jeszcze w ów czas tej prawdy życiowej, że nigdy n ie ma w zupeł­ ności ni nieba, ni piekła. Pośród najgłębszych cieni odkryjesz zawsze choć słaby promyk światłości, na jasnym tle m usi się w lec choć jedna chmurka szara” 1S.

D rugą fu n k c ją zdań uogólniających w pozytyw istycznej te n d e n c y j­ nej pow ieści-pam iętniku byw a u n iw ersalizacja dośw iadczeń życio­ w ych n a rra to ra , tra k to w a n ie jego sam ego i jego losów jak o p rzy k ła ­ du p ew nych zjaw isk społecznych, czy n a w e t p re te k s tu do ich u k a­ zania. Z ta k ą dążnością do ty p izacji spotkam y się n iejed n o k ro tn ie tak że na p rzy k ład w G łow ach do po zło ty Lam a. Postać n a rra to ra —

14 Por. J. Trzynadlowski: S tru ktu ra relacji pamiętn ik arskiej. W: Księga p a ­

m ią tk o w a k u czci Stanisłaum Pigonia. Kraków 1961.

15 E. Orzeszkowa: P am ię tn ik Wacławy. Ze wspomnień m łodej panny. T. I.

(11)

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY 138

E dm unda M oularda — jest tam zarysow ana stosunkow o wyraźnie, osobne przedisłowie au to rsk ie pod k reśla odrębność jej od realnego a u to ra (choć zarazem , n a zasadzie saty ry czn ej p rzek o ry , wiąże Lam a z tym utw orem ), losy b o h a te ra m ają c h a ra k te r zindyw idualizow any. N iem niej uogólnienie — w y rażo n e bezpośrednio bądź nie — góruje n ad dośw iadczeniem in d y w id u aln y m n a rra to ra tej powieści. Tak jest na p rzy k ład w n a stę p u ją c y m fragm encie:

„Komornik W ielogrodzki, o ale go sobie przypominam i o ile dziś ocenić mogę jego praw dziw ie zacny charakter, należał do najniebezpieczniejszego rodzaju dobrych i poczciwych ludzi, jakich poznałem w tym kraju (...) Otóż jeżeli niejedna sprawa wym agająca ogólnego poparcia idzie u nas jakoś oporem, m im o powszechnego uznania jej wartości, jeżeli pozostaje n ie zrobionym n ie­ jedno, co by się koniecznie zrobić powinno i czego interes ogólny wymaga, to zawsze połowa tylko w iny spada na ludzi złych, na intrygantów , na nieprzy­ jaciół dobra publicznego — drugą połowę tej w iny dźwigają najzacniejsi, n a j­ poczciwsi pod słońcem ludzie (...)” 16.

Om ówione powieści-Hpamiętniki pow stałe w początkow ych latach roz­ w oju polskiego p ozytyw izm u o p ierają się, podobnie ja k i współczesna im powieść epistolarna, na k onw encji pam ięci doskonałej. W n a rra c ji pam iętn ik arsk iej k onw en cja ta w m niejszym stopniu sygnalizuje sw ą litera c k ą prow eniencję, bard ziej je s t bow iem p rz y ję ta także w p a ­ m iętn ik ach auten tyczn ych, w k tó ry c h rów nież p o jaw ia ją się dialogi przy taczan e w postaci m ow y niezależnej. P rzy p o m n ijm y ich obec­ ność w P am iętn ika ch P aska.

5. Pamiętnik „uprzedmiotowiony”

F o rm a p a m iętn ik a jest zw iązana w okresie po­ zyty w izm u nie tylko z lite ra tu rą ten d en cy jn ą. P rz ew ija się ona po­ przez w szystkie etap y rozw ojow e tej lite ra tu ry , nigdzie nie uzysku­ jąc przew agi nad n a rra c ją trzecioosobową, dom inując jedn ak zde­ cydow anie n ad pow ieścią-zbiorem listów, a także nad pow ieścią- -dziennikiem , zwłaszcza zaś w lata ch osiem dziesiątych.

W s tru k tu rz e pow ieści-p am iętn ik a c e n tra ln ą rolę p ełn i jej n a rra to r, będący zarazem bohaterem . W u tw o rach tego ty p u pow stałych w późniejszym Okresie pozytyw izm u, należących do pow ieści d o jrz a ­ łego realizm u, n a pierw szy p la n w y b ija ją się p rezen to w an e zjaw iska, nie postać opowiadacza. J e s t ona potrzeb n a tylko po to, by p rzed ­ staw ić zdarzenia i je powiązać. N arracja, m im o zjaw iający ch się w n iej fo rm pierw szoosobow ych, nie zw raca uw agi na sam ą siebie, je s t „przedm iotow a”, przezroczysta. Duża, czy n a w e t bard zo duża ilość przytoczeń dialogow ych spraw ia, że w y ry w a ją się one czasem

(12)

spod k o ntro li pierw szoosobow ego n a rra to ra , sam e tw orzą sceny. W pow ieściach niekiedy p o jaw ia ją się całe stro n y, n a k tó ry ch nie p o jaw iają się w cale pierw szoosobow e fo rm y czasow nika i zaim ek „ ja ” w odm ianie. Oczywiście zjaw isko to m a już c h a ra k te r sk ra jn y . W pow ieściach-pam iętnikach teg o ty p u zaznacza się przede w szyst­ kim skłonność do w y bijan ia się na p ierw szy p lan nie sposobu w i­ dzenia św iata przez n a rra to ra , lecz losów tego ostatniego. Na począt­ k u u tw o ru n a rra to r-b o h a te r przed staw ia się dość szczegółowo, p re ­ z e n tu je swój p a m ię tn ik i cele k ie ru ją c e nim p rzy jego pisaniu. Jeżeli w powieści pojaw ia się in dy w id u alizacja językow a n a rra c ji, to w łaś­ nie w tej p a rtii. Tak je s t na p rzy k ła d w pow ieści-pam iętniku K ra ­ szew skiego W pocie czoła. Z d zien n ika dorobkiew icza, lekko arch a- izow anej na początku. P otem jed n a k coraz bardziej śię liczą losy b o h atera, coraz m niej sposób ich p rezento w an ia. Czas spisyw ania w spom nień p rzestaje być zaznaczany, nie gra więc ro li d y stan s czaso­ wy, tak isto tn y w p am ię tn ik u w y stęp u jący m w lite ra tu rz e te n d e n c y j­ nej. Ind yw id ualizacja językow a n iem al zanika i jed y n ie pojaw iające się od czasu do czasu ,,ja” p rzypom ina czytelnikow i, że m a do czynie­ nia z pierw szoosobow ą form ą n a rra c ji, z pow ieścią-pam iętnikiem . Bo też jest ona nim o ty le, o ile u k azu je losy jednostki. Ta ostatnia zosta­ je zaprezentow ana szerzej n a p oczątk u utw o ru, zaśw iadczając jak by praw dziw ość zdarzeń, u w ie rz y teln iają c je, potem jed n a k k ry je się za nimi. P rzedm iot w tej postaci p am iętn ik a g ó ru je n ad sposobem w idzenia św iata przez jego podm iot.

6. Pamiętnik obok narracji trzecioosobowej

W polskiej pow ieści pozytyw istycznej istnieje jeden tego ty p u w y p adek , o ty le je d n a k znam ienny, że pojaw ia się w arcydziele epoki, jak im niew ątp liw ie jest P ru sow ska Lalka. Wza­ jem n ą zależność p a rtii posłu gu jących się n a rra c ją trzecioosobową i P am iętnika starego sub iekta najsłuszniej jest chyba rozpatryw ać, tra k tu ją c P a m iętn ik jak o sw oiste u z u p ełn ien ie n a rra c ji au to rskiej, dopełnienie jej w alo ram i odm iennego ty p u, ja k to czyni Eile, u jm u ­ jący Rzeckiego jak o „pom ocnika” czy też „zastępcę” n a rra to ra trze- cioosdbowego 17.

Zw róćm y uw agę n a odm ienność n a rra c ji prow adzonej przez boha­ te ra w Lalce w p o ró w n an iu z analizow aną przez nas pow ieścią-pa­ m iętnikiem . N a rra c ja pierw szoosobow a L a lki b y n ajm n iej nie jest przezroczysta, postać Rzeckiego w idoczna je st w e w szystkim , co o n prezen tu je. D y stan s czasow y istn ieją cy m iędzy św iatem p rze d sta ­ w ionym w jego rela cji a opow iadaniem o ty m świecie jest pod­ kreślan y, widoczne są doskonale jego zm iany. Osiągnięcie przez n a r ­

(13)

rato ra w ieku starczego i uzyskanie d y sta n su w sto su n k u do lat m ło­ dości nie stw arza dla tej postaci d y stan su ty p u m oralizatorskiego. Rzecki bowiem nie je st naw róconym grzesznikiem , nie u zy sk u je k ry ­ tycznego stosunku do la t w łasnej m łodości, kocha na starość to, co ukochał już w 'latach m łodzieńczych. Nie je s t też n ig d y postacią po­ zbaw ioną p raw a do błądzenia, m y li się w ocenie osób, nie rozum ie w ydarzeń politycznych. Jeżeli w ygłasza jak ieś uogólnienie n a te m a t życia, czytelnik jest skłonny tra k to w a ć je jako w y raz jego osobis­ ty ch poglądów, pozbaw ionych a u to ry te tu n a rra to ra au k to rialn e g o 18. U ogólnienie zostaje ty m sam ym pozbaw ione nieom ylności o zasięgu ogólnoludzkim .

D rugą cechą różniącą P a m iętn ik starego su b iekta od n a rra c ji po- w ieści-pam iętnika je st stopniow e zm niejszanie się w nim d y stan su czasowego (do pew nego stopnia zawsze w p a m ię tn ik u zachodzące) 19 tak rad y k aln e, że p a m ię tn ik p rzekształca się w reszcie w dziennik. Nie są w nim co p ra w d a szczegółowo podaw ane d a ty dzienne, lecz jest on także „p o rcjo w an y ” p rzez przedzielanie go odcinkam i n a rra c ji trzecioosobow ej, dzielenie na rozdziały oraz w y o d rębnian ie w e w n ątrz niego jeszcze m niejszych odcinków. S tru k tu ra ta je s t podkreślan a przez zaznaczanie w tekście n a rra c ji u p ły w u czasu i relacji czaso­ w ych m iędzy poszczególnym i zapisam i. Te o statn ie w skazują, że P a­

m ię tn ik jest prow adzony n a jp ie rw w odstępie jednego m iesiąca,

n astępn ie zaś byw a dzielony na dalsze jed n o stk i o b ejm u jące zapisy dzienne, czynione co kilka dni. Tego ostatniego ty p u s tru k tu ra , pod­ k reślan a jeszcze uw agam i, że spisyw ane są w ypadki dnia dzisiejsze­ go, c h a rak tery sty czn a jest dla dwóch o sta tn ic h odcinków P a m ięt­

nika.

P rzekształcanie się P am iętn ika w dziennik widoczne jest tak że w tym , że: „w dalszych odcinkach p a m iętn ik a (...) sy tu acja duchow a piszącego zaczyna się w y raźn ie odbijać na to k u n a rra c ji, zakłócając chronologię i ciągłość czasu oraz nasy cając spraw ozdanie a k tu a ln y ­ m i em ocjam i” 20. Cecha ta św iadczy o tym , że m am y tu już do czy­ nienia z dziennikiem ty p u intym nego. K ońcow e odcinki P a m ię tn ik a noszą bow iem w szelkie znam iona s tru k tu ra ln e tego ty p u n a rra c ji. Z anika w nich konw en cja doskonałej pam ięci, p rze d tem obow iązu­ jąca. W o statniej części P a m iętn ika starego su biekta św ia t p rz e d s ta ­ w iony u tw o ru w idzim y oczym a starego już i ciężko chorego czło­ w ieka, w idzim y też w jego sposobie pisania ową starość i chorobę. Na s tru k tu rę n a rra c ji pierw szoosobow ej w Lalce w p ły n ęła też za­ pew ne p rzejaw iająca 'się w niej n iejed n o k ro tn ie pam ięć o in n y m ty ­ pie tej n a rra c ji — gawędzie. W opow iadaniu prow adzonym p rze z sta ­

18 Na co słusznie zwraca uwagę Eile (op. cit.).

19 Zmiany dystansu czasowego, jego stopniow e zm niejszanie się, przechodze­ nie pam iętnika w dziennik zdarza się także w autentycznym pam iętniku, np. w XVTII-wiecznych pam iętnikach Kossakowskiego. Przed X IX w. nie przy­

biera jednak ono na ogół postaci dziennika intymnego. 20 Eile: op. cit., s. 76.

(14)

rego su b iek ta w idać dw ie jej c h a ra k te ry sty c z n e cechy: odw oływ anie się do opowieści u stn ej i zw iązanych z nią zw rotów do odbiorcy („P am iętasz, K a tz ”) oraz in w e rsje czasowe, w idoczne zwłaszcza w środkow ej części P am iętnika. Sam a k rea c ja n a rra to ra — człow ieka starszego, opow iadającego o lata ch swej m łodości bez kry ty czn eg o do niej stosunku, m ów iącego chaotycznie — je st w pow ażnym stopniu o p a rta n a w zorach postaci s ta ry c h gaw ędziarzy ta k licznie w y stę ­ p ujących w polskiej prozie okresu m iędzypow staniow ego.

Z naczenie n a rra c ji pierw szoosobow ej w Lalce w iąże się przede w szystkim z dużym w y k o rzy stan iem zarysow anej indyw idualności n a rra to ra . N a rra c ja P am iętn ika je st w daleko w iększym stopniu niż jak iek o lw iek p o w stałe w Okresie pozytyw izm u pow ieści^pam iętniki czy pow ieści-dzienniki nasycona su b iek ty w n y m ludzkim w idzeniem św iata.

7. Pamiętnik i dziennik jako wtręty powieściowe W przeciw ieństw ie do ilościowo bardzo częstego p o jaw iania się w powieści pozytyw istycznej w trętó w w postaci listów, co zapew ne zw iązane b yło z jej w eryzm em , tra fn ie w yodręb­ niającym ty p o w ą dla X IX w. sy tu ację życiową, p am iętn ik i dziennik po jaw iają się jak o w trę t w tej pow ieści stosunkow o bardzo rzadko. N ap o tk ałam jed y n ie trz y w trę ty tego ty p u : w pierw szej powieści O rzeszkow ej, w O statniej miłości, p o jaw ia się p am iętn ik przynoszący zarazem p ew n e e lem en ty dziennika; w A d zie K raszew skiego p rzy to ­ czone są fra g m e n ty dziennika ty tu ło w ej b o h a te rk i; w C horych d u ­

szach tegoż a u to ra m am y zaś do czynienia z p am iętn ikiem -spo w ie-

dzią p rzed śm iertn ą jednej z postaci. W s tru k tu rz e utw orów w trę ty te sp e łn ia ją przed e w szystkim fu n k cję poznaw czą — in fo rm u ją n ie ­ k tó ry c h b o h ateró w i czytelnika (bądź ty lk o tego ostatniego) o p rze­ szłości postaci i jej stan ach uczuciow ych.

P a m ię tn ik przytoczony w O statniej m iłości w przew ażającej swej części m a s tr u k tu rę typow ej po w ieści-pam iętnika — ch a ra k te ry z u je się dużym , w ielo letnim n a w e t d y stan sem m iędzy n a rra c ją a opisy­ w any m i zdarzeniam i, posługuje się ko n w en cją doskonałej pam ięci, służy tak że, ja k cały utw ór, w k tó ry m je s t zaw arty , celom te n d e n ­ cyjnym . W stępne p a rtie tego p a m iętn ik a w noszą jed n akże elem enty zbliżone do d zien nik a przez teraźniejszość ich n a rra c ji, zarazem zaś są o dm ien n e sty listy cznie od n a rra c ji całej pow ieści i pozostałych części w trącon eg o p am iętnik a.

„Jestem sama! Ludzie, czy w y rozumiecie, co ten w yraz znaczy? Nie rozu­ m iecie? w ięc słuchajcie, ja w am powiem . A le nie, po cóż mam mówić? Alboż wam potrzeba rozum ieć w szystk ie w yrazy w aszej w łasnej mowy? (...) Słówko składa się z dwóch zgłosek, z czterech liter, brzmi m iękko i nikt w ym aw iając

(15)

je ust nie w ykrzyw i sobie! A co leży w głębi jego! Czy w ew nętrzne jego zna czenie nie w ykrzyw ia i nie łam ie istnień całych?... Co w am do tego?” 21

R zucającym się w oczy zjaw iskiem je s t istn ien ie w ty m frag m en cie i jego n ajbliższym kon tek ście języka em ocji. Z dania o in to nacji p y ­ taj nej p rz e p la ta ją się ze zdaniam i w y k rzy knik ow ym i, niekied y b y ­ w ają one urw an e, niedokończone. P oczątek p a m ię tn ik a najb liższy jest form ie inty m n eg o dziennika o p ro w en ien cji se n ty m e n ta ln o -ro - m antycznej.

D ziennik przytoczony w A d zie tak że c h a ra k te ry z u je się w ystęp ow a­ niem sk ład n i emocji. Ona to w łaśnie oraz teraźniejszość zapisu s ta ­ nów uczuciowych n a rra to rk i, poza bezpośrednim określeniem tego w trę tu jako dziennik w głów nej au k to rialn e j n a rra c ji, pozw ala go ta k gatunkow o zaklasyfikow ać. Przytoczone zapisy nie są jed n a k ro zbite na k o lejn e dni, z treści n a rra c ji tylk o w iadom o, że są codziennie do­ konyw ane. D ziennik ten m a jeszcze je d n ą in te re su ją c ą cechę w po­ rów n an iu z pow ieścią-dziennikiem — nadzw yczaj m ałą ilość dialogów podanych w m ow ie niezależnej. Odbiega więc te n w trąco n y w n a r ­ rację d zien n ik od k o n w en cji pow ieści-dziennika, zbliża się bardziej do postaci p o zaliterackiego dziennika intym nego, w k tó ry m k o n ­ w encja doskonałej pam ięci z zasady n ie f u n k c jo n u je 22.

Spośród fu n k cji sp ełn ianych p rzez p a m ię tn ik i d zien n ik jako w trę ty do s tr u k tu ry pow ieściow ej n a p lan pierw szy w y b ija się om aw iana już ich ro la in fo rm acy jn a. D ziennik i p a m ię tn ik stano w ią też w ejście w psychikę bohatera, in fo rm u ją n ie ty lk o o w y d arzen iach w św iecie w sto su n k u do niego zew n ętrzn y m , ale także o jego przeżyciach. W bardziej w idoczny sposób spełnian a je st ta odm iana fu n k c ji in fo r­ m acyjnej p rzez d zien n ik in ty m n y . W A d zie K raszew skiego stan o w i on jed en z nie ta k licznych m om entów p rzy bliżen ia się do postaci tytuło w ej b o haterk i, k tó re j s ta n y psychiczne są na ogół tra k to w a n e z dy stansem , oglądam y ją bow iem przew ażn ie z zew nątrz. „U dostęp­ n ien ie ” psychiki b o h a te ra przez przytoczenie jego in ty m nego d zien­ nika w iąże się znow u z w kroczeniem do pow ieści „cudzej m ow y” . W ty m w y p ad k u nie jest ona zróżnicow ana środow iskow o, ty lk o sy tu acy jn ie. J e st to mowa, k tó rą w y ra ż a ją się sta n y em ocjonalne.

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY ^42

8. Późnopozytywistyczny dziennik intymny

B e z dogm atu, w y dane w 1890 r., je s t jed y n y m

u tw o rem o form ie dziennika in ty m n eg o p ió ra w y b itn eg o p rz e d sta w i­ ciela lite ra tu ry o kresu pozytyw izm u. A nalizy tej powieści, czynione w kontekście tw órczości sam ego Sienkiew icza bądź też pow ieści m

ło-21 E. Orzeszkowa: Pisma. Pod red. A. Drogoszewskiego i B. Swiderskiego. T. I. Warszawa 1937, s. 266—267.

(16)

oolskiej 23, są dość pełne, zw róćm y ty lk o uw agę na sp ra w y w nich nie ^ u w a ż o n e czy m ało podkreślane, a zw iązane z przedm iotem n i­ niejszych rozw ażań.

W początkow ym okresie rozw oju lite r a tu r y pozytyw istycznej pow stał utw ó r w znikom ym stopniu będący pod w p ływ em p o ety k i te n d e n ­ cyjnej, p isa n y w fo rm ie dziennika, czasam i n a w e t p rzy b ie ra jąc y cha­ ra k te r d zien n ik a intym nego — P a m ię tn ik i D aniela Józefa T re tiak a fL873 r.) — znany Sienkiew iczow i, k tó ry go re c e n z o w a ł24. C ała po­ wieść jest dziennikiem , dzielonym konsekw entnie na odcinki ozna­ czane następ u jący m i po sobie d atam i dziennym i i m iesięcznym i. Cha­ ra k te r dziennika intym nego m a zwłaszcza początkow a p a rtia u tw oru, stanow iąca analizę (niezbyt jed n a k głęboką) stan u psychicznego n a rra to ra :

„Po co ja żyję na świeoie, doprawdy nie w iem . M yślałem długo nad tym, jakie by zadanie w ym yślić dla sw ego żywota, ażeby go jakoś uprawnić, jeżeli nie przed ludźmi, to przynajmniej przed sam ym sobą. M yślałem nieraz nad tym bardzo długo, ale n ie zdołałem nic w ym yślić.

Wy jednak, co to czytać kiedykolwiek będziecie, nie posądzajcie m nie zaraz o zamiar sam obójstwa (..O” 25.

W dalszych częściach d zienn ik a p o jaw ia się akcja, b o h a te r jego za­ ko chu je się, n ab iera chęci do życia, rozm yślania ty p u refleksy jn ego p o jaw iają się coraz rzadziej i p rz y b ie ra ją postać p y ta n ia „kocha, n ie kocha?” W reszcie n a rra to r-b o h a te r żeni się z pochodzącą z „niższego s ta n u ” , ale ład n ą i dobrą dziew czyną, u tw ó r dobiega końca. Tę n ie ­ znaną w te j chw ili pow ieść-dziennik p rzy p o m n iałam po to, b y zw ró­ cić uw agę także na m ożliw ość w p ły w u polskiej tra d y c ji pow ieściow ej na u k ształtow an ie B ez dogm atu. Oczywiście chyba n a jb a rd zie j na postać tego u tw o ru w p ły n ęła ów czesna powieść eu ro p e jsk a (przede w szystkim twórczość B ourgeta), ale liczy się także polska, tra k to ­ w ana często przez Sienkiew icza jako opozycja, dobrze m u jed n a k znana.

J a k w in ny ch pow ieściach-p am iętn ikach i dzienn ik ach w początko­ w ej p a rti B e z dogm atu pojaw ia się p rez e n ta c ja n a rra to ra -b o h a te ra , m ająca odseparow ać tę postać od żywego, realn eg o au to ra. Jed n ak że nieporozum ienia z odbiorem te j p o w ie ś c i26 (przyjętej często n ie jako k ry ty k a ludzi „bez d o g m atu ” , lecz jak o obiek ty w na p re z e n ta c ja ich poglądów, czy n a w e t ich obrona) w y n ik a ły z niew y starczaln ości tej form y odcięcia się od b o h atera w pow ieści-dzienniku in ty m n y m . W

23 Np. A. Nofer: Dwie współczesn e powieści Sienkiewicza. W: Z literatury lat

1863—1918. Studia i szkice. Cz. I. W rocław 1957; M. Głowiński: P owieść m ło ­ dopolska. S tu d iu m z p o etyk i historycznej. W rocław 1969.

21 H. Sienkiew icz: «Pamiętniki Daniela» Józe fa Tretiaka. „Przegląd Tygod­ niow y” 1873 nr 50.

25 J. Trietiak: P am iętn ik i Daniela, Powieść współczesna. Lw ów 1873, s. 6. 29 Omawia je także Głowiński: Powieść młodooplska...

(17)

zw ykłej pow ieści-dzienniku, p rzed staw iającej b o h a te ra bardziej od stro n y jego czynów niż in ty m n y ch m yśli i re fle k sji filozoficznych, ta postać odseparow ania się, pogłębiona jeszcze niekied y satyryczną a u to p re ze n ta cją poglądów n a rra to ra , była w y starczająca. W pow ie- ści-d.zienniku in ty m n y m n ato m iast w idzenie b o h a te ra od strony jego przeżyć w ew n ętrzn y ch prow adzi czy teln ik a do tra k to w a n ia go jako odpow iedzialnego n a rra to ra oraz id en ty fik o w an ia się z nim . Zw ykła p rez e n ta c ja opow iadającego n ie stan o w i w ty m w y p a d k u jeszcze o pow staniu u czytelnika poczucia zasadniczej odrębności m iędzy n a rra to re m a au to rem , a -stosunkowo obiek tyw n e p rzed staw ien ie je ­ go poglądów — o ich dy sk red y tacji.

D la Sienkiew icza fo rm a dziennika in ty m n eg o w B ez dogm atu była sp ra w ą b y n ajm n iej nie przypadkow ą, a raczej sw oistym ek sp ery m en ­ tem literackim , z zastosow ania którego był chyba zadowolony:

„Zachwycony n ie jesrtem, ale jednak widzę, że jest to pisane w sposób u cyw ili­ zowany. Nie ma tam także nic konwenansu. Pam iętnik robi chw ilam i wrażenie nie dzieła literackiego, ale czegoś zupełnie realnego, co naprawdę m iało m iejsce.

N aturalnie będą zdania za i przeciw, choćby dlatego, że rzecz jest nowa, choćby dlatego, że tak mało konw encjonalna” 37.

D ziennik in ty m n y w pow ieści je st w ięc tra k to w a n y przez S ienkiew i­ cza w kontekście opozycji m iędzy fo rm ą skonw encjonalizow aną a fo r­ m ą odpow iadającą realizm ow i. W ybór tej postaci n a rra c ji pierw szo­ osobowej w y n ik a więc tu ta j także, a m oże n a w e t p rzed e w szystkim , z koncepcji lite ra tu ry żądającej n aśladow ania życia, lite ra tu ry , do k tó rej ju ż nie p rzy staw ały fo rm y n a rra c ji trzecioosobow ej dalekiej w X IX w. od m ożliwości p rezen to w an ia w pełni psychiki bo h atera ani skonw encjonalizow ane już fo rm y n a rra c ji pierw szoosobow ej, jak np. powieść w listach. N ajbliższa w ym ogom w ery zm u staje się pod k oniec w ieku X IX postać d ziennika intym nego, jak o n a jm n ie j obcią­ żona p iętn em „literack o ści” .

9. Późnopozytywistyczne modyfikacje narracji pierwszoosobowej

W późniejszej tw órczości O rzeszkow ej z jaw iają się dw ie pow ieści zw iązane z sobą zarów no postacią głów nej boh a­ terk i, ja k i pierw szoosobow ą fo rm ą n a rra c ji — Dw a b ieg u n y i A d

astra. P o w stanie ich oddzielone je st dziesięcioletnim d y stan sem {1892

— 1902) oraz odm ienn y m i w a ru n k a m i tw o rzen ia (Ad astra to powieść pisan a przez O rzeszkow ą i G rabow skiego, czyli dw oje różnych a u to ­

ROZTRZĄSANIA I ROZBIORY ^44

87 List do J. Janczewskiej z dn. 12 X I 1889 r. Cyt. wg: J. K rzyżanowski: Hen­

(18)

rów, p a rtiam i; m ożna ją nazw ać rom an des d e u x analogicznie do francuskiego rom an des quatre 28), n iem n iej stan o w ią one ciekaw y dokum ent późniejszego rozw oju n a rra c ji pierw szoosobow ej.

D w a b iegu ny to pow ieść-opow ieść włożona w u sta człow ieka d o jrz a ­

łego, z dystan sem relacjonującego b ratan k o w i przeżycia sw ej m ło­ dości. F o rm y n a rra c ji o p arte są tu na zasadzie w spom nienia u s t­ nego (tego ty p u n a rra c ja rzadko w y stę p u je w pow ieści p ozytyw i­ stycznej, w iąże się n iem al w yłącznie z tw órczością M arrené-M orz- kow skiej, w pow ieściach k tó re j sy tu a c ja n a rra c y jn a w spom nienia nie byw a nigdy p rec y z y jn ie skonkretyzo w ana i przechyla się ono raczej w stronę uprzedm iotow ionego pam iętnika). W Dwóch biegunach po­ czątek i koniec powieści a k c e n tu ją silnie sy tu a c ję opow iadania u s t­ nego, p o d k reśla ją jego scenerię, zaw ierają liczne zw ro ty skierow ane do odbiorcy, słuchacza ze św iata przedstaw ionego. W pozostałej, środ­ kow ej p a rtii te k s tu n a rra c ja zbliża się n a jb a rd zie j do u przedm ioto­ w ionego p am iętnika. S y tu acja opow iadania p rz e sta je być ak cen to w a­ na, pierwszoosobowe form y n a rra c ji niem al giną, na pierw szy plan u tw o ru w ybija się b o h a te rk a, „dzika” , a nie opow iadający o niej salonow iec, p o trzeb n y ty lk o po to, b y stw orzyć k o n tra st w stosunku do głów nej p ostaci u tw o ru . Isitnienie w tej pow ieści n ak ład an y ch na siebie postaci ustn eg o opow iadania i uprzedm iotow ionego pam iętn ika je s t zjaw iskiem ciekaw ym , stano w iący m sygnał poszukiw ania no­ w ych fo rm n a rra c ji pierw szoosobow ej, św iadczącym o nie w y s ta r­ czalności s ta ry c h form . Je st to znów odw ołanie się do pew n y ch cech gaw ędy jak o n a rra c ji ty p u ustnego oraz być może pew nego ty p u an ty cy p acja skazu w polskiej powieści.

A d astra pow stało już w o k resie p ełnego ro zk w itu lite ra tu ry m łodo­

polskiej, nosi też jej piętno, p rze jaw ia ją ce się p rzede w szystkim w poetyzacji języka, n astaw ien iu n a w y k o rzy stan ie jego w alorów eks­ p resyjny ch, a tak że n a usiłow aniu sięgnięcia „w głąb d uszy ” . Form ą tem u służącą okazały się listy dw ojga n a rra to ró w , u ję te w k lam ry n a rra c ji trzecioosobow ej. Nie są one ju ż ty m razem ko nsek w entn ie stylizow ane p rz y pom ocy zew nętrzn y ch oznak listu: datow ania, apo­ strof, podpisów itp. Te o statn ie zostały jak gdyby przytłoczone przez p ro blem aty k ę u tw o ru , stały się nieistotne. W listach w y stęp u je za to indyw idualizacja p sy ch ik i i postaw poznaw czych dw ojga piszących (co wiąże się oczywiście z dw ugłow ą genealogią u tw oru), a także te n ­ d en cja do przek ształcen ia ich w tw ó r oddający istn iejące u po dstaw psychiki p ro b lem y n a tu r y filozoficznej. Są to w ięc listy -w y znania filozoficzne a n a w e t w y zn an ia w ia ry , listy-spow iedzi i listy-kazania. W tego ty p u form ie n ie bard zo m ogą istnieć p rzytoczenia dialogowe, toteż ich przew ażnie nie m a; p o jaw ia ją się ty lk o tam , gdzie istn ieje choćby ślad fabuły.

A d astra je s t w ięc p ró b ą przysto so w an ia pow ieści e p isto la m ej, k tó re j

konw encje zew nętrzne zostają w reszcie n iem al całkow icie pom inięte,

28 Por. S k w arczyń sk a: op. cit.

(19)

do p ro blem atyki, k tó re j ciężaru nie u n iosłaby pow ieść z n a rra c ją trzecioosobową. A le powieść ep isto larn a też go nie unosi — stąd po­ trzeba w staw ek trzecioosobow ych, nie czyniących jedn akże z listow ­ nego tr a k ta tu o am bicjach filozoficznych — powieści.

* * *

Pozytyw izm odziedziczył po poprzednich epo­ kach h isto ry czn o -literack ich takie odm iany pow ieściow e z n a rra c ją pierwszoosobową, ja k powieść w listach, pow ieść-p am iętnik i po- w ieść-dziennik. W ciągu rozw oju lite r a tu r y pozytyw istycznej stały one na uboczu pow ieści z n a rra c ją trzecioosobow ą, stanow iąc niezbyt w ielki p ro ce n t ogółu powieści (w olbrzym im p rzy bliżen iu ok. 15%)). N iem niej o d g ryw ały one p ew ną rolę w ty m okresie literack im , sta ­ now iąc opozycję dla powieści z n a rra c ją trzecioosobow ą oraz będąc w7 p ew n y m stopniu zapow iedzią p rzy g o to w u jącą czy teln ik a do eks­ plozji pierw szoosobow ej form y n a rra c ji w lite ra tu rz e ostatniego dzie­ sięciolecia X IX w.

F orm a pow ieści w listach, n ajb ard ziej skonw encjonalizow ana, n a j­ m niejszy m iała udział w lite ra tu rz e pozytyw istycznej. Z jej k o n w en - cjonalności, tak daleko p osuniętej, że p rzestała już praw ie spełniać w ym ogi m im etyzm u form alnego, odczuw ana była bow iem jak o tw ó r sztuczny, zdaw ali sobie zapew ne spraw ę pisarze pozytyw istyczni. F orm a listu zjaw ia się także w powieści pozytyw istycznej w zupełnie innej postaci, w zorow anej bezpośrednio na a u ten ty czn ej k o resp on­ dencji, k tó re j k onw encjam i p osługuje się lis t-w trę t pow ieściow y. T ak p o jęty list p rzy sta je już do s tru k tu ry pow ieści o p artej n a założeniach w eryzm u, pozostaje w niej jed n a k przytoczeniem , jed n y m z e le m en ­ tów tej s tru k tu ry , nie uzyskuje sam odzielności dzieła.

Takie fo rm y n a rra c ji w pierw szej osobie, ja k p am iętn ik i dziennik były uży w ane przez powieść ten d en cy jn ą. W p a m ię tn ik u d y stan s czasow y w y korzy sty w ała ona jako d y sta n s m oralizatorsk i i k sz ta łto ­ w ała p rz y jego pom ocy tezę u tw o ru . P a m ię tn ik je s t też z ty c h sa­ m ych powodów najczęstszą postacią n a rra c ji pierw szoosobow ej w po­ zytyw istycznej powieści dla dzieci i m łodzieży, szczególnie h isto ry cz ­ nej (tu n ie analizow anej). D ziennik był z kolei w y k o rz y sty w an y jak o sposób d y sk re d y ta cji i ośm ieszania postaci zw iązanych z obcą ideolo­ gią. Te fo rm y w ięc n ajb ard ziej zostały obciążone jako nosicielki te n ­ dencji i d latego też niezbyt chętn ie są używ ane w pow ieści dojrzałego realizm u.

W ty m ostatn im typie powieści z jaw iają się stosunkow o najczęściej „uprzedm io to w ione” pam iętn ik i, w k tó ry c h n a rra c ja pierw szooso­ bow a k sz ta łtu je przede w szystkim kom pozycję utw o ru , a n ie in d y w i­ d u a ln y p u n k t w idzenia opow iadacza-bohatera. F orm a ta nieczęsto była stosow ana w p rak ty ce literack iej — stanow iła zbyt m a łą opo­ zycję w sto su n ku do powieści trzecioosobow ej, gdyż się do n iej coraz

(20)

bardziej zbliżała, z drugiej zaś stro n y — zbyt m ało rzucał się w oczy jej pierw szoosobow y c h a ra k te r, by był w idoczny jej m im ety zm fo r­ m alny.

Rzadko pojaw iające się w pow ieści pozyty w isty cznej w trę ty o cha­ rak te rz e pam iętn ik a czy dziennika m ają ten d en cję do rezygnow ania z przytoczeń dialogow ych, służą też często do opisyw ania stanów p sy ­ chicznych ich fik cy jn y ch autorów . Tym sam ym zbliżają się do po­ staci dziennika in ty m n eg o b o h atera.

W okresie kształtow ania Się pow ieści-dziennika przeżyć in ty m n y ch form a ta jest tra k to w a n a jako spełniająca w ym ogi m im etyzm u, jako przystająca do pow ieści realisty czn ej. Tym rów nież n ależy tłum aczyć jej popularność w latach dziew ięćdziesiątych X IX w., obok innych przyczyn tk w iących korzeniam i w poetyce n a tu ra liz m u i n eorom an- tyzm u.

0 próbie przezw yciężenia istniejących postaci n a rra c ji pierwszooso­ bow ej, dostosow ania ich do utw o ró w o p arty ch na poetyce odm iennej niż ta, z k tó rą b y ły uprzednio związane, św iadczą nie ty lk o sukcesy litera c k ie (z P a m ię tn ik ie m starego su b iekta w Lalce na czele), ale 1 klęski, będące sw oistym i ekspery m en tam i. Te o statnie p rzesądzają o n a tu ra ln e j śm ierci powieści w listach n a początku X X w. Z d ru ­ giej zaś stro n y — n a w e t i one zapow iadają w jak im ś stop niu m ożli­ wości tkw iące w sym biozie różnych form n a rra c ji pierw szoosobow ej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Takim sposobem tw orzyło się społeczeństw o hybrydowate, w którym nowe, z reguły naśladow cze instytucje i procedury gospodarcze oraz polityczne są ako- m odow ane

Obliczaonawarto´s´cw ֒ez lastartowegoprzezpropagacj֒ewarto´sciko´ncowych (warto´sciwygranejdlanaszegogracza)wg´or ֒edrzewagry:

Znajdź funkcję charakterystyczną w tym rozkładzie.. W szczególności

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Bezpieczniej więc będzie nie kusić się o zbyt ścisłe precyzow anie d a ty pow stania obrazu przem yskiego, lecz poprzestać na u staleniu d lań szer­.. szych

Podobnie, gdy z biologii gatunku w ynika, że osobniki spokrew nione nie kontaktują się ze sobą ze w zględu na śm iertelność czy też silną em

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu