Bogdan Mazan
Ahaswerus polski według "Nocy
bezsennych" Józefa Ignacego
Krasickiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 91/2, 45-73
BO G D A N M AZAN
A H A SW ERU S POLSKI W ED ŁUG „N O CY B EZSEN N Y C H ” JÓZEFA IGN ACEGO K RA SZEW SK IEG O
Jak A haswer błądzić m uszę, N igdzie nie mając sp o k o ju ...1
Metryka tekstu. Metoda opracowania
P o w s t a w a n i e N o c y b e z s e n n y c h
Interesujący em igracyjny tekst, który chcem y odczytać na nowo, ukazał się w „Tygodniku Ilustrow anym ” (1 8 8 7 -1 8 8 9 )2, zaopatrzony w dw a „rysunki w łas noręczne” autora przeznaczone na kartę tytu ło w ą3. Edycję w tym piśm ie, w XIX- -w iecznych bibliografiach odnotow aną pod tytułem N oce bezsen n e4, przypom niał w im presyjnym szkicu Adam Krechowiecki, dodając „nie drukow any epilog” 5. C ałość ukazała się w tomie P am iętn iki6.
1 J. I. K r a s z e w s k i , Tulactwo. W: N igdzie nie dru kow an e p o e z je i u ryw ki prozą. Z teki
p o śm iertn ej Józefa Ignacego K raszew skiego. Wydała K. Ł o z i ń s k a . Warszawa 1912, s. 62.
2 J. I. K r a s z e w s k i , N o ce bezsenn e. F antazje na tle czarn ym . „Tygodnik Ilustrow any” (dalej: T) 1887, nr 221 (fragm. początkowy); T 1888, nry 2 6 2 -2 7 0 , 2 7 2 -2 7 4 (cz. 1, łącznie z fragm. początkow ym ); T 1889, nry 3 5 8 -3 6 5 (cz. 2: W spomnienia i fa n ta zje).
3 Oba rysunki zam ieszczono ogłaszając fragment początkow y; jeden tow arzyszył publikacji pierw szego odcinka w 1888 roku. N ie wym ienia tych rysunków tom 12 N ow ego K orbuta (Kraków 1966), podobnie jak innych, wykonanych w Magdeburgu, przedstawiających m.in. realia w ięzienne. Zob. Szkice rysu nkow e K raszew skiego z M agdeburga. „K łosy” 1887, nr 1135, s. 2 0 6 -2 0 7 . Prawdo podobnie o te szkice chodziło Kraszewskiemu w liście do brata Kajetana z 29 X 1886, którą to hipo tezą uzupełniam y komentarze do edycji: J. I. K r a s z e w s k i , L isty do rodziny. Opracowanie i wstęp S. B u r k o t . W rocław 1993, s. 365. Do tej edycji odsyła dalej skrót L, liczby po skrócie oznaczają stronice.
4 Zob.: K. E s t r e i c h e r , Sześćdziesiąt lat p ra c y J. I. K ra szew sk ieg o (1 8 2 8 -1 8 8 7 ). Kraków 1887. - P. C h m i e l o w s k i , D odatek. Spis chronologiczny u tw orów K raszew skiego (1 8 3 0 -1 8 8 7 ). W: J. I. K r a s z e w s k i , Wybór pism . Oddział 10. Warszawa 1894.
5 A . K r e c h o w i e c k i , J ó z e f Ignacy Kraszew ski. „Pamiętnik Literacki” 1912. „Epilog” został przypom niany przez W. H a h n a w e w stęp ie w: J. I. K r a s z e w s k i , M oritu ri. Kraków 1925, s. X X X V III-X 1. B N I 86.
6 J. I. K r a s z e w s k i , Pamiętniki. Opracował W. D a n e k . W rocław 1972. BN I 207. Do tekstu
N o c y bezsen n ych w tej edycji odsyłam skrótem N , natom iast do w stępu W. Danka - skrótem
C zęść pierw sza N ocy, oznaczona w pierw odruku: Drezno 1884, była pisana zapew ne w ów czas, gdy Kraszew ski - aresztow any 13 VI 1883 w spraw ie „kore spondencji francuskich” - po złożeniu kaucji został zw olniony z w ięzienia w Mo- abicie (północno-zachodnia dzielnica Berlina) i w rócił 8 VIII 1883 do Drezna, gdzie przebyw ał do procesu lipskiego (1 2 -1 9 V 1884). Część druga, oznaczona: 1884, pow stała „w jesien i”, jak stw ierdza K recho w ieck i1, w tw ierdzy m agdebur skiej. Do niej K raszew ski został przew ieziony 26 V po w yroku skazującym . Sąd nie przystał na Glatz (Kłodzko) ani saski Kónigstein, o który pisarz prosił ze w zglę du na zd ro w ie8. Trybunał nagiął się do woli B ism arcka i w yrokow ał surow iej, niż żądał prokurator, znajdujący argum enty do oskarżenia naw et w pow ieściach K ra szew sk iego9. Poeta em igracyjny M aksym ilian Hertel, który był krótko w Dreźnie w r. 1864, napisał „z pow odu procesu K raszew skiego” dwa sonety, obiecujące w ybłysnąć „polskich sum ień [...] grom em ” w obronie „M istrza”, przypom inają cego „cień W allenroda” l0. Natom iast nieliczni ludzie w kraju przyznający się wtedy do solidarności z pisarzem m niem ali, że rozgłos nadany sprawie, w ym iar kary oraz w ybór w ilgotnego i zadym ionego M agdeburga św iadczą o chęci „złam ania” starca i ugodzenia w naród polski. N ależeli do nich publicyści „Tygodnika Ilu strow anego”, pism a w yznaczonego jak b y przez los do publikacji N ocy bezsen
nych. W praw dzie „T ygodnik” kiedyś „o k p ił” K raszew skiego na honorariach
(L 204), ale od lat drukow ał jeg o pow ieści, szczycąc się tym, że zaw ierały „skry stalizow any sąd o społeczeństw ie” ". Było to bodaj ostatnie pism o, jak ie przed śm iercią dotarło do niego z kraju l2.
W m agdeburskim liście K raszew skiego do A dam a Pługa 13 znalazły się cha rakterystyczne inform acje i m otyw y z N ocy (objaśniające sam tekst): w zm ianka o przechadzce od godz. 9 do 11 na terenie twierdzy, gdy innym w ięźniom zezw a lano na spacery po m ieście; m otyw „zam knięcia [...] w bardzo ciasnym obrębie” (w N ocach je st m ow a o „klatce zim nej” (N 444)); uw aga o dokuczliw ości polega jącej na gaszeniu św iateł o godz. 11 w iec zo re m l4, kiedy to - ja k czytam y w liście - zaczynały się „noce bezsenne” lub przesypiane z pom ocą opium ; m otyw pow ie rzenia się woli Bożej, persew erujący w Nocach.
Z w racam y uw agę na detale, zresztą zw iązane z rekonstrukcją obrazu p ol skiego A hasw era, gdyż okoliczności pow stania N ocy m ają duże znaczenie. N aj pierw dla ich zawartości faktograficznej, niekiedy odm iennie aniżeli w innych teks
7 K r e c h o w i e c k i , op. cit., s. 374.
8 Zob. W ł. S. [W. S a b o w s k i ] , Spraw a K raszew skiego. T 1884, nr 73, s. 327. - A . P ł u g [A. P i e t k i e w i c z], Śp. J ó z e f Ign acy K raszew ski. „K łosy” 1887, nr 1140, s. 282.
v Zob. W ł. S, op. cit. - J eszcze słów ko o sp ra w ie K raszew skiego. T 1884, nr 74 - S. M i 1 e w-
s k i, Bism arck contra K raszew ski. „D etektyw ” 1987, nr 2, s. 3 -1 0 .
10 O publikował je S. M a k o w s k i (M aksym ilian H ertel, p o e ta nieznany. „Rocznik Towarzy stwa Literackiego im. Adama M ickiew icza” t. 24 (1989), s. 93).
11 A. M i e s z k o w s k i , K raszew ski w „ Tygodniku ”. T 1889, nr 354, s. 329. 12 Zob. J. 1. K r a s z e w s k i , K artki z kalendarza. W: Pam iętniki, s. 469. 13 W: P ł u g , op. cit.
14 B yły wyjątki od tej zasady. Zob. J. I. K r a s z e w s k i , Z apiski z M agdeburga i San Remo. W: P am iętn iki, s. 455. Podobnie było w wypadku, przechadzki, z której Kraszewski korzystał jakoby „dopiero po południu” (P. C h m i e l o w s k i , J ó z e f Ign acy K raszew ski. Z arys historycznoliteracki. Kraków 1888, s. 491).
tach K raszew skiego ośw ietlającej jego biografię i poglądy. Poza tym uw yraźnia się kw estia jakości estetycznych. W tym w ypadku, w najbardziej - zdaw ałoby się - nie sprzyjających w arunkach, pisarz, pracując rów nocześnie nad pow ieściam i, znalazł dość siły i czasu, by nadać N ocom w yborną m iejscam i form ę lite ra c k ą 15. Nie był poganiany przez przym us i pośpiech, zw ykłych stróżów swojej pracy. Je śli zaś chodzi o w pływ nakazu odosobnienia na kondycję ściśle pisarską i poten cjał N o cy, w iele m ogłyby wyjaśnić odnośne w zorcotw órcze przesłania pozytyw i stycznej epoki. Tego rodzaju duchow y model został określony przez szkockiego m oralistę (a nie pisał tych słów mistyk):
Odważni m ężow ie niekiedy korzystali z przymusowej sam otności dla wykonania dzieł w ielk iego znaczenia. W sam otności ta żądza wydoskonalenia duchow ego znachodzi doskona ły pokarm dla siebie. Dusza przestaje tylko ze sobą - energia jej natęża się n iezm iern iel6.
W skazane tu i inne drobiazgi m ają znaczenie rów nież dla oceny wrażliw ości K raszew skiego oraz jego reakcji na zjaw iska i ludzi. Tutaj, konstem ując czytelni ka i kom entatora (chodzi o w ydanie Pam iętników w „B ibliotece N arodow ej”), pi sarz czasem m odyfikuje swoje poglądy w cześniejsze, np. w ypow iada się przeciw niezróżnicow anej równości i wolności (N 3 34-336). A nalizuje szereg zagadnień dociekliw iej; prezentuje w yw ażone spekulacje i śm iałe prognozy, m ając poczu cie, że zam yka się w przekazie w yjątkow ym i - praw dopodobnie - ostatnim tego rodzaju. Ten aspekt w pływ a korygująco na zw yczajow ą u K raszew skiego postać przekazu pam iętnikarskiego, choć i ona w ykazuje w iele odstępstw od w zorca tra dycyjnego (zob. W VIII—IX). Nadto rzutuje na dostosow anie form y wspom nie- niow o-autobiograficznej do potrzeb refleksyjnego dyskursu na różne tematy, np. nasyca tekst dygresją rozgałęziającą się szkatułkow o (jednak kontrolow aną - zob. N 342, 441), elem entam i epickim i oraz pow ściąganym liryzm em i tragizm em .
M im o w ielu cech um ożliw iających objęcie całości w spom nień jednym tytu łem delikatny przedział rozgranicza części tekstu. Pierw sza część była pisana w sy tuacji tru d n e jl7, ale nie tak beznadziejnej, ja k ą w ydaw ała się autorow i, gdy tw o rzył część drugą, W spomnienia i fan ta zje. W pierw szej części w yczuw a się kon
15 W ocen ie dostępnej wersji tekstu trzeba uzw ględnić konsekw encje działań cenzury, nie poprzestając na nie udokumentowanej supozycji edytora P am iętn ików (s. 405, przypis 43). Synte tyczny protokół cenzorski (bez przytoczeń inkrym inowanych fragm entów ), w edług m ego roze znania należący w aktach urzędu do najbardziej wypracowanych i najdłuższych pośw ięconych jed nemu utworowi literackiemu, przedstawia genezę i problematykę dziełka: ukazana jest m.in. em i gracja po r. 1830 i 1864 - stąd można w nosić o kierunku zastrzeżeń, gdyż był to temat z reguły zakazany; cenzor zgłasza pod adresem w ielu odcinków (numerów pisma) propozycje w ykluczeń i formułę „biezusłowno zaprieszczeno" (Protokoły posiedzeń W arszawskiego K om itetu Cenzur\>, 1888, s. 2 1 8 -2 1 9 . Archiwum G łów ne Akt Dawnych w Warszawie, sygn. 38. Przedruk fragmentów w:
Ś w ia t p o d kontrolą. Wybór m ateriałów z archiwum cen zury rosyjskiej w W arszawie. Wybór, prze
kład i opracowanie M. P r u s s a k . Warszawa 1994, s. 71). Wskazana byłaby w ięc tekstologiczna rekonstrukcja utworu, np. w rozumieniu takim jak w pracy D. L i c h a c z o w a Rekonstrukcje tekstu (Przełożyła A. S y m o n o w i c z . „Pamiętnik Literacki” 1994, z. 2, s. 209) - j a k o „odtworzenie całej ideow ej i stylistycznej istoty określonego etapu w życiu zabytku” (ibidem ).
16 S. S m i l e s , O c h a ra k te rze . S p o lsz c z y ł W. P r z y b o r o w s k i. T. 3. W arszawa 1873, s. 151-152.
17 Składały się na to różne pierwiastki: stały dozór policyjny (z m ożliw ością wychodzenia z do m u), sprawa sądowa „nawet nie rozpoczęta”, zły stan zdrowia, rozdrażnione nerwy, lęki, bezsenność usuwana przez silne środki m edyczne (zob. L 305, 307), poczucie „n iew inn ości” i „katastrofy”.
takt ze św iatem ludzi i pierw iastek sw obody osobistej, splatający w spom nienia z przędziw em planów na przyszłość. N aw et biorąc popraw kę na - częste w o k re sie drezdeńskim - utyskiw ania K raszew skiego w listach do rodziny na w łasny l o s 18, m ożna rzec, że tekst ten pow stał w sytuacji granicznej, z pełną św iado m o ścią tego stanu, nie kłam aną przed sobą i potencjalnym odbiorcą.
S ygnały czasow ości i dyspozycji pam ięci, kształtując chro n o lo g ię o p isy w anych w ydarzeń l9, m ów ią zarazem o genezie tekstu i o egzystencji. W yzna czają trójczłonow ą ramę: z reguły idealizow ana przeszłość cyw ilizacji, daw nej Rzeczypospolitej i dom u rodzinnego, na ogół sceptycznie i pesym istycznie po strzegane „dziś” ludzkości oraz budzące niepokój i ostrożne nadzieje ,ju tr o ” .
D ruga część N ocy rozpoczyna się i kulm inuje w spom nieniem jesieni (N 372, 407), oznaczającym dla pisarza „dwie wiosny, jed na po drugiej stracone” (N 407, zob. też N 409), tj. przedział: 1883 - M oabit, 1884 - proces. W szystko w skazuje na to, że opisana na początku Wspomnień i fa n ta zji „przechadzka h igieniczna” (N 373) krótką uliczką ograniczoną słupkiem odbyła się w w arunkach w ięzien nych, w cale nie przypom inając „gim nastyki higienicznej” z lat na w olności (zob. L 235). „E pilog” uw iarygodnia się w swej funkcji, uw ierzytelniając zarazem czas pow stania drugiej części (jesień 1884) inicjalną w zm ianką: „Piętnasty m iesiąc upływ a od chw ili, gdy położenie m oje tak się przerażająco i boleśnie zm ieniło” (N 444). Jeśli przyjm iem y za początek „katastrofy” datę aresztow ania, przytoczo ne słow a określą autobiograficzne hic et nunc na w rzesień (w czesną jesień ) 1884, zatem zlokalizują robotę pisarską w początkow ym okresie uw ięzienia w tw ierdzy m ag d eb u rsk iej20.
Odliczaniu przez K raszew skiego czasu, które mówiło: A hasw erus je st na uw ię z i 21, tow arzyszą ciągle w części drugiej - podsycane przez św iadom ość przezn a czenia i „przedsm ak grobu” - obaw y obłąkania i niepokój zw iązany z tym , że „je żeli Bóg z życiem wyjść pozw oli” (N 3 8 1 ), czekają pisarza przenosiny, nie w iado mo, dokąd. Według najbardziej optym istycznego scenariusza z N ocy K raszew ski w idział sw oje kolejne lata w perspektyw ie tułacza: „Bezdom ny, bo w D reźnie j e stem niem ożliw ym ” (N 4 4 6 )22. Po opuszczeniu za kaucją M agdeburga (7 XI 1885) pisał w liście do Pługa:
ls M otywy narzekań były takie: w iek, zdrowie, przeczucia śm ierci, udręki pracy oraz warun ków dom ow o-finansow ych i tułaczych, np. niespełnienie w twórczości i życiu rodzinnym.
” O kreślająją m.in.: cykliczność (etapow ość) z nawrotami, spirala czasow a, retrospekcje i an tycypacje, w ogóle - liczne zakłócenia linearnego porządku czasow ego. „
20 Zob. komentarz do tekstu N ocy (N 444, przypis 88). Jesień, spędzana w zam knięciu, musiała w yjątkow o deprymująco oddziaływ ać na pisarza. O tej porze, kiedy m ógł, „uciekał gd zieś” na trasę podróży (zob. L 188).
21 Pew ną trwałą formą ograniczenia było również poddanie K raszew skiego i je g o rodziny sta łem u nadzorow i tajnej p olicji - zob. w zm iankę b ib liograficzn ą i dokum enty na ten temat w: W. W a s y ł e n k o , U kraińskim tropem p o lsk ic h p is a r z y X IX i X X w ieku. Poznań 1996, s. 72, 8 7 -8 9 .
22 Ten fragment „epilogu” ma prawie identyczną wersję w korespondencji (L 307). Zob. też J. I. K r a s z e w s k i , T. L e n a r t o w i c z , K orespon den cja. Przygotow anie do druku i komentarz W. D a n e k. W rocław 1966, s. 406. W cześniejszy fragment (, je ż e li B óg [...]”) ma przybliżony odpo wiednik w korespondencji (J. I. K r a s z e w s k i , Listy do A dam a i Joann y M iłaszew skich, rodzin y
Langie, W alerego E ljasza-R adzikow skiego. Opracował W. D a n e k . W rocław 1966, s. 114. Dalej
W yszedłem z tej kaźni zgrzybiały, i jeden B óg ocalił od obłąkania - taki był stan nerwów. Zostało z tego, że teraz po całych nocach ję cz ę i zrywam się, śniąc strachy21.
Te słow a ukazują istotną treść przeżyć w twierdzy. O dsyłają do przestylizo- w anych ekw iw alentów w N ocach, odzw ierciedlających sytuację graniczną poprzez transpozycję na rozrachunkow y i terapeutyczno-nostalgiczny obraz w spom nień, ulirycznioną lub chłodną refleksję, literaturę faktu.
N i e t y l k o o g a t u n k u
Edytor (W incenty Danek) ujął specyfikę gatunkow o-tem atyczną tekstu naj pierw w asekurujący zapis, zauw ażając także brak N ocy w obiegu czytelniczym i naukow ym - ten człon konstatacji zachow ał w zasadzie aktualność do dziś. W ko lejnych uw agach znaw cy dorobku K raszew skiego rów nież w ystąpiły oznaki re zerw y w obec oryginalnej formy dziełka (W V, VIII), choć pojaw iły się napom knie nia dotyczące now atorstw a w arstw y narracyjnej i m entalnej („potok św iadom o ści” , analogie do prozy XX w ieku - W IX, X IV -X V I).
Przytoczona w e Wstępie D anka w ypow iedź K raszew skiego24, niechętna pisa niu pam iętników , urucham ia nasze interpretacyjne przypuszczenie: N oce nie są fo n n ą w spom nienia ani autobiografii w sensie potocznym , a jeśli są - to z uwagi na w yjątkow ość m om entu (sytuację graniczną), który uchyla albo m odyfikuje za strzeżenia pisarza do pam iętnikarstw a. Były one następujące: „taka autobiogra fia” je st m im o woli apologią; do pisania o sobie „potrzeba być tak szczęśliwym , ażeby w siebie uw ierzyć i być życiem swym zaspokojonym ” (K raszew skiem u zaś tego poczucia brakow ało); pam iętniki odsłaniające życie pryw atne znanej posta ci na nic się nie przydają, bo ono jest „tylko pom ocniczą cyfrą do odczytania niektórych zaw ikłanych frazesów ” 25. W tej w ypow iedzi tylko „pism a” zostały uznane za „najlepszy m ateriał, w którym m im o woli się cały człow iek m ieści i od bija” .
W róćm y do przypuszczenia, rozw ijając je, że N oce reprezentują typ w spo m nień, w którym sytuacja graniczna znosi naw et bezw iedną chęć okłam ywania. N ależą zarazem do „pism ”, dzięki niepośledniej dom ieszce literackości związanej z oddaniem stanu w ypełniającego, by tak rzec: „szczeliny [...] m iędzy pow ierzch nią życia a jeg o głębią”, jak pisał Ernst Jünger w sw oim jak b y dzienniku intelek tu a ln y m 26. Ten niezm iernie intrygujący pisarz był - podobnie jak Kraszewski - zainteresow any „przezroczystością” rozm aitych zjaw isk, k tórą tak definiow ał (co spraw dza się na „snach przezroczystych” w N ocach):
23 Cyt. za: A. B ar. Zapiski w ięzienne J. I. K raszew skiego. Kraków 1925, s. 13. List ten został przytoczony przez Pługa w „K łosach” (1887, nr 1157).
24 Zob. Ze spu ścizn y literackiej J. I. K raszew skiego. „Now a Reforma” 1888, nr 12. Dalej cytuję tę w yp ow ied ź za: W V -V II.
25 Te zastrzeżenia odnoszą się do notat osób w spółczesnych pisarzowi, nie zaś do pamiętników historycznych, które były dla niego cennym źródłem do pow ieści. Kraszewski nie popada w sprzecz ność ze sw oim i relacjami pam iętnikarsko-w spom nieniow ym i, gdyż unikał w nich m anifestowania ,j a ” (zob. dalej).
26 E. J ü n g e r , Aw anturnicze serce. F igury i capriccia. Przełożył i wstępem opatrzył M. K u n i c k i. Warszawa 1999, s. 11.
Przezroczysta formacja istnieje wtedy, gdy naszemu spojrzeniu dane jest przeniknąć jed nocześnie i głębię, i pow ierzchnię. [...] jakbyśm y ponad zgodnością słów pojm ow ali partnera w innym, rozstrzygającym se n s ie 27.
R zecz równie charakterystyczna, że w dziełku Jiingera, a więc w określonego typu prozie, pojaw iły się także inne m otyw y z N ocy, w edług zasady pow inow actw (kondycjonalnych i odległych) zw iązanej z w yborem tem atu i formy, stanem du cha, rodzajem dośw iadczeń, okolicznościam i pisania; porów nyw alnej ze zw iąz kami łączącym i tekst K raszew skiego z utw orem H am erlinga (zob. dalej). C hodzi łoby u Jiingera o takie wątki tem atyczne: uw rażliw ienie na sytuacje graniczne, kolekcja, a z wątków, które u K raszew skiego uznam y dalej za odkryw cze - m oty wy „geom antycznej przechadzki” 28, spojrzenia na siebie jak na kogoś obcego, m ożliw ości w idzenia własnej śm ierci.
N oce, rozpatryw ane z perspektyw y odzw ierciedlania w spom nianej „szczeli
ny”, stanow ią sum ę „pism ” i rezultatów - zam ierzoną i form ow aną „po niew oli”, np. zgodnie z przem iennym rytm em : posępnej rezygnacji oraz w yciszenia w zin- telektualizow anej refleksji i w ierze religijnej. To „pism o”, a jednocześnie quasi- -pam iętnik i gwasZ-autobiografię, m ożna potraktow ać, do czego zm ierzam y, jak o dziełko A hasw erusa polskiego, na czas pisania zatrzym anego w w ędrow aniu (do zór w D reźnie, zam knięcie w tw ierdzy). Zyskał on w tedy rozeznanie sw ego prze znaczenia i sporadyczne uspokojenie - ciszę m etafizyczną, ja k a m iała przy końcu drogi bez końca stać się udziałem legendow ego Żyda, tułacza w iecznego.
W tekście w ystępują rozm aite w skaźniki gatunkow e. Form ą kw alifikacji od autorskiej są „w spom nienia” ; w śród nich szczególna rola przysługuje w spom nie niom „dom ow ym ” . G łów nie w tej w a r s tw ie - w odróżnieniu od relacji w spom nie niow ych opublikow anych przed N o c a m i29 - w ielokroć m anifestuje się „ja” . Przy biera to postać dyskretną, np. zatajoną w stylu aforystycznym , oraz w yznaw czą lub w yn io słą w poczuciu tragizm u i odrębności („Ja znam sen przezroczysty”, N 357), a najczęściej zw iązaną z pracą pam ięci, której m oblizacja jest zaznaczona niekiedy w praw ie kronikarski, punktow y sposób. O cechach swojej pam ięci roz pisuje się autor osobno, nie popadając w sprzeczność z zapiskam i w korespon dencji. Z dzieciństw a najlepiej zachow ał „w spom nienia katastrof, przew inień, kar” (N 323).
Do konw encji gatunkow ej N ocy odnosi się niejednoznaczne określenie „fan tazje”, które w ystępując ju ż w tytule (obok „w spom nień”) oznacza obrazy, sceny i m yśli „na tle czarnym ” . Utwory doby rom antycznej i późniejszej, opatryw ane - zw ykle w podtytule - m ianem „fantazji”, odznaczały się często luźną kom pozy cją, nieskrępow aną w yobraźnią, pierw iastkam i nastrojow o-m arzycielskim i, ide alistycznym i i fantastyczno-baśniow ym i; nie stroniły od pom ieszania obrazów rze czyw istości ze zjaw am i sennym i i w idziadłam i; odw oływ ały się do przeczuć, w izji i przeznaczenia, oscylując m iędzy w spom nieniem katastro fy a profecją. O prócz w ielu atrybutów z tego rejestru - w N ocach w ystąpiło osobliw e rozum ie
27 Ibidem , s. 11-12.
28 Ibidem , s. 127. Zob. też s. 1 1 9-122, 1 4 1 -1 4 4 , 152, 1 3 4 -1 4 1 , 1 6 5 -1 6 6 , 186, 146, 148, 151. 29 K raszewski unikał w nich z reguły wyznań osob istych , przyjmując jakby funkcję narratora p o w ieściow ego (w szech obecnego i w szech w ied zącego) - zob. W VII.
nie słow a „fantazja” . W iązało się z „dolą” A hasw erusa, oznaczając w iadom e ce chy tem peram entu, stylu życia i pracy K raszew skiego, np. pragnienie now ości, zm aganie się z przeciw nościam i losu, nieopatrzne projekty, w ykw intne n a w y k i30, pasje kolekcjonerskie drążące kieszeń. W korespondencji m aw iał pisarz w takich razach - z zapałem i dozą sam ouw ielbienia, ale też sam okrytycznie i w ybaczają- co w obec innych - o „głupich fantazjach” lub po prostu „fantazjach” . A hasw eru- sowska „fantazja m ieszkania zaw sze we w łasnym dom u” nazw ana je st w N ocach „nieszczęśliw ą” (N 379), a podobne „fantazje” odryw ające od m iejsca osiedlenia lub od stałej pracy - sąsiadują z w idm em klęski i pesym izm em , uczuciem żalu za m łodzieńczą śm iałością i polotem , z „okropnym i obrazam i” i m yślą o negatyw nych skutkach działania opium (N 4 2 3 ,4 2 5 ). Tylko w refleksji na tem at sztuki lub świata przyrody „fantazja” nie podlegała deprecjacji. M iało to w alor terapii, za pewne niew ystarczającej. W ystępuje w ięc rozm aitość odm ian „fantazji” . Ale nie ona dotyka istoty przeżyć, lecz inne określenia gatunkow e, użyte jednokrotnie; może pow ściągliw ość przydała w artości słowu.
A utor N o cy, dręczony złym i m yślam i, na chw ilę jak b y kapituluje, czując, że za daleko - poza granice realizm u i w ytrzym ałości ludzkiej - posunął introspek- cję. Przezw ycięża kryzys poprzez ucięcie „niebezpiecznego” w ątku, który nazy wa „spow iedzią” (N 426). Kilka lat wcześniej określił jak o „spow iedź” sw ą m ow ę jubileuszow ą (L 247), co przypom inam y, bo w ydarzenia 1879 roku w eszły do
N ocy poprzez rys w yjątkow o posępny.
W „e p ilo g u ” K raszew ski pisze, że pod ugniatającym brzem ieniem „ s t u d i u j e sam ego siebie” (N 444, podkreśl. B. M.). Cały tekst stał się tych „studiów ” rezultatem , a ich finałem - literackim i dram atycznym - je st fragm ent zgoła aw an gardowy, m ieszczący się według X IX -w iecznych standardów now atorstw a w Sten- dhalowskiej poetyce „realizm u subiektyw nego” 31. Kraszewski oczym a twórcy spo gląda na siebie cierp iąceg o 32:
Los podjął się epilogu w biografii w cale dramatycznego, dając mu charakter tragiczny. N ie można p ow iedzieć, aby to rozw iązanie było niepiękne i nieefektow ne. Ta cisza, poprze dzająca ostatnią sceną, ci ludzie obcy, coraz inni, a nieznajom i, którzy sią kręcą, patrząc z lodo watą obojętnością na cierpienie, często uśmiechając się ironicznie, w szystko to jakby ładnie ułożone w dobrze skom ponowanej pow ieści. [N 4 4 4 -4 4 5 ]
Kraszewski m aksymalnie uprościł i zreifikował porównanie własnego cierpie nia do utw oru prozą. W takich razach, a nawet w zgoła banalnych sytuacjach, tw ór cy (nie tylko pozytywistyczni) wykorzystywali raczej spektakularny topos „theatrum
m u n d r i konkretyzując czasem odniesienia, wymieniali gatunki dramatyczne, np.
w Sienkiewiczowskiej Rodzinie Połanieckich (1895) życie jest nazw ane „głupim
30 B u r k o t (komentarz w L 172) nazywa niektóre „w ielkopańskim i”.
31 Zob. G. B l i n , Stendhal i p ro b le m y p o w ieści. Przełożyła Z. J a r e m k o w s k a - P y t o w s k a . Warszawa 1972, s. 122.
32 Tego fragmentu dotyczy celna uwaga K r e c h o w i e c k i e g o (o p . cit., s. 378): „I tu nagle K raszewski, z opisującego sw oje wrażenia, skazanego na sam otność i m ilczenie w ięźnia, staje się b ezw ied nie w idzem własnej tragedii, zaczyna oczym a pow ieściopisarza patrzeć na siebie jak na bohatera dramatu, w ytw orzonego nie sw oją wyobraźnią, lecz - przeznaczeniem ”. Zob. też B 1 i n,
op. cit., s. 1 4 7 -c z y ta m y tam o bohaterze Stendhala, że zastanawiając się nad sw ym i dośw iadczenia
dram atem ” i „nudną farsą” oraz „bez talentu napisaną ko m ed ią” i „lichym m elo dram atem ” 33. Przytoczonym fragm entem w łączył się K raszew ski w krąg prozy aw angardow ej (XIX-wiecznej i z przełom u w ieków ) oraz - szerzej patrząc - w ob ręb dyskursu analityczno-psychologicznego, który dostrzega „człow ieka po dw ój nego” , w idzącego „siebie na zew nątrz siebie sam ego” 34, rozdw ojonego na „aktora i w idza” 35. Aż do dziś rozw ijają się, także w dyskursie filozoficznym i krytyczno literackim , zainteresow ania dośw iadczaniem „sam ego siebie m ów iącego” i „sie bie jak o innego” 36, w reszcie spojrzeniem „na w łasny dram at jak b y z zew nątrz” , by „rozprow adzić go w ironii i m elancholii” 37.
Pod w zględem gatunku N oce są przykładem - zależnie od punktu w idzenia - w spom nienia, autobiografii, „literatury dokum entu o so b istego ” 3fi, analitycznej prozy refleksyjno-psychologicznej. Od X X -w iecznej prozy na tem at przeżyć w e w nętrznych, widzeń sennych i nałogów, oddającej głos strum ieniow i św iadom o ści lub podśw iadom ości, różnią się tym , że m ateriał opracow ują w sposób reali styczny, szanując autentyzm doznań. Ta różnica czasam i zanika w zestaw ieniu z niektórym i odm ianam i prozy surrealistycznej (przykład m iniatur Jiingera).
Tekst, rozpatryw any całościow o, m a charakter synkretyczny: konfesyjny (ele m enty „spow iedzi”, nostalgiczne w spom nienia), analityczny („studia” nad sobą, społeczeństw em i kulturą; w arstw a rozum ow anej autobiografii), m arzycielsko- -fantastyczny („fantazje” w sensie literackim ). We w szystkich praw ie przekrojach, zm ierzając do um ownej sum y przem yśleń, reprezentuje rów nież literaturę zw ię złych syntetycznych form uł, pow tarzanych lub opracow yw anych w ariantow o. Tę w łaściw ość, która zaznacza się poprzez pięknie brzm iące, czasem aforystyczne zdanie, w ykorzystam y do sform ułow ania śródtytułów rozw ażań, zapożyczając się u K raszew skiego.
Pierw szoplanow a w arstw a w spom nień, przeplecionych dygresjam i, przyjm u je postać skom prym ow anych „w yciągów ”, „w yjątków ” i „fragm entów ” . Jest to cecha stylu epoki pozytyw istycznej, „fragm enty” pisyw ali bow iem naw et poeci, i zarazem w cześniejszych prób autora (zob. W XV, X V II), prow adzących do p a m iętnika (np. W spomnienia Polesia, Wołynia i Litwy. W ilno 1840; O brazy z życia
i podróży. W ilno 1842) lub stanow iących wprawki pow ieściow e. Przypom ina ona
pozbaw iony rygorów „gatunek” bric-a -b ra c39.
W arstwie N ocy oscylującej m iędzy pam iętnikiem i autobiografią a czystą be letrystyką m ożna dać nazw ę „literatura dokum entu osobistego” , jak o ilustrującą
33 H. S i e n k i e w i c z , R odzina Połanieckich. T. 1. Warszawa 1958, s. 116; t. 2, s. 355. 34 Zob. cytat z listu N . Ż m i c h o w s k i e j w książce G. B o r k o w s k i e j Cudzoziem ki. Studia
o p o lsk iej p ro z ie kobiecej (Warszawa 1996, s. 144).
35 H. S i e n k i e w i c z , B ez dogm atu. (1891). Warszawa 1963, s. 70; bohater tej książki także sły szy „siebie m ów iącego” (s. 330). Zob. też K. 1 r z y k o w s k i, Pałuba. - Sny M arii Dunin. (1903). Opracowała A. B u d r e c k a . Wrocław 1981, s. 88, 201, 277, 434. BN 1 240.
36 K. K ł o s i ń s k i, D la M.P.M. „Teksty Drugie” 1998, nr 4, s. 126, 128.
37 1. C a 1 v i n o, Wykłady am erykańskie. Przełożyła A. W a s i l e w s k a . Warszawa 1996, s. 23. 38 Pojęcie to zdefiniow ał R. Z i m a n d (D ia rysta Stefan Ż. W rocław 1990, s. 12, 15).
39 Zob. jeg o charakterystyki: J. D u n i n , „To c o ś ” za m ia st w ie r s z y ? „N ow e K siążki” 1992, nr 11, s. 69. - H . O s t r o w s k a - G r a b s k a , Brie a b rac 1 8 4 8 -1 9 3 9 . Warszawa 1978, s. 7. Bohater pow ieści w spółczesnej K raszew skiego R oboty i prace (18 7 5 ) jest znaw cą w „rzeczach [...] bryk-a- -braku” (cyt. z wyd.: Kraków 1969, s. 10).
am bicje literackie i pow inow actw a z piśm iennictw em o profilu wspom nieniowym .
N oce są przykładem „literatury dokum entu osobistego” powstałej w sytuacji gra
nicznej. W tedy m ożna było pokusić się zarazem o m aksym alną literackość i szcze rość, a to je s t paradoks w biografii twórczej K raszew skiego. W ytrącenie z nor malnej - j a k pokażem y, ahasw erusow skiej - koleiny życia pozw oliło skupić się pisarzow i, ja k rzadko lub nigdy dotąd, na w ykończeniu artystycznym tekstu i do prow adzeniu poglądów do ostatecznej konsekw encji lub hipotetycznej pełni. N ie podobna dopuścić m yśli o nieszczerości N ocy, co skłania do polem iki z niektóry mi kom entarzam i w edycji „Biblioteki N arodow ej” . N aw et fragm enty traktujące szlachtę apologetycznie (N 386, 388), przeczące poglądom z w cześniejszych po w ieści, w yglądają na przem yślane i zharm onizow ane z zadeklarow aną postaw ą zachow aw czą, odległą jed nak od zasklepiałości. Na tle atm osfery szczerości bez w zględnej (jak np. przyznanie się do używ ania opium , zapisy stanów z pograni cza załam ania nerw ow ego) w ym ienione fragm enty prow okują do reinterpretacji w ątków pow ieściow ych uw ażanych za krańcow o an ty szla ch ec k ie40. Przypusz czenie, że proszlacheckie poglądy w N ocach są form ą „fantazji” , podcina skrzy dła tej reinterpretacji. O granicza j ą rów nież w zgląd na to, że sam okontrola autora m ogła nie przeciw w ażyć w pływ u opium.
N oce m ożna odczytyw ać rozm aicie. W zór prym arny lektury ilustrują w edy
cji „B iblioteki N arodow ej” fragm enty w stępu i kom entarze, traktujące tekst jako niem al w yłącznie spraw ozdaw czy (w spom nieniow o-autobiograficzny). Budząc obiekcje, kom entarze retuszują jaskraw ość indywidualistycznych i zachowawczych przem yśleń K raszew skiego lub objaśniają jeg o tragedię tylko poprzez faktogra fię, nb. dziś nie w ystarczającą z uwagi na stan badań. Schodzą też w koleinę inter pretacji, kiedy próbują uzgodnić tekst z zespołem m niem ań o K raszew skim , przy pisujących mu „poczciw ość edukacyjną” 41. B yw ają nieadekw atne do struktury głębokiej i treści d z ie łk a 42, jako podobne do jednoznacznego w yjaśniania sensów figuratyw nych. M am y więc taki przypadek: N oce na tle innych dzieł K raszew skiego i całej spuścizny XIX -w iecznej zaskakują św ieżością i oryginalnością; ze starzały się kom entarze, które m iejscam i pokryły tekst sw oją patyną.
N asuw a się w niosek: nowe kom entarze, nie stroniąc od analizy i interpre t a c j i 43, w inny p rzyb rać kształt zindyw idualizow any, szukając rozw iązań nie konw encjonalnych. U życie bow iem w yłącznie tradycyjnej metody, opartej na po
40 Zob. planowany obraz szlachcica w pow ieści Resurrecturi (L 157), sprzyjający naszemu postulatow i reinterpretacji.
41 J. B a c h ó r z , Z dziw ien ie K raszew skim . W zb.: Zdziw ienia K raszew skim . Red. M. Zielińska. W rocław 1990, s. 147. C hodziłoby też o „ p oczciw ość” jako „posłuszeństw o w obec norm czytania p o to czn eg o ” (J. S ł a w i ń s k i , U w agi o in terp reta cji litera tu ro zn a w czej. W antologii: P roblem y
te o r ii litera tu ry. P ra c e z la t 1 9 8 5 -1 9 9 4 . W ybór H. M a r k i e w i c z . Seria 4. W rocław 1998,
s. 311).
42 Zob. N 382, przypis 18 - tu powinna być wyjaśniana nie tylko „fatalność”, lecz i przeczucie śm ierci; meandryczny tok myśli pisarza utrudnia takie złożone rozum ienie, ale warto wrócić do N 3 8 1 , 4 4 6 (przypis 92). Kto w ie, czy nie słuszniej, jeśli idzie o ogólną zasadę lektury i interpretacji, postęp ow ał czasem K rechow iecki - zganiony przez komentatora (W X X I) - przeplatając fragmenty
M ocy impresyjnymi dygresjam i, wprawdzie nie zaw sze fortunnymi, brakowało mu bow iem w iedzy
i śc isło ści faktograficznej.
zytyw istycznym typie lek tu ry 44, sprzyja petryfikacji dziełka. N oce m ożna rów nież odczytyw ać tak, że z sam ego tekstu w yłonią się satysfakcjonujące objaśnie nia, usuw ające potrzebę ścisłej akrybii, a jeśli należałoby j ą zastosow ać, warto uw zględnić źródła kom plem entarne, np. zespoły em igracyjnej korespondencji pi sarza.
K r e a t o r i k r e a c j a
K reatorem św iata przed staw io n eg o i o d poznaw anego (w s p o m in a n e g o )45 je st człow iek w dośw iadczeniu probierczym , uw ięziony w nim przez los - polski A hasw erus. W tej próbie, na w ypadek klęski, rozlicza się z przeszłością, m yślam i, św iatem i ludźm i. Jeśli u derza w je g o w y n u rzeniach sp rzeczno ść z p o g lą d a mi w yrażonym i gdzie indziej, trzeba to - ja k sugerow ano - położyć na karb sytu acji, w której, być m oże, w idział ostrzej albo przebarw iał obraz: nieśw iadom ie (np. pod w pływ em opium ) bądź św iadom ie, kom ponując go jak o sum ę przem y śleń, dzieło ostatnie etc.; w pracach i zbiorach tego rodzaju, naw et literaturoznaw c z y c h 46, je st czasem , choćby w uw agach w ydawców, bolesny „skurcz” i m nogie efekty: autofikcji, realności, zarazem inskrypcji i obcości. W przekłam aniach i li terackich transpozycjach rzeczyw istości N oce - w erystyczne w wielu detalach - po zostają literaturą faktu, w szakże szczególną, nie odpow iadającą jednem u kryte rium gatunkow em u. Jest w nich wiele rysów zgodnych z ów czesnym i później szym w yobrażeniem o polskim A hasw erusie jak o tw órcy-bow aryście czy em i grancie krążącym po Europie. R ów nocześnie, dzięki prześw iecającem u z tekstu niepow szedniem u , j a ”, które nie skąpi faktów z biografii duchow ej i zew nętrz nej, oraz dzięki tem u, co pozostaje nie dopow iedziane, a co spróbujem y choćby fragm entarycznie w ydobyć, m ożna m ów ić o polskim A hasw erusie niepow tarzal nym , pojedynczym egzem plarzu gatunku, jednoosobow ym stronnictw ie, jak np. w w ypadku N o rw id a47.
D ruga część rozw ażań będzie stanow iła rodzaj konspektu do pew nego typu lektury Nocy. Zam ysł odpoznania i scalającego ogarnięcia w ielokształtnego feno m enu tekstu (zw łaszcza zw iązanego z centrum znaczeń i konstrukcji) - a inaczej patrząc, zam iar opisania fascynującego m ikrośw iata tekstow ego - zadecydow ał o sposobie odczytyw ania utworu i w ysunięciu na pierw szy plan m otyw u A hasw e- ra. Ten typ lektury i uporządkow ania m ateriału tekstow ego, zew nętrznie lub p o zornie dekom pozycyjny, w istocie rekonstruujący jeg o głęboki sens i stru k tu rę48, znajduje uzasadnienie w układzie m entalnym , zapleczu intelektualnym i język u w spom nień Kraszew skiego.
44 Zob. J. W o j c i e c h o w s k i , Echa pozytyw isty czn ych norm w od b io rze p o w ieści. „Przegląd H um anistyczny” 1989, nr 7.
45 Z uwagi na kierunek dalszych dociekań rzec by również należało: nadawcą wirtualnym, au torem m odelow ym etc.
^ Np. J. Z i o m e k, P ra c e ostatnie. Słow o w stępne E. W i e g a n d t. Warszawa 1994.
47 Zob. J. M a c i e j e w s k i , Cyprian N orw id. Warszawa 1992, s. 137.
48 N a tym polegałaby nasza now elizacja niektórych w spółczesnych poglądów literaturoznaw czych , domykająca (zakresow o) „otwarty” świat lub „m gław icę” tekstu, choć nęcona perspektywą „intertekstualnych powabów, zależności i przyciągań” (W. K a i a g a , G ranice tekstu - m gław ice
Dość pow iedzieć, że struktury pojęciow e i pola sem antyczne zasadniczych kwestii, rozbudow ana frazeologia i słow a-klucze, składające się na em igrancki m otyw (czy: topos albo topikę) N ocy, w ykazują pow inow actw a z legendą o w iecz nym tułaczu w jej postaci kanonicznej i w ariantow ej, rozkwitłej w X IX wieku. O gniskują się w okół takich m otyw ów i słó w 49: w ędrów ka bez w ytchnienia; tęsk nota za nieosiągalnym sp o k o jem 50 i ładem życiow ym ; zm ieniający się kalejdo skopow o ludzie i krajobrazy w różnych m iejscach kraju, Europy oraz w refleksji intelektualnej, snach i grze w yobraźni; sam otność, bezdom ność i bezsenność; tu łacze przeznaczenie, utożsam iane zw ykle z w olą O patrzności; poczucie cierpie nia, niedosytu, niespełnienia i przym usu ciężkiej pracy; nieustanne scalanie i roz pad nieom alże w szystkiego, poczynając od rzeczy (książki, pam iątki, kolekcje) i poszczególnych lu d z i51, kończąc na przyrodzie, narodach i kulturze, której za- g rażająnp . konsekw encje walki socjalnej. Te składniki pseudonim ująśw iadom ość i entourage legendow ego i będącego przedm iotem naszego zainteresow ania Aha- swera. K raszew ski-A hasw er ma nadto cechy rodzim e (np. sentym ent do polskiej kultury i przeszłości, do stron rodzinnych) oraz zw iązane ze szczytnym posłan nictw em człow ieka i polskiego pisarza, co w duchu X IX -w iecznych wersji legen dy przełam uje kanoniczny w z ó r52, przyznający w iększą rolę zw ątpieniu. A utor
N ocy przeciw staw ia zagrożeniom potrzebę nadziei i wspólnej pracy, ideę konstruk
cji, w iarę w zw ycięstw o rozsądku i w yższych uczuć, np. zarów no przybliża, ja k i oddala m yśli o kryzysie cyw ilizacji. Jako dopełnienie lub w ariant tradycyjnego m otyw u albo na jeg o um ow nym leksykalno-pojęciow ym przeciw ległym biegu nie, zw iązanym z refleksją kom pensacyjną na różne tematy, zaznacza się tenden cja indyw idualistyczna i solidarystyczna. U zm ysław ia ona zagrożenia dla jednostki ze strony pom ysłów unifikacyjnych, jak rów ność w obec praw a czy „m ow a po w szechna” .
R ekonstruujem y w ięc na podstaw ie tekstu w izerunek polskiego Ahasw era. Sygnalizujem y zaw artość tem atyczną N ocy spoza tego m otyw u, nie chcąc redu kować w ielopłaszczyznow ej całości do obranego w ątku, choć spełnia on rolę w io dącą. O desłania do w zorca kulturow ego nie służą w ykazaniu ścisłego zw iązku z treścią legendy. Do niej w szakże N oce naw iązują m etaforycznie, ujm ując bio grafię w kategoriach „etapów A hasw erusow skiej w łóczęgi” i „doli A hasw erusa”
49 Zob. L 20: „Dla mnie życie długie, ciężk ie, dawno ze słow nika wym azało wyrazy lepsze. Z ostały tylko te, które są pow szednim pokarmem: troska, ból, ciężary zaw odu”.
50 Ten m otyw ahaswerusowski był wielokrotnie opracowywany przez w ybitnych pisarzy, już od końca w. XVIII - zob. S. S k w a r c z y ń s k a , M ickiew icza „ H istoria p r z y s z ło ś c i" i j e j realizacje
literackie. Ł ódź 1964, s. 159.
51 W tym - oczekiw anie śmierci, która nie nadchodzi. N ie jest to ahaswerusowska tęsknota do śm ierci-w ytchnienia, ale rezultat trw ożliw ego pragnienia życia intensyw nego; obawy, że straci ono tę barwę.
52 Chodzi nam o legendę średniow ieczną o Żydzie w iecznym tułaczu, pow stałą na W schodzie, której ideę przewodnią, po przeniesieniu jej w czasie wypraw krzyżow ych na Zachód, w oparciu o fragment E w an gelii iw. M ateusza (16, 18) odniesiono do rozproszonego po św iecie narodu ż y d ow sk iego; źródeł legendy szukano też np. u św. Jana ( 2 1 ,2 2 ), a w XIX w. uważano ją często za mit pow stały w epoce ludów pierwotnych, ubarwiony różnymi dodatkami (zob. E ncyklopedia katolicka. Red. F . G r y g l e w i c z [i inni]. T. 1 . Lublin 1 9 8 5 ,s. 198. - Encyklopedia p o w szech n a S. Orgelbran da. T. 16. Warszawa 1904, s. 2 3 3 -2 3 4 ).
(N 379, 3 8 4 )53. G łów nym dążeniem w obrębie zadań literaturoznaw czych, zgod nym z tendencją w X IX -w iecznych przekształceniach m o ty w u 54, je s t tutaj w yko rzystanie m ożliw ości w ariantow ych legendy, stw arzających pole do inw encji w ra m ach pierw ow zoru, interpretow anego wów czas jak o otwarty.
Trzeba się jeszcze w ytłum aczyć z „chw ytu” probierczego w obec w arstw y fak tograficznej tekstu. Snuta na m ateriale N ocy opow ieść o A hasw erusie je s t w eryfi kow ana przez lekturę dużego zespołu listów em igracyjnych K raszew skiego do rodziny (L). M ógł on spełnić rolę kontrolnego pakietu listów w stopniu w iększym aniżeli inne opublikow ane zespoły korespondencji pisarza. P ierw sza obserw acja była taka: jak że w now ym , postulow anym wydaniu N ocy pow inny się rozrosnąć kom entarze, choćby po lekturze tego zbioru, gdy pozo stają do dyspozycji jeszcze inne, o których nie zapomnimy; jak wiele te listy tłum acząi w ykazują m iejsc w spól nych z tekstem N ocy. Ten probierz pozw olił wniknąć głębiej w sferę pryw atności55 i stw ierdzić, co przeszło z niej do ow ego tekstu w postaci „surow ej” lub opraco wanej literacko56. U m ożliw ił obserw ow anie wąskiego przedziału dzielącego - niby grań górska - przepaścisty, m ocno zakorzeniony w faktach zapis w spom nienio- w o-autobiograficzny od jeg o wersji stylizow anej, prow adzącej jak b y po przeciw ległym stoku w głąb introspekcji.
Etapy i cechy ahaswerusowskiej włóczęgi
W p r o w a d z e n i e - A h a s w e r u s w ś r ó d t e k s t ó w
W ariant ahasw eryzm u w N ocach m a cechy oryginalne i pow szedniejsze, np. oscylujące m iędzy pielgrzym stw em rom antyków, m otyw em tułactw a u neorom an- tyków końca X IX w ie k u 57 a now oczesnym bow aryzm em niektórych pisarzy doby p o sty czn io w ej58.
53 Zob. dobre opracowanie W. P i o t r o w s k i e g o Legenda o A h a sw erze w litera tu rze p o lsk iej (Słupsk 1996). Autor przeanalizował m otyw Ahaswera w dziełach K raszew skiego Sfinks (1847) i D ziennik S erajiny (1875) oraz w jeg o krytyce literackiej, ale nie dał nawet wzm ianki o Nocach ani np. o tekstach M. K o n o p n i c k i e j (Szkice z cmentarzy, C h odzik) i J. L o r e n t o w i c z a (zob. dalej przypis 116) czy K. P o d w y s o c k i e g o (D zień męki. A hasw erus. T 1874, nry 3 2 7 -3 2 8 ). Przecież w szystkiego nie można było objąć, bo ahasweryzm to temat w literaturze polskiej bardzo obszerny, zw łaszcza gdy jest traktowany łącznie z wariantami motywu.
54 Zob. na ten temat A. N o w a c z y ń s k i , Ż yd w ieczn y tułacz w literatu rze. W: Szkice lite
rackie. Poznań 1918.
55 Kraszewski przyjął z niepokojem w iadom ość, że je g o listy są w dom u rodzinnym kom pleto wane; przynajmniej niektóre pragnął usunąć z pola w idzenia potom nych (L 121, 141).
56 Materiał porów naw czy uzupełnijmy tutaj o przykład ilustrujący proces beletryzacji w sp o mnień i faktów z biografii. Do „rzeczy O jcow skich” (L 275), jakie się K raszew skiem u przypom nia ły w Dreźnie, należała fajka i akcesoria do niej (L 69, 1 1 5 , 1 1 9 ) . N oce przynoszą zapisy ( N 3 1 0 , 344) nieznacznie przestylizow ane w stosunku do korespondencji (L 229).
57 Zob. S k w a r c z y ń s k a , op. cit., s. 15 5 -1 6 4 . - M. F i l i p k o w s k a , Tułacze i w ędrow cy. W zb.: M łodopolski ś w ia t w yobraźn i. Red. M. Podraza-Kwiatkowska. Kraków 1977.
58 Np. S i e n k i e w i c z (Listy. Opracowała M. B o k s z c z a n i n. T. 1, cz. 1. Warszawa 1977, s. 61; cz. 2, s. 29) uw ażał sw oje podróże za w ynikłe z „gorączki Żyda w ieczn ego tułacza”. B ow a- ryzm K raszew skiego łączył się z w yobcow aniem i życzen iem zm iany m iejsca pobytu - w takim rozumieniu: będę sobą (spokojny, sz częśliw y itp.) dopiero w m iejscu innym niż aktualne; pragnę być gdzie indziej, niż jestem . Bowaryzm Sienkiew icza i Flauberta, inspiratora pojęcia, miał charak ter bardziej w yobraźniow y i adaptacyjny; uspokajał zm ysły przez siln iejsze niż u K raszew skiego poczucie wewnętrznej tożsam ości ze św iatem , jakby w edług formuły: w szęd zie i zaw sze jestem (m ogę być) na sw oim m iejscu, u siebie.
W okresie przedem igracyjnym K raszew ski przedstaw ił swój pogląd na tem at legendy, zm ierzający w stronę ujęć w ariantow ych, w recenzji popularnej pow ie ści Eugene’a Sue Ż yd w ieczny tułacz (1844-1845). Sięgnął do w ersji oryginalnej dzieła, oceniając tłum aczenie polskie jako „barbarzyńskie, głupie, poobcinane” 59. A utorowi m iał za złe przeinaczenie „pięknej legendy”, w zorow ane na „lekcjach” Ju les’a M icheleta, Edgara Q u in eta60 oraz poglądach Dawida Friedricha Straussa, Bruna Bauera i Ludw iga Feuerbacha, jak o inspirujących odrzucanie „pow agi tra dycji i K ościoła” . Postawił też autorow i inne zarzuty: z „nielitościw ego człow ie ka” robi bohatera pełnego „słodyczy, dobroci” ; eksponuje w ątek w rogi „w ierze w szelkiej” i przez asocjacje „w iedzie nas do kom unizm u” ; w prow adza nie istnie jące zagrożenie (jezuici); bardziej m yśli o „chlebie dla ciała niż o chlebie dla du szy” 61. W konkluzji, zostaw iając osąd „pokarm u” czytelnikow i, recenzent pod kreślał, że rom ans m a „dążność antyreligijną” ; dlatego nie uznał autora za „w iel kiego pisarza” i „uczciw ego człow ieka” . Ideał pozytyw ny K raszew skiego i jego odczytanie legendy, przeciw staw ione w prost w ersjom Sue i Q uineta, zawierały się w słowach:
Żyd tułacz to m y w szyscy - nic w ięcej. Błądzim y nie m ogąc spocząć na chw ilę, bośm y Chrystusa przyjąć nie chcieli i naukę Jego zapoznali62.
Z om awianej w ypow iedzi przeszły do Nocy, m odyfikując się po drodze przez dośw iadczenie pisarskie i życiow e, niektóre wątki, ja k np.: obrona w iary jak o źró dła ukojenia i w ytłum aczenia sensu bytu; obaw y przed zaburzeniam i społeczny mi; m oralizująca szczodrość w ofiarow aniu „pokarm ów ” dla duszy; uszlachetnio ne poczucie ahasw eryzm u, teraz bardziej zindyw idualizow ane. A hasw eryzm jaw i się w N ocach jak o przywilej w ybranych lub stan fatalistyczny. A przypom nijm y, że w pow ieści Ż y d w ieczny tułacz był - zdaniem K raszew skiego - udziałem „w szystkich proletariuszów ” .
Przedstaw iona interpretacja ahasw eryzm u zbliża się do m yśli zaw artych w po em acie Roberta H am erlinga, będącym w Europie okresu em igracji K raszew skie go najbardziej znaną transpozycją legendy. Polski przekład dzieła A hasver in Rom e (H am burg 1866)63 m iał Kraszew ski w sw oim księg ozb iorze64. M ogiłę H am erlin ga jak o „piew cy” A hasw erusa opisała M aria K onopnicka w Szkicach z cm entarzy (1890).
H am erling w prow adził do legendy wątki nowe. Faktycznie w niosła je cyw ili zacja zachodnia, k tó rą obserwował. Stąd praw dopodobnie w ynika zbieżność okre ślonych m otyw ów z Nocami. A hasw erus z poem atu przew odzi - jak w tekstach K raszew skiego - „cierpiącej [...] Ludzkości”, w ierząc w przym us ciągłego dąże nia i „tajnie w yznaczone tory” 65, prow adzące do uspokojenia w ew nętrznego.
59 J. I. K r a s z e w s k i , Ż yd tułacz. „A theneum” 1846, t. l , s . 7.
60 Quinet napisał poemat prozą A hasw erus (1833), w którym m otyw Żyda w ieczn ego tułacza sym b olizow ał ludzkość.
61 K r a s z e w s k i , Ż yd tułacz, s. 15, 9, 11, 17. 62 Ibidem, s. 12.
63 R. H a m e r 1 i n g, A hasw erus w Rzymie. P oem at w sześciu pieśn iach . Przełożył W. O r d o n . L w ów 1877.
64 Zob. M. P a w l i k , K a ta lo g k sięg o zb io ru , ręk o p isó w , d yplom ów , rycin , m ap, atlasów ,
foto g ra fii, ja k o też osobistych dyplomów, adresów itp. p ozo sta łych p o śp. J ó ze jie K raszew skim . Lwów
1888, s. 296.
U Ham erlinga, ja k u K raszew skiego, problem A hasw erusa potężnieje w trak cie opowieści o jakoby „nowej epoce: Radości - U życia!” 66, konfrontow anej z ide ałem Trw ałości. Kształtuje j ą N eron, na pozór św iadom ie, w istocie pod przym u sem dziejow ym . Dalecy jesteśm y od sugerow ania bliskiego zw iązku tekstów, ale widoczne je st pokrew ieństw o niektórych wątków, w ynikające zapew ne ze zbliżo nej skali obserwacji. A są też m iejsca w spólne w zakresie szczeg ó łó w 67.
Z tą chw ilą nie zaprzestajem y obserw ow ania naszego A hasw erusa na tle in nych tekstów, niekoniecznie bezpośrednio z legendą zw iązanych; zresztą szersze kontekstow e spojrzenie zapoczątkow aliśm y w poprzednich podrozdziałach.
W ę d r o w a n i e . B e z d o m n o ś ć
„E tapy” w spom nień i refleksji, zw iązanych z określonym i punktam i na m a pie Podlasia, części daw nego w ojew ództw a brzesko-litew skiego oraz W ilna, K ró lestw a i Europy Zachodniej, prow adzą w pierw szej części N ocy od przew ażnie idealizow anych m iejsc dzieciństw a i wczesnej m łodości (zw łaszcza Romanów, Dołhe) - poprzez pierw szą 5-m iesięczną podróż na zachód Europy (1858) - do Saksonii (Drezno). Podobnie je st w części drugiej, gdzie jednak okres do wyjazdu na em igrację został ukazany w dużym skrócie. Te „etapy” nadziei, w chodzenia w św iat i nabyw ania dośw iadczeń są znaczone lub koloryzow ane przez nostal- giczno-sentym entalne opisy przyrody, „pulsacje” z w iększych ośrodków (War szaw a), pociąg do „dzieł w yobraźni” (książek), w spom nienie „ciężkich prób” w W ilnie (w ydarzenia z r. 1830 i 1832) i pierw szego osiedlenia się (Om elno), roz czarow anie do stosunków na em igracji, pam ięć o now inkach z lat m łodości (zain teresow ania m agnetyzm em w Wilnie).
Podróżow anie, uchodzące za potrzebę i nam iętność K raszew skiego 6fi, je st w św ietle N ocy przede wszystkim jeg o przeznaczeniem . U staw icznie pojaw iają się w różnych kontekstach, tw orzące wspólne pole sem antyczne, w ycieniow ane motywy: drogi w nieznane, podróży, w ędrówki, tułactwa, w ygnania, braku w y tchnienia, „popasu” bez satysfakcji i „m iłych w spom nień” (jak np. kuratorstw o w Ż yto m ierzu )69, w reszcie nieustannych przenosin („W sam ym Dreźnie [...] je d e naście czy dw anaście razy musiałem się przenosić z m iejsca na m iejsce”, N 3 8 0 )70. W tym wątku w yrażone je st poczucie „katastrofy” , „ciągłej ironii losu” (N 323, 381) i ulegania „przeznaczeniu” (N 359-360). Sublim uje się ono w m otywie szu
66 Ibidem , s. 12.
67 Czyniąc aluzją do sw ego ciężkiego bytu po jub ileuszow ym (1879) roku popularności, K r a s z e w s k i pisał: „niedaleko była Skała Tarpejska od Kapitolu” (N 380); u H a m e r l i n g a (o p . c it., s. 8) w ystępują bezpośrednio po sobie, ale bez podtekstu, obrazy Kapitolu i Skały Tarpejskiej. Ten przykład uzm ysław ia zasadę powinowactwa: obaj twórcy-erudyci odw oływ ali się do pewnej oczyw istości w strukturze przestrzennej Rzymu. U H a m e r l i n g a (op. c it., s. 2 87) żołnierz Nerona wspom ina z „ojczyzny oddalonej” szczególn ie „bory jo d ło w e”; w Nocach w ystępuje m otyw jodeł w Rom anow ie (N 3 0 4 -3 0 5 , 308, 3 1 2 -3 1 3 , 319; zob. L 31, 130, 151), uzasadniony przez biografię i tęsknotę.
6X Zob. B a c h ó r z , op. cit., s. 144. 69 Zob. te m otyw y w: L 299, 3 6 2 -3 6 3 .
70 Por. L 222: „Ja zaś mam przeznaczenie w ynosić się i przenosić. Jak nie z domu do domu (jedenaście razy w sam ym Dreźnie), to z pokoju do pokoju” .
kania w podróży olśnień, a znajdow ania rozczarow ań lub nadziei zw iązanej z „na rodami pochodzenia łacińskiego” i pielęgnow aniem skarbów kultury. Tow arzy szy tem u refleksja nad „niesłychaną zm ianą w pojęciach”, p ostrzeganą jak o w ięk sza od przew rotu w „organizm ie” i polityce Europy (N 370 -3 71 ). To rezultat do św iadczeń autora, bo teraz - ja k stw ierdza - „stosunek w idoku i w idza odm ienny” (N 432). „N ow e prądy” lokalizuje Kraszew ski w okresie po r. 1870, w skazując: w literaturze i sztuce - realizm , naturalizm , im presjonizm ; w polityce - oportu nizm; w życiu codziennym - praktyczność. O bserw acje kończy refleksja ahasw e- rusow ska, ale bez typow ych w takiej sytuacji akcentów goryczy. Przypom ina prze słanie z poem atu H am erlinga, lecz różni się od w ielu tekstów w ykorzystujących m otyw w iecznego tułacza. C zyniąc rachunek z w ędrów ki, zw łaszcza po najnow szym dorobku ludzkości, autor przyznaje, że wiele straciliśm y, szczególnie m i łość u ludzi, jed n ak niem ało zyskaliśm y, choć są to zdobycze z natury swej niew i doczne.
N iedola jest mistrzem potężnym , nauczycielem surowym , ale ma siłę odradzającą. Są łzy karmiące, są ow ocujące boleści, są cierpienia leczące. [N 3 7 1 ] 71
Poczuciu w łóczęgi tow arzyszy św iadom ość bezdom ności (zob. LM 183), sa m otności, pustki i destabilizacji, nie tylko w życiu osobistym , ale i społecznym . G w arantem stałości były dla pisarza objaw y szacunku dla przeszłości i „żyw ioły zachow aw cze” , w zorcow e w Anglii, choć i tam słabną, bo „zbiory, biblioteki roz praszają się i w yprzedają” (N 384). N a tak ą treść rzutow ały refleksje dotyczące narodow ej przeszłości (zob. N 382) i em igracji polskiej w D reźnie oraz - spoza tekstu, kam uflow ane w nim - „fantazje” zw iązane ze zm ianą m ieszkań. W D reź nie każde now e m ieszkanie miało, w oczach K raszew skiego, zalety przed prze p row adzk ą i krótko po niej. Potem ujaw niało sam e wady, w ięc trzeba się było znów przenosić. Duże locum m ieściło, co potrzeba, ale drogo kosztow ało. M niej sze m iało ogródek przypom inający Romanów, ale brakow ało w nim m iejsca na k s ią ż k i72. W kolejnym znajdow ała się przestrzeń na książki, ale pisarz nie miał gdzie m alow ać. K iedy odpow iadały mu warunki zdrow otne, to m artw iły wydatki zw iązane z adaptacją. D ygresja ta, bez zam ierzonej złośliw ości, m a pom óc w od czytaniu określonych fragm entów N ocy i uprzytom nić, ja k ciężki był dla K raszew skiego pobyt w w ięzieniu, gdzie opracow ał w yrachow any plan przechadzki krót k ą aleją, by oszukać zm ysły naw ykłe do większej przestrzeni (zob. N 373).
W ażne są obszerne zapiski ukazujące sytuację K raszew skiego i kolonii pol skiej w D reźnie (N 41 7-42 3). Czytamy, że za jego pobytu stolica Saksonii, „daw niej pełna Polaków ” (kolejne fale em igracji), zm ieniła przyjazny stosunek do nich i sam a uległa „w ielkiej m etam orfozie” . Przejawy w rogości i obojętności były np. takie: szorstkość urzędników , brak sym patii dla Polaków w „górnych w arstw ach dw oru”, utrudnianie stałego osiedlenia. D ochodził jeszcze rygor policyjny wobec em igrantów , których Kraszew ski w ystylizow ał na A hasw erusów : „Polacy m ieli na sobie to piętno ju ż w yciśnięte od losu, że w szyscy szli żyw iołem ruchu, a tu cienia naw et je g o się lękano” (N 419). Jeśli pam ięta się z innych pism K raszew
71 M oże zaznaczają się tu akcenty m esjanistyczne (zob. dalej).
72 Zob. zapytanie: „Jak się z 15 tysiącam i książek ruszać?” (L 245). W edług B a c h o r z a
skiego obraz D rezna jak o „schronienia” pod każdym w zględem przyjaznego Po lakom 73, widać, że teraz nasilił się pesym izm pisarza.
Liczba Polaków w Dreźnie „nie przechodzi dziesiątków ” (N 420). O granicze niu uległ też napływ innych cudzoziem ców . Przybysze rozpierzchli się w różne strony Niemiec. Stopniow e „opustoszenie” nastąpiło w latach 1870-1880.
R ów nocześnie obniżyła się rola cyw ilizacyjno-kulturow a D rezna. Zaczęło przygasać życie intelektualne i artystyczne. N aw et zachw ycając się rozw ojem ar chitektonicznym , Kraszewski pozostaje przy diagnozie, że m iasto jest ,ja k o stoli ca m artw e” (N 423; zob. też N 421).
W takim m ieście, czując niedosyt w rozm aitych dziedzinach, pisarz w iele lat m ieszkał. Dopóki nie nastąpił proces, staw iający go w obec pew ności, że w naj lepszym w ypadku trzeba będzie pożegnać przym usow e m iejsce pobytu. Stw ier dzając w N oca ch, że po wyjściu z w ięzienia będzie „bezdom nym ”, Kraszew ski z przejm ującym spokojem relacjonuje sw oje aktualne spekulacje na tem at m iesz kań - j u ż tylko grę w yobraźni. B ezdom ność jaw i się teraz w w ym iarze podśw ia dom ym , w treści chorobliw ych „snów przezroczystych” .
N ieustannie w e snach szukam osiedlenia, domu; oglądam i targuję się na przemiany; [...] dokucza to osiedlanie się, o którym nie m yślę, bo przed sobą nie w id zę dotąd najmniejszej nadziei w yzw olenia. [N 446]
Ton w ypow iedzi w tych partiach tem atycznych je st z reguły powściągliwy, w ym ow ny tylko poprzez fakty, zgodny z w yznacznikiem gatunkow ym N o cy jako studium problem u. N atom iast w L istach, stanow iących p en d a n t do om awianego zagadnienia, nastroje i em ocje zarysow ują się silniej: w iększe są nadzieje, radości i zgryzoty, nazw ane wprost.
B e z d o m n o ś ć
Sen daje A hasw erusow i złudę osiedlenia lub spoczynku, ale nie skraca drogi do celu i nie rozw iązuje żadnych kłopotów. A hasw erus H am erlinga, jak wielu mu podobnych, w ciąż był traw iony „bezsenną żądzą w ytchnienia” 74. Sny tułacza nie są przyjem ne; nie zaw sze m ożna zasnąć. Takie w tórne i oryginalne wobec legen dy wątki przynosi m otyw snu i bezsenności, łączący części N ocy.
O publikow ane w 1839 r. W spomnienia snów , utrzym ane w dość pogodnym nastroju, nie zapow iadają późniejszych zm artw ień pisarza, choć zaw ierają to, co uw ydatni się w Nocach', zespolone m otyw y niespełnienia i przeznaczenia oraz pogląd, że sny należą do zdarzeń i m arzeń, zapam iętyw anych ja k „w ypadki”, a uznanych za „drugą, dziwniejszą, kto wie, czy nie najszczęśliw szą część życia” 75. Tej „części” zaczęło mu z upływ em lat dokuczliw ie brakow ać, m im o stosow ania coraz silniejszych m edykam entów - w M agdeburgu „dopiero po 3 krople [opium] sen” 76, ale nie do rana (zob. L 309); opium brał co dzień, m olestując znajom ych
73 Zob. Rachunki z roku 1868. Przez B o 1 e s ł a w i t ę. Poznań 1869, s. 6 7 6 -6 7 8 . 74 H a m e r l i n g , op. cit., s. 308.
75 J. I. K r a s z e w s k i, W spomnienia snów. (Z m oich pam iętników ). „Tygodnik Literacki” 1839, nr 10. Cyt. z: P am iętn iki, s. 151.
o regularne dostaw y tego środka, w ym ienianego w listach pod eufem istycznym i nazwam i (zob. LM 115, 119, 121, 141).
Z listów w ynika, że od początku pobytu w D reźnie sam otnicze noce „zapisy wały się” K raszew skiem u w takim w rażeniu: „i sny, i m arzenia, i przyw idzenia - zasnąć straszno” (L 17). Zw ykle nie pam iętał snów, a z ciekaw szych „spow iadał się” bratu K ajetanow i (np. L 94). Senne „obrazy niezliczone i koszm arne” m iew ał najpierw wtedy, gdy palił tytoń przed snem (L 213); potem ju ż niezależnie od tego. W listach są uryw ane zdania, jak b y w yjęte z N o cy , narzekające na noce „okropne” (L 269, 307).
Trudne noce ukształtow ały form ułę tytułow ą i - praw dopodobnie - tekst, bo w „tych bezsennościach” pisarz zw ykle przygotow yw ał sw oje pisanie na dzień następny (L 309). W N ocach w yznaje, że w iele razy we śnie układał plany pow ie ści i im prow izow ał, np. w „śnie przezroczystym d. 19 m arca r. 1884 zlepił się ośm iow iersz” (N 358).
P ojęcie „sen przezroczysty”, zarazem poetyzujące i eufem istyczne (bo nie chodzi o stan przyjem ny), nazyw a czas płytkiego uśpienia i „hipnotyzm u”, który w ypełniają obrazy rzeczyw istości pom ieszane w osobliw y sposób z m arzeniem , np. w idziane przedm ioty ulegają „m etam orfozom dziw acznym ” , słyszalne są gło sy pow stałe z „szelestów liści i m ruczenia w iatru” (N 357). Łączy się z tym przy kry „stan pół snu, pół ja w y ”, kiedy rzeczyw istość ciąży w spom nieniam i, a „m a rzenie zagląda do m ózgu” (N 309, zob. też N 372); kiedy duch je st rozbudzony, a ciało pragnie snu; gdy zachodzą obaw y „um ysłow ego obłąkania” (N 373); gdy „sen przeryw any” nie trw a „dłużej godziny” (N 445). A naliza tych stanów w ym a ga nieliteraturoznaw czej kom petencji. Pozostaniem y więc przy treści i dygresyj- ności snów ośw ietlających nasze zagadnienie.
K raszew ski w yznaje, że w snach prześladow any je st długam i i niedostatkiem , a snów w esołych nigdy w życiu nie m iewał. Każde m arzenie, nie tylko senne, uw aża za kłopotliw e i dręczące, „bo nie daje spocząć m ózgow i” (N 359). Jest to „obraz żyw ota” , dodajmy: żyw ota Ahasw erusa, gdy czytam y: „m iejscow ości dziw ne odw iedzam tylko we śnie. Jest takich kilka, które w m arzeniach się pow tarzają, a na jaw ie ich nigdy nie w idziałem ” (N 357); nasuw ają się też luźne skojarzenia z X X -w ieczną prozą, jak np. N iew idzialne m iasta Italo C alvina (1972; wyd. p o l skie: 1975). Ten św iat przypom ina rów nież opow ieści, zw yczaje i kłopoty dzie ciństw a: „N ajczęściej chodzi się po nim boso, bez czapki, a gdy przyjdzie szukać czegoś, nigdy znaleźć nie m ożna” (N 3 57-358).
M otyw nocy bezsennych jest kanw ą przew odnią rozm aitych dygresji: przy gnębiających - na tem at dobroczynności opium; autentycznie fascynujących, zw ią zanych z hipotezą zw rotu w naturze ludzkiej, który nastąpiłby, gdyby udało się w ykorzystać „szósty zm ysł” ujaw niany w hiperestezji. N ie tylko O chorow icz, nb. w spom niany w tekście, m ógłby pozazdrościć autorow i tych spekulacji, a podob ne prow adził np. bohater P a łu b y 11.
P rzejm ującą analizę snów, jak że „przezroczystych”, przynosi „epilog” . Nie w szystko je s t tu w ytw orem nienaturalnie rozbudzonej w yobraźni lub konw encji