• Nie Znaleziono Wyników

Ahaswerus polski według "Nocy bezsennych" Józefa Ignacego Krasickiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ahaswerus polski według "Nocy bezsennych" Józefa Ignacego Krasickiego"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Mazan

Ahaswerus polski według "Nocy

bezsennych" Józefa Ignacego

Krasickiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 91/2, 45-73

(2)

BO G D A N M AZAN

A H A SW ERU S POLSKI W ED ŁUG „N O CY B EZSEN N Y C H ” JÓZEFA IGN ACEGO K RA SZEW SK IEG O

Jak A haswer błądzić m uszę, N igdzie nie mając sp o k o ju ...1

Metryka tekstu. Metoda opracowania

P o w s t a w a n i e N o c y b e z s e n n y c h

Interesujący em igracyjny tekst, który chcem y odczytać na nowo, ukazał się w „Tygodniku Ilustrow anym ” (1 8 8 7 -1 8 8 9 )2, zaopatrzony w dw a „rysunki w łas­ noręczne” autora przeznaczone na kartę tytu ło w ą3. Edycję w tym piśm ie, w XIX- -w iecznych bibliografiach odnotow aną pod tytułem N oce bezsen n e4, przypom niał w im presyjnym szkicu Adam Krechowiecki, dodając „nie drukow any epilog” 5. C ałość ukazała się w tomie P am iętn iki6.

1 J. I. K r a s z e w s k i , Tulactwo. W: N igdzie nie dru kow an e p o e z je i u ryw ki prozą. Z teki

p o śm iertn ej Józefa Ignacego K raszew skiego. Wydała K. Ł o z i ń s k a . Warszawa 1912, s. 62.

2 J. I. K r a s z e w s k i , N o ce bezsenn e. F antazje na tle czarn ym . „Tygodnik Ilustrow any” (dalej: T) 1887, nr 221 (fragm. początkowy); T 1888, nry 2 6 2 -2 7 0 , 2 7 2 -2 7 4 (cz. 1, łącznie z fragm. początkow ym ); T 1889, nry 3 5 8 -3 6 5 (cz. 2: W spomnienia i fa n ta zje).

3 Oba rysunki zam ieszczono ogłaszając fragment początkow y; jeden tow arzyszył publikacji pierw szego odcinka w 1888 roku. N ie wym ienia tych rysunków tom 12 N ow ego K orbuta (Kraków 1966), podobnie jak innych, wykonanych w Magdeburgu, przedstawiających m.in. realia w ięzienne. Zob. Szkice rysu nkow e K raszew skiego z M agdeburga. „K łosy” 1887, nr 1135, s. 2 0 6 -2 0 7 . Prawdo­ podobnie o te szkice chodziło Kraszewskiemu w liście do brata Kajetana z 29 X 1886, którą to hipo­ tezą uzupełniam y komentarze do edycji: J. I. K r a s z e w s k i , L isty do rodziny. Opracowanie i wstęp S. B u r k o t . W rocław 1993, s. 365. Do tej edycji odsyła dalej skrót L, liczby po skrócie oznaczają stronice.

4 Zob.: K. E s t r e i c h e r , Sześćdziesiąt lat p ra c y J. I. K ra szew sk ieg o (1 8 2 8 -1 8 8 7 ). Kraków 1887. - P. C h m i e l o w s k i , D odatek. Spis chronologiczny u tw orów K raszew skiego (1 8 3 0 -1 8 8 7 ). W: J. I. K r a s z e w s k i , Wybór pism . Oddział 10. Warszawa 1894.

5 A . K r e c h o w i e c k i , J ó z e f Ignacy Kraszew ski. „Pamiętnik Literacki” 1912. „Epilog” został przypom niany przez W. H a h n a w e w stęp ie w: J. I. K r a s z e w s k i , M oritu ri. Kraków 1925, s. X X X V III-X 1. B N I 86.

6 J. I. K r a s z e w s k i , Pamiętniki. Opracował W. D a n e k . W rocław 1972. BN I 207. Do tekstu

N o c y bezsen n ych w tej edycji odsyłam skrótem N , natom iast do w stępu W. Danka - skrótem

(3)

C zęść pierw sza N ocy, oznaczona w pierw odruku: Drezno 1884, była pisana zapew ne w ów czas, gdy Kraszew ski - aresztow any 13 VI 1883 w spraw ie „kore­ spondencji francuskich” - po złożeniu kaucji został zw olniony z w ięzienia w Mo- abicie (północno-zachodnia dzielnica Berlina) i w rócił 8 VIII 1883 do Drezna, gdzie przebyw ał do procesu lipskiego (1 2 -1 9 V 1884). Część druga, oznaczona: 1884, pow stała „w jesien i”, jak stw ierdza K recho w ieck i1, w tw ierdzy m agdebur­ skiej. Do niej K raszew ski został przew ieziony 26 V po w yroku skazującym . Sąd nie przystał na Glatz (Kłodzko) ani saski Kónigstein, o który pisarz prosił ze w zglę­ du na zd ro w ie8. Trybunał nagiął się do woli B ism arcka i w yrokow ał surow iej, niż żądał prokurator, znajdujący argum enty do oskarżenia naw et w pow ieściach K ra­ szew sk iego9. Poeta em igracyjny M aksym ilian Hertel, który był krótko w Dreźnie w r. 1864, napisał „z pow odu procesu K raszew skiego” dwa sonety, obiecujące w ybłysnąć „polskich sum ień [...] grom em ” w obronie „M istrza”, przypom inają­ cego „cień W allenroda” l0. Natom iast nieliczni ludzie w kraju przyznający się wtedy do solidarności z pisarzem m niem ali, że rozgłos nadany sprawie, w ym iar kary oraz w ybór w ilgotnego i zadym ionego M agdeburga św iadczą o chęci „złam ania” starca i ugodzenia w naród polski. N ależeli do nich publicyści „Tygodnika Ilu­ strow anego”, pism a w yznaczonego jak b y przez los do publikacji N ocy bezsen­

nych. W praw dzie „T ygodnik” kiedyś „o k p ił” K raszew skiego na honorariach

(L 204), ale od lat drukow ał jeg o pow ieści, szczycąc się tym, że zaw ierały „skry­ stalizow any sąd o społeczeństw ie” ". Było to bodaj ostatnie pism o, jak ie przed śm iercią dotarło do niego z kraju l2.

W m agdeburskim liście K raszew skiego do A dam a Pługa 13 znalazły się cha­ rakterystyczne inform acje i m otyw y z N ocy (objaśniające sam tekst): w zm ianka o przechadzce od godz. 9 do 11 na terenie twierdzy, gdy innym w ięźniom zezw a­ lano na spacery po m ieście; m otyw „zam knięcia [...] w bardzo ciasnym obrębie” (w N ocach je st m ow a o „klatce zim nej” (N 444)); uw aga o dokuczliw ości polega­ jącej na gaszeniu św iateł o godz. 11 w iec zo re m l4, kiedy to - ja k czytam y w liście - zaczynały się „noce bezsenne” lub przesypiane z pom ocą opium ; m otyw pow ie­ rzenia się woli Bożej, persew erujący w Nocach.

Z w racam y uw agę na detale, zresztą zw iązane z rekonstrukcją obrazu p ol­ skiego A hasw era, gdyż okoliczności pow stania N ocy m ają duże znaczenie. N aj­ pierw dla ich zawartości faktograficznej, niekiedy odm iennie aniżeli w innych teks­

7 K r e c h o w i e c k i , op. cit., s. 374.

8 Zob. W ł. S. [W. S a b o w s k i ] , Spraw a K raszew skiego. T 1884, nr 73, s. 327. - A . P ł u g [A. P i e t k i e w i c z], Śp. J ó z e f Ign acy K raszew ski. „K łosy” 1887, nr 1140, s. 282.

v Zob. W ł. S, op. cit. - J eszcze słów ko o sp ra w ie K raszew skiego. T 1884, nr 74 - S. M i 1 e w-

s k i, Bism arck contra K raszew ski. „D etektyw ” 1987, nr 2, s. 3 -1 0 .

10 O publikował je S. M a k o w s k i (M aksym ilian H ertel, p o e ta nieznany. „Rocznik Towarzy­ stwa Literackiego im. Adama M ickiew icza” t. 24 (1989), s. 93).

11 A. M i e s z k o w s k i , K raszew ski w „ Tygodniku ”. T 1889, nr 354, s. 329. 12 Zob. J. 1. K r a s z e w s k i , K artki z kalendarza. W: Pam iętniki, s. 469. 13 W: P ł u g , op. cit.

14 B yły wyjątki od tej zasady. Zob. J. I. K r a s z e w s k i , Z apiski z M agdeburga i San Remo. W: P am iętn iki, s. 455. Podobnie było w wypadku, przechadzki, z której Kraszewski korzystał jakoby „dopiero po południu” (P. C h m i e l o w s k i , J ó z e f Ign acy K raszew ski. Z arys historycznoliteracki. Kraków 1888, s. 491).

(4)

tach K raszew skiego ośw ietlającej jego biografię i poglądy. Poza tym uw yraźnia się kw estia jakości estetycznych. W tym w ypadku, w najbardziej - zdaw ałoby się - nie sprzyjających w arunkach, pisarz, pracując rów nocześnie nad pow ieściam i, znalazł dość siły i czasu, by nadać N ocom w yborną m iejscam i form ę lite ra c k ą 15. Nie był poganiany przez przym us i pośpiech, zw ykłych stróżów swojej pracy. Je­ śli zaś chodzi o w pływ nakazu odosobnienia na kondycję ściśle pisarską i poten­ cjał N o cy, w iele m ogłyby wyjaśnić odnośne w zorcotw órcze przesłania pozytyw i­ stycznej epoki. Tego rodzaju duchow y model został określony przez szkockiego m oralistę (a nie pisał tych słów mistyk):

Odważni m ężow ie niekiedy korzystali z przymusowej sam otności dla wykonania dzieł w ielk iego znaczenia. W sam otności ta żądza wydoskonalenia duchow ego znachodzi doskona­ ły pokarm dla siebie. Dusza przestaje tylko ze sobą - energia jej natęża się n iezm iern iel6.

W skazane tu i inne drobiazgi m ają znaczenie rów nież dla oceny wrażliw ości K raszew skiego oraz jego reakcji na zjaw iska i ludzi. Tutaj, konstem ując czytelni­ ka i kom entatora (chodzi o w ydanie Pam iętników w „B ibliotece N arodow ej”), pi­ sarz czasem m odyfikuje swoje poglądy w cześniejsze, np. w ypow iada się przeciw niezróżnicow anej równości i wolności (N 3 34-336). A nalizuje szereg zagadnień dociekliw iej; prezentuje w yw ażone spekulacje i śm iałe prognozy, m ając poczu­ cie, że zam yka się w przekazie w yjątkow ym i - praw dopodobnie - ostatnim tego rodzaju. Ten aspekt w pływ a korygująco na zw yczajow ą u K raszew skiego postać przekazu pam iętnikarskiego, choć i ona w ykazuje w iele odstępstw od w zorca tra­ dycyjnego (zob. W VIII—IX). Nadto rzutuje na dostosow anie form y wspom nie- niow o-autobiograficznej do potrzeb refleksyjnego dyskursu na różne tematy, np. nasyca tekst dygresją rozgałęziającą się szkatułkow o (jednak kontrolow aną - zob. N 342, 441), elem entam i epickim i oraz pow ściąganym liryzm em i tragizm em .

M im o w ielu cech um ożliw iających objęcie całości w spom nień jednym tytu­ łem delikatny przedział rozgranicza części tekstu. Pierw sza część była pisana w sy­ tuacji tru d n e jl7, ale nie tak beznadziejnej, ja k ą w ydaw ała się autorow i, gdy tw o­ rzył część drugą, W spomnienia i fan ta zje. W pierw szej części w yczuw a się kon­

15 W ocen ie dostępnej wersji tekstu trzeba uzw ględnić konsekw encje działań cenzury, nie poprzestając na nie udokumentowanej supozycji edytora P am iętn ików (s. 405, przypis 43). Synte­ tyczny protokół cenzorski (bez przytoczeń inkrym inowanych fragm entów ), w edług m ego roze­ znania należący w aktach urzędu do najbardziej wypracowanych i najdłuższych pośw ięconych jed ­ nemu utworowi literackiemu, przedstawia genezę i problematykę dziełka: ukazana jest m.in. em i­ gracja po r. 1830 i 1864 - stąd można w nosić o kierunku zastrzeżeń, gdyż był to temat z reguły zakazany; cenzor zgłasza pod adresem w ielu odcinków (numerów pisma) propozycje w ykluczeń i formułę „biezusłowno zaprieszczeno" (Protokoły posiedzeń W arszawskiego K om itetu Cenzur\>, 1888, s. 2 1 8 -2 1 9 . Archiwum G łów ne Akt Dawnych w Warszawie, sygn. 38. Przedruk fragmentów w:

Ś w ia t p o d kontrolą. Wybór m ateriałów z archiwum cen zury rosyjskiej w W arszawie. Wybór, prze­

kład i opracowanie M. P r u s s a k . Warszawa 1994, s. 71). Wskazana byłaby w ięc tekstologiczna rekonstrukcja utworu, np. w rozumieniu takim jak w pracy D. L i c h a c z o w a Rekonstrukcje tekstu (Przełożyła A. S y m o n o w i c z . „Pamiętnik Literacki” 1994, z. 2, s. 209) - j a k o „odtworzenie całej ideow ej i stylistycznej istoty określonego etapu w życiu zabytku” (ibidem ).

16 S. S m i l e s , O c h a ra k te rze . S p o lsz c z y ł W. P r z y b o r o w s k i. T. 3. W arszawa 1873, s. 151-152.

17 Składały się na to różne pierwiastki: stały dozór policyjny (z m ożliw ością wychodzenia z do­ m u), sprawa sądowa „nawet nie rozpoczęta”, zły stan zdrowia, rozdrażnione nerwy, lęki, bezsenność usuwana przez silne środki m edyczne (zob. L 305, 307), poczucie „n iew inn ości” i „katastrofy”.

(5)

takt ze św iatem ludzi i pierw iastek sw obody osobistej, splatający w spom nienia z przędziw em planów na przyszłość. N aw et biorąc popraw kę na - częste w o k re­ sie drezdeńskim - utyskiw ania K raszew skiego w listach do rodziny na w łasny l o s 18, m ożna rzec, że tekst ten pow stał w sytuacji granicznej, z pełną św iado m o­ ścią tego stanu, nie kłam aną przed sobą i potencjalnym odbiorcą.

S ygnały czasow ości i dyspozycji pam ięci, kształtując chro n o lo g ię o p isy ­ w anych w ydarzeń l9, m ów ią zarazem o genezie tekstu i o egzystencji. W yzna­ czają trójczłonow ą ramę: z reguły idealizow ana przeszłość cyw ilizacji, daw nej Rzeczypospolitej i dom u rodzinnego, na ogół sceptycznie i pesym istycznie po­ strzegane „dziś” ludzkości oraz budzące niepokój i ostrożne nadzieje ,ju tr o ” .

D ruga część N ocy rozpoczyna się i kulm inuje w spom nieniem jesieni (N 372, 407), oznaczającym dla pisarza „dwie wiosny, jed na po drugiej stracone” (N 407, zob. też N 409), tj. przedział: 1883 - M oabit, 1884 - proces. W szystko w skazuje na to, że opisana na początku Wspomnień i fa n ta zji „przechadzka h igieniczna” (N 373) krótką uliczką ograniczoną słupkiem odbyła się w w arunkach w ięzien­ nych, w cale nie przypom inając „gim nastyki higienicznej” z lat na w olności (zob. L 235). „E pilog” uw iarygodnia się w swej funkcji, uw ierzytelniając zarazem czas pow stania drugiej części (jesień 1884) inicjalną w zm ianką: „Piętnasty m iesiąc upływ a od chw ili, gdy położenie m oje tak się przerażająco i boleśnie zm ieniło” (N 444). Jeśli przyjm iem y za początek „katastrofy” datę aresztow ania, przytoczo­ ne słow a określą autobiograficzne hic et nunc na w rzesień (w czesną jesień ) 1884, zatem zlokalizują robotę pisarską w początkow ym okresie uw ięzienia w tw ierdzy m ag d eb u rsk iej20.

Odliczaniu przez K raszew skiego czasu, które mówiło: A hasw erus je st na uw ię­ z i 21, tow arzyszą ciągle w części drugiej - podsycane przez św iadom ość przezn a­ czenia i „przedsm ak grobu” - obaw y obłąkania i niepokój zw iązany z tym , że „je­ żeli Bóg z życiem wyjść pozw oli” (N 3 8 1 ), czekają pisarza przenosiny, nie w iado­ mo, dokąd. Według najbardziej optym istycznego scenariusza z N ocy K raszew ski w idział sw oje kolejne lata w perspektyw ie tułacza: „Bezdom ny, bo w D reźnie j e ­ stem niem ożliw ym ” (N 4 4 6 )22. Po opuszczeniu za kaucją M agdeburga (7 XI 1885) pisał w liście do Pługa:

ls M otywy narzekań były takie: w iek, zdrowie, przeczucia śm ierci, udręki pracy oraz warun­ ków dom ow o-finansow ych i tułaczych, np. niespełnienie w twórczości i życiu rodzinnym.

” O kreślająją m.in.: cykliczność (etapow ość) z nawrotami, spirala czasow a, retrospekcje i an­ tycypacje, w ogóle - liczne zakłócenia linearnego porządku czasow ego. „

20 Zob. komentarz do tekstu N ocy (N 444, przypis 88). Jesień, spędzana w zam knięciu, musiała w yjątkow o deprymująco oddziaływ ać na pisarza. O tej porze, kiedy m ógł, „uciekał gd zieś” na trasę podróży (zob. L 188).

21 Pew ną trwałą formą ograniczenia było również poddanie K raszew skiego i je g o rodziny sta­ łem u nadzorow i tajnej p olicji - zob. w zm iankę b ib liograficzn ą i dokum enty na ten temat w: W. W a s y ł e n k o , U kraińskim tropem p o lsk ic h p is a r z y X IX i X X w ieku. Poznań 1996, s. 72, 8 7 -8 9 .

22 Ten fragment „epilogu” ma prawie identyczną wersję w korespondencji (L 307). Zob. też J. I. K r a s z e w s k i , T. L e n a r t o w i c z , K orespon den cja. Przygotow anie do druku i komentarz W. D a n e k. W rocław 1966, s. 406. W cześniejszy fragment (, je ż e li B óg [...]”) ma przybliżony odpo­ wiednik w korespondencji (J. I. K r a s z e w s k i , Listy do A dam a i Joann y M iłaszew skich, rodzin y

Langie, W alerego E ljasza-R adzikow skiego. Opracował W. D a n e k . W rocław 1966, s. 114. Dalej

(6)

W yszedłem z tej kaźni zgrzybiały, i jeden B óg ocalił od obłąkania - taki był stan nerwów. Zostało z tego, że teraz po całych nocach ję cz ę i zrywam się, śniąc strachy21.

Te słow a ukazują istotną treść przeżyć w twierdzy. O dsyłają do przestylizo- w anych ekw iw alentów w N ocach, odzw ierciedlających sytuację graniczną poprzez transpozycję na rozrachunkow y i terapeutyczno-nostalgiczny obraz w spom nień, ulirycznioną lub chłodną refleksję, literaturę faktu.

N i e t y l k o o g a t u n k u

Edytor (W incenty Danek) ujął specyfikę gatunkow o-tem atyczną tekstu naj­ pierw w asekurujący zapis, zauw ażając także brak N ocy w obiegu czytelniczym i naukow ym - ten człon konstatacji zachow ał w zasadzie aktualność do dziś. W ko­ lejnych uw agach znaw cy dorobku K raszew skiego rów nież w ystąpiły oznaki re­ zerw y w obec oryginalnej formy dziełka (W V, VIII), choć pojaw iły się napom knie­ nia dotyczące now atorstw a w arstw y narracyjnej i m entalnej („potok św iadom o­ ści” , analogie do prozy XX w ieku - W IX, X IV -X V I).

Przytoczona w e Wstępie D anka w ypow iedź K raszew skiego24, niechętna pisa­ niu pam iętników , urucham ia nasze interpretacyjne przypuszczenie: N oce nie są fo n n ą w spom nienia ani autobiografii w sensie potocznym , a jeśli są - to z uwagi na w yjątkow ość m om entu (sytuację graniczną), który uchyla albo m odyfikuje za­ strzeżenia pisarza do pam iętnikarstw a. Były one następujące: „taka autobiogra­ fia” je st m im o woli apologią; do pisania o sobie „potrzeba być tak szczęśliwym , ażeby w siebie uw ierzyć i być życiem swym zaspokojonym ” (K raszew skiem u zaś tego poczucia brakow ało); pam iętniki odsłaniające życie pryw atne znanej posta­ ci na nic się nie przydają, bo ono jest „tylko pom ocniczą cyfrą do odczytania niektórych zaw ikłanych frazesów ” 25. W tej w ypow iedzi tylko „pism a” zostały uznane za „najlepszy m ateriał, w którym m im o woli się cały człow iek m ieści i od­ bija” .

W róćm y do przypuszczenia, rozw ijając je, że N oce reprezentują typ w spo­ m nień, w którym sytuacja graniczna znosi naw et bezw iedną chęć okłam ywania. N ależą zarazem do „pism ”, dzięki niepośledniej dom ieszce literackości związanej z oddaniem stanu w ypełniającego, by tak rzec: „szczeliny [...] m iędzy pow ierzch­ nią życia a jeg o głębią”, jak pisał Ernst Jünger w sw oim jak b y dzienniku intelek­ tu a ln y m 26. Ten niezm iernie intrygujący pisarz był - podobnie jak Kraszewski - zainteresow any „przezroczystością” rozm aitych zjaw isk, k tórą tak definiow ał (co spraw dza się na „snach przezroczystych” w N ocach):

23 Cyt. za: A. B ar. Zapiski w ięzienne J. I. K raszew skiego. Kraków 1925, s. 13. List ten został przytoczony przez Pługa w „K łosach” (1887, nr 1157).

24 Zob. Ze spu ścizn y literackiej J. I. K raszew skiego. „Now a Reforma” 1888, nr 12. Dalej cytuję tę w yp ow ied ź za: W V -V II.

25 Te zastrzeżenia odnoszą się do notat osób w spółczesnych pisarzowi, nie zaś do pamiętników historycznych, które były dla niego cennym źródłem do pow ieści. Kraszewski nie popada w sprzecz­ ność ze sw oim i relacjami pam iętnikarsko-w spom nieniow ym i, gdyż unikał w nich m anifestowania ,j a ” (zob. dalej).

26 E. J ü n g e r , Aw anturnicze serce. F igury i capriccia. Przełożył i wstępem opatrzył M. K u ­ n i c k i. Warszawa 1999, s. 11.

(7)

Przezroczysta formacja istnieje wtedy, gdy naszemu spojrzeniu dane jest przeniknąć jed ­ nocześnie i głębię, i pow ierzchnię. [...] jakbyśm y ponad zgodnością słów pojm ow ali partnera w innym, rozstrzygającym se n s ie 27.

R zecz równie charakterystyczna, że w dziełku Jiingera, a więc w określonego typu prozie, pojaw iły się także inne m otyw y z N ocy, w edług zasady pow inow actw (kondycjonalnych i odległych) zw iązanej z w yborem tem atu i formy, stanem du­ cha, rodzajem dośw iadczeń, okolicznościam i pisania; porów nyw alnej ze zw iąz­ kami łączącym i tekst K raszew skiego z utw orem H am erlinga (zob. dalej). C hodzi­ łoby u Jiingera o takie wątki tem atyczne: uw rażliw ienie na sytuacje graniczne, kolekcja, a z wątków, które u K raszew skiego uznam y dalej za odkryw cze - m oty­ wy „geom antycznej przechadzki” 28, spojrzenia na siebie jak na kogoś obcego, m ożliw ości w idzenia własnej śm ierci.

N oce, rozpatryw ane z perspektyw y odzw ierciedlania w spom nianej „szczeli­

ny”, stanow ią sum ę „pism ” i rezultatów - zam ierzoną i form ow aną „po niew oli”, np. zgodnie z przem iennym rytm em : posępnej rezygnacji oraz w yciszenia w zin- telektualizow anej refleksji i w ierze religijnej. To „pism o”, a jednocześnie quasi- -pam iętnik i gwasZ-autobiografię, m ożna potraktow ać, do czego zm ierzam y, jak o dziełko A hasw erusa polskiego, na czas pisania zatrzym anego w w ędrow aniu (do­ zór w D reźnie, zam knięcie w tw ierdzy). Zyskał on w tedy rozeznanie sw ego prze­ znaczenia i sporadyczne uspokojenie - ciszę m etafizyczną, ja k a m iała przy końcu drogi bez końca stać się udziałem legendow ego Żyda, tułacza w iecznego.

W tekście w ystępują rozm aite w skaźniki gatunkow e. Form ą kw alifikacji od­ autorskiej są „w spom nienia” ; w śród nich szczególna rola przysługuje w spom nie­ niom „dom ow ym ” . G łów nie w tej w a r s tw ie - w odróżnieniu od relacji w spom nie­ niow ych opublikow anych przed N o c a m i29 - w ielokroć m anifestuje się „ja” . Przy­ biera to postać dyskretną, np. zatajoną w stylu aforystycznym , oraz w yznaw czą lub w yn io słą w poczuciu tragizm u i odrębności („Ja znam sen przezroczysty”, N 357), a najczęściej zw iązaną z pracą pam ięci, której m oblizacja jest zaznaczona niekiedy w praw ie kronikarski, punktow y sposób. O cechach swojej pam ięci roz­ pisuje się autor osobno, nie popadając w sprzeczność z zapiskam i w korespon­ dencji. Z dzieciństw a najlepiej zachow ał „w spom nienia katastrof, przew inień, kar” (N 323).

Do konw encji gatunkow ej N ocy odnosi się niejednoznaczne określenie „fan­ tazje”, które w ystępując ju ż w tytule (obok „w spom nień”) oznacza obrazy, sceny i m yśli „na tle czarnym ” . Utwory doby rom antycznej i późniejszej, opatryw ane - zw ykle w podtytule - m ianem „fantazji”, odznaczały się często luźną kom pozy­ cją, nieskrępow aną w yobraźnią, pierw iastkam i nastrojow o-m arzycielskim i, ide­ alistycznym i i fantastyczno-baśniow ym i; nie stroniły od pom ieszania obrazów rze­ czyw istości ze zjaw am i sennym i i w idziadłam i; odw oływ ały się do przeczuć, w izji i przeznaczenia, oscylując m iędzy w spom nieniem katastro fy a profecją. O prócz w ielu atrybutów z tego rejestru - w N ocach w ystąpiło osobliw e rozum ie­

27 Ibidem , s. 11-12.

28 Ibidem , s. 127. Zob. też s. 1 1 9-122, 1 4 1 -1 4 4 , 152, 1 3 4 -1 4 1 , 1 6 5 -1 6 6 , 186, 146, 148, 151. 29 K raszewski unikał w nich z reguły wyznań osob istych , przyjmując jakby funkcję narratora p o w ieściow ego (w szech obecnego i w szech w ied zącego) - zob. W VII.

(8)

nie słow a „fantazja” . W iązało się z „dolą” A hasw erusa, oznaczając w iadom e ce­ chy tem peram entu, stylu życia i pracy K raszew skiego, np. pragnienie now ości, zm aganie się z przeciw nościam i losu, nieopatrzne projekty, w ykw intne n a w y k i30, pasje kolekcjonerskie drążące kieszeń. W korespondencji m aw iał pisarz w takich razach - z zapałem i dozą sam ouw ielbienia, ale też sam okrytycznie i w ybaczają- co w obec innych - o „głupich fantazjach” lub po prostu „fantazjach” . A hasw eru- sowska „fantazja m ieszkania zaw sze we w łasnym dom u” nazw ana je st w N ocach „nieszczęśliw ą” (N 379), a podobne „fantazje” odryw ające od m iejsca osiedlenia lub od stałej pracy - sąsiadują z w idm em klęski i pesym izm em , uczuciem żalu za m łodzieńczą śm iałością i polotem , z „okropnym i obrazam i” i m yślą o negatyw ­ nych skutkach działania opium (N 4 2 3 ,4 2 5 ). Tylko w refleksji na tem at sztuki lub świata przyrody „fantazja” nie podlegała deprecjacji. M iało to w alor terapii, za­ pewne niew ystarczającej. W ystępuje w ięc rozm aitość odm ian „fantazji” . Ale nie ona dotyka istoty przeżyć, lecz inne określenia gatunkow e, użyte jednokrotnie; może pow ściągliw ość przydała w artości słowu.

A utor N o cy, dręczony złym i m yślam i, na chw ilę jak b y kapituluje, czując, że za daleko - poza granice realizm u i w ytrzym ałości ludzkiej - posunął introspek- cję. Przezw ycięża kryzys poprzez ucięcie „niebezpiecznego” w ątku, który nazy­ wa „spow iedzią” (N 426). Kilka lat wcześniej określił jak o „spow iedź” sw ą m ow ę jubileuszow ą (L 247), co przypom inam y, bo w ydarzenia 1879 roku w eszły do

N ocy poprzez rys w yjątkow o posępny.

W „e p ilo g u ” K raszew ski pisze, że pod ugniatającym brzem ieniem „ s t u ­ d i u j e sam ego siebie” (N 444, podkreśl. B. M.). Cały tekst stał się tych „studiów ” rezultatem , a ich finałem - literackim i dram atycznym - je st fragm ent zgoła aw an­ gardowy, m ieszczący się według X IX -w iecznych standardów now atorstw a w Sten- dhalowskiej poetyce „realizm u subiektyw nego” 31. Kraszewski oczym a twórcy spo­ gląda na siebie cierp iąceg o 32:

Los podjął się epilogu w biografii w cale dramatycznego, dając mu charakter tragiczny. N ie można p ow iedzieć, aby to rozw iązanie było niepiękne i nieefektow ne. Ta cisza, poprze­ dzająca ostatnią sceną, ci ludzie obcy, coraz inni, a nieznajom i, którzy sią kręcą, patrząc z lodo­ watą obojętnością na cierpienie, często uśmiechając się ironicznie, w szystko to jakby ładnie ułożone w dobrze skom ponowanej pow ieści. [N 4 4 4 -4 4 5 ]

Kraszewski m aksymalnie uprościł i zreifikował porównanie własnego cierpie­ nia do utw oru prozą. W takich razach, a nawet w zgoła banalnych sytuacjach, tw ór­ cy (nie tylko pozytywistyczni) wykorzystywali raczej spektakularny topos „theatrum

m u n d r i konkretyzując czasem odniesienia, wymieniali gatunki dramatyczne, np.

w Sienkiewiczowskiej Rodzinie Połanieckich (1895) życie jest nazw ane „głupim

30 B u r k o t (komentarz w L 172) nazywa niektóre „w ielkopańskim i”.

31 Zob. G. B l i n , Stendhal i p ro b le m y p o w ieści. Przełożyła Z. J a r e m k o w s k a - P y t o w s k a . Warszawa 1972, s. 122.

32 Tego fragmentu dotyczy celna uwaga K r e c h o w i e c k i e g o (o p . cit., s. 378): „I tu nagle K raszewski, z opisującego sw oje wrażenia, skazanego na sam otność i m ilczenie w ięźnia, staje się b ezw ied nie w idzem własnej tragedii, zaczyna oczym a pow ieściopisarza patrzeć na siebie jak na bohatera dramatu, w ytw orzonego nie sw oją wyobraźnią, lecz - przeznaczeniem ”. Zob. też B 1 i n,

op. cit., s. 1 4 7 -c z y ta m y tam o bohaterze Stendhala, że zastanawiając się nad sw ym i dośw iadczenia­

(9)

dram atem ” i „nudną farsą” oraz „bez talentu napisaną ko m ed ią” i „lichym m elo­ dram atem ” 33. Przytoczonym fragm entem w łączył się K raszew ski w krąg prozy aw angardow ej (XIX-wiecznej i z przełom u w ieków ) oraz - szerzej patrząc - w ob­ ręb dyskursu analityczno-psychologicznego, który dostrzega „człow ieka po dw ój­ nego” , w idzącego „siebie na zew nątrz siebie sam ego” 34, rozdw ojonego na „aktora i w idza” 35. Aż do dziś rozw ijają się, także w dyskursie filozoficznym i krytyczno­ literackim , zainteresow ania dośw iadczaniem „sam ego siebie m ów iącego” i „sie­ bie jak o innego” 36, w reszcie spojrzeniem „na w łasny dram at jak b y z zew nątrz” , by „rozprow adzić go w ironii i m elancholii” 37.

Pod w zględem gatunku N oce są przykładem - zależnie od punktu w idzenia - w spom nienia, autobiografii, „literatury dokum entu o so b istego ” 3fi, analitycznej prozy refleksyjno-psychologicznej. Od X X -w iecznej prozy na tem at przeżyć w e­ w nętrznych, widzeń sennych i nałogów, oddającej głos strum ieniow i św iadom o­ ści lub podśw iadom ości, różnią się tym , że m ateriał opracow ują w sposób reali­ styczny, szanując autentyzm doznań. Ta różnica czasam i zanika w zestaw ieniu z niektórym i odm ianam i prozy surrealistycznej (przykład m iniatur Jiingera).

Tekst, rozpatryw any całościow o, m a charakter synkretyczny: konfesyjny (ele­ m enty „spow iedzi”, nostalgiczne w spom nienia), analityczny („studia” nad sobą, społeczeństw em i kulturą; w arstw a rozum ow anej autobiografii), m arzycielsko- -fantastyczny („fantazje” w sensie literackim ). We w szystkich praw ie przekrojach, zm ierzając do um ownej sum y przem yśleń, reprezentuje rów nież literaturę zw ię­ złych syntetycznych form uł, pow tarzanych lub opracow yw anych w ariantow o. Tę w łaściw ość, która zaznacza się poprzez pięknie brzm iące, czasem aforystyczne zdanie, w ykorzystam y do sform ułow ania śródtytułów rozw ażań, zapożyczając się u K raszew skiego.

Pierw szoplanow a w arstw a w spom nień, przeplecionych dygresjam i, przyjm u ­ je postać skom prym ow anych „w yciągów ”, „w yjątków ” i „fragm entów ” . Jest to cecha stylu epoki pozytyw istycznej, „fragm enty” pisyw ali bow iem naw et poeci, i zarazem w cześniejszych prób autora (zob. W XV, X V II), prow adzących do p a­ m iętnika (np. W spomnienia Polesia, Wołynia i Litwy. W ilno 1840; O brazy z życia

i podróży. W ilno 1842) lub stanow iących wprawki pow ieściow e. Przypom ina ona

pozbaw iony rygorów „gatunek” bric-a -b ra c39.

W arstwie N ocy oscylującej m iędzy pam iętnikiem i autobiografią a czystą be­ letrystyką m ożna dać nazw ę „literatura dokum entu osobistego” , jak o ilustrującą

33 H. S i e n k i e w i c z , R odzina Połanieckich. T. 1. Warszawa 1958, s. 116; t. 2, s. 355. 34 Zob. cytat z listu N . Ż m i c h o w s k i e j w książce G. B o r k o w s k i e j Cudzoziem ki. Studia

o p o lsk iej p ro z ie kobiecej (Warszawa 1996, s. 144).

35 H. S i e n k i e w i c z , B ez dogm atu. (1891). Warszawa 1963, s. 70; bohater tej książki także sły szy „siebie m ów iącego” (s. 330). Zob. też K. 1 r z y k o w s k i, Pałuba. - Sny M arii Dunin. (1903). Opracowała A. B u d r e c k a . Wrocław 1981, s. 88, 201, 277, 434. BN 1 240.

36 K. K ł o s i ń s k i, D la M.P.M. „Teksty Drugie” 1998, nr 4, s. 126, 128.

37 1. C a 1 v i n o, Wykłady am erykańskie. Przełożyła A. W a s i l e w s k a . Warszawa 1996, s. 23. 38 Pojęcie to zdefiniow ał R. Z i m a n d (D ia rysta Stefan Ż. W rocław 1990, s. 12, 15).

39 Zob. jeg o charakterystyki: J. D u n i n , „To c o ś ” za m ia st w ie r s z y ? „N ow e K siążki” 1992, nr 11, s. 69. - H . O s t r o w s k a - G r a b s k a , Brie a b rac 1 8 4 8 -1 9 3 9 . Warszawa 1978, s. 7. Bohater pow ieści w spółczesnej K raszew skiego R oboty i prace (18 7 5 ) jest znaw cą w „rzeczach [...] bryk-a- -braku” (cyt. z wyd.: Kraków 1969, s. 10).

(10)

am bicje literackie i pow inow actw a z piśm iennictw em o profilu wspom nieniowym .

N oce są przykładem „literatury dokum entu osobistego” powstałej w sytuacji gra­

nicznej. W tedy m ożna było pokusić się zarazem o m aksym alną literackość i szcze­ rość, a to je s t paradoks w biografii twórczej K raszew skiego. W ytrącenie z nor­ malnej - j a k pokażem y, ahasw erusow skiej - koleiny życia pozw oliło skupić się pisarzow i, ja k rzadko lub nigdy dotąd, na w ykończeniu artystycznym tekstu i do­ prow adzeniu poglądów do ostatecznej konsekw encji lub hipotetycznej pełni. N ie­ podobna dopuścić m yśli o nieszczerości N ocy, co skłania do polem iki z niektóry­ mi kom entarzam i w edycji „Biblioteki N arodow ej” . N aw et fragm enty traktujące szlachtę apologetycznie (N 386, 388), przeczące poglądom z w cześniejszych po­ w ieści, w yglądają na przem yślane i zharm onizow ane z zadeklarow aną postaw ą zachow aw czą, odległą jed nak od zasklepiałości. Na tle atm osfery szczerości bez­ w zględnej (jak np. przyznanie się do używ ania opium , zapisy stanów z pograni­ cza załam ania nerw ow ego) w ym ienione fragm enty prow okują do reinterpretacji w ątków pow ieściow ych uw ażanych za krańcow o an ty szla ch ec k ie40. Przypusz­ czenie, że proszlacheckie poglądy w N ocach są form ą „fantazji” , podcina skrzy­ dła tej reinterpretacji. O granicza j ą rów nież w zgląd na to, że sam okontrola autora m ogła nie przeciw w ażyć w pływ u opium.

N oce m ożna odczytyw ać rozm aicie. W zór prym arny lektury ilustrują w edy­

cji „B iblioteki N arodow ej” fragm enty w stępu i kom entarze, traktujące tekst jako niem al w yłącznie spraw ozdaw czy (w spom nieniow o-autobiograficzny). Budząc obiekcje, kom entarze retuszują jaskraw ość indywidualistycznych i zachowawczych przem yśleń K raszew skiego lub objaśniają jeg o tragedię tylko poprzez faktogra­ fię, nb. dziś nie w ystarczającą z uwagi na stan badań. Schodzą też w koleinę inter­ pretacji, kiedy próbują uzgodnić tekst z zespołem m niem ań o K raszew skim , przy­ pisujących mu „poczciw ość edukacyjną” 41. B yw ają nieadekw atne do struktury głębokiej i treści d z ie łk a 42, jako podobne do jednoznacznego w yjaśniania sensów figuratyw nych. M am y więc taki przypadek: N oce na tle innych dzieł K raszew ­ skiego i całej spuścizny XIX -w iecznej zaskakują św ieżością i oryginalnością; ze­ starzały się kom entarze, które m iejscam i pokryły tekst sw oją patyną.

N asuw a się w niosek: nowe kom entarze, nie stroniąc od analizy i interpre­ t a c j i 43, w inny p rzyb rać kształt zindyw idualizow any, szukając rozw iązań nie­ konw encjonalnych. U życie bow iem w yłącznie tradycyjnej metody, opartej na po­

40 Zob. planowany obraz szlachcica w pow ieści Resurrecturi (L 157), sprzyjający naszemu postulatow i reinterpretacji.

41 J. B a c h ó r z , Z dziw ien ie K raszew skim . W zb.: Zdziw ienia K raszew skim . Red. M. Zielińska. W rocław 1990, s. 147. C hodziłoby też o „ p oczciw ość” jako „posłuszeństw o w obec norm czytania p o to czn eg o ” (J. S ł a w i ń s k i , U w agi o in terp reta cji litera tu ro zn a w czej. W antologii: P roblem y

te o r ii litera tu ry. P ra c e z la t 1 9 8 5 -1 9 9 4 . W ybór H. M a r k i e w i c z . Seria 4. W rocław 1998,

s. 311).

42 Zob. N 382, przypis 18 - tu powinna być wyjaśniana nie tylko „fatalność”, lecz i przeczucie śm ierci; meandryczny tok myśli pisarza utrudnia takie złożone rozum ienie, ale warto wrócić do N 3 8 1 , 4 4 6 (przypis 92). Kto w ie, czy nie słuszniej, jeśli idzie o ogólną zasadę lektury i interpretacji, postęp ow ał czasem K rechow iecki - zganiony przez komentatora (W X X I) - przeplatając fragmenty

M ocy impresyjnymi dygresjam i, wprawdzie nie zaw sze fortunnymi, brakowało mu bow iem w iedzy

i śc isło ści faktograficznej.

(11)

zytyw istycznym typie lek tu ry 44, sprzyja petryfikacji dziełka. N oce m ożna rów ­ nież odczytyw ać tak, że z sam ego tekstu w yłonią się satysfakcjonujące objaśnie­ nia, usuw ające potrzebę ścisłej akrybii, a jeśli należałoby j ą zastosow ać, warto uw zględnić źródła kom plem entarne, np. zespoły em igracyjnej korespondencji pi­ sarza.

K r e a t o r i k r e a c j a

K reatorem św iata przed staw io n eg o i o d poznaw anego (w s p o m in a n e g o )45 je st człow iek w dośw iadczeniu probierczym , uw ięziony w nim przez los - polski A hasw erus. W tej próbie, na w ypadek klęski, rozlicza się z przeszłością, m yślam i, św iatem i ludźm i. Jeśli u derza w je g o w y n u rzeniach sp rzeczno ść z p o g lą d a ­ mi w yrażonym i gdzie indziej, trzeba to - ja k sugerow ano - położyć na karb sytu­ acji, w której, być m oże, w idział ostrzej albo przebarw iał obraz: nieśw iadom ie (np. pod w pływ em opium ) bądź św iadom ie, kom ponując go jak o sum ę przem y­ śleń, dzieło ostatnie etc.; w pracach i zbiorach tego rodzaju, naw et literaturoznaw ­ c z y c h 46, je st czasem , choćby w uw agach w ydawców, bolesny „skurcz” i m nogie efekty: autofikcji, realności, zarazem inskrypcji i obcości. W przekłam aniach i li­ terackich transpozycjach rzeczyw istości N oce - w erystyczne w wielu detalach - po zostają literaturą faktu, w szakże szczególną, nie odpow iadającą jednem u kryte­ rium gatunkow em u. Jest w nich wiele rysów zgodnych z ów czesnym i później­ szym w yobrażeniem o polskim A hasw erusie jak o tw órcy-bow aryście czy em i­ grancie krążącym po Europie. R ów nocześnie, dzięki prześw iecającem u z tekstu niepow szedniem u , j a ”, które nie skąpi faktów z biografii duchow ej i zew nętrz­ nej, oraz dzięki tem u, co pozostaje nie dopow iedziane, a co spróbujem y choćby fragm entarycznie w ydobyć, m ożna m ów ić o polskim A hasw erusie niepow tarzal­ nym , pojedynczym egzem plarzu gatunku, jednoosobow ym stronnictw ie, jak np. w w ypadku N o rw id a47.

D ruga część rozw ażań będzie stanow iła rodzaj konspektu do pew nego typu lektury Nocy. Zam ysł odpoznania i scalającego ogarnięcia w ielokształtnego feno­ m enu tekstu (zw łaszcza zw iązanego z centrum znaczeń i konstrukcji) - a inaczej patrząc, zam iar opisania fascynującego m ikrośw iata tekstow ego - zadecydow ał o sposobie odczytyw ania utworu i w ysunięciu na pierw szy plan m otyw u A hasw e- ra. Ten typ lektury i uporządkow ania m ateriału tekstow ego, zew nętrznie lub p o ­ zornie dekom pozycyjny, w istocie rekonstruujący jeg o głęboki sens i stru k tu rę48, znajduje uzasadnienie w układzie m entalnym , zapleczu intelektualnym i język u w spom nień Kraszew skiego.

44 Zob. J. W o j c i e c h o w s k i , Echa pozytyw isty czn ych norm w od b io rze p o w ieści. „Przegląd H um anistyczny” 1989, nr 7.

45 Z uwagi na kierunek dalszych dociekań rzec by również należało: nadawcą wirtualnym, au­ torem m odelow ym etc.

^ Np. J. Z i o m e k, P ra c e ostatnie. Słow o w stępne E. W i e g a n d t. Warszawa 1994.

47 Zob. J. M a c i e j e w s k i , Cyprian N orw id. Warszawa 1992, s. 137.

48 N a tym polegałaby nasza now elizacja niektórych w spółczesnych poglądów literaturoznaw­ czych , domykająca (zakresow o) „otwarty” świat lub „m gław icę” tekstu, choć nęcona perspektywą „intertekstualnych powabów, zależności i przyciągań” (W. K a i a g a , G ranice tekstu - m gław ice

(12)

Dość pow iedzieć, że struktury pojęciow e i pola sem antyczne zasadniczych kwestii, rozbudow ana frazeologia i słow a-klucze, składające się na em igrancki m otyw (czy: topos albo topikę) N ocy, w ykazują pow inow actw a z legendą o w iecz­ nym tułaczu w jej postaci kanonicznej i w ariantow ej, rozkwitłej w X IX wieku. O gniskują się w okół takich m otyw ów i słó w 49: w ędrów ka bez w ytchnienia; tęsk ­ nota za nieosiągalnym sp o k o jem 50 i ładem życiow ym ; zm ieniający się kalejdo­ skopow o ludzie i krajobrazy w różnych m iejscach kraju, Europy oraz w refleksji intelektualnej, snach i grze w yobraźni; sam otność, bezdom ność i bezsenność; tu ­ łacze przeznaczenie, utożsam iane zw ykle z w olą O patrzności; poczucie cierpie­ nia, niedosytu, niespełnienia i przym usu ciężkiej pracy; nieustanne scalanie i roz­ pad nieom alże w szystkiego, poczynając od rzeczy (książki, pam iątki, kolekcje) i poszczególnych lu d z i51, kończąc na przyrodzie, narodach i kulturze, której za- g rażająnp . konsekw encje walki socjalnej. Te składniki pseudonim ująśw iadom ość i entourage legendow ego i będącego przedm iotem naszego zainteresow ania Aha- swera. K raszew ski-A hasw er ma nadto cechy rodzim e (np. sentym ent do polskiej kultury i przeszłości, do stron rodzinnych) oraz zw iązane ze szczytnym posłan­ nictw em człow ieka i polskiego pisarza, co w duchu X IX -w iecznych wersji legen­ dy przełam uje kanoniczny w z ó r52, przyznający w iększą rolę zw ątpieniu. A utor

N ocy przeciw staw ia zagrożeniom potrzebę nadziei i wspólnej pracy, ideę konstruk­

cji, w iarę w zw ycięstw o rozsądku i w yższych uczuć, np. zarów no przybliża, ja k i oddala m yśli o kryzysie cyw ilizacji. Jako dopełnienie lub w ariant tradycyjnego m otyw u albo na jeg o um ow nym leksykalno-pojęciow ym przeciw ległym biegu­ nie, zw iązanym z refleksją kom pensacyjną na różne tematy, zaznacza się tenden­ cja indyw idualistyczna i solidarystyczna. U zm ysław ia ona zagrożenia dla jednostki ze strony pom ysłów unifikacyjnych, jak rów ność w obec praw a czy „m ow a po­ w szechna” .

R ekonstruujem y w ięc na podstaw ie tekstu w izerunek polskiego Ahasw era. Sygnalizujem y zaw artość tem atyczną N ocy spoza tego m otyw u, nie chcąc redu­ kować w ielopłaszczyznow ej całości do obranego w ątku, choć spełnia on rolę w io­ dącą. O desłania do w zorca kulturow ego nie służą w ykazaniu ścisłego zw iązku z treścią legendy. Do niej w szakże N oce naw iązują m etaforycznie, ujm ując bio­ grafię w kategoriach „etapów A hasw erusow skiej w łóczęgi” i „doli A hasw erusa”

49 Zob. L 20: „Dla mnie życie długie, ciężk ie, dawno ze słow nika wym azało wyrazy lepsze. Z ostały tylko te, które są pow szednim pokarmem: troska, ból, ciężary zaw odu”.

50 Ten m otyw ahaswerusowski był wielokrotnie opracowywany przez w ybitnych pisarzy, już od końca w. XVIII - zob. S. S k w a r c z y ń s k a , M ickiew icza „ H istoria p r z y s z ło ś c i" i j e j realizacje

literackie. Ł ódź 1964, s. 159.

51 W tym - oczekiw anie śmierci, która nie nadchodzi. N ie jest to ahaswerusowska tęsknota do śm ierci-w ytchnienia, ale rezultat trw ożliw ego pragnienia życia intensyw nego; obawy, że straci ono tę barwę.

52 Chodzi nam o legendę średniow ieczną o Żydzie w iecznym tułaczu, pow stałą na W schodzie, której ideę przewodnią, po przeniesieniu jej w czasie wypraw krzyżow ych na Zachód, w oparciu o fragment E w an gelii iw. M ateusza (16, 18) odniesiono do rozproszonego po św iecie narodu ż y ­ d ow sk iego; źródeł legendy szukano też np. u św. Jana ( 2 1 ,2 2 ), a w XIX w. uważano ją często za mit pow stały w epoce ludów pierwotnych, ubarwiony różnymi dodatkami (zob. E ncyklopedia katolicka. Red. F . G r y g l e w i c z [i inni]. T. 1 . Lublin 1 9 8 5 ,s. 198. - Encyklopedia p o w szech n a S. Orgelbran­ da. T. 16. Warszawa 1904, s. 2 3 3 -2 3 4 ).

(13)

(N 379, 3 8 4 )53. G łów nym dążeniem w obrębie zadań literaturoznaw czych, zgod­ nym z tendencją w X IX -w iecznych przekształceniach m o ty w u 54, je s t tutaj w yko­ rzystanie m ożliw ości w ariantow ych legendy, stw arzających pole do inw encji w ra­ m ach pierw ow zoru, interpretow anego wów czas jak o otwarty.

Trzeba się jeszcze w ytłum aczyć z „chw ytu” probierczego w obec w arstw y fak­ tograficznej tekstu. Snuta na m ateriale N ocy opow ieść o A hasw erusie je s t w eryfi­ kow ana przez lekturę dużego zespołu listów em igracyjnych K raszew skiego do rodziny (L). M ógł on spełnić rolę kontrolnego pakietu listów w stopniu w iększym aniżeli inne opublikow ane zespoły korespondencji pisarza. P ierw sza obserw acja była taka: jak że w now ym , postulow anym wydaniu N ocy pow inny się rozrosnąć kom entarze, choćby po lekturze tego zbioru, gdy pozo stają do dyspozycji jeszcze inne, o których nie zapomnimy; jak wiele te listy tłum acząi w ykazują m iejsc w spól­ nych z tekstem N ocy. Ten probierz pozw olił wniknąć głębiej w sferę pryw atności55 i stw ierdzić, co przeszło z niej do ow ego tekstu w postaci „surow ej” lub opraco­ wanej literacko56. U m ożliw ił obserw ow anie wąskiego przedziału dzielącego - niby grań górska - przepaścisty, m ocno zakorzeniony w faktach zapis w spom nienio- w o-autobiograficzny od jeg o wersji stylizow anej, prow adzącej jak b y po przeciw ­ ległym stoku w głąb introspekcji.

Etapy i cechy ahaswerusowskiej włóczęgi

W p r o w a d z e n i e - A h a s w e r u s w ś r ó d t e k s t ó w

W ariant ahasw eryzm u w N ocach m a cechy oryginalne i pow szedniejsze, np. oscylujące m iędzy pielgrzym stw em rom antyków, m otyw em tułactw a u neorom an- tyków końca X IX w ie k u 57 a now oczesnym bow aryzm em niektórych pisarzy doby p o sty czn io w ej58.

53 Zob. dobre opracowanie W. P i o t r o w s k i e g o Legenda o A h a sw erze w litera tu rze p o lsk iej (Słupsk 1996). Autor przeanalizował m otyw Ahaswera w dziełach K raszew skiego Sfinks (1847) i D ziennik S erajiny (1875) oraz w jeg o krytyce literackiej, ale nie dał nawet wzm ianki o Nocach ani np. o tekstach M. K o n o p n i c k i e j (Szkice z cmentarzy, C h odzik) i J. L o r e n t o w i c z a (zob. dalej przypis 116) czy K. P o d w y s o c k i e g o (D zień męki. A hasw erus. T 1874, nry 3 2 7 -3 2 8 ). Przecież w szystkiego nie można było objąć, bo ahasweryzm to temat w literaturze polskiej bardzo obszerny, zw łaszcza gdy jest traktowany łącznie z wariantami motywu.

54 Zob. na ten temat A. N o w a c z y ń s k i , Ż yd w ieczn y tułacz w literatu rze. W: Szkice lite­

rackie. Poznań 1918.

55 Kraszewski przyjął z niepokojem w iadom ość, że je g o listy są w dom u rodzinnym kom pleto­ wane; przynajmniej niektóre pragnął usunąć z pola w idzenia potom nych (L 121, 141).

56 Materiał porów naw czy uzupełnijmy tutaj o przykład ilustrujący proces beletryzacji w sp o ­ mnień i faktów z biografii. Do „rzeczy O jcow skich” (L 275), jakie się K raszew skiem u przypom nia­ ły w Dreźnie, należała fajka i akcesoria do niej (L 69, 1 1 5 , 1 1 9 ) . N oce przynoszą zapisy ( N 3 1 0 , 344) nieznacznie przestylizow ane w stosunku do korespondencji (L 229).

57 Zob. S k w a r c z y ń s k a , op. cit., s. 15 5 -1 6 4 . - M. F i l i p k o w s k a , Tułacze i w ędrow cy. W zb.: M łodopolski ś w ia t w yobraźn i. Red. M. Podraza-Kwiatkowska. Kraków 1977.

58 Np. S i e n k i e w i c z (Listy. Opracowała M. B o k s z c z a n i n. T. 1, cz. 1. Warszawa 1977, s. 61; cz. 2, s. 29) uw ażał sw oje podróże za w ynikłe z „gorączki Żyda w ieczn ego tułacza”. B ow a- ryzm K raszew skiego łączył się z w yobcow aniem i życzen iem zm iany m iejsca pobytu - w takim rozumieniu: będę sobą (spokojny, sz częśliw y itp.) dopiero w m iejscu innym niż aktualne; pragnę być gdzie indziej, niż jestem . Bowaryzm Sienkiew icza i Flauberta, inspiratora pojęcia, miał charak­ ter bardziej w yobraźniow y i adaptacyjny; uspokajał zm ysły przez siln iejsze niż u K raszew skiego poczucie wewnętrznej tożsam ości ze św iatem , jakby w edług formuły: w szęd zie i zaw sze jestem (m ogę być) na sw oim m iejscu, u siebie.

(14)

W okresie przedem igracyjnym K raszew ski przedstaw ił swój pogląd na tem at legendy, zm ierzający w stronę ujęć w ariantow ych, w recenzji popularnej pow ie­ ści Eugene’a Sue Ż yd w ieczny tułacz (1844-1845). Sięgnął do w ersji oryginalnej dzieła, oceniając tłum aczenie polskie jako „barbarzyńskie, głupie, poobcinane” 59. A utorowi m iał za złe przeinaczenie „pięknej legendy”, w zorow ane na „lekcjach” Ju les’a M icheleta, Edgara Q u in eta60 oraz poglądach Dawida Friedricha Straussa, Bruna Bauera i Ludw iga Feuerbacha, jak o inspirujących odrzucanie „pow agi tra­ dycji i K ościoła” . Postawił też autorow i inne zarzuty: z „nielitościw ego człow ie­ ka” robi bohatera pełnego „słodyczy, dobroci” ; eksponuje w ątek w rogi „w ierze w szelkiej” i przez asocjacje „w iedzie nas do kom unizm u” ; w prow adza nie istnie­ jące zagrożenie (jezuici); bardziej m yśli o „chlebie dla ciała niż o chlebie dla du­ szy” 61. W konkluzji, zostaw iając osąd „pokarm u” czytelnikow i, recenzent pod­ kreślał, że rom ans m a „dążność antyreligijną” ; dlatego nie uznał autora za „w iel­ kiego pisarza” i „uczciw ego człow ieka” . Ideał pozytyw ny K raszew skiego i jego odczytanie legendy, przeciw staw ione w prost w ersjom Sue i Q uineta, zawierały się w słowach:

Żyd tułacz to m y w szyscy - nic w ięcej. Błądzim y nie m ogąc spocząć na chw ilę, bośm y Chrystusa przyjąć nie chcieli i naukę Jego zapoznali62.

Z om awianej w ypow iedzi przeszły do Nocy, m odyfikując się po drodze przez dośw iadczenie pisarskie i życiow e, niektóre wątki, ja k np.: obrona w iary jak o źró­ dła ukojenia i w ytłum aczenia sensu bytu; obaw y przed zaburzeniam i społeczny­ mi; m oralizująca szczodrość w ofiarow aniu „pokarm ów ” dla duszy; uszlachetnio­ ne poczucie ahasw eryzm u, teraz bardziej zindyw idualizow ane. A hasw eryzm jaw i się w N ocach jak o przywilej w ybranych lub stan fatalistyczny. A przypom nijm y, że w pow ieści Ż y d w ieczny tułacz był - zdaniem K raszew skiego - udziałem „w szystkich proletariuszów ” .

Przedstaw iona interpretacja ahasw eryzm u zbliża się do m yśli zaw artych w po­ em acie Roberta H am erlinga, będącym w Europie okresu em igracji K raszew skie­ go najbardziej znaną transpozycją legendy. Polski przekład dzieła A hasver in Rom e (H am burg 1866)63 m iał Kraszew ski w sw oim księg ozb iorze64. M ogiłę H am erlin­ ga jak o „piew cy” A hasw erusa opisała M aria K onopnicka w Szkicach z cm entarzy (1890).

H am erling w prow adził do legendy wątki nowe. Faktycznie w niosła je cyw ili­ zacja zachodnia, k tó rą obserwował. Stąd praw dopodobnie w ynika zbieżność okre­ ślonych m otyw ów z Nocami. A hasw erus z poem atu przew odzi - jak w tekstach K raszew skiego - „cierpiącej [...] Ludzkości”, w ierząc w przym us ciągłego dąże­ nia i „tajnie w yznaczone tory” 65, prow adzące do uspokojenia w ew nętrznego.

59 J. I. K r a s z e w s k i , Ż yd tułacz. „A theneum” 1846, t. l , s . 7.

60 Quinet napisał poemat prozą A hasw erus (1833), w którym m otyw Żyda w ieczn ego tułacza sym b olizow ał ludzkość.

61 K r a s z e w s k i , Ż yd tułacz, s. 15, 9, 11, 17. 62 Ibidem, s. 12.

63 R. H a m e r 1 i n g, A hasw erus w Rzymie. P oem at w sześciu pieśn iach . Przełożył W. O r d o n . L w ów 1877.

64 Zob. M. P a w l i k , K a ta lo g k sięg o zb io ru , ręk o p isó w , d yplom ów , rycin , m ap, atlasów ,

foto g ra fii, ja k o też osobistych dyplomów, adresów itp. p ozo sta łych p o śp. J ó ze jie K raszew skim . Lwów

1888, s. 296.

(15)

U Ham erlinga, ja k u K raszew skiego, problem A hasw erusa potężnieje w trak­ cie opowieści o jakoby „nowej epoce: Radości - U życia!” 66, konfrontow anej z ide­ ałem Trw ałości. Kształtuje j ą N eron, na pozór św iadom ie, w istocie pod przym u­ sem dziejow ym . Dalecy jesteśm y od sugerow ania bliskiego zw iązku tekstów, ale widoczne je st pokrew ieństw o niektórych wątków, w ynikające zapew ne ze zbliżo­ nej skali obserwacji. A są też m iejsca w spólne w zakresie szczeg ó łó w 67.

Z tą chw ilą nie zaprzestajem y obserw ow ania naszego A hasw erusa na tle in­ nych tekstów, niekoniecznie bezpośrednio z legendą zw iązanych; zresztą szersze kontekstow e spojrzenie zapoczątkow aliśm y w poprzednich podrozdziałach.

W ę d r o w a n i e . B e z d o m n o ś ć

„E tapy” w spom nień i refleksji, zw iązanych z określonym i punktam i na m a­ pie Podlasia, części daw nego w ojew ództw a brzesko-litew skiego oraz W ilna, K ró­ lestw a i Europy Zachodniej, prow adzą w pierw szej części N ocy od przew ażnie idealizow anych m iejsc dzieciństw a i wczesnej m łodości (zw łaszcza Romanów, Dołhe) - poprzez pierw szą 5-m iesięczną podróż na zachód Europy (1858) - do Saksonii (Drezno). Podobnie je st w części drugiej, gdzie jednak okres do wyjazdu na em igrację został ukazany w dużym skrócie. Te „etapy” nadziei, w chodzenia w św iat i nabyw ania dośw iadczeń są znaczone lub koloryzow ane przez nostal- giczno-sentym entalne opisy przyrody, „pulsacje” z w iększych ośrodków (War­ szaw a), pociąg do „dzieł w yobraźni” (książek), w spom nienie „ciężkich prób” w W ilnie (w ydarzenia z r. 1830 i 1832) i pierw szego osiedlenia się (Om elno), roz­ czarow anie do stosunków na em igracji, pam ięć o now inkach z lat m łodości (zain­ teresow ania m agnetyzm em w Wilnie).

Podróżow anie, uchodzące za potrzebę i nam iętność K raszew skiego 6fi, je st w św ietle N ocy przede wszystkim jeg o przeznaczeniem . U staw icznie pojaw iają się w różnych kontekstach, tw orzące wspólne pole sem antyczne, w ycieniow ane motywy: drogi w nieznane, podróży, w ędrówki, tułactwa, w ygnania, braku w y­ tchnienia, „popasu” bez satysfakcji i „m iłych w spom nień” (jak np. kuratorstw o w Ż yto m ierzu )69, w reszcie nieustannych przenosin („W sam ym Dreźnie [...] je d e ­ naście czy dw anaście razy musiałem się przenosić z m iejsca na m iejsce”, N 3 8 0 )70. W tym wątku w yrażone je st poczucie „katastrofy” , „ciągłej ironii losu” (N 323, 381) i ulegania „przeznaczeniu” (N 359-360). Sublim uje się ono w m otywie szu­

66 Ibidem , s. 12.

67 Czyniąc aluzją do sw ego ciężkiego bytu po jub ileuszow ym (1879) roku popularności, K r a ­ s z e w s k i pisał: „niedaleko była Skała Tarpejska od Kapitolu” (N 380); u H a m e r l i n g a (o p . c it., s. 8) w ystępują bezpośrednio po sobie, ale bez podtekstu, obrazy Kapitolu i Skały Tarpejskiej. Ten przykład uzm ysław ia zasadę powinowactwa: obaj twórcy-erudyci odw oływ ali się do pewnej oczyw istości w strukturze przestrzennej Rzymu. U H a m e r l i n g a (op. c it., s. 2 87) żołnierz Nerona wspom ina z „ojczyzny oddalonej” szczególn ie „bory jo d ło w e”; w Nocach w ystępuje m otyw jodeł w Rom anow ie (N 3 0 4 -3 0 5 , 308, 3 1 2 -3 1 3 , 319; zob. L 31, 130, 151), uzasadniony przez biografię i tęsknotę.

6X Zob. B a c h ó r z , op. cit., s. 144. 69 Zob. te m otyw y w: L 299, 3 6 2 -3 6 3 .

70 Por. L 222: „Ja zaś mam przeznaczenie w ynosić się i przenosić. Jak nie z domu do domu (jedenaście razy w sam ym Dreźnie), to z pokoju do pokoju” .

(16)

kania w podróży olśnień, a znajdow ania rozczarow ań lub nadziei zw iązanej z „na­ rodami pochodzenia łacińskiego” i pielęgnow aniem skarbów kultury. Tow arzy­ szy tem u refleksja nad „niesłychaną zm ianą w pojęciach”, p ostrzeganą jak o w ięk­ sza od przew rotu w „organizm ie” i polityce Europy (N 370 -3 71 ). To rezultat do­ św iadczeń autora, bo teraz - ja k stw ierdza - „stosunek w idoku i w idza odm ienny” (N 432). „N ow e prądy” lokalizuje Kraszew ski w okresie po r. 1870, w skazując: w literaturze i sztuce - realizm , naturalizm , im presjonizm ; w polityce - oportu­ nizm; w życiu codziennym - praktyczność. O bserw acje kończy refleksja ahasw e- rusow ska, ale bez typow ych w takiej sytuacji akcentów goryczy. Przypom ina prze­ słanie z poem atu H am erlinga, lecz różni się od w ielu tekstów w ykorzystujących m otyw w iecznego tułacza. C zyniąc rachunek z w ędrów ki, zw łaszcza po najnow ­ szym dorobku ludzkości, autor przyznaje, że wiele straciliśm y, szczególnie m i­ łość u ludzi, jed n ak niem ało zyskaliśm y, choć są to zdobycze z natury swej niew i­ doczne.

N iedola jest mistrzem potężnym , nauczycielem surowym , ale ma siłę odradzającą. Są łzy karmiące, są ow ocujące boleści, są cierpienia leczące. [N 3 7 1 ] 71

Poczuciu w łóczęgi tow arzyszy św iadom ość bezdom ności (zob. LM 183), sa­ m otności, pustki i destabilizacji, nie tylko w życiu osobistym , ale i społecznym . G w arantem stałości były dla pisarza objaw y szacunku dla przeszłości i „żyw ioły zachow aw cze” , w zorcow e w Anglii, choć i tam słabną, bo „zbiory, biblioteki roz­ praszają się i w yprzedają” (N 384). N a tak ą treść rzutow ały refleksje dotyczące narodow ej przeszłości (zob. N 382) i em igracji polskiej w D reźnie oraz - spoza tekstu, kam uflow ane w nim - „fantazje” zw iązane ze zm ianą m ieszkań. W D reź­ nie każde now e m ieszkanie miało, w oczach K raszew skiego, zalety przed prze­ p row adzk ą i krótko po niej. Potem ujaw niało sam e wady, w ięc trzeba się było znów przenosić. Duże locum m ieściło, co potrzeba, ale drogo kosztow ało. M niej­ sze m iało ogródek przypom inający Romanów, ale brakow ało w nim m iejsca na k s ią ż k i72. W kolejnym znajdow ała się przestrzeń na książki, ale pisarz nie miał gdzie m alow ać. K iedy odpow iadały mu warunki zdrow otne, to m artw iły wydatki zw iązane z adaptacją. D ygresja ta, bez zam ierzonej złośliw ości, m a pom óc w od­ czytaniu określonych fragm entów N ocy i uprzytom nić, ja k ciężki był dla K raszew ­ skiego pobyt w w ięzieniu, gdzie opracow ał w yrachow any plan przechadzki krót­ k ą aleją, by oszukać zm ysły naw ykłe do większej przestrzeni (zob. N 373).

W ażne są obszerne zapiski ukazujące sytuację K raszew skiego i kolonii pol­ skiej w D reźnie (N 41 7-42 3). Czytamy, że za jego pobytu stolica Saksonii, „daw ­ niej pełna Polaków ” (kolejne fale em igracji), zm ieniła przyjazny stosunek do nich i sam a uległa „w ielkiej m etam orfozie” . Przejawy w rogości i obojętności były np. takie: szorstkość urzędników , brak sym patii dla Polaków w „górnych w arstw ach dw oru”, utrudnianie stałego osiedlenia. D ochodził jeszcze rygor policyjny wobec em igrantów , których Kraszew ski w ystylizow ał na A hasw erusów : „Polacy m ieli na sobie to piętno ju ż w yciśnięte od losu, że w szyscy szli żyw iołem ruchu, a tu cienia naw et je g o się lękano” (N 419). Jeśli pam ięta się z innych pism K raszew ­

71 M oże zaznaczają się tu akcenty m esjanistyczne (zob. dalej).

72 Zob. zapytanie: „Jak się z 15 tysiącam i książek ruszać?” (L 245). W edług B a c h o r z a

(17)

skiego obraz D rezna jak o „schronienia” pod każdym w zględem przyjaznego Po­ lakom 73, widać, że teraz nasilił się pesym izm pisarza.

Liczba Polaków w Dreźnie „nie przechodzi dziesiątków ” (N 420). O granicze­ niu uległ też napływ innych cudzoziem ców . Przybysze rozpierzchli się w różne strony Niemiec. Stopniow e „opustoszenie” nastąpiło w latach 1870-1880.

R ów nocześnie obniżyła się rola cyw ilizacyjno-kulturow a D rezna. Zaczęło przygasać życie intelektualne i artystyczne. N aw et zachw ycając się rozw ojem ar­ chitektonicznym , Kraszewski pozostaje przy diagnozie, że m iasto jest ,ja k o stoli­ ca m artw e” (N 423; zob. też N 421).

W takim m ieście, czując niedosyt w rozm aitych dziedzinach, pisarz w iele lat m ieszkał. Dopóki nie nastąpił proces, staw iający go w obec pew ności, że w naj­ lepszym w ypadku trzeba będzie pożegnać przym usow e m iejsce pobytu. Stw ier­ dzając w N oca ch, że po wyjściu z w ięzienia będzie „bezdom nym ”, Kraszew ski z przejm ującym spokojem relacjonuje sw oje aktualne spekulacje na tem at m iesz­ kań - j u ż tylko grę w yobraźni. B ezdom ność jaw i się teraz w w ym iarze podśw ia­ dom ym , w treści chorobliw ych „snów przezroczystych” .

N ieustannie w e snach szukam osiedlenia, domu; oglądam i targuję się na przemiany; [...] dokucza to osiedlanie się, o którym nie m yślę, bo przed sobą nie w id zę dotąd najmniejszej nadziei w yzw olenia. [N 446]

Ton w ypow iedzi w tych partiach tem atycznych je st z reguły powściągliwy, w ym ow ny tylko poprzez fakty, zgodny z w yznacznikiem gatunkow ym N o cy jako studium problem u. N atom iast w L istach, stanow iących p en d a n t do om awianego zagadnienia, nastroje i em ocje zarysow ują się silniej: w iększe są nadzieje, radości i zgryzoty, nazw ane wprost.

B e z d o m n o ś ć

Sen daje A hasw erusow i złudę osiedlenia lub spoczynku, ale nie skraca drogi do celu i nie rozw iązuje żadnych kłopotów. A hasw erus H am erlinga, jak wielu mu podobnych, w ciąż był traw iony „bezsenną żądzą w ytchnienia” 74. Sny tułacza nie są przyjem ne; nie zaw sze m ożna zasnąć. Takie w tórne i oryginalne wobec legen­ dy wątki przynosi m otyw snu i bezsenności, łączący części N ocy.

O publikow ane w 1839 r. W spomnienia snów , utrzym ane w dość pogodnym nastroju, nie zapow iadają późniejszych zm artw ień pisarza, choć zaw ierają to, co uw ydatni się w Nocach', zespolone m otyw y niespełnienia i przeznaczenia oraz pogląd, że sny należą do zdarzeń i m arzeń, zapam iętyw anych ja k „w ypadki”, a uznanych za „drugą, dziwniejszą, kto wie, czy nie najszczęśliw szą część życia” 75. Tej „części” zaczęło mu z upływ em lat dokuczliw ie brakow ać, m im o stosow ania coraz silniejszych m edykam entów - w M agdeburgu „dopiero po 3 krople [opium] sen” 76, ale nie do rana (zob. L 309); opium brał co dzień, m olestując znajom ych

73 Zob. Rachunki z roku 1868. Przez B o 1 e s ł a w i t ę. Poznań 1869, s. 6 7 6 -6 7 8 . 74 H a m e r l i n g , op. cit., s. 308.

75 J. I. K r a s z e w s k i, W spomnienia snów. (Z m oich pam iętników ). „Tygodnik Literacki” 1839, nr 10. Cyt. z: P am iętn iki, s. 151.

(18)

o regularne dostaw y tego środka, w ym ienianego w listach pod eufem istycznym i nazwam i (zob. LM 115, 119, 121, 141).

Z listów w ynika, że od początku pobytu w D reźnie sam otnicze noce „zapisy­ wały się” K raszew skiem u w takim w rażeniu: „i sny, i m arzenia, i przyw idzenia - zasnąć straszno” (L 17). Zw ykle nie pam iętał snów, a z ciekaw szych „spow iadał się” bratu K ajetanow i (np. L 94). Senne „obrazy niezliczone i koszm arne” m iew ał najpierw wtedy, gdy palił tytoń przed snem (L 213); potem ju ż niezależnie od tego. W listach są uryw ane zdania, jak b y w yjęte z N o cy , narzekające na noce „okropne” (L 269, 307).

Trudne noce ukształtow ały form ułę tytułow ą i - praw dopodobnie - tekst, bo w „tych bezsennościach” pisarz zw ykle przygotow yw ał sw oje pisanie na dzień następny (L 309). W N ocach w yznaje, że w iele razy we śnie układał plany pow ie­ ści i im prow izow ał, np. w „śnie przezroczystym d. 19 m arca r. 1884 zlepił się ośm iow iersz” (N 358).

P ojęcie „sen przezroczysty”, zarazem poetyzujące i eufem istyczne (bo nie chodzi o stan przyjem ny), nazyw a czas płytkiego uśpienia i „hipnotyzm u”, który w ypełniają obrazy rzeczyw istości pom ieszane w osobliw y sposób z m arzeniem , np. w idziane przedm ioty ulegają „m etam orfozom dziw acznym ” , słyszalne są gło­ sy pow stałe z „szelestów liści i m ruczenia w iatru” (N 357). Łączy się z tym przy­ kry „stan pół snu, pół ja w y ”, kiedy rzeczyw istość ciąży w spom nieniam i, a „m a­ rzenie zagląda do m ózgu” (N 309, zob. też N 372); kiedy duch je st rozbudzony, a ciało pragnie snu; gdy zachodzą obaw y „um ysłow ego obłąkania” (N 373); gdy „sen przeryw any” nie trw a „dłużej godziny” (N 445). A naliza tych stanów w ym a­ ga nieliteraturoznaw czej kom petencji. Pozostaniem y więc przy treści i dygresyj- ności snów ośw ietlających nasze zagadnienie.

K raszew ski w yznaje, że w snach prześladow any je st długam i i niedostatkiem , a snów w esołych nigdy w życiu nie m iewał. Każde m arzenie, nie tylko senne, uw aża za kłopotliw e i dręczące, „bo nie daje spocząć m ózgow i” (N 359). Jest to „obraz żyw ota” , dodajmy: żyw ota Ahasw erusa, gdy czytam y: „m iejscow ości dziw ­ ne odw iedzam tylko we śnie. Jest takich kilka, które w m arzeniach się pow tarzają, a na jaw ie ich nigdy nie w idziałem ” (N 357); nasuw ają się też luźne skojarzenia z X X -w ieczną prozą, jak np. N iew idzialne m iasta Italo C alvina (1972; wyd. p o l­ skie: 1975). Ten św iat przypom ina rów nież opow ieści, zw yczaje i kłopoty dzie­ ciństw a: „N ajczęściej chodzi się po nim boso, bez czapki, a gdy przyjdzie szukać czegoś, nigdy znaleźć nie m ożna” (N 3 57-358).

M otyw nocy bezsennych jest kanw ą przew odnią rozm aitych dygresji: przy­ gnębiających - na tem at dobroczynności opium; autentycznie fascynujących, zw ią­ zanych z hipotezą zw rotu w naturze ludzkiej, który nastąpiłby, gdyby udało się w ykorzystać „szósty zm ysł” ujaw niany w hiperestezji. N ie tylko O chorow icz, nb. w spom niany w tekście, m ógłby pozazdrościć autorow i tych spekulacji, a podob­ ne prow adził np. bohater P a łu b y 11.

P rzejm ującą analizę snów, jak że „przezroczystych”, przynosi „epilog” . Nie w szystko je s t tu w ytw orem nienaturalnie rozbudzonej w yobraźni lub konw encji

Cytaty

Powiązane dokumenty

3 Jest to niepublikowana praca doktorska Oliwii Piotrowicz: Toponimia powiatu kętrzyńskiego. Biolik: Mikrotoponimia byłego powiatu ostródzkiego. Pospiszyl: Toponimia

Zdolności umysłowe, jakie posiada człowiek, umożliwiają nam nie tylko poznaw anie funkcjonow ania świata i praktyczne wykorzystanie tej wiedzy, ale sprawiają, że

Rodzic jako dysponent tego materiału musi ocenić, czy dla nowego człowieka jest przygotowa­ ne środowisko miłości, gdyż tylko w takim może dokonywać się zaistnienie

2) niedopuszczalny jest strajk o charakterze politycznym. Z cyto­ wanego wyżej określenia istoty strajku wynika, że może on mieć charakter wyłącznie ekonomiczny lub

The deployment strategy involved (1) equipping the anchor with instrumentation package, a mooring line and an installation line, (1) lowering the anchor using the installation

The main function of this structure was not only to play the role of FTA but also to enable promotion of Common Economic Space (CES) – single-market entity, en- compassing five

Duże powiększenia historycznych już fotogram ów utw orzyły w pierwszej sali rodzaj kurtyny, na tle której pokazane zostały dni, w których zbliżała się w o

m .in.. T raktat ustalający nasze w schodnie granice2 nazyw a się pow szechnie piątym ro zb iorem Polski. Stosunek do w ojska Ż ym ierskiego pozy­ tywny, w obec ko rpusu