• Nie Znaleziono Wyników

ROLA ŚWIĘTEJ GORY W ŻYCIU EDMUNDA BOJANOWSKIEGO

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ROLA ŚWIĘTEJ GORY W ŻYCIU EDMUNDA BOJANOWSKIEGO"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

ROLA ŚWIĘTEJ GORY W ŻYCIU EDMUNDA BOJANOWSKIEGO

Ksiądz Antoni Brzeziński, oratorianin świętogórski, w W s p o ­ m nieniu, jakie poświęcił swemu przyjacielowi Edmundowi Boja- nowskiemu, napisał: „On żył życiem Góry Świętej, bez niej, ma­

wiał, trudno by mu było wyżyć na świecie” Słowa te, które miał wypowiedzieć sam Bojanowski, są najlepszym chyba świadectwem roli, jaką odegrała w jego życiu Święta Góra.

Znając już w zarysie życie Edmunda B ojanow skiego2, należa­

łoby w tym artykule zebrać te epizody z jego życia, które w szcze­

gólny sposób łączą się ze Świętą Górą. To pomoże nam poznać, co było przyczyną wpływu Świętej Góry na niego, w jakim kierunku ten w pływ szedł i jaki był jego zasięg.

Miłość do wszystkiego, co łączyło się ze Świętą Górą, Bojanow­

ski przejął na pewno od swych rodziców. Święta Góra bowiem już i na ich życie wywierała nieprzeparty wpływ. Nie było chyba rze­

czą przypadku, że na chrzcie św. dali oni swemu synowi imiona — Edmund, Wojciech, Stanisław, skoro właśnie św. Stanisław i św.

Wojciech są patronami kościoła świętogórskiego3. A gdy mały, około 5 lat mający, Edmund ciężko zachorował, matka jego swą gorącą prośbę o uzdrowienie dziecka zwróciła do Matki Boskiej Bolesnej ze Świętej Góry. I kiedy chodziło o wybór wotum za jego uzdrowienie, wybrała Oko Opatrzności, które znajdujemy także na szczycie domu księży oratorianów, znów na Świętej G órze4. To- wszystko nie pozostało bez wpływu na Edmunda Bojanowskiego.

Opis swego uzdrowienia, o którym na pewno niejednokrotnie opo-

1 K s. A . B r z e z i ń s k i , W sp o m n ien ie o śp. Edm undzie B o ia n o w - sk im fundatorze Zgrom adzenia Słu żebniczek Bogarodzicy D ziew icy N ie­

pokalane], Poznań 1872 s. 51.

t oc S' ^ ' ^ o r n a c k a> Edmund Bojanowski, „N asza Przeszłość” , l. Z o: 19o7 S. 5— 145.

3 Pamiątka jubileuszu d w óchsetletn iego Zgrom adzenia X X . Filipinów na G órze Ś w ię te ] G ostyń sk iej, Poznań 1869, t. I s. 149. Przez Św iętą G óre

y m artykule należy rozum ieć nie tylko świątynię z je j cudow nym K Si f emr, t ^ Bożej, Pietą i U krzyżow an ym , lecz także K ongregację K sięży O ratorłanow z je j specyficznym i urządzeniam i i zw yczajam i.

Zob. zdjęcie domu księży oratorianów na Św iętej Górze, ryc 5

(2)

S t y 1" u tó e ś d lfg o * % M c l V u M ÓŹniei oratoria*om,

— »* *r fjufr sussk £ss:rs°

Z 9ro-

wo- cej tutaj cudami N ajśw M a tk E I Pfr0mieniach. *> ołtarza słyną-

P- Teresę z około 1819 r. p r i

dziękę za cudowne uzdrowienie synka i e f k i l ? ? f Gostyniem - na P°- kiej chorobie opuścili już byli lekarze B v S ^ g °’ ktÓr6g° W Ciꯑ

dziecię żadnego znaku życia iuż nip n t wieczorem, kiedy chore nym do jego ust zwierciadle nie w y stę p o w ałT 1 ~ 03 przyłoż°- Natenczas w żalu nieutulona matka z nsnhi na;,mnie;|sza P ara oddechu, i gorące zanosi m odły do M a tk i B n l^ n ^ 2* i 6SZ.°Ze ufności3> klęka gasnącego dziecięcia- _ aż oni Hi y n s k ie i 0 wskrzeszenie

' r * • * « — w tym samym kształcie, jak cudowna°fi^r pos*a( Nai sw- Bogarodzicy, obiema rek„ma d z i e d „ k . „ S i Z a„ f ? . ‘,

ku klęczącej matce. N a ten widok nc7 -r 6 z a w a ł a S1<? spuszczać okrzyk radości, w yciąga ręce do góry f k ^ g d y b " * * * * g l°Śny Pan ny swe ukochane dziecię odebrać’ v> • f Z 3 N a.iświętszej M atk a poryw a się z m odlitw y biegnie d n H • Wt6m Znikł° widzenie- jące dziecię leżało - i z a s S e ie ^ S T h gl6g° P °k °ju’ gdzie kona' matce spoglądające. Od tej chwili t X 1 “ U °budzone 1 wesoło ku

C i^iu, że w k ilka dni p o w ^ Ź e dZle'

dają jużJ od s ie b ir L ię Ł ^ o S t o r ia n f e tU’ — “ T P r °Śby ~ d o ‘ w szec^ nie szanow any ale n i ™ , Zyjący do dziś mąż, po- niechże w yb aczy łask aw ie g d y sw T n , ? 3Zwiska ^ w ie ś c ić ; tał, żeśm y bez jego w oli p ó w a z y l H t d e k o w a n e będzie czy- oznajm ić w szy stk im ” 5. nazw isko m atki przynajm niej

z u i f c f T e ^ r C n o w Ś ? cba ra ktery-

d». W roku 1853 ‘ C*We” ^ " a

stry] raczyły mi przysłać w SuW ym -D zien n ik u ”: „[Sio- lesnej jako szczególnie przeze mm ° brazek Nai ś w - P an n y B o- Później zabiegał o w yd an ie d m k iem o n 6 j ” ^ W d ziesi^ć lat -W ta Pt. „Nabożeństwo do Matki B oskiej S S " ? 'w s tp S

! jubileuszu..., t. I s 2fn

czek w Dębicy B° janowskiego, 16 XI 1853 (Arch. SS. Służebni­

k ó w

ml.

K ponawia,

[3] HOLA SW. GÓRY W ŻYCIU E. BOJANOW SKIEGO 225

um ieścił „Legendę o cudow nej figurze M atki Boskiej B olesnej na Św iętej Górze G ostyńskiej” 8. U lubionym m iejscem jego m odlitw w kościele św iętogórskim b y ł ołtarz m ieszczący P ie t ę 9.

Jeśli chodzi o nabożeństw o do Bożej Opatrzności, którego ślad można dostrzec w życiu Teresy B ojanow skiej, odkryw am y je w y ­ raźnie i w życiu jej syna. Zdradzają je liczne notatki jego „D zien­

nika”, w których przeplata się u w ielb ien ie, to znów dziękczynienie czy prośba do Opatrzności Boga: „O jakże cudow ne są spraw y Opatrzności!”, „P raw dziw ie cudow na Opatrzność Boża!”, „[...] niech będą dzięki Opatrzności Bożej za ten dar n ieoczekiw any!”, „Boże m iłosierny, użycz mi Sw ej Opatrzności i nadal — bo już nie w iem skąd w y starczę” 10. N abożeństw o do Boskiej Opatrzności B ojanow ski przekazał utw orzonem u przez sieb ie Zgrom adzeniu S łu żeb n iczek ' Maryi. W ochronkach przez siostry prow adzonych każdy poniedzia­

łek b y ł pośw ięcony tem u nabożeństw u “ . Pragnieniem B ojanow - skiego było, by w domach służebniczek znajdow ały się obrazy Oka Opatrzności. O nam alow anie takiego obrazu dla podrzeckiej ochron­

ki poprosił ks. Preibisza, oratorianina:

„Byłem w kościele i u ks. Preibisza. Prosiłem go, aby mi w ym alow ał Oko Opatrzności ze złoconym i prom ieniam i na tle błękitnym z napisem u spodu: Bóg w szystko w idzi. Tablicę tę chcę um ieścić w izbie Ochronki Podrzeckiej nad drzwiami. Zdaje mi się bowiem , że to może mieć dużo w pływ u na przebyw ających w tym domu” ls.

K ościół św iętogórski to jedna z piękniejszych św iątyń w P olsce, cały jej w ew n ętrzn y w ystrój zdaje się skłaniać do u w ielb ian ia Boga. B ojanow ski długie godziny spędzał na m od litw ie w kościele św iętogórskim . Ks. B rzeziński w id ział specjalne zrządzenie Boże w tym , że m ieszkał on tak b lisk o Ś w iętej Góry:

„A czy i w tym nie uznamy zrządzenia Opatrzności Bożej, że Pan Bóg [...] osadził [Bojanowskiego] na m ieszkanie u stóp Góry Ś w iętej G o­

styńskiej, na której od w iek ów słyn ie cudami obraz N ajśw iętszej Maryi Panny i że osobliw szą w lał mu do serca m iłość do tego m iejsca św ię­

tego? W idzieliśm y go jako przez w szystk ie lata żyw ota, w słotach zim o­

w ych i w skwarach letnich, co dzień z Grabonoga zdążał, nieraz bez sił

8 Zbiór artykułów z dziedziny w ychow ania i w iedzy Sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego, cz. II (AD).

* Dziennik, 16 IV 1854, 19 V 1853 i in.

10 Tamże, 19 IV 1853, 28 III 1870, 7 I 1857, 27 I 1858.

11 Reguła U bogich Służebniczek Bogarodzicy D ziew icy bez zmazy Poczętej, R eguły w szczególności, I. D zieci § 39 (Arch. SS. Służebniczek w Starej Wsi).

12 Dziennik, 7 XII 1854.

15 — N asza Przeszłość t. X X X II

(3)

prawie, na Górę św., by Mszy św. wysłuchać i godzinami korzyć się przed Obrazem Cudownym. O Edmundzie kochany, ileś nam, patrzącym na cię w kościele, dał przykładów dobrych i pobudek do modlitwy!” 13.

B ojanow ski nie zdaw ał sobie naw et spraw y z tego, że jego g łę ­ bokie rozm odlenie staw ało się dla innych pobudką do m odlitw y, do oddawania hołdu Bogu. A le chętnie mieszał się w tłum pielgrzy­

m ów p rzybyw ających na Świętą Górę, bo z nim i „m óg ł goręcej się m odlić” . K iedyś zapisał w sw oim „D zien n iku ” :

„[...] w drodze do kościoła ujrzałem pomiędzy łąkami za olszynką ciągnącą ku klasztorowi kompanię pobożnych pielgrzymów z powiewa­

jącymi chorągwiami. Miły to był sercu mojemu widok, że z liczniejszym gronem wiernych będę mógł goręcej się modlić i uroczystszym nabożeń­

stwem dzień dzisiejszy obejść. [...] Przyłączywszy się do pobożnej rzeszy posłuchałem wraz z nimi przy kaplicy pod górą klasztorną powitawczej przemowy ks. Preibisza i przy odgłosie pieśni nabożnej wkroczyliśmy do otwartego na oścież kościoła, gdzie przed odsłoniętym obrazem Boga­

rodzicy wszystko padło krzyżem i zasłało całą kościoła posadzkę. Wnet rozpoczęła się grana wotywa [...]” 14.

Z okazji pielgrzym ek na Świętą Górę w ielu ich uczestników zapisyw ało się do pobożnych bractw istniejących przy św iętogór- skim kościele. B ojanow ski również należał do niektórych z nich.

W iem y , że b y ł członkiem B ractw a św . Franciszka K saw erego 15 za­

prowadzonego na Św iętej Górze w r. 1851 i liczącego przeszło 200 członków. O bow iązkiem członków by ła określona m odlitw a i co­

tygodniowa ofiara pieniężna na wspieranie m isji. Uczestnicząc w e M szy św. zyskiw ali oni odpust zupełny w dzień Znalezienia K rzyża św . — 3 m aja, w uroczystość św. Franciszka — 3 grudnia, a także raz w miesiącu w dogodnym dla siebie dniu !6. B ojanow ski, jak m o­

żem y wnioskować z notatek jego „D zien n ika” , korzystał z tego gorliw ie:

poszedłem do kościoła na wotywę Bractwa naszego św. Francisz­

ka Ksawerego przy dzisiejszym dniu Znalezienia Sw. Krzyża. Po wstęp­

nych modłach głośnych i pieśniach, odbyła się Msza ś. a potem powie­

dział treściwą przemowę Ks. Hubner przytaczając z Roczników rozkrze- wiania wiary piękne przykłady i owoce prac misjonarskich. Gdyby z po-

13 B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s 51.

14 Dziennik, 2 V III 1853.

15 Tamże, 3 V 1853, 3 X II 1853, 3 V 1854.

16 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 33— 34.

dobną gorliwością odbywały się te nabożeństwa po wszystkich parafiach, wątpić nie można, że i zbawienne to Bractwo szerzyłoby się lepiej niż dotąd widzimy” 17.

Należał też prawdopodobnie do Bractwa Różańca św., istnieją­

cego na Świętej Górze już od roku 1632 i mającego w ciągu swoich dziejów 18 126 członków. „Bractwo to — jak zauważył ks. Brzeziń­

ski — należy do najpiękniejszych pamiątek, które się wiążą z chwałą Góry Świętej [...], jest świadectwem czci i miłości w przodkach na­

szych do Najświętszej Matki, którzy za pośrednictwem Jej opieki pragnęli nabożeństwem różańcowym uprosić sobie łaskę wiary i za­

chowania je j” 18. Ustna tradycja w Zgromadzeniach Służebniczek Maryi głosi, że Bojanowski idąc do kościoła odmawiał zawsze róża­

niec. Zwyczaj ten przekazał siostrom w ułożonym dla nich „Porząd­

ku dziennym” : „Wychodzą na Mszę św. odmawiając w drodze ko­

ronkę do Najświętszej Panny [...]” 1B.

Na Świętej Górze przyjął Szkaplerz Męki Pańskiej, co da­

wało możność zyskiwania odpustu zupełnego w każdy piątek po przystąpieniu do spowiedzi i Komunii św. Dodatkowym warunkiem uzyskania odpustu było krótkie rozmyślanie o Męce Pana Jezusa oraz modlitwa o zgodę książąt chrześcijańskich, o wykorzenienie herezji i o podwyższenie Kościoła ś w .20. Praktykę piątkowych K o­

munii św. Bojanowski zachował niemal do końca życia. Poważna tylko przeszkoda zdolna była powstrzymać go od przyjęcia Komunii św. w tym dn iu 21.

O przynależności Bojanowskiego do pozostałych bractw istnieją­

cych przy kościele świętogórskim nie znajdujemy danych źródło­

wych. Przypuszczać jednak można, że należał do Bractwa Niepoka­

lanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, zaprowadzonego na Świętej Górze już w r. 1700 22. Taki wniosek nasuwa się na podstawie w iel­

kiego jego nabożeństwa do Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny. Tajemnicę tę, będącą ulubionym przedmiotem jego roz­

mów 23, przeżywał niezwykle głęboko. Dnia 8 grudnia 1854 r. zapisał w swym „Dzienniku” : „Dzisiejsza uroczystość Niepokalanego Poczę­

cia Najśw. Panny, mianowicie dla mającego się dzisiaj dopełnić po­

twierdzenia tej Świętej Tajemnicy przez Stolicę Apostolską, przej-

« Dziennik, 3 V 1853.

18 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 17— 24.

11 Porządek dzienny w Zakładzie kandydatek ochronkowych w Jasz- kowie (AAP).

20 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 33; B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s. 10; Dziennik, 1, 8, 15 IV 1853 i in.

Dziennik, 1 X II 1854, 4 II 1870.

22 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 27— 30.

23 Dziennik, 6 VIII 1854.

(4)

mowała m ię szczególniej głębokim i rzew nym nabożeństw em ” 24.

Sw em u Zgrom adzeniu dał nazw ę Służebniczek Bogarodzicy D zie­

w ic y N iepokalanie P o c z ę te j25. N ie b ył tu też zapew ne bez znaczenia fakt, że kościół św iętogórski jest pod w ezw an iem N iepokalanego Poczęcia N ajśw iętszej M aryi Panny 26.

Charakter jednak B ojanow skiego, jego duchow ość kształtow ała się nie tylk o pod w p ły w em św iątyni, odbyw ających się w niej na­

bożeństw , zw iązanych z nią pobożnych bractw . Niem ałą rolę ode­

grała w jego życiu rów nież K ongregacja K sięży Oratorianów, będą­

cych stróżam i św iętogórskiego kościoła. K ongregację charakteryzo­

w a ł w ów czas — jak zaznaczył ks. Brzeziński — „urok prostoty w nabożności i pożyciu, unikanie obm ow y w rozm ow ie i zaleta u czciw ości” 27. B yć może, że stąd B ojanow ski w ziął w ielk ie um iło­

w anie prostoty, która go cechow ała i którą starał się przekazać sw em u Zgrom adzeniu. Na jej cześć w y g ło sił jakby pochw alny hym n:

„Prostota [...] jest to najściślejsze, najsw obodniejsze, najczystsze objaw ienie tego, co w człow ieku jest dobre, piękne, w zniosłe, św ię ­ te [...]” ». W sw ym duchow ym testam encie dla sióstr pow iedział:

„[...] przede w szystk im prostotę zalecam; dopóki ta w zgrom adzeniu trw ać będzie, dopóty będzie z nim b łogosław ieństw o B oże” 29. Co do unikania obm ów — wiadom o, że n igd y n ie m ów ił o nikim ujem ­ nie i starał się to w poić drugim zw łaszcza przez szerzenie nabożeń­

stw a do św . Jana N epom ucena. W „D zienniku” sw ym zapisał kiedyś:

„Dałem [...] książeczkę z nabożeństwem do św. Jana Nepomucena [...], w łożyłem za obowiązek, by w maju, w dzień św. J. Nepom. w ieczorem i przez oktaw ę zebrały ludzi jak najw ięcej do śpiew ania pieśni i litan ii o tym że S -tym i odczytyw ania m odlitw w tej książeczce zawartych, a to .dlatego, iżby za przyczyną tego S-go Patrona uprosić w strzem ięźliw ość

w obm owie a szanow anie dobrej sław y cudzej” 30.

W K ongregacji K sięży Oratorianów, choć samej w sobie zam oż­

nej, zwracano w ielką uw agę na zachow anie ubóstw a. Gdy ks. arcybp Ledóchow ski przybył na Św iętą Górę, zdziw iony pow iedział: „Tak bogata kongregacja, a tak skrom nie ma dom urządzony” S1. O Boja-

24 Tamże, 8 X II 1854.

25 Reguła Zgromadzenia Służebniczek Bogarodzicy Dziew icy N iepo­

kalanie Poczętej, Poznań 1867.

26 P am iątka jubileuszu..., t. I s. 149.

27 Instytut św. Filipa Neriusza (dalej: Instytut). Część pierwsza.

U w agi w stępne do Objaśnień Instytutu św. Filipa Neriusza spisał X. A n ­ toni B r z e z i ń s k i filipin, Tarnów 1888 s. 41, AFG rkps.

28 Zbiór artykułów , cz. I (AD).

29 B r z e z i ń s k i , W spom nienie, s. 16.

30 Dziennik, 6 III 1854.

31 Instytut, s. 96.

now skim w iem y, że w życiu sw oim starał się przestrzegać ubóstw a, mając na celu naśladow anie ubogiego Chrystusa i niesien ie p om ocy innym 32. Zgrom adzeniu Służebniczek M aryi zalecił:

„Ubóstwo Chrystusowe jako sw ą m atkę niechaj kochają ciesząc sięr jeśli jego skutków czy to w odzieniu, czy mieszkaniu, czy w innych rze­

czach doświadczać będą, i ow szem dla m iłości ubogiego Pana Jezusa ze serca tego pragnąć pow inny i co najpodlejszego w domu i najuboższe­

go będzie, niechaj sobie obierają i o to proszą, albow iem tym podobniej- szymi będą ubogiem u Jezusowi. Co zbędzie im od potrzeb koniecznych, to m ają na ubogich, a szczególnie na najbiedniejsze dzieci sw ojej ochronki obracać” 33.

O ratoriańskie ubóstw o przejaw iało się m iędzy innym i w tym , że księża sam i dbali o porządek w sw oich pokojach, p a lili w piecach, troszczyli się o czystość sw ego ubrania. U bóstw o łączyło się tu z pro­

stotą. P rzykład daw ał w tym , podobnie zresztą jak i w innych rze­

czach, ks. W aw rzyn K uśniak, ów czesny przełożony kongregacji, który m ając praw o do pom ocy brata, nigdy z niej nie k o r z y sta ł34.

I w tych drobiazgach B ojanow ski m oże brał przykład z k sięży ora­

torianów , bo w iadom o np., że niejednokrotnie sam sobie palił w p ie ­ cu, czego chyba nie potrzebow ał robić 35.

Inną cechą K ongregacji K sięży O ratorianów na Ś w iętej Górze było posłuszeństw o. W prawdzie kongregacja nie jest zakonem (często m ylnie uważa się ją za taki), ale przestrzegane są w niej rady ew angeliczne, które w zakonach są przedm iotem ślubów . Ks. B rze­

ziński w sw ych objaśnieniach do Instytutu podkreślił, że w ow ym czasie „duch posłuszeństw a, jaki sław ion y jest za życia św. F ilip a w kongregacji rzym skiej, odżył” i na Ś w iętej Górze 36. B ojanow ski nie m ógł w ty m całkow icie naśladow ać księży oratorianów, a mimo to i u n iego można dostrzec cnotę posłuszeństw a choćby w stosunku do spow iednika, bez którego rady — jak można dom yślać się z no­

tatek „D ziennika” — n ie podejm ow ał w ażniejszych d e c y z ji37. D o­

m agał się też bezw zględnego posłuszeństw a już od pierw szych naw et służebniczek, zanim jeszcze zaczęły składać śluby, uw ażając że ono

„w ich służbie jest niezbędne” 3S.

W kongregacji św iętogórskiej pielęgnow ano różne zw yczaje, które spotykam y także u B ojanow skiego i w instytucjach od niego uza­

leżnionych. „Jest zwyczaj w domu św iętogórskim — p isał ks. B rze-

32 B r z e z i ń s k i , W spom nienie, s. 57; Dziennik, 8 X 1853 i in.

33 Reguła, R eguły w pow szechności § 30 i 28.

34 Instytut, s. 44.

35 Dziennik, 12 IV 1856, 23 IV 1857, 6 X 1864.

36 Instytut, s. 40.

37 Dziennik, 6 X I 1856.

38 Tamże, 1 VII 1854.

(5)

ziński — że ostatniego dnia miesiąca bywają losem wybierane kar­

teczki z napisem jednego ze świętych tego miesiąca i z pobożnym tekstem” 38. Może pod wpływem tego zwyczaju Bojanowski obierał sobie patronów na poszczególne miesiące, jak to wynika z notatki

z 23 maja 1854 r.:

„B yłem w kościele i szczerze się pom odliłem do naszego nowego przyczyńcy w niebie B łog. A ndrzeja Boboli, którego pam iątkę na dzień dzisiejszy Kościół ustanow ił, i którą dzisiaj pierw szy raz obchodzi. Ja zaś ty m większy m iałem pow ód uczcić ten dzień przynajm niej m odlitw ą, po­

niew aż tego B łogosław ionego obrałem sobie za patrona na niniejszy m iesiąc” 4*.

Pewien związek z powyższym zwyczajem oratoriańskim mają też prawdopodobnie spisy żywotów świętych na poszczególne miesiące, przygotowywane przez Bojanowskiego dla pobliskich wiosek: „Nad wieczorem przygotowywałem spis Żywotów na sierpień dla naszych kilku okolicznych wiosek do czytania” 41.

Innym zwyczajem praktykowanym w kongregacji świętogórskiej był tzw. Boży Obiad w Wielki Czwartek. Spośród ubogich przyby­

łych w tym dniu na Świętą Górę dwunastu staruszków zapraszano do refektarza, gdzie proboszcz kongregacji, klęcząc przed każdym z nich, całował im stopy i obmywał je. Po odmówieniu pacierza starcy otrzymywali obiad, przy którym także usługiwał im ksiądz proboszcz, a inny kapłan czytał z Ewangelii opis Męki Pańskiej42.

Zwyczaj ten odnajdujemy w Instytucie gostyńskim pozostającym pod opieką Bojanowskiego. W jego „Dzienniku” z r. 1855 czytamy:

„Obiad czyli wieczerza 12 starek odbył się ze zwykłym umywaniem nóg przez sieroty, które w białe chrzesnaki były ubrane” 43.

Księża oratorianie zachowywali ponadto zwyczaj wspierania ubogich z otrzymywanych dla siebie porcji żywności. „Porcje da­

wane były dla każdego z osobna [...] — wspominał ks. Brzeziński — w kongregacji każdy z nas miał swego ubogiego, a nawet kilku na resztki potraw, które mu zachowywał” 44. Zwyczaj ten spotykamy znów w Instytucie gostyńskim. „W chwili obiadu odwiedziłem zgro­

madzone w refektarzu sieroty [...] — pisał Bojanowski. — Pocieszyło mię widzieć je zlewające w garnek ze swych porcji po troszku zupy dla ubogiego, co według przyjętego w Domu zwyczaju codziennie

31 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 100.

40 Dziennik, 23 V 1854.

41 Tam że, 6 V II I 1853; podobnie 28 I X , 31 X I I 1853, 1 V II 1854 i in.

42 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 106— 107.

43 Dziennik, 5 IV 1855.

44 Instytut, s. 45— 4C.

czynić zwykły [...] przez ciąg Wiel. Postu” 45. Podobny zwyczaj praktykowano w ochronkach zakładanych przez Bojanowskiego.

Tam jednak dzieci nie otrzymywały obiadu, więc musiała być nieco zmieniona forma wspomagania ubogich. Na ołtarzyku leżał boche­

nek chleba, z którego dzieci dawały jałmużnę ubogim 4\

Bojanowski brał wzór z urządzeń i zwyczajów kongregacji świę­

togórskiej, lecz nadto bezpośrednio korzystał z duchowej pom ocy jej członków zwłaszcza w konfesjonale. Spowiednikiem jego i praw­

dopodobnie kierownikiem duchownym był ks. Atanazy Szułczyński, oratorianin47. „Był to kapłan — jak charakteryzuje go „Kronika Kongregacji” — pracowity w konfesjonale i na ambonie. [...] Miłego i wesołego był usposobienia, dlatego jednał sobie serca ludzkie” 45.

W aktach dotyczących gostyńskiego domu Sióstr Miłosierdzia zazna­

czono, że „[Siostry miały] wielką pomoc w gorliwości świątobliwego i bardzo światłego tamecznego spowiednika” ks. Atanazego Szuł- czyńskiego 48. Bojanowski rriał w nim nie tylko dobrego spowied­

nika, ale i szczerze oddanego sobie przyjaciela. Gdy z czasem, w związku z zakładaniem zakonnego zgromadzenia, doznawał przy­

krości od innych księży, nie spotykały go one od ks. Szułczyńskiego.

Zresztą w okresie największych ataków na Zgromadzenie i Boja­

nowskiego nie było go na Świętej Górze 50. Gdyby był, może potra­

fiłby sprawę załagodzić.

Z ks. Szułczyńskim łączyła też Bojanowskiego współpraca w za­

rządzie Instytutu gostyńskiego, w którym ks. Szułczyński był skarb­

nikiem a Bojanowski sekretarzem. Wspólnie debatowali nad spra-

45 Dziennik, 1 I V 1853.

46 Tam że, 14 V 1855. O m aw iając w tym artykule rolę, jaką odegrała Św ięta Góra w życiu Edm unda B ojanow skiego, pom ijam inne w p ływ y m ające nie m niejsze znaczenie w jego życiu, przedstawienie ich bow iem nie było m oim zadaniem. Z całą pewnością oddziaływ ały na niego także inne środow iska — kościelne i św ieckie, czego doskonały przykład m am y w Regule Służebniczek, będącej w niektórych sw ych przepisach echem K on stytu cji jezuickich, czy w zw yczajach praktykow anych w ochronkach, a przeniesionych z w ielkopolskiej wsi.

47 Dziennik, 13, 19 I 1854. K s. Atanazy Szułczyński po zniesieniu w r. 1876 kongregacji świętogórskiej przez rząd pruski zam ieszkał u Sióstr M iłosierdzia w G ostyniu. W rok później został skazany na w ygnanie. Udał się wów czas do księży oratorianów przebyw ających w K rak ow ie, z któ­

rym i w r. 1878 przeniósł się do Tarnow a. W latach 1878— 1881 pełnił fu n k ­ cje przełożonego. U m arł w Tarnow ie 28 I 1884. Pozostawił po sobie kilka prac literackich. Zob. K ronika K ongregacji św. Filipa Neriusza (A FG ).

48 K ronika, s. 104.

49 Protokoły narad prow incji poznańskiej, sesja z 27 X I I 1859 s. 304 (Arch. SS. M iłosierdzia w Chełm nie).

50 Ostatnia wzm ianka o ks. Szułczyńskim w Dzienniku Bojanow skiego z tego okresu pochodzi z 4 II 1856; w początkach 1857 r. B ojanow ski zano­

tow ał, że napisał do niego list, ale nie podał jego adresu — D ziennik, 12 I 1857.

(6)

w am i zakładu, szukali sposobów zapew nienia m u podstaw m ate­

rialnych, radow ali się z otrzym anej p o m o c y 51. W spólna praca, w spólne radości i trosid zacieśn iły jeszcze ich przyjaźń. Często odw iedzali się w zajem nie, pożyczali sobie książki, czasopism a do czytania 52. Czasem n aw et Bojanow ski, czekając na rezurekcję od­

praw ianą w nocy, spał w pokoju ks. Szułczyńskiego przykryty szubą sw ego przyjaciela. Po rezurekcji znów szedł do jego celi, żeby rano pojechać razem do Gostynia, gdzie po M szy św . w kaplicy Instytutu w spólnie składali siostrom i sierotom św iąteczne życze­

nia 53. Ks. Szułczyński sw ą życzliw ość i uznanie dla B ojanow skiego um iał chyba przekazyw ać otoczeniu, skoro brat jego, ks. Józef K a­

lasanty Szułczyński, proboszcz z Pogorzelicy, nie znając naw et zgro­

m adzenia założonego przez Bojanow skiego, zapisał na jego rzecz kilkudziesięciom orgow e gospodarstw o rolne 54.

K ongregacja k sięży oratorianów często przybyw ała B ojanow skie- m u z pomocą m aterialną dla Instytutu, którego on b ył głów n ym opiekunem 55. O ks. K uśniaku, od którego jako od przełożonego kon­

gregacji tak w iele zależało, ks. Brzeziński napisał, że „dom sierot [...]

bliskim b ył jego sercu i acz w szystkim potrzebującym nie odm aw iał pomocy, dla tego dom u jednak w y lew a ło się obficiej m iłosierdzie;

b y ł zaś żałosny, jeśli dla nieśm iałości nie proszono go o pom oc” 59.

G dy w ięc B ojanow ski zw racał się o pom oc do ks. Kuśniaka, nie doznaw ał odm ow y, co w jego ciągłej trosce o b yt m aterialny In sty­

tutu, było rzeczą w ażną. Tej pom ocy potrzebow ał szczególnie w cza­

sie rozbudowy Instytutu, gdy doszło tak w ie le nadprogram ow ych w ydatków . Ks. K uśniak chętnie daw ał n ie tylk o dachówkę, drzewo i inne potrzebne do budow y m ateriały 57, ale i pieniądze. C zynił to z w łaściw ą sobie dobrocią niejako ubiegając proszącego i dając w ięcej, niż m ógł on się spodziewać. B ojanow ski zapisyw ał w sw ym

„D zienniku”:

„Widziałem się [...] z Ks. Proboszczem. P ytał m nie o naszą budowę;

prosiłem go o 1500 cegły klinkierów na studnię i o drzewo osicow e na strychulce. Obiecał oboje. Mówił mi przy tym , że jeszcze 100 tal. ofiaruje i nadto chce ode m nie w ykazu, ile jeszcze potrzebować będziemy do ukończenia budow y” 58.

51 Dziennik, 2, 15, 20 IV, 29 VI, 3 VII 1853, 5 V, 24 VIII 1854, 5 IV 1855 i in.

52 Tamże, 25 X 1854, 16 XII 1853, 4 IV 1855, 13 VI 1854 i in.

63 Tamże, 16 IV 1854.

54 Tamże, 21 X 1859.

55 Protokoły narad prow incji poznańskiej, sesja z 17 X II 1855 s. 156.

56 P am iątka jubileuszu..., t. II s. 191.

67 Dziennik, 16 VIII 1853, 11 IV, 31 V, 2 VI 1854, 12 IX 1855 i in.

58 Tamże, 20 VIII 1853.

P o kilk u tygodniach otrzym ał od ks. K uśniaka 400 talarów. Ra­

dość jego była w ielka:

„Byłem w kościele i potem u ks. Szułczyńskiego, który m nie w smutku nadspodziew anie ucieszył, pokazując m i ofiarę, obiecaną m i już poprzed­

nio przez Ks. Proboszcza, a teraz na ręce jego złożoną dla m nie ku do­

kończeniu budowy naszej. Jakież było m oje uszczęśliw ienie, gdym prze­

liczył sam ym i papierami kasow ym i 400 tal.!!! Podziękow ałem najsam - przód Bogu, a potem i kochanego oddawcę uściskałem serdecznie” 59.

W spółpraca z księżm i oratorianam i objęła także ochronkę pod- rzecką będącą kolebką Zgrom adzenia Służebniczek Maryi. Szcze­

gólne zasługi położył tu ks. M arcin Hubner będący spow iednikiem i kierow nikiem duchow nym pierw szych sióstr, nazyw anych począt­

kowo och ron iark am i60. B ojanow ski poprosił ks. H ubnera, by zechciał też przyjm ow ać je w każdą n ied zielę z tygodniow ym i spraw ozda­

niam i i dawać odpow iednie pouczenia; do niego od w oływ ał się w ra­

zie w iększych ich w ykroczeń 61. Ks. H ubner odw iedzał służebniczki w m iejscu ich pracy, a n iek ied y obdarzał naw et jakim ś drobnym upom inkiem °2. Służebniczki odpłacały m u serdeczną w dzięcznością, którą w yrażały zwłaszcza z okazji jego im ie n in 63.

W styczniu 1855 r. B ojanow ski bliżej zapoznał ks. Hubnera ze sw y m i planam i założenia zgrom adzenia, a raczej, jak w ów czas jesz­

cze sądził, bractw a ochroniarek. Ks. Hubner zgodził się przyjąć ślu b y od ochroniarek, obiecał dalej w spółpracow ać z B ojanow skim

„ku uskutecznieniu tego p rzedsięw zięcia” 64. W krótce potem postarał się n aw et o „Regułę U bogich Sióstr Szkolnych”, którą B ojanow ski uznał za przydatny m ateriał w układaniu reguły słu że b n ic zek 65.

Po p ew n ym czasie B ojanow ski poruszył spraw ę ślubów , albo raczej trzyletn ich przyrzeczeń ochroniarek. Ks. Hubner, n ie w iedząc czy takie przyrzeczenia p ow inny odbyć się publicznie w kościele czy pryw atnie, postanow ił poradzić się ks. K uśniaka 66. P o dokładnym przem yśleniu całej spraw y i zasięgnięciu rady księży, dał B ojanow - skiem u odpow iedź w obszernym liście zaw ierającym w szelk ie argu-

59 Dziennik, 17 IX 1853.

Tamże, 30 VIII, 10 X I 1854, 18 I, 1 III, 17 V, 19 VI 1855, 11 V 1856, 22 IX 1857 i in.

8i Tamże, 10 X I 1854, 21, 23 V 1855 i in.

°2 Tamże, 1 VIII 1853, 20 IV 1854, 30 X II 1854 i in.

63 Tamże, 7, 10 X I 1854.

64 Tamże, 30 I 1855.

« Tamże, 25, 27 II 1855.

«« Tamże, 17 III 1855.

(7)

m enty przeciw składaniu ślubów przez słu ż eb n icz k i67. B ojanow ski list ten krótko streścił w sw oim „D zienniku” :

„[Ks. Hubner] uniew innia się, iż ślubów od oćhroniarek przyjąć nie może, dopóki ich Zgromadzenie nie będzie przez w ładzę duchowną po­

twierdzone. W pierw szej chw ili niem iła m i była ta trudność nowa, ale m oże odłożenie tej rzeczy z w iększą dla przedsięw zięcia będzie ko­

rzyścią” 6S.

Przy najbliższym spotkaniu w yjaśnił, że chodziło mu jedynie o zw yk łe przyrzeczenia. Spraw ę tę jednak odłożył na później, do czasu spisania r e g u ły 69. D alsza w spółpraca była znów m ożliwa.

K iedyś przebyw ając na w spólnym noclegu w K opaszewie, om aw iali do 2 godziny w nocy konieczność urządzenia dla służebniczek osob­

nego now icjatu 70.

W r. 1858 arcybp Leon Przyłuski przyjął Zgrom adzenie Służeb­

niczek M aryi pod sw oją pasterską opiekę. B ojanow ski, zaw iadom iw ­ szy o tym ks. Hubnera, poprosił, by zechciał przekazać tę w iadom ość siostrom w Podrzeczu. „Prosiłem go także — zapisał w sw ym

„D zienniku” — abyśm y odtąd w spólnie dla chw ały Bożej pracow ali nad dalszym rozw inięciem tego zakładu. Ks. H. przyjął to uprzej­

m ie” 71. Do ścisłej jednak w spółpracy nad całym Zgrom adzeniem Służebniczek n igdy n ie doszło. Czyniono w praw dzie w tym kierunku próby, jak można w nioskow ać na podstaw ie listu ks. H ubnera na tem at K onstytucji Służebniczek, ale nie przyniosły one w iększych rezultatów 72. Z postaw y ks. H ubnera w ynikało, że nie potrafił w y ­ zbyć się całkow icie nieufności w zględem nowo pow stającego dzieła.

W pew nym okresie n aw et zdaw ał się działać w prost przeciw niem u, pow strzym ując ochroniarki od składania pryw atnych ś lu b ó w 73.

Ochronką podrzecką jednak zajm ow ał się. Życzliw ą swoją opieką otoczył ją zw łaszcza po opuszczeniu przez B ojanow skiego okolic G ostynia 74.

Ochronką podrzecką, z której m iało w yrosnąć now e w K ościele zgrom adzenie zakonne, interesow ali się także pozostali księża ora- torianie. Z ainteresow anie to nie ograniczało się jedynie do zw ied za­

67 List ks. M. Hubnera do E. B. z 24 III 1855. List ten w całości jest w ydrukow any w pracy s. A. S z e l ę g i e w i c z , Edm und B ojanow ski i jego dzieło, Poznań 1966, s. 50—51.

68 Dziennik, 25 III 1855.

69 Tamże, 27 III 1855.

70 Tamże, 2 VII 1855.

71 Tamże, 2 X 1858.

72 List ks. M. Hubnera do E. B. z 17 V 1863 (AD).

73 Dziennik, 16 I 1856, 26 III 1858.

74 Tamże, 18 I, 22 III, 10 V 1869.

nia ochronki i obdarzania jej n iek ied y u p om in k am i75. Mając moż­

ność poznać bliżej życie p ierw szych służebniczek, księża chętnie d zielili się sw ym i uw agam i z założycielem zgrom adzenia. Ś lady tego odnajdujem y w „D zienniku” B ojanow skiego: „Ks. Ign. P ru si­

now ski i ks. Szułczyński obiecali się przybyć do m nie po połud­

niu [...]. Przyszli księża. P rzy kaw ie na otw artym balkonie roz­

m aw ialiśm y w ie le o zam iarze utw orzenia bractw a Ochronkowego.

Obadwaj teraz goręcej się tym przedm iotem zajm ują” 76. „M ów iliśm y 0 ochronkach — zapisał in n ym razem. — Ks. PrusfinowskiJ podziela w e w szystk im m oje zam iary; tw ierdzi tylko, że Zakłady Sióstr [Mi­

łosierdzia] nie rozum iejąc w ychow ania, nie zdadzą się do prow adze­

nia oddziału sem inaryjnego oćhroniarek w iejsk ich oraz nie zgadza się na jednaki ubiór oćhroniarek [...]” 77. Gdy m im o to B ojanow ski u tw orzył Sem inarium Ochronkowe u Sióstr M iłosierdzia, ks. Ignacy P rusinow ski, przebyw ający w ów czas w Paryżu, napisał „list, w k tó­

rym — w edług notatki B ojanow skiego — żali się, żem now icjuszki ochronkow e postanow ił do sióstr na teraz oddawać. Chce je koniecz­

nie w idzieć w ręku w iejsk ich kierow niczek” 78. Okazało się później, że rady ks. P rusinow skiego b y ły słuszne. B ojanow ski w pełni je doceniał, chw ilow o jednak nie m ógł z nich skorzystać.

Ż yczliw ość dla dzieła B ojanow skiego okazyw ał także ksiądz pro­

boszcz W aw rzyn Kuśniak. K iedyś np. B ojanow ski na próżno szukał w G ostyniu lekarza dla chorej w Podrzeczu ochroniarki. Gdy w resz­

cie dotarł do Ś w iętej Góry, by przekonać się, czy go tam nie ma, dow iedział się, że ks. K uśniak posłał już doktora do chorej sw ym i k o ń m i79. Poza jednak życzliw ością i w zajem nym szacunkiem nie łączyła B ojanow skiego z ks. K uśniakiem jakaś ściślejsza w ięź p rzy­

jaźni. Może dlatego, że ich usposobienia i ich drogi życiow e b y ły zupełnie różne. Wiadomo też, że ks. K uśniaka charakteryzow ało, w ed łu g opinii ks. Brzezińskiego, „unikanie tow arzystw a w domu 1 za dom em z obcym i” 80. B ojanow ski w pełni go jednak doceniał.

Gdy dow iedział się o śm ierci ks. K uśniaka, zapisał: „Dziś rano K siądz Proboszcz K uśniak w klasztorze nagle zakończył życie. W ielka to dla kongregacji i całej okolicy strata” 81.

N ie zaw sze jednak spotykała B ojanow skiego ze strony K ongre­

gacji K sięży Oratorianów ty lk o życzliw ość i przyjaźń. Z tej też strony m iała przyjść próba dla Zgrom adzenia Służebniczek i krzyż

75 Tamże, 14 V, 28 V 1855.

78 Tamże, 10 V 1855.

77 Tamże, 6 IV 1855.

78 Tamże, 11 IX 1855.

79 Tamże, 23 IX 1857.

80 P am iątka jubileuszu..., t. II s. 110.

81 Dziennik, 15 III 1866.

(8)

dla jego założyciela. Z n ajw iększym i trudnościam i spotkał się B oja­

n ow ski w latach 1855— 1857. Cios b y ł podw ójny. Z jednej strony b y ło to uderzenie w podstaw y Zgrom adzenia poprzez odstręczanie kandydatek pragnących do niego w stąpić i tych, które już w nim b y ł y 82, a z drugiej strony częściow o w działalność służebniczek, za których pośrednictw em b y ły zakładane kółka żyw ego różańca i roz­

daw ane szkaplerze N iepokalanego Poczęcia N ajśw . M aryi Panny.

B ojanow ski pisał:

„ D ow iaduję się z zadziwieniem od ks. Hubnera i ks. Stępińskiego, że w naszych usiłow aniach K sięży Gieburowskiego i Baczyńskiego około zaprowadzenia Żyw ego Różańca upatrują coś ubliżającego prom otorstwu Różańca w klasztorze, i że rozdawanie Szkaplerza N iepokalanego Poczę­

cia za zbyteczne i n iew łaściw e przy istniejącym już bractwie tegoż N ie­

pokalanego Poczęcia w klasztorze uważają. W ytłum aczyłem rzecz po prostu, ale w idziałem niechęć przeciwko naszej najszczerszej intencji.

N iech to Bóg sądzi” 83.

Spraw ę tę postarał się przedstaw ić w e w ła ściw y m św ietle ks.

P reib iszow i, który — jak się w yraził B ojanow ski — „zdawał się uznaw ać [...] szczere in ten cje” 84. A le jeszcze w kilka m iesięcy póź­

niej m ów iono na te tem aty. Znalazło to sw oje odbicie w „D zienni­

k u ” B ojanow skiego:

„Poszedłem naw iedzić mocno chorego ks. Prusinowskiego. Zastałem g o w łóżku. Zaczął drażliwą rozm owę o Żyw ym Różańcu i o służebnicz­

kach. [...] Starałem się uspokoić go i jak najłagodniej sprostować m ylne plotki, którym i naw et zbliżającego się do grobu chorego drażnią niepo­

trzebnie. N iech im Bóg w ybaczy” 85.

A taki p ow tórzyły s i ę 86, lecz B ojanow ski nie zryw ał kontaktów 2 tym i, którzy n ie m ogli zrozum ieć jego in te n c ji87. Może najboleś­

niejsze było dla n iego w ystąp ien ie ks. Preibisza, który w im ieniu opuszczających Zgrom adzenie kandydatek obw inił B ojanow skiego (a w ięcej jeszcze ks. T eofila B aczyńskiego, jezuitę), że dał im służbę ochroniarek, która dla osób pragnących życia zakonnego jest n i­

c z y m 88. Ks. Preibisz jednak po pew n ym czasie przeprosił Bojanow -

82 Tamże, 9 X 1856, 18 III 1857, 18 II 1856.

83 Tamże, 14 I 1856.

84 Tamże, 16 I 1856.

85 Tamże, 23 IX 1856.

86 Tamże, 9 X , 12 X 1856, 22 I, 3 VII 1857.

87 Tamże, 10 X , 19 X , 8 XI, 23 X II 1856 i in.

88 Tamże, 18 II 1856.

skiego, jak dow iadujem y się o tym z „D ziennika”: „W racającego od sióstr spotkałem ks. Preibisza, który m nie zatrzym ał i solennie przepraszając za to, co b yło zaszło, pojednał się zupełnie, dzięki B ogu” 89.

Takie stanow isko księży, choć dla Edmunda B ojanow skiego stało się źródłem cierpienia, było z naturalnego punktu w idzenia chyba uzasadnione. W iadomo zresztą, że każde dzieło Boże m usi przejść przez dośw iadczenia, b y w łaśn ie okazało się, czy pochodzi od Boga.

W początkach sw oich zazw yczaj b yw a dla ogółu niezrozum iałe.

W tych chw ilach dośw iadczeń b y ły i jaśniejsze prom ienie dające nadzieje na przyszłość. P ochodziły one także od K ongregacji K sięży Oratorianów. Zgłosiła się kiedyś kandydatka do Zgrom adzenia. B o­

janow ski przedstaw ił jej trudności zaw odu ochroniarskiego, ona je d ­ nak nie zraziła się „mówiąc, że już i księża ją odstręczali od tego zam iaru, ale jej spow iednik ks. m inister Pajzderski (oratorianin) chw ali jej tę m yśl i zachęca do w ytrw an ia w pobożnym przedsię­

w zię ciu ” 90. Ks. proboszcz K uśniak w tym w łaśn ie okresie okazał sw oją życzliw ość, odw iedzając przy okazji ochronkę p o d rzeck ą 81, podobnie i ks. Hubner. Takie g e sty życzliw ości, zdaw ałoby się n ie ­ w iele znaczące, spraw iały B ojanow skiem u niem ałą radość. D aw ał tem u w yraz w sw oim „D zienniku”: „w tych dniach b y ł ks. Hubner u chorego w Podrzeczu i w stąp ił do ochronki — co m ię bardzo u cie­

szy ło ”. „W środę przyszedł u m yślnie odw iedzić ochronkę ks. Hubner i poczęstow ał dzieci bułkam i. Bardzo się z tego u cieszyłem ” 82.

K ontakty Edmunda B ojanow skiego z kongregacją św iętogórską zacieśn iły się jeszcze bardziej z chw ilą w stąpienia do niej w r. 1865 ks. A ntoniego B rzezińskiego 9S. Trw ająca pom iędzy nim i już od kilku lat znajom ość teraz się pogłębiła. Odtąd nazw isko ks. Brzezińskiego stale się ukazuje na kartkach „D ziennika” 94. Ks. B rzeziński stał się częstym gościem nie tylko w ochronkach służebniczek, ale i w Gra- bonogu 95. Pom agał B ojanow skiem u w ostatecznej redakcji R eguły służebniczek przed jej zatw ierdzeniem w grudniu 1866 r . 96. W dwa lata później czynił starania o w ydrukow anie R eguły w języku n ie­

m ieckim i przeprow adził jej korektę, w yręczając w ty m B ojanow ­ skiego, ogrom nie w ów czas skłopotanego koniecznością sprzedaży G rab on oga97. D la użytku now icjatów Zgrom adzenia Służebniczek

89 Tamże, 22 VIII 1856.

90 Tamże, 21 VI 1857.

91 Tamże, 4 X II 1856.

92 Tamże, 2 V, 28 X I 1857.

93 Kronika, s. 135.

94 Dziennik, 25 VII, 20 VIII, 10 IX, 13 X, 17 X 1865 i in.

95 Tamże, 17 X , 21 X II 1865, 17 I, 17 V, 24 V, 15 X, 17 X 1866 i in.

96 Tamże, 11 IX 1866.

»7 Tamże, 16, 18, 30 X II 1868.

(9)

Maryi przetłumaczył z języka łacińskiego książkę ks. Kaspra Druż- bickiego T. J.: Szkoła doskonałości chrześcijańskiej, którą następnie w r. 1871 wydał drukiem 9S. W roku 1869 przewodniczył w rekolek­

cjach służebniczek " . Wspólnie z Bojanowskim mieli wydawać pismo ludowe „Jutrzenka” , ale zamiar ten, ze względu na niesprzyjające okoliczności zewnętrzne, nie doszedł do skutku 10°. *

Ks. Brzeziński pomagał też Bojanowskiemu w pracach K onfe­

rencji św. Wincentego a Paulo założonej przez nich w Gostyniu w r. 1863 101. Brał udział w zebraniach Konferencji, głosił rekolekcje dla jej człon k ów 102. Kongregacja Księży Oratorianów, na prośbę Bojanowskiego, wspomagała materialnie ubogich pozostających pod opieką K on feren cji103. Szczególne zasługi położył tu znów ks. Kuś- niak jako proboszcz kongregacji. „Pamiętamy, z jakim weselem przyjął ks. Kuśniak wiadomość o zawiązaniu się Konferencji — pisał ks. Brzeziński — i póki żył wspierał ją datkami, nawet przed śmiercią pamiętał o niej wszystką swoją starzyznę przeznaczając na jej ubogich” 104.

Ks. Brzeziński zachęcał Bojanowskiego do zrealizowania daw­

nych, lecz zawsze starannie ukrywanych, pragnień zostania kapła­

nem 105. A gdy Bojanowski musiał opuścić Seminarium Duchowne ze względu na zły stan zdrowia, w jego imieniu poprosił ks. arcybpa Ledóchowskiego o pozwolenie wyjazdu do Rzymu dla otrzymania tam święceń kapłańskich 106. Pisał też listy do ks. Koźmiana oraz do ks. Kajsiewicza, by swoim pośrednictwem ułatwili osiągnięcie celu.

Z listów tych przebija serdeczne uczucie przyjaźni dla Bojanow­

skiego i pragnienie przyjścia mu z jak największą pomocą. „Wsta­

wiam się za zacnym i tyle zasłużonym przyjacielem naszym — czy­

tamy w jednym z jego listów — i proszę Przewielebnego Ojca, aby mu nie odmawiał swego pośrednictwa w wyjednaniu, o co prosi” I07.

„Czyńmy, co możemy — pisał znów w innym liście — dla zacnego przyjaciela, poddając starania i zabiegi nasze świętej woli Pana

98 Tamże, 29 VII 1868, 16 V III 1869 i in.; Szkoła doskonałości chrześci­

jańskiej przez ks. Kaspra D r u ż b i c k i e g o S. J. przetłumaczył z łaciń­

skiego na polski język ks. Antoni B r z e z i ń s k i filipin świętogórski, Poznań 1871.

99 Dziennik, 17, 25 I X 1869.

100 Tamże, 5 IX , 7, 21 X , 14, 27, 29 X I, 5, 11 X II 1867; List ks. A. Brze­

zińskiego do E. B. z dnia 17 X I 1867; Układ członków redakcji pisma pod tytułem „Jutrzenka” (AD).

101 Dziennik, 18 II 1863.

i°2 Tamże, 26 VII 1868, 22 VII 1866, 5 V 1867, 8 X II 1865.

103 Tamże, 16 I 1866 i in.

104 Pamiątka jubileuszu..., t. II s. 190— 191.

105 List ks. A. Brzezińskiego do E. B. z 16 I 1859 (AD).

108 List ks. A. Brzezińskiego do ks. J. Koźmiana z 7 II 1871 (Arch.

Księży Zmartwychwstańców w Rzymie = AZ).

107 List ks. A. Brzezińskiego do ks. H. Kajsiewicza z 7 III 1871 (AZ).

Boga” 10S. Kiedyś specjalnie odwiedził Bojanowskiego, przebywają­

cego już wówczas w Górce Duchownej, by poznać zakres jego wia­

domości potrzebnych do otrzymania święceń ad solam M issam . Po dokładnym przeegzaminowaniu uznał, że są one wystarczające10t.

Na prośbę Bojanowskiego miał mu towarzyszyć w podróży do Rzy­

mu 110. Gdy wszystkie te zamiary zostały pokrzyżowane, wyznał:

„Żal mi bardzo tej zacnej i świątobliwej duszy, że nie może osiągnąć, czego tak gorąco pragnie” m .

Swoją przyjacielską pomocą służył Bojanowskiemu także w ostat­

nich dniach jego życia. W lipcu 1871 r. cały dzień spędził w Górce Duchownej pomagając Bojanowskiemu w pisaniu uwag do pytań siostry Taylor, przełożonej sióstr służebniczek w Londynie, odnośnie Reguły Zgromadzenia U2. A gdy wrócił do Osiecznej, gdzie wówczas na stałe przebywał, zaczął przysyłać Bojanowskiemu mięso, by tylko podtrzymać jeszcze coraz bardziej gasnące jego siły 1IS.

Dnia 11 sierpnia 1871 r. ks. Antoni Brzeziński wraz z ks. Atana­

zym Szułczyńskim, dwaj najlepsi przyjaciele Bojanowskiego z Kon­

gregacji Księży Oratorianów, wzięli udział w jego pogrzebie U4. Ks.

Brzeziński wygłosił wówczas długą i serdeczną przemowę o swym zmarłym przyjacielu 115. W grudniu 1871 r. w czasopiśmie „Sobótka”

zamieścił piękny o nim artykułlł6. W kilka miesięcy później wydał w osobnej książeczce W sp om n ien ie o śp. Edm undzie B oja n ow skim

■fundatorze Zgrom adzenia S łu żebn iczek B ogarodzicy D z ie w ic y N ie­

pokalanej. We wstępie do opracowanego przez siebie Z biorku nabo­

żeń stw a d om ow eg o dla ochronek sióstr Zgrom adzenia B ogarodzicy D z ie w ic y Niepokalanego Poczęcia, wydanego w Tarnowie w r. 1892, sam siebie nazwał jednym „ze wspólników śp. Fundatora przy jego pobożnym przedsięwzięciu” m .

Tak w zarysie przedstawiałaby się rola Świętej Góry w życiu Edmunda Bojanowskiego. Szkic ten nie wyczerpuje może całkowicie tematu. Zostały w nim jednak zebrane najważniejsze fakty z życia Bojanowskiego wiążące się ze Świętą Górą, bez której „trudno by mu było wyżyć na świecie” .

List ks. A. Brzezińskiego do ks. J. Koźmiana z 7 II 1871 (AZ).

List ks. A. Brzezińskiego do ks. H. Kajsiewicza z 16 II 1871 (AZ).

Tamże.

List ks. A. Brzezińskiego do ks. H. Kajsiewicza z 10 V 1871 (AZ).

Dziennik, 17 VII 1871.

Dziennik, 17, 22 V II 1871.

B r z e z i ń s k i , Wspomnienie, s. 20.

Tamże s. 38— 65.

Krótki rys życia Edmunda Bojanowskiego, „Sobótka”, R. 3: 1871

■s. 599, 608— 609.

117 Zbiorek nabożeństwa djź łć&ronek sióstr Zgromadzenia Bogarodzicy Dziewicy Niepfóaitinego Poczęcia. Tarnów 1892 s. X .

! K*. M lajoftsrzj

108 109 110

m

112 113 114 115 11S

Cytaty

Powiązane dokumenty

Das Buch mit dem breiten Spektrum angeschnittener oder ausführlich erörterter Themen rund um das Essen und Trinken ist für jeden, der sich für die Kultur im Allgemeinen,

Разговорный глагол даться/даваться совпадает с чешским dát se лишь в одном значении, а именно ‘попасть по своей вине в неприятное положе- ние’: даться (кому)

Można się jednak też obawiać czy nie pow staje t'a niebezpieczeństwo pewnego statycznego ujęcia przy którym cała wschodnia część basenu Morza Śródziemnego

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski

Błąd F reyre w kw estii dziedziczenia cech nabytych pow tarza się w jego roz­ ważaniach nad dietetyką i kształtow aniem się dziedzicznego (jego zdaniem) pokroju

Piłsudskiego była owocem jego związ­ ku z córką znanego działacza PPS, Feliksa Perla (ob. Narutowicz „dopóki był ‘skromnym ministrem był dla wielkiej

Spożywanie powyżej 3 filiżanek zielonej herbaty dziennie skutkuje spadkiem ryzyka depresji o 21%, ale picie powy- żej 2 filiżanek kawy obniża to ryzyko o 32% (Navarro et al.,

Three Aramid-based conveyor belts will be consid- ered in this study, besides a normal steel cord belt: a steel cord belt with Sulfron in its rubber covers, a Twaron fabric carcass