• Nie Znaleziono Wyników

Pionier. 1925, nr 1-2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pionier. 1925, nr 1-2"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

r ' T

t w t w w w w w w

* t v ▼ ▼ v " v y t ? y v y y y T T T y T y y y T y T <

4 0 3 5 6 3

I I I

PIONIEROM.

Jeśli serce w piersi za ciężkie, pierś rozetnij i serce r w ij!

Wyściel drogę wiośnie zwycięskiej mostem ramion, purpurą krwi.

Jeśli z pieśni krew nie wytryśnie, starczy okrzyk rozgrzanych luf.

Wytęż o czy! Zęby zaciśnij!

S taw aj w szereg! Nie trzeba słów.

Cóż, że depcą? Cóż, że są siłą?

Cóż, że miażdżą kolbami tw arz?

W mur głowam i! Serca przez w yłom ! W dni B astylji zw ycięski m arsz!

W pierś niech biją młotem

nie pęknie.

Zatnij usta, choć w ustach k r e w ...

Jeszcze będzie jaśniej i piękniej, będzie radość i będzie śpiew.

W ŁADYSŁAW BRONIEWSKI.

k ° \ 5 Q>b

Ul . Ą f \

(2)

^ M y i rzeczy w isto ść polska.

Ś w ia to p o g lą d n a s z nie je s t dz iełem d nia. J e s t dz iełem ciężkich zm a g a ń w e w n ę trz n y c h , w a lk i z w p a jan e m i nam p rz e z dom , szk o łę, k o śc ió ł i p ra s ę r e ­ a k cyjnym i p o jęd am i.

M u sim y się z te j pleśni o trz ą ść , n a ­ b r a ć u fności d o nieu stan n ie plu g a w io ­ n y c h p r z e z w ro g ó w n a sz y c h i znie­

k s z ta łc a n y c h idei. P r z e d nam i sto i w a ż ­ n e z ad an ie — n a b iałej k a rc ie n a sz e j m y śli m a m y w ypilsać zgłoski now ego ideału, k tó re m u ju ż niezm iennie s łu ż y ć b ę d z ie m y z c a łą m ocą n a sz e g o e n tu ­ zjazm u i bezW izględnem p ośw ięceniem dlań innych stro n n a szeg o ż y d a . W ięc d z ia ła jm y z p e łn ą św ia d o m o ścią . Jak ją z d o b ę d z ie m y ? Idee n a sz e nie s ą od ż y d a o d e rw a n e . W y r a s ta ją one z is t­

n ie jący ch sto su n k ó w m aterialn y ch , w y ­ p ły w a ją z O taczającej n a s (rze czyw i­

sto ści b y rz e c z y w is to ś ć tę zm ieniać.

D la te g o św iad o m ie u k sz ta łtu jm y n asz sto su n e k do o ta c z a ją c e j n a s rz e c z y w i­

s to ś c i S p ó jrz m y jasn y m , niezam g lo n y m w zro k iem n a tę p olską rz e c z y w isto ść . Na. P o lsk ę o d a rtą z b ły sk o tliw y c h szat przedniepodległościoiw ej ro m an ty k i m a ­ rzy c ieli, p o zb a w io n ą fa je rw e rk ó w m ę- . czeńskiej aureola w ielkiego jałm użnika.

S p ó jrz m y na nią ta k ą , ja k ą je st, ja k a n a s o ta c z a i k tó r a ju ż p o tą d m am y.

Polska r z ec zy vIstość — to polska nędza. T o b e zn a d z ie jn a n ę d z a 200 ty ­ się c y b e z ro b o tn y c h , sk a z a ń c ó w n a g łó d i p o n ie w ie rk ę , nie z n a ją c y c h sw e g o ju tra , k tó r y m i dziś n ic d o b re ­ go n ie w ró ż y . D la .nich niema&z po­

m o c y _ ja k iś milion z ło ty c h m ie się c z ­ n ie na zap o m o g i — p r z y f r a s z c e 250 mil jo n ó w d la k a p ita listó w . T o n ę d z a m ilio n o w ej rz e s z y robotn ic zej, n ie z n a ­ ją ce j p ełn e g o ty godnia1 p ra c y , tr w a ją ­ cej w n ie u sta n n e j o b a w ie re d u k cji — to n ę d z a górn ik a , w łó k n ia rz a i m e ta ­ lo w c a , n ę k a n y ch n ie ro z w iąz aln e m p y ­ ta n ie m : jak im to c u d e m śm ie sz n ą 2- zło to w ą d n ió w k ą w y ż y w ić i o dziać sie b ie d w y g ło d z o n ą ro d zin ę ?

Jak im c u d em — p y ta m y . Jak im to cu dem , g d y z Jask i rz ą d o w e g o a r b i t r a ­ żu, a sw e j n ie w ie rz e w w a lk ę i w ła sn e s iły z a d o ś ć — w łó k n ia r z łódzki p r z y 30% w z ro ś c ie d r o ż y z n y p o p rz e sta ć m usi n a łO -pro cen to w ej p o d w y ż c e . W ie rz y li w p o n a d k la so w o ść r z ą d u b u r - żu a zy jn eg o , w jeg o b e z s tro n n y a rb itra ż , niepom ni w y p ró b o w a n e j tr a d y c ji b o ­ jo w e j p ro le ta rja tu łódzkiego.

G d y g ó rn ik p r z y 10-godz. a h u tn ic y i m e ta lo w c y p r z y 12-godż. d n iu p r a c y b a c z n ie je sz c z e u w a ż a ć m uszą na p rz e d się b io rc ó w i s w y c h p se u d o -p rz y - ja ció ł, c z y c z a se m nie p o w tó r z ą n a ich s k ó rz e sie rp n io w e g o p a k tu o dalszej zn iż c e p ła c ?

I^^Pil^^^^ii9Sis^si5^s«ss©sissassi5®a9(5^asia6aa!5 PIO N IE R 6ę-^®ss^>5isa9s?S9s®s®issB®e<oesa9s^s® 2 s

(3)

eesas 3 sis^sBseiisfiS^sesassifs^sstsaesisastócsas P IO N IER ®i^^sis^68§^<3i5SM(o5®^©eśa£ essaseisas 3 susss

N a m argin esie p ion ierstw a.

C o ra z w y ra ź n ie j ry su je się te re n i tre ś ć naszej p ra c y . S ta ją p rz e d nami, u czestn ik am i te g o ruchu, p ew n e z a g a d ­ nienia, k tó re w y m a g a ją u s y s te m a ty z o ­ w a n ia i w y jaśn ień . Nie b ę d zie to je sz ­ cze jeg o te o rja i m e to d y k a . J e s t to m u­

z y k a p rz y sz ło śc i. M o g ą się o n e zro d zić jed y n ie w p ro c e sie p r a c y e k sp e ry m e n ­ talnej. N ie je s te ś m y w tej szczęśliw ej sy tu ac ji, b y m óc z ąb k u jące m u ru ch o w i pionierskiem u z g o to w a ć w y g o d n e po d - ścielisko w ie d z y te o re ty c z n e j i p ra k ­ ty c z n y c h w sk a z ó w e k m eto d y c zn y ch . Nie ro z p o rz ą d z a m y odpow iednim m a te r­

iałem in stru k to rsk im i odpow iednim i śro d k a m i m aterja ln em i. O g ra n ic z y ć się te d y m usim y do n ak re śle n ia ogóln y ch k o n tu ró w naszej p ra c y i ideologii.

M usim y z d a ć sob ie s p ra w ę z p rz e ­ szło ści n a sz eg o ruchu, tera źn ie jszo ści i p e rsp e k ty w .

CZEM BYLIŚM Y?

L a ta 1920 - 21 sta n o w ią w a ż n ą d atę w historji ru c h u m ło d zie żo w eg o w P o l­

sce. Z a k o ń c z y ła się w o jn a z R o sją S o ­ w ieck ą. R o z w ia ła się w re sz c ie od w ie- kóW trw a ją c a leg en d a niepodległościo­

w a — P o ls k a p rz e s ta ła b y ć m item — s ta ła się rzec z y w isto śc ią . D la nikogo me mogło u leg ać w ą tp liw o ści, że P o lsk a istnieje i że jej b ez p o śre d n io nic nie g r o ­ zi. S u ro g a t idei, o bleczon w „nadziei z ło te m alo w id ła", trw a ją c y w d u szy kilku pokoleń polskich, w szczególności polskiej inteligencji — w y g a s ł. P o w s ta ­ ła z iejąca zw ątpieniem : p u stk a. Z w ą t­

pienie to o b ró ciło się o s trz e m n ie ty l- ko p rz e c iw istn ie ją c y m w P o ls c e w a ­ ru n k o m sp o łe c z n y m i p o lity c z n y m , ale i p rz e c iw s w y m p rz e sz ły m ideałom ; o k a z a ła się o czo m p o w ra c a ją c e j z fro n ­ tu m łodzieży, b e z tre śc iw o ść jej p o p rz e ­ dnich w a lk i m a rz e ń . Z ra d z a się nieu­

b ła g a n e p y ta n ie : o co 'w a lc z y liśm y , cz ego b ro n iliśm y ? N a c o p rz e le w a liś­

m y k r e w n a s z ą i b r a c i z z a ru b ie ż y ? T a ro z w a g a k r y ty c z n a z w ra c a się ;w

■pierwszym rz ę d z ie przec iw m ilitary z- m ow i, budzi silny ru ch a n ty m ilita ry - sty c z n y . I t a n u ta d o m in o w ała w „ P ło ­ m ieniach". S ta lo w y hełm , durna m ło ­

d y ch w o ja k ó w s p ie sz ą c y c h n a front, p o ­ cz ął p rz y b ie r a ć zło w ro g ie k s z ta łty t r u ­ m iennego w iek a, z p o d k tó re g o w y z ie ­ r a ła tru p ia tw a r z m ilitary zm u . W ojna, p o zb a w io n a p o św ia ty id e a łu sta je się ja ­ k ą ś b e z ła d n ą szarp a n in ą, k r w a w ą rz e ­ zią, w s tr ę t jen o budzącą.

Ale n e g a c ja u stro ju sp o łe c z n e g o P o l­

ski, n e g a c ja w ła sn e j p rz e sz ło śc i — w ła ­ snej epopei fro n to w e j nie w y s ta rc z a ła i w y s ta rc z y ć nie m o g ła d la ty c h , k tó ­ r z y szukali now ej w ia ry . P o c z ę to szu ­ k a ć p o z y ty w n y c h ideałólw. P o c z ą ł s ię p ro c e s k ry s ta liz a c y jn y tej części m ło ­ d zieży polskiej. Jej b u n ty , p rz e b ły sk i, ś w ia te łk a i ś w ia tła r o z p a liły o gnisko

„P łom ieni".

„ P ło m ie n ie" p rz e s z ły sw o ją ew olucję w r a z z m łodzieżą, k tó re j do cz a su b y ły w y ra z e m . Z n ie w y ra ź n y c h z a ry s ó w g ó rn y c h , u czu cio w y ch w zlo tó w , ro z ­ p ie rzch ły ch m a rz e ń , frazeo lo g ii p o stę - p o w o -p acy fisty czn ej z a c z y n a ją się lw y- łan iać k o n tu ry św iato p o g ląd u . C o ra z cz ęściej p o c z ę ły się u k a z y w a ć w „ P ło ­ m ie n iach " a rty k u ły o n o w y m fund am en ­ cie m y ślo w y m i zu p ełn ie skończonej stru k tu rz e ideow ej. Ale z drugiej stro n y , p o z a n ie w ą tp liw ie sz c z e rą , w p e w n y m o k re sie tw ó rc z ą , bo w sw y m b u rzliw y m c h ao sie zw ia stu ją c ą s ło ń c e idei, p ełn ą b a rw n y c h efe k tó w frazeologią, p o czął się cz aić z w y k ły opo rtu n izm sp o łeczn y . B r a k sta n o w c z y c h definicji w o dniesie­

niu dó n a jw a ż n iejszy ch z a g a d n ień ru ­ chu socjalisty czn eg o , p r z y ję ty z a m e to ­ dę m y ślo w ą je s t najlep szem ź ró d łe m im p o ten cji w czy n ie, n a jlep szem ź ró d ­ łem oportunizm u.

M łodzież o ta c z a ją c a z w a rte m kolis- kiem „ P ło m ien ie" p o c z ę ła sz y b k im k ro ­ kiem z m ie rzać na u b itą dro g ę u gruntor w a n y c h w re a ln e m ż y ciu sp ołecznem z a sa d , ale... bez sztan d a ru . C o ra z to Wolniej, c o ra z to o ciężałe j p o d ą ż a ł z a arm ją, b y w re sz c ie u tk n ą ć w m a rtw y m punkcie. „Płomienie" i ich czytelnicy rozeszli się na inne ścieżk i. Z e rw a n a z o ­ s ta ła ich w z a je m n a łą c zn o ść. „P łom ie­

nie" d y m iły re sz tk a m i ogniska.

D laczego je d n a k m ó w im y w c ią ż u

„P ło m ien ia ch ", ich czy te ln ik a c h i o ich w zajem n y m s to su n k u ? D laczego nie w sp o m in am y o istn iejący m ru c h u w o l- n o -h a rc e rsk im i o jego o d rę b n o śc i? B o ru ch w o ln o h a rc e rsk i do III Zjazdu

1. nie stw o rzy ł sw ej organizacji;

2. nie d ow iódł niczem sw e j odrębno­

ści, a tem sam em praw a do stałego Ist­

nienia.

O o rg an izacji w W olnem H a rc e r­

stw ie tru d n o w o g ó le m ów ić. B y ły z ja z ­ dy, k tó ry c h u c h w a ły nikogo do niczego n ie zoboiw iązy,w ałyj b y ła c e n tra la nie k o m unikująca się z e śro d o w isk am i i śro d o w isk a nie z n ające sw e j oentrali, czło n k o w ie nie w ie d z ą c y nic o siwojem cz ło n k o stw ie i nieczło n k o w ie do. niego się p rz y z n a ją c y , nikom u w re sz c ie na p ro p ag an d zie nie z a leżało , p o p rz e sta ją c

n a sym p atjach , w ła sn e m sam o u św iad a- m ianiu się i . p re n u m e ra c ie „P łom ieni".

A w ię c k ró tk o : b y ł r u c h —• organ izacji ni© b y ło .

A czem że b y ł sam r u c h ? B y ło to zg ru p o w a n ie d e z e rte ró w H a rc e rs tw a oficjalnego, k tó r z y tr a k to w a li W o ln e H a rc e rstw o ja k o p o m o st do innych, o k re ś lo n y c h politycznie j sp o łeczn ie o r- g a n izacy j m ło d zieży i sta rs z e g o sp o łe ­ cz e ń stw a . I c z y ż sam fak t, ż e m łodzież ta re k r u to w a ła się w .ogrom nej W ięk­

sz o śc i z o ficjalnych z w ią z k ó w h a rc e r­

skich, m oże b y ć d o sta te c z n y m ty tu łe m do tra k to w a n ia ru ch u w o ln o h a rc e rsk ie - go, ja k o n o w ej odręb n ej fo rm y ru c h u m ło d z ie ż y ? B a ! C i w e te ra n i h a re e rs tw a , z e zro z u m ia ły c h z re s z tą p rz y c z y n , zv spe cjaln y m niesm ak iem o dnosili się do cz y n n ej p r a c y h a rc e rs k o - w y c h o w a w ­ czej, d ą ż ą c je d y n ie d o sk ry s ta liz o w a ­ n ia sw e g o św iato p o g lą d u społecznego' i czy n n ej p r a c y jrolityczno - społecznej.

W o ln e H a rc e rs tw o b y ło w ię c tylko i jed y n ie socja lizu jący m ru ch em m ło ­ d zieży inteligenckiej i nie re p re z e n to w a ­ ło n icz eg o w ięcej niż inne so cjalisty czn e o rg an izac je m ło d zieży , c h y b a , że b r a k k ry sta liz a c ji id eo w ej. T e n b ra k k r y s ta ­ lizacji ideow ej b y ł r a c ją jego istnienia.

D la te g o W o ln e H a rc e rs tw o z o k resu p rz e d ro z ła m o w e g o b y ło ru ch em p rzej­

ścio w y m , sezonow ym .

W olne H arcerstw o upadło, ale żyje Zw iązek Pionierów . Nie je s t to ty lk o zm ian a n a z w y ; W c h o d z ą tu w g rę ró ż ­ nice z a sad n icze. Nie je ste śm y g ru p ą u- ciek in ieró w z H a rc e r s tw a oficjalnego, k tó r z y w negacji ideologji Z H P -u d o ch o ­ dzą do z a p rz e c z e n ia jego m eto d y w y ­ c h o w aw czej, do zig n o ro w an ia c z e rw o ­ n eg o skau tin g u . Z w iązek P ionierów , m a w ła śn ie b y ć o rg a n iz a c ją czynnej p ra c y w y ch o w a w c z o -p io n ie rsk ie j. I z a p ra w d ę s p e cy ficzn y p o sm ak p ro w o k a c ji m a p rz e d s ta w ia n ie is to ty ro z ła m u w H ele- nó w k u pod k ą te m w id z e n ia p o lity c z ­ nym , ściśle pod ziału n a s o c ja listó w i k o ­ m unistów . P o m ija ją c ju ż fa łs z e rs tw o p r a w d y w ty m po d ziale (por. d e k la ra ­ cję id e o w ą Z w . P io n ie ró w ) — z naczenie III. Z jazd u Z. W . H. w historii ruchu w o ln o h a rc e rsk ie g o z o s ta ło tu c a łk o w i­

cie z ig n o ro w an e. Z naczenie III Zjazdu tk w i w p y ta n iu : c z y w o ln e h a rc e rs tw o b ęd zie efe m e ry d ą bez w y r a z u i odręb n ej tr e ś c i, c z y te ż tw ó rc z y m ru ch em w y ­ c h o w a w c z y m m ło d zieży ro b o tn iczej?

U źródeł rozłam u stała spraw a ce lo ­ w ości ruciiu. W p ro w a d z e n ie m doń b y ło p rz y jęcie jednolitej, obow iązującej d e ­ k la ra c ji ideow ej. N a le ż a ło stw ie rd z ić dla ko g o i z kim p racu jem y . I cz y ż p rz y ję ­ cie o b ow iązującej, so cjalistycznej d e k la ­ rac ji ideow ej m a dow o d z ić o k rzy czan e]

„p o lity czn o ści" i (policja!) kom unizm u naszej o rg a n izacji? S k ąd te w ie śc i, a co c ie k a w sz e dla czyjego dobra?-

CZEM BYĆ W INNIŚM Y?

(4)

scsag 4 sc^ sc^ sts^ e^ sasecsjssesassesasscsas PIONIER ses^sesassesass^sasscsass^assBsastoesas 4 sssas

Czemże jest pionierstwo? Jakież za­

dania stoją przed naszą organizacją?

W ychowanie dziecka robotniczego:

1. na socjalistę (wchodzą tu w grę czyn­

niki polityczno - społeczne i etycznej);

2. na tęgiego życiowo i fizycznie czło­

wieka. Z szeregów naszych w yróść ma młody zastęp junaków, niezłomnych w swej idei i nieulękłych w walce, o czy­

stych rękach i jasnym stosunku do sie­

bie, ludzi i idei, zaradnych i wiecznie tw órczych w życiu. Takiem ma być no­

w e pokolenie klasy robotniczej.

Jak to osiągniemy? Z góry zapowie­

dzieliśmy, iż na ścisłe i pełne opracow a­

nie wskazówek metodycznych dla pra­

cy — jeszcze nie czas. Ogólnie rzec mo­

żna, że w pracy pionierskiej spożytko­

wane winny być wszystkie zdobycze nowoczesnej pedagogiki (system szkoły pracy, doświadczenie i przemyślenie własne dziecka itd.) oraz harcerskość z jego hasłem : przez naturę do człowie­

czeństwa. Stosunek pioniera do natury nie jest tylko ukochaniem jej; pionier nie tylko kocha piękno przyrody, ale umie również opanować jej siły. Taki jest stosunek człowieka pracy do przy­

rody.

Ale... zapytacie się: cóż, |w takim ra­

zie, dajecie więcej oprócz zwykłej pe­

dagogiki? Jakiż jest odrębny zakres waszej p racy? Czyż nie stanowicie su- rogatu szkoły socjalistycznej, szkoły pracy? Tak i nie. Niewątpliwie w okre­

sie obecnym i przez długi jeszcze okres czasu panowania średniowiecznej nietmal buirżuazyjnej szkoły „ludowej1* i przez dłuższy jeszcze okres panowania bur- żuaizyjnej psychiki i pojęć wśród nau­

czycielstwa — praca nasza będzie mu­

siała się obracać w szerszych znacz­

nie granicach, niżeli leżałoby to w jej zakresie. Ale ruch nasz nie wygaśnie naw et wtenczas, gdy nowy typ szko­

ły zostanie całkowicie zrealizowany.

Bo zadaniem naszem nie jest ściśle wychowanie, a ruch samowychowaw- czy, ruch pionierski. Będzie to w łas­

ny tw ór tej młodzieży przez ludzi bli­

skich! jej wiekiem i duszą kierowany.

Będzie to jej w łasny świat przez nią samą budowany. W nim będzie się w y­

rażać zakorzeniona w instynkcie po­

trzeba społecznego czynu i wspólnej pracy, w nim będą się realizować kwia­

ty w yobraźni młodzieńczej, która nie zna równej sobie, a która dziecku każe w każdej dziurze budować zaczarow a­

ne jakieś św iaty z bajki-

W tym zakresie pionierstwo ma za­

pewniony żywot. Dzisiaj sięga ono da­

lej. Kształtować ma nieitylko charakter, ale i światopogląd młodzieży robotni­

czej. Spełnia ono tem samem rolę re­

wolucyjną.

CZEM JESTEŚMY?

A teraz kilka słów o tem, czem je­

steśmy, czego od siebie żądać win­

niśmy.

Pionierstwu w jego stanie obecnym dużo brakuje do doskonałości. Ciążą na nas jeszcze silnie tradycje Wolnego Harcerstwa. Jesteśm y niemal wyłącznie ruchem młodzieży uczącej się powyżej lat 17 i nie wyszliśm y poza ram y pracy kółkowo-ośiwialtbwej. Nie twierdzę, iż należy zryw ać z tą formą pracy. Sądzę nawet, że będzie ona stałą podstawą organizacji starszych pionierów. Ale bę­

dzie też tylko elementem, etapem pra­

cy pionierskiej, w każdym zaś razie nie panującą wszechwładnie formą o r­

ganizacyjną. Ten typ pracy musi zo­

stać sprowadzony do w łaściw ych g ra­

nic.

Bezpośredniem zadaniem, jaki© przed nami staje będzie przebudowa organi­

zacji przez skupienie w jej łonie zastę- pówi pionierskich w wieku poniżej lat 16. Organizować winniśmy, a na szer­

szą skalę jedynie możemy, młodzież robotniczą. Nie tylko ze względu na cel i zadania naszego ruchu, ale też dzięki specyficznym warunkom życio­

wym dziecka i młodzieży w yrosłych ze środowiska mieszczańskiego. Bo­

wiem dzieci inteligencji' i mieszczań­

stw a znacznie później dojrzewają i w tym wieku rozporządzają minimalną dozą isamodzielności osobistej i ducho­

wej w stosunku do otaczającego je bur- żu-azyjnego środowiska.

Tę pracę musimy z całą energją podjąć. Nie jest to zadanie łatwe. I nie tego wielu z naszych braci i1 sióstr szukało w naszej organizacji. Niezawod­

nie, postawiwszy zręby swego świa­

topoglądu, opuszczą nasz ruch dla szer­

szej areny polityczno - społecznej. Po­

zostaną nieliczni. Ale tym nie wolno od­

puszczać rąk i porzucać młodej pla­

cówki.

Żądać musimy od siebie trzech rze­

czy: zrozumienia celowości naszej p ra­

cy, inicjatywy organizacyjnej i w y trw a­

nia. A przedewszystkie-m siły w y trw a­

nia na nowym, często mało nam zna­

nym terenie. W ytrw ania do chwili, gdy nadejdzie nowa zmiana. Skąd? Z zew ­ nątrz lub z pośród naszej najmłodszej pionierskiej braci. Ruch nasz nie jest wszak obliczony na dzień dzisiejszy.

Tw orzym y kadrę jego dla przyszłości.

W iedzmy — i to niech będzie otuchą naszą w pracy — że ta nieliczna kadra z chwilą zmiany objekltywnych w arun­

ków społecznych, zmienić się może w miljonową falangę pionierską. W pa­

trzeni w tę świetlaną wizję, wpatrzeni w przyszłość — kształtujm y teraźniej­

szość.

I jeszcze raz: w ytrw ania na nowej placówce ruchu młodzieży robotniczej.

Stef.

Jak pracować wśród dzieci?

Pionierstwo jak wszelki ruch -skau­

towy posiada dla starszej młodzieży znaczenie drugorzędne. Nie w ystarcza jej ono. W łaściwem jego zadaniem jest ogarnięcie dzieci proletariackich, za­

pewnienie im najszerszego rozwoju u- mysłowego i fizycznego i przygotow a­

nie ich dó przyszłego udziału w życiu społecznem przez wyrobienie uświado­

mienia klasowego i wdrożenie ich do pracy wogóle, a do pracy organizacyj­

nej w szczególności. Jeśli nie czyni te­

go — jest zbędne.

Niestety, dotychczas zrobiono w tym

•kierunku niesłychanie mało. W. H. pra­

cy wśród dzieci nie prowadziło wcale (jeśli ni© liczyć pewnych, dość nieu­

dolnych prób redakcji „Płomieni-**). My pracę tę zaledwie rozpoczynamy.

Praw da, że organizowanie proletar­

iackich grup dziecięcych napotyka na liczne trudności. Dzieci, które skupia­

my są zazwyczaj dość zaniedbane, często zdemoralizowane wpływiem uli­

cy. Trzeba wielu w ysiłków by przy­

zwyczaić je do planowej pracy j kar­

ności, niezbędnej w każdem zrzeszeniu.

Z drugiej strony spotykamy się często z nieufnością, jeśli nie w yraźną niechę­

cią rodziców. Dzieci robotników, któ­

rzy bi-o-rą czynny udział w ruchu ro ­ botniczym jest w prawdzie łatwiej orga­

nizować, lecz one najmniej może po­

trzebują naszego wpływu.

Nienajmniejszą także przeszkodą jest brak sił kierowniczych w naszych w ła­

snych szeregach.

Burżuazja dawno zrozumiała jak wielkie ma znaczenie opanowanie u-my_

słó‘w dziecięcych. Dowodzą tego pro­

wadzone z dużym nakładem pracy wszelkie skautowe związki nacjonali­

styczne od ZHP-.u do „,Szomrów“

włącznie, dowodzi bogata tendencyjna literatura dziecięca i licznie tygodniki, dowodzi wreszcie nienawiść do ruchu pionierskiego, tam gdzie się takow y rozwinął. (Przykładów nie brak: -roz­

wiązanie w swoim czasie niemieckich grup dziecięcych jako „niebezpiecznych dla ustroju państwowego**, sądy nad 11-leitnimi „wywrotowcami** w Amery­

ce itd.). Co przeciwstawiamy pracy re­

akcjonistów? Nic, albo prawie nic.

(5)

Brak nam doświadczenia i fachow­

ców :w tej dziedzinie. Często spotyka się tendencję przenoszenia żywcem form1 organizacyjnych baden-powełlow1 - skiego skautingu na ruch pionierski.

Jest to najczęściej błędne. Zewnętrzne bowiem formy tych organłzacyj łączą się ściśle z ich ideologią. Niepodobna budować drużynę pionierską na wzór drużyn ZHP z całą ich wojskową dy­

scypliną, rangami, mianowanymi zastę­

powymi, raportami i formalistyką. Na­

w et sposób prowadzenia pracy ręczne]

i ćwiczeń fizycznych nie nadaje 'się do naśladowania w oddziałach pionier­

skich. Jak należy tw orzyć oddziały pio­

nierskie i jak prowadzić pracę by osiąg­

nąć cel zamierzony?

Spraw a ta nie została jeszcze dość przemyślana, a przedewszystkiem nie- dość doświadczona. Pożądane byłoby, by w szyscy bracia i siostry zabrali głos w tej sprawie.

Poniższe uwagi posłużyć mogą za punkt wyjścia dla dyskusji, która .się niewątpliwie na łamach „Pioniera11 w y ­ wiąże. Nie możemy oczywiście tw o­

rzyć szablonu dla wszystkich grup, wszelki więc program musi być dość ogólnikowy i pozostawiać kierowniko­

wi grupy wiele swobody. Tern staran ­ niejszy musi być dobór kierowników.

Przystępując do pracy w danej kon­

kretnej grupie dziecięcej muisimy brać pod uwagę : 1) środowisko z jakiego po­

chodzą dzieci, 2) przeciętny wiek, 3) in­

dywidualne skłonności. Należy unikać, zwłaszcza wśród starszych dzieci mie­

szania elementów zbyt różnych; zastęp powinien tw orzyć dobrze zgrany ze­

spół.

Pod względem wieku można podzie­

lić dzieci na trzy grupy: 1) „malcy11 —

&-10 lat, 2) dzieci w wieku 11—13 lat i 3) starsze — 14—16 lat. Do grup starszych należy wciągać przede­

wszystkiem dzieci zarabiające na siebie.

Grupy „malców11 mają znaczenie przygotowawcze. Nacisk kładziemy tu na zżycie się dzieci (wspólna praca,, po­

moc wzajemna) wyrobienie pewnej kar­

ności organizacyjnej, kształcenie samo- dzelności, wreszcie na rozwój fizyczny.

W ażną jest rzeczą rozbudzenie |w dzieciach zamiłowania do książek i do­

bór odpowiedniej literatury (Niestety, w języku polskim znajdzie się bardzo mało książek godnych polecenia, zw ła­

szcza dla młodszych dzieci). Na gru­

pach malców system atycznych gawęd lepiej nie prowadzić, w dorywczych jed­

nak rozmowach, na wycieczce, przy o- mawianiu przeczytanej książki itd. mo­

żna pewne rzeczy omólwić. N aprzy kład: Znaczenie podziału pracy (przy wykonywaniu prac zbiorowych), woj­

na, jako klęska dla ludności (obrazowo), nieróiwność społeczna, bohaterzy p ra­

cy codziennej itd. Pogadanki możliwie nawiązy wać do osobistego doświadcze­

nia dzieci. Z konieczności tem aty mu­

simy rozpatryw ać w pewnem oderw a­

niu od przyczyn i skutków. Uczymy tylko dzieci uważać pewne rzeczy za dobre, które należy popierać, a inne za złe, które trzeba zwalczać.

W ażną jest też rzeczą nauczyć dzieci odczuwać piękno pracy: m arynarz, lot­

nik, górnik musi się stać dila nich takim samym bohaterem, godnym podziwu i naśladowania, jakim jest dla przecięt­

nego chłopca ze szkoły polskie] — ułan.

Trzeba też wpoić w dzieci przekonanie, że posiadają one pewne obojwiązki w o­

bec innych dzieci. „Pionier jest p rzy ­ kładem dla wszystkich dzieci11 mówi rosyjskie pionierskie przysłowie. Pio­

nier musi stać się organizatorem wspól­

nych gier, prowodyrem w swojej szkoie i na swojej ulicy, opiekunem młodszych bąków. Od starszych dzieci należy w y ­ magać czynnego udziału w kooperaty­

wie szkolnej, tworzenia kółek samo­

kształceniowych itd. Grupy malców po­

winny być koedukacyjne, wśród star­

szych dzieci będzie to trudniej przepro­

wadzić. W jednej grupie może być 5—8 dzieci.

Przechodzę do grup II. kategorii - - są to już właściwe grupy pionierskie.

Dobrze jest jeśli się ma przy tw orze­

niu takiej grupy choć jedno, dwoje

d zie c i b a rd z ie j r o z w in ię ty c h u m y s ło w o ,

względnie posiadających odpowiednie kierownictwo w domu. Nie wolno jed­

nak ułatwiać sobie zadania przez przyj­

mowanie tylko takich dzieci.

Tym pierwszym należy wyjaśnić, co właściwie tworzymy, względnie jak bę­

dziemy pracować — podkreślając współ ną pracę, czytanie, sport, rozryw ki ja­

ko najbardziej zrozumiałe, a potem p o ­ lecić im dobranie reszty dzieci. P ierw ­ sze kilka zbiórek poświęcamy na za­

poznanie się z dziećmi, zdobycie ich za­

ufania i zainteresowanie je pracą. Na początek można urządzić krótką kilku­

godzinną wycieczkę, względnie zwie­

dzenie czegoś. Na zbiórkach, na kw ate­

rze wpro|wadzi'ć dużo wesołych giei, nauczyć nowych piosenek, a pogadanki skrócić do minimum. (Tematy: „Co bę­

dziemy robili11, „Czy jesteśmy skauta­

mi11 itp.). Lepiej też nie wym agać z po­

czątku zbyt wiele karności. W razie wszelkich zajść jak najmniej moralizo- wać, raczej dowieść dzieciom, że sa­

me sobie szkodzą, bądź też ośmieszać ich wady. Wogóle — im mniej instruk­

tor będzie się narzucał, tern większy będzie miał posłuch i zaufanie.

Po miesiącu można przystąpić do sy ­ stematycznej pracy: Utworzyć zastępy z obranymi zastępowymi (kierownik powinien mieć upatrzonych poprzednio kandydatów i tak pokierować pracą za­

stępu, by ułatwić tym dzieciom w ysu­

nięcie się na czoło), przeprowadzać sta­

le gawędy, wprowadzać pracę ręczną.

Za punkt wyjścia dla gawędy służyć

może: 1) omówienie jakiegoś wypadku, zaobserwowanego przez dzeci (choro­

ba w domu — pog. hygjeniczna, nier (szczęśliwy w ypadek — ubezpieczenia, bezrobotny — popularnie w yłożyć p rzy ­ czyny bezrobocia, pobór — wojna i wioj- sko itd. 2) omówienie wycieczki 3) prze­

czytana książka (streścić, podać nie­

zbędne wiadomości nauk., przedyskuto­

w ać treść). Z gawędami łączyć pracę — uwzględniając zdolności indywidualne dzieci. Przykład: Przeczytana książka

„W śród Indjan11. Pogadanka o ludach pierwotnych (pożądana wycieczka eto muzeum, ewentualnie pokazać na ry ­ sunku broń i1 narzędzia pierwotne). Omó­

wienie: i) Jak żyją i pracują ludy pier­

wotne w różnych częściach świata.

2) Religja (powstanie, formy). 3) Etyka współczesna i etyka ludów pierwotnych '(wskazać również przyczyny). W resz­

cie należy zaproponować dzieciom a) Zilustrowanie książki, b) narysojWanie, (przerysowanie) rzeczy widzianych, c) w ykpienie z1 gliny,względnie zrobienie z innego mateirjału, d) odegranie sceny z książki.

Należy też wprowadzić zasadę, że za­

stęp samodzielnie wykonuje wszystko, co mu jest potrzebne (oczywiście o iie to możliwe). W tym okresie pracy cho­

dzi przedewszystkiem n d a n ie d ziec io m m e to d y pracy i ujmowania zjaiwtisk. N a ­

le ż y nauczyć je zbliżać się do każdego zagadnienia z pytaniem: 1) skąd po­

chodzi zjawisko, na czem polega i do­

kąd prowadzi, 21) jaki ma być do danego zjawiska jego stosunek.

P raca taka trw ać będzie kilka miesię­

cy (w zależności od poziomu umysło­

wego zastępu). W tedy dopiero przystę­

pujemy do poważniejszych pogadanek.

Najlepiej robić je cyklami. Naprzykład:

1—2 pogadanki antymilitairystyczne — już w nieco poważniejszem ujęciu. Cykl anty religijny (Jak pow stały religje. Róż­

ne systemy. W skazać na związek mięr dzy trybem życia i religją ludów. Dog­

maty a nauka). W reszcie przystępujemy do omaiwiania podstawowych pojęć so­

cjalizmu (Złe strony kapitalizmu. Zmien­

ność ustrojów. Ustrój socjalistyczny [nieco utopijnie]). Zresztą w propagan­

dzie tej musimy się liczyć z charakte­

rem dzieci.

Jaki będzie (stosunek dzieci do myśli i obrazów nakreślanych przez kierow- nika(czkę) ?

Jedne wezmą to raczej uczuciowo, inne zainteresują wyw ody teoretyczne.

Jedne będą pragnąć zniszczenia tego co jest, a inne budoiwy państwa przyszłoś­

ci. Musimy umieć w ykorzystać zarów ­ no miłość jak nienawiść. Kierownik w i­

nien jednak rozwijać zapał i ofiarność wobec własnej klasy, niż nienawiść wo­

bec burżuazji. Wychowujemy nowe po­

kolenie, nie burzycieli, jak my, lecz ra ­ dosnych budowniczych jutra.

Podobnie jak z dirugą grupą, praw a-

(6)

66339 6 SCSaSSSSaS PIONIER 663^6?^(51^®eesass«ss®®s^®sas®6®9s 6 SS539

dzić należy prace z starszemi dziećmi, tylko oczywiście praca może być o w ie­

le poważniejszą i bardziej samodzielną.

Okres przygotowaw czy (II) może być krótszy, a 1 jest wogóle zbędny. Gawę­

dy można częściowo zastąpić referata­

mi. Plan pracy, kandydatury nowych członków itd. omawiać szczegółowo na zastępach, wogóle pozostawić im maksi­

mum samodzielności przy jednoczesnej bacznej acz niewidocznej dla chłopców kontroli.

Tirzeba się też liczyć z faktem, że członkowie tych grup, bądź już pracują na siebie, bądź spędzają ostatnie lata w szkole. Wiele ujwagi poświęcić mu­

simy ich stosunkowi do pracy i planom na przyszłość. Należy też omówić z ni­

mi znaczenie ruchu zawiodowiego, z a ­ znajomić, choćby po wierzchownie z p rą ­ dami w ruchu robotniczym, słowem przygotować je do zajęcia wl obozie proletariackim odpowiedniego stanowi­

ska. Pożądane byłyby gaw ędy o po­

łożeniu robotnika u nas i zagranicą, o prawodawstwie ochronnym itd.

Tam, gdzie jest kilka zastępowi, tw o­

rzy się gromadę pionierską. Na czele gromady; stoi rada złożona z zastępo­

w ych i kierownika. Wszelkie projekty przedstaw ia kierownik przedew szyst- kiem radzie, a potem dopfero omawia się je na zastępach. Pożądane też są specjalne gaw ędy z zastępowymi. Tam, gdzie zastępy są w niejednakowym wieku i poziom1 zastępowych zbyt róż­

ny, kierownik będzie musiał prowadzić z każdym osobno rozm owy czy d ys­

kusje na tem at pracy pionierskiej wo- góle i pracy na danym zastępie.

Na zakończenie isłów parę o przesz­

kodach zelwnętirznych, pozornie dron- nych, które jednak niejednokrotnie uda­

remnią nam pracę. Będzie to brak lo­

kali i brak środków materialnych. Bez tego niema mowy o właściwem prow a­

dzeniu prac i ćwiczeń fizycznych. Tam gdzie się nie uda zdobyć jakiej takiej sali, wszelki sport i gimnastykę na zimę wypadnie praw ie zupełnie przerwać.

Dobrze, jeżeli da się urządzić parę ra ­ zy saneczkowanie. O tern by większość choćby dzieci posiadała łyżw y, niema co marzyć. Całe zatem „wychowanie fizyczne" ograniczyć się musi do — pogadanek hygjenicznych. Zatem, jeśli niema stałego, placu gier w mieście, należy urządzać co tydzień 2—8 godzin­

ne wycieczki za mi:aisło i tam ćwiczyć się w gimnastyce, sportach i grach. Je­

żeli w mieście są bezpieczne kąpiele rzeczne, dobrze jest prowadzić tam za­

stęp 2—3 razy w tygodniu w miarę możności — przeprowadzić naukę pły­

wania.

Szkic ten zaledwie potrąca o najważ­

niejsze zagadnienia, związane z naszą pracą 'Wśród dzieci. Przeid nami wiełe pracy teoretycznej i praktycznej. T rze­

ba opracować wskazówki dla instruk­

torów, programy prac, Wzory gawęd.

Trzeba przedyskutować kwestję praw a pionierskiego i budowy gromady. Nie­

jeden plan upadnie przy wprowadzaniu go w życie. W yłonią się napewno no­

we, nieprzewidziane trudności i zagad­

nienia. A więc: — W szyscy do pracy.

Ruch pionierski musi ogarnąć szerokie w arstw y dzieci proletariackich. Musi w ychow ać nowe, młode kadry budow­

niczych świata.

Bracia i siostry, spełnijmy swe zada­

nie. Szaruga.

Zastęp pionierski — to garść dzieci wydarta w pływ om ulicy.

Zastęp pionierski — to szkoła życia zbiorowego.

Pionier — to p rzy szły bojow­

nik o sprawę robotniczą.

Pionier — to prow odyr gier dziecięcych dziś, a wódz mas proletarjackich jutro.

Pamiętajcie o tern!

W każdem mieście i p r z y każdej szkole muszą p ow stać zastępy pionierskie.

®S©RS<3>RSS '^ ® ^ :(5 ^6 ^(5 > £ 9 & > R 2 G S 9

Praw© pionierskie.

Rozpoczynając nową dla nas pracę w śród dzieci, często skłonni jesteśm y ślepo naśladować (pod względem for­

my) inne, starsze, organizacje harcer­

skie. Jednym z przejawów tego naśla- downictwia jest dążność do stw orze­

nia , praw a pionierskiego", jakichś przykazań obowiązujących nas i' stw a­

rzających niejako naszą ideologję- Czy praw o takie jest potrzebne i jak je tw orzyć?

By odpowiedzieć na to pytanie musi­

my zdać sobie sprawę, czerń są w ła­

ściwie wszelkie „praw a1* w organiza­

cjach skautowych. P raw a te .mają za­

zwyczaj dwojaki charakter: 1) Popu­

laryzują ideologję organizacji („skaut calem życiem wiernie służy Bogu i Oj­

czyźnie", przyrzeczenie), „Bądź lojal­

ny" (prawo skautów amerykańskich) i t. d. -i 2) Zawierają przepisy poucza­

jące dzieci, o ich obowiązkach {skaut jest posłuszny swoim przełożonym, — nie pali tytoniu i t. d.). P raw a są p ija ­ ne przez dorosłych organizatorów skautingu, a zredagow ane w tonie do:- gmatyezmych, nieumotywowunych na­

kazowi. Wielu iz; nich dzieci .nie są w stanie ani wypełnić ani naw et całko­

wicie wykonać. Poco się je zatem po­

daje? — Aby dzieci zasuggestjonować.

Latami pow tarzają te formułki jakby coś niewątpliwie słusznego i usiłują się do nich dostosować tak, że gdy w y ra ­ stają, pozostają pod ich urokiem. Nie odnoszą się do1 nich krytycznie. Nie usiłują ich zrozumieć, jak człowiek w ie­

rzący — nie usiłuje zrozumieć dogma­

tów kościelnych. Cały wysiłek myślo­

wy jest skierowany nie na zagadnienie czy zasada jest słuszna, lecz czego od nas. żąda1. Stw arza się w 1 ten sposób nie świadomych diziałaczjy, lecz sprawne narzędzia.

To jedna ujemna strona praw — któ­

ra występuje dość późno. A oto druga.

Jeśli 12-letni chłopak przysięga „słu­

żyć królowi, Bogu i Ojczyźnie", lub być „lojalnym" — to jasnem jest, że ani tego nie rozumie, ani w czyn w pro­

wadza. Przyzw yczaja się zato do gór­

nolotnych frazesów, do szybkiego i płytkiego rozstrzygania w sprawach niezmiernie ważnych w najlepszym ra­

zie. W najgorszym zaś — wogóle nie bierze poważnie „uroczystej przysięgi", , ani nie m a zamiaru jej dotrzym ać.

Czy wobec tego m am y się w yrzec praw a wogóle? Nie sądzę, aiby to było konieczne). Natomiast niepodobna na­

rzucić zgóry jednakowe praw a w szy ­ stkim grupom, beż względu na wiek i poziom um ysłowy dzieci. Ideologję związku, jego ostateczne cele, określa deklaracja ideowa. P ra w a winny mieć znaczenie pomocnicze, winny zaw ierać to tylko, co dla danego poziomu um y­

słowego jest dostępne, i co może być natychmiast wprowadzone W życie.

Trudniejsze, czy bardziej oderwane za­

gadnienia winny być wyjaśnione i dy­

skutowane w gawędach. Należałoby ustalić następujące zasady: 1) Niema praw a jednolitego — są tylko praw a poszczególnych drużyn; czy zastępów ; 2) P ra w a nie są narzucone zgóry, lecz formułują je same dzieci (z; pomocą kie­

rownika) po odpolwiiedniej pogadance na dany tem at; 3) P raw o musi być możliwe do! wykonania dla w ysuw ają­

cej je grupy; 4) Musi być zgodne z de­

klaracją ideową jej organizacji.

Aby uniknąć zbytniej różno,litości, należy wydać odpowiednie instrukcje dla kierowników. Instrukcje te powin­

ny w skazyw ać: 1) jakie zagadnienia mają być w; praw ach poruszane, 2) ja­

kie przeprowadzić gawędy, by zwrócić na nie uwagę dzieci. Ze względu jed­

nak na wielką różnicę poziomów dzie­

ci — należy pozostawić kierownikowi jak najwięcej swobody.

Spraw a praw a pionierskiego, jako część zagadnienia, jak zapewnić dzie­

ciom największą samodzielność p rzy je- dnoczesnem ściisłemi kierownictwie jest niezmiernie ważną.

Niewątpliwie w ięc bracia i siostry zechcą zabrać głos w dyskusji nad tą

sprawą. Siostra Jaśka.

(7)

sssas 7 e^sscssffisłssassęsaes^sas a^ass^agsłssas PIONIER sn^^& ^^E siss^scsassseassisasE ^seł^as 7 eesas

Ognisko.

v ^ n g l j a . V Al—Thing*) puszczańskiej organ. Kibbo Kift, mial miejsce 6—8 czerwca ub. r. Obecnych 236 ludzi;

rozbito 124 namioty. Po .złożeniu spra­

wozdania, John Hargr.ave został po­

nownie obrany Headmenenn K. K. P rz y ­ jęto między innemi uchwałę zabrania­

jąca brania udziału w zebraniach poli­

tycznych, w ubiarzie puszczańskimi.

Pew na ilość członków K. K. z Deptford, Carnbe rwali, Levisham, i Camelot Club, wystąpili z organizacji, z powodu odrzucenia' ich żądań. Szczegółowi do­

tychczas nie znamy. Kibbo Kift liczy obecnie ponad tysiąc ludzi.

Ruclh ten stopniowo przenosi się poza granice Anglji. Jak podaje „The No- mad“, W Gronimgerti, w ITolandji istnie­

je gromada Stornwogells.

Członkowie K. K. urządzili w tym ro­

ku wycieczki do Francji i Belgji. Sad- hana Lodge b rała udział w międzyna­

rodowym obozie koło Le Talon (Fran­

cja), od 2 do 9 sierpnia.

Czechosłowacja. W lutym odbędzie się organizacyjny zjazd Skautu Socia- listu, w czerwcu zaś manilestacyjno- propagandowy, W 1 org. Liga Leśni Moudrosti, zaszły znaczne zmiany p e r­

sonalne. Z powodu nieporozumień ide­

owych prof. Milos Seifert, najbardziej czynny propagator puszczaństw a i tłu­

macz wielu książek H argrave‘a i Se- tona, został usunięty ze stanowiska kie­

rowniczego. Kierownictwo ruchu i pi­

sma „Va,tra“ objęli młodzi ludzie, co się odbiło dodatnio na ideologii społecz­

nej L. L. M. P róby M. Seiferta założe­

nia nowej organizacji i pisma „Leśni Moudrost“ spełzły na niczem. Zna­

miennym jest fakt, iiż L. L. M. udało1 się pozyskać część niemieckich Pfadfinde- rów z Pragi.

Rosja,. W Rosji jedyną istniejącą or­

ganizacją harcerską są „Młodzi Pionie- rzy“. Organizacja ta rozrasta się nie­

słychanie szybko. W końcu 1922 roku

„Młodzi Pionierzy'* liczyli zaledwie 4 tysiące członków, w maju 1923 r. — 200.000 członków, a w końcu ubiegłego roku — 700.000 członków. Ten szybki rozwój zawdzięczają „Młodzi Pionie­

rzy " w wielkim stopniu poparciu rządu i związku młodzieży komunistycznej.

75% kierowników to „komsomolcy".

Specjalne komisje pedagogów pracują nad uzgodnieniem p r o g r a m u szkol­

nego i prac p i o n i e r s k i c h , k o ­ m i s j e lekarskie opracowują w sk a­

zówki z dziedziny wychowania fizycz­

nego. Zewnętrznym w yrazem tego po­

parcia jest nadanie pionierom miana

„Młodych Leninowców" 23 maja 1924 roku. Wiele państw owych domów w y ­

chowawczych zmieniono w „komuny pionierskie". Dotychczas organizacje pionierskie rozwijały się po miastach, obecnie jednak przeniknęły i na wieś, w najdalsze naw et zakątki Republiki sowieckiej. W oddziałach pionierskich obznajmiają się dzieci w pracy w prze­

myśle i na roli, uczą robót ręcznych, poznają historię Rosji oraz europejskie­

go ruchu robotniczego, pracują w kół­

kach samokształceniowych, oraz om a­

wiają w gawędach wszelkie aktualne zagadnienia z życia Republiki Sowiec­

kiej, a nawet biorą czy nny udział w or­

ganizowanych przez rząd lub partję ko­

munistyczną akcjach (sojusz robotni­

czo-chłopski, pomoc więźniom polskim, pomoc bezrobotnym robotnikom Nie­

miec). Na wychowanie fizyczne kładzie się wielki nacisk.

Niemcy. Kom1, grupy dziecięce da­

tują swe istnienie niemal od powstania’

Komunistycznej Partji Niemiec, szerzy­

ły się silnie wśród dziatw y szkolnej.

Ody rząd niemiecki unielegalnił nie­

miecką partję komunistyczną, rozw ią­

zał również kom. grupy dziecięce. Mi­

mo to grupy te pracow ały nadal niele­

galnie. W roku 1923 odbyła się kon­

ferencja Wszystkich grup z całych Nie­

miec, na której założońo ogólno-nie- miecką organizację dziecięcą pod naz.

Zw. M ło d e g o S p a r ta k u s a ( „ J u n g S p a r ­

takus Bund"). Obol pomocy technicz­

nej udzielanej partji, związek prow a­

dził w łasną akcję na terenie szkół po'- przez zorganizowane komórki szkolne.

W razie wybuchu strejku generalnego miano proklamować strejfc szkolny, w y ­ suwając następujące postulaty: 1) usu­

nięcie ze szkół reakcyjnego nauczyciel­

stwa, 2) kontrola nad szkołą rad rodzi­

cielskich, 3) dostarczenie uczniom po niskich cenach żywności, odzieży i po­

mocy naukowych, 4) wysłanie na koszt państw a do sanatoriów chorych i w y ­ cieńczonych dzieci. Komunistyczne gru­

py dziecięce w Niemczech są prow a­

dzone jako zastępy harcerskie i w zoro­

wane na rosyjskich pionierach. Zwią­

zek liczy do 36.000 członków, i wydaje własne, periodyczne pisma dziecięce (nie licząc wielkiej ilości gazetek szkol­

nych).

Jugosławia. Organizacja skautowa w Jugosławji: „Sovez eSzwidnika i P ia ­ nin, inky" ma swym ostatnim zjeżdZie w Belgradzie, stwierdziła, iż system Baden Powella nie odpowiada zada­

niom „S. S. P .“. Organizacja wszczęła próby zbliżenia się z Hargravem.

Praca wychowawcza skautów Badem- Powella. W numerze 13 pisma „Jam ­ boree", organu międzynarodowego biu­

ra skautów baden—poweillowskidh w Londynie, znaleźliśmy notatkę tej treści:

„Ruryard Kipling ogłosił nowy zbiór opowieści — (Land and sea Tales, for Scoute and Guides) — literackie dzie­

ło propagandowe na rzecz skautów, którym i Kipling się interesuje. Dlatego też książka kosztuje tylko cztery szy­

lingi, co jest sensacją".

Pomimo tak pięknego tytułu, treść książki ma niewiele z bajki. Jest to zbiór opowieści, zawierających sens moralny. Przesiąknięte są te „bajki"

duchem imperializmu, rzezi i poprostu rozboju. Każdą opowieść kończy wiersz zawierający pewien m orał autora Stałym refrenem w tym' hymnie ma cześć praw a silnej pięści jest: „Biada słabym! Biada"!

Między innemi w jednej z opowieści, wspomina autor o szkole, w której za najmniejsze przestępstwo1 stosowano karę chłosty, i dodaje: „To jest Według minie jedzmy sposób wychowania". Na takiej właśnie lekturze, na podobnych elaboratach „The Scouta", rozchodzą­

cego się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, kształtow ać mają się du­

sze pół miljona chłopców imperium brytyjskiego.

5^S 5S ?56S © S $9

Pracą swą p rzyczyn iłeś się do rozwoju szow inistycznych orga­

nizacji skautowych. Twoją je s t winą, że z dzieci robotniczych rosną wierni obrońcy starego świata. Napraw sw ój błąd. Twórz zastępy pionierskie.

01® 6^SP S 3® S3S ^S>R 9a>R S C D SE )SS S® ®

*) Zlot.

(8)

stssaa 8 t s ^ s e ^ s e t ^ s s ^ s s ^ s s ^ s s ^ s & ^ s P IO N IE R s«oas®i^a9s®®asee®a9®)sa9(5^asffił5sa93^i9 8 s c sa s

WOJNA

KAROL LIEBKNECHT.

Antym ilitaryzm .

Piszę te słow a w rocznicę wybuchu wojny. Zabójstwa, kalectwo, choroby, śmierć miljonów: najsilniejszych mężów, zagłada kw iatu ludności europejskiej, moralny upadek narodów, spustoszenia!

uświęconych przez pokolenia1 zdobyczy kultury, zdziesiątkowanie bogactw spo­

łecznych, nagromadzonych przez) p rze­

szłość, padające brzemieniem na p rzy ­ szłość, drożyzna’, głód, Wezbrana fala trosk i łez, nieskończony, upiorny sze­

reg zbolałych matek, ojców, w dów 1 i sie­

rot •— oto bilans pierwszego roku wojny.

Przyobiecane było uwolnienie ujarz­

mionych narodów, lecz krw ią ocieka­

jący Mars to nie Jezus Chrystus, ten je zupełnie do krzyża przybił; ich jęki rozlegają się po całej kuli ziemskiej, od­

bijają się o firmament niebieski. I Belg ja była Niobe krajów.

Przyobiecane były równość, wolność i sz-częśoie pozbawionym! światła, pod­

danym i uciemiężonym robotnikom ka­

pitału, ale ich polityczne więzy jeno mocniej skute zostały ii żelazne rygle ich gospodarczej zależności zostały po­

dwójnie wzmocnione. P roletariat euro­

pejski stał się Hiobem świata.

Przyobiecane było przez nadziei pełnych głupców i przem ądrych auigu-

rów zniweczenie militaryzmu — lecz militaryzm! przerósł wiszystkie ideały i moce, jak grozą przejmujące przezna­

czenie. Jak w ąż opasał on pięć konty­

nentów, jak góra magnesowa z baśni rozluźnia nity i spojenia cywilizacji, kruszącej się w podstawach.

Triumfator-militaryzm ze swymi tr a ­ bantami wew nętrznej reakcji kołata m ę­

żnie do1 bram pysznej sw ą wolnością Brytanji. Ojczyzna w niebezpieczeń­

stwie! — W ięc ryją klerykalne i mo- narchiczne podkopy minowe przeciw francuskiej republice; więc grozi P o r­

tugalii przywróceniem tronu królew ­ skiego, który przed pięcioma laty w b a ­ gno został w deptany; przygarnia ku so­

bie państw a neutralne — Holandię, Szwecję, Norwegję, Danję i naw et Szwajcarię; rwie gwiaździstą banderę w w irach swego szturmowego pędu;

gotuje w paradoksalnej formie nowy, bezecny „święty alians" państw cen­

tralnych z Rosją, europejski protekto­

rat caratu, skozaczenie Europy.

Apoteoza militaryzmu, orgja „entuz­

jazmu" na komendę, komenderowanego

„gniewu", komenderowanego poświęce­

nia i wymuszonej podległości; łaszący

się byziantynizm na zawołanie; święte wyroki fabrykantów arm at; kult siły brutalnej; w szystko co szlachetne W człowieku poszło w; rozbitkę.

Apoteoza militaryzmu, „twardej siły państwowej", demagogji rządowej, po­

zbawionej skrupułów!, apoteoza plkel- hauby, trójkilasowego praw a w yborcze­

go i lichwy żywnościowej, wzmocnienie ciemięskiej w arowni wielkiego kapita­

łu; sromota każdego ruchu dem okraty­

cznego, braterstw a ludów, pokoju mię­

dzynarodowego.

Apoteoza militaryzmu! Oto bilans je­

dnej strony, konto starego świata ka­

pitału.

A bilans drugiej strony? Przyszłego, nowego św iata? Świata socjalizmu?

Żelazna dziewica imperializmu opasa­

ła go swym uściskiem aż do unicestwie­

nia. Co zdoła ocalić w iarę rodu ludz­

kiego w wyższe jego „powołanie"?

Gdzież jest tchnienie owego ducha samo określenia mas, saniozdecydowanego czynu i bezgranicznej gotowości do ofia­

ry dla samoobranych celów, dla świę­

tych ideałów, dla walki klas, dla. w y ­ zwolenia ludów, dla zbratania ludzkości i pokoju, dla międzynarodowego socja­

lizmu?

Socjalistyczna Międzynarodówka za­

łam ała się pod huraganem1 imperializmu, zasypana pod murami szowinizmu, pod mułem kłam stwa o narodowej harmonii klas, pod głuchą pustką oszukańczej idei o „Burgfriedenie", której błogosławień­

stwo wilkom polityki i szakalom życia

WOJNIE

gospodarczego zabezpiecza pewien, zdobyczny łup. Legenda o budowie ba­

bilońskiej w ieży stała się faktem' na zu- chwałem rusztowaniu światowej orga­

nizacji proletariatu; zamęt opanował um ysły i języki tych, którzy na niem murowali i ciosali. Rozprysła się b ra ­ terska Spólnota.

„Militarismus triumphańs" zatknął szyderczo się śmiejąc swój. trupiogłowy sztandar na blankach twierdzy, przed którą wszak pomimo w szystko odczu­

wał strach, a która pewnego pięknego poranku, bez cięcia miecza w padła mu do rąk. Pierw sza, najw yższa zaiste „na­

groda za zwycięstwo" praw dziw a „na­

groda za zw ycięstwo". Jedyna zapora, broniąca mu praw do wszechwładzy, poszła w rozsypkę. Zdmuchnięty został domek z kart.

Przyczyny, okoliczności i następstw a tej tragedji, któ ra mocno o tragikomedię historii świata zatrąca, nie są do od­

tworzenia w tem miejscu. Lecz z dumą mamy prawo rzec: tak, jak niektóre sekcje Międzynarodówki zostały na placówkach i, pełną okryły śię chw ałą—

tak .samo w brew w s z y s tk ie m u w tem powszechnem zderzeniu utrzym ała się Międzynarodówka Kobiet ]> .Międzyna­

rodówka Młodzieży. Międzynarodówka starych została w1 tyle, ale żyje Mię­

dzynarodówka Młodzieży. I nadal bę­

dzie żyła, ucząc się na potwornościach, których jest świadkiem, prąc ku odbu­

dowie, przepalając płomieniem i mocą odbudowę nowej, wielkiej M iędzynaro­

dówki, na której widnieje napis: „po­

wstanę i znowu przed ludami kroczyć będę".

Czego trzeba się nauczyć — zaizna- czonem tu jest w ogólnym zarysie. P ro ­ gramu ruchu młodzieży proletariackiej należy doświadczyć i zahartow ać w 1 o- gniu nowego doświadczenia.

Nietylko zapał młodzieńczy, który do wielkich czynów uzdalnia — bo to jest jasność i moc, to jest nieuległa myśl walki klasowej, co przenika ruch m ło­

dzieży; wola jedynej i niepodzielnej walki klasowej, wyznanie solidarności klasowej poprzez szranki państwowe i nieubłagana antym ilitarystyczna pod­

staw a jej taktyki.

Antymilitaryzm rozlega się, jako zew bojowy Międzynarodowego ruchu mło­

dzieży dzisiaj, i w przyszłość bardziej niżeli w dniu dzisiejszym. Kto tego do­

tąd nie pojął — ten dzisiaj się o tem przekonać może...

Potężnie wzmocniło imperializm po­

lityczne poparcie obecnej wojny i rządu

przez socjal-demokrację pomnożyło

(9)

SBB89 9 PIONIER ®®2SS(Sa9S?®l9ei^9S^a9SC529g^S®5^9 9 ©ssas

wielokrotnie jego siłę odskoku, spręży­

stość, jego zawziętość i poczucie w ła­

snego bezpieczeństwa. Negacja tego szaleństwa rzuca się nam sam a przez się w oczy i stąd obowiązek nietylfco odwrotnej polityki — odrzucenia w szel­

kiego poparcia — ale i konsekwentne­

go, bezwzględnego zwalczania całości polityki rządowej, jaknajostrzejsza kon­

tynuacja walki klasowej na wszystkich terenach.

Proletariusze wszystkich krajów — bądźcie płomienni, bądźcie silni!

Triumfem: mordu ludów! była prze­

szłość i jest teraźniejszość. Triumf po­

koju między ludami nieść musi przy­

szłość; i młodzież proletariacka kroczyć będzie u czoła nowej Międzynarodów­

ki — w górę — słońcu socjalizmu na spotkanie.

S 3 f® S S 0 S ^ S ? ^ C 5 ^ G tS © S ^ S 5 S ^ S ^ (a JR 9 S :* S S > J3 3 S C S S 3 iiS S liC 9 S S ® S lg S S S © S ? :9 S JS

Dezerter. „...Maimy przed sobą p rzy ­ kład, może rzadko się trafiający, lecz praw dziw y. Był razem ze mną na gale­

rach w Clairvaux, pewien legionista szwajcarski, nazwiskiem Eduard Trus- sels, trzykrotnie ranny, odznaczony krzyżem wojennym z pięcioma palma­

mi, skazany za dezercję w obliczu w ro ­ ga.

Eduard! Trussels zaciągnął się do le­

gii cudzoziemskiej, na początku wojny.

W czasie wojny jak w szyscy legioniści, pałał nienawiścią. Do roku 1917, jedyną jego m yślą było: zabijać jaknajwięcej Niemców. W 1917 r., po w alkach pod Labyrinthemi, spotkał on w pewnym la­

sku starego żołnierza niemieckiego, który lewą ręką trzym ał karabin za lu­

fę, a praw ą miał zamkniętą. Trussels, idący z nasadzonym bagnetem, zabił go.

W nocy zapragnął dowiedzieć się, co żołnierz niemiecki miał w ręku. Udał się tam, otw orzył palce i znalazł foto­

grafię, na której była kobieta i dwoje m ałych dzieci. U dołu fotografii było na­

zwisko i imię Hansa Schumana, toka­

rza metalowego z Magdeburga.

Często on mi opowiadał: „Przez trzy noce chodziłem do trupa i pytałem sie^- bie, czy miałem praw o zabić takiego robotnika jak i ja“.

Następnie1 on zdezerterow ał i ukrył się. Po, trzech miesiącach został schwy­

tany i skazany na piętnaście lat więzie­

nia. Rano, po obudzeniu się, gdyśmy wychodzili z cel, nigdy nie narzekał jak m y wszyscy'. Przychodził do mnie i mówił: „Znów mi się śnił dzisiejszej nocy. Jak uważasz, czy pomimo w szy­

stko, nie jestem m ordercą?11

(Mowa Andrego M arty‘egoi, w d. 9 i 10 lipca 1924 r„, w izbie francuskiej).

Z księgi zbrojeń Ligi Narodów.

W chwili obecnej pod bronią stoi 41/*

milj. ludzi. Liczba, którą można zmobi­

lizować, jest bez porównania większa.

Flota wojenna św iata jest piękną o- zdobą wonnego kwiecia pacyfizmu, któ­

ry „kwitnie11 ku wielkiej radości panów demokratów. Składa się ona z 84 ol­

brzym ów pancernych, 167 krążow ni­

ków mniejszego rozmiaru, 1.094 torpe­

dowców, 400 łodzi podwodnych, 4.000 aparatów lotniczych, gotowych w każ­

dej chwili rozpocząć dzieło! mszczenia.

Co nas czeka!

W edług wynurzeń Mac A. Hogg‘a — kapitana armji angielskiej — eskadra lotnicza złożona z 200 aparatów, będzie mogła z łatwością zaatakować „sku­

tecznie11 pozycję nieprzyjacielską, rzu­

cając dziennie 300 tonn bomb. Żeby so­

bie uprzytomnić tę straisizną cyfrę w y ­ starczy dodać, że niemieccy lotnicy rzucili w oikresie od 30 maja 1915 r.

do 20 maja 1918 ogółem 300 tonn ma­

teriałów wybuchowych.

Anglja spuściła na wody nowe 2 ol­

brzymie łodzie podwodne. Jedna z nich jest największą łodzią podwodną świa­

ta. Obsługuje ją 100(1) ludzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tacie sobie w duszy, pełni zwątpienia i zniechęcenia. Ratować się więc musimy i nie uratuje nas partja z lewa lub z prawa, nie uratuje nas klasa narodu, nie

Może się ten pogląd nie podobać, ale zanik poczucia odpowiedzialności za przyszłość górnictwa o- raz brak koniecznej cywilnej odwagi powodujące osłabienie

Należy uważnie zapoznać się z treścią ulotki przed zażyciem leku, ponieważ zawiera ona informacje ważne dla pacjenta.. Lek ten należy zawsze przyjmować dokładnie tak, jak

Karta pracy z wychowania do życia w rodzinie kl.4 Temat lekcji: Czym jest koleżeństwo?. Napisz, z czym kojarzy Ci

W Wielgiem w województwie kujawsko – pomorskim od kilkunastu już lat w tłusty czwartek odbywał się Festiwal&gt;Imprezy z pączkami w roli głównej.. enia Rozwoju Gminy

Inne niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) i kortykosteroidy: jednoczesne stosowanie innych niesteroidowych leków przeciwzapalnych lub kortykosteroidów o działaniu ogólnym

Zbliżają się wakacje, chw ila odpoczynku po całorocznej, mniej lub więcej intensywnej pracy, która wyczerpała silę i energję Chcesz jak najprędzej wyrwać się z

cy jl cięgiem pokazywali język, aż icji dyrektw cyrkusu Poinoarć złapoł za jęzor i kopnął około pępka w zagłębie llury, iż z»••/.vH krzyc/ar, aż się Anglicy zo