• Nie Znaleziono Wyników

Postmodernizm: fakty i znaki zapytania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Postmodernizm: fakty i znaki zapytania"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Postmodernizm: fakty i znaki

zapytania

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 30, 5-18

(2)

R ocznik Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiew icza X X X /1995

ARTYKUŁY

M ieczysław D ąbrow ski

POSTMODERNIZM: FAKTY I ZNAKI ZAPYTANIA

Zagadnienie postm odernizm u wciąż należy do spraw spornych. Jednak hi­ storyk literatury wie, że literatura po drugiej wojnie światowej była pozbaw iona jakiegoś syntetycznego, scalającego pojęcia, określającego najogólniej jej filo­

zofię i estetykę. Przełom XIX i XX wieku wyznaczała, przynajm niej w kilku literaturach europejskich, estetyka m odem y, nazyw ana też często „czarnym ro­ m antyzm em ” lub dekadentyzm em . Krótko przed pierw szą w ojną św iatow ą po­ jaw iły się elem enty nowej sztuki w postaci futuryzm u M arinettiego, w zm ocnio­ nego w latach wojny przez futuryzm rosyjski, polski, przez dadaizm , pow ojenny surrealizm B retona i konstruktyw izm , słowem - przez sztukę rew olucyjną, która zaufała cyw ilizacji związanej z osiągnięciam i techniki i uw ierzyła w utopię doskonałego i spraw iedliw ego społeczeństw a (jego w zorem m iała być R osja sow iecka).

R ów nież proza - w dziełach Prousta, Joycea, M anna, Kafki, Dos Passosa, W itkacego i wielu - innych zm ienia swój język i filozofię: z jednej strony, stw ierdza zagubienie jednostki w nowym świecie, nieautentyczność jej istnienia, co skutkuje wizjam i katastroficznym i, ale jak o antidotum na poczucie bezsensu istnienia proponuje wartości archetypow e i mity. Silny w ów czas rozwój psy­ chologii głębi, badania i prace Freuda, a potem Junga i innych, miały niew ąt­ pliw ie wpływ na ten proces. Była to literatura wysoka; polski „papież aw an­ gardy”, jak nazyw ano Peipera, mówił, że je st to „sztuka dla dw unastu” , która z założenia jest elitarna. W ym agała rzeczyw iście w ielkiego wysiłku czytelni­ czego oraz interpretacyjnego kunsztu. O czyw iście - w każdej literaturze naro­ dow ej lat m iędzyw ojennych istniały rów nocześnie różne kierunki tw órczości, ale bez w ątpienia ton nadaw ały w ystąpienia o charakterze aw angardow ym .

M ów ię o tym z konieczności i św iadom ie tak krótko, pom ijając w iele niuansów , chcę jednak zarysow ać ramy dla refleksji historycznej o literaturze po drugiej wojnie. Tu bow iem realizuje się coś, co M aria G ołaszew ska określa

(3)

m ianem „wielkiej, perm anentnej aw angardy”, ale czem u przysługuje także nazw a neoaw angarda, pop-art, antysztuka itp .1 C zym była aw angarda rozum iana histo­ rycznie, to znaczy z pierw szych czterech (zaw sze m ożna się spierać o szczegóły) dziesięcioleci X X wieku, kiedy ujaw niła się tak w yraziście po raz pierw szy - w iadom o dość dokładnie. Pojęcia neoaw angardy i podobne nie są ju ż tak je d ­ noznaczne, pozostają w ciąż nieostre, niepełne.

W latach sześćdziesiątych w A m eryce pojaw iło się natom iast pojęcie post­ m odernizm u, przy czym angielskie m odern oznacza coś więcej niż znajom a nam die M oderne - m odernizm z przełom u wieków. Term in angielski obejm ow ał przem iany w literaturze, jakie zachodziły mniej więcej od drugiej połowy X IX wieku do połow y wieku XX. Pierw sze uw agi o postm odernizm ie, dość w yraźnie negatyw ne i przeciw staw iające go tzw. „wielkiem u m odernizm ow i” lat dw u­ dziestych i trzydziestych form ułow ane przez Irvinga H ovea i H arryego Levina (1959) ustąpiły następnie w artościow aniu pozytyw nem u u Leslie Fiedlera (1969)2. Pogłębił je filozoficznie i ugruntow ał Jean-Franęois Lyotard w książce

La condition postm oderne (1979). Z jeg o pracy w yprow adzone zostały takie

pojęcia ja k wielość, otw artość, antyhistoryzm oraz przekonanie, że o świecie w spółczesnym nie m ożna dalej m yśleć jak o o Jedności i Całości. Tę m ożliw ość daw ały daw niej wielkie projekty społeczno-filozoficzne, które rządziły rozw ojem i m yśleniem św iata ludzkiego od ośw iecenia (np. em ancypacja człow ieka przez rozum w ośw ieceniu, poszukiw anie sensu w historii w wieku następnym itp.).

T eoria L yotarda szybko rozpow szechniona w świecie, w zbogacona o sferę socjologii społeczeństw a współczesnego przez m.in. Jiirgena H aberm asa i D a­ niela B ella (1980), zagadnieniam i nowej architektury przez C harlesa Jencksa (1980), została przym ierzona do wielu dziedzin aktyw ności ludzkiej przez W olf­ ganga W elscha w książce Unsere postm oderne M oderne (1987), czy przez Ste- vena C onnora w Postm odernist Culture (1989). Przyrost publikacji na ten tem at ma w ostatnich latach charakter lawinowy. T rzeba dodać, że - zgodnie z intencją Lyotarda - postm odernizm nie jest żadną epoką sam ą w sobie, chodzi w nim raczej o przejaw pew nych postaw, zachowań i modeli estetycznych, których nasilenie w kolejnych powojennych dekadach w ym aga szczególnej uw agi 3. O sobiście w ychodzę z założenia, że z praw dziw ą zm ianą w literaturze mam y do czynienia dopiero wtedy, kiedy zm ienia się nie tylko jej języ k, form a, ale przede w szystkim filozofia. N ow ą filozofię z kolei inspirują nieznane wcześniej sposoby (m odele) społecznego istnienia. Rację m iał Erich von Kahler, kiedy pisał: „dla w yrażenia nowej wizji m uszą pow stać now e form y. [...] To nie w izja musi się stosow ać do gotow ych form, ale form a jest uległym tw orem w izji” 4. R ację też m iał M ichaił Bachtin, gdy m ówił, że „pow ieść jest jed yn ym rozw i­ jającym się i dotąd niegotow ym gatunkiem 5. T om asz M ann staw iał zaś pytanie: „czy nie w ygląda na to, że interesuje nas w dziedzinie pow ieści ju ż tylko to, co nie jest zasadniczo pow ieścią”6. W ynika stąd pew na dyrektyw a badaw cza,

(4)

w m yśl której nie m ożna lekcew ażyć ogrom nej liczby tekstów pow stałych po drugiej w ojnie światowej, nie przypom inających niczego, co znaliśm y wcześniej.

Postm odernizm podsuw a m ożliwości kw alifikacji pozytyw nej tych zjaw isk artystycznych, pozw ala ująć je w osobną kategorię, sensow nie opisać i zrozum ieć ich intencje, gdyż stworzył bogatą aparaturę pojęciow ą zarów no estetyczną, jak i filozoficzną. U w aża się m ianowicie, że postm odernizm oznacza kulturę plu­ ralistyczną, w ym ieszaną, wielogłosow ą, popularną, łączącą różne poziom y i j ę ­ zyki, w yczuloną na sztuczność, teatralność, grę konw encjam i, chętnie posługu­ jącą się m istyfikacją, ironią, parodią. Literaturze spod tego znaku brakuje ko ­ m entarza, gdyż nie m a w niej ow ego nadśw iadom ego narratora, sw oistego au­ torytetu, który trzym ał w ręku wszystkie nici fabuły i z określonym zam iarem decydow ał o takim czy innym rozwoju w ypadków , przyznaw ał rację tem u czy ow em u bohaterow i. Tu obow iązuje zasada tekstu, autorytetu zapisanego słowa, stw arzanego przez nie obrazu, a nie nadrzędnego interpretatora.

Zadaniem bohatera powieści dziewiętnastowiecznej było odnaleźć się w świe- cie istniejącym obiektywnie, rozeznać się w jego konstrukcjach. Koncepcja powieści Stendhala, Balzaka, Tołstoja, M anna (z Buddenbrooków), Prusa czy Dąbrowskiej zakłada istnienie świata w określony sposób zorganizowanego, rozumianego jako całość, w którym takie kategorie, jak społeczeństwo, klasa społeczna, jednostka, kultura, religia, sztuka itp. były wyraziste, ostre, jednoznaczne.

N ow a literatura (m odern literature) przestraszyła się tego skom plikow anego św iata, jaki w yłonił się po pierw szej wojnie światowej i w yraźnie ograniczyła sw oje am bicje. Zam iast na socjologicznie nacechow ane m akrostruktury, dom i­ nujące w prozie dziew iętnastow iecznej i jej dw udziestow iecznych przedłuże­ niach, skierow ała uwagę - zapew ne także pod wpływ em psychoanalizy - na m ikrostruktury, jakim i są jednostki ludzkie. Literatura pierw szej połow y XX wieku zrezygnow ała z m odelow ego opisu świata, ale zachow ała zaufanie do człow ieka, do jednostkow ej, subiektyw nej świadom ości ludzkiej (vide: Joyce, Kafka, B roch, Canetti, Proust). L iteratura postm odernistyczna nie m a ju ż i do niej zaufania. Nie wierzy w spoistość i trw ałość tej św iadom ości, gdyż nieostre stały się norm y moralne, dom inuje relatyw izm aksjologiczny, a etyka przeob­ raziła się w pojęcie peryferyjne i jest traktow ana relatyw istycznie. D latego czło­ w iek nie wierzy sam sobie, w narracjach w spółczesnych „ja” staje się także „ty” lub naw et „on” . Św iadom ość jednostkow a uległa zatem rozbiciu (vide:

n

B utor) . Język idei zastąpiony został językiem asocjacji rzeczow ych, gdyż idee w ydają się dziś wym ienne i nie dla w szystkich identyczne. „Postm odernizm pojaw ia się tam , gdzie praktykow any jest zasadniczy pluralizm języków , m odeli i zachow ań” - pisze W. W elsch - „gdzie całość przestaje obow iązyw ać” i dlatego, że - według H aberm asa - „społeczeństw o w spółczesne kształtow ane jest przez załam ania i różnice.[...] Postm odernizm odchodzi od wszelkich form jednakow ości (M onism us), unifikacji i totalitaryzm u”8.

(5)

S tw ierdza się, że we współczesnym świecie bardzo trudno jest wyznaczyć jakieś w yraźne kontury zjaw isk społecznych czy kulturalnych, istniejem y je d ­

nocześnie w wielu system ach kultury, które trudno pogodzić, a tym bardziej stw orzyć z nich spójną całość. D om inują formy hybrydyczne, heterogeniczne, karnaw ałow e. To ostatnie pojęcie celow o wskazuje na B achtina, który właśnie w w ielogłosow ości (zob. jeg o praca o D ostojew skim ) i w ielow arstw ow ości kul­ tury, jej śm iechow ej, karnaw ałow ej właśnie, ironicznej form ie (tu praca o Ra- belaisem ) dostrzegał siłę kolejnych epok, zdolną przełam ać skostnienie.

Być może nie należy ubolewać bez końca nad tymi zjaw iskam i i procesam i, które dla wielu w ydają się w naszej epoce niepokojące, lecz potraktow ać je pozytyw nie jak o swoisty jej znak. N ietrudno spostrzec, dlaczego postm odernizm narodził się w A m eryce; tam bow iem w ym ieszanie kultu, postaw , zachowań, ras i religii było i jest najw iększe, najwcześniej też doprow adziło do w ykry­ stalizow ania się nowej wrażliw ości i nowej św iadom ości. Ihab H assan opubli­ kow ał w 1971 roku pracę pt. D ism em berm ent o fO rpheus: Towards a Postm odern

Literature, w której buduje znam ienne opozycje m iędzy literaturą m odernisty­

czną (pam iętam y, że pojęcie to sięga głęboko w wiek dziew iętnasty) a post­ m odernistyczną. K ilka segm entów chcę tu przypom nieć (w wersji oryginalnej, ale bardzo - jak sądzę - czytelnych):

Łatw o zauw ażyć, że nie ze wszystkim m ożna się tu zgodzić; im bliżej w spółczesności, tym bardziej opozycje te tracą na w yrazistości i oczyw istości (np. form a zam knięta u M usila czy kw estia m aster codu u Joycea), ale zw racam jeszcze raz uwagę na dość szerokie chronologiczne rozum ienie pojęcia m odern

literature w historiografii i krytyce anglosaskiej. Zapew ne zgodzić się też trzeba

ze stanow iskiem Lyotarda, który twierdzi, że w wielu dziełach rom antyzm u, a M O D ER N ISM

Form (closed) Purpose Hierarchy

Art object/Finished work Distance C reation/Totalization Synthesis Selection G enre/B oundry Interpretation

N arrative/G rand histoire M aster code M etaphysics P O STM O D ER N ISM A ntiform (open) Play Anarchy Process/Perform ance Participation D ecreation/D econstruction Antithesis C om bination Text/Intertext A gainst interpretation A ntinarrative/Petit histoire Idiolect Irony (s. 2 6 7 -2 6 8 )

(6)

także dekadentyzm u i literatury z pierwszej połowy naszego w ieku elem enty poetyki postm odernistycznej były ju ż obecne, tylko ukryte i niew łaściw ie uka­ zane. T rzeba zgodzić się także z innym prześw iadczeniem , że nie w każdym dziele literackim m uszą się urzeczyw istnić wszystkie te wartości rów nocześnie i w pełni. Liczy się raczej kierunek rozwoju, dom inująca tendencja artystyczna, a nie statystycznie ujęte fakty.

B ez w ątpienia, główne kategorie poetyki postm odernistycznej, to: gra kon ­ w encjam i literackim i, dystans, ironia, eseizacja, rozbicie świadom ości narracyj­ nej, formy hybrydyczne, zaniechanie iluzji, dekom pozycja, intertekstualność i zagubienie identyczności. O literaturze współczesnej od daw na m ów iło się już, że je st „złej w iary”, co znaczyło tyle, że daw ny stosunek serio do literatury uległ zatarciu, dziś są to tylko „próby”, a literatura nie usiłuje nikogo przeko­ nyw ać, że jest praw dą absolutną. Do zm iany tej doprow adziło pojaw ienie się tzw. ironii rom antycznej, zjaw iska, przez które - według trafnej form uły Lukacsa - „subiektyw ność sam a rozpoznaje się i w yzw ala”9.

R om antyczne rozdarcie między rozum em i wiarą, w iedzą a intuicją lub objaw ieniem doprow adziło do kryzysu, który podkopał zaufanie do słow a lite­ rackiego. Ironia i jej pochodne w postaci parodii czy pastiszu stały się podsta­ w ow ym i w yznacznikam i współczesnej literatury. Biblijne rozum ienie słow a jak o czynu, jako aktu sprawczego, które zaciążyło na tradycji pisarstw a europejskiego, zostało przez ironię zakw estionow ane. Biblijne słowo było jednocześnie sztuką i życiem , znakiem i desygnatem , jednak w miarę oddalania się od tego prapo- czątku pow staw ała luka m iędzy nimi, gdyż rozum coraz częściej kw estionow ał wiarę. „C złow iek naturalny” zm ieniał się w „indyw iduum problem atyczne” , by znow u posłużyć się term inem Lukacsa. R om antyzm chciał być autentyczny, ale choć praktykow ał biblijne formy gatunkow e, nie był w stanie tej jedności za­ pew nić. Ironia pozw oliła uwolnić się od tego dokuczliw ego dylem atu, stała się posłańcem m iędzy życiem a sztuką.

W literaturze postm odernistycznej pisarze zdają sobie sprawę z konw encjo- nalności i konw encjonalizacji sztuki, nie m ają złudzeń, że m ożna w ym yślić jeszcze coś oryginalnego. Pynchon pisał o w yczerpaniu „w szelkich m ożliw ych perm utacji i kom binacji”, John Barth sugerow ał „niem ożność stw orzenia cze­ gokolw iek now ego” 10. Ale z tego braku postm odernizm zsyntetyzow ał w artość pozytyw ną: pisarze decydują się na sw oistą grę konw encjam i narracyjnym i i konstrukcjam i pisarskim i. Gra w klasy C ortazara to tekst, który je st jak kostki dom ina: m ożna je dow olnie zestawiać, otrzym ując za każdym razem nowe ca­ łości. Żaluzja R obbe-G rilleta sto razy w koło ponaw ia opis dom ostw a, tarasu ze stolikiem , ściany z plam ą po rozgniecionym owadzie, uciekając przed ich porządkow aniem i w artościow aniem . W literaturze postm odernistycznej nad per­ spektyw ą epistem ologiczną i aksjologiczną dom inuje perspektyw a ontologiczna. W iadom o tylko, że coś istnieje, ale jak i dlaczego - to pytanie dla w spółczesnego

(7)

pisarza zbyt trudne czy w ręcz niebezpieczne. H eidegger pisał man ist („jest się”), oznaczając w ten sposób kryzysow y, absurdalny, beznadziejny charakter istnienia w spółczesnego człow ieka 1 K Podobnie m ożna pow iedzieć o strategiach postm odernistycznej deskrypcji: dzieje się, istnieje się, obserw uje się, zapisuje się - bez w skazania na podm iot, który tego w szystkiego doświadcza. Św iat bow iem staje się coraz bardziej niepoznaw alny, m im o faktycznego przyrostu w iedzy, coraz mniej uporządkow any i jednoznaczny.

*

W arto w tym kontekście rozw ażyć sytuację literatury polskiej. O postm o­ dernizm ie w Polsce mówi się od jakiegoś czasu coraz bardziej otw arcie, i to w odniesieniu do różnych dziedzin aktywności twórczej - podobnie jak gdzie indziej . Jak zawsze, są głosy za i przeciw. Słusznie stw ierdza się nieuchron­ ność zaakceptow ania tego term inu i w prow adzenia go do polskiego literaturo­ znaw stw a, zarazem jedn ak buduje się znam ienne opozycje m iędzy tym , czym jest postm odernizm , a sposobem , w jaki polska tradycja krytyczno- i histo­ rycznoliteracka pojm uje literaturę i sztukę w ogóle. P raw dą jest, gdy mówi się, że tradycja nasza zorientow ana jest na sztukę serio, literaturę elitarną, pojm ującą byt jednostkow y i narodowy raczej tragicznie niż ludycznie i szukającą wartości m oralnych w historii i losie jednostki.

Tak się rzeczyw iście w polskiej historii rzeczy miały, - że od K ochano­ w skiego poczynając - w świadom ości powszechnej prem iow ane były postawy i zachow ania propaństw ow e i proobyw atelskie, zorientow ane historycznie i spo­ łecznie. Inaczej niż w życiu pryw atnym , w którym Polak przejaw ia sporo za­ chow ań anarchistycznych, nie lubi organizacji państw ow ej, nie akceptuje żadnej władzy, a urzędnik bliżej je st z pew nością swego petenta niż (w ciąż chyba jeszcze) abstrakcyjnego dlań państwa.

N ie znaczy to przecież, że cała polska literatura była zaw sze tak jednorodna. W szak obok K ochanow skiego był Rej, obok Sępa-Szarzyńskiego i W acław a Potockiego - Andrzej M orsztyn i Pasek, obok K rasickiego - Jan Potocki, obok M ickiew icza - Fredro, przy Żerom skim postawm y choćby B oya-Żeleńskiego. Spośród w spółczesnych autorów jednym z częściej tłum aczonych na języki za­ chodnie jest Stanisław Jerzy Lec, w Polsce w spom inany rzadko i raczej na m arginesie. Jego intelektualnie istotna, ale lekka m uza nie upow ażnia go do zasiedlenia się w pracow niach uczonych profesorów . Podobnie jak lżejsza, choć niekoniecznie od razu kabaretow a tw órczość skam andrytów . Z tego typu autorów chyba tylko G ałczyński doczekał się należytego uznania. Tw órczość W itkacego, G om brow icza i Schulza najpierw była ostro krytykow ana, choć i głośno chw a­ lona, a w czasie wojny i długo po niej oficjalnie zapom niana, łącznie z całym tzw. nurtem prozy psychologicznej, której patronow ał M arcel Proust. Do dzisiaj

(8)

— 11 —

zresztą z trudem przebija się do program ów nauczania języ ka polskiego w szkole.

T ego rodzaju literatury nie potrafim y czytać, a zatem i nie akceptujem y. T rudno bow iem cokolw iek z nią począć, kiedy zadaje się jej p ytania z kalen­ darzyka profesora Pimki. T aka była tradycja rozum ienia sztuki, ukształtow ana przez trudną historię i nadal - niestety - głów nie w kategoriach socjologicznych postrzega się literaturę epok daw niejszych. Tw órczość X X wieku cechuje zna­ cznie w iększy stopień kom plikacji wewnętrznej, pisana jest innym językiem i w ym aga też odm iennego system u interpretacyjnego, nowych narzędzi poznaw ­ czych i pytań. Z pow yższych w zględów w prow adzenie do św iadom ości kultu­ ralnej kategorii postm odernizm u wraz ze w szystkim i jeg o znaczeniam i, o których pow yżej była m owa, jest i zapew ne będzie trudne.

Z arazem jednak wydaje się pożyteczne, gdyż na oznaczenie wielu faktów w kulturze w spółczesnej, mającej charakter collageu, palim psestu, zbioru cy ta­ tów , sylwy, pastiszu czy parodii - term inu bardziej uniw ersalnego w łaściw ie nie ma. M ylące jest tylko pojęcie m odernizm u, które w polskiej krytyce i tradycji m yślow ej łączy się raczej z epoką przełom u X IX i XX w ieku (por. książka K azim ierza W yki pt. M odernizm polski). Ale być m oże trzeba będzie ten nurt M łodej Polski nazyw ać - dla uniknięcia pom yłek term inologicznych - deka­ dentyzm em , podobnie jak w literaturoznaw stw ie niem ieckim . W końcu dla ostat­ niej dekady X IX wieku, którą to właśnie określa się term inem m odernizm , w yznacznikiem najbardziej charakterystycznym był w łaśnie dekadentyzm . W te­ dy term in m odernizm m ożna by zarezerw ow ać dla sztuki m odern, którą u nas zw ykliśm y nazyw ać - też przecież niezbyt precyzyjnie - aw angardow ą. U zy­ skalibyśm y w ten sposób term inologię „kom patybilną” wobec tej, którą posługuje się literaturoznaw stw o zachodnioeuropejskie i am erykańskie. (Form ułuję te su­ gestie bez w iększego przekonania o m ożliwości ich realizacji, siła naw yku i tradycji je st bow iem przem ożna!). Ale nie tylko te czysto zew nętrzne elem enty w skazyw ać m ogą na potrzebę akceptacji tego pojęcia. M yślę, że literatura polska m a w tej m ierze argum enty m erytoryczne.

Jednym z istotnych w yznaczników literatury postm odernistycznej jest ode­ jście od jakiegokolw iek kanonicznego w zorca sztuki, zaakceptow anie wielu m o­ żliw ych jej języ kó w czy kodów, zerw anie z jakąkolw iek form ą totalitaryzm u. C zy aby nie dokonało się to właśnie po roku 1956, po definityw nym zerw aniu ze stalinizm em w sztuce (i - przynajm niej w jakim ś stopniu - w polityce) ? Ta cezura - tak ważna przecież dla polskiej tradycji - nabiera dodatkow ego znaczenia w kontekście postm odernizm u właśnie. W tedy sztuka polska odrzuciła socrealistyczny gorset, źle uszyty i w ogóle nie na polską psychosocjalną m iarę skrojony, i w ciągu kilku lat, które potem nastąpiły, w chłonęła w łaściw ie w szy­ stko to, co było w ów czas istotne w dziedzinie ducha.

(9)

w ydana i przyzw oicie opisana, a przede wszystkim dobrze przyjęta przez od­ biorców cała grupa tekstów modern, a więc Stanisław a Ignacego W itkiew icza, W itolda G om brow icza, B runona Schulza, M ichała C horom ańskiego w raz z naj­ dalej idącym i pow ieściam i psychologicznym i, takim i jak: Adam G ryw ałd T a­ deusza Brezy, Ż ycie trwa cztery dni Stefana O tw inow skiego, Szczury i N ieko­

chana A dolfa R udnickiego, C udzoziem ka M arii Kuncew iczow ej. Pow staje w

w ydaw nictw ie „C zytelnik” specjalna seria, w której prezentow ane są te teksty, które znalazły zrozum ienie u odbiorców . Konstanty Puzyna grom adzi dramaty W itkacego by je wydać - poprzedzone gruntow nym i w ażnym w stępem - w dw u tom ach, w 1962 roku, a teatry w yprzedzają się w inscenizacjach tych m akabryczno-groteskow ych utw orów . To, co dla publiczności dw udziestolecia m iędzyw ojennego pachniało z daleka głupstwem , nagle spotkało się z entuzja­ zm em , a język W itkacego okazał się łatwy i czytelny dla odbiorcy, który prze­ szedł wojnę, okupację, łagry, kacety i stalinizm , albo przynajm niej o nich słyszał. N ie ulega w ątpliw ości, że W itkacy przygotow ał w Polsce grunt dla Becketta, Ionesco i innych.

Rzecz następna, to przyw rócenie do jej praw tzw. literatury katolickiej, która po w ojnie nie m ogła się ukazywać. Tw órczość Jerzego Zaw ieyskiego, Jerzego Lieberta, Zofii K ossak-Szczuckiej, K azim iery Iłłakow iczów ny, Jana D o­ braczyńskiego i wielu innych znalazła teraz znow u swoje m iejsce i swoich czytelników . W reszcie, pojaw ili się nowi autorzy: piękna plejada poetów spod znaku „W spółczesności”, tak bogata i różnorodna, potem proza tzw. m ałego realizm u, na koniec cała grupa artystów , którzy byli synam i duchow ym i (czy m oże ju ż w nukam i, jeśli uw zględnić Dygata) W itkacego i G om brow icza, a więc Sław om ir M rożek, Ireneusz Iredyński, Andrzej K uśniew icz (rów ieśnik tam tych, ale debiutujący bardzo późno), Stanisław Zieliński, Piotr W ojciechow ski, W il­ helm M ach, aby przyw ołać tylko nazw iska najbardziej reprezentatyw ne z tego czasu.

D odajm y do tego żyw iołow y rozwój kabaretów studenckich (gdański Bim- Bom , w arszaw ski STS), rozm aitego rodzaju klubów dyskusyjnych (w arszaw ski K lub K rzyw ego Koła), kaw iarni literackich (pojaw iały się takie przy znanych w ydaw nictw ach, jak PIW , „C zytelnik”, W ydaw nictw o Literackie), pow rotów z em igracji w ażnych dla polskiej literatury pisarzy (M elchior W ańkow icz, Antoni Słonim ski, M aria K uncew iczow a, Stanisław C at-M ackiew icz, T eodor Parnicki), a otrzym am y obraz praw dziw ie bujnego, różnokierunkow ego i nieskrępow anego życia artystycznego.

Ale to nie w szystko. E dukacja kulturalna Polaków przebiegała wtedy w tem pie znacznie przyspieszonym . L ata 1956-1964 to okres, kiedy św iadom ość polska przysw aja sobie dorobek artystyczny i filozoficzny kultury zachodniej. Poczynając od Króla Ubu A lfreda Jarryego, poprzez dzieła A lberta C am usa, Jean-P aula Sartrea, Sam uela Becketta, Eugene Ionesco, surrealistów francuskich,

(10)

— 13 —

głów nych wtedy pisarzy am erykańskich, takich ja k Ernest H em ingw ay, John Steinbeck, W illiam Faulkner, Trum an C apote, po T om asza M anna, A lberta M o- ravię, H einricha B ölla - szeroka fala kierunków filozoficznych (głów nym nurtem był w ów czas egzystencjalizm ), postaw i języków w lała się do literatury i św ia­ dom ości polskiej. W ydaje się, że w okresie stalinow skim wszyscy tajem nie zajm ow ali się tłum aczeniem współczesnych dzieł literatury św iatow ej, gdyż w iel­ ki jej przypływ w ciągu kilku lat odwilży jest do dziś zastanaw iający.

W ydaje się, że literatura polska ju ż w 1956 roku zanegow ała totalitarny, to znaczy jednorodny, jednokierunkow y i w dodatku narzucony charakter sztuki i otw orzyła się szeroko na różnorodność języków i filozofii, z czego ju ż nigdy później nie zrezygnow ała. Było to praw dziw e otw arcie także w stosunku do literatury dw udziestolecia m iędzyw ojennego, której przecież nie m ożna uw ażać za zaściankow ą. Nie nazyw aliśm y wtedy tych zjaw isk postm odernizm em , bo i sam term in jeszcze nie funkcjonow ał w dzisiejszym znaczeniu, ale zjaw isko w gruncie rzeczy było oczywiste. Literatura polska po roku 1956 stała się, ze swej istoty i filozofii, zróżnicow ana i w ielokierunkow a. Tw órczość A ndrzeja Kuś- niew icza, Piotra W ojciechow skiego, Sław om ira M rożka, Ireneusza Iredyńskiego, Leopolda Buczkow skiego, Teodora Parnickiego, T adeusza K onw ickiego, W il­ helm a M acha, Jerzego A ndrzejew skiego, wreszcie też chyba późnego Jarosław a Iw aszkiew icza (np. jego Sny. Ogrody. Sérénité) i wielu innych jest tego dow o­ dem . L iteratura polska była ju ż wtedy intelektualnie przygotow ana do przyjęcia now ego języka, nowego stylu w sztuce. To zaprzecza skądinąd tw ierdzeniu, że postm odernizm jest ściśle zw iązany ze w spółczesną, bardzo rozw iniętą techni­ cznie cyw ilizacją wielkich miast, cyw ilizacją inform atyczną, postindustrialną, cyw ilizacją sztucznej inteligencji. Być m oże zresztą trzeba to zjaw isko rozdzielić na dw a wątki: osobno mówić o estetyce postm odernizm u i osobno o postm oder­ nistycznej cyw ilizacji. W ów czas nasza sytuacja stanie się bardziej czytelna i zrozum iała.

Z dzisiejszej perspektyw y rów nież pewne elem enty pisarstw a W itkacego czy G om brow icza nabierają nieoczekiw anie now ego charakteru. Nie m ożna, oczyw iście, pow iedzieć, że były to teksty w całym tego słow a znaczeniu post­ m odernistyczne, patronow ały im bow iem inne filozofie, inny charakter m iała w ów czas cyw ilizacja europejska, w trochę inna stronę zw rócone były ich utw ory (W itkacy odw oływ ał się w yraźnie do dośw iadczeń estetycznych M łodej Polski, próbując je parodiow ać, G om brow icz przeciw staw iał się m artyrologicznej tra­ dycji rom antycznej). Ale m ożna zapytać, czy na przykład tym pow ieściom bliżej jest do tw órczości Jam esa Joycea, czy raczej U m berto E co? Pytanie to może stać się w ielce instruktyw ne dla zrozum ienia całej tej sprawy. M oim zdaniem , polska proza aw angardow a m iała trochę inny charakter niż tw órczość głów nych przedstaw icieli nowej sztuki. W ięcej je st w niej fantazji, św iat przedstaw iony to w w iększym stopniu tw ór literacki, kunsztow ny i zarazem m istyfikatorski,

(11)

„sztuczny” (por. utwory G om brow icza, Schulza czy W itkacego), wykreowany w słowie i przez słowo, w szystko razem jest mniej zracjonalizow ane, wyrozu- m ow ane. Pozostały w tych tekstach zasadnicze dyskusje na tem at wartości, co je st starym naw ykiem literatury polskiej, ale konstrukcja św iata przedstawionego, język, bohaterow ie ukształtow ane zostały bardzo sw obodnie. W duchu - ?...

Pozostaje kw estia wartości. Postm odernizm , wbrew rozm aitym zapew nie­ niom , nie może wym inąć tej kwestii, sądzę, że jak o w artościow a literatura spod tego znaku obroni się tylko taka, która nie zrezygnuje całkow icie z postawy aksjologicznej. U praw ianie jej w św iecie pow szechnego relatywizm u nie jest, naturalnie, łatw e ale jakiś ślad choćby tego trudu musi być w tekście obecny, jeżeli w ogóle m am y m ówić o sensie literatury. U m berto Eco w obu swoich głośnych pow ieściach (Im ię róży, Wahadło F oucoulta) udow adnia, że jest to zupełnie m ożliw e, choć obie są popisow ym i i sztandarow ym i dziełam i postm o­ dernistycznego pisarstw a. W ielu krytyków postm odernizm u drażni w łaśnie to, że w nim rzekom o „w szystko w olno”, że wszystko jest w nim jednakow o ważne, czy - raczej - jednakow o niew ażne. Jednakże przyjrzaw szy się tem u zagadnieniu dokładniej, zauw ażym y, że przedstaw iciele tego nurtu publikują całkiem istotne dla w spółczesnej duchow ości i udane dzieła literackie, by w skazać tylko na M arąueza, Butora, R obbe-G rilleta, C ortazara, Parnickiego, Buczkow skiego, Kuś- niew icza i wielu, wielu innych.

W racając do polskich autorów , trzeba zrobić zastrzeżenie, iż nie należy nadużyw ać wobec ich tw órczości term inu postm odernizm , jednak badanie ich utw orów idące r ó w n i e ż w tym kierunku w ydaje się uzasadnione. K oncepcja filozoficzna i estetyczna postm odernizm u pozw ala bow iem inaczej ocenić pew ne dzieła literackie i m oże prow adzić do swoistego przew artościow ania, odkrycia nowych jeg o sensów. Co znajdujem y na przykład na końcu Ferdydurke G om ­ brow icza? G łupaw y, trochę łobuzerski dwuwiersz:

Koniec i bomba, A kto czytał, ten trąba!

W ierszyk-ostrzeżenie, w ierszyk-w skazów ka interpretacyjna. G om brow icz uw ażał literaturę za praktyczny sposób upraw iania filozofii. W ażne problem y dotyczące egzystencji ludzkiej, form y istnienia jednostki pośród innych ubierał w szaty literatury popularnej, często sięgając do stylizacji w postaci gaw ędy szlacheckiej lub przygody detektyw istycznej. „O pow iem w am ...”, „O pow iem w am inną przygodę m oją...”, te i podobne form uły wstępne zaw ierały w yraźną dyrektyw ę estetyczną. I dalej toczyła się opow ieść budow ana na dwóch planach: zdarzeń fabularnych i filozoficznych podtekstów , znaczeń ukrytych (reguła pod­ w ójnego kodow ania!). Nie każdy m usiał ogarniać oba, wielu w ystarczał pier­ wszy, ale w rozum ieniu G om brow icza sfera zdarzeniow a była tylko konstrukcją

(12)

— 15 —

nośną, za pom ocą której m ówił rzeczy istotne. M ichał G łow iński nazyw ał tę form ułę „regułą pustej epickości”, gdyż owa starośw iecka epickość jest jedynie kostium em , jest fałszyw a i niew ażna13. Zdravko M alić w skazyw ał ju ż daw no na to, że G om brow icz korzysta ze śm ietnika literatury, z form niskich, ogranych, zużytych, które odpow iednio wzbogaca, „przetw arza i „dopraw ia znaczenio­ w o” 14. M aria Janion m ów iła o roli „reżysera” , który rządzi w szystkim i jeg o tek stam i15. Ale to w łaśnie gra, gra z tekstem i z odbiorcą, to drugie dno inter­ pretacyjne, żonglow anie form am i pisarskim i, obnażanie ich ubóstw a i obdarzanie now ym i znaczeniam i - należy przecież do estetyki postm odernistycznej p a r

excellence.

Jerzy A ndrzejew ski do M iazgi w prow adza kilka porządków narracyjnych: sam ego siebie jak o postać fizyczną, która w ypow iada się w notatkach, dzienniku, refleksji nacechow anej w arsztatow o i autotem atycznie, dotyczącej historii i na­ rastania kom ponow anego w łaśnie tekstu, następnie narrację bohatera, który jest pisarzem (i literackim alter ego Andrzejew skiego), w reszcie „obiektyw nie” ist­ niejący tekst: głosy przyjaciół, rozm ow y, anegdoty, dow cipy, biografie itp. R zecz nie jest, w m oim przekonaniu, udana, ale z m etodologicznego punktu w idzenia stanow i przykład zanegow ania zw artości kom pozycyjnej, treściow ej „składności” tekstu, zaprzecza też jakiem ukolw iek filozoficznem u przesłaniu, w skazuje raczej na dzianie się w szystkiego jednorazow o, tu i teraz, na jego hipotetyczną kon­ strukcję. Form a jest otwarta, brak hierarchizacji wątków i problem ów , dzieło w ydaje się raczej pom ysłem niż obiektem skończonym , trudno też tu m ów ić o syntezie czy jakim ś dojrzale ukształtow anym języku.

K uśniew icz sw oją pow ieść K ról Obojga Sycylii zaczyna cztery razy:

„M ożna by zacząć tak: «B yły raz dw ie siostry - Elżbieta i Bernadetta, oraz ich brat, Emil». A lbo inaczej: «D nia dw udziestego ósm ego lipca 1914 monitor rzeczny cesarskokrólewskiej ma­ rynarki „Bodrog” oddał o godzinie... ».[...] M ożna by jeszcze inaczej: «Na rogu Kiralyi utca, naprzeciwko piekarni Wintera Lajosa, istniała w m ieście Fehertemplom, inaczej Bela Crkva lub Ungarisch W eisskirchen, winiarnia... ».[...] Lub: «Po nader upalnym dniu, gdy w reszcie m ożna było z ulgą odetchnąć nieco chłodniejszym powietrzem ... » ”

...itd. Już ten czw órpoczątek w prow adza silny elem ent dystansu i ironicznej bezradności, w iadom o z góry, że cokolw iek dalej zostanie pow iedziane, będzie ujęte w klam ry zw ątpienia, opatrzone znakiem zapytania. A lbow iem te kolejne projekty fabularne odbierają sobie w zajem nie w iarygodność, osłabiają znaczenie, stają się przykładem gry. M ożna bow iem zaw ierzyć jednej fabule, ale czterem rów nocześnie? To przykład owej nad-fikcji, czyli fikcji, która jest tak starannie skom ponow ana, że sam a się unicestw ia i odbiera sobie autentyzm . Sam a siebie dem askuje jak o sztuczną, jak owo spotkanie m aszyny do szycia z parasolem na stole operacyjnym u surrealistów .

(13)

a koniec sugeruje kierunek interpretacji („m itologizacji”) 16, ten początek ostrzega czytelnika: nie pow inieneś za bardzo mi wierzyć, idź za mną, przyglądaj się, baw się, ale pam iętaj, że przedstaw iam ci konstrukcję od początku do końca sztuczną, sfabrykow aną. Szwy są jeszcze w idoczne, zresztą nie m iałem zamiaru ich ukryw ać, należą do istoty rzeczy. A koniec? „Es w ar einm al...” - to ostatnie słow a pow ieści. „Zdarzyło się kiedyś...” - jak w bajce. A czym jest bajka?...

M ógłbym m nożyć przykłady, zarów no z literatury polskiej, ja k i obcej. Nie o ilość jednak chodzi, lecz o jakość, istotę, o w yrazistość zm ian, które rzeczyw iście dokonały się w' literaturze ostatnich dziesięcioleci, zarów no w jej teoretycznych, jak i praktycznych spełnieniach. Jeżeli dostrzega się zm iany w filozoficznych podstaw ach sztuki w spółczesnej, jeśli oczyw iste stają się różnice w jej poetyce i estetyce, to pora, aby zacząć m yśleć o konstrukcji pew nego m odelu czy system u w yprow adzonego z tych dośw iadczeń. Postm odernizm jest bez w ątpienia próbą stw orzenia takiego modelu. Czy trafną i czy trw ałą - pokaże, jak zw ykle, czas.

P r z y p i s y

1 M. G ołaszew ska, E stetyka i antyestetyka. W arszawa 1984; tejże Estetyka w obec sztuki w sp ó łczesn ej w: Z arys estetyki, W arszawa 1984, s. 388—440; S. M orawski, Na zakręcie o d sztuki do p o -sztu ki, Kraków 1985

2 I. Hove, M ass S ociety a n d P ostm odem Fiction, „Partisan R eview ” 1959, s. 4 2 0 -4 3 6 ; H. Levin, Wliat w as M odern ism ? „M assachussets R eview ” 1959, s. 6 0 9 -6 3 0 ; L. Fiedler, C ross the B o rd er - C lose the G ap, „Playboy” 1969, nr 12.

3 J.F. Lyotard: „To samo dotyczy postmodernizmu. Nie jest on żadna epoką. Jest stanem ducha”. Eine p ostm odern e F abel über die Postm oderne oder: ln d e r M egalopolis, w: P ostm odern e - g lo b a le D ifferenz. Wyd. R. W eimann i ll.U .G um brecht, Frankfurt am Main 1991, s. 294.

4 E. von Kahler, P rzeobrażen ia now oczesn ej p o w ieści, „Pamiętnik Literacki” 1970, z. 3, s. 238; por. też tegoż U ntergang und Übergang d e r epischen Kunstform, uv U ntergang und Ü bergang: E ssays, M ünchen 1970, s. 46.

5 M. Bachtin, E pos a po w ieść, „Pamiętnik Literacki” 1970, z. 3 s. 203. 6 T. Mann, Jak p o w sta ł „ D oktor F a ustu s”?, W arszawa 1960, s. 76.

7 M. Bulor, P a ry ż - Rzym albo modyfikacje', zob też: H. Scheffel, A u f d e r Suche nach dem Subjekt. D ie Auflösung des H elden in „ nouveau ro m a n ”, w: „ P ostm odern e" o d e r d e r K a m p f um die Zukunft. Wyd. P. Kemper, Frankfurt am Main 1988, s. 8 2 -1 0 3 .

8 W. W elsch, „ P o stm o d e rn e” o d er D e r K a m p f um die Zukunft, op. cit., s. 15, 29, 30 i 33.

9 G. Lukacs, Teoria po w ieści, W arszawa 1968, s. 67.

10 T. Pynchon. V, Philadelphia 1963, s. 298; J. Barth, Lost in the Funhouse, N ew York 1968, s. 109. Por także: J. Barth, L iteratu ra w yczerpania, w: Z. L ew icki, N ow a p ro za am erykańska. Szkice krytyczn e. W arszawa 1983.

11 M. Heidegger, Sein und Z eit, Frankfurt am Main 1977, s. 319.

(14)

cznej: w okół postm odernizm u. Pod red. T. Szkołuta, Lublin 1992; L. Budrecki, K ryzys neoaw an- g a rd y i literatu ra w yczerpania, „Tw órczość” 1992, nr 12, s. 7 7 -8 5 ; T. Szkołut, O persp ek tyw a ch e stetyki w d o b ie kultury postm odern istyczn ej, „Przegląd H um anistyczny” 1993, nr 2, s. 4 5 -5 3 ; „Teksty Drugie” 1993, nr 1 w znacznej mierze pośw ięcone są tej problematyce.

13 M. G łow iński, W okół recepcji G om brow icza, „Pamiętnik Literacki” 1973, nr 4, s. 246-247 oraz P a rodia konstruktywna (O „ P o rn o g ra fii” G om brow icza) w; G ry p o w ieścio w e, W arszawa

1973, s. 2 9 7 -3 0 0 .

14 Z. M alić, Ferdydurke, „Pamiętnik Literacki” 1968, nr 2, s. 107-154.

15 M. Janion, Form a gotycka G om brow icza w; G orączka rom antyczna, W arszawa 1975, s. 167-247.

16 J. Lotman, K om pozycja słow n ego d zieła sztuki w: Struktura tekstu artystyczn ego, War­ szaw a 1984, s. 303 i nast.

(15)

Postm odernizm m oże b yć nazw any pierw szym pow szechnie zaakceptow anym kodem literackim, i m oże b yć w ytłum aczony w terminach, które są zrozum iałe we w szystkich kulturach, bez względu na to, czy przeszły one przez w cześniejszy etap m odernizmu. W skali globalnej pisarstw o postm odernistyczne podkopuje ustalone hierarchie: postm oderniści, cokolw iek by m ieli w tle, tw ierdzą p r z e ­ konywająco, że m y nie m ożem y upraw om ocnić odpow iedzi na fu nda m en ta lne pytania. To, czym dysponujem y, to są m etafory (jak pow iada N ietzsche) i roz­ w iązania pragm atyczne (jak tw ierdzi Rotry). Ale rezultatem tego jest, i to je s t w łaśnie nowością, że idea ta została podkreślona w skali globalnej: m y w szyscy znajdujem y się w podobnym położeniu, płyniem y w tej sam ej łodzi, czy też jesteśm y uw ięzieni w tym sam ym wszechświecie. W wyniku szerokiego upow sze­

chnienia postm odernizm u we wszystkich środkach m asow ego przekazu z telew izją włącznie, m am y do czynienia z nowym internacjonalizm em, który zbliża do siebie pisarzy ze W schodu i Zachodu, Europę ze światem Islam u [...].

B yć może, iż sceptycyzm modernistów, który na p o zó r zm ienił się w fry w o ln y nihilizm postm odernistów, obecnie zostanie przetransform ow any w poszukiw anie m iędzynarodow ego internacjonalizm u, który respektuje lokalne różnice i który łączy kosm opolityzm z kulturą partykularną [...]. Postmodernizm, ja k wykazałem, potw ierdził, że istnieje m iędzynarodow e literackie forum , m iędzynarodow a w spólnota pisarzy i czytelników, m iędzynarodow y kod pisania i rozumienia. Jest to je d n o z najw iększych osiągnięć postm odernizm u. M am nadzieję, że w p o szu ­ kiw aniu now ego kierunku i now ej tożsam ości ten internacjonalizm nie zostanie gd zieś zaprzepaszczony, lecz przeciw nie stanie się jeszcze silniejszy ja k o ko s­ mopolityczny, literacki dyskurs, za pośrednictw em którego m ożem y kom unikow ać nasze pryw atne dośw iadczenia nadziei i rozpaczy.

(D ou w e Fokkema, Metamorfoza postmodernizmu. Europejska recepcja am e­ rykańskiego pojęcia, w: Postmodernizm w literaturze i kulturze krajów Europy Środkowo-W schodniej, K atow ice 1995, s. 22, 25.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miech zginie przymus i terror, niech każdy poczuje się swobod- nym i wolnym, niech zapewniona będzie nie na papierze, ale w ży- ciu,.. w instytucjach państwowych swoboda przekonań,

ском языке й на основании данных восточнославянских языков делается попытка выявить новые возможности толкования

Temat: Zastosowanie niższych kwasów karboksylowych. Uzupełnij nazwy systematyczne i zwyczajowe niższych kwasów karboksylowych. Zastosowanie kwasów organicznych występujących

Klasyfikacja leków moczopędnych Leki moczopędne są heterogenną grupą i różnią się budową chemiczną, miejscem i mecha- nizmem działania, a także efektem diuretycznym,

[r]

ko zarodnie, zygospor zaś nie tworzą, tymczasem Zygorhynchus Vuilleminii tworzy zarodnie i bardzo nieliczne zygo­. spory. Na glicerynie 10 % zygospory i zarodnie

Płom ień to zadziwiająco piękny; składa się on, ja k widzicie, z dwu części wyróżniających się: stożka różowego, otoczonego stożkiem bledszym, który bywa

Przedmiotem niniejszej Specyfikacji Technicznej są wymagania dotyczące wykonania i odbioru robót związanych z budową sieci wodociągowej na odcinku A-B wraz z przyłączem