2 56
RECENZJEdaleko id ą rozw ażania o praw dziw ych przyczynach braku prochów pod Pskow em (s. 351-352). N ależy rów nież w yjaśnić, że przym nożenie sekretarskich etatów (z zastanych 6 do 15 pod koniec panow ania), bynajm niej nie oznaczało — a z ujęcia autora w ynika to jednoznacznie — iżby Stefan Batory stale m ial do dyspozycji 15 sekretarzy n a raz, a każd y z nich byl zaw odow ym urzędnikiem (s. 214).
D robne nieporozum ienia m ogą rodzić niektóre literów ki. I tak podstoli koronny nazyw ał się Jarzy n a a nie „Jerz y n a” (s. 227), Iw an G roźny tytułow ał się księciem połockim a nie „płockim ” (s. 220). K onfederację w arszaw ską „w prow adzono” w roku 1573 a nie 1572 (s. 34; na s. 81 już popraw nie). Cytując z drugiej ręk i (za J. T a z b i r e m ) autor podaje błędną datę roczną listu Lw a Sapiehy (s. 440, przyp. 10), m im o że z kontekstu logicznie w ynika, iż „ t j . ” oznaczać m oże jedynie ro k 1583. M aksym ilian II przyjął p o lsk ą koronę 23 m arca a nie 22 m aja 1576 r. (s. 123). K siędzem w Stokliszkach był Rotundus M ileski a nie „R otund M eleski” (s. 297). „P hiliponius" to raczej Philipovius, a już z pew nością nie „Filipow icz” (s. 127). F am ese a nie „Farenze” (s. 168, 535; s. 510 praw idłow o). Zw ycięstw o w 1579 r. zapew niło W ilnu spokój od północnej a nie p o łu d n io wej (s. 286) strony.
Styl Jerzego B esali budzi nieraz zastrzeżenia, zw łaszcza gdy autor oznajm ia, że „odziani w fiolety hajducy w zbudzali w Polsce dw uznaczne w zruszenia” (s. 164), tudzież gdy pisze o tym , ja k to Batory „zrozum iał, że nie przezw ycięży szybko ułom ności w iedzy o realiach polskich” (s. 164). P o za tym dow iadujem y się na przykład, że Sm oleńsk był „liczbow o dw a razy w iększy od W arszaw y” (s. 302).
W platając w tekst cytaty po łacinie należałoby konsekw entnie uzgadniać przypadki i osoby. O bszerniejsze fragm enty korzystniej byłoby przytaczać od razu w przekładzie, odsyłając do oryginału w przypisie, co o szczędziłoby ich streszczania w następnym zdaniu. Oczyw iście dobrze by było unikać takich potknięć ja k nazw anie krakow skiego B rogu „K upą” (s. 252), R ozrażew skiego sekretarzem „starszym ” (s. 203) zam iast w ielkim oraz tłum aczenia divizione jako rozbiór (s. 125). W tym ostatnim w ypadku nuncjusz papieski m iał na m yśli jedynie roztargnienie wew nętrzne. Z askakuje rów nież pojaw iający się w tekście dw ukrotnie term in
plu ra lis m aiestaticus (s. 180, 477). Ponadto Stefan Batory cytow ał Salustiusza a nie kaleczył (s. 133).
K siążka obfituje w reszcie w niezręczności, zw łaszcza gdy m ow a je s t o „cesarzu habsburskim ” (s. 205), „R zeczypospolitej P olskiej” (s. 34), „kasztelanie K am ieńca Podolskiego” (s. 127). Bardzo nieprzezom ie pow tarza autor za O rzelskim (recte Spasow iczem ), że „senatorow ie [zostali] pom nożeni o osobę i poczet kasztelana biechow skiego” (s. 150). M arcin M ężyński nie był podsędkiem , jak b y m ożna w nosić, koronnym (s. 127), ale zam brow skim . Stanisław Tarnow ski był nie tylko hrabią (s. 546), ale i kasztelanem czchow skim , następnie radom skim i wreszcie sandom ierskim . W indeksie przy nazw iskach senatorów podano najw yższe osiągnięte urzędy, których jed n ak za S tefana nigdy nie sprawowali. N a podobnej ch y b a zasadzie m ow a je s t o „nieznanym podów czas m agnacie Sebastianie L ubom irskim ” (s. 478). W innym m iejscu dow iadujem y się, że „biskupów m ianow ał p ap ież” (s. 139). K onsekw entnie też B esala odm ów ił w indeksie krzesła senatorskiego nie zatw ierdzonem u przez Stolicę A postolską Jakubow i W oronieckiem u, nom inatow i kijow skiem u.
N a s. 214 błędnie „L udw ik K ieniew icz” , takoż w indeksie na s. 538 z m ylnym odniesieniem do s. 213.
L eszek K ieniew icz
Bolesław O r ł o w s k i , Osiągnięcia inżynierskie W ielkiej E m igracji, W ydaw nictw o IH N O iT PA N , W arszaw a 1992, s. 174, ilustracje.
N iew ielka ta książka je st warta zauw ażenia przede w szystkim dlatego, że zaw iera w iele now ych — naw et jeśli drobnych — inform acji. W obec ich rozproszenia autor nie m ógł odw ołać się w sw ych poszukiw aniach do żadnej m etody — p o z a w łasnym „w ęchem ” , w spom ożonym pasją i trw ającym przez lata w ysiłkiem . W oparciu o zgrom adzony m ateriał O r ł o w s k i zm ienia funkcjonujący w historiografii oraz w św iadom ości narodow ej obraz fragm entu dziejów zdaw ałoby się stosunkow o znanego. Pokazuje m ianow icie, że W ielka E m igracja, która rzekom o żyła patriotyczną polityką, była w dużym stopniu zorientow ana ku tw órczej działalności na polu techniki. A utorski w ysiłek zm ierzający do zilustrow ania tej tezy je st ch y b a fragm entem szerszego nastaw ienia k u dostrzeżeniu w polskich dziejach czegoś więcej p o za jakoby nieustającą i pow szechną w alką o niepodległość.
RECENZJE
257
A utor nie neguje, rzecz jasna, ani w ystępow ania tej walki, ani tym bardziej niepodległościow ego nastaw ienia W ielkiej E m igracji — ale zdaje się m ów ić, iż narodow e dzieje nie sprow adzały się w yłącznie do nich.
Podjęcie w ysiłku reinterpretacji znanego fragm entu historii je st rzeczą o dw ażną — a dokonane w sposób przekonyw ający stanow i niem ałe osiągnięcie. Zarów no odw agi now ego spojrzenia, ja k zrealizow ania zam iaru m o żn a autorow i pogratulow ać. Szkoda w szakże, iż książka pozostaw ia jednocześnie pew ien niedosyt p rz e m yśleń, analiz, interpretacji, porów nań, obszerniejszego potraktow ania zagadnień fundam entalnych. Jest on tym w iększy, iż we w stępie autor w skazuje drogi, którym i m ożna by pójść. M ów i o potrzebie dem itologizacji p oruszanych spraw — ale się tym obszerniej nie zajm uje; mity m ają padać sam e pod w pływ em faktów przytoczonych w książce (dokładniej: p o d w pływ em danych o polskich inżynierach, zajm ujących się różnym i budow am i w m iejsce patriotycznego politykow ania).
M ów i autor o ew olucji postaw em igrantów w m iarę upływ u czasu, biegu historii i przem iany pokoleniow ej — ale nie zastanaw ia się nad uogólnieniem tych obserw acji w zestaw ieniu z szerszą w iedzą o m igracjach. Z astanaw ia się dlaczego tak w ielu em igrantów , w yjeżdżających z kraju nie będącego w k o ńcu A nglią, skierow ało się ku technice — ale odpow iada bardzo skrótowo, iż było to w ynikiem działań m odernizacyjnych podjętych w K rólestw ie w latach 1815-30. Skoro Jerzy J e d l i c k i nazw ał kiedyś w ysiłek uprzem ysłow ie n ia K rólestw a „N ieudaną próbą kapitalistycznej industrializacji” (W arszaw a 1964), to tak sform ułow ana teza rysuje się szczególnie ciekaw ie; warto by ją jed n ak obszerniej uzasadnić.
S ygnalizuje autor, iż badane przez niego przypadki m igracji Polaków przenoszących w iedzę inżynierską z F rancji do np. T urcji czy Peru m ogłyby być interesującym przykładem zjaw iska szerszego: „w pływ u lokalnych w ydarzeń politycznych n a przebieg i kierunki transferu now oczesnej techniki z krajów rozw iniętych do krajów rozw ijających się” (s. 18) — ale nie rozbudow uje tego wątku rozum ow ania. P raktycznie w całej p racy w raca do zagadnień m odernizacji oraz europeizacji krajów słabo rozw iniętych gospodarczo — a nigdzie nie rozpatruje tego zjaw iska głębiej, przy w ykorzystaniu ogrom nej istniejącej na ten tem at św iatow ej literatury historycznej, ekonom icznej i socjologicznej.
W sum ie recenzow ana książka zaw iera m ądry wstęp oraz — w swej zasadniczej części — z nadzw yczajnym w ysiłkiem zestaw ioną z m ałych kam yczków m ozaikę faktograficzną. W arto by natom iast rozbudow ać w niej w arstw ę analityczną. Z a m ocne strony pracy uważam: jej warstwę heurystyczną; pokazanie dotychczas zapoznanego fragm entu rzeczyw istości historycznej; oryginalność pracy jak o zm ierzającej do zrew idow ania (przew artościow ania) dotychczasow ego obrazu fragm entu narodow ych dziejów , co m oże otw ierać drogę naw et do szerszej ich reinterpretacji; zachow anie trzeźw ości spojrzenia w rozw ażaniu polskich osiągnięć na antypodach; p okazując realne osiągnięcia autor nie w pada w bałw ochw alstw o nieraz zdarzające się p rzy okazji rozw ażań nad w kładem em igrantów w cyw ilizację przybranych ojczyzn.
M arcin K ula
W alentin W. S z e ł o c h a j e w , Idieołogija i politiczeskaja organizacija rossijskoj
lib era ln ej burżuaziji 1907-1914 gg., „N auka” , M oskw a 1991, s. 2 3 1 ,1 nlb.
A utor om aw ianej m onografii należy do średniego, by nie rzec starszego pokolenia historyków , badaczy dziejów R osji początków XX w., a zw łaszcza lat 1905-1907. Prace jeg o , choć ułożone w ram y obow iązujących schem atów , w yróżniały się rzeczow ością i solidną podstaw ą źródłow ą. Ostatnio S z e ł o c h a j e w zaczął w ykraczać p o za ro k 1907, kontynuując swe studia nad liberalizm em . O m aw iana praca je s t p ró b ą szerszego ujęcia lat 1907-1914. Tytuł wpraw dzie m ów i rów nocześnie o ideologii i organizacji politycznej rosyjskich, a ściślej w ielkoruskich liberałów . Ale spośród sześciu rozdziałów książki tylko pierw szy pośw ięcono ow ej organizacji. M onografia je st więc w zasadzie pracą analityczną i syntetyczną o w ytycznych ideow ych (a w istocie i niekiedy taktyce) głów nych partii liberalnych Rosji — konstytucyjnych dem okratów — kadetów i Zw iązku 17 Października, potocznie — paździem ikow ców .
B azą źródłow ą są archiw alia, pozostałe po kierow niczych instytucjach K D i paździem ikow ców oraz postępow ców , ich prasa i druki zw arte, a tu aktualne broszury, i pisane ju ż n a ogół „n a drugim brzegu” , bo po