• Nie Znaleziono Wyników

Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.04.27 nr 16

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.04.27 nr 16"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

1

T i ŻYCIE

Nr 16 ilustrowany dodatek tygodniowy

»DZIENNIKA ZACHODNIEGO«

»Papierówka, su ro w ie c dla fabryk Papieru,w ałki świerkowe, Jco- r owane na biało, w długościach

metrowych.

2 ( 7 fc « * ; * « * * w # « * r « f c w * B ś m it Jt

l u i L. D re s ze r

% i e l » ( | l o * x € is

B Y Ł . L A S

. . . f l e ś f i e §€§rągw.ą$mą$

O d

roku 1932 społeczeństwo polskie obchodzi corocznie, w ostatnią sobotę 'Wietnia, „Dzień Lasu“ . Po 6-letniej okupacji obchód tego dnia został wzno­

wiony i obecnie po raz drugi święcimy go w w olnej, niepodległej Polsce.

• ■Dzień Lasu“ ma uzmysłowić szerokim masom społeczeństwa wagę i donio­

s ło ś ć

naszego gospodarstwa leśnego dla Narodu i Państwa.

Bezprzykładne zniszczenie, dokonane w naszych lasach przez okupanta rabunkowa gospodarka, każą zwrócić się z apelem do całego społeczeństwa.

3 szczególnie do młodzieży, by chroniąc i opiekując się lasem, nowym i zalesie- niam i, a nawet pojedyńczymi drzewami, pomogło władzom państwowym i leś-

nikom, zabezpieczyć i powiększyć stan lesistości kraju.

^ w o r a j

V ,ł;ugie setki la t las użytkowany k Prawie wyłącznie jako low is- }'• Za Mieszka I-go przeszła P o l 4hrv kryzys gospodarczy,

Pow odowany u p a d k ie m ło w ie c - zahś tu r ó w i ż u b ró w ,

cennych fu te r soboli, byv os1;aió w \ b o b ró w i ry s i, k tó re i j j - ” ^ ó d u k te m w y m ie n n y m na b yi", “ abra. Ł o w ie c tw o przestało ty,,, ?,asad niczym źró d łe m bogac-

narodowego.

*aże"Viec^ i k ry z y s gospodarczy

^ nał do piero ro z w ó j h o d o w li

*b6--°Sacizny’ a następnie u p ra w a Hjy D ą bro w y, d o s ta rc z y ły k a r ­ ny św iń, ż y w io n y c h żołędzia (8 .w czasie gd y E u ro p a nie zna-

^ J ł v SZC2e zienrm iaków, a zboża 2° y t drogie. W yka rczo w a n e s}0y ?vt y . d a ły u ro d z a jn ą glebę, a HonTfnsisie „d ą b ra “ s ta ły się sy-

Ulm em d ó b r ro ln y c h .

n a m y s ł , po dobnie ja k i ro l- j \ ł ' 0V° o p a rł się w s w o im rod za- 6j j s , S zybko ro z w in ę ła się d r ^ y ^ t a c j a la su oraz ha nd el

^ f n i Brn s u r° w y m i jego p ro d u k

*,% e la t a C h 1 5 4 7 d 0 1551 Z 0 S ta ł W

Bań«*' Wprowadzony monopol drex,, °wy handlu zagranicznego Wav..n,“ln - potażem i węglem drze

^aIt0 ®r ódlo dochodu pań- Boi y ego. Po pięciu latach mono Blt>riv został zniesiony i zastą- W,0z y cłem wywozow ym . Cło w y - 155;j Pobierane było w latach

•iope 0 laa9, poczem zostało znie- SZag.' Drewno wywożone w tym

‘ e z P olski obejm owało prze-

Transport drewna kolejką leśną w nadleśnictwie Turonia k. Opola.

de w s z y s tk im sosny m asztow e i cios dębowy.

D re w n o surow e lo je d n a k nie ­ znaczna po z y c ja w y rę b u lasu, k tó r y id z ie g łó w n ie na p ro d u k c ję potażu i w ę g la drzewnego.

A b y uzyskać 3 k g p o tażu spa­

lo no 1000 k g d re w n a bukow ego, 2000 k g d re w n a dębowego, lu b 4000 k g d re w n a osikowego. Potaż s łu ż y ł do b ie le n ia p łó tn a , w y r o ­

bu m y d ła , b a rw n ik ó w , sz k ła i porcelany. D ziś zastąpiono go so­

dą.

Węgiel drzewny odegrał zasad­

niczą rolę w produkcji żelaza. Aż

| do X V III w ieku ruda żelazna by- I la wytapiana wyłącznie przy po- j moey węgla drzewnego. N a w y -

! topienie 100 funtów żelaza ko- i walnego zużywano 350 do 1400

fu n tó w w ę g la drzewnego, w za­

leżności od ro d z a ju ru d y . D re w ­ no na w ę g ie l i potaż po bieran o z d rze w o sta n ó w liś c ia s ty A i m ie ­ szanych bez po rzą d ku przestrzeń nego, a o d n o w ie n ie pozostaw iano drzew om nasiennym , w ia tro m i p ta k o m . La s c h ro n io n o je d y n ie prze d pożaram i.

W o je w o d a ru s k i, A n z e lm Mos­

to w s k i, w y d a l w X V I w ie k u na­

stępującą in s tru k c ję :

„B o ró w i lasów ja k o oka strzec, A je s t to szkoda zaję- trz a n iź li żyto spaść, bo się ż y ­ to w r o k uro dzi, d re w n o kie d y porąbiesz, ja k o chłopa z a b ił. I pod g a rd łe m zapow iedzieć, aby w ó w czas k ie d y pożary goreją, żaden ognia n ie ś m ia ł niecić b o ru , an i c hłop , an i dzieci, co

Świerki w Tatrach, w swoim górnym zastępu.

bydło paszą. A gdzie by się w boru zapaliło, każdy poddany, ile ich doma, pod gardłem ma bieżyć, gasić jako do dwora, gdyby się zapaliło.“

Dziś

W Okresie przedrozbiorowym lasy zajm ow ały w Polsce, wedle Stanisława Staszica, 43 proc. po­

w ierzchni, wedle Tadeusza Czac­

kiego — 31 proc.

W roku 1918 lesistość Polski była szacowana na 34 proc, w ro­

ku 1939 na 33,3 proc. Obecna le ­ sistość oszacowana jest w przy­

bliżeniu na 30 proc.

Spadek lesistości ziem p o ls k ic h je s t w ię k s z y od in n y c h obszarów E u ro p y. Z w ię kszen ie tego s p a d k u

coraz to no w y c h w yn a la z k a c h chem icznej p rz e ró b k i d re w n a, k tó ra zapoczątkow ana w y ro b e m te k ­ t u r y i p a p ie ru poprzez celuzozę, n itro c e lu lo z ę , sztuczny je d w a b , fib r , id z ie do p ro d u k tó w coraz m n ie j p rz y p o m in a ją c y c h d re w n o surowe. N a le śnych skła do w iśa ch p ię t r z ą . się stosy b ia ły c h k rą g ła - kó w , ś w ie rk o w y c h i sosnow ych, przeznaczonych na p rze ró b kę cha m lczną, a z w a n y c h „p a p ie ró w k ą “ .

Przed rokiem 1939 Stany Zjed­

noczone zużywały robznie na gło­

wę mieszkańca 5,36 m3 drewna, Niemcy 1,50 m3, Europa średnio 1,0 nr- Polska 0,4 m1.

N iskie zużycie drewna w Pols­

ce było w ynikiem słabego rozwo ju przemysłu, a chemicznego prze

Tarcica (deski i kantówka), poukładana w tzw. „ stapl-c“ na placu tartacznym („deskowisku“ ) tworzy jak gdyby miasteczko z ulicami.

W o j n a przeszła i priés Us* . , ,

je s t spow odow ane z je d n e j s tro ­ n y m a ły m u p rz e m y s ło w ie n ie m , a ty m w ię k s z y m p rz e lu d n ie n ie m wsi- i zapotrzeb ow a niem gleby, z d ru g ie j s tro n y m niejszą gó- rzystością, a w ię c lepszą p rz y ­ datnością gleb podleśnych do u - p ra w y ro ln e j.

K u rc z e n ie się p o w ie rz c h n i le ś ­ n e j w c a łe j E u ro p ie i w Polsce stoi w, rażą cej d y s p ro p o rc ji do w z ro s tu spożycia i z a p otrzeb ow a­

n ie dre w n a . Tysiące . ta rta k ó w I p ra c u je d n ie in i nocą, a ta rc ic a je s t nieza stą pio nym surow cem b u d o w n ic tw a , począw szy od rusz to w a ń i zabudow y k o n s tru k c ji żelb e to n o w ych , a skończyw szy na p ię k n y c h m eblach.

G ó rn ic tw o w ę glo w e zużyw a 0,03 do 0,04 m d re w n a na każdą tonę w yd ob yte go węgla. K o lu m ­ n y sosnow ych słupów , zwane k o ­ p a ln ia k ie m , d ź w ig a ją s tro p y i f i ­ la r y po d zie m i górniczych.

Jeden z k o n c e rn ó w pra sow ych S ta n ó w Z jed no czonych po da j, że je go roczne Spożycie p a p ie ru w y ­ starcza do opasania ró w n ik a taś­

m ą szerokości gazety

W prasie m am y WiiKłomoćM *

m y s lu w szczególności, d a le j sła­

be j sieci k o m u n ik a c y jn e j (słupy teletechniczne, p o d k ła d y k o le jo ­ we), i m a ły c h in w e s ty c ji w b u ­ d o w n ic tw ie w szelkiego ty p u i ro ­ dzaju.

W czasie w o jn y 1939— 1945 spo­

życie d re w n a po dn iosło się w e w s z y s tk ic h państw a ch, pro w a dzą cych w o jn ę .

,Duże bieżące zap otrzebow anie drew na, p rz y b ra k u p la n o w e j go spo da rki b o g a c tw a m i p rz y ro d y p o w o duje n a d m ie rn e u ż y tk o w a ­ nie lasów . W szyscy e ko n o m iści wiedzą, że roczn y ś w ia to w y w y ­ rą b drze w a je s t w yższy od sum y rocznego p rz y ro s tu w s z y s tk ic h drzew ostanów . N ożyce m ię dzy p rz y ro s te m a ,w y rę b e m ro z w ie ra ­ ją się coraz b a rd z ie j. R o zw arcie ty c h nożyc ró ż n ie o d d z ia ły w u je r.a poszczególne k ra je , w zależ­

ności od stopniu ich zalesienia, gęstości z a lu d n ie n ia i u p rzem ys­

ło w ie n ia .

Polska w roku 1818 m iała przy rost drzewa wystarczający na po krycie własnych potrzeb. M iała nawet pewien nadmiar, a tym *»

m ym « d o ln o ś i e k s p e rto w a K *

swej zdoinoSol eksportowej pola­

ka nie ty lk o korzystała w całej pełni, ale znacznie ją przekrocz^

ła. Eksport drewna p rzyb ra ł n u wyższy rozm iar w latach 1933 do 1926, począwszy zaś od roku 193 V spad| o 50 proc, i m alał coraz bardziej. Nadmierny ekspori ! w yrąb zniszczył praw idłow y z a -

pasdrewna poniżej potrzeb t r w a

le j gospodarki leśnej.

W roku 1939 lasy państwo«,:

m iały zapas drzewostanów b’,is korębnyoh obniżony o 30 proc. od prawidłowego, lasy nie stanowią ce własności państwa pow yżej 39 ha o 50 proc., lasy drobnej w ła s ­ ności poniżej 30 ha o 80 proc.

W ta k im stanie zastała w c ;r¡*

p o ls k ie lasy.

W cią gu sześciu la t wojny w y rąb ali okupanci na obszarze d z l

siejszej P olski 105.000.000 m” dre­

wna, co przy racjonalnej gospo­

darce równa się w yrębow i 17 lat, D o cięcia p o s z ły n ie t y lk o d rz e ­ w o s ta n y rę b n e i b lis k o rę b n e , a;?

często ta kże śred no w ie kow e . aby t y lk o położone b lis k o l i n i i k o le io w ych .

Po wyrębach wojennych pozo stało 800.000 ha niezaleskwych powierzchni.

Dzisiejsza powierzchnia lasów wynosi 6.820.000 ha (w roku 1939 osiem i pój m iliona). T eorytycz- na roczna zdolność p ro d u k c y jn e te j p o w ie rz c h n i le ś n e j w y n o s i 13 do 20 m ilio n ó w m8 d re w n a ro c z ­ nie, a p rz y zastosow aniu n o w o ­ czesnych m e to d p ie lę g n a c ji jesz • cze w y ż e j. Rzeczywista zdolność produkcyjna obliczona ze stanu drzewostanów wynos! z a le d w ie 8 m ilionów m3 drewna rocznie.

N a le ż y tu zaznaczyć, fce'ogrom-- nego zniszczenia lasów różnych k la s w ie k u d o k o n a ły bezpośred­

n io d z ia ła n ia w ojenne, pożary kradzieże. D rze w osta ny częściowo uszkodzone w y m a g a ją cią głe j k o n t r o li i ła tw o mogą stać się o g n is k a m i k lę s k ow adów , n is z ­ czących łase

J u tro

i W ielu eko no m istów podkiesu

| w y c z e rp a n ie się b o g a ctw n a tu ra ! • j nych św ia ta . A la rm te n dotyczy i w s z y s tk ic h s u ro w c ó w orgardcz- f nego pochodzenia, a przede w szy s tk im d re w n a. W ie lu z n ic h prze w id u je pasmo kryzysów s u ro w ­ cow ych. k tó re zw a lczyć można t y lk o p la n o w ą gospodarką, ra c jo ­ n a ln y m u ż y tk o w a n ie m suro w có w k tó r y m i cią g le się jeszcze szafuje oraz pozyskaniem no w y c h en er­

g ii p ro d u k c y jn y c h . P od kreśla sic m a rn o tra w s tw o w ę gla i drzew s- Tafc na p rz y k ła d lo k o m o ty w a p a ­ rowa zużywa t y lk o 18 do 15 proc.

energii cieplnej spalonego węgla.

D re w n o jest, cią gle jeszcze u ż y t­

ko w a n e na opał, nie je s t im p re g ­ now ane ś ro d k a m i k o n s e rw u lą e r*

fIVvlr».ó-w-vV tm> «rtsr. *- rte ft

(2)

I l DODATEK TYGODNIOWY Nr 16 (ŚWIAT I ŻYC$

krzewiciel świederneści narodowej na SlasKB

S B S »

W dniu 29 czerwca hr, przypada i 50 rocznica urodzin Józefa Lom ­ py, Jednego z najw ybitniejszych Ślązaków X IX w ieku. Rocznicę tę obchodzić będzie cały Śląsk szcze­

gólnie uroczyście, nawiązując do tra d ycji obchodu 50 rocznicy jego zgonu, która przypadła jeszcze na okres niew oli, tuż przed pierwszą wojną światową w r. 1914.

Inicjatorem i organizatorem te­

gorocznych uroczystości ku czci Lom py jest In s ty tu t Śląski w Ka­

towicach, wespół z Wojewódzką Radą K u ltu ry .

W przygotowaniu są specjalne w ydaw nictw a, poświęcone temu pionierow i piśm iennictw a polskie­

go na Śląsku i człowiekowi, który dziełem swojego życia przyczynił się do obudzenia w masach ludu śląskiego uśpionej w iekam i nie­

w oli świadomości narodowej. 2 okazji te j rocznicy’ odbędą się w Katowicach D ni K u ltu ry o boga­

tym program ie imprez artystycz­

nych.

Józef Lompa (1797-1883), z za­

wodu nauczyciel i organista, p i­

sarz z zam iłowania i potrzeby spo łecznej, nie imponuje bynajm niej swoim kunsztem pisarskim , któ ry posiadał , w niew ielkim stopniu ale imponować musi i zawsze bę­

dzie swoim dorobkiem narodo­

wym, pracą którą wykonał, wszechstronnością swoich poczy­

nań, w ytrw ałością i pracowitością.

Jako pisarz Jest autorem pod­

ręczników dla szkół ludowych, poetą i prozaikiem , kronikarzem 1 historykiem , autorem różnych dziełek z zakresu poradnictwa praktycznego dla rolników , etno­

grafem (pierwszym w Polsce) zbie rającym podania, legendy, pleśni, opisującym zwyczaje i wierzenia ludu śląskiego, redaktorem , pu­

blicystą, korespondentem różnych pism, autorem książek religijnych i śpiewników, a przede wszystkim tłumaczem i skrzętnym kom pila­

torem , ja k zresztą większość jego

poprzedników', w słabo rozw ija ­ jącym się się do w ieku X IX piś­

m iennictw ie śląskim . Talentu w iel kiego nie m iał, nie b ył umysłem oryginalnym i twórczym , ówczes­

ne nawet dobre wykształcenie nauczyciela szkoły ludowej nie dawało mu dostatecznego zasobu wiedzy i k u ltu ry i m iało liczne braki, całe niem al życie spędzone w ciasnym kręgu najbliższych o- ko lic (Lubsza, W oźniki), ■wobec niepowodzenia starań o odbycie studiów na Uniwersytecie Jagiel­

lońskim , nie mogło rozszerzyć, je ­ go umysłowych horyzontów.

Wszystkie te b ra ki nadrabiał niezw ykłą pracowitością, życiem niesłychanie czynnym i gorączko­

wym. N.ie znał odpoczynku ani przerw w pracy. Poza nieustan­

nym i zajęciam i literackim i, zabie­

gami wydawniczym i, setkami li­

stów i korespondencji do pism śląskich i polskich, wędrówkam i w poszukiwaniu m ateriałów etno­

graficznych i historycznych, był przecież nauczycielem i organistą przez la t 30, pisarzem gminnym i tłumaczem sądowym, doradcą po­

krzywdzonych chłopów i pisarzem ich próśb, przejściowo redaktorem

organizatorem .pierwszego zw ią- zku nauczycieli-Polaków na Ślą­

sku.

Niekompletna b ib lio gra fia jego prac, osobno wydanych, obejm uje blisko 50 pozycyj, sporo rękopi­

sów zaginęło .jeszcze za jego życia w wędrówkach do protektorów i wydawców, są jeszcze rękopisy nie wydane, a mnóstwo drobnych

i większych prac a&iega roczniki pism śląskich, w ielkopolskich, w y­

chodzących w zaborze rosyjskim . N iew ątpliw ie tak różnorodna i wszechstronna działalność pisar­

ska Lompy, któ ry umysłem ency­

klopedycznym bynajm niej nie był, w ynikała z pewnych świadomych założeń, z pewnego programu, któ ry sobie postaw ił i usilnie rea­

lizow ał. Ten program , to dostar­

czenie przyjem nej i pożytecznej le k tu ry masom ludu śląskiego, zaczynającego pod brzemieniem Bcrnianrząpji, nieszczęść i ucisku społecznego odczuwać coraz s il­

n ie j swą odrębność etniczną i ob­

cość w stosunku do Niemców.

Punkt drugi programu Lompy, to szkoła polska, podręcznik w ję ­ zyku ojczystym dla dziecka, które

ma .się tym językiem w szkole i W życiu posługiwać, podręcznik do katechizmu, czytanki, w ykłady h isto rii, geografii, przyrody aż po rachunki, rysunki i ka ligrafię, obliczony też w dużej mierze na nauczyciela, któ ry tych pomocy polskich dotychczas nie m iał;

B ył to program ponad siły jed­

nego człowieka, tym bardziej z tym i brakam i i kłopotam i życio­

w ym i, jakie m iał Lompa. Ale w y­

konał go-ż najlepszą wolą i w iarą, przy maksymalnym w ysiłku całe­

go żywota. Co więcej — rozsze­

rz y ł go jeszcze o propagandę spraw śląskich poza Śląskiem, w całym k ra ju , dokąd słał nieustan­

nie lis ty , inform acje, korespon­

dencje, większe a rtyku ły i prace, kołatając do serc polskich o pa-

mięć, a często i 0 pomoc żaków.

dla ^

To są największe i trw a ł*? , sługi piśmiennicze i narOQÎL, Józefa Lompy, wyznaczające skromnemu ludowemu ht«rOj“ć, w ybitną pozycję w dziejach ra tu ry śląskiej, a także i w jach politycznych te j ziemi.

pa to etap, i kamień miloW f ■

______ _ . _____ __

drodze Śląska do Polski. ¿¡¡w dzieła, które przerastało go W.

5 które;

człowieka i pisarza, dzieła, ;e go znaczenia sam może jesz«* n um iał ocenić.

Nadchodząca rocznica m ni tę piękną postać, tak znaną poza Śląskiem, całej P o ^3,

Zdzisław Kierów***'

Zagraniczne organizacje charytatywne w Polsce

Ciężkie przeżycia narodu pol­

skiego podczas ostatniej w ojny i długoletniej okupacji w yw ołały szczere współczucie w całym świe eie i chęć okazania pomocy n a j­

bardziej poszkodowanej ludności, Toteż w c h w ili wyzwolenia kra ju spod okupacji przybyły do Polski liczne organizacje charytatywne z różnych krajów , podejmując ak­

cję pomocy, przy użyciu znacz­

nych środków m aterialnych, do­

starczając medykamentów, odzie­

ży, żywności oraz urządzeń dla szpitali.

Jedną z pierwszych takich or­

ganizacji b ył „Szwedzki K om itet Pomocy M iędzynarodowej", któ ry przybył do Polski w roku 1944, gdy znaczna część k ra ju była je ­ szcze we władzy okupanta. Po o- swobodzeniu reszty kra ju , Kom i­

te t pod kierow nictw em d r H ild in -

lie było nas, był las ...i leśne kryzysy

ga Holandera, rozw inął energicz­

ną działalność, którą objęte zo­

stały przede wszystkim szpitale, przeważnie zburzone lub ogołoco­

ne z niezbędnego ekwipunku przez Niemców. K om itet dostar­

czy! kompletnego wyekwipowania dla szeregu szpitali, zaopa­

tru ją c je iv aparaty Roentgena, instrum enty chirurgiczne, protezy, łóżka, pościel, samochody etc., ko­

sztem przeszło 8,5 m ilionów ko­

ron szwedzkich. Poza tym Kom i­

tet urządził kosztem 4,5 m ilionów

wyekwipowanie szpitala dziecię­

cego Karola i M a rii w Warszawie.

Szeroką działalność charytatyw ­ ną przejaw ia w Polsce również

„Rada P olonii Am erykańskiej"

pod kierow nictw em dyr. H. Osiń­

skiego, która dostarcza za po­

średnictwem Caritasu, YM CA i CKOS żywności, odzieży, obuwia, medykamentów. Rada dostarczyła m. in. kompletu, wyposażenia dla przeniesionego do Polski szpitala im. Paderewskiego kosztem 750 m ilionów złotych. O rozmiarach

JERZY MAŁACHOW SKI

Sosny śpiewały na piasku

Dokończenie ze str. 1-szej) m i i używane tam, gdzie istn ie ją!

już m ateriały zastępcze.

Dre wno jest surowcem nie ty l- j ko coraz to trudniejszym do na- ! bycia, ale także surowcem przysz iośei. Przyroda nie dysponuje związkiem organicznym tak ma­

sowym, posiadającym tak dużo m ożliwości przeróbki chemicznej ja k drewno.

Zagadnieniem surowców orga­

nicznych zajęli się nie tylko eko­

nomiści i politycy, ale także so­

cjologowie i przyrodnicy. Ci os­

ta tn i produkcję organiczną roz­

szerzają w zagadnienie ekologii, tj. współzależności i współżycia człowieka z przyroda tnart.wą i żywą.

Człowiek, organizując swoje życie, może czerpać pełną ręką z bogdetw i wolnych energii przy­

rody, nie wolno mu jednak zakłó­

cać równowagi s il przyrody. Roz­

wój ludzkości powoduje niestety często zakłócenie te j równowagi i w konsekwencji klęski całych narodów i olbrzym ich połaci zie­

m i. i1

P ro t Schwencel podaje,

roku 1983 pozbawi} dachu nad głową 15.090 ludzi, a szkody osza­

cowane b yły na 6.000.000 dola­

rów. W ylew w roku 1934 w yrzą­

d ził szkody, określone sumą 10.008.000 dolarów. Dziś jesteśmy świadkam i nowego katastrofal­

nego w ylew u W isły.

Znacznie większe, choć m niej rzucające się w oczy, są straty spowodowane zmianą klim a tu i .obniżeniem poziomu wód grun­

towych oraz rozwojem szkodli­

wych zw ierząt i owadów.

Gospodarstwo leśne jest nie tylko gospodarstwem produkują­

cym drewno, ale także ważnym elementem ekologicznym, pod­

trzym ującym s iły produkcyjne przyrody w rolnictw ie, ogrodnic­

tw ie oraz wyzyskaniu energii wód płynących. Lasy i zadrze­

w ienia m ają duży w pływ na zdro wotność m iast i osiedli, tak pod względem fizycznym , ja k i ner- wowo-psychicznym

Nowoczesne leśnictwo wym a­

ga jednolitego planowania na dużych powierzchniach całych państw z uwzględnieniem warun

¡uiuj.. ouuwcacŁu poaaje, z e j *7 weuuu

Chiny u tra c iły w czasit; o il 1700} ków klim atycznych, hydrologiem- do 1100 przed Chrystusem 50 % ' nych, glebowych i socjalnych po- swego aureaiu gleb lessowych.) szczególnych okręgów. Odpowie- Przez wycięcie lasu rozpęta! \ dnio założona szachownica la - ezłowiek w tym obszarze erozje,' sów i zadrzewień podnosi — we­

ktora zabrała mu żyzna warstwę dle badań duńskich, rosyjskich, gleby. Ż ółta Rzeka unosi corocz* niemieckich i amerykańskich — nie 2 i pó} m iliarda ton ziem i po- 1 zdolność produkcyjną rolnićtw a branej z gleb lessowych. E rozja! średnio 0 30 %, przez uregulo- łego obszaru trw a dalej. Upadek i wanie w ilgotności powietrza, u

Wspomnij — kiedy nie było zadymionych dachów, a laka ■ — zegar słoneczny

każdą godziną wydzwaniała kwiatem żółtym liliow ym i srebrnym.

Wspomnienie naiwne i śmieszne w którym pozostał księżyc,

co oczy ochraniał przed zmierzchem i gwiazdy uwalniał z uprzęży.

Na suknie twoja różowa i ścieżkę tej samej barwy świetliki rozpylał Orion, drzewa cieniami sie kładły.

Noc była tysiączną lub pierwsza podobna do wielkich skrzypiec — Echo płynęło na wietrze

muzycznie — srebrnym kołysern.

Plecak mój pełen ciszy

spłaszczył sie pustka człowiecza.

Obłoki — białe klawisze gałęzie lak pałce nacieszą.

Aż wszystko stało sie światłem, spowiedzią, modlitwa i laska zielono — żywiczna wiązankę sosny śpiewały na piasku.

koron szpital dziecięcy na 300 łó ­ żek w Otwocku i prowadzi go Własnym kosztem i własnym per­

sonelem, przywiezionym ze Szwe-

»8« « » t u trw a u iite j. «. paues ” „„ju m v e u jA iw icu a i, u- cji, pod kierow nictw em d r U lfa 1 zubożenie Chin spowodowane j trzymanie koncentracji CO* w doi | N ordwalla. W projekcie jest rów - jest zniszczeniem podstawowego! nej w arstw ie atmosfery, zm niej- ;nież urządzenie nowoczesnego sa*

bogactwa przyrody, ja k im je s t!, «zenie częstotliwości przym roz- j natorium przeciwgruźliczego dla gleba, - j ków, gradobicia i burz. . 1600 dzieci.

Z leśnictwem związana jest „D ru g ą z kolei ,m isją rządową Am erykański autor, A. Swing,

podaje, że erozja gleb amerykań­

skich i odwodnienie ich głęboki­

m i kanionam i postępuje tak szyb ko, że po upływ ie 50 ła t 25 % gleb stanie się nieużytkam i.

Sahara po dojściu prawie do samego Morza Śródziemnego i zniszczeniu cyw iliza cji państw arabskich posuwa się obecnie w głąb A fry k i z . szybkością 1 m rocznie na długości 2.000 km.

Grecja po w ylesieniu stała się krajem nagich skał, rumoszy ka­

miennych i lichych pastwisk, _ Nasze lessy wyżyny M ałopol­

skiej występują ju ż ty lk o w fo r­

mie resztkowych wysp. W obsza- ize polodowcowym uruchom ili­

śmy szereg wydm, a ilość nie­

użytków zwiększa się co roku.

Powodzie ezyn*'n u nas strasz! ' we spustoszenia. W ylew W isły w

ściśle idea ochrony przyrody.

P arki narodowe i reżerwaty są laboratoriam i dla leśników i przyrodników, w których bada się działanie energii przyrodni­

czych i ustala się sposoby ich w y zyskania w warsztatach produk­

cyjnych. Dla tu rysty i pracow ni­

ka, przebywającego na wywcza

S S Z

dla okazania pomocy Polsce jest organizacja, znana pod nażwą

„D ar Szw ajcarii“ pod kierow nic­

twem dyrektora .M r. R. M. Cour- voisiera. Organizacja ta dostarczy la różnych medykamentów i in ­ strum entów chirurgicznych za 600.000 frs, instrum entów w etery­

naryjnych za 38.000 frs, obuwia i koców’ za 1.280.000 frs, kompletów fanow ią zdrową atrakcję

Fantastyczne form y tu rn i, po­

kręcone konary drzew, eky ' też spokojne ta fle jezior, zaspokaja­

ją tęsknotę człowieka za zetknię­

ciem się z pierwotną przyrodą. Tę­

sknota ta jest prawem ekologicz­

nym człowieka j podświadomym dążeniem do unormowania życia gospodarczego bez zakłócenia nor malnego działania wolnych a po­

tężnych 1 energii przyrody

oraz utensyliów kuchennych za 58.000 frs. Poza tym w planie jest uruchom ienie specjalnego wagonu pulmanowskiego z gabinetem den tystycznym , dostarczenie obuwia dla 1.200 górników w Katowicach oraz zorganizowanie a kcji doży­

w iania ludności w najbardziej zniszczonych okolicach kraju. Pro je ktu je się również urządzenie sa­

natorium przeciwgruźliczego dla

a kcji prowadzonej przez Radę Po­

lo n ii Am erykańskiej daje pewne pojęcie fa kt, że instytucja ta w y­

dala dotychczas na pomoc dla Polski 5 m iliardów złotych.

Pospieszyła również z pomocą

„M isja Am erykańskiego Czerwo­

nego Krzyża" pod kierow nictw em dyr. Lee Daytona i dyr. Johna Camcya, któ ra dostarczyła róż­

nych medykamentów, artykułów sanitarnych i wyposażenia dla szpitali, na imponującą sumę przeszło 6,5 m ilionów dolarów, stanowiących dar narodu amery­

kańskiego dla odbudowującej się z m in i zgliszcz Polski.

, Poważny udział w a k c ji pomo­

cy dla Polski ma „Am erykański K om itet Pomocy Żydom ", znany pod nazwą ,.J. D. C.‘‘, na czele którego stoi d r W illia m Beto. K o­

m itet ten w ydaj na pomoc dla ludności żydowskiej preeerio 6 m ilionów dolarów ty lk o w okresie od czerwca do grudnia 1946 r. Po­

za tym rozprow adził on wśród te j ludności transport 425 ton żywno­

ści, ekwipunek dla szpitali, poś­

ciel i obuwie w artości 400 tysięcy dolarów. Należy podkreślić, że Ko m itet .1. D. C. udziela stałej gub- dzieci w Rabce oraz kom pletne1 w encji 5 katolickim sierocińcom

w kwocie 2.300 do 3.000 dolarów miesięcznie.

„D uński Czerwony Krzyż“ ma poważny udział w a kcji pomocy dzieciom w Polsce. 'Współpracuje on z organizacją „R atujm y dzie­

ci“ . Na .czele Duńskiego Czerwo­

nego Krzyża stoją d r Anna Ma­

ria Gade, a na czele duńskiej or­

ganizacji pomocy dzieciom m r E.

Riis. Obie organizację prowadzą ożywiona działalność charytatyw ­ ną iia Wybrzeżu, w okolicach Gdańska i w zniszczonym w cza­

sie w ojny Makowi«, okazując lu ­ dności pomoc lekarską i żywnoś­

ciową. A kcją dożywiania jest ob­

jętych około 20.000 dzieci. P rojek­

tu je się urządzenie szpitala w M a- kowie.

Organizacja „Duńscy Ochotnicy Pokoju“ pod kierow nictw em m r.

T. Norwiga prowadzi akcję doży­

w iania dzieci w najbardziej zni sączonym w w oj. kieleckim mieś cic Stopnicy, gdzie przeszło 5.000 dzieci otrzym uje codziennie posi­

łek. Drugim ośrodkiem, gdzie do­

żywia się również 5.000 dzieci dziennie, jest Ostrołęka.

„Międzynarodowy Czerwony Krzyż“ pod dyrekcją d r E. Boesha i W. Riekera, od września 1945 u*

d z ie lił pomocy w Polsce na sumę przeszło 12 m ilionów frs, stano­

wiących dar Kanadyjskiego Czer­

wonego Krzyża, P ołudniow o-A fry kańskiego Czerwonego Krzyża, Nowozelandzkiego Czerwonego Krzyża oraz darów Irlandzkiego i Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża.

„U n ita ria n Service Comitee“ , organizacja pod dyrekcją M r.

Franka Walsera, dostarcza perso­

nelu naukowego dla w ykładów z dziedziny medycyny i stom atologii w uniwersytetach i szpitalach.

W ykłady są wygłaszane przez w ybitne siły naukowe. Po odby­

ciu 6 tygodniowych w ykładów, profesorowie wyjeżdżają do Ame­

ry k i, a na ich miejsce przyjeżdża druga grupa. K om itet zamierza prowadzić we własnym zakresie szpital w Niem odlinie.

„Szwedzka M isja Srodkowo- Europejska", pod dyrekcją p. L.

L illja prowadzi we Wrzeszczu sta­

cję opieki na m atkam i, które ko­

rzystają z pomocy żywnościowej, odzieżowej i lekarskiej.

„Generalna Konferencja A d­

wentystów ", pod dyrekcją M r.

K ułaka i Rye Andersona prowa­

dzi w Warszawie, Krakow ie i G dyni działalność charytatywną, rozdzielając najbardziej potrzebu­

jącym pomocy paczki żywnościo­

we lu b odzieżowe. Dotychczas roz­

dzielono przeszło 10 tysięcy pa­

czek po 5 kg żywności i przeszło 20 ton odzieży.

„W orld Student R elief“ — oświatowa organizacja pomocy dla studentów, pod kierow nic*

twem p. Phyllta I. Farley, dzi akcję pomocy dla stud®»*®.

i uniwersytetów. Organizaci® !*

la tw iła m. in. 260 polskim s*0“ ®?.

tom chem ii dwumiesięczną P1?*, tykę w laboratoriach duńskich' kilkudziesięciu profesorom * den tom — sześciomiesięczny PaBĄ w sanatoriach przcciwgruil*®2^' , w Szwecji. Co miesiąc wysył® e‘

grupę *

. _ . studentów na 1 miesię®*L u rlop wypoczynkowy w Hol®0“ 'w ,vpu uxyix i n. o w y w Studenci korzystają z różnych r . mocy naukowych, m ateriałów ” im iennych, książek, czasopi®01 raz żywności i odzieży.

•War R elief Service“ N. U C. pracuje pod dyrekcja. G.

dy. Organizacja ta ma na ^ okazanie pomocy ofiarom w przez dostarczenie żywności» j dzieży i medykamentów, któr«

dzieła się za pośrednidweth ' oddziałów prowincjonalnych ritasu“ . Dotychczas ro z p ru w a j, no przeszło 3.500 ton różnych 10 teriałów .

„Angio-Am erican--- Quaker », lie f M ission" — Anglo-Aroec?^,, ska M isja K w akrów z jngr- - lipem Zeałeyem na czele, dzi akcję dożywiania dzieci w ¡L,

.... ... •

zienicach i Olsztynie ora* p r** ,iV ł» a *"T ¿10 zu m ateriałów budowlanych z..

odbudowania zniszczonych dhUh sie w ojny zagród w iejskich. v.

1946 rozprowadzono przeszło ton żywności i odzieży. A k c ji "■*

żywiania rozszerza się do WLi,

ICrP-

dzieci w każdym z wymieni®

ośrodków.

„B ritis h Save the

Jg£

Fund" — organizacja or>

dla pomocy dzieciom pod nictwem pani Mocą Ande/fLi prowadzi akcję dożywiania oraz opieki lekarskiej dla ści. A kcję prowadzi się w pujących punktach: Nieporęt- liszew, Skrzeszew, Zejne i Iza lin .

Działalność chai-ytatywną o,r wadzi również „P hiladelphi*0 lie f Soclety“ pod dyrekcją A. L. Sergenta, okazując bez różnicy narodowości i W ®

nla. ,

W arto również wspomnieć pulam ej organizacji YM C A.e ^ prowadzi akcję wychows1” ?^»' zycznego młodzież;,-, pracę 1 tową, organizuje obozy le y L jr dostarcza dodatkowego p®«

nia potrzebującym.

Oczywiście powyższe najm niej nie wyczerpują ności poszczególnych orga°^ y!

charytatywnych pracujący^1 ^ Polsce. Każda organizRC Jr^i swym zakresie stara się ' ja k największą pomoc p o ^ S L r jącym , powodując się wSP^Ljej ciem dla niedoli ludzkiej, bezpośrednim skutkiem niffo ^»j'' przeżytj-ch straszliv.’ych la*

ny i okupacji. ^

UUWZIEZIBHtWE M tM IEI CZYTA

T Y 6 G DNI K RZ£CZPQ5POŁr ^

(3)

frr is (Ś

w ia t i ż y c ie

)

d o d a t e k t y g o d n io w y

d z ie n n ik a z a c h o d n ie g o

*

m

M g r R om an A ftan a z$ W ro c ła w s k ie Z a k ła d y N aukom ©

T S ^^^^^S iS k^^A S S S !^S ^S S !fS S S S ^S ^S ^S S IiS fffA f^Ł S S S S S S S S 3S 5SS!S!SSSSSSBSSSBS

Biblioteka Uniwersytecka

Fot. SokuU, Wroclaw.

Wóttmy omach B ib lio te ki Uniwersyteckiej we Wrocławiu.

Rodowód polskiej B ib lio te ki U - fjW ersyteckiej we W rocław iu jest J®£a*em wspólnym rodowodem

*®*śe i dla U niw ersytetu i P o li-

”*ch n ik i połączonych, ja k w iado- teść organizacyjnie w jedną ca-

. Zaczęło się wszystko od gma-

^mt^dawnej B ib lio te ki M iejskiej, bowiem najpierw rozbiła na- ekipa polskich naukowców, czołówką, prowadżo- Przez dra Antoniego Knota, o- UhtZ°go dyrektora B ib lio te ki U - Bok J^yteokiej, która przybyła do sta już w dniu 9 m aja 1945 r., W dzień po ka p itu la cji. P ie r-

* ekipa przyjechała 10 maja _ Z^aHpyrtiinrs-T-orfi o rwioirna TXTV7.~

• z y c h U b e zp ie cze n ia m ie n ia w y ż ­ n ij Uczelni, ja k też p rz y g o to w a ­ ł y . g ru n tu Pod bu do w ą i o rg a n i- liteco, ®*ds3riego U n iw e rs y te tu i Po t dhiki. Grupa ta została zor- K ra t Wa,na w kw ietn iu 1945 r. w

•ła w ^Vt'ie, p’rzez Pro f- dra Stani- bt n Gulczyńskiego, b. rekto- K . we Lwowie, obecnie tora obu w ro c ła w s k ic h ucze ln i.

Przejść do d z ie jó w sam ej

£jJJg*J_szej. B ib lio te k i U n iw e rs y - d n yiifJ’ n'c stanowi ona w ża-

*by Przypadku gotowej spuści- (ir.j. P uu ie m ieckiej. Z a n im bo w ie m ti6g ° ',Vadzono ją do stan u obec- trze b a b y ło pokonać w ie le tUop11080^ trzeba b y ło uczyn ić kó\v ’"'P ro s t n a d lu d z k ic h w y s ił- pie rł ad y ra to w a ć w ś ró d chaosti thnip/,Szy cd m iesięcy w iększe i eoóz-3Sze. k się go zbio ry, narażone

hie na dew astację, spale-

“ w-y w y rz u c e n ie na ulicę.

b ier?Wna B ib lio te k a U n iw e rs y te tu t y j 'epkiego w e W ro c ła w iu , m ie - bpjjy w p ię k n y m , b a ro k o w y m s tia y?riu b. k la s z to ru poaugu- estatn - ? 80, W edług danych z która Cil la t W<W Biblioteka, b o .^ na,leżala do najlepiej w y-

»Zy . 0i l J'ch księgozbiorów w Rze- Po B ib lio te ce B erlińskiej zaj

r e k to r K u lc z y ń s k i z o rg a n iz o w a li K a ta lo g i k a rtk o w e , w y ję te z p rz y po m ocy oddanych sobie s tu - ; szuflad, zastano ta k ż e w ja k n a j-

mowała Jedno z pierwszych miejsc w państwie niemieckim, liczyła w swych zasobach prze­

szło 800.000 tomów, w tym około 3.000 inkunabułów oraz 4.500 rę­

kopisów.

Część z b io ró w te j B ib lio te k i zo stała w y w ie z io n a z ob aw y przed n a lo ta m i i in n y m i d z ia ła n ia m i wo je n n y m i, W ra m a c h ogólnej ew a­

k u a c ji, do scho w kó w na p r o w in ­ c ji, rozm ieszczonych na teren ie całego D olnego Śląska, w 74 p u n k tach. O gólnie — p rz e d m io tó w ob­

ję ty c h a k c ją e w a k u a c y jn ą U n i­

w e rs y te tu i P o lite c h n ik i, w y w ie ­ ziono 45Q p ięcio tono w yo h sam o­

chodów ciężarow ych.

W czasie oblężenia W ro c ła w ia przez a rm ię sow iecką, d ru g i z rzę du ko m e n d a n t tw ie rd z y , gen. N i- c h o ff, u rz ą d z ił dow ó dztw o ob ron y w ła ś n ie w podziem iach B ib lio te ­ k i U n iw e r s y te c k ie j' „N a P ia s k u "

U w ażał, ja k i in n i, że s tro p y da­

wnego k la s z to ru są na jb ezpiecz­

niejsze.

Z c h w ilą z a k w a te ro w a n ia się d o w ó dztw a niem ie ckie go w zab u­

d o w a nia ch B ib lio te k i U n iw e rs y ­ te c k ie j, w ładze biblioteczne za­

częły e w aku ację książek, nie w y­

wiezionych na p ro w in c ję , do sto ­ jącego tuż na p rz e c iw kościoła sw, Anny oraz domu akademickiego' E w a k u a c ja ta ze w zg lę d u na n ie ­ w ie lk ie oddalenie od ogniska n ie ­ bezpieczeństwa, b y ła w ła ś c iw ie bezcelową i niczego, w og ólnym tra g ic z n y m po łożeniu księgozbio­

ru , z m ie n ić nie m ogła. Pracę tę przeprow adzono w ciągu tygodnia, p rz y pom ocy do ryw czo z m o b iliz o ­ w a n y c h 200 osób. W yp e łn io n o k s ią ż k a m i całą przestrzeń ś w ią ty ­ n i aż po je j stropy.

Cały ten, bezcenny wprost skarb, padł pastwą płom ieni w dniach 11 i 12 m aja 1945 r. Po­

niew aż ra tu n e k ksią żek w y d a w a ł się w p ie rw s z e j c h w ili m o ż liw y m ,

K a s p r o w y m g o s x . c x e ś n i & y !

dentów , a kcję, m a ją c ą na celu w y r w a n ie s k a rb ó w k u lt u r y z ognia.

N ie s te ty , w s z e lk ie w y s iłk i okaza­

ły się bezcelowe.

W ty m sam ym czasie, co B ib lio ­ te k a U n iw e rs y te c k a , k tó r a szczę­

ś liw ie p rz e trw a ła całe oblężenie oraz o b s trz a ł a rm a tn i i lo tn ic z y , p a stw ą po żaru p a d ł także p o b lis k i gm ach In s ty tu tu ' E u ro p y W scho­

d n ie j (O s tin s titu t).

Liczba owego księgozbioru, zgro madzonego w nawie kościoła św.

Ammy w y n o s iła w przybliżeniu blisko pól m iliona tomów. Z w szy stkieg o tego pozostała ty lk o s te r­

ta spo piela łye h k a r t, k tó re w r u i ­ nach k o ścio ła do dziś jeszcze mo­

żna oglądać.

R ów nocześnie z k s ią ż k a m i spło­

n ą ł i sam b u d y n e k b ib lio te c z n y , od któ re g o zaczął się pożar.

G m ach ten, ja k o należący do n a j­

p ię k n ie j położonych i n a jc ie k a w ­ szych a rc h ite k to n ic z n ie , objęty jest dziś akcją'' konserwatorską.

D la jego tym czasow ego zabezpie­

czenia D y re k c ja O d b u d o w y d y ­ spo nu je ju ż w ro k u bieżącym su­

m ą 1.600.000 zł.

URATOWANE RESZTKI U ra to w a ła się t y llk o część B i­

b lio te k i U n iw e rs y te c k ie j, ja k ą w ładze n ie m ie c k ie e w a k u o w a ły na p ro w in c ję . Największe schow­

k i książek b yły w Mancowie, pow.

Strzelin, w Piela&kowicach pow.

Środa Śląska, w zamku W ald- stein w pow. kłodzkim , we Lwów ku i w szeregu in n y c h . Nie­

stety, nie oznaczało to, że fa k t w y w ie z ie n ia z b io ró w do p o w y ż ­ szych m ie jscow ości b y ł ró w n o z n a ­ czny z fa k te m ic h ocalenia. T y lk o je de n ze schow ków , w klasztorze M is jo n a rz y w W a ld s te in ie zastały Władze p o ls k ie w stan ie n ie n a ru ­ szonym . Reszta u le g ła m niejsze m u czy w iększem u prze szab row a niu i d e w a sta cji.

W w y n ik u a k c ji r e w in d y k a c y j­

n e j ud a ło się D y r e k c ji B ib lio te k i uratować i zwieźć z owych k ry jó ­ wek o k o ło 309.000 tomów. Do n a j­

cenniejszych. p rz e w ie z io n y c h do' W r o c ła w ia zasobów — należy

przebogaty z b ić * starych druków, pochodzący z sekularyzowanych przez rz ą d pruski klasztorów ślą­

skich, k tó ry c h b ib lio te k i w cie lo n o swego czasu do ks ię g o z b io ru B i­

b lio te k i U n iw e rs y te c k ie j w ro c ła w s k ie j. Uratowano część inkunabu­

łów oraz najcenniejsze kodeksy rękopiśmienne. P rz e p a d ły je d n a k w s z y s tk ie k a ta lo g i ora z in w e n ta ­ rze, ta k , że u ra to w a n y m a te ria ł je s t dziś w B ib lio te c e m a te ria łe m akce syjn ym , k t ó r y m u s i prze jść przez ponow ne z in w e n ta ry z o w a ­ nie i skatalogow anie. Prace te są w ła ś n ie w p e łn y m to ku .

Uczeni polscy lic z y li się z tym , że w ra z z od zyskan iem W ro c ła ­ w ia , będą m ogli w pełni w yzy­

skać bogate tutejsze „polobika“ , zgrupowane za czasów niemiec­

kich głównie w d w u bibliotekach:

U niw ersyteckiej, w tzw. oddzia­

le „ s la w ik ó w “ , (A b te illu n g S lavi- ca“ ) oraz w księgozbiorze In sty­

tu tu Europy Wschodniej. U n iw e r ­ s y te c k ie „p o lo n ic a “ spłon ęły c a ł­

k o w ic ie , b ib lio te k a zaś „O s tin s ti- tu tu “ została w y w ie z io n a do dw óch m iejscow ości, ' gdzie zo­

s ta ła częściowo zniszczona i spa­

lona.

T a k w y g lą d a ła spra w a księ go­

z b io ru w ła ś c iw e j d a w n e j B ib lio ­ te k i U n iw e rs y te c k ie j.

DZIEJE B IB L IO T E K I M IEJ- k SKIEJ

J e ś li zaś id z ie o Bibliotekę M ie j ską. to w c h w ili, gdy pieczę nad n ią o b ję ła e k ip a naukow a, gm ach i z b io ry p rz e d s ta w ia ły ob raz nie m n ie j p o n u ry . B u d y n e k stał w c e n tru m m iasta, w ś ró d ru in , p o w ­ s ta ły c h od ciągłego b o m b a rd o w a ­ nia. Z a ję to się n im ju ż w d n iu 10 m a ja 1945 r., ale i w ó w czas b y ł on jeszcze otoczony m orzem p ło ­ m ie n i, s z a le ją c y c h 'w o k o ło .

Po k a p itu la c ji m iasta, dojście i do ja zd do B ib lio te k i na d a l b y ły wysoce u tru d n io n e , z p o w o d u ba­

rykad kilkum etrow ej wysokości, zrobionych na trzech pobliskich ulicach ze stosów wyniesionych z budynku książek. Resztę ksią­

żek złożono w piwnicach, a te które zostały w magazynie, pod działaniem silnych podmuchów, wyrzucone ze swych m iejsc, za­

ścielały wszystkie podłogi, pomie szane ze szkłem i szczątkami roz­

bitych »zaA

w ię k s z y m nieła dzie. K a ta lo g tom o w y , a lfa b e tyczn y, s k ła d a ją c y się z przeszło trz y s tu tom ów , oddany przez N iem ców w o s ta tn ic h m ie ­ siącach w o jn y do fo to g ra fo w a n ia , w y d o b y to spod r u in gm achu, w k tó r y m m ie ś c iło się a te lie r fo to ­ graficzne.

Mimo wszystkich trudności, ura towano zbiory dawnej B ib lio te ki M iejskiej, udało się odszukać i zwieźć ocalałą część B ib lio te ki U ni w ersyteckiej, Politechnicznej, za­

kładów naukowych, instytutów i k lin ik , zbiory mineralogiczne i geo logiczne, w końcu zbiory B ib lio -

Dr Antoni Knot, dyrektor Biblio­

teki Uniwersyteckiej we Wro­

cławiu.

te ki K apitu lne j i Archiw um Die­

cezjalnego. W łaśn ie B ib lio te k a U n iw e rs y te c k a o p ie k o w a ła się B i­

b lio te k ą D iecezjalną, zabezpieczy­

ła ją i p rz e p ro w a d z iła re m o n t b u ­ d y n k u (kosztem D elegatury)-

P ro c e n t s tra t w zb io ra ch u m ie ­ szczonych w schow kach p r o w in ­ c jo n a ln y c h je s t znaczny, łNlajmniej szy w d zia le b ib lio te k , n a jw ię k ­ szy — w te c h n ic z n y m i p rz y ro d ­ niczym .

TRUDNOŚCI A K C JI RE W IND Y K ACY JNE J A b y d o k ła d n ie j w y o b ra z ić sobie tru d n o ś c i, na ja k ie stale n a tra ­ fia ła a k c ja re w in d y k a c y jn a , n a le ­ ży pam iętać, że czas od m a ja n ie ­ o m a l do g ru d n ia 1945 r . b y ł o k re ­ sem bezpańskim , okresem szabro­

w n ik ó w , w ja k im z b io ry k u lt u ­ ra ln e n ie m ia ły należytego zabez­

pieczenia a n i zrozu m ien ia . I dlatego z uzn an iem m ożna p o d k re ś lić , że p ie rw s z y m i lu d ź m i, k tó r z y z ja w ili się d la zabezpie­

czenia p rz e d m io tó w s z tu k i i k u l­

tu ry , b y li p ra c o w n ic y i kustosze m uzeów . S kuteczna ic h a k c ja za­

częła się ju ż z p o czą tkie m m a ja 1945 r. K ie ro w a ł n ią u m ie ję tn ie d y r. dr. Stan. L o re n tz .

T en bezpański okres zniszcze­

n ia i s z a b ro w n ic tw a zaczął ule­

gać lik w id a c ji bardzo późno, bo dopiero w d n iu 1 g ru d n ia 1945 r., kiedy to M inisterstw o Oświaty po w ołało do życia Delegaturę dla zabezpieczenia opuszczonych i po­

rzuconych zbiorów poniemieckich z siedzibą w Krakow ie. A kcję swą pracownicy te j Delegatury rozpo­

częli zresztą dopiero w styczniu 1946 r.

Na terenie Dolnego Śląska w najgorszym położeniu znalazły się archiwa. Na skutek zupełnego za­

niedbania te j sprawy przez W y­

dział A rchiw ów Państwowych w M inisterstw ie Oświaty — n ik t się tym i zagadnieniami nie zaintere­

sował aż do grudnia 1945 r. D la­

tego najcenniejsze archiwa państ­

wowe, m iejskie, oraz archiw alia obcę, poszły na przem iał do m ły­

na. W zup ełnie n ie lic z n y c h ty lk o p rz y p a d k a c h zdołano u ra to w a ć fra g m e n ty i szczątki a rc h iw ó w , a trz e b a pam iętać, że o lb rz y m ie A r c h iw u m P ań stw ow e zostało p ra w ie w całości ew akuow ane. W m ia rę sw oich s k ro m n y c h m o ż li­

w ości, B ib lio te k a U n iw e rs y te c k a z ro b iła je d n a k i dla ra to w a n ia a r­

c h iw ó w , co m ogła, prze ka zu ją c ten m a te ria ł, ja k i zabezpieczyła A r ­

c h iw u m P aństw ow em u. W y s ta ra ­ ła się o o d p o w ie d n i b u d y n e k . d la A rc h iw u m , o c a liła całe a rc h iw u m m. W ro c ła w ia , Zgorzelca i szereg in n y c h .

SZTAB OFIARNYCH PRACOWNIKÓW Sztab p ra c o w n ik ó w niezm o rd o­

w anego d ra K n o ta s k ła d a ł się przed« w s z y s tk im z p. Z o fii Go*

«tomskiej, jedynej- k o b ie ty , k tó ra lekcew ażąc tysiączne niebezpie­

czeństwa, tr u d y i niew yg od y, p rz y b y łą do W ro c ła w ia ju ż z p ie r w ­ szą e k ip ą p o ls k ic h uczonych by ra to w a ć co się u ra to w a ć dało.

D ru g im je s t p. Ja n Wageman, b.

p ra c o w n ik B ib lio te k i U n iw e rs y ­ te c k ie j w e L w o w ie , k tó r y ju ż od m a ja 1945 r. o b ją ł pieczę nad ca­

łością b u d y n k ó w i z b io ró w b ib lio tecznych w e W ro c ła w iu . Z d a l­

szych osób — m g r Stefan N a w ara zasłużył się, zabezpieczając od czerw ca 1945 r. m ie n ie k u lt u r a l­

ne na te re n ie W ro c ła w ia i zwożąc je do B ib lio te k i, w w a ru n k a c h , k tó ry c h w żaden sposób nie można o k re ś lić ja k o idealne. M gr Adam U rś e l z a ją ł się zagospodarow a­

n ie m b u d y n k ó w p rz y d z ie lo n y c h 1 B ib lio te c e . W reszcie dr Edmund Z u b ik , a d iu n k t U n iw e rs y te tu , t y l ­ k o lu ź n ie zw ią z a n y z B ib lio te k ą , zo rg a n izo w a ł tra n s p o rt sam ocho­

d o w y, k ie ru ją c n im w czasie ca­

łego, tr w a n ia a k c ji r e w in d y k a c y j­

ne j.

B ib lio te k a M ie js k a w ra z z g m a­

chem została przekazana U n iw e r­

s y te to w i przez pre zyd e n ta dra Bo le sław a D ro bn era, najlepszego w po c z ą tk o w y m okresie w ro c ła w ­ s k im op ie ku n a s p ra w u n iw e rs y ­ te c k ic h i b ib lio te c z n y c h , w z am ian za spaloną „N a P ia s k u “ . P o tw ie r­

dziła to w całej rozciągłości M ie j­

ska Rada N a rod ow a osobnym akte m , o d d a ją cym z b io ry B ib lio ­ te k i M ie js k ie j U n iw e rs y te to w i na w ieczystą własność.

Obecnie B ib lio te k a U n iw e rs y te ­ t u w e W ro c ła w iu , będąca jedną

ręczna, o b e jm u ją c a całość lite r a ­ tu r y , dotyczącej zagadnień Ślą­

ska. Osobny p o d d zia ł w n im sta­

n o w ią d r u k i łu ż y c k ie .

Obecnie rozpoczęto pracę nad urządzeniem ' d z ia łó w s p e cja ln ych . Jako p ierw szy, u ru c h o m io n y zo­

stanie od dział ręko pisów , następ­

nie d z ia ł s ta ry c h d ru k ó w , g r a fi­

czny, k a rto g ra fic z n y , m uzyczn y 1 n u m iz m a ty c z n y . W ykańcza się też osobną salę w y s ta w o w ą B ib lio te k i p rz y dziale g ra fic z n y m . W ty m b u d y n k u zna jd zie też pomieszcze­

n ie lo k a l D olnośląskiego K o ła B i­

b lio te k a rz y i A rc h iw is tó w , u rz ą ­ dzony na m odłę k lu b o w ą , z osob­

ną salą dla odczytów na u ko w ych . P rz y w s z y s tk ic h działach spe­

c ja ln y c h będą osobne b ib lio te k i podręczne, n a jle p ie j wyposażona zostanie b ib lio te k a d z ia łu rę k o ­ pisów . P rz y dziale g ra fic z n y m u - ru c h o m i się p ra c o w n ię k o n s e rw a ­ torską.

PRACA NAUKOWA N a razie da leko jeszcze od nor­

m a ln e j p ra c y b ib lio te c z n e j. W ciąż jeszcze g ó ru ją nade w szystko za­

ję c ia o rg a n iz a c y jn o - a d m in is tra ­ cyjn e , ro z b ija ją c e z w y k ły bieg za­

jęć n a u k o w y c h . D y re k to r B ib lio ­ te k i d r.' Knot, a u to r szeregu ro z­

p ra w n a u k o w y c h z h is to r ii k u lt u ­ ry , k tó r y p e łn i rów nocześnie fu n k cję sekre ta rza generalnego T -w a P rz y ja c ió ł „O s s o lin e u m " i je s t re ­ d a k to re m „S o b ó tk i“ o rg an u w r o ­ c ła w s k ic h h is to ry k ó w — z io ła ! już opracować b ib lio g ra fię b ib lio ­ tek i archiwów dolnośląskich, a w druków śląskich, w y d a n y c h najbogatszych w stare d ru ki ob- j te j ch w il, za,jmuj> slą b ibliografią ce, zwłaszcza szesnasłowieczne o ■

zakresie og ólnoe uro pe jskim , jest czynna i dostępna przez c a ły dzień powszedni, nie ty lk o dla p ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h , lecz ta k że dla w s z y s tk ic h in n y c h osób.

Czynna jest też wypożyczalnia za­

miejscowa, p rz y czym na w iązano s to s u n k i z o ś ro d k a m i k u ltu r a ln y ­ m i w G dańsku, K ra k o w ie , L u b li­

nie, T o ru n iu , P oznaniu, W arsza­

wie, O tw arta jest czytelnia ogól-

czasie od 15 do końca 18 w ie k u . Z p ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h B i­

b lio te k i U n iw e rs y te c k ie j dr. Ja­

rosław W it Opatrny p rz y g o to w a ł k ry ty c z n e w y d a n ie A re o p a g ity k t Johna M ilto n a (p ie rw szy p rz e k ła d w języku p o ls k im z k ry ty c z n y m wstępem). T r a k ta t ten je s t p ie r­

w szym w E u ro p ie n o w o ż y tn y m tra k ta te m , dotyczącym wolności słowa.

D r. Bronisław Kocowskl pracu- na, na b lis k o 100 m iejsc, w yp o sa - ^ ^ dzJeJam, d r u k l r s t a żona w b ib lio te k ę podręczną. P ro ­

w a d z i się osobny d z ia ł czasopism, p re n u m e ru ją c przeszło 250 p e rio ­ d y k ó w p o ls k ic h oraz szereg za­

granicznych.

W ob ręb ie B ib lio te k i U n iw e r­

s y te c k ie j u tw o rz o n o osobny Ga­

binet Śląski z pra cow nią , k tó r y p ro w a d z i p. Z o fia Gostom ska. Jest tam ta k ż e cenna b ib lio te k a p o d­

Dolnym Śląsku.

M gr Mieczysław W alter zajm u­

je się p o lo n ik a m i w zbiora ch da­

w n e j B ib lio te k i M ie js k ie j.

P. Z o fia Gostomska Interesuje afą m otywam i polskim i w podaniach 1legendach śląskich. W ie le z tych p ra c w łą c z o n y c h zostało w sie i

(Dokończenie na str. 5-eJ)

?*». S«k«U, W i » * »

Popioły spalonych kłiąźek wrocławskiej B ib lio te k i Uniwersyteckimi u> kościele iw . Anny - no P łatku“

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto prowadzone są prace w zakresie odbudowy szpitalnictw a, budynków adm inistracyjno-społecz- nych, zabezpieczania budynków za­.. b ytko w ych oraz odbudowy

Front domu Switalskiej z oknami wychodzącymi na ulicę Sienkiewicza został ubezpieczony przez „Sprytnego“ , „K a m il“ zaś zajął stanowisko przy drzwiach

Przy zanurzaniu się będzie on musiał przekroczyć strefę niebezpie­.. czeństwa dla zanurzających się łodzi podwodnych, oraz

Franciszek zajął się rzeczami z k a ju ty kapitańskiej i ślepym kotem, przede wszystkim kotem, o co przełożony spe­.. cjalnie go

„Święte Przymierze“ trzech mocarstw, które rozebrały Polskę, oraz Francji i szeregu państw drugorzędnych, uważało się za chrześcijańską ligę narodów, w

Wraz z'w yb itn y m rozwojem prawa międzynarodowego po pierwszej' wojnie światowej i- narodzeniem Ligi Narodów idea internacjonalizacji winna była, zdaniem wielu

dają życie nowemu pokoleniu lu ­ dzi urodzonych w mieście. To nowe pokolenie kształtowane jest w danym wypadku przy pomocy prawa rozszczepienia mieszańców

wa ludność nie zajmowała się oczywiście rybołówstwem, ani też nie spełniała żadnych funkcji, związanych z przyja­.. zdem turystów czy gości do miejscowego