• Nie Znaleziono Wyników

Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.03.02 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.03.02 nr 9"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

ŚWIAT i ŻYCIE

WHWWW W W W — 9 1

Ilustrowany dodatek tygodniowy

» D Z I E NN I K A ZACHODNI EGO« Nr 9

táuiawice, 2 mareta

1 9 4 7

roku

*

nok 2

N a z d ję c iu p rz e d s ta w ic ie le czte­

rech m o c a rs tw po in s p e k c ji w ię ­ zie n ia n ie m ie c k ie g o w S pandau, w k tó ry m o d s ia d u ją k a rę h itle r o w ­ scy zb ro d n ia rz e , skaza ni w y r o ­ k ie m T ry b u n a łu N o ry m b e rs k ie g o

• M M 9 M

A m fite a tr n a W a w e lu

Do d n ia dzisiejszego z a ch o w a ły

■tę na z e w n ę trz n y m m u rze W a­

w e lu ta b lic z k i z n a p is a m i o fia ­ rod aw ców . Z n a jd z ie się tu w s z y ­ s tk ie in s ty tu c je , z w ią z k i, szkoły, s ło w em — ży w a k r o n ik a czasów p rz e d w o je n n y c h . C iekaw e, że N ie m c y b liż e j n ie z a in te re s o w a li się ty m i napisam i, św iadczą cym i o u k o c h a n iu W a w e lu przez cały naród.

S pra w a o d b u d o w y W a w e lu c ią ­ gnie się od r. 1916. J e j k ie r o w n i­

k ie m je s t zna ny a r c h ite k t A d o lf S zyszko-Bohusz, k tó r y z a jm u je się p ra c a m i k o n s e rw a to rs k im i.

O s ta tn io w P a ła c u T -w a P r z y ja ­ c ió ł S z tu k i w K ra k o w ie m ia ła m ie jsce w y s ta w a ju b ile u s z o w a A d p lfa Szyszko-Bohusza, k tó ra p rz y p o m n ia ła zasług i tego czoło­

wego a rc h ite k ta polskiego. Swego

czasu to c z y ły się zacięte s p o ry na ła m ach czasopisma n a te m a t p la ­ n ó w o d b u d o w y W a w e lu . Z a rz u ­ cono S zyszko-B ohuszow i, że za­

tra c a c h a ra k te ry s ty c z n e szczegó­

ły w r e k o n s tr u k c ji W a w e lu , że ta k i zabytek, będący d u m ą i re ­ lik w ią n a ro d o w ą w in ie n b yć od­

tw o rz o n y z n a jw ię k s z y m p ie ty z ­ m em , p rz y czym ro z u m ia n o to w te n sposób, że n ie w o ln o n ic zm ie­

nić, lecz trz y m a ć się ściśle szcze­

gółów , ja k ie prze kaza ła nam przeszłość. Tym czasem Szyszko- Bohusz d a ł c a łk ie m n o w ą i o r y ­ g in a ln ą koncepcję o d n o w ie n ia W a w e lu , s ta ra ją c się przede w szy s tk im oddać ducha i s ty l e p o k i

W broszurze, po św ię con ej p r a ­ com A d o lfa Szyszko-Bohusza, d r.

St. T u ro z y ń s k i s t a j # c a łk o w ic ie na s ta n o w is k u p la n ó w Szyszko-

Bohusza. Z e s ta w ia ją c w y n ik i o d ­ n o w ie n ia k a te d ry w a w e ls k ie j, do­

konanego z końcem w ie k u X I X z o d n o w ie n ie m fasad i w n ę trz pa łacu k ró le w s k ie g o , w y k o n a n y m przez Szyszko-Bohusza, dochodzi do w n io s k u , że p rz y o d n a w ia n iu k a te d ry k ła d z io n o z b y tn i nacisk na szczegóły, w s k u e k czego „ f r a g ­ m e n ty g o ty k u , renesansu i b a ro k u w y ra ź n ie i obco o d c in a ją się od p a r tii au te n tyczn ych , o k ry ty c h p a ty n ą sw o ich w ie k ó w “ . D z ię k i ś m ia łe j k o n c e p c ji S zyszko-B o hu . sza zam ek zachow ał ducha epoki i przew agę renesansu.

W ysta w a p ra c Szyszko-Bohusza w y k o n a n y c h w la ta c h 1943-45, a w ię c w czasie o k u p a c ji, pokazuje ostateczny obraz W a w e lu po za­

koń czen iu rob ót. Spośród prac n a jw a ż n ie js z y c h m u s i się d o k o ­

nać prze b u d o w y zachodniego s k rz y d ła pałacu, o d tw o rz y ć ob ron n y c h a ra k te r zam ku, re k o n s tru ­ u ją c m u r y i baszty. T w ó rc a ty c h prac, S zyszko-Bohusz uw aża je za o s ta tn i w y ra z s w ych id e i i nie p rz e w id u je z m ia n zasadniczych.

Jeśli w ię c będą w ta k ie j postaci zrealizow ane, m ożna je uważać za ostateczne. W te n sposób zo­

s ta ło b y w zgórze w a w e ls k ie po przeszło 30 la ta c h u p o rz ą d k o w a ­ ne i z reko nstruo w an e.

N ie m c y w czasie swego urzędo­

w a n ia w K ra k o w ie z d o ła li w p r o ­ w a dzić w ie le szpetoty n ie ty lk o w e w n ą trz m u ró w w a w e ls k ic h , ale i zew nę trzn ie. Samo zresztą ich prz e b y w a n ie na Z a m k u b y ło ju ż jego p ro fa n a c ją . T o m iejsce, k tó ­ re p a trz a ło na n a jw ię k s z y c h p o l­

s k ic h k ró ló w , z a ją ł pa rw e n iu sz

Specjalnie wyszkolony w ilc z u r prow adzi po śladach przem ytnika.

Odprawa p a tro lu W ojsk Ochrony Pogranicza przed wyruszeniem na w ykonanie zadania.

.

Śnieg zaw iał drogi. Sanie z trudem posuwają się przez zaspy śnieżne. Zadanie zostało wykonane. Schwytano przem ytników !

Nad Qdiq i Nysq

czuwa io ln ie fi WOP.

N a jb a rd z ie j o d p o w ie d z ia ln ą p ra c ę w czasie p o k o ju s p e łn ia ją ż o ł­

nie rze W o jsk O c h ro n y P og ran icza. Nocą i d n ie m na p la c ó w k a c h i w g ra n ic z n y c h s tra ż n ic a c h w z d łu ż brzegów O d ry i N y s y czuw a ż o łn ie rz W OP.

N ie ła tw a to pra ca, szczególnie teraz, k ie d y d ro g i i p rz e jś c ia za­

w ia ł śnieg.

Najwygodniejszą i najprzyjem niejszą jest jazda na nartach.

/ / ' i ,

/ 7 ^

< f. i V i

du c h o w y , c z ło w ie k o c h a ra k te rz e zbro dn iarza . Bolesną b y ła m yśl, że po te j ś w ią ty n i ducha po lskiego i je g o w ie lk o ś c i w łóczą się opasłe szwabska, p ró b u ją c p o ­ zow ać na lu d z i renesansu. Z a c i­

skano pięści w rozpaczy i trw o ż o ­ no się o dalsze .losy W a w e lu . Zw łaszcza o s ta tn ie go dziny po by­

tu N ie m có w b y ły pe łn e napięcia.

W iedziano powszechnie, że N ie m ­ c y chcą W a w e l w ysadzić. Na szczęście do 'tego nie doszło.

N ie m c y z d o ła li je d n a k w cza­

sie o k u p a c ji w ie le p rz e ro b ić na W a w e lu . D o b u d o w a li w ię c b u d y ­ n e k do z a c h o d n ie j części s k rz y ­ d ła pałacow ego 1 te n b u d y n e k w p ie rw s z y m rzędzie zmilknie Jako n a jb a rd z ie j szpecący całość i nie ­ s k a zite ln e p ię k n o w zg órza w a ­ w e lskie go . N a je go m ie jsce po­

w s ta n ie p rze dłużen ie s k rz y d ła za­

chodniego do l i n i i w ie ń c a m u ­ ró w o b ro n n y c h . D r. St. T u rc z y ń - s k l w id z i w te j k o n c e p c ji p o w ró t do p ie rw o tn e j id e i a rc h ite k tó w w ło s k ic h i p o ls k ic h z 1-szej p o ło ­ w y w ie k u X V I , k tó rz y z a k ła d a ją c fu n d a m e n ty pod podw órzec a r­

k a d o w y m ie li na m y ś li s tw o rz e n ie u m ia rk o w a n e g o czw oroboku,

T a now a część zachodniego s k rz y d ła w p o łą czeniu z je g o czę­

ścią pó łnocną b y ła b y przeznaczo­

na n a w s z e lk ie uroczystości o c ha­

ra k te rz e pa ń s tw o w y m . B u t a j ta k ­ że z a trz y m y w a łb y się pre z y d e n t P aństw a. N a to m ia s t in n e części histo ryczne go pataeu b y ły b y o- tw a r te d la zw ie d za ją cych , a ty lk o w w y ją tk o w y c h w y p a d k a c h ■' m o ­ g ły b y s łu ż y ć do ce ló w rep reze n­

ta c y jn y c h . C ie k a w y je s t p r o je k t z re k o n s tru o w a n ia d a w n y c h m u ­ ró w o b ro n n y c h , k tó re u le g ły z b u ­ rz e n iu w p o ło w ie uh. w ie k u . M ia ­ ły one w ysokość 12 — 13 m , a g ru bóść 2,5 m . B y ły zbudow ane do­

łe m z k a m ie n ia , a gó rą z g ru b e j cegły. O d tw o rze n ie ic h n ie n a tra ­ fiło b y n a w iększe tru d n o ś c i, gdyż ic h ja kość w y k a z u ją fu n d a m e n ty , k tó re się zachow ały, a dopom ogą w r e k o n s tru k c ji fo to g ra fie i r y ­ s u n k i ty c h m u ró w . J a k o o b ra ­ m o w a n ie w zgórza, m u ry o d tw o rz ą jego c h a ra k te r obronny.

W ta k d u żym k o m p le k s ie g m a ­ chó w , ja k im je s t usiane w zgórze -w a w elskie , n ie może zab rakn ąć m ie jsca d la a d m in is tra c ji. Z n a ­ la z ła b y ona pom ieszczenie w b u ­ d y n k u , k tó r y b y zbudow ano tam , gdzie ongiś b y ły s ta jn ie k r ó le w ­ skie. R ó w nież m ię d z y w ie ż ą Z ło ­ d z ie js k ą ,a do m a m i p rz y le g a ją c y ­ m i do k a te d ry p r o je k t p rz e w id u je b u d y n e k m ie s z k a ln y , k t ó r y by m u s ia ł b yć z b u d o w a n y w s ty lu d o m ó w sąsiednich.

A le n a jc ie k a w s z y m pom ysłem je s t p r o je k t w y b u d o w a n ia a m fi­

te a tru z are ną 1 sceną • 10 k a ­ m ie n n y c h otopniaoh. M ógłby on pow stać n a m iejsca obecnego b u ­ d y n k u adm toistraicyjneg® . A m f i­

te a tr m ó g łb y pom ieścić o k o ło 20 ty s ię c y w id z ó w .

D r. St. T a rc z y ń s k i ta k się o ty m p ro je k c ie w y ra ż a : „P ro s to ta p r o je k tu le ży w ś m ia ły m i szero­

k im zarysie r z u tu poziom ego, w szla che tn ych lin ia c h n ie s k o m p li­

k o w a n e j a r c h ite k tu r y i w u m ie ­ ję tn y m w y z y s k a n iu n a tu ra ln y c h w a ru n k ó w te re n u , obniżającego się od s tro n y p a ła c u k u zachodo­

w i. A m fite a tr n ie zasłan ia k a te ­ d r y i pałacu, n a to m ia s t o tw ie ra na o b y d w a b lo k i n ic z y m n ie z m ą ­ coną p e rs p e k ty w a • • . arena w ra z z a m fite a tre m przemoczona je s t n a uroczystości m asowe, k tó re o- becnie niesłusznie o d b y w a ją się w p o d w ó rz u a rk a d o w y m pałacu, a w ię c : msze po łow ę, uroczyste obchody, a k ty o znaczeniu p o li­

ty c z n y m i p a ń s tw o w y m , im p re z y te a tra ln e , k o n c e rty itp . P om ysł a m fite a tru . . . b y łb y trz e c im a k ­ centem h is to ry c z n y m — p o m n i­

k ie m w ła d z y N a ro d u .“

G d y się og lą da o lb rz y m ic h roz­

m ia ró w p la n y i ry s u n k i Szyszko- Bohusza, dotyczące c a ło k s z ta łtu r e k o n s tr u k c ji w zg ó rza w a w e l­

skie go i je g o ostatecznego up o­

rz ą d k o w a n ia , w id z i się ogrom w ło ż o n e j p ra c y . Z a b ra ła m u ona zgórą 30 la t. D z ię k i g ru n to w n y m s tu d io m o p a rty m n a w y k o p a li­

skach i s tu d ia c h n a u k o w y c h p o ­ w s ta ł p la n , k tó r y z a d z iw ia ś m ia ­ łością, celow ością i artyzm em .

D r. St. P

Z ie m ia » k ry ta

płaszczem termicznym

S zereg z ja w is k n a tu r y elek­

tr y c z n e j w s k a z u je w y ra ź n ie na is tn ie n ie s tr e fy z jo n iz o w a - n e j; otaczającej Z ie m ię . M a ło k to w ie je d n a k . że is tn ie ją ró w n ie ż w a rs tw y ' te rm ic z n e w a tm o sfe rze , ró ż n ią c e sic; znacz­

n ie od s ie b ie te m p e ra tu ra . — D a ją się one w y k r y ć d w o m a sposobam i: a lb o p rze z o b se r­

w a c je g w ia z d s p a d a ją c y c h , k tó re z a b łą d z iły w a tm o s fe r ę zie m ską , albo też d ro g ą o b s e r­

w a c ji z jią w js k a k u s ty c z n y c h . G w ia z d y sp a d a ją ce są to d ro b ­ ne c ia łk a ko sm iczn e p rz e c ię t­

n ie o w adze jed n eg o g ra m a . Lecąc, k u z ie m i z s z y b k o ś c ią k ilk u d z ie s ię c iu k ilo m e tr ó w na eekuńidę, t r ą o p o w ie trz e i ro z ż a rz a ją . s ie do b ia ło ści, św iecąc ja s n o . O tó ż zao b se r­

w o w a n y d w a m a k s y m a ln e n a ­ s ile n ia św iecenia: je d n o na 100 k in n a d z ie m ią , d r u g ie na 45.

T o w ła ś n ie je s t dow odem is t­

n ie n ia d w ó ch w a rs tw te rm icz- m ych o w y ż s z e j te m p e ra tu rz e , p rz e d z ie lo n y c h pasem o te m ­ p e ra tu rz e znacznie n iższe j. T e n sam w y n ik o trz y m a m y , je ż e li p rz e p ro w a d z im y b a d a n ia s tr e f s ły s za ln o ści n a p o w ie rz c h n i Ziem Ł

W czasie b u d o w y k o le i na J u n g fr a u w A lp a c h , w y le ­ c ia ł w p o w ie trz e skła d d y ­ n a m itu , z a w ie ra ją c y 25 to n te go S ilnego ś ro d k a w y b u c h o w e ­ go. O kazało sic wówczas^ że s tre fa m ilc z e n ia le ż a ła w od­

le g ło ś c i 100 k m od m ie js c a w y b u c h u . Daiisiza s tre fa ^ ■sły­

szalności s ta n o w iła p ie rś c ie ń o d 140 k m do 200 k m wispół- ś ro d k o w y z m ie js c e m e k s p lo ­ z ji.

W y tłu m a c z y ć m o że m y to zia wiisiko w sposób n a s tę p u ją c y : P ó łk u lis to rozptrz o s trz e n ia j ący się w s trz ą s p o w ie trz a , t r a f i a ­ ją c na w a rs tw ę cie p le jsza , a w ie c i rzadszą, o d b ija s ię od n ie j częściowo, ja k od lu s tra i w ra c a k u Z ie m i, częściowo zaś przechodzi d a le j, a b y o d b ić s ię zn o w u od d r u g ie j w a rs tw y te rm ic z n e j. T e k i lk a fa l s e js ­ m ic z n y c h n a k ła d a ją się n a sie b ie i p a d a ją c na Z ie m ie , tw o ­ rz ą k i lk a s tr e f p ie rś c ie n io w o ro zło ż o łd m h w o k ó ł m ie js c a de­

to n a c ji, P ie rś c ie n ie m a k s y m a ! niej słysza ln o ści są p rz e d z ie lo ­ ne p o le m c is z y , _ g d zie fa le w y ­ gaszają się w z a je m n ie , A w ię c za pom ocą w z ro k u , s łu c h u i ro z u m o w a n ia w y k r y w a m y jbo- w e ta je m n ic e naszego « M m ,

(2)

ff * DODATEK TYGQDNIOWY »DZIENNIRA ZACtjQDNfEÖÖ» N r 9 r<^W !A Ti-LŻYCIE)

F S J E ^ F F ^ T F F F F F F T F T T T T T T T T T T T T T T F T T T T T T F T F T W T T T W T T T T T T T T T T T Y T T T y T T Y T T T T Y T Y y y W T T T T T T Y T F T T T T T T T F T F T Y T T T Y T T T y T T T T T T T T T F T T T Y T T Y T T Y T F F T T T F T T r F F r -

W c h w ili w y b u c h u m in io n e j w o jn y ś w ia to w e j W ie lk a B ry ta n ia zdecydow anie p rz o d o w a ła w ś ró d G ot h a n d lo w y c h ś w ia ta p rze d S ta n a m i Z je d n o czo n ym i, Japonią, N o rw e g ią i N iem cam i. Jeszcze sie­

dem p a ń s tw zn a jd o w a ło się na liś c ie o b e jm u ją c e j flo t y od m ilio ­ na ton w zw yż. O to stan g łó w n y c h f lo t h a n d lo w y c h ś w ia ta (bez Z.S.R.R.) w ro k u 1939 (czerw iec):

W ieśka B rytan ia z I r l a n d i ą ... 17.984.000 B R T In n e k ra je B r y t Im p e r iu m ... 3.327.000 B R T 8 t ZJedn. (be* flo ty W ielkich Jezior) . . 9.461.000 B R T J a p o n ia ... 5.630.000 B R T N o r w e g ia ... 4.835.000 B R T N ie m c y ... 4.492.000 B R T W iochy . . ... 3.448.000 B R T H o la n d ia ... 2.973.000 B R T F r a n c ja ... 3.953.000 B R T G r e c j a ... 1.780.000 B R T Szw ecja . ... 1.582.000 B R T H a n ia . . . . ... 1.177.000 B R T H iaepania (bez zatop. statkSw w w oj. dom. 914.000 B R T W w yn iku d z ia ła ń w o je n n y c h

zaaaiy w ie lk i« p ro e o b ra ie n ia w

«tanie poszczególnych f lo t św iata.

W praw dzie łą c z n y tonaż, d z ię k i w ielkiem u w y s iłk o w i St. Z je d n o ­ czonych nie tylko — m im o w ie l­

kich s tra t zadanych przez o k rę ­ ty podwodne — n!e zm alał, ale n a w e t w z ró s ł, n ie m n ie j stan w s z y s tk ic h , z w y ją tk ie m p ó ł- n o c n o -a m e ry k a ń s k ie j, f lo t ś w iata po w a żnie się z m n ie js z y ł. W w y ­ p a d k u zaś szczególnym (Japonia i N iem cy) zo s ta ły f lo t ? dw óch p a ń s tw zu p e łn ie w y k re ś lo n e z p o ­ w y ż e j po da ne j lis ty .

W y b u d o w a n y w la ta c h w o jn y tonaż n ie z d o ła ł — oczyw iście znó w z w y ją tk ie m S ta n ó w Z je d ­ noczonych — w y ró w n a ć p o n ie sio ­ nych s tra t, ty m b a rd z ie j, że w w iększości w y p a d k ó w pa ństw a , o k tó ry c h tu m ow a, zajęte zostały w tra k c ie d z ia ła ń w o je n n y c h przez p a ń s tw a osi i nie m ia ły m ożności w s p ó łd z ia ła n ia w od bu­

d o w ie tonażu, zda ją c się je d y n ie na d o s ta w y b r y ty js k ie i a m e ry ­ kańskie. D o s ta w y ze s tro n y W ie l­

k ie j B r y ta n ii b y ły ba rdzo n ik łe , gd yż stocznie b r y t y js k ie — na sta- ‘ w io n ę zresztą g łó w n ie na b u do w ę j i re m o n ty o k rę tó w w o je n n y c h — I W . B ry t. z Irla n d ią 17.984.000 B R T In n e k ra je B r. Im ­

perium . . . . 3.227.000 B R T S tany Z je d n . (bez

fle ty W ie l. Jez.) 9.461.000 B R T Japonia . . . . 5.630.000 B R T N orw egia . . . . 4.835.000 B R T N iem cy . . . . 4.492.000 B R T H o la n d ia ... 2.973.000 B R T F ran cja . . . . 2.953.000 B R T G recja . . . 1.780.000 B R T D ania . . . 1.177.000 B R T

n ic b y ły n a w e t w stanie budow ać o d p o w ie d n io ] ilo ś c i ton ażu na na j w a żniejsze p o trz e b y własne. G łó w n y ciężar p o n io s ły w ię c S tan y Zjednoczone.

Co do p a ń s tw oal — ic h stocznie z u p e łn i* n ic b y ły w stan ic od­

bu dow ać straconego tonażu, głów n ie z p o w o d u coraz silniejszego d z ia ła n ia a lia n c k ie g o lo tn ic tw a , w zasięgu k tó re g o się z n a jd o ­ w a ły (łącznie z J a p o n ią w d r u ­ g ie j p o ło w ie w o jn y ), a także z r a ­ c ji coraz b a rd z ie j dającego się odczuć b ra k u suro w có w (stąd p ró b y b u d o w a n ia s ta tk ó w beto­

n o w y c h itp.).

Poniższe zestaw ienie podaje stan f lo t h a n d lo w y c h ś w ia ta w ro k u 1939, s tra t w o je n n y c h i stanu z c h w ilą zakończenia w o jn y (w n ie k tó ry c h w y p a d k a c h z 1946 ro k u ). N a le ż y m ieć na uw adze, że n ie w yszczególniono tonażu w y ­ budow anego w la ta c h w o jn y , d la ­ tego — d la n ie k tó ry c h p a ń s tw — c y fr y trzeciego rzędu (stan z c h w ilą zakończenia w o jn y ) nie ró w n a ją się sta n o w i p rz e d w o je n ­ nem u m in u s podane s tra ty . (Np.

W ie lk a B ry ta n ia czy S ta n y Z je d ­ noczone) :

10.870.000 B R T 12.659.000 B R T 501.000 B R T

4.209.000 B R T 57.000.000 B R T 4.780.000 B R T 2.200.000 B R T 2.393.000 B R T 2.980.000 B R T 3.200.000 B R T 1.380.000 B R T 1.555.000 B R T 1.670.000 B R T 1.814.000 B R T 1.150.000 B R T 1.265.000 B R T 515.000 B R T 518.000 B R T , B R T Z c h w ilą zakończenia w o jn y

zw ycięskie w z g lę d n ie n e u tra ln e pa ństw a — a także nieco pó źniej i W ło c h y — poczęły g w a łto w n ie od b u d o w y w a ć zniszczony tonaż tak, iż n a s ta ł okres p ra w d z iw e j p ro s p e rity dla stoczni szeregu p a ń s tw (m. in . S zw e cji i W ie lk ie j B r y ta n ii — z k tó ry c h pierw sza

b u d u je g łó w n ie d la zag ran icy (N orw egia), a d ru g a d la siebie i d la zag ran icy). B ard zo w y m o w n e je s t podane n iż e j zestaw ienie to ­ nażu, zna jd ują ceg o się w b u d o ­ w le w d n iu . 30 czerw ca 1946 ro k u i 31 g ru d n ia 1946 ro k u : (w e d łu g L lo y d s R e g iste r o f S h ip b u ld in g ):

W ie lk a B ry ta n ia z Irla n d ią Inn e k ra je B rytyjskieg o Im ­

perium ...

St. Zjednoczone (bez flo t y W ie lk ic h Jezior) . . . . N o r w e g i a ... ... . W i o c h y ... . . H o la n d ia ...

F r a n c j a ...

S z w e c ja ...

D a n ia ... . - . H i s z p a n i a ...

1.765.000 B R T ty lk o 170.000 B R T K anada 380.000 B R T

74.000 B R T 141.000 B R T 132.000 B R T 78.000 B R T 190.000 B R T 140.000 B R T 97.000 B R T

1.940.000 B R T 110.000 B R T 327.000 B R T 162.000 B R T 196.000 B R T 196.000 B R T 248.000 B R T 158.000 B R T 108.000 B R T Z zestaw ienia tego w id z im y , że

na czoło w y s fo ro w a ła się W ie lk a B ry ta n ia , k tó r a b y n a jm n ie j nie z rezyg no w ała z w a lk i o p rzo do­

w a n ie flo to m h a n d lo w y m św iata.

52,7 p ro c e n t ogólnośw ia to w eg o tonażu, ja k i się obecnie z n a jd u je w bu do w ie , p rz y p a d a na W ie lk ą B ry ta n ię , gd y tym czasem ty lk o 8.0 na S ta n y Zjednoczone, k tó re ponoszą obecnie s k u tk i gig a n ty c z ­ n e j ro z b u d o w y flo t y w la ta c h w o ­ je n n y c h . G ig a n ty c z n e j — ilo ś c io ­ wo, gdyż ja k o ś c io w o budow ane s e ry jn ie je d n o s tk i ty p u „ L ib e r t y "

1 „ V ic t o r y " — a zwłaszcza te p ie r ­ wsze — n ie Są cen nym n a b y tk ie m . P ow olne, przede w s z y s tk im zaś nieekonom iczne, n ie m a ją w cza­

sach p o k o jo w y c h m ożności w y z y ­ ska n ia swego w ojen ne go , ta k b a r­

dzo w w a lk a c h k o n w o jo w y c h im przyd atne go a tu tu z w ro tn o ś c i. N ic dziw nego, że flo ta b r y ty js k a le p ­ sza ja kościo w o , p o w ię k s z a ją c się o nowoczesne, szybkie i ekono­

m iczne je d n o s tk i, rw o ln a będzie doganiać flo tę a m e ry k a ń s k ą ilo ­ ściowo.

W ło ch y, ja k w id a ć z zesta w ie­

nia, p o czyn a ją coraz b a rd z ie j od­

b u d o w y w a ć s w o ją flo tę i są je d y ­ nym z p a ń s tw osi, k tó re z a trz y ­ maj© flo tę o c h a ra k te rz e p e łn o ­ m o rs k im . <M. in . szereg s ta tk ó w ..L ib e rty “ został n a b y ty przez W łochów .) N ie m ożna tego n a to ­ m ia s t po w ie dzieć o Niem cach.

F lo ta ich — nie w lic z a ją c p rz y ­ znanego Polsce tonażu pogdań- skiego i tonażu re w in d y k o w a n e g o przez poszczególne pa ństw a , a ta k ż e t o n a ż u kabotażow ego

— została przez M ię d z y a lia n - cką K o m is ję rozd zie lon a m ię dzy z w ycię skie p a ń s tw a w te n sposób, że % stan u wynoszącego 1.189.000 B R T , rozd zie lon o m ię dzy W ie lk ą B ry ta n ię w ra z z Im p e riu m , S ta­

n y Z jednoczone i. in ne p a ństw a a lia n c k ie z w y ją tk ie m Z. S. R. R.

i P o ls k i, k tó re o trz y m u ją pozo­

stałą część, p rz y czym P olska do­

staje 15 p ro c e n t te j części, c z y li o k o ło 60.000 BRT.

O trz y m u ją : W ie lk a B ry ta n ia Z . S. R . R. . . . S ta n y Zjednoczone N o rw e g ia . . . F ra n c ja . . . . P olska . . . . H o la n d ia . . G re c ja ...

364.950 B R T 337.000 B R T 141.253 B R T 80.218 B R T 60.877 B R T 60.000 B R T 52.237 B R T 39.554 B R T Z k o le i id ą : D ania, K anada, B e l gia, Jugosław ia, * In d ie , E gipt, A u s tra lia , N o w a Z e la n d ia i P o łu ­ d n io w a A f r y k a (od 17000 B R T do 1100 BR T).

N ie m ie c k a flo ta h a n d lo w a bę­

dzie m og ła posiadać w p rz y s z ło ­ ści ty lk o je d n o s tk i przyb rzeżn e o łą czn ym ton ażu ca. 200.000 B R T . S ta tk i te u trz y m y w a ć będą żeglu­

gę pom iędzy poszczególnym i n ie ­

m ie c k im i p o rta m i, a także m iędzy p o b lis k im i p o rta m i p a ń s tw są­

sie dn ich (ta k ja k w te j c h w ili z H o la n d ią ). • -

Z podziałem n ie m ie c k ie j flo ty h a n d lo w e j n a s tą p iła też zm ia na u k ła d u s ił na B a łty k u . ZSRR, S zw ecja i D a n ia — w sz y s tk ie

„m ilio n o w e “ f lo t y p rz o d u ją dziś w ś ró d p a ń s tw b a łty c k ic h . In n a rzecz, że p a ń s tw ty c h je s t łącznie zaled w ie sześć, a w ię c oprócz w y ­ żej w y m ie n io n y c h F in la n d ia , N ie m c y i P olska — w k o le jn o ś c i w e d łu g obecnie posiadanego , to ­ nażu ha ndlow ego. T u leżą przed n a m i w ie lk ie m o żliw o ści w y b ic ia się na c z w a rte m iejsce w ogólnej ko le jn o ści, po Z S R R i dw óch p a ń ­ stw a ch m o rs k ic h , S z w e c ji i D a n ii.

F in la n d ia posiadała p rze d w o j­

ną flo tę h a n d lo w ą o pojem ności 550.000 B R T , a w ię c je j stosunek do flo ty p o ls k ie j w y ra ż a ł się ja k

5:1. W to k u d z ia ła ń w o je n n y c h poniosła fiń s k a flo ta poważne s tra ty , a w ię c 115.000 B R T zato­

nęło, 154.500 B R T zostało p rz e ję ­ ty c h przez W ie lk ą B ry ta n ię , S ta­

n y Z jednoczone i N ie m c y (w m ia ­ rę, ja k F in la n d ia w s tę p o w a ła w stan w o je n n y z ty m i p a ń s tw a ­ m i), w reszcie około 80.000 B R T na m ocy zaw ieszenia b ro n i odstą­

p ić m usiała F in la n d ia Z w ią z k o ­ w i R adzieckiem u. Część je d n o ­ stek, k tó re z a b ra li swego czasu N iem cy, w ró c iła do k r a ju , ta k , że stan na 1. I: 1946 w y n o s ił 267.000 B R T — c z y li stosunek flo t y f iń ­ s k ie j do p o ls k ie j w y n o s ił ju ż t y l ­ ko 2,5:1.

Nasza flo ta h a n d lo w a poniosła w to k u w o jn y — ja k w ia d o m o — d o tk liw e s tra ty , wynoszące p o ło - <

wę je j stanu przedw ojennego, zo-*

s ta ły one je d n a k szczęśliwie w y ­ ró w n a n e n o w o n a b y ty m i je d n o s t­

k a m i. F lo ta nasza lic z y ła w 1939 ro k u ca 120.000 B R T — w 1946, n a to m ia s t 107.000 B R T . S tan ten m a po w ię kszyć się w ciągu bieżą­

cego ro k u o d ru g ie ty le , a m ia n o ­ w ic ie : 60.000 B R T tonażu po n ie ­ m ieckiego, 20.000 B R T p rz y z n a n e ­ go na m tonażu pogdańskiego i resztę — now o zaku pione s ta tk i w Stanach Zjednoczonych. WT n a ­ stępnych dw óch la ta c h m a ją być w y k o n a n e na stoczniach k r a jo ­ w y c h — w ram a ch T rz y le tn ie g o P la n u — dalsze je d n o s tk i o to n a ­ żu 40.000 B R T , ta k że w sum ie daje to ć w ie rć m ilio n a ton, c z y li ty le , ile obecnie posiada F in la n d ia .

O czyw iste jest, że w tym że cza­

sie i F in la n d ia n ie będzie p ró ż n o ­ w a ła, m ożna je d n a k sądzić, że po u p ły w ie okre su P la n u 3 -le tn ie g o , k ie d y o d b u d o w a n y zostanie znisz­

czony w Polsce p rz e m y s ł — z w ła ­ szcza k o tla rc l-1 j oi°V -t-otechnic7-

n y — a także stocznie i w a rs z ta ­ ty w G dańsku, G d y n i, Szczecinie i E lb lą g u , odbudow a naszej flo ty w k r a ju w k ro c z y na no w e to r y i że będziem y w stan ie może n a w e t prędzej, niż p rz e w id y w a n o — t.

zn. w ciągu 10 la t — w y b u d o w a ć flo tę , k tó r e j łą c z n y tonaż w yn ieść m a 550.000 B R T , a w ię c ty le , ile po siadała F in la n d ia prze d w o jn ą . R y w a liz a c ja z F in la n d ią po w In n * się skończyć d la nas zw ycięsko, ty m w ię c e j, że F in la n d ia prze*

k ilk a la t spłacać jeszcze będzie od szkodow ania na rzecz ZSRR, g d y tym czasem m y jeste śm y w lepszej r o li — p rz y jm u ją c e g o od­

szkodowania od N iem iec. N ie ­ m ie c k a flo ta — w oo w ierzym y

— u trz y m a n a w ch a ra k te rz e Jlo- ty przybrzeżnej 1 w zakreślonych je j granicach 200.000 B R T ale będzie w stanie uczestniczyć W

rw rs ł]i7 n r,i i (V. AW

H a k a t a

(n ie m ie c k i zw iązek kresó w w schodnich)

H a k a ta b y ł to tw ó r lo k a ln y , nie im p o rto w a n y . W y k lu ł się W u - m yśle z daw n a osiadłego w W ie ł- kopolsce P rusaka, H e n ry k a K enne m anna. W latach. 1860-tych is tn ia ­ ło w P oznańskiem „T o w a rz y s tw o p o p ie ra n ia n ie m ie c k ic h ip te resó w n a w schodzie“ . K e n n e m a n n b y ł jego g o rliw y m członkiem . J u ż w 1868 r. w y d a ł broszurę, sk re ś la ­ ją c ą w og ólnych zarysach p o stu ­ la ty późniejszego h a k a ty z m u . M o ­ że zdecydow ana rę k a naczelnego prezesa H o rn a w y w a r ła nań ja ­ k iś w p ły w . K e n n e m a im a zaliczyć trz e b a do p le ja d y o tw a rty c h i zde cydo w an ych w ro g ó w p o ls k o ­ ści, do o w ych G ru n e ró w , G r o lL m an ów . F lo ttw e lló w i t y lu in ­ nych . O s ia d ły na p o ls k ie j z ie m i n ie m ó g ł znieść w id o k u odrod zenia i podnoszenia się k u ltu ra ln e g o ca­

łego społeczeństwa polskie go od 1870 r. S ła ł m e m o ria ły do w ła d z w yższych o w zm ożenie na c is k u na P olakó w , sam s k u p y w a ł zie­

m ię i czekał n ie c ie rp liw ie . D o­

czekał się w a lk i „ k u ltu r a ln e j“ , a w re szcie — w a lk i gospodarczej z P o la k a m i. O b u rz a ł się na k r ó t ­ k ą erę ugodow ą za C a p r iv i‘ego i n a s łu c h iw a ł odgłosów starego k a n c le rz a z W arzina.

W K en n e m a n n ie u tw ie rd z iło się p ru s k ie prze ko n a n ie o po trze b ie tę p ie n ia ż y w io łu polskiego. Z la ­ ta m i w z ra s ta ła jego nienaw iść.

W o ła ł coraz w y ra ź n ie j do N ie m ­ ców poznańskich o a k c ję p rz e - c iw p o ls k ą , o m asow y fu c h n ie ­ m ie c k i. P o tę p ia j dotychczasow y b e zw ła d n ie m ie c k i. „O sobno id zie r o ln ik , osobno u rz ę d n ik , osobno kupiec. N a m po trze ba n o w e j in ­ s ty tu c ji. w k tó r e j w s z y s tk ie s ta ­ n y będą złączone, in s ty tu c ji, bę­

dącej syntezą p a n g e rm a n iz m u “ . S ędziw y p ro w o d y r z n a la z ł garść szo w in is ty c z n y c h n a c jo n a lis tó w p ru s k ic h : Jeszcze w 1894 r. n a ra d z ił się z Hansem annem i T ie d e m a n - nem . D ru g i z n ic h m ia ł k o n ta k ty z B is m a rc k ie m , a trz e c i — ta le n t o rg a n iz a to rs k i. S ta ry w ró g P ola­

k ó w d o p in g o w a ł i s a n k c jo n iz o w a ł ru c h . Zaczęło się od p ie lg rz y m k i 2.000 N ie m c ó w po zna ńskich do B is m a rc k a 16 w rz e ś n ia 1894 r.

S ta ry książę w od p o w ie d zi na h o łd y w z y w a ł p ru s k ic h „ p ie l­

g rz y m ó w “ do u tw o rz e n ia o rg a n i­

z a c ji p a n g e n ń a ń s k ie j na w sch o­

dzie. P osta now ion o zaw iązać to ­ w a rz y s tw o e k o n o m ic z n o -p o lity c z * ne d la p o p ie ra n ia niem czyzn y na kresach. Tego samego d n ia w e L w o w ie , K o ś c le ls k i p u b lic z n ie glo sH ideę d u c h o w e j je d n o ści całego n a ro d u polskiego, bez w zg lę d u na ro z d a rc ie zaborcze. W ty d z ie ń póź n ie j W ilh e lm I I w s ły n n e j m o w ie to ru ń s k ie j za p o w ie d zia ł os try k u r s w obec P o la k ó w .

W p a rę d n i potem , 28 września, n a s tą p iło na posiedzeniu K en ne - mamna, H ansem anna, T ied em a n- n a i B n d e lła zaw iąza nie n ie m ie c ­ kie g o z w ią z k u k re s ó w w sch od­

n ich , k tó re g o celem b y ło ro z b u ­ dzanie uczuć n a ro d o w y c h nlem ie c i k ic h . W p ra k ty c e cho dziło o m a - j te ria ln e p o p a rc ie N ie m c ó w na w schodzie i o w sze ch stro n n y b o j­

k o t P olakó w . Zapew ne za p rz y . k ła d e m w ie lk ic h p o ls k ic h o rg a - nta acyj u tw o rz o n o o d d z ia ły po­

w ia to w e , z oso bn ym i zarządam i i kasam i. Za pom ocą u s iln e j p ro ­ pagandy i z po parciem c z y n n i­

k ó w urzę do w ych ściągano u rz ę ­ d n ik ó w , na u czycie li, k u p c ó w , zie­

m ia n n ie m ie c k ic h i k o lo n is tó w . W dw a la ta p ó ź n ie j przeniesiono c e n tra lę do B e rlin a , pozyskano n ie k tó ry c h , „u c z o n y c h “ p ru s k ic h , ja k np. Hassę z L ip s k a . U tw o rz o ­ no aka d e m ickie k o ła owego „O s t- m a rc k e n v e re in ‘u “ . W p r o w in c ji po zna ńskie j b y ło 30 o d d zia łó w z 3.940 c zło n ka m i, na P om orzu 20 k ó ł z 1.580 członkam i.

Za p rz y k ła d e m polskiego to w a ­ rz y s tw a P om ocy N a u k o w e j teraz

„H a k a ta “ g ro m a d z iła fu n d u s z s ty p e n d ia ln y d la szkolenia i p r a k ty ­ k i m ło d y c h r o ln ik ó w i p rz e m y ­ s ło w có w n ie m ie c k ic h ; zabiegała o b a n k h a n d lo w y i p rz e m y s ło w y ora z o d ru g i b a n k r o ln y d la r a . to w a n ia n ie m ie c k ic h ro ln ik ó w a c z ło n k ó w to w a rzystw a .

D om agała się od rząd u zap ro­

w a dze nia ję z y k a niem ie ckie go w e w s z y s tk ic h szkołach, w s p ie ra ­ n ia p ry w a tn y c h szkół n ie m ie c ­ k ic h su b w e n c y j dla te a tró w n ie ­ m ie c k ic h , zakazu p o ls k ic h szyl­

d ó w i napisów , w reszcie w y k lu ­ czenia P o la k ó w od z a k ła d a n ia w ło ś c i re n to w y c h . Ż ąda ła nada­

w a n ia osad w y s łu ż o n y m p o d o fi-.

cerom na w schodzie Rzeszy. Z a ­ k ła d a ła po m iasteczkach ba zary to w a ro w e i pro p a g o w a ła b o jk o t gospodarczy P o la k ó w .

B y ła to zresztą odpow iedź' na b o jk o t N ie m c ó w przez nas. P odsy­

cano cią gle propagandę a n ty p o l­

ską w prasie. Z w alczan o z a tr u ­

d n ia n ie P o la k o w w urzędach pań s tw o w y c h . S zow inistyczna, pe łn a n ie n a w iś tti do P o la k ó w pro p a g a n ­ da o d b ija ła się w e w s z y s tk ic h dziedzinach życia. P on ad to w y ­ stępow ano p rz e c iw ty m N iem com , k tó rz y n ie w y s tę p o w a li oste nta- c y jn ie p rz e c iw P olakom .

Na próżno p ro f. D e lb ru e c k oraz n ie k tó re organa prasow e n ie m ie c ­ k ie h a m o w a ły tę o rg ię n ie n a w iś c i, w k tó r e j b r a li u d z ia ł i uczeni.

S łow o: „ w y tę p ić “ — pod adresem P o la k ó w p o ja w ia ło się z k a te d r T re itsch ke g o , S chm o ile ra, W ag­

nera. Hassego. N a w e t M om m sen s p la m ił się napaściam i na P o la ­ ków .

N a in te rp e la c je posłów p o ls k ic h w sejm ie p ru s k im m in is te r K61- le r o d p o w ie d z ia ł — z m in ą n ie ­ w in n e g o b a ra n k a —'ż e „O s tm a rc - k e n v e re in “ m a zadanie b ro n ić ty lk o niem czyzny, a n ie gnębić polskości, że zrzeszenie je s t ta k sam o ob ronn ej n a tu ry , ja k po lskie T o w a rz y s tw o P om ocy N a u k o w e j, im . M a rc in k o w s k ie g o . W 1898 r.

na w n io se k kan cle rza H o he nlo ne ' go podniesiono o 100 m il. m rk . fu n ­ dusz k o lo n iz a e y jn y , z pew nością nie bez w p ły w ó w „ H a k a ty “ .

O bchodziła ona 13 listo pa da 1904 sw o je dziesięciolecie. O bchód ten, w s a li te a tru „ A p o llo “ to ja k ­ b y p ra w z ó r pó źniejszych hec h i­

tle ro w s k ic h prze d w o jn ą . Z g ro ­ m a d z ili się k o rp o ra n c i z ra p ie ra - m i, u rz ę d n ic y w m u n d u ra c h , w e ­ te ra n i, d y g n ita rz e c y w iln i i w o j­

skow i, delegacje o d d z ia łó w zw iąz k u z całej Rzeszy i tłu m e n tu z ja ­ stów „ H a k a ty “ . ,

.Wreszcie z ja w ił się, p o w ita n y g ro m k im i o k rz y k a m i, sam ne sto r ru c h u , H e n r y k K en ne m an n. P rz y szedł, b y m ó w ić o d z ie ja c h ru c h u i je go m is ji. W s p o m n ia ł ne sw ej m łodości ó w p r z y k r y o kre s r ó w ­ ności p ra w n e j P o la k ó w , po tem sw o je sam otne a kcje an typ o lskie , z goryczą m ó w ił o niezd ecydo w a­

n e j p o lity c e rządu.

S ta ry , m ś c iw y K rz y ż a k s ta w ia ł spra w ę ja sn o i o tw arcie: Prusacy siedzą tu p ra w e m podboju, p ra ­ w e m siln ie jsze g o i n ie u z n a ją n i­

czyich p raw , poza sw oim i. Dziś sam cesarz obiecał, te p o s ta ra się.

b y ten k r a j s ta ł się n a wskaroś p ru s k im i n ie m ie c k im . T oteż w ie r nopoddańczy w ie lb ic ie l H o henzol­

le rn ó w zako ńczył o k rz y k ie m na cześć cesarza, w ła d c y w ie lk o p o l­

ski.

Schodzącego z m ó w n ic y głosi­

cie la w a lk i ra s o w e j z polskością żegnał g rz m o t o k la s k ó w poruszo­

nej m asy. T łu m śpiew ał o b iałym , s k rw a w io n y m i bezsilnym orle, na próżno c z y h a ją c y m na zdobyć*

n iem ie cką. O n i zw yciężą — głos' pieśń. E n tu z ja z m tłu m u rośnie.

F a n a tyzm dochodzi do zen itu, tłu m n ie m ie c k i, upojony m is ją k r u c ja ty p rz e c iw P olako m , u w ie ­ r z y ł sw em u b a rd o w i. O d zyw a ją się o k r z y k i: „B ó g z n a m i. . . m u ­ s im y z w y c ię ż y ć !“ R zekom a m o d ­ litw a , p ro śba p rze cho dzi ju ż w żądanie, n ie b ra k a k c e n tó w b lu z - nierczych . A po te m głos „n a u k “ ■ B e r liń s k i profesor H eyck dowo­

dzi słuszności hakatyzm u. E t y « ' nie jest ta k kolonizow ać, by ten k ra j zgerm anizow ać, B o tu w aza się losy P rus i P olski. T a w alka jest nie m n iej w ażna, n iż w o jn a z 1866 i 1870 r. N ie zawsze to ro ­ zum iano, w a h a n o się w B e rlin ie ! ale n ie w ró c ą ju ż p o k o jo w e cza­

sy C a p riv i‘ego. Z n ó w przyszła w o jn a z polskością. P rz e w ro tn y

„ filo z o f“ m ó w i ta k , ja k b y to wcz»

r a j k r ó l p o ls k i o g ło s ił m o b iliz a c je na w o jn ę z P rusa m i.

T łu m podd aje się sug estii w o j­

n y z P o la k a m i, o fic e ro w ie b ij«

b ra w a , stud enci p o trz ą s a ją pa­

p ie ra m i k o rp o ra c k im i. B y w y k o ­ rzystać n a s tró j, T ie d e m a n n ujjc w o łu je do ca łko w te g o z d o b y ć « P oznania, bo P oznań pozostał F?*

skl. W reszcie w ystoso w a no h o ł­

dow nicze te le g ra m y do cesarz*

i k a n c le rz a i zakończono urzędo­

w ą część obchodu.

P rzyszła k o le j na p iw o , pie*®*’

w y s tą p ie n ia p rz e c iw N iem com , p o p ie ra ją c y m P o la k ó w . D a le j w y­

c ie c z k i p rz e c iw ty m N iem com , k tó rz y n ie należą do H a k a ty . Ga­

le rie pustoszeją, d y g n ita rz e c h y ł­

k ie m się w ynoszą, p o z o s ta ją ^ “ * ty lk o n a jw y tr w a ls i p ija c y , w r e ­ szcie i c i rozchodzą się, a wśroo nocy rozlega się z p ija c k ic h * * * ' d z ie li re fre n b lu ź n ie rc z y :

„C h ry s te , m y ś m y m o c n i w w ie ***"

N iem iec, po s ły i szerm ierze, T y na m k re s y dasz.“

Zaczęło się od fan atyczneg o P *- tosu, a skończyło się na p ija ć » « ! grotesce — w noc listopadow a 1904 r. w P oznaniu.

(F r. M o ra w s k i: Z zachodnie®

kresów . K ra k ó w 1906.)

Wędrówka roślin

P ozornie t y lk o ro ś lin a zw iązana je s t z m ie jscem w e ge ta cji.

Z n a m y czepiające się na sio na, szukające w te n sposób p r z y ­ p a d k o w y c h ś ro d k ó w lo k o m o c ji. P uchow e s p a d o c h ro n ik i n a ­ sion służą im do p o d ró ż y na s k rz y d ła c h w ia tru . R o ślin y n a d ­ w odne u ż y w a ją lo k o m o c ji w o d n e j.

O sty na stępach u k ra iń s k ic h z b ija ją swe nasiona w kule toczące się z w ia tre m po zie m i. L e p k ie nasiona je m io ły w ę ­ d ru ją z p ta k ie m na in n e drzew a. K a c z k i przenoszą nasiona i ro ś lin y ze s ta w u do staw u . L u d z ie ró w n ie ż n ie u c h y la ją się od te j p rz y s łu g i, ja k ie j oczekuje od n ic h ś w ia t ro ś lin .

T a ta rz y p rz y n ie ś li z g łę b i A z ji ta ta ra k i g ry k ę zw a ną ta ­ ta rk ą . M o n g o ło w ie z o d le g łe j M a n d ż u rii p rz e s a d z ili do E u ro p y ś liw k ę w ę g ie rk ę . K ilk a s e t la t te m u , p o ja w iły się u nas p ie r w ­ sze z ie m n ia k i z A m e ry k i. S ta m tą d ró ic n ie ż pochodzą: k u k u ­ rydza , ty to ń , sło ne cznik i fasola.

K ró lo w e j B o n ie m a m y do zaw dzięczenia ja r z y n y zwane Włoszczyzną. O g ro d y k ró le w s k ie w czasie j e j p o b y tu 'w Polsce, ro zp ow szechn iły p rz y w ie z io n e przez n ią oka zy ty c h ro ś lin .

P o m id o r u p ra w ia n y obecnie na w ie lk ą skalę na po la ch, je :cze 50 la t te m u b y ł niezn aną u nas ro ś lin ą .

C z ło w ie k prze no si ró w n ie ż n ie ś w ia d o m ie w ie le in n y c h ro lin , k tó re są ra c z e j s z k o d n ik a m i. T a k a n a p r z y k ła d m oczarka a n a d y js k a , zaw leczona z A m e r y k i prze z o k rę ty h a n d lo w e za-

■asta nasze s ta w y i rzeczki. Z p o rtó w w ę d ro w a ła ju ż sama, ub p rz y po m ocy p ta c tw a błotnego, w k r ó tk im czasie d o c ie ra ­ jąc do n a jd a ls z y c h części E u ro p y ś ro d k o w e j. W ra z z to w a ra m i prze do sta ją się do nas ch o ro b y ro ś lin . O fia rą je d n e j z nich

>adł na p rz y k ła d agrest, k tó r y z tego p o w o d u p ra w ie cał- o w ic ie przestano u p ra w ia ć . B a rd z ie j groźną je s t je dn ak zaraza ziem niaczana, k tó ra zaw leczona z N ie m ie c niszczy p o d ­ s ta w o w y p ro d u k t naszej go spo da rki ro ln e j.

(3)

Nr 9 (ŚWIAT I ŻYCIE)' DODATEK TYGODNIOWY „DZIENNIKA ZACHODNIEGO" III

O dobreg ksicgżkę dla dzieci

..Ech, to .iakaś jrlu ip ia . dzie­

c i im a ksią-żikia“ ...K u p ta m dziecku .iakaś k s ią ż k o ". Oto często słyszaine z d a n ia , A w ła ­ ściw ie. k s ią ż k a dzieciarnia n ie może b yć „c rh ip ia " i n ie w o ln o k u p o w a ć d zie cio m „ j a ­ k ic h ś k s ią ż e k “ . „J a k ą ś k s ią ż ­ k ę " może sobie c z y ta ć c z ło w ie k d o ro s ły o, w y ro b io n y m ś w ia ­ to p o g lą d zie , u m ie ją c y o d ró ż ­ n ić „z ia rn o od p le w y " . A le

Słynny obraz Rembrandta „B iczo- wanic Chrystusa" skradziony został ostatnio w K olon ii. Wartość obrazu

sięga m iliona dolarów.

dziecko n ig d y . U m y s ł dziecka je s t pewnego ro d z a ju g ą b k ą , k tó r a c h ło n ie w s z y s tk o : w id o ­ k i o taczające je , s ło w a w y p o ­ w ie d z ia n e w je g o obecności, o b ra z y i- tireść p rz e c z y ta n y c h k sią że k. N ie o d p o w ie d n ia k s ią ż k a może spaczyć na zawsze c h a ra k te r dziecka, A la k tó re g o n ie ra z s ło w o p isa n e jefet b a r­

d z ie j a u to ry ta ty w n e , n iż nau- :dsj: ¡ro d zicó w . N ie ła tw o je s t w y cisn ą ć 7, g ą b k i wodę do o sta t­

n ie j k r o p li, trze b a ją d łu g o su szyć. T ru d n ie j je s t w y rw a ć

” Z ’P tn y s lu dziecięcego n ie o dp o ­ w ie d n i posiew. D la te g o koniec®

na je s t k o n tr o la le k t u r y dzie­

cięcej. d la te g o k u p n o k s ią ż k i d z ie c in n e j ozy m ło d z ie ż o w e j nie je s t b ła h o s tk ą . D latego w re ' secie p o w in n iś m y s p e cja ln ie uw ażać, co sic w y d a je w te j dziedzinie, a b y nasze dzieci mie m o g ły czyta ć złych , lu b bez.

w a rto ś c io w y c h k s ią że k.

Szczególnie^ dzisiejsze czasy, czasy p o w o je n n e w y m a g a ją z w ra c a n ia s p e c ja ln e j u w a g i na dziecko. P o m ija m ju ż k w e s tie d e m o ra liz a c ji d zie c k a w sze ro ­ k im tego słow a znaczeniu, bo n a w e t „m ia ły sa b o ta ż“ , u p ra ­ wiam y w ła ś n ie przetz n ie d o ro s ­ tk ó w . m u s ia ł w p ły n ą ć deistruik ty w n ie n a _ s u m ie n ie dziecka.

Są dizieci,_ k tó r y m ta s tro n a w o j n y z r a c ji Jeb w ie k u , czy in ­ n y c h p o w o d ó w je s t obca. A le n ie m a dzieci, k tó ire b y n ie m ia ł y zsza rp a n ych n e rw ó w ma siku te k w ła s n y c h prze żyć, ozy przez obcow anie ®e s ta rs z y m i, k tó r z y n ie ś w ia d o m ie n a w e t u - d a ie ła li im swego n a s tro ju . Bez p rze sa d y m ożna pow iedzieć, że w s z y s tk ie nasze dzieci n a d a ją sie do ja k ie g o ś sa n a to riu m ^ gdzie w eisizy i s p o k o ju powiró c ily b y do ró w n o w a g i. N a m n e r w y sa po trze b n e zale d w ie na k ilk ą czy na k ilk a n a ś c ie ła t — naszym dzieciom , p rz y s z ły m b u d o w n ic z y m k ra tju . na całe życie.

f

Trzeba oddać s p ra w ie d liw o ś ć naszym w yd a w co m , że s ta r a ją sie. n a w e t w ty c h tru d n y c h je ­ szcze w a ru n k a c h , o dob re k s ią ' ż k i. nie zapomiimając isieguąć do w y c z e rp a n y c h d a w n ie j­

szych w y d a w n ic tw . B o d a w n y nasz d o ro b e k w te j d z ie d zin ie je s t p o ka źn y. N ie b ędziem y wspominać Hofmainowej, czy K o ­ n o p n ic k ie j — te k s ią ż k i ju ż n ie p o trz e b u ją o m a w ia n ia . K a ż d y je- zna na p am ięć i w ie . że to m uszą znać nasze dzieci. A le je s t w ie le in n y c h godnych w zn o w ie n ia . N p. d z ia ł h is to r y ­ czny. T a k ie n a z w is k a , ja k Gą- s io ro w s k i. P r z y b o ro w s k i. J e ­ z ie rs k i. M ossoezow a czy Buiko'- w ie c k a sa dobrze znane nasze­

m u p o k o le n iu _ i w szyscy za­

c h w y c a liś m y sie ic h p o w ie ś c ią m i. Czekaj i a one ną w z n o w ie ­ nie. A tym -za se m ja k o d o d a t­

n ia p o zycje m ożem y za n o to ­ wać ta k ie k s ią ż k i, ja k „ W a r ­ n e ń c z y k " S m o la rs k ie g o , znanie

"o p is a rz a hitoryozm ego. „ W a r

n e ń e z y k " — to epos p o lskie g o ry c e rs tw a , k tó r e n ie znało, oo to o d w ró t i w o la ło zg in a ć, n iż u s tą p ić p rz e d p rz e w a ż a ją c y m i s iła m i w ro g a . T e sam a ry c e r­

skość p rz e k a z y w a n ą z p o k o le r n ia ma p io ko ła n ie o d n a jd u j e in y w ksią żce K o n a rs k ie g o „ Z lą - czym sie z n a ro d e m “ , i lu s t r u ­ ją c e j dzieje ż o łn ie rz a p o lskie g o

„szu k a ją c e g o d r o g i prizeia k re w i b liz n y do naszej w o ln e j O j­

c z y z n y ".

D r u g i te m a t im teresuljący d z ie ci ri m łodzież, to g e o g ra fia : podróże ii o p is y in n y c h n a ro ­ dów . P ró c z c ie k a w y c h i b a rw n ie p is a n y c h k s ią ż e k F ie d le ra , zre s ztą n a d a ją c y c h sie ra cze j d la tro c h ę s ta rs z e j m ło d z ie ż y , oraz p rz e m iłe j „Sepdżo i jeb' b o b r y " , p is a n e j d la d zie ci, o~

sitatnio. w y d a n o p rz y g o d y c h ło ­ pca z G r e n la n d ii pit. „A n a iru k “ . A u to re m je s t nasz z n a n y p o d ­ r ó ż n ik p o d b ie g u n o w y C e n tk ie ­ w icz, k t ó r y żyw o o p is u je n a m ż y c ie E s k im o s ó w . Z in n y c h k s ią ż e k o p o d o b n y m tem acie m a m y „ K o lo ro w e dzieci*’ : sze­

re g o p o w ia d a ń o dzieciach

p rz e ró ż n y c h n a ro d ó w j szcze­

p ó w ro z s ia n y c h po c a ły m lw ie cie-

W re s z c ie p rz y ro d a , D zieci, k tó r e p a tr z y ły n a w a lk i lu d z i, na m o r d y j b e s tia ls tw a , ¡naucz­

m y m iło ś c i z w ie rz ą t, u m iło w a ­ n ia z ie m i ro d z in n e j. N ie c h ten s p o k ó j, k t ó r y pauutje w n a tu ­ rze. o p a n u je i ic h serca. D o b ro ć d la z w ie rz ą t n ie c h s tłu m i dzi­

k ie in s ty n k ty , k tó r y c h ro zp a ­ noszenie w id z ia ły ta k niedano;

D zie cko nauczone szanować drzew o c zy k w ia t ¡stanow iący je g o w ła s n o ś ć , n ie będzie n is z czyć in n e g o , „h o cudze” . P r z y ­ roda, to s k a rb n ic a te m a tó w d la m ło d z ie ż y , ta k _ ja k i dla n a jm ło d s z y c h dzieci. T ą k ią k s ią ż k i, ja k „S-tairy Ć w irk " , R o sin ikie w icza , będący parnie;

tn ik ie m w ró b la , sta re g o w y g i w ie js k ie g o j a k i o p o w ia d a n ia o | zw ie rzę ta ch L e w ic k ie j, k tó r a i w fo r m ie n o w e le k p rz e d s ta w ia [ ró ż n e p rz y g o d y j o byczaje z w ie rz a t naszych i p ta k ó w -— to ! n a p ra w d ę pożądana le k tu r a | d la d zie ci. D o n ic h ró w n ie ż n a le ż y z a lic z y ć ksią żkę p rz y r o

dnicza zn a w cy naszej f lo r y j fa u n y D y a k o w s k ie g o „N asz la s i je g o m ie s z k a ń c y ". Te po gra,damki z ży c ia la s u sa z a jm u jące_ j p r z y t y m pouczające, p o w in n y b y ć znane ogółow i, naszej m ło d z ie ż y .

P o z o s ta ły b y jeszcze do o m ó ­ w ie n ia k s ią ż k i d la n a szych maj m łodszych. K s ią ż k i p ie p rz e o i ą żonę tre ś c ią , a zią to bogato i l u starowane, bo ta k ie . je s t za w ­ sze życzenie ty c h m iałyeh n ie ty le c z y te ln ik ó w , ile_ słucha­

czy. I t u w y s u w a s ie w a ż n y p ro b le m : ilu s tra c je . O sta tn io uwiążą sie, że ilu s tr a c je d la d z ie c i mrusizą b y ć o d p o w ie d n io w y s ty liz o w a n ie , że b y w y ra b ia ć w dzieciach poczucie a rty z m u . Nasze p o k o le n ie i w cześniejsze w y c h o w y w a ły siie n a o braz­

kach, gdztiie k o ń b y ł k o n ie m , a n ie ja k im ś w y tw o re m c z y je jś fa n ta z ji. I ja k o ś w ty m p o k o ­ le n iu też b y ły g w ia z d y i ta lę n ty , k tó r e same z n a la z ły sobie d ro g i do s ła w y . A inine z w y k łe d zie ci c ie s z y ły sie. że m a ją ma o b ra z k u n a ry s o w a n e z w ie rz ę ta czy lu d z i „ ja k ż y w y c h ". D z i­

siejsze-dzieci-' n ie ra z m uszą iść do s ta rs z y c h i p ro s ić o w y t łu ­ maczeń®, co p rz e d s ta w ia damy obrazek i d z iw ią sie. czemu to w książce w y g lą d a in a c z e j, n iż napra w d ę .

R ó w n ie ż w y d a je mii sie, pa- czeniem poczucia p ię k n a i , es­

t e t y k i , daw anie dzieciom i l u ­ s tr a c ji k a ry k a tu ra ln y c h . D ziec k o n ie m a sadu w y ro b io n e g o i ła tw o p rz y z w y c z a ją ¡sie do te­

go. co m u sie często pokazuje.

C zy m o żn a bedzie spodziew ać sie p ię k n y c h o b ra zó w , c zy b u ­ d o w li po k im ś w y c h o w a n y m n a k a ry k a tu rz e ? G d y m a m dać do r e k i d zie cku k s ią ż k ę daw ­ n ie j w y d a n ą i obecnie, to maj - częściej w y b ó r padia n a daw ne o b ra z k i. Z re sztą i, tu trz e b a za znaczyć, że m a m y te ra z też k s ią ż k i' na d u ż y m p o z io m ie a r ty s ty c z n y m . Z. k s ią ż e k d la - n a j m ło d szych ła d n ie w y d a n e są ta k ie ja k „P u c . B u rs z ty n i g o ­ ście ", G ra b o w s k ie g o z ilu s t r a ­ c ja m i S opocki — m ó w ią c n a ­ w iasem k sią że czki tego a u to ra sa bardzo d o b rą le k tu r ą d ia m ło d szych dzieci — albo B rz e ­

c h w y „P ta s ie p lo t k i“ , k tó r y c h za le tą jest w ie lo b a rw n o ś ć , p rz y d o s k o n a ły m doborze k o lo ró w ż y w y c h i czystych -

T re ś ć ta k ie j k s ią ż e c z k i p o ­ w in n a b yć; bardizo p ro s ta i ł a t ­ wa. W a ż n y m d la m a ły c h d z ie ­ c i je s t dźw ięczny, n ie s k o m p li­

k o w a n y w ie rsz, g d yż lu b ią o- ne bardizo uczyć, sie n a pam ięć p rz e c z y ta n y c h u tw o ró w , co zre siztą doiskoinale w y r a b ia ic h pa­

m ięć. P rze z p o d su w a n ie dziec­

k u rzeczy p ię k n y c h c z y to w postaci ry s u n k ó w , czy ła d n e g o je ż y k a i tre ś c i k s ią ż k i, u s z la ­ c h e tn ia m y je g o . u m y s ł, u c z y . m y cenić to p ię k n o pod każdą je g o p o stacią. K tó ziaś u m ie o- cenić p ię k n o , te n o d w ró c i sie od b rz y d o ty zła. P rz y s ło w ia są podobno m ą d ro ś c ią n a ro d ó w , a jed n o z n ic h m ó w i „c z y m sko r u p k a za m ło d u n a s ią k n ie , ty m na starość- tr ą c i" . J e ś li wiec chcemy, m ie ć w p rz y s z ło ś c i dó b ry c h o b y w a te li naszego k r a ju , d b a jm y o ic h .w y c h o w a n ie t a k ­ że i p rze z p ię k n o i o d p o w ie d ­ n ie k s ią ż k i.

H . Z d zjto w lec ka

Rzeźby

z korzeni ja ło w c a

i

N ie każd y w p a d łb y na m yśl, że korzenie ja ło w c a , pełne różn ych zgru b ie ń i po w y k rę c a n e przez n a ­ tu rę w n a jfa n ta s ty c z n ie js z e k szta ł ty s ta n o w ić mogą o ry g in a ln y m a ­ te ria ł w d rz e w o ry tn ic tw ie . D a ta ­ kiego w n io s k u doszedł je d n a k je ­ den z fa rm e ró w w stan ie A lb e rta w K anadzie, n a z w is k ie m W . G.

Hodgson. Hodgson rzeźb i fig u r k i z k o rz e n i ja ło w c a ju ż od przeszło 15 la t. Rzeźby te, poszukiw ane przez zbieraczy, z d o b y ły m u w ie l­

k ą sław ę i opisane zosta ły przez hiszpańskiego a rty s tę M eszuitę, k tó r y o k re ś lił je ja k o coś zu p e łn ie n o ­ wego i o ry g in a ln e g o w drzew o- r y tn ie tw ie w okre sie o s ta tn ic h

dw óch w ie k ó w . Na n o w y te n m a­

te r ia ł Hodgson n a tk n ą ł się z u p e ł­

n ie przyp a d ko w o . In te re s o w a ł się on ju ż od d a w n a rzeźbą w drze­

w ie i po sia dał pokaźną k o le k c ję prac. G dy pew nego razu podążał sa s w y m b y d łe m przez d z ik ie p o ­ la, z a p lą ta ła m u Się noga w k o ­ rzenie, leżące tu ż n a d ziem ią.

Hodgson w y w ró c i* się, a na stęp­

nie -wręcz po dśw iad om ie z w ró c ił baczniejszą uw agę na przyczynę up ad ku. U d e rz y ł go szczególny w y g lą d korze nia, p rz y p o m in a ją c y k s z ta łty c ia ła lu dzkie go . O dcią ł w ię c k ilk a k o rz e n i i z a b ra ł je ze sobą do dom u. T a m do piero p rz y j rzaw szy się d o k ła d n ie j, p rz y s tą ­ p ił do rzeźb ie nia fig u r e k p rz y p o ­ m ocy p ry m iy w n e g o kozika.

Ja ło w ie c w P ó łn o c n e j A m e ryce je s t z w y k ły m m a ły m krzew em . N ie m n ie j je d n a k, w n ie k tó ry c h częściach k r a ju w y ra s ta on do znacznych ro z m ia ró w . K orze n ie ja ło w c a n ie w ra s ta ją n ig d y z b y t głęboko w ziem ię. Z n a jd u ją się ra cze j tu ż pod ziem ią, lu b na w e t nad n ią . P ow ykręca ne przez n a ­ tu rę w ro z m a ity sposób, c ie m n ie ­ ją w m iejscach w y s ta w io n y c h na d z ia ła n ie p ro m ie n i słonecznych.

Z azw ycza j m a te ria ły , z k tó ry c h rzeźbiarze w y k o n y w a ją sw e dzie­

ła, „p o d d a ją s ię " zup ełnie ich w o li ł pom ysłow ości. A rty ś c i są t u t a j na ogół nie s k rę p o w a n i w s w e j in w e n c ji tw ó rc z e j. T ym cza­

sem p rz y korze niach ja ło w c a spra w a prz e d s ta w ia się zu p e łn ie in a - eaej. A rty s ta , k o rz y s ta ją c y z nich, m u s i Uczyć się i k ie ro w a ć n a tu ­ r a ln y m i zgięcia m i i sk rę c e n ia m i korzenia.

Hodgson o c e n ił bardzo szybko w ie lk ą różnorodność a rty s ty c z ­ n y c h m o ż liw o ś c i p rz y u ż y c iu k o ­ rz e n i ja ło w ca , ja k o m a te ria łu rzeźbiarskiego. Często z b ie ra ł on różne korzenie, nie w iedząc jesz­

cze co będzie z nieb tw o rz y ł. P o­

m ysłow ość jego u w id o c z n ia ła się d o piero w c h w ili rzeźbienia i po znaw ania się z n a tu r a ln y m i l i ­ n ia m i korze ni. % czasem Hodgson doszedł do ta k w s p a n ia ły c h re z u l­

ta tó w s w e j pra cy, że dzieła jego z n a jd o w a ły się na w y s ta w a c h w N o w y m J o rk u , P a ry ż u i in n y c h m iastach św iata.

Hodgson, któ re g o pom ysłow ość n ie og ran iczała się je d y n ie do sa­

mego rzeźbienia, ale ró w n ie ż i do p rz y g o to w y w a n ia sobie o d po w ie­

d n ic h ś ro d kó w pra cy, s tw ie rd z ił po p e w n y m czasie, że jego dom o­

w y k o z ik je s t nieco za d łu g i, w s k u te k czego poszczególne prace

n ie zawsze m u się u d a w a ły . K s z ta ł ty korze ni, ich fo rm y i ro z m ia ry w y m a g a ły innego, o d p o w ie d n ie j­

szego ostrza.

K o rz y s ta ją c je d y n ie z w ła s n y c h m a te ria łó w , o d pa dkó w s ta li, d r u ­ tu, b la c h y itp . Hodgson p rz y g o to ­ w a ł sobie specjalne n o ż y k i: inne dla le w e j i in ne dla p ra w e j rę k i, o różn ych p rz y ty m ksz ta łta c h i o d p o w ie d n ie j ostrości. K o rz e n ie

ja ło w c a b o w ie m z a w ie ra ją ż w ir, k tó r y u tru d n ia bardzo re g u la rn e i do kła dne rzeźbienie.

Hodgson od w ie dza ny b y ł w c ią ­ gu o s ta tn ic h 10 la t przez w ie lu a rty s tó w rzeźb ia rzy, k r y ty k ó w i d z ie n n ik a rz y . Znaczna ilość jego na jle pszych d z ie ł z n a jd u je się o- becnie w po sia dan iu znanych k o ­ le k c jo n e ró w .

(C o u n try L ife )

T ru d n o w to u w ierzyć —

a je d n a k p ra w d a

Ic e lu s M airianus p rz e je c h a ł na je d n y m k o n iu 2.100 k ilo m e tró w w przeciągu s ie d m iu d n i. W y ­ czyn u tego d o ko n a ł on ja dą c z R zym u dó H is z p a n ii, b y p o in fo r ­ m ow ać G ałbę o ś m ie rc i im p e ra ­ to ra Nerona. P rzeciętna, ja k ą p rz e b y w a ł on dziennie, w y n o s iła o k o ło 330 k m . Z a je go w ie lk i w y c z y n o trz y m a ł on t y t u ł pa - try c ju s z a oraz o lb rz y m ie po sia dło­

ści ziem skie. S ta tu a tego n ie ­ z w y k łe g o jeźdźca og lądana je s t 1*0 dziś dzień w m uzeum W a ty ­ k a n u w R zym ie.

*

D n ia 6 p a ź d z ie rn ik a 1888 ro k u w ie lk i uczo ny Edison de m on stro­

w a ł s w ó j n a jn o w s z y w y n a la z e k

— f ilm ru c h o m y . F ilm ten b y ł z s y n c h ro n iz o w a n y z fon ogra fe m , k tó r y w y n a la z ł on dw anaście la t w cześniej.

*

W g ó rskich p ro w in c ja c h H is z ­ p a n ii ludność po dziś dzień uży­

w a d re w n ia n y c h k ó ł u w sze lkich

g a tu n k ó w po ja zd ó w (oczyw iście oprócz sam ochodów). Ciekawsze je s t to, że k o ła połączone są d re w n ia n ą osią, k tó ra obraca się razem z n im i. W y d a je to niesa­

m o w ite d ź w ię k i, ale m ieszkańcy u trz y m u ją , że zapobiega to k a ta ­ s tro fo m na w ą s k ic h drogach gór- \ sk ic h

* i

N a w y s p ie San S a lv a to r usta­

w io n y został p o m n ik , k tó r y ozna­

czać m ia ł m ie jsce lą d o w a n ia K o ­ lu m b a . W ś w ie tle badań na u ko ­ w y c h okazało się, że p o m n ik ten w zn ie sio n y został w c a łk ie m in ­ n y m m iejscu, poniew aż niebez­

pieczne s k a ły oraz s ta łe burze m orskie, k tó re szaleją bez p rz e r­

w y w p ro m ie n iu 4 km . od tęgo m iejsca, u n ie m o ż liw ia ły K o lu m ­ b o w i lą do w an ie w ja k ie jk o lw ie k fo rm ie . Na razie rząd r e p u b lik i San S alvad or n ie nosi się z za­

m ia re m p o p ra w ie n ia tego błę d u historycznego. (A P I)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Front domu Switalskiej z oknami wychodzącymi na ulicę Sienkiewicza został ubezpieczony przez „Sprytnego“ , „K a m il“ zaś zajął stanowisko przy drzwiach

Przy zanurzaniu się będzie on musiał przekroczyć strefę niebezpie­.. czeństwa dla zanurzających się łodzi podwodnych, oraz

Franciszek zajął się rzeczami z k a ju ty kapitańskiej i ślepym kotem, przede wszystkim kotem, o co przełożony spe­.. cjalnie go

„Święte Przymierze“ trzech mocarstw, które rozebrały Polskę, oraz Francji i szeregu państw drugorzędnych, uważało się za chrześcijańską ligę narodów, w

Wraz z'w yb itn y m rozwojem prawa międzynarodowego po pierwszej' wojnie światowej i- narodzeniem Ligi Narodów idea internacjonalizacji winna była, zdaniem wielu

dają życie nowemu pokoleniu lu ­ dzi urodzonych w mieście. To nowe pokolenie kształtowane jest w danym wypadku przy pomocy prawa rozszczepienia mieszańców

wa ludność nie zajmowała się oczywiście rybołówstwem, ani też nie spełniała żadnych funkcji, związanych z przyja­.. zdem turystów czy gości do miejscowego

Starsi będą się wzajem odwiedzać i pogadywać o sprawach świątecznych i sprawach dnia codziennego, od których trudno się oderwać.. A kiedy święta miną,