• Nie Znaleziono Wyników

Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.01.26 nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.01.26 nr 4"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

T i ŻYCIEW

Ilustrowany dodatek tygodniowy

»DZIENNIKA ZACHODNIEGO« N r 4

Mesi&M/ice, 2 6 sły/cxnSu 1 9 4 7 r o k u * K o k 2

Rzadko k tó r y za k ła d n a u k o w y m a ta k Piękne położenie, ja k ie posiada W ro ­ cław skie O b s e rw a to riu m A s tro n o m ic z ­ ne. Z n a jd u je się ono b o w ie m u s k ra ju olbrzym iego i m im o niesłychanego spu­

stoszenia, ja k ie do kon ało tu oblężenie-' teiasta — prześlicznego p a rk u . Przez

"'łą c z e n ie zaś ju ż w czasach p o lskich dalszego obszaru, stanow iącego niegdyś teren o g ró d k ó w d z ia łk o w y c h p o d zarząd U n iw e rs y te tu i P o lite c h n ik i, — p rz e ­ jr z e ń nieza bud ow ana i słoneczna po -

"ń ększyła się w y b itn ie także i z d ru g ie j strony. Już w ię c z z e w n ą trz w id a ć , ja k 'dealne w a r u n k i p ra c y m a ją lu d z ie „o b - Cuią c y z g w ia z d a m i“ .

. T a k się d z iw n ie i szczęśliwie złożyło, z® chociaż do oko ła p a d a ły b o m b y i ro z­

r y w a ły się po ciski, sam gm ach O bser­

w a to riu m , m a ją c y zresztą c h a ra k te r w e -

®°tej w i l i i z ro z le g ły m i ta ra s a m i, pozo- sta} n ie tk n ię ty . U le g ł on w p ra w d z ie Pewnemu w s trz ą s o w i,’ co w nieznacznej

“ erze o d b iło się na fu n k c jo n o w a n iu

^P a ra tu r — po w a żnie jszych szkód je d - r,ak nie doznał.

W c h w ili obecnej W ro c ła w s k ie O b ­ s e rw a to riu m A s tro n o m ic z n e je s t n a j-

'ększym i jedynym tego rodzaju za- . dem n a u k o w y m w Polsce. D w a inne,

■Mianowicie k ra k o w s k ie i po znańskie są Przestarzałe, — w a rs z a w s k ie zostało spalone. D y r e k to r O b s e rw a to riu m , prof.

“ r Eugeniusz Rybka, je s t k o n ty n u a to - fe m tr a d y c ji lw o w s k ic h , następcą zna-

nego uczonego ś w ie tla n e j p a m ię c i p ro f.

M a rc in a E rnsta.

O b s e rw a to riu m A s tro n o m ic z n e we W ro c ła w iu zostało założone w 1790 r., je s t w ię c n a js ta rs z y m w k r a ju . A le ob­

serw acje n a u k o w e w y k o n y w a n e tu b y ły ju ż w la ta c h 1702 — 1715 przez p ro fe ­ sora m a te m a ty k i świężo założonego U n iw e rs y te tu , K rz y s z to fa H e in ric h a k tó r y m . in . w y z n a c z y ł w sp ółrzę dn e geo­

g ra fic z n e W ro c ła w ia . A s tro n o m ia po­

siada w ię c ju ż w naszym m ieście b lis k o 35 0-letnią tra d y c ję .

B ud ow ę o b s e rw a to riu m a stron om icz­

nego po stano w io no w 1788 r. a zadanie to po w ie rzo n o m ło de m u , 24~letniem u p ro fe s o ro w i J u n g n itz o w i. W y je c h a ł on na d w u le tn ie stu d ia astron om iczne do W ied nia , skąd p o w ró c iw s z y w 1790 r. — z a ją ł się o rg a n iz a c ją nowozałożonego o b s e rw a to riu m .

P oczątkow o o b s e rw a to riu m w ro c ła w ­ skie m ie ś c iło się n a „w ie ż y m a te m a ­ ty c z n e j“ głów nego b u d y n k u U n iw e rs y ­ te tu , lecz ju ż w ów czas m ie jsce to u w a ­ żane b y ło za n ie o dpo w iedn ie . W ieżę w ię c prze b u d o w a n o i dostosow ano do p o trze b astron om icznych. W 1817 r. O b ­ s e rw a to riu m W ro c ła w s k ie u zyska ło in ­ s tru m e n t p rz e jś c io w y z K ró le w c a do o b s e rw a c ji czasu i położeń gw iazd , co u m o ż liw iło rozpoczęcie badań a s tro ­ m e try cznych.

Dużego rozgłosu i znaczenia w m ię d z y ­ n a ro d o w y c h k o ła c h astron om icznych

mm

,c

- . *

U * ;

.

is m g m

Wnętrae kopuły głównego budynku Obserwatorium

R om an A ftan azp

Profesor dr Eugeniusz Rybka, dyrektor Obserwatorium

O B S E R W A T O R IU M A S T R O N O M IC Z N E

W E W R O C Ł A W I U

o b s e rw a to riu m n a b ra ło pod energltst- n y m k ie ro w n ic tw e m P olaka, p ro f. B o ­ gusław skiego, k tó r y b y ł d y re k to re m O b s e rw a to riu m W ro c ła w s k ie g o od 1831 do 1851 r. W 1835 r. o d k r y ł on no w ą kom etę, s k o n s tru o w a ł n o w y m ik ro m e tr i oto c z y ł się z d o ln y m i w s p ó łp ra c o w n i­

k a m i, w ś ró d k tó r y c h ja k o asystenci p r a ­ c o w a li także jego d w a j synow ie.

Następcą B og usław skieg o na kate drze a s tro n o m ii b y ł G alie, s ły n n y o d k ry w c a p la n e ty N e ptun a, k tó rą zao bse rw ow ał w B e rlin ie w 1846 r. w e d łu g w ska zów e k fra n c u s k ie g o a stron om a L e v e rrie ra . W śród jego asyste ntów z la t 1851 — 1897 s p o ty k a m y P o la k ó w : M a e h n iko w skie g o , R ostalskiego, B uszczyńskięgo.

W p ie rw s z y c h la ta c h X X w ie k u p a ­ w ilo n y o b serw acyjn e zostały p rz e n ie ­ sione na w ysp ę na O drze ob ok śluzy.

Z a k u p io n o w te d y 203 m m r e fr a k to r z p ie rw s z o rz ę d n y m o b ie k ty w e m a m e ry ­ k a ń skim ' C ia rk ę ’», oęaz d w a duże, n o w o ­ czesne in s tru m e n ty p o łu d n ik o w e , in s tr u ­ m e n t p rz e jś c io w y i k o ło w ie rz c h o łk o w e . Jednakże w ysp a na O drze, położona p ra w ie w ś ro d k u m ia sta , n ie d a w a ła z a k ła d o w i m o żliw o ści dalszego ro z w o ju . T oteż n a ty c h m ia s t po p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia to w e j w 1920 r. prze niesio no O bser­

w a to riu m na te re n p a rk u S z c z y tn ic k ie - go, na ja k im się dziś z n a jd u je . B u d o w ę p a w ilo n ó w oraz przenoszenie in s tr u ­ m e n tó w ukończono ostatecznie w r. 1930.

O bok w ię c głów nego b u d y n k u obec­

nego W ro c ła w s k ie g o O b s e rw a to riu m A stro n o m iczn e g o — sto i jeszcze opodal

„p a w ilo n p o łu d n ik o w y “ z in s tru m e n te m p rz e jś c io w y m i k o łe m w ie rz c h o łk o w y m , służącym do w y zn a cza n ia czasu, oraz paw ilon,, m ieszczący z a k ła d ślu sarski.

O b s e rw a to riu m posiada w ła s n ą salę w y k ła d o w ą , w k tó r e j, na ga le ry jc e , ob ie gające j ją d o koła rozm ieszczone są m u ze a lia z zakresu n a u k i a s tro n o m ii, stare zegary, księ gi, d y p lo m y .

J a k k o lw ie k O b s e rw a to riu m m a ło u - c ie rp ia ło od d z ia ła ń w o je n n y c h — to je d n a k n ie obeszło się i bez p e w n y c h szkód. N a szczęście o c a la ły w całości i są zdatne do u ż y tk u g łó w n e in s tr u ­ m e n ty ; ja k r e f r a k t o r 203 m m i trz y p o łu d n ik o w e in s tru m e n ty , służące, ja k ju ż w s p o m n ia łe m — do w yzn acza nia czasu i położeń gw iazd, zac h o w a ły się nieuszkodzone także dw a cenne in s tr u ­ m e n ty a strofizyczn e, ja k du ży m ik r o - fo to rn e tr Zeissa, służący do badań w id m g w ia zd o w ych , oraz k o m p a ra to r b ły s k o ­ w y , służący do w y s z u k iw a n ia g w iazd zm ie nn ych. Z in s tru m e n tó w p rz e d w o ­ je n n y c h , k tó r e p o zostały w O b s e rw a to ­ riu m , na le ży jeszcze w y m ie n ić p re c y z y j­

ne e le k try c z n e zeg ary w a h a d ło w e , ja k ie p o m y ś ln ie p rz e trw a ły w o jn ę i chodzą zu p e łn ie dobrze. D z ię k i sw em u in s tr u ­ m e n ta ln e m u w yp osa żeniu O b s e rw a to ­ r iu m W ro c ła w s k ie je s t w zupełności p rz y g o to w a n e do fu n d a m e n ta ln y c h ob- s e rw a c y j z zakresu a s tro n o m ii p o z y c y j­

ne j i p ro w a d z e n ia słu żby czasu w o p a r­

c iu o w łasne obserw acje.

D o tk liw ą s tra tą d la O b s e rw a to riu m je s t zag in ięcie o b ie k ty w u fo to g ra fic z n e ­ go o ś re d n ic y 180 m m oraz p ry z m a tu o b ie k ty w o w e g o , w s k u te k czego ważne , o b serw acje fo to g ra fic z n e i s p e k tra ln e są na razie n ie m o ż liw e . Z d e k o m p le to w a n y częściowo zosta ł także syderostat, k tó ry b y ł przeznaczony d la f i l i i w W in d h u k . lecz b r a k i te dadzą się u zu pe łnić. O b­

s e rw a to riu m s tra c iło ró w n ie ż c h ro n o ­ m e try i m aszyn y do licze n ia , co także w p ły w a h a m u ją c o na bieg pra cy.

W r. 1932 O b s e rw a to riu m W ro c ła w s k ie

*Eyskało f ili ę w sąsiedztw ie W ińca w

i

«w. w o ło w s k im w m ie jscow ości B ia ł- ów, d. B e łk a w e , F ilia b y ła barzo ło b rz e urządzona, po siadała trz y pa - ' w ilo n y o b se rw a cyjn e z d o b ry m i in s tr u ­

m e n ta m i, a w ś ró d n ic h r e fr a k to r z obiek ty w e m o ś re d n ic y 25 cm, w ię kszy niż we W ro c ła w iu .

W r. 1934 została założona f ilia O b­

s e rw a to riu m W rocła w skie go , ale ty m razem aż w południowo-zachodniej A fry c e w miejscowości Windhuk. C zy­

nione są intensywne starania w kierun­

ku odzyskania tej placówki dla W ro­

cławskiego Uniwersytetu, ja k k o lw ie k s p ra w a ze w z g lę d u na sw ó j m ię d z y n a ro ­ d o w y c h a ra k te r nie je s t ła tw a do p rz e ­ pro w a dzen ia .

W 1945 r. W ro c ła w s k ie O b se rw ato­

r iu m A s tro n o m ic z n e zostało zajęte p o ­ czątkow o, p rz e z , C zerw oną A rm ię , k tó ra we w rz e ś n iu tego ro k u p rze kaza ła je

k o w ie ie pozbaw ione o p ty k i. P ozostały je d n a k m echaniczne części, stan b u d y n ­ k ó w też je s t d o b ry , je s t w ię c nadzieja, że b r a k i da się u z u p e łn ić i p rz y p ro w a ­ dzić tę p la c ó w k ę do należytego p o rz ą d ­ ku. O b s e rw a to riu m w B ia łk o w ie oddało niegdyś duże u s łu g i p rz y obserw acjach fo to m e try cznych.

W o je w ó d z k i U rz ą d Z ie m s k i p rz y d z ie ­ l i ł U n iw e rs y te to w i c a ły m a ją te k zie m s k i B ia łk ó w o pow . 100 ha, ja k o zabezpie­

czenie te ry to ria ln e te j p la c ó w k i n a u k o ­ w ej. M a ją te k o b ję ty został w stanie k o m p le tn e j de w a sta cji. S k ro m n y m i śród

Pawilon południkowy z instrumentem przejściowym i kołem wierzchołkowym, które służą do wyznaczania czasu

U n iw e rs y te to w i. W ciągu w rze śn ia — p ie rw s z y m i p ra c a m i o rg a n iz a c y jn y m i, z w ią z a n y m i z p rz e ję c ie m O b se rw a to ­ r iu m przez w ładze polskie, z a jm o w a ł się d r. K . K o rd y lę w s k l, a d iu n k t O bser­

w a to riu m A stron om iczn ego U. J. W paź­

d z ie rn ik u 1945 r. p rz y b y ł do W ro c ła w ia ze L w o w a p ro f. d r. E ugeniusz R y b k a i o b ją ł k ie ro w n ic tw o o b s e rw a to rió w U n i­

w e rs y te tu W rocła w skie go .

Rozpoczęto pra cę p rz y dostosow aniu in s tru m e n tó w do o b s e rw a c ji i n a p ra w ie uszkodzonych b u d y n k ó w . T rzeba b y ło usunąć dro bn e uszkodzenia w in s tr u ­ m entach, poprzeciągać n it k i pajęcze w m ik ro m e tra c h ,n a p ra w ić i u ru c h o m ić zegary w a h a d ło w e , up o rz ą d k o w a ć c a ł­

k o w ic ie rozrzu con ą b ib lio te k ę , złożona z 9.000 to m ó w itd . N a leża ło ró w n ie ż za­

ją ć się f ili ą w B ia łk o w ie .

F ilia ow a u c ie rp ia ła znacznie w ię ce j n iż głów n e o b s e rw a to riu m , gdyż w s k u ­ tek ra b u n k ó w , in s tru m e n ty zostały c a ł­

k a m i, p rz y n ie w ie lk ie j pożyczce B a n k u R olnego u ru c h o m io n o ju ż je d n a k gospo­

d a rk ę ro ln o -h o d o w la n ą .

Do la ta 1946 r. zasadnicza p ra ca p rz y n a p ra w ie uszkodzeń w b u d y n k a c h i uzu­

p e łn ia n iu b ra k ó w została zakończona i m ożna b y ło rozpocząć system atyczne prace obserw acyjne. N a razie prace ta ­ k ie są w y k o n y w a n e dużym in s tru m e n ­ tem p rz e jś c io w y m (D r. A . O p o lski) i g łó w n y m re fra k to re m (p ro f. E. R ybka).

O bserw acje z in s tru m e n te m p rz e jś c io ­ w y m w ią ż ą się z zagadnieniem a b e ra c ji ś w ia tła , zaś re fra k to re m ^ p ro f. R y b k a o b serw uje g w ia z d y p o d w ó jn e oraz za­

k ry c ie g w iazd przez księżyc. W g ru d n iu 1946 r. O b s e rw a to riu m s p ro w a d z iło chro n o m e tr ze S z w a jc a rii, co znacznie u ła ­ tw ia pracę obserw acyjną.

Obserwatorium nawiązało k o n ta k t z przeszło dwustu zagranicznym i obser­

w atoriam i, skąd zaczynają ju ż napływać

(2)

d o d a t e k t y g o d n io w y

d z ie n n ik a z a c h o d n ie g o

* Nr 4 (ŚWIAT I ŻYCIE)

M o r e l i Si. Korowicz

Na drodze do zabezpieczenia pokoju

i i.

OD L IG I NAKODOW DO NAKODOW ZJEDNOCZONYCH

Nie ma już chyba wielu naiwnych, którzy by wierzyli, że przepisy prawa są w stanie, same przez się, zorganizo­

wać pokojowo społeczność międzynaro­

dową i zapewnić światu pokój. Teoria prawa międzynarodowego wskazuje dro­

gi, względnie wskazywać powinna, po jakich państwa iść mają w prawnym regulowaniu swych wzajemnych stosun­

ków, zgodnie z rzeczywistymi wymo­

gami współżycia międzynarodowego, Proponowania rozwiązań abstrakcyj­

nych, idealistycznych, z tendencjami życia niezgodnych, nie może być jej za­

daniem, przeciwnie, zgłębiając każdy problem aż do jego podstaw, zestawia­

jąc przyjęte przez siebie za słuszne idee z życiem, ostrzegać winna prawodawców przed stwarzaniem norm, które życie od­

rzucić musi.

Prawo międzynarodowe publiczne li­

czyć się winno organicznie i problema­

mi politycznymi i ekonomicznymi, dzie­

lącymi lub łączącymi państwa, które wzajemne stosunki ma regulować. Gdy temu kapitalnemu warunkowi nie czyni ono zadość, staje się fikcją, przyjętą Jako prawo do czasu, gdy jako niewygodna lub dostatecznie skompromitowana, zo­

staje zdemaskowana i odrzucona. Nic piękniejszego 1 łatwiejszego, jak ułożyć iekst traktatu o współżyciu państw w miłości i zgodzie, współpracujących ze sobą harmonijnie, a nieuniknione, mimo wszystko, nieporozumienia i spory, od­

dających pod orzecznictwo odpowied­

nich sądów i innych instancji między­

narodowych, których wyroki są defini­

tywne i bezwzględnie obowiązujące.

Łatwo przecież, na zasadzie przyjętych przez siebie idei dobra i pożytku, zła i szkodliwości, ułożyć projekt urządze­

nia raju na ziemi, do którego realizacji potrzebne są wszakże tylko dwie tak

„drobne" rzeczy: rozum i dobra wola.

Niestety homo sapiens, homo oecono- micus i homo passionis nie umieją zna­

leźć i utrwalić wspólnego języka.

Wydawało by się, że ¡.niezwykły roz­

wój środków komunikacyjnych od stu lat, łączących ze sobą państwa i narody, szybko wpłynie naprzód na duchową, później na faktyczną i prawną interna­

cjonalizację świata. Była to przecież wielka idea Saint - Simonistów, jakże słuszna w swych-.: . teoretycznych zało­

żeniach. Wraz z'w yb itn y m rozwojem prawa międzynarodowego po pierwszej' wojnie światowej i- narodzeniem Ligi Narodów idea internacjonalizacji winna była, zdaniem wielu pacyfistycznych autorów, wcielać się stopniowo w życie przez ogólne uznanie bezwzględnego prymatu prawa międzynarodowego nad wewnętrznym, przez stopniowe ograni­

czanie suwerenności państw na rzecz Ligi Narodów, przez stopniową elimi­

nację uczuć nacjonalistycznych na rzecz idei międzynarodowej wspólnoty ludzi i ich kultury materialnej i duchowej.

Rozwój rzeczy poszedł jednak w zgoła odmiennym kierunku.

Wynalazki techniczne i maszynizm o- statniego stulecia nie wpłynęły na zra­

cjonalizowanie myśli ludzkiej w kwe­

stiach zasadniczych zagadnień życia grui społecznych i ich współżycia z in­

nymi grupami społecznymi. Mistycyzmy narodowe i państwowe nie tylko nie przestały istnieć i działać, ale wzmoc­

niły się, a jeżeli znikają, to tylko, aby ustąpić miejsca innym, zwykle jeszcze bardziej intensywnym i bojowym, a na­

miętności, raz poruszone, nie słuchają zwykle głosu rozumu.

Niewątpliwie charakterystycznym jest obecne, po ostatniej straszliwej wojnie, nasilenie nacjonalizmów. Masakra m i­

lionów istnień ludzkich nie odstrasza ludzi, którzy byli jej świadkami, od wzięcia udziału w nowych rzeziach, aby tylko zachować lub uzyskać jakieś dro­

bne terytorium, uznane za część oj­

czyzny, Ponad życie nadal stawiane są dobra idealne, związane z przywiąza­

niem człowieka do swych odrębności narodowych i do ziemi ojczystej. Tylko siła, zaopatrzona w bezwzględny przy­

mus, zmusza ludzi w takiej sytuacji do wyrzeczenia się bojowych zamiarów, ale iskrzący się w duszy żar nienawiści za krzywdę, w swoim oczywiście rozu­

mieniu, nie wygasa, czeka sposobności, aby wybuchnąć niszczącym płomieniem.

Arcybogata jest w świecie literatura wskazująca, jak bardzo silnie na współ­

życie narodów wpływają stosunki go­

spodarcze: istnienie obok siebie państw biednych i bogatych, imperializmy go­

spodarcze państw ekonomicznie potęż­

nych, szukających w świecie surowców, a zarazem rynków zbytu dla swych przemysłów zatrudniających dziesiątki milionów ludzi.

Literatura ta szczegółowo motywuje I licznymi dowodami historycznymi po­

piera twierdzenie, że walka o surowce i rynki zbytu jest głównym motorem działań politycznych wielkich mocarstw na arenie międzynarodowej. Walczą one równocześnie o pokój społeczny u sie­

bie, o zapobieżenie bezrobociu 1 o swój dalszy rozwój ekonomiczny, dla życia ich już niezbędny. Walczą więc o ko­

nieczny rozwój swych wpływów w świe­

cie, warunkujący 1 uwarunkowany ich potęgą gospodarczą 1 polityczną, opartą o potęgę zbrojną. W swej konkurencji z innymi mocarstwami, wielkie te po­

tęgi posługują się, w. miarę potrzeby, za­

wsze łatwo dającymi się wywołać kon­

fliktam i mniejszych państw, swych sate­

litów lub „sympatyków“, bo nic prost­

szego, jak drzemiące pasje rozbudzić.

Ta materialistyczna filozofia stosun­

ków międzynarodowych jest niewątpli­

wą prawdą w bardzo wysokim stopniu.

Nie jest prawdą wyłączną. Bo chociaż do celów najbardziej materialistycznyćh nader często dąży się używając haseł idealistycznych, głosząc posłannictwo narodu itd., elementy duchowe nie prze­

stają istotnie odgrywać roli dominują­

cej w życiu narodów, a tym samym wpływać na formowanie ich stosunku do innych narodów. Jednym z takich elementów, elementem głównym, jest przywiązanie narodu do swych odręb­

ności kulturalnych, do swej wolności regulowania swych wewnętrznych sto­

sunków, przywiązanie do własnej ziemi, do własnego państwa, względnie dąże­

nie do niego, o Ile naród go nie posiada.

Idee narodowa w szerokich masach Jest stosunkowo świeżej daty, ja k wiadomo, jest tworem ubiegłego stulecia, ale ma ona teraz moc żywiołu, którego energię i siły należy kierować ku celom godnym wielkości idei, aby nie szły drogą ohyd­

nego szowinizmu, słusznie zwanego nacjonalizmem zoologicznym. Przecho­

dzić jednak do porządku dziennego nad ambicjami, pragnieniami narodu i po­

stulatami, które na zasadzie prawa natu­

ralnego uważa się na słuszne, nie mo­

żna w organizacji stosunków między­

narodowych, o ile ma ona być trwałą.

Chcąc dla dobra pokoju uporać się z aspiracjami narodowymi, nie dającymi się racjonalnie zaspokoić, a stwarzają­

cymi trudności, można iść dwiema dro­

gami, aby trwale rozwiązać problem:

albo wpłynąć na zmianę stanowiska na­

rodu przez wywołanie w nim przeświad­

czenia, że to, co uważa za swe prawo, nie jest nim według zasad sprawiedli­

wości, albo biologiczne zniszczenie tego narodu hitlerowskimi metodami. Nie ma innego rozwiązania, które by pozwalało patrzeć na -dotychczas zadrażniony od­

cinek stosunków międzynarodowych,

jako na definitywnie śpacyfikowany, o ile w ogóle mówić można o definityw­

nym uregulowaniu stosunków między państwami w większości dziedzin łączą­

cego Ich życia.

Problem różnic, zachodzących w idea­

łach życiowych narodów „starych", pra­

gnących pogłębiania swego stanu posia­

dania i stabilizacji i narodów „młodych", przejętych ideą swego posłannictwa, pełnych energii ekspansywnej, o odręb­

nej kulturze i odrębnej postawie wobec życia, tkwić będzie niewątpliwie-u sa­

mych podstaw trudności w organizacji pokojowej społeczności międzynarodo­

wej. Tymczasem zaś, wobec „postępów“

sztuki zabijania i niszczenia, utrzymanie pokoju jest dla ludzkości koniecznością elementarną; musi być znaleziona for­

muła w tyciu i prawie pokojowego współżycia państw i pokojowej likwida­

cji choćby najcięższych sporów i naj­

głębszych przeciwności.

Ligą Narodów przygotowywano Je­

szcze w czasie trwającej, pierwszej wojny światowej. Podobnie przygoto­

wywały mocarstwa anglosaskie i ZSRR.

wspólnie s Innymi państwami bloku antytotallstycznego, Organizację Naro­

dów Zjednoczonych. Główną rolę ode­

grały tu Stany Zjednoczone A. P„ któ­

rych wielki prezydent, Franklin Roose­

velt, nie bacząc na ówczesną formalną neutralność tego mocarstwa, nie'w ahał się ułożyć i ogłosić w dniu 14 sierpnia 1941, K arty Atlantyckiej, zawierającej zasady, wspólne dla polityki ich państw.

W punktach 6 i 8 wyrażono nadzieję, że po ostatecznym zniszczeniu nazistow­

skiej tyranii zapanuje pokój, który po­

zwoli wszystkim narodom żyć bezpiecz­

nie wewnątrz ich własnych granic i za­

pewni wszystkim ludziom we wszystkich krajach egzystencję, wolną od strachu i niedostatku.

Autorowie K arty Atlantyckiej w yra­

żają przeświadczenie,'że wszystkie na­

rody świata winny zrezygnować o- statecznie z używania siły, a to zarówno ze względów praktycznych jąk moral­

nych. W dniu 1 stycznia 1942 r., a więc

już jjo przystąpieniu Stanów Zjedno­

czonych do wojny przeciw państwom osi, dwadzięścia sześć państw — wśród nich Polska — podpisały w Waszyng­

tonie Deklarację Narodów Zjednoczo- nych, ze Stanami Zjedn.,. ZSRR. i W iel­

ką Brytanią na czele. Stwierdzają one, że zupełne zwycięstwo nad wrogiem jest sprawą zasadniczą, aby'bronić ży­

cia, . wolności, niepodległości, wolności religijnej oraz utrwalić prawa człowieka i sprawiedliwość w ich własnych kra­

jach i w innych. W tym celu zobowią­

zują się walczyć wspólnie, i do końca przeciw hitleryzmowi.

W wyniku konferencji czterech mo­

carstw (Stanów Zjedn., ZSRR., Wielkiej Brytanii i Chin) ogłoszona została w Moskwie pod datą 30 października 1943 roku, wspólna ich Deklaracja o zbioro­

wym bezpieczeństwie. Powołując się na Deklarację Narodów Zjednoczonych, mocarstwa uznają (p. 4) konieczność stworzenia, o il« możliwe, jak najśpiew­

niej, powszechnej organizacji między-*

narodowej, opartej o zasadę suweren­

nej równości wszystkich państw poko­

jowych, aby zapewnić utrzymanie po­

koju i bezpieczeństwa międzynarodowe­

go. W tym samym duchu wypowiada się i Deklaracja podpisana w dn. 2 gru­

dnia 1943 r. w Teheranie przez mar­

szałka Stalina, prezydenta Roosevelts 1 premiera Churchilla.

Idea Organizacji Narodów Zjednoczo­

nych przybrała postać konkretną z chwilą, gdy eksperci czterech mocarstw, zebrani od sierpnia 1944 w Dumbarton Oaks pod Waszyngtonem, ogłosili w dniu 7 października tegoż roku projekt statutu Organizacji. Konferencja w Jał­

cie przedstawicieli państw anglosas­

kich i ZSRR. zdołała uzgodnić sporną kwestię prawa veta głównych mo­

carstw w łonie Organizacji, i w Dekla­

racji z drt. 12 lutego 1945 r. ustaliła na dzień 25 kwietnia termin zebrania Się w San Francisco konferencji przedsta­

wicieli wszystkich państw — Narodów Zjednoczonych, dla opracowania osta­

tecznego statutu Organizacji.

Prace Konferencji w San Francisco były wielce ułatwione przedłożonym jej

projektem z Dumbarton Oaks, któreg0 przepisy stały się zresztą trzonem przy­

szłej K arty Narodów Zjednoczonych.

Pięćdziesiąt delegacji zebrało się w Sao Francisco, pięć języków uznano za ofi­

cjalne (angielski, rosyjski, francuski, hiszpański, chiński) z tym, że angielski i francuski przyjęto jako języki pracy, tj., że wszystkie przemówienia musiały być przetłumaczone na oba języki, o 11®

w nich nie były wygłoszone. Dokumen­

ty i sprawozdania z obrad Konferencji , i jej poszczególnych sekcji, obejmują osiem tomów po 1000 stron druku, w obu tych językach. Pozostałe Języki oficjalne doszły do głosu przy ostatecz­

nym ustalaniu tekstu Karty, który pod­

pisano w dniu 26 czerwca 1945 roku.

Polska podpisała Kartę dodatkowo, w dniu 15 października tegoż roku, lec*

na zarezerwowanym sobie dawniej miejscu jako pięćdziesiąte.pierwsze pań­

stwo, ratyfikowała ją zaś w dziewięć dni później jako dwudziesta szóste.

Karta weszła w tycie w dniu 25 paź­

dziernika, po nadejściu do Waszyngtonu przewidzianej nią, minimalnej liczby dwudziestu dziewięciu ratyfikacji, w tym pięciu głównych mocarstw (Sta­

nów Zjednoczonych, ZSRR., Wielkiej Brytanii, Francji I Chin). Potężna orga­

nizacja międzynarodowa pod nazw*

„Narody Zjednoczone" została założona.

Moment ten ogłosił uroczyście światu.

Jamę* F. Byrrtes, minister spraw zagra­

nicznych Stanów Zjednoczonych, uwa­

żając, że w dziejach ludzkości rozpo­

czyna się nowa era.

(W następnym numerze zamieścimy dalszą część artykułu p. t. „Organizacja Narodów Zjednoczonych“.)

* ERRATA

W pierwszej części artykułu, zamie­

szczonej w numerze 3, wkradła słę • - myłka.

W zdaniu zaczynającym się od słów:

„Biorąc ten tekst za wierne z chińskie­

go . . winno być „Państwa Środka“ za­

miast „Państwa Smoka“.

Siedziba biskupów polskich na Warmii

Jedynym z zabytków, świadczących 0 polskości Pomorza Wschodniego, który przetrwał szczęśliwie zawieruchę wo­

jenną, jest zamek biskupi w Lidzbarku Warmińskim. Położony malowniczo nad rzeką Łyną, na wzgórzu dominuje nad miastem swą masywną budowlą. Syste­

mem krużganków przypomina zamek królewski na’ Wawelu.

Przeszłość zamku lidzbarskiego sięga dawnych czasów. Jest rzeczą pewną, że został on pobudowany dla ochrony W armii przed napadami Krzyżaków.

Stare kroniki podają, że zamek został założony przez biskupa Jana Z M y śni (1350- 1355), zaś budowlę ukończyli:

Jan I I i Henryk I I I z Zerbunia (1373 do 1401). Małą kapliczkę na pierwszym piętrze zamku wybudował Łukasz Wacelród. Prace zdobnicze zostały w y­

konane za czasów Jana Szczepana Wydźgi w r. 1675.

W jednym z dokumentów, który rzuca światło na przeszłość zamku, czytamy:

„Anselm, pierwszy polski biskup na Warmii, dał kapitule w r. 1260, przy za­

łożeniu tejże, wolny wybór biskupa i kanoników i potwierdził jako legat pa­

pieski swój własny utwór. Przez to u- chroniono Warmię przed wpływem za­

konu krzyżackiego i wolność, w y ją t­

kowe stanowisko i rozkwit biskupstwa zapewniono. Łódką samodzielności swej wiedzieli biskupi warmińscy tak zręcz­

nie kierować aż do r. 1772, że wszelkie skały ominęli. Zakon krzyżacki coraz więcej światowy i dlatego łakomy na kraj, starał się po kilka razy biskup­

stwo ujarzmić, lecz bezskutecznie. Osta­

tni raz starał się to uczynić wielki mistrz Albrecht. Zająwszy w wojnie przeciw Polakom największą część W ar­

mii, zwrócił się on w r. 1523 do papieża 1 wytłumaczył mu korzyści, które by miało przyłączenie W arm ii do państwa krzyżackiego. Lecz papież odmówił. Na szczęście, bo w innym razie byłaby po­

dług ludzkiego przewidywania także w dzisiejszej W arm ii religia katolicka, od ojców odziedziczona, zaginęła, tak jak w owych dwóch trzecich częściach die­

cezji, które znajdowały się w Książę­

cych Prusach.“

Burmistrz lidzbarski Österreich, który żył około r. 1500 w „Heilsberger Chro­

nik“ pisze:

„Ponieważ zakon krzyżaoki biskup­

stwu warmińskiemu tak bardzo doku­

czał, ażeby takowe pod swe jarzmo do­

stać, byłby on rzeczywiście dopiął celu.

gdyby na czas temu nie zaradzono. Zda­

rzyło się bowiem, że biskupstwo to za sprawą zakonu krzyżackiego 8 lat było bez biskupa. Dlatego postanowiono, przeciw takowej biedzie w biskupstwie kilka twierdz pobudować, do czego pod­

dani z pomocą bardzo chętnie się oka­

zywali. Zatem kazał biskup zamek w Lidsberdze od fundamentu z okazały tui

murami i z wielu sklepami pod nim po­

budować, utwierdzenia zaś jego ziemią napełnić. I pobudowano za życia bi­

skupa Jana z Myśni na chłopa wysoko...

Tej budowie byłby mistrz ze swym za­

konem krzyżackim chętnie przeszkodził, lecz oni nie wiedzieli jak to zrobić, bo byli oni .już w Niemczech osławieni, że byli prześladowcami księży. Dlatego nie wiedzieli, ja k to zrobić.“

To samo o fundowaniu zamku lidz­

barskiego co i Österreich, pisze w swym tłumaczeniu T. Treter, także Grunau, ■

Stare druki mówią

O lsztyn. P ie rw s z a w y s ta w a d r u k ó w raaizmnskich, z urw ani- zow aha przez I n s t y t u t M a z u r­

s k i w 01s® tyuie. cieszy się o l­

b rz y m im powodzeń tern. S ta re d r u k i, d a ją ce św ia d e c tw o p o l­

s k o ś c i w ie m m a z u rs k ic h , śpią-*

gpają iię zn e rzesze- społeczeń­

stwa. m ie js c o w e g o i z c e n tr a l­

n e j P o ls k i.

O b o k w ie lk ie j w a rto ś c i d y- daktyesm ej w y s ta w a posiada ró w n ie ż duże zmaczanie p o li­

tyczne: p rz y p o m in a b o w ie m szerszem u o g ó ło w i, że z ie m ie P ru s W sc h o d n ic h , będące do n ie d a w n a b a s tio n e m p ru sa c- tw a n ie m ie c k ie g o , b y ły od X V I w ie k u k o le b k ą p iś m ie n n ic tw a p o lskie g o , a w c ią g u w ie k ó w n a s tę p n y c h w ie lk im o ś ro d ­ k ie m m y ś li i tw ó rc z o ś c i p o l­

s k ie j.

N a M a z u ra c h d ru k o w a n e

by­

ły

p ie rw s z e k s ią ż k i p o ls k ie , p o w s ta ła tu p ie rw sza p o ls k a gazeta. B y ła to co p ra w d a pra w ie w y łą c z n ie tw ó rczo ść o c h a ra k te rz e r e lig ijn y m , lecz w y c is n ę ła o n a swe s iln e p ię t­

no n a m ieszkańcach ty c h ziem i p o z o s ta w iła n a n ic h nieza­

t a r t y ślad polskości.. T a k i np.

K a n c jo n a ł P o ls k i J e rze g o W a - sia ń skie g o , do d z is ia j u ż y w a ­ n y na M a z u ra c h , je s t ksią żką , z, k tó r ą M a z u r n ie ro z s ta je eię od

kołyski do grobu.

Ziemia Mazurska wydała takich pisarzy jak Mrongo

wina»

i G-izerwiusz oraz. chlu­

bę nauki polskiej Wojciecha Kętrzyńskiego. Na Mazurach urodził się ij tworzył wieszcz ludu mazurskiego, • Michał Kajka.

Wystawa zgromadziła, prace

21

pisarzy i działaczy

m a z u r­

skich, ocalonych * pożogi yw):

lennej.

m u m m - nTWi-su t i m i m i i i t i

»

żyjący około 1500 r., prałat-kanonik warmiński (1447), Plastwig, który „jest w swych opowiadaniach bardzo pewny“

(kan. prof. Eichhorn Z. f. G. E. I. 115 i Henneberger w „Erclerung der Preus- sischen grossem Landtafel S. 140“).

Następca biskupa Jana z Myśni, Jan' Drugi, budował zamki na W arm ii dalej.

Lecz gdy wielki mistrz krzyżacki chciał go zamordować, musiał uciekać w prze­

braniu na dwór papieski, gdzie został za sprawą Krzyżaków otruty (Plastwig .p 65 Grunau IX . II. & 2, Österreich 77—79, Treter 15— 18).

W r. 1442 część zamku padła pastwą pożaru, którą w następnych latach od­

budowano. Wspomina o tym kronikarz, który pisze:„Anno domini 1 4 4 2 ... w y­

paliła się część zamku lidzbarskiego i niektóre belki spadły na wewnątrz na sklepienie i je załamały ..

Dalsze losy zamku przedstawią naj­

lepiej historycy, których wypowiedzi cy­

tujemy: Adolf Bötticher w „Bau- und Kunstdenkmäler“ IV , Ermland (r. 1894) na str. 136 pisze:

„Po odejściu biskupa Krasickiego 1795 stał zamek zupełnie próżny i stał się nieomal ruiną. Biskup Stanisław miał zamiar przenieść seminarium dla kle­

ryków z Braniewa tu dotąd, ale na­

czelny prezes sprzeciwił się temu, pisząc dnia 6 czerwca 1839: „Królewskie mini- sterium spraw duchownych zważywszy na coraz gorszy stan, grożący zawale­

niem i zbyteczność starego dotychczaso­

wego biskupiego zamku w Licberku ra­

zem z nowoprzybudowanym skrzydłem uważało za odpowiednie, sprzedać to stare tłpmostwo, lub dla użycia mate­

riału rozebrać, a należący do niego ogród na sprzedanie oddać!“

Dopiero na odwrotne przedstawienie biskupa przyznał: „że stary zamek w Licberku wraz z zamkową kaplicą dla dalszego otrzymania, choćby tylko jako ruina, godzien jest. Tak tedy zamie­

niono w r. 1861 zamek, dawne wspaniałe mieszkanie biskupów polskich, na za­

kład dla sierot i chorych na koszt bi­

skupi.“

7, historii rozbudowy i upiększenia zamku biskupiego w Lidzbarku za cza­

sów polskich i upadku tegoż po obrabo­

waniu W arm ii przez rząd pruski warto przytoczyć kilka szczegółów z wykładu, który miał w dniu 9. X. 1905 r. w Lidz­

barku ówczesny przewodniczący towa­

rzystwa historycznego warmińskiego, prepozyt prof. dr. Dittrićh:

„Z roku 1767 — mówił Dlttrlch — mamy przed nami Inventarium kano­

ników, które nam daje dosyć dokładne wyobrażenie o ówczesnym stanie zam­

ku. Przed południową stroną starego zamku został wówczas po połowić X V I I wieko «owy zamek pobudowany, który

’>vł w ' ’ ' 'wą rezydoncją b iskupów ...

Nowa ta rezydencja istniała jesioze w

r. 1795 (w roku, w którym skończył?

się rządy biskupów polskich na W ar­

mii), aż w pierwszą połowę X I X wie­

ku; tylko skrzydło, które do północnej strony zamku obok ośmiokątnej w ie­

ży było nadbudowane i które z naprzód wystającego domu i kilku pokoi się skła dato, kazał Krasicki złamać. Jako po­

wód złamania podano to, ie skrzydłu to jest zbyteczne, ie biskup po zajęciu W armii przez rząd pruski, które w r.

1772 nastąpiło, za bardzo w swych środ­

kach był ograniczony, ażeby móc tył«

budowli utrzymać.“

O malaturze w głównej sali zamku powiedział prof. Dittrićh, że była ona

„bardzo dobrą robotą“, twierdząc, ż®

„motyw ozdób jest do tego czasu be*

przykładu w obrębie tej ziemi" (a więc podług Steinbrechta nie ma ona nic wspólnego ze sztuką i kulturą niemiec­

ką. Dittrićh stwierdził powyższe na podstawie zdjęć dokonanych przez ge- heimrata' Steinbrechta). Równocześnie wymalowano ukoronowanie M a rii na ścianie kaplicy, malowidło, które jest o wiele lepsze niż wiele innych fres­

ków sztuki średniowiecznej. Salę t i kazali wymalować biskupi Rudnicki i Radziejewski.

„Na początku X V I I I wieku wymalo­

wano całą salę purpurowo . . . Ozdób?

liściowe są tylko w ogólnych zarysach malowane, lecz komnaty te musiały bar­

dzo wspaniałe wrażenie robić.“ Według zdania prof. Dittricha malatura ta po­

chodzi z czasów biskupa Stanisław»

Grabowskiego, który herby aż do swe­

go własnego wymalował i salę obraza­

m i biskupów ozdobił.

Po opanowaniu W armii Prusae?

splądrowali zamek, a w r. 1812 znaj­

dował się on w stanie opłakanym 1 tym stanie przetrwał do r. 1923, kiedy to Steinbrecht rozpoczął pracę w celu przekształcenia zamku i upodobnieni®

go do budowli krzyżackiej.

Najważniejsze jednak to, że mim9 ogromnego wkładu pieniężnego nie u- dało się Steinbrechtowi zatrzeć śladów polskości zamku. Jeszcze do dziś dni*

na ścianach głównej sali widnieją her­

by biskupów polskich, a spod opadają"' cego tynku wyłaniają się na ścianach stare malowidła, napisy itp.

Po zakończeniu prac umieszczono * zamku muzeum, z którego skrzętni«

sunlęto wszystkie eksponaty, któro m o­

głyby świadczyć o polskości Pomor**

Wschodniego. Wydano kilka pięknych broszur o zamku, w których z wrodzc ną Niemcom bezczelnością propagow*' no piękną budowę Jako t w ó r . . . ni«' mlecki. Było to jedno z drobnych kłamstw’ i oszustw, na całości których Niemcy budowali swoją potęgę.

Dziś zamek jest jednym z ocalałych dokumentów polskości Pomorza Wsch°"

dnlego. Antoni K w ia tk ó w *»

(3)

Nr 4 (Ś

w i a t i ż y c ie

; DODATEK TYGODNIOWY „DZIENNIKA ZACHODNIEGO*’ III

Z b ig n ie w Korosado irie z

Nowe drogi ratownictwa i przewodnictwa tatrzańskiego

C zło n ko w ie T atrzań skieg o P ogotow ia R a tu n ko w e g o o b s e rw u ją bacznie zjeżdża­

ją c y c h n a rcia rzy V - Foto Z. Korosadonicz Zakopane, w styczniu.

Wszyscy b y w a lc y K asprow ego W ie r­

chu, n a rc ia rz e i en tuzja ści słońca g ó r­

skiego, za żyw a ją cy k ą p ie li słonecznych na tarasach b u d y n k u stacyjnego, n ie je ­ d n o k ro tn ie m u s ie li zauw ażyć na K a ­ s p ro w y m lu d z i z przepaską na ra m ie n iu , na k tó r e j w id n ie je n ie b ie s k i k rz y ż w b ia ły m po lu . Czasem u b ra n i po g ó ra l­

sku w b ia ły c h „c y fro w a n y c h “ p o rtk a c h , czasem po cepersku, raz m ło d z i to znów starzy, wąsaci. T o ra to w n ic y T a trz a ń ­ skiego, O chotniczego P og otow ia R a tu n ­ kowego, p e łn ią c y służbę s ta ły c h d y ż u r­

nych w teren ach n a rc ia rs k ic h K a s p ro ­ wego.

W’ ie lu zapewne ze zjeżdżających z K a ­ d ro w e g o n a rc ia rz y zu p e łn ie n ie zdaje sobir, s p ra w y z tego, że w ślad za każ- ich b a rd z ie j lu b m n ie j u d a n y m szu-

®ertV śm ig a m i czy c h ris tia n ia m i biegnie j . b ^ z n e s p o jr z e n ie r a t o w n ik a t a t r z a ń - -sRego, starego w y g i górskiego, k tó ry g o to w y je s t w ka żd e j c h w ili spieszyć z pom ocą w ra z ie p rz y k re g o w następst­

w a u p a d k u , po cią gaj ąfeego za sobą ta ­ k ie czy inne o b ra ż e n ia -c ia ła .'

T a trz a ń s k ie O chotnicze P ogotow ie R a tu n k o w e czuwa. D w óch d y ż u rn y c h w yjeżdża codziennie pierw szą k o le jk ą

na K a s p ro w y by p e łn ić swą służbę do zm roku , do c h w ili gdy K a s p ro w y o p u ­ stoszeje a n a rc ia rz e zjadą w d o lin y . . W tedy zjeżdżają i ra to w n ic y : je d e n po­

p u la rn ą tra s ą zjazdow ą przez H a lę G ą­

sienicową, d ru g i taką ż trasą przez D o­

lin ę G oryczkow ą. Po drodze p rz e p a tru ją o k o lic z n y teren. O ile w d o ln y c h p a r­

tia c h gó r b ra k jeszcze śniegu i nie ma możności aby gdzieś w dole t k w ił n ie ­ szczęsny n a rc ia rz ze zła m an ą czy ze z w ic h n ię tą nogą, d y ż u rn i- P og otow ia zjeżdżają o s ta tn ią k o le jk ą . N ie ła tw ą je s t służba w P og otow iu. T ra n s p o rt ra n n e ­ go o d b y w a ją c y się zazw yczaj w cię żkich w a ru n k a c h , bo w te d y n a jła tw ie j o w y ­ padek, na spe cja lnie s k o n s tru o w a n y c h saneczkach ra tu n k o w y c h t. zw. toboga­

nie, w y m a g a n ie je d n o k ro tn ie o lb rz y ­ m iego w y s iłk u . N ie ra z trz e b a ciągnąć^

tobogan w g łę b o k im śniegu, k o p ią c się po pas, w z a w ie ję i m głę, lu b po g ła d ­ k ie j ja k szkło szreni. A to t y lk o jeden z o d c in k ó w d z ia ła ln o ś c i P ogotow ia. -W y­

p ra w y ra tu n k o w e , po de jm ow an e często­

k ro ć w strasznych po p ro s tu w a r u n ­ kach atm osfe rycznych, w bu rzy, z a w ie ­ je, śnieżyce, długie, W ielogodzinne p o ­ s z u k iw a n ia pod la w in a m i, k ilk u n a s to - d n io w e n ie ra z w y p ra w y poszukiw aw cze,

P ogotow ie T a trz a ń s k ie p rz y pracy. Z le w e j sondow anie głębokości la w in y , z p ra w e j zjazd po niebezpiecznym stoku Foto Z. Korosadowiez jo m io n y z dzisiejszą te c h n ik ą ja zd y na

n a rta ch . R a to w n ic y , k tó rz y w zn a ko ­ m ite j części r e k r u tu ją się z zaw odo­

w y c h p rz e w o d n ik ó w ta trz a ń s k ic h P o l­

skiego T o w a rz y s tw a T a trza ń skie g o (w m yśl now ego - re g u la m in u P ogotow ia wszyscy p rz e w o d n ic y tatrzań scy należą do niego z ob o w ią zku ) przechodzą stałe system atyczne przeszkolenie z aró w n o w zakresie te o rii ja k i p r a k ty k i. W lis to ­ padzie i g ru d n iu ub. r. o d b y ł się k il k u ­ ty g o d n io w y k u rs niesie nia p ie rw s z e j

Z le w e j: gru p a .c z ło n k ó w P ogotow ia, z p ra w e j fo rs o w a n ie ściany Foto Z. Korosadowicz

s ty k i w y s o k o g ó rs k ie j, łą cznie ze w s z y ­ s tk im i a rk a n a m i a s e k u ra c ji lin o w e j, te j te c h n ik i na k tó r e j może czasem i sta­

ry m w y g o m - p rz e w o d n ik o m zbyw ało.

Jest to k r o k na przód na drodze do o- siągnięcia ta k ie g o poziom u na ja k im stoi p rz e w o d n ic tw o np. na te re n ie A lp .

O sta tn io o d b y ty k u rs te c h n ic z n y je st w ła ś c iw ie ju ż d ru g im w bieżącym ro k u ;

¡esżcze b o w ie m w lip c u o d była się w spólna w yc ie c z k a p rz e w o d n ik ó w , w czasie k tó r e j dokonano p rze jścia G ra n i C zarnych Sci-ań. K ie ro w n ic tw o obu k u r ­ sów spoczyw ało w ręka ch k ie ro w n ik a T atrzań skieg o O chotniczego P ogotow ia R atunkow ego.

W ra c a j ąc do s p ra w P og otow ia R a tu n ­ kow ego trz e b a z p ra w d z iw ą p rz y je m ­ nością p o d k re ś lić , że działalność Pogo­

to w ia i s ta ra n ia jego k ie ro w n ic tw a zna­

la z ły o s ta tn io uzn an ie i p rz y c h y ln e po­

pa rcie ze s tro n y w ła d z i odnośnych in ­ s ty tu c ji. P a ń s tw o w y U rz ą d W y c h o w a ­ nia Fizycznego i P rzysposobienia W o j­

skowego pospieszył P o g o to w iu z pom o­

cą w k ry ty c z n e j c h w ili, gdy ra to w n ic y tatrzań scy b y li p o z b a w ie n i zu p e łn ie b u ­ tó w g ó rskich , o fia ru ją c P o g o to w iu parę pa r b u tó w n a rc ia rs k ic h , W y d z ia ł T u ­ ry s ty k i M in is te rs tw a K o m u n ik a c ji u - d z ie lił o sta tn io znacznej s u b w e n c ji ró ­ w n ież na sporządzenie o b u w ia g ó rs k ie ­ go, W te n sposób d z ię k i pom ocy w ładz, zostaje zaspokojona n a jw ię k s z a bolącz­

ka P ogotow ia, ja k ą b y ł b ra k b u tó w dla ra to w n ik ó w . Ź pom ocą w zakresie przy dzielenia pe w n ej ilo ś c i n a jp o trz e b n ie j­

szych le k ó w i m a te ria łó w aptecznych pośpieszył P o ls k i C zerw ony K rz y ż , p rz y u trz y m a n iu słu żby ra tu n k o w e j na K a ­ s p ro w y m wspom aga P ogotow ie w

panem oraz przez P a ń s tw o w y U rząd W F i P W sp o p u la ry z o w a n ia w y s o k o g ó r­

s k ie j t u r y s t y k i z im o w e j, p rz e w o d n ic tw o ta trz a ń s k ie będzie m ia ło ju ż w a ż k i głos.

Z in fo rm a to ra zim ow ego w yd an ego o - s tatm o przez Z arząd M ie js k i w Z a k o p a ­ nem d o w ia d u je m y się, że n a sezon z i­

m ow y bieżącego r o k u p rz e w id u je się szereg w ycieczek w y s o k o g ó rs k ic h o cha­

ra k te rz e czysto n a rc ia rs k im , lu b n a r - c ia rs k o -w s p iria c z k o w y m p ro w a d z o n y c h przez p rz e w o d n ik ó w zaw o d o w y c h Pol.

T ow . T atrzań skieg o. W ś ró d n ic h w id n ie ­ ją ta k p ię k n e w y c ie c z k i, ja k n p .: w y­

cieczka z K asp ro w e g o W ie rc h u do M o r­

skiego O ka przez S w in ic ę — Z a w r a t — D o lin ę P ię c iu S ta w ó w — S zpiglasow ą Przełęcz; trz y d n io w a w y c ie c z k a n a r­

c ia rs k a w Z achodnie T a tr y z w yjściem na B y s trą , p rz e jś c ie m przez S iw ą P rze­

łęcz, w y jś c ie m n a T rz y d n io w ia ń s k i i K ończystą nad Jarząbczą; w ycieczka na R ysy i w ie le w ie le in n ych .

W szystkie te w y c ie c z k i będą prow a­

dzone przez zaw od ow ych p rz e w o d n ik ó w ta trz a ń s k ic h p rz y w s p ó łu d z ia le in s tru k ­ to ró w z K lu b u W ysokogórskiego P T T , je d y n e j w Polsce in s ty tu c ji, p o s ia d a ją ­ cej c h a ra k te r zrzeszenia czysto a lp in i­

stycznego. . , _

Jedną z bardzo w a ż n y c h k w e s tii na O dcinku t u r y s ty k i ta trz a ń s k ie j je s t ró ­ w n ie ż w c ią g n ię c ie zaw o d o w ych p rz e w o ­ d n ik ó w P T T w m asow y ru c h w y c ie c z ­ k o w y F und uszó w W czasów P ra c o w n i­

czych. R uch te n d o dziś d n ia m a c h a ra k te r niezo rgan izo w an y. U ję c ie go w od-

■ p o w ię d n ie ra m y p rz y w y k o rz y s ta łb y p rz e w o d n ik ó w ta trz a ń s k ic h m o g ło b y n ie w ą tp liw ie przyn ie ść m u znaczne k o ­ rzyści.

gdy trzeba przetrząsnąć k a ż d y załom u rw is k a , zajrzeć za k a ż d y k a m ie ń w d o lin ie — oto pole na k tó r y m się ta działalność ro z w ija . T a trz a ń s k ie Pogo­

to w ie R a tu n k o w e założyło w e w s z y s t­

k ic h schro niskach stacje ra tu n k o w e , za- la trz o n e w niezbędne le k i, ś ro d k i o p a tru n k o w e i ratow nicze. W c e n tra li w Z akopanem go to w y je s t w każdej c h w ili do u ż y tk u sprzę t i lu d z ie spie­

szący na k a ż d y . a larm .

¿ sprow ad zone w os ta tn ic h , czasach te le fo n y w e w s zystkich schro niskach ta trz a ń s k ic h a więc. w schroniskach p rz y M o rs k im O ku, w Roztoce, na H a li G ąsienicow ej i na' K a la tó w k a c h w b a r- dzo w y s o k im s top niu p rz y c z y n ia ją się do należytego fu n k c jo n o w a n ia służby ra tu n k o w e j w T a tra ch .

Samo P ogotow ie R a tu nko w e, po o k re ­ sie przeżytego k ry z y s u z n a jd u je się w c h w ili .obecnej na drodze do ja k n a j­

lepszego ro z w o ju . D ru ż y n a ra to w n ic z a została w o s ta tn im czasie znacznie zwiększona, p rz y czym w p ro w a d zo n o do n ie j elem e nt m łody, doskonałe obzna-

pomocy, w czasie któ re g o uczestnicy prze szli przeszkolenie teoretyczne i p ra k tyczne ze szczególnym uw zglę dn ie nie m ćw iczeń w b a nd ażo w an iu i u d z ie la n iu zastrzyków . B ezpośrednio przed św ię­

ta m i Bożego N arodzenia zorganizow ano k u rs tech niczn y, w czasie któ re g o ucze­

s tn ic y prz e s z li tre n in g z zakresu tech­

n ik i p o s z u k iw a n ia i ra to w a n ia zasypa­

nych la w in ą , zw ażenia ra n n y c h w t r u ­ d n ym te re n ie g ó rs k im śnieżn o-skalnym itd .

W ram a ch k u rs u dokonano zb io ro w e ­ go zim ow ego p rz e jś c ia O r le j P e rc i po przez K ozie Czuby i K o z i W ierch . Ten o s ta tn i m o m e n t z a s łu g u je na specjalną uwagę. P rz e w o d n ic tw o ta trz a ń s k ie , k tó ­ re dotychczas og ran iczało się w ła ś c iw ie ty lk o do la ta , w z im ie zaś w y łą c z n ie do n a rc ia rs tw a , dokonało znacznego k ro k u naprzód. Z b io ro w e prze jście w zim ie u rw is k O rle j P e rc i je s t w y d a rz e n ie m dotychczas w dziejach p rz e w o d n ic tw a tatrzań skieg o n ie sp o tyka n ym , w y d a rz e ­ niem po cią gającym za sobą na bycie od­

p o w ie d n ie j te c h n ik i w zakresie t u r y -

N ie s ta n o w i to oczyw iście c a łk o w ite g o p o k ry c ia Z apo trzebo w a nia w y m o g ó w

ra

to w n ic tw a tatrzań skieg o, s ta n o w i je ­ d n a k n ie z m ie rn ie w ażne c e g ie łk i b u d u ­ jące jego ca ło k s z ta łt. W y s iłk i k ie r o w ­ n ic tw a P o g o to w ia id ą ró w n ie ż w k ie ­ ru n k u un ow ocześn ie nia s p rz ę tu ra to w ­ niczego, k tó r y je s t u nas p rz e s ta rz a ły i żadną m ia rą nie może się ró w n a ć z u - ż y w a n y m na te re n ie g ó r zag ran icznych , Do n a jw ię k s z y c h b ra k ó w P o g o to w ia n a ­ leży obecnie b ra k sam ochodu, p rz y po­

mocy któ re g o w y p r a w y ra tu n k o w e pod­

je żdża łyby k u górom , oraz, k t ó r y s łu ­ ż yłb y do tra n s p o rtu ra n n y c h .

W u ję c iu s u m a ry c z n y m m ożna po­

wiedzieć, że z a ró w n o P o g o to w ie R a tu n ­ kow e w T a tra c h , p rz e ż y w a obecnie re ­ nesans po okre sie p rz y k re g o k ry z y s u wew nętrznego, ja k i p rz e w o d n ic tw o ta ­ trzańskie, d z ię k i zabiegom o d d z ia łu Z a ­ kopiańskiego P olskiego T o w a rz y s tw a Tatrzańskiego zostaje U ję te w o d p o w ie ­ dnie ra m y i po dciągn ię te w zw yż. W pla n o w a n e j a k c ji przez W y d z ia ł U z d ro ­ w is k o w y Z arząd u M ie js k ie g o w Z a k o -

f p p p r

• j

c g m i r u & n a m B C Æ Ë w e i (Dokończenie ze strony 1)

« a ry w po staci w y d a w n ic tw . W p rz y g o ­ to w a n iu są w łasne p u b lik a c je naukow e, W k tó ry c h w y d ru k o w a n e będą w y n ik i badań n a u k o w y c h p ra c o w n ik ó w p la ­ c ó w k i w ro c ła w s k ie j. W y d a w n ic tw a te będą rozsyłane do in n y c h o b serw ato­

rió w i in s ty tu c y j n a u k o w y c h zag ran icz­

nych w ra m a c h w z a je m n e j w y m ia n y . Obecnie p ra c u je w e W ro c ła w iu zespół

lwowskich astronomów: p ro f. dr.

f «geniusz R y b k a ja k o d y re k to r, oraz lego w s p ó łp ra c o w n ic y : dr. Jan M e rg e n - ta le r, d r. A n to n i O p o ls k i i m g r. S te fa n ia N m g e r-K o s ib o w a . P on ad to oba obser­

w a to ria z a tru d n ia ją jeszcze trze ch m ło - uych asystentów , 1 u rz ę d n ik a i. dw óch oznych. C a łk o w ity • pe rson el skła d a się 1 Z-u 0sób P ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h

osob pe rson elu a d m in is tra c y jn e g o .

■ n a u k ° w y p la n u je k o n ty n u o - nafm m i Pr °w a d ze n ie n o w y c h badań w r o m s t r y c a , , , , , K o n ie c z n y m je s t ta k - h- ,; „ - ri a-ir y c ’nlejsze u ru c h o m ie n ie ba - tv r h fo to g ra fic z n e j gw iazd,

’ ^ to re rozpoczęte zosta ły we a to e g ły p rz e rw ie ąa. skutek W ybuchu w o jn y . Dzięki bgrdzo dobrym

w a ru n k o m ro z w o jo w y m , ja k ie posiada O b s e rw a to riu m W ro c ła w s k ie , is tn ie je m ożliw ość nie ty lk o ra c jo n a ln e g o w y k o ­ rz y s ta n ia posiadanych ju ż in s tru m e n ­ tów , ale także po w ię kszen ia zakresu b a ­ dań przez rozszerzenie urządzenia, g łó w nie przez dodanie in s tru m e n tó w , służą­

cych do celów a s tro fiz y c z n y c h , do fo to ­ m e tr ii fo to g ra fic z n e j i a n a liz y w id m o ­ w e j gw iazd. P osiadanie zaś syderostatu u m o ż liw i także - obserw acje słoneczne (nad fiz y k ą słońca). -

■ J e ś li chodzi o trą d y c je nie m ie ckie , to w yd a n o tu prze d w o jn ą 5 to m ó w „S te rn w a rte B re s la u “ , 13 zeszytów „ V e r ö f­

fe n tlic h u n g e n d e r S te r n k a r te B re s la u “ oraz 10 zeszytów* „K le in e r e V e r ö ffe n tli- chungeń d e r S te rn w a rte B re s la u “ . P o­

czątkow o b y ły prow adzone i obserw a­

cje m eteorologiczne, lecz głów n e prace d o ty c z y ły badań a stro m e tryczn ych . O - p u b lik o w a n o k ilk a k a ta lo g ó w z po z y c ja ­ m i gw iazd, za jm o w a n o się ob serw ow a­

niem g w ia z d p o d w ó jn y c h , badaniem te o re ty c z n y m z w yzn acze nie m o rb it, w o sta tn ich zaś la ta c h środek ciężkości b a ­ dań n ie m ie c k ic h p rz e fiić s ł się do badań fo to m e try c z n y c h p la n e t

światła zodia­

kalnego. Cennego m a te ria łu d o starczyła p rz y ty m f ili a w W in d liu k .

N a w y k ła d y , od b yw a ją ce się w O b­

s e rw a to riu m , uczęszcza w te j c h w ili o- k o ło 25 s tu d e n tó w , s tu d iu ją c y c h m a te ­ m a ty k ę , fiz y k ę i astronom ię. P onad 20 słuchaczy bierze u d z ia ł w ćw iczeniach p ra k ty c z n y c h , o d b y w a ją c y c h się w go­

dzinach 18— 20. T rzech stu d e n tó w spe­

c ja liz u je się w a s tro n o m ii.

N ie s te ty — O b s e rw a to riu m b o ry k a się z o g ro m n y m i tru d n o ś c ia m i m a te ria ln y ­ m i: D o ta c je m iesięczne na w s z y s tk ie p o ­ trz e b y n a u k o w e w ynoszą od 8.000 do 10.000 zł. Z d o ta c y j ty c h m u s i być w do­

d a tku. p o k ry w a n a znaczna część w y d a t­

k ó w a d m in is tra c y jn o - gospodarczych.

O b s e rw a to riu m c ie rp i na b ra k eta tó w s ił po m ocn iczych a d m in is tr., w s k u te k czego pe rson el n a u k o w y je s t n a d m ie r­

nie obciążony s p ra w a m i nie m a ją c y m i n ic w spólnego z nauką, co z kolei musi od bić s ię -u je m n ie na p ra c y n a u ko w e j.

U zyska nie w ię c lepszych po dstaw f i ­ n a nso w ych i rozszerzenie e ta tó w je st n a jb a rd z ie j palącą potrzebą O bse rw ato­

r iu m — - je ś li m a się ono stać ' chlubą polskiej nauki.

/ y > d z rannym narciarzem, ułożonym na t. «w. „topoganie ; fl^ ó eh . - Fogotowia ciągnie sanki - topogan, Jeden a tyłu reguluje t« w n v w M *

Foto V | 1 7

Cytaty

Powiązane dokumenty

łoby stwierdzenie, że i dzisiaj zos dują się jeszcze kontynenty f ruchu, powodując ich wzajem»*. oddalanie

Ponadto prowadzone są prace w zakresie odbudowy szpitalnictw a, budynków adm inistracyjno-społecz- nych, zabezpieczania budynków za­.. b ytko w ych oraz odbudowy

Front domu Switalskiej z oknami wychodzącymi na ulicę Sienkiewicza został ubezpieczony przez „Sprytnego“ , „K a m il“ zaś zajął stanowisko przy drzwiach

Przy zanurzaniu się będzie on musiał przekroczyć strefę niebezpie­.. czeństwa dla zanurzających się łodzi podwodnych, oraz

Franciszek zajął się rzeczami z k a ju ty kapitańskiej i ślepym kotem, przede wszystkim kotem, o co przełożony spe­.. cjalnie go

„Święte Przymierze“ trzech mocarstw, które rozebrały Polskę, oraz Francji i szeregu państw drugorzędnych, uważało się za chrześcijańską ligę narodów, w

dają życie nowemu pokoleniu lu ­ dzi urodzonych w mieście. To nowe pokolenie kształtowane jest w danym wypadku przy pomocy prawa rozszczepienia mieszańców

wa ludność nie zajmowała się oczywiście rybołówstwem, ani też nie spełniała żadnych funkcji, związanych z przyja­.. zdem turystów czy gości do miejscowego