• Nie Znaleziono Wyników

Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.02.16 nr 7

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat i życie. Ilustrowany dodatek tygodniowy Dziennika Zachodniego, 1947.02.16 nr 7"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ilustrowany dodatek tygodniowy

»DZIENNIKA ZACHODNIEGO«

Katowice, IG lutego 1 9 4 7 ro k u * fiok 2

Historia sprzed 40 lat, warta przypomnienia

D ra b e k H ip o lit, o d le w n ik z P o rę b y

Śltfski Drzymała — Franciszek Chruszcz

O d ro k u 1876 p a ń stw o p ru s k ie po­

s ta n o w iło s p e c ja ln y m i u s ta w a m i c h ro n ić in te re s ó w .niem czyzny na zie m iach za­

m ie szka łych przez lu dność polską. W ty m celu w y d a ło specjalne p ra w o osad­

nicze, najeżone o b ostrzen iam i s k ie ro . w a n y m i p rz e c iw k o P olakom . P ra w o to o b ję ło przede w s z y s tk im p ro w in c ję za- c h o d n io -p ru s k ą i poznańską, a pó źniej w ro k u 1904 zostało rozszerzone na P r u ­ sy W schodnie, B ra n d e n b u rg ię , P om o­

rze, Śląsk, P ro w in c ję Saską i W est­

fa lię . Z a b ra n ia ło ono s ta w ia n ia b u d y n ­ k ó w m ie szka ln ych w z g lę d n ie p rz e ró b k i in n y c h b u d y n k ó w na cele m ieszkalne na g ru n ta c h p o w s ta ły c h z p a rc e la c ji.

Na. budow ę dom u, w zg lę d n ie p rz e ró b k ę ' na cele m ie szkaln e trzeba b y ło m ieć specjalne zezw olenie osadnicze, popa rte zaśw iadczeniem p re zyde nta re je n c ji, że zam ierzona osada nie s p rze ciw ia się u s ta w ie o p o p ie ra n iu o sa dn ictw a n ie ­ m ieckiego. Liczn e p o s ta n o w ie n ia u t r u d ­ n ia ły uzyska nie zezw olenia osadnicze­

go P olakom . K a ż d y N ie m ie c m ó g ł z ja ­ k ie g o k o lw ie k p o w o du w n o s ić sprzeciw w s p ra w ie osiedlenia się P o la k a i b u ­ d o w a n ia przez niego dom u. J e ś li bu dd - Wa została rozpoczęta prze d ud zie len ie m zezw olenia — w in n e m u g ro z iła k a ra aresztu lu b g rz y w n y , a m ie jscow a w ła ­ dza p o lic y jn a m ia ła obow iązek w s trz y ­ m ać dalszą bu do w ę i zarządzić u su nię­

cie p o staw ionych ju ż części.

Osobne zarządzenia różn ych m in i­

s te rs tw k ła d ły spe cja lny n a c is k na ja k najszersze i ry g o ry s ty c z n e stosowanie te j u s ta w y w sto su n ku do P olaków - Z w ra ca n o też uw agę na stosowane przez P o la k ó w p o m ija n ie u sta w y. N ie k tó rz y osadnicy b o w ie m n ie m ogąc uzyskać zezw olenia na b u do w ę dom u, w y k o p y ­ w a li w z ie m i ja m y i ta m z a m ie s z k iw a li.

M ożna w ię c b y ło w pa ń stw ie p ru s k im budow ać bez przeszkód c h le w d la ś w in i, oborę dla k ro w y , budę d la psa, ale o b y w a te lo w i tego państw a, P o la k o w i, nie w o ln o było na w e t m ieszkać w ja ­ m ie.

Na ty m tle roze gra ła się n ie m a l do­

k ła d n ie 40 la t te m u w po w ie cie ry b n ic ­ k im trage dia, k tó r e j b o h a te re m b y ł in ­ w a lid a górniczy,, F ranciszek Chruszcz.

M ia ł on w ów czas przeszło 60 la t. W m łodości ja k o ż o łn ie rz p ru s k i b ił się w trze ch w o jn a c h , z k tó ry c h p rz y n ió s ł stopień p o d o fic e rs k i i m edale, potem p ra c o w a ł d łu g ie la ta na k o p a ln i, k tó rą , op uścił ja k o in w a lid a p ra c y z n ie w ie lk ą Pensyjką. N a e m e ry tu rz e z a ją ł się le ­ czeniem, będąc czymś w ro d z a ju f e l­

czera. Ten zaw ód d a w a ł nie złe dochody, tak, że u z b ie ra ł ja k ą ś sum kę pieniędzy, pozw a lającą m u na zaspokojenie o d ­ w iecznej tę s k n o ty polskie go chłop a i ro . b o tn ik a do k a w a łk a w ła s n e j ziem i.

W łaśn ie B a n k P a rc e la c y jn y w P oznaniu P rzeprow adzał p a rc e la c ję h ra b io w s k ic h d ó b r w Pszowie; C hruszcz z a k u p ił z te j p a rc e la c ji d z ia łk ę i zda w a ło m u się, że m arzenie jego życia je s t spełnione.

N a p a rc e li te j s ta ł ja k iś b u d y n e k d w o r­

ski, w g łę b io n y w ziem ię, p rz e in a c z o n y za czasów d w o rs k ic h ną p rz e c h o w y w a ­ nie . czy kisze nie paszy d la bydła.

Chruszcz w ja m ie te j u s ta w ił n ie w ie lk i m u ro w a n y p ie c y k , w z n ió s ł n ie w ie lk ą stodołę, pa rcelę częściowo obsiał, a częściowo prze zna czył n a sad. Nie P rzyszło m u n a w e t do g ło w y , że je ­ m u, e m e ry to w i górniczem u, p ru s k ie m u ż o łn ie rz o w i z trze ch w o je n w ła d z e m o ­ g ły b y od m ó w ić zezw ole nia na w z n ie ­ sienie b u d y n k u . Z a p o m n ia ł bo w ie m , że b y ł P o la k ie m . Z a c h o w a ł w p ra w d z ie in - s ty k to w n ie m ow ę i obyczaje polskie, ale ja k o cz y n n y i u ś w ia d o m io n y P o la k n ig d y n ie w y s tę p o w a ł. A le dbające o dobro s p ra w y n ie m ie c k ie j na Ś ląsku , \ w ładze p ru s k ie nie z a p o m n ia ły o n ie - i i m a i n ie u ś w ia d o m io n e j sobie przez j j Chruszcza jego polskości, an i o ty m , że . , n a b y ł zie m ię za p o ś re d n ic tw e m p o i- I >

skiego B a n k u P arce la cyjne go . j U s ta w a o och ro n ie o sa d n ictw a n ie - , m ieckiego poszła w ru ch . W k o ń c u lip - I ca 1906 r. F ra n cisze k C hruszcz o trz y - j m u je w e zw an ie U rz ę d u O kręgow ego do ] zburzenia pieca w sw e j norze,. I tu ta j i zb u n to w a ł się po ra z p ie rw s z y k a rn y j P ruski poddany. N ie t y lk o n ie u s łu c h a ł ( Wezwania, ale na k a ż d y m k r o k u pod- i k re ś la ł z p o n u rą .zawziętością, że z a b ije j każdego, k to w k ro c z y z w r o g im i za m ia ­ ra m i na jego parcelę. N ie czekał długo.

W d n iu 8 s ie rp n ia 1908 r o k u m ie js c o - | Wy żandarm Rothe, w ie lk i p a trio ta i i służbista n ie m ie c k i, p rz y b ra w s z y sobie i

do pom ocy przygodnego m u ra rza , p rz y ­ b y ł n a pa rcelę Chruszcza w y k o n a ć ro z­

b ió rk ę pieca. Chruszcz bardzo b ła ­ gał o zw łokę, celem p o ro zu m ie n ia się z n a cze ln ikie m U rzę du Okręgowego T rw a ło to może z p ó ł godziny, aż w końcu s łu ż b is ty żandarm z n ie c ie rp liw ił się i ka z a ł m u ra rz o w i prz y s tą p ić do pra cy. G dy p o c h y lo n y nad ja m ą przy p a try w a ł się rozb ió rce pieca, d o pro w a­

dzony do rozpaczy Chruszcz w y ją ł u - k r y tą w stodole fu z ję i w y p a lił w po­

chylon ą głow ę żandarm a. S trz e la ł ś ru ­ tem, w ię c s k u te k nie b y ł n a ty c h m ia s to ­

w y. D ru g im s trza łe m oddanym w p ie rs i leżącego, d o k o n a ł zem sty na sw o im prześladow cy. M u ra rz zbieg ł i zaa la r­

m o w a ł wieś. Chruszcz tym czasem scho­

w a ł s ta ra n n ie fu z ję , w kieszeń w e tk n ą ł re w o lw e r i u k r y ł się w p o b lis k im lasku.

G dy osaczyli go na db ieg ający żandarm i, w ystrza łe m z re w o lw e ru o d eb rał sobie życie. W trz y d n i później pochow ano go

■ichaczem na pszpw skim cm entarzu. A izień potem o d b y ł się p a ra d n y pogrzeb rabitego żandarm a z ud zia łe m lic z n y c h o rg an izacyj niem ie ckich , a n a d m ogiłą, jego pastor G o tts c h a lk g rz m ia ł ty m i

sło w a m i: „S ędzia w ie c z n y będzie żądał k r w i tego u rz ę d n ik a od ty c h , k tó rz y rz u c ili zapaloną pochodnię narodow ego sporu i nien aw iść na ta k sp o ko jn y d a w n ie j G ó rn y Śląsk".

T a k z g in ą ł F ranciszek Chruszcz, o fia ­ ra w y m ie rz o n e j p rz e c iw k o P olakom p ru s k ie j u s ta w y osadniczej. B y ł ró w n o ­ cześnie m im o w o ln ą n ie m a l o fia r ą . swo­

je j polskości. Bo gdy cho dziło o obronę niem czyzny, z a p o m n ia ły m u w ładze je ­ go lojalność, jego zasługi żołnie rskie , zapom niały, że nie b y ł czyn n ym uczest­

n ik ie m polskiego ru c h u narodowego.

W ie d z ia ły t y lk o je dn o: b y ł P o la k ie m i to w y s ta rc z y ło , b y go złam ać i m i - szczyć. ND

D latego o sa d n ik p o ls k i i re p a tria n t, o b e jm u ją c y d z is ia j p o n ie m ie c k ie go­

spodarstw o czy to pod S łu b ic a m i 'czy pod Szczecinem, czy pod K osza linem , czy n a Ś ląsku, wszędzie ta m , gdzie o b o w ią z y w a ła p ru s k a u s ta w a osa dn i­

cza, niech p a m ię ta o k rw a w e j tra g e d ii śląskiego D rz y m a ły F ra n c is z k a C h ru ­ szcza. Jesteśm y na ty c h zie m ia ch ty lir o po w ra cają cą fa lą , k tó r a ju ż n ie od­

p ły n ie . (Z A P ) Zdzisław Hierowski

M M M M M M

„ P o r ę b a ” p r a c u j e

w deszczu iskier

PORĘBA. Spośród zakładów prze­

mysłowych, które wyszły niezniszczone z huraganu wojny, wymienić należy je ­ dną z największych obrabiarek w Pol­

sce, — „Porębę“, w Porębie kolo Za­

wiercia.

O calenie fa b r y k i przypisać należy w du żej m ie rze je j położeniu, z dala od c e n tró w Z agłęb ia i Śląska, narażonych na niebezpieczeństw o n a lo tó w ze s tro ­ n y p a ń s tw sprzym ierzon ych. Ten m o­

m e n t zdecydow ał, że N ie m c y spokojną i pełną u ro k u osadę w y b ra li, ja k o ośro­

dek p r o d u k c ji p re c y z y jn y c h części róż­

nych maszyn, po trze bn ych d la p rz e m y ­ s łu zbro je nio w eg o, a przede w s z y s tk im dla lo tn ic tw a . R o zb u d o w a li i udoskona­

l i l i fa b ry k ę , nie p rz e w id u ją c , że nie zdążą w y w ie ź ć je j lu b zniszczyć.

Z a k ła d y „Pore.ba“ , wyposażone w n o ­ woczesne urządzenia, prze d k ilk u d z ie ­ sięciu la ty b y ły s k ro m n y m i w a rs z ta ta ­ m i, p ro d u k u ją c y m i a r ty k u ły żelazne dla ro ln ik ó w o k o lic z n y c h w iosek. Po p ie rw szej w o jn ie ś w ia to w e j w y k u p io n e zo­

s ta ły przez P o lo n ię a m e ryka ń ską i do­

stosowane do p r o d u k c ji m aszynow ej.

Dziś „P o rę b a “ z n a jd u je się pod zarzą­

dem p a ń s tw o w y m i p ra c u je d la potrzeb k o le jn ic tw a i ciężkiego p rze m ysłu, a zwłaszcza h u tn ic tw a , s p e łn ia ją c szczyt­

ną rolę w od bu do w ie naszego k ra ju .

Zakłady, zatrudniając 1.800 pracowni, ków, czyli o 600 osób więcej aniżeli przeć, wojną, produkują maszyny na sze roką skalę do obtaczania obręczy kole­

jo w y c h , bosych kół kolejowych, w yta­

czania piast i karuzelówek, a co najw a­

żniejsze heblarek podłużnych. Niektó­

ry c h z tych maszyn nie produkowano dotąd w Polsce, lecz sprow adzano je z zagranicy. W n ie d łu g im czasie „P o rę ­ ba“ w y p u ś c i różne ty p y m aszyn i spe­

c ja ln e w a lc e d la h u tn ic tw a .

N ie m ożna po m in ąć m ilc z e n ie m du żej o d le w n i żelaza i s ta li, d a ją c e j p ro d u k ty , k tó r y m i zasilan y je s t ró w n ie ż p rz e m y s ł h u tn ic z y i o b ra b ia rk o w y .

Pocieszającym o b ja w e m je s t stale n o ­ to w a n y w z ro s t p ro d u k c ji, o b lic z a n y o- s ta tn io na 17 m ilio n ó w z ł m iesięcznie.

P rz y zakończeniu P la n u T rz y le tn ie g o p rz e w id u je się osiągnięcie p r o d u k c ji do w ysokości 32 m ilio n ó w zł. ,

■ N ie z m ie rn ie w a ż n y m p ro blem em , do któ re g o k ie ro w n ic tw o fa b r y k i p r z y w ią ­ zuje dużą wagę, je s t szkolenie m łodego n a ry b k u pracow niczego. D la zw iększe­

n ia k a d r fa ch o w có w , u ru c h o m io n o p rz y zakładzie Szkołę Z aw o do w ą d la P rz e ­ m y s łu M etalow ego. U c z n io w ie prócz teo r ii, kształcą się p ra k ty c z n ie pod okie m w ła s n y c h in ż y n ie ró w , te c h n ik ó w i w y - 1 b itn y c h m a js tró w .

S pust żelaza z pieca hutniczego do ka d z i

W ie rta cz, S ia rk a Jan, p ra c u je w P orębie 50 la t na ty m sam ym s ta n o w isku O dle w a nie żeber do fo rm (Własna obsługa fo to g ra fíe n la „ D i . Zach.“ 5

(2)

o o ftf p r e r

w j ö ö w o v

/

y

d z ie n n ik a

z a c h o d n ie g o

" Nr 7 '(ŚWIAT I T è Ç p

Frandaz-mB* Godula

Przyczynki do narodowego odrodzenia G. Śląska

w latach 1895 -19 0 5

8«wrwea 1895 r. założono we Wroc­

ła w iu głów ne gniazdo hakatystów dla eoiego Śląska, Do zarządu weszli: ks.

Hobenloha, hr. Dormersmarck z Swier- kttańca, Thiel«-W inkler oraz niektóre wielkości z przemysłu. O dtąd wielki przemy«! staw ał się coraz wyraźniej hajfatysytcsny, popierał germanizację 1 łożył na nią znaczne sumy. Jedynie magnaci katoliccy (jak hr. Doomers- mark z Nakła, hr. Ballestrem, hr. Schaff- gotsch) nie brali udziału w tej nagon­

ce, chociaż niektórzy ich wielcy urzęd­

nicy (specjalnie u Ballestrema) ochotnie z e rk a li n a haka ty stów i stowarzysze­

niom polskim nieraz sprawiali trudności, odm aw iając im np. sal na zebrania lub przedstawienia.

W roku 1895 w okręgu /pszczyńsko- rytm takim polski kandydat, adw okat R adw ański z Pszczyny, dostał 12.447

•lo só w , gdy o fic ja ln y kandydat niem iec­

ki, Tost H u eae, m iał tab tylko 4.501.

Kierownik wydziału izkalnego i w y­

znaniowego przy regencji w Opolu, dr.

Rudolf Küster, Już w roku 1896, skoro łydko przydzielono go na Górny Śląsk, m łnrai się do organizowania niemiec­

kich bibliotek ludowych. Już w r. 1907 w ykassły biblioteki ludowe 60.000 czy­

telników polskiego pochodzenia.

C E N TR O W A G A Z E T A D L A P O D - y C IĘ C IA P O LS K O Ś C I

W roku 1896 centrowi księża założyli dia podcięcia polskiego ruchu „Gazetę Katolicką“, która swymi mdłymi pru- eko-patriotycznymi artykułami miała uśpić polską opinię. Gazeta wychodziła w Królewskiej Hucie i w czerwcu 1910 r. zakończyła swój niesławny żywot.

4 maja 1897 r. odbyły się w gmachu parlamentu w Berlinie w spólne narady przyw ódców centrow ych, z naczelnym i redakto ram i k a to lic k im i prasy śląskiej i n iem ieckiej. Rezultatem był nowy statut organizacji wyborczej dla ślą­

skiej partii centrowej, uwzględniający ju ż znacznie stosunki społeczne "i naro­

dowościowe poszczególnych okręgów.

Wskutek tęgo wybory w roku 1898 od­

były się na ogół spokojnie, bez rozdwo­

je n ia i rozdźwięków. ty lk o w okręgu opolskim m ajo r Sam ula znow u p rze- tze d i n ie jak o o fic ja ln y , lecz ja k o lu ­ dow y kandydat centrow y.

W sierpniu 1897 r. ks. kard yn ał'Kopp

nakazał rdzwiązać wszystkie Towarzy­

stwa, Alojzjanów w całej, diecezji, licz­

nie rozsianych na Górnym Śląsku.

W roku 1898 rząd p ru ski rozpoczął rozw iązyw ać na nowo zgrom adzenia pol­

skie, u sp raw ied liw iając to tym . iż na zebraniach tych m ów i *ię po polsku ty l­

ko dlatego, by udarem nić przysługujące rządow i praw o ko n tro li.

Stanął również na stanowisku bez­

względnego tępienia żywiołu polskiego na polu ekonomicznym, nie cofając się przy tym nawet przed ustawami w y­

jątkowymi.

Poczynającą się w roku 1898, a trw a­

jącą aż do wybuchu wojny światowej epokę polityki polskiej rządu pruskiego nazywamy krótko epoką polityki haka- tystyezńej. *

B E Z P R A W N E R O Z W IĄ Z Y W A N IE P O L S K IC H Z G R O M A D Z E Ń Najwyższy Trybunał Administracyjny orzeczeniem z 28 września 1876 r. Uznał ro zw iązyw an ie polskich zgromadzeń, z powodu używ ania na nieb ję zy k a p o l­

skiego, za bezpraw ie. Tenże Trybunał Administracyjny orzeczeniem ź 5 paź­

dziernika 1897 r. w zupełności potwier­

dził swoje dawniejsze orzeczenie z roku 1876, oświadczając, iż obow iązkiem rzą­

du jeat postarać się o osoby um iejące po polsku i pow ierzyć im p olicyjną ko n tro lę nad p olskim i zgrom adzeniam i.

Orzeczenie Najwyższego Trybunału Administracyjnego z 21 listopada 1899 r.

napiętnowało po raz trzeci praktykę rozwiązywania polskich zgromadzeń z powodu używania polskiego języka, jako bezprawie. Po tej kompromitacji rząd przez dłuższy czas uznawał prawa Języka polskiego na polskich zgroma­

dzeniach.

Duchowieństwo górnośląskie w r. 1899 znowu wysłało zbiorow ą p etycję o pol­

ską naukę re lig il w szkołach. Petycja księży zwracała ministrowi uwagę, że wobec istniejących stosunków szkolnych na Górnym Śląsku, lud cofa się w w y ­ chowaniu religijnym i w obyczajach moralnych.

N a wszystkie petycje i prośby miał rząd (tylko jedną odpowiedź: „R acja stanu n ie p o rw ała nam uw zględnić w a ­ szej prośby; kie ru je m y się jed yn ie w y ż­

szym ], państw ow ym i w zględam i“.

Samodzielne życie gospodarczo-oświa­

towe kobiet polskich na Śląsku saczęło

•lę około roku 1989. W tym to roku szczupłe .grono kobiet polskich, .pod przewodnictwem redaktorowej Domb- kowej, założyło pierwszo polskie „To­

warzystwo Kobiet“ w Bytomiu.

N IE Z A P R Z E C Z A L N A P O LS K O Ś Ć g ó r n e g o Śl ą s k a

W r. 1900 było w Prusach 47 po­

wiatów z ludnością polską, wynoszącą w ięcej n iż «0% ludności powiatu, m la-

nowicie: w, Prusach Wschodnich 3, w Prusach Zachodnich 6, w Poznańskiem 26, na Górnym Śląsku wreszcie 12 po­

wiatów (Olesno, Opole, Strzelce, Lubli­

niec, Gliwice, Tarnowskie Góry, Bytom, Zabrze, Katowice, Pszczyna, Rybnik i Koźle.

Pod koniec 1901 r. zaczął wychodzić w Katowicach dziennik p. t. „Górno­

ślązak“, organ młodych patriotów i ra ­ dykałów, który od samego początku gwałtownie uderzał w politykę „Kato­

lika", głosząc hasło: „Precz z centrum z Górnego Śląska“ ! ,,W przyszłych w y ­ borach wybieramy posłów dó Koła Pol­

skiego!“

„G órnoślązak" »dobył od ra iu bardzo pokaźną liczbę czytelników. JednaKże po kilku latach „Górnoślązak“ wyczer­

pał swoje fundusze i walczył z różnymi trudnościami, aż w r. 1908 przeszedł na własność nowej spółki, do której przy­

stąpiło wydawnictwo „Katolika".

CORAZ W IĘCEJ PO LS K IC H GAZET Ponieważ niektóre okolice Górnego Śląska, jak powiaty kozielski ,i lubli- nieoki, nie miały osobnych gazet i były pod tym względem zaniedbane, dlatego ruchliwi redaktorzy spółki „Górnoślą­

zaka“ postanowili wydawać gazety dla wspomnianych powiatów. Aby więc sze­

rzyć tam ruch narodowy, wydawano od roku 1902 w Koźlu, potem w Raci­

borzu, „Straż nad Odrą“, a dla powiatu lublinieckiego w Lublińcu „Dzwon Pol­

ski“. z których jednak „Dzwon“ w y ­ chodził tylko 1 rok. „Straż nad Odrą“

z „Górnoślązakiem“ została przez spół­

kę, do której przystąpił „Katolik“,-za ­ kupiona i wychodziła' jeszczę jakiś czas w Rybniku.

W latach 1902 i 1903 wydawał Zyg­

munt Narweg w Bytomiu tygodnik ilu ­ strowany „Gwiazda“. Duch tego pisma był szczerze narodowy. ]. „Gwiazda“ w y ­ chodziła później w Poznaniu, dokąd ją z Bytomia przeniesiono.

W r. 1903 dawniejszy redaktor „Ka­

tolika“, Józef Siemianowski, założył w Gliwicach „Głos Śląski“, wychodzący sześć razy w tygodniu. Jednakże „Głoe Śląski" finansowo stał coraz gorzej, gorzej, wreszcie Siemianowski zamienił go na czasopismo, wychodzące tylko 3 razy w tygodniu. W r. 1910 „Głos Ślą­

ski“ przeszedł na własność wydawnic­

twa „Katolika“ i jeszcze jakiś cza* w y ­ chodził trzy razy w tygodniu, ze zwy­

kłymi dodatkami „Katolika“.

Od kwietnia 1903 r. Joachim Sołtys w Gliwicach zaczął wydawać „Is k rę “, ty­

godnik ludowy, poświęcony «praw ie w y­

chowani» narodowege. Tenże Sołtys wydawał następnie w Zabrau także czasopismo polityczne p. t. „Gazeta Polaka". Wychodziło ono 2 czy S razy w tygodniu. Pisane w silnym tonie pol­

skim. często dość nieoględnie, ściągnęło na swego wydawcę takie mnóstwo pro­

cesów i kar, że musiał porzucić wszyst­

ko i uciekać do Austrii.

L IS T PASTERSKI PRZED W YBO­

R A M I 198S

Biskup wrocławski, ks. kardynał Kopp, kazał w dniu 3 czerwca 1903 r., krótko przed wyborami do parlamentu, przeczytać w polskich parafiach list pasterski, w którym nauczano, że język i narodowość to wprawdzie dobra w iel­

kie, lecz nie największe. List pasterski był napisany tak, że wywołał wrażenie, iż polska mową i narodowość powinny

być d la G órnoślązaków obojętne i że nie w a rto bronie się przeciw ko w yn aro ­ dow ieniu. N a końcu listu w zyw ał biskup polską ludność Górnego Ś lą­

ska, aby w szystkie gazety pisane w p o l­

skim duchu, pow yrzucano z dom ów.

16 czerwca 1903 r.' odbyły się wybory do parlamentu niemieckiego. W okręgu w yborczym g liw ic ko -ld b lin ie ck im re ­ dakto r Józef Slem lanow eki, polaki ka n ­ dydat, uzyskał 8.370 głosów. W następ­

nych wyborach w tym okręgu zwyciężył dosyć gładko również kandydat polski, ks. proboszcz Jankowski.

K O R F A N T Y , P IE R W S Z Y P O L S K I p o s e ł Śl ą s k a

Wybory w r. 1903 odbyły *ię w śród niebyw ałego dotychczas ro s n w n ię tn i*- nia. W O»o4» m a jo r Rw ania »w yelężył

«n o w i n n ęd o w o*o kandydata centrow e go, w ooohta samego hrabiego B allestre- tna. W P rudnlekiem Strzoda p ob ił ró ­ w nież oficjalnego kandydata centrow e­

go. W okręgach K atow ice—Zabrze i Pszczyna—Rybnik doszło do w yborów ściślejszych, pom iędzy centrum a socja­

listami. W Bytomskiem i Pszczyńskiem zwyciężyło centrum, lecz w w ażnym okręgu K ato w ice—Zabrze przeszedł jako pierw szy na Śląsku, poseł do K o ła P o l­

skiego, 3 0 -le tn i w ted y W ojciech K o r­

fan ty, odtąd najpow ażniejszy ry w a l N a- pieralskiego, całkiem odm ienny z uzdol­

nienia, ch arak teru i m etod d ziałania, W Raciborzu kandydował sam dr. Rosteh.

Mając teraz zaprzęgnięte do polityki

„Nowiny Raciborskie“ przeciwko sobie, uzyskał tylko 2.461 głosów, gdy kandy­

dat centrowy ks. Frank miał ich 12.146.

Redaktor „Katolika“, Adam Napieral-

#ski, zorientowany wyborami z r. 1903,

niezwłocznie po tych wyborach ta # wystąpił z „Centrum“ i przystąpił do obozu narodowego, reprezentowanej przez „Górnoślązaka“ i „Głos Slądki“- Ważny ten krok uzasadnił publtcań*

znakomitą broszurą „Der „Katolik“ und das schlesische „Centrum“ von 1889 bił 1903“, stwierdzającą po przedstawieniu licznych konfliktów z zarządem stron­

nictwa centrowego, że partia w o stat' nich 14 latach kroczyła drogą prow«- dzącą na jej cmentarz.

P O N O W N E Z W Y C IĘ S T W O K O R F A N T E G O D n ia 24 m a ja lt M r.

K orfantego aa niew ażny, w skutek t a f ł dnia 12 p aźd ziern ika 1905 r. odbyły sta w ybory ponowna. Ubolewający nad r * ' d ykaltzacją ruchu narodowego km. K a­

pie» pozw olił alg p rzy tym postaw ić jsfc®

kandydat centrow y, lecz m im o «woje*

popularności zyskał tylko 9.102 głos?' gdy K o rfa n ty u trzym ał się zwycięsko pray 23.288 głosach.

W ro ku 1908 rząd p ru ski w y to ta f*

B ankow i Ludow em u w B ytom iu proces kam y, chcąc go zgnieść albo co m ai' mniej dostać pod swoją kontrolę. P ro­

ces przeprowadził adwokat Kazimie*®

Czapla, dla banku tak zwycięsko, i*

bank mógł rozwijać się dalej, bez cięż­

kiej i przykrej opieki niemieckich wpły­

wów.

W 1905 r. założono w Katowicach pierwsze polskie towarzystwo śpiew»»

.Harm onia“. Kierownictwo objął J. Bu­

dzyński, a następnie T. Lewandowski * Katowic. W r. 1906 „Harmonia“ wystą­

piła ju t publicznie, na uroczystości P °' wstania styczniowego w Dziedzicach.

Osolilfif/osci Ziem Ocfzi/sltafiycli

Æ. a n t e k K s i ą ż n o

Zamek, a raczej masyw hloków. w y­

rastający skarpami ze skalnego hastio- nu, rezydencja wielkopańska, która niema sobie równej na Śląsku, usianym gradami, siedziba, której imponujący ogrom i fantastyczne położenie urze­

czywistnia najpiękniejszą bajkę o ka­

sztelach i rycerzach dawnych czasów.

Książno jest główną atrakcją W ał­

brzycha i okolicy, osobliwością na Zie­

miach Odzyskanych, a przydomek „per.

ła Śląska“ nie był przesadą. Mnóstwo podań, sięgających średniowiecza, w ią­

że się z tym zamkiem i okalającym go przepaścistym jarem oraz ze strumy­

kiem Leśną, bogatym kiedyś w pstrągi, wijącym się na samym dnie przepaści.

W literaturze i sztuce Fiirstenstein ma swoje miejsce.

Książno, to w kamieniu wykute dzieje Księstwa Świdnicko-Jaworskiego, a w szerszym znaczeniu dzieje całego Śląska, między jedną a drugą Nysą. História przesuwała się tu bogata i ciekawa, toteż bogate 1 ciekawe są dzieje i losy te j rezydencji Piastów świdnickich, a później książąt pszczyńskich.

Zamek-gród zbudował ok. r. 1295 Bolko I, jako punkt strategiczny, przy zejściu się dróg Jawor-Legnica i Swid- nica-Wrooław, a tytuł pana na Książnie, jaki przybrał tenże Piastowicz, dowo­

dzi, że „Fiirstenberg“ był główną sie­

dzibą sudecką władców śląskich.

Bolko I, ur. 1253 w Legnicy, najmłod­

szy syn Bolesława I I z Legnicy, potomek św. Jadwigi i Henryka I Brodatego, pan na Lwówku,'Jeleniej Górze 1 Kamienio- górze, a później jeszcze na Jaworze, Strzegomiu, Świdnicy, Dzierżoniowie i Strzelinie, byl władcą energicznym i chciwym władzy. Jego życie wypełnia­

ła troska o umocnienie Księstwa, za­

bezpieczenie granic i dlatego budował nowe warownie lub przekształcał stare, zakładał wsie i miasta, dbał o rzemio­

sło i rolnictwo. Na. dworze Bolka I.

Inspiratora dzieł pióra, pędzla i dłuta, rozwija się poezja dworska. Gdy cala Polska dostała aię przejściowo pod rzą/

dy króla Czech, Wacława I I , który ko­

ronował się w roku 1306 na króla pol­

skiego w Gnieźnie, na Śląsku jedynie Piastowicz Bolko I prowadził politykę niezależności.

O tóż ten to B olko I pisał się „pan na F orstinburgu“ czy li K siążnie, tu rezy­

dow ał. tu p rzyjm o w ał książąt i wasa­

lów 1 tu obm yśl i w a ł p la n y strategiczne.

Śląsk Piastow ski w pew nym okresie historycznym prom ieniow ał znaczeniem politycznym , gospodarczym i k n ltu ra l- n rm z F flm tensteinn. położonego 8 km . na północ od W ałbrzycha, a 12 na za ­ chód od Św idnicy.

D odajm y, że po tym am bitnym i go­

spodarnym księciu, k tó ry zm a rł w 47 robo życia, przeznaczyw szy sław ny klasztor B enedyktynów , p óźn iej C yster­

sów w Krzesoborze jak o m iejsce spo­

czynku dla siebie i rodziny, pozostało na Sląskn Sudeckim najwięcej pa­

m iąte k.'

W muraeh Książna i pod nimi obo­

zowały nieraz zastępy rycerstwa pol­

skiego. wojska czeskie, niemieckie i węgierskie, zbrojne gromady husytów i awanturników puszczańskich. Stary Gród, istniejący opodal nowego jeszcze przed czasami Bolków Świdnickich, przeżywał napad Tatarów w r. 1241.

Pod koniec X V wieku rządca królew­

ski Georg v. Stein umocnił i rozsze­

rzył gród, a gdy Śląsk przypadł W ła­

dysławowi Jagiellończykowi, Fürsten, stein nie poddał się, trzymany przez węgierską obsadę von Steina, którą zmusił do kapitulacji przez oblężenie, Kazimierz z Cieszyna i Pszczyny.

Nie jeden raz toczyły się o Książno boje między rodami magnackimi.

Pod koniec średniowiecza do zamku należało kilkanaście wsi i miasteczka Świebodzice i Frydlant.

Książno miało własne sądownictwo, uprawnienia kościelne, myśliwskie, han­

dlowe i inne, było jakby udzielnym księstwem z ważkim głosem politycz­

nym.

W wieku X V I przeszło w posiadanje saskiej rodziny Hochbergów, która póź- ' niej utworzyła z całego kompleksu miast

i wsi majorat rodzinny.

Henryk I I przekształcił w wieku na­

stępnym zamek na pałac, który rozbu­

dował w sposób imponujący Conrad Maksymilian (1698— 1714). Jego dziełem jest monumentalny barok części wacho, dniej ze wspaniałą salą marmurową.

Podczas wojny siedmioletniej, Fürstem­

stein stał się kwaterą wodzów ja k De­

ville, Laudon, Dann i pruskich gene­

rałów jak Goltz, Źteten, Platen.

Ostateczne ukształtowanie całości za­

wdzięczamy Henrykowi X V z Pszczy­

ny. z rodziny Hochberg-FUrstenstein, który dobudował czerwone skrzydło pałacowe, urządził efektowne tarasy i wyposażył wnętrze osobliwościami z całego świata. Żamek stał się jednym z najwspanialszych muzeów europej­

skich i posiadał takie białe kruki jak obrazy mistrza Giovanni Pinotti, (1545), inkunabuły i rękopis?' średniowieczne itd., pomijając już dzieła wybitnych architektów wszystkich epok sztuki.

69 tysięczna biblioteka miała charak­

ter archiwalno-dokumemtarny, nieoce­

niony do zbadania dawnej polskości Dolnego śląska.

Zauw ażm y, że w rodzinie H ochberg- Pürstenstein-Pless p ow tarzało się im ię B olka na p am iątkę P iasta B o lka I oraz im ię H e n ry k , pochodzące od P iastów w rocław skich.

Jak w n rłeru eh y hnsyckie. ja k w o ln y 38-to i 7-m lo le tn i* i przem arsee ró ż­

nych wojlsk. ta k i obecna w ojn a zad a­

ła zam kow i bolesne ra n y . Z a uciecofcą młodego księcia do A n g lii został F ü r­

sten* te in skonfiskow any n a meea W b­

ita niem ieckiego. Im p on u jący in a w w m urów wznoszący się 112 m od podnó­

ża skały, tarasy z kilku dziesięciu fe n . t¡urnam i, przepych stylu i techniki, w spaniałe ogrody i w ym arzone p o łcie

nie, k ilka set pokoi (ok. 400) — w szystko te desygnowało ten pałac do ro li wscho dniego Berchtesgaden. Pod okiem sa­

mego G oeringa przedsięw zięła o rg an i­

zacja Todta gigantyczne roboty tunelu podziemnego, w ykuw ano w skale, przy czym p la tfo rm a m echaniczna m iała dźwigać samochody w prost przed h all pałacu. Dołem prowadzona serpentyna, m im o wygodnego dojazdu górą, m iała zabezpieczyć lim uzynę F u eh m ra przed natrętnym w zrokiem „oddanych roda­

ków “.

P rze« cztery la ta , prow adzonych ro ­ bót n ie w ykończono. Fanatyzm h itle ­ row ców zdoła! jeno usunąć w ie le pa­

m iątek historycznych, przem alow ać po­

koje i przekształcić liczne kom naty po­

dług „sm aku“ i w ym agań narodowego socjalizm u.

Szczęśliwym tra fem p rze trw a ły w części piastow skiej zam ku o rły polskie i herby książąt św idnickich. M oże d la ­ tego, że N iem cy u w a żali P iastów Ś lą­

skich za zgerm an izow apych P olaków , albo n aw et za Niem ców czystego au ­ toram entu.

Niezm ienne w ciągu w iekó w praw o kw ateru n kó w w ojskow ych, Już po w y ­ zw oleniu, przypieczętow ało los zbiorów książnow skich p rzy czym n ie w ia - dómo, dlaczego czynn iki kom petentne zawczasu nie zaopiekow ały się cenną

b ib lio teką, umieszczoną w budynk#

basztow ym , w t. *w . barace, m iessezą eej d aw n iej załogę pierw szej lin ii

obronnej grodu. ,.„ {X

D ziś podlega zam ek w ra z z należący­

m i doń budynkam i zarządow i DoinośL Zjednoczenia Praem . W ęglowego. D o ­ prow adzenie go do stanu używ alności kosztow ałoby w ie le pieniędzy, tym ni«"

u m iej gmach n ad aw ałby się, ze wssględ®

na słynne ogrody, do niego należąc«, » * in s ty tu t botaniczny ln b in n ą Izw tytucK badawczą o znaczenia ogólno-nank®' w ym , połączoną x m ieszkaniam i I t » 6-eio p ię tro w y gmach posiada ce n trsin * ogrzew anie, nowoczesne kuchnie, taić kinow ą itd . Zaw sze Jeszcze znalazłoby się w obrębie budynków podw órza ta °*

kowego m iejsce na p u n kt turystycsn^

i schronisko noclegowe oraz muzen®

regionalne.

Książno n ie może sterczeć odk>"

giem , n ie pozw alają na to św ietne je*®

trad ycje polskie, reprezentatyw ność «*"

łości, w alo ry architektoniczne kolo®8 i artyzm zachow anych jeszcze fragm en­

tów w ew nętrznych. Jego losem pow in­

ny zająć się sfery rządow e.

W przedziw ny i przepiękny «pesój*»

n iezw ykły i niezapom niany, zespolił tu ta j kunszt lu d zk i z cudam i przyrody-

P R O F. A L F O N S S Z Y P E R S K I

się ceremonie wstępne. Przew odniczący z n a . dnetiy m głosem zaczaj burczeć coś pod nosem. Potem p od.

m o ą| p lik papierów d rogiem u i tam ten starczym , załam u , jąeym się głosem zaczął czytać a k t o ska rże n ia. . . lt.tr. 404) (o) 448

(3)

Nr 7 (ŚWIAT I ŻYCIE)' PODATEK TYGODNIOWY „DZIENNIKA ZACHODNIEGO* m

Kogut i cztery kury--- ze znaczka pocztowego

Przemyskie wydawnictwo „Nowe Ho­

ryzonty“ wydało katalog poczty obozo­

wej w Murnau, oficerskiego obozu V II A, ułożony przez filatelistów tego obozu pod redakcją majora Tadeusza Chlebowskiego. Z broszurki tej, staran­

nie wydanej i sumiennie opracowanej, oraz zaopatrzonej ilustracjami, dowie się czytelnik-filatelista najdokładniej­

szych szczegółów o znaczkach poczto­

wych tego obozu, w ilości 15 różnych

wydań. Znaczki te mimo, iż nie są za­

sadniczo, w dosłownym znaczeniu, znaczkami pocztowymi, są jednak po­

szukiwane przez filatelistów i autorzy katalogu przestrzegają przed nabywa­

niem falsyfikatów.

Znaczki drukowano czcionkami, w y ­ konanymi z drzewa, na różnego rodzaju papierach i w różnych kolorach. Moty­

wy przeważnie czerpano z codziennego życia obozowego i to stanowi ich naj-

Dohum enturna pumitątku po k ró lu pruskim

»Regulam ent dla Dwuch Domów Poprawy w Sziąsku«

C ie k a w y dokum e nt, św iadczący o p o ­ lity c e k ró ló w p ru s k ic h w stosu nku do lu d n o ści Śląska, z n a jd u je się w z b ió r ra c h a rc h iw a ln y c h m ia sta B y to m ia , Jest nim wydany w Lesznie, w dniu 31 sier­

pnia 1800 r., przez króla pruskiego, Fryderyka Wilhelma, „Regulament dla Dwuch Domów Poprawy w Sziąsku“!

Is tn ie ją tu dw a w y d a n ia tego re g u la m i­

n u — p o lskie i niem ie ckie , w yko na ne we w ro c ła w s k ie j d r u k a r n i W ilh e lm a B o g u m iła K o rn a . Tekst polski dowodzi, że nawet pruski monarcha musiał uznać, na Śląsku lud mówi językiem polskim, a zarządzenia, w yd a n e ty lk o w ję z y k u n ie m ie c k im , b y ły n ie z ro z u m ia ­ łą m a rtw ą lite rą .

O bszerny, 11-s tro n n ic o w y te k s t re g u ­ la m in u p o dzielo ny je s t na w s tę p i 4 ro z ­ d ziały. We w s tę p ie „Fryderyk W yll- helm z Bożey Łaski Król Pruski, M a r­

grabia Brandenburski, Świętego Pań­

stwa Rzymskiego Arcjf-Podkomorzy i E- lektor, Samowładny i Naywyższy Xiążę Szląski etc. etc.“ ozn ajm ia, że poza za­

ło ż o n y m i przez jego p rz o d k ó w dom am i p o p ra w y , t. j. Dom em In w a lid ó w w R y b ­ n ik u . i Dom em U b og ich w K lu c z b o rk u

— us ta n a w ia dalsze „dwa Domy Robo­

cze czyli raczey Poprawy lub Tułaczow w Szląsku, każdy na Osób 1000 bez róż­

nicy płci“. D la oszczędzenia w y d a tk ó w

“ ’’W ’ budowę, k r ó l w yznaczą na ten ce'

; próżno stojące b u d y n k i p o je z u ic k ie w Ś w id n ic y i L e g n icy, p ie rw s z y dla W roe- c ła w s k ie g o ,'d ru g i dla (Głogowskiego De p a rta m e n tu K am eralnego.

Rozdział I re g u la m in u (§1 — § 6) wi „O Osobach, które do Domów Po prawy brać należy“. Za ta k ic h uznaje się:

a) krajowych i zagranicznych że­

braków, a zwłaszcza tych, którzy w ostatnich 3 latach nie mieli stałego zamieszkania, oraz cyganów — szcze­

gólnie niebezpiecznych cyganów nale­

ży umieszczać w twierdzach,

b) rzemieślników, uprawiających m i­

mo zakazu żebraninę po wsiach i m ia­

stach,

c) luźnych strzelców, ogrodniczków, młynarczyków i Piwowarczyków, bę­

dących ciężarem swych współbraci cechowych i żyjących z żebraniny, d) niekoncesjonowanych muzykantów, marionecistów, kuglarzy, sztukmaj- strów, wędrowników ze zwierzętami lub optykami, krajowych i cudzoziem­

skich kwestarzy, zbierających na Po­

gorzele, zarazę lub inne cele, za w y­

jątkiem krajowych kwestarzy z ra­

mienia ubogich klasztorów,

!

*

i 5

i

Praktyczna inowacja poczty paryskiej ~

— Hallo! Czy to Centrala In fo r­

macji Pocztowej? Chciałbym się dowiedzieć, jakiej wartości zna­

czek mam nalepić na list, ważą­

cy 15 gramów, który ma być w y ­ słany lotniczą pocztą fh> Pondi­

chéry w Indiach francuskich?

List jest bardzo pilny — czy mo­

głaby mnie pani poinformować, w którym biurze pocztowym mam go nadać i do której godzi­

ny najdalej powinienem to uczy­

nić?

Po upływie minuty Paryżanin dostaje dokładną i uprze,jmą od­

powiedź. Nie potrzeba po temu specjalnego abonentu. Ponosi się jedynie koszty połączenia telefo­

nicznego.

Zbiór regulaminowych przepi­

sów pocztowych i tabele taryf zajmują 20 grubych tomów, co stanowi przeszło 50.000 stron gę­

stego druku, Zastęp w ykw alifi­

kowanych urzędników, świetnie orientujących się w tym labiryn­

cie, daje przeciętnie 300 odpo­

wiedzi na godzinę.

Można' stąd uzyskać wszelkie informacje, dotyczące Poczty Francuskiej, a także Narodowej Kasy Oszczędności i Loterii Pań­

stwowej.

Paryż z zadowoleniem przyjął tę inowaćję.

e) inwalidów i zdemobilizowanych żołnierzy, gdyż jedynie w miejscu swego urodzenia lub zamieszkania mieć powinni wsparcie,

f) wypuszczonych z twierdzy lub domu poprawy krajowych i obcych przestępców, jeżeli na wolności nic wykazują poprawy życia.l , M o ż liw o ś c i zap e łn ie n ia w ię c dom ów p o p ra w y b y ły bardzo w ie lk ie i całkiem zależne od u zn a n ia w ładz. W latach klęsk społecznych właściwie cały prole­

tariat śląski mógł być zakwalifikowany na pobyt w areszcie lub domach po­

prawczych.

Rozdział I I § 7 — §26) zaw iera p rz e ­ pisy „O Imaniu, Transportowaniu Poj­

manych, Opatrzeniu, Zatrudnieniu i W y­

puszczeniu Onych“. N ie k tó re p a ra g ra fy w y k a z u ją , że w okresie w y d a n ia re g u ­ la m in u istniały na Śląsku bardzo rygo­

rystyczne przepisy meldunkowe. Ż a d ­ nem u m ie szkań cow i i na w e t p ro b o ­ szczowi nie w o ln o b y ło bez w iedzy : a p ro b a ty w ła d z y lo k a ln e j p rz y jm o w a ć sbeego czło w ie ka na nocleg. K to w cza- ńe po dró ży nie m óg ł w yka za ć się „pasz­

portem, kundszaftem, pozwoleniem, kon-

■essyą i temu podobnemi dowody", byt oddaw any sądow i lu b pod esko rtą w ę ­ d ro w a ł do dom u p o p ra w y . K oszty tra n s p o rtu pojm anego w y n o s iły do P 'zeskich na m ilę dla je d n e j osoby esko r­

tu ją c e j, zaś 2 czeskie, na w y ż y w ie n ie zr

> d n ą dobę.

Z n a m y dobrze rażące różn ice m iędz\

eorią i p ra k ty k ą w n ie m ie c k ic h w ię ­ zieniach i obozach ostatniego okresu, to też z n ie u fn o ś c ią tra k tu je m y spis odzie­

ży i w y ż y w ie n ia , u s ta lo n y przez re g u ­ la m in d la d a w n y c h dom ów p o p ra w ­ czych. U b ió r m ę ski w ię ź n ia m ia ł się składać z szarej s u k ie n n e j k a m iz e lk i z rę k a w a m i, p a ry b u tó w , p a ry w e łn ia n y c h pończoch, p a ry szarych spodni s u k ie n ­ nych, czap ki lu b kapelusza, d w u koszul i co dw a la ta z k r ó t k ie j s u k n i szarego k o lo ru . W y ż y w ie n ie dzienne m ia ło w y ­ nosić dw a fu n ty chleba dziennie, na obiad gotow aną ja rz y n ę , le gu m inę , k a -, szę itd , ra z na ty d z ie ń mięso, w zim ie z ran a polew kę. — L e n iw y c h i n ie d b a ­ ły c h w ię ź n ió w najeżało zmuszać do n a ­ le ż y te j ro b o ty . Pov pierwszym ujęciu pobyt w domu poprawczym trwał za­

sadniczo dwa lata, w razie ucieczki groziła kara 6 lat, a za drugą ucieczkę dożywocie. K t o po p ie rw s z y m z w o ln ie ­ n iu nie w y k a z a ł p o p ra w y , szedł na d a l­

sze 6 la t do aresztu, następną zaś k a r:

było dożywocie.

Rozdział I I I (§ 27— § 32) w y m ie n ia źró d ła fun duszó w , po trze b n ych na za­

łożenie i u trz y m a n ie dom ów po pra w y.

W y d a tk i częściowo ponosi sk a rb pań­

stw a, częściowo p o k ry w a się je z p ra ­ cy w ię ź n ió w . W razie d e fic y tu k r ó l za­

strzega sobie osobiste p ra w o n a k ła d a n ia spe cja lnych o p ła t na dziedziców , m iasta i g m in y śląskie.

Rozdział IV (§ 33 — 39) u s ta n a w ia sy­

stem a d m in is tra c ji dom ów p o p ra w y . D la o rie n ta c ji, p rz y ta c z a m y w całości o s ta tn i p a ra g ra f tego rozd zia łu, w k tó ­ ry m k r ó l da je w y ra z s w o im „o jc o w ­ s k im “ poglądom , z a m ia ro m i na d zie jo m :

„Kiedy wszyscy, którym imanie Że­

braków J Włóczęgów Regulament ni- nieyszy przepisuie za powinność, temu obowiązkowi swemu zadosyć będą czy­

nili, transporta zaś z czuynością i ostroż­

nością się odprawią, żeby zapobiedz u- cieczkom, tudzież kiedy Domy Popra­

wy naprzeciw gwałtownym wydziera - niom się dostatecznie opatrzone i Szyld­

wachami obsadzone będą, Administrator zaś z Urzędu przepisane powinności su­

miennie i przeciw Tułaczom surowo wypełniać, Xięża i Nauczycielowie do serca i przekonania skutecznie mówić potrafią: to bez pochyby Prowiucya od Tulaczów i Żebraków w krotce oczy­

szczona zostanie. Ich w dalszym czasie coraz mniey będzie, mniey do imania do Domów Poprawy, kiedy przytrzyma­

nie i oddanie każdego bez dowodu znay- duiącego się będzie nieochybnym, a przez tę nieochybność i drugich w strachu utrzyma. Im mniey potrzebne będą Do­

my Poprawy w czasie swoim, tym bar- dziey przeto skutkiem pożądanym Za­

miary Nasze Oycowskie uwieńczone

bydź uznamy". (jł)

większą wartość. Klisze wykonywał i projektował por. rezerwy Tadeusz Kluż-

niak. v

Najciekawszą historię ma znaczek Nr. 14 „Dopłata“, przedstawiający na tle 5 ja j koguta i cztery kury, które w roku 1944 wyhodowano sztucznie w obozie. O tym wyczynie jeden z głów­

nych inicjatorów, inż. chem. ppor. re­

zerwy, Kula Władysław opowiada:

„Dnia 5 maja 1943 r. w prowizorycz­

nej, drewnianej wylęgarni, ogrzewanej maszynką (tak zw. fetowką) nasadzi­

liśmy 14 jaj. Wszystko musiało być za­

konspirowane przed Niemcami, gdyż w tym czasie był ostry zakaz palenia ogni otwartych w pomieszczeniach obozo­

wych. Przez 21 dni czujna warta przy wylęgarni musiała utrzymywać stalą temperaturę i pilnować się przed kon­

trolą. Szczególnie w nocy trzeba było uważać, gdyż odblask światła, palącej się wewnątrz węglami maszynki, o- świecał sufit. W czasie kontroli niemiec­

kiej gaszono fetówkę, a było to możliwe tylko dlatego, że — wylęgarnia traciła t% ciepła dopiero po paru godzinach.

Pewnego dnia, pomimo czujności, od­

krył „maszynę“ niemiecki podoficer, ale nie zorientował się, że to jest w ylę­

garnia. Myślał, że jeńcy ukrywają przed nim jakiś aparat do gotowania. Uspo­

kojony papierosami nie zameldował o 5wym odkryciu.

Po 21 dniach nastąpił wylęg. Wykluło się 5 kurcząt: kogut „Bartek“ dałeko- widz; czarna „Kaśka“, ulubienica ‘ho rtowcy, biała „Maryna“, żółta „Magda' i szara „Hclka“.

W obozie zawrzało. Pielgrzymki cab

■Tzychodziły, ażeby oglądać ten cud na­

tury i dzieło cierpliwości jenieckiej Sprawa zdekonspirowała się. Niemcy początkowo ustosunkowali się do impre­

zy przychylnie i z uznaniem. Najpierv przybył kpt. Pohl i kpt. Oleschko, po­

dejrzewając, że do wylęgu użyto prą,do elektrycznego. Już wówczas k o rz y s ta n ie z niego było w obozie surowo wzbro

■inne.

Na drugi dzień pofatygował się san

•astępca komendanta obozu oberstleut- lan t Gut. Jemu również podobał s k

wyczyn jeńców.

Ażeby wychować pisklęta sporządzo-

’n sztuczną matkę i przez blisko 4 ty-

■'dnie pilnowano troskliwie „sierotek“

Pod koniec czerwca przeniesiono kur

•żęta do kurnika, urządzonego w jed- lym z kątów obozowych. Ten hodowla uy kącik stał się atrakcją obozu. Co­

dziennie kilka tysięcy oficerów odwie dzało kurczęta, pytało, doradzało i po magało żywić. Po 4 i pół miesiącac’

wzorowego karmienia kury zaczęb nieść. Jadły w tym czasie dużo ziele nizny i rosty. Przezimowały szczęśliwo N a'drug i rok wychodziły już poza o grodzenie i właściwie żyły na wolność' będąc nadal atrakcją i niejako własno­

ścią całego obozu.

Dnia 15 listopada 1944 r. hauptmar Greeven zakomunikował nagle, że z -ozkazu niemieckiego generała Petriego komendanta obozu, kury muszą być za­

bite. /

17. 11. 1944 r. rano „wyrok wykonano".

Obóz po tej egzekucji przechodził praw­

dziwą żałobę. Filateliści uwiecznili naj­

bardziej popularnego i sławnego w świę­

cie koguta i jego 4 towarzyszki w znaczku pocztowym.

Inny znaczek pocztowy „Cebulka przedstawia budynek obozowy nosząc?

t^ nazwę, w którym mieściła się biblio­

teka obozowa, sale wykładowe i roz­

rywkowe, oraz kuchnia. Dalszymi mo­

tywami znaczków były druty kolczaste trąbka pocztowa na tle gór, tryptyk i obrazu, umieszczonego w kaplicy obo­

zowej, Alpy widziane z Murnau, wdo­

wa klęcząca z dzieckiem przy grobie, fetówka, wynalazek jeniecki — maszyn­

ki do gotowania opalane tłuszczem oraz wyścigi obozowe koników drewnianych.

Nie brakło też okazyjnych znaczków, z okazji wystawy rybackiej i z okazji 100 przedstawienia teatru obozowego Aby zwiększyć fundusze na pomoc dl¡>

więźniów w Oświęcimiu wypuszczona znaczek „K raty“.

Dla uczczenia P. C. K. w Miechowie który opiekował się obozem w Murnau wypuszczono znaczek „Miechów". Po­

wstaniu warszawskiemu poświęcono znaczek pamiątkowy z kolumną Zyg­

munta, na tle płonącej Warszawy.

Poczta obozowa dysponowała równie:

odpowiednimi datownikami i kasowni­

kami, które w katalogu są równie) szczegółowo opisane.

Dyrektorem poczty obozowej był por Zdzisław Keller, znany na Śląsku przed­

wojenny dyrektor działu sprzedaży Bro­

warów vs Tychach.

Do obozu przybyła już pod koniec niewoli grupa oficerów z obozu Wolden­

berg. W obozie tym istniała również poczta, która wydała tam dużo bogatszy zbiór znaczków obozowych, zbiór gra­

fik, drzeworytów itd. Grupa ta wyda- z okazji uwolnienia obozu przez Ame­

rykanów pamiątkowy znaczek, przed­

stawiający scenę uwolnienia obozu.

Znaczek ten jednak filateliści zapiszą zapewne na rachunek obozu w Wolden­

bergu, St. K.

e c h T

Jedna z firm amerykańskich wypuściła niedawno t. zw. „latające auto“ będące oryginalnym połączeniem samolotu z samochodem

!

W czasie manewrów marynarki amerykańskiej, niemiecka łódź podwodna U-997, została użyta jako cel ćwiczebny. Na zdjęciu łódź trafiona celnie torpedą,

idzie na dno.

„Latająca strzała“, nowy angielski samolot bez kadłuba i ogona, z napędem ra ­ kietowym. Próby' wykazały, że samolot ten będzie mógł osiągnąć nowy rekord

szybkości. /

Na angielskiej wystawie lotniczej, jesienią ub. r. znajdował się „Conliffe-Owen W 9“, helikopter nowej konstrukcji, o napędzie rakietowym ^ rto b liw ie zwią

go „Latającym drenem"“

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto prowadzone są prace w zakresie odbudowy szpitalnictw a, budynków adm inistracyjno-społecz- nych, zabezpieczania budynków za­.. b ytko w ych oraz odbudowy

Front domu Switalskiej z oknami wychodzącymi na ulicę Sienkiewicza został ubezpieczony przez „Sprytnego“ , „K a m il“ zaś zajął stanowisko przy drzwiach

Przy zanurzaniu się będzie on musiał przekroczyć strefę niebezpie­.. czeństwa dla zanurzających się łodzi podwodnych, oraz

Franciszek zajął się rzeczami z k a ju ty kapitańskiej i ślepym kotem, przede wszystkim kotem, o co przełożony spe­.. cjalnie go

„Święte Przymierze“ trzech mocarstw, które rozebrały Polskę, oraz Francji i szeregu państw drugorzędnych, uważało się za chrześcijańską ligę narodów, w

Wraz z'w yb itn y m rozwojem prawa międzynarodowego po pierwszej' wojnie światowej i- narodzeniem Ligi Narodów idea internacjonalizacji winna była, zdaniem wielu

dają życie nowemu pokoleniu lu ­ dzi urodzonych w mieście. To nowe pokolenie kształtowane jest w danym wypadku przy pomocy prawa rozszczepienia mieszańców

wa ludność nie zajmowała się oczywiście rybołówstwem, ani też nie spełniała żadnych funkcji, związanych z przyja­.. zdem turystów czy gości do miejscowego