• Nie Znaleziono Wyników

RELACJA WŁADYSŁAWA GRABSKIEGO

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "RELACJA WŁADYSŁAWA GRABSKIEGO"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

M A T E R I A Ł Y I D O K U M E N T Y

Studia z d z i e j ó w Rosji i E u r o p y Ś r o d k o w o - W s c h o d n i e j X X I X P L I S S N 1 2 3 0 - 5 0 5 7

ALEKSANDER ACHMATOWICZ

RELACJA WŁADYSŁAWA GRABSKIEGO

0 publikowanym tu Władysława Grabskiego „Sprawozdaniu z objazdu drogi, którą wędrowali wygnańcy z Królestwa Polskiego", nie ma wzmianki ani w teczkach 498 i 499 zespołu Centralnego Komitetu Obywa- telskiego Królestwa Polskiego w Warszawie (Archiwum Akt Nowych), gdzie znajduje się ono pod wielo- stronicowym „Sprawozdaniem (z działalności) CKO. Okres warszawski", ani też w inwentarzu zespołu.

Wszakże czytelnik od razu dostrzega, że jest to materiał odrębny i to tak dalece, że właściwie kwalifikuje się do przechowywania w osobnej teczce i nawet w innym zespole — CKO w Piotrogrodzie 1915-1918.

„Sprawozdanie CKO" dotyczy całokształtu działalności tej organizacji i dorobku Komitetów Obywatel- skich w pierwszym roku Wielkiej Wojny od chwili jego powstania w dniu 10 września 1914 r. do rozwiązania przez okupacyjne władze niemieckie w rok potem. Natomiast „Sprawozdanie" Grabskiego to osobista relacja z wypadu w rejon szlaków uchodźczych w toku ewakuacji i odwrotu rosyjskiego. Jego treść pozostaje w nader luźnym związku z CKO w Warszawie, za to daje ono wyobrażenie jak rodziła się koncepcja zorganizowania masy uchodźczej na wygnaniu wojennym w Rosji; bardziej pasuje do CKO w jego drugiej postaci.

Władysław Grabski, wiceprezes CKO, opuścił Warszawę zgodnie z decyzją kierownictwa tej organi- zacji w dniu 21 lipca 1915 r. w celu opieki nad uchodźcami na drogach ewakuacji. Kiedy 5 sierpnia Niemcy wkroczyli do Warszawy, pozostający tam w zmodyfikowanym składzie CKO (przewodniczącym został książę Zdzisław Lubomirski) utracił wszelki wpływ na los wygnańców wojennych po rosyjskiej stronie linii frontu. Przed Grabskim stanęło więc zadanie zorganizowania uchodźców już poza Krajem. Bawiąc w Pio- trogrodzie nawiązał bezpośredni kontakt z pełnomocnikiem rządowym do spraw uchodźców Zubczanino- wem, poznał jego stanowisko w całej tej kwestii, z którym musiał się teraz liczyć, i zaopatrzony w pieniądze wyjechał prawdopodobnie 14 sierpnia z myślą o dotarciu na ziemie Królestwa Polskiego. Z tego co pisze można wysnuć wniosek, że wiedział o decyzjach podejmowanych przez CKO po jego wyjeździe, a przed wkroczeniem Niemców: o podporządkowaniu wysłanych już na prawy brzeg Wisły oddziałów sanitarno-żyw- nościowych Stanisławowi Wojciechowskiemu i o poleceniu im, by kierowały się ku Siedlcom. Podążał więc do Siedlec, mając na uwadze również Brześć na Bugiem, w nadziei, że się z nimi i z Wojciechowskim spotka.

Wszakże w Wołkowysku okazało się, że nie ma już sposobu, żeby tam dojechać. W nocy wyruszył samochodem do Brześcia w nadziei, że tam spotka się z Wojciechowskim, ale pojazd popsuł się już wkrótce

i dalszą podróż Grabski musiał chwilowo kontynuować pieszo. Do Prużan przyszedł 16 VIII rankiem. Zastał tam „obywateli łomżyńskich i płockich" (ziemian); zorganizował ich w podkomitet łomżyńsko-płocki i zostawił mu trochę pieniędzy, a sam korzystając z okazji pojechał innym samochodem dalej, przenocował w Kobryniu i stamtąd 17 VIII wynajętą dorożką żydowską dotarł w końcu do Brześcia. Ponieważ ani

o Wojciechowskim, ani o oddziałach sanitarno-żywnościowych niczego nie można było się tam dowiedzieć i „w Brześciu nie było nic do roboty", dostał się do jednego z ostatnich pociągów do Moskwy i tam, zapewne 19 VIII, zakończył podróż. W „Sprawozdaniu" mowa jest jeszcze o polskim zjeździe w Moskwie, który"

odbywał się 21-22 VIII.

Ten krótki zarys peregrynacji Grabskiego jest konieczny, ponieważ Autor pisząc z pamięci nie pamiętał dat dziennych i wielu nazwisk, toteż wszędzie tam pozostawił puste miejsca. Pozbawiony ścisłych informacji czytelnik może poczuć się zdezorientowany.

Doświadczenia nabyte w tej podróży skłoniły Grabskiego do poniechania myśli o organizowaniu

pomocy uchodźcom wojennym według wzorów pierwszego roku istnienia CKO w Warszawie. Doszedł do

wniosku, że najwłaściwszą formą byłyby tak zwane partie wygnańcze, same organizujące warunki egzy-

stencji podczas ewakuacji i na uchodźstwie, ale pozostające w łączności z CKO, którą należy w tym celu

utworzyć w Rosji i za jego pośrednictwem rozdzielać między uchodźców środki z pieniędzy otrzymanych

od rządu. Ta idea, jak pisze, stała się planem działania CKO, „jaki się następnie rozwinął". Właśnie fakt,

że „Sprawozdanie" Grabskiego jest właściwie jedynym źródłem do narodzin i dojrzewania koncepcji

(2)

zorganizowania masy uchodźców na wojennym wygnaniu, a więc i CKO w Rosji, przesądza o celowości jego opublikowania, chociaż nie bez znaczenia jest też osoba jego Autora, nietuzinkowej postaci w historii Polski XX wieku.

„Sprawozdanie" jest datowane 8 października 1917 r. Grabski przebywał wtedy w Piotrogrodzie, zaangażowany w prace CKO i w działalność polityczną jako działacz Stronnictwa Narodowo-Demokra- tycznego, związany ze środowiskiem, które przed rewolucją było podstawą Komitetu Narodowego Polskie- go w Piotrogrodzie; jesienią 1917, gdy nowy KNP powstał w Szwajcarii, SND pozostawało w związkach z Radą Zjednoczenia Międzypartyjnego wyłonioną na zjeździe polskim w sierpniu (prezes S. Wojciechow- ski). Jak wzmiankowano, „Sprawozdanie" Grabski pisał z pamięci. Nie jest wszakże jasne jak doszło do tego, że znalazło się ono w aktach CKO okresu warszawskiego.

U góry pierwszej strony rękopisu widnieje napisana ręką Grabskiego dyspozycja „Przepisać na maszynie brulionowo (2 egzemplarze)"; słowo „brulionowo" jest podkreślone. Pod maszynopisem znajduje się własnoręczny podpis Grabskiego. Można w tym upatrywać zachowany ślad faktu, że maszynopis wykonano w Piotrogrodzie tuż przed podpisaniem go przez Autora. Wszakże ta sama maszynistka przepi- sała także wielostronicowe „Sprawozdanie (z działalności) CKO. Okres warszawski". Czy to ma oznaczać, że i ono zostało napisane na wojennym uchodźstwie w Piotrogrodzie, a więc i to, że Grabski miał tam dostęp do akt okresu warszawskiego? Tak wynikałoby z wstępów do inwentarzy zespołów CKO w Warszawie (Irena Flakowska, 1953) i CKO w Piotrogrodzie (Izabela Gołębiowska, 1965), gdzie stwierdza się, iż zwrócone przez Rosję sowiecką po traktacie ryskim akta CKO dopiero w Warszawie zostały posegregowa- ne, dzięki czemu powstały dwa odrębne zespoły. Nie wyjaśniają sprawy materiały na temat archiwaliów rewindykowanych wtedy z ZSRR zamieszczone w «Archeionie» (Witold Suchodolski, 1.1 z 1927, sprawoz- danie urzędowe, t. IX, 1931). Skądinąd wiadomo, że latem 1915 roku CKO jako całość nie ewakuował się do Rosji, a tylko wysłał tam wielu działaczy spośród czołowych osobistości w celu stworzenia opieki nad wojennymi wygnańcami; prace kontynuowano, protokoły i korespondencja urzędowa prowadzone były przez kancelarię w dalszym ciągu i w tych samych zeszytach i teczkach również po wkroczeniu Niemców do Warszawy. Ta okoliczność nakazuje wątpić w ewakuowanie papierów CKO warszawskiego w tamtym czasie. A w takim razie należy powtórzyć pytanie: w jaki sposób datowane 8 X 1917 roku, a więc w Pio- trogrodzie, sprawozdanie Grabskiego znalazło się w teczce 498 zespołu CKO KP w Warszawie i jak doszło do przepisania go razem ze „Sprawozdaniem (z działalności) CKO. Okres warszawski"?

Rękopis „Sprawozdania" Grabskiego napisany jest atramentem na 13 kartkach zapełnionych jedno-

stronnie. Jest to brudnopis zawierający liczne skreślenia i zmiany tekstu. Maszynopis stanowi jego wierne

powtórzenie. Zaznaczanie fragmentów skreślonych, najczęściej szczątków pojedynczych słów, podobnie

jak błędów maszynistki uznano za niecelowe. Zaznaczono i opisano jedynie kilka odmian tekstu i skreślone

zdanie mogące być potraktowane jako istotny wariant. Zmodernizowano pisownię. Za podstawę publikacji

posłużył brudnopis z teczki 498.

(3)

W Ł A D Y S Ł A W G R A B S K I1

S P R A W O Z D A N I E Z OBJAZDU DROGI, KTÓRA WĘDROWALI W Y G N A Ń C Y z K R Ó L E S T W A POLSKIEGO

Znajdując się w Piotrogrodzie po zajęciu Warszawy przez Niemców, rozpocząłem od wy- starania się o środki na dalszą działalność CKO na wygnaniu. Zwróciłem się jednocześnie do Komitetu w.ks. Tatiany

2

, do ministerstwa spraw wewnętrznych i do pełnomocnika głów- nego do spraw wygnańców p. Zubczaninowa

3

. Pieniądze były potrzebne dla dwóch celów:

dla zasilenia Komitetu Suwalskiego

4

, który był w Wilnie, miał tam pozostać, i który w ten sposób był ostatnim ogniwem CKO

5

w Kraju, oraz dla akcji ratowniczej wśród wygnańców.

Dla Komitetu Suwalskiego wyjednałem, że Komitet Tatiany wydał 120.000 rb. oraz zareko- mendował tenże Komitet Zubczaninowi, który obiecał go wspomagać. Ministerstwo spraw wewnętrznych uznało na razie p. Zubczaninowa jako jedyną instancję rządową w sprawach wygnańców. P. Zubczaninow zaś CKO jako osobnej instytucji nie uznawał, a tylko oddzielne organy CKO gotów był od siebie wspomagać, ofiarując się z tym, że gotów jest uważać je za swoje organy. Takie było stanowisko Zubczaninowa od samego początku już w sierpniu r.

1915. Nie godząc się z tym stanowiskiem, uważałem, że należy wykorzystać z funduszów od Zubczaninowa jako ze źródła czysto doraźnego dla organów działania CKO, a nie dla CKO jako takiego, aby nie uzależnić się od niego

a

.

1 Władysław Grabski 1 8 7 4 - 1 9 3 8 , e k o n o m i s t a , działacz S t r o n n i c t w a N a r o d o w o - D e m o k r a t y c z n e g o ( S N D , e n d e c j a ) , poseł d o I, II i III D u m y P a ń s t w o w e j . W s p ó ł o r g a n i z a t o r C e n t r a l n e g o T o w a r z y s t w a R o l n i c z e g o ( C T R ) i od 1913 j e g o wiceprezes, radca T o w a r z y s t w a K r e d y t o w e g o Z i e m s k i e g o (TKZ); p o w y b u c h u w o j n y w 1914 r. j e d e n z g ł ó w n y c h inicjatorów i w s p ó ł t w ó r c a K o m i t e t ó w Obywatelskich j a k o zalążka przyszłego s a m o r z ą d u k r a j o w e g o , p o m o c n i k p r e z e s a C e n t r a l n e g o K o m i t e t u O b y w a t e l s k i e g o ( C K O ) . O d lipca 1915 w Rosji, d o k ą d k i e r o w n i c t w o C K O wysłało g o w celu o r g a n i z o w a n i a p o m o c y u c h o d ź c o m z Królestwa; członek Rady Z j a z d ó w polskich organizacji p o m o c y o f i a r o m w o j n y , w s p ó ł o r g a n i z a t o r C K O w Piotrogrodzie i j e g o p e ł n o m o c n i k g ł ó w n y . Po p o w r o c i e d o kraju w kwietniu 1918 a r e s z t o w a n y przez N i e m c ó w , więziony w Modlinie, uwolniony jesienią, minister rolnictwa w rządzie Józefa S w i e ż y ń s k i e g o . Uczestnik k o n f e r e n c j i p o k o j o w e j w Paryżu, latem 1920 premier, następnie minister skarbu, od końca 1923 d o 1925 premier rządu f a c h o w c ó w i minister skarbu; twórca Banku Polskiego i złotego polskiego j a k o waluty n a r o d o w e j (1924). W y b i t n y u c z o n y e k o n o m i s t a , statystyk i socjolog wsi. A u t o r wielu o p u b l i k o w a n y c h prac.

2 Komitet wielkiej księżniczki Tatiany (druga córka cara M i k o ł a j a II) — utworzony w początku października 1914 roku w celu niesienia d o r a ź n e j p o m o c y o s o b o m , które z p o w o d u działań w o j e n n y c h popadły w nędzę. W j e g o skład, p o z a o s o b a m i p o w o ł a n y m i przez wielką księżniczkę, wchodzili przedstawiciele ministerstw spraw z a g r a n i c z n y c h , w o j n y , k o m u n i k a c j i i f i n a n s ó w ; p r e z e s e m był senator Aleksy Neuhardt. Środki f i n a n s o w e czerpał z subsydiów skarbu c e s a r s k i e g o i ze zbiórek publicznych. Z kolei subsydia z Komitetu i inne j e g o środki były obok pieniędzy o t r z y m y w a n y c h od rządu p o d s t a w ą f i n a n s o w a n i a C K O w W a r s z a w i e , a od jesieni 1915 r. C K O w Rosji. K i e r o w n i c t w o Komitetu odnosiło się d o potrzeb P o l a k ó w życzliwie.

3 Pełnomocnicy do spraw uchodźców wojennych zostali p o w o ł a n i przez cara na wniosek Rady m i n i s t r ó w 1/14/

VII 1915 roku. W strefie ó w c z e s n e g o Frontu P ó ł n o c n o - Z a c h o d n i e g o został nim członek Rady P a ń s t w a Sergiusz Z u b c z a - ninow, P o ł u d n i o w o - Z a c h o d n i e g o — książę Urusow, o b a j c z ł o n k o w i e Rady Państwa; 4/17/X w skutkach podziału Frontu P ó ł n o c n o - Z a c h o d n i e g o na d w a fronty — Północny i Zachodni Z u b c z a n i n o w j a k o swych przedstawicieli na k a ż d y m z nich uczynił d w ó c h swoich zastępców, którymi byli posłowie do D u m y P a ń s t w o w e j Zorin i W i k t o r o w .

4Komitet Suwalski — m o w a o s u w a l s k i m g u e b r n i a l n y m K o m i t e c i e O b y w a t e l s k i m f u n k c j o n u j ą c y m w strukturze C K O ; z m u s z o n y d o e w a k u a c j i d o Wilna w związku z niemiecką o p e r a c j ą z a c z e p n ą w Prusach W s c h o d n i c h w lutym 1915.

5 C.K.O. — C e n t r a l n y Komitet O b y w a t e l s k i , u t w o r z o n y d e c y z j ą w a r s z a w s k i e g o g e n e r a ł - g u b e r n a t o r a J a k o w a Ż y l i ń - skiego 1 0 I X 1914 roku j a k o k i e r o w a n y przez niego (w praktyce pracami C K O , w o b e c w y j a z d u gen. Ż y l i ń s k i e g o d o sztabu Frontu P ó ł n o c n o - Z a c h o d n i e g o , kierował j e g o zastępca, Anton E s s e n ) organ k o o r d y n u j ą c y działania powstałych w pier- w s z y c h tygodniach w o j n y w c a ł y m Królestwie Polskim K o m i t e t ó w O b y w a t e l s k i c h ; w j e g o skład wchodzili naczelni urzędnicy resortów zarządu K r a j u P r z y w i ś l a ń s k i e g o oraz polscy działacze społeczni; w ręku tych ostatnich s p o c z y w a ł o p r z y g o t o w y w a n i e i r e f e r o w a n i e p r o b l e m ó w d o decyzji p l e n u m u r z ę d o w e g o C K O , dzięki c z e m u instancja ta zaczęła w d r a ż a ć się w f u n k c j e zarządu g o s p o d a r c z e g o k r a j e m . Prezesem ze strony polskiej był S e w e r y n ks. S w i a t o p o ł k - C z e t W e r - tyński, w i c e p r e z e s e m W. Grabski. R o z w i ą z a n y przez niemieckie w ł a d z e o k u p a c y j n e 12 IX 1915 r. za s a m o w o l n e przy-

(4)

86 A L E K S A N D E R A C H M A T O W I C Z

Prócz Komitetu Suwalskiego organem CKO, z którym można było mieć kontakt po zajęciu Warszawy, były oddziały sanitarno-żywnościowe CKO

6

dla opieki nad wygnańcami, z którymi razem miał być członek Komitetu St. Wojciechowski

7

. Wyjednałem dla nich od Komitetu w.ks. Tatiany 50.000 rb. i posłałem artelszczyków

8

, by szukali Wojciechowskiego bądź w Siedlcach, bądź w Brześciu. Po ich wyjeździe, gdy wiedziałem, że sprawa wygnań- ców staje się coraz groźniejsza, wyjechałem sam w drogę, zabrawszy 30.000 od Komitetu Tatiany (reszta 200.000 wyjednanych dla CKO). Było to dnia ...

9

. Chciałem dojechać do Siedlec; na stacji oznajmiono mi, że można jechać tylko do Wołkowyska, bo Siedlce zajęte.

W Wołkowysku chciałem jechać dalej, by dotrzeć do Królestwa Polskiego, ale okazało się to niepodobieństwem. Miałem na celu dotrzeć do Wojciechowskiego i do oddziałów sani- tarno-żywnościowych CKO, by opierając się na tych resztkach organizacji CKO wzmóc robotę, dać środki pieniężne i rozwinąć organizację pomocy. Miałem też na myśli odszukać Leśniowskiego

10

, by łącznie z nim i Wojciechowskim sprawę popchnąć naprzód.

W Wołkowysku okazało się, że ruch kolejowy został tak zatamowany, iż nie tylko naprzód, ale i w bok lub tył trudno było jechać, i że dojazd koleją do Brześcia, gdzie się spodziewałem znaleźć Wojciechowskiego, wymagałby bardzo znacznego czasu. Wobec tego postanowiłem wybrać się do Brześcia końmi. Zajechałem przeto ze stacji do miasteczka Wołkowysk. Tutaj rozpytałem się o miejscowe T-wo POW". Okazało się, że jest pewne grono działaczy miejscowych z dobrymi chęciami. Wydali oni jednak swoje środki co do grosza i wobec fali wygnańców, która zaczęła iść, stali bezradni

b

. Fala ta w samym Wołko- wysku nie była zbyt silna i wyraźna, nie szła jednym ciągiem, ale jednak była już poważnym objawem, a miejscowe Towarzystwo zupełnie nie mogło się orientować, jak i czym poma- gać. W ciągu paru godzin, które się zatrzymałem w Wołkowysku, przy mnie przejechali przez rynek jako wygnańcy państwo Lutosławscy

12

i R. Karpowicz

13

.

6 Oddziałysanitarno-żywnościowe CKO, o r g a n i z o w a n e od c z e r w c a 1915 roku w toku ewakuacji ludności z K r ó l e s t w a P o l s k i e g o p o d c z a s o d w r o t u armii rosyjskiej. P o c z ą t k o w o w y s y ł a n o oddziały sanitarne C K O , ok. 10 lipca oddziały s a n i t a r n o - ż y w n o ś c i o w e (lekarz, 2 pielęgniarki, sanitariusz, akuszerka, materiały s a n i t a r n o - o p a t r u n k o w e , lekarstwa) z do- d a n i e m oddziału p r a l n i c z o - k ą p i e l o w e g o , d w ó c h instruktorów C K O i kuchni p o l o w e j z n i e z b ę d n y m zapasem p r o d u k t ó w ż y w n o ś c i o w y c h — łącznie k o l u m n a kilku p o j a z d ó w d o p r z e w o z u ł a d u n k ó w c i ę ż k i c h ; oddziały miały w s p ó ł d z i a ł a ć z lokalnymi Komitetami O b y w a t e l s k i m i , lecz w w a r u n k a c h chaosu e w a k u a c y j n e g o stało się to niemożliwe. W początkach sierpnia ilość w y s ł a n y c h o d d z i a ł ó w przekroczyła 40. W biuletynie p r a s o w y m C K O („Dziennik C K O " ) z a m i e s z c z o n o latem

1915 roku kilka ich s p r a w o z d a ń . Niektóre odnalazły się d o p i e r o wtedy, gdy f r o n t przetoczył się za Bug.

7 Stanisław Wojciechowski 1 8 6 9 - 1 9 5 3 , współzałożyciel i działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, razem z J ó z e f e m

P i ł s u d s k i m w y d a w a ł nielegalnego „ R o b o t n i k a " ; po rewolucji 1905 roku działacz spółdzielczy i członek w ł a d z spółdziel- czości w Królestwie Polskim; z ich ramienia po w y b u c h u w o j n y w 1914 członek C K O , p o d c z a s odwrotu armii rosyjskiej latem 1915 w myśl decyzji k i e r o w n i c t w a C K O udał się do Rosji w celu o r g a n i z o w a n i a tam opieki nad u c h o d ź c a m i z Królestwa, d z i a ł a c z C K O w Piotrogrodzie. W 1917 prezes Rady Z j e d n o c z e n i a M i ę d z y p a r t y j n e g o . W n i e p o d l e g ł e j Polsce p r e z y d e n t R z e c z y p o s p o l i t e j 1 9 2 2 - 1 9 2 6 , obalony w toku z a m a c h u m a j o w e g o Piłsudskiego.

8artelszczyk (ros.) — tutaj: płatny posłaniec należący do artelu.

9 14 sierpnia 1915 roku.

10StanisławLeśniowski 1 8 7 1 - 1 9 5 7 , ziemianin, z wykształcenia (studia k r a j o w e i zagraniczne) rolnik, sekretarz C T R , p r z e w o d n i c z ą c y wydziału kółek rolniczych, radca T K Z , redaktor „ G a z e t y R o l n i c z e j " . Po w y b u c h u w o j n y wspólnie z G r a b s k i m o r g a n i z o w a ł Komitety O b y w a t e l s k i e , członek C K O ; latem 1915 roku e w a k u o w a ł się d o Rosji, zastępca p e ł n o m o c n i k a g ł ó w n e g o C K O . W Polsce niepodległej dyrektor M u z e u m P r z e m y s ł u i Rolnictwa w W a r s z a w i e , które działało r ó w n i e ż po 2 - e j w o j n i e ś w i a t o w e j (do 1951 ).

11 Towarzystwo Pomocy, T - w o P . O . W . — skróty od Polskie T o w a r z y s t w o P o m o c y O f i a r o m W o j n y . G ł ó w n a organi- z a c j a r a t o w n i c t w a w o j e n n e g o P o l a k ó w z a m i e s z k a ł y c h na stałe w Rosji, u t w o r z o n a w e wrześniu 1914 roku z siedzibą władz

w P i o t r o g r o d z i e , pod p r z e w o d n i c t w e m w p ł y w o w e g o p r z e m y s ł o w c a - P o l a k a W ł a d y s ł a w a Ż u k o w s k i e g o ; sieć organizacji P T P O W rozciągała się wszędzie tam, gdzie były skupiska P o l a k ó w , w głębi C e s a r s t w a głównie w miastach g u b e r n i a l n y c h , r ó w n i e ż w j e g o części a z j a t y c k i e j najliczniejsza na ziemiach zabranych. W M o s k w i e , g d z i e j u ż od wielu lat istniały polskie o r g a n i z a c j e , p o w s t a ł j a k o ich w s p ó l n a o r g a n i z a c j a o s o b n y w z g l ę d e m P T P O W K o m i t e t Polski P o m o c y O f i a r o m W o j n y , p r z e w o d n i c z ą c y A l e k s a n d e r Lednicki, znany a d w o k a t i działacz r o s y j s k i e j partii K o n s t y t u c y j n y c h D e m o k r a t ó w .

(5)

87

Zostawiłem miejscowemu T-wu POW rubli 5.000

c

i chciałem jechać dalej końmi do Brześcia. Dzięki uprzejmości sekretarki T-wa drowej

d 14

otrzymałem na noc samochód do Prużan. Samochód ten popsuł się w drodze, do Prażan trzeba było iść pieszo 8 wiorst z pakunkiem i pieniędzmi w ręku. Było to rano o 6-8. Wtedy to spotkałem się oko w oko z falą wygnańców na wozach. Zatrzymałem partię łomżyniaków zamożnych, widać z dobry- mi końmi, wyruszyli z Prużan do dnia, zapytałem, czego się spieszą; powiedzieli, że szukają lepszych miejsc. Pytałem, czy by nie chcieli się zostać i wrócić do swojej wsi; mówili, że nie mają do czego wracać, bo cała spalona; wrócić, mówili, można na wiosnę, a na zimę nie ma tam co robić. Widziałem, że tworzy się pęd wychodźczy. Łomżyniacy spotkani przeze mnie nasunęli mi od razu myśl partii — grap wychodźców. Jechało ich 8 wozów razem, osób kilkadziesiąt, a jeden widocznie odgrywał rolę starszego. W dalszym ciągu stale widziałem, że Polacy z Królestwa trzymali się grupami po kilkadziesiąt osób, podczas gdy chełmszcza- nie szli ławą po tysiąc osób razem.

Pod Prażanami stały wielkie obozy wygnańców, budowano baraki Związku Ziemstw i Miast

15

, był już punkt żywnościowy Związku Miast

16

, były setki wygnańców z Królestwa obozujące dalej od miasta, tysiące chełmszczan pod samym miastem i setki Żydów w samym mieście. Polacy trzymali się z dala, o pomoc do nikogo się nie zwracali. O CKO nikt nie wiedział. W mieście udałem się wprost na plebanię dowiedzieć się czegoś o wygnańcach i o pomocy miejscowej. Księdza nie było, odchodziłem od plebanii, gdy mnie ktoś zaczepił, poznawszy mnie; był to p. ...

I7

. Okazało się, że na plebanii i w samym mieście zebranych jest paru łomżyniaków i płocczan.

Wtedy zorientowałem się, że ci zebrani wygnańcy winni stworzyć organizację samopo- mocy i pomocy innym. Dowiedziałem się, że i w Prażanach miejscowa organizacja

18

była bezradna. Zresztą czuć było, że w Prażanach niedługo każdy będzie musiał sam o sobie myśleć. Widok wielkiej klęski cudzej na naocznych świadków działał nie jako pobudka do niesienia pomocy, a jako przestroga, by się samemu chronić od nieszczęścia podobnego.

Jeden ksiądz miejscowy z Prużan

19

gotów był współdziałać całą duszą akcji ratow- niczej. Miejscowe obywatelstwo, zarówno w okolicy Wołkowyska jak i Prażan, wcale się nie kwapiło z niesieniem pomocy wygnańcom.

12 Lutosławscy, ziemiańska rodzina z guberni ł o m ż y ń s k i e j , 4 - e j rodzeni bracia M a r i a n , Jan, ksiądz K a z i m i e r z i Józef L.

byli członkami Ligi N a r o d o w e j i c z y n n y m i działaczami S N D w Królestwie Polskim (ks. K a z i m i e r z L. d o d a t k o w o zaan- g a ż o w a n y był w nielegalnej akcji tworzenia polskiego skautingu). Po w y b u c h u w o j n y czynni w K o m i t e t a c h O b y w a t e l s k i c h (Marian L.) i w Polskim Komitecie P o m o c y Sanitarnej. Latem 1915 roku Marian L. został przez C K O w y s ł a n y do Rosji w celu s p r a w o w a n i a opieki nad u c h o d ź c a m i , pozostali bracia e w a k u o w a l i się w sierpniu, j e d n a k ż e nie dało się ustalić, którzy z nich przejeżdżali 15 VIII przez W o ł k o w y s k . W Rosji działacze e n d e c c y i C K O z M o s k w y . W k w i e t n i u 1918 roku Marian i Józef L. zostali aresztowani przez C Z E K A i osadzeni na Kremlu; w początkach września rozstrzelani b e z sądu razem z carskim ministrem A l e k s i e j e m C h w o s t o w e m , d y r e k t o r e m D e p a r t a m e n t u Policji S t e p a n e m B i e l e c k i m o r a z innymi w o d w e c i e za z a m a c h y na p r z y w ó d c ó w bolszewickich.

13R. Karpowicz — brak d a n y c h .

1 4N a z w i s k o sekretarki P T P O W w W o ł k o w y s k u nie ustalone.

15Związek Ziemstw i Miast (ros. skrót Z i e m g o r ) — wspólny komitet rosyjskich z w i ą z k ó w s a m o r z ą d o w y c h ( z i e m s t w a i dumy miejskie) pod p r z e w o d n i c t w e m ks. G e o r g i j a L w o w a (w 1917 roku pierwszy premier Rządu T y m c z a s o w e g o ) u t w o r z o n y na z j e ź d z i e W s z e c h r o s y j s k i e g o Z w i ą z k u Z i e m s t w i Z w i ą z k u Miast (10 VII 1915) w celu m o b i l i z o w a n i a d r o b n e g o p r z e m y s ł u i rzemiosła na potrzeby w o j n y ; z l i k w i d o w a n y przez b o l s z e w i k ó w w 1918 roku w r a z z u t w o r z e n i e m W s z e c h r o s y j s k i e j R a d y G o s p o d a r k i K r a j o w e j .

16 Związek Miast (ros. S o j u z G o r o d o w ) w celu niesienia p o m o c y r a n n y m i c h o r y m żołnierzom u t w o r z o n y na zjeździe b u r m i s t r z ó w i m e r ó w miast rosyjskich 8 - 9 ( 2 1 - 2 2 ) 1914 roku; p r z e w o d n i c z ą c y m został m e r M o s k w y W . Brianski.

17 Osoba, o której m o w a , nie ustalona.

1 8M o w a o oddziale P T P O W w Prużanach; położone w guberni g r o d z i e ń s k i e j , a więc poza granicami K r ó l e s t w a Polskiego, miasto t o p o z o s t a w a ł o poza zasięgiem struktur k o m i t e t ó w obywatelskich i C K O ; w i o s n ą 1915 roku w guberni było 8 o d d z i a ł ó w P T P O W .

(6)

88 A L E K S A N D E R A C H M A T O W I C Z

Obywatele łomżyńscy i płoccy zebrali się tegoż zaraz dnia o godz. 12-ej na plebanii w liczbie osób kilkunastu i tu zorganizowałem ich w podkomitet łomżyńsko-płocki

20

; wy- brali przy mnie zarząd i skarbnika, zostawiłem im 4.000 rb. oraz dałem im polecenie do Zubczaninowa, by zaopatrzył ich we wszelką pomoc. Zubczaninow miał być wtedy obok zaraz w Słonimiu

21

.

Następnie wyjechałem o 2-ej do Kobrynia samochodem naczelnika okręgu komunika- cji, z którym się przy okazji zabrałem

0

. Koło Kobrynia znalazłem się w pełnym wirze fali wygnańców. Tutaj szereg wozów, ludzi, bydła, trzody tworzył łańcuch nieprzerwany. Prze- ważała Chełmszczyzna i to prawosławna, jechało dużo popów z rodzinami i dobytkiem.

Królestwo tworzyło grupy odrębne i niezbyt liczne. W ciągu godziny przechodziły tysiące wozów, t.j. parę tysięcy ludzi. Porządek i cisza były względnie do natłoku duże. Fala ludzka była jak gdyby zaklęta; każdy starał się, by na siebie nie zwracać cudzej uwagi, myślał tylko

o tym, by z najmniejszym wysiłkiem dążyć wciąż naprzód. Przez tę falę przechodziłem następnie w Kobryniu piechotą po parę wiorst w tę i drugą stronę i podziwiałem spokój

i porządek; był on w znacznym stopniu wynikiem początku wyczerpania ludzi.

W Kobryniu znalazłem pana Bańkowskiego, który mi dał nocleg w T-wie Wzajemnego Kredytu

22

na podłodze, bo literalnie wszystko było zajęte przez wojsko i ludzi. Pan Bańko- wski zdecydowany był zostać. Zapytany przeze mnie, czy zorganizował jaką pomoc wygnań- com zdziwił się pytaniem, bo jakąż pomoc może nieść jeden człowiek, choćby i ze współ- pracownikami, gdy walą tysiące i dziesiątki tysięcy, gdy nic nie ma produktów na miejscu, gdy każdy zapas prowiantu w mig byłby rozebrany. Pan Bańkowski przypatrywał się tylko masom, nie czując możności opanowania ich. Jednocześnie myślał o tym, by nieść pewną pomoc ziemianom, którzy mogli się zatrzymać w okolicach Kobrynia.

Od niego dowiedziałem się o Leśniowskim, że wyjechał i że go oczekuje. O Wojciecho- wskim i o oddziałach sanitarnych CKO nic nie wiedział. Myślałem przeto, że są oni w Brześciu. Brześć jednak wówczas już był ewakuowany. Dowiedziałem się, że właśnie następnego dnia jest to ostatni termin dany przez władze

1

do opuszczenia Brześcia. Postano- wiłem przeto jechać do Brześcia co prędzej.

Wieczorem w Kobryniu spotkałem dra Malewskiego, który zaprowadził mnie do punktu żywnościowego do szpitala Związku Miast i do baraku dla cholerycznych. Na punkcie była prawie sama Chełmszczyzna. Polacy trzymali się z dala, choć dr Malewski bardzo im ułatwiał wszystko. W baraku cholerycznym było sto kilkadziesiąt chorych, rozdzielonych na ciężko i słabiej chorych. W sali dla ciężko chorych^ rozlegał się jeden chóralny jęk ludzki.

Na sali nie było nikogo, sami chorzy wili się w bólach, w korytarzach widziałem paru sanitariuszy i sanitariuszek. Osobne salki w szpitalu były dla chorych dzieci na szkarlatynę, odrę. Dr Malewski włożył całą swoją duszę, by nieść ratunek, ale prowizoryczny szpital dla 200 ciężko chorych wymagałby personelu bardzo licznego, którego nigdzie nie było. Chorzy

20 Podkomitet obywatelski— komitet zastępczy, działający w w a r u n k a c h e w a k u a c j i w głębi kraju i s p r a w u j ą c y o p i e k ę nad u c h o d ź c a m i ze s w o j e j guberni. W końcu listopada 1914 roku uchodźcy z Kalisza utworzyli w W a r s z a w i e Komitet Kaliski; w następnych miesiącach C K O tworzył instancje tego rodzaju j a k o podkomitety p o s z c z e g ó l n y c h guberni w stru- kturę K O o c h a r a k t e r z e t y m c z a s o w y m , f o r m a l n i e od marca 1915 roku.

21 D o k o ń c a sierpnia 1915 r. armia n i e m i e c k a zajęła Brześć nad B u g i e m , Kobryń i Prużany, we wrześniu W o ł k o w y s k i W i l n o ; front ustabilizował się na wysokości B a r a n o w i c z i m i e j s c o w o ś c i , które w połowie sierpnia o d w i e d z a ł Grabski, zostały odcięte od C e s a r s t w a linią frontu — były więc poza zasięgiem u t w o r z o n e g o w Rosji C K O ; z a i m p r o w i z o w a n e przez G r a b s k i e g o d o r a ź n e struktury i ośrodki akcji r a t o w n i c z e j na tym obszarze nie stały się dzięki temu o r g a n i z a c y j n ą p o d s t a w ą R e j o n u Z a c h o d n i e g o ( f r o n t o w e g o ) C K O .

22 Towarzystwa (właśc. S t o w a r z y s z e n i a ) Wzajemnego Kredytu ( T W K ) — zrzeszenia k r e d y t o b i o r c ó w odpowiedzial- nych solidarnie za brane przez zrzeszonych pożyczki. W Rosji tworzone od 1864 (Petersburg), w Królestwie Polskim o d 1872 roku ( W a r s z a w a ) . T W K w Kobryniu — j e d n o z nielicznych zrzeszeń w mieście n i e g u b e r n i a l n y m , powstało w 1881.

(7)

przynoszeni byli do szpitala już w bardzo ciężkim stanie. Pomimo tak trudnych warunków, około 50% wychodziło zdrowych. Dr Malewski był jedyną osobą, w której widziałem obecność ducha walki z klęską, a nie ducha rezygnacji wobec żywiołu, ale dr Malewski nie był pracownikiem CKO a Związku Miast.

Na drugi dzień rano o 5-ej wyjechałem dorożką żydowską do Brześcia. Wygnańcy rozlokowani na noc wzdłuż po bokach szosy wstawali, kobiety szły w pola i tutaj rozkopy- wały pola kartoflane na śniadanie, chłopy rąbali drzewo albo już rozpalali ogniska, inni już jechali drogą. Wszędzie Polacy stanowili osobne grupy dalej od miasta położone, jakby

umyślnie wybierali na nocleg zaciszne miejsca, najczęściej laski olszowe.

Pod Brześciem wywożono ciężkie działa

h

we woły po szosie, która była już od ciężarów połamana, a niektóre mosty na szosie popsute. Wyprowadzano jeńców austriackich i szły liczne oddziały wojska w tył. Wygnańcy i wojsko zaczynali tworzyć jedną grupę, która jeszcze nie wytwarzała żadnej kolizji. Jak wiadomo, później wojsko kazało wygnańcom usuwać się ze szosy. Ale wtedy wojsko szło spokojnie, tylko psa mego woźnicy przejechał samochód wojskowy, a woźnica sam dostał od deńszczyka

23

oficerskiego batem po głowie tak, że mu szła krew. Wjeżdżać do Brześcia bał się woźnica, bo pod samym Brześciem szło wojsko, a domy były szczelnie pozabijane, jakby zupełnie puste i nie zamieszkane. Ulice Brześcia puste. Szukałem aptekarza, znanego działacza miejscowego. Pytam się o Wojcie- chowskiego — mówi mi, że nic o nim nie wie. Pytam się, czy jest jaka pomoc wygnańcom, a on mi mówi, że do wczoraj to jeszcze miał siły by myśleć o sobie i drugich, ale dziś to już musi myśleć tylko o sobie, o wywiezieniu swojej apteki, o bycie i losie własnym i rodziny.

W Brześciu nie było nic do roboty, poszedłem na stację kolejową, skąd odchodziły ostatnie pociągi z ostatnimi mieszkańcami. Z tego co widziałem w ciągu trzech dni, wytwo- rzyłem dostateczny pogląd, że pomocy wygnańcom nie można oprzeć na siłach miejscowej inteligencji czy ziemiaństwa polskiego, bo ono jest zaabsorbowane własnym losem. Dalej stwierdziłem, że lud nasz bez żadnej pomocy się obywa i własnymi kroczy drogami, sam grupując się, i pragnie się wyodrębnić, licząc na własne siły.

W wagonie uświadomiłem sobie, że zadaniem CKO winno być obmyśleć nowe sposoby działania, nie te, które stosowaliśmy w Warszawie, i które polegały na opiece z góry. Zrozumia- łem, że nasze oddziały sanitarno-żywnościowe to drobna kropla w morzu, że mnożąc te krople nie opanuje się położenia, że dla opanowania żywiołu trzeba mieć plan płynący z wgłębienia się w treść życia tego żywiołu. Wtedy to obmyśliłem, że ludowi idącemu na wygnanie trzeba dać organizację ludową w partie, organizację, która by mu nie tylko ułatwiła otrzymywanie pomocy z zewnątrz, ale, co większa, która by mu pozwoliła nawet obejść się bez tej pomocy.

W Moskwie natychmiast przystąpiłem do realizowania myśli mojej. Na radzenie się innych nie było czasu, bo fala ludzka szła i ginęła w przepaściach Rosji. Skorzystałem z gościny p. Lednickiego, wypowiedziałem mu myśl moją. Dać organizację ludowi można było oczywiście tylko przez zmobilizowanie kadrów działaczy ludowych. Prosiłem Lednic- kiego, by mi w tym dopomógł, dając pewne wskazówki. Lednicki oddał do mojej pomocy p. hr. Pusłowskiego (?)

24

, który u niego zamieszkał, i który gorliwie wziął się do okazania

23deńszczyk (ros.) — o r d y n a n s .

24 Dom Ludowy, właśc. Dom Polski w Moskwie — oparta na rosyjskich wzorach s p o ł e c z n o - k u l t u r a l n a o r g a n i z a c j a P o l a k ó w z a m i e s z k a ł y c h w M o s k w i e ; j e j powstanie stało się m o ż l i w e w skutkach manifestu c a r s k i e g o z dnia 17 (30) p a ź d z i e r n i k a 1905 r. D o m Polski w M o s k w i e mieścił się w budynku przy ulicy Milutyńskiej 18 (od 1927 — M a r c h l e w s k i e - go) w cyrkule m i a s n i c k i m (obecnie dzielnica Nowosokolniki). Kościół pod w e z w a n i e m Św. Piotra i Pawła, inaczej n o w y albo polski, z b u d o w a n y w 1851 r. był j e d n ą z trzech w X X wieku świątyń katolickich w M o s k w i e . W czasach s o w i e c k i c h

(8)

9 0

mi pomocy. Zrobiliśmy ogłoszenie na Domu Ludowym polskim przy kościele na Milutyń- skim

25

, że potrzebni są młodzi ludzie z wyższym wykształceniem płatni na wyjazd. W mie- szkaniu Lednickiego

26

odbywała się segregacja kandydatów i werbunek. Zgłosiło się wyżej stu, wybraliśmy kilkunastu.

Jednocześnie w Moskwie trafiłem na pierwszy zjazd organizacji polskich

27

.

Już przed rozpoczęciem zjazdu zorientowałem się, że zjazd nie ma na celu przynieść istotną ulgę cierpieniom ludu wygnańczego. Na zjazd nie przybył nikt z Litwy i Białorusi, nikt kto widział to, co się tam dzieje, gdzie ludzie giną od chorób i niedostatku. Zjazd był koncepcją organizowania polonii polskiej w Rosji i terenem rywalizacji Moskwy i Piotro- grodu o przewodnictwo. Ze zjazdu skorzystałem, by po cichu poczynić parę kroków ku realizacji planu, który sobie postawiłem. Pana Psarskiego

28

i Lossowa

29

zaangażowałem jako współpracowników bliższych. Na zjeździe nakreśliłem plan działania CKO z góry już takim, jaki się następnie rozwinął. Przyjęto go oczywiście bez zastrzeżeń, bo go nie rozumiano nawet. Zasadniczo nikt nie był kontent, że na terenie rywalizacji Moskwy i Piotrogrodu zjawia się CKO. Chciano uznać, że CKO nie powinien wcale się wtrącać do roboty.

Proponowano mi przyjęcie stanowiska zarządzającego robotami, które miały się koncentro- wać w Moskwie. Ale nikt nie miał określonej idei pracy dla wygnańców, a tylko ambicje.

Nakreślony plan organizowania ludu w partie postawiwszy jako główne zadanie CKO opuściłem zjazd, nie czekając końca, śpiesząc do Piotrogrodu po pieniądze dla CKO.

Tutaj zabezpieczyłem sobie, mając plan gotowy, większe środki wprost od ministerstwa spraw wewnętrznych — rb. 600.000. Dalszy rozwój CKO poszedł już w stopniowym trybie uwidocznionym w szeregu protokołów.

8/X — 1917 r. /-/ Wł. Grabski

O B J A Ś N I E N I A

a — w rękopisie skreślone zdanie: G d y po zajęciu W a r s z a w y N i e m c y wciąż s z y b k o mogli się p o r u s z a ć naprzód, w y j e c h a ł e m .

b — w rękopisie: b e z r a d n i e .

c — w rękopisie po 5 . 0 0 0 : znak z a p y t a n i a w n a w i a s a c h .

d — w m a s z y n o p i s i e : dr.

e — w m a s z y n o p i s i e : z a m i a s t „ z a b r a ł e m " — w i d z i a ł e m .

f — w rękopisie: w ł a d z e w o j s k o w e .

g — w rękopisie: s ł o w o nieczytelne.

h — w rękopisie: n a j p r a w d o p o d o b n i e j o p u s z c z o n e słowo, np. „ z a p r z ę ż o n e " .

25 Franciszek Ksawery Pusłowski 1 8 7 5 - 1 9 6 8 , dziedzic dóbr C z a r k o w y nad Nidą, poeta; w e wrześniu 1914 roku a r e s z t o w a n y przez Rosjan j a k o brat o f i c e r a austriackiego (zarazem k o z a c y spalili d w ó r ) i osadzony w W a r s z a w i e , skąd w y c i ą g n ą ł go dzięki s w y m s t o s u n k o m zaprzyjaźniony z n i m A l e k s a n d e r Lednicki i wyrobił m u z e z w o l e n i e na stały pobyt d o k o ń c a w o j n y w M o s k w i e .

26Adres domu własnego Aleksandra Lednickiego w Moskwie 1 8 9 9 - 1 9 1 8 — zaułek Kriwonikolski 8 B o l s z a j a M o ł c z a - n o w k a w dzielnicy Prieczystienskiej (między ulicą Prieczystienską, w czasach sowieckich Krapotkina, a A r b a t e m ) ; przed- tem, w początkach lat 9 0 - t y c h Ledniccy mieszkali w t y m ż e zaułku pod n u m e r e m 46.

27 Zjazd polski w Moskwie 21-22 VIII 1915 roku — z udziałem przedstawicieli polskich organizacji w Rosji. W y ł o n i ł R a d ę Z j a z d ó w polskich organizacji P o m o c y O f i a r o m W o j n y z A l e k s a n d r e m L e d n i c k i m j a k o p r e z e s e m ; d o k o n a n o przy t y m podziału k o m p e t e n c j i na gruncie r a t o w n i c t w a między p o s z c z e g ó l n e o r g a n i z a c j e . W gestii C K O znaleźli się u c h o d ź c y - c h ł o - pi.

28 Czesław Psarski — działacz Komitetu Polskiego (p. przypis 11) w M o s k w i e .

29Lossow — o s o b a z w i ą z a n a z K o m i t e t m Polskim w M o s k w i e .

Cytaty

Powiązane dokumenty

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Gdyby Basia oddała Asi swój muchomor z najmniejszą liczbą kropek, to wtedy u niej byłoby 8 razy więcej kropek niż u Asi.. Oblicz,

Historia filozofii — zgodnie z zamierzeniem Autora — jest połykana przez środowisko humanistyczne, a także przez inteligencję z innych kręgów, kiedy trzeba robić

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być