• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo i lata szkolne - Dominik Fijałkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo i lata szkolne - Dominik Fijałkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

DOMINIK FIJAŁKOWSKI

ur. 1922; Huta Borowska

Miejsce i czas wydarzeń Huta Borowska, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Huta Borowska, dwudziestolecie międzywojenne, Chodel, Kijany, edukacja, szkoła powszechna, szkoła ogrodnicza, życie na wsi

Dzieciństwo i lata szkolne

Urodziłem się 14 marca 1922 roku w Hucie Borowskiej. To jest koło miasteczka Chodel. Szkołę podstawową rozpocząłem w Trzcińcu, to była czteroklasowa szkoła, [a] do klasy piątej, szóstej i siódmej musiałem udać się do Chodla, gdzie mieściła się siedmioklasowa szkoła podstawowa. W czasie nauki jednocześnie pomagałem w domu, rodzice mieli małe gospodarstwo rolne. Zawsze było co najmniej dwie, trzy krowy i te krowy pasłem niezależnie od tego czy chodziłem, czy nie chodziłem do szkoły. Tu krowy miały zawsze pierwszeństwo. Niemniej byłem bardzo obowiązkowy, bowiem [chodząc do szkoły] w Chodlu, w ogóle nie opuściłem ani jednego dnia w ciągu jednego roku, a w ciągu dwóch latach to opuściłem tylko po jednym dniu. Tak że to świadczyło o moim oddaniu i docenianiu ważności chodzenia do szkoły, bowiem nie wszyscy absolwenci czteroklasowej szkoły w Trzcińcu chodzili do Chodla do siedmioklasowej. Po ukończeniu szkoły okazało się, że miałem najlepsze wyniki w klasie. Byłem najlepszym uczniem, mimo że stopnie nie składały się z samych piątek, tylko było parę dostatecznych. To ze względu na różne przyczyny, które spowodowały o tym, że kierownictwo szkoły w Chodlu postanowiło zaostrzyć ogólną ocenę swoich absolwentów. Pamiętam jak w szkole podstawowej w Chodlu nauczycielka mi dała długi tekst w „Płomyku” bodajże, o historii prezydenta Mościckiego. Recytowałem to na spotkaniu z pamięci, co było zdziwieniem dla zgromadzonych, że człowiek może tak duży tekst na pamięć się nauczyć. Pamiętam jak nauczycielka, która właśnie to organizowała rozpłakała się z radości, że ma takiego ucznia. Po skończeniu szkoły podstawowej chciałem się dalej uczyć. Wyszło akurat zarządzenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które zobowiązywało gminy do opłaty kosztów związanych z dalszą edukacją najlepszego ucznia. Dzięki temu pismu, które otrzymałem, ojciec zaprowadził mnie do szkoły w Kijanach. Tu okazało się, że gmina ze zobowiązania się nie wywiązywała, ponieważ zawsze miałem kłopoty z opłatą czesnego w tej szkole ogrodniczej. Było wiele takich

(2)

przypadków, kiedy byłem zwalniany w szkole ze względu na to, że rodzice nie opłacili kosztów utrzymania czesnego i kosztów pobytu w bursie. Szkołę w Kijanach ukończyłem w 1939 roku, czyli krótko przed wybuchem II wojny światowej. Miałem już jednak dyplom technika ogrodnika i złożyłem pismo do Biura Pośrednictwa Pracy w Lublinie z prośbą o uzyskanie pracy. Złożyłem też podanie do liceum w Sobieszynie koło Dęblina, chciałem się dalej uczyć.

Data i miejsce nagrania 2012-05-25, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zanim weszli Amerykanie, którzy nas wyzwolili – to były okolice Halle, dużego miasta, które nie było bombardowane nawet przez samoloty alianckie – widać było

Mając małą maturę, zwróciłem się do Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, powiedziano mi, że mogą mnie przyjąć na pierwszy rok studiów, ale w ciągu roku muszę

No więc przedostałem się z rzeczami, jakie miałem, a miałem książki zwłaszcza w języku niemieckim, bo w wolnych chwilach czytałem również zawodowe książki i uczyłem się

No więc dostawaliśmy w akademiku co jakiś czas takie paki duże, mówiono, że to jest UNRRA, zresztą były napisy UNRRA, pomoc amerykańska dla Polski.. W tych paczkach

Niemcy to już byli w tym wypadku naprawdę pozbawieni człowieczeństwa, żeby posługiwać się Żydami w łapaniu Żydów, ja byłem wstrząśnięty.. Jak byłem w

Na kolację, śniadanie to ten chleb był co się dostawało, Oczywiście tego chleba było mało, człowiek by zjadł drugie tyle co najmniej albo trzy razy tyle. Też dawali, na

Staraliśmy się o uzyskanie nowego terenu pod ogród botaniczny, mieliśmy w zakładzie takiego pracownika, magistra [Kazimierza] Bryńskiego i on zajął się uzyskaniem terenu

jest bardzo potrzebne, bowiem bez zbiorów nie można prowadzić badań systematycznych, nie można prowadzić badań nad zmiennością poszczególnych gatunków. Zacząłem