Jerzy Zdziechowski o styczniow ym zamachu stanu 1.919 r.
N ieudany zam ach sta n u w nocy z 4 na 5 stycznia 1.919 r. w ciąż jeszcze budzi k o n tro w ersje w śród h isto ryk ów . D otyczą one p rze d e w szystkim odpow iedzi na p ytan ie czy za u jaw n io n y m i w trak cie w y d a
rzeń zam achow cam i k ry ły się inne jeszcze ośrodki polityczne, czy — innym i słow y — zam ach b y ł in sp irow an y czy też b y ł spo ntaniczną a k c ją grona d ru g o rzędn y ch polityków i k ilk u w ojskow ych.
O statnio J a n Ja n u sz C h e ł s t o w s k i stw ierd ził: „Pow szechnie gło
szony je s t pogląd, że zam ach zorganizow ała endecja lu b ludzie z tą partią pow iązani. U w ażam , że nie m a w y starczający ch dowodów na po
tw ierdzenie tej tezy. P rzeciw nie, są dane, k tó re pozw alają przypuszczać, że spisek n a siebie zorganizow ał sam P iłsu d sk i”
Owe dane to opublikow ana w 1954 r. w „D zienniku Polskim , D zien
niku Ż ołnierza” rela cja dr. S. Skrzypka o rozm ow ie w czerw cu 1941 r.
z ks. E. Sapiehą, w k tó re j ten o sta tn i m iał stw ierdzić, że zam ach „doszedł w rzeczyw istości do sk u tk u z nam ow y sam ego Piłsudskiego,
c a łyp la n był z góry ułożony m iędzy nim a P iłsu d sk im ” 2. J e s t to n ajpow ażniejszy dowód przytoczony przez J. J. Chełstow skiego. Pozostałe nie św iadczą o niczym.
Jed en tylko p rz y k ła d dla ilu stra c ji stosow anej przez a u to ra m etody analizy źródeł. Pisze C hełstow ski: „P rofeso r J. P a jew sk i p am ięta d ro b n y fak t p o tw ierd zający hipotezę zm ow y P iłsudskiego z zam achow cam i, p rz y n ajm niej n iek tó ry m i. Rosco-Bogdanowicz opow iadał profesorow i, że roz
m aw iał z m a tk ą E. S ap ieh y ks. S ew ery n ą, k tó ra pow iedziała, że w ie, iż zam ach m a się od b yć” 3. A b stra h u ją c ju ż od w iarygodności rela cji z trz e ciej ręk i fa k t te n n ie potw ierdza przecież w żad en sposób hipotezy zmo
w y Piłsudskiego z zam achow cam i. Pozostałe dow ody p rzy taczan e przez autora a rty k u łu m a ją tak ą sam ą w artość.
W spom niana w yżej re la c ja d r S. S k r z y p k a z rom ow y z E. S a
piehą budzi nie m niejsze w ątpliw ości. Sap ieh a m iał stw ierdzić, że P ił
sudski w raz z nim zaplanow ał zam ach, b y „w ten sposób podkopać po
zycję p rem iera M oraczew skiego, k tó ry s ta ł się wów czas uciążliw ym p a r t
nerem ” .
O kreślenie Ję d rz e ja M oraczew skiego jak o p a rtn e ra N aczelnika P a ń stw a je s t nieporozum ieniem . To n ie b y ł sto su n ek p a rtn e rsk i, to b y ł — akceptow any przez M oraczew skiego — sto su n ek pełn ej podległości. P ił
sudski tra k to w a ł przez cały czas g a b in e t M oraczew skiego jak o rozw ią
zanie tym czasow e dążąc do porozum ienia z endecją. N ie b y ło to łatw e z w ielu powodów , a m .in. i z tego, że pierw szy g a rn itu r działaczy obozu
‘ J. J. C h e ł s t o w s k i , S ty c zn io w y zamach stanu 1919 r., „Dzieje N a jn o w sze” 1975, z. 3, s. 89.
2 Tatnże, s. 94.
3 Tamże, s. 95.
PRZEGLĄD HISTORYCZNY, TOM LX V III, 1977, zesz. 1.
ANDRZEJ GARLICKI
narodow ego zn ajd o w ał się w ów czas w P a ry żu . K ra jo w i zaś działacze obo
zu narodow ego nie rozum ieli celów p olitycznych Piłsudskiego i uw ażali go za eksponenta ru c h u socjalistycznego. To u tru d n ia ło „otw arcie na p raw o ” .
A rtu r Ś liw iński opow iadał Tadeuszow i Św ięcickiem u, że w końcu g ru d n ia 1918 r. o trzy m ał od Piłsudskiego polecenie zaproponow ania k a n d y d ata na p rem iera. K a n d y d a t ten pow inien spełniać tylko jed e n w a ru nek: nie być członkiem P P S , ale być do p rzyjęcia dla P P S i nie być endekiem , ale być do przyjęcia dla endeków . Śliw iński zaproponow ał profeso ra h isto rii W ładysław a Sm oleńskiego, ale te n nie w y raził zgody.
M iał P iłsu d sk i rów nież rozw ażać k a n d y d a tu rę zw iązanego z kołam i le
gionow ym i b isk u pa W ładysław a B andursk iego 4.
C h a ra k te ry sty c zn a też jest rela cja Leona W asilew skiego, k tó ry w spom niał, że w jed n ej z toczonych w te d y rozm ów P iłsu dsk i rzekł m u: „Ach, ja k b y to było dobrze, gdyby ta k bolszew icy urządzili jakiś zam ach na m nie, rzucili bom bę czy coś podobnego” . I w y jaśnił: „ N atu raln ie, za
m ach b y się nie udał, ale ja k i b y to e fe k t w yw ołało za granicą! Od raz u by się m usiano przekonać, że w szystko co się m ówi o bolszew izm ie rz ą d u M oraczew skiego, je s t g łu p stw em ” 5.
Zam ach — oczywiście n ieu d an y — dokonany przez lew icę m ógł być dla P iłsudskiego w ygodny. Z am ach ze stro n y praw icy m usiał m u być całkow icie nie na rękę. H ipoteza Chełstow skiego, sform ułow ana zresztą ju ż w cześniej przez Stanisław a M ackiew icza, o czym a u to r nie w spo
m ina, nie w y trz y m u je k r y ty k i 6.
P u b lik o w an y niżej list Jerzego Zdziechow skiego (zm odernizow ano in te rp u n k cję ) do R om ana Dm owskiego w y jaśn ia przyczyny, dla k tó ry c h zam ach przygotow ano. W artość tego listu polega przede w szystkim na tym , że pisany b y ł niem al bezpośrednio po zam achu (jeszcze przed po
w ołaniem g a b in e tu Paderew skiego) i że p isał go jeden z kierow ników akcji.
L IS T JE R Z E G O Z D Z IE C H O W S K IE G O DO R O M A N A D M O W SK IEG O
Poznań, 14 stycznia 1919 r.
Or.: Bibl. Jag. rkps. 27/62.
14.1.1919 — Poznań Szanow ny P anie Romanie
Dow iaduję się, że za godzinę jedzie ktoś do Paryża pewny. Spieszę słó w kilka przesłać o ogólnej sytuacji. O nieudanym zam achu Panow ie wiedzą. a P r z y - c z y n y z a m a c h u 3. Przekonanie, że dla sprawy polskiej w obecnej ch w ili jest rzeczą najistotniejszą wykazać swoją zdolność do w alk i z bolszewizm em , stworzyć ia k ty dokonane w sprawach granic wschodnich, obronić ociekające krwią L w ów i Wilno. — D latego trzeba zdusić organizujący się w ew nątrz bolszewtizm i zw ol
nić do czynu w ojsko, które stoi w całym kraju po garnizonach, pod pretekstem 4 T. Ś w i ę c i c k i , Jak prof. W ładysław Sm oleń ski o mało nie został p r e miere m, „Zeszyty H istoryczne” [Paryż], 1963, nr 3, s. 69—74.
5 L. W a s i l e w s k i , Józef Piłsudski ja k im go znałem, W arszawa 1935, s. 158— 159.
6 St. M a c k i e w i c z - C a t , Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 w r ześn ia 1939 r., Londyüf 1941, s. 86.
a —a w sz y s tk ie p o d k reślen ia w tekście.
obrony przed b olszew izm em i pod adresem k tórego ten bolszew izm się zbroi.
P r z y k ł a d w W arszaw ie jest 12000 w ojska, na zduszenie bolszewizm u trzeba użyć tych 12 ty s. w ciągu 3 d n i , a potem ju ż 6 000 m ożna w ysłać na kresy, gdzie każde 1 0 0 l u d z i m a szaloną w agę.
Dalej p r z e k o n a n i e , że w szelk ie p ertraktacje z P iłsudskim n i e m o g ą d o p r o w a d z i ć d o ż a d n y c h r e z u l t a t ó w p o z y t y w n y c h bo to jest człow iek m a fii P P S , tajn ej org[anizacji] której podlega, a że in n i członkowie tej m afii są w rządzie, a in n i na stanow isk u w w ojsku (R ydz-Śm igły — Sosnkowski), w ięc ta k lik a g o trzym a w ręku. M ieliśm y przykłady: pertraktowała Rada R eg[encyjna], potem stron nictw a, potem Poznańczycy, Korfanty, Seyda etc., po
tem 2 m iesią ce p ra w ie G rabski, w reszcie P aderew ski przyjeżdża i śladem innych rozpoczyna p e r t r a k t a c j e . D ostaje tę sam ą odpowiedź co w szyscy. „Poro
zum cie się z P P S ” a P P S odpow iada „m y z w am i n ie chcem y gadać”. Beatus qu i tenet. Ci lu dzie są k onsekw en tni! Znają sp ołeczeń stw o nasze, wiedzą jak ono nie jest skore do czynu, a jak lu b i gadać. N a co im władzę dobrowolnie oddawać i spaskudzić się sojuszem z burżuazją, k ied y w łaśn ie kom uniści w tym kierunku przeciw n im prow adzą agitację i o to ich oskarżają. T o j e s t w a l k a o m o ż n o ś ć z o r g a n i z o w a n i a stronnictw a P P S w kraju i przeprowadzenia w yb o
rów w n ajlep szych dla sieb ie w arunkach. Jedna rzecz, która im m oże zaim pono
w ać t o s i ł a . T y lk o ty m m ożna ich przew rócić. Zamach się nie udał, obecnie w szystko jed n o dlaczego. M usieliśm y w ypalić! b o t o b y ł a o s t a t n i a c h w i l a w której się m ia ło 75®/# udania. N azajutrz m iano rozbroić straż narodową, 1000 ludzi nam oddanych, i w yprow adzić z W arszaw y parę pułków na które można było liczyć. G azety m ogą pisać różne bzdury! Fa'kt jest że gdyby nie incydent z Szep
tyckim , k tóry w y tw o rzy ł n icsp odzienie „w idom y oddział wieirny Piłsu d skiem u ” w 1 2 godziny później od d ziały p raw ie w szystk ie konsys,t[ujące] w W arszaw ie byłyby przy nas, a ich d ow ódcy do naszej dyspozycji. Stało się. A le n iestety t e g o s t r a c h u który ogarnął P iłsu d skim i jego m inistram i n a s i p o l i t y- c y n ie p o tra fili w ykorzystać. Strach ten się w yraził posłaniem autom obilu do Krakowa z S zep tyck im p o P aderew skiego i ogólnym straceniem głow y. Uprze
dziłem bow iem P iłsu d sk ieg o d o s ł o w n i e „że się nie udało bo jedno z kółek aparatu niie d ziałało, a le to n ic n ie znaczy bo op inia narodowa uważa jego rządy га jarzmo, a P olacy jarzm a zaw sze p rób ow ali zrzucić. Drugi zamach będzie już inny, p ółśrod ków się używ ać n ie będzie. Tym ludziom którzy dla idei brali udział w zam achu n ie m oże n ie nasuw ać się m yśl' po nieudanym zamachu, że lepiej strze
lać w łeb niż aresztow ać, i że lepiej· n ie pozostaw iać na w olności Komendanta jak to m iało m iejsce. To też n iezależn ie od tego c o z n a m i się stanie przyjdą po nas lu d zie w ięcej zdeterm inow an i, lu dzie których m y dotąd w s t r z y m y w a- 1 i ś m y. B ędzie zam ach 2-gi· a jeśli potrzeba trzeci”. P iłsu d ski n ie m ógł w to nie uw ierzyć. A le p o nieudfanym ] zam achu w szyscy zaiczęli ręce um ywać, tłu maczyć jak to b rzyd k o ta k ie rzeczy robić. N aw et Paderew ski który w szedł w okres rau tów i p rzed staw ień w teatrze, uw ażał za u ł a t w i a j ą c e mu pertrak
tacje z P iłsu d sk im , ostro p rzeciw zam achow i w ystąpić. Jedyny argument, groźba nowego dowodu ob urzen ia op in ii w sty d liw ie się chow a, a on jeden dla tych w alk k lasow ców i łob u zów ma w artość realną. A le u n as choć bolszew icy pod B iałym - stokiem , a w W arszaw ie ćw iczy się i zbroi czerw ona gwardia, ludzie rżną kandy
dackie m o w y na P rezyd en ta R zeczypospolitej (która jest bardzo w ielk a bo nie ma granic). Motto: „K ochajm y s ię ” jak na ślubach. N ie chcą w idzieć, że w ypadki dojrzewają do w o jn y dom ow ej której uniknąć n ie sposób i po w ygraniu której (na co potrzeba tygodn ia) m ożna m yśleć p ow ażnie o obronie granic.
Nie w iem czy 'ten list dojdzie jeszcze przed odjazdem Hallera, w każdym razie j a t u z o s t a n ę w P o z n a ń s k i m d o j e g o p r z y j a z d u , b o u w a ż a m z a s w ó j o b o w i ą z e k p o i n f o r m o w a ć W a s z e g o D e l e g a t a w
Ю
ANDRZEJ GARLICKI
K [ o m i t e c i e ] N a r ó d [ o w y m ] i j e n e r a ł a . Jeżeli Haller nie zdobędzie się na stanow isko rew olucyjne w stosunku do Piłsudskiego i Rządu W arszawskiego, jeżeli nie ogłosi wchodząc do kraju, że on jako dowódca w ojsk polskich sprzy
m ierzonych . z koalicją, w zyw a w szystk ie polskie oddziały do podporządkowania się jemu, a on uzna nad sobą tylko R z ą d N a r o d o w y — Nous so m m e fouttus, jouttus! Bo konspiracja peowiacka wolno, ale pewnie, zarzuci sidła na w asze w ojsko, a jen. H aller jak zacznie „pertraktować” to w opinii ogółu straci cały urok. Czy można m ieć szczęśliwszą sytuację jak H allera, cały kraj czeka go jak zbaw ienia, m oże być wszystkim , ale jeżeli będzie tw ardy jak skała. W ojska 85°/o od razu jem u się podporządkuje jeżeli będzie w idziało stanowczość w działaniu.
H aller powinien główną kw aterę m ieć w Poznaniu, a l e n a t o t r z e b a u r e g u l o w a ć s y t u a c j ę z N i e m c a m i m i ę d z y n a r o d o w o , tylko specjalna m isja w ojskow a koalicyjna może koniec położyć przelew ow i krwi, k t ó r y d o n i c z e g o n i e p r o w a d z i . M ateriału w ojskow ego ludzkiego jes.t tu bardzo dużo i można część wyzysikać dla w alk na wschodzie. Wczoraj przyjechałem z W arszawy dokąd jeździłem na jeden dzień i w której m uszę się chować bo ogrom nie nas szukają. Spraw a utw orzenia Rady N aczelnej Narodu Polskiego chwiała się. .To, że socjaliści i Tugutowcy odm ówili w stąpienia do n iej, to było do przewidzenia, ale przyszły wiadom ości od W itosa w zyw ające Grabskiego do Krakowa i -bardzo m ożliwe, że pod w pływ em socjalistów i intryg różnych, ten
„języczek u wagi' jakim są ludow cy galicyjscy” zrobi kawał. Grabski i Seyda pojechali do Krakowa, w każdym razie Tym fczasowa] Komfisja] Rządząca G ali
cyjska odm ówiła w zięcia udziału w Radzie i tylk o stronnictwa w chodzące do kom isji m ają w ysłać delegatów do Rady. Klucz partyjny ewentualnej Rady ze stronnictw K rólestw a jest jednym w ielkim ustępstw em na rzecz ludowców, P o![skie] Zjednjoczenie] Lud[owe], NZR, Koło M iędzypartyjne będzie m iało na 30 kilka m iejsc, 6 czy 7 mandatów. B yleby się tylk o zebrali, bo dla przyjazdu Hallera to ta Rada byłaby tak pożądana. Mówi się rów nież o gabinecie urzędni
czym, fachow ym z Paderew skim jako' prem ierem, z m m[istrem] sp[raiw] zewu [ętrznych] w postaci kollegium (realista, n arod ow iec], dem[okrata] ludów [iec] i socjal[ista]), z oddaniem Wam faktycznie polityki zewnętrznej. Kończyć muszę
( n i e w i e r z ę w to !)
kaw ał Piłsudskiego, przy pomocy którego zaw raca głowę Pani P., bo już „ten ktoś” jedzie. Z uczestników zamachu D ym ow ski, C zerniewski (Demfokracja]
ch rześcijań sk a]) i ja siedzim y tu, E. Sapieha siedzi w tw ierdzy w M odlinie, ale n ie c h c i a ł w y j e ż d ż a ć , choć uprzedziliśm y, że decyzja zapadła żeby nas niezw łocznie zamknąć. Z wojskowych, Tadeusz Żółkiewski pułkow nik bohater z pod K rechow iec (mający literalnie w szystk ie bojow e dekoracje rosyjskie) siedzi w D ęblinie, w fortecy g d z i e n a s t r ó j d l a n i e g o n a j l e p s z y . Januszajtis ma zapalenie płuc, internow any w domu. Przesyłam w szystkim serdeczne pozdro
w ienia, a dłoń Szanownego Pana serdecznie ściskam
Jerzy Zdziechowski