Dodatek do „Gazety Narodowej“ Nr 354.
M 28. Lwów, Hieiziola M a f 22. Grndnia 1895. m nvii.
„Szczutek“ w ych o d zi od ro k u 1868.
P r e n u m e r a ta w y n o si:
c a ł o r o c z n i e . . . 10 zł. I ć w i e r ć r o c z n i e . . 2 „ 50 et.
P ó ł r o c z n i e . . . . 5 „ j m i e s i ę c z n i e . . . — , 8 i „ I T v o a e r I c o s z t v i j e 2 0 c e x v t o - w . P r e n u m e r o w a ć m o ż n a w A d m i n i s t r a c j i „ G a z e t y N a r o d o w e j “ ul. K a r o l a L u d w i k a 1. S., we w s z y s t k i c h k s i ę g a r n i a c h , A j e n c j a c h d z i e n n i k ó w i n a w s z y s t k i c h u r z ę d a c h p o c z t o w y c h .
L i s t y n a l e ż y a d r e s o w a ć :
Bedakcja „Siem tka“ ulica Karola Ludwika 3.
O G Ł O S Z E N I A p r z y j m u j e w e L w o w i e : A d m i n i s t r a c j a „ G a z e t y N a r o d o w e j “ ul. K a r o l a L u d w i k a 1. 8. po 6 ct. za w i e r s z j e d n o sz p a l t o w y lu b j e g o m i e j s c e a n a d e s ł a n e po 30 et. o d w i e r sz a . — W P a r y ż u : C. A d a m ( C ib o ro w sk i), 52 n i e du F o u r : P a r i s . — W e W i e d n i u : H a a s e n s t e i n & V o g l e r ( O t t o M a a a r W a l f i s c h g a s s e 10. R u d o l f M o s s e , S e i l e r s t ä d t e 2 : A. O p p e l i k , G r i i n a n g f e g a s s e 1 2 ; M. D u k e s W o l l z e i l e ł>: H . S c h a l l e k . W o llr .e ile 11. i J . D a n n - b e r g I. K t i m p f g a s s e 7 . — W H a m b u r g a : A . S t e i n e r . — W F r a n k f u r c i e : n . M . H a a s e n s t e i n & V o g l e r ; G. L . D a u b e & C o m p . — W W a m a w i e : R e i c h t u m
4 F r e n d l e r .
P i e n i ą d z e n a l e ż y p r z e s y ł a ć po d a d r e s e m : Administracja „Gazety Narodowej“ we Lwowie.
X X V I I . rok istnienia.
PISMO SA T Y gY eZN O -PO LdTY G ZN E.
* «i
U rą g a przem oc woli Bożej I m iota wciąż bezpraw ia ziarno, I wciąż roztacza na niebiosach Posępnych chmur oponę czarną.
C y t! O to w górze Boża ręka Rozsuw a nienawistne mroki;
N a g w ar bojow y p a d a nagle Ciszy, spokoju czas głęboki.
N apróżno jęczy sprawiedliw ość O pom stę g lo sy szląc do n ie b a ; K rw ią ściśniętych i krzywdzonych P rzesiąka dziejów wielka gleba.
piynie słodka skądś H osanna, I utrapionym wszystkim wieści, Że Pan przyoblókł znowu ciało, By kres położyć ich boleści.
I drży w pow ietrzu jęk tłum iony G rozą narodów pierś przeszyw a;
N a darmoż męczarń tyle pójdzie, N ie błyśnież nam otucha żyw a?
Czarowną ową pieśń otuchy
Anielski w niebie chór wydzwania,
A z wyżyn sp ad a ku cierpiącym
Bożej otuchy g ło s : „W y trw an ia!“
— W itam k o c h a n e g o k o le g i! ja k ie ż p a ń sk ie św ia tłe z d a n ie o m oim d e b iu c ie ?
— P rz y sz ło ść św ietn a, sław a eu ro p ejsk a, ty lk o n a p u n k c ie g a ż y , n ie je d n ą je s z c z e p rz y jd z ie k o led ze z g ry ś ć w ż y c iu p ig u łk ę .
Z ulicy.
I. R o z c z a r o w a n i e . Moja śliczna, zwolnij kroku, Czekaj, czyż tak ci się spieszy?
Pozwól, niech się w twojem oku Smutna dusza ma pocieszy!
Bądź aniołem — śliczna mała — Co z innego przybył świata, Spójrz i pociesz!... I spojrzała — Przebóg! Ona zezow ata!...
I I . B o h a t e r . Widzisz tego serc pogromcę?
W szystkim szepcze w tajemnicy, Że codziennie m a tysiące
Schadzek na każdej ulicy I na kobiecy świat cały Niesie spustoszenie, szkodę!
A któż jego ideały?
Nimfy, które... noszą wodę.
III. Niespodzianka.
Po licznych trudach nareszcie Miałem z śliczną Andzią schadzkę, A ominąć chcąc zasadzkę,
Prowadzę ją na przedmieście I gdy staram się wymową Resztki jej usunąć trwogi, Z moją schodzę się teściową ! Puszczam Andzię, a sam... w n o g i!
Seaeh-mat.
N a u licy.
A : Popatrz no Jasiu, idąca przed nam i fa
cetka opuściła paczkę. Podnieś ją a będziesz m iał sposobność do flirtowania.
B : Nie głupim się bawić d z i s i a j w don- żuana.
A : A to czemu ?
B : Bo dzisiej moja żoną wyszła do m iasta za spraw unkam i i jeszcze by mnie gdzie spotkała.
K o ł y s a n a .
Magistracie spij I o wiośnie ś n ij!
Będziesz w myśl Rady uchwały Przebudowywał kanał}',
Które ledwie przed dwu laty Wykończyłeś tak wzorowo, Że — pomimo ciężkie straty -—
Trzeba ciągnąć je na nowo!
M agistracie nasz, Ślicznie o grosz dbasz !
Gdy ci dłużny je s t z nas który, To drzesz za podatki skóry,
\ ; !l <r
Z u l i c y .
— P a n ie F eig e 1- blum , j a k w czoraj w k a w ia rn i S to rz e r b ił R u b in a po g ęb ie to p a ń sc y w sp ó łw y zn a w cy m ielij tro c h ę s tra c h u .
— N u, co w sp ó ł
w y z n aw cy , j a si sam bałem .
W aptece.
— Proszę mi d ąć soli kamiennej.
— Czy to dla by
dła?
— J a nie wiem mój pan dał mi pieniądze
i kazał przynieść,
Świąteczny kapelusz.
(W m a g a z y n ie mód,)
— To pióro i ta w s tą ż k a o d m ła d z a ją p a n ią o 10 la t.
= To p ro sz ę dodać je s z c z e dw ie w s tą ż
ki i dw a pióra.
Lecz nie boli cię kieszenią, Gdy z niej rzucasz cudzo krocie I bez wyrzutów sumienia Znowu je topisz... w 'biocie!
M agistracie, hej ! Ty się z tego śm iej!
Lwowski lud — poczciwa dusza - Taka rzecz już go nie wzrusza, Krzywdy swej ci nie wyrzuci, Bo mu znana ta nędzota — Spojrzy, splunie, się odw róci:
Ot, m agistracka robota!
. Szaćh-m at.
W redal^cyi.
R e d a k t o r : P a n ie P o d sk ak iew icz , w p a ń sk ic h a rty k u ła c h sam a w oda — w ię cej senzacyi.
W s p ó ł p r a c o w n i k : Cóż p a n chcesz ż e b y m za ty c h p arę k o ro n zro b ił w ojnę eu ro p ejsk ą.
W s z y s t k o w ic.
— No kiedyś taki m ądry powiedz co to jest prokurator ja ?
— Jakto co? żona prokuratora.
tąd se n s: gdzie nie może, tam babę.
Doświadczony kolega.
Z złotej księgi.
IlV ustrow ane p rz y s ło w ia .
Przed wyborami pewien poseł obiecy
w ał wyborcom złote góry zostawszy w ybra
nym pomyślał nie głu
pim i pojechał n a spacer
Ztąd sens; krow a co wiele ryczy, mało mleka daje.
P an X. dyurnista przy pewnej instytu- tucyi starał się o wyż
szą posadę rozm aitem i drogam i i sztuczkami daremnie, poszedł naprzód po rozum do głowy a potem do pa
ni Y., ta znów poszła o dyrektora pomówiła z nim i pan X. aw an-
' t *
Z sytuacyi politycznej.
W iedeń, 22. grudnia.
( K o r e s p . „ S z c z u t k a “ )-
A więc jesienną, kampanię jak o ś przebyliśmy i dzięki Bogu jedziemy już na święta, — potem bę
dziemy robić politykę krajową, a dopiero w lutym zaczniemy znowu turbacye tutejsze, turbacye tem większe, źe w tym czasie będziemy już mieli o dwóch ministrów więcej do obrony i o jeden pro
jekt, projekt reformy wyborczej. Oj, będzie go
rąco, bardzo g o rą c o !
Ja k przebyliśmy tę półsesyę, wie jeden Pan Bóg, jeden Dadeni (ten drugi tu często na szczęście się nie pokazywał) jeden Biliński i niejaki Koźmian, 0 którym dawniej opowiadano, że ma być tęgim politykiem, teraz atoli jakoś nie domaga.
Z tem programowem „kierowaniem“ nie szło jak po maśle. Raz jedyny „pokierowaliśmy“, ale ró
wnocześnie i „wykierowaliśmy się“, bo odtąd było potrzeba z Czechami się całować, a Lichtensteinowi, Dipaulemu i innym, również gruszki na wierzbie pokazywać, aby nie zbrykali się.
Opowiadamy sobie tu głośno, że Lueger się sprzykrzył, że stronnictwo jego nie ma soków ży
wotnych, nikt atoli nie chce w to uwierzyć, a i my sami nie wierzymy, słysząc, jak ci ludzie się r u szają, jak agitują.
Szczęście nasze, że od czasu do czasu głup
stwo palną, bo inaczej zjedliby nas wraz z całą lewicą niemiecką i wszystkiemi jej prowodyrami.
Do rzędu tych głupstw należą antysemickie demon- stracye przeciw koronie, do których ich popychają niemieccy narodowcy, upatrujący ojczyznę swoją w Berlinie. Wołaniem „hoch L ueger1* w Burgu i zaopiekowaniem się Rusinami we Wiedniu — u ła
twili nam zadanie..
Co do stronnictw w Kole polskiem, to te stoją silnie. Abrahamowicz ma swoje, Kozłowski swoje 1 lada dzień Roszkowski nawet zechce mieć swoje.
Jedna tylko lewica sejmowa, nie mogąc się odna- leść na bruku wiedeńskim, a skrachowana w K ra
kowie, ma — ja k tu opowiadają — zamiar odszu
kać się we Lwowie za pomocą jakiegoś „Słowa pol
skiego“. Mądre słowo być może źe powie, ale ca
łego zdania mądi-ego, chyba jej się nie uda wy
powiedzieć.
Zresztą po co W as o tem objaśniać, co Wam lepiej jest znane, aniżeli nam na gruncie wiedeń
skim. Wesołych tedy świąt, a w sejmie weźcie się do roboty!
— Słyszałem, że ostatni krach postawił pana na nogi.
— W jaki sposób?
— No w całkiem prosty, przedtem jożdziłeś pan karety, a teraz chodzisz piechoty.
Co mi z tego, czy na tronie Sułtan, car lub jakie chany, Czy na głowie ich turbany, Czy w złocistej skroń koronie, Niech polityk sobie smarzy Mózg nad taką ważną sprawą, W szak dla niego to zabawą Gdy się gratka zdarzy!
J a , gdy siedzę przy kominku, A na pokój ogień strzela, Czuję sam się wtenczas królom,
Wszystko inne — b ag a te la!
Gdy na alccye i papiery Strzelały spadków pioruny, J a k żałosne arfy struny Jęczały giełdowe s fe ry ! I niejeden, co miał krocie, Skrachowany dziś żebrakiem, Walczyć musi z nędzą, brakiem, Choó niedawno tonął w złocie!
Ma golizna dziś przyczyną Mego spokoju, wesela,
Bom nic nie miał, nic nie stracił, Więc krach dla mnio — b ag a te la!
Seach-mut.
— Masz ła d n y ub ió r.
— To m n ie jsz a o to że ła d n y , lecz co w ięcej że ju ż zap ła co n y .
— Ach, j a k m o żn a być ta k im ro z rzu - tn ik ie m !
B a g a te la 1
Choć już śniegiem sypią chmury, Temperatura dotkliwa,
Świat i w grudniu nie spoczywa, Słychać ciągłe aw antury ;
Tu zamachy na ustawy, Tam zamachy znów na ludzi, A na Wschodzie krzyki, wrzawy, Namiętności mróz nie stu d z i' Cicho, wszak do snu już ziemi Snleg się miękko wskróś rozściela,
spokój być powinien, szystko inne — bagatela I W świecie wre jak b y w wulkanie, Czuć niepewność w atmosferze, Jak iś strach człowioka bierze, Bo nikt nie wie co się stanie — W net cholery widmo straszy, Trwoży ruch emigracyjny, W net fanatyzm religijny Przypomina dawne cz asy ! Po cóż trapić się przedwcześnie?
Każdy zdanie me podziela:
Co się stać ma, to się stanie, Strach więc czczy — ot bagatela!
R o z rz u tn o ś ć
S t r e u c l h . ^ n a Ł e L c l a - 3 r -
R o m a ń c z u k : Jeśli sam Wam, Łachy nie dam rady, to z 1 uegerem z pewnością!
B a de n i : Oj i ty Lueger i wy Rusinkowie poczujecie ielazną rękę, gdy'puszczę w ruch moją packę!
W y d a w c a i R e d a k t o r o d p o w i e d z i a l n y : Ro m u a ld T h e o d o r o w i o z . Z d ru k a rn i i lito g ra fii P ille r a i S półki.
Gdy teściowa Ci dokuczy, Gdy skwaszong twoja mina Na rozrywkę za k o r o n ę Radzę kup
Haliczanina
R e n d e z - v o u s notować trzeba, R e n d e z - vous się wszystkim zdarza,
Trudno to, gdy brak w kieszeni
Maleńkiego kalendarza.
Ze snu wstajgc datę ujrzyć Pewno bierze chętka szczera, Za koronę więc
Kup kalendarz u PU tera.
Kieszonkowy (ten na randki) No i
ś c i e n n y
moje dzieci ,
Za dwie szóstki u PILLERA Łyczakowska numer trz e c i!
KANTOR WYMIANY
c, k. uprz. gal.
akoyjn. Banku hipotecznego
k u p u je 1 s p rz e d a je
w szystkie papiery w artościow e i monety
po knrsie dziennym najdokładniejszym, nie licząc żadnej prowizji.
Jako dobrą i pewną lokację poleca:
4% li s t y h ip o te c z n e ko ro n o w e i'/j'/o » h ip o teczn e
5% »> h ip o teczn e p rem io w an e
4n/n ,, T o w a rz y s tw a k re d y to w e g o ziem skiego 4*/*% !j B a n k u k ra jo w e g o
4% u B a n k u k ra jo w e g o
5% o b li g a c je k o m u n a ln e B a n k u k ra jo w e g o 4!/«% pożyczkę k r a jo w ą g a lic y js k ą
i % „ k r a j . g a l. ko ro n o w ą 4% „ p ro p in a c y jn ą g a lic y js k ą
5% ,, „ b u k o w iń sk ą
A’/jVo n w ę g ie rs k ie j k o le i p a ń stw o w e j łV j% i i p ro p in a c y jn ą w ę g ie rs k ą
4% w ę g ie rs k ie o b lig a c je ln d e in n iz a c y jn e i w sz e lk ie r e n t y a u s tr y a c k ie 1 w ę g ie rs k ie
które to papiery Kantor wymiany Banku hipo
tecznego zawsze nabywa i sprzedaj«
po c en ach n a jk o r z y s tn ie js z y c h .
U W A G A : K an to i w ym iany B anku hipotecznego przy jm u je od P. T. kupujących wszelkie w y lo so w an e, a ju ż p ła tn e m iejscow e papiery w artościow o, tudzież z a p a d łe kupony za g o tó w k ę, bez w szelk ieg o p o tr ą c e n ia , zaś za m ie jsc o w e, je d y n ie za potrąceniem rzeczyw istych kosztów.
Do efektów , u k tó ry ch w yczerpały się kupony, d o starcza no
wych ark u szy kuponow ych, za zw rotem kosztów , k tó re
sam ponosi. lfl-o
Ogłoszenia do Nr. 28. „Szczutka“ z dnia 22 . Grudnia 1895.
Przegląd Rolniczy
(dwutygodnik)
PISMO POŚWIĘCONE SPRAWOM ROLNICZO-HANDLOWYM.
P r e n u m e r a t a w y n o s i:
za granicą
c a ł o r o c z n i e ... 4 złr. cfc.
p ó łro czn ie cw iercrocznie
"w łsraj-u.
c a ł o r o c z n i e ... 3 złr. -— ot.
p ó ł r o c z n i e ... 1 „ 50 „ ć w ie r ó r o c z n i e ...— „ 75 „
Prenumeratę i inseraty przyjmuje administracya „Przeglądu rolniczego“
W B A N K U R O L N I C Z Y M
we Lwowie, plac Smolki 1. 5.
M M M M I
-
2
-I!
„GAZETA NARODOWA“
wychodząca codziennie nie wyłączając niedziel i świąt
o godzinie 8. rano
ko sz tu je :
we L w o w ie : na p r o w i n c y i :
m i e s i ę c z n i e ...1 zł. 50 ct. 2 zł.
kwartalnie . ... 4 „ 50 , 6 » p ó łro cz n ie...9 „ — „ 12 „
Miejscowi prenumeratorowie mają prawo zupełnie b a zp ła tn eg o wypożyczania książek polskich, niemie
ckich i francuskich, ze znanej czytelni księgarni H. Al- tenberga (dawniej F. H. Richtera).
Nadto mają następujące ułatw ienia:
a) mogą otrzymywać tygodnik satyryczno-humorysty- czny „ S Z C Z U T E K “ , za cenę niższą niż połowę, bn za dopłatą miesięcznie tylko 35 ct., kwartalnie 1 zł.
b)
mogą otrzymać po cenach niżej połowy obniżonych następujące powieści: Rodziewiczówny „Jaskółczym szlakiem“ (tom obejmujący 23 arkuszy druku) 50 ct. — Giżowskicgo „Jcłena“ 30 ct.
i„Dwie nowele“ 25 ct.
Przeciw Prądowi“ Walcryi Marrenfc
70ct. Po
wieść Greylmera p. n. „Pan Wyręba“
50ct. „Je
dyny brat“
60ct., Heimburgowej
inowele Sewera:
„Maciek w powstaniu“ i „Na pobojowisku“ za
50centów.
o c x x x x x x x x x x i k x x x x x x x x x > o
K Galicyjski Bank kredytowy 2 «
począwszy od dnia 1. lutego 1890
■wydaje
4% ASYGNATY KASOWE
z 30-dniowem wypowiedzeniem i
3'2°„ A S Y G NA TY KASOWE
z 8-dniowem wypowiedzeniem,
w szystkie zaś znajdujące siq w obiegu 4'/8°o Asyynaty kasowe z 90-dniowem wypowiedzeniem oprocentow ane będą począwszy od dnia I. Maja 1890 po 4°/0 z 30-dniowym term inem w ypo
wiedzenia.
Lwów dnia 31. Styczniu, 1890.
D YltEKCYA.
P rzed ru k u nie płacim y.
:xxxxxxxxxxx'.xxxxxxxxxx:
i H ' m
Niespodzianka^
W nabytem egzemplarzu
& ” ‘J
A + A A A A .!, .1. A A A A A A A A A A A I + A A A X A A A A A A A A A 4 A A i
« y i »-j* « g » » y « efa ata « J » e f s « f c *■*» « J » « s sjf» « } » c g » » V » e g » ~ c g ® « X » A * * » « * » « S » « * » e g » «**. « R « X » «J?. « * * « S * *??. S R S R S R S
■* > f •' >T •
/\y\.
Objąwszy z dniem 1. stycznia T). r. we własny zarząd
H O T E L E U R O P E J S K I
we Lwowie plac Maryacki
mamy zaszczyt polecić go względom wielce Szanownej P. T. Publiczności, zapewniając, że usilnem naszem staraniem będzie wszelkim wymaganiom zadość uczynić.
We Lwowie, dnia 1. stycznia 1895.
Z w y s o k ie m p o w a ż a n ie m
Albert Szkowron i Spółka
w ł a ś c i c i e l H o t e l u E u r o p e j s i e g o .
Pokoje od 8 0 centów począwszy.
t t m i
1 ■
H en ssn era
znalazłem niespodzianie kupon, za który otrzymałem od samego autora dzieło wartości 2 złr. 40 ct. jako premium bezpłatne.
K s. D r. W. G ala n t
profesor w Przemyślu.