• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn Informacyjny Rolników Indywidualnych - Bernard Nowak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biuletyn Informacyjny Rolników Indywidualnych - Bernard Nowak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BERNARD NOWAK

ur. 1950; Kwidzyn

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, Francja

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Danuta Winiarska, roboty w Niemczech, Zarząd Regionu, „Biuletyn Informacyjny Rolników Indywidualnych”, niezależny ruch wydawniczy Krzysztof Wasilewski, Paweł Nowacki, NSZZ „Solidarność”, Olmar, Alzacja, Francja, projekt Historia zamknięta w mieszkaniu.

Opowieści o PRL, wyjazd do Francji,

Biuletyn Informacyjny Rolników Indywidualnych

W 1981 roku byłem na robotach w Niemczech, niemal cały rok. Wróciłem do Polski chyba w połowie listopada. I wtedy mi zaproponowano, Danka Winiarska, wtedy chyba Winiarska, jeszcze nie Kuroniowa, zaproponowała mi pracę w Zarządzie Regionu, na stanowisku szefa „Biuletynu Informacyjnego Rolników Indywidualnych”.

Od 1 grudnia zacząłem pracę w Regionie, i pracowałem intensywnie razem z Krzysiem Wasilewskim i Pawłem Nowackim, którzy tam byli drukarzami. Jako osoba konfliktowa miałem z nimi od razu konflikt, ponieważ często było tak, że pracownicy techniczni, którzy decydowali o tym, które matryce założyć i przekręcić przez powielacz, decydowali ostatecznie o kształcie pisma. I w moim przypadku też próbowali takie rzeczy robić, a ja się na to nie zgadzałem. Doszło do dosyć otwartego konfliktu, który jakoś został zażegnany. Była to taka próba sił, leninowska – kto kogo.

Pamiętam ten numer, który składałem. Tego pierwszego, który się ukazał, nie, ale w tym drugim był tekst, który strasznie zapadł mi w pamięć. Mianowicie był to list napisany przez starszego człowieka, którego ręka drżała… to było widoczne w l i t e r a c h , o k r ą g l u t k i c h i ł a d n i u t k i c h . [ T o b y ł l i s t ] o d s t a r e g o , b o d a j dziewięćdziesięcioletniego pszczelarza, który prosił nas na wszystkie świętości, żeby Solidarność zajęła się pszczołami, bo jak zabraknie na świecie pszczół, to w cztery lata potem zabraknie ludzi. I to był świetny, naprawdę niesłychanie wzruszający tekst kogoś, kto – powiedzielibyśmy dzisiaj – jest z krwi i kości ekologiem, w dodatku stojącym nad grobem. Ten list z trudem przepchnąłem, miał się znaleźć w numerze, który jednak ostatecznie, ze znanych powodów, nie wyszedł. Dziś myślę, że nasz konflikt to był efekt dwóch różnych optyk. Oni, Krzyś i Paweł, byli przez cały osiemdziesiąty pierwszy w Polsce, ja patrzyłem na wszystko z zagranicy, ich i moje emocje, ale i świadomość różnych rzeczy, to były ogień i woda.A propos zagranicy –

(2)

coś, co rzuci trochę światła na moje ówczesne widzenie spraw. Otóż kiedyś, w czasie którejś z autostopowych podróży, ale właśnie w tych latach, utknąłem w alzackim Colmar, w nocy, na stacji kolejowej – tam czekałem na poranek, aby ruszyć dalej.

Razem ze mną w dość chędogiej poczekalni czekali robotnicy, francuscy i niemieccy, którzy też mieli jakieś kiepskie połączenia. I oni, chyba po trochu z długiej chwili, siedząc na przeciwległych ławkach, rozmawiali ze sobą o tym, co najłatwiejsze, polityce i historii. Słuchałem i drzemałem, martwą czasem podnosząc powiekę, to znów zapadając w sen, była trzecia rano latem, niesamowite światło, mieszanka nocy, świtu i neonów, kompletny psychodelik – aż nagle się obudziłem, bo oni skoczyli sobie do gardeł. Dosłownie. Pokłócili się na śmierć o to, czyja jest Alzacja.

Zerwałem się przerażony ze swojej ławki widząc, że zaraz zacznie się nawalanka, z krwią i tym tam, zaciekle robotniczym, targaniem po szczękach. I gdy oni tak naprzeciw siebie stali, jak dwa rzędy małych bojowych kogucików, w bezruchu zanim uderzą, nagle obydwa rzędy wybuchły śmiechem. Gombrowiczowskim „buch! bach”.

Z piersi i przepony, jak Major Frydrych. Pośmiali się – i usiedli na powrót na ławkach.

Więc to wszystko była zgrywa. Bawili się, z nudów. Otóż ja patrzyłem wówczas na Polskę przez okienko francuskiej czy niemieckiej telewizji, co dawało mi podobny dystans, jaki im dawał humor, a może także inna polityczna kultura.

Data i miejsce nagrania 2013-10-16, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

wprowadziło nową opłatę za usługę spuszcze- nia i uzupełnienia wody z instalacji odbiorczych w budynkach należących do odbiorców ciepła (Uchwała Za- rządu PEC – Gliwice

Kiedy jeszcze pan Jerzy Wójcik postawił problem na ostrzu noża, mówiąc, że ma kandydatów, którzy mogliby objąć te funkcje w województwie, a więc od Wydziału Rolnictwa

W sąsiednim przedziale był facet, który był ubolem, a ja obok z tymi bagażami… W korytarzu, przy papierosie, ubol mówi do mnie: „My się chyba skądś znamy….. Mam

Słowa kluczowe Komitet Obywatelski, Tomek P, Wacław Biały, Walny Zjazd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Jan Pleszczyński, czerwiec 1989, Warszawa, Lublin, Stefan

Znów więc na dół, gdzie ubecy, których jeszcze więcej – którzy się nam bacznie przyglądają.. Nie znają, więc

Jeszcze nie było wtedy gmin, były Gromadzkie Rady Narodowe – siedziba Gromadzkiej Rady Narodowej była w Zemborzycach.. Po kolejnych podziałach część Zemborzyc poszła pod Głusk,

w Ambasadzie RP we Francji odbyło się szkolenie organizowane przez Polską Izbę Handlowo-Przemysłową we Francji dla firm z sektora budowlanego oraz dla agencji pracy

Tokio ponownie wywalczyło prawo do organi- zacji letnich igrzysk olimpijskich w maju 1959 roku, tym samym stając się gospodarzem XVIII Letnich Igrzysk Olimpijskich,