Zygmunt Markiewicz
Mickiewicz i Lamennais
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 54/4, 499-517
M IC K IEW IC Z I LA M ENNA IS *
Od 120 la t z g órą n a m ię tn y spór, czy K sięgi narodu i p ie lg rzy m stw a polskiego w y w a rły w p ły w na Paroles d ’u n croyant, p rzesło n ił zag ad nie nie szersze: c a ło k sz ta łtu stosunków M ickiew icza z L a m en n a is’m . Uczeni o d p ow iadają tw ierd ząco lu b przecząco n a p y tan ie dotyczące zależności ideologicznej, ale p rzy ta cz a jąc a rg u m e n ty n a uzasad nienie sw ych w y wodów, o g ran iczają się zazw yczaj do analizy dzieła, nie docen iając lub lekcew ażąc n a w e t „ re a lia ” .
O dkryw cze i cenne p race S ain te-B eu v e’a i Le H ira ze s tro n y fra n c u skiej czy polskie p rac e K rid la, W ein trau b a, G odlew skiego, S tefan o w - s k i e j 1 — b y w ym ienić tylko pozycje zasadnicze — p rzy no szą w iele m a te ria łu , ale, a b s tra h u ją c od ich n iep rzeciętny ch n ieraz osiągnięć in te r p re ta c y jn y c h , grzeszą, zależnie od przynależności n arod ow ej badaczy, b rak ie m d o stateczn ej znajom ości w arunków , w k tó ry c h k sz ta łto w ała
* Z a g a d n ien iu tem u p o św ię c iłe m rozd ział pracy d o k torsk iej T r o i s e x i l é s p o l i t i q u e s : M i c k i e w i c z , M a z z in i , T o u r g u e n ie v e t le u r in f lu e n c e s u r le s i d é e s l i b é r a l e s e n F ra n c e (1833— 1883) (L yon 1957; m aszyn op is). W części d o ty czą cej z a le ż n o śc i id e o lo g ic z n y c h i s ty lis ty c z n y c h P a ro le s d ’u n c r o y a n t od K s i ą g p i e l g r z y m s t w a i n a r o d u p o ls k ie g o stu d iu m n in ie jsz e je s t ro zw in ięc iem za w a rty ch ta m stw ierd zeń i su g e s ty j.
1 S a i n t e - B e u v e w : „R evu e d es D e u x M on d es” z 1 V 1834 i 15 X I 1836. — Y. L e H i r: L a m e n n a i s é c r i v a in (P aris 1948), A. M i c k i e w i c z & F. L a m e n n a i s en 1833 („ A n n a les de B reta g n e, 1948, s. 47— 58), Un d o c u m e n t i n é d i t s u r L a m e n n a is („ A n n a les de B r e ta g n e ”, 1949, s. 66—75). Zob. n ad to w y d a n ia k r y ty c z n e : L e s p a r o l e s d ’u n c r o y a n t d e L a m e n n a i s (P aris 1949) i U ne v o i x d e p r i s o n (P a ris 1954). — M. K r i d l : M i c k i e w i c z i L a m e n n a i s . S t u d i u m p o r ó w n a w c z e (W arszaw a 1909), T ioo C h a m p i o n s of a N e w C h r i s t i a n i t y : L a m e n n a i s a n d M i c k i e w i c z („C om p arative L ite r a tu r ę ”, 1952, z. 4, s. 239— 267). — W. W e i n t r a u b , Z z a g a d e k m i c k i e w i c z o w skich. „ K u ltu ra ”, (Paryż) 1957, n r 11/12 (istn ieje też n ie znana m i a n g ie lsk a w ersja tej p ra cy w : F o r R o m a n J a k o b s o n . H aga 1957). — W. G o d l e w s k i , L e s p è l e r i n s d e l’a v e n i r . M ickietüicz et L a m e n n a is. „R evu e des S cien ces H u m a in e s”, 1955, z. 80, s. 483— 501. — Z. S t e f a n o w s k a , K a t e c h i z m p i e l g r z y m s t w a p o ls k ie g o . W arsza w a 1955.
się tw órczość b ądź jednego, bądź drugiego p isarza. W re z u lta c ie szereg legend do dziś zaciem nia sp raw ę w zajem nego sto su n k u o b u dzieł i je d y n ie uw ażna an aliza — n ie ty lk o o b u tek stó w , lecz i w ie lu d an y ch h i storycznych, zw iązanych z dziejam i p rzy ja źn i p isarzy — pozw oli rzucić nieco św iatła n a h isto ry czn o literack i p ro b lem genezy.
S p ró b u jm y w ięc p ostaw ić to zagadnienie n a gru n cie fak tó w o raz istn iejący ch w ypow iedzi o b y d w u tw órców . W p e rsp e k ty w ie ich przeszło dw udziestoletniej znajom ości p roblem ew en tu aln eg o w p ły w u ideow ego czy stylistycznego odzyska w łaściw e rozm iary, nie p rze słan ia ją c sz e r szego zagadnienia.
P ierw szy m ślad em zain tereso w ań M ickiew icza apolo gety czny m dzie łem L am en n ais’go Essai sur l'in d iffére n c e en m a tière de religio n je s t znana, ty lek ro ć cytow ana, w ypow iedź z lis tu do A ntoniego E d w ard a O dyńca:
C zytam w ie le i w d o m u siedzę, tera z nad d zieła m i l ’abbé L a m en n a is m e d y tu ję [...] [R zym , 19 X I 1 830]2.
Nie w chodząc w ocenę zagadnienia, w jak im sto p n iu m yśl dogm a tyczna L am en n ais’go w y w a rła w p ły w n a po glądy re lig ijn e M ickiew icza, należy stw ierdzić, że nam o w a księdza C hołoniew skiego nie b y ła je d y n y m bodźcem , b y zająć się le k tu rą w spom nianego dzieła. M ożna p rz y puszczać, że L am en n ais o w iele b ard ziej niż jak o teolog zajm ow ał M ickie wicza jako gorący p rz y ja c ie l P olski i człow iek pod legający p rzem ian ie ideow ej, rodzący się n iejak o n a oczach poety d e m o k rata i rep u b lik an in . R edagow any przez L a m en n a is’go dziennik „ L ’A v e n ir” (17 p aźd ziern ik a 1830 — 15 listopad a 1831) był wów czas jed y n ą p ró b ą w p row ad zen ia za sad chrześcijań sk ich do rea k c y jn e j p o lity k i Sw iątego P rzy m ierza. Ożywcze tch n ien ie „M onsieur F é li” i skup io n ej koło niego g ru p k i m ło dych katolików bez w ą tp ie n ia pociągało M ickiewicza. Toteż p o eta u d a je się do L am en n ais’go w czasie pierw szego p o b y tu w P ary żu , w czerw cu i lipcu 1831. F a k t tego spo tk an ia zn am y ty lk o pośrednio i bez d a ty dziennej, w iem y n ato m iast, że ju ż 3 lipca 1831, będąc u L a m en n a is’go z L eonardem Chodźką, poznał tam M ickiew icz M o n talem b erta 3.
Są to gorące chw ile, gdy k am p an ia L am en n ais’go przeciw despotom osiąga niem al k u lm in a c y jn y p u n k t, gdy pow stanie listopadow e chyli się k u upadkow i. 15 listo p ad a 1831, n a sk u te k w yw ieranego n a papieża przez M ette rn ich a i am b asad o ra rosyjskiego n acisk u politycznego, L a m en n ais m usi zaw iesić sw e pism o. T en cios, groźny dla postępow ej g ru p y katolików , nie je s t rów nież o b o jętn y M ickiewiczowi, zw łaszcza że
2 A. M i c k i e w i c z , D zieła. W ydanie N arod ow e. T. 14. W arszaw a 1953, s. 514. 3 M. C z a p s k a , P i e r w s i p r z y j a c i e l e Fra ncuzi. W: A d a m M i c k ie w ic z . K s ię g a w stu lecie zgcn u . L on d yn 1958, s. 70.
L am enn ais n a w e t w ty m okresie nie u k ry w a sw y ch polskich sy m p aty j. W idom y ich znak, głośny H y m n e à la Pologne, w p isan y w R zym ie dc alb u m u H e n rie tty A nkw icz (kw iecień 1832), szybko p rzedo stał się do w iadom ości em ig racji.
Nieco w cześniej, 23 m arc a 1832, M ickiew icz ocenia dodatnio postaw ą L am ennais’go w liście do L elew ela, k tó ry jeszcze w r. 1846, gdy eks- -ksiądz sp alił ju ż w szy stk ie m o sty łączące go z R zym em , nie dow ierzał p rzeo b rażen iu id eo w em u d aw nej podpory p ap iestw a. P o e ta stw ierdza:
J e st to jed en F ran cu z, k tó ry szczerze p ła k a ł nad nam i; jeg o łzy b y ły je dyne, k tó rem w id z ia ł w P a r y ż u 4.
Bez w ą tp ie n ia zacisk ają się w ted y m iędzy M ickiew iczem a L am en- n a is’m w ięzy p rzy ja źn i; u jej podłoża zn ajd o w ała się nie tylko sp raw a polska, lecz zw iązana z nią sp raw a szersza: pogańskiego przy m ierza despotów z papieżem bro n iący m sw ej św ieckiej w ładzy. Nieobecność L am en n ais’go w P a ry ż u nie sp rz y ja oczyw iście spotkaniom , ale w iern y m u (jeszcze) M o n ta le m b e rt in fo rm u je go o działalności i p ro je k tac h M ickiewicza oraz u tw ierd z a poetę w jego sy m p a tii do przeżyw ającego kry zy s księdza.
P ierw sza re d a k c ja Ksiąg narodu i p ie lg rzy m stw a polskiego (pocho dzi ona n ajpó źn iej z listop ada 1832) zach ow ała ślad w p ływ u L am en nais’go n a h isto rio g rafię M ickiewicza:
A szczeg ó ln ie z n a u k P o la k a , k tó ry się n a z y w a ł O le szk iew icz i u m arł n ie d a w n o , i z n a u k k sięd za S ta n isła w a [C h o ło n iew sk ieg o ], k tó ry ży je dotąd, i z n au k in n y c h lu d z i P o la k ó w i z k sią g k sięd za , k tó ry się n a zy w a L a m en n a is 5.
P o d koniec r. 1832 i z początkiem 1833, nacechow ana o b ustronn ą sy m p atią p rzy ja źń M ickiew icza i L am en n ais’go je s t fak te m niezap rze czonym. D ochow ane listy M o n talem b erta i L a m en n a is’go przekazały nam długi szereg u jaw n ia jąc y c h te n fa k t w ypow iedzi; g ru p u ją się owe w ypow iedzi koło trz e c h tem atów . Są nim i: 1) porozum ienie zm ierzające do p rzeciw d z:alan ia atak o m despotów , 2) K sięgi narodu i p ielg rzym stw a polskiego i ich fra n c u sk i p rzek ład M o n talem berta, 3) polska szkoła pod k ierow nictw em b raci L am en n ais. N ajczęściej w listach ob u ko respo n
dentó w te trz y sp ra w y łączą się w jedno.
14 paźd ziernik a 1832 L am en n ais pisze do sw ego ucznia:
L ist M ick iew icza c o p ap ieża i lis t k sięcia C zartorick iego [!] w y w rą n ie w ą tp liw ie d o sk o n a ły sk u tek . I b y łe b y bardzo pożąd an e, ażeb y u czy n ili je p u b liczn y m i. Co do d zien n .k a , dobrze zro b iłeś o b ie c u ją c T w oją w sp ółp racę.
4 M i c k i e w i c z , op. cit., t. 15, s. 16.
5 K s ię g i n a r o d u p o ls k ie g o i p i e l g r z y m s t w a p o ls k ie g o . T e k s t p i e r w o t n y z a u t o g ra f u A. M i c k ie w ic z a . W ydał J. K a l l e n b a c h . P a ry ż 1905, s. 4 9 .,
P olsk a i m y to jed n o i to sam o; nasze u czu cia zn a jd u ją się tam i n asze n a d zieje ró w n ież.
P o w ie d z M ick iew iczo w i, ja k bardzo b y lib y śm y sz c z ę ś liw i p rzy ją ć g o w n a szy m m a ły m za ciszu rek o le k c y jn y m [n otre p e t i t e r e t r a i t e ]. M ógłb y p r z y w ie ź ć ze sobą te g o m łod ego P o la k a , k tó reg o w y c h o w a n ie m zajm ę s i ę 6.
S p raw a pierw sza dotyczy p ro jek to w an eg o p ro te s tu M ickiew icza i C zartoryskiego p rzeciw p o tęp iającej pow stan ie b u lli do biskupów pol skich (z czerw ca 1832). W św ietle dzisiejszych bad ań m ało p raw d op o dobne, aby list te n został n ap isan y; być m oże jed n ak , że ta k i że z n a j d u je się gdzieś w arch iw ach w aty k ań sk ich . D alszy ciąg przytoczonego fra g m e n tu odnosi się do dzien n ik a m ającego bronić in teresó w Polski. Był nim założony nieco później „Le P o lo n ais” . W reszcie końcow e zd ania są pierw szą alu z ją do projek to w an eg o w y ja z d u do L a C hênaie. W raz z dalszą k o resp o n d encją w sp raw ie tego n ig dy nie zrealizow anego za m ia ru sta ły się one podstaw ą legendy, w ciągu o statn ich la t zb urzon ej co n a jm n ie j c z te ro k ro tn ie 7.
26 listo p ad a 1832 L am en n ais zaleca M ontalem bertow i:
P rzek aż ode m n ie ty s ią c serd eczn ych p o zd ro w ień [...] M ic k ie w ic z o w i8.
Inform ow an y przez swego ucznia o po stęp u jący m przekładzie Ksiąg, 9 stycznia 1833 L am enn ais odpow iada:
C zekam n ie c ie r p liw ie k sią żk i M ick iew icza . P rzekaż m u ode m nie w yrazy m ej p r z y ja ź n i9.
Chęć poznania p ra c y M ickiew icza nie ty lk o ze w zględu na a u to ra , lecz tak że z uw agi n a osobę tłu m acza te j p racy — jeszcze dobitniej w y raża się w długim szeregu listó w późniejszych:
P rzyp om n ij m ię p a m ięci M ick iew icza i n a cisk a j na n iego, by p rzy śp ieszy ł sw e fra n cu sk ie tłu m a czen ie H i s t o r ii P o lsk i [p row izoryczn y ty t u ł K sią g ] . S ą dząc z tego, co m i o n iej p o w ied zia łeś, bardzo pragnę poznać to dzieło. [5 II] 10
C zekam n ie c ie r p liw ie druku d zieła M ick iew icza z T w oją przedm ow ą. [12 II] 11
K ied y ż u każe się w ię c p rzek ład d zieła M ick iew icza? [23 I I ] 12
6 L e t t r e s d e L a m e n n a i s d M o n t a l e m b e r t . Éd. F o r g u e s . P a ris 1898, s. 19. P rzek ła d y w sz y stk ic h te k s tó w fra n cu sk ich — Z. M.
7 Zob. H. D e s m e t t r e , T o w i a ń s k i e t le m e s s i a n i s m e polo nais. T. 1. L ille 1947, s. 173. — L. d e V i l l e f o s s e , L ’i n v i t a t i o n à L a Chênaie. „E urope”, (Paris) 1955, nr 10. — Z. M a r k i e w i c z , M i c k i e w i c z c h e z L a m e n n a is. La f i n d ’u ne lé g e n d e . „R evue de L ittéra tu re C om p arée”, 1957, n r 2. — S. S k w a r c z y ń s k a , M i c k i e w i c z o w s k i e „ p o w i n o w a c t w a z w y b o r u ”. W arszaw a 1957. 8 L e t t r e s d e L a m e n n a i s à M o n t a l e m b e r t , s. 26. 9 I b i d e m , s. 39. 10 I b i d e m , s. 58. 11 I b i d e m , s. 69. 12 I b i d e m , s. 73.
1 m a rc a L am en n ais pozw ala dołączyć do przygotow yw anego p rze k ład u sw ój H y m n do P o lski:
J e ste m za ch w y co n y , że T w ój p rzek ład d zieła M ick iew icza je s t sk oń czon y. T o, co m i m ó w is z o n im , sp ra w ia , że p ragn ę ż y w o p rzeczy ta ć go. B ez w ą t p ie n ia m ożesz d o n ieg o p rzy łą cz y ć m a łą e le g ię , j e ś li sąd zisz, że n ie oszp eci zb y tn io g o d n e g o p o d z i w u d z i e ł k a M i c k i e w i c z a [V adm irable o u - v r a g e de M i c k i e w i c z ] 13.
Z kolei czytam y:
C o d zien n ie o czek u ję T w e g o p rzek ład u M ick iew icza. [26 I I I ] 14
Cóż p rzeszk ad za w o g ło szen iu d ru k iem T w eg o p rzek ład u M ick iew icza? [16 I V ] 15
Cóż się d zieje z p rzek ła d em M ick iew icza? Czy n ie sk o ń czy łeś w stęp u ? Czy też is tn ie je ja k a ś p rzeszk od a p o lity czn a w o g ło szen iu drukiem ? [22 I V ] ,s
W reszcie 1 m a ja ciekaw ość L a m e n n a is^ o została zaspokojona. Donosi o ty m sw em u uczniow i w liście z 2 m aja:
O trzy m a łem w czoraj p o cztą trzy n a ście k a rtek p rzek ła d u k sią ż k i M ic k ie w icza , lecz n ic z T w eg o sło w a w stę p n e g o [...]. T ru d n o p rzeczy ta ć c o ś b a r d z i e j w z r u s z a j ą c e g o i b a r d z i e j o r y g i n a l n e g o . To m ałe d z ie ł ko u czy n i n iezm iern ie w ie le d ob rego n ie ty lk o P olak om , ale F ran cu zom i w s z y s tk im narodom , na k tó ry ch języ k zo sta n ie przełożone. T rzeba b y je p o sła ć do A n g lii, do N ie m ie c i do W łoch [...]. T y tu ł M ick iew icza jest, w y d a je m i się, le p sz y sa m w sob ie; ale w o la łb y m w n a szy m języ k u ten . k tó ry m p ro p o n u jesz g o zastąp ić: K s i ę g a p i e l g r z y m ó w p o l s k i c h 17.
W trz y dni później L am en n ais doradza M ontalem bertow i:
N ie zan ied b u j ża d n eg o sp osob u, ażeb y rozp rzestrzen iać K s i ę g ę p i e l g r z y m ó w pols k ich . J e st to k s i ą ż k a d l a c a ł e j l u d z k o ś c i ,p.
Ow długi szereg w ypow iedzi do zaufanego ucznia, p o m ijany ch za zw yczaj przez fran cu sk ich lu b polskich badaczy p rzy ro z p a try w a n iu w p ły w u M ickiewicza, św iadczy o żyw ym zain tereso w an iu L am en n ais’go K sięgam i, o k tó ry c h pisze m u często w słow ach p ełn ych e n tu z jaz m u M o n talem b ert. N ależy zw łaszcza p odkreślić dw ie oceny — w yrażone w liście p ry w a tn y m , gdzie nic nie zm uszało L a m en n a is’go do zach w ytu : książk a „bardzo w z ru szająca i bardzo o ry g in a ln a ” (nie pisałby tak, gd y b y M ickiew icz spotk ał się z n im w w yborze ty ch sam ych środków ek sp resji) i „książk a d la całej ludzkości” .
13 I b i d e m , s. 79. P o d k reślen ie Z. M. 14 I b i d e m , s. 93. 15 I b i d e m , s. 108. 16 I b i d e m , s. 112. 17 I b i d e m , s. 124. P o d k reślen ie Z. M. 18 I b i d e m , s. 129. P o d k r e śle n ie Z. M.
W św ietle ty ch c y ta t w y d a je się jasne, że K sięgi w y w a rły n a L a m en - n a is’go silne w rażenie. Je śli w o k resie rzym skim , a n a w e t w czasie pisa nia K siąg, m ed y ta cja „n ad dziełam i l’abbé L a m en n a is” , zw łaszcza zaś d ług m yśli p rze jęty c h z a rty k u łó w w „ L ’A v e n ir” , stan o w i fa k t bezsp o r ny, to od chw ili poznania fra n cu sk ieg o p rze k ład u M o n ta le m b e rta m ożn a m ów ić o w pływ ie odw róconym — polskiego poety n a francuskiego pi
sarza.
R ów nolegle do z ain tereso w ań litera c k ic h ro zw ija się sp ra w a szkoły polskiej. Początkow y pom ysł zajęcia się w ychow aniem jednego m łodego Polaka, w y rażo ny w liście z 14 p a źd ziern ik a 1832, ro z ra sta się do p la nów stw orzen ia polskiego o śro dk a naukow ego pod k iero w n ictw em b rac i L am ennais. K siążę A d am C zarto ry sk i, P la te r, M ickiewicz — oto nazw iska zw iązane z rozm ow am i n a te n tem at. I choć zam iar n ie dojdzie do sk u tk u , głów nie z pow odu p o d e jrz an e j już w śró d jego przełożonych p raw ow ierności L am en n ais’go p o jaw ia jąc e się ciągle w te j k o resp o n den cji nazw isko M ickiew icza po zw ala u stalić o kres żywego z a in tere so w ania się p oetą polskim n a m iesiące od p a ź d z i e r n i k a 1832 d o w r z e ś n i a 1833. 1
O w a życzliw ość — w y n ik sp o tk ań , rozm ów, a także znajom ości dzieła M ickiewicza, chociażby z im p ro w izo w an y ch tłu m aczeń A nkw iczów ny i H e n ry k a R zew uskiego (g ru dzień 1831 — lipiec 1832) w R zym ie — doznaje potężnej po d n iety pod w p ły w em le k tu ry p rz e k ła d u M o ntalem b e rta .
J u ż 8 m aja 1833 L am en n ais p rze sy ła sw em u uczniow i w zorow any na Księgach, ale p ełen nienaw iści, obcej jako po staw a uczuciow a dziełu M ickiewicza, p o r tr e t M ikołaja I; począw szy od tej d a ty rzuci n a p a p ie r Paroles d ’u n croyant. Z daniem b io g rafó w pochodzą one z o k re su m aj— lipiec 1833.
W ik to r W e in tra u b w sw ej polsk iej, zresztą doskonałej, p rac y Z za gadek m ickiew iczo w skich , b io rą c za n iepodw ażalny fa k t w ypow iedź L a m en n a is’go w liście do M o n ta le m b e rta z 16 m a ja 1833: „ A v a n t d ’avo ir lu M ickiew icz j ’ai com m encé q u e lq u e chose de fo rt analogue” 19 — s ta ra się n a podstaw ie jed n ej, bard zo n ieja sn ej, w zm ianki w k o resp ond en cji L a m en n a is’go udow odnić, że P aroles d ’u n croyant pochodzą z lutego 1833, a ty lk o po p rze c z y ta n iu fran cu sk ieg o p rze k ład u zostały jeszcze w y raźn iej przepojone duch em K siąg. W yw ód ten , o p a rty na je d y n e j przesłance (gdyż nie w iem y, do czego odnosiła się alu z ja w lu to w y m liście L am en n ais’go), m a p rzeciw ko sobie całą serię arg u m en tó w ; do s ta rc zą ich nie ty lk o Polacy, k tó ry c h jak w w y p a d k u K ry s ty n a O stro w skiego, m ożna by posądzić o p ia fra u s, lecz tak że F ran cu zi, S z w a jc ar i W łosi.
19 L e t t r e s d e M o n t a l e m b e r t à L a m e n n a i s . Ed. G. G o y a u, P. de L a 11 e m a n d. P a ris 1932, s. 133.
Z acznijm y od w ielkiego k ry ty k a S a in te -B e u v e ’a. W okresie p ow sta n ia Ksiąg i Paroles d ’u n cro yan t S a in te-B eu v e sta l blisko L am en n ais’go, odw iedzając go n a w e t w L a C hênaie. W ych o w an y n a saint-sim onizm ie „G lobe’u ” in te re s u je się żywo zag adn ien iam i relig ijn y m i jeszcze przed o lbrzym ią m o n o g rafią o P o rt-R o y a l. O n to, m ają c zaufanie L a m en n ais’go, p iln u je z jego p olecenia d ru k u P aroles d ’u n croyant, będąc osobiście o d p ow ied zialn y m za ta je m n ic ę przedsięw zięcia i za rękopis. T en k ry ty k , w zór sum ienności w w y d a w a n iu w yroków , stw ierd ził na pew no nie bez d an y ch , że — po p ierw sze — książeczka L am en n ais’go została n a p isa n a w ciągu 8 d n i (mato praw d o po do bn e w y d aje się w ięc tw ierdzenie, b y ręk o p is istn ie ją c y p rze d p ozn an iem p rze k ład u fra n c u s kiego m ógł pod siln y m w rażen iem te j le k tu r y ulec p rze p o jen iu w p ły w am i M ickiew icza; zre sz tą m a n u s k ry p t P aroles d ’u n croyant nie z d ra dza oznak takiego „p rzefaso n o w an ia” ); po w tó re, i to je s t rzecz n a jw a ż niejsza, S a in te -B e u v e — p o zo stający w d o b ry ch sto su n k ach z L am en - n a is’m — w sw ym felieto n ie z 1 m a ja 1834 n ie w a h a się stw ierdzić:
od tej K s i ę g i p i e l g r z y m ó w p rzełożonej w sp o só b ta k g od n y u w a g i p rzez p. d e M o n ta lem b ert zo sta ła zap ożyczon a fo rm a r y tm ic z n a S ł ó w w i e r z ą c e g o 20.
Z nana, e n tu z ja sty c z n a w ypow iedź M aurycego de G uérin, k tó ra p o zw oliła stw orzyć leg en d ę o pobycie M ickiew icza w L a C hênaie, św iadczy, że L am en n ais czy tał K sięgi sw ym w y ch o w an ko m i w y rażał się z za c h w y te m o dziele. N ie inaczej niż S a in te -B e u v e z a p a tru je się n a sp raw ę w p ły w u F. D u b reu il, k ry ty k „ F ra n c e L itté ra ire ” w ro k u 183421. A u to r głośnej i cenionej ongiś H istoire de la litté r a tu r e française sous le g o u v e rn e m e n t de J u ille t, A lfre d N e tte m e n t, odm aw ia oryginalności
L a m en n a is’m u w n a stę p u ją c y m w yw odzie:
J e s t n ie m o ż liw o śc ią n ie o d n a leźć w K s i ę g a c h p i e l g r z y m ó w p o ls k ic h za ło żen ia , z k tó reg o zrod ził się ję z y k [p r i n c i p e g é n é r a t e u r de la la n g u e], k tó ry m p. de L a m en n a is m ia ł w k ró tce p rzem ó w ić w S ł o w a c h w ie r z ą c e g o : m iesza n na n a tc h n ie n ia b b lijn e g o , E w a n g e l i i i g w a łto w n o śc i r ew o lu cy jn ej, m isty c y z m u i d em o k ra cji, p o ezji i p o lity k i, p rośb y i p r z e k le ń stw , słó w czu ły ch i o k rzy k ó w g n ie w u zn a jd u je się tam w ra z z p o d zia łem na w e r se ty , i au tor De l’i n d i f f é re n c e czerp ał z te g o źród ła 22.
P o siad am y w reszcie św iadectw o przez szereg la t zbliżonego do L a m e n n a is’go K a ro la D idier (był m . in. jego zastępcą w gazecie „Le M onde” , 1837). Ów S zw ajcar, z n a ją c y M ickiew icza co n a jm n ie j od r. 1836, zanotow ał w sw ym d zien n ik u ciekaw y fak t. N ie m ają c d ostęp u do 13 tom ów tego d zien n ik a (przechow yw anych p rzez spadkobierców D id iera
20 L e H i r, L a m e n n a i s é c r i v a i n , s. 254.
21 F. D u b r e u i l w . „France L itté r a ir e ”, 1834, t. 13, s. 24 n.
22 A. N e t t e m e n t , H i s t o ir e d e la l i t t é r a t u r e f r a n ç a ise sous le g o u v e r n e m e n t d e J u ille t. T. 1. P a r is 1854, s. 343.
w Genewie), przy taczam odnośną c y ta tę w ujęciu jego doskonałego m o- n o g rafisty J o h n a S ellard sa:
In n eg o w ieczo ru D id ier p o zo sta ł przy sw y m k o m in k u , b y czy ta ć lis ty L a m e n n a is’go zw rócon e m u p rzez a d resa tó w i k tó re ten że m u b y ł p ożyczył. B y ły ta m lis ty od r. 1831 do 1836 i K arol zn a la zł w n ich d ow ód , że S ł o w a w ie r z ą c e g o zo sta ły n a p isa n e w L a C h ên aie w le c ie 1833 „ p o d w r a ż e n i e m P i e l g r z y m ó w M i c k i e w i c z a , k t ó r y c h p r z e k ł a d M o n t a l e m b e r t a u k a z a ł s i ę w t y m o k r e s i e ”. P rzy b y łem do La C hênaie m iesią c p o tem i b y łe m p ierw szy m , k tó r y p rzeczy ta ł S ł o w a 2J.
M iaro d ajny w spółczesny znaw ca L a m en n a is’go, Yves Le H ir, w ypo w iada się bez w ah ania:
W ersety i n ie w ą tp liw ie ca łe rozd ziały S ł ó w w i e r z ą c e g o z o sta ły n ap isan e po p rzeczy ta n iu K s ią g p i e l g r z y m ó w p o l s k i c h 24.
W reszcie zn an y w spółczesny k ry ty k i h isto ry k lite ra tu ry , A n d ré Billy, w sw ej książce o S a in te -B e u v e ’ie p o tw ierd za pośrednio d a tę n a p i sania dziełka L am en n ais’go:
L a m en n a is d od ał k ilk a słó w co do o k o liczn o ści, w k tó ry ch b y ł u ło ży ł S ł o w a w ie r z ą c e g o p op rzed n iego lata; w y z n a n ie to m ia ło się o d n a leźć pod p ió rem S a in t e -B e u v e ’a w „R evu e d es D e u x M o n d es” z 1 m aja 183 4 25.
Biorąc pod uw agę epizod z w yk ro p k o w an iem w tekście S łó w fra g m en tu o papieżu, B illy stw ie rd z a dalej:
N ie m ożna sob ie w y o b r a z ić d u m n ego L a m e n n a is’go, p iszą ceg o do B e n o it d ’A zy: „Za radą S a in t e -B e u v e ’a, u su n ą łem p a s s u s d o ty czą cy p a p ieża ” — ...a jed n a k praw d op od obn ie to s ię z d a r z y ło 26.
Jeżeli d u m n y („ orgueilleux”) L am enn ais (niestety, b yła to jego w ada) nie chciał się p rzyznać w liście do B enoit d’Azy, że uleg ł nam ow ie S ain te-B eu v e’a, bardzo p raw d o p o do b n e w y d a je się, że rów nież w liście p ry w a tn y m do M o n ta le m b e rta nie m iał odw agi stw ierdzić, iż nap isał Słow a p o zapoznaniu się z K sięgam i. P rzy p u szczali to już: H arispe, k tó ry (jeśli pom inąć jego leg en d ę o pobycie M ickiew icza w L a Chênaie) w nikliw ie analizow ał la ta k ry z y s u duchow ego w życiu L a m en n a is’go, o bdarzon y g en ialną in tu ic ją K lein er, a o statn io Zofia Stefano w sk a. Tak w ięc w ystarczy ło b y p rzeczytać w liście L a m en n a is’go do M o n talem b erta „après avoir lu ” zam iast „avant d ’avoir lu ”, ja k p ro p o n u je P ie rre H a rispe, b y p rze stał istnieć ów nieco sztucznie stw orzon y problem . F a k t, że L am en nais dopiero w liście z 16 m a ja 1833 p rzy ta cz a pierw szą k o n
23 J. S e l l a r d s , D a n s le s illa g e d u r o m a n ti s m e . C h a r le s D id ie r (1805— 1864). P a ris 1932, s. 92. P o d k reślen ie Z. M.
24 L e H i r , A. M i c k i e w i c z & F. L a m e n n a i s en 1833, s. 53.
25 A. B i l l y , S a i n t e - B e u v e . Sa v i e e t son t e m p s . P a ris 1951, s. 208. 26 Ib id e m , s. 209.
k re tn ą w ypow iedź o S łow ach w ierzą ceg o , prosząc rów nocześnie M on- lem berta, by zachow ał tajem n icą („T o u te fo is n ’en parle à p erso nn e”) 27, nakazuje odnieść się k ry ty c z n ie do su g e ro w an e j przez niego w cześn iej szej d a ty p o w sta n ia dzieła. B y łab y to w ięc im pia fra u s am bitnego autora.
W ydaje się, że n a jb a rd z ie j w n ik liw ie o d tw o rzy ł poszczególne etap y pow staw ania S łó w w ierzącego E. D ecahors, badacz tw órczości M au rycego de G u érin . R o z p a tru jąc p rzy g o d n ie problem , k tó ry nas in te re suje, D ecahors ta k u jm u je zagadnienie:
W rok u 1833 je g o d usza, ażeb y się w y s ło w ić , szu k ała form y lep iej p rzy sto so w a n ej do je g o cierp ien ia . K s i ę g a p i e l g r z y m ó w p o lsk ich o b ja w iła m u w raz z k ilk o m a w ą tk a m i (bożki, w o ln o ść ) c a ły liry zm p oem atu prozą. Za le d w ie p r zeczy ta ł p ierw sze k a rtk i d z ie łk a , n a ty c h m ia st jego m arzen ie [r êve] p rzyob lek ło się w ciało. W idm o M ik o ła ja w y w o ła ło w jeg o p od n iecon ej w y obraźni ta n ie c w id m . P o w ró cił do k ilk u stro n , ju ż za częty ch to p raw d a, le c z opu szczon ych , i k reślą c jed n ą po d ru g iej h a lu c y n a c je sw y ch nocy lu b d u m an ia sw y c h p rzech ad zek n a p isa ł, m ię d z y m a je m a lip cem , Słoiua w i e r z ą cego 28.
Do p rzytoczonych w ypow iedzi F ra n cu z ó w d o dajm y jeszcze k ilk a in nych św iadectw . Jó zef M azzini, o b d a rz o n y d użą w rażliw ością e s te tyczną e n tu z ja sta M ickiew icza a p rz y ja c ie l L a m en n a is’go, nie w ah ający się przepisyw ać w listach do m ieszk ającej w G enui m atk i Ksiąg narodu, nie m a n ajm n iejszej w ątpliw ości co do w p ły w u naszego p o ety n a „ re w o lu cy jn e” dziełko L a m en n a is’go:
Ta K s i ę g a p i e l g r z y m a p o ls k ie g o je s t w ro d za ju in n ej k sią żk i fra n cu sk iej, którą w id z ia ła ś, n a w e t w p e w ie n sp o só b s ta n o w i jej źródło, p o n iew a ż je s t w cześn iejsza datą 29.
Podobnie e m ig ra n t Nicolo Tom m aseo, p o zostający w zażyłych sto sunkach z L am en n ais’m , 11 sie rp n ia 1834 p rz e k a z u je sw em u p rzy ja cie lowi, V ieusseux, w y daw cy głośnego p ism a „A ntolo gia” , n a stę p u jąc y sąd o książeczce zakazanej w e W łoszech p rzez cenzurę:
W i e r z ą c y [chodzi o czy w iście o S ł o w a w i e r z ą c e g o ] je s t im ita cją p ew n ej k sią żk i p o lsk iej, z p ięk n y m i p ie śn ia m i tu i ó w d zie, ale brudną w sk u te k p rze sad y i n a m iętn o ści; zb y t dużo ch ce u d o w o d n ić i n iczeg o n ie k o n k lu d u je 30.
J a k w idać więc, to nie P o lacy stw ie rd z ili p ierw si zależność S łó w od Ksiąg i do dziś dnia trw a ją c y spór nie je s t je d y n ie dziełem pro p ag an d y polskiej czy pia fra u s O strow skiego.
27 P. H a r i s p e, L a m e n n a i s . D r a m e d e sa v i e sa c e r d o ta le . P a ris 1924. Zob. p rzy p is 19. 28 E. D e c a h o r s , M a u r ic e d e G u érin . E ssai d e b io g r a p h ie p sy c h o lo g iq u e . P a ris 1932, s. 271. 29 G. M a z z i n i , S c r i tt i e d i t i e in e d i ti . T. 19. F iren ze 1902, s. 361. • 3 0 N. T o m m a s e o , G. P. V i e u s s e u x , C a r te g g i o in e d ito . T. 1, s. 211— 212. P a m ię tn ik L itera ck i, 1963, z. 4
P rzy to czm y niem n iej i św iad ectw a polskie, k tó re pozw olą rzu cić rów nież nieco św iatła n a ow ą spraw ę. P ie rw sz y m chronologicznie jest list B ohdana Zaleskiego, ju ż z 3 m a ja 1834:
D e L a m en n a is w y d a ł św ie ż o k sią żk ę w rod zaju K s i ą g n arodu . P a ro le s d ‘u n c r o y a n t , a raczej p o p ro stu n a śla d o w a n ie M ick iew icza z w ie lu p la g ia tam i. [...]
A dam p ow iad a, że b ije w n iej p ok łon M o lo ch o w i częściej od n ieg o , choć k sią d z i w su ta n n ie; b ard ziej by m u się to n ie g o d z iło 31.
J e s t to p ierw szy ślad k ry ty czn eg o sąd u M ickiew icza o dziełku, k tó re stało się sensacją dnia; dość przypom nieć, że w p o p u larn y ch w ów czas „cabinets de lec tu re ” tw o rz y ły się ogonki, b y czytać Słow a w ierzącego, i że w ciągu dw óch m iesięcy doczekały się one n a k ła d u k ilk u se t tysięcy egzem plarzy.
D ru gie św iadectw o (późniejsze, jed n a k pochodzące od w spółczesnych, zapew ne od K ajsiew icza) p rzek azał ks. P aw eł Sm olikow ski. W P ocząt kach odrodzenia religijnego na w y c h o d źstw ie pisze on:
R ad ził [M ick iew icz] k się d z u de L a m en n a is, aby n ie o g ła sza ł [...] sw o ich S ł ó w w ie r z ą c e g o , i w y m ó g ł to b y ł na nim , a k ie d y po roku n ie c ie r p liw y k ap łan w y d a ł je dru k iem , m ocno m u to po p rzy ja cielsk u p r z y g a n ił32.
Mimo że nie je s t to zapis bezw zględnie, stuprocentow o, w ie rn y (po w iedzenie „po ro k u ” dla oznaczenia o k resu nie dłuższego zapew ne n a d 9— 10 m iesięcy), przynosi o n dowód, że M ickiewicz nie był e n tu z ja stą Słów . F ak t, że z m a rtw y ch w stań cy , w o ju jąc y zaciekle z głów nym p rz e d staw icielem tow ianizm u, ja k im był M ickiewicz, nie m ieli powodów, by podkreślać jego praw ow ierność, w zm acnia w iarygodność p rzekazu.
Pozostaje, fo rm aln ie słusznie zakw estionow ane, św iadectw o K ry s ty na O strow skiego. U czonych, k tó rz y są przyzw yczajeni do c y tató w po p a rty c h podaniem stro n y przytoczonego źródła, in try g o w ała zawsze grzesząca p rzeciw te j zasadzie w ypow iedź O strow skiego pow ołująca się na A ffa ire s de R om e. Nie zap o m in ajm y jed n ak , że ów p u b licy sta i d zien n ik arz żył w czasach, g d y ta podstaw ow a konieczność n auk o w a nie obow iązyw ała bezw zględnie. N ie znaczy to, że o drzucając jego nie po p a rte dokładn y m c y ta tem św iadectw o należałoby z g ru n tu p ow ątpiew ać w praw dom ów ność O strow skiego. Znał on dobrze L am enn ais’go po z e rw a n iu księdza z K ościołem ; łączyła ich, obok bezkom prom isow ych poglądów politycznych, w sp ó ln a p rac a zaw odow a. M ianow icie, n ie z b y t u ta le n to w an y tłum acz M ickiew icza pisyw ał m . in. w w y d aw an y m przez L am en n ais’go w 1848 r. „L e P e u p le C o n stitu a n t” i posiadał p e ł n e z a
31 C yt. za: W e i n t r a u b , op. cit., s. 10 i 18.
32 K s. P. S m o l i k o w s k i , F o c z ą tk i o d r o d z e n ia r e l ig ijn e g o na w y c h o d ź s t w i e . „P rzegląd P o ls k i”, 1891, t. 6, s. 528.
u f a n i e red a k to ra , czego dowodzi choćby fa k t, że służył za p o śred nik a w o k ry w a n e j taje m n ic ą koresp o n d en cji p o lity cznej L am en n ais’go z M az- zinim 33. W yd aje się w ięc wysoce praw dopodobne, że O strow ski pow iązał jak ą ś w ypow iedź z rozm ow y p ry w a tn e j z dziełem A ffa ire s de R om e, 0 k tó ry m p rzy p o m n iał sobie, że podk reślało w spólnotę ideologiczną z książeczką naszego po ety . W inow ajcą b y łb y t u p rzed e w szystkim W ła d y sław M ickiewicz, k tó ry , pow odow any m iłością synow ską, zapew nił dalszy żyw ot nie p o p a rte m u dow odam i zdaniu.
P ozo stają w nioski, k tó re m ożna w ysnuć z uw ażnego zbadania obu dzieł. W chodzą tu w g rę dw a dalsze a sp ek ty zagadnienia: analiza s ty listy czn a i stu d iu m zaw artości ideow ej.
F a k t użycia przez L a m en n a is’go prozy b ib lijn e j nie m oże stanow ić decydującego dow odu. W ysunięto ze s tro n y fra n c u sk ie j (Le H ir) a r g u m en t, że dw a m n iejsze u tw o ry L am en n ais’go, C hant de m o rt (1829) 1 H y m n e à la Pologne (1832), b y ły pisane p ro zą poety cką u ję tą w w e r s e ty — jeszcze przed użyciem tej fo rm y p rzez M ickiewicza. Z bliżoną fo rm ą posługiw ał się ju ż S a in t-M a rtin w z n an y m obu pisarzom dziele L ’h o m m e de désir. R ów nież dość p o p u larn y w ty ch czaiach B allanche użył pro zy p oetyckiej u ję te j w w e rsety w V isio n d ’Hébal (1831). N ie m n iej fo rm a żadnego z p rzytoczonych dzieł nie w yk azu je ta k daleko idących analogij w sto su n k u do Ksiąg ja k Paroles d ’u n croyant. L a m en n a is usiłow ał bow iem , podobnie ja k M ickiewicz, oprócz s ty lu w zo row anego na B ib lii posługiw ać się rów nież przypow ieścią.
Z d ru g iej stro n y fo rm a Ksiąg nie je st ab so lu tn ą nowością. W zór pro zy b ib lijn e j ow ianej du ch em relig ijn y m o d X V II w. istn iał w Psal m od ii K ochow skiego ; w w ie k u n a stę p n y m p a m fle t polityczny „n a zim n o ” (posługując się jed y n ie form ą, rez y g n u jąc zaś św iadom ie z n a s tro ju religijneg o ) używ ał podobnych środków w ypow iedzi, np. w K sięgach S zc zę sn o w y c h N iem cew icza. A w reszcie — ciekaw a ro zp raw a S tefanii S k w arczy ń sk iej, jako je d e n z w zorów dla K siąg p ro p o n u jąca K a te c h is m u s fü r den d eu tsch en K riegs- un d W e h rm a n n E rn e sta M aurycego A rn d ta, p o tw ierd za znaną dobrze k o m p ara ty sto m praw dę, że „nic no wego pod słońcem ”, i o granicza w sposób p rzek o n y w ający stopień o ry gin alno ści owego „p osłania do em ig ran tó w ” , zarów no w odniesieniu
do jego szaty sty listy czn ej, jak i treści.
D latego tru d n o m ówić o nowości fo rm y u ż y te j przez M ickiewicza. Co n a jw y ż ej m ożna w yciągnąć z ty ch ro zw ażań sty listy czn y ch pew n ą p rze słan k ę o ograniczonej m ocy dow odow ej. M ianow icie m usi ud erzyć fa k t, że od czasu Paroles d ’u n croyant L am en n ais k ilk a k ro tn ie u ży je fo rm y zapoczątkow anej p rzez sw e n a jb a rd zie j głośne dzieło. A ffa ire s
33 In fo rm a cja D. M e l e g a r i (L e t t r e s in t i m e s de M a z zin i. P aris 1896), u zu p eł n ion a p o szu k iw a n ia m i o so b isty m i autora.
de R om e (1836), L e livre du P euple (il837), A m sch a p a n d s et D arvands (1843), Une v o ix de prison (1844) p o w ta rz a ją niezm ienn ie ów p ro ced er sty listyczn y ; n a stró j re lig ijn y cech u jący K sięgi je s t n a ogół obcy ty m dziełom, pozostała n ato m iast fo rm a p ro zy p oety ck iej w zorow anej n a Biblii (z w ersetem , n a jb ard ziej c h a ra k te ry sty c z n ą cechą) podobna s ty lowi M ickiewicza.
Na szczęście analiza zaw artości ideow ej S łó w wierzącego p rzy nosi bardziej pozy ty w n e re z u lta ty i zd aje się ro zstrzy g ać „spór o w p ły w ” na korzyść M ickiewicza. Z uczonych fra n c u sk ic h jed en ty lko P a u l V uilliod 34 o drzuca zdecydow anie, w sposób ap o d y k tyczn y i bez p o dan ia jakichk olw iek dowodów, m ożliw ość pozostaw ania L am en n ais’go pod u ro kiem książeczki M ickiewicza. W szyscy inni, podobnie ja k badacze pol scy, podzielają zdanie, że istn ieje szereg u d erz a ją c y c h zbieżności m iędzy obydw om a dziełam i. P o lsk a k siążk a K rid la i stu d iu m fra n c u sk ie Go dlew skiego przynoszą n a to dość dowodów rzeczow ych — zarów no z dziedziny poglądów p olitycznych i społecznych, jak i z dziedziny a r g u m en tacji o raz obrazow ania in te re su ją c y c h n a s t u p isarzy, oszczędza jąc następcom tru d u „w yw alania drzw i o tw a rty c h ” .
Tak w ięc zarów no pew ne w ypow iedzi w k orespondencji, ja k an aliza fo rm y i treści S łó w wierzącego pozw alają stw ierdzić, że n a w e t w w y padku, gdyby p o w stały one częściowo p rzed K sięgam i, im zaw dzięczają n iew ątpliw ie pod n ietę a rty sty c z n ą . O ile, co w y d a je się praw ie p e w n i kiem , K sięgi w y p rzed ziły dzieło L am enn ais’go, i pom ysł, i e le m en ty form y (w erset i sty lizacja b ib lijn a) pochodziłyby od M ickiew icza. W obydw óch w y padk ach zatem m am y w szelkie podstaw y, b y m ów ić 0 w pływ ie K siąg n a Słowa.
N ajpraw dopodobniej dzieło L a m en n a is’go pow stało m iędzy 1 a 16 m a ja 1834 (jak św iadczyłoby w y zn an ie w liście do M ontalem berta); n a stęp n e dw a m iesiące b y ły zapew ne pośw ięcone w yg ładzeniu te k stu , gotowego ju ż do d ru k u (por. list do G e rb e ta z 14 lipca). Przypuszczenie tak ie zgadza się n a ogół z opinią badaczy francu sk ich.
Zastanow ić m oże jed e n fa k t: niech ętn e p rzy ję cie S łó w wierzącego przez M ickiewicza, o czym m ów ią co n a jm n ie j dw a źródła polskie: W itw icki i Sm olikow ski. Pow ód je s t jasn y : uczuciow y to n posłania M ickiewiczowskiego zastąp iła p o staw a ra c jo n a ln a „suchego teologa” . N a to m iast L am enn ais nie zm ienił swego sto su n k u do — chłodnącego w po dziw ie d ’a daw nego m istrz a — poety. K o respo nd en cja M o n talem b erta 1 L am en n ais’go po 1 m a ja 1833 przynosi liczne tego dowody. Są tu w zm ianki o M ickiew iczu w zw iązku z p ro je k to w a n ą w izy tą w L a C hê naie (listy L am en n ais’go z 3, 11 i 18 czerw ca 1833) oraz in fo rm acje M o n talem b erta o pielęgn o w an iu G arczyńskiego przez poetę (5 sie rp n ia
1833). N ajciekaw szą je s t dla nas, b a ła m u tn a i tru d n a n ieste ty do s p ra w dzenia (o ja k i n u m e r pism a idzie?), wiadom ość w liście L am en n ais’go z 25 w rześn ia 1833:
N ie w ie m , g d zie je s t M ick iew icz. O sta tn i zeszy t czasop ism a [„Le P o lo n a is”?] z a w iera w y ją te k z D z ia d ó w . Trzeba, a żeb y b y ć zad ow olon ym , o d tw orzyć w m y śli je g o o ry g in a ln ą p o e z j ę 35.
W iadom ość ta św iadczy, że tw órczość naszego poety nie była L am en- nais’m u ani o b o jętn a, ani nieznana.
W reszcie lis t z 2 lutego 1834 zaw iera (w raz z w iadom ością o w izycie M ickiewicza, k tó ry zapow iedział tak że w izytę n astęp ną) pochlebny 0 poecie sąd:
Je l’ai t r o u v é f o r t bie n d e t o u t e m a n i è r e 36.
H arisp e d o strzeg a w ty m o k resie u L am en n ais’go ślad p rzesiąk n ię cia dziełem M ickiew icza. M ianow icie 29 k w ie tn ia 1834, w liście do a rc y biskupa P ary ża, uw ażan y m za d efin ity w n e zerw anie z K ościołem (ńa dzień p rze d puszczeniem w obieg S łó w wierzącego, d ru k ow an ych w ta jem n icy pod n ad zo rem S a in te -B e u v e ’a), L am en nais pisze:
A ta k u ję z siłą sy ste m k ró ló w , ic h w str ę tn y d espotyzm . S ta ję się w ięc lu d em , u to żsa m ia m się z jeg o cier p ien ia m i i jego n ę d z ą 37.
B y łab y to, zd aniem francuskiego uczonego, św iadom a rem in iscen cja z cz. III D zia d ó w : „N azyw am się M ilijon — bo za m ilijony K ocham 1 cierp ię k a tu sz e ” .
W dzisiejszym stan ie b ad ań tru d n o określić z całą pew nością, ja k k ształto w ała się p rz y ja ź ń czy — m n iej lu b w ięcej zażyła — znajom ość w o k resie późniejszym . P ierw szy ślad zetknięcia się dw óch pisarzy o d n a jd u je m y dopiero blisko trz y la ta po ukazaniu się S łów wierzącego. W czasie o b iad u u pani d ’A goult i Liszta, 19 listopada 1836, pośród znakom itości św ia ta sztuki fig u ru ją razem L am enn ais i M ick iew icz38. Bardzo praw dopodobne, że nie było to jed y n e sp otk anie w ow ym „H ôtel de F ra n c e ”, k tó ry gościł wów czas także e n tu z jastk ę L am en n ais’go i M ickiew icza, G eorge Sand.
D alsze w zajem ne o sobie sąd y o b y d w u p isarzy pochodzą z o k resu 1842— 1845, gdy M ickiewicz pozostaw ał już pod urok iem tow ianizm u. N ależy t u p rzed e w szystkim znan y dopisek w liście do S krzyneckiego z 23 m a rc a 1842:
L ę k a sz się, J en era le (ile przyp om in am ), żeb ym n ie p oszed ł drogam i L a - m en eg o . R óżn ego za w sze b y liśm y d ucha i u sp osobien ia. L am en e fu n d o w a ł 35 L e t t r e s de L a m e n n a i s d M o n t a l e m b e r t , s. 177— 178.
36 I b i d e m , s. 245.
37 H a r i s p e , op. cit., s. 339.
w szy stk o na rozp raw ian iu , p o le m ic e , zab iegach etc.: b y ł to su ch y , ra cjo n a ln y teolog. W iarę cu d am i i k rw ią , i z m a r tw y c h w sta n ie m Z b a w iciela u g ru n to w a n ą ch cia ł cn d zien n ik am i, b ro szu ra m i i za k ła d a n iem to w a r z y stw p o lity c z n y c h d o b u d ow y w ać. N g d y n ie p o d z ie la łe m jeg o zdań i k ie d y b y ł n a jw z ię tsz y , u n i k a łem z n im b liż sz y c h s t o s u n k ó w 39.
Ju ż K allen b ach c y tu ją c tę w ypow iedź, n iew ątp liw ie zb y t d la L a- m en n a is’go krzyw dzącą, stw ie rd z ał:
Z apom niał p oeta o łz a c h je g o dla P o ls k i w* 1832 r . 40
J a k to zd arza się w sąd ach w y p ow iad an y ch pod w pływ em uniesienia, M ickiewicz nie rozróżnił dw óch o d ręb n y ch faktów : sw ej sy m p a tii do L am en n ais’go-polonofila (da je j w yraz nieco później, gdy b ard ziej ob iek ty w n ie oceni swego znajom ego) i niechęci do zb yt „ k a rtez ja ń sk ie g o ” teologa.
Z tą k ry ty c z n ą w ypow iedzią w iąże się zdanie przytoczone przez W it- wickiego w T o w ia ń szczyźn ie w y sta w io n ej. B roszu ra pochodzi dopiero z r. 1844, n iem niej w iem y, że sto su n k i p rzy jaźn i m iędzy nim a M ickie w iczem u leg ły w y ra ź n em u oziębien iu p rzed lipcem 1842 (w p a ź d zie r n ik u już sobie nie podali ręk i). C y tu je tam W itw icki n a stę p u jąc ą ocenę M ickiewiczowską:
J e st to w p ra w d zie te n sa m co d a w n iej n iep o sp o lity m alarz, ty lk o że o d r y w a ją cy p ęd zel od rzeczy p o w a żn y ch i sza n o w n y ch , p u śc ił się na m alow an ie...
sz y ld ó w k a r c z e m n y c h 41.
W styczn iu 1844 M ickiew icz w sw ych w y k ładach w College de F r a n ce w ym ien ia L am en n ais’go w śró d ty ch w spółczesnych sobie pisarzy, w k tó ry c h p rzechow u je się p raw d ziw y d uch F r a n c j i 42.
Je d y n y ślad k ry ty czn eg o od ezw an ia się L am en n ais’go o M ickiew iczu odnalazł się w nie d a to w a n y m liście przytoczonym przez Jacq u esa V iera w m onografii La com tesse d ’A g o u lt et son tem p s. J e s t to odpo w iedź n a list p isark i i pochodzi n iew ątp liw ie z o k resu o sta tn ic h w y kładów M ickiew icza (a w ięc r. 1844), k tó re pani d ’A goult, pod w pływ em H erw egha, oceniała bardzo k ry ty c z n ie (zw łaszcza w korespondencji). Ale n a w e t ów suro w y sąd o b łęd u tow ianistycznego pozw ala dostrzec w ysokie m n iem an ie L a m en n a is’go o naszym poecie:
W idząc c z ł o w i e k a t a k i e g o j a k M i c k i e w i c z w p a d a ją ceg o w ta k ie ab erracje o d czu w a się w ie lk ą lito ść d la n aszej b ied n ej n atu ry lu d z k iej 43.
39 M i c k i e w i c z , op. cit., t. 15, s. 425.
40 J. K a l l e n b a c h , A d a m M i c k i e w i c z . W yd. 4. T. 2. K rak ów 1926, s. 428. 41 C yt. za: W e i n t r a u b , op. cit., s. 18.
42 M i c k i e w i c z , op. cit., t. 11, s. 349, 357.
43 J. V i e r , L a c o m t e s s e d ’A g o u l t e t son t e m p s . T. 2. P a ris 1959, s. 263, przypis 300. P od k reślen ie Z. M.
Pom im o zastrzeżeń k ry ty c z n y ch M ickiew icza w obec L am en n ais’go, n iew ątpliw ie p rze jask ra w io n y ch nieco w zachow anych w ypow iedziach rozm ówców , p oeta o fiaro w u je m u sw ój to m L ’Eglise et. le M essie. K ró t ka i sucha, zd aniem W ik to ra W e in tra u b a , d e d y k acja m a sw oje uzasad nienie. O to nie sam p o eta p rzesy ła sw ój tom , ale poleca w ysłanie E u stach em u Januszkiew iczow i, prosząc go „n a je d n y m egzem plarzu napisać d Meur de L a m enn ais de la part de l ’a u te u r ” 44. T en przeoczony przez w ym ienionego badacza list sp rzed 14 listo p ad a 1845 pozw ala nam o d k ry ć pośrednika m iędzy dw om a pisarzam i. B y ł n im książę A natol D em idow , ongiś m ąż k siężny M atyld y B o n ap arte, z k tó ry m M ickiewicz sp o ty k ał się zapew ne u W ery C hlustin.
Pod w p ły w em le k tu ry w y k ład ó w w C ollège de F ran ce n a stę p u je u L am en n ais’go ponow ne z a in tereso w an ie się dziełem M ickiewicza. P o siadam y n a to dw a dowody. 3 m a ja 1846 M ic h e le t43, w raz ze sw ym zięciem A lfred em D um esnil, odw iedził L a m en n a is’go. D üm esnil zano tow ał w ted y :
R o zm a w ia ł z n a m i o M ick iew iczu z ta k im rozsąd k iem , że bardzo b y m ch ciał, a b yś go sły sza ł. Sąd jeg o b y ł o stry , ale ja k dobrze rozum ie ten w ie lk i u m ysł, tę b o h a tersk ą d uszę. Z n ajd u je, że M e s j a n i z m je s t jed n o z d zieł n a j o ry g in a ln iejszy ch te g o czasu , ro zp o w szech n ia je ja k n a j w ię c e j 4®.
P on adto Le H ir, w chw ili obecnej n a jle p sz y fran cu sk i znaw ca L a m en n a is’go, stw ierdza, że p rele k cje w C ollège de F ra n ce po ru szy ły L am en n ais’go żywo i d o p a tru je się śladów tego oddziaływ ania w p o e m acie prozą Une v o ix de prison (je st on częścią większego dzieła A m - schapands et D arvands) 47.
Co sądził M ickiewicz o L a m en n a is’m w o sta tn ic h 10 latach życia, m ożem y je d y n ie w nioskow ać na p o d staw ie k ilk u w ypow iedzi zanoto w anych przez A lek san d ra Chodźkę, A rm a n d a L é v y ’ego i W ładysław a M ickiew icza. P ierw szy z nich w czasach w sp ó ln ej w ia ry w T ow iańskiego przytoczył opinię zbliżoną do p o p rzed n ich :
L ’abbé de L a m en n a is czerpie n a tc h n ie n ie s w o je w in te lig e n c ji i d la te g o nie je s t w ielk im . N ie k ie d y ty lk o m a c h w ile ja sn e i w te d y m ó w i z ducha. W k sią żce sw o jej A f f a i r e s d e R o m e p rzeczu ł n a szą sp ra w ę i p rzep ow ied ział jej p rzy szłe k o leje [n a stęp u je c y ta t z L a m e n n a is ’go, św ia d czą cy , zd an iem M ick iew icza, o p rzew id y w a n y m p r z y jś c iu t o w ia n iz m u ] 48.
44 M i c k i e w i c z , op. cit., t. 16, s. 71. 45 J. M i c h e l e t , Journal. T. 1. P a r is 1959, s. 641. 46 W. M i c k i e w i c z , W s p ó łu d z i a ł A d a m a M i c k i e w i c z a w s p r a w i e A n d r z e j a T o w i a ń s k i e g o . T. 1. P aryż 1877, s. 19. 47 L e H i r , L a m e n n a i s é c riv a in , s. 226. 48 W. M i c k i e w i c z , op. cit., t. 3, s. 437— 438.
In n ą w ypow iedź c y tu je A rm an d Lévy. M ickiewicz m iał się w yrazić do niego o S łow ach w ierzą ceg o :
d zieło zb y t reto ry czn e, aby n ie p r z e b r z m ia ło 49.
M iędzy r. 1849 a 1854 M ickiewicz, oceniając w rozm ow ie z tym że L év y’m swego duchow ego u cznia a byłego w sp ó łp raco w nik a „T ribu n e des P e u p les” , Bilbao, sc h ara k te ry zo w a ł go w n a stę p u ją c y sposób:
J eg o ch rześcija ń stw o m a ch w ie jn o ść w rodzaju P a r o le s d ’u n c r o y a n t 50.
A rm and L évy zanotow ał rów nież dłuższą, ciekaw ą rozm ow ę z Mic kiew iczem n a te m a t w spólnego ich znajom ego:
L a m en n a is m ó w ił m i k ie d y ś [...] [p otw ierd za to p o śred n io su g e stię , że zn am y ty .k o część „ rea lió w ” d o ty czą cy ch sp otk ań d w óch p isarzy] o sw oim tłu m a czen iu B o s k i e j k o m e d i i D an tego. J e śli to tłu m a c z e n ie je s t dobre, to d zieło to m oże p rzetrw ać d łu żej n iż S ł o w a w ie r z ą c e g o , g d y ż w sz y stk o , co je s t ty lk o p olem ik ą, m a zn ik om ą trw a ło ść. L a m en n a is b y ł jed y n ie p o lem istą ; w sw o jej w a lc e z K o ścio łem p a tr z y ł na rzecz ty lk o od stron y rządu, w id z ia ł ty lk o te środki, jak ich się ją ć w in n a w ła d z a n a jw y ższa , ju ż to, ab y p o in o s ić K ościół, ju ż też, aby g o obalać. U czu cia czy sto r e lig ijn e , w id z e n ia prorocze n ie istn ia ły d la n iego. S ło w a w i e r z ą c e g o m ia ły jed n ak duże p o w o d zen ie, ch oć b y ła to ty lk o retoryka. Są tam p o ró w n a n ia , k tóre dow odzą w ie lk ie j niezn ajom ości n atu ry, na p rzyk ład p o w ie d z e n ie o w ró b la ch zb iera ją cy ch się p rzeciw dra pieżn ik om . N a jszczy tn iejszą rzeczą w L a m e n n a is’m je s t je g o w ie lk a s z c z e rość i to, że n ig d y , w ża d n y m czasie n ic n ie p o w ied zia ł i n ie n a p isa ł p rze c iw w o ln o śc i ja k ie g o k o lw ie k bądź n a r o d u 51.
D rug ą podobną w e rsję te j rozm ow y p rzy p o m niał niedaw no dzien nikarz M ichel G eistd oerfer, z okazji swego w yw iad u sprzed kilkudzie sięciu la t z W ładysław em M ickiew iczem 52.
S yn p o ety o d tw arza ró w n ież w Ż yw o cie okoliczności spotkania, k tó rego b y ł św iadkiem w sw y m dzieciństw ie (początek r. 1853):
M ieszk a n ie na rue N o tr e -D a m e des C ham ps w y sta w io n e b y ło do najęcia, osob y zw ied za ją ce je p rzy ch o d ziły o god zin ach , w k tó ry ch M ick iew icz p ełn ił słu żb ę sw o ję w B ib lio tece A rsen a lsk iej. Z d arzyło się jed n ak , że ja k iś s t a ru szek w d łu g im su rd u cie, sp a d a ją cy m m u p ra w ie do n ó g , z ja w ił się, k ied y M ick iew icz n ie b y ł jeszcze w y sz e d ł. S yn A dam a o p ro w a d ziw szy go po in n ych pokojach, zap u k ał n a reszcie do g a b in e tu ojca, tłu m a czą c m u po p olsk u , co to za gość. A dam sam d rzw i o tw o rzy ł, a sta ru szek w ch o d zą c p rzy w ita ł go słow am i: „M i c k i e w i c z , c o m m e n t a ll e z - v o u s ? " S y n A d am a m ocn o b y ł zd zi w io n y p o u fa ło ścią gościa, k tó reg o n ig d y u ojca n ie w id z ia ł. M ick iew icz, ś c i s n ą w szy m u rękę, rzekł: „Et q u ’e s t ce q u i v o u s a m è n e ici?" — „Je cherch e — 49 Cyt. za: K r i d l , M i c k i e w i c z i L a m e n n a i s , s. 142.
50 Cyt. za: W e i n t r a u b, op. cit., s. 19.
51 I b i d e m , s. 20. O d m ien n y te k s t w : W. M i c k i e w i c z , Ż y w o t A d a m a M i c k i e w i c z a , t. 4, s. 379.
52 M. G e i s t d o e r f e r , U n e i n t e r v i e w d e L a d isla s M i c k ie w ic z . „Europę”, 1954, lu ty — m arzec, s. 145— 156.
odparł g o ść — un l o g e m e n t p o u r y m o u r i r ”. O m ieszk a n iu ju ż dalej m ow y n ie b y ło . W szczęła s ię ro zm ow a d łu g a o k ry zie p o lity c z n e j w e F ra n cji i o s t a n ie E uropy. P o o d ejściu g o ścia , sy n A dam a z a p y ta ł o je g o n azw isk o; b y ł to L a m en n a is 53.
I w reszcie A rm an d Lévy, je d e n z n ajb liższy ch p rzy jació ł L am en - n ais’go w o statn ich m iesiącach jego życia, p rzy ta cz a sąd p o e ty w y po w iedziany bezpośrednio po zgonie a u to ra S łó w w ierzącego:
M ick iew icz, gd y g o za w ia d o m iłem o śm ie r c i L a m en n a is’go rzek ł m i — „N ie w id z ia łe m (drugiego) F rancuza, k tóry by w roku 1831 tak szczerze o p ła k iw a ł P o lsk ę ” 54.
N iczym bum eran g , sąd z listu do L elew ela (z 23 m arca 1832) po 20 la ta c h z górą po w raca w lu ty m 1854. P o p rzez rozm aite w ypow iedzi, m niej lu b w ięcej kry ty czn e, zw łaszcza z pow odu S łó w w ierzącego, do m in u je on n ad sto su nkiem p o ety do L a m en n a is’go. O ile w cierpkich uw agach n a te m a t graniczącego ze sk an d alem sukcesu p rzebija, być może, niezadow olenie au to ra, k tórego K sięgi przepojone gorącym uczu ciem re lig ijn y m zrodziły naśladow nictw o pozbaw ione tej cechy, noszące n a to m ia st p iętno p a m fle tu politycznego, L am en n a is-d e m o k ra ta (b ar dziej jeszcze niż rep u b lik an in , choć od M ickiew icza pochodzi zapew ne n a m ię tn e o skarżenie m onarchów ) nie u tra c ił u znan ia naszego poety. Dziś, gd y posm ak sensacji Paroles d 'u n cro ya n t „p rzem inął z w ia tre m ” , a tłu m aczen ie B o sk ie j ko m ed ii zachow ało sw e isto tn e w artości, m ożem y podziw iać in tu icję M ickiewicza. N ależy ró w n ież podkreślić obiektyw izm p oety ; przez długie la ta znajom ości nie zm ienił on bow iem pod staw o wego sąd u o L am en n ais’m. K ry ty cz n e uw agi p rzy taczan e przez roz m ówców, choć nie zn iek ształcają zapew ne zasadniczych zrębów M ic kiew iczow skiej oceny, ulegając n a stro jo m chw ili p o d k reślają zby t silnie ry sy p rzem ijające, o m n iejszym znaczeniu.
Je że li w yłączyć jed y n ą k ry ty c z n ą ocenę n a te m a t to w ianisty w Col lège de F ra n c e (zaw artą w p ry w a tn y m liście i będ ącą nieco przym uszoną odpow iedzią n a in sy n u ację pan i d ’A goult), w szy stk ie dotychczas znan e w ypow iedzi L am en n ais’go d a ją w y raz jego szczerej sy m p atii dla M ic kiew icza. Pociągał go n iew ątp liw ie ów egzotyczny poeta, którego po ró w n y w a ł z B yronem (niezw ykła pochw ała n a ow e czasy); znał jego D ziady i zachw ycał się K sięgam i. W iele poglądów M ickiewiczowskiego „posłania do em ig ran tó w ” przeszło n a stale do ideologii L am en n ais’go (np. zdecydow ana niechęć do w ładców , b ęd ących p rzyczyną w szelkiego zła); u ro k fo rm y Ksiąg skłonił go p o nadto do naślado w ania ich w sze reg u utw orów .
53 W. M i c k i e w i c z , Ż y w o t A d a m a M i c k ie w ic z a , t. 4, s. 352— 353. 54 C yt. za: W e i n t r a u b , op. cit., s. 20.
Je d e n z badaczy polskich, d ający zresztą dobrą analizę p o k rew ień stw ideologicznych i sty listy c zn y c h m iędzy K sięgam i a Paroles d ’u n croyant, zlekcew ażyw szy w sk u te k n ad m iern eg o k ry ty c y z m u in fo rm a c je o sto su n k ach osobistych dw óch pisarzy , p rzy p isu je ow e analogie „zbieżnoś ciom bez zależności” , w spólnocie poglądów epoki. N iniejsze stu diu m , p o m ijając św iadom ie ty le k ro ć w ysuw an e a rg u m e n ty dotyczące p o k re w ień stw a treści i fo rm y dw óch o m aw ianych dzieł, je st raczej p rób ą od tw orzenia m ożliw ie w yczerp u jąceg o o b raz u zn an y ch n am sp otk ań i sądów ich autorów . N ie u leg a bow iem w ątpliw ości, że k o n ta k ty oso biste b y ły częstsze niż p rze k a z ali nam to w spółcześni. N iem niej, n a w e t ta k ie fra g m en ta ry c z n e i n iep e łn e zestaw ienie pozw ala stw ierdzić id en ty czn ą tro sk ę o b y d w u p isa rz y o spraw iedliw ość polity czn ą i społeczną i ich w zajem n e z a in tereso w an ie sw oją tw órczością.
Podziw dla L a m en n a is’go z n a jd u je się u podłoża osobistego sp o tk a n ia w r. 1831; p óźniejsza znajom ość przechodzi przez ró żn e stopnie n atężen ia i częstotliw ości. P rzez am p litu d ę jej d rg a ń i zm ian w e w n ę trz nych p rze b ija jed n a d o m in an ta: sy m p atia d la niezm iennego w sw ych p rzek o n an iach d em o k ra ty c z n y c h pisarza; pozw ala ona o d kry ć ożyw ia jąc y obu pisarzy w spó ln y „m ag n ety zm se rc ” .
N ie są to oczywiście, zw ażyw szy dużą różnicę w ie k u i w ychow ania, dw ie indyw idualności tego sam ego p okroju, co ja k „dw a serca p ałające n a dwóch k rań cach ziem i p rze m aw ia ją do siebie pro m ieńm i drżący m i” . W pierw szej fazie s ta rs z y p isa rz w y w arł n iezaprzeczony w p ływ na m łod szego poetę; z kolei u leg n ie jego ideologii, oceniw szy należycie n iep rz e cię tn ą indyw idualność M ickiew icza. L am enn ais odczuł tę przew agę po pięćdziesiątce, gdy n iec h ę tn ie uleg a się już obcym w pływ om ; niem niej, zanim nie rozeszły się ich drogi, poddał się, choć w olał się do tego nie przyznaw ać, siln iejszej indyw idualności.
Inaczej M ickiewicz. Po k ró tk im okresie zależności ideow ej p o tra fił osądzić k ry ty c z n ie su ch ą um ysłow ość rac jo n alisty , a u rażony w sw ych uczuciach relig ijn y ch , d o tk n ię ty rozgłosem sensacji, k tó ry sp ló tł się na długo z Paroles d ’u n cro ya n t, zajął postaw ę pozornej obojętności. J e d n a k poczucie o b iek ty w izm u , nie zaw odzące go nigdy, nakazało m u pow rócić do sy m p atii d la o bro ń cy p ra w uciem iężonych narodów . P o w odow any nim , um iał d o strzec isto tn e ry sy działalności L am en n ais’go. Było to stanow isko p e łn e m ęsk iej wyższości nad, m io tający m się w si dłach w rażliw ej n a tu ry , sta rsz y m kolegą po piórze.
To złożone zjaw isko w z a jem n e j zależności, naśw ietlo n e po raz p ie rw szy przez M an fred a K rid la p rzed półw iekiem , odczuł raczej niż uza sad n ił J a n Topass. W a rty k u le : M ickiew icz, L a m enn ais et M ontalem - b e rt et leurs rapports idéologiques, zam ieszczonym p rzed blisko 30 la ty w „La Pologne L itté r a ir e ”, sfo rm u ło w ał n a u ży tek F ra n c ji oględny sąd:
N a p e w n y m zak ręcie h isto rii fr a n c u sk ie j s łu ż y ł on [M ick iew icz] ja k o łą c z n ik m ięd zy ty m i, co pod różn ym i c h o r ą g w ia m i w a lc z y li dla ch w a ły kraju. B y ł ich to w a r z y sz e m b roni, a od czasu do cza su , być m oże, ich p rzy w ó d cą 55.
W św ietle p rzytoczonych w yżej a rg u m e n tó w w y d aje się uzasadnione usunięcie końcow ego „być m oże” ; p rześw iadczenie o w pływ ie M ickie wicza nie je s t bow iem objaw em szow inizm u czy patrio ty zm u , lecz r e zu lta te m an alizy ocen fran cu sk ich i po lsk ich uczonych.
P aźd ziern ik 1961
55 J. T o p a s s, M i c k ie w ic z , L a m e n n a i s e t M o n t a l e m b e r t e t leu r s r a p p o r t s id éo lo g iq u es . ,.La P o lo g n e L itté r a ir e ”, 1934, nr 92/93.