Paweł Sasanka
"Konflikt pamięci. Narracje
radomskiego Czerwca 1976", David
Morgan, Warszawa 2004 : [recenzja]
Pamięć i Sprawiedliwość 4/1 (7), 404-410
d yrektorem K atow ickiego O kręgu C aritas, a dwaj w ym ienieni księża to d y re k to rzy D iecezjalnego Z w iązku C aritas. W cześniejszym d yrekto rem C aritasu był ks. Fryderyk Lipiński (a nie Lipieński).
s. 4 4 6 - K onferencja św. W incentego à Paulo została tutaj nazw ana K onfede racją. Błędnie też p o d an o nazw isko Janiny B ülow jako Bulow.
s. 4 7 2 - Pojawiło się tu stw ierdzenie: „przestępczość na terenie K atow ic w ciągu 1945 r. ciągle w zrastała”. N a s. 4 74 czytam y jednak: „od w rześnia 1945 r. przestępczość spadła o 4 0 % ”.
s. 500 (także s. 14) - A utor przyw ołuje w przypisie pozycję: J. Koniew, W spo
m nienia d ow ód cy fro n tu , W arszawa 1988. C hodzi p ra w d o p o d o b n ie o książkę
Iw ana K oniew a N o ta tk i dow ó dcy fro n tu 1 9 4 3 -1 9 4 5 , W arszaw a 1986.
s. 5 0 7 - A utorem biografii W ładysław a G om ułki m a być niejaki A. W erdan - chodzi o A ndrzeja W erblana.
s. 508 - W ielokrotnie przyw oływ anem u K azim ierzow i M iroszew skiem u zm ieniono nazw isko n a M inoszew ski.
W recenzji skoncentrow ałem się na m an kam entach publikacji, choć oczyw i ście książka zaw iera interesujące fragm enty ukazujące m ało znane oblicze p o w o jennych dziejów m iasta (Z ygm unt W oźniczka pisze m .in. o ro li K atow ic w życiu ku lturalnym Polski w 1945 r. i późniejszej degradacji kulturalnej m iasta oraz je go „kresow ości”). Książka pokazuje, jak K atow ice, w 1945 r. uw ażane za sw o iste E ld o rad o (bogate i niezniszczone m iasto), tracą stopn io w o swoje znaczenie, stając się p u n k tem etapow ym w drodze n a „Dziki Z a c h ó d ”. Interesujący był też pom ysł opisania - poza kw estiam i społeczno-politycznym i - życia kulturaln ego i codzienności m ieszkańców tego m iasta.
N ie m ożna jednak uznać, że K atow ice doczekały się rzetelnej m onografii, a biorąc p o d uwagę powyższe uwagi, należy m ieć nadzieję, że w brew tem u, to p i sze A utor we w stępie (s. 11), jego książka nie trafi do m łodego czytelnika. C hyba że jej drugie, popraw ion e w ydanie, bo w obecnej wersji m oże być niebezpieczna dla czytelnika w ierzącego nadm iernie w rzetelność w szystkich prac historycznych.
A d am D ziurok
David Morgan,
Konflikt pamięci
.Narracje radomskiego C zerw
- ca1976,
Instytut Pamięci N arodow ej, seria „Monografie” t. 12, W arszaw a 2 0 0 4 , ss. 184Postulat podejm ow an ia studiów interdyscyplinarnych od lat po w raca w śro dow iskow ych dyskusjach. Jego praktyczna realizacja jest tru d n a, pozostaw iała i w dalszym ciągu pozostaw ia w iele do życzenia, choć m ożn a liczyć na to , że w y korzystanie w b adaniach na określony tem at o dm iennego spojrzenia, dośw iad czenia i w arsztatu badaw czego różnych dziedzin nauki przyniesie inspirujące re zultaty. D latego każdą - zwłaszcza u d an ą - pró bę takiego spojrzenia w arto przyjąć z życzliwym zainteresow aniem . Taką p ró b ą jest studium D avida M o rg a na, sytuujące się na pograniczu socjologii, historii i politologii. Jest to p rz etłu m a czona na język polski w ersja rozpraw y doktorskiej The Transform ation o f M e m o
ry: N arrating the 1976 R adom Protest, obronionej w 2003 r. w Instytucie Stu
diów Politycznych Polskiej A kadem ii N auk. Praca ta (a raczej peryp etie to w arzy szące jej pow staw aniu) jest zarazem d o w odem na to , że op racow anie sięgające do różnych dyscyplin naukow ych jest dużym w yzw aniem dla polskiego system u n a ukow ego. Jej A utor, zanim ostatecznie - dodajmy, szczęśliwie - trafił do ISP PAN, był przez dłuższy czas odsyłany od instytutu do instytutu, co arg u m e n to w ano w łaśnie tym , że tem at nie m ieści się w ram ach danej dziedziny badaw czej. N ajbardziej znanym historykiem cudzoziem cem piszącym o Polsce jest N o r m an Davies. O ile jednak obcokrajow cy zajm ują się z reguły polską h istorią w skali m akro - jak w łaśnie Davies, o tyle do rzeczy absolutnie w yjątkow ych m o żna zaliczyć przypadek, w k tó ry m cudzoziem iec podejm uje tem at tak ściśle zakreślony czasowo i terytorialnie - jak w przypadku M organ a. D avid M organ jest A m erykaninem , badaczem średniego pokolenia, zajm ującym się h isto rią R o sji, ZSR R i E u ropy Środkow o-W schodniej. Z e w zględów rod zin ny ch w 1996 r. zam ieszkał w R adom iu. Tam też zainteresow ał się p ro testem z czerw ca 1976 r. i zbiorow ą pam ięcią o tym kluczow ym dla historii m iasta w y darzen iu 1. Polski czytelnik będzie z pew nością zainteresow any rezultatem tego zainteresow ania i spojrzenia n a naszą historię z innej perspektyw y. Tym bardziej że M o rg an - m i m o zdarzających się drobn ych p otknięć i nieścisłości - dobrze orientuje się w h i storii i społeczno-politycznych realiach zarów no Polskiej Rzeczypospolitej L u d o wej, jak i III R zeczypospolitej Polskiej.
Sądzę, że w ielu Polaków chciałoby posługiw ać się obcym językiem w takim stopniu, w jakim M o rg an posługuje się językiem polskim w m ow ie i rozum ieniu czytanego tekstu. W oli on wszakże pisać w języku ojczystym , co m iało swoje - w ynikłe w jakim ś stopniu z tłum aczenia - konsekw encje dla kształtu polskiego w ydania pracy. W skutek obow iązujących przepisów jako cudzoziem iec m iał on rów nież ograniczony dostęp do polskich archiw ów i m usiał liczyć n a życzliwość kolegów h istoryków i archiwistów .
M im o w spom nianej na w stępie interdyscyplinarności p raca M o rg an a w ydaje się w pew nym stopniu zm ierzać w k ierunku ujęcia socjologicznego. A u to r za uw aża, że o ile p ro test z czerw ca 1976 r. nadal odgryw a isto tn ą rolę w pam ięci zbiorow ej radom skiego społeczeństw a, o tyle jego sym bolika bynajm niej nie jest jednoznaczna i ciągle rodzi kontrow ersje. Jest to - stw ierdza M o rg an, przytacza jąc tezę Paula Brassa - spow odow ane tym , że rzeczyw ista bitw a rozpoczyna się po zakończeniu zamieszek, kiedy to zainteresow ane strony starają się przejąć sym boliczne znaczenie p ro testu (s. 14)2. A utor szuka więc o dpow iedzi n a p y ta nie, w jakim stopniu b rak spójnej narracji nadającej jednoznaczną w ym ow ę
ra-1 Por. D. M o rg a n , „We D o n ’t M a ke H eroes From L u m p en p ro le ta ria t”: R em em b erin g th e ra-19 7 6 Pro
test in R a d o m , „Polish Sociological R eview ” 1 9 9 7 , n r 2; idem , R yw alizujące narracje: p a m ię ć z b io ro w a o w ydarzeniach ra d o m skich z 2 5 czerw ca 19 7 6 ro ku [w:] C zerw iec 1976. Spory i refleksje po 2 5 latach, red . P. Sasanka, R. S pałek, W arszaw a 2 0 0 3 .
2 S kądinąd w tym k o n tek ście zn am ien n ie b rzm ią sło w a E d w ard a G ierk a, w y p o w ied zian e w czasie telek o n feren cji z pierw szym i se k retarza m i k o m ite tó w w o jew ó d zk ich 2 6 VI 19 7 6 r.: „To nie była klęska. W ydaje m i się, że m yśm y klęski u n ik n ęli w sam ą p o rę . Ale nie m ógłbym także p ow iedzieć, że było to nasze zw ycięstw o. M usim y d o p iero p rzek u ć te n w czorajszy dzień, tą p rz eg ra n ą b itw ę, to w arzysze, w nasze zw ycięstw o” (M nie to jest p o trze b n e ja k słońce, w o d a i p o w ietrze [w:] A. G arlic ki, Z ta jn ych a rch iw ó w , W arszaw a 1 9 9 3 , s. 3 9 5 - 4 0 6 ; p ierw o d ru k : „P olityka” 1 9 9 0 , n r 19).
dom skiem u p ro testo w i jest spow odow any przez istnienie kilku odm ienn ych w ersji opo w iad ań , w pływ ających na k ształt pam ięci zbiorow ej i od po w ied zial nych za m arginalizow anie znaczenia sam ego p ro testu . U kazana przez niego h i storia k o n kurujących o legitym izację społeczną n arracji rado m skiego C zerw ca jest dobrym p u n k tem wyjścia do rozw ażań n a tem at zm ian w pam ięci zbiorow ej ogółu Polaków. M o rg a n stw ierdził trafnie w innym m iejscu, że C zerw iec ’76 stał się „częścią większej, ogólnopolskiej narracji o sprzeciw ie w obec PRL, k tó ra obejm uje p ro testy lat 1956, 1968, 1970 oraz solidarnościow y zryw 1980 r.”, a zatem w pisał się w „w ielką n a ro d o w ą narrację, k tó ra dała legitym izację za ró w n o p ro te sto m w obec PRL, jak i stw orzeniu now ej, dem okratycznej III R ze czypospolitej Polskiej”3.
A utor o p arł się na ró żnoro dnej podstaw ie źródłow ej: m ateriałach archiw al nych (przede wszystkim zespoły akt K om itetu W ojew ódzkiego i K om itetu M iej skiego PZ PR w R adom iu, przechow yw ane w tam tejszym A rchiw um P aństw o wym ), opraco w aniach historycznych, prasie oficjalnej oraz drugoobiegow ej z lat 1 9 7 7 -1 9 8 9 (w tym drugim przypadku z A rchiw um Peerelu w O śro d k u KARTA w W arszawie), m em uarystyce, wreszcie w yw iadach z uczestnikam i bądź św iadka m i p ro testu . Z aw ahałem się, czy nie użyć tu raczej określenia „relacje”. N ie jest to bez znaczenia, gdyż wskazuje m etodę w łaściw ą albo dla socjologii - gdzie „w yw iad” jest typow ym źródłem socjologicznym , albo dla historii, w której o p e ruje się pojęciem „relacja historyczna”. O tym , że m ow a jest raczej o w arsztacie socjologicznym , m oże świadczyć m eto d a p ro w adzen ia w yw iadów : au to r ro z m a w iał z „byłym i funkcjonariuszam i PZPR ”, „członkam i ru ch u opozycyjnego” i „zwykłym i ludźm i” - uczestnikam i albo św iadkam i p ro testu . Jego zam iarem p oczątkow o było „spisanie m ów ionej, oddolnej h istorii na podstaw ie w sp o m nień losow o d obranych o só b ” (s. 15).
Przed przystąpieniem do zasadniczych rozw ażań M o rg a n scharakteryzow ał m etodologiczne podstaw y pracy, om aw iając literatu rę pośw ięconą teo rii b adań n ad pam ięcią zbiorow ą oraz konstrukcją narracji historycznej jako podstaw ow ej m etody ujaw niania pam ięci zbiorow ej. Słusznie zdecydow ał się n a ujęcie tem atu w układzie problem ow o-chronologicznym , w którym przedstaw ił dzieje i rozwój odm iennych narracji w ydarzeń z R adom ia. N a ro zp raw ę składa się dziesięć ro z działów. Pierwszy z nich pośw ięcony jest charakterystyce Polski G ierka, genezie
406
p ro testu oraz określeniu kluczow ych i spornych elem entó w narracji. W kolej nych rozdziałach A utor opisuje ew olucję w y różnionych przez siebie czterech głów nych narracji od 1976 r. do czasów w spółczesnych.W yw ód rozpoczyna się od - niew ątpliw ie trafn ego - określenia znaczenia C zerw ca jako p u n k tu przełom ow ego dekady, w k tó ry m załam ały się rozbudzane od początku lat siedem dziesiątych nadzieje. W tedy przed dużą częścią społeczeń stw a została o bnażona jaskraw a rozbieżność pom iędzy epatującą sukcesam i p ro pagandą a rzeczywistością, zw iastującą kryzys gospodarczy. Tym bardziej że ch o ciaż od ko ń ca 1970 r. w Polsce zm ieniło się wiele, to zm iany nie dotyczyły istoty funkcjonow ania system u władzy, a po kilku latach „odw ilży” w w ielu dziedzi nach dało się odczuć p o n o w n e „przykręcanie śrub y”. Szukając odpow iedzi na
pytanie, dlaczego p ro test m iał najgw ałtow niejszy przebieg w łaśnie w R adom iu, M o rg a n zarysow ał sytuację społeczną-ekonom iczną m iasta. W skazał na jego ro botniczy charakter, silne tradycje pepeesow skie, szczególną pozycję Z ak ład ó w M etalow ych „Łucznik” im. gen. „W altera”. Z w ró cił rów nież uw agę na nadzieje (i późniejsze rozczarow anie), jakie radom ianie wiązali z aw ansem n a stolicę w o jew ództw a ich m iasta, k tó re było zaniedbane i przegryw ało z pozostałym i m ia stam i w ojew ódzkim i we w szystkich statystykach. Czy jednak w ym ienione w ro z p raw ie czynniki niejako zd e term in o w ały tak gw ałtow ny w ybuch w łaśnie w R adom iu, czy też nie - w dalszym ciągu pozostaje pytaniem , n a k tó re p ra w d o p o d o b n ie nie będziem y w stanie udzielić jednoznacznej odpow iedzi.
Poniew aż od dłuższego czasu pracuję nad ro zp raw ą d o k to rsk ą pośw ięconą przyczynom , przebiegow i i konsekw encjom C zerw ca ’76, m oje p ołożenie ze z ro zum iałych w zględów staje się tym bardziej niezręczne, im bardziej do p rzed sta w ienia przebiegu w ydarzeń n a przełom ie czerw ca i lipca 1976 r. zbliża się M o r gan, dla którego w ydarzenia te są p u n k tem wyjścia do dalszych rozw ażań. Pewne nieścisłości i zbytnie uproszczenia, k tórych przecież n ik t się nie ustrzeże, w tym p rzypadku były szczególnie w idoczne; nie w płynęły one jedn ak zasadniczo na ocenę pracy. C hciałbym natom iast podzielić się refleksją n a tem at „historyczne go ujęcia” prob lem u. M o rg an zauw ażył, że dla bad ań n ad pam ięcią zbiorow ą 0 danym w ydarzeniu niezm iernie w ażne jest stw orzenie „podstaw y rzeczyw isto ści historycznej” i w łaśnie tu szczególnie dotkliw ie odczuw a b rak rzetelnego, m o nograficznego o p racow ania C zerw ca ’76, z k tó reg o m ógłby skorzystać. Taka p u blikacja, będąca odzw ierciedleniem aktualnego stanu b adań i naszej w iedzy n a tem at Czerw ca, pozw oliłaby n a uniknięcie pew nych potkn ięć, w ątpliw ości i py tań staw ianych przez A utora w rozw ażaniach o charakterze historycznym .
C o oczywiste, nie zam ierzał o n szczegółow o analizow ać ani procesu p rzygo to w ań w ładz do podw yżki cen, ani przebiegu p ro testu . Jego uw aga k o n c e n tro w ała się na pow stałych p o st fa ctu m licznych kalendariach, opisach i zestaw ie niach chronologicznych. Przedstaw iając n a tej podstaw ie bieg w ydarzeń, M organ analizuje ich p unkty w spólne oraz rozbieżności w opisie w ydarzeń m ających zn a czenie dla późniejszych narracji. Jed n ak z uw agi n a to, że w spom niane k alen d a ria pow stały już w ram ach „bitw y o p am ięć”, m o żna m ieć w ątpliw ości, czy są one w iarygodn ą pod staw ą do obiektyw nej rekonstrukcji przebiegu wypadków .
Sprzeciw budzi - m im o zrozum ienia intencji A utora - konstatacja, iż „sp orną
407
kw estią są tw ierdzenia, że w ielu aresztow anych podczas tłu m ienia p ro testu byłofizycznie m altretow anych przez m ilicję”. W ydaje się, że jest to p u n k t wyjścia do dyskusji na tem at w iarygodności i ró w no rzędn ości poszczególnych narracji i te go, w jaki sposób trak to w ać narrację, k tó ra - w b rew dziesiątkom relacji i zeznań - zaprzecza istnieniu „ścieżek zd ro w ia” i faktów b ru talnego bicia zatrzym anych.
A utor w skazał na kilka głów nych narracji radom skiego C zerw ca. Szczególną uw agę pośw ięcił pierwszej z nich, koncentrującej się n a sam ym proteście tzw. ukrytej narracji. Z o stała o n a stw orzona przez m anifestantó w przez sym boliczne czyny, nadające spontanicznej dem onstracji w ym ow ę jednoznacznego sprzeciw u w obec w ładz PRL: odw oływ anie się do sym boli n aro do w y ch (śpiew anie hym nu 1 trzym anie biało-czerw onych flag), niszczenie znienaw idzonych sym boli w ładzy kom unistycznej (spalenie siedziby K om itetu W ojew ódzkiego PZPR , zerw anie czerw onej flagi powiew ającej n ad budynkiem , zniszczenie p o rtre tu L enina w
ga-binecie I sekretarza), w yraźne poczucie satysfakcji i zwycięstwa. N a m arginesie w a rto zaznaczyć, że w łaśnie św iadom e i sym boliczne u p o ko rzenie znienaw idzo nej w ładzy świadczyło o tym , że nie był to p ro test o w yłącznie ekonom icznym tle, nazyw any pogardliw ie „w alką o kiełbasę” .
D ruga n arracja została w yk reow ana przez P Z PR w odpow iedzi na zagrożenie dla jej legitymizacji, jakie p ro test stw orzył. N arracja ta sprow adzała dram atycz ny b u n t ro b o tn ik ó w do zam ieszek i grabieży sprow ok ow an ych przez pijanych, m łodocianych chuliganów i „w arch o łó w ” . Kolejną narrację uform ow ały śro d o w iska opozycyjne (głównie K om itet O b ro n y R obotników ) zaangażow ane w n ie sienie pom ocy osobom uw ięzionym i represjo no w an ym oraz ich ro dzinom . W tej wersji, k oncentrując się na represjach i akcji pom ocy, osoby rep resjon ow ane u k a zyw ano jako zastraszone ofiary, uw ypuklano działania opozycji, przez co m im o w olnie spychano sam p ro test na dalszy plan. M o rg a n przekonująco pisze ró w nież o w pływ ie konsekw encji Sierpnia ’80 i p oro zu m ień „okrągłego sto łu ” na kształt i kolejne podziały poszczególnych narracji (tak pezetpeerow skiej, jak i so lidarnościow ej).
M arginalizow anie sym bolicznego znaczenia C zerw ca ’76 przez odm ienne narracje jest głów ną tezą rozpraw y. Trzeba przyznać, że przytaczane n a jej p o p a r cie argum enty m ają niezbyt przyjem ną w ym ow ę dla zainteresow anych śro d o wisk, także tych n a różne sposoby odw ołujących się do Czerw ca, i z pew nością w zbudzą kontrow ersje. Świadczą one o tym , że odpow iedzialność za m inim ali zow anie znaczenia czerw cow ego p ro testu czy też p rób y jego zaw łaszczenia spo czywa nie tylko na narracjach kreow anych przez PRL i re p rez en tan tó w ap aratu władzy, ale także dem okratycznej opozycji i „S olidarności”, czego bynajm niej nie zm ienił p rzełom 1989 r.
D obrym sym bolem zderzenia narracji jest kam ień w ęgielny um ieszczony w m iejscu przyszłego p o m nika C zerw ca ’76 w R adom iu. W idniejący n a nim n a pis jest ow ocem negocjacji pom iędzy „S olidarnością” a w ładzam i PRL. W efek cie jednak zdanie „Ludziom skrzyw dzonym w zw iązku z p ro testem robotniczym 25 czerw ca 1976 r.” rów nie dobrze m ogło odnosić się do ran ny ch fu n k cjo nariu szy ap aratu bezpieczeństw a. M o rg an interesująco przedstaw ił p rób y zaw łaszcze nia teg o sym bolu p rzez w ładze w stanie w o jen n y m (oficjalne o b ch o d y zo rg a nizo w an e w 1982 r. p o d p a tro n a te m P atrio ty czn eg o R uchu O d ro d z e n ia
408
N aro dow ego) i znaczenie tego miejsca dla opozycji (większość zgrom adzeń i działań rocznicow ych kończyła się przem arszem p o d p om n ik i złożeniem tam kw iatów ). W ielką zasługą am erykańskiego badacza jest rów nież to , że w ydobył z niepam ięci dram atyczny p ro test m łodego m ieszkańca R adom ia D ariusza T om a szewskiego, któ ry pod p alił się w lipcu 1984 r. p rzed po m n ik iem C zerw ca.Co więcej, ów pom n ik i jego otoczenie rów nież p o 1989 r. były miejscem , w k tó ry m skupiały się różne zabiegi interpretacyjne, co w płyn ęło n a zm iany w je go charakterze. C oroczne obchody C zerw ca ’76 - jak przekonująco dow odzi M o rg an - stały się okazją do sp o ró w i k on fron tacji ideowej pom iędzy rzecznika m i poszczególnych narracji (strona kościelna, rad o m sk a „S olidarność”, byli dzia łacze KOR). Były rów nież p retekstem do zaprezen to w an ia się pragnących zd o być popu larn o ść osób, ru c h ó w politycznych, partii, organizujących w tym dniu „niezależne” i „nieoficjalne” obchody. E fektem ow ego przedstaw ianego w kolej nych rozdziałach starcia narracji m iał być wszakże b rak jednoznacznego -
trafia-jącego do św iadom ości m ieszkańców R adom ia - przesłania, jakie legitym izow a łoby podstaw y ustrojow e III RP i n o w ą rzeczywistości, w której duża część m iej scowej społeczności czuje się w yobcow ana.
W końcow ych rozdziałach w yw ód A utora n abiera ch arak teru politolog iczn e go. D ow odzi on, że brak jednoznacznego rozliczenia z p eerelow ską przeszłością, bezradność sądów w obec doskonale zaadaptow anych w nowej rzeczyw istości lu dzi aparatu w ładzy PRL, odpow iedzialnych za b ru taln ą pacyfikację R adom ia, był tym czynnikiem , któ ry - obok pro b lem ó w socjalnych (m.in. bezrobocia) - p rzy niósł społeczności radom skiej poczucie frustracji i rozgoryczenia zm ianam i w Polsce po 1989 r. M o żn a nie zgadzać się z niek tó ry m i ocenam i czy in te rp re ta cjami A utora, ale faktem pozostaje, że za p ro p o n o w an e przez niego spojrzenie na losy pam ięci o radom skim proteście z pew nością skłoni czytelnika do szerszej re fleksji.
M o rg a n nie ustrzegł się wszakże pew nych niedociągnięć. O p ró cz d o strzeżo nych przeze m nie oczywistych literów ek i drob ny ch po tk nięć czasem jest to k w e stia nieprecyzyjnego w yrażenia bądż pow ierzchow nego ujęcia prob lem u. Kilka przykładów . D ziałaniom M SW w ram ach „operacji cenow ej” n ad an o k ry pton im „L ato -7 6 ”, a nie „Ć w iczenia ’7 6 ” (s. 27). 8 i 9 czerw ca 1976 r. w KC P Z PR o d były się spotkania z pierw szym i sekretarzam i k o m itetó w w ojew ódzkich, na k tó rych om aw iano założenia podw yżki, a nie posiedzenie B iura Politycznego (s. 28). Śmierć dw óch d em o n stran tó w nastąpiła około godziny 17.00, nie zaś o 14.30, o której d op iero rozpoczynały się starcia m anifestantów z m ilicją (s. 32). A utor w ym ienił tylko Ja n a O lszew skiego i W ładysław a Siłę-N ow ickiego jako ad w o k a tó w zaangażow anych w o b ronę represjonow anych, p om in ął zaś co najm niej A n drzeja G rabińskiego, W itolda Lisa-O lszew skiego i Stanisław a Szczukę (s. 80). M ieczysław M oczar nie został usunięty z PZ PR „w po czątkach kariery G ierk a”, a jedynie skierow any n a boczny to r - do Najwyższej Izby K ontroli (s. 137).
Sprzeciw budzą następujące uproszczenia: „Partyjni rew izjoniści, którzy m ie li nadzieję, że postalinow ska odw ilż 1956 r. d opro w adzi do odgó rn ych refo rm w PZPR , utracili złudzenia p o d pałkam i milicji w 1968 r., kiedy to reżim stłum ił protesty stu d en tó w dom agających się większej w olności intelektualn ej” lub o k re ślenie Leszka K ołakow skiego jako „daw nego zw olennika rew olucji stalinowskiej w Polsce, któ ry zrażony jaw nym i niedom ogam i system u w yjechał wreszcie za
granicę po w ydarzeniach 1968 r.” (s. 7 8 -7 9 ). Z d arza się, że A utor w yciąga w nio-
409
ski n a podstaw ie w ątpliw ych przesłanek lub op iera się n a niewystarczającej p o d staw ie żródłow ej. T rudno trak to w ać jako w iarygodne przytaczane przez niego - w kontekście niew yjaśnionych okoliczności C zerw ca - pogłoski, jakoby Stani sław K ania „n adzorow ał jednak tłum ienie p ro testu , pozostając w kontakcie w pracow nikam i M SW przebyw ającym i w tajnej placów ce znajdującej się w m iej scowości T urno p o d R ado m iem ” (s. 140), choć jest przecież oczywiste, że Kania - jako sekretarz KC PZ PR odpow iedzialny za n ad zó r n ad resortam i siłowym i - pozostaw ał w tych dniach w ścisłym kontakcie z kierow nictw em sztabu MSW. Trzeba też w spom nieć o zdarzających się potkn ięciach redakcyjnych, takich jak np. określenie Tadeusza K arw ickiego m ianem b u rm istrza R adom ia (s. 65; A utor w w ersji oryginalnej rozpraw y użył zw rotu „The m ayor o f R ad o m ”), stw ierdze nie, że o b ra z M a tk i Boskiej z B łotnicy „ u k o ro n o w a ł p ap ież J a n Paw eł II w 1977 r., kiedy jeszcze był biskupem krakow skim ” (s. 105), a M arian M ozgaw a
został przeniesiony na „stanow isko szefa M ilicji Obywatelskiej o dp ow iedzialn e go za lokalny ap arat bezpieczeństw a” (s. 24). Brak jest konsekw encji w rozszy frow yw aniu sk ró tó w przy ich pierw szym pojaw ieniu się (np. Z O M O - s. 29, SLD - s. 122).
N a zakończenie pragnę podkreślić, że ro zp raw a D avida M o rg an a stanow i in teresującą, skłaniającą do refleksji i go dną polecenia analizę, ukazującą - n a p rzy kładzie R adom ia - złożoność procesu pow staw ania pam ięci zbiorow ej. M oże być więc ona dobrym p u n k tem wyjścia do dyskusji n a tem at zm ian dokonujących się w zbiorow ej św iadom ości Polaków, stanow i zarazem udany przykład studiów n a pograniczu różnych dziedzin nauki - tym ciekawszy, że podjęty przez am erykań skiego badacza zajm ującego się polską historią.