graficznej i z doskonale technicznie w ykonanym m ateriałem ilustracyjnym . Tekst książki, pióra dra A nthony’ego R. M ichaeiisa z L o n d yn u 1, podzielany jest na cztery części: Telegrafia i telefon ia {1793—1932), Radio (1888— 1947), UIT p o stu latach
istn ien ia (1947—1965), W nioski.
W części pierwszej opisani są prekursorzy telekom unikacji i pionierzy telegrafii; początki w spółpracy m iędzynarodow ej iT założenie w 1365 r. w Paryżu Unii T elegra ficznej; opracowanie pierwszych taryf i kodów; początki telefon ii i pierw sze prze pisy m iędzynarodow e w tej dziedzinie.
Część druga rozpoczyna się od przypom nienia w ynalazców telegrafii bez drutu oraz pierwszych prób łączności radiow ej przez kanał La M anche i A tlantyk. Dalsze rozdziały pośw ięcone są dziejom działalności UIT (m ającej od lat siedzibę w G ene w ie) i jej najw ażniejszym osiągnięciom w postaci konw encji, uchw alonych na kon ferencjach m iędzynarodowych, począwszy' od berlińskiej w 1903 r. aż do ostatniej w 1947 r. w A tlantic City. Bardzo in teresujący jest rozdział W o jn y — o k resy k r y
zy su telek o m u n ik a cji, om aw iający na podstaw ie przykładów z ostatnich stu lat
ujem ne skutki w ojen dla przebiegu w spółpracy m iędzynarodow ej, a jednocześnie ich rolę stym ulatora rozwoju techniki telekom unikacyjnej.
Część trzecia książki poświęcona jest m.in. organizacji i działalności UIT oraz podległych jej m iędzynarodow ych kom itetów doradczych w ciągu ostatnich kilk u nastu lat. Oddzielne rozdziały om awiają znaczenie telekom unikacji w skali państw o w ej, jej zastosowanie, w przem yśle i życiu prywatnym oraz telekom unikację kos miczną. Ostatnia część publikacji zaw iera rozważania n a tem at kierunków dalszego rozwoju działalności UIT, wzrostu społecznego znaczenia telekom unikacji i jej przyszłości.
Ogrom m ateriału i charakter publikacji w płynęły n iew ą tp liw ie' na niezm iernie zw ięzłe i skondensow ane opracowanie jej treści. N iem niej jednak książka ta, naw et mimo popularnej form y ujęcia, stanow i poważną pozycję źródłową dla zaintereso w anych historyków techniki. Chyba najbardziej interesująca z tego punktu w id ze nia jest bogata strona ilustracyjna księgi. Zebrane z w ielkim nakładem pracy i starannością rysun ki i fotografie urządzeń, fotokopie akt, dokum entów i opisów patentow ych, w ydobyte z archiwów UIT lub w ielk ich koncernów telekom unikacyj nych czy uzyskane od zarządów poczt, m uzeów techniki i urzędów patentow ych róż n ych krajów (m.in. i Polski), stanow ią w prost bezcenny m ateriał pom ocniczy dla historyka techniki. Przyczynia się do tego n ie tylko obfitość i u system atyzow a n ie zebranego zestawu zdjęciowego, ale unikalność niektórych ilustracji historycz nych, chyba1 po raz pierw szy tu opublikowanych.
W su m ie — aczkolw iek mogą budzić pew ne zastrzeżenia przejawiające się czasem tendencje do przesadnego u w ypuklenia osiągnięć krajów zachodnich — jest to pożyteczna i w artościow a pozycja wydaw nicza.
Rom an W a jd o w icz
Bohdan B a r a n o w s k i , Tadeusz D z i e k o ń s k i , Julian B a r t y ś , Źródła
ikon ograficzn e do h istorii roln ictw a polskiego. Zakład Narodow y im . O ssolińskich —
W ydaw nictw o Polskiej Akadem ii Nauk, W rocław —W arszawa—Kraków 1965, ss. 178, ilustr. 131.
K siążk a zawiera trzy rozprawy. Są to: Bohdan Baranowski, Z d zie jó w sprzężaju
w Polsce (ss. 5—55, ilustr. 45); Tadeusz Dziekoński, L u dow e n arzędzia o rk i na zie m iach polskich w X I X w ie k u (ss. 57—104, ilustr. 52); Julian Bartyś, P ie rw sze m a szy n y rolnicze w P olsce (II połow a X V III w ie k u d o 1864 roku) (ss. 105—178, ilustr. 34).
R ecenzje
159
M ateriał ilu stracyjn y książki to, w pierwszej rozpraw ie, na ogół zdjęcia, i to przew ażnie niedokum entarne, bo reprodukujące obrazy i rysunki w yk on an e p rzez artystów ; w drugiej .rozprawie są to w ykonane przez autora zdjęcia i rysun ki schem atyczne narzędzi orki; w trzeciej zaś rozpraw ie są to zdjęcia n iek tórych rysu n k ów technicznych zaw artych w różnych publikacjach z ok resy om awianego przez autora.
N iestety, w b rew tytu łow i zbioru, w żadnej z rozpraw ryciny — n ie dość, że zgromadzone n iesystem atycznie —- nile są w yraźnie traktow ane jako źródło, jako m ateriał naukowy, w żadnej też n ie są przedm iotem analizy; sp ełn iają n atom iast zasadniczo fun kcję ilu strow an ia tekstu. W łaściw ym i zaś źródłami rozpraw są: w pierw szej i trzeciej źródła tekstow e, a w drugiej — rzeczow e.
M ateria! ilu stracyjn y został w ybrany na ogół z zasobów łatw o dostępnych, prze w ażnie datuje się z X IX w. Pochodzi raczej z ziem polskich, w w ąskim zasięgu, choć n ie zachowano tu pełnej konsekw encji; np. B aranow ski sięga po D zierżoniów , Św iebodzin, Zieloną Górę w odniesieniu do X V III w., a Bartyś po Dzierżoniów.
A utorzy podają dokładne w yk azy i opisy zam ieszczonych rycin. D ziekoński jednakże, nie ze sw ej w iny, m oże podać w k ilk u jedynie w ypadkach czas p ow sta n ia i m iejsce pochodzenia poszczególnych narzędzi w idniejących na jego zdjęciach i rysunkach; n ie m a również m ożności zidentyfikow ania w szystk ich narzędzi pod w zględem technicznym . Baranowski daje spis najw ażniejszej literatury, lecz n ie odwołuje się do źródeł tekstow ych. Tym czasem od w oływ an ie się do źródeł tek sto w ych w rozprawach Baranow skiego i Bartysia powinno było w ydaw ać się konieczne, skoro ryciny, jak podkreślaliśm y, n ie są potraktow ane jako źródła.
Zawarte w pierwszej rozpraw ie ogólne stw ierdzenie, iż źródła ikonograficzne m ają poważne znaczenie, n ie jest uzasadnione przez autora; zapew nienie Baranow
skiego, że „stara się tylko w sposób popularny zwrócić uwagę na znaczenie w sp om nianego źródła” (s. 53), n ie znajduje poparcia w koncepcji i układzie rozprawy.
Baranow ski ujął historię sprzężaju na szerszym podłożu dość dobrze już opra cowanej historii zw ierząt gospodarskich, co pozw oliło m u uw zględnić zw iązki w y stępujące m iędzy sprzężajem a pew nym i innym i zjawiskam i. Tak w ię c historia sprzężaju jest potraktowana jako organiczna część historii kultury. S tan ow i to po w ażną zaletę rozprawy. M ożliwości nie zostały co prawda w yczerpane do końca, autor n ie w ykorzystał np. cennego dla tej problem atyki dzieła K rzym ow skiego 1, k tó ry m.in. zebrał interesujące dane dotyczące w agi bydła sprowadzanego z ziem p ol skich do rzeźni w Lipsku.
P ew n e szczegóły w rozprawie Baranow skiego n ie są przedstaw ione d ostatecznie jasno. Dow iadujem y się m in ., że dawniej (w X V III w.?) w gospodarstwach fo l w arcznych trzymano przeważnie „kilka” lub „kilkanaście k oni”, spośród których „olbrzymia w iększość” <s. 10) służyła do robót polnych. Trudno poradzić sobie z ty m twierdzeniem z w ielu w zględów . Oto najpierw trudno w yobrazić sobie „olbrzymią w ięk szość” wśród „kilku”; dalej, zagadką pozostaje ilość koni trzym anych n ie dla potrzeb gospodarstwa, ale dworu; następnie n ie w iem y, jak rozw ijała się h istoria konia folw arcznego w związku z zanikiem sprzężaju pańszczyźnianego.
¡Rozumiemy, że szerzenie się rolnictw a opartego n a płodozm ianie przyczyniło się do pow iększenia ilości bydła, a le n ie w iem y czy ilość w ołów pow iększała się je dynie na tym tle, czy istniało także inne podłoże. B aranow ski twierdzi na s. 11, że w ciągu X IX w . „powoli zm niejszała się ilość koni w stosunku do ilości w o łó w ”, co ilu stru je następująco: w b. K rólestw ie w oły, które na początku tego w iek u
1 Richard K r z y m o w s k i, G eschichte d er d eu tsch en L a n d w irtsch a ft (bis zu m
A u sbru ch d es 2. W eltk rieg es 1939) u n ter besonderer B erü cksichtigun g d er tech n i schen E n tw icklu n g d er L an dw irtsch aft. 2. w yd. S tuttgart 1951. ’
sta n o w iły 64«/o całego sprzężaju, w 1870 r. stanow iły jeszcze 53°/o sprzężaju. Sform u ło w a n ie to w ym agałoby w yjaśnienia*.
D la sprawy sprzężaju n ie jest obojętny rodzaj narzędzia orki, a w ięc czy to b ęd zie pług, czy radło, czy socha. Autor krótko zbyw a radło i sochę, m imo że socha szczególnie zasługuje na baczną uwagę, zw łaszcza gdy pam iętać o jej rozwoju w skali św iatow ej. Z jaw iska rolnicze nie bardzo respektują granice etniczne i po lityczn e; lokalne — pozostają w dużej zależności od zjaw isk w skali św iatow ej. 0 w ciąż jeszcze niedostateczne uw zględnianie tej skaK należy m ieć pretensję nie tylko do Baranowskiego, ale do w szystk ich trzech autorów. O konieczności sta łego odnoszenia do sk ali św iatow ej rozwoju rolnictw a krajow ego w każdym okresie 1 n a każdym terytorium w nioskow ać m ożna z dzieł takich autorów, jak Leser, Haudrioourt i Delam arre, Werth, N eedham .
A utor drugiej rozpraw y zaznacza n a w stęp ie, źe jego „szkic {...] oparty został n a opracowaniu zbiorów dawnych narzędzi rolniczych S. Biedrzyckiego” <s. 57). Zdanie to m ożna by rozum ieć w takim sensie, jak gdyby Biedrzycki był autorem opracow ania; tym czasem autorem jest Dziekoński, który opierał się n ie n a żadnym opracowaniu, lecz na w łasnych badaniach nad pozostałościam i ze zbiorów Biedrzyc kiego.
T ak w ięc autor niezręcznym sform ułow aniem nieco osłabił rangę samodzielnego ■wkładu. Poszczególne okazy z w ym ien ianych zbiorów n ie b yły n a ogół oznaczone ani datą, ani lokalizacją pochodzenia. Dziekoński podjął żądanie bardzo niew dzięcz ne i w łożył w sw oją pracę dużo rzetelnego i kom petentnego trudu.
Jednakże gdy pisze, iż „wiek ¡XIX b ył okresem , w którym produkcja narzędzi rolniczych, spoczywająca dotychczas całokow icie w rękach sam ych chłopów lub k o
w ali w iejskich, przekształcała się w produkcję fabryczną” <s. 57), to trzeba w ysunąć n astępu jące zastrzeżenia: 1) już w X V III w . istn iały w P olsce fabryki n a r z ę d z i rolniczych; 2) istniał pow ażny im port narzędzie rolniczych; 3) żaden kow al w iejski w Polsce przed X IX w . nigdy n ie w yprodukow ał narzędzi orki całkow icie sam — pow staw ały one jako w ytw ór w spółpracy kołodzieja a kowala, i w łaśn ie ten fakt opóźniał zarówno produkowanie narzędzi orki w ed łu g w zorów zagranicznych, jak też lokalny ich rozwój; 4) przejście do produkcji fabrycznej nastąpiło n ie od razu, znane są w ypadki, gdy form ą przejściową był w arsztat w centralnym gospodarstwie k lucza m ajątkowego.
Przejdźm y obecnie do najbardziej nas osobiście interesującej rozprawy trze ciej. D użą zasługą B artysia jest to, że już w poprzednich swytch pracach w ykazał, iż p ierw sza polska fabryka narzędzi i m a s z y n rolniczych p ow stała w 1804 r. W szy stko, co łączy się z tą fabryką, jest autorowi dobrze znane. Za ta m niej jest zorien tow an y w odniesieniu do innych zakładów i zagadnień.
Jeżeli chodzi np. o fabrykę Evansa w W arszawie, to autor n ie sięgnął do m a teriałów archiw alnych odnoszących się do tej fabryki aź do 1822 r., które na św ietlają jej rozw ój w związku z zainteresowaniam i K sawerego D ruckiego-Lubec- kiego postępem m echaniki ro ln ic ze j3.
Im bardziej B artyś podnosi doniosłą rolę fabryki C egielskiego, tym w iększą trzeba m ieć do niego pretensję, że n ie zaznajomił się z w ażnym i opracowaniam i ży cia i działalności C egielsk iego4 i że n ie w ykorzystał w szyskich jego oryginalnych 2 B. Baranowski szeroko potraktow ał tę tem atyk ę w sw ej późniejszej książce:
P o d sta w o w a siła pociągow a daw n ego roln ictw a w Polsce. W rocław—W arszawa—
K raków 1966.
3 A rchiw um D ruckich-Lubeckich ze Szczuczyna, A rchiw um P aństw ow e m. Kra
k ow a i W ojew ództw a Krakowskiego.
* Np.: Z dzisław G r o t , C egielski H ipolit (1815—1868) [...]. P o lsk i słow n ik bio
graficzny. T. 3, zesz. 13. K raków 1937, ss. 217—219; oraz: tenże, H ipolit Cegielski.
R ecenzje
161
pism w zakresie m echaniki rolniczej, jak rów nież — rycin. Jeśli zaś autor dw u krotnie (s. 111 i s. 126) podaje im ię C egielskiego jako „Henryk”, zam iast H ip olit, to trudno tu w idzieć jedynie om yłkę drukarską 5.
Pisząc o rozpow szechnianiu się siew nika na ziem iach polskich, autor n ie uw zględnia tego, że także do Polski docierał (w pierw szym 30-Ieciu X IX w., a w ięc z dużym opóźnieniem) w p ły w datującej się z pierw szej p ołow y X V III w . teorii Tulla, w edług której roślina żyw i się glebą jed ynie dobrze spulchnioną. W m yśl tej teorii T u li w yn alazł „dziabkę k ońsk ą” (h orse-hoe), którą w 1763 r. u lep szył C hâteauvieux i nadał jej utrzym ującą się do dziś nazw ę c u ltiva teu r. U żyw anie k ul- tyw atora ciągnionego przez konia um ożliw iał tylko siew nik rzędowy. Szerzenie się takich siew ników , a w szczególności intensyw na w tym zakresie działalność kon struktorska C ooke’a, m iały w łaśn ie za podłoże teorię Tulla. iRzędowa uprawa zbóż m iała w P olsce w e w spom nianym okresie takich zw olenników , jak M ostow ski w Błoniach, W ilhelm i w Passach, B iernacki w S ulisław icach ®.
Podzielając pogląd autora uznający dużą rolę C ooke’a w rozw ojó siew nik a w o g ó le 7, kw estionu ję słuszność przypisyw ania m u autorstw a konkretnego siew n ika przedstaw ionego w rozpraw ie na rycinie 3. W p ływ Cooke’a jest w idoczny, ale w tym w ypadku za konstruktora trzeba uważać Garretta, który — w ed łu g H am - m a 8 — zbudował sw ój siew nik, w zorując się na siew nik u zwanym „Suffolk” k o n strukcji braci Sm yth, oni to zaś, a n ie Garrett, zapożyczyli się bezpośrednio u Cooke’a.
A utor n ie uw zględnił rycin y siew nika do k oniczyny konstrukcji Cooke’a, u lep szonego przez Biernackiego 9. Pom inął też w ydany dw ukrotnie przekład opisu siew nika M elt zer a 10 ; siew n ik ten b ył znany w e Francji jako sem oir polonais.
O ile mi wiadom o, że Schneider zajm ował się budowaniem sieczk a rń 11 i m ły
nów , o ty le podana przez B artysia wiadomość, n ie poparta dowodem , jakoby Schneider w 1790 r. zbudował m łocarnię — budzi w ątpliw ości co do jej istn ien ia, tym bardziej, że m łocarnia m iała być poruszana w iatrem .
Inform acja autora, iż w 1784 r. Krüger zbudował w D zierżoniowie m łocarnię konstrukcji K losterberga w edług modelu używ anego w K urlandii, i to ulepszoną, nasuw a takie zastrzeżenia: 1) n ie jest pew ne, czy ow a m łocarnia zjaw iła się w D zierżoniow ie w 1784 r., czy może już w cześn iej (np. w k rótce po 1772 r. — co n aśw ietlam niżej); w ym ien iony rok bowiem jest jed yn ie datą podania tej w ia domości przez S w itkow skiego w ,.Magazynie W arszaw skim ”; 2) n ie został dotych czas przeprowadzony dowód na to, jakoby w X V III w . w okolicy D zierżoniowa m aszyny rolnicze b yły używ ane przez chłopów, a tylko ów czesne chłopskie gospo darstwa tej ok olicy m ożna by zaliczać do rolnictw a polskiego; cytow any dzierżawca
5 Autor n ie zna np. danych zawartych w artykule: Jacek O r z e c h o w s k i ,
M echanizacja ro ln ictw a w ciągu w ie k ó w w Polsce. „Problemy”, nr 9/1966, s. 543.
N iestety, Orzechowski rów nież zniekształcił im ię Cegielskiego: „H ilary”, zam iast Hipolit.
8 Por.: Marian W a c h o w s k i , Z przeszłości siew n ika. „Zeszyty N aukow e Po litech nik i Poznańskiej. M echanizacja i E lektryfikacja R olnictw a H ”, 1959, ss, 3— 36. 7 Por.: Marian W a c h o w s k i , Jam es Cooke, je d e n z w y b itn y c h w yn a la zcó w
siew n ika. „Kwartalnik H istorii N auki i T echniki”, nr 1—2/1962, ss. 99—108.
8 W ilhelm Hamm, Die lan dw irtsch aftlich en G eräth e und M aschinen Englands. Wyd. 2. Braunschw eig 1856, ss. 605— 607.
9 A lojzy P. B i e r n a c k i , K leesaat-M asch in e in einem S chreiben an St. R.
Thaer. „M oeglinsche A nnalen der Landw irtschaft”, 1820, t. 6, ss. 615— 622 i ryc.
10 Adolph H. M e i t z e r , A bbildu n g und B esch reibun g einer neuen Säem a
schine. Leipzig 1804; por. też przekład polski dokonany przez W ojciecha G utkow
skiego, O pisanie i w y o b ra żen ie n o w ej m achin y do siania zboża [...]. W arszawa 1806; toż, w yd. 2, W arszaw a 1826.
11 Jan Gotfryd S c h n e i d e r , D oskonałe opisanie sie czk a rn i kon n ej [...]. War szawa 1790.
gospodarstwa K ruger n ie m oże być uważany za Polaka, chyba że specjalnie udo wodni; się jego polskość; 3) m łocarnia w D zierżoniowie n ie m ogła być w zorow ana na m odelu używ anym w K urlandii i(co także zaraz w yjaśnię); 4) żadnego K loster- berga, konstruktora m łocarń, nigdy n ie było.
A utor oparł się na dwóch notatkach S w itk o w sk ieg o 12, tylko że nie zrozumiał dokładnie n otatki drugiej odnoszącej się do K urlandii a inform ującej, że panujący sprow adził do tego kraju pewną liczbę tanich m łocarń d la chłopów. B yły to, m oim zdaniem , m łocam ie niem aszynow e, po prostu im portow ane z Italii do Szw ecji staro żytne w alce do m łócki1.
N iesłusznie pom inął autor ten szczegół n otatki Ś w iątk ow skiego, który in for m uje o w alcach w m aszynow ej ipłocarni dzierżoniow skiej. To w łaśn ie bowiem , łącznie z błędnym w skazaniem „konstruktora”, p o z w a la , zidentyfikow ać cytow aną m łocarnię. Konstruktor „Kłos tar ber g” nie istn iał, natom iast w klasztorze Berg (Kloster Berg) pod Magdeburgiem działał opat Johann Friedrich Hahn, który skonstruow ał aż trzy m łocam ie. Pierw sza pow stała w 1765 r. i opierała się n a za sadzie stępy, n ie m ogła w ięc m ieć w alców . Druga m łocarnia Hahna pochodziła z 1769 r., trzecia b yła u lep szen iem drugiej; obie zbudowane b y ły n a zasadzie „w al ca” w postaci stożk a ściętego w zdłuż żebrowanego.
Hahn ogłosił opis sw ych m łocarń z rycinam i w 177.2 r . 13. Opis należy do n aj lepszych z tych czasów. Opierając się na ow ej broszurze jednego z najw ybitn iej- szych konstruktorów m łocarń w X V III w., zam ieściłem rycinę drugiej młocarń i Hahńa w polskim czasop iśm ie14; n a podstaw ie znanych mi m ateriałów nie znala złem jednak podstaw y do zaliczenia m łocarni Hahna do rolnicw a polskiego'.
■"Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Hahn na kilka lat przed Aldertonem i Sm artem skonstruow ał m łocarnię, odryw ając się od zasady cepu, która — w brew tw ierdzeniu B artysia — n ie b yła już w tedy powszechnym wzorem , powrócił n a
tom iast do zasady w alca wzdłuż żebrowanego; ta zaś z a s a d a , znana od dawnej sta
rożytności, od Chin po k raje w pasie śródziem nom orskim , została później zastoso wania z tak poważnym w ynikiem przez M eikle’a.
9 N ie jest w ykluczone, że w łaśn ie wzory Hahna, a n ie M eikle’a, w yw arły pew ien
w p ływ na profesora uniw ersytetu lw ow skiego Steckera, który w e L w o w ie w 1823 r. zbudował m łocarnię i w krótce ogłosił jej interesujący opis opatrzony r y c in ą 15.
Gdy autor przystępuje do w ym ienienia konstruktorów w yróżniających się w Polsce, to powinien po prostu ich w yliczyć. D odatkow e uwagi, że poza przyto czonym i z nazw iska „między innym i” było „w ielu in nych ” (s. 123), są chyba n ie jasne. Czy w obec tego konstruktorzy cytow ani przez autora napraw dę należą do w yróżniających się? Co należy sądzić o polskim ruchu konstruktorskim w za k resie m łocarń w tak długim okresie, jeśli historyk potrafi w ym ien ić tylk o pięciu konstruktorów?
N ie w ydaje się m ożliwe, by dało się udowodnić — jak sugeruje autor — za leżność od w zorów brytyjskich, a w ięc od M eikle’a, m łocarni K uchajew skiego oraz Sterna. M łocarnię natom iast zbudowaną przez D ruckigo-Lubeckiego nazyw ańo ta k
12 „Magazyn W arszaw ski’, 1784, cz. 3, s. 760; „Pamiętnik P olityczny i H isto ryczny”, 1789, cz. 5, ss. 517—524.
13 [Johann Friedrich H ä h n ] ; K u rzg efa sste Beschreibung versch ieden er M a
schin en und eines K och - und B ratofens zum G ebrauch u nd N u tzen d er O econom ie ZU K lo s te r Berg, im G rossen errich tet. Leipzig 1772.
14 Marian W a c h o w s k i , Jak po w sta ła młocarnia? „Maszyny Rolnicze”, nr 3—4/1961, ss. 107—¡112.
15 M ichael S t e c k e r , B eschreibung und A bbildu n g einer [...] D reschm aschine. Lem berg 1826.
R ecen zje
163
że „szw;edzką”, co n ie przeszkadza, że zastosow any byl w niej system M eikle’a. Autor n ie skorzystał z dwóch rycki przedstaw iających tę m łocam ię lł.
M łocarnia Sterna nie w eszła n igdy w użycie, poniew aż w ynalazca nie dopełnił w arunków postaw ionych mu w tej spraw ie przez W arszaw skie T ow arzystw o P rzy jaciół Nauk. Papiery dotyczące projektu m łocarni dochowały się w aktach T o w arzystw a 17.
A utor pom inął rycinę kosiarki Sm itha ulepszonej przez Zakrzew skiego, ogło szoną przezeń przy opisie z 1828 r . 18.
S k o r o autor obrał za tytu ł jednego z rozdziałów om awianej rozprawy P o czą tk i
rozpow szechn ian ia m a szyn roln iczych w P o ls c e lł, to, modm zdaniem, b ył ob ow ią
zany do system atycznego przedstaw ienia tej m aszyny rolniczej, k tó r a ,naprawdę na ziem iach polskich szerzyła się już co najm niej w X V III w., choć m oże tylko w niektórych regionach. Ową m aszyną jest m aszyna do czyszczenia ziarna. Z ajęcie się nią byłoby tu uzasadnione tym bardziej, że nietrudno w tym zakresie o m ate
riał ikonograficzny. . j
Jest to najstarsza a jednocześnie najbardziej tajem nicza m aszyna rolnicza. N ajw ybitniejszy w spółczesny znaw ca k ultury chińskiej N eedham przytacza dowód' na jej istnienie w Chinach już 2000 lat t e m u 20.
W edług św ieżych badań naukowych w P olsce pew ien nieznany bliżej udział konstruktorski w odniesieniu do udoskonalonej w ialn i przypada K lu k o w i21. P oszu kiw ania w ialni na naszych ziem iach dałyby, jak sądzę, znacznie lepsze w yniki niż poszukiw ania m łocarni w P olsce X V III w .
Możną n ie przyw iązyw ać w iększej w agi do uw ag dotyczących szczegółów om ó w ion ych rozpraw. Trudno jednak pogodzić się z faktem , że treść publikacji nie, daje czytelnikow i bynajm niej tego, co zapowiada jej zbiorowy tytuł. Jeżeli w y d awnictw o Polskiej A kadem ii Nauk nagłów kiem sugeruje podjęcie w reszcie i przed staw ien ie nieocenionego w prost, fundam entalnego problemu, a tym czasem zbiór prac (oczyw iście za tytu ł na okładce nie ponoszą odpow iedzialności autorzy po szczególnych rozpraw, zatytułow anych skrom nie i rzeczowo) nazbyt d alek o od istoty problem u odbiega, to w oln o z tego powodu w yrazić zdziw ienie, a n aw et dezaprobatę.
M arian W ach ow ski
Julian B a r t y ś , P o czą tk i m ech anizacji roln ictw a polskiego. Zakład Narodowy im. O ssolińskich — W ydawnictw o Polskiej Akadem ii Nauk, W rocław—W arszawa— Kraków 1966, ss. 441, ilustr. 106.
W ydana przez Instytut H istorii K ultury M aterialnej PA N praca J. B artysia om awia P oczątki m ech an izacji roln ictw a polskiego w ok resie od k ońca X V III w . do m niej w ięcej 1865 r., przy czym tem atem książki są m aszyny służące produkcji
1# „Pamiętnik Rolniczy W arszaw ski”, 1817, nr 3.
17 A rchiw um G łów ne A kt Dawnych; por. też rozpraw ę Stern a m.in. o tej m łocarni w „Rocznikach T ow arzystw a K rólew skiego W arszaw skiego Przyjaciół N auk”. 1820, t. 13, ss. 40-^5®.
1S Jan Z a k r z e w s k i , Opisanie m ach in y do żęcia zboża słu żącej, a do k ra ju ■
naszego zastosow an ej p rze z m echanika [...] z rycin ą m achinę tę w yobrażającą. W ar
szawa 1828.
>» W ydaną później • obszerną książkę J. Bartysia P o czą tk i m ech an izacji roln i ctw a polskiego. W rocław—W arszawa1—K raków 1966, „K w artalnik” recenzuje poni żej. (Przypis redakcji).
20 Joseph N e e d h a m , Science and China’s Influence on th e W orld. [B.m b.r.w.], s. 178.