• Nie Znaleziono Wyników

Napoleon w poezji środowiska akademików krakowskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Napoleon w poezji środowiska akademików krakowskich"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Wójcicki

Napoleon w poezji środowiska

akademików krakowskich

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 13, 161-209

2007

(2)

71AP1S

Seria XIII 2007

Jacek Wójcicki

Napoleon w poezji środowiska akademików

krakowskich

P

rezentow any poniżej zestaw m ało znanych utw orów w ierszow anych, związanych z bezpośrednim i i pośrednim i skutkam i działań i decyzji najw iększego bohatera dziejów świata przełom u XV III i X IX wieku, pochodzi z jed n ego , w wyraźny sposób terytorialnie i profesjonalnie określonego środow iska — kręgu intelektualnego oddzia­ ływania Akadem ii Krakowskiej. N aw et na tym drobnym wycinku okolicznościow ej produkcji literackiej m ożna dostrzec różnorodność zarów no pisarskich postaw m en­ talnych, ja k i stosow anych przez autorów rozwiązań form alnych. N ie je st to w praw ­ dzie wachlarz zbyt barwny ani za szeroki — nie sposób znaleźć w nim ani szyderczo groteskow ej deprecjacji, ani w zniośle gloryfikującej m istyki, czyli em ocji biegunow ych (raczej trudno byłoby spodziew ać się ich po trzeźwych, racjonalnych reprezentantach najstarszej polskiej uczelni), które zagoszczą niebaw em na dobre w dziew iętnasto­ wiecznej europejskiej i polskiej dyspucie publicznej na tem at dziejowej roli N a p o ­ leona. Trudno też dostrzec eksperym enty w ersyfikacyjne, chociażby na tak niewielką skalę, ja k przejęcie przez Franciszka W ężyka1 czy zwłaszcza przez Kajetana Koźm iana, twórcę szeroko znanych i wnikliwie ju ż om ów ionych „ód napoleońskich”2,

francu-1 Ja k o autora choćby Ody na powrót wojska polskiego do stolicy d. francu-1 8 grudnia francu-1809 — zob. reprint w tece:

Ulotna poezja patriotyczna wojen napoleońskich (1 8 0 5 -1 8 1 4 ), oprać, i przedni. A. Z ieliński, Wrocław

1977.

2 O p ró cz klasycznych prac Stefana Treugutta (Ody napoleońskie Kajetana Koźmiana [pierw odruk: 1966], w: idem , Geniusz wydziedziczony. Studia romantyczne i napoleońskie, red. M . Prussak, W arszawa 1993, s. 3 5 -9 3 ), Piotra Ż bik ow sk iego — Kajetan Koźmian. I. Poeta i obywatel (1 7 9 7 -1 8 1 4 ), W rocław 1972, s. 134—220: Ody napoleońskie Koźmiana jak o panegiiyk', s. 2 2 1-326: Retoiycznośc i r odach napoleońskich K a­

(3)

162 Jacek Wójcicki

skiego w zorca dziesięciow ersow ej strofy jak o w ehikułu podniosłych, silnie zretory- zowanych w yw odów — nie tyle m oże obrazujących rzeczywiste uczucia „podm iotów m ów iących” (co było długi czas nieścisłym probierzem oceny tej zm iennej w stosunku do „C złow ieka W ieku” poezji), ile na równi kanalizujących zastane nadzieje społeczeń­ stwa polskiego i projektujących je g o opinie w obec m niem anych w skrzesicieli dawnej narodow ej świetności. N iem n iej i w zgrom adzonej tu grupie utw orów znalazło się m iejsce i na ewolucję w artościow ania bohatera utw orów — podobną nieco do tej, któ­ rą obserw ow ać m ożna na przestrzeni pom iędzy Odą na wojnę u> roku 1800, ukończoną batalią pod Marcngo a Odą na upadek dumnego w roku 1815 K oźm iana — i na system ow o znaczącą decyzję pisarzy o w yborze form y w ierszow ej.

Z arów no stosunkow o niedawne, choć zaledwie częściow e, w łączenie je g o wierszy w obieg naukowy, ja k i w yrażoną przy tej okazji paralelę z K oźm ianem , Erazm Komar, pierw szy z autorów7 poniższego zestawienia, zawdzięcza dw udziestow iecznem u m o- nografiście kulturalnego życia regionu w „wieku św iateł”3. W cześniej zaś „tajem niczy poeta” (s. 117, 121), urodzony około roku 1770, żyjący je szcze w roku 1827, o którym „jedynie przypuszczamy, że był ziem ianinem ” (s. 101), doczekał się od w spółczesnych fam y libertyna, odludka i utracjusza. Je g o skrótow y biogram (gdzie znalazło się m iej­ sce i na konieczność ucieczki ze stanisławowskiej Warszawy za jak ieś w iersze napisane przezeń po ścięciu Ludw ika X V I, i na dwa zakazane prawem pojedynki, i nawet na p o ­ rwanie m u żony przez w łasnego brata) w cytowanym przez Snopka liście z 12 czerwca 1802 roku do Jó zefa Sygierta (wybitnie zdolnego, w cześnie zm arłego literata i tłum a­ cza, spiritus movcns grupy m łodych w olnom yślicieli krakow skich)4 barwnie ujął Lucjan Jakielski:

Je st on prawdziwy oryginał [... J . Inaczej go tu nie zowią, tylko dziw akiem , nosi kulczyki w uszach, głowę ostrzyżoną, i zawsze w je d n y m burym

sur-koniec Królestwa Polskiego, W arszawa 1983, s. 2 8 5 -3 2 2 : Idzie nam o wszystko) z now szych prac m ożna

w sp om n ieć: T. Kostkiew iczow a, C zy „O dy napoleońskie" Koźmiana są cyklem poetyckim? Uwagi na temat

wyznaczników cykliczności, w: O d Kochanowskiego do Mickiewicza. Szkice o polskitłi cyklu poetyckim, red.

B. K u czera-C h ach u lsk a, W arszawa 2004, s. 144—160; Z . Libera, Napoleon w poezji polskiej na początku

X I X wieku, w: idem , Od Sejmu Czteroletniego do Napoleona, red. M . B okszczanin, przedm . T. K o st­

kiew iczow a, W arszawa 2004, s. 2 4 0 -2 4 9 ; W. W ojtow icz, Spes in Te. O „Odach napoleońskich" Kajetana

Koźmiana, „Prace Literackie" t. 47, red. M . U rsel, W rocław 2007, s. 5-20.

3 Z ob. J . Snopek, Prowincja oświecona. Kultura literacka Ziemi Krakowskiej w dobie Oświecenia 1750-1815, W arszawa 1992, zwl. s 306-313: łl bbec legendy napoleońskiej. D alsze odwrolania do książki Je rz e g o S n o p ­ ka lokalizuję b ezpośredn io w tekście.

4 Z ob . J. Snopek, op. cit., zwl. s. 156-189, 257 -2 6 4 , 2 6 9 -2 7 2 ; por. też: idem , Nieznana karta z dziejów

oświeceniowej recepcji literatur)' antycznej, „M ean d er” R. 38: 1983 z. 9, s. 329 -3 3 6 . W naw iązaniu do te­

m atu niniejszej publikacji w arto zauw ażyć, ze Sygiert krytykował N ap oleon a, niem niej przyjacielsko korygow ał tłum aczenie bliżej nieznanych Wierszy do Bouapartego, za co w niedatow anym liście z 1802 roku dziękow ał m u Antoni Pełka — zob. J. Snopek, op. cit., s. 210, 307.

(4)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 163

ducie. [...] Ten dziwak ma prospekt w sw oim ogrodzie najpiękniejszy na świecie, żonę najładniejszą z sąsiedztwa i serce m oże najlepsze przy naj- ognistszym tem peram encie. Je st to człow iek w 32 latach, który grał w iel­ ką rolę, był sekretarzem w Radzie N ieustającej, rotm istrzem z pułkiem sw oim , faworytem księżny L ..., panem m ilionow ego m ajątku, a naresz- tą straciwszy część je g o wielką, że nie chciał przysiąc M oskw ie, a dru­ gą zmarnotrawiwszy, zresztą najlepszym je st ekonom istą i kalkulatorem , lubo przy tym zawsze jeszcze rozrzutnym ; przysłowie je g o : „Raz żyję na św iecie” (s. 164, przyp. 109).

Tenże Erazm K om ar pozostaw ił w spuściźnie — bezw zględnie przerzedzonej zę­ bem czasu, ja k wynika z num eracji w olum inu na karcie tytułowej — w łasnoręcznie spisany obszerny tom poezji pod tytułem Doryn>cze moje zabawy 1820 zebrane. CzęśćII, w którym w śród dow odzących sporej erudycji i pom ysłow ości poem atów okolicznoś­ ciowych, rym ow anych refleksji m oralnych, w ierszy obyczajow o-politycznych o zacię­ ciu satyrycznym oraz czystej w ody liryków (m iędzy innymi tłum aczonych z H oracego) odczytać m ożna aż siedem naście utw orów zawierających bezpośrednie odwołania lub chociaż w zm ianki napoleońskie. W śród nich są cztery cykle epigram atyczne w gatunku inskrypcji „pod portret” (łącznie dwanaście epigram ów ).

Ja k w spom niano, część utw orów z tego rękopisu (znajdującego się obecnie w B i­ bliotece Instytutu Badań Literackich Polskiej Akadem ii N au k w W arszawie pod sygna­ turą IB L F. 176) pod kątem stosunku do legendy napoleońskiej om ów ił m onografista krakow skiego ośw iecenia, ilustrując swoje rozważania wyjątkami z Dorywczych zabaw Kom ara. Porów nując je g o w iersze z odam i Koźm iana, badacz zauważa:

N ie stanowią m oże całości o tak kunsztow nej dram aturgii, ale podo b­ nie ja k tamte [czyli Koźm iana — J. W.] — pośw ięcone są N apoleonow i we wszystkich etapach je g o niezwykłej kariery (s. 307).

O tw arte pozostaje pytanie, czy zestaw kilku w ierszy Koźm iana, tw orzonych w ciągu długiego piętnastolecia, powstałych każdy pod w pływ em odm iennych i zm ieniających się bieżących okoliczności, a związanych przew odnim „m otyw em heroicznym ” o d ­ noszącym się do osoby głównego bohatera, je st koliście dom kniętym „cyklem ” — dla którego czynnikiem konstytutywnym wydaje się scalająca myśl autora, zastosow ana przynajm niej cxpost, w trakcie kom ponow ania i szlifow ania w ieloskładnikow ego dzieła jak o całości, je śli nie istniejąca w ręcz od sam ego początku, na etapie koncepcji, czego oczywiście nie sposób empirycznie stw ierdzić w analizie historyczno- ani teoretycz- noliterackiej — i c z y je g o dom niem aną dram aturgię, wertykalne rozpięcie pom iędzy apoteozą a kondem natą, m ożna by zatem nazwać „kunsztow ną”. Z punktu widzenia form y literackiej należałoby tu raczej zastosow ać „linearne” określenie „seria” , w której rozwój w ew nętrznych poetyckich napięć, spostrzeżeń, postulatów i wniosków, dyk­

(5)

164 Ja ce k W ójcicki

towany w pływ am i zew nętrznym i, pozaliterackim i, m oże czasem przybierać kształt ew olucji czy nawet dram atycznego konfliktu, ale je j w yznacznikiem nadrzędnym p o ­ zostaje otw artość, niekom pletność, gotow ość na hipotetyczne dopełnienia — i z takim przypadkiem , ja k się wydaje, m am y do czynienia u Koźm iana, który swoje pow stające etapam i ody napoleońskie, dokum ent straconych złudzeń i pogrzebanych nadziei całe­ go pokolenia, pozostaw ił ostatecznie w artystycznym rozproszeniu. C o do K om ara zaś (który również z utw orów rozsianych na kartach swojej sylwy nie pokwapił się ułożyć dom kniętej cyklicznej kom pozycji), to dram aturgia je g o stosunku do bohatera posiada rysy dynam izm u niewiele m niejsze niż w przypadku Koźm iana. K om ar nie sadowi w praw dzie N apoleon a na takich szczytach ubóstw ienia i nie strąca go w tak głęboką przepaść potępienia, ja k ze sw oim herosem postąpił w odach Koźm ian, ale je g o myśli (bo są to głów nie wiersze refleksyjne, intelektualne, m im o obecności w nich także ak­ centów em ocjonalnych i wyrażeń m odlitew nych) świadczą o burzliw ej wewnętrznej przem ianie nastawienia do „d u m n ego " w obliczu je g o „upadk u” . C o najciekawsze, je st to rozw ój w kierunku przeciw nym niż u Koźm iana: od początkow ych w ątpliw o­ ści i jaw nej niechęci do niebezkrytycznego uznania ważności osoby cesarza w historii naszego glo bu3.

Początki wyglądają dość typowro. N ajw cześniejszym „n apoleońskim ” utw orom K o ­ mara, związanym z w ojną — by uzyć m aksym alnie ścisłego określenia — „austria- cko-w arszaw ską” , skutkującą przyłączeniem departam entów galicyjskich do Księstwa (m arszow a pobudka bojow a Do Krakowianów poci Austryją. 1809), oraz z kam panią ro­ syjską W ielkiej Armii (najbliższy form ie ód K oźm iana dytyram b Przez powód odezwy gen. Kosińskiego 1812) przyświecają inspiracje tyrtejskie, płynące z bohaterskiej poezji antycznej i historii starożytnej — ja k w parenetycznym w ierszu Epaminondas czy przy­ toczonym za Roztnowami tuskulańskimi C ycerona (I 101) słynnym term opilskim epi- tafem Sim onidesa. Katastrofa roku 1813, co rów nież zrozum iałe, wywołała szereg gorzkich wypowiedzi poety-am atora, obejm ujących zarów no nadrzędną przyczynę gwałtownych zmian politycznych (Dumania moje w marcu 1813', Z powodu cofania się Francuzóu’ z Mosku>y. 1813), ja k i ich przyziem ne skutki w obrębie krakowskiej „m ałej ojczyzny” (Wchwilach ujeżdżających ministrów do rejonu za Wisłę na Podgórze 1813 roku — rozw inięcie wątku z Dumań moich). N ie dziwi także w zniosły ton głosu Kom ara „nad grobem księcia Jó zefa Poniatow skiego”, podobnie ja k je g o negatywna reakcja na prze­ bieg i ustalenia K ongresu W iedeńskiego (Do uprzedzonych. 1814; Dumanie moje 1814 n, z m ottem z poem atu Stanislaida M arcina M olskiego; szczególnie złośliw y w iersz w d u ­ chu inwektyw Ju lian a U rsyna N iem cew icza N a wiadomość o Królestwie Polskim) czy p óź­ niejszy Wstęp do wiersza „Z a dni moich. Przygody mojej ojczyzny” (być m oże św iadom ie

’ Inaczej niż S n o p ek (s. 312), piszący te słow a uw aża napoleońskie w iersze K om ara za zapisane w k się­ dze w porządku chronologicznym ich pow staw ania.

(6)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 165

utrzym any w rom antycznej ju ż poetyce fragm entu, gdyż nie w iadom o, czy w zm ianko­ wany w tytule utw ór główny powstał ani czy w ogóle miał pow stać). Tym czasem jed­ nak po okresie niebotycznego entuzjazm u (niemal z prefiguracją bluźnierczej Wielkiej Improwizacji w w ierszu N a odgłos powrotu Napoleona z Elby) kolejne w iersze pośw ięcone cesarzowi skazanem u na w ygnanie — najpierw na Elbę'’, a po „stu dniach” i Water- loo7 na Świętą H elenę (w yspę-adresatkę retorycznych złorzeczeń Kom ara, urastającą pod je g o piórem do rangi sym bolu) — stają się w yrazem coraz w iększego w spółczucia i rozsądnego szacowania w szystkich „za” i „przeciw ” w dyskusji nad postępow aniem upadłego (w sensie zarów no politycznym , ja k i m oralnym ) władcy połow y Europy.

Gw oli prawdzie trzeba je d n ak pow iedzieć, iż nie należy w yobrażać sobie eks-rotm i- strza „z pułkiem sw o im ” Kom ara, skądinąd antydem okraty (i na równi antybiurokraty — co jasn o w idać z pełnych oburzenia przypisów do wiersza W cfnrilach ujeżdżających ministrów do rejonu...) — w m undurze jak iego ś „starego w iarusa” rodem z piosenek Be'rangera, gdyż płynące z nam ysłu nad zm iennością i słabością ludzkiej natury przy­ znanie racji N apoleonow i nie determ inow ało je g o oglądu politycznej mapy, po której szerszym i niż Bonaparte gestam i kreślić poczęli m onarchow ie spojeni „świętym przy­ m ierzem ” . D latego też na kartach księgi Kom ara znalazły się także czołobitne w iersze Do Aleksandra 1 Cesarza Wszechrosyi (rps s. 71—72), identycznie zatytułowana prośba „o ziem ię, język, w olność, o prawa ojczyste” (rps s. 103-104) oraz długi poem at pane- giryczno-dziękczynny Do Najjaśniejszego Aleksandra I Cesarza Wszechrosyi, króla polskiego w lutym 1820 (rps s. 237-241).

Ten wyraz tęsknoty za stabilizacją polityczną łączy urozm aiconą form alnie i m y­ ślow o poezję Kom ara, spisywaną pro domo sua i rozpow szechnianą — jeśli w ogóle — zapewne tylko w stosunkow o w ąskim kręgu przyjacielskim *, z produkcją poetycką drugiego akadem ika z Krakowa, profesora Jó zefa M osznow skiego, rodem z M oraw — ja k przedstaw ia się w tytule jed n ego z w ierszy łacińskich (interesujące nas w ypo­ w iedzi poetyckie ułożył właśnie w języku , który wykładał w krakowskiej „w szechni­ cy”). Ten m ało znany chwalca trzech cesarzy, ale i piewca W olnego M iasta Krakowa, w pozostaw ionym przez siebie rękopiśm iennym tom ie Carmina (rękopis Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, sygn. BJ 4267 II) w śród dw udziestu obszernych tekstów

h Sn o p ek (s. 3 0 9 -3 1 0 ) ryzykow nie i raczej nietrafnie kojarzy związany z pierw szym w ygnaniem utw ór K om ara Napoleon, opuszczając Francyję z katolicką pieśnią pasyjną Ludu mój, ludu...

7 Sn opek (s. 310) błędnie twierdzi, że K om ar nie w zm iankuje tej bitw y — o której je d n ak m ow a

w w ierszu Pod portret Napoleona (inc. „Ten to długich lat c ią g ie m ...”).

x O b ecn o ść w tym kręgu poety now ołacińskiego M ateu sza D u b ieckiego dok um en tują skierow ane doń w iersze na s. 128, 137-138 („z okazyi je g o łacińskiego w iersza Ad Erasmum Komar w dziele Subse-

cira carmina, C racoviae, pag. 60”), 2 5 8 -2 5 9 („z pow odu jego w iersza Monumeutuui Tliadei Kościuszko")

oraz w iersz z 1819 roku do b ezim ien n ego przyjaciela, „K tóry m i przysłał w iersz M at. D ubieckiego łaciński, napisany na śm ierć [Jacka IdziegoJ Przybylskiego, aby coś pod obnego z tej okazyi napisać” , ze s. 179-180 rpsu IB L PAN F. 176. " " " '

(7)

166 Jacek W ójcicki

z drugiego dziesięciolecia X I X w ieku zawarł sześć utw orów ściśle „napoleońskich ” , w tym trzy epigram atyczne epitafia postaci z obu stron ów czesnego teatru w ojny: pole­ głych pod Lipskiem Jeana M oreau i Jó ze fa Poniatow skiego oraz rozstrzelanego w 1815 roku Jo ach im a M urata. Pozostałe trzy to: m itologiczna oda pośw ięcona kongresow i w iedeńskiem u, czyli doskonałej budow li opartej na trójkącie, tw orzonej pod znakiem trzech cnót ewangelicznych (Carmen in congressum Viudobonensem trium Europae conti- nentis Augustorum dc univcrsae pace pro summa lege statuentium; 132 w.), spow iedź uczynio­ na na Elbie przez zesłanego ju ż na dalsze wygnanie N apoleona, ujęta w form ę elegii (Elegia confessionum Napoleonis I Gallorum Caesaris exulis in insula Elba anno 1815; 384 w.) oraz zawarta w strofach safickich poetycka w izja spotkania na Wyspie Świętej H eleny „byłego cesarza Francuzów ” z . .. Jo w isze m (Napoleonis I Caesaris quondam Gallorum cum love in insula Helena congressus; 128 w7.).

U czo n a poezja M oszn o w skiego zarów no przez sw oją treść, ja k i w ybór różnych form w ersyfikacyjnych św iadczy o zam iarze przekuw ania bieżących w ydarzeń p o li­ tycznych w kształt je śli nie wiecznotrw ały, to w każdym razie przeznaczony do nie- je d n o d n io w eg o zaistnienia w kręgu m iędzynarodow ej elity intelektualnej. (Skądinąd nie w iadom o, czy je g o w iersze kursow ały druk iem i jak i znajdow ać m ogły odzew ze strony czytelników ). Pryzm at łaciny, języka nauki i literatury klasycznej, prze­ twarzać m a obrazy ze w spółczesn ości w dydaktyczne przykłady dw ojakiego typu: z je d n e j strony chodzi o anty-parenezę, przestrogę płynącą z negatyw nego p o stę p o ­ w ania bohaterów, z drugiej zaś o przykład dla piszących, ja k oto m ożna w dobie ek s­ pansji języ k ó w narodow ych tw órczo pracow ać w językow y m m ateriale w praw dzie szlachetnym , lecz niezwykle przecież spatynow anym i zdaw ałoby się n ien ow oczes­ nym. M oszn o w ski, każąc N ap o leo n o w i spow iadać się po łacinie ze sw ojego życia i plon ów krw aw ego „żniw a” , na jak ie cesarz w ysłał posłuszn e m u narody Europy, licząc na spraw iedliw ą ocenę Europy, czy też każąc m u pertraktow ać z najw yższym bóstw em O lim p u , stara się żywą m aterię historii ująć w karby tradycji biograficz- n o-parenetycznej sięgającej starożytności. C zynn y w realnym św iecie (i w chwili pisania o nim nadal żyjący!) bohater przeniesiony zostaje tym sam ym w obszar m itu, postaw iony w rzędzie w ielkich, niesytych potęgi w ładców starożytności (takich ja k przyw ołany w m ottcie z Seneki A leksander W ielki), na których w zlotach i upadkach uczyły się pokolenia.

C zy działanie łacinnka M oszn ow skiego m iałoby oznaczać tym sam ym uw znioślenie sam ego N apo leon a i wyrażać uw ielbienie dla niego bądź je g o potępienie? O czyw iście m e; dystans stw orzony przez m oderujący filtr m etaforyki, poetyki i retoryki łacińskiej oddala bohatera w ierszy od bezpośrednich osądów, dając pochop czytelnikom now o- żytno-starożytnego rym otw órstw a M osznow skiego do patrzenia nań sine ira, dla na­ uki, ja k na bohatera pełnych zam ętu, krwawych a pouczających kronik — chciałoby się rzec: oczym a Sw etoniusza i Tacyta. D opiero następne pokolenia tw órców spojrzą na N apoleona oczym a Szekspira.

(8)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 167

I. Erazm Komar

R ękopis Instytutu Badań Literackich Polskiej Akadem ii N au k sygn. IB L F. 176: E [razm ] K [o m ar], Doiywczc moje zabauy 1820 zebrane. C zęśćII

Do Krakowianów pod Austryją. 1809

Które podpiera, zdaje się, świat cały,

Tym ju ż ram ieniem dzisiaj je st w strząśniony Ó w gm ach potęgi, ów gm ach okazały,

G m ach na ruinach naszych podniesiony! 5 Wybiła zem sty godzina nareszcie,

Polacy! czas już, do broni się bierzcie!

Krwią się dobija praw, sw obód ojczystych. Ród wasz o ścianę walczy, więzy kruszy; Dręczeni w pośród zniewag oczywistych, 10 W y-ż zostaniecie bez serca, bez duszy?

Wy, co ja k oni, krzywdo niesłychana, Padliście łupem drugiego tyrana!

I jakże? gdy ich święty zapał w znosi, G dy im te ojców naszych czucia nieci, 15 G dy matka z łzami o ratunek prosi,

W y-żże być macie odrodnym i dzieci? Chybaście z liczby je j synów wyrodni, Chyba w olności ju żeście niegodni!

O M aratony! o platejskie roty! 20 O Salaminy! Term opil dnie złote!

Wy, świadki G reków odwagi i cnoty, N atchnijcie w nas ich odwagę i cnotę,

Kiedy nas jeszcze dotąd nie zagrzała N iew ola własna ani przodków chwała! 25 Bracia! czekacież, aż dum ne G erm any

Całą was swoją pokonają m ocą, Aż w cięższe jeszcze w ezm ą was kajdany

(9)

168 Ja ce k Wójcicki

Wybiła zem sty godzina nareszcie, 30 Polacy! c z a sju ż , do broni się bierzcie!!!

[s. 19-20]

Tłumaczenie

Dic, hospes, Spartae nos te hic uidisse iacentes Dum sanctis patriae legibtis obsequimnr

Cicero ex Simonide Powiedz Sparcie, przechodniu, żeśm y tu śm ierć, blizny

O dnieśli za obronę świętych praw ojczyzny! albo

Przechodniu! pow iedz Sparcie, żeśm y tu polegli W obronie praw ojczystych, którycheśm y strzegli!

albo

Powiedz Sparcie, żeśm y tu, rąbani na ćwierci, Je j praw broniąc, walczyli aż do sam ej śmierci!

albo

Broniąc świętych praw Sparty, w idzę, gdzie stoicie, Tuśm y za nie walczyli — tu stracili życie!

[s. 32]

Epaminondas

Kto dawnych G reków w eźm ie przed siebie zwycięstwa, N ie m oże nie uw ielbiać ich cnoty, ich m ęstwa; O jczyznę, w olność dla ich serca przedm iot drogi,

Zda się więcej kochali, niż swe czcili bogi.

5 Lecz w równiach Leuktrów, Sparcie po zadanej klęsce, T u ja m antynejskiego w ystaw iam zwycięzcę! Pom ińm y je g o światło, zasługi i czyny;

(10)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 169

Koniec jeg o , ostatnie zobaczm y godziny! Tam to nam życia je g o ciąg cały odsłania,

10 M y patrzm y nań przed zgonem i w chwile skonania! Patrzmy, ja k z placu boju na bok uniesiony,

W łasną ręką wyrywa grot w piersiach utkwiony! Któreż serce tej tkliwej epoce wystarcza,

G dy pyta zbyt troskliwie: „G dzie je st m oja tarcza?”, 155 Podaną gdy całuje, przytula zmartwiały,

Ja k gdyby i dzieł swoich, i w spólnika chwały! Patrzmy, ja k radość z w rogów kraju uciśm enia

Siniejące ju ż lice jeszcze zarum ienia! U sły szm y głos, śm iertelnym dechem natężony: 20 „N ad to żyłem, bom nic był nigdy zw yciężony!” .

Tak w prawdzie: od początku do zawarcia pow iek I wielki był bohater, i wielki był człowiek! C u d u potrzeba na to i wieków, ażeby

Świat miał coś podobnego, ja k w nim miały Teby!!!

[s. 36-37]

Przez powód odezwy gen. Kosińskiego 1812

[przypis do tytułu:] 15 sierp. 1812 z I Irubieszow a,) G dzież się zap ęd zam ?... jakie zacieczenia

T łoczą m nie w przestw ór sze ro k i?... C ó ż mną pod niebios sklepienia,

Pod górne m iota o b ło k i?...

5 Tajemna w znosi m nie siła,

N adludzka tchnienia w zm ocniła; Zachwycające słyszę objawienia,

N adzieją płynne potoki; Ludy! m ojego słuchajcie tu pienia, 10 B oga się wola ziściła!

“ 8 sierpnia 1812 roku generał Antoni A m ilkar Kosiński na czele D yw izji N ad bużań skiej rozpoczął działania operacyjne przeciw ko w ojsk om rosyjskim . 15 sierpnia to rocznica urodzin N ap o leo n a (w ro­ ku 1769). '

(11)

170 Jacek Wójcicki

Je g o w am głoszę wyroki, Polska ożyła!!!

Twórczą dzielnością zn an y jej w skrzesiciel! C o je j śm ierć srogą zadali,

15 C o ją na części zszarpali,

Ten grom tyranów! ten niewinnych m ściciel! M ocą sw ojego oręża

Karze zabójców, zwycięża! Liczne ich pułki ju ż kryją mogiły,

20 Twierdze zdobyła odwaga,

Ich krwią się pola zbroczyły, D oznane m ęstw o przem aga; W szędzie ich zem sta spraw iedliw a sięga,

W szystko z ich strony darem nem ,

25 K rociow a pierzcha potęga,

N asi rycerze za N iem n em ! O rzeł, co zgubne pioruny wziął w szpony,

Białego złączył z Pogonią, C zarn o-dw óch głow ego gonią, 30 I ju ż ,ju ż pada zem d lon y !...

N a im ię N apo leon a

D rży cała Północ strw ożona;

Przeciwnie żołnierz w zm aga się zwycięski, Zw iększa w rogom nieszczęść brzem ię, 35 Ju ż na własnę z sobą ziemię

Rozpacz unoszą i klęski,

A waleczni nad D nieprem i D źw iną w tej chwili Znaki zwycięstwa utkwili!

Rodacy! to nam sam a zawiść przyzna, 40 Przyznają w szystkie narody,

Ze nas zw rócone swobody,

Ze nas zbyt drogo kosztuje ojczyzna! O prócz niewoli w dom ow ym siedlisku,

C o nam dały despot rządy,

45 M im o oporu, ucisku,

Któreż kraje? m orza? lądy? Które są rady, sposoby pod słońcem ,

(12)

N ap oleon w poezji środow iska akadem ików krakow skich 171

N ie nieśli ofiar tym końcem 50 Z majątków, zdrowia i życia?

Lecz gdzie o w olność, o ojczyznę chodzi, N ic się oszczędzać nie godzi. Ale tak oba zdobyte przedmioty.

Te bezcenne dary nieba

55 Jeszcze uw iecznić potrzeba

K osztem narodow ej cnoty;

W tym zaś, w ja k im dziś znajdujem się stanie, Je st cnotą jed n ość, wytrwanie.

A Tobie, sprawco naszego istnienia,

60 W dzięczność nie z powierzchnych znaków, Lecz ja k je st w sercach Polaków, Tak przejdzie w krew ich plem ienia: Byt nasz. Tw ojego św ietność m ajestatu,

Twoich dzieł w ielkość zogrom ni, 65 C u d em go nazwą potom ni,

I za cud wskażą zdum iałem światu!!!

[s. 49-52]

Dumania moje w marcu 1813

Libertas et uirtus speciosa nomiiia praetcxuntur Tacitus1" C o ja rozum iem przez ojczyznę?

Jak a z stanu dzisiejszego przyszłość?

I.

O jczyzno! gdy cię zgłębiam siłami m ojem i,

D ru gim cię znam być B ogiem po B ogu na ziem i!

|() Fragm ent zdania z P u bliusza K orneliusza Tacyta (Historiae IV 70): Cetennn libertas et speciosa nowina

praetexnntur; nec quisqttani alieimni senńtiinn et doniinationeni sibi concupirit, nt non cadeni ista rocabnla nsnr- paret („Z asłan ian o się zresztą w olnością i podobnym i w zniosłym i słow am i, lecz ktokolw iek pragnął

(13)

172 Ja c e k Wójcicki

5 N ie z wrażeń ochełtanych, nic z mgłych znam cię śladów, Jakim i są „popioły ojcow skich naddziadów ” :

Ta pobudka niech głupców, niech w zrusza motłochy, U innie więcej los żywych niźli zm arłych prochy; Im szacunek, im w zięte z nich w inniśm y bycie, 10 D la tych, co są, co będą, w szystko — nawet życie;

Tamtym ju ż nic nie trzeba, tam tych byt skończony, M y m am y syny — córki — w nuki — m ęże — żony, M y ojców — matki — dziadów zgrzybiałej postaci,

Przez różne spadki rodu m am y siostry, braci; 15 M y prócz tylu krwie związków, łączących nas wspoły,

M am y naszych znajom ych, nasze przyjacioły; Byłby zaś kto, którego to w szystko nie budzi?

Je st on pewnie człow iekiem ... więc ma żyć dla ludzi: A gdy tak, każdy światły bezsprzecznie to przyzna, 20 Z e w szczęściu tylko żywych znaczy się ojczyzna!

II.

C ó ż to m ów ię? niestety! w takim, ja k dziś, czasie Prawda i zbrodnią zwana — i na nic nie zda się! Zapaleniec, tak nagły jak gwałtowna burza,

O durzony sam czczością, drugich nią odurza; 25 Losy krajów, granice kryśli ręką w ieszczą,

W rzeszczy — dlaczego w rzeszczy? bo i inni wrzeszczą. H ola! i m oja lutnia przez zbyt słabe strony

Podobne je m u niegdyś wydawała tony!

Brzękałem , choć niezgrabnie, nuciłem bez w dzięku 30 T ę piosnkę, którąm złożył, i którą m am w ręku:

„O jczyzno! na twe w spom nienie C zu łe się serce porusza, Jak ieś bierze zachwycenie,

Ja k o ś się podnosi dusza! 35 Tyś je st drugim B ogiem żywym!

Każdy się tobą zajm uje, I kto tylko je st poczciw ym ,

(14)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 173

Ó w chyba twór znikczem niony

40 W śród podobnych sobie wyzna,

Twór od cnotliwych wzgardzony, Z e gdzie dobrze, tam ojczyzna! Prawy zaś przeciw nie powie.

Iż dla niej lube m u blizny,

45 Iż bogactwa, życie, zdrowie,

N iew olą są bez ojczyzny!” .

Teraz dopiero baczny, ach, czem uż nie w cześniej! N astępną dodam strofę do złożonej pieśni:

„N ie w o lą!... ale potrzeba,

50 Aby ta ojczyzna miła,

Ja k je s t drogim darem nieba, Tak szczęściem żyjących była!” . Ja chcę w idzieć w ojczyźnie czystymi oczem a, Z e ludzie ją składają, a bez nich je j nie ma.

III.

55 Z chwil, w których się ju ż właśnie w szystko nad m oc sili. U w ago, pozw ól użyć jed n ej tylko chwili!

Pozwól z przeszłości, pozw ól rozważyć powoli Z obecnego dziś stanu stan przyszłej niedoli, A nadzieja, co blaskiem ciem now idnych łudzi,

60 N iech ju ż nie czyni igrzysk z dość nieszczęsnych ludzi! N a co się om am ieniem próżnym sam człek ślepi?

Źle nam b y ło ... je st g o rzej... i nie będzie lepiej! C h o ć i granice zszerzy odgłos jeszcze śliski,

I cóż stąd? — z ich zw iększeniem zwiększą się uciski! 65 A tam na ich w strzym anie sposobów' nie stawa,

G dzie prawodawca m usi m ilczącym być z prawa, G dzie satrapy, gdzie baszę, gdzie władz naczolniki

W im ieniu pana pany — reszta... niew olniki!... M ów cież, czy to n ie je d n o w składzie rządu takiem, 70 C o imię m ieć Polaka, a nie być P o lakiem ?...

(15)

174 Ja c e k Wójcicki

U w ago! m oje pióro dla m nie ciebie kryśli,

Bądź cichym św iadkiem prawdy m ych przeczuć, m ych m yśli! U m ilkn ij; rzekłem wyżej, iż w podobnym czasie

Prawda i zbrodnią zwana, i na nic nie zda się; 75 M om en t je s z c z e !... a wszyscy, lecz niestety z łzami,

Żyw ym i — strach to w spom nieć! — będziem y świadkam i, Że truciznę podaną nam w naczyniu złotem W ypiliśmy dla zguby teraz i na potem !!!

[s. 57-61]

Z powodu cofania się Francuzów z Moskwy. 1813

Usque adeo res huinanas vis abdita quaedam Opterit et pulchros fascis saevasque secures Proculcare ac ludibrio sibi habere ińdetur. Lucretfius] de rer[um] nat[ura] l[iber] V v[ersi] 1231 et seque[ntes]n Przed którym drżały narody i trony,

C o panujących panem się głosił, C o królom z królów zdzierał korony,

O bcych i ród swój do nich wynosił, 5 C o świat zadziwiał zwycięstwy swem i,

C o swym skinieniem zm ieniał m u postać, C o się pod niebo wybił od ziem i,

I ju ż, ju ż drugim B ogiem miał zostać,

IV.

11 C ytat z piątej księgi poem atu D e rerum natura L ukrecjusza (właśc. w. 1233-1235; za: T. Lucretius C aru s. O naturze rzeczy, tl. i oprać. G. Ż urek, W arszawa 1994, s. 210):

Tak bardzo jak aś ukryta potęga m iażdży człow iecze Sprawy, w ydaje się, jak b y deptała w spaniale rózgi I groz'ne topory, jak b y stroiła sobie z nich drwinę.

N a d tłum aczen iem epikurejskiego poem atu Lukrecjusza w krakow skim kręgu literatów ośw iecen io­ w ych pracow ał w spom niany w cześniej J ó z e f Sygiert (zob. J . Snopek, Nieznana karta z dziejów oświece­

nia wtj recepcji Uterattuy antycznej, „M ean d er” R. 38: 1983 z. 9, s. 3 2 9 -3 3 6 ; M . Skrzypek, Lukrecjusz w poe­ zji filozoficznej polskiego oświecenia, „Przegląd H um an isty czn y ” R. 44: 2000 nr 3, s. 15-17). Przekładu

(16)

N ap oleon w poezji środow iska akadem ików krakow skich 175

C o chciał M arsow i koniec położyć, 10 Którego sługą była fortuna.

C o dum nę Północ miał upokorzyć, A potem skruszyć berło N eptuna, Ten — o raz je d e n szczęściem rywalki

(Boże! tuś słuchał znękanych głosu!) 15 Z całą potęgą upadł bez walki!

I w przyszłej walce — zawisł od lo s u ? ...

[s. 65-66]

W chwilach ujeżdżających ministrów do rejonu

za Wisłę na Podgórze 1813 roku

.. .Anna tencnti Omnia dat qui iusta ncgat L ucan[us, Bcllum civile sivc Pliarsalia I 3 4 8 -3 4 9 ]12 Płaczcie, ach, przebóg, płaczcie, m inistrowie!

Słońce w am zachodzi wasze, Prefekci! podprefektow ie!

Raczej satrapy i baszę!

5 N arzędzia ludów u cisk u 13, Ich nędze zbierajcie w zysku! Przepada w am rola żyzna,

Z nią dręczenia władza słodka! Jaki chce los niech nas spotka,

10 Lżejszym on zawsze będzie niż taka ojczyzna! O jczyzna, w której kilku kulo ciosy krw aw e14.

C iosy niegodne Polaków,

12 T łu m aczen ie ustępu z poem atu Familia M arka A nneusza Lukana: „K to odm aw ia słuszności, i tak w szystko da u z b ro jo n em u ’'.

D zięki osob istym przym iotom i sk łon n ościom duszy niektórych z tego rzędu urzędników , że nim i w iedzeni, m iękczyli niejako i władzy, i z praw a pow agi sw ojej tw ardość! [Przyp. autora]

14 Konstytucyją KsięstwTa W arszaw skiego napisało kilka partykularnych, i ja k niem ylna w yrocznia na­ dali ją m ilijon om ludzi za prawo. N ad ali ją narodow i ani do jego klim atu, ani do jego stosow nie skłon ­ ności; narodow i, który nie zapom niał jesz cze, że był stanow icielem ustaw dla siebie, ze Konstytucyja Trzeciego M aja i jego w oli, i je g o w iększości była dziełem . Był w ięc ten naród zdolnym (i tak przystało, jeżeli miał być polsk im narodem ), aby sam sobie utw orzył prawa. Jeżeli zaś kiedy, to po dośw iadczeniu

(17)

176 Jacek W ójcicki

Poświęcała dzieci prawe N a tuczny żer je d y n ak ó w 13. 15 C i nas, o żalu niestarty!

U w ażali za bękarty!

C i gwałtów, przym usu szykiem D la ratunku takiej matki Wyciskali z nas ostatki

20 I kraj ow ym bagnetem , i kraju ję z y k ie m !16 Żołnierz własny, ta pierw sza w arow nia narodu,

C h leb em rolnika żywiony, Kutasam i z tyłu, z przodu

Za je g o grosz przystrojony, 25 Dręczył ja k nieprzyjaciela

Płatnika i karmiciela! Powiedzcie prawdę, wieśniacy,

Ty, klaso ludzi spokojna: Kto, nieprzyjaciel i w ojna,

30 C zy was więcej niszczyli żołnierze rodacy? R zućm y w ubocz rządzących i obrońców skutki.

O tw órzm y kodeksu prawa, D odajm y do sm utków sm utki: O, ja k tam straszna ustawa! 35 Je d en podsędek, m ój Boże,

N iew in nego zgnębić m o ż e !17 Kiedy się tylko rozsroży,

w ad przeszłych doskonalej m ógł je teraz utw orzyć na przyszłość. [Przyp. autora]

13 R ozb ierzm y uboczne doch ody m inistrów , a m ianow icie skarbow ego, popytajm y różnych p ob or­ ców o różne składki, ofiary, i opłakany przez w łaścicieli, pod rożnym i pow ody i tytuły wniesiony, szczególniej zaś pod zbyt ju ż ochełtanym „m iłości i potrzeby ojczyzn y” , policzm y p ub liczn ego dobra szarpaczów . [Przyp. autora]

1(1 Potrzeba by się w yzuć z uczu ć i człow ieka, i Polaka, aby m u rodow itość przyjem n iejszą nad ob cość nie była. N ależy dla jej utrzym ania chętniej położyć dw ie części zapracow anego krw aw ym potem doch odu , niżeli dziesiątą je g o część przyw łaścicielow i kraju oddaw ać. Ale kiedy w szystkiego ofiary bez celu, w ięcej, bo dla uw iecznienia i niew oli, i nieporządku stają się, m ażże je to lżejszym i uczynić, iż m i narodow ą m ow ą z stolicy pow iatu, kaw ałkiem na opalonym ożogu utkw ionego żelaźca, zesłany w ym ęcza gw ardzista? [Przyp. autora)

1 M iędzy innym i tej prawTdy dow odam i w eźm y przed się w pow iecie jęd rzejow sk im okrucieństw a B ergskiego podsędka. [Przyp. autora]

(18)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 177

N a pięć lat je g o prawica Obywatela, dziedzica,

40 Kuje w kajdany, więzi i głodem um orzy! Tu to — w tym narodow ość znajdow ali ślepi,

I w zrównaniu wszystkich stanów! D ziś czują, że było lepiej,

Chociaż pod rządem Germ anów, 45 Z e było i bez przykładu

M niej udręczeń, więcej ładu. Z e kosztem nieszczęsnej doli.

M ajątków naszych użyciem, Tysiąców m łodzieży życiem , 50 Z dobyliśm y n iew olę... bronili n iew oli!!!..

Lecz, B oże, ty się jeszcze w zrusz łzawymi m odły! Kiedy nam odjęte siły,

G dy nas nadzieje zawiodły, D la nich ofiary zniszczyły,

55 N iech nas Aleksandra ręka

Jako zwycięzcy nie nęka! A jeśli twój w yrok Boży

Z litości nad naszym stanem Ju ż nam go przeznaczył panem ,

60 N iech szczęściem godnych szczęścia swę wielkość pom noży!

[s. 73-77]

lx Biada ziem i, gdzie w yższość stanu ucisnąć zdoła n ajub oższego! Ta wieki bogdajby przetrw ała, gdzie rów ność w szystkich, ale w obliczu tylko prawa, panuje! Lecz rów ność nagle zaprow adzona w kraj, któ­ rego (b olesno na to w sp om n ieć!) dziesięć jesz cze przynajm niej części ani czuć, ani m yśleć nie um ie, je st pierw szą zasadą zam ieszania i pierw szym gruntem złego; jest nareszcie przyduszeniem szlachet­ ności i jej czynów w tych, których przodkow ie i m ęstw em , i poradą, i uczoną wsławili się pracą. Z adrżałem na sejm ie 1812 roku, kiedy w tej odw iecznej narodu polskiego praw świątyni, obok g o d ­ nych sw ojego przeznaczenia osób, tam gdzie im ię Z am oyskich , gdzie duch Rejtanów, Lubom irskich i innych tylu cnotam i znakom itych Polaków unosiły się jeszcze, gdy tam, m ów ię, z m iasteczek i gm in w iejskich niektórych spostrzegłem dep u to w an y ch !... o tempom, o mores! [Przyp. autora]

(19)

178 Jacek W ójcicki

Na sejm w Warszawie odbyty 1812

B óg, który cuda, kiedy chce, czyni,

Gdyby pow skrzeszal ojczyzny zbawców, G dyby id i w puścił do tej świątyni,

Daw nych Polaków i prawodawców, 5 U jrzaw szy w niej skład now ego sposobu,

Rzekliby razem : „Wróćcie nas do g ro b u !” .

[s. 78]

Polak nad grobem księcia Józefa Poniatowskiego

Aut illum uasci non debuisse, aut non inori Dictum de Septimo Sewera14 O kryty sławią i blizny

Książę! narodu zaszczycie! Dni twoje szczęściu ojczyzny, Je j chwale oddałeś życie!

5 G dy srogie zwycięstw przem iany

Los na drugę stronę znęcił, U czczon y chlubnym i rany,

Elstrę krwią twoją uświęcił! O, z najcnotliw szych pod słońcem ,

10 Któryż Polak łez nie leje?

Aż dopiero tw oim końcem 1 on ju ż skończył nadzieję! Tu drogie tw oje ostatki

O d wiernej strzeżone sławy

15 Twej odwagi będą świadki,

I tej, coś je j bronił, sprawy.

'' „N ie pow inien albo się rodzić, albo u m ierać” (pow iedzenie o cesarzu Septy m iu szu Sew erze za Scrip-

(20)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 179

20

25

30

Tu serce sm utek głęboki.

Tu żal przejm ie dusze człecze. Tu każdy uczci twe zwłoki.

W estchnie do Boga i rzecze: „O Ty, którego dobroć w yższa nad pojęcie,

Jeżeli jakę prośbę, to tę przyjm w m om encie! Prawy był syn ojczyzny, m iłością je j słynął,

D la niej żył, przy niej walczył, za nię w boju zginął! Polak, króla potom ek, mężny, skrom ny razem ;

Więcej: był dobroczynnym , więc był Twym obrazem ! Boże, cóż nadto do Twej litości potrzeba?

Kto śwTiata był okrasą, ten godzien je st nieba, Weź go na łono sw o je !... posadź w pierw szym rzędzie.

N iech C ię w ielbi, niech niebian twych ozdobą będzie!

Pod portret tegoż księcia

M ęstw em w kraju, za krajem , dla ojczyzny słynął, Tam walczył i zwyciężył — tu walczył i zginął! W tym szczęścia i nieszczęścia w ypadku dw ojakiem

D ow iódł, że był rycerzem i że był Polakiem.

Drugi raz

[s. 81-82]

fs. 83]

D rogi cieniu! bogdajby śm ierć twoja i blizny U czyły nas i kochać, i bronić ojczyzny!

Z wszech m iar innych, sława je st doczesną i m ierną, N ieśm iertelnej ma sławy twoja cechę wierną.

(21)

180 Ja c e k W ójcicki

Do uprzedzonych. 1814

D opókiż jeszcze, zw odzeni, N ie w zruszycie się nad sobą? Słabi i nieuleczeni,

N adzieje waszą chorobą; 5 N adzieje, o B oże miły,

Innym w ierne, was zgubiły! M niem acie, że na Kongresie

Z a wasze trudy i blizny Wyrok m ocarzy was w zniesie 10 D o w olności i ojczyzny;

Ani o tym m yślcie, ślepi, W iedzą oni, ja k im lepiej! Polska by istnieć dziś miała

W składzie Pospolitej Rzeczy, 15 Tak, ja k niegdyś była cała?

Tego zdrow y w niosek przeczy; Życzę, lecz nie w ierzę tem u, „M ocny nie zwraca słabszem u ’'. W reszcie, był R zym , i nie ma go! 20 N asz upad N ie b o zrządziło;

Była i pyszna Kartago, Byli, jakb y ich nie było!

Cierpm y, a śm iertelny goniec I nam sam ym zrobi koniec!

[s. 89-90]

Dumanie moje 1814 r.

C zem u ż tak nędzny koniec św ietnego początku? M olski, Panou'[anie] Sta[nisłau>a] Augus[ta] O jców m oich ojczyzno! siedlisko naddziałów!

Z iem io i wolnych, i m ężnych!

Przez niezgody twych synów, przez cłiciw ość sąsiadów N ikłaś potężnych!

(22)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 181

5 N ow y Cezar, bicz świata, ślepym wskazał zyski, Zw ycięstwy swym i się chlubił,

D urzył ślepych — a przez nich zrządzając uciski, I ocznych zgubił!

Kwiat narodu, bo m łodzież, bo godnych wytracił, 10 Prócz utrat bez liczby innych,

D łu g swej dumy, dług własny w ierzycielom spłacił K osztem niewinnych!

Sprawcy niedoli kraju! ja k nań dziś patrzacie? Ja k na tych nieszczęść ostatki?

15 N a to dzieło opieki? Wy ju ż je j nie macie, M y naszej matki!

Światło nieba! ty Boską ośw ieć nas pochodnią, Z ły w róg nasz niech się nie śm ieje,

U fn o ść odtąd w śmiertelnych, i niech będą zbrodnią

20 N aw et nadzieje;

N iech zwrotu sw obód naszych chęć nie łudzi próżna, Po co się om am iać cudem ?

G d y ju ż być, ja k się było, w olnym i nie m ożna. B ądźm y choć ludem !

[s. 97-981

Na wiadomość o Królestwie Polskim

[przypis do tytułu: Z W iednia doniesione] Po tysiącacłi nadziei, obaw, życzeń, trosków.

Po krociach różnych m niem ań, dom ysłów i wniosków, Po ofiarach m ień, życia i kraju trzecizny,

Rozstrzygnął się nareszcie los naszej ojczyzny! - 5 Ju ż tedy m am y króla, i m am y m ieć prawa;

Króla, którego w ieńczą zwycięstwa i sława! Prawa, rozum iem , dla nas do tyła sw obodne,

Ile m ogą najwyższej władzy być dogodne. C h o ć sam i z naszej straszni nie będziem postaci, 10 Po utracie rodzonych m am y starszych braci

(23)

182 Ja c e k Wójcicki

W rodzie Kirgów, Kałm uków , Baszkirów, M oskali, M ęstw o tych, tamtych światło zawsze nas ocali; Ich słodkie obyczaje, szlachetne przym ioty

N atchną w nas górnom yślność, narodow e cnoty, 15 Będziem wkrótce bez cliyby (rząd sam to podnieci)

Tak podobni, ja k gdyby jed n ej matki dzieci, I g d y ja k starsi bracia ju ż staniem się tacy,

Rzeknie w tenczas świat o nas: „O to są Polacy!” . W tenczas m y w zajem rzekniem przed je g o obliczem : 20 „Wieki Chrabrych, Zygm untów , Batorych są niczem !

Tam ciem ność, krajogubstw o, nieład, zniewieściałość, U szczuplały granice, targały ich całość,

Lud zaś pod panow aniem tych królów obrzydłem C zym że był w miarę światła Północy? był bydłem ! 25 D ziś dzięki przeznaczeniu, nie ja k było dawniej,

Będziem y ośw ieceni i wolni, i sławni, A pod berłem ogrom nej m ocy i opieki

I wnuki w nuków naszycłi tak będą na w ieki!” .

[s. 111-112]

Napoleon, opuszczając Francyję

N iegdy ś waleczny, dziś ludu zhańbiony! Ju ż więcej chwały świat twej nie policzy! D ałeś wziąć sobie laur z niej upleciony

G rubym G erm an om i północnej dziczy. 5 W wojnie, w pokoju, w idzieliście zawsze

M oje zwycięstwa i usiły prawe,

Przez krwawę pracę, walki jeszcze krwawsze Zw iększałem w asze granice i sławę! M ęstw o buławę dało w m oje dłonie, 10 Koronę naród dla m ojej osoby;

I rycerz w bojach, i cesarz na tronie, Przydawałem w am m ocy i ozdoby! D w a te zaszczyty, ciężaru i chluby,

(24)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 183

!!"> C eniłem , póki honor w am był luby, Wy go tracicie... ja obadwa składam. A w którąkolwiek los m ną stronę rzuci,

Jakkolw iek m oję przyszłość usposobił. M am pokój duszy, nic m nie nie zasm uci,

20 W szystkom dla kraju, w szystkom dla was robił. C hciałem dla świata i człeczego rodu

W olności ludów w każdej epok porze. Pragnąłem ciągiem m ojego zawodu

N iepodległym i m ieć ziem ię i m orze. 25 C zas i potom ność aż po m oim zgonie

(Czekam ich sądu z nadzieją i chlubą) W ydadzą w yrok o N apoleonie:

O n li, czy naród sam swoją był zgubą???

[s. 113-114; Snopek s. 309 (w. 1-4), 310 (w. 5-16)]

Na odgłos powrotu Napoleona z Elby

Kiedy z wzgardą praw wszystkich, duchem sprosnej zgody. Królestwa prawych królów i w olne narody

Ja k płatki, które w icher po pow ietrzu niesie, D espoty na w iedeńskim szarpali kongresie, 5 Kiedy ci ludogubce w ojcow skiej postaci

N a części rozłączali jednorodnych braci.

G dy sm utnym przeznaczeniem , jak ąś sprzeczną marą, N ajsław niejsi najlichszych padali ofiarą,

B o Gallów, bo ród Lechów, bo ród Włochów7 znany 10 R us, Teuton i obm ierzle dzieliły Germany,

A stąd m ęstwo, stąd światło, narodow e cnoty M ieszano w rody tchórzów7, chytrości, ciemnoty, W tenczas właśnie, ja k piorun, który ogniem pali,

Który z życia wyzuwa, który cedry wali, 15 Ręką B oga i barki wspierany Boskiem i

G rom tyranów, nadzieja ludów, szczęście ziemi, Jed n ym słowem : ten, co go unieśm iertelnia sława,

(25)

184 Jacek W ójcicki

K rok ledwo pierwszy czyni bohatera noga,

20 D uch w7 szarpaczach ustaje, zajm uje ich trwoga! W iodą przez m orza, lądy na przybysza z Elby

N arzędzia śm ierci, zbójców i zabójcze strzelby. Pewni losu, jaki ich stąd w przyszłości czeka,

Zgrom adzają pół świata na je d n e g o człeka! 25 Takie dziś, gdy to m ów ię, w ypadków są stopnie;

Ciekaw ym , która strona i ja k sw ego dopnie? Ale cóż je st w złej sprawie za użytek z tłum u

N aprzeciw sprawy ludów, w olności, rozum u? Pewnie oręż odsieczy, przez w olnych wzniesiony, 30 Pokona niew olników płatnych m ilijony!

Lecz gdyby szczęście poszło za ludzkości w rogiem ? Bóg znać nie dbałby o świat, przestał m u być Bogiem ! I jeżeli tyranów górę w ezm ą m iecze,

Ju z i w olność, i światło przepadły, człow iecze!!!

[s. 121-122; Snopek s. 310 (w. 1-18)]

Pod portret Napoleona

C zęść świata wsparł, pół zbicdził, trzy części zadziwił, Cały byłby łub zniszczył, lub też uszczęśliw ił, G dyby go tylko było szczęście Lipskiej chwili,

A w Paryżu Francuzi sam i nie zdradzili; 5 D ziś w niosek w politycznej zachodzi rachubie,

C zy zyskuje, czy traci świat na je g o zgubie?

[Snopek s. 311 (w. 1-2)]

Inaczej

Los ludów — w olność przez nędze najkrwaw sze, Kosztem się nabywa w szelkim ;

Je śli miał ten cel, zostanie on zawsze N ieporów nanym i wielkim !

(26)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 185

Inaczej

Zrucał, utwarzał króle — burzył, stawiał trony, W szystko niknęło przed je g o obliczeni! I cesarza, i króla dwie stracił korony,

Z wszechw ładzcy świata dzisiaj stał się niczem!

[s. 125; Snopek s. 311]

Do Napoleona

Wyższy nad wszystkie przygody, Zasłużon Boga opieki, Któryś zadziwiał narody

I będziesz zadziwiać wieki!

5 C h o ć cię wzięto z łona ziemi Przez boje w ojny najkrwawsze, Światli jedn ak będą twem i,

Ty światłycli będziesz na zawsze;

C h o ć na ciebie świata siły 10 I złe się w rogi zażarły.

C h o ć cię tronów pozbawiły, Sławy ci twej nie wydarły!

C o czuć i m yśleć są w stanie, W sercach tych ludów uczczona 15 Z w dzięcznością pam ięć zostanie

W ielkiego N apoleona!

Potom ne przydadzą lata

D o świetnych twoich dziel tłum u, Ż eś i w olności chciał świata,

20 I panowania rozum u.

W Atenach, Sparcie i Rzym ie Bez ceny byłbyś był drogi,

(27)

186 Jacek W ójcicki

Święte by było twe imię, A ty policzon w śród bogi!

[s. 126-127; Sno pek s. 308]

Pod portrety Napoleona

Ten świat, który drżał przed nim , dzisiaj go ma za nic; Tak każda w ielkość niknie, kiedy nie zna granic.

[Sn opek s. 312] N ie będzie rów nego człeka,

C hoćby świat stał bez lat miary, Ani potom ność daleka,

Z e był kiedy, nie da wiary.

Był świat, byli i ludzie; ju ż w nim i w ich rzędzie N ie było podobnego i nigdy nie będzie! C zcią potom ność przejęta, dzieły zadziwiona,

W spom ni N apoleona!

Rzadko szczęście je st trwałym, częściej je st zw odniczym , Przem ija sława w zniesiona,

1 w ielkość znika, i staje się niczym ; Patrzmy na N apoleona!

[s. 142]

Wstęp do wiersza

Za dni moich. Przygody mojej ojczyzny

R zeczono: „C zego tobie nie życzysz sam em u, Rów nie tego i nie życz, i nie czyń bliźn iem u !” , A ja m ów ię, że jeszcze w inien w każdej dobie

Szczęśliwy uszczęśliw iać i podobnych sobie. 5 M nie, co te dwie prawTd czuję, m im o szczerej woli,

(28)

N ap oleon w poezji środow iska akadem ików krakow skich 187

C ó ż więc pocznę? Ach, w spom nieć na niem ożność nudno; P otom ności usłużę, gdy w spółczesnym trudno.

T ę od dni mych im dalej czas późny odmierzy, 10 M oże ona tym trudniej, co pow iem , uwierzy,

I nie dziw — w szakże i my tak czyniem y właśnie, C zęstokroć istne skutki bierzem y za baśnie. Są, co przeczą, że R em us R om ula był bratem,

Rzym że miewał cezarów, że władał pół światem, 15 Ż e z liczby miłych B ogu Izraela synów

O ślą szczęką pokonał Sam son Filistynów; Stąd być m oże, iż przyszłość od nas oddalona

Zaprzeczy bytu, sławy, dzieł N apoleona, Ż e Litwa, Ruś, Podole, Wołyń z U krainą 20 W łasnością były naszą, Polaków dziedziną,

A co gorzej (bogdaj się nie zrodzili tacy!). M oże tem u zaprzeczą zniem czeni Polacy! Bądź co chce, czy nastąpi o to kiedyś sprzeczność,

M ój cel — przyszłych pokoleń dobro, użyteczność; 25 M yślącym są bezcenne naddziałów ułom ki,

Słuchajcie m nie, odległych potom ków potom ki! Ja k m orze, co m a w ielkość przez w ód wszystkich ścieki,

Tak z wiernych podań biorą światła późne wieki; Słuchajcież m nie w głębokim m ilczeniu, albow iem 30 Polskie, m ojej ojczyzny, przygody w am pow iem .

O pow iem wam je j cnoty, z cnót następne skutki, N a przem ian jej ujrzycie radości i sm utki! Ta, co strzec, bronić dzielnie całości swej zwykła.

W łasną i obcych winą niknęła... i znikła! 35 I znow u ten, co na czas świat w trwodze zawiesił,

C zęść je j przyw łaścicielom dw óm wydarł i wskrzesił, A w skrzeszoną przy G allów m ęstw ie naszym m ęstw em . Ju ż nie P olską... ach, czem uż nazw ano ją księstw em ? Teraz zaś przez zbieg zdarzeń ta kraju część mała

40 I króla, i królestwa tytuł odzyskała: Pewnie to są zadatki, gdy N ieb o poszczęści,

R ozszarpane do kupy pozgrom adzać części, A tron Piastów, dziś wsparty na tronie Północy,

Zanadto ma do tego i prawa, i mocy.

45 Lecz połóżm y nadzieje w przyszłych losów rzędzie, To, co było, je st istne — to w nioskiem , co będzie;

(29)

188 Ja c e k W ójcicki

Ja zwracam przeszłość głosić; bogdaj z tej nauki Korzystać potrafili w nuków naszych w nuki! Bogdaj ich sławie, szczęściu, póki stanie słońca, 50 I przerwy, i przeszkody, i nie było końca!

[s. 165-167]

Na wyspę Heleny

C ze m u cię pierwej przepaść, czem u bezdna wody, C zem u nie pochłonęły m orskie fale w przódy? C zem u ś w cześniej gwałtow nym nie znikła trzęsieniem ,

N im bohatera świata stałaś się w ięzieniem ! 5 Z a co ten wielki człow iek w śród tw ojego łona

Ile tam godzin liczy, tyle godzin kona20, Człow iek, co dobru ludzi oddał się bez przerwy,

W spieran dzielnością M arsa, tchnieniam i M inerw y? O zdradnicze zbrodniego N eptu n a narzędzie!

10 Ród człowieczy, H eleno, przeklinać cię będzie! Ludów prawa, na je g o potędze oparte,

N a zawsze ju ż im z je j są upadkiem wydarte, A tak zaw istnym losem , gdy ta pękła w spolność,

I światło zagasiła, i okuła w olność, 15 I aby do ich zw rotu kiedyś ślady starła,

Ostatnie szczęście życia, nadzieję wydarła! O by cię, skalo w szeteczna,

Panujących ci tyranów, Kupczących twoich Brytanów, 20 H ańba nie m inęła w ieczna!!!

O by w am przez w ieków wieki, C o los narodów piastuje,

211 W iadom o światu, jak ie rządzca w yspy czym m u aż do obelg przykrości. [Przyp. autora; m ow a o gen. I lu d son ie Low e]

(30)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 189

C o się nimi opiekuje. B ó g <z> swej usunął opieki!

25 O by was za w aszę winę,

Z dradne podstępy łakom e, Ja k G o m orę i Sodom ę O gniem obrócił w perzynę!

Zrządź to, w szystkim władny Panie,

30 Z a karę i dla przykładu,

N iech ni cienia, ani śladu Tych wyspiarzy nie zostanie!!!

[s. 173-174; Snopek s. 312 (w. 1-10; tytuł przytoczony błęd n ie)]

Pod portret Napoleona

N iecli go plam i fałsz czarny, podchlebców ohyda, N ic je m u podobnego natura nie wyda; Ja k żołnierz świat zadziwiał w alecznością cudów.

Ja k człowiek, choć m onarcha, w olności chciał ludów, 5 Ten sam cel ju ż go stawi w nieśm iertelnych rzędzie,

Stąd m im o swój upadek zawsze w ielkim będzie!

[s. 175]

Pod portret Napoleona

Ten to długich lat ciągiem przez oręż zwycięski Trząsł światem, odm ienił go, i zadał m u klęski. Z robił wiele — o, wieleż jeszcze by nie zrobił,

G dyby go był W ellington z Blicherem nie pobił! O d własnych sprzym ierzonych haniebnie zdradzony,

Walczył z siłą pół świata, padł w reszcie zwalczony! D o sławy dawnych zwycięstw, co świat zadziwiały,

Ten sam jeszcze upadek pom nożył m u chwały.

(31)

190 Ja ce k Wójcicki

Helena

N o ti locus v iru m , seä v ir locum ornat A d v [ e r b i u m] 21

Je st pytanie: H elena czyli będzie czczona,

C z y je j pam ięć potom nych do w zgardy pobudzi Przez pow ód uw ięzienia w niej N apoleona,

N ajgodn iejszego tronu, najw iększego z ludzi? 5 Podług m nie, skutkiem z celu niech zhańbienia czeka.

T ę dw ójznaczność rozróżnić je s t rozum u sprawą, Z bytu zaś, choć w niewoli, takiego człowieka,

Pysznić się zawsze będzie, okryje się sławą. Lecz świat, lecz późne wieki, głosząc przed wiekam i 10 Złę wiarę i szkaradność zbrodniczego czynu,

Słusznie wzgardzą Angliją, słusznie Anglikam i; Prawości! drżyj na sam o w spom nienie Londynu!

Mnie się zdaje

Ja nie w iem , czyli m oim zdaniem dobrze sądzę, Czyli nim uprzedzony po części nie błądzę, C o myślę, je d n ak pow iem , o N apoleon ie:

Więcej wart był z buławą niżeli w koronie, 5 I lubo postać świata zm ienił z naszym w iekiem ,

W iększym był bohaterem niżeli człow iekiem . Zda się, że na ten wyraz każdy winien przystać:

U m iał zwyciężać, z zw ycięstw nie um iał korzystać. Austerlitz, Jen a m iętkość dow iodły... a zatem,

10 C zym był, słusznie być przestał i władać pół światem.

[s. 183]

fs. 184; Snopek s. 311]

(32)

N ap oleon w poezji środow iska akadem ików krakow skich 191

Ja tak myślę

B ogu podobnych przed tobą nic było. F. W ężyk Oda [z okoliczności ogłoszenia Polski d. 28 czerwca] 1812 M iał R zym , m iała Grecyja sławnych wielkich ludzi,

Ale ani on, ni ona N ie miały N apoleona,

D arm o się w ystaw ieniem rów nego świat łudzi! 5 Aleksander tron snadnie obalił C yrusa,

Sam m otłoch przed je g o okiem G ubił się sw oim natłokiem ; R zym ianów zatrważała odwaga Pirrusa, I długo icłi nękało m ęstw o H annibala, 10 A dzielność je g o oręża

Kapua tylko zwycięża,

Reszta bowriem drobiazgi, co G rek i Rzym zwala. G dy tym czasem przeciwko sobie C ezar G allów

D ośw iadczeniem wyćwiczone

15 Wojska bitne niezliczone,

N a ich czele Pirrusów miał i Hannibalów. Wreszcie, gdy częścią świata N apoleon władał.

Poznały wszystkie narody Prawo człowieka, swobody, 20 I on właśnie całem u nowę postać nadał.

M im o zwycięstw, co wieczną sławą go okryły, Je go to dziełem je st przecie,

Któż m u był równy na świecie? Bez twórczej tego zrobić niepodobna siły! 25 W ielkość innych przed jego wielkości obliczem ,

W yznajmy prawdą wiedzeni, Przyznajcie, nieuprzedzeni: Albo m usi uklęknąć, albo stać się niczem!

(33)

192 Ja ce k Wójcicki

Do przyjaciela

Stój! na próżno się troszczesz, poczciw y m ój Janie! Prawe twoje zasady, słuszne narzekanie;

Ty chcesz, aby nadgrodą były uw ieńczone C nota, m ęstw o, zasługi i prace uczone,

5 G dy tym czasem m im o tych pow odów prawdziwych Los najczęściej utwarzał w ielkich i szczęśliwych. G m in, chwila, okoliczność, zręczne położenie,

O, w ieluż to niegodnym nadały znaczenie! A gdy ich traf, w ynosząc, nad zacnych postawił,

10 C zcił w nich świat prawodawców, bohaterów sławił! D o dziś jeszcze, niestety! ta m aska nie znika,

M y sam i niejednego w ielbim nikczem nika,

W śród nas sam ych niektórzy przez fałszów ogrom n ość Ju ż zwiedli i w spółczesnych, i zw iodą potom ność. 15 Kunszt pióra, pędzla, dłuta razem się kojarzy,

Chwałą zbrodnie okrywa, ubóstw ia zbrodniarzy. Wiek po w ieku w ielkości, widząc ślady w szędzie,

N a wiarę poprzedników szanow ać ich będzie, Przeciwnie niejednego, co był ludziom miły,

20 N iew dzięczność, zapom nienie przed nam i zakryły! N iejeden, co nam jaśniał, co nam był ozdobą,

Pamięć czynów szlachetnych w niósł do grobu z sobą! M oże kiedyś i przyszłość od nas oddalona

N ie w spom ni cudotw órczych dzieł N apoleona, 25 Albo go, choć miał ludów dobro pierw szym celem ,

Postawi obok Sylli, porów na z K rom w elem ? O tóż świat! otóż ludzie! jednakow i zawdy,

O tóż skutki podłości! otóż krzywda prawdy! N ie troszcz się przeto próżno, poczciw y m ój Jan ie! 30 Źle było od początku, do końca zostanie.

(34)

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 193

Nie zaprzeczam

W którą się wzniósł, m oże on tej m ocy nadużył. Lecz ileż się ludzkości nędznej nie przysłużył! T ę, co się dziś ja k koło z m iejsca w m iejsce toczy,

Pierwszy w olność narodom wystawił przed oczy; 5 Jed n e ju ż ją zyskały ludy przez te lata,

D rugie zaś o nię walczą we dwóch częściach świata. Tak, ważąc złe, co przeszło, z dobrem nieskończonem ,

Przeważy szala prawdy za N apoleonem .

(35)

194 Ja c e k Wójcicki

II. Józef Mosznowski

R ękopis Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie sygn. BJ 4267 II

Elegia confessionum Napoleonis I Gallorum Caesaris

exulis in insula Elba anno 1815

C u n c ta n e in aethereos a b ieru n t irrita vent os? C u n c ta n e L ctliaeis n ie rsa fern n ttir a qn is?

O vid. lib. Tris. eleg. 722

Elegia

C orsica m e genuit, Respublica rebus adoptat Imperii viduis G allia me dom in u m ;

Q uae mihi dat vitam , genitrix fuit altera mater, D ux, consul fio, consule C aesar ego.

5 Im pero pro sum m a rerum quam prendo, quid ilia? C urrit ad ob sequium cum fam ulabus idem ; Subdita divinos A ugusto pendit honores

Votivis alm a praesul in ecclesia.

Q u o d vitare nequit, iam sic invita resum m it 10 Excu ssum vano turba labore iugum .

Iuppiter om nipotens adducit prim us habenas, Ipse D eus populi rexque paterque sui, E m ultis ununi sibi deligit ipse regendum ,

Sed traenare genus non valet indom itum ; 15 A eternum servos qui m allent vivere regi

Q uam sibi qua dom ino trudit in obsequium . Q u is iam M essiades populo speratus iniquo?

Si desit pietas, in fide nulla salus. Inter inaequales libertas perdita m ores, 20 N o n est sub dom in o quae fuit ante D eo.

Indignum , fam ulum quondam ratus ille senatum ,

” M o tto z Żalów (Tristia) O w id iu sza (wrłaśc. I 8, 3 5 -3 6 ; tłum . J . W.): Z atem w szystko już m orska porw ała w ichura? L etejsk afala w szystko zakrywa ponura?

(36)

M aiestate sua C aesare N ero fuit. Q u o non abiectae fert depravatio plebis,

Ipsos vel dom inos pectoris Ilerculei! 25 Bubulcosne truces dedcris, ni villice tauros

D es sim ili indociles indom itosque gregis? Essent Attilae populis nisi culpa daretur?

N i feriant, prosunt ferrea sceptra nihil. Vulgus enim quavis in religione profanum 30 Q u em colat, adstitium debet habere deum .

Iam vult, iam non vult, si quaeris, cur ita? nescit. Ipsa voluntatis vis quia forsan iners,

Est vel natura per se vitiosa facultas. Par ratio, puer est quilibet ecce suae, 35 Rite precaturus: tua fac, Pater alme, voluntas,

Fiat et arbitrii vana sit ilia mei!

Q uae non perdidim us propriam servare volentes? O m nia; sic nil sunt om nia quae volum us. Q u id ratio, dux arbitrii, potiorque facultas? 40 C onflictu m ulto vincitur ilia gravis;

C o rdib u s hum anis affinis sanguine sensus, N aturae votis auxiliaris adest,

Impellit teneras, fundit m olim ine m entes, Q uas tardis ratio m otibus ire iubet. 45 O m n ibu s una quidem vis est, ast integra nulli,

Pervulgata m agis quam bene nota cui. Im us quo trahimur, sine m otu nulla voluntas,

C alcar equum stim ulât, quem que libido sua. Lubrica vasa sum us, diversos lim us in usus 50 Pro m odulo sum m i com positus figuli.

Est sua mortali vis acquisita cuique, Est ratio qua fit conscius ille sibi. Ast paret fatis hum ilis, non im perat ilia,

Stultitiis hom inum frangitur urna cito. 55 Sunt peccatorum num éro capitalia septem 23

E Tridentino nata patrum grem io Edere quae nossent, ignorant tollere sancti

C u stodes m orum noxia pontifices;

N ap o leo n w poezji środow iska akadem ików krakow skich 195

(37)

196 Jacek Wöjcicki

O rabit caelcbs, qui noil vult clericus uri, 60 N am D eus oranti non ne gat auxilium ,

Mac pietate patres hortantur spirituales, Sed naturales, quod scio, filiolos. M ores expectant octavum prodigiorum

At desunt habiles artifices operum .

65 Q uae destructa iacent veterum m onum enta per orbem , N ec pro parte valet condere posteritas.

Sancta licet sedes Petri, sed R om a beata N o n sic in populis est hodierna suis. Gallia turn statuo, fiet quod scilicet olim , 70 M agna sub Augusto C aesare R om a fuit.

Sufficit unius m aiestas solis in orbe, C u r non Europae solus et unus ego? Sunt vespillones nati nataeque parentum

Reges Europae, sunt totidem patriae. 75 Beilis succum bet mater, m anibusque suoru m

N i teneat plures unus in officio. D ixi, proposito cedit fortuna labori,

Per Lodi pontem ducor in Italiam, Alpes transcendo, celeri Pirenaea m eatu,

80 Trans mare, trails am nes, flum ina m agna feror. H ostis ego visas perrum po concitus alas,

N u n c aestu, nunc vi, praecipitante mora. G allus certus ibi quod vincet m e duce, G allo

Sic ego, quod vincam , m ilite certus eram. 85 Franges tem onem , perdes, auriga, flagellum ,

Si vehem ens celeres exagitabis equuos. D ixi; percutio, velox ut Phoebeus axis

Phaeton et in proprium , sic feror exitium . O dit quae populus, quae aliis nocuere resum m o, 90 U su s pro su m m o viribus arbitrio,

Q u in m etuam laesum , vindictam sum m ere suetum , Par foret ob causas, et m ea culpa pares.

In m edio virtus, ubi non, ut debuit iret, Adve rsae sortis sum reus ipse meae.

95 M ens anim usque m ihi truculentis om nis in arm is In solo pietas M arte fidesque fuit.

Q uaqua versus h um um devasto ferreus otnnetn, R eddo sepulchralem funeribusque gravem ;

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po trzecie, w odróżnieniu od klasycznego kolorowania krawędzi minimalna rozpiętość pokolorowania zwartego, czyli liczba użytych kolorów, nie jest uzależniona od

Pralka nie uruchamia się lub zatrzymuje podczas prania. Spróbuj najpierw znaleźć rozwiązanie problemu. Jeśli się nie uda, skontaktuj się z centrum serwisowym. Pralka nie uruchamia

Zawarte w czwartym rozdziale książki („Migracje międzynarodowe jako czynnik zmian kultury społeczności lokalnej”) analizy oparte są w dużej mierze na

funkcja różniczkowalna i a, b, c,

a) nazwisko i imię, nr tel. Termin realizacji uzgadnianych na bieżąco zamówień nie może przekraczać 14 dni roboczych liczonych od dnia wpływu zamówienia do

Twierdzenie (Banach - Steinhaus). w normie operatorowej) Zamiast punktowej ograniczoności na całej X -wystarczy założyć ograniczoność w punktach jakiegoś zbioru drugiej

• zakres przedmiotowy prawa z rejestracji określa rysunek oraz te cechy, które zostały wskazane w opisie ochronnym wzoru przemysłowego ... 111108) 08) 08) 08). Warunki i

Jako oponent instytucjonalnej definicji sztuki, zaproponowanej przez Danto i Dickiego, w myśl której dziełem sztuki jest artefakt, któremu przedstawiciel świata