• Nie Znaleziono Wyników

View of Archaizmy w świetle teorii Cycerona i Kwintyliana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Archaizmy w świetle teorii Cycerona i Kwintyliana"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

ARCHAIZMY W ŚWIETLE TEORII CYCERONA I KW INTYLIANA

Archaizm y — to p rz ed e w szystkim problem stylistyczny. Lecz stylistyka ani ja k o odrębna um iejętność, ani tym bardziej jako sam odzielna dyscyplina w staro żytn ości n ie istn ia ła . P o je ­ dyncze zag ad n ien ie stylistyczn e lub cale ich kom pleksy dochodziły do głosu w pracach z. zakresu gram aty k i, poetyki, krytyki lite ra c ­ kiej, a zw łaszcza retoryki. U R zym ian ca ła niem al w iedza sty li­ styczna m ieściła się w ram ach teorii wym owy. S ystem retoryczny składał się, ja k w iadom o, z n astęp u ją cy ch części: inventio — w y ­ nalezienie tw orzyw a mowy, dispositio (collocatio) — racjo n aln y układ m ateria łu rzeczow ego ,elocutio — w ysław ienie, m em o ria — opanow anie pam ięciow e całości i p ro n u n tia tio (actio) — su g e ­ styw ne p o d an ie słuchaczom (dykcja, m im ika, gesty k u lacja i po­ staw a m ów cy). P rob lem aty ka stylisty czn a z a w a rta była głów nie w elocutio, tj. w tej części system u, k tó ra zajm o w ała się opraiwą językow ą utw oru krasomówczego:. Od stylizo w an eg o w ysłow ienia w ym agali teoretycy czterech zalet: p o p raw no ści i czystości języ ­ kowej (L a tin ita s), jasn o ści (p e rs p ic u ita s ), stosow ności (deco­ rum ) i im presyw ności („ozdobności“ — o rn a tu s ) . N iektórzy do­ daw ali jeszcze p iątą zaletę — zw ięzłość. C zyniąc te zalety g łó w ­ nymi pu nk tam i sw eg o w ykładu, ro zbu do w ali szeroko teo rię śro d ­ ków im presji (o rn atu s) i teorię stosow ności jak o czynnika k ieru ­ jącego doborem tw orów językow ych w zależności od sytuacji. A nalizę środków im presji językow ej przeprow adzali w e d łu g s t a ­ łego szablonu: 1) efekty o sią g a n e za pomocą pojedynczych w y­

razów; 2) efeky w ynikające z kom binacji i układów słow nych.

O bserw acja tekstów oraz zachodzących m iędzy nimi różnic w do-

%

(2)

pro w ad ziła teo retyków starożytnych do koncepcji stylów i stwo­ rzenia ich typologii. T ypologia ta była w różnych czasach różna i). T eoria środków artystyczn ych ( o rn aitus), z czasem ogrom nie rozb udow ana, i typologia stylów stały się podstaw am i, na któ­ rych o p a rła się sty listy k a a n ty c z n a 2).

Czołowi przed staw iciele retoryki rzym skiej, Cyceron i Kwin- ty lia n , w śród w yrazów pojedynczych, n ad ający ch się do wywo­ ły w an ia efektów arty sty cznych, w yróżnili archaizm y, neologizm y i w yrazy przenośne. Je d n a z w ielu form uł, w których Cyceron w yróżnia te trzy k a te g o rie w yrazów , brzm i: T ria su n t ig itu r in verbo sim p lici, quae o ra to r adfert ad illu stra n d am atque exornan- d a m m orationem : aut in u sita tu m verbum aut n o vatum au t tr a is - latum . „Trzy .są zatem ro d z a je w yrazów pojedynczych, które sto­ su je m ówca w celu przyozdobienia mowy i n a d a n ia jej blasku: albo w yrazy niezw ykłe, albo odnow ione, albo przenośne“ (de o rat. 3, 152). Słow a te n a su w a ją pew ną tru d n o ść n atu ry term i­ nologicznej. Dotyczy ona w yrazu inu sitatum , który ma dla nas znaczen ie zasadnicze. T rudność tę usuw a od w o łan ie się do tra- dycyj greckich, na których opiera się doktryna stylistyczna reto­ rów łacińskich, o ra z kom entarz sam ego C ycerona. U żyte tu wy­ razy techniczne C ycerona są refleksem term inologii Arystotelesa, tw órcy n a jsta rs z e g o dochow anego system u stylistyki naukowej. A. M a y e r 5) identyfikuje in teresu jące n as term iny następująco: in u sita tu m verbum = YXoma, novatum = rce7to1.rjij.Evov; transla- tum = p-etatpopa4) . D la C ycerona in u sitatu m verbum, odpowied­ nik A rystotelesow ej glossy, jest z reg u ły archaizm em . W ynika to chociażby z n astęp u ją cej definicji, zam ieszczonej za raz po przy­

1) A u to rem p ierw sze j p rz e m y śla n e j ty p o lo g ii s ty ló w je s t A rystoteles. S p o só b je j p rz e p ro w a d z e n ia p o k a za ł T. M ilew sk i w p ra cy : A r y s to te le s ja ko b a d a c z s ty lu . L in g u a P o sn a n ie n s is , t. I (1949), s. 1— 52.

*) cf. / . M a ro u z ea u , T ra ité d e s tilis tiq u e la tin e , P a r is 1946, s. XX— XXI, o ra z J. C o u sin , E v o lu tio n e t s tr u c tu r e d e la la n g u e la tin e, P a r is 1944, s. 122.

3) T h e o p h ra sti Tcspt Xs£sû)ç tib ri fr a g m e n ta , L ip sia e 1910, s. 54—55. *) cf. p o et. 1457 b o r a z rhet. 3, 1404 b.

(3)

toczonym cytacie: In u sita ta su n t p risca fere ac v e tu sta te ab usu eotidiani serminiis iam dium in term issa. „N iezw ykłym i są zazw y­ czaj w yrazy daw ne i sku tkiem swej staro ży tn o ści za n ie ch an e ju ż od dłuższego czasu w p ra k ty c e mowy codziennej“ . Jeżeli w y ra­ żenie in u sitatu m verbum je st p o m yślan e ja k o odpow iednik glossy, to trz e b a stw ierdzić, że ten o statn i term in uległ na g ru n c ie rz y m ­ skim bard zo pow ażnem u zacieśnieniu, poniew aż, ja k zauw ażył prof. T. M ile w sk i5), „pojęcie glossy je st u A rysto telesa bard zo szeroko w zięte i obejm uje w szystko to, co my rozum iem y pod nazw ą w yrazów literackich, archaizm ów , dialektyzm ów i prow in- cjonalizm ów “ . Z acieśnienie to było nieuniknioną konsekw encją odrzucenia p rzez teorię łacińską, k sz ta łtu ją c ą przede w szystkim prozę retoryczną, dialektyzm ów i prow incjonalizm ów jak o nie­

zgodnych z pierw szą zaletą stylizow an eg o w ysłow ienia — po­

praw nością i czystością językow ą (L a tin e loqui) 6). P o jm u jąc term iny „w yraz niezw ykły“ i „a rch a iz m “ jak o synonim y, C yce­ ron m ógł o m aw iany pod ział w yrazów pojedynczych podać gdzie­ indziej w takiej oto w ersji słow nej: Ita fit, u t om nis sin g u lo ru m verborum virtus atque laus trib u s e x sista t ex rebus: si au t vetusta- tum verbum sit... aut facum... au t ira n sla tu m . „Z teg o w ynika, że zaleta i ch w ała pojedynczego w yrazu u k az u je się w trzech w ypadkach: gdy je st on albo archaizm em , albo now otw orem , albo p rz en o śn ią“ (de orat. 3, 170).

Na oznaczenie pojęcia, które w spółczesna nau k a o k reśla nie­ zm iennie term inem „a rch aizm “ , C yceron poza w ym ienionym i ju ż in usitatum verbum 1 v etu stu m verbum p o słu g u je się jaszcze w y­ rażeniam i: priscum e t in u sitatu m , in u sita ta ae p risc a (orat. 81), vetusta (part. orat. 72), p e rv e tu s ta v erba (de orat. 3, 201). D o tej kolekcji dochodzą dwa określenia K w in tylian a: verba a v etu state repetita (1, 6, 39) o ra z v etera (1, 6, 41; 8, 3, 27; 11, 1, 6 ). D ziś odróżniam y archaizm y leksykalne, fleksyjne i syntaktyczne, s ta ­

5) op. cit., s. 22.

(4)

rożytni zaś retorzy m ów ią w łaściw ie tylko o w yrazach, które w yszły z użycia czyli o arch aizm a ch słow nikow ych; m im o to je d n a k w śród ¡przykładów, którym i ilu stru ją sw ój w ykład, sp oty­ k ają się rów nież archaizm y m orfologiczne.

M ateriał, jak ieg o d o sta rc z a ją nam na tem at archaizm ów, rozrzucone uw ag i C ycerona .i K w inty liana, upow ażnia do potrak­ tow ani a za g ad n ien ia na dwóch płaszczyznach, z których jedną m ożna by n az w ać czysto teoretyczną, d ru g ą — p raktyczną lub no rm aty w n ą. N a 'płaszczyźnie pierw szej zn ajd ą się wypowiedzi, które form u łu ją spostrzeżen ia poczynione przez starożytnych nad archaizm am i ja k o środkam i im presji, na drugiej zaś w skazania udzielane adeptom kraso m ó w stw a co do sposobu, w jaki należy posłu g iw ać się tą k ateg o rią w yrazów w różnych sytuacjach. Od­ dzielne p o trak to w a n ie i uw ypuklenie stron y teoretycznej jest dziś w sk az an e tym bardziej, że w now szych czasach sta ło się modnym w idzieć w staro ży tn ej stylistyce jed y n ie zbiór recept i norm.

P rzed przystąpieniem do an alizy m ateriałó w starożytnych nie od rzeczy b ęd zie uśw iadom ić sobie, ja k w spółczesna nauka p atrzy na rolę archaizm ów w utw o rze literackim . Za m iarodajną próbkę oceny dzisiejszej teg o środka posłużyć m oże zdanie A. O b ręb skiej-Jabłońskiej, w ypow iedziane we wnikliwej roz­ p raw ce O d arch aizm u do no w ej fo rm y ję zy k o w e j 7) , poświęcanej ■badaniu funkcji artystycznej pew nego ty p u archaizm ów fleksyj- nych. O tóż we w stępie tej ¡pracy czytam y: „O bok pospolicie rozu­ m ianej roli końców ki archaicznej, k tó ra polega na przeniesieniu w yobraźni czytelnika w epokę m in ion ą, g d zie się akcja odbywa (efekt w p row adzany do powieści histo ry czn y ch ), ma archaizm zasto so w an ie dla celów bardziej subtelnych, aniżeli podm alowa- nie tła historycznego. A rchaizm byw a często środkiem dla wy­ dobycia n a stro ju podniosłości, podkreślenia uroczystej sytuacji lub odrębnej od potocznej mowy poetyckiej szaty u tw o ru “.

Czy-’) J ę z y k P o ls k i X (1925), 6, s. 161— 170. P r z e d ru k w książce: S ty lis ty k a te o r e ty c z n a w P o ls c e pod red. K- B u d z y k a, K sią ż k a, 1946, s. 208— 220.

(5)

tając te słow a, b adacz antycznych teorii stylu literackieg o m usi obiektywnie stw ierdzić, że m yśli z a w a rte w o statn im zd a n iu p rzy ­ toczonego uryw ka nie są bynajm niej rew elacją sty listy k i now o­ żytnej. W szystkie trzy bowiem m om enty, w y su n ięte przez p olską uczoną, jak o subtelniejsze, zaak cen tow ali już w sw ojej doktrynie i Cyceron i K w fctylian.

Dw a pierw sze m om enty u w z g lę d n ia ją n a stę p u ją c e ich w ypo­ wiedzi: ,„au t alia m u lta (scil. in u sita ta v e rb a ), quibus loco po- sitis g ra n d io r atq u e an tiq u io r o ra tio saep e videri solet... alb o w iele innych (arch aizm ó w ). G dy się ich uży je we w łaściw ym m iejscu, mowa zw ykle robi w rażen ie uroczystszej i s ta rs z e j“ . (Cic., de

orat. 3, 153). V erba a v e tu sta íe rep etita non solum m ag n o s adser-

tores habent, sed etiam ad feru n t o ra tia n i m aiestatem aliq u am non sine delectatione: nam ... au c to rita te m a n tiq u ita tis h abent. „W yrazy zaczerpnięte z języka arch aiczn eg o n ie tylko m a ją g o ­ rących zw olenników , lecz ta k ż e w noszą do m ow y jak iś, n ie p o ­ zbaw iony uroku, m ajestat, albow iem m a ją p o w ag ę staro ż y tn o śc i“ (K w int., 1, 6, 39). „C um sin t autem verba p ro p ria , ficta, t r a n s ­ lata: prq p riis d ig n ita te m d a t an tiq u ita s. N am q u e et sanctiorem et m ag is admiraibilem faoiunt o ra tio n e m “ . S koro zaś p rz y jm u je się istnienie w yrazów w łaściw ych, now outw orzonych i p rzen o ś­ nych, trzeba zaznaczyć, że właściwymi użycza d o sto jeń stw a s ta ­ rożytność. Albowiem czynią one m owę u ro czy stszą i b ard ziej godną podziw u“ (8, 3, 24). S a n c tita s certe et, u t ita dicam , viri- lita s ab its (sell, v eterib us scrip to rib u s) p e ten d a est, q u an d o nos in om nia deliciarum vitia dioendi quoque r a ti one defluxim us. „U tych stary ch p isa rz y n a le ż y też w k ażdym ra z ie ¡szukać czci­

godnej pow agi i — że tak powiem m ęskiej siły, zw łaszcza

dzisiaj, gdyśm y popadli w błędy w szelkich rozkoszy rów nież w dziedzinie w ym ow y“ «) (1, 8, 9 ); a sp e rg u n t il lam , q u ae etiam in pictu ris est g ra tissim a , v e tu sta tis inim itabilem arti au c to rita - ! tern: „ro ztaczają ow ą, ta k ż e w dziełach m a la rstw a przem iłą,

(6)

w ag ę odległej przeszłości, której sztuk a n ie zdoła wywołać“ (8, 3, 25). V etera m a ie sta s quaedam et, u t sac dixerim , religio com m endat. „A rchaizm zaleca pew ien m a je sta t i — że się tak w yrażę — cześć re lig ijn ą “ (1, 6, 1).

S tw ie rd za ją zatem n a si autorzy, że archaizm y w ytw arzają n a stró j pow agi, w zniosłości i uroczystości oraz ro ztaczają sp e ­ cyficzną atm osferę ja k ie jś m ajestatyczn ości, dosto jeń stw a, wiel­ kości i m ocy. S ą to efekty, których n ie p rz y p isu ją żadnym innym środkom stylistycznym . P rze ży w an iu tych n astro jó w i tej atm o­ sfery to w arzy szą uczucia podziw u i zachw ytu; te jed n ak dadzą się w yw ołać innym i ta k ż e sposobam i językow ym i. W artość archaizm ów , k tórą C yceron i K w intylian s ta ra ją się uchwycić w przytoczonych w ypow iedziach, m ożna by n azw ać ew okacyjną i in te rp re to w a ć jej genezę w sposób n astęp u ją cy : R zym ianie — m am n a m yśli przedstaw icieli klas uprzyw ilejow anych — w y­ chow yw ali się i w z ra sta li w poczuciu dum y narodow ej i atm osfe­ rze w ysublim ow anego kultu, dla przeszłości. Ta otoczona nimbem w ielkości i d osto jeń stw a p rzeszło ść p osługiw ała się mniej lub więcej odrębnym od p ó źn iejszeg o językiem , utrw alonym i dostęp­ nym dla potom nych w zachow anych tekstach. W yrazy tych tek­ stów , dla w spółczesnych uczuciow o bezbarw ne, skojarzyły się w psychice późniejszych generacji z tymi w łaśn ie uczuciami, k tóre w ychow anie łączyło z przeszłością. W rezultacie wyrazy archaiczne, użyte n a tle słow nictw a ak tu aln ie używ anego, ewo- kow ały kom pleks w ym ienionych uczuć podniosłych. Rzuca się w oczy a n a lo g ia , zachodząca pom iędzy opisanym oddziaływ a­ niem daw nych elem entów językowych, a w pływ em , jak i w edług

św iadectw a C ycerona w yw ierały n a słuchaczach rzymskich

w spom nienia i p rzykłady z daw nych dziejów, którym i mówcy, jeśli ¡zaszła potrzeba, urozm aicali sw oje mowy; P o d sta w y do p rze­ prow adzenia tej an alo g ii d o sta rc z a ją choćby takie słow a Cyce­ rona: C óm m em oratio au tem a n tiq u ita tis exemploirumque prolatio sum m a cu m d electation e et au cto ritatem o ratio n i adfert et fiidem. „W sp o m in an ie zaś daw nych czasów i p rz y ta cza n ie starożytnych

(7)

przykładów budzi najw yższy zachw yt i zapew nia m ow ie pow agę i w iarygodność“ (or. 120). H a b et autem u t in a e tat i bus auctori- tatem seneotus, sic in exem plis an tiq u ita s, q uae quidem apud m e ipsum vaiet plurim um . „Ja k u ludzi ró żn eg o w ieku ciesz ą się pow agą starcy , tak w śród przykładów przyk ład y staro ży tn e, które dla m nie przynajm niej m a ją b a rd z o w ielkie znaczen ie“ (op. cit. 169).

Do efektów, które m odyfikując zn aczen ie term in u B ally ’e g o 9), nazw ałem ew okacyjnym i, dochodzą jeszcze za u w aż o n e ¡przez n a ­ szych retorów efekty k o n trastu . I ta k w zdaniu: V erba a vetu- sta te repeti'ta... quia interm issa sunt, g ra tia m n o v ita ti sim ilem parant. „W yrazy w zięte z języka archaicznego... d la te g o że w yszły z użycia, czaru ją n a rów ni z neo lo gizm am i“ (1, 6, 39). K w intylian trafn ie podkreślił pokrew ieństw o funkcji stylistycznej archaizm ó w i now otw orów słow nikow ych, p o leg ają ce na tym , że jed n e i d ru g ie m ile u d erzają odbiorców sw oją niezw ykłością. W iem y dziś z r e ­ sztą, że neologizm y byw ają niekiedy odm łodzonym i a rc h a iz ­ m am i i»). G dzie indziej znów ten sam K w intylian, cy tu jąc W ergi- 1 iusza, którego uw aża za w zór ar-ch ai żująceg o poety, pisze: „O lli“ ei „q u ian ain “ et „miiis“ et „ p a n e“ pellucenit. „W yrazy bowiem takie ja k olli, quiamam, m ils, pone o d b ijają od re sz ty “ (8, 3, 25). Q uaedam tam en adhuc votera v e tu sta te ipsa, g ra tiu s n itent. „N ie­ które jed n ak archaizm y w łaśn ie dzięki swej staro ży tn o ści ro z ta ­ czają m iły b lask “ (8, 3, 2 7). Ten sa m m o m en t chciał podkreślić Cyceron, m ówiąc: F iet etiam suavis oratio, cum aliquid a u t inu- sitatum aut inauditum a u t novum dicas. „Zyska ta k ż e n a wdzięku styl, gdy pow iesz coś niezw ykłego ( = archaicznego) alb o d otąd nie słyszanego, albo no w ego “ (P art. orat. 6, 22). O sta tn io p rz y to ­ czone w ypowiedzi w sk azu ją, iż nie u szła u w a g i staro ży tn y ch i ta w artość słow nictw a charaktery sty czn eg o , k tóra je s t w ynikiem jeg o odcinania się od o gólnego tła językow ego utw oru.

») cf. T raité d e s ty lis tiq u e fra n ç a is e, vol. 1, H e id e lb e rg — P a r is 1921, s. 203-^-249.

(8)

U z n ając w archaizm ach cenny środek artystyczny, retorzy określili w yraźn ie g ran icę ich użycia. S iedzenie tych granic w pro­ w adza n as ju ż n a teren stylistyki norm atyw nej. Ale i tu ukaże nam się pew na isto tn a cecha archaizm ów , odkryta przez teorię antyczn ą. Z acznijm y od dwóch w ypow iedzi C ycerona, które z a ­ z n a c z a ją , że m ożna w praw d zie posłu giw ać się archaizm am i w p ro z ie retorycznej dla sp o tęgo w ania jej sugestyw ności, lecz n ależy to czynić o g lęd n ie i z um iarem : Ñeque tam en erit utenidum verbis eis, quibus i am co n su e tu d e n o stra non u litu r, nisi quod o rn a n d i causa parce. „N ie będzie jed n ak w sk azan e używ anie tych w yrazów , z których nie korzysta już n a s z zwyczaj językowy, chyba że o szczędn e — dla ozdo by ’1 (d e orat. 3, 39). Sed etlam in u s ita ta ac p ris c a su n t in .propriis, nisi quod ra ro ut¡m ur. „Lecz ta k ż e w yrazy niezw ykle ii arch aiczn e należą do właściw ych, tylko że p osługujem y się nim i rz ad k o “ (orat. 80). Do tego dodaje K w intylian, że n ad u ż y w an ie ilościow e te g o środka wywołuje u słu chaczy niem iłe w rażenie sztuczności: Sed opus est modo, ut ñeque crebra sin t haec n ec m anifesta, quia nihil est odiosius affectatione. „Lecz potrzebny jest um iar: nie m ogą być one ani częste, ani rażące, poniew aż nie m a nic p rzy k rzejszeg o nad prze­ sa d ę “ (1, 6, 40). M ulta alia etiam au d en tiu s inseri p ossun t sed ita dem um , si non ap p a rea t affect at io. „W iele innych jeszcze m ożna w pleść śm ielej, z tym jed n ak w arunkiem , żeby nie do­ puścić do p rz e sa d y “ (8, 3, 27). Rzecznicy um iaru bardzo silnie re ag o w ali n a to, co w ydaw ało się im m anieryczne. P uszczali n aw et w o bieg złośliw e w ierszyki, w których o śm ieszali w ielbi­ cieli archaizm u. K w intylian p rz y ta cza (loc. cit.) dwa tak ie epi­ g ra m a ty , z których jeden, skom ponow any p rzez W ergiliu sza, jest w ym ierzony przeciw ko A oniuszow i C ym hrow i, drugi, anonim ow y, godzi w h istoryka S a llu stiu sz a i zarzuca m u, że k ra d ł słow a K a­ tonowi.

D alej należy podnieść, iż teoria K w intyliana każe się liczyć z w iekiem archaizm ów i za k azu je m ówcom używ ać archaizm ów

(9)

zbyt s ta r y c h 11): U tendum m odo. nec ex ultim is ten ebris repe- temda. „N ależy z.achować u m iar i nie sięg ać po słow a do z a ­ m ierzchłych czasów “ (8, 3, 25). I ta k nip. p rz estarz ały m i w y dają się Kwinty lianow i w yrazy: oppido, amtegerio, aeru m m a. Zbyfc sta re w yrazy byw ają n iejasn e i niezrozum iałe. Takim i w łaśn ie są w yrazy zaczerpnięte z p ra sta ry ch kronik, układów p a ń stw o ­ wych, starośw ieckich pisarzy i ko n serw aty w n eg o języka obrzę­ dów religijnych: At o b scu ritas fit etiam verbis ab u su rem otis: ut si camimentairíos quis pontificum et v etu stissim a foedera et exoletos sc ru ta tu s auctores id ipsum ipetat ex his, q u ae in d e con- traxerit, quod non in tellig u n tu r. H inc enim aliqui fam am erudi- tionis affectant, ut quaedaim so lii scire v id ean tu r. „A le n iejasn o ść pow odują tak że w yrazy, które w yszły z użycia. W yobraźm y sobie na przykład, że ktoś w e rtu ją c zapiski pontyfików , n a js ta rs z e tr a k ­ taty pokojowe i p rzestarzały ch autorów , w ydobyw a z nich w yrazy i posług uje się nim i d lateg o w łaśnie, że nikt ich n ie rozum ie. Niektórzy bowiem ludzie p ra g n ą za sły n ą ć jak o tacy erudyci, klórzy p o siadają w yłączną znajom ość pew nych rzeczy“ (8, 2, 12) ...nec utique ab ultim is et iam o b litte ra tis rep etita tem poribus, quai i a su n t „to p p er“ et „a n te g erio “ et „ex an clare“ et „ p ro s a p ia “ et S aliorum carm in a vix sacerd otibu s suis s a tis lintellecta. „..i nie m ogą to być w yrazy pochodzące z najo dleglejszych i zam ierzch ­ łych czasów , jakim i są nip. topper, amtegerio, ex anclare, p rosap ia i pieśni S aliów ,mie bardzo ju ż zro zu m iałe dla w łaściw ych k a p ła ­ nów “ (1, 6, 40). U żyw anie tego ro d z aju arch aizm ó w w utw o rach krasom ów czych jest błędem , poniew aż w ykracza przeciw ko k a r­ dynalnem u postulatow i s ty lu — jasn o ści. D la zap obieżenia kolizji funkcji im presyw nej mowy z jej funkcją sym boliczną poleca Kwimtylian posłu g iw ać się arch aizm am i m ożliw ie m łodym i: o ratio vero, cuius sum m a virtus est perspicuitas, quam s it v itio sa, si egęat interprete. E rg o ut movorum optim a e ru n t m ax im e vetera, ita veterum m axim e nova. „Ja k że błęd ną byłaby m ow a, której

(10)

n ajw iększą zaletą jest jasn o ść, jeśliby w ym ag ała 'kom entarza. J a k zatem spośród neologizm ów n ajlep sz e będą w yrazy n a jsta r­ sze, tak spośród arch aizm ów — n ajn o w sz e “ (ibid.).

N a stę p n ie dow iadujem y się, że archaizm y, podobnie zresztą ja k ze sta w ian e często z nim i pod w zględem funkcjonalnym n eo ­ logizm y i przenośnie, uchodziły w reto ryce za środek w łaściw szy poezji niż prozie. Ten ch a rak ter środka poetyckiego byl jedną z przyczyn ich ograniczo neg o użycia. O to dwa św iadectw a Cyce­ rona: quae (scil. in u s ita ta ) su n t po etaruim lieentiae liberiora quam n o strae ; sed tarnen r a r o hab et etiam in o ratione poeticum aliquod verbum d ig n ita te m “ . „A rchaizm am i m ogą swobodniej p osłu g iw ać się poeci niż mówcy; ale n aw et i w pro zie w arto czasem użyć jak ieg o ś w yrazu poetyckiego“ (de orat. 3, 153). Sed in u tro q u e frequent i ores su n t et liberiores poetae; nam et trams- fe ru n t verba cu m creb riu s turn etiam andacius et priscis libentius u tu n tu r et liberius n av is. „Lecz w obydwóch wypadkach (tj. w doborze i układ zie słów) m ają w iększą swobodę poeci, bo częściej i śm ielej tw orzą p rzen ośnie, chętniej używ ają archaiz­ m ów i obficiej p o słu g u ją się neo lo gizm am i“ (orat. 202). Jako próbki archaizm ów dopuszczalnych w p ro z ie p rzytacza Cyceron n astęp u ją ce w yrazy: tem p estas, proles, suboles, fari, nuncupare oraz formy: n o n re b a r i o p in a b a r (de orat. 3, 153). P iszący w pół­ tora w ieku później K w inty lian uw aża reor za znośne, a nuncupare i fari za uży w an e z konieczności (8, 3, 26).

Tu n asu w a się znow u an a lo g ia pom iędzy funkcją archaizm u jafco elem entu poetyckiego a ro lą cy tat z archaicznych poetów, um ieszczanych w m ow ach. K w intylian, w y ja śn ia ją c korzyści, jakie m oże przynieść przyszłem u mówcy lek tu ra daw nych pisarzy, w y­ ra ż a pogląd, że n ajw y b itn iejsi p rzedstaw iciele wymowy rzym ­ skiej, a zw łaszcza C yceron, p rz y taczają w sw ych m ow ach w iersze E n n iu sza, A kojusza, P ak u w ju sza , L ucyliusza, T erencjusza, Cecy- liu sza i innych poetów n ie tylko dla p o p arcia swej argum entacji i p o p isa n ia się erudycją ,ale tak że celem w yw ołania w słucha­ czach przyjem nych w zruszeń, k tó re rodzi k o n tra s t pomiędzy

(11)

wdziękiem mowy poetyckiej a szorstkością języka m ów sądow ych: D enique cred a m us sumami,s o ra to rib u s, qui v eteru m p o em ata vel ad iidem c a u sa ru m vel ad o rn a m en t urn eloqu entiae ad su m u n t. Nam praecipue apud C iceronem ... et cet er os videm us E nni... et aliorum insert versus sum m a non erud itionis m odo g ra tia , sed etiam iucunditatis, cum poeticis v o lu p tatib u s au res a forensi asp e rita te resp iran t. „Z aufajm y w reszcie najw y b itn iejszy m m ów ­ com, którzy sięg ają do utw orów daw nych poetów ju ż to dla w sparcia w yw odów praw n y ch , ju ż to dla przyozdobienia swych mów. Bo przecież w idzim y zw łaszcza u C ycerona... j p ozostały ch , jak w p la ta ją w iersze E nniu sza... i innych n ie tylko za podszeptem erudycji, lecz ta k ż e w celu spraw ien ia przyjem ności, po n iew aż czar środków poetyckich kojąco działa n a uszy, znużone s z o rst­ kim stylem sądow ym “ (1, 8, 10— 11).

D alsze i bardziej szczegółow e o g ra n ic zen ia , sta w ia n e przez teorię retory czną użyciu archaizm ów , ja k rów nież pokrew nych im funkcją neologizm ów i przenośni, w ypływ ały z ch a ra k te ru p o ­ szczególnych stylów. J e s t rzeczą pow szechnie zn an ą, że retoryka antyczna odróżniała trzy zasad n icze style (g e n era dicen d i), d la których istn iały ró ż n e nazw y. W języku p o lsk im u ta rły się dla nich następ u jące określenia: styl skrom ny (g en u s subtile, te n u e ), wzniosły (g ra n d e et robustum , sublim e) i średni (m edium , flori- dum, m odicum ) 12). O tóż archaizm y, neologizm y i p rzenośnie, zalecane w sty lu w zniosłym i średnim , m niej były w sk az an e w stylu skrom nym . D ow odzą teg o słow a C ycerona: E rg o ille

tenuis orator, m odo sit elegans, n ee in faciendis v erbis erit audax et in tran sferen d is verecundus et p arcu s in p riseis. „Z atem m ów ca posługujący się stylem skrom ny#!, o ile chce zachow ać sm ak, nie ośm ieli się tw orzyć now ych w yrazów , będzie u m iark o w an y w p rz e ­ n o śn iach i oszczędny w użyciu archaizm ów (orał. 81). P o w sta je

pytanie, jak ten p o stu la t uzasadniono. O tóż w yodrębnienie trzech rodzajów stylu p o zostaw ało w ścisłym zw iązku z trzem a z a d a ­

» ) cf; K w in t. 12, ¡0 , 58.

(12)

niam i, które teoria sta w ia ła mówcy. Z adan ia te polegały na rze­ czowym inform ow aniu (docere, persuaidere, p ro b a re ), w zrusza­ niu (m overe) i w yw oływ aniu pozytyw nych przeżyć estetycznych

(d e le c ta re ). S tyl skrom ny m iał głów nie funkcję intelektualną — przeko nyw ania, dow odzenia, inform ow ania, styl wzniosły oddzia­ ływ ał em ocjonalnie n a słuchaczy, średni zaś obliczony był na b udzenie uczuć o ch a rak terze estetycznym : Q uo t officia oratoris tot su n t gen era dioendi: su btile in probando, m odicum in delec- tan d o , vehem ens in flectendo. „ Ile je st zad ań mówcy, tyle stylów: skrom ny zm ierza do p rz ek o n an ia, średn i do budzenia zachwytu, w zniosły do w z ru sz a n ia “ (Cic., or at. 69). Q uorum (scilicet ge- nerum dicendi) ...ea fere ra tio est, u t p rim u m docendi, secundum m ovendi, tertiu m ill ud u tro qu e n om ine delectanti sive conciliandi p ra e s ta re v id etu r officium .„P odział funkcji tych stylów je s t na ogół n astęp u jący : pierw szy m a pouczać, dru gi w zruszać, ów zaś

trzeci — m niejsza o nazw ę — zachw ycać bądź zjednyw ać“

(K w int., 12, 9, 50). In nego oczyw iście zespołu środków w ym agało d ziała n ie -na uczuciow ość, in n e g o apelo w an ia do intelektu o d b io r­ ców 1S) , co stan o w iło istotę stylu skrom nego, któ reg o głów ną z a ­ letą b y ła jasność. W odniesieniu do stylu średniego obow iązyw ała z a sad a: H uic om nia o rn am en ta co nveniunt plurim um que e st in h a c o ra tio n is form a su avitatis. „Tem u stylow i przystoją w szyst­ kie środki im presji, p osiada on tak że najw ięcej w dzięku“ (Cic.,

orat. 92). Z tej sw obody k orzystał w# większym jeszcze stopniu

styl w zniosły. Od dobrego mówcy w y m agano opanow ania w szy st­ kich stylów , a to dlatego, aby m ógł się nim i sw obodnie p osługi­ w ać n ie tylko w różnych sp ra w ach , ale i w różnych częściach tej sam ej mowy. P o s tu la t ten fo rm u łu je K w intylian w .sposób n a s tę ­ pujący: U tetu r enim , ut res exiget, .omnibus (scil. generibus di­ c e n d i), nec pro c a u sa m odo sed p ro p artib u s causae... in eadesm o ra tio n e aliter conciliabit... alias ad docendum alias ad

moven-is) P is z e o ty m K w in ty lia n : a lite r co n cilia b it, n o n ex iisd em h a u stib u s ira m et m is e ric o rd ia m p e te t, a lia s ad d o cen d u m a lia s ad m o v en d u m adhi-b e adhi-b it a r te s (12, 10, 7 0 ).

(13)

dum adhibebit artes. Non umus color prooem ii, n a rra tio n is ,argu - m entorum , egression is, peroratio n is serv ab itu r. „B ędzie bowiem używał, zależnie od potrzeby, w szystkich stylów — m am na m yśli nie tylko ch arak ter opraw y, lecz części tej siprawy... w tej sam ej mowie inaczej będzie zjednyw ał sobie słuchaczy, in n e środki z a ­ stosuje przy inform ow aniu, inne przy w zru szan iu . N ie da się przecież w jednymi tonie u trzy m a ć w stęp, o p ow iadanie, dow o­ dzenie, d y g re sja “ (12, 10, 69—71). W idać więc z teg o w yraźnie, że w ujęciu teorii retorycznej m owa jak o utw ór arty sty czn y nie była bynajm niej s tru k tu rą jed n o litą i op ierała się n a różnych stylach.

Gdy zaś uśw iadom im y sobie fakt, że poszczególne części tej samej mowy, p ełn iąc odm ienne funkcje, m iały oparcie w różnych stylach, zrozum iem y, dlaczego teoretycy o graniczyli w pew nych partiach jednego i te g o sa m e g o u tw o ru retory czn eg o siln ie jsz e środki im presji, do których zaliczali tak że archaizm y w raz z neo­ logizm ami i przenośniam i.

I tak, zgodnie z za sad ą: P rin cip ia verecunda, non elatis incensa verbis, sed a c u ta sen tentiis. „P o czątek m owy w inien być skromny, bez blasku w zniosłych słów , lecz pełen bystrych m yśli (Cic., orat. 124) — nie n a le ż a ło ich używ ać w e w stępie: ILlud ex praeceptis veteribus mianet, ne quad in so la o s verbum , me audaeius tra n sla tu m , ne au t aib obsoleta v e tu sta te au t poética licentia sum ptum in principio d ep reh endatur. „U trzy m u je się w mocy daw ny przepis, aby we w stępie n ie po jaw iały się w yrazy niespotykane, śm ielsze p rzenośn ie i słow a zaczerp nięte z z a ­ mierzchłej przeszłości lub sw obodniejszego zasobu poetyckiego“ (Kwint., 4, 1, 58). Z akaz ten m ia ł sw oje źró d ło w obaw ie, ażeby w tej części m owy, w której n a le ż a ło życzliw ie usposobić sędziego i pozyskać jeg o zaufanie, n ie obudzić nieufności śm ielszym i i bardziej w yszukanym i chw ytam i stylistycznym i. N ie w sk az an e było rów nież używ anie archaizm ów w opow iad an iu i a rg u m e n ­ tacji: Ita ñeque vetera a u t tr a n s la ta a u t facta verba in incipiendo, narran do, arg u m e n tan d o tra e ta b im u s. „A więc nie będziem y u ży ­

(14)

w ać ani archaizm ów , ani p rzen o śn i, ani now otw orów we w pro­ w adzeniu, op ow iadan iu, dow odzeniu“ (K w int., 11, 1, 6). O statnie pouczenie tłum aczy się tym , że części m owy, o k reślan e jak o nar- ra tio i a rg u m e n ta tio lub p ró b a t io, op ierają się na stylu skrom ­ nym , który, ja k już wiem y, poprzestaw ał na sam ej tylko jasności: Itaq u e illo subtili (seil. genere dicendi) praecipue ra tio n arran d i pro b an d iq u e consistet. „D lateg o styl skrom ny znajdzie zastoso ­ w a n ie p rzed e w szystkim w opow iadaniu i dow odzeniu“ (K w in t, 12, 10 ,59); n a rra tio n e s credibiles nec histórico, sed prope coti­

d ian o serm one ex p licatae dilucide o p ow iad ania powinny być

przekonyw ające i w yłuszczone ja sn o nie językiem dzieł h isto­ rycznych, lecz p raw ie codziennym “ (Cie., orat. 124). Zupełnie inaczej, oczyw iście, m iała się rzecz w zakończeniu mowy. Tu już nie tylko dopuszczalne, ale n aw et zalecone były w szystkie śm iel­ sze i b ard ziej w yszukane środki im presji językowej. W skazuje n a to tak a choćby u w a g a K w intyliana: ñeque hurm ie atqire coti- d ianum serm onis genus... epilogis dabim us... „i nie będziem y stosow ać pospo liteg o i codziennego sposobu m ów ienia w zakoń­ czen iach “ (K w int., 11 ,1, 6 ). Aby się o tym przekonać, w ystarczy w ziąć do ręki p ierw szą lepszą m owę Cycerona.

T akie to k o n sek w e n cje dydaktyczno-stylistyczne w yciągała dla archaizm ów i środków im pokrewnych teoria z ro zw ażań nad n a tu rą stylów i n ad p o zo stają cy m w ścisłej z nim i łączności ch a­ ra k terem poszczególnych części m owy. P ozo staje do zanotow ania jeszcze jed n o zastrzeżenie, w ynikające tym razem z sam ej istoty bronionej przez m ówcę spraw y i tow arzyszących jej okoliczności. O tóż ten s a m ta k t retoryczny, który dyktow ał w szystkie p rz y to ­ czone wyżej w skazania, m iarkow ał rów nież użycie archaizm ów , a w ra z z nim i m etafor i neologizm ów , w sytuacjach specjalnych: Hoc ad h u c adiieiendum , aliq u as etiam , quae su n t eg reg iae dicendi v irtu tes, quo m inus deceant, effici conditione causarum . An quis- q uam tu le rit reum in discrim ine capitis, praecipue si apud victo- rem et principem pro se ipse dicat, frequent tran slatio n e, fictis au t rep etitis ex v e tu s ta te verbis... dicentem ? „To jeszcze dorzucić

(15)

należy, że tak że w arunki, w których toczy się proces, s p ra w ia ją , że niektóre, sk ąd in ąd znakom ite, zalety stylu s ta ją się n iesto ­ sowne. Czy ktokolw iek zniósłby o sk arżan e g o , który by p rz em a­ wiając w e w łasnej o b ranie w niebezpiecznej sp ra w ie g ard łow ej, a zw łaszcza przed zw ycięzcą lub p anujący m , używ ał często p rz e ­ nośni, now otw orów albo w yrazów w ziętych z języka arc h a ic z ­ nego?“ (K w int., 11, 1, 49).

W szystkie dotąd ^an a liz o w an e wypow iedzi C ycerona i Kwin- tyliana o c h a rak terze n orm aty w n ym odnoszą się głów nie do w y­ mowy sądow ej i politycznej lub, ja k ją sam i staro ż y tn i n azy w ali, doradczej. Na te dw a rodzaje, które m iały w spó lne założen ia i n ajsze rsze zasto so w an ie w praktyce, położyła teo ria retory czna nacisk szczególny. Trzeci rodzaj stan o w iła, ja k w iadom o, w y ­ mowa okolicznościow a, n az y w an a p opisow ą, pokazow ą. O bej­ m owała ona mowy, których tre śc ią b y ła n a g a n a lub pochw ała;

dlatego nosiła czasem m iano wym owy pochw alnej. O dm ienna

była jej funkcja, odm ienny tak że c h a rak ter stylistyczny. W z a­ jem ny stosunek tych trzech rodzajó w w ym ow y tak la p id a rn ie u ją ł Kwinitylian: Ilłud lam- dixim us, q u an to p lu s ni tor is et c u ltu s de- m o n strativ aem ate riae, ut ad delectationem au d ien tiu m com positae, quam, quae sun t in aetu et con ten tione, su a so ria e iud icialesqu e perm itant. „P ow iedzieliśm y już o tym, o ile bardziej dopuszcza efektowne środki im presji treść m ów popisow ych, ja k o o p ra c o ­

wywana pod kątem przyjem no ści estetycznej słuchaczy, aniżeli

przedm iot m ów doradczych i sądow ych, k tóre są form ą d ziałania i w alki“ (11, 1, 48). P ro sty m w nioskiem szczegółowymi, w ycią­ gniętym z teg o założenia ogólnego, byłoby zalecenie ob fitszego stosow ania archaizm ów i innych sty listyczn ie pokrew nych w y ra ­ zów w m owach należących do w ym owy popisow ej. Ze taki isto t­ nie w niosek teoria reto ry czna w yciąg n ęła, św iadczą w ym ow nie następujące słowm C ycerona: E t quoniaim in his cau sis (scil. in laudationibus et v itu p eratio n ib u s ornnis fere ra tio ad v oluptatem auditoris refertur, utend um erit in its o rn a ta o ra tio n e e t singu- lorum verborum in sig nib us, q uae h ab en t p lu rim u m su av itatis —

(16)

’d fit, si iactis v erbis a u t vetu stis au t tra n s la tis frequenter uta- m ur... „A p oniew aż w tych w ystąp ien iach w szystko p ra w ie jest obliczone nu p rz y je m n o ść .słuchaczy, należy p o słu g iw ać się w nich stylem kunsztow nym i efektow nym i w yrazam i pojedynczym ,, które p o siad ają najw ięcej w dzięku; w tyim celu używ a się często now otw orów , albo archaizm ów , albo p rzen o śn i“ (Cic., pari,

orat. 7 2 ) .

W idzim y, że w ym ow a okolicznościow a ustosunkow yw ała się do archaizm ów rów nie pozytyw nie ja k poezja. Nic w tym dziw ­ nego. O bu tiym bowiem dziedzinom tw órczości literackiej w yzna­ c z ała teoria retoryczna te n sam cel, określan y jak o d e le c ta tio 14) , i w dążeniu do je g o o siąg n ięc ia polecała czerpać z tych sam ych źródeł.

W św ietle przytoczonego m ateria łu w a rto n a zakończenie spojrzeć na sy n tety zu jąc ą w ypow iedź J. B. H ofm anna na tem at stosunku teoretyków łacińskich do om aw ianej tu kategorii styli­ stycznej. B rzm i o n a następ ująco: „E s is t o h n e w eiteres v e rstä n ­ dlich, dass de D ich tu n g stärk e r zu A rchaism en geneigt ist als die P ro sa , deren G ru n d fo rd eru n g die aacpvjveia ist; die retorische T heorie C iceros, T acitus, auch Q u in tilian s v e rh ä lt sich d aher ablehnend gegen s i e 15) . W ydaje mi się, że konk lu zja uczonego niem ieckiego, gdy chodzi o C ycerona i K w iotyliana, je s t zbyt u proszczona. T ru d n o się bowiem pogodzić z kategorycznym tw ierdzeniem , jakoby ich teoria retoryczna odnosiła się do a rc h a ­ izm ów n egatyw nie, czy też je odrzuciła. S łuszniejszym byłby w niosek, że C yceron i Kwimtylian d ok ładnie określili — m niejsza w tej chw ili o to, czy sam odzielnie, czy n ie — funkcję stylistyczną archaizm ów i licząc się z ch a rak terem tej funkcji wytyczyli n a tu ­ ra ln e g ra n ic e ich użyciu.

ii) cf. Cic., orat. 37 o ra z K w in t. 8, 3, 11; 10, 1, 28.

is) S to lz -S c h m a lz , L a te in is c h e G r a m m a tik, L a u t- u n d F orm enlehre, S y n t a x u n d S tilis tik , opr. M. L eu m a n n i J. B. H o fm a n n , 5 w yd., M onachium 1926— 1928, s. 819.

Cytaty

Powiązane dokumenty

GABRIEL ŚWIĘCICKI syn Wojciecha, wnuk Hieronima, dziedzic dóbr Bala, Wiączanek i Wólki w Ziemi Dobrzyńskiej, jego syn Jan, który był ojcem Maurycego Ś więcickiego z

Na ogólną liczbę 2274 spraw o zabójstwo, w których akty oskarżenia wpłynęły do sądów w podanych wyżej latach, 290 czynów popełniły kobiety i spośród nich 109 za-

Œwiêci nie nosz¹ wokó³ g³owy aureoli, œwiêtoœæ ich kryje siê zwykle pod pow³ok¹ pokory, ale mimo wszystko, gdy tylko bli¿ej siê z ni¹ zetkn¹æ, dziwnie promieniuje

[r]

Met een kruinhoogte van NAP+7,30 m wordt onder maatgevende omstandigheden ter plaatse van het talud een hoeveelheid overslag bereikt die ongeveer 40 1/ms bedraagt, terwijl ter

W miarę rozwoju choroby stawało się coraz bardziej pewne, że Pani Profesor już nie wróci do Krakowa, by znowu zamieszkać „na Alejach”.. Gdzie teraz

Głównym przedmiotem mojego zainteresowania będą tu refleksje pochodzące z wczesnych pism Marksa, postaram się jednak też pokazać, w jaki sposób kwestia języka może

[r]