R O C Z N IK I F IL O Z O F IC Z N E T o m X LV II, zeszy t 2 - 1999
ABP JÓZEF ŻYCIŃSKI Lublin
REDUKCJONIZM PRAGMATYCZNY
JAKO WERSJA WSPÓŁCZESNEJ REW OLUCJI W AKSJOLOGII
Antyintelektualne prądy współczesnej epoki re la tyw nie często p ro w a d z ą do propozycji zastąpienia kategoriam i czysto p ragm atycznym i tych ra c jo n a l nych składników kulturow ego dziedzictw a ludzkości, w których u ja w n ia się specyfika naszego gatunku. O intelektualnym zaangażow aniu n asz y ch p rz o d ków możemy się wiele dowiedzieć, śledząc ich dyskusje o u niw ersalia ch, od najdując naw iązania do E lem entów E uklidesa czy wczytując się w subtelności teologicznych dystynkcji dotyczących relacji m iędzy n a t u r ą osób Bożych. W iek X X przyniósł pod w ielom a względam i załam anie się tradycyjnej wiary w rozum. D ram at O św ięcim ia sprawił, iż po tragedii h o lo cau stu usiło w an o nie tylko zakw estionow ać m ożliw ość poezji czy m etafizyki, lecz rów nie ż zdyskredytować ra cjo n aln ą refleksję, skoro ta ostatnia nie p o tra fiła u ch ro n ić przed zb ro d n ią ludobójstw a przedstaw icieli cyw ilizacji b udow a nej na ra c jo nalnym dziedzictw ie Hellady i ośw ieceniow ej wierze w rozum. P o s tm o d e rn i styczni krytycy pojętej klasycznie racjonalności d e k la r u ją się „po stronie n ie ważkiej dywagacji, pozbaw ionej pretensji do rozstrzygania o czym kolw iek, po stronie błahości, po stronie sw obodnego bre d zen ia, dy k to w an e g o raczej p as ją pisania, stwarzania pozorów, m istyfikow ania niż szczytnym i zam ysłam i odsłaniania p ra w d y ”
W podobnej perspektywie, propagowanej w różnych wersjach ideologii gło szących koniec filozofii, m iejsce sokratejskiej harm onii logosu i etosu zostaje zajęte przez poetykę fantazjow ania, w y z w o lo n ą zarów no z logicznych, j a k i moralnych reguł odpow iedzialności. M ie jsc e k lasycznego p y ta n ia o arch e zajm u ją cytaty z J. L. B orgesa sugerujące, że w „życiu nie liczy się nic
1 B. B a n a s i a k, F ilo zo fia „końca f il o z o f i i ”. D e k o n s tn ik c ja J a c ą u e s a D e r r id y , S p a c ja , W a r s z a w a 1997, s. 9.
3 7 0 A BP JÓ ZE F ŻY CIŃ SK I
7
o p ró c z f a n ta z jo w a n ia ” . O stateczny regulator granic fantazji, które s ą ko nieczne do fu n k c jo n o w an ia społeczeństw a, m a ją stanow ić pragm atyczne roz strzygnięcia p rz y jm o w a n e w iększością głosów, zgodnie z zasadami dem o k ra cji liberalnej. W ra dykalnych propozycjach budowy now ego społeczeństw a alternatywnego na m iejscu a n im a l rationale pojawia się a nim al pragm aticum . Z am iast teoretycznych kontrow ersji, które inspirowały kolejne generacje filo zofów, w p ro w ad za się praktyczne propozycje, aby regulacje prawne, struktury in stytuc jona lne b ąd ź w reszcie m echanizm y w łaściw e dem okracji liberalnej zastąpiły w ielkie narracje teoretyków , w których ponow nie m oże się pojawić n ow a postać m itu wybranej rasy czy siły przew odniej, prow adząc do nowych tragedii. W niektórych przypadkach propozycje takie w y n ik ają ze zw yczajne go sce p ty c y zm u lub niechęci do w szelkich form aktyw ności intelektualnej. N a w iązu jąc do tych ich w ariantów, które uw a żam za szczególnie reprezenta tywne we w spółczesnych polemikach, pragnę bronić racjonalnego dziedzictwa ludzkości, inspirow anego w dużym stopniu tezą, iż człow iek - stworzony na o braz Boży - u k azuje swe podob ień stw o do Stw órcy poprzez działania refle ksyjne, racjo n aln e i wolne.
I. HOMO SAPIENS I PERSPEKTYWA REWOLUCJI AKSJOLOGICZNEJ
W śród czynników , które w ywarły istotny w pływ na rozwój kultury eu ro p ejsk ie j, trzeba w ym ienić w yjście poza p ła sk ą pragmatykę. T a ostatnia m ogła łatwo uczynić człow ieka niewolnikiem dośw iadczanych hic et nunc do znań i ograniczyć j e g o za inte resow a nia intelektualne do zbioru konkretnych pytań zw ią zanyc h z b i o lo g ic z n ą w a lk ą o przetrw anie. L udzka um iejętność transcendow ania doraźnych uwarunkowań ujaw niała się w podejm ow aniu m e tafizycznych pytań i w poszukiwaniu artystycznej ekspresji piękna, w sporach teolog iczn y c h i w u m iło w an iu poezji. M o ż n a by sobie w yobrazić cywilizację pragm atyków , których nie in te re su ją ani wielkie pytania filozofii, ani dzieła sztuki. Intele k tu a lista wśród E u rope jc zyków byłby w niej traktowany w po dobny sposób, j a k ja r o s z wśród kanibali. C yw iliz acja e u ro p e js k a rozwinęła się je d n a k w innym kierunku. Nie tylko ona zresztą. N a kontynencie eu ro p e j skim o d n ajd u jem y je d n a k szczególnie w yraziste wyjście p o z a egzystencję p ra g m a ty k ó w z d om inow aną przez konkretne kw estie biologicznego p rz etrw a nia. P oja w iło się ono jeszc ze przed chrześcijaństw em , kiedy starożytni Grecy
RED U K C JO N IZM PR A G M A TY CZN Y 371
pytali o arche i definiowali b ez w ym ia row e punkty, m im o iż p o d o b n a a k ty w ność intelektualna nie niosła ze so b ą pragm atycznych korzyści. C h rz e ś c ija ń stwo rozwinęło tę tradycję, podejm ując subtelne kw estie teologiczne, które nie interesow ały wcześniej Greków, o ra z szukając sp ec yficzne go p o łą c z e n ia jęz y k a matematyki i opisu obserw acji em pirycznych, co z a o w o c o w a ło p o
wstaniem fizyki teoretycznej. T a specyfika in telektualna w yra źnie o dróż nia tradycję kształto w a n ą przez myśl ch rz e śc ija ń sk ą od tradycji zna m ie n n y ch dla Babilonii czy Chin.
Inną w a ż n ą cechę tradycji chrześcijańskiej stanow i w y a k cen to w a n ie roli wartości duchow ych. Ich d o w artościow anie g e ne row ało na p e w n y m etapie odm ienne kryteria pragmatyki, w których ceniono przede w szystkim postaw y ujm ujące doskonałość m oralną człow ieka w odniesieniu do do sk o n ało ści B o ga. Z aró w n o greckie gnoti seauton, j a k i sokratejska tęsk n o ta za h a r m o n ią m oralną uzyskały nowy sens w chrześcijańskiej koncepcji m oralnej dobroci Boga, który w szystkich ludzi pow ołuje do św iętości. W tej specyficznej dla chrześcijaństw a perspektyw ie otw arcie na tra n sc e n d e n c ję idzie w parze z otwarciem na sacrum i poszukiw aniem osobistej świętości, której istoty nie sposób określić w kategoriach pragmatyki.
W stosunku do tej wielkiej europejskiej tradycji intelektualnej, kształtow a nej w ciągu wieków przez c h rześc ijaństw o, otrzym ujem y obec nie liczne p ro pozycje alternatywne, zdom inow ane przez pragm atyzm , w olny od b o g a c tw a odniesień aksjologicznych znam iennych dla przeszłości. U siłuje się w nim nierzadko zredukow ać bogactwo ludzkich wartości do je d n e g o c z y n n ik a p ra g matycznego, a na miejsce klasycznych w artości d u chow ych w p ro w a d z a się ich substytuty proponow ane przez N ew Age lub prz ez z s e k u la ry zo w an e w e r sje współczesnych m esjanizm ów . S ytuacja taka niesie p ro p o z y cję swoistej rew olucji a ksjo lo g iczn ej, w wyniku której może ulec istotnem u zu b o ż en iu bogaty świat w spółczesnej kultury przez to, że klasyczne kategorie aksjologii, obejm ujące p rzede wszystkim dziedzinę w artościow ań m oralnych, będ z ie się usiłowało zastępow ać ich substytutami czysto pragm atycznym i.
W próbach uzasadniania zm ierzających w tym kierunku ra dykalnych p ro pozycji pragm atyzm u często p o ja w ia ją się odsyłacze do g łębokich przem ian zachodzących we współczesnej kulturze. Te sam e przem iany sta n o w ią je d n a k również dziedzinę wnikliwej refleksji papieskiej, która k ieruje n a s z ą uw agę w stronę całkow icie różnych propozycji, nie zawsze in te rp re to w a n y c h id e n tycznie w zróżnicow anych kręgach odbiorców . T a k było np. z prz esłan iem Jan a P aw ła II przedstaw ionym w sanktuarium w M aria p o cs, podcz as p o bytu na ziemi węgierskiej w 1991 r. Papieskie słowa: „E u ro p a zna jduje się na p r o
3 7 2 ABP JÓ Z E F ŻYCIŃSKI
gu nowej ery, w której zjaw iskiem najbardziej w idocznym pozostaje przyna glające zaproszenie do je d n o ś c i ”3 wielu krytyków uw ażało za przejaw mesja- nizm u, pod o b n ie j a k s ły n n ą p a p ie sk ą hom ilię w y g ło szo n ą w G nieźnie. Inter p re ta cja tak a pozostaje bezp o d sta w n a m erytorycznie, jeśli uw zględnim y głę bokie przem iany spowodowane zarówno przez upadek komunizmu, ja k i przez re w olucję in form acyjną, która przekształciła j u ż świat w „glo b aln ą w ioskę” M cLuhana. U k a z u ją one em piryczne potw ierdzenie papieskiej tezy. Zjawisko tzw. m ondializacji, w której te same wzorce kulturowe, etyczne czy egzysten cjaln e o d d z ia łu ją na św iadom ość m ieszka ńców w szystkich kontynentów , ma swój w zm ocniony o d p o w ie d n ik na poziom ie kontynentu europejskiego w tej integracji postaw, która była niemożliwa w okresie żelaznej kurtyny czy muru berlińskiego. Nie należy je d n a k trak to w a ć tego zjaw iska j a k o nieuchronnej konieczności. W papieskiej wizji jedności rodziny ludzkiej nie należy oczeki wać na jedność niesioną przez tajem niczy determinizm praw historii lub przez nieu ch ro n n e o d działyw a nia społeczno-kulturowe. Te ostatnie m ogą prowadzić do bardzo różnych efektów , także tych, których istnienia obecnie naw et nie p odejrzew am y. Znam ienne jest, iż w swej teorii rozwoju społeczeństw a M arks nie uw zg lę d n ił w ogóle m ożliw ości w ystąpienia faszyzmu. Podobnie we w spółcz esn y ch predykcjach dotyczących przyszłej ew olucji społeczeństw m inim alizu je się rolę nac jo n a liz m ó w czy n astępstw a konfliktów z m niejszo ściam i j a k o takim i. P rzesadne nadzieje łączy się natom iast z rozwiązaniam i p ra g m a tyczno-a dm inistrac yjnym i, które m ają wydać owoc w postaci zjedno czonej Europy. Jan P aw eł II nie podziela rów nie optym istycznych prognoz i kładzie nacisk na sferę w artości duchow ych, które winny prow adzić do no wej Europy ducha, jed noczącej przedstaw icieli różnorodnych tradycji w obro nie tych sam ych wartości ludzkich. Tradycje te nie sta n o w ią prostej sumy za c h ow ań i postaw , które znalazły wyraz w historii rozw oju naszego kon ty n en tu. N ależy z tej historii w ykluczyć zarów no patologie totalitaryzm u, ja k i te p ropozycje aksjologiczne, w których podaw ano w w ątpliw ość godność osoby ludzkiej.
-1 H o m ilia p o d c za s msz y św. w M ariapo cs, 18 VIII 1991 r., „ L ’O s servatore R o m a n o ” , 19-20 VI I I 1991 r „ s. 6.
REDUK C JO N IZM PR A G M A TY CZN Y 3 7 3
II. PRAGMATYCZNE SUBSTYTUTY WARTOŚCI DUCHOWYCH
W wersji hum anizmu chrześcijańskiego, która znajduje szczególnie w n ik li we rozwinięcie w' nauczaniu J a n a P aw ła II, ja k o w artość c e n tra ln a j a w i się godność osoby ludzkiej. Przez odw ołanie do godności c z ło w ie k a i sp ec y ficz nych dlań wartości duchowych, w wizji tej wychodzi się poza zw y k łą p ra g m a tykę. W pro w ad za to w u rz ekając ą perspektyw ę, w której E u ro p a ducha, k o n tynuująca najpiękniejsze tradycje europejskie, jaw i się ja k o in te le k tu a ln a O j czyzna dla gatunku hom o sa p ien s na progu trzeciego ty siąclec ia c h r z e ś c ija ń stwa. W perspektyw ie tej a n im a l ratio n a le j a w i się ja k o istota c h ro n ią c a wartości, zatroskana o lu dzką ekologię ducha. K o n trp ro p o zy cje w stosunku do tego ujęcia niosą prace, w których albo usiłuje się szukać liberalnego su b stytutu m esjanizm u, albo też przedstaw ia się czysty pra g m a ty zm j a k o u k o je nie wszelkich aksjologicznych tęsknot człow ieka. P ie rw s z ą propozycję m ożna znaleźć w pracach Francisa Fukuyamy p rz edstaw iając ych d em o k ra cję lib e ra l n ą ja k o ostatnie stadium rozwoju historycznego4. Istnieją podstaw y, aby w ła śnie tę koncepcję uważać za przejaw zsekularyzow anego m esjanizm u, w któ rym u końca naszego tysiąclecia proponuje się liberalną wersję millenaryzmu. T w ó rcą i nauczycielem drugiej propozycji, sprow adzającej aksjologię do p o ziomu wartości pragm atycznych, pozostaje R ichard Rorty.
A nalizując obie sygnalizowane kontrpropozycje, trzeba pam iętać, iż m o g ą one przybierać wysoce in dyw idualną po stać u różnych autorów , dla których papieskie określenie „wartości duchow e” ja w i się jako rozmyte sem antycznie. Aby wyeliminować dom niem aną wieloznaczność, niektórzy z krytyków pap ie skiego ujęcia stara ją się unikać o d niesienia n aw et do w artości m oralnych, sugerując, iż dla dobrze funkcjonujących instytucji społecznych istotne są w y łącznie zasady pragm atyzm u, g w a rantujące re alizację w szystkich ce lów sp o łecznych uznanych przez statystyczną większość za ważne dla danej społeczno ści. W takiej perspektywie nawet wartościow ania etyczne m o g ą zostać uznane za zbędne, przykazanie „nie kra d n ij” będzie sprow adzone do p o ziom u w s k a zówek prakseologicznych, które c z y n ią z b ę d n ą ja k ą k o lw ie k w z m ian k ę o m o ralnym złu kradzieży. W innym nurcie prób sem antycznego z n e u tralizo w a n ia papieskich w ypowiedzi o „Europie d u c h a ” m ożna zauw ażyć dążenie do og ra niczenia wartości duchow ych do poziom u, z którego w y e lim in o w a n a zostaje ja k akolw ie k w zm ianka o sacrum w sensie p rz y w o łu ją cy m transcendencję. Podobne próby miały j u ż swe w cześniejsze odpow iedniki w tych k o n tro w e r
3 7 4 ABP JÓ Z E F ŻYCIŃ SK I
sjach, w których u s iłow ano interpretow ać teorie naukow e wyłącznie w kate g oriach p ragm atyzm u i instrum entalizm u, elim inując z nich tzw. terminy teo retyczne. Fiasko p o dobnych usiłow ań, popularnych pół wieku temu, u p o w a ż nia do p ro g n o z o w a n ia o przyszłości tych współczesnych propozycji filozo ficznych, w których usiłuje się reinterpretow ać aksjologię w duchu skrajnego pragm atyzm u.
III. „DYLEMAT TEORETYKA” W FILOZOFII NAUKI
T rudności zw iązane z przekładem term inów teoretycznych na język o b s erw acy jn y w yw ołały niepokój przede w szystkim wśród zw olenników for m alizacji teorii naukow ych, którzy poszukiw ali je d n o z n a c z n y c h interpretacji dla syntaktycznego aparatu standardowo pojętych teorii. Trudności te nie znie chęciły j e d n a k do p o szu k iw a n ia now ych koncepcji teorii, w których terminy teoretyczne zostałyby w y e lim inow ane ja k o zbędny balast. P ropozycje takie łączono najczęściej z pro g ram em instrum entalizm u5, według którego w nauce liczą się zjaw iska i wyniki obserw acji, a łączący te ostatnie kom entarz teore tyczny okazuje się nadbudow ą, w prow adzaną w imię konwenansów i podlega j ą c ą zm ianie po krytycznej rewizji tych konw enansów . W ujęciu instrum en talizm u teorie nau k o w e nie miały bynajm niej prow adzić do prostego skatalo g o w a n ia w yników obserw acji. Jego zw olennicy usiłow ali wykorzystać prace W, C raig a i F. P. R am sey a z dziedziny logiki do w ypra cow a nia now ych kon cepcji logicznej struktury teorii naukow ych. G łó w n ą ideę in sp iru jącą ich pro p o zycję stanowi postulat ekonom ii badań, w imię którego usiłow ano e lim ino wać z nauki formuły teoretyczne, uznane za przejaw spekulacji bliskich m eta fizyce. T ak w łaśnie arg u m e n to w ał w 1953 r. B. F. Skinner, utrzym ując, iż uniknie się w nauce „wielu nudnych i w yczerpujących d y g re sji” , jeśli na m iejsce schem atu: „o b se rw ac jej - interpretacja teoretyczna -^obserwacje-) wprowadzi się prostszy i bardziej praktyczny schemat: o b se rw a c je ( ^obserwa- c j e 2”6.
D ziesięć lat w cześniej podobne propozycje wysuwał na łamach „Psycholo- gical R e v ie w ” m. in. C. L. Hull, pytając: „Po co, naw et jeśli nie je s t to bez
5 N ie k tó r z y z a u to r ó w p o d e jm u j ą c y c h tę tem aty k ę nie określali sw eg o s tan o w isk a odn o śn ie d o s p o ru in s tru m e n talizm u z realizmem , p o m ij a ją c c ałk o w icie ep is te m o lo g icz n e asp ekty k o n tr o w e r s y j n y c h z a g a d n ie ń .
RED U K C JO N IZM PRA G M A TY C ZN Y 3 7 5
względnie szkodliwe, stosować wiele rów nań w ów czas, gdy w ystarczy je d
-*7
no ?” Znam ienny pozostaje fakt, iż podobnych propozycji nie p o djęli fizycy. Trudno byłoby bowiem traktować poważnie sugestie, by sprow adzić fizykę do prostego p o rów nyw ania w yników obserw acji. P ropozycje takie w y w oła ły n a tomiast zainteresow anie wśród przedstaw icieli dyscyplin o n iskim stopniu rozwoju teoretycznego. W tzw. paradoksie te o re ty zo w an ia zaczęli oni w y k a zywać, iż zarów no terminy, j a k i założenia teo re ty czn e należy u w a ż a ć za zbędne wówczas, gdy spełn iają one p o p ra w n ie o kreślone d la nich zadania, tzn. gdy prz y p o rzą d k o w u ją określonym w ynikom obserw acji inne wyniki p o twierdzane w praktyce badawczej. Z będność elem e n tu teo re ty czn e g o m a być konsekw encją faktu, iż - zgodnie z postulatami Skinnera - m ożna się o g ra n i czyć do ekonom icznego określenia relacji między samymi ob serw acja m i, c a ł kowicie pomijając „ideologiczny” kom entarz teoretyków. P odobne upra w ian ie nauki przypom inałoby gry dzieci korzystających z kom putera. D zieci m o g ą zwyciężyć naw et w rozgrywkach z inform atykam i, m im o iż n ie z n a ją o g ó l nych zasad funkcjonow ania kom putera. W ied z a ta k a byłaby dla nich rów nie bezużyteczna, j a k bezużyteczne miały być w p ro w ad za n e do nauki in te rp re ta cje teoretyków w ykraczające poza proste uogóln ien ia w y ników obserw acji.
Jeszcze m ocniejsza krytyka pozaobserw acyjnych elem entów teorii znalazła wyraz w tzw. dylem acie teoretyka. W ynikało z niej, iż elem enty teoretyczne są zbędne zarówno wówczas, gdy o k a z u ją się praw d ziw e argum e nty p r z y ta czane w paradoksie teoretyzow ania, j a k i w ów czas, gdy praw d ziw a je s t neg a cja tych argumentów. Dylemat teoretyka otrzym ał k la sy c z n ą postać w ro z w a żaniach C. G. Hempla. Pisze on: „Jeśli terminy i zasady danej teorii s p e łn ia ją swe funkcje, w ówczas s ą one niekonieczne, j a k to zostało w łaśnie wykazane. Jeśli natom iast nie spełniają one w łaściw ych im funkcji, to z c a łą p e w n o śc ią nie są konieczne. W przypadku określonej teorii albo jej term iny i zasady słu żą założonym celom, albo też nie. Przeto term iny i zasady dow olnej teorii są
o
n iekonieczne” .
C elem uniknięcia dodatkowych nieporozumień trzeba zaznaczyć, iż u ż y w a jąc wyrażenia „terminy i zasady” (term s a n d p rin c ip le s ), H e m p e l w y p o w ia d a się konsekw entnie o term inach teoretycznych oraz o p o d sta w o w y c h za ło ż e niach teorii, które nie stanowią uogólnienia w yników o bserw acji. Przy ocenie
C. L. 11 u 1 I. The P ro b le m o f I iite w e n in g V a ria b le s in M o la r B e h a v io r T h e o r y , „ P sy ch . R ev.", 50 ( 1 9 4 3 ), s. 284.
’ C. G. H e m p e 1, T he T h e o r e tic ia n 's D ilem m a , w: A sp e c ts o f S c ie n tific E x p la n a tio n a n d
376 ABP JÓ ZE F ŻYCIŃSKI
p o zornego paradoksu, który m a wynikać z dylem atu teoretyka, nie budzi za strzeżeń drugi człon w prow adzonej alternatywy. R zeczyw iście, gdyby wpro w adzone term iny teoretyczne czy arbitralne, nieuzasadnione założenia prow a dziły do oczyw istej niezgodności z wynikami obserw acji, nie m ożna by ich uw ażać za konieczny elem ent teorii naukow ych i należałoby poszukać ich lepszych o dpow iedników . Przypuszczenie, iż wszystkie elem enty teoretyczne w ym agałyby elim inacji z tego właśnie pow odu, w ydaje się nie tylko p ozba wione podstaw , lecz także w ysoce surrealistyczne. G łów ne zastrzeżenia pod w ażając e p ra w o m o cn o ść H em plow skiej wersji „dylem atu teore ty k a” kierują się w stronę pierw szego członu alternatywy, w którym przyjm uje się po p ra w ność an ty teoretycznyc h w y w odów Skinnera. W argum entacji tej przyjęto bez dow o d u tezę, iż j e d y n ą f u n k c ją sp ełn ian ą przez terminy teoretyczne je st wprow adzanie korelacji definicyjnych między różnymi terminami obserw acyj nymi. P rzyjęcie tej tezy dało podstaw ę do opinii o niekoniecznym charakterze ele m e n tó w teoretycznych, których obecność je st je d y n ie w ynikiem przyzw y cz a je n ia czy prz e ja w e m k o n w e nansów inspirow anych przez metafizykę. Tezę s ta n o w ią c ą p o d staw ę tego dylem atu m ożna zakw estionow ać przynajm niej z d w óc h pow odów :
1. R óżne term iny teoretyczne m o g ą być w jed n a k o w y m stopniu zgodne z w ynikam i d ostępnych obecnie obserwacji, a mimo to mogą odgrywać zasad niczo o d m ie n n ą rolę w procesie rozw oju nauki. Rozwój ten dokonuje się nie tyle dzięki opra co w an iu uogólnień w yników obserw acji, ile raczej dzięki w p ro w ad za n iu now ych założeń teoretycznych, prow adzących do predykcji obserw acyjnych, których bardzo często nie dostrzegano w m om encie form uło w a nia sam ych założeń. Ujęcia, w których założenia teoretyczne wychodziły je d y n ie w niew ielkim stopniu poza uogólnienie dostępnych obserwacji, okazy wały się z zasady m ało w artościow e heurystycznie. Ich obecność z reguły św iadczy, iż ok re ślo n a d ziedzina badań znajduje się na niskim poziom ie roz-
9
w oju te ore tyczne go .
2. Niezależnie od roli elem entów teoretycznych w rozwoju nauki, nie moż na ich u suw ać z poszczególnych teorii, jeśli się okaże, iż zbioru T 0, złożone go ze zdań obserwacyjnych teorii, nie m ożna ukonstytuow ać bez w p ro w ad ze nia term in ó w i założeń o charakterze teoretycznym . P ro b lem em do p rzebada nia p ozostaje więc kwestia, czy dla danej teorii T zbiór jej zdań obserw acyj nych T 0 m ożna utworzyć, odwołując się jedynie do pomocy słownika złożone go ze stałych logicznych i terminów obserwacyjnych. Przy próbie pozytywnej
REDUK C JO N IZM PR A G M A TY CZN Y 3 7 7
odpowiedzi na to pytanie usiłow ano w ykorzystać przede w szy stk im lemat Craiga udow odniony w 1953 r. w rachunku p r e d y k a t ó w 1 (l. L em a t ten, n a z y wany również tw ierdzeniem o interpolacji, orzeka, iż je śli w przypadku dwóch formuł A i B rachunku predykatów implikacja A - B je s t tw ie rd z e n ie m w tym rachunku, to istnieje form uła C zbudow ana wyłącznie z symboli w ystę
pujących w obu form ułach, a ró w nocześnie taka, iż im plikacje A C i C -*B
są twierdzeniam i rachunku predykatów.
D ługotrw ałe dyskusje nad p ró b ą w ykorzystania lem atu C raig a do e lim in a cji term inów teoretycznych zakończyły się ostatecznie fiaskiem . Ich wyniki podsum ow ał Carl G. Hempel, pisząc: „R ezygnacja z term inów teo retycznych niszczy prostotę teorii [...], gdyż zbiór postulatów im plikow a ny prz ez m etodę Craiga j e st zawsze zbiorem nieskończonym. N aw et w przypadkach, gdzie rze czywiście istnieje jak iś skończony p odzbiór [...], z którego m o żn a w y p ro w a dzić całą resztę, procedura C raiga nie doprowadzi do takiego podzbioru. Taka jest właśnie cena jej uniwersalnej stosow alności” . P ó źniejsze próby w y k o rz y
stania do tego samego celu tzw. formuły R am seya jeszc ze dobitniej p o d s u m o wał Bas van Fraassen, pisząc w The S cien tific Im a g e : „Trudno nie zakończyć konkluzją, że w szystkie tamte dyskusje o ak sjom atyzow alności w o g ra n ic z o nych słownikach, «terminach teoretycznych», tw ierdzeniu C raiga, «zdaniach redukcyjnych», «językach em pirycznych», «zdaniach e m piryc znych», zd a niach R am seya i C arnapa były, co do jednej, rozwiązaniami sztucznie zro d zo nych problem ów i okazały się nieistotne filo zo fic zn ie” 11. Ich po śre d n ia , nie zamierzona przez autorów, doniosłość filozoficzna znalazła wyraz w ukazaniu niemożliwości zrealizow ania am bitnych pro g ram ó w m etan a u k o w y ch . Istnieją powody, by a na logic zną ocenę sform ułow ać w odniesieniu do w spółczesnych prób zastępow ania kategorii aksjologicznych kategoriam i pragm atycznym i.
I V . P R Z E Z W Y C I Ę Ż E N I E C Z Y S T E G O P R A G M A T Y Z M U
W spółczesne projekty tzw. rew olucji aksjologicznej w y s tę p u ją p r z y n a j mniej w dwóch różnych w ariantach: indyw idualnym i społecznym . N ie są to warianty równow ażne. M ożna sobie w yobrazić sytuację, w której n ie p o w o
10 W. C r a i g, On A x io m a tiz a b ility w ithin a S y s te m , „J. o f Symb. L o g .” , 18 ( 1 9 5 3 ) , s. 30; mniej techniczne o m ó w ien ie z w y a k ce n to w a n ie m a k ce n tó w filozoficznych zob. t e n ż e , R e p la -
c em en t o f A u x ilia r y E .xpressions, „ P h ik R e v . ” , 65 (1 9 5 6 ) , s. 3 8 -55.
3 7 8 A BP JÓ ZE F ŻYCIŃSKI
dzenie pierw szego z w ym ienionych w ariantów szłoby w parze z w prow adze niem w ariantu drugiego. M iałoby to m iejsce w ów czas, gdyby elim inacja po j ę ć ak sjologicznych okazała się niem ożliw a na poziom ie interpretacji św ia to p oglądow ych, przyjm ow anych przez poszczególne osoby. R ów nocześnie je d n a k mogłyby fu nkc jonow ać struktury społeczne, w których łączono by neu tralność aksjologiczną państw a z je g o za angażow aniem (com m itm ent) pragma tycznym . W takim w łaśnie kierunku z d a ją się zm ierzać np. niek tó re z inter pretacji tekstów Fukuyam y, redukujące do m inim um refleksję nad aksjolo gicznym fun d a m e n tem demokracji liberalnej. K ontrpropozycję w stosunku do tego u jęcia w skazuje w izja fu ndam entów dem okracji ukaz y w an a w encykli kach Ja n a P a w ła II, zw łaszcza w C entesim us annus.
Isto tn a dla C en tesim u s ann u s teza o niem ożności zbudow ania demokracji bez fund a m e n tu aksjologicznego znajduje rów n o w ażn e sform ułow anie w in terpretacja ch wielu filozofów sp ołeczeństw a czy historyków idei. Owen C h a d w ic k w w ykładzie p rz edstaw ionym w Castel G andolfo podczas sesji po święconej d em okracji, zaw ężając papieską tezę do sfery moralności, argumen tuje: de m o k ra c ja nie m oże istnieć w państw ie, w którym nie respektuje się zasad moralnych. Ignorowanie tych zasad przekształcałoby takie państwo z ko nieczności w państw o policyjne, w którym g łó w n ą rolę odgryw ałyby
propa-i
ganda i system represji . Próba zredukow ania aksjologii do podzbioru warto ści prag m a ty czn y c h mogłaby przynieść co najwyżej n o w ą wersję tych syste m ów totalitarnych, które usiłow ały j u ż w naszym stuleciu poszukiw ać utopii ideologicznej za cenę ek spe rym entów na społeczeństwie. Sugestia, iż kolejny e kspe rym ent z now ą w e rs ją liberalno-pragm atycznej utopii przyniesie zdecy d ow a ne roz w iąza nie problem ów nurtujących odw iec znie ludzkość, pozostaje rów nie optym istyczna, j a k bezpodstaw na.
Ja k wyżej w spom niano, m ożna by szukać ja k ie jś reinterpretacji wartości m oralnych w ję z y k u wartości czysto pram atycznych. Pod w zględem m eto d o logiczn y m podobny redukcjonizm miałby j u ż swe precedensy w tych próbach, w których usiłuje się opisywać wartości estetyczne w kategoriach fizyki. M oż na by zapew ne usiłować opisywać kw artet smyczkowy H aendla w kategoriach cz ęstotliw ośc i odpo w iad a ją cy ch poszc zeg ó ln y m dźw iękom albo naw et przez o dw o łan ie do w skaźników tarcia charakterystycznego dla interakcji sm ycz ków i p o szc zególnych strun skrzypiec. P roce dura taka, rozw ijana na granicy groteski, po w o d o w a łab y istotne zubożenie w dziedzinie ludzkiego d o św iad
12 O. C h a d w i c k , D e m o k ra c ja a relig ia , w: E u ro p a i sp o łe cz eń s tw o o b yw a telskie, Znak, K r a k ó w 199 4, s. 136.
REDUKCJONIZM PRA G M A TY C ZN Y 3 7 9
czenia, elim inując z naszej egzystencji bogactw o doznań zw ią zan y c h z d o świadczeniem piękna. D ośw iadczenie to pozostaje tym bardziej istotne dla gatunku hom o sapiens, iż je g o genezę nierzadko trudno j e s t tłum aczyć w k a tegoriach biologicznej walki o byt. K ontem placja pejzaży w ysokogórskich nie daje z zasady przewagi w walce o byt, wręcz p rz eciw nie - m oże pro w a d zić do zagrożenia życia w w a runkach trudnej wspinaczki. W rażliw o ść na piękno nie prowadzi z reguły do korzyści pragm atycznych, natom iast m oże utrudniać egzystencję w środowisku wypranym z pod o b n ej w rażliw ości. K o n stru k c ja „rzeczpospolitej p ragm atyków ” , do której zabroniono by w stępu a rtystom czy etykom, oznaczałaby więc w praktyce istotne zubożenie natury ludzkiej. N o wym w zorcem anim al rationale stałby się w tej persp ek ty w ie c z ło w ie k j e d n o wymiarowy, dla którego jed y n y m kryterium w a rtościow ań byłyby korzyści pragmatyczne. M arksistow ska próba redukcji cz ło w ie k a do c a łoksz tałtu sto sunków społecznych im plikow ała w wielu konkretnych w y pa dkach p o d o b n ą m etodologię redukcjonizm u, w którym apriorycznie u siło w a n o sprow a dzać całe bogactwo ludzkich doznań do jed n eg o , w yróżnionego czynnika. P ow staje pytanie: W imię czego pow tarzać znane błędy m e todologic zne m arksizm u, wówczas gdy ich obrona wym aga głębokich an tropologicznych zniekształceń, czyniących m ożliw ym pom inięcie najbardziej istotnych dziedzin ludzkiego doświadczenia?
Należy przypuszczać, iż zw olennicy czysto pra g m a ty czn e g o m odelu społe czeństwa liberalnego skłonni byliby uznać potrzebę w artości estetycznych w tak pojętym społeczeństwie. O statecznie m ożna przyjąć pojęty szerzej prag matyzm, w którym chodzenie do teatru czy słuchanie muzyki okaz uje się ró w nież w a żną form ą pragmatyki społecznej. P o le m ik a na tem at roli wartości estetycznych w społeczeństw ie „ o d a k sjo lo g izo w an y m ” m oże się w ięc okazać formą czysto akademickiej dyskusji, w której literalne s fo rm u ło w a n ia przesła niają istotę treści. Dla dalszych analiz istotna pozostaje natom iast alternatyw a sform ułow ana przez C hadwicka: albo w ybierzem y p ań stw o d em o k ra ty czn e z fundamentem wartości moralnych, albo odrzucim y ten fundam ent i zostanie my skazani na państw o policyjne. T ak ie postaw ien ie pro b lem u s ugeruje n a tychmiast m etod o lo g ic zn ą m ożliw ość poszu k iw a n ia roz w iąza ń pośrednich, w których albo w prow adzano by w ukryciu fundam ent w artości m oralnych, albo też poszukiw ano by zabiegów interpretacyjnych, które p o zw oliłyby m a skować policyjny charakter przyjętego systemu. U znając obydw ie sugerowane możliwości za przejaw retoryki, dla której nieistotna je s t praw da, stajem y przed centralnym pytaniem: ja k ie dalsze n astęp stw a pociąga za s o b ą uznanie konieczności przyjęcia wartości m oralnych w dem okracji libera lne j?
3 8 0 ABP JÓ ZE F ŻYCIŃSKI
P ytanie to m oże uzyskać ró ż n ą odpow ied ź zależnie od zbioru u w a runko wań uzna nych za charakterystyczne dla p aństw a liberalnego. M ożna, kierując się sta ty s ty k ą i d o św iad c zen iem społeczeństw dem okratycznych, wyróżnić w makroskali zbiór zachowań, w których przejawiać się będ ą istotne dla społe cz e ń stw a p o jęcia spraw iedliw ości, uczciw ości czy odpow iedzialności m oral nej. W persp ek ty w ie tej uzasadnione m oże w ydaw ać się przekonanie, iż wola ustaw odaw cy, wyrażona za p o m o cą odpowiednich procedur demokratycznych, stanow i fu n d a m e n t konstytuujący wartości m oralne. B ezpodstaw ność p o dob nej opinii ujaw nia się jednak w ogólniejszej skali, kiedy p o ja w ia ją się skrajne sytuacje, do których m ożna odnosić m iano „sytuacji gra n ic zn y ch ” . W z o rc o wego przykładu może dostarczać aksjologia nazizmu. A d o lf H itler doszedł do władzy dzięki w ykorzystaniu dem okratycznych p ro c e d u r w yborczych. Gdyby w N iem czech lat trzydziestych przeprowadzono referendum , być m oże ograni c zono by w j e g o wyniku p ra w a m niejszości żydowskiej w taki sam sposób, w ja k i d r o g ą re fere n d aln ą usiłuje się dziś ograniczać prawo do życia dzieci nie narodzonych. P roces prz estępców hitlerowskich w N orym berdze w pro w a dzał odw o łan ie do prawa natury. Pojęcie to rodzi dziś niewiele m niejsze opo ry niż o d n iesienie do transcendentnego Boga. W obydw u w ypadkach u staw o d a w c a stw ierdz a jednak, iż ostatecznym fu ndam entem w artości i norm moral- n o -praw nych p ozostaje rzeczyw istość ontycznie p ierw otna w stosunku do re gulacji przyjętych w aktach praw nych określonej społeczności. Kiedy stw ier dzenia takiego zabraknie, choćby ze względu na m etafiz y czn ą doniosłość dok tryny uznającej istnienie Boga czy istnienie praw a naturalnego, p ojaw ia się pytanie nie mniej doniosłe w swych konsekw encjach: Skoro wola ustaw odaw cy stanow i o s ta te c z n ą norm ę moralności, a pluralizm kulturow y pozostaje faktem , który możem y je d y n ie stwierdzić, to czy skutkiem tego należy k onse kwentnie się pogodzić z w izją ludzkości, w której będ ą współistnieć społeczeń stwa dem okratyczne o głęboko zróżnicow anych systemach moralnych? Odrzu cenie takiej m ożliw ości prowadzi do uw ikłania się w w ew nętrzne niekonse kw encje. P rzy jęc ie zaś niesie perspektyw ę, w której - po uw zględnieniu nie zbędnych ograniczeń i dystynkcji prawnych - m ożna by dopuścić um iark o w a n ą postać kanibalizm u, pedofilię czy łag o d n ie jsz ą form ę linczu. M o żn a by je d o p u ścić w sytuacjach określonych raczej na poziom ie retoryki prawnej niż sem antyki p ozw alającej na ścisłą interpretację. Przykładu podobnej retoryki do sta rc z a ła w polskich w arunkach zliberalizow ana postać ustawy o przeryw a niu ciąży, mówiąc o „trudnej sytuacji ż y c io w ej” kobiety. P o dobna frazeologia stw arzała praktycznie nieograniczone m ożliw ości interpretacyjne. T ą sam ą praktyką in terp re tacy jn ą m ożna objąć wszystkie inne wartości, które ja w i ą się
RED U K CJO N IZM PRA G M A TY CZN Y 381
jak o fundamentalne w naszej cyw ilizacji. P erspe ktyw a w e jśc ia w etap ro z w o ju społecznego, w którym u spraw iedliw iano by kanibalizm czy pedofilię, m o że się wydawać surrealistyczna w kontekście obecnych u w a ru n k o w ań kulturo w y c h 13. Trzeba je d n a k pam iętać, że pół wieku temu, w p ersp ek ty w ie h itle rowskich eksperym entów medycznych, oceniano j e d n o z n a c z n ie negatyw nie eutanazję, a w odniesieniu do zachowań seksualnych j u ż obecnie często u siłu je się pow tarzać regułę, iż jest to dziedzina n a jbardziej oso b ista i nie m ożna
do niej w prow adzać żadnych ogólnych zasad, które n aruszałyby intym ność jednostki. Jeśli się przyjm ie - skądinąd popu lary z o w an e dziś w wielu p u b li kacjach - stanowisko egalitaryzm u, w którym bez w p ro w a d z a n ia j a k i c h k o l wiek dystynkcji czy ograniczeń twierdzi się, że w szystkie kultury s ą j e d n a k o wo praw om ocne i nie p odlegają m etasystem ow e m u w a rto ścio w an iu , to nie widać m erytorycznych podstaw , które m ogłyby u p ow ażniać do z a k w e stio n o wania prawa do istnienia kultur praktykujących kanibalizm. D o c h o d zim y więc konsekwentnie do paradoksu, który m ożna określić m ian em ka n ib a lizm u o- św ieconego. Brak odniesienia do transcendentnej podstawy wartości prow adzi w nim do m ożliwości praw nego z re habilitow ania i u s p ra w ie d liw ie n ia tych wszystkich postaw, które s kładają się na n ajcie m niejsz e karty w historii g a tunku ludzkiego.
V. TRANSCENDENCJA A GRANICE PRAGMATYZMU
C hrześcijańska wizja dem okratycznego sp ołeczeństw a b u d o w a n e g o na fundamencie wartości kontrastuje z czysto p ra g m a ty c z n ą konce p cją, w której głów ną rolę odgryw ają regulacje praw ne i działa n ia o c h a rak terze instytucjo- nalno-adm inistracyjnym. W prow ad za jąc opozycję m iędzy a k sjo lo g ic z n ą a czysto pra g m a ty czn ą w izją zjednoczonej Europy, należy zastrzec, że c h r z e ś cijaństwo ze swej natury nie m a charakteru antypragm atycznego. N ie tylko jest teoretycznie możliwy, lecz również znajduje często p ra k ty c z n ą realizację pewien typ pragm atyzm u, który budow any je s t na fun d a m e n cie w artości d u
*■' Z d a n ia lego b r o n iłb y m ty lk o w s e n s ie sta ty s ty c z n y m , w o d n i e s ie n i u d o sta ty s ty c z n ej większości społecznej. Z d a n y ch , k tó re p o d a je C h a rle s W. S o c a rid e s w swej p o lem ice z permi- sy w iz m em se k s u a ln y m , w y n ik a b o w ie m , iż n ie k tó r e z o ś r o d k ó w o p i n i o t w ó r c z y c h u s i ł u j ą j u ż o b e cn ie b ro n ić pedofil ii. T a k np. R e n e G u y o n S o c ie ty b ro n i tez y o k o n i e c z n o ś c i u w o l n i e n i a kontaktów se k su a ln y ch z j ak ic h k o lw ie k o granic zeń u w z g lęd n iają cy c h wiek. S o c a rid e s p o w o łu je się na roz p ro w ad z a n e prz ez to T o w a rz y s t w o ulotk i, w k t ó r y c h s lo g a n „sex b e f o re eight, o r i t ’s too late” wy raża po gląd y w zględnie k o n se rw a ty w n y ch działaczy. C. W. S o c a r i d e s, H om o-
3 8 2 A BP JÓ ZE F ŻYCIŃSKI
cho w y ch . Nie istnieje więc przeciw staw ienie między d u c h o w o śc ią a tym ty pem pragmatyzmu, który określa optymalne warunki realizacji w danym środo wisku wartości inspirowanych przez chrześcijańską wizję osoby ludzkiej z wła ś c iw ą dla niej s fe rą duchow ości. Problem pojawia się dopiero wówczas, kiedy term inu „ p ra g m a ty z m ” używ a się do oznaczania działań pozbaw ionych głęb szego fundamentu aksjologicznego, np. na poziom ie wartościowań moralnych, lecz n a staw ionyc h w yłącznie na wym ierne, em pirycznie obserw ow alne osią gnięcia. T ak pojęty pragm atyzm może przybierać przynajm niej dwie głęboko z różnicow a ne postaci:
1) pra gm a tyzm neutralny aksjologicznie, w którym nie kw estionuje się potrzeby u zn a n ia głębszych wartości, lecz rów nocześnie nie w prow adza się tych w artości z pow odu znikom ego rozw inięcia analiz na poziom ie aksjolo gicznym ;
2) pra gm a tyzm antyaksjologiczny, w którym podw aża się potrzebę w pro w adzan ia j a k ic h k o lw ie k w artości pozapragm atycznych, twierdząc, iż czysto p ra g m a ty czn a interpretacja ludzkich zachow ań prow adzi do interpretacji i ocen znacznie prostszych niż tradycyjne w artościow ania, a rów nocześnie w pełni satysfa k cjo n u jący c h intelektualnie.
Jako p aradygm atycznych przedstawicieli dwóch w ym ienionych stanowisk w ym ien iłem w cześniej F ranc isa Fukuyam ę i R icharda R o rty ’ego. Fukuyam a, ceniony j a k o autor bestsellera The E n d o f H isto ry a n d the L ast M an, nie jest b ynajm niej krytykiem aksjologii. Jego zainteresow ania intelektualne, zw iąza ne zarów no z p ra c ą w w aszyngtońskim S ekretariacie Stanu, j a k i w prestiżo w ym o ś rodku kom puterow ym , narzucały mu styl m yślenia, w którym p ro b le my codziennej pragmatyki cenione były znacznie wyżej niż abstrakcyjne d y s kusje o w artościach. Stąd też F ukuyam a znacznie w ięk sz ą wagę przypisuje wynikom dem okratycznych głosowań w parlam encie niż filozoficznym dysku sjom o hierarchii wartości. W jego perspektywie poznawczej anitnal ratio na le ja w i się ja k o p o te n c ja ln a m aszynka do zliczania parlam entarnych głosów. D e cyzje p a rla m entu m a ją z kolei w pływ na ludzkie zachow ania i wybory. W tym sprzężeniu zw rotnym zam yka się całość antropologii dla liberałów i pew n e kw estie aksjologiczne, elem entarne dla s tudentów pojętej klasycznie filozofii, m u s z ą tu pozostać bez odpowiedzi.
A p o te o z a d em okracji liberalnej, p raktykow ana w pragm atycznym p o d e j ściu Fukuyam y, odbiega daleko od społecznej refleksji Ja n a P aw ła II zawartej w en c yklika ch społecznych. O jciec św. akcentuje, iż - mimo pozytywnej oce ny odrzucenia m arksisto w sk ieg o modelu organizacji ekonomii i życia społecz nego - „K o śc ió ł nie proponuje żadnych m odeli” , gdyż konkretne propozycje
REDUK C JO N IZM PRA G M A TY CZN Y 3 8 3
winny uw zględniać c a łą złożoność u w a ru n k o w ań społecznych, g o s p o d a r czych. politycznych i kulturalnych, charakteryzujących poszczególne społeczeń stwa w różnych stadiach ich r o z w o j u 14. K ościół d o ce n ia zarów no zasady g o spodarki w o ln o ry n k o w e j15, ja k i „d e m o k rację j a k o system, który zapew n ia udział obywateli w decyzjach p o litycznych” 16. R ó w n o cz eśn ie je d n a k A utor C entesim us ann us akcentuje, iż d em okra cja może być rów nie ż n ad u ż y w an a przez wąskie grupy kierownicze, „które dla własnych partykularnych korzyści albo dla celów ideologicznych p rzyw łaszczają sobie w ładzę w p aństw ie” , stąd też autentyczna d em okracja w ym aga u w zględnienia godności osoby ludz k ie j17. Podobnie na poziomie ekonom icznym trzeba rów nie ż uw zględniać w y miar personalistyczny; nie m ożna traktow ać p rz ed sięb io rstw j e d y n ie ja k o zrzeszenia kapitałów, gdyż są one rów nież zrzeszeniem k onkre tnyc h osób
1 C
wnoszących zarówno organizację pracy, ja k i jej w ykonanie .
Uwzględnienie tych personalistycznych postulatów w ym aga o d n iesien ia do wartościowań o charakterze etycznym. Bez tych ostatnich trudno bow iem na poziomie czystej pragmatyki ocenić, czy elity kierow nicze nie n a d u ż y w a ją swej władzy, np. w celach ideologicznych, bądź też czy o soba ludzka nie je s t traktowana w sposób instrum entalny. N aw et gdyby ktoś u siło w a ł rozstrzygać te kwestie na poziom ie prawnych regulacji wolnych od w a rtościow ań, musi akceptować godność człow ieka czy je g o nienaruszalną wolność, które to war tości w yc h o d zą j u ż poza dziedzinę czystej pragm atyki w takim sensie, w j a kim ją rozum ieją Rorty czy Fukuyama.
A utor K ońca h is to r ii19 zdaje się nie dostrzegać tych p ro b lem ó w , gdyż w jego tekstach znajdujemy sielankow ą apoteozę d em okracji liberalnej. Twierdzi on, że spośród różnych typów rządów, które występowały w historii, od monarchii po faszystow skie i kom unistyczne dyktatury ob ec n eg o wieku, je d y n ą form ą rządów, która przetrw ała nien aru szo n a do końca obecnego stu
lecia, pozostaje dem okracja liberalna. Stąd też patrząc na sytuację społecz ną większości krajów, trzeba przyznać, że nie widać obecnie żadnej innej idei uniwersalnej, która mogłaby stanow ić w yzw anie dla liberalizm u.
14 C e n te sim u s a n n u s, 43, w: E n c y k lik i O jca Ś w ię te g o J a n a P a w ła II, Z n a k , K r a k ó w 1997, s. 678 n. W d a ls zy m cią gu cyt. j a k o C A i E n c y kliki.
15 T am że , w: E n c y k lik i, s. 679.
16 CA, 4 6 , w: E n c y k lik i, s. 683.
17 Tam że .
ls CA, 43, w: E n c y k lik i, s. 679. 19 F. F u k u y a m a (por. przy p is 4).
3 8 4 ABP JÓ ZEF ŻYCIŃSKI
W ielu krytyków p odejścia Fukuyam y twierdzi, iż praktykuje on jedynie u t o p i jn ą poetykę liberalizm u, a je g o p o dstaw ow e w nioski m a ją tak ą sam ą wartość, j a k - korzystające również z dorobku Hegla - prognozy M arksa o bli skości ideału: społecz eń stw a bezklasow ego. Polemiki p row a dzone wokół książki p o z o s ta ją interesujące przede w szystkim dlatego, iż u k az u ją głębokie różnice poglądów wśród samych sympatyków liberalizmu przy próbie szczegó łow ego określenia, cz y m j e s t w istocie liberalizm. W szyscy byliby skłonni z a p ro b a tą p rz y ją ć lib era ln ą wizję raju na ziemi, stan o w iąc ą happy end ludz kiej historii; praktycznie wszyscy u z n a ją w yższość liberalizm u nad faszy zm em czy dyktaturą. Kiedy jed n ak w grę wchodzi j u ż delikatna kw estia warto ściowań, nie sposób uniknąć pytania: Na jakiej podstaw ie m am y wyżej cenić liberalizm niż faszyzm ? O d p o w ie d ź byłaby prosta, gdyby przyjąć uniw e rsalne, obiektyw ne wartości, naturę ludzką, ład moralny określony przez B o ga. W książce F ukuyam y nie widać takiej m ożliwości, gdyż pisze on wprost o „w ygnaniu religii przez liberalizm ” . Nie w idać również, w ja k i sposób te wartości, których rolę akcentow ano w religijnej wizji świata, dałoby się zre k o n s tru o w a ć za p o m o c ą mechanizm ów właściw ych dem okracji liberalnej. P o zostaje nam przeto pragm atyka i aparatura do liczenia głosów, które w parla m entarnej debacie pow inny się obrócić przeciw faszyzm ow i czy innym for m om u w sp ó łc z e ś n io n y c h totalitaryzm ów. Użycie słowa „ p o w in n y ” zdradza już, b l i s k ą m etafizyce Hegla, wiarę w logikę społeczeństw a i racjonalność historii. Ci, którym nie została dana łaska tej wiary, m o g ą słusznie pytać: A co, je ś li społeczeństw o, opanow ane przez nudę i dobrobyt, zechciałoby w h a p p e n in g o w y m stylu pow ierzyć władzę charyzm atycznem u przywódcy, który łączyłby w sobie cechy osobow ości, powiedzmy, H itlera i Żyrinowskie- go? Jeśliby następnie ów przyw ódca zechciał wzbogacić struktury demokracji liberalnej przez u w z glę dnie nie bogac tw a dośw iadczeń tzw. d em okra cji ludo wej? N a jak iej podstaw ie zabronić mu praw a do eksperym entu, skoro dem o kra cja ludow a m iała prz ez tak długi czas wielu piew ców , także w kręgach wpływowych intelektualistów ? Ich sugestyw na retoryka może przecież okazać się w p ew nych w arunkach przekonująca. N a jakiej podstaw ie kw estionow ać ich oceny, nim jes zc ze p o ja w ią się, je d n o zn a czn e w swej w ym ow ie, następ stw a pra gm a tyczne przyjętych zmian system ow ych? P ojaw ia się tu znowu to samo pytanie o ostateczne kryterium obiektyw nych ocen, które - w mej opinii - w inny u w zględniać przynajm niej godność osoby ludzkiej ja k o wartość cen tralną. P o ja w ia się więc znow u py tan ie o p o dstaw ow e wartości moralne; bez nich utopijny raj liberałów m oże się łatwo przekształcić w kra inę zagubio nych w y g n a ń có w Ewy.
REDUK C JO N IZM PR A G M A TY CZN Y 3 8 5
Słabym punktem pragm atycznego p odejścia Fukuyamy pozostaje także b li ska Heglowi wiara w racjonalność procesów rozwoju historycznego. P ole m iz o wał z n ią j u ż P opper w The P o verty o f H isto ricism . U w z g lęd n iając zarów no jeg o krytykę, j a k i em piryczne dane przyniesione przez w yd a rzen ia 1989 r., można pytać: Kto 30 lat temu był w stanie ra cjonalnie prz ew idzieć , iż polscy marksiści p o rz u c ą bez słowa k om entarza „w iecznie ż y w e ” idee Lenina, by przyjąć socjaldem okratyczne tezy „renega ta” K a u ts k y ’ego? N a jak iej p o d s ta wie, po dośw iadczeniu rów nie irracjonalnych m etam orfoz, m o żn a w ykluczyć przypuszczenie, iż przy kolejnej zm ianie poglądów polscy socjalde m okraci zrezygnują z kosm opolity K a u ts k y ’ego, by na je g o m iejsce, tak sam o bez k o mentarza, w prow adzić rodzim e autorytety z kręgu w pływ ów M ie c z y sła w a M oczara i B olesław a T ejkow skiego? N ajbardziej istotnym bra k ie m pracy p o zostaje dla mnie je d n a k brak koncepcji osoby ludzkiej, św iata w łaśc iw y ch jej wartości i ocen moralnych,
Nam iastkę aksjologii stanowi u F ukuyam y m echanizm tym o s - pra g n ie n ia uznania. Jest to je d n a k szczątkow a aksjologia dla osób, u k tórych o d czucia moralne w ystęp u ją w form ie zanikowej. Sam F u k u y am a u z n a ł ten brak w ar- tykule P ięć lat pó źn iej włączonym do antologii A fte r H isto ry . P rzyznaje tam, iż wprowadzone przez niego H eglow skie kategorie p ojęciow e w ystarcza j ą wprawdzie, by odróżnić człow ieka od skały, a m ałpę od niedźw ie dzia; p o zo stają one je d n a k całkow icie bezużyteczne, by sch a rak tery zo w ać altruizm matki Teresy, kierującej się m otywem miłości Boga. W sum ie więc otrzym ali śmy zna m ie n n ą dla wielu współczesnych nurtów apoteozę liberalizm u, w k tó rym zaginął konkretny człowiek ze swym św iatem w artości i w y b o ró w m oral nych. Być może taka antropologia funkcjo n o w ałab y popra w n ie, gdyby przedstawiciele gatunku H om o sapiens zatrzym ali się na p oziom ie rozw oju właściw ym niem owlętom .
Jak wielokrotnie pow tarza w swym nauczaniu Jan P a w e ł II, de m o k ra c ja pozbawiona fundamentu obiektywnych wartości niesie ryzyko p rz ek ształce n ia się w dyktaturę. K ultywując sny o liberalnym raju, nie w olno w yciszać su mień za p o m o c ą ogólników ani też unikać e lem e n ta rn y ch pytań o wartości. W rozwoju gatunku H om o sapiens w a żn ą rolę odgryw ały w artości, dzięki którym człow iek budow ał świat poezji i filozofii, w a rto ścio w ań m oralnych, refleksji naukow ej, piękna. Z apom nieć dziś o tych w artościach i tworzyć j e d nowym iarow y świat autom atów do głosow ania oznaczałoby w praktyce p rz e
20 F. F u k u y a m a, R e fle c tio n s on „ T h e E n d o f H i s t o r y ”: F iv e Y e a rs L a te r , L ittle f ie ld A dam s, L o n d o n 1994, s. 2 3 9 -2 5 8 .
386 ABP JÓ ZE F ŻYCIŃSKI
p ro w a d zen ie am putacji kaleczącej zarów no naturę, j a k i kulturę człowieka. S tanow i to n aruszenie tych zasad „ekologii ludzkiej” , które Jan P aw eł II
wni-9 1
kliwie p rz ed staw ia na kartach C entesim us ann us" . N astępstw em tego może być d ehum aniz acja, w której człow iek traktow any je s t j a k o konsum ent lub p roducent, n a to m ia st ignoruje się je g o godność, w y m ag a ją cą w yjścia poza czysto p ragm atyczny poziom refleksji.
Ze zrozum iałych pow o d ó w stan o w isk a Fukuyam y nie należy traktować j a k o naczelnej kontrpropozycji w stosunku do papieskiej wizji oparcia no
wych struktur społecznych na wartościach duchowych. O d m ienną propozycję, ł ą c z ą c ą pra g m a ty zm z p ostm odernizm em , ro z w ija ją w spółcześnie sympatycy myśli R ich ard a R o r ty ’ego. Z daniem am erykańskiego neopragm atysty, należy odrzucić ja k o zbędny obiektywny ład, w którym istniałaby pojm ow ana metafi zycznie p ra w d a oraz uniw ersalne, ponadkulturow e wartości. „S połeczeństw o liberalne to takie, które zadow ala się nazyw aniem «prawdą» wszystkiego, co okazuje się być re zultatem [...] p o ty cze k ”22 intelektualnych, konfrontujących obszerne spektrum bronionych stanowisk. W tej perspektyw ie m ożna zastąpić ra cjo n aln ą dyskusję przez społeczne referendum , które stanowi j e d n ą z wielu d o p u szc zaln y ch potyczek. Z a szkodliwe uznaje natom iast Rorty nie tylko od wołanie do obiektywnych wartości moralnych, lecz rów nież do filozoficznych p o dstaw gw aran tu jący c h funk c jo n o w an ie społeczeństw a liberalnego. „Próby takie z a k ła d a ją bow iem istnienie jak ieg o ś naturalnego porządku tem atów i a rgum e ntów , który je s t pierw otny w stosunku do poty cze k ”" 1. Przyjm ując aksjo m aty cz n ie ontologię, w której wszystko je s t „potyczką” , autor pracy F ilo zo fia a zw ierciadło natury postuluje, by „uznać swój język, swoje sum ie nie, s w o ją m oralność i sw oje najw iększe nadzieje za przygodny w ytw ór” , przez k tó rą to d e c y z ję m ożem y „przyjąć obyw atelstw o idealnie liberalnego p a ń stw a ”24. W państwie tym nie głosi się obiektywnej prawdy filozofów, lecz upraw ia p o ję tą liberalnie poezję, a jak o czołow a dyscyplina intelektualna jawi się k rytyka literacka p ro w a d ząc a do ironizm u25. U topia liberalna ja w i się
ja-9
ko „kultura u p o e ty c z n io n a ” , a „liberalny ironista” , którem u w olność niesie
- ' C A , 38 n., w: E n c y k lik i, s. 6 7 2 -6 7 4 .
22 R. R o r t y, P rzy g o d n o ść , iro n ia i s o lid a r n o ś ć , S pacja , W a r s z a w a 1996, s. 83. 22 T a m ż e .
24 T a m ż e , s. 94. 25 T a m ż e , s. 120. 26 T a m ż e , s. 100.
REDUKCJONIZM PRA G M A TY CZN Y 3 8 7
nieuchronnie prawdę poprzez potyczki, m oże pow tórzyć za D ew eyem , że
7 7
„sztuka jest bardziej m oralna od system ów m o ra ln y c h ” .
Znany z em ocjonalnych ocen Ernest G ellner p o d su m o w u je lakonicznie podobne p ropozycje interpretacyjne przedstaw iane w kręgu w pływ ów R o rty ’ego, Derridy i Foucaulta. S w ą ocenę p o g lądów R o r t y ’ego za m yka w słowach: „straszliwie, głęboko niesłu szn e”28, a ja k o p o ciesz ając y fakt p rz y ta cza to, że od ujęć R o rty ’ego jeszc ze bardziej żenujące p o z o s ta ją pro p o z y cje Derridy, w którym widzi jedynie „kontrkulturowego k low na”29. Znacznie b ar dziej wyważony w swej krytyce pozostaje Leszek K ołakow ski. Z w ra c a on uwagę, iż w pragmatyzm ie R o rty 'e g o zatarte zostają różnice między zasadami wyrażającymi elem entarne normy moralne, np. „nie torturuj ludzi” , a k o n w e nansami savoir-vivre’u: „trzymaj nóż w prawej ręce”30. Zacieranie podobnych różnic prowadzi do intelektualnego regresu, w którym odw iec zne p y tania m etafizyczne człow ieka usiłuje się ukryw ać pod b ły sk otliw ym sloganem . U- czciwe intelektualnie uw zględnienie tych pytań prow adzi do ko n iecz n o ści podjęcia elem entarnych pytań o aksjologiczne podstaw y d em okracji. Jan P a weł II w swym przem ów ieniu w P arlam encie E u ro p e jsk im podkreśla, że na poziomie pragmatycznych regulacji społecznych nie m ożna zastąpić funkcji ludzkiego sumienia ani też „zaspokoić potrzeby prawdy i a b s o lu tu ”31. D o p ie ro uw zględnienie transcendentnego porządku dobra i praw dy p o z w a la d o strzec specyfikę ludzkiego bytu, p ierw o tn ą w stosunku do p ra g m a ty czn y c h rozstrzygnięć i społecznych u m ó w 32.
27 T am że , s. 104.
28 E . G C I I n e r. O św iecenie - tak czy n ie ś w: J. H a b e rm a s, R. R orty, L. K o ła ko w ski. Stan filo z o fii w sp ó łc ze sn e j, IFiS P A N , W a r s z a w a 1996, s. 112.
29 T am że , s. 117.
30 L. K o ł a k o w s k i . U w aga o s ta n o w is k u R o r t y ’ego, w: H a h e n n a s , R o n y , s. X I . 31 J a n P a w e ł I I . P rze m ó w ie n ia i h o m ilie , Z n ak , K r a k ó w 1997, s. 149.
3 8 8 A B P JÓ Z E F ŻYCIŃSKI
P R A G M A T I C R E D U C T I O N I S M
AS A Y E R S I O N O F C O N T E M P O R A R Y R E Y O L U T I O N IN A X I O L O G Y
S u m m a r y
T h e a u t h o r s u b j e c t s to c r itic is m th e a n ti - in te lle c tu a lis tic c o n c e p ti o n o f m an as a n im a l
p r a g m a tic u m a n d he d e f e n d s th e h u m a n ity 's ra tio n alis t h e r itag e th at is to a large d e g ree in-
s p ire d by the p r o p o sitio n that man - create d in G o d 's im a g e - s h o w s his sim ila rity to th e Cre- a to r by re fle x iv e , rati o n al a n d free act ions. T h e a u th o r p o in ts to a n e ce s s ity to refe r in the c u lt u r a l - s o c i a l s p a c e to a t r a n s c e n d e n ta l b asis o f va lu es, to th e f o u n d a ti o n o f m orał values, to th e o r d e r o f g o o d and tru th , and he w a r n s ag ain st th e d a n g e r s th at are b r o u g h t b y a p u r e ly p r a g m a ti c a p p r o a c h in w hich the main role is played by legał regula ti ons and actions that have an i n s t i t u t io n a l - a d m i n is tr a ti v e c h aracter.