ROCZNIK 2 (2010)
Dorota Felcenloben
Helena z Jaczynowskich Roth, „Czasy, miejsca, ludzie.
Wspomnienia z Kresów Wschodnich”,
oprac. Barbara Bielawska-Dębowska, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 2009, ss. 723
Jest rok 1964. Akcja dzieje się w Warszawie. Helena z Jaczynowskich Roth (1893-1980) zapisuje dwanaście zeszytów wspomnień. Przywołuje ziemiańskie zwyczaje, opowiada o rodzinie, wspólnie spędzonych chwilach. Zręcznie maluje obraz Polski w okresie międzywojennym, przedstawia tragedię I wojny światowej oraz traumę II wojny światowej. Czas przedwojenny bezpowrotnie minął, a Polska po 1945 r. nie była krajem próbującym się odbudować, tylko państwem powstającym na nowo.
z przeszłości rodzi się teraźniejszość i przyszłość
Autorka nie myślała o wydaniu swojej pracy. Motywem spisywania wspomnień były prośby dzieci. Najbliżsi pragnęli poznać przeszłość. Helena wydawała się ideal-ną bohaterką. Żyła na przełomie XIX i XX wieku. Pochodziła z bogatej ziemiańskiej rodziny mieszkającej na Grodzieńszczyźnie, pobierała domową edukację, wyjeżdża-ła za granicę, znawyjeżdża-ła języki obce, żywyjeżdża-ła w czasie zaborów, dwudziestolecia międzywo-jennego oraz przeżyła II wojnę światową. Przystosowywała się do różnych systemów politycznych przez 87 lat. Była mądrą i zaradną kobietą. W ostatnich słowach apelo-wała do swoich dzieci:
224 Dorota Felcenloben
Zdaje mi się, przede wszystkim to, że fortuna kołem się toczy, że wszystko to, co materialne, w proch się obraca. Jedynym dobrem, które trzeba zdobywać, to wykształ-cenie, a jedynym dobrem, o którego zachowanie trzeba walczyć, to dobre imię, kultura wewnętrzna i zewnętrzna, przekazywana przez pokolenia (s. 696).
Kreacja przeszłości
Helena z Jaczynowskich Roth w sposób czasem zabawny, a czasem poważny bu-duje drzewo genealogiczne. Opisuje zapamiętane osoby oraz te znane tylko z opo-wiadań babek. Konstruuje powiązania rodzinne Jaczynowskich i Rothów. Wspo-mnienia wypełnia cała plejada postaci. Eliza Orzeszkowa zapraszała małą Helenę na pogawędkę do swojego domu w Grodnie (obecnie znajduje się tam muzeum pisarki). Z Heleną Modrzejewską młoda Jaczynowska bawiła się na bankiecie. Au-torka wiele miejsca poświęca wspomnieniom na temat zwykłych ludzi. Przywołuje niemieckich i francuskich nauczycieli, guwernantki, lekarzy, sąsiadów. Z sentymen-tem pisze o lokaju Piotrze. W książce zawarte są bardzo cenne informacje na Z sentymen-temat codziennego życia ziemian. Autorka obala mit ziemiaństwa jako grupy społecznej wiecznie się bawiącej i bezkarnej wobec chłopa. Wyjątkowo ciekawymi wątkami są opisy świąt, podróży, przygotowania do zamążpójścia, zabawy domowe, żarty i tak bardzo popularne w XIX w. wyjazdy do uzdrowisk.
Helena z Jaczynowskich Roth we wrześniu 1939 r. miała czterdzieści sześć lat. Mimo wielu dyskusji odbywających się w rodzinnym gronie, autorka nie rozumiała, co się dzieje, czuła tylko, że nadchodzi inny, gorszy, a wręcz przerażający moment historyczny. Mimo próby przypomnienia sobie historycznych wydarzeń lub osób, niejednokrotnie myli postacie lub nie pamięta kontekstów. Uczciwie przyznaje, że w ówczesnym czasie nie wiedziała, kim byli gen. Władysław Bortnowski, dowódca Armii Pomorze, gen. Juliusz Rómmel, dowódca Armii Łódź, czy gen. Wiktor Thom-mée, dowódca twierdzy Modlin. Wielka polityka była poza jej zasięgiem, mimo że rozmawiało się o niej. Szczególne zasługi w kwestii analizy ówczesnych wydarzeń mieli ojciec autorki Stanisław Jaczynowski i jej mąż Konstanty Roth. To właśnie jego aresztowanie przez Rosjan było największą tragedią rozpoczynającej się wiel-kiej światowej zawieruchy. Nie było ważne, że rodzina straciła majątek, bo najbole-śniejsze wydarzenia rozgrywały się w sercu, które bardzo tęskniło za mężem. Opis ostatniego pożegnania, przygotowywania kożucha i skarpet to piękne wspomnienie Konstantego, człowieka, który dla Heleny był uosobieniem wielu cnót.
II wojna światowa była dla autorki czasem wielkiej próby. Najcięższe chwile ro-dzina przetrwała dzięki bezinteresownej pomocy sąsiadów, przypadkowych osób oraz chłopów wcześniej pracujących w majątku. Mimo próby deprecjacji ziemian i chęci zbuntowania chłopów przeciwko dawnym panom, wielu z nich wykazywało się mądrością i chęcią pomocy tym, których w ówczesnym czasie wcale nie
musie-225 Helena z Jaczynowskich Roth…
li wspierać. Helena wielokrotnie podkreśla ten fakt na kartach swoich wspomnień. W czasie dzielenia ziem należących do rodziny autorka zachęcała dawnych pra-cowników do korzystania z okazji, ponieważ sami kiedyś na ich sukces i dobrobyt pracowali.
Helena posiadła zdolność zapamiętywania szczegółów i opowiadania o nich z wielkimi emocjami, jednak jej egzaltacja niejednokrotnie zaciemnia obraz istotne-go wydarzenia.
Historia bez ludzi umiera
Czytając wspomnienia, bardzo łatwo wyobrazić sobie życie w przeszłości. Hi-storię budują ludzie. Nie ci z pierwszych stron gazet, nie wielcy bohaterowie, któ-rych dobre imię sławią podręczniki szkolne, ale ci zwykli, przeciętni i normalni. To właśnie dzięki takim osobom poznajemy historię życia codziennego. Wspomnie-nia czyta się jak dobrą powieść, ale ze świadomością tego, że wydarzeWspomnie-nia działy się naprawdę. Dzięki nim łatwiej rozumieć człowieka, jego emocje, rozterki i radości. Jest jeden warunek. Muszą być napisane poprawną, prostą i zrozumiałą polszczy-zną. Wydawałoby się, że problemu nie ma. Istnieją wydawnictwa, a w nich pracują wprawieni redaktorzy, którzy pięknie poprawiają tekst. Rodzi się jednak pytanie: na ile można ingerować w dzieło? Barbara Bielawska-Dębowska podjęła się mozolnej pracy redaktorskiej nad wspomnieniami Heleny Roth. Zeskanowała 12 brulionów i kawałek po kawałku rozszyfrowywała trudno czytelne litery. Chciała jak najmniej ingerować w źródło. Bez skutku. W tekście zmieniono pisownię niektórych słów, część wątków, zdaniem redaktorki mniej ważnych, wykreślono. Wspomnienia opa-trzono tytułami, podtytułami oraz przypisami. Redaktorka w bardzo pomysłowy sposób dokonała graficznej przeróbki tekstu. Kursywą oddzieliła zdarzenia bieżące od wspomnień. Wprowadziła akapity, korektę ortograficzną, usunęła powtarzające się wątki i dołączyła ikonografię. Wszystko po to, aby dodać wspomnieniom atrak-cyjności. Wykazała się przy tym wielkim zaangażowaniem. Odbyła kilka wycieczek śladami autorki. Przemierzyła Polskę i Białoruś. Szukała materiałów biograficznych i ikonograficznych. Dzięki pomocy Piotra Rotha-Jaczynowskiego, wnuka Heleny, za-poznała się z materiałami rosyjskimi oraz licznymi aktami sporządzonymi w Grod-nie, Brześciu i Wierzchowicach. Praca Barbary Bielawskiej-Dębowskiej to nie tylko solidna redakcja techniczna, ale również redakcja merytoryczna. Wiele opisanych wydarzeń zostało opatrzonych przypisami, które ułatwiają czytelnikowi orientację historyczną i pozwalają zapoznać się z życiorysami osób opisanych przez Helenę z Jaczynowskich Roth.
226 Dorota Felcenloben
urwane dzieje
Helena Roth w 1944 r. uciekła przed frontem do Lublina, znalazła tam zatrud-nienie dla siebie i synów. Wspomnienia skończyła na 1947 r., kiedy postanowiła udać się do pracy do Brzegów pod Kielcami. Nie chciała pisać dalszych losów. Pisała: „co i jak było dalej, wiecie dobrze sami, więc nie ma celu pisać dalej” (s. 694).
Dziś pokolenie ziemian nieuchronnie odchodzi. Zachowane wspomnienia są zatem nieocenionym źródłem do badań nad losami tej warstwy społecznej od roz-biorów po czasy współczesne. Większa część z nich nie opowie swoich dziejów, ale mogą to uczynić ci, którzy jeszcze pamiętają zasłyszane historie – ich dzieci i wnu-ki. Nasuwa się spostrzeżenie skierowane do historyków badających współczesność: „traćcie czas” na zwykłych – jeszcze żyjących – świadków.