Wotanic z WcfyniA
Bojiamifi 3 Bo.iuiti
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Fotografie na okładce:
s. I: Kościół parafialny w Korcu, 13 czerwca 2009 r. (fot. Irena Androszczuk}
s. II: Koncert w katedrze łuckiej w dniu 12 maja 2009 r.
(fot. ks. Witold Józef Kowalów}
s. III: Biskup Walerian Protasewicz (fot. Krzysztof Drozd}
s. IV: Maki w Brodowie k. Ostroga, miejscu urodzenia Jana Pawła
Woronicza (fot. ks. Witold Józef Kowalów}
Nr 3 (88)-B Rok 15 Maj-Czerwiec 2009
KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE ŁiC''
Wołanie z Wołynia
B ojkihhh 3 Bojiuni
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Dwumiesięcznik
Wohwiiez
WofyruA - BojiaHHH 3 Bojiuhi Pismo założone w 1994 roku. Założyciel i wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu na Wołyniu.Redaktor naczelny: ks. Witold Józef Kowalów.
Redakcja: Irena Androszczuk, ks. Władysław Czajka, Irena Dejneka, ks. Grzegorz Draus, ks. Józef Kozłowski, Ludmiła Poliszczuk, ks. Waldemar Szlachta, Inna Szostak, ks. Andrzej Ścisłowicz.
Redakcja publikuje materiały nie zawsze podzielając poglądy ich autorów.
Zamieszczone w piśmie materiały mogą być przedrukowywane z podaniem źródła.
Adres redakcji:
53 Byjr. KapnaineBnna, 1
35800 m. OcTpir, PiBHeHCbKa oóji. YKpaina
®&Fax + 380 (3654) 2-30-38 E-mail: kovaliv@ostroh.uar.net Świadectwo rejestracji: RW nr 187 z 15 maja 1997 r.
ISSN 1429-4109
Wydawca wersji polskojęzycznej:
53 Ośrodek “Wołanie z Wołynia”, skrytka pocztowa 9, 34-520 Poronin http://www.wolaniecom.parafia.info.pl/
Czasopismo dofinansowano ze środków Senatu RP dzięki pomocy
Fundacji
“Pomoc Polakom na Wschodzie”.
Dobroczyńców prosimy o wpłaty na konto:
Stowarzyszenie Ośrodek
“Wołanie z Wołynia”
PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001
“Wołyński Słownik Biograficzny”:
http://wolynskislownikbiograficzny.blox.pl/
“Dziennik pisany nad Horyniem”:
http://ostrog.blox.pl/
itt. 2 AUj-ŁZyzludec 2009 t. U/ołeznle y IMołynia nt 3 (88)
SPIS TREŚCI
s.3-5: Ks.Witold Józef KOWALÓW,Inauguracja InstytutuBadań s. 6:
s. 7:
Kościelnych w Łucku
Z założeństatutowych InstytutuBadań Kościelnych
BENEDYKT XVI, CzcigodnemuMojemu Bratu Marianowi s. 8:
Jaworskiemu Kardynałowi ŚwiętegoKościołaRzymskiego...
Ks. Witold Józef KOWALÓW,„Módlcie sięza swoich s. 9-10:
kapłanów”
Bp Marcjan TROFIMIAK, Kościół polski czy Kościół ukraiński?
s. 11: Ks. Mieczysław MALIŃSKI,Kształtowanie charakteru s. 15-16:
s. 17:
w codziennym życiu
Agnieszka RATNA, Whołdzie Igorowi Strawińskiemu Ks.Witold JózefKOWALÓW, Pamięćczynów ważniejsza s. 18-19:
s. 20-21:
od symbolicznego światełka
0. AdamDOBRZYŃSKI OP, Niechciani męczennicy Ks. WitoldJózef KOWALÓW, „Narodne hulannia”
s.21:
na grobach
Ks. Witold Józef KOWALÓW,Prośbao modlitwę s. 22-29:
s. 30:
s. 31-33:
s.33-36:
s.37-39:
zaKozakówi chłopów...w kościołach obwodurówieńskiego Jerzy JELEŃKOWSKI, Zagładaparafii Kąty, maj 1943 JacekDYTKOWSKI, Postawa na medal
Marek A. KOPROWSKI, Ks. Antoni Andruszczyszyn
Andrzej GACZOŁ, Łuckoddał hołd polskiemuarcheologowi Maria ŻMIGRODZKA, „ Bo u Chrystusa my na ordynansach, s. 40:
słudzy Maryi... ”
Ks. Witold Józef KOWALÓW,Rozpoczęcie restauracji
s. 41-43:
s. 44:
s. 45:
s. 46-48:
trzeciego ołtarzabarokowego w kościele farnym w Ostrogu na Wołyniu
Andrzej FITZKE, Sentymentalne wspomnienia z Podhajec Litaniado św. Urszuli Ledóchowskiej
KronikaParafii Ostrogskiej
KrzysztofRafał PROKOP, Walerian Protasewicz1549 -1556
Wołanie J Wołynia nt 3 f88j Ahzj-Ć^etuńec 2009 t. itt. 3 Zżycia Kościołana Wołyniu
INAUGURACJA INSTYTUTU BADAŃ KOŚCIELNYCH W ŁUCKU
We wtorek, 12 maja 2009 r., w Łucku na Wołyniu odbyło się podpisanie porozu
mienia o współpracy pomiędzy Katolic
kim Uniwersytetem Lubelskim im. Jana Pawła II i Wołyńskim Uniwersytetem Na
rodowym im. Łesi Ukrainki oraz uroczy
sta inauguracja Instytutu Badań Kościel
nych. Oba te wydarzenia odbyły się w auli Wołyńskiego Uniwersytetu Narodowego im. Łesi Ukrainki w Łucku.
Przed podpisaniem umowy o współ
pracy pomiędzy uniwersytetami w Łuc
ku i Lublinie zabrał głos bp Marcjan Tro
fimiak, ordynariusz rzymskokatolickiej diecezji łuckiej i przewodniczący zarządu Instytutu. Pasterz Wołynia przypomniał, że Sługa Boży Jan Paweł II podczas Mszy św. wygłoszonej 7 czerwca 1999 r. w Byd
goszczy wezwał wszystkie episkopaty do zbierania świadectw o tych, którzy odda
li życie za Chrystusa. Wiek XX ma swo
ją wielką martyrologię także na Ukrainie.
Bp Marcjan wyraził spodziewanie, iż pra
ca Instytutu Badań Kościelnych w Łucku będzie owocna, gdyż do Rady Naukowej instytutu zgodzili się wejść wybitni na
ukowcy. Biskup Trofimiak powitał uczest
ników i gości wydarzenia: duchowień
stwo katolickie, naukowców oraz władze samorządowe Ukrainy i Polski, Konsula Generalnego RP w Łucku.
Podpisanie porozumienia o współpra
cy pomiędzy ukraińską i polską uczelnia
mi zostało uczynione przez ks. prof. Sta
nisława Wilka - rektora Katolickiego Uni
wersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i p.
Ihora Kocana - rektora Wołyńskiego Uni
wersytetu Narodowego im. Łesi Ukrainki w Łucku. Następnie obaj rektorzy wygło
sili krótkie przemówienia. Po nich prze
mówił Mykoła Romaniuk, przewodni
czący wołyńskiej obwodowej administra
cji państwowej, który powiedział że jest dumny, że to wydarzenie odbyło się na tej ziemi.
Następnie odbyła się druga prezen
tacja (pierwsza odbyła się podczas IV Forum Teologów Europy Środkowo- Wschodniej w Łucki 9-12 października 2008 r.) oraz inauguracja Instytutu Ba
dań Kościelnych w Łucku, placówki któ
ra powstała w ubiegłym roku dzięki sta
raniom kurii diecezji łuckiej obrządku ła
cińskiego. Dr hab. Włodzimierz Osadczy - kanclerz Europejskiego Kolegium Pol
skich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lu
blinie oraz dyrektor Instytutu Badań Ko
ścielnych w Łucku - po wprowadzeniu hi
storycznym przedstawił zadania Instytutu.
Pierwszorzędnym celem działalności In
stytutu Badań Kościelnych jest prowadze
nie działalności naukowej, zbieranie, za
bezpieczenie, opracowywanie analitycz
ne oraz popularyzowanie spuścizny histo
rycznej Kościoła katolickiego, a także in
nych Kościołów chrześcijańskich na tere
nie Ukrainy. Mówca ukazał możliwości działania i perspektywy Instytutu Badań Kościelnych w Łucku.
Swoje wystąpienie Włodzimierz Osadczy zakończył prezentacją książki swego autorstwa pt. „Władyka Markijan”
(Lublin - Łuck 2009). Jest to wywiad- rzeka z ordynariuszem diecezji łuckiej o historii i dniu dzisiejszym Kościoła kato
lickiego na Ukrainie. Bp Markijan (Mar
cjan) Trofimiak - znany jako „Ksiądz Ma
rek” - przed przyjęciem sakry biskupiej w 1991 r. przez 17 lat był stróżem kościoła w Krzemieńcu. Książka ukazała się w wy
dawnictwie KUL, otwiera serię „Świad
kowie wiary na Wschodzie” i jest po
święcona męczennikom wołyńskim w 65.
rocznicę tragedii ludobójstwa (chociaż w
itr. 4 Alaj-^erwiec 2009 r. U/ołanie y U/ołynia nr 3 (88)
Podpisanie umowy o współpracy pomiędzy Katolickim Uniwersytetem Lubelskim im. Jana Pawia II i Wołyńskim Uniwersytetem Narodowym im. Lesi Ukrainki tym roku obchodzimy 66. rocznicę).
Dyrektor Włodzimierz Osadczy przed
stawił członków Rady Naukowej Instytu
tu, którymi zostali: bp Marcjan Trofimiak, bp Mychajił (Zinkewycz), ks. rektor Sta
nisław Wilk, rektor Ihor Kocan, prof. Je
rzy Kłoczowski, prof. Mykoła Żułyńś- kyj, ks. prof. Mirosław Kalinowski, aka
demik Dmytro Stepowyk, ks. prof. Cele
styn Stanisław Napiórkowski OFMConv., ks. prof. Roman Dzwonkowski SAC, Ja
rosław Stoćkyj, Andrzej Gil, Leonid Ty- moszenko, Waldemar Piasecki, ks. Wal
demar Żurek. Jako ostatniego wymienił ks. Witolda J. Kowalowa, którego nazwał prekursorem tych badań, jakie podejmu
je Instytut.
Na zakończenie uroczystości odbył się wykład inauguracyjny prof. Dmytra Stepowyka z Kijowskiej Akademii Du
chownej Ukraińskiego Kościoła Prawo
sławnego Patriarchatu Kijowskiego. Aka
demik Dmytro Stepowyk powiedział, iż
Wołyń nie powinien być terenem konflik
tów pomiędzy katolicyzmem i prawosła
wiem, pomiędzy polszczyzną i ukraińsko- ścią, a spotkania tychże. Odwołując się do wspólnych korzeni Europy prof. Ste
powyk powiedział, iż „stworzenie Insty
tutu Badań Kościelnych przy diecezji łuc
kiej na prawosławnym Wołyniu to symbol przyszłej jedności, (...) aby nigdy nie po wtórzyło się licho 1945 roku... Powinni śmy być chrześcijanami bez przymiotni
ków”.
Po obiedzie w auli głównej uniwer sytetu uroczyście rozpoczęto Juwenalia (które tutaj mają nazwę Dni Nauki) na Wołyńskim Uniwersytecie Narodowym im. Łesi Ukrainki.
Po południu w katedrze rzymskoka tolickiej pw. św. Apostołów Piotra i Paw ła odbył się koncert, a wieczorem zosta ła odprawiona uroczysta Msza św. której przewodniczył ks. bp Marcjan Trofimiak.
Wołanie j Wołynia nz 3 (88^ Ałaj-ł^eturiec 2009 z. itz. 5
Pamiątkowa fotografia ks. rektora Stanisława Wilka i ks. bpa Marcjana Trofimiaka z łuckimi bandurzystkami
Z okazji inauguracji Instytutu Bp Mar
cjan napisał znamienne słowa, które na
leży tu przypomnieć: „Wielbimy Boga za wielkie rzeczy, które nam uczynił. Lecz również należy głęboko pochylić czoła przed tymi, którzy wiarę ustrzegli, prze
chowali ją, przekazali ją nam - pokole
niu powojennemu. Należy pochylić czo
ła przed tymi, którzy w czasach najpo
tworniejszego terroru, kiedy opuszczały się najsilniejsze ręce i truchlały najmęż
niejsze serca, wiary nie zgubili, nie stra
cili nadziei.
Należy pochylić czoła przed bohater
skimi księżmi, którzy jak Abraham uwie
rzyli wbrew nadziei i stali się ojcami licz
nych narodów.
Należy pochylić czoła przed naszymi ojcami i matkami, którzy przekazali nam dar wiary świętej jako największy skarb”.
Wypada mi, w imieniu redakcji „Woła
nia z Wołynia”, Ośrodka „Wołanie z Wo
łynia” i swoim własnym, wyrazić radość z powstania Instytutu, który w swych zało
żeniach jest pokrewną nam instytucją. Po
dobnie, jak dyrektor Włodzimierz Osad
czy, wyrażam nadzieję na współpracę dla wspólnego dobra.
ks. Witold Józef Kowalów fot. autora
itt. 6 Alaj-^etwlac 2009 t. U/ołanie j U/ołynia nt 3 {88j
Dziedzictwo
Z ZAŁOŻEŃ STATUTOWYCH INSTYTUTU BADAŃ KOŚCIELNYCH
Pierwszorzędnym celem działal
ności Instytutu Badań Kościelnych jest badanie, zabezpieczenie oraz po pularyzowanie spuścizny historycz nej Katolickiego, a także innych Ko
ściołów na terenach Ukrainy, a po przez to również sprzyjanie realizo waniu potencjału naukowego i twór
czegoczłonków Instytutu.
Główne kierunki działalności In
stytutu są:
- gromadzenie oraz upowszechnie nie informacji odpowiadającej celom działalności Instytutu, w tym przy po
mocy przedsięwzięć kulturowo-spo- łecznych;
- upublicznienie swojej działalno ści w masmediach;
- badanie archiwaliów oraz mate
riałów znajdujących się w bibliote
kach;
- organizowanie i pilotowanie pro
jektówbadawczych;
- przygotowanie, porządkowanie i publikowanie wyników przeprowa dzonych badań;
- upowszechnienie wiedzy nauko
wej;
- uczestnictwow kształtowaniu po lityki państwowej, wytycznych i kie runków jej rozwoju w zakresie eduka
cji,nauki oraz wolności sumienia;
- działalność kulturowo-oświato- wa;
- współpracaz innymi podobnymi ośrodkami i organizacjami, uczestnic
two, organizowanie i pilotowaniekon
ferencji, sympozjów krajowych i mię
dzynarodowych.
Działalność naukowa i badawcza Instytutu Badań Kościelnych realizo
wanajestpoprzez:
- organizowaniei przeprowadzenie projektów badawczych w zakresieza
chowania oraz popularyzowania dzie
dzictwa historycznego Katolickiego i innych Kościołów na Ukrainie;
- działalność wydawniczą;
- pozyskiwanie niezależnych pra cowników naukowych dla przeprowa dzenia pracy badawczej;
- pomoc w opracowaniu i realizo
waniu ogólnopaństwowych, regional nych, lokalnych i międzynarodowych programów ukierunkowanych na za
prowadzenie i rozwój ładu i harmonii w stosunkachmiędzyludzkich oraz na
ulepszenie sytuacji społecznej, ekolo
gicznej i ekonomicznejw kraju;
- współdziałanie z organizacjami państwowymi i publicznymi, ośrod
kami naukowymi i edukacyjnymi, związkami politycznymi, stowarzy szeniami i osobami fizycznymi na Ukrainiei zagranicą;
- sprzyjanie w organizowaniu i przeprowadzeniu seminariów, konfe rencji i warsztatów;
- założenie centrów informacyj nych i środków komunikacji społecz
nej;
- współdziałanie z zagraniczny mi ośrodkami naukowymi w zakresie wymiany pracowników naukowych
dla realizowania projektów i przepro
wadzenia badań.
O<XXXXXXXX>O<XXXX>
U/ołasue j U/ołynia nz 3 ('SSj Alaj-Ć^ezuriec 2009 z. itz. 7
Słowa Pasterza
Czcigodnemu Mojemu Bratu MARIANOWI JAWORSKIEMU
Kardynałowi Świętego Kościoła Rzymskiego
AEmerytowanemu Arcybiskupowi Lwowskiemu obrządku łacińskiego
Wkrótce przypada, Czcigodny Mój Bracie, radosny srebrny jubileusz twojego Biskupstwa.
Dlatego Kościół Lwowski obrządku łacińskie
go, w którym się urodziłeś i wspaniale speł
niałeś twojąposługę duszpasterską, napełni się szczególną radością. Ale z pewnością cieszyć się będzie z tobą również przezacna wspólnota katolicka Polski, która poznała cię jako wybit
nego duszpasterza i nauczyciela i przez czter
dzieści lat doświadczyła twej gorliwej działal
ności. Korzystając więc z tej nadarzającej się okazji, Ja także chętnie pragnę okazać ci przez ten list Moje uczucie i duchową obecność i po
winszować ci tego szczęśliwego jubileuszu i całego owocnego apostolatu.
Nie mogę też pominąć milczeniem tej słodkiej i mocnej więzi przyjaźni, jaka łączyła z tobą Mojego Czcigodnego Poprzednika Słu
gę Bożego Jana Pawła II. On znał twoje nie
zwykłe zalety i twoją gorliwość i biegłość w spełnianiu spraw kościelnych. Dlatego z peł
nym zaufaniem powierzył ci niełatwe zadanie kierowania Kościołem Lwowskim obrządku łacińskiego, a jednocześnie towarzyszył ci du
chowo i wspierał modlitwami. A potem, jak
by udzielając ci zasłużonej pochwały, dołączył cię do grona Kardynałów, najpierw in pectore, a następnie publicznie.
Jako dobry i wiemy Pasterz, z łatwością pozyskałeś sobie szacunek duchowieństwa i ludu, a także cieszyłeś się wielkim poważa
niem u władz świeckich i Braci w Biskupstwie:
z tego powodu nie należy się wcale dziwić, że wierni, umocnieni silnym prowadzeniem i do
brym przykładem wytrwałego Pasterza, wzra
stali w wierności oraz jaśnieli wiarą nadzieją
i miłością. Ponadto przez wiele lat należycie pełniłeś także funkcję Przewodniczącego Kon
ferencji Episkopatu Ukrainy.
Ja zaś pragnę w szczególny sposób po
chwalić twoją jasną i zdrową naukę i twoje sy
nowskie przywiązanie do Chrystusa i Jego Ko
ścioła oraz głęboką miłość do Mnie i Stolicy Apostolskiej, której sam osobiście doświad
czyłem.
Wiedz przeto, że w dniu dwudziestym trze
cim czerwca, to jest w wigilię Narodzenia św.
Jana Chrzciciela, w dniu srebrnego jubileuszu twojego Biskupstwa będę pamiętał o tobie w modlitwie i upraszał tobie od Pana najmilszą pociechę, i też w następnych latach siły ducha i ciała. Wypraszam ci również matczyną opie
kę Bożej Rodzicielki Dziewicy Maryi oraz wstawiennictwo tylu świętych, którzy przez wieki w tym regionie wiele przyczynili się do uświęcenia ludu.
Przyjmij na koniec, Czcigodny Mój Bracie, ten szczery dowód Mojej życzliwości, a także Moje Apostolskie Błogosławieństwo, zadatek obfitej łaski niebiańskiej, którego bardzo chęt
nie udzielam przede wszystkim tobie, a następ
nie Arcybiskupowi twemu Następcy, wszyst
kim kapłanom, alumnom Seminarium, oso
bom zakonnym i pozostałym wiernym oraz wszystkim złączonym z tobą miłością.
Dano w Watykanie, dnia 5 maja 2009 roku, w piątym roku Mojego Pontyfikatu.
Papież Benedykt XVI
oooooooooooooooo
itt. 8 Aiaj-^eturiec 2009 t. U/ołanie j U/dynia nt 3 W
Z życia Kośeięła na Wołyniu
„MODLCIE SIĘ ZA SWOICH KAPŁANÓW”
Sobota, 23 maja 2009 r., była ważnym dniem dla diecezji łuckiej. W kościele ka
tedralnym pw. św. Apostołów Piotra i Paw
ła, podczas uroczystej Mszy św. ordynariusz diecezji ks. bp Marcjan Trofimiak udzielił święceń prezbiteratu dla diakona Pawła Cho- miaka, a kleryk Walenty Rolinger otrzymał święcenia diakonatu.
Neoprezbiter ks. Paweł Chomiak prze
szedł siedmioletnią formację w Wyższym Se
minarium Duchownym Archidiecezji Lwow
skiej we Lwowie-Brzuchowicach. Nowy ka
płan diecezji łuckiej urodził się 7 grudnia 1984 r. w Kiwercach (obw. Wołyński). W 2002 r. ukończył Szkołę Średnią nr 2 w Ki
wercach. Święcenia diakonatu otrzymał z rąk ordynariusza diecezji łuckiej ks. bpa Marcja
na Trofimiaka 20 kwietnia 2008 r. w Kiwer
cach.
„Dzisiaj w naszych sercach jest radość - powiedział na początku uroczystości Włady
ka Marcjan - bo dwoje naszych braci, syno
wie tego narodu i tej ziemi, przyjmą święce
nia - diakonatu i prezbiteratu. (...) Nasza ra
dość i nasza wdzięczność jest wielka. Ten Ko
ściół zadziwia dzisiaj cały świat”. Pasterz Kościoła Łuckiego zaprosił wszystkich obec
nych do wspólnej modlitwy za dzisiaj wy
święconych i za wszystkich, którzy tutaj peł
nią służbę duszpasterską i za cały Kościół Powszechny.
Na uroczystość zebrali się kapłani diece
zji łuckiej, rodzina i liczni goście z Ukrainy i Polski. Z Biskupem koncelebrowali m.in.: ks.
mitrat Roman Begej, ks. Kan. Andrzej Puzon z Hrubieszowa, ks. Kan. Władysław Czajka z Równego, dziekan łucki o. Leszek Koszla- ga OC z Włodzimierza Wołyńskiego, ks. Sta-
Nowy prezbiter otrzymuje kielich i patenę
Fot. Włodzimierz Filarowski nisław Jojczyk, ks. Tadeusz Żurawski z Ło
dzi, rektor Seminarium Archidiecezji Lwow
skiej ks. Oleg Salomon, dyrektor tegoż semi
narium ks. Jan Zając, ks. Władysław Grym- ski, ojciec duchowny seminarium w Worze- lu ks. Oleg Sardakow, ks. Roman Stadnik z Kołomyi, ks. Andrzej Sobota z Częstocho
wy i inni.
Był obecny Konsul Generalny RP p. To
masz Janik - „wzerw przyjaciel i parafianin”.
Uroczystość zakończyła się wezwaniem Pasterza Łuckiego: „Zawsze módlcie się za kapłanów, dlatego że bardzo potrzebują tej modlitwy. (...) Módlcie się za swoich kapła
nów” i pontyfikalnym błogosławieństwem.
ks. Witold Józef Kowalów
Usłania j IWołyniG nt 3 (88) Alaj-Ć^eturiec 2009 t. itt. 9
Słowo Pasterza r r
KOSCIOŁ POLSKI
CZY KOŚCIÓŁ UKRAIŃSKI?
Fragment wywiadu-rzeki z bpem Marcjanem Trofimiakiem
Księże Biskupie, teraz pytanie bu
dzące dość dużo kontrowersji: czy Ko
ściół łaciński na Ukrainie ma być Ko
ściołem polskim, czy ma być Kościołem ukraińskim? Bardzo dużo się mówi w pewnych środowiskach o ukrainizacji Kościoła rzymskokatolickiego na zie
miach współcześnie ukraińskich. Dość dużo jest w pewnych środowiskach przywiązania do tradycji historycznej, która była nierozerwalnie związana z polskością. Jak Ksiądz Biskup widzi rozwiązanie tego problemu, który - jak powiedziałem - jest dość drażliwy i bu
dzi wiele emocji?
- Jesteśmy - powiedziałbym — w sy
tuacji uprzywilejowanej. Nie możemy być ani Kościołem polskim, ani ukraiń
skim. Jesteśmy Kościołem powszech
nym. To jest ten ogromny przywilej. Je
steśmy Kościołem powszechnym, w tym przypadku, na Ukrainie. I tu ja nie widzę najmniejszych problemów. Oczywiście, problemy wynikają wtedy, gdy niektó
rzy księża w swojej, może, nadgorliwości, nie czekając na jakieś wytyczne, wprowa
dzają według swego uznania pewne zmia
ny, do czego ich nikt nie upoważniał. Nie brakuje, niestety, takich. W każdym razie nie ma mowy o oderwaniu się od korze
ni. Nie ma mowy o tym, żeby język pol
ski, który dla wielu ludzi na Ukrainie jest językiem ojczystym, bądź bliskim czy ko
chanym, zniknął z naszej liturgii. O tym mowy nie ma. Jak było, tak musi być: na
bożeństwa w języku polskim są i będą od
prawiane, tylko że obok tego, równolegle,
Biskup Marcjan Trofimiak i dr Włodzimierz Osadczy
Fot. ks. Witold J. Kowalów staramy się umożliwić bycie w Kościele tym, dla których język ukraiński jest ję
zykiem ojczystym. To jest bardzo proste, przecież można odprawiać msze świę
te na przemian w różnych językach. Za
leży to od tzw. prudentia pastoralis, czy
li od roztropności duszpasterskiej księży.
Powinni oni wyczuć, w jakim zakresie, w jakiej ilości oraz w jakim języku mają od
prawiać. Zawsze podkreślam: nie może być mowy o uciskaniu czy - jak niektórzy mówią- zlikwidowaniu języka polskiego.
To jest absurd. Służyliśmy i będziemy słu
jtt. !0 Alaj-ć^atu/iac 2009 l. Wołanie y Wołynia. nt 3 (88) żyć tym, dla których język polski jest ję
zykiem ojczystym, zachowując w pamię
ci to, że ich przodkowie kiedyś budowa
li te kościoły, że ci ludzie też walczyli o ich odzyskanie. To byłoby nie do pomy
ślenia, gdybyśmy ten język w jakimś stop
niu ograniczyli. Ale jednocześnie istnieje absolutna potrzeba i sprawiedliwość tego wymaga, żeby ci, dla których język ukra
iński jest językiem ojczystym, też w tym Kościele czuli się u siebie. Powinniśmy więc zawsze przestrzegać zasady złote
go środka. U nas w całej diecezji odpra
wia się w języku polskim i ukraińskim, i wszyscy są zadowoleni. Zauważyłem z kolei inne ciekawe zjawisko, że niektó
rzy ludzie nie chodzą na mszę świętą ze względu na ten czy inny język, tylko ze względu na to, iż czas im bardziej odpo
wiada. Postrzegam to, gdy siedzę w kon
fesjonale podczas mszy świętych. Nieraz
msza święta po polsku, a ludzie spowia
dają się w języku ukraińskim, a nieraz od
wrotnie. Bardziej więc o wyborze nabo
żeństwa decyduje czas. Chociaż są tacy, którzy mówią, że po polsku nic nie rozu
mieją, a zaczęli chodzić do Kościoła do
piero po tym, jak został wprowadzony ję
zyk ukraiński. Nie ma się więc czemu dzi
wić, nie ma co dramatyzować. Nie może być mowy o niszczeniu języka polskiego ani też o ukrainizacji. Kościół był, jest i zostanie powszechny. Nie możemy więc ani polonizować, ani ukrainizować.
Bp Marcjan Trofimiak [Włodzimierz Osadczy, „Władyka Marki- jan. O historii i dniu dzisiejszym Kościo
ła katolickiego na Ukrainie z księdzem bi
skupem Marcjanem Trofimiakiem rozma
wia...", Lublin- Łuck 2009, s. 136-137.]
U/ołanie j U/ołynia nt 3 (88j Ałaj-&yeturiec 2009 t. itt. II
Wierzyć w Chrystusa
KSZTAŁTOWANIE CHARAKTERU W CODZIENNYM ŻYCIU
Mocni ludzie Długi czas nie wiedziałem, jak sobie człowiek wyrabia charakter, o którym dużo słyszałem i który chciałem „mieć”.
Gdy byłem dzieckiem, nasuwał mi się na
trętnie obraz człowieka mniej więcej pięć
dziesięcioletniego z pomarszczoną ale czerstwą twarzą, z krótką ryżą czupryną.
Chodzi zawsze wyprostowany, w na pół- wojskowym ubraniu, zawsze pocerowa
nym, miejscami połatanym, sznuruje rano systematycznie na półwojskowe buty po
smarowane czymś własnego pomysłu, aby nie przepuszczały wilgoci, i wycho
dzi wyrabiać sobie mocny charakter.
Teraz wiem, że to nie tak. Charakter to nie jest coś statycznego; człowiek z cha
rakterem to nie ktoś jak spiż, granit, kogo - jeszcze chwila - a będzie można posta
wić na kolumnę. Człowiek, który chce mieć charakter, to człowiek, który bardzo chce być dobry; on może mieć rozmaite wady, ale - mówiąc bardziej wzniośle - to człowiek, który chce realizować miłość.
Ta dynamika chcenia, aby czynić dobrze, potęguje się w miarę upływu lat. Oczywi
ście, że z czasem to już nie będzie usiło
wanie zlikwidowania jakiejś nieśmiało
ści czy okłamywania mamy, to będzie usi
łowanie jak najlepszego zorganizowania swojej pracy zawodowej, usprawnienia jej, upominanie się o słuszne prawa dla współpracowników, sprawiedliwe trakto
wanie podwładnych, umiejętność właści
wego postępowania w wychowaniu dzie
ci.
Charakteru nie można sobie urobić w oderwaniu od zadań życiowych, nie moż
na jakoś tak powiedzieć: ,Ja na chwi
lę państwa przeproszę; wrócę, jak tylko sobie «zrobię» charakter". Kształtujemy charakter starając się wykonać funkcję społeczną jak najlepiej: starając się reali
zować miłość w ramach swojego powoła
nia życiowego. Nie może istnieć np. chło
piec z dobrym charakterem, który rów
nocześnie byłby nieporządnym uczniem.
Na innej drodze kształtuje swój charak
ter uczeń, na innej profesor, robotnik, kierownik, artysta. Oni w końcu wszy
scy będą prawdomówni, uczciwi, wyko
rzystujący dobrze swój czas, ale różnymi drogami do tego dojdą.
(cdn.)
ks. Mieczysław Maliński
sti. 12 Maj-@yaiu,iec 2009 t. Wołanie j Wołynia ni 3 (3<Sj
U nas na Wołyniu
UPAMIĘTNIONO OFIARY BOMBARDOWANIA KATEDRY ŁUCKIEJ 9/10 MAJA 1944 ROKU
Przewielebny Księże!
Czuję się zaszczycony, że zechciał Ksiądz zwrócić się do mnie w sprawie uroczystości poświęcenia tablicy upa
miętniającej śmierć wielu ludzi, ukrywa
jących się w podziemiach Katedry i przy
legającego budynku Kapituły, w Łucku w dniu 8 maja 2009 roku.
Sprawa zapomnienia o tym wydarze
niu, gnębiła mnie przez całe życie, co jesz
cze pogłębiło się po pierwszej (po wojnie) wizycie w Łucku w 1997 roku. Nikt nie wiedział, co się tam wtedy stało, a ja tam byłem, widziałem i przeżyłem, bo rodzi
ce, chyba za przyczyną Matki Bożej La- tyczowskiej w Głównym ołtarzu Katedry, na tę feralną noc udali się do domu. Roz
począłem słać apele przez internet i pocz
tą, do wszystkich możliwych osób i insty
tucji.
Rozpocząłem od artykułu „Najszczę
śliwsze lata” w „Wołaniu z Wołynia” nr 5 (72) z 2006 r.
Później apele moje drukowało wie
le czasopism, m.in. tygodnik prywatny
„Dzień za Dniem”, „Wołyń i Polesie”, no i gazeta „Nasz Dziennik”. Najbardziej za
interesowała się sprawą redakcja „Gaze
ty Polskiej” z Żytomierza, która dotarła nawet do byłego Proboszcza Katedry, ks.
Kamilewskiego. Jednak i on nie wiedział nic o ofiarach bombardowania Katedry.
Dzięki Bogu, na moje apele odezwa
ła się urodzona w Łucku, a mieszkają
ca obecnie w Krakowie, p. Barbara Dę- bowska, która będąc sześciomiesięcznym
t
tlaM^Ti MeujKaHLiiB AyubKa, flKi 3arMHyAH niA Mac riTAepiBCbKoro
SoMÓapAyBaHHM B Hin 3 9 Ha 1 0 TpaBHB
dzieckiem, ukrywała się w tych podzie miach, razem ze swoją matką i ciotką.
One to przekazały jej wiadomości o wydarzeniu. Pani Barbara, po przeczyta niu mojego apelu, postanowiła włączyć się do akcji. Stała się główną animator ką i organizatorką działań prowadzących ku upamiętnieniu tragedii. Nawiązaliśmy kontakt listowny, z p. Waldemarem Pia seckim, krajoznawcą, Polakiem mieszka
Usłanie j U/ołynia nt 3 f88j Aia.j~@^etuńec 2009 t. itt. !3
Ks. Biskup Marcjan Trofimiak rozpoczyna modlitwy Fot. Archiwum jącym w Łucku, który przesłał nam opo
wieść dwóch Polek z Łucka, p. Rolinger i p. Łozińskiej, które pamiętały jak przez dwa tygodnie wynoszono trupy z podzie
mi.
Sprawa nabrała rozgłosu, do akcji włączyło się Stowarzyszenie Kultury Pol
skiej na Wołyniu im. Ewy Felińskiej, z Prezesem p. Walentym Wakolukiem, któ
re zaczęło drążyć temat we władzach mia
sta, przy poparciu Redaktora Naczelne
go „Gazety Wołyńskiej”, p. Włodzimierza Danyluka, oraz szukać sponsora.
W tym samym czasie, na terenie Pol
ski prowadziliśmy dalszy ciąg akcji po
szukiwań następnych świadków.
Pan Tadeusz Marcinkowski z Zielonej Góry, również łucczanin, nadesłał wspo
mnienie nieżyjącego już Stefana Piątkow
skiego, który będąc 14-letnim chłopcem, widział ze swojego domu przy ul. Ró
wieńskiej w Łucku, nocny nalot i zrzuce
nie na Katedrę 5 bomb przez samolot nie
miecki. Rankiem następnego dnia poszedł z ciekawości do Katedry i widział naocz
nie skutki bombardowania i wynoszonych zabitych ludzi.
Pan Marcinkowski podał też adres p.
Barbary Strzałkowskiej z Warszawy, któ
ra mając ok. 16 lat, nie tylko że przeby
wała z matką i sąsiadami w podziemiach, ale widziała kawałki ciał ludzkich, poma
gała w wynoszeniu rannych, choć sama miała lekkie uszkodzenia ciała. Ona też udostępniła autentyczne zdjęcie kilku tru
pów wyniesionych z podziemi na dziedzi
niec Kapituły, oraz zdjęcia nagrobka pań
stwa Sokołowskich, zabitych w podzie
miach. Wydarzenie z roku 1944, stało się dobrze udokumentowane.
Zwróciliśmy się pisemnie do p. An
drzeja Przewoźnika, Sekretarza Rady Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa w Warszawie z prośbą o wszczęcie odpo
wiedniego postępowania. Otrzymaliśmy odpowiedź wymijającą, z której wynikało,
itt. !4 Alaj-^eturiec 2009 t. U/ołanie j Wołynia nt 3 (88) że wskutek braku czasu, realizacja prośby
została odłożona na przyszłe lata.
Wtedy nieoceniona p. Dębowska, roz
poczęła wyjazdy do Łucka, aby z pomo
cą tamtejszej Polonii, uzyskać zezwole
nie na wmurowanie Tablicy Pamiątko
wej. Spotkała się tam z wieloma ludźmi dobrej woli, bardzo przychylnych naszym projektom. Pomogli nam w ramach swo
ich możliwości i kompetencji, zarówno ówczesny proboszcz parafii katedralnej ks. kan. Jan Buras, jak i Konsul General
ny RP w Łucku p. Tomasz Janik, a nawet Dyrektor Szkoły zajmującej część budyn
ku Kapituły, p. Igor Korczuk.
No i wreszcie po trzech latach starań ..stało się. Pan Walenty Wakoluk telefo
nicznie zawiadomił nas, że wmurowana tablica pamiątkowa czeka na poświęce-
Przemawia Barbara Dębowska Fot. Archiwum
nie, które odbędzie się dnia 8 maja 2009 r., a hotel „Świteź” czeka na gości z Pol
ski. Niestety, główny świadek p. Barbara Strzałkowska nie mogła przyjechać z po
wodu choroby.
Miałem zaszczyt być obecny w Łucku w dniu 8 maja 2009 roku, gdzie wziąłem udział w uroczystości poświecenia tablicy.
Poświęcenie Tablicy odbyło się niezwy
kle uroczyście, w trakcie ekumenicznej modlitwy za zmarłych, której przewod
niczył ks. Biskup Marcjan Trofimiak. To
warzyszyli mu przedstawiciele Kościoła Prawosławnego, oraz Ormiańskiego Ko
ścioła Apostolskiego. Następnie krótkie przemówienia wygłosili przedstawicie
le władz obwodu wołyńskiego, mer mia
sta Łucka, redaktor naczelny „Gazety Wo
łyńskiej” p. Włodymyr Danyluk, Konsul Generalny RP w Łucku p. Tomasz Janik i wiele innych osób.
Każdy z nich trzymał w ręku zapalony znicz, który po zakończeniu mowy, sta
wiał przed Tablicą. Następnie złożono wieńce i kwiaty u stóp Tablicy, nad którą powiewały sztandary polskie, ukraińskie i czeskie. Były wywiady dziennikarzy i transmisja lokalnej Telewizji. W imieniu nas - gości z Polski przemówiła niezwy
kle wzruszająco, Pani Barbara Dębowska.
Oprócz niej z Polski przyjechali Pan Ta
deusz Marcinkowski, Pan Zbigniew Ko
morski z Warszawy, koleżanka p. Dębow- skiej, no i ja... którego wraz z moją Mał
żonką przywiózł nasz syn, samochodem osobowym. Razem było nas siedem osób.
Odczuwam wielkie zadowolenie i sa
tysfakcję, że dzięki dobrej woli wielu lu
dzi z Łucka, gnębiąca mnie sprawa zosta
ła załatwiona i obecnie każdy mieszka
niec miasta i turysta będzie mógł wspo
mnieć i pomodlić się za dusze zabitych tu ludzi.
Zenon Paszkowski
Ulanie j U/ołynia nr 3 (88J Ai&f-ćjerudec 2009 r. itr. 15 U nas na Wołyniu
W HOŁDZIE
IGOROWI STRAWIŃSKIEMU
W dniach 15-21 czerwca [2009 r.] w Łucku i Uściługu od
był się VI Międzynarodowy Festi
wal Muzyczny „Strawiński i Ukraina”.
...Jeden z najwybitniejszych przedsta
wicieli kultury muzycznej XX wieku uro
dzi! się w Rosji. Jednak, z całą pewno
ścią stwierdzić można, że Strawiński na
leży również do Ukrainy. Od 1896 roku każdego lata przyjeżdżał do Uściługu na Wołyniu, gdzie rodzice kompozytora mie
li majątek. Strawiński nazywał go „raj
skim zakątkiem”, ponieważ skompono
wał tu 17 utworów muzycznych, spotkał miłość swego życia i w 1906 roku oże
nił się. Po raz ostatni kompozytor był w Uściługu w roku 1914. Przyjazd unie
możliwiła pierwsza wojna światowa.
Mając w tamtym czasie dwóch sy
nów i dwie córki, Strawiński, jak troskli
wy ojciec, szukał dla swej rodziny lepsze
go losu za granicą. Mieszkał w Szwajca
rii, Francji, także w USA, wiele koncerto
wał. Oczywiście, nigdy nie zapominał zie
mi ojczystej, która stała się kołyską jego muzy. Niestety, wszystkie próby wyjazdu na ziemię przodków kończyły się niepo
wodzeniem. Jego muzyka przez ponad 50 lat była w Związku Sowieckim zabronio
na. On sam był przedstawiany, jako kapi
talista, który porzucił Rosję i odmówił po
wrotu i pomocy w walce z Niemcami hi
tlerowskimi. Na występach w Moskwie i Leningradzie był tylko raz, natomiast nie pozwolono mu pojechać do Uściługu...
...Powrócił tam dopiero w 1994 roku, w brązie. Wtedy odbył się I Festiwal Mu
zyczny „Strawiński i Ukraina”, w trak
cie którego zostało odsłonięte popier
sie kompozytora. W ramach impre
zy, w Łucku odbyła się konferencja na
ukowa, na której prawdopodobnie po raz pierwszy w tym państwie mówio
no o powiązaniach Strawińskiego z kul
turą ukraińską. Od tamtej pory festi
wal staje się coraz bardziej popularny.
Muzyka Strawińskiego jest w re
pertuarze znanych poza granicami Ukrainy orkiestr kameralnych i sym
fonicznych. Festiwal ma już ran
gę międzynarodową - przyjeżdża
ją zespoły z Polski, Słowacji, Węgier.
„Obecnie festiwal jest na takim po
ziomie, że można go nazywać „Strawiń
ski i kraje przygraniczne” bądź „Stra
itt. 16 Ataj-@yatuńec 2009 t. Lł/olanie U/ołynia nt 3(88j wiński i Europa”, - powiedział na
otwarciu Jerzy Stankiewicz, przewod
niczący Związku Kompozytorów Kra
kowa. — Każdego roku nabiera coraz to większego rozmachu, odsłaniając przed nami nowe nazwiska i postacie”.
W tym roku w ramach festiwalu od
były się koncerty muzyki organowej pro
fesora Akademii Muzycznej w Krako
wie Leszka Wernera. Był koncert „Ukra- ina-Polska. Paralele fortepianowe” z udziałem artysty zasłużonego Ukrainy Josefa Erminia. Znamiennym wydarze
niem w życiu kulturalnym Wołynia stał się występ narodowej, zasłużonej kape
li akademickiej „Dumka”, która wyko
nała utwór Strawińskiego „Weseleczko”.
,Jestem bardzo szczęśliwy, że wy
stępuję na ziemi wołyńskiej, gdzie Igor Strawiński stworzył tyle pięknych utwo
rów, - powiedział dyrygent naczelny ka
peli, Artysta Ludowy Ukrainy Igor Błaż
ków. - Bardzo kochał Uściług i do sa
mej śmierci go wspominał. Miałem szczę
ście — będąc studentem Konserwatorium w Kijowie napisałem do wielkiego kom
pozytora list i otrzymałem odpowiedź. Ra
zem było tych listów jedenaście, przecho
wuję je, jak najdroższą relikwię, obec
nie opublikowałem je z komentarzami.
Dla mnie Strawiński pozostaje osobą nu
mer jeden w moim repertuarze i w sercu”.
Nadmienimy tutaj, że właśnie kore
spondencja z kompozytorem, będącym w niełasce, stała się jednym z powodów do prześladowania pana Błażkowa przez wła
dzę sowiecką i jego emigracji do Niemiec.
Walka władzy z artystą - oto temat, który jest naświetlany przez wybitnego reżysera brytyjskiego Tony’ego Palme- ra w jego filmach o Strawińskim. Znał kompozytora osobiście. W ramach fe
stiwalu w teatrze kukiełkowym Luc
ka odbyły się projekcje filmów Palme- ra „Gdzieś na granicy...” i „Świadectwo”.
„Wiedziałem, że muszę pokazać, iż, nie zważając na liczne podróże i zmiany obywatelstwa, Strawiński był i pozostaje wierny ziemi ojczystej, - zaznaczył reży
ser. - Kto nie zrozumie tego faktu, nigdy nie zrozumie twórczości kompozytora”.
Tony Palmer opowiadał, że, gdy krę
cił film w Związku Sowieckim, Uści
ług był jedynym miejscem, do które
go nie pozwolono mu pojechać. Przy
znał, że gdy w ubiegłym roku został po raz pierwszy zaproszony na festi
wal i zwiedził dworek-muzeum Stra
wińskiego, cieszył się, jak dziecko.
...Na zakończenie festiwalu miesz
kańcy Łucka mogli posłuchać koncer
tu laureata Nagrody im. Strawińskie
go, orkiestry kameralnej „Cantabile”, działającej przy Filharmonii Obwodo
wej. Sale, pękające w szwach, bez słów świadczyły o tym, że muzyka znanego na całym świecie kompozytora naresz
cie wraca na Wołyń, tak drogi jego sercu.
Agnieszka Ratna [„Kurier Galicyjski” nr 12 (88)
z 26 czerwca - 16 lipca 2009 r., s. 7.]
U/ołanie j U/ołynia nt 3 (SSj Afaj-Ć?jeturiec 2009 t. itt. n
Seripta manet1
PAMIĘĆ CZYNÓW WAŻNIEJSZA OD SYMBOLICZNEGO ŚWIATEŁKA
W czwartą rocznicę śmierci Jana Pawła II znów w internecic na róż nych forach i e-mailach oraz w sms -ach zagościło światełko pamię ci. Piękny to zwyczaj. Ale czy nie jest to jakaś kolejna wzruszająca zewnętrzna praktyka, która działa na nas kojąco, zadawala nas i roz grzesza od innych czynności. Takie nasze „dziady” za największym z rodu Polaków Słowianinem. O wie
le trudniej nam zgłębić jego posła
nie zawartew encyklikachi różnych posłaniach...
Od symbolicznego światełka pa mięcio wiele ważniejsza jest pamięć o tym czego dokonał dla nas Umi łowanyOjciec Święty Jan Paweł II.
Dla Wołynia, mojej drugiej Ma
łej Ojczyzny, Papież zrobił wie le - wyrażają to suche fakty, które pozwoliłem sobie 4 lata temu napi
sać na okładce „Wołaniaz Wołynia”.
Obecnie umieściłem je w „Kalenda rium Wołyńskim”:
2 kwietnia 2005r. - zmarł papież Jan Paweł II. 18 maja 1996 r. odno wił diecezję łucką. 25 marca 1998 r.
bpa Marcjana Trofimiaka mianował ordynariuszem łuckim. 18 sierpnia
2002 r. beatyfikował dwóch wiel
kich synów Ziemi Wołyńskiej, abpa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i ks. Jana Beyzyma.
Ale pamięć ludzka jest krótka i zawodna. W kalendarzu liturgicz nym diecezji łuckiej nie ma wspo
mnień liturgicznych wspomnianych wyżej obu błogosławionych. Dla czego?
ks. Witold Józef Kowalów Ostróg nad Horyniem, 2 kwietnia 2009r.
itt. 18 Maj-&)etuńec 2009 t. Wołanie j Wołynia nt 3 (88)
Z życia Kościoła
NIECHCIANI MĘCZENNICY
Rozmowa z dyrektorem Instytutu św. Tomasza z Akwinu w Kijowie O. Adamem Dobrzyńskim OP
- Po tym, jak Ojcowie Domini
kanie w Kijowie wzięli udział w do syć kontrowersyjnej wystawie IPN
„Polacy i Ukraińcy w latach 1939- 1947” - proszę odpowiedzieć - czy kiedykolwiek doczekamy się wysta wy polsko-ukraińskiej o zamordo wanych przez banderowców księży polskich w latach 1939-1947?
— Jeśli chodzi o sprawę, którą pan poruszył, totu mabyć inicjatywa Epi
skopatu. Powinna powstać komisja hi storyczna powołana przez biskupów.
Przykładem dla nas może być Ko
ściół greckokatolicki, który powołał takiecentrum historyczne weLwowie przy Ukraińskim Uniwersytecie Kato
lickim. Zbiera ono materiały, organi
zuje konferencje, wydaje książki. Na
tomiast Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie tego nie robi. Itojest ogrom ne zaniedbanie z naszej strony.
Jednak w kwestiach trudnych dla wspólnej historii obunarodów więcej robi polski IPNniż jego odpowiednik, jeśli można w ogóle o takiej instytu
cji mówić, tutaj na Ukrainie.Z drugiej jednak strony, nie jest tak, iż nic się nie robi. W zeszłym roku dominika nie w Kijowie (Instytut Nauk Religij nych św. Tomaszaz Akwinu) razem z
oddziałem IPN w Rzeszowie zainicjo wali pierwsząkonferencję o męczen nikach Kościoła katolickiego. Duża część tej konferencji była poświęcona męczennikomKościoła na Ukrainie.
- ChybaOjciec chciał powiedzieć męczenników Kościoła II Rzeczypo spolitej, bo w okresie wojny przed konferencją aliantów w Jałcie - to była Polska i księży polskich ban derowcy mordowali na terytorium polskim...
- Zgoda. Na terytorium II RP. Ma
teriały konferencji, o której przed chwilą wspomniałem, ukażą się wko lejnym numerze pisma Instytutu „Ko legia”. Między innymi ukaże się tam lista księży z diecezji Kijowsko-Ży- tomierskiej, którzy zginęli w okre sie II wojny światowej. Przygotowa
łają Ukrainka, którapisze doktorat w Uniwersytecie Kardynała StefanaWy szyńskiego. Będzie to pierwsza tego rodzaju publikacja naUkrainie. Musi- my jednak szczerze przyznać, że nie jest to wiele.
- Ale dlaczego tak jest?
- Być może Kościół rzymskoka tolicki na Ukrainie nie chce się zaj
Ałaj~(?yilusiec 2009 t. itr. 19 U/ołanie y U/ołynia nt 3(88)
mować tymi sprawami, bo nie chce umacniać stereotypu „Kościoła pol skiego”.NaUkrainie ciągle żywy jest stereotyp, żc Kościół rzymskokatolic
ki to Kościół polski. A tego typu ini
cjatywy ze strony Kościoła, inaczej mówiąc zabranie głosupo stronie pol skiej - byłoby potwierdzeniem tego stereotypu. Choć pewnie, jak zwykle, nic jest to jedyna przyczyna obecne go stanu rzeczy. Zostawmy tą sprawę jednak biskupom, którzy realnie mają
głos decyzyjny w tej sprawie.
- Ale jak wtedy być w zgodzie z ewangelicznym - prawda nas wy zwoli..?
- Tak. To nic podlegadyskusji. I na poziomie sumienianie można nikomu zabronić o tym mówić. Trzeba jednak zrozumieć również argumenty, które mówią o tym, iż w tej kwestii w grę wchodzi także i polityka. Trudne spra wy,niezagojone rany z czasówII woj ny światowej odchodząrazem z ludź mi poszkodowanym - do przeszło ści historycznej. My musimy jedy nie zadbać o naszą pamięć historycz
ną i o pamięć o ofiarach zbrodni, po przez gromadzenie materiałów archi
walnych i organizację spotkań, kon ferencji, czy też wystaw różnego ro
dzaju. Nie możemyunikać wnaszych wzajemnych relacjach mówienia tak że o trudnychmomentach historii obu narodów. Temat księży męczenników Kościoła rzymskokatolickiego, ale też i innych Kościołów, z okresu II woj-
Jan Lebenstein, „Gwasz i pastel na papierze” (1984), „Apokalipsa”,
Paryż 1986.
ny światowej jest niesamowicie bole
sny, trudny i bardzo ważny jednocze śnie. Dlatego w tej kwestii Kościół rzymskokatolicki musi współpraco
wać z Kościołem greckokatolickim i Kościołem prawosławnym. Bo te bo lesne sprawyw naszej wspólnej histo rii rzutują się na nasze relacje współ czesne.
Dziękuję za rozmowę.
EugeniuszTuzow-Lubański, Kijów [„Myśl Polska” nr18-19 (1733/34) z 3-10 maja 2009 r.,s. 7.]
itz. 20 Aiaj-Ć^ezuriec 2009 z. U/ołanie y U/ołynla nz 3(88)
L życia Kościoła
„NARODNE HULANNIA”
NA GROBACH”
Refleksja z okazji uroczystości Bożego Ciała
Na początku czerwca 2009 r. prasa ró
wieńska ogłosiła, że w tym roku pamięć kozaków, którzy zginęli pod Berestecz
kiem, zostanie uszanowana bez alkoholu i agitacji politycznej. Taką decyzje - apel do społeczeństwa - podjęto na wspól
nym posiedzeniu rady politycznej przy przewodniczącym obwodowej admini
stracji państwowej i rady społecznej przy obwodowej administracji państwowej w Równem (zob.: «riaM 'mm 3azu6jiux nid EepecmeuKOM KO3aKie ifbozopin eułanoeyeamuMymb 6e3 ajibKozo.no ma nojiimunnoi azimaąir» II «HoBe »htth» (3ąoji6yHiB) u. 44-45 (9041-9042) Bią 12 uepBHa 2009 p., 1 CTop.).
Decyzję tę należy przyjąć z uwagą, gdyż wielu uroczystościom patriotycz
nym na Wołyniu towarzyszy dziwna tra
dycja upijania się i awantur politycznych, różnego rodzaju agitacji partyjniackiej.
Szczególnie rażące i gorszące były orgie pijackie po uroczystościach patriotycz
nych na polu bitwy beresteckiej w wio
sce Plaszewa w rej. młynowskim i na te
renie dawnej wioski Hurby w rej. zdołbu- nowskim. Owe pijackie orgie organizato
rzy tych imprez faryzejsko nazywają „na- rodnym hulanniam”.
„Zwracamy się do przedstawicieli ob
wodowych organizacji społeczno-poli
tycznych z prośbą aby w ten pamiętny dzień nie przekształcać pole bitwy bere
steckiej na miejsce agitacji politycznej i
partyjnych konfliktów oraz przejawić jed
ność obywatelską i moralność chrześci
jańską jako szacunek dla zwycięskiego czynu kozaków” - piszą w swym apelu wspomniane rady.
Dobrze się stało, że doradcy władz ob
wodowych w Równem wreszcie zwróci
li uwagę na pijacko-awantumiczą otocz
kę obchodów rocznicy bitwy pod Bere
steczkiem.
Podobnie źle wyglądają obchody na Hurbach organizowane tradycyjnie w trzeci dzień prawosławnych świąt wiel
kanocnych. Po Boskiej Liturgii, którą sprawuje abp rówieński i ostrogski Jew- sewij i patriotycznym mityngu ma miej
sce „narodne hulannia”. Wielka ilość al
koholu rozlewa się nieopodal odnalezio
nych i zadbanych grobów wojaków UPA zamordowanych przez NKWD w 1944 r.
oraz zapomnianych i nieznanych mogił polskich mieszkańców Hurbów zamordo
wanych rok wcześniej przez tychże wo
jaków. Hurby mogłyby stać się miejscem modlitwy nie tylko za wojaków UPA ale i za ofiary pogromu dokonanego w 1943 r. i miejscem modlitwy o pojednanie mię
dzy naszymi narodami. Niestety tak się nie stało. Wygodniej i łatwiej organizo
wać periodyczne pijane „narodne hulan
nia”, w których bierze udział także mło
dzież szkolna.
Niestety tak samo źle wygląda Nie
dziela Przewodnia i 1 listopada na poi-
U/ołanie j Wołynia nt 3(88j Aiay-&jetuńec 2009 t. iłt. 2!
skim cmentarzu w wiosce Choteń II. W latach 1992-2008 odprawiałem tam Msze św. żałobne za zmarłych pochodzących z tej wioski doświadczonej przez sowiecki terror w latach trzydziestych XX stulecia.
Niestety w tych nabożeństwie brała udział tylko część zebranych. Inni podchmie- lali się na łące i w lesie przy cmentarzu.
Tuż przed wejściem na cmentarz kobieta z Płużnego urządzała sobie „połowy bar”
- stoisko z alkoholem i zakąskami. Bardzo trudno było mi odprawiać Msze św. w ta
kich okolicznościach.
OOOO<X>O^<XXX>O<xXXXXXXX>OO<X>OO<XxXXX>
PROŚBA O MODLITWĘ
ZA KOZAKÓW W ...KOŚCIOŁACH OBWODU RÓWIEŃSKIEGO
Dostałem dziś od ks. kan. Wła dysława Czajki, naszego dziekana w Równem, kopię pisma, w którym po danajest informacja, że w dniach 19- 21 czerwca 2009 r. będzie obchodzo
na 358. rocznica bitwy pod Berestecz- kiem i 350. rocznicazwycięstwa woj
ska pod dowództwem Iwana Wyhow- skiego w bitwie pod Konotopem. Za stępca przewodniczącego administra
cji obwodowej wRównemprosi Księ dza Dziekana, aby w świątyniach ob wodu odprawić nabożeństwa żałobne za kozaków i chłopów, którzy zginę
li w bitwach pod Beresteczkiem i Ko
notopem.
Ks. Dziekan pisma urzędowego nie opatrzył żadnym komentarzem.
Wygląda na to, że w kościołach deka
W dzisiejsze święto, dzień wdzięcz
ności za wielki dar Eucharystii, musia- łem podzielić się tą refleksją z parafiana
mi i ludźmi dobrej woli. Nadchodzi czas by zmienić wspomniane niedobre tra
dycje, które towarzyszą modlitwom za zmarłych, i zadbać o to by w dni przepro
wadzania uroczystości religijnych na na
szych cmentarzach nie był tam sprzeda
wany alkohol.
ks. Witold Józef Kowalów Ostróg, 14 czerwca 2009 r.
natu rówieńskiego mamy modlić się za kozaków i chłopów. A za Polaków kto się pomodli?!
Matko Boska Chełmska, która w swym cudownym wizerunku byłaś na polachBeresteckiejbitwy, módlsięza nami.
ks. Witold Józef Kowalów Ostróg nad Horyniem,
18 czerwca 2009r.
itt. 22 Alaj-Qetur'iec 2009 t. U/ołtznie j U/o/ynia nt 3 (88)
Hapisali do nas
ZAGŁADA PARAFII KĄTY, MAJ 1943
Z początkiem 1943 roku terytorial
ny zasięg parafii Kąty dekanatu krzemie
nieckiego obejmował miejscowości znaj
dujące się w trzech gminach. Z powiatu zdołbunowskiego gminy Buderaż były to:
Hurby, Zielony Dąb, Majdan, Huta Maj- dańska, Kamienna Góra. Z powiatu krze
mienieckiego gminy Uhorsk były to: An- tonowce, Huta Antonowiecka, Duża i Mała Iłowica, Mosty i z gminy Szumsk:
Kąty, Stara Huta, Isema, Przemorówka, Marynki, Pikulskie Hucisko i Hucisko Hordelskie. Do tego dochodziło jeszcze kilka chutorów. Kilka wsi np. Stara Huta, Hurby, Kamienna Góra, Huta Majdań- ska, Mosty zamieszkiwała ludność wy
łącznie polska. Liczba wiernych wyzna
nia katolickiego w parafii Kąty wynosiła 4410. Dla nich to i przy ich wysiłku roz
poczęto w 1925 r. i zakończono dwa lata później budowę jednonawowego kościo
ła w największej wsi Kąty. Ludność ukra
ińska w tej wsi stanowiła ok. 20%. Od je
sieni 1942 r., działalność konnej bojów
ki „Kruka” (Iwan Kłymyszyn) OUN-B (B - frakcja Stefana Bandery) spowodo
wała, że liczba parafian zaczęła się szyb
ko zmniejszać.
Zbiegli z krzemienieckiej policji ukra
ińscy schutzmani założyli w dniu 22 mar
ca 1943 roku w lesie antonowieckim obóz OUN-M (M - frakcja Andreja Melnyka) i nawiązali współpracę z bojówką „Kru
ka”. Komendantem melnykowców został ,Chrin” (Mykoła Niedzwieckij). Już 4. i 6. kwietnia obie bojówki napadły na na
leżące do Liceum Krzemienieckiego Za-
Komunia w kościele w Kątach w rodzinie Wereszczyńskich kłady Przemysłu Drzewnego w Smydze.
Kilka dni później w zasadzce na szosie pomiędzy Krzemieńcem i Dubnem zabi
to krzemieniecko-łuckiego archimandry- tę (przełożonego klasztorów prawosław
nych) władykę Ołeksego Hromadzkiego oraz dokonano wielu napadów na poje
dyncze osoby obu narodowości. Ukraiń
ców zabijano „dla postrachu”, by nie po
magali Polakom.
Obóz „Kruka” przeniesiono wkrót
ce bliżej obozu „Chrina” założonego obok Kamiennej Góry. Mieszkańcy tej wsi, świadomi zagrożenia, przenieśli się wraz z dobytkiem do Dubna, gdzie za
U/ołanie j LMyłynia nt 3(88) Atc-j-ć^elufiac 2009 t. itt. 23 jęli domy pożydowskie. To, że zagroże
nie było realne nacjonaliści ukraińscy po
kazali już wcześniej mordując polskich mieszkańców wsi Zabara. Ten szokują
cy mord w kwietniu 1943 r., tuż za grani
cą parafii Kąty spowodował, że do Dub- na i Mizocza uciekali Polacy z bliżej po
łożonych od obozów rizunów wsi: Iłowi- cy Wielkiej, Huciska Garncarskiego i Hu
ciska Piasecznego.
Największe nasilenie mordów nastąpi
ło w Wielkim Tygodniu 1943 r. Mieszkań
cy, którzy z różnych powodów powraca
li w tym czasie do swych siedlisk - ginęli.
Dobytek ofiar i uciekinierów wykorzysty
wano do rozbudowy obozów i rozdziela
no między rizunów. Już przed Wielkanocą, która w tym roku przypadała na dzień św.
Marka (25 kwietnia), Polacy na noc chro
nili się poza domostwami, a niektórzy na stałe w kościele, na plebanii i w przyle
gającym do niej budynku Kasy Stefczyka.
Feliks Jasiński, jeden z organizatorów samoobrony, w Kronice parafii Kąty oce
nia liczbę Polaków objętych samoobroną na ok. 2000. Wiele rodzin, w tym nasza, pozostawały poza strefą samoobrony w Kątach, ukrywając się w okolicznych la
sach, wyrobiskach skalnych i jarach. Sta
ruszkowie i matki z niemowlętami po
zostawali często w domach. Moi Rodzi
ce z siedmiorgiem dzieci nocowali kilka
dziesiąt, - kilkaset metrów od domu w po
czątkowo jeszcze prawie bezlistnych za
gajnikach. Najstarszy brat Janek z ciężar
ną żoną uciekł do Mizocza, a najmłodszy jednoroczny Antoś tułał się razem z nami.
W tym czasie Ojciec bywał w Ruskiej Hucie i mimowolnie uczestniczył w urzą
dzanych tam „mitingach”. Prelegenci in
struowali, jak zorganizować „Kuszczowyj
Kościół w Kątach na cegiełce będącej ofiarą na jego budowę Widdił” (oddział pospolitego ruszenia), co
należy robić z Lachami, dawali tego przy
kłady. Ojciec po powrocie cytował sło
wa usłyszanych tam instrukcji, wierszy i pieśni, które nas przerażały. Wymieniał pseudonimy agitatorów: „Kruka”, „Chri- na”, „Rubana” (Mykoła Łebed’), „Kłyma Sawury” (Dmytro Klijaczkiwśkij), „Ene- ja” (Petro Olijnyk) i innych „bohaterów”.
A że za takich nadal się ich uważa, moż
na się przekonać i obejrzeć ich „dzieła” w Muzeum Krajoznawczym w Krzemień
cu (I-sze piętro). W Ruskiej Hucie miesz
kało jednak wielu Ukraińców należących do ewangelicznej wspólnoty sztundystów.
Byli oni odporni na zbrodniczą nacjonali
styczną ideologię i to oni uprzedzali Ojca o zagrożeniach. Dzięki nim, przebywając
itt. 24 Aiaj-^etwlac 2009 t.
do około połowy lipca poza domem, prze
trwaliśmy.
W Kątach było kilka rodzin ukraiń
skich zaangażowanych w ruch nacjonali
styczny. Najaktywniejsza była rodzina Ki- ryczuków. Kilka lat temu, w rozmowie ze mną i z moimi krewnymi, ponad 90-let- ni wówczas Anton Kiryczuk, gdy uświa
domiono mu, że jesteśmy Polakami, za
czął od gwałtownych protestów, że on nie zabijał Polaków. Być może był to jedy
ny sprawiedliwy wśród nich. Innych osób, bo pamiętam nazwiska niektórych rizu- nów w Kątach i nie tylko tam, wymieniać nie będę.
W powiecie krzemienieckim w kwiet
niu i maju 1943 r. trwał rozdźwięk mię
dzy Niemcami i Ukraińcami nie tylko z racji dezercji schutzmanów po klęsce sta- lingradzkiej. „Kruk” wsławił się napadem na Bereżce, zabójstwem kilku Niemców, w tym 3-ch „landwirtów” (gospodarzy) i napadem na koszary w Białokrynicy (nie
udanym). Niemcy odwzajemnili się spa
leniem części wsi Stożek bronionej przez połączone siły nacjonalistów. Ponowne porozumienie Niemców z OUN UPA na
stąpiło pod koniec września 1943 roku, gdy ci ostatni wzrośli w siłę.
Bojówkarze z „Kuszczowych Wid- diłów” (kuszczownyki) systematycznie oczyszczali z Polaków teren wokół Kątów i Hurbów. Miało to ułatwić im przemiesz
czanie się podwodami na zbrodnicze „ak
cje” i zabór polskiego „majna” (dobytku).
Wiedzieli, że w samych wsiach mogą na
potkać opór. Dodatkowym utrudnieniem w przeprowadzaniu „akcji” była stacjo
nująca wówczas w odległości ok. 5-6 km na północ od Kątów, w lesie obok kolo
nii Balamia, partyzantka sowiecka ma
jora Behmy otrzymująca zrzuty z „Wiel
U/ołanie U/ołynia nt 3(88) kiej Ziemi” (ZSSR). Poza tym w pobli
żu Balami były Hurby, ze swoimi trady
cjami „Strzeleckimi”, o których uzbroje
niu w maju upowcy wiedzieli niewiele. W większej odległości od Kątów, w kierunku na południe, był jeszcze Szumsk z oddzia
łem niemieckiej żandarmerii.
Striłci i kuszczownyki, przemieszcza
li się na podwodach drogami, na których nie trzeba było pokonywać stromych pod
jazdów. Na kierunku zachód-wschód mo
gli więc objeżdżać Kąty dłuższą drogą od strony południowej albo krótszą od stro
ny północnej. Krótsza, piaszczysta droga prowadziła z Ruskiej Huty do pozornie już opuszczonej Starej Huty i przebiegała obok naszego domu. Z dala już było sły
chać turkot, a potem chrzęst i pisk kół to
czących się po piasku. Słysząc te dźwięki należało czym prędzej wtopić się w polne lub leśne otoczenie. Gdy wozy przejeż
dżały pod wieczór, w kilka godzin później niebo rozjaśniała bliższa lub dalsza łuna.
Wówczas zgadywaliśmy, która z miejsco
wości została napadnięta.
Napad na Kąty w dniu 3 maja 1943 r. przy zapadającej nocy, wg wspomnia
nych źródeł, poprzedziło pewne wydarze
nie. Otóż w dniu 29 kwietnia kilku nacjo
nalistów, omijając od południowej strony Kąty, osaczyło Polaków przy wiosennych pracach polowych. Spędzono ich do znaj
dujących się w pobliżu zabudowań go
spodarskich, powiązano wraz z ich dzieć
mi w „snopki”, wrzucono do jednego z domów i podpalono. Ponieważ działo się to dość blisko Szumska, po kilku godzi
nach na miejsce zbrodni przybyli Niemcy.
Ustalono, że wśród oprawców byli bracia Mińkowscy z Kątów. Niemcy spalili za
budowania Mińkowskich, a polskiej sa
moobronie dali jeden karabin mauser i 80
Maj-(?y2zuriec 2009 z. itz. 25 Wołanie j Wołynia nz 3
sztuk naboi. Maksym Skopupśkij, który jeszcze jako melnykowiec uczestniczył w napadzie na Kąty, a później był jednym z kureniowych (kureń - odpowiednik kom
panii) w sztabie UPA „Wołyń Piwdeń” w Antonowcach, w swoich wspomnieniach
„Tyąn ąe óiił 3a bojuo” (str. 87) napisał:
,JlojinKOM ne mpe6a 6wio nonunamu eiunu 3 homu", a także „TIojmku 6e3 nompeóu
3S 3 HiMlffLMu”.
Ukraińcy mieli dobry wgląd w to, jak Polacy przygotowują się do obrony w Kątach. Bój rozpoczął się o godzinie 22 i przez cały czas napadu nikt ze znajdu
jących się w strefie bronionej nie zgi
nął. Około godziny 3.30 nad ranem, już 4 maja, ustał nagle atak połączonych sił nacjonalistycznych (180 striłciw z kre- meńszczyny i dubieńszczyny). Feliks Ja
siński w „Kronice parafii Kąty” przypisu
je to wydarzenie brakowi wiary napastni
ków w pokonanie samoobrony.
Według wspomnień Z. Kozaka (list pi
sany do mojego stryjecznego brata, ś.p.
Kazimierza Jeleńkowskiego, do wrze
śnia 1939 r. nauczyciela w Antonowcach i współorganizatora samoobrony w Ką
tach), przyczyna nagłego ustania napadu była inna. Ukraińcy dostrzegli rakiety wy
strzelone zza lasu od strony Balami i Hur- bów. Sądzili, że to partyzantka sowiecka idzie na pomoc Kątom i wycofali się.
W swoich wspomnieniach („Panora
ma Kresowa” 1997, nr 7/15), nie znając wówczas wspomnień Z. Kozaka, przed
stawiłem to, co zapamiętałem z tego wy
darzenia, bo byłem jego naocznym świad
kiem. Racę, którą tak dobrze pamiętam, wystrzelono z opuszczonych zabudowań Jastrzębskich na chutorze Stawczyny na wzgórzu zwanym Górą Borsuczą. Jak się okazało, w tę straszną noc przebywa-
W1ATU KRZEMIENIECKIEGO WCflWdDITWA WOŁYŃSKIEGO
LATACH
Okładka książki Feliksa Jasińskiego
„Kronika. Losy Polaków parafii Kąty”
ło tam kilku partyzantów Behmy. Pamię
tam, jak jeden z nich (Sasza, pomagający nam krótko w gospodarstwie w 1941 r.) wystrzelił racę, co wśród nas wzbudziło strach i niedowierzanie, co do okazywa
nej nam przez „ruskich” sympatii. Kozak pisze, że partyzanci sowieccy szli na po
moc Kątom. Dziś, wspominając ową racę, a mogło być ich więcej wystrzelonych z innych miejsc sądzę, że była to raczej pró
ba odstraszenia Ukraińców. Banda ataku
jąca Kąty odeszła nie w stronę obozu, tyl
ko, jak napisał Jasiński, w przeciwnym kierunku, w stronę wsi Isema.
Kilka lat temu, będąc w Iłowicy Ma
łej, nieżyjąca już i traktująca mnie jak ko
goś bliskiego z rodziny Sonia Hrycan opi
sywała mi ze szczegółami powrót bande
rowców z akcji na Kąty. Wracali dopiero przed południem, a więc drogą okrężną.