• Nie Znaleziono Wyników

Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 15, nr 5 (90).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wołanie z Wołynia : pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej (B). R. 15, nr 5 (90)."

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

Wołanie z WofyniA

Bojiannsi 3 Bojiuni

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej

(2)

Fotografie na okładce:

s. I: Pamiątkowa fotografia na zakończenie rekolekcji kapłanów diecezji łuckiej, 18 września 2009 r. (fot. Włodzimierz Osadczy) s. II: Matka Boża Zarwanicka na ulicach Ostroga

(fot. Ludmiła Połiszczuk)

s. III: Biskup Wiktoryn Wierzbicki (fot. Krzysztof Drozd)

s. IV: Rośliny Wołynia: Rokitnik zwyczajny - Hippophae

rhamnoides L. (fot. ks. Witold Józef Kowalów)

(3)

KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE

Wołynie 2 WotyriU BoJldHHH 3 Bojiuui

Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej Dwumiesięcznik Wołynie z WoUjniA - Bojicihhh 3 Bojiuhi Pismo założone w 1994 roku. Założyciel i wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu na Wołyniu.

Redaktor naczelny: ks. Witold Józef Kowalów.

Redakcja: Irena Androszczuk, ks. Władysław Czajka, Irena Dejneka, ks. Grzegorz Draus, ks. Józef Kozłowski, Ludmiła Poliszczuk, ks. Waldemar Szlachta, Inna Szostak, ks. Andrzej Scisłowicz.

Redakcja publikuje materiały nie zawsze podzielając poglądy ich autorów.

Zamieszczone w piśmie materiały mogą być przedrukowywane z podaniem źródła.

Adres redakcji:

El Byn. KapnaineBuna, 1

35800 m. OcTpir, PiBHeHctKa oóji. YKpaiHa

S&Fax + 380 (3654) 2-30-38 E-mail: vykovaliv@gmail.com Świadectwo rejestracji: RW nr 187 z 15 maja 1997 r.

ISSN 1429-4109

Wydawca wersji polskojęzycznej:

E Ośrodek “Wołanie z Wołynia”, skrytka pocztowa 9, 34-520 Poronin http://www.wolaniecom.parafia.info.pl/

Czasopismo dofinansowano ze środków Senatu RP dzięki pomocy

Fundacji

“Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Dobroczyńców prosimy o wpłaty na konto:

Stowarzyszenie Ośrodek

“Wołanie z Wołynia”

PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001

“Wołyński Słownik Biograficzny”:

http://wolynskislownikbiograficzny.blox.pl/

“Dziennik pisany nad Horyniem”:

http://ostrog.blox.pl/

(4)

itt. 2 Id/t^eilań-T^a^cLyetnlk 2009 t. łł/ołan!e j d/cdynia nt 5 (90j

SPIS TREŚCI

s. 3: Ks. Witold JózefKOWALÓW, Rekolekcje kapłanów diecezji łuckiejwSmotryczu

s. 4-5: ŁucjaZALEWSKA, Podolska Madonna wędruje po Wołyniu s. 6-7: ZygmuntSzczęsnyFeliński nowym świętymKościoła

s. 7-8: IrenaANDROSŻCZUK, Znowu Siamoszyce s. 9-10: Lucjan BĄBOLEWSK1, Apel do Harbińczyków s. 10: Julia ZAWADSKA, Współcześnie czy niebezpiecznie?

s. 11-12: Ks. Mieczysław MALIŃSKI, Myślenie

s. 13-16: Ks. Witold Józef KOWALÓW, Ekumenizm, który rodził się w więzieniach i obozach

s. 17-19: Hanna Irena RÓŻYCKA, Podążał za św.Franciszkiem i św. BratemAlbertem

s.20: Michał OSCHOWSKI,Droga franciszkańska Andrzeja Różyckiego

s. 21-27: Stanisław AUGUSTYNOWICZ, Województwo wołyńskie wokresiemiędzywojennym. Gospodarkai społeczeństwo s. 28-29: Jan FITZKE,Pamiątkipo J.I. Kraszewskim w Muzeum

Wołyńskim

s.30: Michaś BAUTOWICZ, „Powiązanie z Rosją”

s. 31-37: MałgorzataZIEMSKA, Wędrówka szlakiemwspomnień s. 37-40: NinaZŁAKOWSKA, Apostoł Wschodu.

Wspomnienie o ks. Antonim Chomickim

s.41-42: Inna SZOSTAK, Wiosny kijowskiego KościołaKrzyża Świętego

s. 43-44: Zenon BARANOWSKI, Wspomnienie o historyku Wiktorze Poliszczuku

s. 44-45: Jerzy STOPA, Wspomnienie ośp. IrenieBerg, działaczce Polskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego w Tarnopolu s. 45: Ks. Jan TWARDOWSKI, Żebysię obudzić

s. 45-36: KronikaParafii Ostrogskiej

s. 47-48: Krzysztof Rafał PROKOP, Wiktoryn Wierzbicki 1567-1587

(5)

U/ołanie j U/ołynia nt 5 (90) H/t^aiień-T^a^dyetnik 2009 t. itt. 3

Z życia Kościoła na Wołyniu

REKOLEKCJE KAPŁANÓW DIECEZJI ŁUCKIEJ W SMOTRYCZU

W dniach 15-18 września 2009 r. w domu rekolekcyjnym Ojców Pasjoni- stów w Smotryczu (diecezja kamieniec- ko-podolska, obwód chmielnicki) odby­

ły się coroczne rekolekcje dla kapłanów pracujących w diecezji łuckiej.

W obchodzonym obecnie roku ka­

płaństwa w ramach rekolekcji p. dr hab.

Włodzimierz Osadczy, kanclerz Europej­

skiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie, w kilku wy­

stąpieniach przybliżył historię Kościo­

ła Rzymskokatolickiego na Ukrainie, a zwłaszcza diecezji łuckiej.

W drugiej części - nazwanej „Wołyń Ojczyzną Świętych” - dr Włodzimierz Osadczy przybliżył postacie św. Jozafata Kuncewicza, bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i bł. Jana Beyzyma SI, zaś

Msza św. na zakończenie rekolekcji Fot. Włodzimierz Osadczy ks. Witold Józef Kowalów, proboszcz pa­

rafii w Ostrogu, ukazał sylwetki dwóch Sług Bożych, ks. Władysława Bukowiń­

skiego i o. Serafina Alojzego Kaszuby OFMCap.

Ks. Bp Marcjan Trofimiak, ordyna­

riusz diecezji łuckiej, podzielił się swoimi wspomnieniami z pracy w czasach so­

wieckich i złożył świadectwo nt. heroicz­

nej postawy i pracy kapłanów dawnej die­

cezji łuckiej, którzy pozostali w Związku Radzieckim i dzięki nim przetrwał Ko­

ściół na tych ziemiach.

Kapłani zapoznali się też z nowym ukraińskim przekładem i melodią hymnu

„Te Deum”, który został uroczyście za­

śpiewany na zakończenie rekolekcji.

ks. Witold Józef Kowalów

(6)

itt. 4 Wtyeiień-Payi-yetnik 2009 t. Wołanie j Wołynia nt 5 (90)

'L żyeia Kościoła na Wołyniu

PODOLSKA MADONNA WĘDRUJE PO WOŁYNIU

W dniach 7-18 października 2009 r.odbyło się nawiedzenie kościoła pw.

Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu przez kopię cudow­

nego obrazu Matki Bożej Zarwanic- kicj. Obraz gościł w parafii rzymsko­ katolickiej i parafii grekokatolickiej, która tymczasowo odprawia nabożeń­ stwawmiejscowym kościele. Dnia 18 października 2009 r. o godz. 9.00 uro­

czystej Świętej Liturgii w ostrogskiej świątyni przewodniczył egzarcha łuc­ ki biskup Jozafat Howcra.

W dniach 4-7 października 2009 r. parafię grekokatolicką w Szumsku (eparchia tamopolsko-zborowska) nawiedziła kopia cudownego obrazu Matki Bożej Zarwanickiej. W niedzie­

lę, 4 października, uroczystą Liturgię Świętą w cerkwi parafialnej w Szum­

sku odprawił egzarcha łucki bp Joza­

fat Howera, koncelebrowali ks. Bog­

dan Kowal - miejscowy proboszcz grekokatolicki, ks. Witold Józef Ko­ walów - proboszcz parafii rzymsko­ katolickich w Ostrogu i Kuniowic, ks. Józef Mandro - proboszcz parafii grekokatolickiej w Krzemieńcu i ks.

Władysław Iwaszczak - proboszczpa­

rafii rzymskokatolickich w Krzemień­ cu i Szumsku.

Dnia 7 października 2009 r. z gre­

kokatolickiej cerkwi parafialnej w Szumsku została przewieziona do rzymskokatolickiego kościoła para­

fialnego w Ostrogu kopia cudowne­ go obrazu Matki Bożej Zarwanic­

kiej. Uroczystej Mszy św. w odpust parafialny Matki Bożej Różańcowej

Ikona Matki Bożej Zarwanickiej na ulicach Szumska, 4 października 2009 r.

Fot. Włodzimierz Filarowski przewodniczył miejscowy proboszcz ks. Witold Józef Kowalów, konce­ lebrowali ks. Bogdan Kowal - pro­

boszcz parafii grekokatolickiej w Szumsku i opiekun grekokatolików w Ostrogu oraz ks. Jan Szańca- pro­

boszcz parafii rzymskokatolickiej w Sławucie.

Codziennie w czasie nawiedzenia miasta przez kopię cudownego Obra­

zu Matki Bożej Zarwanickiej w miej­

scowym kościele odprawiane są nabo­

żeństwa w obu obrządkach.

Należy dodać, że od czterech lat grekokatolicy swoje nabożeństwa odprawiają w miejscowym kościele rzymskokatolickim. Tyleż samo lat rada miejska w Ostrogu przyznajetej wspólnocie działkę pod budowę cer­ kwi. Grekokatolikami Ostroga opie­ kuje się ks. Bogdan Kowal z Szumska.

Cudowna ikona Matki Bożej Za­

rwanickiej przebywała w Ostrogu do niedzieli 18 października 2009 roku.

Każdego dnia odprawiane były na-

(7)

U/ołanie y Wołyniant 5 (90) U/rjeiień-Pajcl]ieTfiil'. 2009 t. itr. 5

Władyka Jozafat przewodniczył Świętej Liturgii w ostrogskim kościele, 18 października 2009 r. Fot. Włodzimierz Filarowski bożeństwa, a wiemi mogli pomodlić

się przy ikonie, oraz przystąpić do Sakramentów Świętych Spowiedzi i Eucharystii. W niedzielę, 18 paź­

dziernika 2009 r. o godz. 8.00 została odprawionaMsza św. (w obrządku za­ chodnim w języku polskim), a o 9.00 Święta Liturgia, której przewodniczył Władyka Jozafat; koncelebrowali ks.

Bohdan Kowal i ks. Witold JózefKo­ walów. Władyka Jozafatpodziękował ks. Witoldowi Józefowi Kowalowowi za to, że wiemi Ukraińskiego Kościo­

ła Grekokatolickiego w Ostrogu mogą zbierać się na modlitwiewostrogskim kościele. Egzarcha łucki życzył gre­

kokatolikom pomyślnegorozpoczęcia budowy cerkwi wOstrogu.

W dniach 9-12 października 2009 r. Władyka Jozafat wziął udział w ogólnonarodowej trzydniowej piel­

grzymce Ukraińców do soboru pw.

Św. Zofii w Rzymie zokazji 40. lecia jego poświęcenia. W tym czasie (11 października) w Rzymie także odbyła się kanonizacja arcybiskupa Zygmun­

ta Szczęsnego Felińskiego, wielkiego syna Wołynia. Papież Benedykt XVI prosił przekazać dla katolików Woły­

nia swojebłogosławieństwo. Dlatego na zakończenie nabożeństwa wszyst­

kimzebranymWładyka Jozafat udzie­

lił błogosławieństwa papieskiego. Na­

stępnie odbyło się pożegnanie z ikoną, która dalej powędrowała na drugi ko­ niec Wołynia, do Kowla.

Łucja Zalewska

(8)

nt. 6 U/tjelień-ftajctyetnil 2009 1. U/ołanle y Wołynia ni 5 (*>)

Z życia Kościoła

ZYGMUNT SZCZĘSNY FELIŃSKI NOWYM ŚWIĘTYM KOŚCIOŁA

Dnia 11 października 2009 r. Pa­ pież Benedykt XVIpodczas Mszy św.

w Bazyliceśw. PiotrawWatykanieza­ liczyłwpoczetświętych pięcioro bło­ gosławionych, wśród nich wielkiego Syna Ziemi Wołyńskiej. Nowy świę­

ty był arcybiskupem warszawskim i założycielem Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

Na kanonizację do Rzymu przy­

jechało ok. 5 tys. Polaków z kraju i zagranicy. Najwięcej osób przybyło z archidiecezji warszawskiej i krakow­

skiej oraz diecezji rzeszowskiej.

*

* *

Zygmunt Szczęsny Feliński uro­

dził się 1 listopada 1822 r. na Wołyniu w rodzinie ziemiańskiej. Jego matka Ewa z Wendorffów była pisarką, au­

torką „Pamiętników”, która za dzia­

łalność patriotyczną została zesłana na Syberię. Rząd carski skonfiskował majątekichrodziny.

Feliński zdobył wykształcenie ma­ tematyczne w Moskwie, a na Sorbo­

nie studiował następnie nauki huma­

nistyczne. Brał udział w powstaniu w Wielkopolsce w 1848roku. Przyjaźnił

sięz Juliuszem Słowackim.

W 1851 r. wstąpił do seminarium duchownego w Żytomierzu, a świę­

cenia kapłańskie otrzymał cztery lata później. Wkrótce potem założył schronisko dla sierot i ubogich oraz zgromadzenie zakonne pod nazwą Rodzina Maryi. Zasłynął jako kazno­

dzieja ispowiednik.

Mianowany 6 stycznia 1862 r.

przez papieżaPiusa IX arcybiskupem warszawskim sprawował ten urząd

tylko 16 miesięcy, w warunkach- jak podkreślił Watykan w jego biografii - niezwykle trudnych, w czasie mani­

festacji patriotycznych i wybuchu po­ wstaniastyczniowego.

Samego powstania arcybiskup zaś nic popierał, ale to dzięki jego zabie­ gomStolica Apostolskapowstrzymała się od potępienia go, czego domagała sięRosja.

W oficjalnej nocie biograficznej opublikowanej przez Watykan czyta­ my,że „w Warszawie stanąłjako Anioł

(9)

Wołanie j Wołynia nt 5 (90J Wijeiień-ftajcłjiewił 2009 t. itr. 7 Pokoju, wzywając naród do rozwagi i

owocnej pracy dla dobra kraju. (...) Kierując się doświadczeniem i realną oceną sytuacji, starał się wpłynąć na uspokojenie umysłów i powstrzymać naród przed rozlewem krwi. Po wybu­

chupowstania styczniowegostanął w obronie uciśnionych”.

W obliczu represji po powstaniu arcybiskup Feliński napisał do cara listw obronie Polaków.

Zmiana polityki Rosji wobec Kró­

lestwa Polskiego spowodowała, że arcybiskup warszawski stałsięniewy­ godny. Wezwany do Petersburga opu­ ściłWarszawę 14 czerwca 1863 r. pod eskortąwojskową jako więzień stanu.

Skazanynastępnie na wygnanie w głąb Rosji spędził w Jarosławiu nad Wołgą 20 lat. Odpierał naciski władz, by zrezygnował zarcybiskupstwa. Po­ mimo ograniczeńpolicyjnychotoczył opieką zesłańców syberyjskich niosąc

O<>0<X>O<XXXXXX>O<XXXXXXXXXXX><XXXXX><X>

Kościół i młodzież

ZNOWU SIAMOSZYCE

W dniach 6-19 sierpnia 2009 r. 45 osobowa grupa z Ukrainy po raz trze­

cimiała okazję odpoczywać w Polsce, w obozie harcerskim w Siamoszycach (powiat Myszków).

Na dzieci i młodzież z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu nad Horyniem i z Gimnazjum w Zdołbunowie oczeki­

wał program edukacyjny, religijno- kulturalny oraz sportowy. Pierwszy z nich zawierał obcowanie z rówieśni- kami-Polakami, udział we wspólnych konkursach i wyścigach. W jednym z takich konkursów zwyciężyła Ka­

tarzyna Krawczuk, uczennica kl. XI

im pomoc duchowąi materialną.

Po 20 latach, w wyniku porozu­

mienia między rządem Rosji i Waty­

kanem został uwolniony, ale do War­ szawy nie mógł powrócić.

Ostatnie lata życia Zygmunt Szczę­ sny Felińskispędziłw Dźwiniaczce w diecezji lwowskiej poświęcając się pracy duszpasterskiej, społecznej i oświatowej. Przypomina się, że dzia­ łał tam również na rzecz pojednania i współpracy Polakówi Ukraińców.

Abp Feliński zmarł 17 września 1895 r. wKrakowiew opinii świętości.

Jego proces beatyfikacyjny otworzył kardynał Stefan Wyszyński w 1965 roku. Metropolita warszawski został beatyfikowany przez Jana Pawła II na Błoniach w Krakowie podczas jego ostatniej pielgrzymki do Polski w dniu 18 sierpniu2002 roku.

#

gimnazjum i wygrała piłkę do siat­ kówki.

Program religijno-kulturalny za­

wierał odwiedzanie miejsc świętych oraz pamiątek historycznych i kultu­

ralnych Polski. 15 sierpnia 2009 r. w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny nasza grupa odwiedzi­

ła Sanktuarium Miłosierdzia Boże­ go w Krakowie. Wzięliśmy udział w Mszy św., odwiedziliśmy kaplicę MiłosierdziaBożego gdzie oddaliśmy hołd relikwiom św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Dość atrakcyjnym było oglądanie Krakowa z wysokości wie­

ży widowiskowej usytuowanej na te-

(10)

itz. 8 U/z^eiień-^ajdyeznilc 2009 z. Usłanie j U/ołyniti nz 5 (90)

Na schodach Sanktuarium w Krakowie - Łagiewnikach Fot. Archiwum rytorium Sanktuarium.Modliliśmy się

także w kaplicach. Tradycyjnie zwie­

dziliśmy Waweli Rynek Krakowski.

17 sierpnia 2009 r. także po raz trzeci byliśmy na Jasnej Górze w Czę­

stochowie. Tam modliliśmy się przed Cudownym Wizerunkiem Matki Bo­ skiej Częstochowskiej, zwiedziliśmy muzea na terytorium Sanktuarium.

Do Częstochowy przybył ks. Witold Józef Kowalów, proboszcz parafii w Ostrogu. Razem z kapłanem i para­

fianami ostrogskimi dzieci i młodzież pojechali do jeszcze jednego Sank­ tuarium w którym pracują ojcowie paulini, Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej, Patronki Rodzin. Tam ks. Witold Józef Kowalów odprawił Mszę Świętą dziękczynną w intencji osób, dzięki którym już po raz trzeci dzieci i młodzież z Ukrainy mogli od­ poczywać w Polsce. To są pracowni­

cy Ministerstwa Edukacji Narodowej Polski, Fundacji “Pomoc Polakom na Wschodzie”, p. Tomasz Janik,Konsul

Generalny Konsulatu Generalnego RP w Łucku, p. Andrzej Jąderko, komen­ dant Komendy Hufca ZHP Myszków,

p. Alicja Łyszczarz, z-ca komendanta, ks.WitoldJózef Kowalów, proboszcz parafii w Ostrogu.

Program sportowy to są wspinacz­ ki, jazda na rowerach sportowych okolicami Siamoszyc, strzelanie z łuków. Także odbywały się wyścigi, miało miejsce w programie pływanie w jeziorze, w basenie w Myszkowie.

Uczestnicykolonii braliudział w dys­ kotekach, karaoke, oglądali filmy.

Jako podziękowanie kierownikom ośrodka harcerskiego za wspaniały odpoczynek dzieci i młodzież zorga­

nizowali treściowy koncert w czasie którego często brzmiały piosenki au­

torskie w językupolskim, angielskim, ukraińskim, miały miejsce również słowa wdzięcznościiupominki.

Dla większości uczestników ko­ lonii to był nie tylko wspaniały wy­

poczynek lecz i poznanie Ojczyzny swoich Przodków. Właśnie dlatego wszystko co się działo w Polsceprze­

żyte zostało nie tylko rozumem lecz sercem.

Irena Androszczuk

(11)

td/ołosue j Id/cdiynla nz 5(90) Wz^eiień-PeĄdyaznik. 2009 z. itz. 9

Hapisali do nas

APEL DO HARBIŃCZYKÓW

Szanowni Państwo!

Z dalekiej Mandżurii, która była Pań­

stwa pierwszą ojczyzną, z wyroków hi­

storii znaleźliście się Państwo w różnych zakątkach świata. Zapewne wspominacie tamte czasy i tamte miejsca. Być może udało Wam się odnaleźć nową ojczyznę, ale na pewno pozostały trwałe więzi z przyjaciółmi, kolegami, znajomymi z Mandżurii. Zapewne w listach, wspo­

mnieniach wracacie pamięcią do miejsc i wydarzeń z młodości.

Historia Harbina i zgodne współdziała­

nie w nim, pełne tolerancji i wzajemnego poszanowania, wielonarodowej społecz­

ności należą do tych momentów w dzie­

jach ludzkości, które nigdy nie powinny zostać zapomniane. Niezwykły upór ludzi, wiedza i zdolności poparte ciężką pracą, pozwoliły stworzyć w odległej Mandżurii namiastkę polskiej państwowości, prze­

chować tożsamość narodową i wychować młode pokolenie Polaków urodzonych na Dalekim Wschodzie w poszanowaniu polskich tradycji. Dzieje polskiej diaspo­

ry w Mandżurii godne są utrwalenia i pro­

pagowania. Czasy, w których przyszło nam żyć to czasy deficytu autorytetów i wzorców postępowania. Przykład Harbi­

na godny jest naśladowania.

Polski wątek tej historii nie poszedł w zapomnienie. Wśród wielu inicjatyw po­

dejmowanych w kraju w celu udokumen­

towania wydarzeń z odległej przeszłości jest i ta podjęta przez Książnicę Pomorską im. Stanisława Staszica w Szczecinie, naj­

większą bibliotekę publiczno-naukową

na Pomorzu Zachodnim. Przez kilkana­

ście ostatnich lat gromadzono tutaj zbiory, bodaj największe w kraju, przekazywane przez harbińczyków mieszkających w Polsce. Duża w tym zasługa szczecińskie­

go Klubu Harbińczyków oraz jego człon­

ków: mgr inż. Jerzego Czajewskiego i dr Leonarda Spychalskiego. Wśród zgroma­

dzonych materiałów są niepublikowane wspomnienia (spisane odręcznie lub na komputerze), fotografie, listy, książki, rodzinne dokumenty i korespondencja, czasopisma, zaproszenia, plakaty, afisze, programy teatralne, koncertów, innych spotkań polonijnych itd. Poddane staran­

nej opiece będą materiałem służącym do badań naukowych. Już obecnie są przed­

miotem zainteresowania ośrodków na­

ukowych oraz osób prywatnych. Na ich podstawie powstają prace naukowe. Wy­

dawane są publikacje, organizowane są sympozja. Wydany nakładem Książnicy Pomorskiej w 2008 r. tom „Polskie ślady na Dalekim Wschodzie. Polacy w Harbi­

nie" jest wynikiem konferencji naukowej, która odbyła się właśnie w Szczecinie w październiku tegoż roku. Książka ilustro­

wana jest fotografiami, zgromadzonymi w Książnicy Pomorskiej, gdzie harbińskie archiwalia znalazły godną przystań.

W imieniu czytelników Książnicy Pomorskiej oraz szczecińskiego Klubu Harbińczyków zwracam się do wszyst­

kich osób, które dysponują materiałami bądź wspomnieniami odnoszącymi się do polskiego Harbina o przekazywanie tych zasobów w celu uchronienia ich przed unicestwieniem, które niesie czas.

(12)

itt. !0 lA/t-feiień-ftajcłyetnil 2009 t. U/ołanle j U/ołynla nt 5 (90) W Książnicy Pomorskiej zbiory te zo­

staną profesjonalnie opracowane, znajdą się pod opieką konserwatorską, a przede wszystkim będą udostępniane badaczom historii. Opracowania, które dzięki temu powstaną, upowszechnią wiedzę o man­

dżurskim epizodzie w dziejach polskiego narodu. Zbiory w wersji oryginalnej lub w postaci kopii (fotokopii, kserokopii, wer­

sji cyfrowych) należy nadsyłać na adres:

Książnica Pomorska im. Stanisława Staszica w Szczecinie, ul. Podgórna 15/16, 70-205 Szczecin

tel. +48 91 48 19 315 / +48 510 16 17 78 www.ksiaznica.szczecin.pl

e-mail: ksiaznica@ksiaznica.szczecin.pl W nadziei na pozytywny odzew na nasz

apel, przekazuję szczere wyrazy szacunku Lucjan Bąbolewski Dyrektor Książnicy Pomorskiej im. Stanisława Staszica w Szczecinie Szczecin, 10 października 2009 roku O<xX>O<><XXXXXXX><><>OO<X>O<>OO<X><>O<X><><x><>

Z życia Kościoła

WSPÓŁCZEŚNIE CZY NIEBEZPIECZNIE?

Pierwszy katolicki biskup-bloger na Ukrainie

Biskup Leon Dubrawski stworzył swój blog na „CREDO”:

http://www.credo-ua.org/2009/10/6565/

Biskup pisze o sobie, o dzieciństwie, a także refleksje i poglądy na temat życia, rodziny i dzisiejszego świata.

Jest to, bez przesady, przełom w ze­

wnętrznym komunikowaniu się Kościoła Katolickiego na Ukrainie. Kościół Kato­

licki w świecie jest już dawno w Interne­

cie i sieciach społecznościowych. Papież (jak i powinno być) daje w tym przykład.

Oprócz portali i społeczności w Live Jour­

nal, Pontyfik posiada profil w Facebook’u.

Jak uważacie: czy powinien kler być bardziej otwartym, wychodzić w Inter­

necie na otwarte omawianie bądź jakich tematów, czy może jest to bardzo niebez­

pieczne. Czy warto stwarzać własne błogi (dzienniki)? W blogu żywy człowiek nie ma możliwości schować się za status, za­

sługi i regalia, on jest takim, jakim jest.

Bo cytuję: «LJ,e irtrepHeT, ącrouKa, Tyr i nocjtaTH MO»yTb» - „To Internet, dziecin­

ka, tutaj i «posłać» [= skląć] mogą” - to znaczy w Internecie nikt nie będzie się bał krytykować i wysławiać swoje myśli, kie­

dy w tym samym czasie osobiście ludzie zazwyczaj nie ośmielają się zaprzeczać duchowieństwu, - dowód:

http://www.credo-ua.org/2009/08/4899 Julia Zawadska Źródło:

http://vkontakte.ru/topic -5949107_21701915

Z ukraińskiego przełożyła Łucja Zalewska

<XXXXxXXXXKxXXX>O

(13)

U/ołanie j U/ołynta «t 5 f9Oj U/tjelleń-ftGjctjiemil 2009 Z. itz. II

Wierzyć w Chrystusa

MYŚLENIE

Myślenie ma kolosalną przyszłość Niedawno zadzwoniono do mnie:

„Proszę księdza, jak się nazywa biskupie nakrycie głowy?" „Infuła" - odpowie­

działem. „Dziękuję" - słuchawka trzasnę­

ła. „Aha - pomyślałem - krzyżówka".

Znałem człowieka, który był chodzącą encyklopedią. Na każdy temat mógł mó­

wić, i to dużo. Pamiętam jednak parę jego artykułów w jakimś piśmie. To był zestaw całego szeregu poglądów rozmaitych lu­

dzi. To nie był artykuł. Brakowało własnej koncepcji autora. Był to typowy człowiek nieinteligentny.

Słuchałem, jak układano w szkole pro­

wincjonalnej program wyjazdu do Krako­

wa: „Przedpołudniem Wawel, w południe Muzeum Narodowe, wieczorem sztuka te­

atralna". Jakie może być wrażenie z takiej wycieczki? Smak suchej bułki z kiełbasą i ogromne umęczenie nóg, w końcu - w teatrze - wygodny fotel, w którym przy­

jemnie się spało. Uczestnicy wycieczki wrócili na pewno głupsi, niż wyjechali, dlatego że przedtem jeszcze wiedzieli, że nie znają Wawelu i Muzeum Narodo­

wego, a teraz uważają, że znają. Jaki z tego wniosek? Wcale nie jechać? Jechać.

Wyjechać po południu, wstąpić na kawę albo na herbatę i ciastka, pójść do teatru i wrócić. Jeśli chodzi o muzeum - można młodzież przywieźć, pokazać kilka obra­

zów, najlepiej jednego malarza, a później dla odprężenia - jakiś lekki film, i wrócić.

Na takich obiektach jak Wawel powinna być wywieszona kartka: dozwolony dla

wycieczek od lat 18. - Powiesz mi: prze­

sada. Taki plan jest nierealny, nikt nie da zezwolenia na to, aby jechać do miasta w tym celu, by w muzeum zobaczyć parę obrazów. Zgoda, przesada. Ale chciej mnie zrozumieć: mnie chodzi o ukazanie problemu jako takiego. Bo co innego, gdy mieszkające w Krakowie dziecko idzie z mamą na Mszę św. na Wawel, a co inne­

go, gdy przybyszowi z prowincji, który przyjechał, aby oglądać najwspanialsze zabytki kultury polskiej, pokazuje się wy­

deptane schody, powyginaną blachę bra­

my z dość niezdarnie powycinanym „K”, kryptę Św. Leonarda, o której poprzednio mu się mówiło, że jest najwspanialszym zabytkiem sztuki romańskiej Krakowa, „a to takie niskie, małe". Trochę przesadzam, ale tylko trochę.

Marzyłem o wyjeździe do Włoch. O tym, jak chodziłbym po pięknej Florencji, Wenecji, Padwie. To tu bym stanął, to tam.

O tym, że dobrze byłoby jechać we dwój­

kę albo trójkę, pokazalibyśmy sobie to, co by się nam podobało. Nie czytałbym

(14)

itr. 12 bł/rjeiień-fffoł.fetnik 2009 t. Wołanie j Wołynia nt 5 (9Oj żadnego objaśnienia ani tabliczki, nie py­

tałbym, kto namalował lub wyrzeźbił. To dopiero za dziesiątą bytnością. 1 to zreali­

zowałem: chodziłem po Wenecji w dzień i w nocy, a gdy się trochę zmęczyłem, sie­

działem na placu przed bazyliką św. Mar­

ka i słuchałem orkiestr popijając rozmaite napoje. Błądziłem po uliczkach Rzymu, Londynu, Paryża i starałem się „n/e zwie­

dzać'1. Nie wypatrywać napisów, nazwisk, adresów, dat i nie zapamiętywać. Nawet dla pewnej przekory nie pojechałem do Asyżu ani na Capri.

Wcale nie chodzi o to, aby przeczytać wszystkie, nawet najlepsze, książki na świecie, zobaczyć wszystkie zabytki, naj­

lepsze filmy i sztuki teatralne. Jeżeli ktoś myśli, że na tym polega upowszechnienie kultury, to na pewno źle myśli. Dziecko, człowiek musi mieć oddech. Musi mieć czas na podziw, na zamyślenie, na to, aby przy obiekcie, który go zainteresował, mógł postawić pytanie: „Co to", „dlacze­

go". A takie pytanie jest wstępem do póź­

niejszego samodzielnego myślenia.

Sądzę, że w krzyżówkach, ąuizach, a zwłaszcza w stłoczeniu wiadomości w programie szkolnym kryje się duże nie­

bezpieczeństwo: wyrabianie przeświad­

czenia, że inteligencja polega na posiada­

niu wiadomości.

Dla zilustrowania tego, o co mi chodzi, posłużę się trochę naiwnym przykładem.

Spotyka się czasem zdanie, że naj­

bardziej ogłupiające są studia medycz­

ne: „Dziękować Bogu, kości ma człowiek bardzo dużo, a wszystkich nazw trzeba się nauczyć i po polsku, i po łacinie. Gdyby tylko kości. Na wyższych latach jest far­

makologia: wszystkie lekarstwa po polsku i po łacinie, a niektóre wraz ze składami chemicznymi. Typowe kształcenie samej

pamięci". Ale ciekawa rzecz: lekarze są na ogół inteligentni. Zdawałoby się, że jedno przeczy drugiemu. Spróbujmy jednak przyjrzeć się jak pracuje lekarz.

Przychodzi do niego człowiek i zaczy­

na opowiadać o swojej chorobie. Lekarz uzupełnia wywiad np. metodą osłuchową.

Jeżeli mu to nie wystarcza, poleca pacjen­

towi szereg analiz. Dopiero na podstawie tych wszystkich danych stawia diagnozę.

To jest pierwsza część pracy. Druga - to podanie sposobu leczenia. A więc np. se­

ria zastrzyków, jakieś proszki, do tego od­

powiedni sposób życia i odżywiania się.

Lekarze muszą więc myśleć.

Na czym polegać powinno kształce­

nie ogólne? Na równomiernym ćwiczeniu dwóch funkcji umysłu: pamięci i inteli­

gencji.

Po pierwsze pamięci: pani nauczyciel­

ka zadała wiersz i kazała się nauczyć na pamięć. Ale to nie jest wszystko. Przycho­

dzi tabliczka mnożenia: ile jest 7x8? Nie dość na tym: z historii - daty, z biologii - gatunki, rodziny zwierząt i roślin, z fizyki - prawa, z chemii - wzory chemiczne.

Równocześnie jednak wymaga się od ucznia umiejętności operowania po­

siadanymi wiadomościami, rozróżniania podobnych faktów, budowania syntez na podstawie szeregu pojedynczych przy­

padków, wyprowadzania z twierdzeń ogólnych wniosków szczegółowych, pi­

sania zadań, np. „Charakterystyka Antka"

czy: „Przyczyny rozbiorów Polski".

Ideałem jest takie ukształtowanie umysłu, aby pamięć i inteligencja były rozwinięte równomiernie.

O tym i ty musisz wiedzieć.

(cdn.)

ks. Mieczysław Maliński

(15)

Użdanłe j Użdynla nt 5 f9Oj łżżf^eiień-fiajdyetnik 2009 t. itt. !3

I OBOZACH [1]

Bez murów

EKUMENIZM, KTÓRY RODZIŁ SIĘ W WIĘZIENIACH

Ks. Grzegorz Draus pierwszego dnia naszego seminarium powiedział: „Życzę Wam, abyście wszyscy zostali kapelana­

mi”. I dalej mówił: ,,A7w jest kapelan?”.

Dołączam się do tego życzenia... ale mądrość ludowa mówi, że „od więzienia nie należy odmawiać się”. Wielu naszych poprzedników - kapłanów wszystkich wyznań było kiedyś więźniami... „Kim jest (czy raczej: kim był) kapłan - wię­

zień?”.

Odpowiedzieć na to pytanie pomoże nam nieprzeciętna postać duszpasterza Wołynia i Kazachstanu, ks. Władysława Bukowińskiego (1904-1974). Z powo­

du moich zainteresowań historycznych Kościół zlecił mi pracę w komisji histo­

rycznej procesu beatyfikacyjnego sprawy Sługi Bożego ks. Władysława Bukowiń­

skiego.

W czasie sowieckiego prześladowania Kościoła praktycznie każdy kapłan kato­

licki, który nie opuścił Związku Radziec­

kiego, skazywał siebie na uwięzienia i prześladowania.

ARESZT I UWIĘZIENIE KS. WŁADYSŁAWA BUKOWIŃSKIEGO

Ksiądz Władysław Bukowiński był trzykrotnie sądzony - w 1941 roku z artykułów 54-10 nr 1 i 54-12 Kodeksu Karnego Ukraińskiej SRR na 8 lat 1TL Isprawitielno-Trudowych Łagieriej (ITL).

Razem z innymi więźniami został w dniu 23 czerwca 1941 roku rozstrzelany przez NKWD, ale kula nie dosięgła go - cudem uniknął śmierci. Drugi raz został areszto­

wany w nocy z 3 na 4 stycznia 1945 roku razem z biskupem łuckim Adolfem Pio­

trem Szelążkiem i innymi kapłanami pra­

cującymi w Łucku [2],

Ks. W.J. Kowalów wygłasza referat w domu modlitwy baptystów

Fot. Pawe! Lewczuk Drugi raz był sądzony w 1946 roku z artykułu 54-1 «a» i 54-11 Kodeksu Kar­

nego Ukraińskiej SRR i został wówczas skazany na 10 lat ITL - termin kary od­

siedział. Wspominając później przymuso­

we opuszczenie Łucka napisał: „Patrząc z samochodu więziennego na stopniowo znikający nam z oczu ŁUCK wraz z całą kopułą naszej katedry, jasno pojąłem, że Łuck to przeszłość bezpowrotnie miniona w moim życiu i w dziejach Polski współ­

czesnej. Co przyniesie przyszłość? Coś całkiem nowego” [3].

W latach 1946-1950 ks. Władysław Bukowiński przebywał w obozach czela- bińskich. Byl to okres ciężkich prac przy wyrębie lasów oraz kopaniu rowów w chłodzie i niedostatku pożywienia. Drugi etap uwięzienia to obóz w Dżezkazganie.

Pracuje w kopalni miedzi „Pokro” około 300 m pod ziemią w temperaturze około czterech stopni Celsjusza i w stałej wił-

(16)

itz. 14 U/fjeiień-^a-jd.yetnil 2009 z. U/oćanle j łA/ołynla nz 5 (90) goci. Była to bardzo ciężka dwunasto-

godzinna praca przy wydobywaniu rudy miedzi. Ks. Wł. Bukowiński ładował rudę ręczną szuflą na wózki - norma dzienna wynosiła wówczas 12 ton. Między inny­

mi pracami przygotowywał też drewniane korki do ładunków wybuchowych i miał obowiązek roznoszenia ich i umieszcza­

nia na wysokości ponad pięciu pięter na różnych odległych pochylniach (kory­

tarzach) kopalni. Dnia 10 sierpnia 1954 roku zostaje zwolniony z obozu.

Ks. Władysława Bukowińskiego, bez względu na warunki w jakich znajdował się i w jakich działał, charakteryzuje nie­

bywała odwaga i równocześnie roztrop­

ność. Począwszy od pierwszego areszto­

wania w 1940 r., rozstrzeliwania więźniów i likwidacji więzienia w Łucku w 1941 r., z której cudem się uratował, i gdzie leżąc na dziedzińcu więziennym pod gradem kul udzielał odpuszczenia grzechów swo­

im sąsiadom. To Miłosierdzie Boże doda­

wało mu nadzwyczajnej odwagi w ciągu kolejnych aresztowań w 1945 r. i 1958 r., w wieloletniej pracy w kopalni w Ka­

ragandzie oraz w ciągu dwudziestoletniej pracy duszpasterskiej w Kazachstanie.

Trzeci raz został aresztowany 3 grud­

nia 1958 r. i został skazany na trzy lat obozu. Od marca 1959 r. do kwietnia 1961 r. przebywał w obozie w Czumie w obwo­

dzie irkuckim, a od kwietnia 1961 r. do 3 grudnia 1961 r. w Sosnówce w Mordowii.

Trzy miesiące przebywał razem z przyjaciółmi z Łucka, ks. Bronisławem Drzepeckim i ks. Józefem Kuczyńskim, dwoma kapłanami grekokatolickimi z me­

tropolitą Josyfem Slipyjem. Było tam tak­

że 6 kapłanów prawosławnych, duchowni muzułmańscy z mułłą z Dagestanu, który studiował w Kairze, kapłani buddyjscy.

Byli także protestanci.

Było to trzecie i ostatnie uwięzienie ks.

Władysława Bukowińskiego, który w wię­

zieniach i obozach przeżył 13 lat 5 miesię­

cy i 10 dni. Dla porównania inni kapłani spędzili tamże: ks. Bronisław Drzepecki - 15 lat, ks. Józef Kuczyński - 17 lat, i ka­

pucyn o. Ryszard Grabski - 15 lat.

Ks. Władysław Bukowiński jako pro­

rok naszych czasów wyprzedził swą epo­

kę. Jeszcze przed II Soborem Watykań­

skim uprawiał dialog z prawosławnymi, a nawet z muzułmanami. Potrafił w warun­

kach obozowych, w czasie strajku w ko­

palni zorganizować wykłady i rekolekcje międzywyznaniowe. Postawa ta wyrażała się także w innym czasie, czego rezulta­

tem był wzajemny szacunek i pomoc w należnym uszanowaniu świąt religijnych.

Ekstremalne warunki jakim był strajk więźniów w obozie w Dżezkazganie-Rud- niku w czerwcu 1954 r. ks. Władysław Bukowiński wykorzystuje na wykłady w postaci biesiad i opowiadań z historii. Oto jak wspomina te wydarzenie ks. Michał Woroniecki, późniejszy ojciec duchow­

ny Seminarium Duchownego w Grodnie:

„Zaczę/y się gromadne odwiedziny zna­

jomych, przechodzono przez wyłomy do drugich lagpunktów swobodnie. Przy tej sposobności spotkałem na 2 łagpunkcie o. Władysława Wełymańskiego. Ksiądz Wacław Piątkowski odprawiał z rodakami nabożeństwo modlitewne po Mszy Świętej.

Wszyscy księża mieli możność schodzić się z wszystkich trzech lagpunktów na wspól­

ne biesiady czy nabożeństwa. Szczególnie ks. Władysław Bukowiński korzystał z tak niebywałej okazji. Zwoływał na prowa­

dzone przez siebie konferencje. Schodzi­

li się pilni słuchacze: ks. W. Piątkowski, ks. Stanisław Bohatkiewicz, o. Włady­

sław Wełymański, o. Ryszard Grabski, ks.

Wacław Bekisz, ks. Michał Woroniecki.

Wokół ks. Władysława Bukowińskiego zbierali się rodacy na biesiady i opowia­

dania z historii, przyrody, przypominał im prawdy wiary, słuchali o Bogu, Chrystu­

sie czy N.M. Pannie. (...) W czasie, gdy nie wychodziliśmy do pracy do kopalń, w obozie panowała dyscyplina i porządek.

Nie przestraszyły nas też i czołgi, które rankiem 29 czerwca 1954 roku stanęły z dala przed naszym oddzieleniem. Były to te same czołgi, które uśmierzyły bunt w poprzednich dniach w owym męskim i ko­

biecym obozach w Dżezkazganie” [4].

<>0<^<XX><XX><>0<><X><><f

(17)

łd/t^eileń-J^Gjdpetnlk 2009 i. ttz. !5 UArltmle j U/ołynla nt 5(90)

Słuchaczami duchownych i historycz­

nych wykładów ks. Władysława Buko­

wińskiego byli także kapłani innych wy­

znań. Prawdziwy ekumenizm rodził się wtedy w obozach.

SPOLICZKOWANIE, KTÓRE OKAZAŁO SIĘ POKLEPANIEM PO RAMIENIU

Ks. Władysław Bukowiński, chociaż nauczał dobro i pokorę, w obozie jednak nie nadstawiał po otrzymaniu ciosu dru­

giego policzka. W książce „Wspomnienia z Kazachstanu” jest opisany epizod, kiedy wracając w nocy po spowiedzi do swoje­

go baraku, w zakazanej strefie natknął się na patrolującego, który wlepił „popowi”

policzek. Kapłan powrócił do baraku zły i wściekły, ale następnie rozważył, że nie­

potrzebnie złościł się: patrolujący mógł go po prostu posadzić w karcer. Tak tę sy­

tuację ocenił sam ks. Bukowiński: „Z ich strony był to swego rodzaju humanitaryzm, złośliwie mówiąc «radziecki humanita- ryzm» — lecz niewątpliwy. Oczywiście ten incydent można by wykorzystać dla anty­

radzieckiej propagandy. Można by mówić o tym, jak to bohaterski kapłan katolicki z nadludzkim poświęceniem spełniał swe obowiązki - jak został pojmany, rozpo­

znany i spoliczkowany przez brutalnego żołdaka, jak nawet nie miał możności po­

skarżyć się, dochodzić sprawiedliwości.

Tak, ale czy owa propaganda byłaby z mojej strony uczciwa? Czy nie doznałem wówczas pewnego rodzaju miłosierdzia i sympatii? Czy ten policzek nie tylko, że nie był zniewagą zamierzoną, a raczej w owych warunkach czymś w rodzaju «pro- tekcjonalnego poklepania po ramieniu»?

Czy byłoby uczciwym przedstawiać jako katów ludzi, którzy - mimo wszystko - okazali mi dobre 5erce?”[5j.

DO MOICH PRZYJACIÓŁ ..WIĘŹNIÓW

W swoich „Wspomnieniach z Kazach­

stanu" wspomina wielu więźniów - hie­

rarchów, kapłanów i świeckich. Opisuje dostojnego metropolitę Josyfa Slipyja i

pokornego ks. Ołeksę Zaryckiego.

Swoje wspomnienia ks. Władysław Bukowiński zaadresował do swoich przyjaciół księży i świeckich. Jego naj­

bliższymi przyjaciółmi byli więźniowie

— współwięźniowie - dwóch kapłanów:

ks. Bronisław Drzepecki (1906-1973) i ks.

Józef Kuczyński (1904-1982). Każdy z nich kilkanaście lat przeżył w więzieniach i obozach. Prawdziwi męczennicy...

Znane są fotografie, na których oni razem w więziennych ubiorach stoją lub siedzą na ławeczce w obozie pracy dla

„religiozników” w Sosnówce w Mordowii, w ostatnich miesiącach uwięzienia [6]. To były bardzo mocne więzi przyjaźni, które trwały do śmierci każdego z nich, a dzisiaj są świadectwem ewangelicznej miłości braterskiej.

Wielokrotnie o obu wspomnianych ka­

płanach pisze w swoich „Wspomnieniach z Kazachstanu" [7], Także o innych kapła­

nach, o. Serafinie Kaszubie (1910-1977) z zakonu kapucynów czy o. Ołeksiju Zaryc- kim, ks. Władysław Bukowiński wyraża się z wielkim szacunkiem [8],

Kiedy zmarł ks. Bronisław Drzepecki, to ks. Władysław Bukowiński pozosta­

wił świadectwo o nim - pisał w liście do Wincentego Taurogińskiego z 22 wrze­

śnia 1973 r., że ks. Bronisław „był bliskim ideału kapłana. Był on zarazem bardzo uczony i mądry, nieprzeciętnie pobożny i ponad własne siły gorliwy w pracy dusz­

pasterskiej" [9].

Ks. Władysław Bukowiński zastę­

pował ks. Józefa Kuczyńskiego podczas jego krótkiego wyjazdu do Polski.

Na szczególną uwagę zasługuję przyjaźń z kapłanem grekokatolickim ks. Ółeksijem Zaryckim, którego ks. Bu­

kowiński nazywa w polskim brzmieniu Żareckim. Ks. Bukowińskiemu zawdzię­

czamy opis ostatnich lat pracy duszpaster­

skiej i aresztowania ks. Ołeksija Zaryckie­

go. Pisał o nim: „W kwietniu 1962 roku przybył ks. Aleksy do Karagandy. Dwa razy był u mnie. Przyjmowałem go z wiel­

kimi środkami ostrożności, bo bałem się o niego. Ks. Aleksy był zawsze szczupły

(18)

itz. 16 UZz^eileń-ftajcłpetnilc. 2009 z. U/ołanie y U/ołynia nt 5 (9Oj i dość wysoki, a wtedy wychudł do reszty.

Tylko oczy mu błyszczały. Wyglądał rze­

czywiście na wyznawcę wiary i kandydata do męczeństwa’' [10], I jak wiemy, tak się stało. Prorocze słowa ks. Władysława Bu­

kowińskiego wypełniły się w akcie beaty­

fikacji męczenników ukraińskich, którego dokonał 27 czerwca 2001 r. we Lwowie papież Jan Paweł II.

Zachowało się kilka listów napisanych przez ks. Władysława Bukowińskiego w obozie. W tych listach (także w pisanych później na wolności) zwraca uwagę to, że nieco utajnia tożsamość pewnych osób - używa żeńskiej formy imion w stosunku do kapłanów. W jego szyfrowaniu „An­

tosia” to ks. Antoni Chomicki, „Bronia”

- ks. Bronisław Drzepecki, „Józia” - ks.

Józef Kuczyński, natomiast „Wasza Stef- cia” to polski kardynał Stefan Wyszyński.

Wiernych, którzy organizowali pomoc dla uwięzionych kapłanów w postaci paczek z żywnością nazywa „Fidelskimi”.

W liście z 13 czerwca 1960 r. do ob­

chodzącego imieniny ks. Antoniego Cho- mickiego (jeszcze jeden kapłan przyja­

ciel) pisał: „Fidelscy pamiętają o nas obu i okazują nam pomoc bardzo wydatną.

Troska o nich stanowi właściwie jedyną naprawdę poważną troskę. Wszystko po­

zostałe to raczej drobiazgi...” [11].

Sługa Boży ks. Władysław Buko­

wiński był wyjątkowym człowiekiem i kapłanem, dlatego że nie dopuścił do za­

trucia się nienawiścią i zachował osobistą godność, nawet w warunkach więzień i obozów, dzielił się tym z innymi, uczył za pomocą przykładu swego postępowania.

ks. Witold Józef Kowalów

Ostróg, 15 lipca 2009 r.

Przypisy:

[1] Wystąpienie w czasie seminarium dla kapelanów więziennych, wygłoszone w świątyni baptystów w Ostrogu w dniu 15 lipca 2009 roku.

[2] Ks. Bukowiński jest autorem opi­

su, będącego świadectwem mężnej posta­

wy w więzieniu sędziwego ordynariusza diecezji łuckiej - zob. Ks. Władysław Bukowiński, „Wspomnienie z więzienia o Księdzu Biskupie Adoljie Piotrze Szeląż­

ku”, [w:] Tenże, „Do moich przyjaciół...”, s. 11-25.

[3] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół. Fragmenty spuścizny piśmienniczej”, zebrał i opracował ks.

Witold Józef Kowalów, Biały Dunajec - Ostróg 2001, s. 53.

[4] Cyt. za: Ks. Tadeusz Krahel, „Ks Wacław Bekisz. Z wdzięcznością za chrzest”, [w:] „W służbie Miłosierdzia”

(Białystok) nr 6 z czerwca 2007 r„ //

http://www.wsm.bialystok.opoka.org.

pl/wsm33/art.php?id__artykul=415 [5] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół...”, s. 48.

[6] Zob.: „Spotkałem człowieka. Ks.

Władysław Bukowiński w pamięci wier­

nych i przyjaciół', zebrał i opracował ks.

Witold Józef Kowalów, cz. 1, Biały Duna­

jec - Ostróg 2001, s. 69; cz. 2, Biały Du­

najec - Ostróg 2006, s. 277.

[7] Ks. Władysław Bukowiński, ,JDo moich przyjaciół...”, passim. Zob. także:

O. Grzegorz Konkol SVD, „Dwaj przy­

jaciele”, [w:] „Spotkałem człowieka. Ks.

Władysław Bukowiński w pamięci wier­

nych i przyjaciół', zebrał i opracował ks.

Witold Józef Kowalów, cz. 2, Biały Duna­

jec - Ostróg 2006, s. 273-281.

[8] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół...”, s. 110.

[9] Zob.: Ks. Władysław Bukowiński,

„Listy” pod red. Ks. Jana Nowaka, Kraków 2007, s. 281.

[10] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół, s. 109.

[11] Zob.: Ks. Władysław Bukowiński,

„Listy” pod red. Ks. Jana Nowaka, Kraków 2007, s. 18-19.

(19)

bł/ołanle j bMdynia nt 5 f9Oj U/fjeiień-^a-jobjietni/c. 2009 t. itz. n

Odeszli

PODĄŻAŁ ZA ŚW. FRANCISZKIEM I ŚW. BRATEM ALBERTEM

Wspomnienie o śp. Andrzeju Janie Różyckim

Śp. Andrzej Jan Różycki urodził się 25 listopada 1936 r. w Równem na Wołyniu.

Był jedynym synem Bolesława i Stefanii z Maciaszków Różyckich.

Linia Wołyńska Różyckich herbu Rola zamieszkiwała Podole i Wołyń od 5 poko­

leń, dokąd przeniosła się z Kujaw, woje­

wództwa łęczyckiego i sandomierskiego z Trojanowych Różyc parafii Leźnickiej.

Genealogia rodu Rola Różyckich była przedmiotem badań heraldyków, kronikarzy i autorów herbarzy polskich od Anonim Galla, Jana Długosza aż do współczesności, [autorzy herbarzy: Bar­

tosz Paprocki, Kacper Niesiecki, Seweryn Uruski, Władysław Semkowicz, Fran­

ciszek Piekosiński, Łodzią Czarnecki, Edward Taylor.]

Genealogię rodu próbował wyprowa­

dzić śp. Andrzej Jan od wczesnośrednio­

wiecznego rodu możnowładców - Po­

wałów. Andrzej Jan był wnukiem Jana Eugeniusza i Anny z Chojnów Różyckich z Ostroga n/rzeką Horyń. Dziadek zmarł w 1909 r. pozostawiając żonę Annę z trojgiem dzieci - Heleną, Kazimierzem i Bolesławem. Rodzina wiele przecierpiała żyjąc na Kresach w czasie I wojny świa­

towej i rewolucji sowieckiej (mieszkali w Żytomierzu i ostatecznie osiedlili się w Ostrogu). Rodzeństwo otrzymało staran­

ne wykształcenie w Państwowym Gimna­

zjum im. Marii Konopnickiej w Ostrogu, gdzie wykładowcą matematyki był Mie­

czysław Chojna - brat Anny Różyckiej - Matka Anny Różyckiej Józefa Chojna

z Dobrowolskich znana była w okolicy, gdzie zamieszkiwała ucząc dzieci z są­

siedzkich dworów i wsi języka polskiego oraz francuskiego]

Andrzej Jan Różycki był prawnukiem Henryka Józefa Mikołaja (trojga imion) Roli-Różyckiego adwokata ziemskie­

go Ostrogskiego, sędziego śledczego w Ostrogu, którego zasługą było uporządko­

wanie Archiwum Berehskiego Luba-Ra- dzimińskich. Zygmunt Luba-Radzimiński był jego przyjacielem. Henryk Józef Mi­

kołaj i jego brat Zygmunt Józef Eustachi zostali pozbawieni majątków za pomoc udzieloną Powstańcom 1863 roku. Zyg­

munt Józef Eustachi właściciel Ponory wiele lat był więziony w twierdzy Szlisel- burskiej.

Znani przedstawiciele rodu Rola Ró­

życkich - Karol i Edmund Różyccy - Oj­

ciec i syn byli dowódcami Jazdy Wołyń­

skiej w 1831 i Powstania na Wołyniu 1863 roku.

Ojciec zmarłego Bolesław Różycki był absolwentem Państwowego Gimna­

zjum im. Marii Konopnickiej w Ostrogu i aktywnie działał w drużynie harcerskiej (I Ostrogska Męska Drużyna Harcerska).

Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim im. Józefa Piłsudskiego z dyplomem magistra historii i filozofii powrócił na rodzinny Wołyń, aby podjąć pracę w rozwijającym się szkolnictwie.

W 1932 roku podjął pracę na stanowisku nauczyciela przedmiotów ogólnokształcą­

cych w szkole Rzemieślniczo-Przemysło-

(20)

iłt. !8 Wzjeiień-ftayałjietni/t 2009 r. Wołanie j Wołynia nt 5 (90) wej Polskiej Macierzy Szkolnej w Jamach

oraz od 1934 r. w Szkole Dokształcającej Zawodowej, jako nauczyciel historii i języka polskiego. W 1936 r. objął stano­

wisko kierownika szkoły Publicznej Do­

kształcającej Zawodowej w Równem.

Był oficerem rezerwy - po odbyciu czynnej służby wojskowej w Szkole Pod­

chorążych w Nisku. W 1939 r. po wkro­

czeniu wojsk sowieckich osaczony przez NKWD został aresztowany i pierwszym transportem wywieziony na wywózkę na wschód. Wraz z kilkunastoma więźniami uratował się ucieczką. W marcu 1943 r.

został uprowadzony i zamordowany przez bandę ukraińskich nagocjonalistów OUN- UPA. Odnalezione ciało zamordowanego w lasach w pobliżu wsi Płoska zostało pogrzebane na cmentarzu rzymskokato­

lickim w Szpakowie (parafia Hruszwica).

Ogrom cierpień i tragedii był udzia­

łem małego dziecka Andrzeja, jego Mamy oraz pozostałej przy życiu Rodziny babci Anny Różyckiej. Nie wszyscy przeżyli -

chrzestny ojciec Andrzeja wuj Stanisław Puchalski - sekretarz Policji, absolwent Szkoły Policji w Mostach więziony w Ostaszkowie zamordowany w Twerze - spoczął w Miednoje.

Stryj Kazimierz Różycki absolwent Politechniki Warszawskiej i pracownik naukowy tej uczelni, specjalista w Sta­

rachowickich Zakładach Zbrojeniowych zamordowany w Auschwitz w 1941 roku.

Wuj Mieczysław Chojna nauczyciel szkół średnich - Państwowe Gimnazjum im.

Marii Konopnickiej w Ostrogu; Gimna­

zjum Stefana Batorego w Warszawie; Dy­

rektor Gimnazjum Męskiego im. H. Sien­

kiewicza w Krakowie oraz Państwowego Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego w Radomiu zamordowany w Auschwitz w 1943 roku.

Sp. Andrzej Jan osierocony przez ojca wraz z Mamą przedostał się do Lu­

blina, gdzie spędził młodość i uczęszczał

do szkół. Po ukończeniu szkoły średniej studiował w Studium Medycznym w Lu­

blinie.

Mama Stefania Różycka wiele lat przepracowała w szkolnictwie na Kresach i potem w Lublinie, gdzie zmarła.

W 1963 r. śp. Andrzej Jan podjął pra­

cę zawodową w II Klinice Chorób We­

wnętrznych w Lublinie. Po przeniesieniu się do Warszawy w 1976 r. zawodowo związany był z Instytutem Matki i Dziec­

ka w Warszawie, a następnie Centrum Zdrowia Dziecka. Pracował w Zakładzie Rentgenodiagnostyki oraz w Pracowni komputerowej Zakładu Genetyki, aż do osiągnięcia wieku emerytalnego.

Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku stryjeczne rodzeństwo Hanna Irena Różycka i Andrzej Jan Różycki zainspi­

rowani świeżo odkrytymi materiałami o słynnych przedstawicielach rodziny Rola Różyckich z linii wołyńskiej rozpoczęli intensywne poszukiwania dokumentów rodzinnych ocalonych z pożogi wojennej I i II wojny światowej i wcześniej z cza­

sów rozbiorów Polski i Powstań Narodo wych.

Słuchając pilnie przekazów rodzin­

nych łatwiejsze okazały się ich poszuki­

wania.

Po odczytaniu wielu tekstów w języku łacińskim, rosyjskim i po polsku obydwo­

je postanowili dotrzeć do materiałów źró­

dłowych w zbiorach bibliotecznych krajo­

wych i zagranicznych oraz w archiwach kościelnych i państwowych sięgając do odległej przeszłości przodków.

W 1994 r. Andrzej Jan ukończył wy­

druk pracy będącej przyczynkiem do monografii rodu Różyckich herbu Rola - „Wpisani w dzieje Polski. Rzecz o Po

walach”.

W swoich wywodach Andrzej Jan wy prowadza! ród Różyckich z możnego śre dniowiecznego rodu Powałów.

<xxxxxxxxxxx>oooo

(21)

Wl^eiień~}^a^dyQlnik 2009 1. itr. 19 Wołanie j Wołynia ni 5(90)

W tych latach obydwoje intensywnie badają i wyprowadzają linię wołyńską drzewa genealogicznego Rola Różyckich.

Andrzej Jan jest współautorem genealogii rodu.

W 2003 r. zostają wydane „Dzieje rodu Różyckich herbu Rola" autorstwa Hanny Ireny. Andrzej Jan wraz z siostrą przy­

czynił się do upamiętnienia Martyrologii rodziny na tablicach zamieszczonych na murach Kościoła p.w. Św. Karola Boro­

meusza na Starych Powązkach. W drugiej połowie lat 90-tych Andrzej Jan zamyka ten ważny rozdział Jego życia i rozpoczy­

na nowy etap. Ten etap kończy odejściem do Domu Pana 4 lipca 2009 roku.

Z pewnością można dziś powiedzieć, że Nasz Drogi Andrzej Jan wkroczył na drogę świętości. Podążał całym swym sercem za Świętym Franciszkiem i Świę­

tym Bratem Albertem.

Na pogrzebie śp. Andrzeja Jana dali o tym świadectwo Bracia ze Zgromadze­

nia Ojców Franciszkanów oraz Bracia i Siostry III Zakonu Św. Franciszka oraz Siostry ze Zgromadzenia SS. Albertynek z Krakowa, z którymi od lat ściśle współ­

pracował.

Andrzej Jan całkowicie poświęcił się badaniom dziejów Rodziny Adama Chmielowskiego i Postaci Św. Brata Al­

berta.

Prowadził poszukiwania i wnikliwie je analizował i konsultował wszystkie zebrane przez siebie materiały źródłowe.

Jego kwerendy objęły akta kościelne i świeckie, wymagały wielu wyjazdów do kościołów i kancelarii parafialnych, ar­

chiwów kościelnych i państwowych, na cmentarze, na których osobiście odczy­

tywał płyty nagrobne - benedyktyńska praca. Wsłuchiwał się w opinie doktorów filozofii i teologii, duchownych i świec­

kich, współpracował z nimi. Nie szczędził swych sił i nadwątlonego zdrowia.

Miał ogromne wsparcie w rodzinie.

W 2003 roku Wydawnictwo M w Kra­

kowie wydało książkę Andrzeja Jana Ró­

życkiego pt. „Święty Brat Albert" owoc wieloletniej pracy autora.

Pomimo tylu obowiązków znajdował zawsze czas na rozmowy z córką Sylwią - jedynaczką. Wiele czasu poświęcał Jej wychowaniu zanim weszła w wiek doro­

sły. Cieszył się i otaczał miłością swego wnuka Jonatana. Niestety, nie mógł już otoczyć troską i czułością urodzonego Michała. Ciężka choroba to uniemożliwi­

ła.

Niezliczone godziny i dni spędzone u OO. Dolorystów w Józefowie to czas po­

święcony porządkowaniu tamtejszych ar­

chiwów i czas kontemplacji w otoczeniu bogatej przyrody.

Od szeregu lat soboty i niedziele u OO. Franciszkanów na Mokotowie i na ul.

Zakroczymskiej to spotkania modlitewne, rekolekcje duchowe, wykłady i konferen­

cje, które wypełniały Jego skromne życie.

Nasz Drogi Andrzej Jan wiernie służył Bogu, Braciom i Siostrom ze Zgromadze­

nia, najbliższej Rodzinie oraz bliźnim...

Przed przewidywaną operacją przeka­

zał SS. Albertynkom z Krakowa ukończo­

ną drugą książkę o Św. Bracie Albercie.

Andrzej Jan przygotował się do swojej misji życiowej.

Aby lepiej zrozumieć Jego wybór zachęcał do zaznajomienia się z treścią książki O. Augustyna Gemelli OFM

„Franciszkanizm” oraz wielu jeszcze po­

zycjach wzbogacających życie duchowe.

Był członkiem Stowarzyszenia Ro­

dzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.

Wielokrotnie uczestniczył w uroczystych spotkaniach organizowanych przez nasze Stowarzyszenie.

Hanna Irena Różycka Warszawa, 29 lipca 2009 r.

(22)

itr. 20 Wryziień.-ftayty.etni.l 2009 t. U/o/anie j U/ołynla nl 5 (90j

DROGA FRANCISZKAŃSKA ANDRZEJA RÓŻYCKIEGO

Drogę franciszkańską Andrzej rozpo­

czął w roku 1996 wstępując do Francisz­

kańskiego Zakonu Świeckich (111 Zakon św. Franciszka), w którym profesję wie­

czystą złożył w dniu 2 lutego 1998 roku.

We Wspólnocie miejscowej FZŚ przy Parafii Matki Bożej Anielskiej w Warsza­

wie, ul. Modzelewskiego 98 A, prowadzo­

nej przez Zakon Braci Mniejszych (O.O.

Franciszkanie), pełnił urząd Przełożonego Wspólnoty i Mistrza Formacji.

W latach 1999-2002 był członkiem zespołu redakcyjnego „Drogi Francisz­

kańskiej”, kwartalnika Regionu Warszaw­

skiego FZŚ Matki Bożej Łaskawej, w którym publikował artykuły prezentujące sylwetkę św. Brata Alberta Chmielow­

skiego.

Był też wieloletnim członkiem Komi­

sji Formacyjno-Wydawniczej Rady Naro­

dowej FZŚ w Polsce.

Zgłębiając życie św. Brata Alberta nie ograniczał się do dokumentów znaj­

dujących się w krakowskim archiwum Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posłu­

gujących Ubogim (S.S. Albertynki) lecz prowadził badania we własnym zakresie, dzięki czemu stał się najwybitniejszym znawcą Brata Alberta w Polsce. Ukorono­

waniem tych prac była wydana przez Wy­

dawnictwo M monografia Brata Alberta.

W fazie końcowej były przygotowania do publikacji poprawionego i uzupełnionego II wydania książki.

Mimo tych wszystkich zajęć znalazł czas na wieloletnią współpracę ze Zgro­

madzeniem Synów Matki Bożej Bolesnej (Bracia Doloryści), w czasie której w profesjonalny sposób zorganizował archi­

wum Zgromadzenia.

W latach 2002-2007 współpracował też ze Zgromadzeniem św. Michała Ar­

chanioła (Księża Michalici) przy inicja­

tywie budowy Pomnika Anioła Stróża Polski w michalickim Sanktuarium Św.

Michała Archanioła i Bł. Bronisława Mar­

kiewicza w Miejscu Piastowym.

Michał Oshowski

4 lipca 2009 r. zmarł w Warszawie t

ŚP.

ANDRZEJ JAN RÓŻYCKI Nasz Drogi Brat Stryjeczny urodzony na Wołyniu w 1936 r.

Współautor genealogii Rola Różyckich Brat III Zakonu Św. Franciszka

Badacz dziejów rodziny i postaci Adama Chmielowskiego

- Św. Brata Alberta Pozostają w smutku

Hanna Różycka i Marek Karol Różycki z rodzinami

Nabożeństwo żałobne zostanie odprawione

14 lipca 2009 r. o godz. 13.00 w kościele pw. św. Karola Boromeusza

na Starych Powązkach.

(23)

U/ołanie j U/ołynia m 5 (9Oj U/ryelień-Pajctyetnik 2009 t. iti. 2!

historia

WOJEWÓDZTWO WOŁYŃSKIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM

Gospodarka i społeczeństwo

Na dzień dzisiejszy praktycznie nie istnieją prace, opisujące całą sytuację gospodarczą (rolnictwo, przemysł, sytu­

acja w handlu, komunikacja) i społeczną (położenie ludności, konflikty etniczne, przemiany strukturalne) w byłym wo­

jewództwie wołyńskim w okresie mię­

dzywojennym. Są albo statystyki z lat ubiegłych, monografie lub opracowania dotyczące okresu międzywojennego. Czę­

sto jest przedstawiona wyłącznie sytuacja polityczna, stan rolnictwa w wojewódz­

twie lub położenie robotników rolnych.

W tych pracach nie jest przedstawiona sy­

tuacja na Wołyniu we wszystkich sferach gospodarki i społeczeństwa.

W mojej pracy ja wykorzystałem róż­

ne źródła infonnacji: opracowania współ­

czesnych autorów, prasę z interesującego mnie okresu i tematyki, dokumenty, rocz­

niki statystyczne, encyklopedie.

Na podstawie literatury zrobiłem wła­

sne wnioski, uogólnienia, które przedsta­

wiam w niniejszym referacie.

Województwo wołyńskie leżało na wschodnich kresach Państwa Polskiego.

Zajmowało zatem obszar pomiędzy rzeką Przypecją od północy i Wyżyną Podolską - od południa; od rzeki Bugu na zachód - do linii, idącej mniej więcej z biegiem

rzeki Słuczy [1],

Klimat Wołynia i różnorodność jego gleb stwarzają warunki, sprzyjające roz­

wojowi rolnictwa, ogrodnictwa, sadow­

nictwa, gospodarki łąkowej, hodowlanej i leśnego przemysłu.

<xxxxxxxxxxxxxxx>

Województwo wołyńskie w jego gra­

nicach administracyjnych zajmowało ob­

szar 30.288 km kw., co w stosunku do ob­

szaru całego państwa Polskiego stanowiło 7,8%. Liczba mieszkańców w stosunku do obecnej ludności całego państwa stanowi­

ła 6%. Pod względem przeciętnej gęsto­

ści zaludnienia różnił się Wołyń od całej Polski: w Polsce przypadało przeciętnie na 1 km kw. 74 mieszkańców, zaś na Wo­

łyniu przeciętnie 57 mieszkańców. Udział mieszkańców miast stanowił około 15,4%.

Przeważającą część społeczeństwa Wołynia stanowili Ukraińcy. Polacy prze­

ważali wśród wielkich właścicieli ziem­

skich, a także było ich stosunkowo wię­

cej wśród robotników rolnych [2], Wśród ludności nierolniczej najliczniejszą grupę stanowili samodzielni, lecz niewielu tylko korzystało z pomocy pracy najemnej.

Pierwszym wojewodą wołyńskim w marcu 1921 r. mianowany został Stani­

sław Krzakowski. Równocześnie z Urzę­

dem Wojewódzkim rozpoczynały pracę sądownictwo, Izba skarbowa, Policja. W praktyce administracja państwowa i sa­

morządowa stanowiła jeden organizm kierowany przez wojewodę.

Pomimo że ponad 80% mieszkań­

ców województwa było innej niż polska narodowości, aparat administracyjny był prawie bez wyjątku polski. Naczelnym zadaniem jakie starała się realizować administracja polska, była jak najdalej idąca integracja obszarów województwa wołyńskiego z organizmem społecznym II Rzeczypospolitej. Głównym celem w

(24)

itz. 22 U/ijelień-ftajcljielnik. 2009 l. Wołanie j Wołynia nz 5 (90j stosunku do ludności ukraińskiej było

zapewnienie sobie jeśli nie poparcia, to przynajmniej lojalności wobec państwa polskiego.

Podstawowym zajęciem, któremu od­

dawali się mieszkańcy Wołynia w okresie międzywojennym była uprawa ziemi. W 1921 r. pracowało na roli 1,3 min a w 1931 r. - 1,65 min osób. Odsetek pracujących w rolnictwie w stosunku do ogółu mieszkań­

ców spadał nieznacznie - z 81 % w 192 lr.

do 79% w 1931 r. [3],

Duże znaczenie w handlu w woje­

wództwie miała pszenica, uprawiana nie­

mal wyłącznie w środkowej i południowej części województwa. Drugim liczącym się towarem eksportowym był jęczmień.

Przy porównaniu wielkości zbiorów po­

szczególnych upraw w latach 1922-1923 i 1936-1937 zwraca uwagę bardzo duży wzrost zbiorów pszenicy w ciągu kilku­

nastu lat. Był on możliwy dzięki odejściu drobnego rolnictwa od trójpolowego sys­

temu uprawy [4],

Pomimo znakomitych warunków na­

turalnych hodowla na Wołyniu rozwijała się znacznie słabiej niż produkcja roślinna.

W bezpośrednim związku z rolnic­

twem był przemysł rolno-spożywczy, któ­

ry dawał zatrudnienie dla 5400 osób 1921 r., a w 1931 r. dla 10500 pracowników [5].

Przetwórstwo produktów hodowli stało na znacznie niższym poziomie niż roślinnych. Obok kompleksu rolno-spo­

żywczego podstawową rolę w gospodarce wołyńskiej odgrywało leśnictwo i prze­

mysł drzewny. Dawał on stałe utrzymanie dla 15000 osób w 1921 r., a w 1931 r. - dla 25000 [3],

W połowie lat dwudziestych zaczęła się rozwijać jeszcze jedna dziedzina go­

spodarki wołyńskiej - kamieniarstwo. W 1926 r. rozpoczęto wydobywanie granitu na terenie powiatów sameńskiego i kosto- polskogo. W 1937 r. było 28 cegielni.

Ogółem na terenie województwa wo­

łyńskiego istniało w 1937 r. 760 zakła­

dów przemysłowych, zatrudniających 5 i więcej pracowników. Pracowało w nich 16555 osób. W zakładach przemysłu spożywczego, drzewnego i mineralnego (było ich 705) znajdowało zatrudnienie 14206 osób.

O ile dyslokacja przemysłu w znacz­

nym stopniu zależała od surowca, powią­

zań komunikacyjnych, tradycji, o tyle w województwie wołyńskim o rozmiesz­

czeniu rzemiosła decydowała chłonność lokalnego rynku. W województwie rze­

miosło było słabo rozwinięte, zasadnicza część warsztatów była nastawiona na za spokajanie potrzeb najbliższej okolicy.

Rzemiosło jak i inne działy gospodar ki znalazło się w zasięgu oddziaływania kryzysu. Redukowani z przedsiębiorstw robotnicy, podejmowali działalność rze mieślniczą [6].

Na Wołyniu do Ukraińców należa ło 24% warsztatów, a do Polaków 23%

Żydzi jednak stanowili 72,6% ogółu rze mieślników [7],

Z Wołynia w roku 1936-1937 dono szono, że ogólne położenie gospodarcze rzemiosła na Wołyniu nie wykazywało większych zmian, ale produkcja wzrosła w granicach 5-10% [8], W roku 1938 w województwie wołyńskim istniała tenden cja do powolnego rozwoju [9].

Rzemiosło od fazy rozwoju w latach 1936-1937 przeszło w 1938 r. w okres sta gnacji, a w 1939 r. rozpoczęła się recesja.

Własne zasoby województwa wołyń skiego były niewielkie. Kraj wprawdzie miał charakter rolniczy, jednakże długo trwałe walki spowodowały zmniejszenie produkcji. Ziemie te stanowiły zarazem bezpośrednie zaplecze frontu polsko-ra dzieckiego.

Zniesienie reglamentacji i granicy go spodarczej oddzielającej ziemie wschód

(25)

Wt^eileń-ftaydyetnil 2009 t. itr. 23 U/ołanle y U/ołynia nt 5 W

nie od reszty państwa nastąpiło w poło­

wie 1921 roku [10]. Aprowizacja ziem wschodnich była - w porównaniu z po­

zostałymi regionami państwa polskiego - najbardziej podporządkowana potrzebom wojny.

W latach 1924-1929 uległo zmianie rozmieszczenie zakładów handlowych.

Liczba sklepów wzrastała wolniej od zaludnienia. O niższym niż w pozosta­

łych częściach państwa poziomie han­

dlu świadczył też fakt, że w 1928 r. tyl­

ko 1,7% sklepów prowadziło tu księgi handlowe. Różnice pod tym względem powoli jednak malały. Poprawa poło­

żenia handlu zarysowała się pod koniec 1926 r. i w ciągu 1927 r. Wiązało się to z ogólną poprawą koniunktury w Polsce, a zwłaszcza ze wzrostem dochodów rol­

ników i robotników [11]. Na Wołyniu w latach 1930-1935 rozbudowywała się sieć placówek handlowych. Lata kryzysu po­

głębiły rozdrobienie handlu. Równolegle z rozdrobnieniem nastąpiły pewne zmiany w rozmieszczeniu przedsiębiorstw han­

dlowych. Tendencja spadkowa obrotów utrzymała się do 1933 r. Chroniczny brak gotówki spowodował, że w latach kryzy­

su częstym zjawiskiem stały się detalicz­

ne transakcje wymienne.

Ruch spółdzielczy na Wołyniu wy­

szedł z okresu inflacji poważnie osłabiony finansowo. Rozbudowa sieci spółdziel­

ni szybko przebiegała w województwie wołyńskim. Sklepy spółdzielcze pocią­

gały coraz większą liczbę klientów spoza kręgu członków. Stawały się w ten spo­

sób niebezpieczną konkurencją dla han­

dlu prywatnego. Rozwój spółdzielczości ukraińskiej odbywał się przede wszyst­

kim na podłożu politycznym. Spółdziel­

nie prowadziły obok działalności gospo­

darczej również oświatową propagując zarazem koncepcje samodzielności Ukra­

iny [U].

Spółdzielczy handel ukraiński wypie­

rał sklepy prywatne i, według oświad­

czenia posła Łuckiego, do 1929 r. kupcy żydowscy zostali usunięci z 3 tys. wsi ukraińskich [12].

Organizacje ukraińskie traktowały spółdzielczość jako drogę do wyzwolenia się i samodzielności gospodarczej ludno­

ści ukraińskiej w Polsce oraz jako sposób poparcia ukraińskiej inteligencji i przy­

gotowania ukraińskiej drobnej burżuazji.

Na Wołyniu rozwijające się spółdzielnie wypełniały zwłaszcza prywatny handel żydowski w małych miejscowościach i wsiach [13].

Znaczne zmiany spostrzegamy także w szkolnictwie. Przed 1914 r. szkół śred­

nich było na terenie województwa 14. W roku szkolnym 1923-1924 działało już 1086 państwowych szkół powszechnych (672 polskie i 289 ukraińskich). Duże zmiany w charakterze szkolnictwa po­

wszechnego na Wołyniu spowodowało wprowadzenie w życie ustawy językowej z 1924 r. Po 1925 r. tempo wzrostu liczby szkół zmniejszyło się. W 1930 r. było ich 1371, w 1934 r. - 1940, w 1938 r. - 1934 szkoły [14],

W latach 1934-1939 wyraźnemu po­

gorszeniu uległ stan szkolnictwa dla tzw.

Słowiańskich mniejszości narodowych.

Odsetek uczniów w szkołach powszech­

nych z wyłącznym ukraińskim językiem spadł z 2,5% w 1929-1930 r. do 1,2% w 1934-1935 roku.

Komunikacja na Wołyniu była słabo rozwinięta, a zwłaszcza samochodowa. W latach 1918-1923 zasadniczym środkiem masowych przewozów był transport ko­

lejowy. Ogólna długość linii kolejowych w granicach województwa wołyńskiego wynosiła na r. 1929 865 km bieżących. Na każde 100 km powierzchni Wołynia przy­

padało 2,8 km bieżącego kolei żelaznej.

W całym państwie Polskim na 100 km kw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kiedy w 1991 roku Ukraina stała się niepodległym krajem wówczas rozpoczął. Władysława Rożkow, autor monografii

Dokonać tego może tylko przez miłość, i to przez prawdziwą miłość chrześcijańską, co sama jedna zdolna jest na oścież otworzyć duszę wychowanka, by chętnie wychowa­.

Wymagało to pracy „ szczególnie natężonej” , pracy we wszystkich dziedzinach życia, któ ­ rej to pracy stał się moderatorem, tak, jak to widać z jego publicystyki z

przez miłość, i to przez prawdziwą miłość chrześcijańską, co sama jedna zdolna jest na oścież otworzyć duszę wychowanka, by chętnie wychowanie mu dawane przyjmo ­

Po drugie: dopiero w mówieniu zo ­ baczysz luki w swoich odkryciach, braki konieczne do uzupełnienia i dopracowa ­ nia tam, gdzie ci się zdawało, że wszystko jest oczywiste

nego Jana Pawła II i beatyfikację probosz ­ cza katedry berlińskiej, Bernarda Lichten- berga, razem z Karolem Leisnerem, która odbyła się właśnie tu, na tym

Z tego też powodu jest ona postawą wlaną przez Ducha Świętego w umysły i serca tych, którzy potrafią otworzyć się na cierpienia braci i dostrzec w nich ob-.. raz

Efektem kilkuletniej pracy Synodu Archidiecezji Lwowskiej i Łuckiej są jego Statuty, będące „ drogowskazem dla duchowieństwa i całego Ludu Bożego Ar ­ chidiecezji