Wołanie z WofyniA
Bojiannsi 3 Bojiuni
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej
Fotografie na okładce:
s. I: Pamiątkowa fotografia na zakończenie rekolekcji kapłanów diecezji łuckiej, 18 września 2009 r. (fot. Włodzimierz Osadczy) s. II: Matka Boża Zarwanicka na ulicach Ostroga
(fot. Ludmiła Połiszczuk)
s. III: Biskup Wiktoryn Wierzbicki (fot. Krzysztof Drozd)
s. IV: Rośliny Wołynia: Rokitnik zwyczajny - Hippophae
rhamnoides L. (fot. ks. Witold Józef Kowalów)
KOŚCIÓŁ RZYMSKOKATOLICKI NA UKRAINIE
Wołynie 2 WotyriU BoJldHHH 3 Bojiuui
Pismo religijno-społeczne Rzymskokatolickiej Diecezji Łuckiej Dwumiesięcznik Wołynie z WoUjniA - Bojicihhh 3 Bojiuhi Pismo założone w 1994 roku. Założyciel i wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu na Wołyniu.
Redaktor naczelny: ks. Witold Józef Kowalów.
Redakcja: Irena Androszczuk, ks. Władysław Czajka, Irena Dejneka, ks. Grzegorz Draus, ks. Józef Kozłowski, Ludmiła Poliszczuk, ks. Waldemar Szlachta, Inna Szostak, ks. Andrzej Scisłowicz.
Redakcja publikuje materiały nie zawsze podzielając poglądy ich autorów.
Zamieszczone w piśmie materiały mogą być przedrukowywane z podaniem źródła.
Adres redakcji:
El Byn. KapnaineBuna, 1
35800 m. OcTpir, PiBHeHctKa oóji. YKpaiHa
S&Fax + 380 (3654) 2-30-38 E-mail: vykovaliv@gmail.com Świadectwo rejestracji: RW nr 187 z 15 maja 1997 r.
ISSN 1429-4109
Wydawca wersji polskojęzycznej:
E Ośrodek “Wołanie z Wołynia”, skrytka pocztowa 9, 34-520 Poronin http://www.wolaniecom.parafia.info.pl/
Czasopismo dofinansowano ze środków Senatu RP dzięki pomocy
Fundacji
“Pomoc Polakom na Wschodzie”.
Dobroczyńców prosimy o wpłaty na konto:
Stowarzyszenie Ośrodek
“Wołanie z Wołynia”
PBS. ZAKOPANE O/BIAŁY DUNAJEC nr 77 88210009 0010 0100 1892 0001
“Wołyński Słownik Biograficzny”:
http://wolynskislownikbiograficzny.blox.pl/
“Dziennik pisany nad Horyniem”:
http://ostrog.blox.pl/
itt. 2 Id/t^eilań-T^a^cLyetnlk 2009 t. łł/ołan!e j d/cdynia nt 5 (90j
SPIS TREŚCI
s. 3: Ks. Witold JózefKOWALÓW, Rekolekcje kapłanów diecezji łuckiejwSmotryczu
s. 4-5: ŁucjaZALEWSKA, Podolska Madonna wędruje po Wołyniu s. 6-7: ZygmuntSzczęsnyFeliński nowym świętymKościoła
s. 7-8: IrenaANDROSŻCZUK, Znowu Siamoszyce s. 9-10: Lucjan BĄBOLEWSK1, Apel do Harbińczyków s. 10: Julia ZAWADSKA, Współcześnie czy niebezpiecznie?
s. 11-12: Ks. Mieczysław MALIŃSKI, Myślenie
s. 13-16: Ks. Witold Józef KOWALÓW, Ekumenizm, który rodził się w więzieniach i obozach
s. 17-19: Hanna Irena RÓŻYCKA, Podążał za św.Franciszkiem i św. BratemAlbertem
s.20: Michał OSCHOWSKI,Droga franciszkańska Andrzeja Różyckiego
s. 21-27: Stanisław AUGUSTYNOWICZ, Województwo wołyńskie wokresiemiędzywojennym. Gospodarkai społeczeństwo s. 28-29: Jan FITZKE,Pamiątkipo J.I. Kraszewskim w Muzeum
Wołyńskim
s.30: Michaś BAUTOWICZ, „Powiązanie z Rosją”
s. 31-37: MałgorzataZIEMSKA, Wędrówka szlakiemwspomnień s. 37-40: NinaZŁAKOWSKA, Apostoł Wschodu.
Wspomnienie o ks. Antonim Chomickim
s.41-42: Inna SZOSTAK, Wiosny kijowskiego KościołaKrzyża Świętego
s. 43-44: Zenon BARANOWSKI, Wspomnienie o historyku Wiktorze Poliszczuku
s. 44-45: Jerzy STOPA, Wspomnienie ośp. IrenieBerg, działaczce Polskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego w Tarnopolu s. 45: Ks. Jan TWARDOWSKI, Żebysię obudzić
s. 45-36: KronikaParafii Ostrogskiej
s. 47-48: Krzysztof Rafał PROKOP, Wiktoryn Wierzbicki 1567-1587
U/ołanie j U/ołynia nt 5 (90) H/t^aiień-T^a^dyetnik 2009 t. itt. 3
Z życia Kościoła na Wołyniu
REKOLEKCJE KAPŁANÓW DIECEZJI ŁUCKIEJ W SMOTRYCZU
W dniach 15-18 września 2009 r. w domu rekolekcyjnym Ojców Pasjoni- stów w Smotryczu (diecezja kamieniec- ko-podolska, obwód chmielnicki) odby
ły się coroczne rekolekcje dla kapłanów pracujących w diecezji łuckiej.
W obchodzonym obecnie roku ka
płaństwa w ramach rekolekcji p. dr hab.
Włodzimierz Osadczy, kanclerz Europej
skiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów w Lublinie, w kilku wy
stąpieniach przybliżył historię Kościo
ła Rzymskokatolickiego na Ukrainie, a zwłaszcza diecezji łuckiej.
W drugiej części - nazwanej „Wołyń Ojczyzną Świętych” - dr Włodzimierz Osadczy przybliżył postacie św. Jozafata Kuncewicza, bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego i bł. Jana Beyzyma SI, zaś
Msza św. na zakończenie rekolekcji Fot. Włodzimierz Osadczy ks. Witold Józef Kowalów, proboszcz pa
rafii w Ostrogu, ukazał sylwetki dwóch Sług Bożych, ks. Władysława Bukowiń
skiego i o. Serafina Alojzego Kaszuby OFMCap.
Ks. Bp Marcjan Trofimiak, ordyna
riusz diecezji łuckiej, podzielił się swoimi wspomnieniami z pracy w czasach so
wieckich i złożył świadectwo nt. heroicz
nej postawy i pracy kapłanów dawnej die
cezji łuckiej, którzy pozostali w Związku Radzieckim i dzięki nim przetrwał Ko
ściół na tych ziemiach.
Kapłani zapoznali się też z nowym ukraińskim przekładem i melodią hymnu
„Te Deum”, który został uroczyście za
śpiewany na zakończenie rekolekcji.
ks. Witold Józef Kowalów
itt. 4 Wtyeiień-Payi-yetnik 2009 t. Wołanie j Wołynia nt 5 (90)
'L żyeia Kościoła na Wołyniu
PODOLSKA MADONNA WĘDRUJE PO WOŁYNIU
W dniach 7-18 października 2009 r.odbyło się nawiedzenie kościoła pw.
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu przez kopię cudow
nego obrazu Matki Bożej Zarwanic- kicj. Obraz gościł w parafii rzymsko katolickiej i parafii grekokatolickiej, która tymczasowo odprawia nabożeń stwawmiejscowym kościele. Dnia 18 października 2009 r. o godz. 9.00 uro
czystej Świętej Liturgii w ostrogskiej świątyni przewodniczył egzarcha łuc ki biskup Jozafat Howcra.
W dniach 4-7 października 2009 r. parafię grekokatolicką w Szumsku (eparchia tamopolsko-zborowska) nawiedziła kopia cudownego obrazu Matki Bożej Zarwanickiej. W niedzie
lę, 4 października, uroczystą Liturgię Świętą w cerkwi parafialnej w Szum
sku odprawił egzarcha łucki bp Joza
fat Howera, koncelebrowali ks. Bog
dan Kowal - miejscowy proboszcz grekokatolicki, ks. Witold Józef Ko walów - proboszcz parafii rzymsko katolickich w Ostrogu i Kuniowic, ks. Józef Mandro - proboszcz parafii grekokatolickiej w Krzemieńcu i ks.
Władysław Iwaszczak - proboszczpa
rafii rzymskokatolickich w Krzemień cu i Szumsku.
Dnia 7 października 2009 r. z gre
kokatolickiej cerkwi parafialnej w Szumsku została przewieziona do rzymskokatolickiego kościoła para
fialnego w Ostrogu kopia cudowne go obrazu Matki Bożej Zarwanic
kiej. Uroczystej Mszy św. w odpust parafialny Matki Bożej Różańcowej
Ikona Matki Bożej Zarwanickiej na ulicach Szumska, 4 października 2009 r.
Fot. Włodzimierz Filarowski przewodniczył miejscowy proboszcz ks. Witold Józef Kowalów, konce lebrowali ks. Bogdan Kowal - pro
boszcz parafii grekokatolickiej w Szumsku i opiekun grekokatolików w Ostrogu oraz ks. Jan Szańca- pro
boszcz parafii rzymskokatolickiej w Sławucie.
Codziennie w czasie nawiedzenia miasta przez kopię cudownego Obra
zu Matki Bożej Zarwanickiej w miej
scowym kościele odprawiane są nabo
żeństwa w obu obrządkach.
Należy dodać, że od czterech lat grekokatolicy swoje nabożeństwa odprawiają w miejscowym kościele rzymskokatolickim. Tyleż samo lat rada miejska w Ostrogu przyznajetej wspólnocie działkę pod budowę cer kwi. Grekokatolikami Ostroga opie kuje się ks. Bogdan Kowal z Szumska.
Cudowna ikona Matki Bożej Za
rwanickiej przebywała w Ostrogu do niedzieli 18 października 2009 roku.
Każdego dnia odprawiane były na-
U/ołanie y Wołyniant 5 (90) U/rjeiień-Pajcl]ieTfiil'. 2009 t. itr. 5
Władyka Jozafat przewodniczył Świętej Liturgii w ostrogskim kościele, 18 października 2009 r. Fot. Włodzimierz Filarowski bożeństwa, a wiemi mogli pomodlić
się przy ikonie, oraz przystąpić do Sakramentów Świętych Spowiedzi i Eucharystii. W niedzielę, 18 paź
dziernika 2009 r. o godz. 8.00 została odprawionaMsza św. (w obrządku za chodnim w języku polskim), a o 9.00 Święta Liturgia, której przewodniczył Władyka Jozafat; koncelebrowali ks.
Bohdan Kowal i ks. Witold JózefKo walów. Władyka Jozafatpodziękował ks. Witoldowi Józefowi Kowalowowi za to, że wiemi Ukraińskiego Kościo
ła Grekokatolickiego w Ostrogu mogą zbierać się na modlitwiewostrogskim kościele. Egzarcha łucki życzył gre
kokatolikom pomyślnegorozpoczęcia budowy cerkwi wOstrogu.
W dniach 9-12 października 2009 r. Władyka Jozafat wziął udział w ogólnonarodowej trzydniowej piel
grzymce Ukraińców do soboru pw.
Św. Zofii w Rzymie zokazji 40. lecia jego poświęcenia. W tym czasie (11 października) w Rzymie także odbyła się kanonizacja arcybiskupa Zygmun
ta Szczęsnego Felińskiego, wielkiego syna Wołynia. Papież Benedykt XVI prosił przekazać dla katolików Woły
nia swojebłogosławieństwo. Dlatego na zakończenie nabożeństwa wszyst
kimzebranymWładyka Jozafat udzie
lił błogosławieństwa papieskiego. Na
stępnie odbyło się pożegnanie z ikoną, która dalej powędrowała na drugi ko niec Wołynia, do Kowla.
Łucja Zalewska
nt. 6 U/tjelień-ftajctyetnil 2009 1. U/ołanle y Wołynia ni 5 (*>)
Z życia Kościoła
ZYGMUNT SZCZĘSNY FELIŃSKI NOWYM ŚWIĘTYM KOŚCIOŁA
Dnia 11 października 2009 r. Pa pież Benedykt XVIpodczas Mszy św.
w Bazyliceśw. PiotrawWatykanieza liczyłwpoczetświętych pięcioro bło gosławionych, wśród nich wielkiego Syna Ziemi Wołyńskiej. Nowy świę
ty był arcybiskupem warszawskim i założycielem Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.
Na kanonizację do Rzymu przy
jechało ok. 5 tys. Polaków z kraju i zagranicy. Najwięcej osób przybyło z archidiecezji warszawskiej i krakow
skiej oraz diecezji rzeszowskiej.
*
* *
Zygmunt Szczęsny Feliński uro
dził się 1 listopada 1822 r. na Wołyniu w rodzinie ziemiańskiej. Jego matka Ewa z Wendorffów była pisarką, au
torką „Pamiętników”, która za dzia
łalność patriotyczną została zesłana na Syberię. Rząd carski skonfiskował majątekichrodziny.
Feliński zdobył wykształcenie ma tematyczne w Moskwie, a na Sorbo
nie studiował następnie nauki huma
nistyczne. Brał udział w powstaniu w Wielkopolsce w 1848roku. Przyjaźnił
sięz Juliuszem Słowackim.
W 1851 r. wstąpił do seminarium duchownego w Żytomierzu, a świę
cenia kapłańskie otrzymał cztery lata później. Wkrótce potem założył schronisko dla sierot i ubogich oraz zgromadzenie zakonne pod nazwą Rodzina Maryi. Zasłynął jako kazno
dzieja ispowiednik.
Mianowany 6 stycznia 1862 r.
przez papieżaPiusa IX arcybiskupem warszawskim sprawował ten urząd
tylko 16 miesięcy, w warunkach- jak podkreślił Watykan w jego biografii - niezwykle trudnych, w czasie mani
festacji patriotycznych i wybuchu po wstaniastyczniowego.
Samego powstania arcybiskup zaś nic popierał, ale to dzięki jego zabie gomStolica Apostolskapowstrzymała się od potępienia go, czego domagała sięRosja.
W oficjalnej nocie biograficznej opublikowanej przez Watykan czyta my,że „w Warszawie stanąłjako Anioł
Wołanie j Wołynia nt 5 (90J Wijeiień-ftajcłjiewił 2009 t. itr. 7 Pokoju, wzywając naród do rozwagi i
owocnej pracy dla dobra kraju. (...) Kierując się doświadczeniem i realną oceną sytuacji, starał się wpłynąć na uspokojenie umysłów i powstrzymać naród przed rozlewem krwi. Po wybu
chupowstania styczniowegostanął w obronie uciśnionych”.
W obliczu represji po powstaniu arcybiskup Feliński napisał do cara listw obronie Polaków.
Zmiana polityki Rosji wobec Kró
lestwa Polskiego spowodowała, że arcybiskup warszawski stałsięniewy godny. Wezwany do Petersburga opu ściłWarszawę 14 czerwca 1863 r. pod eskortąwojskową jako więzień stanu.
Skazanynastępnie na wygnanie w głąb Rosji spędził w Jarosławiu nad Wołgą 20 lat. Odpierał naciski władz, by zrezygnował zarcybiskupstwa. Po mimo ograniczeńpolicyjnychotoczył opieką zesłańców syberyjskich niosąc
O<>0<X>O<XXXXXX>O<XXXXXXXXXXX><XXXXX><X>
Kościół i młodzież
ZNOWU SIAMOSZYCE
W dniach 6-19 sierpnia 2009 r. 45 osobowa grupa z Ukrainy po raz trze
cimiała okazję odpoczywać w Polsce, w obozie harcerskim w Siamoszycach (powiat Myszków).
Na dzieci i młodzież z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu nad Horyniem i z Gimnazjum w Zdołbunowie oczeki
wał program edukacyjny, religijno- kulturalny oraz sportowy. Pierwszy z nich zawierał obcowanie z rówieśni- kami-Polakami, udział we wspólnych konkursach i wyścigach. W jednym z takich konkursów zwyciężyła Ka
tarzyna Krawczuk, uczennica kl. XI
im pomoc duchowąi materialną.
Po 20 latach, w wyniku porozu
mienia między rządem Rosji i Waty
kanem został uwolniony, ale do War szawy nie mógł powrócić.
Ostatnie lata życia Zygmunt Szczę sny Felińskispędziłw Dźwiniaczce w diecezji lwowskiej poświęcając się pracy duszpasterskiej, społecznej i oświatowej. Przypomina się, że dzia łał tam również na rzecz pojednania i współpracy Polakówi Ukraińców.
Abp Feliński zmarł 17 września 1895 r. wKrakowiew opinii świętości.
Jego proces beatyfikacyjny otworzył kardynał Stefan Wyszyński w 1965 roku. Metropolita warszawski został beatyfikowany przez Jana Pawła II na Błoniach w Krakowie podczas jego ostatniej pielgrzymki do Polski w dniu 18 sierpniu2002 roku.
#
gimnazjum i wygrała piłkę do siat kówki.
Program religijno-kulturalny za
wierał odwiedzanie miejsc świętych oraz pamiątek historycznych i kultu
ralnych Polski. 15 sierpnia 2009 r. w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny nasza grupa odwiedzi
ła Sanktuarium Miłosierdzia Boże go w Krakowie. Wzięliśmy udział w Mszy św., odwiedziliśmy kaplicę MiłosierdziaBożego gdzie oddaliśmy hołd relikwiom św. Siostry Faustyny Kowalskiej. Dość atrakcyjnym było oglądanie Krakowa z wysokości wie
ży widowiskowej usytuowanej na te-
itz. 8 U/z^eiień-^ajdyeznilc 2009 z. Usłanie j U/ołyniti nz 5 (90)
Na schodach Sanktuarium w Krakowie - Łagiewnikach Fot. Archiwum rytorium Sanktuarium.Modliliśmy się
także w kaplicach. Tradycyjnie zwie
dziliśmy Waweli Rynek Krakowski.
17 sierpnia 2009 r. także po raz trzeci byliśmy na Jasnej Górze w Czę
stochowie. Tam modliliśmy się przed Cudownym Wizerunkiem Matki Bo skiej Częstochowskiej, zwiedziliśmy muzea na terytorium Sanktuarium.
Do Częstochowy przybył ks. Witold Józef Kowalów, proboszcz parafii w Ostrogu. Razem z kapłanem i para
fianami ostrogskimi dzieci i młodzież pojechali do jeszcze jednego Sank tuarium w którym pracują ojcowie paulini, Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej, Patronki Rodzin. Tam ks. Witold Józef Kowalów odprawił Mszę Świętą dziękczynną w intencji osób, dzięki którym już po raz trzeci dzieci i młodzież z Ukrainy mogli od poczywać w Polsce. To są pracowni
cy Ministerstwa Edukacji Narodowej Polski, Fundacji “Pomoc Polakom na Wschodzie”, p. Tomasz Janik,Konsul
Generalny Konsulatu Generalnego RP w Łucku, p. Andrzej Jąderko, komen dant Komendy Hufca ZHP Myszków,
p. Alicja Łyszczarz, z-ca komendanta, ks.WitoldJózef Kowalów, proboszcz parafii w Ostrogu.
Program sportowy to są wspinacz ki, jazda na rowerach sportowych okolicami Siamoszyc, strzelanie z łuków. Także odbywały się wyścigi, miało miejsce w programie pływanie w jeziorze, w basenie w Myszkowie.
Uczestnicykolonii braliudział w dys kotekach, karaoke, oglądali filmy.
Jako podziękowanie kierownikom ośrodka harcerskiego za wspaniały odpoczynek dzieci i młodzież zorga
nizowali treściowy koncert w czasie którego często brzmiały piosenki au
torskie w językupolskim, angielskim, ukraińskim, miały miejsce również słowa wdzięcznościiupominki.
Dla większości uczestników ko lonii to był nie tylko wspaniały wy
poczynek lecz i poznanie Ojczyzny swoich Przodków. Właśnie dlatego wszystko co się działo w Polsceprze
żyte zostało nie tylko rozumem lecz sercem.
Irena Androszczuk
td/ołosue j Id/cdiynla nz 5(90) Wz^eiień-PeĄdyaznik. 2009 z. itz. 9
Hapisali do nas
APEL DO HARBIŃCZYKÓW
Szanowni Państwo!
Z dalekiej Mandżurii, która była Pań
stwa pierwszą ojczyzną, z wyroków hi
storii znaleźliście się Państwo w różnych zakątkach świata. Zapewne wspominacie tamte czasy i tamte miejsca. Być może udało Wam się odnaleźć nową ojczyznę, ale na pewno pozostały trwałe więzi z przyjaciółmi, kolegami, znajomymi z Mandżurii. Zapewne w listach, wspo
mnieniach wracacie pamięcią do miejsc i wydarzeń z młodości.
Historia Harbina i zgodne współdziała
nie w nim, pełne tolerancji i wzajemnego poszanowania, wielonarodowej społecz
ności należą do tych momentów w dzie
jach ludzkości, które nigdy nie powinny zostać zapomniane. Niezwykły upór ludzi, wiedza i zdolności poparte ciężką pracą, pozwoliły stworzyć w odległej Mandżurii namiastkę polskiej państwowości, prze
chować tożsamość narodową i wychować młode pokolenie Polaków urodzonych na Dalekim Wschodzie w poszanowaniu polskich tradycji. Dzieje polskiej diaspo
ry w Mandżurii godne są utrwalenia i pro
pagowania. Czasy, w których przyszło nam żyć to czasy deficytu autorytetów i wzorców postępowania. Przykład Harbi
na godny jest naśladowania.
Polski wątek tej historii nie poszedł w zapomnienie. Wśród wielu inicjatyw po
dejmowanych w kraju w celu udokumen
towania wydarzeń z odległej przeszłości jest i ta podjęta przez Książnicę Pomorską im. Stanisława Staszica w Szczecinie, naj
większą bibliotekę publiczno-naukową
na Pomorzu Zachodnim. Przez kilkana
ście ostatnich lat gromadzono tutaj zbiory, bodaj największe w kraju, przekazywane przez harbińczyków mieszkających w Polsce. Duża w tym zasługa szczecińskie
go Klubu Harbińczyków oraz jego człon
ków: mgr inż. Jerzego Czajewskiego i dr Leonarda Spychalskiego. Wśród zgroma
dzonych materiałów są niepublikowane wspomnienia (spisane odręcznie lub na komputerze), fotografie, listy, książki, rodzinne dokumenty i korespondencja, czasopisma, zaproszenia, plakaty, afisze, programy teatralne, koncertów, innych spotkań polonijnych itd. Poddane staran
nej opiece będą materiałem służącym do badań naukowych. Już obecnie są przed
miotem zainteresowania ośrodków na
ukowych oraz osób prywatnych. Na ich podstawie powstają prace naukowe. Wy
dawane są publikacje, organizowane są sympozja. Wydany nakładem Książnicy Pomorskiej w 2008 r. tom „Polskie ślady na Dalekim Wschodzie. Polacy w Harbi
nie" jest wynikiem konferencji naukowej, która odbyła się właśnie w Szczecinie w październiku tegoż roku. Książka ilustro
wana jest fotografiami, zgromadzonymi w Książnicy Pomorskiej, gdzie harbińskie archiwalia znalazły godną przystań.
W imieniu czytelników Książnicy Pomorskiej oraz szczecińskiego Klubu Harbińczyków zwracam się do wszyst
kich osób, które dysponują materiałami bądź wspomnieniami odnoszącymi się do polskiego Harbina o przekazywanie tych zasobów w celu uchronienia ich przed unicestwieniem, które niesie czas.
itt. !0 lA/t-feiień-ftajcłyetnil 2009 t. U/ołanle j U/ołynla nt 5 (90) W Książnicy Pomorskiej zbiory te zo
staną profesjonalnie opracowane, znajdą się pod opieką konserwatorską, a przede wszystkim będą udostępniane badaczom historii. Opracowania, które dzięki temu powstaną, upowszechnią wiedzę o man
dżurskim epizodzie w dziejach polskiego narodu. Zbiory w wersji oryginalnej lub w postaci kopii (fotokopii, kserokopii, wer
sji cyfrowych) należy nadsyłać na adres:
Książnica Pomorska im. Stanisława Staszica w Szczecinie, ul. Podgórna 15/16, 70-205 Szczecin
tel. +48 91 48 19 315 / +48 510 16 17 78 www.ksiaznica.szczecin.pl
e-mail: ksiaznica@ksiaznica.szczecin.pl W nadziei na pozytywny odzew na nasz
apel, przekazuję szczere wyrazy szacunku Lucjan Bąbolewski Dyrektor Książnicy Pomorskiej im. Stanisława Staszica w Szczecinie Szczecin, 10 października 2009 roku O<xX>O<><XXXXXXX><><>OO<X>O<>OO<X><>O<X><><x><>
Z życia Kościoła
WSPÓŁCZEŚNIE CZY NIEBEZPIECZNIE?
Pierwszy katolicki biskup-bloger na Ukrainie
Biskup Leon Dubrawski stworzył swój blog na „CREDO”:
http://www.credo-ua.org/2009/10/6565/
Biskup pisze o sobie, o dzieciństwie, a także refleksje i poglądy na temat życia, rodziny i dzisiejszego świata.
Jest to, bez przesady, przełom w ze
wnętrznym komunikowaniu się Kościoła Katolickiego na Ukrainie. Kościół Kato
licki w świecie jest już dawno w Interne
cie i sieciach społecznościowych. Papież (jak i powinno być) daje w tym przykład.
Oprócz portali i społeczności w Live Jour
nal, Pontyfik posiada profil w Facebook’u.
Jak uważacie: czy powinien kler być bardziej otwartym, wychodzić w Inter
necie na otwarte omawianie bądź jakich tematów, czy może jest to bardzo niebez
pieczne. Czy warto stwarzać własne błogi (dzienniki)? W blogu żywy człowiek nie ma możliwości schować się za status, za
sługi i regalia, on jest takim, jakim jest.
Bo cytuję: «LJ,e irtrepHeT, ącrouKa, Tyr i nocjtaTH MO»yTb» - „To Internet, dziecin
ka, tutaj i «posłać» [= skląć] mogą” - to znaczy w Internecie nikt nie będzie się bał krytykować i wysławiać swoje myśli, kie
dy w tym samym czasie osobiście ludzie zazwyczaj nie ośmielają się zaprzeczać duchowieństwu, - dowód:
http://www.credo-ua.org/2009/08/4899 Julia Zawadska Źródło:
http://vkontakte.ru/topic -5949107_21701915
Z ukraińskiego przełożyła Łucja Zalewska
<XXXXxXXXXKxXXX>O
U/ołanie j U/ołynta «t 5 f9Oj U/tjelleń-ftGjctjiemil 2009 Z. itz. II
Wierzyć w Chrystusa
MYŚLENIE
Myślenie ma kolosalną przyszłość Niedawno zadzwoniono do mnie:
„Proszę księdza, jak się nazywa biskupie nakrycie głowy?" „Infuła" - odpowie
działem. „Dziękuję" - słuchawka trzasnę
ła. „Aha - pomyślałem - krzyżówka".
Znałem człowieka, który był chodzącą encyklopedią. Na każdy temat mógł mó
wić, i to dużo. Pamiętam jednak parę jego artykułów w jakimś piśmie. To był zestaw całego szeregu poglądów rozmaitych lu
dzi. To nie był artykuł. Brakowało własnej koncepcji autora. Był to typowy człowiek nieinteligentny.
Słuchałem, jak układano w szkole pro
wincjonalnej program wyjazdu do Krako
wa: „Przedpołudniem Wawel, w południe Muzeum Narodowe, wieczorem sztuka te
atralna". Jakie może być wrażenie z takiej wycieczki? Smak suchej bułki z kiełbasą i ogromne umęczenie nóg, w końcu - w teatrze - wygodny fotel, w którym przy
jemnie się spało. Uczestnicy wycieczki wrócili na pewno głupsi, niż wyjechali, dlatego że przedtem jeszcze wiedzieli, że nie znają Wawelu i Muzeum Narodo
wego, a teraz uważają, że znają. Jaki z tego wniosek? Wcale nie jechać? Jechać.
Wyjechać po południu, wstąpić na kawę albo na herbatę i ciastka, pójść do teatru i wrócić. Jeśli chodzi o muzeum - można młodzież przywieźć, pokazać kilka obra
zów, najlepiej jednego malarza, a później dla odprężenia - jakiś lekki film, i wrócić.
Na takich obiektach jak Wawel powinna być wywieszona kartka: dozwolony dla
wycieczek od lat 18. - Powiesz mi: prze
sada. Taki plan jest nierealny, nikt nie da zezwolenia na to, aby jechać do miasta w tym celu, by w muzeum zobaczyć parę obrazów. Zgoda, przesada. Ale chciej mnie zrozumieć: mnie chodzi o ukazanie problemu jako takiego. Bo co innego, gdy mieszkające w Krakowie dziecko idzie z mamą na Mszę św. na Wawel, a co inne
go, gdy przybyszowi z prowincji, który przyjechał, aby oglądać najwspanialsze zabytki kultury polskiej, pokazuje się wy
deptane schody, powyginaną blachę bra
my z dość niezdarnie powycinanym „K”, kryptę Św. Leonarda, o której poprzednio mu się mówiło, że jest najwspanialszym zabytkiem sztuki romańskiej Krakowa, „a to takie niskie, małe". Trochę przesadzam, ale tylko trochę.
Marzyłem o wyjeździe do Włoch. O tym, jak chodziłbym po pięknej Florencji, Wenecji, Padwie. To tu bym stanął, to tam.
O tym, że dobrze byłoby jechać we dwój
kę albo trójkę, pokazalibyśmy sobie to, co by się nam podobało. Nie czytałbym
itr. 12 bł/rjeiień-fffoł.fetnik 2009 t. Wołanie j Wołynia nt 5 (9Oj żadnego objaśnienia ani tabliczki, nie py
tałbym, kto namalował lub wyrzeźbił. To dopiero za dziesiątą bytnością. 1 to zreali
zowałem: chodziłem po Wenecji w dzień i w nocy, a gdy się trochę zmęczyłem, sie
działem na placu przed bazyliką św. Mar
ka i słuchałem orkiestr popijając rozmaite napoje. Błądziłem po uliczkach Rzymu, Londynu, Paryża i starałem się „n/e zwie
dzać'1. Nie wypatrywać napisów, nazwisk, adresów, dat i nie zapamiętywać. Nawet dla pewnej przekory nie pojechałem do Asyżu ani na Capri.
Wcale nie chodzi o to, aby przeczytać wszystkie, nawet najlepsze, książki na świecie, zobaczyć wszystkie zabytki, naj
lepsze filmy i sztuki teatralne. Jeżeli ktoś myśli, że na tym polega upowszechnienie kultury, to na pewno źle myśli. Dziecko, człowiek musi mieć oddech. Musi mieć czas na podziw, na zamyślenie, na to, aby przy obiekcie, który go zainteresował, mógł postawić pytanie: „Co to", „dlacze
go". A takie pytanie jest wstępem do póź
niejszego samodzielnego myślenia.
Sądzę, że w krzyżówkach, ąuizach, a zwłaszcza w stłoczeniu wiadomości w programie szkolnym kryje się duże nie
bezpieczeństwo: wyrabianie przeświad
czenia, że inteligencja polega na posiada
niu wiadomości.
Dla zilustrowania tego, o co mi chodzi, posłużę się trochę naiwnym przykładem.
Spotyka się czasem zdanie, że naj
bardziej ogłupiające są studia medycz
ne: „Dziękować Bogu, kości ma człowiek bardzo dużo, a wszystkich nazw trzeba się nauczyć i po polsku, i po łacinie. Gdyby tylko kości. Na wyższych latach jest far
makologia: wszystkie lekarstwa po polsku i po łacinie, a niektóre wraz ze składami chemicznymi. Typowe kształcenie samej
pamięci". Ale ciekawa rzecz: lekarze są na ogół inteligentni. Zdawałoby się, że jedno przeczy drugiemu. Spróbujmy jednak przyjrzeć się jak pracuje lekarz.
Przychodzi do niego człowiek i zaczy
na opowiadać o swojej chorobie. Lekarz uzupełnia wywiad np. metodą osłuchową.
Jeżeli mu to nie wystarcza, poleca pacjen
towi szereg analiz. Dopiero na podstawie tych wszystkich danych stawia diagnozę.
To jest pierwsza część pracy. Druga - to podanie sposobu leczenia. A więc np. se
ria zastrzyków, jakieś proszki, do tego od
powiedni sposób życia i odżywiania się.
Lekarze muszą więc myśleć.
Na czym polegać powinno kształce
nie ogólne? Na równomiernym ćwiczeniu dwóch funkcji umysłu: pamięci i inteli
gencji.
Po pierwsze pamięci: pani nauczyciel
ka zadała wiersz i kazała się nauczyć na pamięć. Ale to nie jest wszystko. Przycho
dzi tabliczka mnożenia: ile jest 7x8? Nie dość na tym: z historii - daty, z biologii - gatunki, rodziny zwierząt i roślin, z fizyki - prawa, z chemii - wzory chemiczne.
Równocześnie jednak wymaga się od ucznia umiejętności operowania po
siadanymi wiadomościami, rozróżniania podobnych faktów, budowania syntez na podstawie szeregu pojedynczych przy
padków, wyprowadzania z twierdzeń ogólnych wniosków szczegółowych, pi
sania zadań, np. „Charakterystyka Antka"
czy: „Przyczyny rozbiorów Polski".
Ideałem jest takie ukształtowanie umysłu, aby pamięć i inteligencja były rozwinięte równomiernie.
O tym i ty musisz wiedzieć.
(cdn.)
ks. Mieczysław Maliński
Użdanłe j Użdynla nt 5 f9Oj łżżf^eiień-fiajdyetnik 2009 t. itt. !3
I OBOZACH [1]
Bez murów
EKUMENIZM, KTÓRY RODZIŁ SIĘ W WIĘZIENIACH
Ks. Grzegorz Draus pierwszego dnia naszego seminarium powiedział: „Życzę Wam, abyście wszyscy zostali kapelana
mi”. I dalej mówił: ,,A7w jest kapelan?”.
Dołączam się do tego życzenia... ale mądrość ludowa mówi, że „od więzienia nie należy odmawiać się”. Wielu naszych poprzedników - kapłanów wszystkich wyznań było kiedyś więźniami... „Kim jest (czy raczej: kim był) kapłan - wię
zień?”.
Odpowiedzieć na to pytanie pomoże nam nieprzeciętna postać duszpasterza Wołynia i Kazachstanu, ks. Władysława Bukowińskiego (1904-1974). Z powo
du moich zainteresowań historycznych Kościół zlecił mi pracę w komisji histo
rycznej procesu beatyfikacyjnego sprawy Sługi Bożego ks. Władysława Bukowiń
skiego.
W czasie sowieckiego prześladowania Kościoła praktycznie każdy kapłan kato
licki, który nie opuścił Związku Radziec
kiego, skazywał siebie na uwięzienia i prześladowania.
ARESZT I UWIĘZIENIE KS. WŁADYSŁAWA BUKOWIŃSKIEGO
Ksiądz Władysław Bukowiński był trzykrotnie sądzony - w 1941 roku z artykułów 54-10 nr 1 i 54-12 Kodeksu Karnego Ukraińskiej SRR na 8 lat 1TL Isprawitielno-Trudowych Łagieriej (ITL).
Razem z innymi więźniami został w dniu 23 czerwca 1941 roku rozstrzelany przez NKWD, ale kula nie dosięgła go - cudem uniknął śmierci. Drugi raz został areszto
wany w nocy z 3 na 4 stycznia 1945 roku razem z biskupem łuckim Adolfem Pio
trem Szelążkiem i innymi kapłanami pra
cującymi w Łucku [2],
Ks. W.J. Kowalów wygłasza referat w domu modlitwy baptystów
Fot. Pawe! Lewczuk Drugi raz był sądzony w 1946 roku z artykułu 54-1 «a» i 54-11 Kodeksu Kar
nego Ukraińskiej SRR i został wówczas skazany na 10 lat ITL - termin kary od
siedział. Wspominając później przymuso
we opuszczenie Łucka napisał: „Patrząc z samochodu więziennego na stopniowo znikający nam z oczu ŁUCK wraz z całą kopułą naszej katedry, jasno pojąłem, że Łuck to przeszłość bezpowrotnie miniona w moim życiu i w dziejach Polski współ
czesnej. Co przyniesie przyszłość? Coś całkiem nowego” [3].
W latach 1946-1950 ks. Władysław Bukowiński przebywał w obozach czela- bińskich. Byl to okres ciężkich prac przy wyrębie lasów oraz kopaniu rowów w chłodzie i niedostatku pożywienia. Drugi etap uwięzienia to obóz w Dżezkazganie.
Pracuje w kopalni miedzi „Pokro” około 300 m pod ziemią w temperaturze około czterech stopni Celsjusza i w stałej wił-
itz. 14 U/fjeiień-^a-jd.yetnil 2009 z. U/oćanle j łA/ołynla nz 5 (90) goci. Była to bardzo ciężka dwunasto-
godzinna praca przy wydobywaniu rudy miedzi. Ks. Wł. Bukowiński ładował rudę ręczną szuflą na wózki - norma dzienna wynosiła wówczas 12 ton. Między inny
mi pracami przygotowywał też drewniane korki do ładunków wybuchowych i miał obowiązek roznoszenia ich i umieszcza
nia na wysokości ponad pięciu pięter na różnych odległych pochylniach (kory
tarzach) kopalni. Dnia 10 sierpnia 1954 roku zostaje zwolniony z obozu.
Ks. Władysława Bukowińskiego, bez względu na warunki w jakich znajdował się i w jakich działał, charakteryzuje nie
bywała odwaga i równocześnie roztrop
ność. Począwszy od pierwszego areszto
wania w 1940 r., rozstrzeliwania więźniów i likwidacji więzienia w Łucku w 1941 r., z której cudem się uratował, i gdzie leżąc na dziedzińcu więziennym pod gradem kul udzielał odpuszczenia grzechów swo
im sąsiadom. To Miłosierdzie Boże doda
wało mu nadzwyczajnej odwagi w ciągu kolejnych aresztowań w 1945 r. i 1958 r., w wieloletniej pracy w kopalni w Ka
ragandzie oraz w ciągu dwudziestoletniej pracy duszpasterskiej w Kazachstanie.
Trzeci raz został aresztowany 3 grud
nia 1958 r. i został skazany na trzy lat obozu. Od marca 1959 r. do kwietnia 1961 r. przebywał w obozie w Czumie w obwo
dzie irkuckim, a od kwietnia 1961 r. do 3 grudnia 1961 r. w Sosnówce w Mordowii.
Trzy miesiące przebywał razem z przyjaciółmi z Łucka, ks. Bronisławem Drzepeckim i ks. Józefem Kuczyńskim, dwoma kapłanami grekokatolickimi z me
tropolitą Josyfem Slipyjem. Było tam tak
że 6 kapłanów prawosławnych, duchowni muzułmańscy z mułłą z Dagestanu, który studiował w Kairze, kapłani buddyjscy.
Byli także protestanci.
Było to trzecie i ostatnie uwięzienie ks.
Władysława Bukowińskiego, który w wię
zieniach i obozach przeżył 13 lat 5 miesię
cy i 10 dni. Dla porównania inni kapłani spędzili tamże: ks. Bronisław Drzepecki - 15 lat, ks. Józef Kuczyński - 17 lat, i ka
pucyn o. Ryszard Grabski - 15 lat.
Ks. Władysław Bukowiński jako pro
rok naszych czasów wyprzedził swą epo
kę. Jeszcze przed II Soborem Watykań
skim uprawiał dialog z prawosławnymi, a nawet z muzułmanami. Potrafił w warun
kach obozowych, w czasie strajku w ko
palni zorganizować wykłady i rekolekcje międzywyznaniowe. Postawa ta wyrażała się także w innym czasie, czego rezulta
tem był wzajemny szacunek i pomoc w należnym uszanowaniu świąt religijnych.
Ekstremalne warunki jakim był strajk więźniów w obozie w Dżezkazganie-Rud- niku w czerwcu 1954 r. ks. Władysław Bukowiński wykorzystuje na wykłady w postaci biesiad i opowiadań z historii. Oto jak wspomina te wydarzenie ks. Michał Woroniecki, późniejszy ojciec duchow
ny Seminarium Duchownego w Grodnie:
„Zaczę/y się gromadne odwiedziny zna
jomych, przechodzono przez wyłomy do drugich lagpunktów swobodnie. Przy tej sposobności spotkałem na 2 łagpunkcie o. Władysława Wełymańskiego. Ksiądz Wacław Piątkowski odprawiał z rodakami nabożeństwo modlitewne po Mszy Świętej.
Wszyscy księża mieli możność schodzić się z wszystkich trzech lagpunktów na wspól
ne biesiady czy nabożeństwa. Szczególnie ks. Władysław Bukowiński korzystał z tak niebywałej okazji. Zwoływał na prowa
dzone przez siebie konferencje. Schodzi
li się pilni słuchacze: ks. W. Piątkowski, ks. Stanisław Bohatkiewicz, o. Włady
sław Wełymański, o. Ryszard Grabski, ks.
Wacław Bekisz, ks. Michał Woroniecki.
Wokół ks. Władysława Bukowińskiego zbierali się rodacy na biesiady i opowia
dania z historii, przyrody, przypominał im prawdy wiary, słuchali o Bogu, Chrystu
sie czy N.M. Pannie. (...) W czasie, gdy nie wychodziliśmy do pracy do kopalń, w obozie panowała dyscyplina i porządek.
Nie przestraszyły nas też i czołgi, które rankiem 29 czerwca 1954 roku stanęły z dala przed naszym oddzieleniem. Były to te same czołgi, które uśmierzyły bunt w poprzednich dniach w owym męskim i ko
biecym obozach w Dżezkazganie” [4].
<>0<^<XX><XX><>0<><X><><f
łd/t^eileń-J^Gjdpetnlk 2009 i. ttz. !5 UArltmle j U/ołynla nt 5(90)
Słuchaczami duchownych i historycz
nych wykładów ks. Władysława Buko
wińskiego byli także kapłani innych wy
znań. Prawdziwy ekumenizm rodził się wtedy w obozach.
SPOLICZKOWANIE, KTÓRE OKAZAŁO SIĘ POKLEPANIEM PO RAMIENIU
Ks. Władysław Bukowiński, chociaż nauczał dobro i pokorę, w obozie jednak nie nadstawiał po otrzymaniu ciosu dru
giego policzka. W książce „Wspomnienia z Kazachstanu” jest opisany epizod, kiedy wracając w nocy po spowiedzi do swoje
go baraku, w zakazanej strefie natknął się na patrolującego, który wlepił „popowi”
policzek. Kapłan powrócił do baraku zły i wściekły, ale następnie rozważył, że nie
potrzebnie złościł się: patrolujący mógł go po prostu posadzić w karcer. Tak tę sy
tuację ocenił sam ks. Bukowiński: „Z ich strony był to swego rodzaju humanitaryzm, złośliwie mówiąc «radziecki humanita- ryzm» — lecz niewątpliwy. Oczywiście ten incydent można by wykorzystać dla anty
radzieckiej propagandy. Można by mówić o tym, jak to bohaterski kapłan katolicki z nadludzkim poświęceniem spełniał swe obowiązki - jak został pojmany, rozpo
znany i spoliczkowany przez brutalnego żołdaka, jak nawet nie miał możności po
skarżyć się, dochodzić sprawiedliwości.
Tak, ale czy owa propaganda byłaby z mojej strony uczciwa? Czy nie doznałem wówczas pewnego rodzaju miłosierdzia i sympatii? Czy ten policzek nie tylko, że nie był zniewagą zamierzoną, a raczej w owych warunkach czymś w rodzaju «pro- tekcjonalnego poklepania po ramieniu»?
Czy byłoby uczciwym przedstawiać jako katów ludzi, którzy - mimo wszystko - okazali mi dobre 5erce?”[5j.
DO MOICH PRZYJACIÓŁ ..WIĘŹNIÓW
W swoich „Wspomnieniach z Kazach
stanu" wspomina wielu więźniów - hie
rarchów, kapłanów i świeckich. Opisuje dostojnego metropolitę Josyfa Slipyja i
pokornego ks. Ołeksę Zaryckiego.
Swoje wspomnienia ks. Władysław Bukowiński zaadresował do swoich przyjaciół księży i świeckich. Jego naj
bliższymi przyjaciółmi byli więźniowie
— współwięźniowie - dwóch kapłanów:
ks. Bronisław Drzepecki (1906-1973) i ks.
Józef Kuczyński (1904-1982). Każdy z nich kilkanaście lat przeżył w więzieniach i obozach. Prawdziwi męczennicy...
Znane są fotografie, na których oni razem w więziennych ubiorach stoją lub siedzą na ławeczce w obozie pracy dla
„religiozników” w Sosnówce w Mordowii, w ostatnich miesiącach uwięzienia [6]. To były bardzo mocne więzi przyjaźni, które trwały do śmierci każdego z nich, a dzisiaj są świadectwem ewangelicznej miłości braterskiej.
Wielokrotnie o obu wspomnianych ka
płanach pisze w swoich „Wspomnieniach z Kazachstanu" [7], Także o innych kapła
nach, o. Serafinie Kaszubie (1910-1977) z zakonu kapucynów czy o. Ołeksiju Zaryc- kim, ks. Władysław Bukowiński wyraża się z wielkim szacunkiem [8],
Kiedy zmarł ks. Bronisław Drzepecki, to ks. Władysław Bukowiński pozosta
wił świadectwo o nim - pisał w liście do Wincentego Taurogińskiego z 22 wrze
śnia 1973 r., że ks. Bronisław „był bliskim ideału kapłana. Był on zarazem bardzo uczony i mądry, nieprzeciętnie pobożny i ponad własne siły gorliwy w pracy dusz
pasterskiej" [9].
Ks. Władysław Bukowiński zastę
pował ks. Józefa Kuczyńskiego podczas jego krótkiego wyjazdu do Polski.
Na szczególną uwagę zasługuję przyjaźń z kapłanem grekokatolickim ks. Ółeksijem Zaryckim, którego ks. Bu
kowiński nazywa w polskim brzmieniu Żareckim. Ks. Bukowińskiemu zawdzię
czamy opis ostatnich lat pracy duszpaster
skiej i aresztowania ks. Ołeksija Zaryckie
go. Pisał o nim: „W kwietniu 1962 roku przybył ks. Aleksy do Karagandy. Dwa razy był u mnie. Przyjmowałem go z wiel
kimi środkami ostrożności, bo bałem się o niego. Ks. Aleksy był zawsze szczupły
itz. 16 UZz^eileń-ftajcłpetnilc. 2009 z. U/ołanie y U/ołynia nt 5 (9Oj i dość wysoki, a wtedy wychudł do reszty.
Tylko oczy mu błyszczały. Wyglądał rze
czywiście na wyznawcę wiary i kandydata do męczeństwa’' [10], I jak wiemy, tak się stało. Prorocze słowa ks. Władysława Bu
kowińskiego wypełniły się w akcie beaty
fikacji męczenników ukraińskich, którego dokonał 27 czerwca 2001 r. we Lwowie papież Jan Paweł II.
Zachowało się kilka listów napisanych przez ks. Władysława Bukowińskiego w obozie. W tych listach (także w pisanych później na wolności) zwraca uwagę to, że nieco utajnia tożsamość pewnych osób - używa żeńskiej formy imion w stosunku do kapłanów. W jego szyfrowaniu „An
tosia” to ks. Antoni Chomicki, „Bronia”
- ks. Bronisław Drzepecki, „Józia” - ks.
Józef Kuczyński, natomiast „Wasza Stef- cia” to polski kardynał Stefan Wyszyński.
Wiernych, którzy organizowali pomoc dla uwięzionych kapłanów w postaci paczek z żywnością nazywa „Fidelskimi”.
W liście z 13 czerwca 1960 r. do ob
chodzącego imieniny ks. Antoniego Cho- mickiego (jeszcze jeden kapłan przyja
ciel) pisał: „Fidelscy pamiętają o nas obu i okazują nam pomoc bardzo wydatną.
Troska o nich stanowi właściwie jedyną naprawdę poważną troskę. Wszystko po
zostałe to raczej drobiazgi...” [11].
Sługa Boży ks. Władysław Buko
wiński był wyjątkowym człowiekiem i kapłanem, dlatego że nie dopuścił do za
trucia się nienawiścią i zachował osobistą godność, nawet w warunkach więzień i obozów, dzielił się tym z innymi, uczył za pomocą przykładu swego postępowania.
ks. Witold Józef Kowalów
Ostróg, 15 lipca 2009 r.
Przypisy:
[1] Wystąpienie w czasie seminarium dla kapelanów więziennych, wygłoszone w świątyni baptystów w Ostrogu w dniu 15 lipca 2009 roku.
[2] Ks. Bukowiński jest autorem opi
su, będącego świadectwem mężnej posta
wy w więzieniu sędziwego ordynariusza diecezji łuckiej - zob. Ks. Władysław Bukowiński, „Wspomnienie z więzienia o Księdzu Biskupie Adoljie Piotrze Szeląż
ku”, [w:] Tenże, „Do moich przyjaciół...”, s. 11-25.
[3] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół. Fragmenty spuścizny piśmienniczej”, zebrał i opracował ks.
Witold Józef Kowalów, Biały Dunajec - Ostróg 2001, s. 53.
[4] Cyt. za: Ks. Tadeusz Krahel, „Ks Wacław Bekisz. Z wdzięcznością za chrzest”, [w:] „W służbie Miłosierdzia”
(Białystok) nr 6 z czerwca 2007 r„ //
http://www.wsm.bialystok.opoka.org.
pl/wsm33/art.php?id__artykul=415 [5] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół...”, s. 48.
[6] Zob.: „Spotkałem człowieka. Ks.
Władysław Bukowiński w pamięci wier
nych i przyjaciół', zebrał i opracował ks.
Witold Józef Kowalów, cz. 1, Biały Duna
jec - Ostróg 2001, s. 69; cz. 2, Biały Du
najec - Ostróg 2006, s. 277.
[7] Ks. Władysław Bukowiński, ,JDo moich przyjaciół...”, passim. Zob. także:
O. Grzegorz Konkol SVD, „Dwaj przy
jaciele”, [w:] „Spotkałem człowieka. Ks.
Władysław Bukowiński w pamięci wier
nych i przyjaciół', zebrał i opracował ks.
Witold Józef Kowalów, cz. 2, Biały Duna
jec - Ostróg 2006, s. 273-281.
[8] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół...”, s. 110.
[9] Zob.: Ks. Władysław Bukowiński,
„Listy” pod red. Ks. Jana Nowaka, Kraków 2007, s. 281.
[10] Ks. Władysław Bukowiński, „Do moich przyjaciół, s. 109.
[11] Zob.: Ks. Władysław Bukowiński,
„Listy” pod red. Ks. Jana Nowaka, Kraków 2007, s. 18-19.
bł/ołanle j bMdynia nt 5 f9Oj U/fjeiień-^a-jobjietni/c. 2009 t. itz. n
Odeszli
PODĄŻAŁ ZA ŚW. FRANCISZKIEM I ŚW. BRATEM ALBERTEM
Wspomnienie o śp. Andrzeju Janie Różyckim
Śp. Andrzej Jan Różycki urodził się 25 listopada 1936 r. w Równem na Wołyniu.
Był jedynym synem Bolesława i Stefanii z Maciaszków Różyckich.
Linia Wołyńska Różyckich herbu Rola zamieszkiwała Podole i Wołyń od 5 poko
leń, dokąd przeniosła się z Kujaw, woje
wództwa łęczyckiego i sandomierskiego z Trojanowych Różyc parafii Leźnickiej.
Genealogia rodu Rola Różyckich była przedmiotem badań heraldyków, kronikarzy i autorów herbarzy polskich od Anonim Galla, Jana Długosza aż do współczesności, [autorzy herbarzy: Bar
tosz Paprocki, Kacper Niesiecki, Seweryn Uruski, Władysław Semkowicz, Fran
ciszek Piekosiński, Łodzią Czarnecki, Edward Taylor.]
Genealogię rodu próbował wyprowa
dzić śp. Andrzej Jan od wczesnośrednio
wiecznego rodu możnowładców - Po
wałów. Andrzej Jan był wnukiem Jana Eugeniusza i Anny z Chojnów Różyckich z Ostroga n/rzeką Horyń. Dziadek zmarł w 1909 r. pozostawiając żonę Annę z trojgiem dzieci - Heleną, Kazimierzem i Bolesławem. Rodzina wiele przecierpiała żyjąc na Kresach w czasie I wojny świa
towej i rewolucji sowieckiej (mieszkali w Żytomierzu i ostatecznie osiedlili się w Ostrogu). Rodzeństwo otrzymało staran
ne wykształcenie w Państwowym Gimna
zjum im. Marii Konopnickiej w Ostrogu, gdzie wykładowcą matematyki był Mie
czysław Chojna - brat Anny Różyckiej - Matka Anny Różyckiej Józefa Chojna
z Dobrowolskich znana była w okolicy, gdzie zamieszkiwała ucząc dzieci z są
siedzkich dworów i wsi języka polskiego oraz francuskiego]
Andrzej Jan Różycki był prawnukiem Henryka Józefa Mikołaja (trojga imion) Roli-Różyckiego adwokata ziemskie
go Ostrogskiego, sędziego śledczego w Ostrogu, którego zasługą było uporządko
wanie Archiwum Berehskiego Luba-Ra- dzimińskich. Zygmunt Luba-Radzimiński był jego przyjacielem. Henryk Józef Mi
kołaj i jego brat Zygmunt Józef Eustachi zostali pozbawieni majątków za pomoc udzieloną Powstańcom 1863 roku. Zyg
munt Józef Eustachi właściciel Ponory wiele lat był więziony w twierdzy Szlisel- burskiej.
Znani przedstawiciele rodu Rola Ró
życkich - Karol i Edmund Różyccy - Oj
ciec i syn byli dowódcami Jazdy Wołyń
skiej w 1831 i Powstania na Wołyniu 1863 roku.
Ojciec zmarłego Bolesław Różycki był absolwentem Państwowego Gimna
zjum im. Marii Konopnickiej w Ostrogu i aktywnie działał w drużynie harcerskiej (I Ostrogska Męska Drużyna Harcerska).
Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Warszawskim im. Józefa Piłsudskiego z dyplomem magistra historii i filozofii powrócił na rodzinny Wołyń, aby podjąć pracę w rozwijającym się szkolnictwie.
W 1932 roku podjął pracę na stanowisku nauczyciela przedmiotów ogólnokształcą
cych w szkole Rzemieślniczo-Przemysło-
iłt. !8 Wzjeiień-ftayałjietni/t 2009 r. Wołanie j Wołynia nt 5 (90) wej Polskiej Macierzy Szkolnej w Jamach
oraz od 1934 r. w Szkole Dokształcającej Zawodowej, jako nauczyciel historii i języka polskiego. W 1936 r. objął stano
wisko kierownika szkoły Publicznej Do
kształcającej Zawodowej w Równem.
Był oficerem rezerwy - po odbyciu czynnej służby wojskowej w Szkole Pod
chorążych w Nisku. W 1939 r. po wkro
czeniu wojsk sowieckich osaczony przez NKWD został aresztowany i pierwszym transportem wywieziony na wywózkę na wschód. Wraz z kilkunastoma więźniami uratował się ucieczką. W marcu 1943 r.
został uprowadzony i zamordowany przez bandę ukraińskich nagocjonalistów OUN- UPA. Odnalezione ciało zamordowanego w lasach w pobliżu wsi Płoska zostało pogrzebane na cmentarzu rzymskokato
lickim w Szpakowie (parafia Hruszwica).
Ogrom cierpień i tragedii był udzia
łem małego dziecka Andrzeja, jego Mamy oraz pozostałej przy życiu Rodziny babci Anny Różyckiej. Nie wszyscy przeżyli -
chrzestny ojciec Andrzeja wuj Stanisław Puchalski - sekretarz Policji, absolwent Szkoły Policji w Mostach więziony w Ostaszkowie zamordowany w Twerze - spoczął w Miednoje.
Stryj Kazimierz Różycki absolwent Politechniki Warszawskiej i pracownik naukowy tej uczelni, specjalista w Sta
rachowickich Zakładach Zbrojeniowych zamordowany w Auschwitz w 1941 roku.
Wuj Mieczysław Chojna nauczyciel szkół średnich - Państwowe Gimnazjum im.
Marii Konopnickiej w Ostrogu; Gimna
zjum Stefana Batorego w Warszawie; Dy
rektor Gimnazjum Męskiego im. H. Sien
kiewicza w Krakowie oraz Państwowego Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego w Radomiu zamordowany w Auschwitz w 1943 roku.
Sp. Andrzej Jan osierocony przez ojca wraz z Mamą przedostał się do Lu
blina, gdzie spędził młodość i uczęszczał
do szkół. Po ukończeniu szkoły średniej studiował w Studium Medycznym w Lu
blinie.
Mama Stefania Różycka wiele lat przepracowała w szkolnictwie na Kresach i potem w Lublinie, gdzie zmarła.
W 1963 r. śp. Andrzej Jan podjął pra
cę zawodową w II Klinice Chorób We
wnętrznych w Lublinie. Po przeniesieniu się do Warszawy w 1976 r. zawodowo związany był z Instytutem Matki i Dziec
ka w Warszawie, a następnie Centrum Zdrowia Dziecka. Pracował w Zakładzie Rentgenodiagnostyki oraz w Pracowni komputerowej Zakładu Genetyki, aż do osiągnięcia wieku emerytalnego.
Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku stryjeczne rodzeństwo Hanna Irena Różycka i Andrzej Jan Różycki zainspi
rowani świeżo odkrytymi materiałami o słynnych przedstawicielach rodziny Rola Różyckich z linii wołyńskiej rozpoczęli intensywne poszukiwania dokumentów rodzinnych ocalonych z pożogi wojennej I i II wojny światowej i wcześniej z cza
sów rozbiorów Polski i Powstań Narodo wych.
Słuchając pilnie przekazów rodzin
nych łatwiejsze okazały się ich poszuki
wania.
Po odczytaniu wielu tekstów w języku łacińskim, rosyjskim i po polsku obydwo
je postanowili dotrzeć do materiałów źró
dłowych w zbiorach bibliotecznych krajo
wych i zagranicznych oraz w archiwach kościelnych i państwowych sięgając do odległej przeszłości przodków.
W 1994 r. Andrzej Jan ukończył wy
druk pracy będącej przyczynkiem do monografii rodu Różyckich herbu Rola - „Wpisani w dzieje Polski. Rzecz o Po
walach”.
W swoich wywodach Andrzej Jan wy prowadza! ród Różyckich z możnego śre dniowiecznego rodu Powałów.
<xxxxxxxxxxx>oooo
Wl^eiień~}^a^dyQlnik 2009 1. itr. 19 Wołanie j Wołynia ni 5(90)
W tych latach obydwoje intensywnie badają i wyprowadzają linię wołyńską drzewa genealogicznego Rola Różyckich.
Andrzej Jan jest współautorem genealogii rodu.
W 2003 r. zostają wydane „Dzieje rodu Różyckich herbu Rola" autorstwa Hanny Ireny. Andrzej Jan wraz z siostrą przy
czynił się do upamiętnienia Martyrologii rodziny na tablicach zamieszczonych na murach Kościoła p.w. Św. Karola Boro
meusza na Starych Powązkach. W drugiej połowie lat 90-tych Andrzej Jan zamyka ten ważny rozdział Jego życia i rozpoczy
na nowy etap. Ten etap kończy odejściem do Domu Pana 4 lipca 2009 roku.
Z pewnością można dziś powiedzieć, że Nasz Drogi Andrzej Jan wkroczył na drogę świętości. Podążał całym swym sercem za Świętym Franciszkiem i Świę
tym Bratem Albertem.
Na pogrzebie śp. Andrzeja Jana dali o tym świadectwo Bracia ze Zgromadze
nia Ojców Franciszkanów oraz Bracia i Siostry III Zakonu Św. Franciszka oraz Siostry ze Zgromadzenia SS. Albertynek z Krakowa, z którymi od lat ściśle współ
pracował.
Andrzej Jan całkowicie poświęcił się badaniom dziejów Rodziny Adama Chmielowskiego i Postaci Św. Brata Al
berta.
Prowadził poszukiwania i wnikliwie je analizował i konsultował wszystkie zebrane przez siebie materiały źródłowe.
Jego kwerendy objęły akta kościelne i świeckie, wymagały wielu wyjazdów do kościołów i kancelarii parafialnych, ar
chiwów kościelnych i państwowych, na cmentarze, na których osobiście odczy
tywał płyty nagrobne - benedyktyńska praca. Wsłuchiwał się w opinie doktorów filozofii i teologii, duchownych i świec
kich, współpracował z nimi. Nie szczędził swych sił i nadwątlonego zdrowia.
Miał ogromne wsparcie w rodzinie.
W 2003 roku Wydawnictwo M w Kra
kowie wydało książkę Andrzeja Jana Ró
życkiego pt. „Święty Brat Albert" owoc wieloletniej pracy autora.
Pomimo tylu obowiązków znajdował zawsze czas na rozmowy z córką Sylwią - jedynaczką. Wiele czasu poświęcał Jej wychowaniu zanim weszła w wiek doro
sły. Cieszył się i otaczał miłością swego wnuka Jonatana. Niestety, nie mógł już otoczyć troską i czułością urodzonego Michała. Ciężka choroba to uniemożliwi
ła.
Niezliczone godziny i dni spędzone u OO. Dolorystów w Józefowie to czas po
święcony porządkowaniu tamtejszych ar
chiwów i czas kontemplacji w otoczeniu bogatej przyrody.
Od szeregu lat soboty i niedziele u OO. Franciszkanów na Mokotowie i na ul.
Zakroczymskiej to spotkania modlitewne, rekolekcje duchowe, wykłady i konferen
cje, które wypełniały Jego skromne życie.
Nasz Drogi Andrzej Jan wiernie służył Bogu, Braciom i Siostrom ze Zgromadze
nia, najbliższej Rodzinie oraz bliźnim...
Przed przewidywaną operacją przeka
zał SS. Albertynkom z Krakowa ukończo
ną drugą książkę o Św. Bracie Albercie.
Andrzej Jan przygotował się do swojej misji życiowej.
Aby lepiej zrozumieć Jego wybór zachęcał do zaznajomienia się z treścią książki O. Augustyna Gemelli OFM
„Franciszkanizm” oraz wielu jeszcze po
zycjach wzbogacających życie duchowe.
Był członkiem Stowarzyszenia Ro
dzina 19 Pułku Ułanów Wołyńskich.
Wielokrotnie uczestniczył w uroczystych spotkaniach organizowanych przez nasze Stowarzyszenie.
Hanna Irena Różycka Warszawa, 29 lipca 2009 r.
itr. 20 Wryziień.-ftayty.etni.l 2009 t. U/o/anie j U/ołynla nl 5 (90j
DROGA FRANCISZKAŃSKA ANDRZEJA RÓŻYCKIEGO
Drogę franciszkańską Andrzej rozpo
czął w roku 1996 wstępując do Francisz
kańskiego Zakonu Świeckich (111 Zakon św. Franciszka), w którym profesję wie
czystą złożył w dniu 2 lutego 1998 roku.
We Wspólnocie miejscowej FZŚ przy Parafii Matki Bożej Anielskiej w Warsza
wie, ul. Modzelewskiego 98 A, prowadzo
nej przez Zakon Braci Mniejszych (O.O.
Franciszkanie), pełnił urząd Przełożonego Wspólnoty i Mistrza Formacji.
W latach 1999-2002 był członkiem zespołu redakcyjnego „Drogi Francisz
kańskiej”, kwartalnika Regionu Warszaw
skiego FZŚ Matki Bożej Łaskawej, w którym publikował artykuły prezentujące sylwetkę św. Brata Alberta Chmielow
skiego.
Był też wieloletnim członkiem Komi
sji Formacyjno-Wydawniczej Rady Naro
dowej FZŚ w Polsce.
Zgłębiając życie św. Brata Alberta nie ograniczał się do dokumentów znaj
dujących się w krakowskim archiwum Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posłu
gujących Ubogim (S.S. Albertynki) lecz prowadził badania we własnym zakresie, dzięki czemu stał się najwybitniejszym znawcą Brata Alberta w Polsce. Ukorono
waniem tych prac była wydana przez Wy
dawnictwo M monografia Brata Alberta.
W fazie końcowej były przygotowania do publikacji poprawionego i uzupełnionego II wydania książki.
Mimo tych wszystkich zajęć znalazł czas na wieloletnią współpracę ze Zgro
madzeniem Synów Matki Bożej Bolesnej (Bracia Doloryści), w czasie której w profesjonalny sposób zorganizował archi
wum Zgromadzenia.
W latach 2002-2007 współpracował też ze Zgromadzeniem św. Michała Ar
chanioła (Księża Michalici) przy inicja
tywie budowy Pomnika Anioła Stróża Polski w michalickim Sanktuarium Św.
Michała Archanioła i Bł. Bronisława Mar
kiewicza w Miejscu Piastowym.
Michał Oshowski
4 lipca 2009 r. zmarł w Warszawie t
ŚP.
ANDRZEJ JAN RÓŻYCKI Nasz Drogi Brat Stryjeczny urodzony na Wołyniu w 1936 r.
Współautor genealogii Rola Różyckich Brat III Zakonu Św. Franciszka
Badacz dziejów rodziny i postaci Adama Chmielowskiego
- Św. Brata Alberta Pozostają w smutku
Hanna Różycka i Marek Karol Różycki z rodzinami
Nabożeństwo żałobne zostanie odprawione
14 lipca 2009 r. o godz. 13.00 w kościele pw. św. Karola Boromeusza
na Starych Powązkach.
U/ołanie j U/ołynia m 5 (9Oj U/ryelień-Pajctyetnik 2009 t. iti. 2!
historia
WOJEWÓDZTWO WOŁYŃSKIE W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM
Gospodarka i społeczeństwo
Na dzień dzisiejszy praktycznie nie istnieją prace, opisujące całą sytuację gospodarczą (rolnictwo, przemysł, sytu
acja w handlu, komunikacja) i społeczną (położenie ludności, konflikty etniczne, przemiany strukturalne) w byłym wo
jewództwie wołyńskim w okresie mię
dzywojennym. Są albo statystyki z lat ubiegłych, monografie lub opracowania dotyczące okresu międzywojennego. Czę
sto jest przedstawiona wyłącznie sytuacja polityczna, stan rolnictwa w wojewódz
twie lub położenie robotników rolnych.
W tych pracach nie jest przedstawiona sy
tuacja na Wołyniu we wszystkich sferach gospodarki i społeczeństwa.
W mojej pracy ja wykorzystałem róż
ne źródła infonnacji: opracowania współ
czesnych autorów, prasę z interesującego mnie okresu i tematyki, dokumenty, rocz
niki statystyczne, encyklopedie.
Na podstawie literatury zrobiłem wła
sne wnioski, uogólnienia, które przedsta
wiam w niniejszym referacie.
Województwo wołyńskie leżało na wschodnich kresach Państwa Polskiego.
Zajmowało zatem obszar pomiędzy rzeką Przypecją od północy i Wyżyną Podolską - od południa; od rzeki Bugu na zachód - do linii, idącej mniej więcej z biegiem
rzeki Słuczy [1],
Klimat Wołynia i różnorodność jego gleb stwarzają warunki, sprzyjające roz
wojowi rolnictwa, ogrodnictwa, sadow
nictwa, gospodarki łąkowej, hodowlanej i leśnego przemysłu.
<xxxxxxxxxxxxxxx>
Województwo wołyńskie w jego gra
nicach administracyjnych zajmowało ob
szar 30.288 km kw., co w stosunku do ob
szaru całego państwa Polskiego stanowiło 7,8%. Liczba mieszkańców w stosunku do obecnej ludności całego państwa stanowi
ła 6%. Pod względem przeciętnej gęsto
ści zaludnienia różnił się Wołyń od całej Polski: w Polsce przypadało przeciętnie na 1 km kw. 74 mieszkańców, zaś na Wo
łyniu przeciętnie 57 mieszkańców. Udział mieszkańców miast stanowił około 15,4%.
Przeważającą część społeczeństwa Wołynia stanowili Ukraińcy. Polacy prze
ważali wśród wielkich właścicieli ziem
skich, a także było ich stosunkowo wię
cej wśród robotników rolnych [2], Wśród ludności nierolniczej najliczniejszą grupę stanowili samodzielni, lecz niewielu tylko korzystało z pomocy pracy najemnej.
Pierwszym wojewodą wołyńskim w marcu 1921 r. mianowany został Stani
sław Krzakowski. Równocześnie z Urzę
dem Wojewódzkim rozpoczynały pracę sądownictwo, Izba skarbowa, Policja. W praktyce administracja państwowa i sa
morządowa stanowiła jeden organizm kierowany przez wojewodę.
Pomimo że ponad 80% mieszkań
ców województwa było innej niż polska narodowości, aparat administracyjny był prawie bez wyjątku polski. Naczelnym zadaniem jakie starała się realizować administracja polska, była jak najdalej idąca integracja obszarów województwa wołyńskiego z organizmem społecznym II Rzeczypospolitej. Głównym celem w
itz. 22 U/ijelień-ftajcljielnik. 2009 l. Wołanie j Wołynia nz 5 (90j stosunku do ludności ukraińskiej było
zapewnienie sobie jeśli nie poparcia, to przynajmniej lojalności wobec państwa polskiego.
Podstawowym zajęciem, któremu od
dawali się mieszkańcy Wołynia w okresie międzywojennym była uprawa ziemi. W 1921 r. pracowało na roli 1,3 min a w 1931 r. - 1,65 min osób. Odsetek pracujących w rolnictwie w stosunku do ogółu mieszkań
ców spadał nieznacznie - z 81 % w 192 lr.
do 79% w 1931 r. [3],
Duże znaczenie w handlu w woje
wództwie miała pszenica, uprawiana nie
mal wyłącznie w środkowej i południowej części województwa. Drugim liczącym się towarem eksportowym był jęczmień.
Przy porównaniu wielkości zbiorów po
szczególnych upraw w latach 1922-1923 i 1936-1937 zwraca uwagę bardzo duży wzrost zbiorów pszenicy w ciągu kilku
nastu lat. Był on możliwy dzięki odejściu drobnego rolnictwa od trójpolowego sys
temu uprawy [4],
Pomimo znakomitych warunków na
turalnych hodowla na Wołyniu rozwijała się znacznie słabiej niż produkcja roślinna.
W bezpośrednim związku z rolnic
twem był przemysł rolno-spożywczy, któ
ry dawał zatrudnienie dla 5400 osób 1921 r., a w 1931 r. dla 10500 pracowników [5].
Przetwórstwo produktów hodowli stało na znacznie niższym poziomie niż roślinnych. Obok kompleksu rolno-spo
żywczego podstawową rolę w gospodarce wołyńskiej odgrywało leśnictwo i prze
mysł drzewny. Dawał on stałe utrzymanie dla 15000 osób w 1921 r., a w 1931 r. - dla 25000 [3],
W połowie lat dwudziestych zaczęła się rozwijać jeszcze jedna dziedzina go
spodarki wołyńskiej - kamieniarstwo. W 1926 r. rozpoczęto wydobywanie granitu na terenie powiatów sameńskiego i kosto- polskogo. W 1937 r. było 28 cegielni.
Ogółem na terenie województwa wo
łyńskiego istniało w 1937 r. 760 zakła
dów przemysłowych, zatrudniających 5 i więcej pracowników. Pracowało w nich 16555 osób. W zakładach przemysłu spożywczego, drzewnego i mineralnego (było ich 705) znajdowało zatrudnienie 14206 osób.
O ile dyslokacja przemysłu w znacz
nym stopniu zależała od surowca, powią
zań komunikacyjnych, tradycji, o tyle w województwie wołyńskim o rozmiesz
czeniu rzemiosła decydowała chłonność lokalnego rynku. W województwie rze
miosło było słabo rozwinięte, zasadnicza część warsztatów była nastawiona na za spokajanie potrzeb najbliższej okolicy.
Rzemiosło jak i inne działy gospodar ki znalazło się w zasięgu oddziaływania kryzysu. Redukowani z przedsiębiorstw robotnicy, podejmowali działalność rze mieślniczą [6].
Na Wołyniu do Ukraińców należa ło 24% warsztatów, a do Polaków 23%
Żydzi jednak stanowili 72,6% ogółu rze mieślników [7],
Z Wołynia w roku 1936-1937 dono szono, że ogólne położenie gospodarcze rzemiosła na Wołyniu nie wykazywało większych zmian, ale produkcja wzrosła w granicach 5-10% [8], W roku 1938 w województwie wołyńskim istniała tenden cja do powolnego rozwoju [9].
Rzemiosło od fazy rozwoju w latach 1936-1937 przeszło w 1938 r. w okres sta gnacji, a w 1939 r. rozpoczęła się recesja.
Własne zasoby województwa wołyń skiego były niewielkie. Kraj wprawdzie miał charakter rolniczy, jednakże długo trwałe walki spowodowały zmniejszenie produkcji. Ziemie te stanowiły zarazem bezpośrednie zaplecze frontu polsko-ra dzieckiego.
Zniesienie reglamentacji i granicy go spodarczej oddzielającej ziemie wschód
Wt^eileń-ftaydyetnil 2009 t. itr. 23 U/ołanle y U/ołynia nt 5 W
nie od reszty państwa nastąpiło w poło
wie 1921 roku [10]. Aprowizacja ziem wschodnich była - w porównaniu z po
zostałymi regionami państwa polskiego - najbardziej podporządkowana potrzebom wojny.
W latach 1924-1929 uległo zmianie rozmieszczenie zakładów handlowych.
Liczba sklepów wzrastała wolniej od zaludnienia. O niższym niż w pozosta
łych częściach państwa poziomie han
dlu świadczył też fakt, że w 1928 r. tyl
ko 1,7% sklepów prowadziło tu księgi handlowe. Różnice pod tym względem powoli jednak malały. Poprawa poło
żenia handlu zarysowała się pod koniec 1926 r. i w ciągu 1927 r. Wiązało się to z ogólną poprawą koniunktury w Polsce, a zwłaszcza ze wzrostem dochodów rol
ników i robotników [11]. Na Wołyniu w latach 1930-1935 rozbudowywała się sieć placówek handlowych. Lata kryzysu po
głębiły rozdrobienie handlu. Równolegle z rozdrobnieniem nastąpiły pewne zmiany w rozmieszczeniu przedsiębiorstw han
dlowych. Tendencja spadkowa obrotów utrzymała się do 1933 r. Chroniczny brak gotówki spowodował, że w latach kryzy
su częstym zjawiskiem stały się detalicz
ne transakcje wymienne.
Ruch spółdzielczy na Wołyniu wy
szedł z okresu inflacji poważnie osłabiony finansowo. Rozbudowa sieci spółdziel
ni szybko przebiegała w województwie wołyńskim. Sklepy spółdzielcze pocią
gały coraz większą liczbę klientów spoza kręgu członków. Stawały się w ten spo
sób niebezpieczną konkurencją dla han
dlu prywatnego. Rozwój spółdzielczości ukraińskiej odbywał się przede wszyst
kim na podłożu politycznym. Spółdziel
nie prowadziły obok działalności gospo
darczej również oświatową propagując zarazem koncepcje samodzielności Ukra
iny [U].
Spółdzielczy handel ukraiński wypie
rał sklepy prywatne i, według oświad
czenia posła Łuckiego, do 1929 r. kupcy żydowscy zostali usunięci z 3 tys. wsi ukraińskich [12].
Organizacje ukraińskie traktowały spółdzielczość jako drogę do wyzwolenia się i samodzielności gospodarczej ludno
ści ukraińskiej w Polsce oraz jako sposób poparcia ukraińskiej inteligencji i przy
gotowania ukraińskiej drobnej burżuazji.
Na Wołyniu rozwijające się spółdzielnie wypełniały zwłaszcza prywatny handel żydowski w małych miejscowościach i wsiach [13].
Znaczne zmiany spostrzegamy także w szkolnictwie. Przed 1914 r. szkół śred
nich było na terenie województwa 14. W roku szkolnym 1923-1924 działało już 1086 państwowych szkół powszechnych (672 polskie i 289 ukraińskich). Duże zmiany w charakterze szkolnictwa po
wszechnego na Wołyniu spowodowało wprowadzenie w życie ustawy językowej z 1924 r. Po 1925 r. tempo wzrostu liczby szkół zmniejszyło się. W 1930 r. było ich 1371, w 1934 r. - 1940, w 1938 r. - 1934 szkoły [14],
W latach 1934-1939 wyraźnemu po
gorszeniu uległ stan szkolnictwa dla tzw.
Słowiańskich mniejszości narodowych.
Odsetek uczniów w szkołach powszech
nych z wyłącznym ukraińskim językiem spadł z 2,5% w 1929-1930 r. do 1,2% w 1934-1935 roku.
Komunikacja na Wołyniu była słabo rozwinięta, a zwłaszcza samochodowa. W latach 1918-1923 zasadniczym środkiem masowych przewozów był transport ko
lejowy. Ogólna długość linii kolejowych w granicach województwa wołyńskiego wynosiła na r. 1929 865 km bieżących. Na każde 100 km powierzchni Wołynia przy
padało 2,8 km bieżącego kolei żelaznej.
W całym państwie Polskim na 100 km kw.