Tadeusz Pawluk
Przesłanki nierozwiązalności
małżeństwa
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/1-2, 221-242
P r a w o K a n o n ic z n e 26 <H'9:83) n r —a
K S. T A D E U S Z P A W L U K
PRZESŁANKI NIEROZWIĄZALNOSCI MAŁŻEŃSTWA T r e ś ć : W lstęp. — il. T rw a ło ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle z a s a d y s łu s z n o śc i n a tu r a ln e j,. — 2. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle P is m a Ś w ię te g o . —• 3. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle t r a d y c j i c h r z e ś c ija ń s k ie j. — 4. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w n a u c z a n iu K o ścio ła. — 5,. T rw a ło ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle p o ls k ie g o p r a w a ro d z in n e g o . — Za kończenie.
W stęp
N ierozwiązalność m ałżeństw a (indissolubilitas m a tr im o n ii)1 po lega na tym , że zw iązku m ałżeńskiego nile m ożna zaw ierać na określany czas, ale do zgonu, czyli do końca życia jednej ze stron. Dlatego m ówim y, że węzeł m ałżeński jest dozgonny. Nierozw iązal- ności m ałżeństw a sprzeciw ia się rozwód (d ivo rtiu m ).
Można rozróżnić podw ójną nierozw iązalność m ałżeństw a: w e w nętrzn ą i zew nętrzną. Nierozwiązalność w ew nętrzna (indissolubi
litas interna, intrinseca) oznacza, że węzeł m ałżeński nie może być
rozw iązany ani przez w zajem ną zgodę stro n , ani z n a tu ry swej, ani też z upływem, czasu czy też pod w pływ em jak iejś okolicz ności następczej. W sam ym pojęciu m ałżeństw a tk w i nie tylko jego trw ałość (stabilitas seu perduratio), ale także dozgonność (p erpetuitas, stabilitas perennis). Odnosi się to do (każdego m ałżeń stw a ważnego — nie tylko do m ałżeństw a sakram entalnego 2. N ie rozwiązalność natom iast zew nętrzna (indissolubilitas externa, ex-
trinseca) oznacza, że węzeł m ałżeński nie może być rozw iązany
rów nież na mocy pozytyw nego p raw a Bożego oraz p raw a kościel nego.
Można jed n ak mówić o stopniach zew nętrznej nierozw iązalności m ałżeństw a. Nierozw iązalność bezw zględna (indissolubilitas plena,
perfecta, absoluta) przysługuje m ałżeństw u chrześcijan jeżeli zo 1 T e rm in e m z a m ie n n y m „ n ie ro z w ią z a ln o ś c i”, p r a w ie p o w s z e c h n ie u ż y w a n y m w p iś m ie n n ic tw ie p o ls k im , je s t te r m i n „ n ie r o z e rw a ln o ś ć ” . W y d a je się je d n a k , ż e te r m i n „ n ie r o z w ią z a ln o ś ć ” , ja k o że m a m y do c z y n ie n ia z w ę z łe m , je s t b a r d z ie j a d e k w a tn y niiż t e r m i n „ n ie r o z e r w a l n o ś ć ” . Z re s z tą w y ra z ła c iń s k i dissolvo o zn acza p rz e d e w s z y s tk im „ ro z
w ią z u ję ” .
2 P i u , s X I, E nc. C asti c o n n u b ii: „ A tq u e h a e c i,nviolabilis firm ita s ,
q u a m q u a m n o n e a d e m p e rfe c tiis s im a q u e m e n s u r a a d s in g u la , a d o m n ia ita m e n v e r a c o n iu g ia p e r t :n e t : n a m illiud D o m in i: Q uod D eus co n iu n xit,
222 Ks. T. P a w lu k [2]
stało ono w ażnie zaw arte i dopełnione (m atrim o n iu m raturn et
consum m atum ); tak ie m ałżeństw o maże być rozw iązane tylko przez
śm ierć w spółm ałżonka (kan. 1118). Niższy stopień nierozw iązalno- ści posiada m ałżeństw o zaw arte p rzez osoby ochrzczone oraz przez osobę ochrzczoną i nie ochrzczoną, o ile po ślubie nie zostało do pełnione (m atrim onium ra tu m et non consum m atum ). Może ono być rozw iązane zew nętrznie, a m ianow icie przez dyspensę /papie ską, n a w niosek jednej lub obu stron, na podstaw ie słusznej p rz y czyny. Moc rozw iązującą w odniesieniu do m ałżeństw a nie dopeł nionego posiada rów nież uroczysta profesja zakonna (kam. 1119). Także m ałżeństw o w ażnie zaw arte przez osoby nie ochrzczone, choćby zastało dopełnione, może być rozw iązane na podstaw ie tzw. przyw ileju Paw iow ego (kam. 1120 § 1). Ponadto na mocy p rzy w i leju w iary może być rozw iązane m ałżeństw o za w arte m iędzy stro n ą katolicką i stron ą nie ochrzczoną po uzyskaniu dyspensy od przeszkody różnej religii, o ile zachodzą określone w a r u n k i3.
Na tem at nierozw iązalności węzła małżeńsikiego napisano już wiele i w różnych a sp e k ta c h 4. A m imo to ,jest to tem at wciąż aktualn y, ja k aktu aln e są praw d y ew angeliczne. Je st ak tu aln y także ze względu na (sytuację irodziny w dzisiejszym świecie. Zw rócił na to uw agę ostatni Synod Biskupów , jak rów nież Ojciec Ś w ięty J a n P a w e ł II w sw ej A dhortacji Apostolskiej Fam iliaris
Consortio z d n ia 22 listopada 1981 r., pośw ięconej zadaniom ro
dziny chrześcijańskiej w świecie w spółczesnym 5.
W niniejszej pracy sw oją uw agę skoncentru jem y na p rzesłan kach nierozw iązalności węzła m ałżeńskiego. P rzesłan ek tych b ę dziem y szukać w śród zaisad słuszności n atu ra ln ej, w Piśm ie Ś w ię tym , w trad y c ji ch rześcijańskiej, w nauczaniu Kościoła. Form ę refleksji będzie m iało zagadnienie trw ałości m ałżeństw a w św ietle polsikiego p raw a rodzinnego.
homo non separet, c u m d e p ro to p a re n itu m c o n n u b io , c u iu s v is f u t u r i c o n iu g ii p r o to ty p o , d ic tu m sit, a d o m n ia prorsuss v e r a m a trd m o n ia s p e c ta r e n e c e s s e e:st” . A A S 212 (193:0) 55:1. — P i u s IX w ś ró d b łę d n y c h z d a ń z a m ie ś c ił tw ie r d z e n ie : lure naturae matrimonii vinculum non est indissolubile, et in variis casibus divortium proprie dictum auctori- tate civili sanciri potest. Syllabus, prop.. 67. Fontes, II, n. 543.
3 S. C o n g r. p ro D a c tr in a F id e i, Instructio pro solutione matrimonii in favorem fidei, 6 X I I 1973. — Zob,. J. T o m k o , De dissolutione ma trimonii in favorem fidei eiusue fundamento theologico. P e rio d ic a 64 (11975) 99—H39.
1 Zob. J. F. C a s t a n o, Nota bibliographica circa indissolubilitatis matrimonii actualissimam quaestionem, A n g e lic u m 49 (1972) 463'—502.
5 N. 84: „Z u w a g i n a to , że ro z w o d y isą p la g ą , k tó r a n a ró w n i z in n y m i d o ty k a w co ra z w ię k s z y m s to p n iu ta k ż e ś r o d o w is k a k a to lic k ie , p r o b le m t e n w in ie n b y ć p o tr a k to w a n y ja k o n a g lą c y ” . L’Osservatore Romano, w y d a n ie p o ls k ie , n r 11/1981, s. .1/9.
[3] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 223
1. Trw ałość m ałżeństw a w św ietle zasady słuszności n a tu ra ln e j
T rzeba przyznać, że nierozw iązalność m ałżeństw a nie w ypływ a w prost i bezpośrednio z tych najgłębszych piraw przyrodzonych, na k tórych opiera się rodzina i k tó ry c h niezachow anie bezpośre dnio zagraża jej i społeczeństwu. Nierozw iązalność m ałżeństw a jest bow iem nieco dalszą konsekw encją tych praw . W zw iązku z tym nierozw iązalność ta inie w szystkim ukazuje się z całą k o niecznością, tym bardziej że rozwody m ałżeńskie nie od razu n a rażają życie rodzinne i społeczne na ruinę. Tym też tłum aczy się fa k t uznaw ania rozwodów przez w iele dzisiejszych ustaw odaw stw państw ow ych.
Tym czasem obserw acja życia rodzinnego w aspekcie psycholo- giczno-socjologiczinym z całą konsekw encję dom aga się przyznania każdem u m ałżeństw u przym iotu trw ałości. Przecież m ałżeństw o z n a tu ry swej jest iskierowane śnie tylko do zrodzenia, ale i w y
chow ania p o to m stw a 6. Tego naturalnego celu rodzice nie
zrealizują, jeśli nie założymy, że m ałżeństw o będzie trw ałe. Z ro dzone potom stw o trzeba ta k wychować, aby było zdolne do s a m odzielnego i pełnow artościow ego życia w społeczeństwie. Tego nie da się dokonać w krótikim czasie, ami p rzez jednego w spół m ałżonka. W ychow anie potom stw a to proces rozciągający się na w iele lat, w ym agający poważnego i stałego w ysiłku ze stjrony obu małżonków. W dzisiejszych czasach cyw ilizacji proces ten przedłuża się o okres p o trzeb ny na zdobycie w ykształcenia i w ła ściwe przygotow anie isię do zawodu na m iarę potrzeb in d y w id u al n y ch i społecznych. U praszczając tok m yślenia, m ożna to w yrazić następująco: jeśli przyjm iem y, że na pełne w ychow anie tro jg a dzieci potrzeba co najm niej 30 lat, to konsekw entnie m usim y stw ierdzić, iż rodzicom nie może już starczyć czasu po takim o k re sie na zaiłożenie nowych rodzin, w których też należałoby w y chować now e pokolenie. Św iadom e rozryw anie jedności m ałżeń skiej przed pełnym w ychow aniem dzieci jest dowodem b ra k u p o czucia odpow iedzialności rodzicielskiej. K ażde działanie przeciw ce- lowe jest sprzeczne z zaisadą słuszności n atu ra ln ej. Zasada prim um
non nocere obow iązuje nie tylko adieiptów sztuki lekarskiej, ale
każdego, od którego zależy los powierzonego człowieka.
6 K a n . 1013 § il: „M aitrim o n ii fin is p r i m a r i u s e s t p r a c r e a tio a tq u e e d u całd o p r o lis ” ; Sob. W at. II , K o n st. diuszp. Gaudium et spes, n . 48: „Z s a m e j z aś n a t u r y s w o je j in s ty t u c ja m a łż e ń s tw a o ra z m iło ść m a ł ż e ń s k a n a s ta w io n e s ą n a ro d z e n ie i w y c h o w y w a n ie p o to m s tw a , co s t a n o w i je j ja k b y sz c z y to w e u w ie ń c z e n ie ” . — P rz e tłu m a c z o n e te k s ty s o b o ro w e , z a m ie sz c z o n e w n in ie js z y m a r ty k u le , p o c h o d z ą z p u b lik a c ji: Sobór Watykański II. Konstytucje. Dekrety. Deklaracje. Tekst laciń- sko-polski, P o z n a ń 1908.
224 Ks. T. P aw lu k [4]
W w ychow yw aniu dzieci mikt n ie może w ipełni zastąpić rodzi ców. W ychow anie potom stw a jest podstaw ow ym praw em rodziców. Z p raw a tego rodzice nie m ogą zrezygnować, poniew aż jest ono niezbyw alne. R ezygnując z tego p raw a stw orzyliby w sferze n a tu ry sytuację kolizyjną, naruszyliby bowiem porządek n atu raln y , ustanow iony przez Stw órcę w akcie stw orzenia. P raw o w ychow a n ia dzieci jest jednocześnie obow iązkiem 7.
B raki w ychow ania, jakie są nieuchronnym naistę;pstwem ro zej ścia się rodziców, nierzadko obniżają poziom m o ralny u dzieci. Ich w ady m oralne są pow ażnym problem em nie tylko rodzinfnym, ale i (społecznym. Ze staty sty k niedw uznaczni^ w ynika, że znacz ny procent dzieci uw ikłanych w przestępstw a wywodzi się z ro dzin rozbitych, w który ch zabrakło pełnej opieki ze stro n y (ro dziców.
Rozwiązaliność węzła m ałżeńskiego sprzeciw ia się sam em u po jęciu m ałżeństw a. M ałżeństw o — jak określił Sobór W a ty k a ń ski II — to „głęboka w spólnota życia i m iłości m ałżeńskiej” 8. Istotę m ałżeństw a we wspólnocie życia dostrzegają wszyscy teo rety cy m ałżeństw a, począwszy od Modestinuisa z III w ieku 9. Roz bicie m ałżeństw a jest zaprzeczeniem w spólnoty życia i miłości m ałżeńskiej. Dlatego Sobór W atykański II poucza: „To głębokie zjednoczenie będące w zajem nym oddaniem się sobie dwóch osób, jak rów nież dobro dzieci, w ym aga pełnej w ierności m ałżonków i prze ku nieprzerw alnej jedności ich w spółżycia” 10.
Rozwód jest pozornym rozw iązaniem k on fliktu m ałżeńskiego. Najczęściej jest tfragiedią dla rozchodzących się m ałżonków, a przede w szystkim dla ich dziecka.
K obieta decydując się na m ałżeństw o podejm uje w ielką ofia rę. Na m ałżeństkim ołtarzu ofiarnym składa sw oją młodość, sw o je zdrow ie fizyczne, zabezpieczenie sw ojej egzystencji m a te ria l n ej, sw oją niew inność, sw oją miłość, sw oje dobre nadzieje, całą sw oją przyszłość. Czyni to jiednak spokojnie, a naw et z radością, bo wie, że węzeł m ałżeński zabezpieczy te jej w artości ducho we i m aterialne. Nie uczyniłaby tego spokojnie, gdyby zdaw ała
7 J a n P a w e ł II, A d h o rt. A p . F am iliaris C onsortia, n. 36: „ P r a -
w o -o b o w ią z e k ro d z ic ó w do w y c h o w y w a n ia je s t c z y m ś is to tn y m i j a k o t a k i z w ią z a n y je s t z s a m y m p rz e k a z y w a n ie m ż y c ia lu d z k ie g o ; je s t o n p ie r w o tn y i m a ją c y p ie r w s z e ń s tw o w s to s u n k u do z a d a ń w y c h o w a w c z y c h in n y c h osób z r a c j i w y ją tk o w o ś c i s t o s u n k u m iło ś c i łą c z ą c e j ro d z ic ó w i d z ie c i; w y k lu c z a z a s tę p s tw o i je s t n ie z b y w a ln y , d la te g o n ie m oże b y ć c a łk o w ic ie p r z e k a z a n y in n y m a n i p rz e z in n y c h z a w ła s z czo n y ” . 8 K o n sŁ d u sz p . G aud iu m et spes, n. 48.
_ s D. 23, 2, 1: ,,N u p tia e s u n t c o n iu n c tio m a r is a t f e m in a e eit c o n s o r ti u m omniis v ita e , divinii e t h u m a n i iu r is c o m m u n ic a tio ” .
151 N ierozw iązalność m ałżeń stw a 225
sobie spraw ę z niebezpieczeństw a porzucenia jej po latach przez męża. Rozwiedziona kobieta, porzucona przez męża ze względu na drugą, nie jest w stan ie odzyskać rów now agi w ew nętrznej przez d ług ie lata, a nierzad k o do końca życia. N iekiedy zaś, szu k ając rów now agi albo chcąc zrobić na złość mężowi, ponownie w y chodzi za m ąż, przez co jeszcze bardziej komtpliikuje sw oje do czesne i m oralne życie. To samo należy powiedzieć o rozw ie dzionym mężczyźnie, porzucanym przez żonę.
Mężczyzna, k tó ry porzuca praw ow itą żonę, pojm ując inn ą n ie w iastę, jak rów nież n iew iasta, k tó ra zryw a węzeł m ałżeński ze
względu na innego mężczyznę, najczęściej niew iele zyskują. Szczęście jest zawsze w ew nątrz człowieka. A trud no szczęściem nazw ać sta n parozw odow y pełen niepokoju w ew nętrznego. N ie pokój ten rodzi się po latach na iskutek w spom nień, zawodów, rozczarow ań, tęsk n o ty za dzieckiem pozostaw ionym przy drugim m ałżonku.
W w yniku rozbicia m ałżeństw a najtragiczniejszy los spotyka dziedko. Rozbicie to odbija się niepowietowanie na w ychow aniu i charak terze dziecka, na jego szczęściu. W spom nienie rozdarcia m ałżeństw a rodziców, ich zły przykład, pozostaje w duszy d zie cka na całe życie. Doświadczenie uczy, że trag ed ia dziecka roz poczyna się juiż podczas procesu rozwodowego, k iedy rodzice w a l czą m iędzy sobą o przyznanie isobie dziecka. W ielkie zniszczenie w zrów now ażonej dotąd psychice dziecka spraw ia to, że m usi ono zdecydować się, kogo m a kochać: ojca czy m atkę? A p rze cież to dziecko, podobnie jak inne, chciałoby mieć i kochać za rów no ojca, jak i m atkę. W spółczesna pedagogika stoi na stan o w isku, że nic dziecku n ie zastąpi w pełni norm alniej irodziiny; w śród czynników w ychow aw czych pierw sze m iejsce zajm uje ro dzina,- w k tó re j tru d w ychow ania podejm ują oboje rodzice.
P rzy k ład rozwodzących się rodziców nie sprzyja w yrabianiu u nieletnich w łaściw ych ipojęć o istocie m ałżeństw a i rodziny, a to z kolei w pływ a na .ogólną dew aluację in sty tu cji m ałżeńst wa, k tóre jest podstaw ow ą kom órką społeczną. To, iże m ówi się dziś coraz w ięcej o kryzysie m ałżeństw a i rodziny, w dużej m ie rze jest n astępstw em łatw o uzyskiw anych irozwodów. Im w ię cej rozwodów, tym tru d n ie j mówić o idieałach m ałżeństw a i ro dziny. N iestety, roczniki statystyczne dowodzą, :żie ruch rozw o dowy na święcie nie m aleje, ale raczej prżeciw nie, z roku na roik się wzm aga n . Żaden przew idujący naró d nie może pozwo lić, aby rodzina, k tóra pow inna być „pierw szą i żyw otą kom ór
11 Zab. R o czn ik S ta ty s ty c z n y 3'9 (1979) 481; E. R o s s et , R ozw ody, W ięź 1'6 (1973) n r 1, s. 3—125.
226 K s. T. P aw lu k [6]
ką społeczeństw a” 12, powoli zam ierała n a skutek zatracenia s w e go istotnego seinsu w świadomości społeczeństw a 13.
Rozwody pociągają za sobą poważne niebezpieczeństwo spo łeczne w postaci zm niejszania się p rzy ro stu n aturaln ego ludno ści. N ierzadko w zgląd na ew en tualn y rozwód w przyszłości k a że m ałżonkom ograniczać do m inim um liczbę potom stw a. K o rzyści z zaham ow ania przy rostu m aturalnego, jak uczy dośw iad czenie, są zawsze ipozorne. Poprzez zm niejszenie przyrostu n a tu ralnego m ożna doraźnie złagodzić ‘kłopoty bytow e i gospodarcze, jednalkże za cenę zrezygnow ania z setek tysięcy przyszłych p ra cowników, m oże geniuszów, wychowawców, u talen to w an ych lu dzi k u ltu ry , obrońców i budow niczych Ojczyzny.
Społeczne konsekw encje rozwodów są widoczne naw et w dzie dzinie ekonom icznej. N iejednokrotnie społeczeństwo m usi pono sić pow ażne koszty rozejścia się małżoników. K oszty te są zw ią zane z koniecznością do;stariczemia odchodzącemu m ałżonkow i oso bnego m ieszkania, a niekiedy także przejęcia opieki m aterialn ej
n ad dziećmi rozbitej rodziny.
2. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle P ism a Ś w ię te g o R acje naturalnie, o których była m owa wyżej, dowodzą, że m ał żeństw o powinno być co n ajm niej związkiem trw ałym . O £iie- rozw iązalności tego zw iązku w ścisłym znaczeniu, czyli o jego trw ałości absolutnej, poucza nas przede w szystkim objaw ienie Boże.
Żydzi Starego T estam entu rozwodzili się ze swoim i żonam i, m ając za podstaw ę praw n ą przepis K sięgi Pow tórzonego P raw a: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostąnie jej m ężem, lecz ona nie pozyslka jego życzliwości, gdyż znalazł ;u niej coś o drażają cego, napisze jiej list rozwodowy, w ręczy go jej, potem odeśle ją od siebie” i(24,l). Jednakże różnie pojm ow ano przyczynę od sunięcia żony przez m ęża. Tą przyczyną w ogólności m iało być „coś odrażającego”. W czasach C hrystusa istn iały dw ie opinie, k tó re różnie tłum aczyły tę przyczynę. W św ietle opinii, k tórą
12 Sob. W at. II, D ek ret A p o sto lica m actu o sita tem , n. IŁ: „R odzina ja k o ta k a o trzy m ała od Boga posłannictw o, b y sta ć się p ie rw sz ą i ży w o tn ą k o m ó rk ą sp o łeczeń stw a”.
13 A dhort. Ap. F am iliaris Consortio, n. 42: „R odzinę łączą ze spo łeczeństw em żyw otne d org an iczn e w ięzi, sta n o w i ona bow iem jego p o d staw ę i sta le je za sila poprzez sw e z a d a n ie słu ż en ia życiu: w ro dzinie p rze cie ż ro d zą się obyw atele i w niej z n a jd u ją pie rw sz ą szkołę
ty c h cnót ispołecznych, k tó r e sta n o w ią o życiu i rozw oju sam ego spo
łeczeństw a. W te n sposób n a m ocy sw ej n a tu ry i pow ołania, d alek a a d zam k n ięcia się w sobie, ro d zin a o tw ie ra się n a in n e ro d zin y i n a społeczeństw o, p o d ejm u ją c sw oje za d an ie społeczne”.
[7] N ierozw iązalność m ałżeń stw a 227
głosił rabb i Szammaj> w yrażenie „coś odrażającego” oznaczało w ykroczenia żony przeciw ko szóstem u przykazaniu Bożemu oraz przeciw ko przepisom T ory o czystości m ałżeńskiej. R abbi H illel n atom iast głosił pogląd, że ,^coś odrażającego” oznacza każdą n ie właściwość u żony, jej w ady i braki. W św ietle tej drugiej opi nii mężowie m ieli w p ra k ty c e nieograniczoną możność odsuw a nia od siebie żon.
Poniew aż w śród Żydów nie było jednolitego poglądu co do przyczyny oddalania żon przez mężów, postanow iono zwrócić isię 0 w yjaśnienie do C hrystusa. P y ta n ie faryzeuszów skierow ane do C hrystusa brzm iało: „Czy wolno oddalić sw oją żonę z jakiego kolw iek pow odu?” (Mt 19, 3). C hrystus bez najm niejszego zakło potania, na k tó re liczyli faryzeusze, odparł: „Czy nie czytaliście, że Stw órca od początku stw o rzy ł ich jako m ężczyzn ę i kobietę?...
Dlatego opuści człow iek ojca i m atkę i złączy się ze sw oją żoną, 1 będą oboje je d n y m ciałem 14. A tak już nie są dwoje, lecz je d
no ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 4—6).
A więc C hrystus jednoznacznie pouczył, że odtąd, czyli w N o w ym Testam encie, starotestam en tow y przepis o rozwodach nie może mieć zastosow ania. Z pouczenia tego jasno w ynikało, że dysputa szkół rabinackich na tem at przyczyny rozwodów je st bezprzedm iotow a.
Żydzi dobrze pojęli odpowiedź C hrystusa, po djęli bow iem d ys kusję: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i od praw ić ją ? ” (Mt 19, 7). C hrystus odrzucił ten ko n trarg u m en t, stw ierdzając: „Przez wzgląd na zatw ardziałość serc waszych poz wolił w am Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku ta k nie było” ; (Mt 19, 8). A więc starotestam entow e praw o rozw odo we jest p raw em Mojżesza, a n ie przyw ilejem dan y m Żydom przez Boga, Stw órcę rodzaju ludzkiego i Twórcę m ałżeństw a; w planach Bożych m ałżeństw o m iało być n iero z w iąza ln e15.
iPóźniej uczniow ie C hrystusa raz jeszcze pow rócili do zagad nienia rozwodów. C hrystus udzielając im w y jaśn ien ia pouczył: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo w zględem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a w yjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo” (Mk '10, 10—12) 16. Bezw zględny c h a ra k te r nierozw iązalności m ałżeństw a uczniow ie dobrze zrozu m ieli, o czym świadczy ich uw aga: „Jeśli ta k się m a sp raw a czło w ieka z żoną, to nie w arto się żenić” (Mt 19, 10).
Również w K azaniu na Górze, uchodzącym za kodeks m o ral
14 Zob. Rdz 1, 27; 2, 24. 15 Zob. M k 1,0, 1—©. 18 Zob. Ł k 16, 18.
228 Ks. T. P a w lu k [8]
ności chrześcijańskiej, C hrystus przeciw staw ił nową ideę nieroz- w iązalności m ałżeństw a starotestam entow ym pojęciem rozwodo w ym : „Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żoną, niech
je j da list rozw odow y. A ja w am pow iadam : K ażdy, kto oddala
sw oją żonę •— poza w ypadkiem nierządu — naraża ją na cudzo łóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzo łó stw a” (Mt 5, 31—32). P rzeciw staw iając isię przepisowi rozw o dow em u Mojżesza, Chirystus przyw rócił m ałżeństw u jego p ierw o t ną czystość i nierozw iązalność.
N aukę C hrystusa o nierozw iązalności m ałżeństw a w iernie p rze kazał .chrześcijanom Św. P aw eł Apostoł. W liście do K oryn tian napisał: „Tym zaś, którzy trw a ją w zw iązkach m ałżeństkich, .na- (kazuję ni© ja, lecz P an: Żona niech; nie odchodzi od swego męża. G dyby zaś odeszła, niech pozostanie sam otną albo się pojedna ze sw ym mężem. Mąż rów nież ; niech nie oddala żoiny” (1 K or
7, 10—11). Sw. Paw eł przekazując C hrystusow y zakaz rozwodów
jednocześnie poinform ow ał o możliwości skorzystania z sep a ra cji.
S praw ę nierozw iązalności m ałżeństw a Apostoł Nairodów p rzed staw ił rów nież Rzym ianom : „Czyż nie jest w am wiadom o, b ra c ią — mów^ię przecież do tych, co P raw o znają — że P raw o m a moc n ad człowiekiem , dqpó!ki on żyje? Podobnie też i k o b ieta zamężna, na mocy P raw a, zw iązana jest ze swoim mężem, ja k długo on żyje. G dy jed n ak mąż um rze, tra c i n ad nią moc praw o męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża w spółżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednalk um rze jej mąż, w olna jest od tego P raw a, ta k iż nie jest cudzo łożną w spółżyjąc z ininym m ężczyzną” (Rz 7, 1—3).
Pew nej trudności w zrozum ieniu inauki o bezw zględnej n ie rozw iązalności m ałżeństw a nastręczają dw a tek sty zaw arte w E w angelii Św. M ateusza, a m ianow icie:
5, 32: „Każdy, kto oddala sw oją żonę — poza w ypadkiem n ie rządu — n araża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną w ziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”.
19, 9: „Kto oddala sw oją żonę — chyba w w ypadku n ierzą
du •—■ a bierze ininą, popełnia cudzołóstwo. I kto oddalo
n ą bierze za żonę, popełnia cudzołóstw o”.
Powyższe tek sty z Ew angelii Sw. M ateusza, uw ażane za crux
in terp retu m , sp raw iają w rażenie, jakoby C hrystus zezwolił na
rozw iązanie m ałżeństw a w razie w iarołom stw a jednej ze stron. Takiego jed nak w niosku przyjąć nie m ożemy, poniew aż bez w zględna nierozw iązalność m ałżeństw a w św ietle innych tekstów P ism a Świętego inie ulega w ątpliw ości. Wobec tego, jak należy
rozum ieć słowa przekazane przez Sw. M ateusza?
[9] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 229
zdaje się zezwalać n a rozwód, uznać — idąc za wielom a -kryty
kam i rady kalnym i ■— za interjpolację, k tó rej dokonali chrześcija
nie naw róceni z judaizm u, którzy nie chcieli zrezygnow ać z roz w odu w przypadku niew ierności żony. Jednakże tego rodzaju rozw iązanie trudności nie w szystkich farytyków zadowala, p onie
w aż nie opiera się na żadnym daw nym dokum encie 17.
W św ietle egzegezy trad y cy jn ej M ateuszowe w yrażenia: „poza w ypadkiem nieirządu” (excepta fornicationis causa) i „chyba w w ypadku n ierząd u ” (nisi ob fornicationem ), stanow ią kanoniczną przyczynę separacji m ałżonków, a nie rozwodu. Św. M ateusz bow iem w Ew angelii porusza dw a zagadnienia: niemożności za w arcia nowego zw iązku za życia w spółm ałżonka oraz możności odesłania żony w razie cudzołóstwa z jej s tr o n y 18. W praw dzie Żydzi, gdy p y tali C hrystusa, „czy wolno oddalić sw oją żonę” , m ieli na m yśli irozwód hebrajsk i, jednakże pojęcie separacji m a ł żonków m usiało im być znane. Nie ulega w ątpliw ości, że Sw. P aw eł m iał na m yśli separację, gdy pisał do K oryntian: „G dy by zaś (żona) odeszła, niech pozostanie sam otną” (1 K or 7, 11) W. Do trad y c y jn ej egzegezy om aw ianych tekstów Św. M ateusza n a w iązali eksperci pow ołani n a Soborze W atykańskim II, gdy za proponow ano zbadanie problem u ew en tu aln ej możliwości rozw o du w Kościele na podstaw ie cudzołóstwa w spółm ałżonka. Asum pt do w ysunięcia tego problem u dała p ra k ty k a rozw iązyw ania m a ł żeństw a n a m ocy tychże tekstów w niekatolickim Kościele w schodnim 20.
Bibliści jed n ak poszukują także innych rozwiązań. Na uw agę zasługuje pogląd, że w yrażenie porneia, oznaczające „nierząd”, zostało niew łaściw ie użyte w gredkim tekście Ew angelii Św. M a teusza. W czasach C hrystusa n iektóre w yrażenia h eb rajsk ie były term inam i praw nym i i w tedy • m iały nieco inne zaczenie niż w m owie potocznej. Takim i w yrażeniam i były: zana(h), zona(h), oraz zenuth, k tó re w m owie potocznej oznaczały Ikolejno: u p ra wiać nierząd (fornicari), nierządnica (m eretrix), nierząd (fornica-
tio, scortatio), natom iast jako term in y p raw n e w kom entarzach
p ra w n y ch oznaczały: 1) zawrzeć niew ażny związek m ałżeński, 2) żona nielegalna, 3) m ałżeństw o niew ażne. Otóż słowo h e b ra j
17 G. R i c c i o t t i , Z ycie Je zu sa C h rystu sa , W arszaw a 1954, s. 504. 18 Zob. tam że, s. 501—505; J. K a c z m a r c z y k , Z ycie i działalność
Jezusa C hrystu sa w św ietle czterech E w angelii, K ra k ó w 1949, s. 154—
155; B. J a n k o w s k i , D okoła tzw . k la u zu l ro zw o d o w ych p ie rw szej
E w angelii (Mt 5, 32; 19;, '9) Roczniki T eoi.-K an. 31 (191516) z. 1, s. 40(1—
416; M. Z e r w i c k , De m a trim o n io e t d ivo rtio in Evangelio, V erb u m D om ini .38 (1960) li9,3—,2lli2.
19 Zob. Sdz ilfl, 1—.3.
20 Zob. A. W e n g e r , V atican I. C hronique de la q u a trièm e session, P a ris .1966, s. 200,.—'246.
230 Ks. T. P a w lu k [10]
skie zenu th zostało przetłum aczone na porneia, jako że w spół życie dw ojga osób poza m ałżeństw em jest zawsze nierządem . W tym św ietle teksty z Ew angelii Św. M ateusza zaw ierają treść następującą:
5, 32: „Każdy, kto oddala sw oją żonę — poza w ypadkiem m a ł żeństw a niew ażnego — naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”. 19, 9: „Kto oddala swoją żonę — chyba w w ypadku m ałżeń stw a niew ażnego — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo” 21. Ew angelia Św. M ateusza by ła pisana z m yślą przede w szyst kim o Żydach i o chrześcijanach naw róconych z judaizm u, k tó rzy znali treść użytej term inologii. Tych tzw. klau zu l rozwodo w ych nie podają Ew angelie Sw. M arka i Św. Łukasza, ani Św. Paweł,, poniew aż b yły one zrozum iałe tylko w środowisiku . ży dowskim ; zresztą n ie m odyfikow ały one zasady nierozw iązałno- ści m ałżeństw a, o k tó rą C hrystusow i chodziło. W zw iązku z tym m ożem y zrozumieć, dlaczego na W schodzie chrześcijańskim do
puszczono w y jątek od zasady niarozw iązalności m ałżeństw a:
chrześcijaństw o greckie nie znało żydow skiej term inologii p ra w niczej 22.
Wola C hrystusa, aby m ałżeństw o było nierozw iązalne zgodnie z p ierw otn ym zamysłem Bożym, widoczna jest tafkże w słowach Sw. P aw ła Apostoła w skazujących na sak ram en taln y ch arak ter um ow y m a łż e ń sk ie j23. M ałżeństw o jest sakram entem , ponieważ jest sym bolem nadprzyrodzonej unii C hrystusa z Kościołem o p a r tej na łasce Bożej. Tak jak m iędzy C hrystusem a Kościołem istn ieje, najściślejsza unia, talk też m iędzy m ałżonkam i istnieje węzeł nierozw iązalny. Dlatego Ojciec Ś w ięty J a n P aw eł II po ucza: „Dar ’ saferam entu jest jednocześnie pow ołaniem i
przyka-2 1 N a l e ż y z a u w a ż y ć , ż e u ż y t y w t e k ś c i e t e r m i n g r e c k i g yn e o z n a c z a z a r ó w n o ż o n ę , j a k i k o b i e t ę w o g ó l e .
2 2 Z o b . J . B o n s i r v e n , L e divorce dans le N o u v ea u T esta m e n t, P a r i s 1 9 4 8 ; F . D z i a s e k , M ałżeństw o w św ietle p ra w d y B ożej, A t e n e u m K a p ł . 5 6 ( 1 9 5 8 ) 1 9 0 — 2 0 4 ; J . D u p o n t , M ariage et divorce dans
l’E vangile, B r u g e s 1 . 9 5 9 ; E . S i t a r z , Z a rys b ib lijn y d o k tr y n y o m a ł
że ń stw ie, R u c h B i b l . i L i t u r g . 1 4 ( 1 9 6 1 ) 2 3 — 3 i l ; R . K ar p i ńs k i , N ie
rozerw alność m a łże ń stw a w N o w y m T esta m en cie, R u c h B i b l . i L i t u r g . 1 ® ( 1 9 6 5 ) 7 7 — 8 8 ; P . H o f f m an n , S łow a Jezu sa o rozw odzie i ich
in te rp re ta cja w p rze kła d zie n o w o te sta m e n to w y m , w : C oncilium . W y b ó r a r t . 1 — 5 / 1 9 7 0 , P o z n a ń - W a r s z a w a 1 : 9 7 0 , s . 3 3 : 0 — 3 4 0 ; R . V o e l t z e l ,
D ivorce et in d isso lu b ilité du m ariage dans la B ible, w : D ivorce et
in d isso lu b ilité d u m ariage, P a r i s 1 9 7 1 , s . 4 9 — <81 ; S . G a r o f a 1 o , De
v in cu lo m a trim o n ii in N ovo T esta m e n to , P e r i o d i c a 6 1 ( 1 9 7 2 ) 2 2 7 n n . ; G . P e 1 1 a n d , De controversia recen ti re la tiv a ad te stim o n iu m
tradi-tionis de divortio, P e r i o d i c a 6 2 ( 1 9 7 3 ) 4 1 3 — 4 2 1 . 23 E f 5 , 2 2 — 313.
[11] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 231
zamiem dla m ałżonków chrześcijańskich, aby pozostali sobie w ie r ni na zawsze, po nad w szelkie próby i trudności, w w ielkodusz nym posłuszeństw ie św iętej woli P ana: Co w ięc Bóg złączył, niech
człow iek nie rozdziela” 24.
Z przeprow adzonych rozw ażań nieodparcie nasuw a się w nio sek, że nierozw iązalna w ierność, k tórą m ałżonkowie odczuw ają
jako potrzebę serca i Iktóra u kazuje się człow iekowi jako wym óg zasady słuszności n atu ra ln e j, m a sw oje oparcie w zam yśle Boga, Tw órcy m ałżeństw a. Nie ulega w ątpliw ości, że wolą Boga jest, aby m ałżeństw o było nierozw iązalne. Myśl tę J a n P aw eł II w y raził słowam i: „Zakorzeniona w osobowym i całkow itym obdaro w aniu się m ałżonków i w ym agana dla dobra dzieci, nierozerw al ność m ałżeństw a znajdu je swoją ostateczną praw dę w zamyśle Bożym w yrażonym w O bjaw ieniu: Bóg chce nierozerw alności m ałżeństw a i daje ją jako owoc, jako znalk i wym óg miłości absolutnie w iernej, k tó rą On dairzy człowieka i k tó rą C hrystus P a n żywi dla swego K ościoła” 25.
3. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle tra d y cji ch rz eścija ń sk ie j
Je s t rzeczą ogrom nie ciekawą, jak do pro blem u nieirozwiązal- ności m ałżeństw a ustosunkow ała się trad y c ja starochrześcijańska. K w estię tę roztrząsa bogata l i te r a t u r a 26. O graniczm y się przeto
do przykładów charakterystycznych.
H erm as, żyjący w pierw szej połowie II w ieku, w sw ym dziele pt. Pasterz, odzw ierciedlającym ówczesne poglądy chrześcijańskie, stw ierdza niedw uznacznie, że mężczyzna zaw arłszy m ałżeństw o m usi trw a ć przy sw ojej ż o n ie 27; stw ierdza też, że cudzołóstwo
24 A d h o r t , A . p . F am iliaris C onsortia, n . 2 0 . 2 5 T a m ż e .
26 Z o b . P . S t o c k m e i e r , S c h e id u n g u n d W ied e rve rh eira tu n g in
der a lte n K irche. T h e o l o g i s s c h e Q u a n t a l s c h r i f t 1 5 1 ' ( 1 9 7 1 ) 3 9 ) — o i l ; H . C r o u z e l , L ’Eglise p rim itiv e fa ce au divorce. D u p re m ier au cin q u ièm e
siècle, P a r i s l O T l ; G . P e l l a n d , L e dossier p a tristiq u e re la tif au d i
vorce, S c i e n c e e t E s p r i t 2 4 ( i l i & 7 2 ) 2 0 5 — 3 1 1 2 i 2 5 ( 1 9 7 3 ) 9 9 — 1 1 7 ; P . A d - n e s , De in d isso lu b ïlita te m a trim o n ii apud Patres: opiniones recen-
tiores et observationes, P e r i o d i c a 6 1 ( 1 9 7 2 ) 1 9 5—2 2 3 ( t a k ż e w d z i e l e z b i o r o w y m : V in c u lu m m a trim o n ia le, R o m a 1 9 7 3 ) ; A . H o u s s i a u , Le
lien conjugal dans l’Eglise ancienne, A n n é e C a n o n i q u e 1 7 ( 1 9 7 3 ) 5 6 9 '— 5 7 8 ; T . R i n c o n , La doctrina sobre la indisolubilidad del m a trim o -
nio en el prim e r m ïlen io cristiano, l u s C a n o m i c u m 1 3 ( 1 9 7 3 ) 9 1—1 3 6 ; P . N a u t i n , D ivorce e t m ariage dans la tra d itio n de l’Eglise latine, w : M ariage et divorce, P a r i s 1 . 9 7 4 , s . 1 4 5 — i l © 2 ; E . B e l l i n i , Separa-
zione e n uovo m a trim o n io nella Chiesa antica, L a S c u o l a C a t t o l i c a 1 0 3 ( 1 9 7 5 ) 3 7 6 — 3 8 5 ; A . M ł o t e k , N ierozerw alność m a łże ń stw a w n a u
cza n iu O jców K ościoła, C o l l o q i u m S a l u t i s 1 0 ( l i 9 7 8 ) 1 ® 1 — 1 9 6 ,
232 Ks. T. P a w lu k [12]
żony nie upow ażnia męża do zaw arcia nowego zw iązku m ałżeń skiego, najw yżej do s e p a ra c ji28.
Św. Ju sty n , najznam ienitszy apologeta II w ieku, pisze w y raź nie, że ktokolw iek pojąłby oddaloną niew iastę za żonę, dopuścił by się grzechu cudzołóstwa ?<9. Podobnie stw ierdza K lem ens A le k san d ry jsk i (zm. ok. 212): cudzołóstwem jest k ażd y now y zw ią zek m ałżeński zaw arty za życia współm ałżonka. K lem ens zale ca, aby żona oddalona z powodu cudzołóstwa, po odpokutow aniu grzechu pow róciła do męża 30.
W obronie niarozw iązalności m ałżeństw a stanowczo w ypow ie dział się Św. A m broży (ok. 339—397), biskup M ediolanu. Znaine są jego słowa: Qui d im ittit uxorern cam era suam scindit — kto opuszcza żonę, ciało sw oje przepoław ia. Cudzołóstwem, według Św. Ambrożego, jest każde odejście w spółm ałżonka — zarówno kobiety, jak i mężczyzny, albow iem tam , gdzie w ystępuje n ie równość maiłżanlków, tam n ie m a praw a Bożego 31.
R ów nie stanowczo w obronie trw ałości m ałżeństw a w ystąpił Św. H ieronim (ok. 347—419). S tw ierdził on: „Cudzołożnicą jest niew iasta, k tó ra za życia męża wychodzi za innego... Dopóki mąż żyje, choćby był cudzołożnikiem czy sodom itą, choćby był o b a r czony w szelkim i w ystępkam i i z powodu tych przestępstw był opuszczony przez żonę, uw ażany jest za męża tej, k tó rej innego męża brać n ie wolno” 32. Zauw aża też, że czego nie wolno żonom, tego n ie wolno także mężom 33.
Św. J a n Chryzostom (ok. 350—407), biskup K onstantynopola, nauczał, że zw iązku m ałżeństkiego nie znosi ani książka rozw o dowa, ani ustąpienie z domu męża, ani pożycie z drugim ; dom kupiony m ożna slprzedać, ale z niew iastą zaślubioną nie można się [rozwieść. Zdaniem Złotoustego m ałżonkow ie rozwiedzeni, po dobnie jak niew olnicy, Iktórzy uciekli, ciągną za sobą łańcuch, k tó ry ich nadal wiąże 3i.
Św. A ugustyn (353—430), biskup Hipony, niierozwiązalność m ał żeństw a uzasadnia jego sakram entalnością; m ałżeństw o chrześci
cu tw y m n ie p o w sta je n a w e t m yśl o in n ej niew ieście an i o n ierządzie lu b czym ś podobnym . Je ślib y ś się te g o dopuścił, popełnisz w ielk i grzech. P a m ię ta j zaw sze o sw ej żonie, a n igdy nie zgrzeszysz”. A ntologia
lite ra tu ry p a try sty c zn e j, w yd. M. M i c h a l s k i , t. I, W arszaw a 1975,
s. 39.
28 P ism a O jców Kościoła, t. I, P o zn ań 1934, s. 320.
29 Apologia I, 15, P G 6, 349.
3° S tro m a te is, II, 23; III, 6. P G 8, 1096, 1!153.
« In Luc. 8, 8. P L 15, 1767.
32 Epist. '55, 4. P L 22, 202.
33 E pist. 77 3 P L i22 '69il.
34 De libelio re p u d ii,’ 3. PG 51, 2121.; I n M atth. hom . 17, 4. PG 57,
[13] N ierozw iązalność m a łże ń stw a 233
ja n jest obrazem doskonałej jedności C hrystusa z K ościołem 35. Podobnie naukę o nierozw iązalności m ałżeństw a głoszono na najdaw niejszych synodaich. Synod w Elw irze, odbyty na począt ku IV w ieku, w yraźnie zabronił kobiecie ponowniego m ałżeństw a, choćby ta odeszła od męża z powodu jego cudzołóstwa; jeśliby zaw arła now e m ałżeństw o, nie może być p ojednana z Kościołem, jak długo żyje jej pierw szy mąż, chyba że sam a ciężko zachoro w ałaby 36. K anon podobnej treści, lecz w odniesieniu do m ęż czyzny, sform ułow ał Synod w Arles w 314 r. 37 Synod k arta g iń - ski w 407 ,r. stw ierdził, że p raw o .ewangeliczne i apostolskie za b ra n ia pow tórnego m ałżeństw a zarówno oddalonem u mężowi, jak i oddalonej żonie; spraw ą tą powinno zająć się praw o c e sa r skie 38.
W śród K anonów Apostolskich, które znalazły się w ostatnim rozdziale księgi V III K o n sty tu cji A postolskich z końca IV lub z jpoczątku V w ieku, zamieszczono przepis: „Jeżeli człowiek św ie
cki po odesłaniu sw ojej żony bierze inną, albo jeżeli żeni się z
kobietą oddaloną przez innego — n. b. w .” 39
Nic więc dziwnego, że na Zachodzie rozw ody uw ażano za z ja w iska bezw zględnie niezgodne z duchem praw a ewangelicznego. Hinikmar, arcybiskup Reims (zm. 882), porów nał w ęzeł m ałżeń ski z niezatarty m znam ieniem chrztu; ta k jak raz przyjętego sa k ram en tu chrztu nie m ożna utracić, tak też nie m ożna rozw ią zać raz zawiązanego węzła m ałżeńskiego 40.
W historii Kościoła katolickiego nie znajdujem y przypadków udzielania rozwodów. N aw et król angielski H enryk VIII, zasłu żony dla Kościoła, nie uzyskał kościelnego rozwodu. Papież K le
m ens V II nie ustąpił naw et w tedy, gdy k ró l zagroził od erw a
niem Anglii od Rzymu. P ius V II zdecydowanie stan ął w obro nie m ałżeństw a N apoleona z Józefiną. P apież ten nie uznał w aż ności drugiego m ałżeństw a Napoleona zaw artego z cesarzówną
35 De coniugiis adulterinis, I, 2—5. P L 40, 542; zob. R. К n i t e r s,
S a in t A u g u stin et in d isso lu b ilité d u m ariage, A u g u stia n a 9 (1969)
5— 111.
38 K an. М. C. I. H e f e l e, H. L e с 1 e r с q, H istoire des conciles, t. I, P a ris li90:7, s. 22i7; zob. H. C r o u z e l, jw . s. 16.
37 C. I. H e f e 1 e, jw . s. 287.
38 K an. Ii02: „P lao u it ut, se cu n d u m evangelicam e t apostolicam disci- plin am , neq u e dimisisus ab u x o re, n eq u e d im issa a mairito, alter,i co- n iu n g a tu r, sed ita m a n ea n t, a u t 'sibim et rec o n cilien tu r; quod si con- te m p se rin t, ad p a e n ite n tia m re d ig a n ta r. In q u a c a u sa legem im p e ria lem p e te n d a m p ro m u lg a ri” . Corpus C hristianorum . S eries L atina, 149, 218: R eg istri Ecclesiae C a rth a g in en sis; zob. H. C r o u z e l , j w. s. 3112.—
ara
39 K an. 4)8. J. B. P i t r a, Iu ris ecclesiastici G raecorum historia et m o m m e u ta , t. I, R o m se 1864, s. 34.
234 Ks. T. P aw lu k [14]
au striack ą M arią Luizą. Ci, którzy niekiedy w ym ieniają p rzy padki rzelkomego udzielania przez Kościół rozwodów, najczęściej
nie um ieją odróżnić rozwodu w ścisłym znaczeniu od w yroku
sądowego orzekającego nieważność m ałżeństw a bądź od dy spen sy papieskiej od m ałżeństw a nie dopełnionego.
F ak tem jednak jest, że nielktóre Kościoły Wschodu, n ie m o gąc przełam ać zw yczaju świeckiego, nie stan ęły bezwzględnie, w obronie nierozw iązalności węzła małżeńskiego. W ychodząc z o- gólnego założenia, że m ałżeństw o jest dozgonne, dopuszczały ro z wód po mjyśli klau zul zaw artych w Ew angelii Św. M ateusza (5, 32; 19, 9). P rzyczynili się do tego niektórzy .starożytni pisarze kościelni, którzy z pew nym w ahaniem głosili nierozwiązalność
m ałżeństw a w razie cudzołóstwa w sp ółm ałżo nk a41. Np. A m
bro-siaster z IV wieiku, anonim ow y k om entator Listów Św. Paw ła,
był zdania •— o ile przyjm iem y, że ido jego nauki nie
przedo-stały się później elem enty kom entarza pelagiańskiego — iż po separacji spow odow anej cudzołóstw em żony mężowie m ają praw o zawrzeć now y związek m ałżeński; p raw a tego nie posiadają żony. Epifaniusz z S alam iny (ok. 315—403) w yraził zrozum ienie dla isłaboślci tych, któ rzy ożenili się po se p a ra c ji42.
Z wypowiedzi takich p isarzy starożytnych, jalk A m brosiaster czy Epifaniusz z Salam iny, nie w ynika jednak, iże w razie cu dzołóstwa wolno na mocy praw a Bożego zawrzeć nowy związek m ałżeński. Niejasność ich wypowiedzi często jest spowodowana tym , że rozw ody w ówczesnym świecie rzym skim były zjaw is kiem bardzo znanym , a praw odaw stw o świeckie, n a w e t cesarzy chrześcijańskich, nie było zgodnie z praw odaw stw em kościel nym 43. Na odm ienny (sposób patrzenia na rozwody w praw ie
41 Zob. N. J o n i e s c o, L e divorce dans l’Eglise ortodoxe, P aris 1*925; E. M a g u i n, A d u lté ré , w: D ictionnaire de droit canonique, t. I, Pariis .19315, kol. 242.
42 Zob. P L 1,7, >218; PG 41, 11035. — H. C r o u z e l , jw. s. 359 ,'ifil, p o dsum ow ując iswoje b a d a n ia n a d rozw odam i w pierw szych pięciu w iek ach ch rz e śc ija ń stw a stw ierdza, że zn a la z ł ty lk o jednego a u to ra kościelnego, k tó ry w y ra ź n ie u z n a w a ł legalność now ego m ałżeństw a, z a w arte g o po se p a ra c ji spow odow anej cudzołóstw em lub niew iernością drugiego m ałżonka; au to re m ty m je st A m b ro sia ster, p isa rz nieznany. W iele n a to m ia st odnalazł te k stó w p atry sty cz n y ch , k tó re w y ra źn ie nie u z n a ją legalności m a łżeń stw a zaw arteg o czy to po zw yczajnej s e p a ra cji, czy po se p a ra c ji n a s k u te k cudzołóstw a. P rz y tac za n e przez n ie k tó ry c h te k sty p atry sty cz n e, m a ją c e dow ieść, ja k o b y w pierw szych w iek a ch K ościoła istn ia ły rozw ody, w gru n cie rzeczy niczego nie do wodzą, poniew aż teiksty te są w ieloznaczne i w spom agane przez in te r p re ta to ró w n ad u ż y w an y m arg u m e n te m z m ilczenia.
43 Zob. H. I n s a d o w s k i, R z y m s k ie praw o m a łże ń sk ie a ch rześci
ja ń stw o , L u b lin 1S3S; O. R o b l e d a , De vin cu lo m a trim o n ii apud R o m anos, w: V in c u lu m m a trim o n ia le, s. 26 n n.; B. H o n i n g s , D ivorzio e legislązione im periale: intra n sig en za latina e condiscendenza greca,
[15] N ierozw iązalność m ałżeń stw a 235
rzym skim i w praw ie kościelnym zw racali uw agę Ojcowie K oś cioła 44. Mimo to istniało pom ieszanie pojęć, a naw et podejm o w ano próbę pogodzenia p ra w a ewangelicznego z praw em cyw il
nym , wobec którego na W schodzie odczuwano duży respekt.
T rzeba też zauważyć, że starożytni pisarze chrześcijańscy nie zawsze operow ali term inam i praw niczym i, dlatego w yraz dissol-
vere nie m usiał u mich kojarzyć się z rozw iązaniem m ałżeństw a,
po m yśli 'p raw a rzym skiego 45.
4. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w n a u c za n iu K o śc io ła Kościół, jako stróż i auten ty czn y tłum acz objaw ienia Bożego, zawsze głosił naukę o nierozw iązalności węzła młżeńslkiego. P a pieże od najdaw niejszych czasów, ilekroć zachodziła potrzeba, pouczali o wzniosłości i bezw zględnej trw ałości m ałżeństw a. N ie jednokrotnie tem at ten poruszały sobory.
Dla przykładu m ożna powołać się na Innocentego I (401—417), k tó ry pouczał, że drugie m ałżeństw o zaw arte podczas nieobec ności w spółm ałżonka jest niew ażne i po jego powrocie m ałżonek, iktóry w m iędzyczasie zaw arł drugie m ałżeństw o, m usi do niego powirócić46. Również Leon I W ielki (440—461) podkreślił, że żo na, choćby w dobrej w ierze zaw arła drugie m ałżeństw o, m yśląc, że m ąż w zięty do niew oli nie iżyje, pow inna bezw zględnie zejść się z mężem, jeśli ten niespodziew anie p o w ró c ił47. Grzegorz I W ielki (590—604) w yjaśnił, że m ałżeństw a nie wolno rozerw ać n aw et w tedy, gdy w spółm ałżonek p ragn ie w stąpić do klaszto ru 48. Innocenty III w w yznaniu w iary przedłożonym w aldensom w 1208 r. zam ieścił słowa: „Nie przeczymy, że — zgodnie z
na-A pollinariß 52 ,(1979) 250—.275; na-A. M o n t a n , La legislazione rom ana
sul divorzio: a sp e tti e v o lu tiv i e in flu ssi crlstiani, A po llin aris 53 (1080)
167'—194.
44 S. A m b r o s i u s , In L ucam , s. 16: „Et p u t as id tib i licere, qu.ia lex h u m a n a n o n p ro h ib et? Sed p ro h ib e t lex d iv in a ”. C. 2, C. X X X III, q. 2; S. G r e g o r i u s , Ep. 39: „V erum sciendum est, q u ia etsi hoc lex h u m a n a concessit, lex ta rn e n d iv in a prohibuiit” . C. T9, C. X X V II, q„ 2.
45 P. A d n e s, De vin cu lo m a trim o n ii apud Patres, w: V in c u lu m m a trim o n ia le, s. 84: „M.ens Paitrum e r a t u tiq u e, quod a d u lte riu m ru m p it
seu dissolvit m a trim o n iu m (sic Q rigenes, C hrysostom us, Theodoretus...). S ed huiiusmodi te rm in u s v im iu rid io a m et te c h n ic a m no n habet, qua hodie d o n a tu r. R espicit ta n tu m com m unionem v ita e et cohab itatio n em . M a trim o n iu m a d u lte rio ex sisten tialiiter ru m p itu r, p ra e s e rtim si a g a tu r de in fid e lita te diiuturna. C oniunx innocens n a n solium potest, sed de- bat, secu n d u m p le ro sq u e P a tre s, altenum d im itte re , ne peccato eius com m unieet. S ed hoc no n in c lu d it ius ad novas n u p tia s pro p a rte in n o c en ti”.
46 C. 2, C. X X X IV , q. 1—2. 47 C. >1, C. X X X IV , q. 1—2. 48 C. 19—2!1<, C. X X V II, q. 2.
236 Ks. T. P aw lu k [16]
uiką Apostoła — należy zaw ierać m ałżeństw a rzeczyw iste, stanow czo zaś zabraniam y rozw iązyw ać takie, k tóre zostały należycie za w arte” 49.
Ważne orzeczenie doiktrynalne w interesu jącej nas spraw ie w y dał Eugeniusz IV. P apież ten w K onstytucji E xu lta te Deo z dnia 22 listopada 1439 r., ogłoszonej na Soborze F lorenckim dla O r m ian, iktórzy, podobnie jak Grecy, przyjm ow ali możliwość roz wodu w razie cudzołóstwa, poucza: „Rozróżnia się p o tró jn e do bro m ałżeństw a: pierw szym jest potom stw o, k tó re powinno być
tak w ychow ane, aby oddaw ało cześć Bogu; d rugim jest w ie r
ność, której m ałżonkow ie pow inni sobie naw zajem dochować; trz e cim jest nierozw iązalność m ałżeństw a, poniew aż w yobraża ono nierozerw aln y związek C hrystusa z Kościołem. Chociaż z powodu
cudzołóstwa wolno przeprow adzić separację co do współżycia
m ałżeńskiego, to jed n ak nie można zawrzeć innego m ałżeństw a, ponieważ w ażnie zaw arty związek m ałżeński jest w ieczysty” 50. Nierozwiązalność m ałżeństw a była przedm iotem obrad Soboru Trydenckiego. W tej spraw ie na sesji XXIV w ydano dw a k an o ny, (które w prost dotyiczą naszego zagadnienia. Oto one:
K an. 5: „Jeśli ktoś tw ierdzi, że z powodu herezji lub p rzy
krego pożycia albo celowego odsunięcia się m ałżonka może być rozw iązany węzeł m ałżeński — n. b. w .” Kan. 7: „Jeśli (ktoś tw ierdzi, że Kościół m y lił się i m yli, gdy
głosił i głosi zgodnie z nauką Ew angelii i Apostołów
(Mk 10; 1 K or 7), że węzeł małżeńslki n ie może być roz w iązany z (powodu cudzołóstwa jednego z m ałżonków; i że żadna ze stron, inawet niew inna, k tó ra nie dała powodu do cudzołóstwa, nie może zawrzeć innego m ał żeństw a za życia drugiego m ałżońka; i że cudzołoży ten, kto opuściwszy cudzołożną żonę, w eźm ie sobie drugą, lub ta, k tóra opuściwszy cuidzołożnego m ęża w yjdzie za innego — n. b. w .” 51
Wjprawdzie autorzy szeroko dyskutują, czy powyższe kanony Soboru Trydenckiego m ają c h a rak ter dogm atyczny, czy tylko
dyis-49 B rev ia riu m fid e i. K o d e ks d o k try n a ln y c h w y p o w ie d zi Kościoła,
o p r a ć . J . M . S z y m u s i a k i S . G ł o wa , P o z n a ń 1 9 6 4 , s . 6 0 0 , n . 5 9 2 . 50 T a m ż e , s . 6011, n. 593; Fontes, I , n . S&, s . 7 6 .
5 1 B re v ia riu m fid ei, s . 6 0 4 — ' 6 0 5 , n . 6 0 0 i 6 0 2 . — Z o b . G . P e 1 1 a n d ,
De c o n te x tu canonis T rid e n tin i et arg u m en to tra d itio n is de divirtio,
P e r i o d i c a 6 '3 ( 1 9 7 4 ) 5 0 9 — 5 3 4 ; B . B r u n s , D er trid e n tin isc h e K a n o n über
E hescheidung u n d W ied e rh eira t im Fall von E hebruch, A n n u a r i u m H i - s t o r i a e C o n c i l i o r u m 6 ( 1 9 7 4 ) 3 7 6 — 3 9 8 ; t e n ż e , E hesch eid u n g u n d W ie
d erh eira t im Fal von E hebruch, M ü n c h e n 1 9 7 6 ; L . B r e s s a n , La
indiso lu b ilid a d del m a trim o n io en el concilio de T rento, w : El vinculo
[17] N ierozw iązalność m a łże ń stw a 237
c y p lin a rn y 52, jednakże nie ulega w ątpliw ości, iż dzięki tym k a nonom d o k try n aln y aspekt zagadnienia zyslkał na sw ej w y razis tości.
Na dozgonny ch a rak ter m ałżeństw a zwrócił uw agę Leon X III w Encyklice A rcan um dw inae sapientiae z dnia 10 lutego 1880 r.,
poświęconej m ałżeństw u ch rześcijań sk iem u 53. Obszerny w y
kład na tem at nierozw iązalności węzła m ałżeńskiego z a w ar
ty jest w Encyklice Casti connubii Piusa X I z dnia 31 g ru d nia 1930 r. 54
52 Zob. L. B r e s s a n , De indissolubilitate matrimonii iuxta Conci- lium Tridentinum: Opiniones recentiores, animadversiones et nova do cumenta, Peri'odiica 69 (1980) '503—534.
53 Fontes, III, n. 580.
54 Enc. Casti connubii: „Zespół ty c h ta k w ielk ich d o b ro d zie jstw u z u p ełn ia i ja k b y w ieńczy to d o b ro m ałżeń stw a, k tó r e o kreśliliśm y słow em A u g u sty n a : sa k ra m e n t. O znacza ono n iero z erw aln o ść w ęzła m a łże ń sk ie go oraz p o św ięcenie i podn iesien ie um ow y m ałże ń sk ie j przez C h ry s tu s a do rzęd u skutecznego zn a k u łaski.
N a jp ie rw niero zerw aln o ść zw iązku m ałżeńskiego p o d k reśla z n a c i skiem sa m C h ry stu s w n a s tę p u ją c y c h słow ach: Co Bóg złączył, czło wiek niechaj nie rozłącza (Mt !19, 6) i każdy, kto opuszcza żonę swą, a drugą pojmuje, cudzołoży; a kto od męża opuszczoną pojmuje, cu dzołoży (Łk 16, '1(8).
W te j w łaśn ie nie ro z erw aln o śc i w idzi św. A u g u sty n to, co nazy w a d o b rem sa k ra m e n tu , m ów iąc w y raźn ie: Cechą istotną sakramentu jest to, by małżeństwo nie było rozrywane, i by mąż, który opuścił żonę lub żona, która opuściła męża, nie zawierali innego małżeństwa, nawet ze względu na potomstwo ,(De Gen. ad litt., IX , 7, 12. P L 34, 397).
Je że li zachodzą w y ją tk i, chociaż b ardzo rzad k ie, w o d n ie sie n iu do trw a ło śc i m ałżeń stw a, ja k np. w n ie k tó ry c h m a łże ń stw ac h n a tu r a l nych, za w a rty c h je d y n ie pom iędzy n iew ierzący m i lub pom iędzy c h rz e ścijanam i, jeśli chodzi o m a łże ń stw a w p ra w d zie z a w arte, a le jeszcze n ie dopełnione, to w y ją tk i te s ą niezależne od w oli ludzi, a n i też od ja k ie jk o lw ie k w ładzy czysto ludzkiej, lecz od p ra w a Bożego, k tó reg o je d y n y m stró że m i tłu m ac ze m jejst K ościół C hrystusow y. Ż ad n a je d n a k tego ro d za ju w ład za pod żad n y m pozorem nie może m ieć za sto so w a n ia w odniesieniu do m a łże ń stw a ch rześcijańskiego, za w a rte g o i do pełnionego. J a k bow iem w ta k im m a łże ń stw ie re a liz u je się w ca łe j p ełn i zw iązek m ałżeński, ta k też z w ali Bożej n a jb a rd z ie j się w n im u w id ac zn ia trw a ło ść i nierozerw alność, k tó re j żad n a w ład za lu d zk a n ie je st zdolna rozluźnić.
Jeżeli p ra g n ie m y z zachow aniem szacunku szukać ra c ji w e w n ę trz n ej ta k ie j w łaśn ie w oli Bożej, to znajd ziem y ją ła tw o w m isty czn y m znaczeniu m a łżeń stw a chrześcijańskiego, k tó re u ja w n ia się w sposób p ełn y i doskonały w d opełnionym m a łże ń stw ie m iędzy ch rz e śc ija n a mi.
Z godnie bo w iem ze św ia d ec tw em A postoła, w y rażo n y m w liście do E fe zjan (na k tó ry w sk az aliśm y ju ż n a początku), ch rześcijań sk ie m a ł żeństw o je st n ajd o sk o n alszy m obrazem jedności, zachodzącej pom iędzy C h ry stu sem a K ościołem : Wielka to jest tajemnica, a mam na myśli stosunek Chrystusa do Kościoła (Ef 5* 33). T a zaś jedność, ja k długo
238 K s. T. P a w lu k [18]
Sobór W atykański II w D ekrecie Apostolicam actuositatem za apelow ał do m ałżonków chrześcijańskich, aby za najw ażniejszą część swojego apostolatu uw ażali ukazyw anie i potw ierdzanie swoim życiem nierozw iązalności i świętości węzła m ałżeńskie go 55. W iele wzmianielk o nierozw iązalności m ałżeństw a Sobór za m ieścił w K onstytucji duszpasterskiej G audium et s p e s S6.
Należy wspom nieć o ipiśmie K ongregacji D oktryny W iary z dinia 11 Ikwietnia 1973 r., skierow anym do biskupów 57. W piśm ie ty m K ongregacja wzywa do czujności w zw iązku z rozpowszech nianiem now ych opinii, k tó re bądź p rzeciw staw iają się, bądź po dają w w ątpliw ość dotychczasową -naukę Kościoła o nierozw ią zalności węzła m ałżeńskiego 58.
Spory passus nierozerw alnej wspólnocie m ałżeńskiej poświęcił J a n P aw eł II w A dhortacji Apostolskiej Familiaris Consortio. W A dhortacji tej m. in. czytam y: „Podstaw ow ym obowiązkiem Kościoła jest potw ierdzanie z m ocą — jak to uczynili Ojcowie Synodu — n au k i o nierozerw alności m ałżeństw a. Tym, którzy w naszych czasach uw ażają za tru d n e lub niem ożliwe w iązanie się z jedną osobą na całe życie, i tym , którzy m ają poglądy w y paczone przez k u ltu rę odrzucającą nierozerw alność m ałżeństw a i w ręcz ośm ieszającą zobow iązanie m ałżonków do w ierności, n a leży na nowo przypom nieć radosne orędzie o bezw zględnie w ią- żąicej mocy owej miłości m ałżeńskiej, k tó ra w Jezusie C hrystusie zn ajdu je swój fu ndam en t i sw oją siłę” 59.
żyć będzie C hrystus, a przez Niego Kościół, n igdy nie może być ro ze rw an a. B rev ia riu m fid e i, s. 610'—621, n. 612—'914.
55 N. ‘11: „Zaw sze było obow iązkiem m ałżonków , a dziś sta n o w i to n ajw a ż n ie jsz ą część ich apostolstw a, aby u k azy w ać i p o tw ierd zać sw o im życiem niero zerw aln o ść i św iętość w ęzła m ałżeńskiego”.
58 N. 49: „M iłość ta , p o tw ie rd z o n a w za jem n ą w iernością, a p rzede w szystkim uśw ięcona .sak ram en tem C hrystusow ym , pozostaje niezłom n ie w iern a, ciałem i duchem , w doli i niedoli, i dlatego p o z o sta je obca w szelk iem u cudzołóstw u i rozw odow i”.
N. 50: „M ałżeństw o je d n a k n ie je st u sta n o w io n e w yłączn ie dla ro - djzenia p o tom stw a; sa m a bow iem naitura n iero zerw aln eg o przym ierza m iędzy dw om a osobam i w ym aga, ab y ta k ż e w za jem n a m iłość m ałżon k ów prawoiwicie się w y ra ża ła, aby się ro zw ija ła i dojrzew ała. D latego m ałżeństw o trw a ja k o połączenie i w spó ln o ta całego życia i zachow uje w arto ść sw o ją oraz n ie ro z erw aln o ść n aw e t w tedy, gdy b r a k u je ta k ezasto p ożądanego p o to m stw a” .
57 Posoborow e p ra w o d a w stw o kościelne, w yd. E. S z t a f r o w s k i ,
t. V II, 2, W arszaw a 1977, s. 1197—199.
58 Zob. U. N a v a r r e t e, In d isso lu b ilita s m a trim o n ii ra ti et consum -
m a ti. O piniones recentiores et observationes, P eriodica 58 (19®9) 415'—
489.
5. T r w a ło ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle p o lsk ie g o praw a r od zin n ego
Aż do dnia ' 1 stycznia 1946 r., czyli do w ejścia w życie iprawa m ałżeńskiego ogłoszonego delkretem R ady M inistrów z d n ia 25 wtrześnia 1945 r . 60, sp raw a niierozwiązalności m ałżeństw a w św ie tle ustaw odaw stw a polskiego nie była w iększym problem em . W ustaw odaw stw ie Polski przedrozbiorow ej problem rozwodów w ogóle nie istniał, poniew aż m ałżeństw o, uznane z pow odu sw ej sakram entalności za rzecz czysto duchow ą, było w y jęte spod ju rysdykcji w ładzy św ieckiej i rządziło się praw em kanonicznym . K ról Z ygm unt A ugust przyjm u jąc na sejm ie w Parczew ie w sierpniu 1564 r. uchw ały Soboru T rydenckiego, tym sam ym p rz y jął naukę tego Soboru o nierozw iązalności węzła małżeńskiego. Dopiero w okresie zaborów usiłow ano coś w tej m aterii zmienić na gorsze. N aw et K odeks cy w iln y Napoleona, w części dotyczą cej ślubów cyw ilnych i jurysd y k cji państw a nad m ałżeństw em , nie p rzy jął się, jako niezgodny z duchem u staw odaw stw a i t r a dycjam i narodu polskiego. Dlatego Prawo o m ałżeństw ie z dnia 24 czerwca 1836 r., w ydane dla K rólestw a Polslkiego, naw iązało do daw nych trad ycji. Jeżeli ustaw odaw stw o polskie w okresie m iędzyw ojennym uznaw ało na zachodnich teren ach poKkich ro z wody, to tylko dlatego, że z konieczności trzeba było posługiw ać się na tych teren ach praw em m ałżeńskim pozostaw ionym przez zaborcę. W praw dzie m iędzyw ojenni kodyfikatorzy . polskiego p r a wa m ałżeńskiego w przedłożonym projekcie rów nież przew idzieli rozwody, jednakże społeczeństwo polskie z dezaprobatą odniosło się do tegoż p rojek tu , tak iż n ie został om przedłożony izbom ustaw odaw czym . Dopiero w spom niany delkret R ady M inistrów w prow adził rozw ody na obszarze całej Polski 61.
Chociaż obecnie obowiązujące w Polsce praw o irodzinrne d ale kie jest od głoszenia nierozw iązalności m ałżeństw a, to jed nak w praw ie tym można doszukać się przesłanek trw ałości węzła m ałżeńskiego. P raw d ą jest, ,że an i K o n stytu cja PRL, ani K odeks
rodzinny i op iekuńczy z 1964 ,r. nie zaw ierają stw ierdzeń, iż isto t
nym przym iotem m ałżeństw a jest jego trw ałość. Jednakże z ca łokształtu zaw artych w nich postanow ień niedw uznacznie w y n i ka, że u podstaw rodziny polsikiej pow inna leżeć zasada trw a ło ści zw iązku m ałżeńskiego.
A rt. 79 ust. 1 K o n sty tu cji stanow i: „M ałżeństwo, m acierzy ństw o i irodzina anajd u ją się pod opieką i ochroną P olskiej Rze
>[19] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 239
60 Dz. U., n r 48, poz. 270.
61 Zob. O rędzie E p isk o p a tu P olski w spraw ie m a łże ń sk ie j z d n ia 7 X II ,1945 r., w: L is ty p a ste rsk ie E p isk o p a tu P o lski 1945—1974, P ary ż 1975, s. 25—'28.