• Nie Znaleziono Wyników

Przesłanki nierozwiązalności małżeństwa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przesłanki nierozwiązalności małżeństwa"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Pawluk

Przesłanki nierozwiązalności

małżeństwa

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/1-2, 221-242

(2)

P r a w o K a n o n ic z n e 26 <H'9:83) n r —a

K S. T A D E U S Z P A W L U K

PRZESŁANKI NIEROZWIĄZALNOSCI MAŁŻEŃSTWA T r e ś ć : W lstęp. — il. T rw a ło ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle z a s a d y s łu s z ­ n o śc i n a tu r a ln e j,. — 2. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle P is m a Ś w ię te g o . —• 3. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle t r a d y c j i c h r z e ­ ś c ija ń s k ie j. — 4. N ie ro z w ią z a ln o ś ć m a łż e ń s tw a w n a u c z a n iu K o ścio ła. — 5,. T rw a ło ś ć m a łż e ń s tw a w ś w ie tle p o ls k ie g o p r a w a ro d z in n e g o . — Za­ kończenie.

W stęp

N ierozwiązalność m ałżeństw a (indissolubilitas m a tr im o n ii)1 po­ lega na tym , że zw iązku m ałżeńskiego nile m ożna zaw ierać na określany czas, ale do zgonu, czyli do końca życia jednej ze stron. Dlatego m ówim y, że węzeł m ałżeński jest dozgonny. Nierozw iązal- ności m ałżeństw a sprzeciw ia się rozwód (d ivo rtiu m ).

Można rozróżnić podw ójną nierozw iązalność m ałżeństw a: w e ­ w nętrzn ą i zew nętrzną. Nierozwiązalność w ew nętrzna (indissolubi­

litas interna, intrinseca) oznacza, że węzeł m ałżeński nie może być

rozw iązany ani przez w zajem ną zgodę stro n , ani z n a tu ry swej, ani też z upływem, czasu czy też pod w pływ em jak iejś okolicz­ ności następczej. W sam ym pojęciu m ałżeństw a tk w i nie tylko jego trw ałość (stabilitas seu perduratio), ale także dozgonność (p erpetuitas, stabilitas perennis). Odnosi się to do (każdego m ałżeń­ stw a ważnego — nie tylko do m ałżeństw a sakram entalnego 2. N ie­ rozwiązalność natom iast zew nętrzna (indissolubilitas externa, ex-

trinseca) oznacza, że węzeł m ałżeński nie może być rozw iązany

rów nież na mocy pozytyw nego p raw a Bożego oraz p raw a kościel­ nego.

Można jed n ak mówić o stopniach zew nętrznej nierozw iązalności m ałżeństw a. Nierozw iązalność bezw zględna (indissolubilitas plena,

perfecta, absoluta) przysługuje m ałżeństw u chrześcijan jeżeli zo­ 1 T e rm in e m z a m ie n n y m „ n ie ro z w ią z a ln o ś c i”, p r a w ie p o w s z e c h n ie u ż y ­ w a n y m w p iś m ie n n ic tw ie p o ls k im , je s t te r m i n „ n ie r o z e rw a ln o ś ć ” . W y ­ d a je się je d n a k , ż e te r m i n „ n ie r o z w ią z a ln o ś ć ” , ja k o że m a m y do c z y ­ n ie n ia z w ę z łe m , je s t b a r d z ie j a d e k w a tn y niiż t e r m i n „ n ie r o z e r w a l­ n o ś ć ” . Z re s z tą w y ra z ła c iń s k i dissolvo o zn acza p rz e d e w s z y s tk im „ ro z ­

w ią z u ję ” .

2 P i u , s X I, E nc. C asti c o n n u b ii: „ A tq u e h a e c i,nviolabilis firm ita s ,

q u a m q u a m n o n e a d e m p e rfe c tiis s im a q u e m e n s u r a a d s in g u la , a d o m n ia ita m e n v e r a c o n iu g ia p e r t :n e t : n a m illiud D o m in i: Q uod D eus co n iu n xit,

(3)

222 Ks. T. P a w lu k [2]

stało ono w ażnie zaw arte i dopełnione (m atrim o n iu m raturn et

consum m atum ); tak ie m ałżeństw o maże być rozw iązane tylko przez

śm ierć w spółm ałżonka (kan. 1118). Niższy stopień nierozw iązalno- ści posiada m ałżeństw o zaw arte p rzez osoby ochrzczone oraz przez osobę ochrzczoną i nie ochrzczoną, o ile po ślubie nie zostało do­ pełnione (m atrim onium ra tu m et non consum m atum ). Może ono być rozw iązane zew nętrznie, a m ianow icie przez dyspensę /papie­ ską, n a w niosek jednej lub obu stron, na podstaw ie słusznej p rz y ­ czyny. Moc rozw iązującą w odniesieniu do m ałżeństw a nie dopeł­ nionego posiada rów nież uroczysta profesja zakonna (kam. 1119). Także m ałżeństw o w ażnie zaw arte przez osoby nie ochrzczone, choćby zastało dopełnione, może być rozw iązane na podstaw ie tzw. przyw ileju Paw iow ego (kam. 1120 § 1). Ponadto na mocy p rzy w i­ leju w iary może być rozw iązane m ałżeństw o za w arte m iędzy stro n ą katolicką i stron ą nie ochrzczoną po uzyskaniu dyspensy od przeszkody różnej religii, o ile zachodzą określone w a r u n k i3.

Na tem at nierozw iązalności węzła małżeńsikiego napisano już wiele i w różnych a sp e k ta c h 4. A m imo to ,jest to tem at wciąż aktualn y, ja k aktu aln e są praw d y ew angeliczne. Je st ak tu aln y także ze względu na (sytuację irodziny w dzisiejszym świecie. Zw rócił na to uw agę ostatni Synod Biskupów , jak rów nież Ojciec Ś w ięty J a n P a w e ł II w sw ej A dhortacji Apostolskiej Fam iliaris

Consortio z d n ia 22 listopada 1981 r., pośw ięconej zadaniom ro ­

dziny chrześcijańskiej w świecie w spółczesnym 5.

W niniejszej pracy sw oją uw agę skoncentru jem y na p rzesłan­ kach nierozw iązalności węzła m ałżeńskiego. P rzesłan ek tych b ę ­ dziem y szukać w śród zaisad słuszności n atu ra ln ej, w Piśm ie Ś w ię­ tym , w trad y c ji ch rześcijańskiej, w nauczaniu Kościoła. Form ę refleksji będzie m iało zagadnienie trw ałości m ałżeństw a w św ietle polsikiego p raw a rodzinnego.

homo non separet, c u m d e p ro to p a re n itu m c o n n u b io , c u iu s v is f u t u r i c o n iu g ii p r o to ty p o , d ic tu m sit, a d o m n ia prorsuss v e r a m a trd m o n ia s p e c ta r e n e c e s s e e:st” . A A S 212 (193:0) 55:1. — P i u s IX w ś ró d b łę d n y c h z d a ń z a m ie ś c ił tw ie r d z e n ie : lure naturae matrimonii vinculum non est indissolubile, et in variis casibus divortium proprie dictum auctori- tate civili sanciri potest. Syllabus, prop.. 67. Fontes, II, n. 543.

3 S. C o n g r. p ro D a c tr in a F id e i, Instructio pro solutione matrimonii in favorem fidei, 6 X I I 1973. — Zob,. J. T o m k o , De dissolutione ma­ trimonii in favorem fidei eiusue fundamento theologico. P e rio d ic a 64 (11975) 99—H39.

1 Zob. J. F. C a s t a n o, Nota bibliographica circa indissolubilitatis matrimonii actualissimam quaestionem, A n g e lic u m 49 (1972) 463'—502.

5 N. 84: „Z u w a g i n a to , że ro z w o d y isą p la g ą , k tó r a n a ró w n i z in ­ n y m i d o ty k a w co ra z w ię k s z y m s to p n iu ta k ż e ś r o d o w is k a k a to lic k ie , p r o b le m t e n w in ie n b y ć p o tr a k to w a n y ja k o n a g lą c y ” . L’Osservatore Romano, w y d a n ie p o ls k ie , n r 11/1981, s. .1/9.

(4)

[3] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 223

1. Trw ałość m ałżeństw a w św ietle zasady słuszności n a tu ra ln e j

T rzeba przyznać, że nierozw iązalność m ałżeństw a nie w ypływ a w prost i bezpośrednio z tych najgłębszych piraw przyrodzonych, na k tórych opiera się rodzina i k tó ry c h niezachow anie bezpośre­ dnio zagraża jej i społeczeństwu. Nierozw iązalność m ałżeństw a jest bow iem nieco dalszą konsekw encją tych praw . W zw iązku z tym nierozw iązalność ta inie w szystkim ukazuje się z całą k o ­ niecznością, tym bardziej że rozwody m ałżeńskie nie od razu n a ­ rażają życie rodzinne i społeczne na ruinę. Tym też tłum aczy się fa k t uznaw ania rozwodów przez w iele dzisiejszych ustaw odaw stw państw ow ych.

Tym czasem obserw acja życia rodzinnego w aspekcie psycholo- giczno-socjologiczinym z całą konsekw encję dom aga się przyznania każdem u m ałżeństw u przym iotu trw ałości. Przecież m ałżeństw o z n a tu ry swej jest iskierowane śnie tylko do zrodzenia, ale i w y ­

chow ania p o to m stw a 6. Tego naturalnego celu rodzice nie

zrealizują, jeśli nie założymy, że m ałżeństw o będzie trw ałe. Z ro ­ dzone potom stw o trzeba ta k wychować, aby było zdolne do s a ­ m odzielnego i pełnow artościow ego życia w społeczeństwie. Tego nie da się dokonać w krótikim czasie, ami p rzez jednego w spół­ m ałżonka. W ychow anie potom stw a to proces rozciągający się na w iele lat, w ym agający poważnego i stałego w ysiłku ze stjrony obu małżonków. W dzisiejszych czasach cyw ilizacji proces ten przedłuża się o okres p o trzeb ny na zdobycie w ykształcenia i w ła­ ściwe przygotow anie isię do zawodu na m iarę potrzeb in d y w id u al­ n y ch i społecznych. U praszczając tok m yślenia, m ożna to w yrazić następująco: jeśli przyjm iem y, że na pełne w ychow anie tro jg a dzieci potrzeba co najm niej 30 lat, to konsekw entnie m usim y stw ierdzić, iż rodzicom nie może już starczyć czasu po takim o k re­ sie na zaiłożenie nowych rodzin, w których też należałoby w y ­ chować now e pokolenie. Św iadom e rozryw anie jedności m ałżeń­ skiej przed pełnym w ychow aniem dzieci jest dowodem b ra k u p o ­ czucia odpow iedzialności rodzicielskiej. K ażde działanie przeciw ce- lowe jest sprzeczne z zaisadą słuszności n atu ra ln ej. Zasada prim um

non nocere obow iązuje nie tylko adieiptów sztuki lekarskiej, ale

każdego, od którego zależy los powierzonego człowieka.

6 K a n . 1013 § il: „M aitrim o n ii fin is p r i m a r i u s e s t p r a c r e a tio a tq u e e d u całd o p r o lis ” ; Sob. W at. II , K o n st. diuszp. Gaudium et spes, n . 48: „Z s a m e j z aś n a t u r y s w o je j in s ty t u c ja m a łż e ń s tw a o ra z m iło ść m a ł­ ż e ń s k a n a s ta w io n e s ą n a ro d z e n ie i w y c h o w y w a n ie p o to m s tw a , co s t a ­ n o w i je j ja k b y sz c z y to w e u w ie ń c z e n ie ” . — P rz e tłu m a c z o n e te k s ty s o ­ b o ro w e , z a m ie sz c z o n e w n in ie js z y m a r ty k u le , p o c h o d z ą z p u b lik a c ji: Sobór Watykański II. Konstytucje. Dekrety. Deklaracje. Tekst laciń- sko-polski, P o z n a ń 1908.

(5)

224 Ks. T. P aw lu k [4]

W w ychow yw aniu dzieci mikt n ie może w ipełni zastąpić rodzi­ ców. W ychow anie potom stw a jest podstaw ow ym praw em rodziców. Z p raw a tego rodzice nie m ogą zrezygnować, poniew aż jest ono niezbyw alne. R ezygnując z tego p raw a stw orzyliby w sferze n a ­ tu ry sytuację kolizyjną, naruszyliby bowiem porządek n atu raln y , ustanow iony przez Stw órcę w akcie stw orzenia. P raw o w ychow a­ n ia dzieci jest jednocześnie obow iązkiem 7.

B raki w ychow ania, jakie są nieuchronnym naistę;pstwem ro zej­ ścia się rodziców, nierzadko obniżają poziom m o ralny u dzieci. Ich w ady m oralne są pow ażnym problem em nie tylko rodzinfnym, ale i (społecznym. Ze staty sty k niedw uznaczni^ w ynika, że znacz­ ny procent dzieci uw ikłanych w przestępstw a wywodzi się z ro ­ dzin rozbitych, w który ch zabrakło pełnej opieki ze stro n y (ro­ dziców.

Rozwiązaliność węzła m ałżeńskiego sprzeciw ia się sam em u po­ jęciu m ałżeństw a. M ałżeństw o — jak określił Sobór W a ty k a ń ­ ski II — to „głęboka w spólnota życia i m iłości m ałżeńskiej” 8. Istotę m ałżeństw a we wspólnocie życia dostrzegają wszyscy teo ­ rety cy m ałżeństw a, począwszy od Modestinuisa z III w ieku 9. Roz­ bicie m ałżeństw a jest zaprzeczeniem w spólnoty życia i miłości m ałżeńskiej. Dlatego Sobór W atykański II poucza: „To głębokie zjednoczenie będące w zajem nym oddaniem się sobie dwóch osób, jak rów nież dobro dzieci, w ym aga pełnej w ierności m ałżonków i prze ku nieprzerw alnej jedności ich w spółżycia” 10.

Rozwód jest pozornym rozw iązaniem k on fliktu m ałżeńskiego. Najczęściej jest tfragiedią dla rozchodzących się m ałżonków, a przede w szystkim dla ich dziecka.

K obieta decydując się na m ałżeństw o podejm uje w ielką ofia­ rę. Na m ałżeństkim ołtarzu ofiarnym składa sw oją młodość, sw o­ je zdrow ie fizyczne, zabezpieczenie sw ojej egzystencji m a te ria l­ n ej, sw oją niew inność, sw oją miłość, sw oje dobre nadzieje, całą sw oją przyszłość. Czyni to jiednak spokojnie, a naw et z radością, bo wie, że węzeł m ałżeński zabezpieczy te jej w artości ducho­ we i m aterialne. Nie uczyniłaby tego spokojnie, gdyby zdaw ała

7 J a n P a w e ł II, A d h o rt. A p . F am iliaris C onsortia, n. 36: „ P r a -

w o -o b o w ią z e k ro d z ic ó w do w y c h o w y w a n ia je s t c z y m ś is to tn y m i j a ­ k o t a k i z w ią z a n y je s t z s a m y m p rz e k a z y w a n ie m ż y c ia lu d z k ie g o ; je s t o n p ie r w o tn y i m a ją c y p ie r w s z e ń s tw o w s to s u n k u do z a d a ń w y c h o ­ w a w c z y c h in n y c h osób z r a c j i w y ją tk o w o ś c i s t o s u n k u m iło ś c i łą c z ą c e j ro d z ic ó w i d z ie c i; w y k lu c z a z a s tę p s tw o i je s t n ie z b y w a ln y , d la te g o n ie m oże b y ć c a łk o w ic ie p r z e k a z a n y in n y m a n i p rz e z in n y c h z a w ła s z ­ czo n y ” . 8 K o n sŁ d u sz p . G aud iu m et spes, n. 48.

_ s D. 23, 2, 1: ,,N u p tia e s u n t c o n iu n c tio m a r is a t f e m in a e eit c o n s o r­ ti u m omniis v ita e , divinii e t h u m a n i iu r is c o m m u n ic a tio ” .

(6)

151 N ierozw iązalność m ałżeń stw a 225

sobie spraw ę z niebezpieczeństw a porzucenia jej po latach przez męża. Rozwiedziona kobieta, porzucona przez męża ze względu na drugą, nie jest w stan ie odzyskać rów now agi w ew nętrznej przez d ług ie lata, a nierzad k o do końca życia. N iekiedy zaś, szu­ k ając rów now agi albo chcąc zrobić na złość mężowi, ponownie w y ­ chodzi za m ąż, przez co jeszcze bardziej komtpliikuje sw oje do­ czesne i m oralne życie. To samo należy powiedzieć o rozw ie­ dzionym mężczyźnie, porzucanym przez żonę.

Mężczyzna, k tó ry porzuca praw ow itą żonę, pojm ując inn ą n ie­ w iastę, jak rów nież n iew iasta, k tó ra zryw a węzeł m ałżeński ze

względu na innego mężczyznę, najczęściej niew iele zyskują. Szczęście jest zawsze w ew nątrz człowieka. A trud no szczęściem nazw ać sta n parozw odow y pełen niepokoju w ew nętrznego. N ie­ pokój ten rodzi się po latach na iskutek w spom nień, zawodów, rozczarow ań, tęsk n o ty za dzieckiem pozostaw ionym przy drugim m ałżonku.

W w yniku rozbicia m ałżeństw a najtragiczniejszy los spotyka dziedko. Rozbicie to odbija się niepowietowanie na w ychow aniu i charak terze dziecka, na jego szczęściu. W spom nienie rozdarcia m ałżeństw a rodziców, ich zły przykład, pozostaje w duszy d zie­ cka na całe życie. Doświadczenie uczy, że trag ed ia dziecka roz­ poczyna się juiż podczas procesu rozwodowego, k iedy rodzice w a l­ czą m iędzy sobą o przyznanie isobie dziecka. W ielkie zniszczenie w zrów now ażonej dotąd psychice dziecka spraw ia to, że m usi ono zdecydować się, kogo m a kochać: ojca czy m atkę? A p rze­ cież to dziecko, podobnie jak inne, chciałoby mieć i kochać za­ rów no ojca, jak i m atkę. W spółczesna pedagogika stoi na stan o ­ w isku, że nic dziecku n ie zastąpi w pełni norm alniej irodziiny; w śród czynników w ychow aw czych pierw sze m iejsce zajm uje ro ­ dzina,- w k tó re j tru d w ychow ania podejm ują oboje rodzice.

P rzy k ład rozwodzących się rodziców nie sprzyja w yrabianiu u nieletnich w łaściw ych ipojęć o istocie m ałżeństw a i rodziny, a to z kolei w pływ a na .ogólną dew aluację in sty tu cji m ałżeńst­ wa, k tóre jest podstaw ow ą kom órką społeczną. To, iże m ówi się dziś coraz w ięcej o kryzysie m ałżeństw a i rodziny, w dużej m ie­ rze jest n astępstw em łatw o uzyskiw anych irozwodów. Im w ię­ cej rozwodów, tym tru d n ie j mówić o idieałach m ałżeństw a i ro ­ dziny. N iestety, roczniki statystyczne dowodzą, :żie ruch rozw o­ dowy na święcie nie m aleje, ale raczej prżeciw nie, z roku na roik się wzm aga n . Żaden przew idujący naró d nie może pozwo­ lić, aby rodzina, k tóra pow inna być „pierw szą i żyw otą kom ór­

11 Zab. R o czn ik S ta ty s ty c z n y 3'9 (1979) 481; E. R o s s et , R ozw ody, W ięź 1'6 (1973) n r 1, s. 3—125.

(7)

226 K s. T. P aw lu k [6]

ką społeczeństw a” 12, powoli zam ierała n a skutek zatracenia s w e ­ go istotnego seinsu w świadomości społeczeństw a 13.

Rozwody pociągają za sobą poważne niebezpieczeństwo spo­ łeczne w postaci zm niejszania się p rzy ro stu n aturaln ego ludno­ ści. N ierzadko w zgląd na ew en tualn y rozwód w przyszłości k a ­ że m ałżonkom ograniczać do m inim um liczbę potom stw a. K o­ rzyści z zaham ow ania przy rostu m aturalnego, jak uczy dośw iad­ czenie, są zawsze ipozorne. Poprzez zm niejszenie przyrostu n a tu ­ ralnego m ożna doraźnie złagodzić ‘kłopoty bytow e i gospodarcze, jednalkże za cenę zrezygnow ania z setek tysięcy przyszłych p ra ­ cowników, m oże geniuszów, wychowawców, u talen to w an ych lu ­ dzi k u ltu ry , obrońców i budow niczych Ojczyzny.

Społeczne konsekw encje rozwodów są widoczne naw et w dzie­ dzinie ekonom icznej. N iejednokrotnie społeczeństwo m usi pono­ sić pow ażne koszty rozejścia się małżoników. K oszty te są zw ią­ zane z koniecznością do;stariczemia odchodzącemu m ałżonkow i oso­ bnego m ieszkania, a niekiedy także przejęcia opieki m aterialn ej

n ad dziećmi rozbitej rodziny.

2. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle P ism a Ś w ię te g o R acje naturalnie, o których była m owa wyżej, dowodzą, że m ał­ żeństw o powinno być co n ajm niej związkiem trw ałym . O £iie- rozw iązalności tego zw iązku w ścisłym znaczeniu, czyli o jego trw ałości absolutnej, poucza nas przede w szystkim objaw ienie Boże.

Żydzi Starego T estam entu rozwodzili się ze swoim i żonam i, m ając za podstaw ę praw n ą przepis K sięgi Pow tórzonego P raw a: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostąnie jej m ężem, lecz ona nie pozyslka jego życzliwości, gdyż znalazł ;u niej coś o drażają­ cego, napisze jiej list rozwodowy, w ręczy go jej, potem odeśle ją od siebie” i(24,l). Jednakże różnie pojm ow ano przyczynę od­ sunięcia żony przez m ęża. Tą przyczyną w ogólności m iało być „coś odrażającego”. W czasach C hrystusa istn iały dw ie opinie, k tó re różnie tłum aczyły tę przyczynę. W św ietle opinii, k tórą

12 Sob. W at. II, D ek ret A p o sto lica m actu o sita tem , n. IŁ: „R odzina ja k o ta k a o trzy m ała od Boga posłannictw o, b y sta ć się p ie rw sz ą i ży­ w o tn ą k o m ó rk ą sp o łeczeń stw a”.

13 A dhort. Ap. F am iliaris Consortio, n. 42: „R odzinę łączą ze spo­ łeczeństw em żyw otne d org an iczn e w ięzi, sta n o w i ona bow iem jego p o d staw ę i sta le je za sila poprzez sw e z a d a n ie słu ż en ia życiu: w ro ­ dzinie p rze cie ż ro d zą się obyw atele i w niej z n a jd u ją pie rw sz ą szkołę

ty c h cnót ispołecznych, k tó r e sta n o w ią o życiu i rozw oju sam ego spo­

łeczeństw a. W te n sposób n a m ocy sw ej n a tu ry i pow ołania, d alek a a d zam k n ięcia się w sobie, ro d zin a o tw ie ra się n a in n e ro d zin y i n a społeczeństw o, p o d ejm u ją c sw oje za d an ie społeczne”.

(8)

[7] N ierozw iązalność m ałżeń stw a 227

głosił rabb i Szammaj> w yrażenie „coś odrażającego” oznaczało w ykroczenia żony przeciw ko szóstem u przykazaniu Bożemu oraz przeciw ko przepisom T ory o czystości m ałżeńskiej. R abbi H illel n atom iast głosił pogląd, że ,^coś odrażającego” oznacza każdą n ie­ właściwość u żony, jej w ady i braki. W św ietle tej drugiej opi­ nii mężowie m ieli w p ra k ty c e nieograniczoną możność odsuw a­ nia od siebie żon.

Poniew aż w śród Żydów nie było jednolitego poglądu co do przyczyny oddalania żon przez mężów, postanow iono zwrócić isię 0 w yjaśnienie do C hrystusa. P y ta n ie faryzeuszów skierow ane do C hrystusa brzm iało: „Czy wolno oddalić sw oją żonę z jakiego ­ kolw iek pow odu?” (Mt 19, 3). C hrystus bez najm niejszego zakło­ potania, na k tó re liczyli faryzeusze, odparł: „Czy nie czytaliście, że Stw órca od początku stw o rzy ł ich jako m ężczyzn ę i kobietę?...

Dlatego opuści człow iek ojca i m atkę i złączy się ze sw oją żoną, 1 będą oboje je d n y m ciałem 14. A tak już nie są dwoje, lecz je d ­

no ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 4—6).

A więc C hrystus jednoznacznie pouczył, że odtąd, czyli w N o­ w ym Testam encie, starotestam en tow y przepis o rozwodach nie może mieć zastosow ania. Z pouczenia tego jasno w ynikało, że dysputa szkół rabinackich na tem at przyczyny rozwodów je st bezprzedm iotow a.

Żydzi dobrze pojęli odpowiedź C hrystusa, po djęli bow iem d ys­ kusję: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i od­ praw ić ją ? ” (Mt 19, 7). C hrystus odrzucił ten ko n trarg u m en t, stw ierdzając: „Przez wzgląd na zatw ardziałość serc waszych poz­ wolił w am Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku ta k nie było” ; (Mt 19, 8). A więc starotestam entow e praw o rozw odo­ we jest p raw em Mojżesza, a n ie przyw ilejem dan y m Żydom przez Boga, Stw órcę rodzaju ludzkiego i Twórcę m ałżeństw a; w planach Bożych m ałżeństw o m iało być n iero z w iąza ln e15.

iPóźniej uczniow ie C hrystusa raz jeszcze pow rócili do zagad­ nienia rozwodów. C hrystus udzielając im w y jaśn ien ia pouczył: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo w zględem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a w yjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo” (Mk '10, 10—12) 16. Bezw zględny c h a ra k te r nierozw iązalności m ałżeństw a uczniow ie dobrze zrozu­ m ieli, o czym świadczy ich uw aga: „Jeśli ta k się m a sp raw a czło­ w ieka z żoną, to nie w arto się żenić” (Mt 19, 10).

Również w K azaniu na Górze, uchodzącym za kodeks m o ral­

14 Zob. Rdz 1, 27; 2, 24. 15 Zob. M k 1,0, 1—©. 18 Zob. Ł k 16, 18.

(9)

228 Ks. T. P a w lu k [8]

ności chrześcijańskiej, C hrystus przeciw staw ił nową ideę nieroz- w iązalności m ałżeństw a starotestam entow ym pojęciem rozwodo­ w ym : „Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żoną, niech

je j da list rozw odow y. A ja w am pow iadam : K ażdy, kto oddala

sw oją żonę •— poza w ypadkiem nierządu — naraża ją na cudzo­ łóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzo­ łó stw a” (Mt 5, 31—32). P rzeciw staw iając isię przepisowi rozw o­ dow em u Mojżesza, Chirystus przyw rócił m ałżeństw u jego p ierw o t­ ną czystość i nierozw iązalność.

N aukę C hrystusa o nierozw iązalności m ałżeństw a w iernie p rze­ kazał .chrześcijanom Św. P aw eł Apostoł. W liście do K oryn tian napisał: „Tym zaś, którzy trw a ją w zw iązkach m ałżeństkich, .na- (kazuję ni© ja, lecz P an: Żona niech; nie odchodzi od swego męża. G dyby zaś odeszła, niech pozostanie sam otną albo się pojedna ze sw ym mężem. Mąż rów nież ; niech nie oddala żoiny” (1 K or

7, 10—11). Sw. Paw eł przekazując C hrystusow y zakaz rozwodów

jednocześnie poinform ow ał o możliwości skorzystania z sep a ra­ cji.

S praw ę nierozw iązalności m ałżeństw a Apostoł Nairodów p rzed ­ staw ił rów nież Rzym ianom : „Czyż nie jest w am wiadom o, b ra ­ c ią — mów^ię przecież do tych, co P raw o znają — że P raw o m a moc n ad człowiekiem , dqpó!ki on żyje? Podobnie też i k o ­ b ieta zamężna, na mocy P raw a, zw iązana jest ze swoim mężem, ja k długo on żyje. G dy jed n ak mąż um rze, tra c i n ad nią moc praw o męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża w spółżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednalk um rze jej mąż, w olna jest od tego P raw a, ta k iż nie jest cudzo­ łożną w spółżyjąc z ininym m ężczyzną” (Rz 7, 1—3).

Pew nej trudności w zrozum ieniu inauki o bezw zględnej n ie­ rozw iązalności m ałżeństw a nastręczają dw a tek sty zaw arte w E w angelii Św. M ateusza, a m ianow icie:

5, 32: „Każdy, kto oddala sw oją żonę — poza w ypadkiem n ie­ rządu — n araża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną w ziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”.

19, 9: „Kto oddala sw oją żonę — chyba w w ypadku n ierzą­

du •—■ a bierze ininą, popełnia cudzołóstwo. I kto oddalo­

n ą bierze za żonę, popełnia cudzołóstw o”.

Powyższe tek sty z Ew angelii Sw. M ateusza, uw ażane za crux

in terp retu m , sp raw iają w rażenie, jakoby C hrystus zezwolił na

rozw iązanie m ałżeństw a w razie w iarołom stw a jednej ze stron. Takiego jed nak w niosku przyjąć nie m ożemy, poniew aż bez­ w zględna nierozw iązalność m ałżeństw a w św ietle innych tekstów P ism a Świętego inie ulega w ątpliw ości. Wobec tego, jak należy

rozum ieć słowa przekazane przez Sw. M ateusza?

(10)

[9] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 229

zdaje się zezwalać n a rozwód, uznać — idąc za wielom a -kryty­

kam i rady kalnym i ■— za interjpolację, k tó rej dokonali chrześcija­

nie naw róceni z judaizm u, którzy nie chcieli zrezygnow ać z roz­ w odu w przypadku niew ierności żony. Jednakże tego rodzaju rozw iązanie trudności nie w szystkich farytyków zadowala, p onie­

w aż nie opiera się na żadnym daw nym dokum encie 17.

W św ietle egzegezy trad y cy jn ej M ateuszowe w yrażenia: „poza w ypadkiem nieirządu” (excepta fornicationis causa) i „chyba w w ypadku n ierząd u ” (nisi ob fornicationem ), stanow ią kanoniczną przyczynę separacji m ałżonków, a nie rozwodu. Św. M ateusz bow iem w Ew angelii porusza dw a zagadnienia: niemożności za­ w arcia nowego zw iązku za życia w spółm ałżonka oraz możności odesłania żony w razie cudzołóstwa z jej s tr o n y 18. W praw dzie Żydzi, gdy p y tali C hrystusa, „czy wolno oddalić sw oją żonę” , m ieli na m yśli irozwód hebrajsk i, jednakże pojęcie separacji m a ł­ żonków m usiało im być znane. Nie ulega w ątpliw ości, że Sw. P aw eł m iał na m yśli separację, gdy pisał do K oryntian: „G dy­ by zaś (żona) odeszła, niech pozostanie sam otną” (1 K or 7, 11) W. Do trad y c y jn ej egzegezy om aw ianych tekstów Św. M ateusza n a ­ w iązali eksperci pow ołani n a Soborze W atykańskim II, gdy za­ proponow ano zbadanie problem u ew en tu aln ej możliwości rozw o­ du w Kościele na podstaw ie cudzołóstwa w spółm ałżonka. Asum pt do w ysunięcia tego problem u dała p ra k ty k a rozw iązyw ania m a ł­ żeństw a n a m ocy tychże tekstów w niekatolickim Kościele w schodnim 20.

Bibliści jed n ak poszukują także innych rozwiązań. Na uw agę zasługuje pogląd, że w yrażenie porneia, oznaczające „nierząd”, zostało niew łaściw ie użyte w gredkim tekście Ew angelii Św. M a­ teusza. W czasach C hrystusa n iektóre w yrażenia h eb rajsk ie były term inam i praw nym i i w tedy • m iały nieco inne zaczenie niż w m owie potocznej. Takim i w yrażeniam i były: zana(h), zona(h), oraz zenuth, k tó re w m owie potocznej oznaczały Ikolejno: u p ra ­ wiać nierząd (fornicari), nierządnica (m eretrix), nierząd (fornica-

tio, scortatio), natom iast jako term in y p raw n e w kom entarzach

p ra w n y ch oznaczały: 1) zawrzeć niew ażny związek m ałżeński, 2) żona nielegalna, 3) m ałżeństw o niew ażne. Otóż słowo h e b ra j­

17 G. R i c c i o t t i , Z ycie Je zu sa C h rystu sa , W arszaw a 1954, s. 504. 18 Zob. tam że, s. 501—505; J. K a c z m a r c z y k , Z ycie i działalność

Jezusa C hrystu sa w św ietle czterech E w angelii, K ra k ó w 1949, s. 154—

155; B. J a n k o w s k i , D okoła tzw . k la u zu l ro zw o d o w ych p ie rw szej

E w angelii (Mt 5, 32; 19;, '9) Roczniki T eoi.-K an. 31 (191516) z. 1, s. 40(1—

416; M. Z e r w i c k , De m a trim o n io e t d ivo rtio in Evangelio, V erb u m D om ini .38 (1960) li9,3—,2lli2.

19 Zob. Sdz ilfl, 1—.3.

20 Zob. A. W e n g e r , V atican I. C hronique de la q u a trièm e session, P a ris .1966, s. 200,.—'246.

(11)

230 Ks. T. P a w lu k [10]

skie zenu th zostało przetłum aczone na porneia, jako że w spół­ życie dw ojga osób poza m ałżeństw em jest zawsze nierządem . W tym św ietle teksty z Ew angelii Św. M ateusza zaw ierają treść następującą:

5, 32: „Każdy, kto oddala sw oją żonę — poza w ypadkiem m a ł­ żeństw a niew ażnego — naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”. 19, 9: „Kto oddala swoją żonę — chyba w w ypadku m ałżeń­ stw a niew ażnego — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo” 21. Ew angelia Św. M ateusza by ła pisana z m yślą przede w szyst­ kim o Żydach i o chrześcijanach naw róconych z judaizm u, k tó ­ rzy znali treść użytej term inologii. Tych tzw. klau zu l rozwodo­ w ych nie podają Ew angelie Sw. M arka i Św. Łukasza, ani Św. Paweł,, poniew aż b yły one zrozum iałe tylko w środowisiku . ży­ dowskim ; zresztą n ie m odyfikow ały one zasady nierozw iązałno- ści m ałżeństw a, o k tó rą C hrystusow i chodziło. W zw iązku z tym m ożem y zrozumieć, dlaczego na W schodzie chrześcijańskim do­

puszczono w y jątek od zasady niarozw iązalności m ałżeństw a:

chrześcijaństw o greckie nie znało żydow skiej term inologii p ra w ­ niczej 22.

Wola C hrystusa, aby m ałżeństw o było nierozw iązalne zgodnie z p ierw otn ym zamysłem Bożym, widoczna jest tafkże w słowach Sw. P aw ła Apostoła w skazujących na sak ram en taln y ch arak ter um ow y m a łż e ń sk ie j23. M ałżeństw o jest sakram entem , ponieważ jest sym bolem nadprzyrodzonej unii C hrystusa z Kościołem o p a r­ tej na łasce Bożej. Tak jak m iędzy C hrystusem a Kościołem istn ieje, najściślejsza unia, talk też m iędzy m ałżonkam i istnieje węzeł nierozw iązalny. Dlatego Ojciec Ś w ięty J a n P aw eł II po­ ucza: „Dar ’ saferam entu jest jednocześnie pow ołaniem i

przyka-2 1 N a l e ż y z a u w a ż y ć , ż e u ż y t y w t e k ś c i e t e r m i n g r e c k i g yn e o z n a ­ c z a z a r ó w n o ż o n ę , j a k i k o b i e t ę w o g ó l e .

2 2 Z o b . J . B o n s i r v e n , L e divorce dans le N o u v ea u T esta m e n t, P a r i s 1 9 4 8 ; F . D z i a s e k , M ałżeństw o w św ietle p ra w d y B ożej, A t e ­ n e u m K a p ł . 5 6 ( 1 9 5 8 ) 1 9 0 — 2 0 4 ; J . D u p o n t , M ariage et divorce dans

l’E vangile, B r u g e s 1 . 9 5 9 ; E . S i t a r z , Z a rys b ib lijn y d o k tr y n y o m a ł­

że ń stw ie, R u c h B i b l . i L i t u r g . 1 4 ( 1 9 6 1 ) 2 3 — 3 i l ; R . K ar p i ńs k i , N ie ­

rozerw alność m a łże ń stw a w N o w y m T esta m en cie, R u c h B i b l . i L i t u r g . 1 ® ( 1 9 6 5 ) 7 7 — 8 8 ; P . H o f f m an n , S łow a Jezu sa o rozw odzie i ich

in te rp re ta cja w p rze kła d zie n o w o te sta m e n to w y m , w : C oncilium . W y ­ b ó r a r t . 1 — 5 / 1 9 7 0 , P o z n a ń - W a r s z a w a 1 : 9 7 0 , s . 3 3 : 0 — 3 4 0 ; R . V o e l t z e l ,

D ivorce et in d isso lu b ilité du m ariage dans la B ible, w : D ivorce et

in d isso lu b ilité d u m ariage, P a r i s 1 9 7 1 , s . 4 9 — <81 ; S . G a r o f a 1 o , De

v in cu lo m a trim o n ii in N ovo T esta m e n to , P e r i o d i c a 6 1 ( 1 9 7 2 ) 2 2 7 n n . ; G . P e 1 1 a n d , De controversia recen ti re la tiv a ad te stim o n iu m

tradi-tionis de divortio, P e r i o d i c a 6 2 ( 1 9 7 3 ) 4 1 3 — 4 2 1 . 23 E f 5 , 2 2 — 313.

(12)

[11] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 231

zamiem dla m ałżonków chrześcijańskich, aby pozostali sobie w ie r­ ni na zawsze, po nad w szelkie próby i trudności, w w ielkodusz­ nym posłuszeństw ie św iętej woli P ana: Co w ięc Bóg złączył, niech

człow iek nie rozdziela” 24.

Z przeprow adzonych rozw ażań nieodparcie nasuw a się w nio­ sek, że nierozw iązalna w ierność, k tórą m ałżonkowie odczuw ają

jako potrzebę serca i Iktóra u kazuje się człow iekowi jako wym óg zasady słuszności n atu ra ln e j, m a sw oje oparcie w zam yśle Boga, Tw órcy m ałżeństw a. Nie ulega w ątpliw ości, że wolą Boga jest, aby m ałżeństw o było nierozw iązalne. Myśl tę J a n P aw eł II w y ­ raził słowam i: „Zakorzeniona w osobowym i całkow itym obdaro­ w aniu się m ałżonków i w ym agana dla dobra dzieci, nierozerw al­ ność m ałżeństw a znajdu je swoją ostateczną praw dę w zamyśle Bożym w yrażonym w O bjaw ieniu: Bóg chce nierozerw alności m ałżeństw a i daje ją jako owoc, jako znalk i wym óg miłości absolutnie w iernej, k tó rą On dairzy człowieka i k tó rą C hrystus P a n żywi dla swego K ościoła” 25.

3. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle tra d y cji ch rz eścija ń sk ie j

Je s t rzeczą ogrom nie ciekawą, jak do pro blem u nieirozwiązal- ności m ałżeństw a ustosunkow ała się trad y c ja starochrześcijańska. K w estię tę roztrząsa bogata l i te r a t u r a 26. O graniczm y się przeto

do przykładów charakterystycznych.

H erm as, żyjący w pierw szej połowie II w ieku, w sw ym dziele pt. Pasterz, odzw ierciedlającym ówczesne poglądy chrześcijańskie, stw ierdza niedw uznacznie, że mężczyzna zaw arłszy m ałżeństw o m usi trw a ć przy sw ojej ż o n ie 27; stw ierdza też, że cudzołóstwo

24 A d h o r t , A . p . F am iliaris C onsortia, n . 2 0 . 2 5 T a m ż e .

26 Z o b . P . S t o c k m e i e r , S c h e id u n g u n d W ied e rve rh eira tu n g in

der a lte n K irche. T h e o l o g i s s c h e Q u a n t a l s c h r i f t 1 5 1 ' ( 1 9 7 1 ) 3 9 ) — o i l ; H . C r o u z e l , L ’Eglise p rim itiv e fa ce au divorce. D u p re m ier au cin q u ièm e

siècle, P a r i s l O T l ; G . P e l l a n d , L e dossier p a tristiq u e re la tif au d i­

vorce, S c i e n c e e t E s p r i t 2 4 ( i l i & 7 2 ) 2 0 5 — 3 1 1 2 i 2 5 ( 1 9 7 3 ) 9 9 — 1 1 7 ; P . A d - n e s , De in d isso lu b ïlita te m a trim o n ii apud Patres: opiniones recen-

tiores et observationes, P e r i o d i c a 6 1 ( 1 9 7 2 ) 1 9 52 2 3 ( t a k ż e w d z i e l e z b i o r o w y m : V in c u lu m m a trim o n ia le, R o m a 1 9 7 3 ) ; A . H o u s s i a u , Le

lien conjugal dans l’Eglise ancienne, A n n é e C a n o n i q u e 1 7 ( 1 9 7 3 ) 5 6 9 '5 7 8 ; T . R i n c o n , La doctrina sobre la indisolubilidad del m a trim o -

nio en el prim e r m ïlen io cristiano, l u s C a n o m i c u m 1 3 ( 1 9 7 3 ) 9 11 3 6 ; P . N a u t i n , D ivorce e t m ariage dans la tra d itio n de l’Eglise latine, w : M ariage et divorce, P a r i s 1 . 9 7 4 , s . 1 4 5 — i l © 2 ; E . B e l l i n i , Separa-

zione e n uovo m a trim o n io nella Chiesa antica, L a S c u o l a C a t t o l i c a 1 0 3 ( 1 9 7 5 ) 3 7 6 — 3 8 5 ; A . M ł o t e k , N ierozerw alność m a łże ń stw a w n a u ­

cza n iu O jców K ościoła, C o l l o q i u m S a l u t i s 1 0 ( l i 9 7 8 ) 1 ® 1 — 1 9 6 ,

(13)

232 Ks. T. P a w lu k [12]

żony nie upow ażnia męża do zaw arcia nowego zw iązku m ałżeń­ skiego, najw yżej do s e p a ra c ji28.

Św. Ju sty n , najznam ienitszy apologeta II w ieku, pisze w y raź­ nie, że ktokolw iek pojąłby oddaloną niew iastę za żonę, dopuścił­ by się grzechu cudzołóstwa ?<9. Podobnie stw ierdza K lem ens A le­ k san d ry jsk i (zm. ok. 212): cudzołóstwem jest k ażd y now y zw ią­ zek m ałżeński zaw arty za życia współm ałżonka. K lem ens zale­ ca, aby żona oddalona z powodu cudzołóstwa, po odpokutow aniu grzechu pow róciła do męża 30.

W obronie niarozw iązalności m ałżeństw a stanowczo w ypow ie­ dział się Św. A m broży (ok. 339—397), biskup M ediolanu. Znaine są jego słowa: Qui d im ittit uxorern cam era suam scindit — kto opuszcza żonę, ciało sw oje przepoław ia. Cudzołóstwem, według Św. Ambrożego, jest każde odejście w spółm ałżonka — zarówno kobiety, jak i mężczyzny, albow iem tam , gdzie w ystępuje n ie­ równość maiłżanlków, tam n ie m a praw a Bożego 31.

R ów nie stanowczo w obronie trw ałości m ałżeństw a w ystąpił Św. H ieronim (ok. 347—419). S tw ierdził on: „Cudzołożnicą jest niew iasta, k tó ra za życia męża wychodzi za innego... Dopóki mąż żyje, choćby był cudzołożnikiem czy sodom itą, choćby był o b a r­ czony w szelkim i w ystępkam i i z powodu tych przestępstw był opuszczony przez żonę, uw ażany jest za męża tej, k tó rej innego męża brać n ie wolno” 32. Zauw aża też, że czego nie wolno żonom, tego n ie wolno także mężom 33.

Św. J a n Chryzostom (ok. 350—407), biskup K onstantynopola, nauczał, że zw iązku m ałżeństkiego nie znosi ani książka rozw o­ dowa, ani ustąpienie z domu męża, ani pożycie z drugim ; dom kupiony m ożna slprzedać, ale z niew iastą zaślubioną nie można się [rozwieść. Zdaniem Złotoustego m ałżonkow ie rozwiedzeni, po­ dobnie jak niew olnicy, Iktórzy uciekli, ciągną za sobą łańcuch, k tó ry ich nadal wiąże 3i.

Św. A ugustyn (353—430), biskup Hipony, niierozwiązalność m ał­ żeństw a uzasadnia jego sakram entalnością; m ałżeństw o chrześci­

cu tw y m n ie p o w sta je n a w e t m yśl o in n ej niew ieście an i o n ierządzie lu b czym ś podobnym . Je ślib y ś się te g o dopuścił, popełnisz w ielk i grzech. P a m ię ta j zaw sze o sw ej żonie, a n igdy nie zgrzeszysz”. A ntologia

lite ra tu ry p a try sty c zn e j, w yd. M. M i c h a l s k i , t. I, W arszaw a 1975,

s. 39.

28 P ism a O jców Kościoła, t. I, P o zn ań 1934, s. 320.

29 Apologia I, 15, P G 6, 349.

S tro m a te is, II, 23; III, 6. P G 8, 1096, 1!153.

« In Luc. 8, 8. P L 15, 1767.

32 Epist. '55, 4. P L 22, 202.

33 E pist. 77 3 P L i22 '69il.

34 De libelio re p u d ii,’ 3. PG 51, 2121.; I n M atth. hom . 17, 4. PG 57,

(14)

[13] N ierozw iązalność m a łże ń stw a 233

ja n jest obrazem doskonałej jedności C hrystusa z K ościołem 35. Podobnie naukę o nierozw iązalności m ałżeństw a głoszono na najdaw niejszych synodaich. Synod w Elw irze, odbyty na począt­ ku IV w ieku, w yraźnie zabronił kobiecie ponowniego m ałżeństw a, choćby ta odeszła od męża z powodu jego cudzołóstwa; jeśliby zaw arła now e m ałżeństw o, nie może być p ojednana z Kościołem, jak długo żyje jej pierw szy mąż, chyba że sam a ciężko zachoro­ w ałaby 36. K anon podobnej treści, lecz w odniesieniu do m ęż­ czyzny, sform ułow ał Synod w Arles w 314 r. 37 Synod k arta g iń - ski w 407 ,r. stw ierdził, że p raw o .ewangeliczne i apostolskie za­ b ra n ia pow tórnego m ałżeństw a zarówno oddalonem u mężowi, jak i oddalonej żonie; spraw ą tą powinno zająć się praw o c e sa r­ skie 38.

W śród K anonów Apostolskich, które znalazły się w ostatnim rozdziale księgi V III K o n sty tu cji A postolskich z końca IV lub z jpoczątku V w ieku, zamieszczono przepis: „Jeżeli człowiek św ie­

cki po odesłaniu sw ojej żony bierze inną, albo jeżeli żeni się z

kobietą oddaloną przez innego — n. b. w .” 39

Nic więc dziwnego, że na Zachodzie rozw ody uw ażano za z ja ­ w iska bezw zględnie niezgodne z duchem praw a ewangelicznego. Hinikmar, arcybiskup Reims (zm. 882), porów nał w ęzeł m ałżeń­ ski z niezatarty m znam ieniem chrztu; ta k jak raz przyjętego sa ­ k ram en tu chrztu nie m ożna utracić, tak też nie m ożna rozw ią­ zać raz zawiązanego węzła m ałżeńskiego 40.

W historii Kościoła katolickiego nie znajdujem y przypadków udzielania rozwodów. N aw et król angielski H enryk VIII, zasłu­ żony dla Kościoła, nie uzyskał kościelnego rozwodu. Papież K le­

m ens V II nie ustąpił naw et w tedy, gdy k ró l zagroził od erw a­

niem Anglii od Rzymu. P ius V II zdecydowanie stan ął w obro­ nie m ałżeństw a N apoleona z Józefiną. P apież ten nie uznał w aż­ ności drugiego m ałżeństw a Napoleona zaw artego z cesarzówną

35 De coniugiis adulterinis, I, 2—5. P L 40, 542; zob. R. К n i t e r s,

S a in t A u g u stin et in d isso lu b ilité d u m ariage, A u g u stia n a 9 (1969)

5— 111.

38 K an. М. C. I. H e f e l e, H. L e с 1 e r с q, H istoire des conciles, t. I, P a ris li90:7, s. 22i7; zob. H. C r o u z e l, jw . s. 16.

37 C. I. H e f e 1 e, jw . s. 287.

38 K an. Ii02: „P lao u it ut, se cu n d u m evangelicam e t apostolicam disci- plin am , neq u e dimisisus ab u x o re, n eq u e d im issa a mairito, alter,i co- n iu n g a tu r, sed ita m a n ea n t, a u t 'sibim et rec o n cilien tu r; quod si con- te m p se rin t, ad p a e n ite n tia m re d ig a n ta r. In q u a c a u sa legem im p e ria ­ lem p e te n d a m p ro m u lg a ri” . Corpus C hristianorum . S eries L atina, 149, 218: R eg istri Ecclesiae C a rth a g in en sis; zob. H. C r o u z e l , j w. s. 3112.—

ara

39 K an. 4)8. J. B. P i t r a, Iu ris ecclesiastici G raecorum historia et m o m m e u ta , t. I, R o m se 1864, s. 34.

(15)

234 Ks. T. P aw lu k [14]

au striack ą M arią Luizą. Ci, którzy niekiedy w ym ieniają p rzy ­ padki rzelkomego udzielania przez Kościół rozwodów, najczęściej

nie um ieją odróżnić rozwodu w ścisłym znaczeniu od w yroku

sądowego orzekającego nieważność m ałżeństw a bądź od dy spen ­ sy papieskiej od m ałżeństw a nie dopełnionego.

F ak tem jednak jest, że nielktóre Kościoły Wschodu, n ie m o­ gąc przełam ać zw yczaju świeckiego, nie stan ęły bezwzględnie, w obronie nierozw iązalności węzła małżeńskiego. W ychodząc z o- gólnego założenia, że m ałżeństw o jest dozgonne, dopuszczały ro z ­ wód po mjyśli klau zul zaw artych w Ew angelii Św. M ateusza (5, 32; 19, 9). P rzyczynili się do tego niektórzy .starożytni pisarze kościelni, którzy z pew nym w ahaniem głosili nierozwiązalność

m ałżeństw a w razie cudzołóstwa w sp ółm ałżo nk a41. Np. A m

bro-siaster z IV wieiku, anonim ow y k om entator Listów Św. Paw ła,

był zdania •— o ile przyjm iem y, że ido jego nauki nie

przedo-stały się później elem enty kom entarza pelagiańskiego — iż po separacji spow odow anej cudzołóstw em żony mężowie m ają praw o zawrzeć now y związek m ałżeński; p raw a tego nie posiadają żony. Epifaniusz z S alam iny (ok. 315—403) w yraził zrozum ienie dla isłaboślci tych, któ rzy ożenili się po se p a ra c ji42.

Z wypowiedzi takich p isarzy starożytnych, jalk A m brosiaster czy Epifaniusz z Salam iny, nie w ynika jednak, iże w razie cu ­ dzołóstwa wolno na mocy praw a Bożego zawrzeć nowy związek m ałżeński. Niejasność ich wypowiedzi często jest spowodowana tym , że rozw ody w ówczesnym świecie rzym skim były zjaw is­ kiem bardzo znanym , a praw odaw stw o świeckie, n a w e t cesarzy chrześcijańskich, nie było zgodnie z praw odaw stw em kościel­ nym 43. Na odm ienny (sposób patrzenia na rozwody w praw ie

41 Zob. N. J o n i e s c o, L e divorce dans l’Eglise ortodoxe, P aris 1*925; E. M a g u i n, A d u lté ré , w: D ictionnaire de droit canonique, t. I, Pariis .19315, kol. 242.

42 Zob. P L 1,7, >218; PG 41, 11035. — H. C r o u z e l , jw. s. 359 ,'ifil, p o dsum ow ując iswoje b a d a n ia n a d rozw odam i w pierw szych pięciu w iek ach ch rz e śc ija ń stw a stw ierdza, że zn a la z ł ty lk o jednego a u to ra kościelnego, k tó ry w y ra ź n ie u z n a w a ł legalność now ego m ałżeństw a, z a ­ w arte g o po se p a ra c ji spow odow anej cudzołóstw em lub niew iernością drugiego m ałżonka; au to re m ty m je st A m b ro sia ster, p isa rz nieznany. W iele n a to m ia st odnalazł te k stó w p atry sty cz n y ch , k tó re w y ra źn ie nie u z n a ją legalności m a łżeń stw a zaw arteg o czy to po zw yczajnej s e p a ra ­ cji, czy po se p a ra c ji n a s k u te k cudzołóstw a. P rz y tac za n e przez n ie ­ k tó ry c h te k sty p atry sty cz n e, m a ją c e dow ieść, ja k o b y w pierw szych w iek a ch K ościoła istn ia ły rozw ody, w gru n cie rzeczy niczego nie do­ wodzą, poniew aż teiksty te są w ieloznaczne i w spom agane przez in te r ­ p re ta to ró w n ad u ż y w an y m arg u m e n te m z m ilczenia.

43 Zob. H. I n s a d o w s k i, R z y m s k ie praw o m a łże ń sk ie a ch rześci­

ja ń stw o , L u b lin 1S3S; O. R o b l e d a , De vin cu lo m a trim o n ii apud R o­ m anos, w: V in c u lu m m a trim o n ia le, s. 26 n n.; B. H o n i n g s , D ivorzio e legislązione im periale: intra n sig en za latina e condiscendenza greca,

(16)

[15] N ierozw iązalność m ałżeń stw a 235

rzym skim i w praw ie kościelnym zw racali uw agę Ojcowie K oś­ cioła 44. Mimo to istniało pom ieszanie pojęć, a naw et podejm o­ w ano próbę pogodzenia p ra w a ewangelicznego z praw em cyw il­

nym , wobec którego na W schodzie odczuwano duży respekt.

T rzeba też zauważyć, że starożytni pisarze chrześcijańscy nie zawsze operow ali term inam i praw niczym i, dlatego w yraz dissol-

vere nie m usiał u mich kojarzyć się z rozw iązaniem m ałżeństw a,

po m yśli 'p raw a rzym skiego 45.

4. N ie r o z w ią z a ln o ść m a łż e ń stw a w n a u c za n iu K o śc io ła Kościół, jako stróż i auten ty czn y tłum acz objaw ienia Bożego, zawsze głosił naukę o nierozw iązalności węzła młżeńslkiego. P a ­ pieże od najdaw niejszych czasów, ilekroć zachodziła potrzeba, pouczali o wzniosłości i bezw zględnej trw ałości m ałżeństw a. N ie­ jednokrotnie tem at ten poruszały sobory.

Dla przykładu m ożna powołać się na Innocentego I (401—417), k tó ry pouczał, że drugie m ałżeństw o zaw arte podczas nieobec­ ności w spółm ałżonka jest niew ażne i po jego powrocie m ałżonek, iktóry w m iędzyczasie zaw arł drugie m ałżeństw o, m usi do niego powirócić46. Również Leon I W ielki (440—461) podkreślił, że żo­ na, choćby w dobrej w ierze zaw arła drugie m ałżeństw o, m yśląc, że m ąż w zięty do niew oli nie iżyje, pow inna bezw zględnie zejść się z mężem, jeśli ten niespodziew anie p o w ró c ił47. Grzegorz I W ielki (590—604) w yjaśnił, że m ałżeństw a nie wolno rozerw ać n aw et w tedy, gdy w spółm ałżonek p ragn ie w stąpić do klaszto ­ ru 48. Innocenty III w w yznaniu w iary przedłożonym w aldensom w 1208 r. zam ieścił słowa: „Nie przeczymy, że — zgodnie z

na-A pollinariß 52 ,(1979) 250—.275; na-A. M o n t a n , La legislazione rom ana

sul divorzio: a sp e tti e v o lu tiv i e in flu ssi crlstiani, A po llin aris 53 (1080)

167'—194.

44 S. A m b r o s i u s , In L ucam , s. 16: „Et p u t as id tib i licere, qu.ia lex h u m a n a n o n p ro h ib et? Sed p ro h ib e t lex d iv in a ”. C. 2, C. X X X III, q. 2; S. G r e g o r i u s , Ep. 39: „V erum sciendum est, q u ia etsi hoc lex h u m a n a concessit, lex ta rn e n d iv in a prohibuiit” . C. T9, C. X X V II, q„ 2.

45 P. A d n e s, De vin cu lo m a trim o n ii apud Patres, w: V in c u lu m m a ­ trim o n ia le, s. 84: „M.ens Paitrum e r a t u tiq u e, quod a d u lte riu m ru m p it

seu dissolvit m a trim o n iu m (sic Q rigenes, C hrysostom us, Theodoretus...). S ed huiiusmodi te rm in u s v im iu rid io a m et te c h n ic a m no n habet, qua hodie d o n a tu r. R espicit ta n tu m com m unionem v ita e et cohab itatio n em . M a trim o n iu m a d u lte rio ex sisten tialiiter ru m p itu r, p ra e s e rtim si a g a tu r de in fid e lita te diiuturna. C oniunx innocens n a n solium potest, sed de- bat, secu n d u m p le ro sq u e P a tre s, altenum d im itte re , ne peccato eius com m unieet. S ed hoc no n in c lu d it ius ad novas n u p tia s pro p a rte in n o c en ti”.

46 C. 2, C. X X X IV , q. 1—2. 47 C. >1, C. X X X IV , q. 1—2. 48 C. 19—2!1<, C. X X V II, q. 2.

(17)

236 Ks. T. P aw lu k [16]

uiką Apostoła — należy zaw ierać m ałżeństw a rzeczyw iste, stanow ­ czo zaś zabraniam y rozw iązyw ać takie, k tóre zostały należycie za w arte” 49.

Ważne orzeczenie doiktrynalne w interesu jącej nas spraw ie w y ­ dał Eugeniusz IV. P apież ten w K onstytucji E xu lta te Deo z dnia 22 listopada 1439 r., ogłoszonej na Soborze F lorenckim dla O r­ m ian, iktórzy, podobnie jak Grecy, przyjm ow ali możliwość roz­ wodu w razie cudzołóstwa, poucza: „Rozróżnia się p o tró jn e do­ bro m ałżeństw a: pierw szym jest potom stw o, k tó re powinno być

tak w ychow ane, aby oddaw ało cześć Bogu; d rugim jest w ie r­

ność, której m ałżonkow ie pow inni sobie naw zajem dochować; trz e ­ cim jest nierozw iązalność m ałżeństw a, poniew aż w yobraża ono nierozerw aln y związek C hrystusa z Kościołem. Chociaż z powodu

cudzołóstwa wolno przeprow adzić separację co do współżycia

m ałżeńskiego, to jed n ak nie można zawrzeć innego m ałżeństw a, ponieważ w ażnie zaw arty związek m ałżeński jest w ieczysty” 50. Nierozwiązalność m ałżeństw a była przedm iotem obrad Soboru Trydenckiego. W tej spraw ie na sesji XXIV w ydano dw a k an o ­ ny, (które w prost dotyiczą naszego zagadnienia. Oto one:

K an. 5: „Jeśli ktoś tw ierdzi, że z powodu herezji lub p rzy­

krego pożycia albo celowego odsunięcia się m ałżonka może być rozw iązany węzeł m ałżeński — n. b. w .” Kan. 7: „Jeśli (ktoś tw ierdzi, że Kościół m y lił się i m yli, gdy

głosił i głosi zgodnie z nauką Ew angelii i Apostołów

(Mk 10; 1 K or 7), że węzeł małżeńslki n ie może być roz­ w iązany z (powodu cudzołóstwa jednego z m ałżonków; i że żadna ze stron, inawet niew inna, k tó ra nie dała powodu do cudzołóstwa, nie może zawrzeć innego m ał­ żeństw a za życia drugiego m ałżońka; i że cudzołoży ten, kto opuściwszy cudzołożną żonę, w eźm ie sobie drugą, lub ta, k tóra opuściwszy cuidzołożnego m ęża w yjdzie za innego — n. b. w .” 51

Wjprawdzie autorzy szeroko dyskutują, czy powyższe kanony Soboru Trydenckiego m ają c h a rak ter dogm atyczny, czy tylko

dyis-49 B rev ia riu m fid e i. K o d e ks d o k try n a ln y c h w y p o w ie d zi Kościoła,

o p r a ć . J . M . S z y m u s i a k i S . G ł o wa , P o z n a ń 1 9 6 4 , s . 6 0 0 , n . 5 9 2 . 50 T a m ż e , s . 6011, n. 593; Fontes, I , n . S&, s . 7 6 .

5 1 B re v ia riu m fid ei, s . 6 0 4 — ' 6 0 5 , n . 6 0 0 i 6 0 2 . Z o b . G . P e 1 1 a n d ,

De c o n te x tu canonis T rid e n tin i et arg u m en to tra d itio n is de divirtio,

P e r i o d i c a 6 '3 ( 1 9 7 4 ) 5 0 9 — 5 3 4 ; B . B r u n s , D er trid e n tin isc h e K a n o n über

E hescheidung u n d W ied e rh eira t im Fall von E hebruch, A n n u a r i u m H i - s t o r i a e C o n c i l i o r u m 6 ( 1 9 7 4 ) 3 7 6 — 3 9 8 ; t e n ż e , E hesch eid u n g u n d W ie­

d erh eira t im Fal von E hebruch, M ü n c h e n 1 9 7 6 ; L . B r e s s a n , La

indiso lu b ilid a d del m a trim o n io en el concilio de T rento, w : El vinculo

(18)

[17] N ierozw iązalność m a łże ń stw a 237

c y p lin a rn y 52, jednakże nie ulega w ątpliw ości, iż dzięki tym k a ­ nonom d o k try n aln y aspekt zagadnienia zyslkał na sw ej w y razis­ tości.

Na dozgonny ch a rak ter m ałżeństw a zwrócił uw agę Leon X III w Encyklice A rcan um dw inae sapientiae z dnia 10 lutego 1880 r.,

poświęconej m ałżeństw u ch rześcijań sk iem u 53. Obszerny w y ­

kład na tem at nierozw iązalności węzła m ałżeńskiego z a w ar­

ty jest w Encyklice Casti connubii Piusa X I z dnia 31 g ru d ­ nia 1930 r. 54

52 Zob. L. B r e s s a n , De indissolubilitate matrimonii iuxta Conci- lium Tridentinum: Opiniones recentiores, animadversiones et nova do­ cumenta, Peri'odiica 69 (1980) '503—534.

53 Fontes, III, n. 580.

54 Enc. Casti connubii: „Zespół ty c h ta k w ielk ich d o b ro d zie jstw u z u ­ p ełn ia i ja k b y w ieńczy to d o b ro m ałżeń stw a, k tó r e o kreśliliśm y słow em A u g u sty n a : sa k ra m e n t. O znacza ono n iero z erw aln o ść w ęzła m a łże ń sk ie­ go oraz p o św ięcenie i podn iesien ie um ow y m ałże ń sk ie j przez C h ry ­ s tu s a do rzęd u skutecznego zn a k u łaski.

N a jp ie rw niero zerw aln o ść zw iązku m ałżeńskiego p o d k reśla z n a c i­ skiem sa m C h ry stu s w n a s tę p u ją c y c h słow ach: Co Bóg złączył, czło­ wiek niechaj nie rozłącza (Mt !19, 6) i każdy, kto opuszcza żonę swą, a drugą pojmuje, cudzołoży; a kto od męża opuszczoną pojmuje, cu­ dzołoży (Łk 16, '1(8).

W te j w łaśn ie nie ro z erw aln o śc i w idzi św. A u g u sty n to, co nazy w a d o b rem sa k ra m e n tu , m ów iąc w y raźn ie: Cechą istotną sakramentu jest to, by małżeństwo nie było rozrywane, i by mąż, który opuścił żonę lub żona, która opuściła męża, nie zawierali innego małżeństwa, nawet ze względu na potomstwo ,(De Gen. ad litt., IX , 7, 12. P L 34, 397).

Je że li zachodzą w y ją tk i, chociaż b ardzo rzad k ie, w o d n ie sie n iu do trw a ło śc i m ałżeń stw a, ja k np. w n ie k tó ry c h m a łże ń stw ac h n a tu r a l­ nych, za w a rty c h je d y n ie pom iędzy n iew ierzący m i lub pom iędzy c h rz e ­ ścijanam i, jeśli chodzi o m a łże ń stw a w p ra w d zie z a w arte, a le jeszcze n ie dopełnione, to w y ją tk i te s ą niezależne od w oli ludzi, a n i też od ja k ie jk o lw ie k w ładzy czysto ludzkiej, lecz od p ra w a Bożego, k tó reg o je d y n y m stró że m i tłu m ac ze m jejst K ościół C hrystusow y. Ż ad n a je d n a k tego ro d za ju w ład za pod żad n y m pozorem nie może m ieć za sto so w a­ n ia w odniesieniu do m a łże ń stw a ch rześcijańskiego, za w a rte g o i do­ pełnionego. J a k bow iem w ta k im m a łże ń stw ie re a liz u je się w ca łe j p ełn i zw iązek m ałżeński, ta k też z w ali Bożej n a jb a rd z ie j się w n im u w id ac zn ia trw a ło ść i nierozerw alność, k tó re j żad n a w ład za lu d zk a n ie je st zdolna rozluźnić.

Jeżeli p ra g n ie m y z zachow aniem szacunku szukać ra c ji w e w n ę trz ­ n ej ta k ie j w łaśn ie w oli Bożej, to znajd ziem y ją ła tw o w m isty czn y m znaczeniu m a łżeń stw a chrześcijańskiego, k tó re u ja w n ia się w sposób p ełn y i doskonały w d opełnionym m a łże ń stw ie m iędzy ch rz e śc ija n a ­ mi.

Z godnie bo w iem ze św ia d ec tw em A postoła, w y rażo n y m w liście do E fe zjan (na k tó ry w sk az aliśm y ju ż n a początku), ch rześcijań sk ie m a ł­ żeństw o je st n ajd o sk o n alszy m obrazem jedności, zachodzącej pom iędzy C h ry stu sem a K ościołem : Wielka to jest tajemnica, a mam na myśli stosunek Chrystusa do Kościoła (Ef 5* 33). T a zaś jedność, ja k długo

(19)

238 K s. T. P a w lu k [18]

Sobór W atykański II w D ekrecie Apostolicam actuositatem za­ apelow ał do m ałżonków chrześcijańskich, aby za najw ażniejszą część swojego apostolatu uw ażali ukazyw anie i potw ierdzanie swoim życiem nierozw iązalności i świętości węzła m ałżeńskie­ go 55. W iele wzmianielk o nierozw iązalności m ałżeństw a Sobór za­ m ieścił w K onstytucji duszpasterskiej G audium et s p e s S6.

Należy wspom nieć o ipiśmie K ongregacji D oktryny W iary z dinia 11 Ikwietnia 1973 r., skierow anym do biskupów 57. W piśm ie ty m K ongregacja wzywa do czujności w zw iązku z rozpowszech­ nianiem now ych opinii, k tó re bądź p rzeciw staw iają się, bądź po­ dają w w ątpliw ość dotychczasową -naukę Kościoła o nierozw ią­ zalności węzła m ałżeńskiego 58.

Spory passus nierozerw alnej wspólnocie m ałżeńskiej poświęcił J a n P aw eł II w A dhortacji Apostolskiej Familiaris Consortio. W A dhortacji tej m. in. czytam y: „Podstaw ow ym obowiązkiem Kościoła jest potw ierdzanie z m ocą — jak to uczynili Ojcowie Synodu — n au k i o nierozerw alności m ałżeństw a. Tym, którzy w naszych czasach uw ażają za tru d n e lub niem ożliwe w iązanie się z jedną osobą na całe życie, i tym , którzy m ają poglądy w y ­ paczone przez k u ltu rę odrzucającą nierozerw alność m ałżeństw a i w ręcz ośm ieszającą zobow iązanie m ałżonków do w ierności, n a ­ leży na nowo przypom nieć radosne orędzie o bezw zględnie w ią- żąicej mocy owej miłości m ałżeńskiej, k tó ra w Jezusie C hrystusie zn ajdu je swój fu ndam en t i sw oją siłę” 59.

żyć będzie C hrystus, a przez Niego Kościół, n igdy nie może być ro ­ ze rw an a. B rev ia riu m fid e i, s. 610'—621, n. 612—'914.

55 N. ‘11: „Zaw sze było obow iązkiem m ałżonków , a dziś sta n o w i to n ajw a ż n ie jsz ą część ich apostolstw a, aby u k azy w ać i p o tw ierd zać sw o­ im życiem niero zerw aln o ść i św iętość w ęzła m ałżeńskiego”.

58 N. 49: „M iłość ta , p o tw ie rd z o n a w za jem n ą w iernością, a p rzede w szystkim uśw ięcona .sak ram en tem C hrystusow ym , pozostaje niezłom ­ n ie w iern a, ciałem i duchem , w doli i niedoli, i dlatego p o z o sta je obca w szelk iem u cudzołóstw u i rozw odow i”.

N. 50: „M ałżeństw o je d n a k n ie je st u sta n o w io n e w yłączn ie dla ro - djzenia p o tom stw a; sa m a bow iem naitura n iero zerw aln eg o przym ierza m iędzy dw om a osobam i w ym aga, ab y ta k ż e w za jem n a m iłość m ałżon­ k ów prawoiwicie się w y ra ża ła, aby się ro zw ija ła i dojrzew ała. D latego m ałżeństw o trw a ja k o połączenie i w spó ln o ta całego życia i zachow uje w arto ść sw o ją oraz n ie ro z erw aln o ść n aw e t w tedy, gdy b r a k u je ta k ezasto p ożądanego p o to m stw a” .

57 Posoborow e p ra w o d a w stw o kościelne, w yd. E. S z t a f r o w s k i ,

t. V II, 2, W arszaw a 1977, s. 1197—199.

58 Zob. U. N a v a r r e t e, In d isso lu b ilita s m a trim o n ii ra ti et consum -

m a ti. O piniones recentiores et observationes, P eriodica 58 (19®9) 415'—

489.

(20)

5. T r w a ło ść m a łż e ń stw a w ś w ie tle p o lsk ie g o praw a r od zin n ego

Aż do dnia ' 1 stycznia 1946 r., czyli do w ejścia w życie iprawa m ałżeńskiego ogłoszonego delkretem R ady M inistrów z d n ia 25 wtrześnia 1945 r . 60, sp raw a niierozwiązalności m ałżeństw a w św ie­ tle ustaw odaw stw a polskiego nie była w iększym problem em . W ustaw odaw stw ie Polski przedrozbiorow ej problem rozwodów w ogóle nie istniał, poniew aż m ałżeństw o, uznane z pow odu sw ej sakram entalności za rzecz czysto duchow ą, było w y jęte spod ju ­ rysdykcji w ładzy św ieckiej i rządziło się praw em kanonicznym . K ról Z ygm unt A ugust przyjm u jąc na sejm ie w Parczew ie w sierpniu 1564 r. uchw ały Soboru T rydenckiego, tym sam ym p rz y ­ jął naukę tego Soboru o nierozw iązalności węzła małżeńskiego. Dopiero w okresie zaborów usiłow ano coś w tej m aterii zmienić na gorsze. N aw et K odeks cy w iln y Napoleona, w części dotyczą­ cej ślubów cyw ilnych i jurysd y k cji państw a nad m ałżeństw em , nie p rzy jął się, jako niezgodny z duchem u staw odaw stw a i t r a ­ dycjam i narodu polskiego. Dlatego Prawo o m ałżeństw ie z dnia 24 czerwca 1836 r., w ydane dla K rólestw a Polslkiego, naw iązało do daw nych trad ycji. Jeżeli ustaw odaw stw o polskie w okresie m iędzyw ojennym uznaw ało na zachodnich teren ach poKkich ro z­ wody, to tylko dlatego, że z konieczności trzeba było posługiw ać się na tych teren ach praw em m ałżeńskim pozostaw ionym przez zaborcę. W praw dzie m iędzyw ojenni kodyfikatorzy . polskiego p r a ­ wa m ałżeńskiego w przedłożonym projekcie rów nież przew idzieli rozwody, jednakże społeczeństwo polskie z dezaprobatą odniosło się do tegoż p rojek tu , tak iż n ie został om przedłożony izbom ustaw odaw czym . Dopiero w spom niany delkret R ady M inistrów w prow adził rozw ody na obszarze całej Polski 61.

Chociaż obecnie obowiązujące w Polsce praw o irodzinrne d ale­ kie jest od głoszenia nierozw iązalności m ałżeństw a, to jed nak w praw ie tym można doszukać się przesłanek trw ałości węzła m ałżeńskiego. P raw d ą jest, ,że an i K o n stytu cja PRL, ani K odeks

rodzinny i op iekuńczy z 1964 ,r. nie zaw ierają stw ierdzeń, iż isto t­

nym przym iotem m ałżeństw a jest jego trw ałość. Jednakże z ca­ łokształtu zaw artych w nich postanow ień niedw uznacznie w y n i­ ka, że u podstaw rodziny polsikiej pow inna leżeć zasada trw a ło ­ ści zw iązku m ałżeńskiego.

A rt. 79 ust. 1 K o n sty tu cji stanow i: „M ałżeństwo, m acierzy­ ństw o i irodzina anajd u ją się pod opieką i ochroną P olskiej Rze­

>[19] N ierozw iązalność m a łżeń stw a 239

60 Dz. U., n r 48, poz. 270.

61 Zob. O rędzie E p isk o p a tu P olski w spraw ie m a łże ń sk ie j z d n ia 7 X II ,1945 r., w: L is ty p a ste rsk ie E p isk o p a tu P o lski 1945—1974, P ary ż 1975, s. 25—'28.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zamek z piasku, otoczony fosą.. Jutro zaczynają się

Stwierdzenie, że małżeństwo będące realizacją przymierza związane jest z łaską, a zatem należy szanować jego sakramentalny charakter, naturalnie nie było ostatnim

[r]

[r]

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Problemy, jakie napotkał konsument na swojej drodze, wymusiły na państwach roz- wój polityki ochrony konsumenta, która obecnie jest jednym z najważniejszych fila- rów