• Nie Znaleziono Wyników

Refleksje o psychologicznej koncepcji człowieka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Refleksje o psychologicznej koncepcji człowieka"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Grzegorczyk

Refleksje o psychologicznej koncepcji

człowieka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (39), 9-36

1978

(2)

Szkice

Andrzej Grzegorczyk

Refleksje o psychologicznej

koncepcji człowieka

I.

K ry ty k a pew nych sform uło­ w ań z dziedziny psychologicz­ nych teorii człowieka

P raw d y u n iw ersalne są n a ogół bardzo ubogie. Przypom ina się pew na bajka, w k tó ­ rej uczeni, chcąc królow i przedstaw ić n ajkró tszą syntezę ludzkiego losu, zaw arli ją w zdaniu: „L u­ dzie rodzą się, cierpią i u m ie rają ”. Ale n aw et w r a ­ m ach trójsłow nej sy n tezy życia mogą już pow stać różnice. Uczeni innej szkoły m ogliby chcieć pow ie­ dzieć: „Ludzie rodzą się, walczą i u m ie rają ”. To d ru ­ gie zdanie tylko z pozoru może w ydaw ać się m niej ogólne. Nie każdy walczy, a każdy cierpi. Jednakże przy szerokim rozum ieniu słowa „w alk a” druga te ­ za jest rów nież do utrzy m an ia. K ażdy walczy o ży­ cie od pierwszego k rzyk u niem ow lęcia żądającego opieki. K ażdy w ysila się, choć w pew nych okresach życia w ysiłek ten może nie być odczuwany, ale są też okresy życia wolne od cierpień. K ażdy m a też radości i m a dążenia. Można by więc, zam iast cier­ pienia, jako isto tn y elem ent życia w ym ienić radość lub dążenie, posiadanie potrzeb, w padanie w kom ­ pleksy analizow ane przez psychoanalityków , pozna­ w anie św iata i w iele innych.

Tego rzędu ogólniki n asu w ają się, gdy się pragnie

„Ludzie rodzą się, cierpią i um ierają” .

a może walczą

(3)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 0

Badanie i zofowanie

zdać sobie spraw ę z różnic m iędzy zasadniczym i psychologicznym i koncepcjam i człow ieka, stud iując np. sy n tety czne opinie w tej spraw ie, takie ja k za­ w a rte w niedaw no w ydanej książce J. Kozieleckie- g o 1.

K siążka J. Kozieleckiego nasuw a filozoficzne re ­ fleksje. Za pew nym ty p em b a d a ń stoi m ianowicie zawsze p ew na ogólna koncepcja filozoficzna. „S to i” — w jak im sensie? S tanow i to zagadkę n a ­ szego życia intelek tu alnego. Poznanie zawsze zaw ie­ ra pew ną ilość niezam ierzonych niedopow iedzeń. Człowiek dąży, próbuje, odczuwa konsekw entność swoich prób, ale nie zawsze um ie zw erbalizow ać ich ogólny kierun ek . Robią to dopiero jego następcy, k tó ry m je st dane posiąść szerszą persp ek ty w ę i pójść dalej. Poznanie w w ym iarze społecznym dokonuje się więc częściowo w sposób nieśw iadom y i jakaś m yśl zabłyska w świadomości specjalistów dopiero po czasie. P ra w d a precyzyjna w y łania się często z b ełk o tu początkow ych prób, czego przykładem jest choćby pow stanie rach u n k u różniczkow ego w m atem atyce, a i w in n y ch n au k ach są tego w y ­ raźne dowody. N aw et gdy nie potrzeba doświadczeń zew nętrznych, ja k w m atem atyce lub filozofii, po­ trzeb n e są dośw iadczenia czysto m yślow e, ażeby coś dojrzało w um yśle jednostki. Jed n o stk a często nie p o trafi nagrom adzić w sobie ty le w ew n ętrzn y ch do­ św iadczeń, ile trzeb a do dalszego stopnia na d ra ­ binie wiedzy, choć czasem jest to już tylko jeden krok, jedno spojrzenie, na k tó re ju ż jej nie stać. Chęć przed staw ien ia koncepcji filozoficznych lub ogólnopsychologicznych u k ry ty c h za pew nym i ba­ daniam i zm usza do dokonyw ania syntenty czny ch uproszczeń, k tó re sam e w sobie są cenne.

Kozie-1 J. KozieleckJ: K on cepcje psychologiczne człowieka. War­ szawa 1977 PIW. Biblioteka M yśli Współczesnej.

(4)

1 1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

lecki, nie on jeden zresztą, w yróżnia trz y główne psychologiczne koncepcje człowieka: behaw iorystycz- ną, psychodynam iczną i poznawczą.

B ehaw iorystyczna podkreśla, że człowiek jest u k ła ­ dem reaktyw nym . R eaguje na środowisko i bodźce. Opis reakcji jest oczywiście cenny, ale nie zadowala tych, którzy chcą mieć teorię tego, czemu człowiek jedne rzeczy odbiera jako „ k a rę ”, a inne jako „nagrodę”. To, że coś może pełnić rolę nagrody, dowodzi istnienia pew nego m echanizm u, k tóry moż­ na nazwać pragnieniem lub potrzebą. S taw iane w ten sposób p ytanie jest p y tan iem o dyspozycję, o pew ną potencjalność. Odpowiedzi na nie narażone są na znane zarzu ty metodologów.

P ew n a porcja językow ych spekulacji i zadowole­ nie ze sform ułow ań ogólnych (uzyskiw anych w łaś­ nie przez nazw anie term in em dyspozycji) należą jed n ak do istotnych potrzeb i zadowoleń in te le k tu ­ alnych. Dziecko zadow ala się, gdy na pytanie „co to je st? ” usłyszy jakąś nie znaną sobie nazwę, ale k tó rej może zacząć używać, dzięki czemu może m yś­ leć o tym zjaw isku w sposób kom unikow alny z in­ nym i. Zostaje w ciągnięte w ty m zakresie do zbio­ rowego życia intelektualnego. Tę sam ą rolę pełnią nazw y naukowe. Elim inow anie nazw dyspozycyj­ nych byłoby nonsensow nym zubożeniem kom uni­ k acji in telektu alnej.

K oncepcje psychodynam iczne na ogół bez tego ty pu skrupułów m etodologicznych p ró b u ją przedstaw ić p o rtre t człowieka jako powodow anego pew nym i w e­ w nętrznym i m echanizm am i. Poza zarzutam i n a tu ry m etodologicznej, nieco inaczej sform ułow anej niż w yżej, Kozielecki w ytacza przeciw ko psychologii d y ­ nam icznej zarzu ty „godnościowe”. Ten typ zarzu­ tów odnosi się głównie do psychoanalizy.

Otóż psychoanaliza tra k tu je człowieka jako b y t upadły. N iekorzystne okoliczności, których n iestety od dzieciństw a n apo ty k am y bardzo wiele, pow odu­ ją rozw inięcie się dew iacyjnych dyspozycji, n a k tó re

Koncepcja behawiory­ styczna Psychodyna­ miczne kon­ cepcje

(5)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 2

Byt poznający i konstytuujący

Co jest w życii najważniejsze?

często tylko dobra tera p ia może coś pomóc. Spo­ strzeżenie niew ątpliw ie słuszne, k tó re oczywiście nie w y czerp u je „ isto ty ” człowieka.

K oncepcje poznawcze natom iast to takie, k tó re w y­ raźnie p rzy w racają człow iekowi godność odbieraną m u przez behaw ioryzm i psychoanalizę, opisując go jako przede w szystkim b y t poznający, k o n stru u jący sobie obraz św iata i system w artości i k ieru jący św iadom ie swoim życiem zgodnie ze swoim pozna­ niem . P o rtre t ten w y daje m i się zby t k orzystny i po­ dobnie jak b ad ania behaw iorystyczne nie odpow ia­ da n a p y tan ie dotyczące m otorów ludzkiego dzia­ łania. Pow iedzenie bowiem , ta k jak to sform ułuje Kozielecki (op. cit., s. 191), że „czynności człowieka są stero w an e przez inform acje. To s tru k tu ra in fo r­ m acji decyduje o tym , do czego ludzie dążą i czego u n ik a ją ” —■ w y d aje się jednostronne. Obok in fo r­ m acji są pew ne podstaw ow e p ragnienia lub p o trze­ by, k tó re pow odują, że niełatw o jest tak zm ienić czyjś zespół poznawczy, żeby np. nie chciał jeść, chciał um rzeć i w idział rozkosz w pozbaw ianiu się w szelkich k u ltu ra ln y c h przyjem ności. M ożna to zro­ bić, ale nie jest łatw o. Trudności z ty m zw iązane m ożna sobie w łaśnie tłum aczyć istnieniem pragnień lub potrzeb, przykrości i przyjem ności, czegoś, co nie je st łatw e oszukać lub przezwyciężyć. N atom iast to, co jest iuż inform acją, czyli w yrażoną w ję z y k u

w iedzą, jest już w jakim ś stopniu abstra kcyjne, jak

cały język i w yalienow ane tak, że może zostać w y ­ m ienione n a info rm ację inną, n aw et przeciw ną, przez czysto językow e kuglarstw o.

Po przeczy tan iu części p rezen tu jącej poznawczą kon­ cepcję człow ieka n asu w ają się w ięc p y tan ia analo­ giczne jak po części behaw iorystycznej: skąd biorą się w artości, aspiracje, oczekiw ania i a b stra k cy j- ność celów? Czyli fo rm u łu jąc p y tan ie tak, aby od­ powiedź nie m ogła być tautologiczna: jakie są n a j­ w ażniejsze ludzkie w artości, aspiracje, cele, oczeki­ w ania? Odpow iedź n a te p y tan ia może n am kazać

(6)

1 3 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

spojrzeć na całość koncepcji człowieka nieco ina­ czej.

Poznanie inform uje m nie o tym , że jedzenie jest niezbędne do życia. N atom iast to, że ja chcę żyć, jest osobnym faktem , godnym odnotowania. Próba sprow adzenia tego fak tu do sfery czysto poznaw ­

czej przez powiedzenie, że człowiek poznał w artość życia, w ydaje mi się trochę m yląca.

N agrom adzenie się przeżyć, które stym ulują w nas działanie m echanizm ów analogicznych jak u innych zw ierząt, nie zasługuje jeszcze na nazwę „w iedzy”. P rzynajm niej ta k lansow ałbym używ anie tego te r ­

m inu. Stąd uw ażam też za m ylące zdanie dość cha­ rak tery sty czn e w ypow iedziane przez Obuchowskie- go: „U człowieka w y stęp u je w iele stanów napięcia, niepokoju i tylk o na podstaw ie sw ojej wiedzy, doś­ wiadczenia, człowiek w ykonuje czynności prow a­ dzące do ich zredukow ania" 2. Otóż jeżeli doświad­ czenie znaczy tu tyle co doświadczenie zwierząt, to wów czas całe to zdanie nic nie wnosi, bo nie okreś­ la żadnej specyfiki ludzkiej. Je śli zaś chodzi o doś­ w iadczenie przerobione in telek tu aln ie w wiedzę, to zdanie to je st fałszywe, bo człowiek w ykonuje też czynności prow adzące do zredukow ania napięcia opierając się n a czysto zwierzęcych sposobach reago­ wania, a działalność typow o intelek tu alna byw a n a ­ w et w tórnie dorabianym pretekstem . To, że czło­ w iek nie działa w yłącznie na podstaw ie swojej w ie­ dzy, jest dobrze widoczne w ruchach próbnych oraz w zdobyw aniu i form ułow aniu wiedzy, o czym p i­ sałem wyżej, dając p rzy kład m atem atyki. Człowiek

nie w ie, co pow ie, gdy im prow izując poszukuje od­

powiedzi na zadane m u pytanie. Ma tylko niajasne poczucie, że m a coś do powiedzenia. Świadomość w ypełniona jest, jak się zdaje, jedynie niejasnym i

2 K. Obuchowski: M otyw acja i procesy poznawcze. W pracy

zbiorowej: M o ty w y i bodźce ludzkiego działania. Pod red. J. Reykowskiego. Wyd. UW 1972.

św iadom ość i czym jest wypełniona

(7)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 4

Spontaniczność wyprzedza autodeterm

i-nację

poczuciam i oraz gotow ym i w yprodukow anym i zda­ niam i, na k tó ry ch produkcję spontaniczną pozw a­ lam y jakiem uś tkw iącem u w n as m echanizm owi. A nalogicznie w szelka twórczość polega na poddaniu się spontaniczności. P otem k ry ty cy , a czasem do­ piero przyszłe pokolenia oceniają doniosłość dzieła. Można sam em u być czujnym k ry ty kiem , ale incja- ty w a pochodzi z n iejasn ej spontaniczności.

M am w rażenie, że u psychologów polskich, którzy poczuw ają się do poznawczej koncepcji człowieka, w y stęp u je pew na tendencyjność m yśli, k tórą m ożna nazw ać ten d en cją prom etejską: mieć obraz czło­ w ieka, k tó ry nie m usi nic zawdzięczać bogom ani natu rze. C hciałbym przeciw staw ić im pogląd K. Lo­ renza, k tó ry podkreśla, jak w iele zaw dzięczam y n a­ szej zw ierzęcej n aturze. Pisze on, że „ a p ara t n a ­ szego rozum u pozostaw iony sam sobie może w y ­ łącznie dostarczać nam środków do osiągnięcia ce­ lów określonych poza nim (...) N akazy i zakazy nie w y n ik a ją z rozum u, ale nap o ru ciemności, do k tó rej nie dochodzi nasza świadomość. W ty ch w arstw ach dostępnych tylk o pośrednio rozum ow i ludzkiem u, elem en ty in sty n k to w n e i n a b y te tw orzą wysoce skom plikow any układ, nie tylko bardzo blisko spo­ k rew n io n y z tym , w k tó ry w yposażone są zw ie­ rzę ta wyższe, ale w znacznej m ierze po pro stu tak i sam ”3.

II. F inalistyczny p o rtre t czło­ w ieka

Po tych uw agach k ry ty czn ych p rag n ę zwrócić uw agę n a możliwość nieco innego rozłożenia akcentów w opisie człowieka. Koncepcja, k tó rą m am zam iar lansow ać, przypom ina może n a j-1 K. Lorenz: T ak zw ane zło. Warszawa j-1972 PIW, s. 325. Biblioteka M yśli Współczesnej.

(8)

1 5 BEFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

bardziej koncepcję M aslowa. Chciałbym , żeby p u n ­ k tem w yjścia koncepcji człowieka była możliwie w yczerpująca odpowiedź na pytanie, które w ym ie­ n iłem już w pierw szej części tych rozważań: jakie są podstaw ow e ludzkie potrzeby, aspiracje, cele, dą­ żenia? W celu zarysow ania całości koncepcji pow tó­ rzę szereg rzeczy, k tóre są powszechnie znane. Do­ daw ać będę jednak pew ne w łasne kom entarze lub uogólnienia.

Pojęcie dążenia jest najszersze spośród w ym ienio­ nych, może być zastosow ane n aw et do przyrody nieożyw ionej. O potrzebach mówi się w zastoso­ w aniu do roślin i zw ierząt. P o trzebą może być d ą­ żenie, z którego nie zdajem y sobie spraw y. K toś p o trzebuje uznania i dlatego sta ra się wybić, choć w ydaje m u się, że chce służyć społeczeństwu. P ra g ­ nienie jest potrzebą św iadom ie odczuwaną. A w a r­ tością jest potrzeba nie tylko odczuwana, ale w łą­ czona w s tru k tu rę poznawczą i m ająca w niej ok­ reślone m iejsce, zw iązana z pew nym i w yobrażenia­ m i i pojęciam i. P o trzeb y nie uświadom ione w raz z uśw iadom ionym i tw orzą razem również swoistą stru k tu rę , k tó ra może być różna od stru k tu ry u ś­ w iadom ionej i in telek tu aln ie opracow anej. Często m a się w rażenie, że s tru k tu ra świadom a stanow i tylko w ygodny paraw an do działania, które zaspo­ k a ja zupełnie inne p otrzeby jednostki. M arks był klasycznym d en u ncjato rem złudnej roli pew nych in tele k tu a ln y c h stru k tu r.

Ogólnie s tru k tu rę w szystkich potrzeb można scha­ rakteryzow ać jako u większości ludzi zhierarchizo­ w aną, ale niecałkow icie lub w sposób nietrw ały. P ew na hierarchia potrzeb (różna u ludzi różnych) przew ażnie daje się zaobserwować, jednakże nie jest to zw ykle hierarch ia bezw zględna lub bezw y- jątkow a. K ażdy rodzaj przyjem ności może się znu­ dzić, a tzw. sum ienie może się załamać.

W śród potrzeb, prag n ień i w artości w ydaje mi się uzasadnione odróżniać, jak to czynili dawni filozo­

Najbliższy Maslow

Zhierarchizo­ wane potrzeby

(9)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 6

Podstawowe dążenia biologiczne

fowie, dw a poziomy, k tó re um ow nie określę jako poziom biologiczny i poziom duchow y. P otrzeby po­ ziom u biologicznego w sw ej istotn ej treści są w spól­ n e zw ierzętom . Człowiek uczestniczy w nich na spo­ sób czysto zw ierzęcy poprzez rea k c je insty nktow n e i nieśw iadom e szkolenie w w ykorzystyw an iu fizycz­ n y c h możliwości. Częściowo uczestniczy w nich też p rzy pom ocy specyficznie ludzkich m echanizm ów poznaw czych, tw orząc s tru k tu rę inform acyjno-aksjo- logiczną, ale zachow ując ten sam k ieru n e k działa­ nia, czyli p rzy jm u jąc ten sam w swej istocie cel, k tó ry w idzim y w zachow aniu zw ierząt. Człowiek m oże jed n ak p rzy jąć też cel inny, k tó ry nie jest p ro stą k o n ty n u ac ją celu zwierzęcego p rzy użyciu ludzkich narzędzi, ale jest celem now ym , w y k ra ­ czającym poza cele zwierzęce. Te cele (potrzeby, dążenia) będziem y zaliczać do poziom u duchowego i ro zp atrzy m y je osobno.

Potrzeby biologiczne

iW celu ich opisu potrzebne są pew ne odróżnienia. Aby zachow ać m aksy m aln ą ogól­ ność, podstaw ow e dążenia zwierzęce skłonny b ył­ b y m opisyw ać mówiąc, że w szelkie życie dąży do zapew nienia sobie trw ałości, do ekspansji oraz w cie­ la pew ien w zorzec społeczny. Podstaw ow e dążenia są więc bądź konserw acyjne, bądź ekspansyw ne, b ądź id en ty fik a cy jn e.

O bserw atorzy zw ierząt w yró żniają bardzo dużo osob­ ny ch m echanizm ów instynktow nych, dla naszych celów w y starczy to ogólnikowe rozróżnienie.

D ążenia konserw acyjne. Z apew niają organizm ow i

trw ałość. N ależą do n ich w szystkie m echanizm y fi­

zjologicznej reg u la cji zapew niające odpow iednią rów ­ now agę w organizm ie. N a potrzebę zapew nienia ży­ ciu trw ałości sk ład ają się więc potrzeby jedzenia, picia, oddychania, w ydalania, obrona lub ucieczka p rzed bezpośrednim niebezpieczeństw em . U zw ierząt

(10)

1 7 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJT CZŁOWIEKA

obok um iejętności zdobyw ania pokarm u pojaw iają się um iejętności kom asow ania n a sezon tru d n y lub zm iany sezonowe m iejsca żeru. Rów nowadze skład­ ników służy głód, pragnienie, różne wyczucia braków . Obronie służy zarówno strach, ja k i napastliw ość. U ludzi trw ałości życia służy rów nież zdobywanie i grom adzenie pokarm ów i innych dóbr m aterialnych w ram ach ustalonych k u ltu r oraz rów nież przez k u l­ tu rę w yznaczone fo rm y dbania o konsum pcję i bez­ pieczeństwo. W iększość z tych potrzeb człowiek za­ spokaja zespołowo w ram ach w spólnoty rodzinnej lub narodow ej. D banie o swoje zyski służy trw ało ś­ ci, ale służy też ekspansji, wzbogacaniu. Trwałości i bezpieczeństw u jed no stk i lub g ru p y służy ustalony porządek te ry to ria ln y i hierarchiczny przestrzegany przez w szystkie zw ierzęta. E kspansja byw a n a jle p ­ szym zabezpieczeniem trw ałości, ta k jak atak byw a n ajlepszą form ą obrony. W ym ienione trzy wartości biologiczne są z sobą w ielorako powiązane i odróż­ nianie ich jest czysto pojęciowe. W dziedzinie dba­ nia o trw ałość życia człowiek urucham ia również sobie w łaściw y m echanizm poznawczy, dążąc jednak do tego samego w swej istocie celu, co i zwierzę. Zw ierzę nie przew iduje, a więc m ożna powiedzieć, że p rag nie tylko tym czasow ego spokoju od wroga, nie- zagrożenia oraz chwilowego nasycenia. Człowiek n a ­ tom iast, obejm ując poznawczo znacznie więcej ele­ m entów sy tu acji, prag nie bezpieczeństw a i dostatku na przyszłość. Chce mieć poczucie kontroli nad oto­ czeniem. P rag n ie tak ich w arunków , w których zgodnie z całością jego w iedzy o świecie m iałby zapew nione konsum pcję, bezpieczeństw o i zyski na jak najd łu ższy okres.

D ążenia ekspansyw ne. N a tu ra ln ą tendencją życia jest dążenie do rozprzestrzeniania się. Organizm ro zra ­ sta się do m aksym alnych sw ych możliwości oraz rozm naża się, zapełniając swoim potom stw em coraz większy teren . W ram ach stada jednostka dąży do zajęcia coraz wyższych szczebli w społecznej hie­

Ludzka obrona trwałości istnienia

(11)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK .18

Kontynuacja stada, a nie gatunku

rarch ii. Na granicach re w iru jednostek lub stad p a n u je sta ła w alka o pow iększenie swojego obszaru. Bardzo w iele m echanizm ów insty n k to w n y ch służy ro zp rzestrzen ian iu się i doskonaleniu stada. Ma tu sw oje m iejsce zarów no seks, jak i agresja. Zw ierzę zachow uje się bow iem bardziej tak, jak b y m u za­ leżało nie ty le n a k o n ty n u acji g atu n k u , co n a kon­ ty n u ac ji życia rodziny lub stada. To samo można powiedzieć o człow ieku. In sty n k t agresji służy ob­ ronie stada oraz selekcji w ram ach stada, zapew nie­ n iu najlepszych rodziców potom stw u, a stąd służy też dalszem u rozw ojow i i sile stada.

Człowiek dzięki sw ym m echanizm om poznawczym znacznie zw iększył sw oje m ożliwości zarów no ek­ span sji a k tu a ln ej, jak i genetycznej. Dzięki kom u­ nik acji i w ynalazkom każda jednostka rozciąga sw oi je w pływ y na całą niem al ziem ię oraz coraz lepsze w a ru n k i może stw arzać dla swego potom stw a. Ek­ sp an sja d aje poczucie mocy, siły, wielkości. P ra g n ie ­ nie wolności je st w istocie pragnieniem nieskrępo­ w anej ekspansji.

N iektórzy au to rzy (A rd re y )4 w yróżn iają jako osobną ten d en cję życia zw ierząt dążenie do stanu podnie­ cenia, euforii, jak gdyby do swoistego aktualnego przeżycia sw ej w ielkości lub mocy. Dążenie to, jeśli rzeczyw iście d aje się zaobserw ow ać poza człowie­ kiem , m ożna zaliczyć do dążeń ekspansyw nych. Do ekspansji zaliczyłbym też dbanie o bogactw o przeżyć. P raw dziw e, tw órcze wzbogacanie swojego życia przy ­ pisać m ożna chyba jedynie człowiekowi. Zw ierzęta zarów no w sw ym życiu indyw idualnym , jak i stad ­ n y m pow ielają ustalo ne wzory. Ż adnej ten d en cji do spontanicznego wzbogacenia re p e rtu a ru nie jesteśm y w stanie zauw ażyć. Czasem n a stę p u ją tylko powolne zm iany re a k c ji n a zm ieniające się środow isko. (Na

(12)

1 9 REFLEJCSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

przykład gołębie uczą się uciekać przed samochodami. Dzikie kaczki w parkach, w m iejskich rzekach i ka­ nałach przyzw yczajają się do obecności ludzi). Do ekspansji m ożna zaliczyć praw ie to wszystko, co M aslow umieszcza w potrzebie szacunku, a więc zarów no potrzebę siły, osiągnięć, adekw atności, kom ­ petencji, spraw ności swojej, niezależności i swobody, jak i potrzeby reputacji, prestiżu, pozycji społecz­ nej, dom inacji, uznania, uwagi, ważności, bycia do­ cenionym , na któ rych doniosłość kładł też nacisk A. A dler.

Dążenie do euforii, do stan u podniecenia może być rozum iane jako dążenie do potw ierdzenia a k ty w n e­ go udziału w życiu. W ystępuje ono przeciwko n u ­ dzie, m artw ocie życia, brakow i działania. Nuda, b ra k aktyw ności jest rodzajem w ew nętrznej śmierci. Człowiek chce czuć, że żyje. N iektórzy etologowie uw ażają, że tę sam ą potrzebę uzew nętrznia też zwie­ rzę. Człowiek może p rzy ty m pragnąć jeszcze ucze­ stnictw a w czym ś w ielkim , w w artościow ym dążeniu do rzeczy in telek tu aln ie rozpoznanych jako cenne, a n aw et w czymś, co go p rzerasta, w m isterium życia, m isterium w spólnoty lub m isteriu m wszechświata. Może też jed n ak pragnąć czysto zwierzęcego podnie­ cenia, jakie m a m iejsce w walce, zabaw ie, bezpośred­ nim lub zrytualizow anym zachow aniu seksualnym . Aktyw ność seksualna, zwłaszcza w swych form ach um ow nych, zrytualizow anych, zastępczych, w ystę­ pujących też w świecie zw ierzęcym , bardziej potw ier­ dza poczucie życiowej w artości i siły jednostki aniżeli dąży do zaspokojenia in sty n k tu płciowego. Podob­ nie różne form y działalności in telektualnej, organi­ zacyjnej i w szelkiej innej specyficznie ludzkiej m o­ gą służyć bardziej poczuciu podniecenia z w ykony­ w anej aktyw ności aniżeli służbie in telektu alnie uznanym w artościom . N arkotyki, zdegenerow ane obyczaje, jak np. biczow anie się w zajem ne (nie tylko w klasztorach, ale i np. w śród plem ion n u d ­

Potrzeba szacunku

(13)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK Euforyczny udział w wielkich w y ­ darzeniach Święta zwalczające nudę

nie koczujących T atarów ), służą sztucznem u w yw o­ łan iu podniecenia, którego nie p otrzebu je człowiek widzący w ażny cel w swoim życiu i organizujący całość sw ych w ysiłków w k ieru n k u realizacji tego celu.

Życie w atm o sferze udziału w w ielkich w ydarze­ niach, rew olucji, w ojnie, w alce o szczytne ideały, a n a w e t p rzekazyw anie in n y m w ażnych wiadomości jako fo rm a u działu w tym , co się dzieje, są rów nież elem entam i tego podniecenia, euforii, k tó rej p ra g ­ nie każde zwierzę. Po w ojnie życie w ielu ludzi zbladło. N ie m ogli ju ż uzyskać tej atm osfery pod­ niecenia, k tó ra wówczas panow ała. P rzytacza się sm u tek w n iek tó ry ch oddziałach w ojskow ych ko­ b iet am ery k ań sk ich na wieść o końcu w ojny. Do­ piero p ersp ek ty w a now ej kam panii w Indochinach stanow iła dla nich pociechę, że nie będą m usiały wrócić do n u d y cyw ilnego życia. W ojna dla nich — m im o niew ątpliw ego ry zy k a — n ie była jed n ak tym , czym była dla żołnierzy fro n tu wschodniego. Podobnie życie w atm osferze odświętności (ruchy m łodzieżowe, ja k np. Taizé, rów nież u nas pew ien p ro g ram Grotowskiego) m a w sobie tę ogólnobio- logiczną podstaw ę.

G łów nym p rzejaw em dążenia do podniecenia w k u l­ tu rz e ludzkiej je st zwyczaj św iętow ania periodycz­ nego i okolicznościowego w czasie w ażnych w yda­ rzeń. Z aw iera on czasem, ja k n a to zw ró­ cim y uw agę później, też elem en ty duchowe, religijne. Taniec w ojenny je st nie tylk o zagrzew a­ niem do w alki, ale jest św iętem przeżycia udziału w czym ś w ielkim , co będzie się realizować, ale w czasie realizacji technicznej nie będzie czasu na p rze­ żyw anie wzniosłości. Podobnie jest ze św iętam i róż­ nego ro dzaju in icjacji (śluby, chrzty, w stępow anie

do szkoły, do zgrom adzeń, obejm ow anie stanow isk). Periodyczne św iętow anie (niedziela) stanow i sta ły elem ent w alki z n u d ą codziennego w ysiłku. Odpo­ czynek i n ab ran ie dy stan su do swej codziennej p ra ­

(14)

2 1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

cy u łatw ia też na nowo u jrzenie jej doniosłości i odzyskanie n a stro ju podniecenia potrzebnego do tw órczej k on tyn u acji codziennej pracy.

W k u ltu rz e relig ijn ej św iętow anie łączone jest z przeżyciem przypom nienia w ydarzeń mitologicz­ nych lub m istycznych podstaw ow ych dla danej re ­ ligii. To samo zostaje naśladow ane w k u ltu rz e św ieckiej od najdaw niejszych czasów (rocznice zw y­ cięstw itp.). Dla człowieka n a tu ra ln e jest szukanie odnowionej perspektyw y i podniecenia do dalszej działalności w dziedzinie faktów i nastrojów w iążą­ cych się z in telek tu aln ie uznaw anym i przez niego w artościam i. Św iętow anie nie związane z żadną przeżyw aną autentycznie ideologią sta je się — przeciw nie — nudniejsze od codziennej pracy. Podniecenie do codziennego lub nadzw yczajnego w ysiłku uzyskuje się też przez ap ro b atę i poparcie

ze stro n y wspólnoty. Udział w e wspólnocie stanow i

bardzo pow ażny elem ent ekscytacji w yw ołujący za­ rów no solidarność, jak i agresję. W ten sposób do­ chodzim y do trzeciej tend en cji popędowo n a tu ra l­ nej.

Dążenia identyfikacyjne. Prow adzą one do uspo­ łecznienia. Życie społeczne k ształtu je się w świecie zw ierzęcym na zasadzie k o n trastu : swoi — obcy. Id en ty fik u jem y się z reg u ły przez przeciw staw ienie się innym . Ze swoim i łączy jednostkę przyjaźń lub co n ajm n iej w spólny interes stad a oraz tru d n e do opisu poczucie jedności. Obcy przeciw staw iają się jako konkurenci oraz co najm n iej jako psujący po­ czucie sam oidentyfikacji. W obu przypadkach w y­ zw ala się w stosun k u do obcych popęd agresji. P rzy tym , jak dowodzi K. Lorenz, im więcej agresji w stosunku do obcych, ty m w ięcej też przyjaźni i przyw iązania do swoich. W ten sposób gatunek istn ieje jako podzielony na w rogie sobie stada. Ta wrogość (agresja w ew nątrzgatunkow a) pełni ważną rolę w rozw oju i u trzy m an iu gatunku, jak to w y­ kazują etologowie. W każdym razie jednostka wcie­

Kiedy świętowanie męczy bardziej niż praca

(15)

ANDRZKJ GRZEGORCZYK 2 2 Do gatunku poprzez stado Obrona przed społecznym niebytem

la wzorzec życia swego g a tu n k u poprzez realizację ról społecznych w stadzie i rodzinie. W ażną rolę g rają zachow ania i cechy w iążące jednostkę ze w spólnotą: w spólne w zrastanie, lo ty lub biegi, w spólne zdobyw anie pokarm u, w spólna agresja na obcych, obrona, ucieczka oraz w spólne czysto ze­ w n ętrzn e cechy, jak w ygląd i zapach in d en ty fik u - jące jed n o stkę i stanow iące o jej przynależności do danego stada. Z w ierzę dąży do utrzy m an ia swej przynależności do stada. Chce razem biegać lub f r u ­ wać, n aw et gdy jest w yganiane i nie tolerow ane w stadzie za swój odm ienny w ygląd, zapach lub zachow anie się. Z nan y jest w rogi stosunek do a l­ binosów u ssaków, dobijanie kalek, zabijanie osob­ ników z innego stada. Stado stanow i w łaśnie ową społeczność w yznaczającą wzorzec.

Potocznie m ówi się czasem o id en ty fik acji ze s ta ­ dem, chociaż „id en ty fikacja jednostki ze zbioro­ wością” jest oczywiście skrótem m yślow ym , którego sens może być co n ajm n iej dw ojaki, np. albo m ó­ wiący, że jednostka poza stadem niew iele znaczy („Jed en paw ian to ty le co żaden”), albo że jed ­ nostka może starać się zrealizow ać (wcielić) pewien ideał lu b w ypełnić pew ną rolę narzuconą jej przez stado. Stado rep re z en tu je historię, trad y cję, przesz­ łość. Z w ierzę zostaje u kształtow ane przez swój roz­ wój w stadzie i odczuwa zw ykle potrzebę pozosta­ nia w ram ach g ru p y społecznej, k tó ra go u k ształ­ tow ała. Id en ty fik acja ze stadem jest id en tyfikacją z przeszłością. Z w ierzęta są bezlitosne dla odm ień­ ców, a przybyszów z innego stada często zabijają (np. szczury). Odm ieńcy: o innym w yglądzie lu b zapachu psu ją poczucie id en ty fik acji grupy. Id en ­ ty fik acja jest stw ierdzeniem swej tożsam ości i od­ rębności od reszty. J e st obroną przez n iebytem w sensie uniew ażnienia odrębności. J e s t więc obroną p rzed rozpłynięciem się w nijakości, w anonim ow oś­ ci, w nieokreśloności.

(16)

23 R E F L E K S J E O P S Y C H O L O G IC Z N E J K O N C E P C J I C Z Ł O W IE K A

form czysto zw ierzęcych (niechęć4do ludzi odm ien­ n ych pod w zględem w yglądu, języka, zwyczaju, sposobu m yślenia) realizuje się rów nież w sposób specyficznie ludzki przy użyciu całego m echanizm u poznawczego poprzez budow ę sw oistej ideologii, k tó ra u trw ala id en ty fik ację ze zbiorowością i p rze­ szłością. Poza ty m u ludzi obrona przed nieokreślo­ nością realizu je się też przez indyw idualne samook- reślenie, a więc obok identy fik acji ze zbiorowością i w łasną przeszłością może nastąpić utożsam ienie z w y bran ym dążeniem , ideą, dziełem lub id entyfi­ k acja z w y b ran y m ideałem , wzorem, bóstwem. Sa- m ookreślenie indyw idualne może u lu d z i. doprow a­ dzić do zm iany przynależności grupow ej. Rola stru k ­ tu ry poznawczej specyficznie ludzkiej w tym też się objaw ia, że ludzie dzielą się na stada nie tylko na podstaw ie ty ch sam ych n a tu ra ln y c h m echaniz­ mów, któ re dzielą też zw ierzęta, ale rów nież dzie­ lą się n a stada ze w zględu na sw oje poglądy, św ia­ domie w ybran e w artości i działania. Poza tym lu ­ dzie w y ko rzystują swój m echanizm w celu u trw ale ­ nia już zastanych lub uprzednio przy jęty ch iden­ tyfikacji. R ozw ijają wiedzę o sw ej grupie, h i­ storię grupy, świadomość odrębnych cech, zwycza­ je, am bicje, honor, czasem n aw et specjalną religię lub m iejscow e ku lty , specjalne teorie, słownictwo, odznaczenia, hym ny, stroje, m u n d u ry itd., aż do tw orzenia fałszyw ych teorii włącznie.

Potrzeby duchowe

Podobnie jak w p rzypadku po­ trzeb biologicznych rozgraniczanie potrzeb ducho­ w ych m oże być zabiegiem całkiem sztucznym , nie­ m niej w celu opisu czegokolwiek zawsze potrzebne są jakieś rozgraniczenia. Można wyróżnić więc, jak się w ydaje, następujące g ru p y potrzeb duchowych. 1. P o trzeb y poznawcze. P ragn ien ie w iedzy o faktach oraz w iedzy ogólnej. Szukanie związków, przyczyn,

Trzeba roz­ dzielić, aby opisać

(17)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 24

Powiększanie obszaru identyfikacji

s tru k tu ry rzeczy, s tru k tu ry naszej wiedzy. W zw iąz­ k u z ty m pow staje p rag n ien ie zgadyw ania, tw orze­ nia przypuszczeń i hipotez, p ragnienie ich sp ra w ­ dzenia, p otw ierdzenia lub obalenia. Nie każda w ie­ dza p rzy ty m zadow ala. Ludzie posiadają potrzebę zrozum ienia, jakiegoś subiektyw nego pogodzenia się z faktam i, zrozum ienia istoty zjaw iska. O dróżniają więc in form acje w ażniejsze od m niej ważnych, b a r ­ dziej isto tn e od m niej istotnych.

2. P o trzeb y kontem placyjno-estetyczne. P otrzeba zrozum ienia m a c h a ra k te r kontem placyjny. Zrozu­ m ienie jest jak gdyby dotarciem do głębszej w a r ­ stw y rzeczyw istości, jest k ontem placją praw dy. Podobny c h a ra k te r m a skupienie się estetyczne na przedm iocie, chęć uchw ycenia jego piękna, ko n ­ tem p lacja n a tu ry lu b dzieła sztuki oraz chęć w y ­ tw orzenia rzeczy pięknych, uporządkow ania este­ tycznego swego otoczenia, ozdabianie przedm iotów , tw orzenie dzieł sztuki. Podobnie p rzedstaw ia się też k o n tem placja szlachetnych sposobów życia róż­ nych ludzi, b oh atersk ich czynów czy w ogóle istoty ludzkiego życia.

3. P o trzeb y etyczne. Stanow ią one dom enę bardzo d elik atn y ch wyczuć w artości nazyw anych potocz­ nie dobrem i złem. W dziedzinie tej człow iek p ra g ­ nie uzyskać pew ną h arm o n ię w ew nętrzną, szuka i realizu je wzniosłe ideały oraz szlachetne zasady. D oskonali i w y su bteln ia to, co jest n azyw ane su ­ m ieniem . P rzeżyw a s k ru p u ły i w y rz u ty sum ienia. N ajb ard ziej niew ątp liw ym rez u lta tem działania po­ trz e b y etycznej jest rozszerzanie poczucia jedności i solidarności, czyli w ychodzenie poza k rąg dotych­ czasow ych id en ty fik acji w k ieru n k u iden tyfikacji o bejm ujących coraz w iększy zakres ludzi. W zakres ten w chodzi przede w szystkim przeżycie w spółczu­ cia dla nie zw iązanych w spólnym interesem , bezin­ tereso w n a miłość, tw orzenie w spólnoty o tw artej, spraw iedliw ość i szacunek p łyn ący z uznania czy­ jejś godności lud zkiej bez w zględu na jej specy­

(18)

2 5 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

ficzne pow iązania lub b rak jakichś znaczących po­ wiązań.

Ł P o trzeb y m istyczno-reiigijne. P otrzeba uczestni­

czenia w czymś w7ielkim obok swego pierw iastka biologicznego, k tó ry w ym ieniliśm y w pragnieniu eks­ pansji, m a rów nież swój pierw iastek duchowy. P o trzeba św iętow ania zaw iera w sobie pierw iastek biologicznej ekscytacji, chęć poczucia odm iany, ale na tej bazie biologicznej nadbudow ane jest p rz e ­ życie kontem platyw ne, k tó re jest spojrzeniem spec­ jaln y m na swoje życie z p ersp ek tyw y jak gdyby wyższej. Św iętow anie jest bowiem zatrzym aniem zw ykłego ry tm u spraw . Ju ż ty m sam ym ma w so­ bie perspek ty w ę tra n scen d en tn ą jako w yjście poza codzienność. Nie jest akcydentalne, że w szystkie rew olucje m aterialistyczn e próbow ały wybić ludzi z ry tm u ich świętow ania. N aw et gdy św iętow anie to przestało być w iązane z religijną trad y cją, przez sam fa k t nieutylitarn o ści podejrzane było o tra n ­ scendencję.

Porównanie

P otrzeby duchow ne są zakorze­ nione w popędowo-biologicznych, z nich czerpią si­ łę życiową, ale ją tran sfo rm u ją, uw znioślają, skie­ ro w ują ku w artościom ab strak cy jn y m — ponadbio- logicznym. P o trzeb y poznawcze łączą się z n a tu ra l­ ną, biologiczną potrzebą aktyw ności i popędem do m yszkow ania, przeszukiw ania swojego terenu. Te elem enty n a tu ra ln e j ciekawości w ystęp ują już u zw ierząt i wiążą się z szukaniem pokarm u, z w y­ p atry w an iem ew entualnych niebezpieczeństw , z dą­ żeniem do k o n tak tu z bliskim i. Poza ty m potrzeba jak gdyby spraw dzenia i rozw ijania sw ych u m iejęt­ ności, zgrabności członków każe zw ierzętom m anipu­ lować przedm iotam i, a człowiekowi m anipulow ać po­ jęciami.

P o trzeb y k ontem placyjno-estetyczne w ykazują rów ­ nież pow iązania z popędow o-zw ierzęcym i. K ontem ­

Rewolucyjne wybijanie (z rytmu świętowania)

(19)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 2 6

Etyka a pragnienie wspólnoty

placja piękna swego p a rtn e ra w y stęp u je u zw ierząt, a i w zastosow aniu do ludzi; już B u rk ę 5 u p a try w a ł genezy przeżycia p iękn a w sferze erotycznej. Zw ie­ rzęta też tw orzą czasem m istern e dzieła sztuki, sieci, gniazda. N iek tó re p ta k i specjalnie przyozda­ biają k w iatam i p rzygotow ane gniazdo, ażeby jego pięknem zw abić sam iczkę. Śpiew p taków m a dla nas w artość estetyczną. W szystkie te elem enty piękna pełnią u zw ierząt fu n k cje służebne. Zw ierzę nie um iałoby n ato m iast doceniać roli obrazu jako od­ tw orzenia p iękna n a tu ry z w ydobyciem z niego te ­ go, co arty ście w y d aje się istotną w artością s tu ­ diow anej rzeczyw istości. To przeżycie w ym aga swoi­ stej ludzkiej zdolności poznawczej.

P o trzeb y etyczne w y kazują chyba najm ocniejsze pow iązania z popędow ym i, m ianow icie z n a tu ra l­ nym p ragn ien iem w spólnoty. W spólnoty biologiczne są jed n a k w spólnotam i zam kniętym i. Solidarność ob ejm u je w yłącznie członków swego k lanu , rodziny, stada. Człowiek n ato m iast pod w pływ em swoich przeżyć etycznych tw orzy czasem w spólnoty o tw ar­ te na innych. Zaczyna współczuć w sposób bez­ interesow ny, kocha nieprzyjaciół, solidaryzu je się z pokrzyw dzonym i w odległych krajach , a n aw et w spółczuje zw ierzętom innych gatunków , p rzy g arn ia je, a nierzad k o m a sk ru p u ły , czy dobrze czyni, za­ dając zw ierzętom cierpienie dla swego pożytku. W yrazem potrzeb y etycznej jest często bardziej niepokój i szukanie najlepszej dla siebie drogi a n i­ żeli u stabilizow ana realizacja pew nego program u. W każdej realizacji p ro g ram u pow staje bow iem zawsze szereg sk u tkó w ubocznych i zw iązanych z nim i m otyw ów ubocznych.

P o trzeb y m istyczno-religijne rów nież m ają swe za­ korzenienie w biologicznej potrzebie ekscytacji. Sza­ leńcze tań ce derw iszów , zbiorow e ekstazy w yznaw -3 Por. S. Morawski: Teoria estetyczn a E. B urkę’a W: S tu ­

dia z h istorii m y śli estetyczn e j X V III i X I X w. Warsza­

(20)

2 7 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

ców różnych w yznań, en tuzjazm y tłum ów , zbiorowe śpiew y i słuchanie w uniesieniu pew nych utw orów , żałoby i zbiorowe radości stanow ią pow iązanie n a­ tu ralnego pędu do w spólnych przeżyć wiążących grupę, prag n ien ia w spólnej ekscytacji i wspólnego doznania czegoś wielkiego, będąc czasem równocześ­ nie w yrazem m etafizycznych przekonań.

O ddając się działalności zaspokajającej potrzeby d u ­ chowe, ty m sam ym rozw ijam y też zw ykle przeży­ cia n a tu ry zw ierzęcej z nim i związane. Zdarza się w tedy, że przyżycia zwierzęce rozw iną się w łasnym torem i opanują większość naszego zachow ania. Ba­ dacz p rzestaje być poszukiw aczem praw dy, stając się ty lk o sp raw nym fachow cem w m anipulow aniu narzędziam i poznania, podobnie a rty s ta zam ienia się w spraw nego producenta, w spólnota o tw arta zam y­ ka się, a ekstaza relig ijn a doprow adza do dziwactw, k u ltu jednostki i szowinizm u. Czasem też jako uboczny sk u tek działalności zaspokajającej potrzeby duchow e pojaw ia się zw ykły sukces życiowy, k tóry sam zaczyna pełnić rolę dom inującą. Mimo tych częstych dew iacji w ydaje się, że nie m ożna zaprze­ czyć istnien iu potrzeb duchow ych.

Bez potrzeb biologicznych nie byłoby w ogóle ży­ cia. Tam , gdzie tych potrzeb jest mało, słabnie tętno życia. N arody lu b g ru p y bardziej żyw otne są zw ykle b ardziej biologicznie prym ity w n e. N atom iast bez po­ trzeb duchow ych nie byłoby istotnych ludzkich pro ­ blem ów, życie byłoby płaskie. Nie tw ierdzę p rzy tym , że ludzie k ieru ją się głów nie potrzebam i d u ­ chowym i. B ynajm niej. W większości m om entów ży­ cia ludzkiego zauw ażam y przede w szystkim rea li­ zow anie potrzeb popędowo-biologicznych i one w łaś­ nie są m otorem życia. P o trzeb y duchowe z rzadka w yraźnie dochodzą do głosu, stanow ią raczej pe­ w ien m odyfik ator życia, a nie jego napędow y m e­ chanizm . M odyfikator często zresztą bardzo słaby. W arto też zaznaczyć, że w ruchach m asow ych, w ram ach organizacji, w yznań i ideologii w zajem nem u

Pomieszanie duchowego ze zwierzęcym Tylko modyfikacja mechanizmu napędowego

(21)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 2 8

Duchowy rozwój ku samozagładzie biologicznej

w zm acnianiu się podlegają przede w szystkim dą­ żenia biologiczno-zw ierzęce jako najpow szechniej obecne w psychice, a więc: id en ty fik acja grupy, wrrogość do obcych, w alka o konsum pcję i ekspan­ sję. S tąd w g ru p ach narodow ych ideologie u n iw er- salistyczne i religijne, jeśli sta ją się masowe, uzy­ sk u ją m ocne p atrio ty czn e zabarw ienie.

N ajogólniej potrzeby duchow e odróżniają się od bio­ logicznych sw oją bezinteresow nością. B ezinteresow ­ na ciekawość poznawcza, kontem placja piękna, bez­ intereso w n e czynienie dobrze innym , kontem placja sensu istnienia. Bezinteresow ność ta m ożliwa jest oczywiście dzięki ludzkim specyficznym zdolnościom poznawczym . Dzięki m ożliwości in telektu alneg o od erw ania się od podstaw ow ego „ in te re su ” swojego p rze trw a n ia czy p rze trw a n ia swojego stada i dzięki w ytw orzen iu sobie a b strak cy jn y ch pojęć równości i spraw iedliw ości. W ytw orzenie sobie abstrak cy jn y ch pojęć ogólnoludzkiej spraw iedliw ości czy obiektyw ­ nej p raw d y b y n ajm n iej nie zm usza do uznania w a r­ tości ty ch za najw yższe, ale stw arza po tem u moż­ liwość. Człowiek, k tó ry w artości duchow e chce uznać w sw ym życiu za najw yższe, m usi przezw y­ ciężyć w sobie n a tu ra ln e biologiczne ograniczenia do sw oich in teresó w i interesów stada. W ten sposób, staw iając in te res w łasny na rów ni z cudzym, traci n a tu ra ln ą podstaw ę ekspansji i staw ia siebie w sy­ tu ac ji m niej korzy stn ej biologicznie. Im czyściej realizu je w artości duchowe, tym bardziej więc n a ­ raża w artości biologiczne. Ten parad o k saln y m echa­ nizm sam ozagłady jako konsekw encji duchowego rozw oju w idać na chrześcijaństw ie, którego n a jb a r­ dziej k o n sekw entne realizacje (w sensie realizacji zasad ew angelii) niem al z reg u ły prow adzą do m ę­ czeństw a, a m im o to zachow ują atrak cyjność d u ­ chową. Ew angeliczna m iłość nieprzyjaciół czy św. P aw ła pochw ała naiw nej łatw ow ierności dla poli­ ty k i są oczyw istym sam obójstw em .

(22)

2 9 REFLEKSJE Ο PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

III. Uwagi o teoriach: potrzeb A. H. M aslowa, form rozw oju J. Reykow skiego i stopni roz­ w oju L. K ohlberga

Po ty m przeglądzie ludzkich dą­ żeń dokonanym ze szczególnej p ersp ek ty w y w arto ustosunkow ać się do najb ardziej znanej klasyfikacji potrzeb ludzkich, jak ą jest teoria M aslowa 6. U kła­ da on potrzeby w hierarch ię: 1) fizjologiczne; 2) bez­ pieczeństw a; 3) przynależności i miłości; 4) szacun­ ku; 5) sam ourzeczyw istnienia; oraz poza hierarchią w ym ienia potrzeby poznawcze i estetyczne. M aslow czyni wiele bardzo tra fn y ch obserw acji w bada­ niach nad potrzebam i, jednakże zasadnicza jego teza, że potrzeby wyższe w tej h ierarchii rodzą się w m iarę zaspokojenia niższych, może być c h a ra k te ­ rystyczn a ty lko dla pew nego ty p u k u ltu ry , z którym M aslow praw dopodobnie m iał w łaśnie do czynie­ nia. Przypuszczam , że z tezy o h ierarch ii pozostaje w m ocy spostrzeżenie, że potrzebna jest pew na m i­ n im alna spraw ność fizjologiczna i norm alne fu n ­ kcjonow anie organizm u, ażeby b y ły możliwe bo­ gatsze przeżycia psychiczne. O rganizm w yczerpa­ ny, u m ierający czy chory z braków elem entarnych, nie może kw itnąć bogactw em psychicznego życia. Ale i to jego życie ograniczone sytuacją patolo­ giczną może być zdom inow ane przez jakąś p o trze­ bę wyższą. M ęczennik sw ej idei, poczucia solidar­ ności czy odpowiedzialności, w sy tu acji krańcow e­ go w yczerpania lub um ęczenia, póki jeszcze p an u je nad swoim zachow aniem , p óty może ciągle pow ta­ rzać reak cje zdeterm inow ane wyższą potrzebą so­ lidarności z innym i, niezdradzania swoich bliskich, spraw y lub w iary. Jeśli organizm działa w zasadzie norm alnie, wówczas pow staje często dom inacja jed ­ e A. H. Maslow: Teoria hierarchii. W pracy: P roblem y oso­

bowości i m o ty w a c ji w psychologii am erykańskiej. Wybór

i opracowanie Janusza Reykowskiego. Warszawa 1964 PWN.

Hierarchia potrzeb z ograniczonym zasięgiem

(23)

Wyjątki, które są regułą w kulturze

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 0

nej po trzeby n ad innym i, ale niekoniecznie m usi się w ytw orzyć w łaśnie tak a h ierarchia, jaką opisuje Maslow. Na p rzy k ład całkiem no rm aln e w y d aje się, że potrzeba m iłości — zwłaszcza udzielania m i­ łości i to w sensie bardziej duchow ym , w ram ach potrzeb etycznych — byw a w ażniejsza od potrzeby szacunku lu b bezpieczeństw a.

W pew nym sensie zależność m iędzy w artościam i może być n a w e t odw rotna, niż to su g eru je Maslow. Człowiek, k tó ry m a zaspokojone po trzeby wyższe, lekcew aży potrzeb y niższe. Jeśli otoczony jest sza­ cunkiem i m iłością oraz życie m a w ypełnione dąże­ niem do w ażnych celów (tzw. sam orealizacja), to lekcew aży w ted y p o trzeb ę bezpieczeństw a. Podobną zależność o b serw ują psychologow ie zw ierząt. T w ier­ dzą oni, że potrzeba bezpieczeństw a u stęp u je po­ trzebom ekscy tacji i id en ty fik acji ze s ta d e m 7. Z resz­ tą sam M aslow w końcu przytacza siedem ro d za­ jów w y jątk ó w od sw ej hierarchii, a w śród nich istnien ie ideałów , n orm i w artości, dla k tó ry ch lu ­ dzie p o trafią poświęcać się. W y jątk i te są regułą u trw alo n ą w w ielu k u ltu ra c h i sam e przez się zachw iew ają sensow nością jego h ierarchii.

P o trz e b y fizjologiczne, bezpieczeństw a, p rzy należ­ ności, a częściowo też m iłości i szacunku p odpadają pod p o trzeb y w ym ienione w części drugiej tego szkicu w śród biologicznych. Miłość i szacunek m ają p rzy ty m swój sk ład n ik duchow y. Miłość byw a bez­ in tereso w n a i ponadbiologiczna, a szacunek łączy się czasem po p ro stu ze spraw iedliw ą oceną. N atom iast tzw . p otrzeba sam ourzeczyw istnienia, w y­ m ieniana przez M aslowa na najw yższym m iejscu, w y d aje m i się teoretyczną pom yłką. T erm inem tym M aslow określa (za K. G oldsteinem ) tendencję: „Aby zrealizow ać to, czym się jest p o ten cjaln ie” . P o d sta ­ w ow y sens pojęcia jest w ięc n a tu r y form alnej: w y ­ 7 Por. Ardrey: op. cit., s. 264 i n. oraz idem: La loi na­

(24)

Я.1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

pełnienie możliwości. Jednakże możliwości p rzed sta­ w iają zawsze bardzo szeroki w achlarz rozm aitych skutków , z k tó ry ch człowiek w ybiera jednak tylko niektóre, opierając się na jakiejś m otyw acji, któ rą nie je st samo tylko w ypełnienie możliwości. Jeśli ktoś np. m a zdolności organizacyjne, może być rów ­ nie dobrze ofiarnym i niedocenianym społecznikiem, jak i przyw ódcą p a rtii politycznej lub bandy te rro ­ rystów . Je śli w y biera w ypełnienie takich, a nie in ­ nych możliwości, to m otyw em jego działania nie jest sam o tylko w ypełnienie możliwości, ale zreali­ zow anie pew nego określonego celu osobistego lub społecznego. Cel ten, jak się w ydaje, zawsze można zmieścić w ram ach w ym ienionych w części II dą­ żeń biologicznych lu b duchow ych. Zw ykle zresztą n a stę p u je pew na k ontam inacja dążeń różnych. Bez­ interesow na w jakim ś stopniu służba społeczna łą ­ czy się np. z chęcią odgryw ania sam em u ważnej roli, a więc z pew ną ekspansją biologiczną jednostki. Sa- m ourzeczyw istnienie nie w y daje się więc osobnym podstaw ow ym dążeniem.

M aslow broni się przed uznaniem realności cech d y ­ spozycyjnych. Ale obronę, tę zaw ierającą w sobie cen­ ne m etodologiczne tendencje, fo rm u łu je w sposób b u ­ dzący sprzeciw . Pisze on: „Zupełnie zdrow y, n o r­ m alny, m ający powodzenie człowiek nie m a po­ trzeb seksualnych, głodu, bezpieczeństwa, miłości, p restiżu czy szacunku z w y jątk iem sporadycznych m om entów szybko m ijającego zagrożenia (...) Z dro­ w y człowiek je st głów nie m otyw ow any przez po­ trzeb ę rozw ijania i aktualizow ania swoich n a jp e ł­ niejszych możliwości i zdolności. Jeśli człowiek m a jakieś inne p o trzeby podstaw ow e chronicznie ak­ tyw ne, to jest po pro stu człow iekiem chorym ”. Nie w y daje m i się to tra fn y m opisem. Z drow y człowiek często u trz y m u je w sobie św iadom ie pew ne sta n y napięcia, a nie dąży do w yładow ania. P ragnienie ekscytacji, o k tó ry m m ów iliśm y za A rd re y ’em, jest w łaśnie dążeniem do życia w stanie napięcia. Poza

W ypełnienie możliwości czy zrealizowanie celu

(25)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 2 Nieskończoność potrzeb duchowych Cztery formy rozwoju człowieka

ty m każdy odczuwa łatw o zaczątki w szystkich po­ trzeb. Co dzień może być chw ilam i głodny, a nie ty lk o sporadycznie. Co dzień może czuć pew ne nie­ bezpieczeństw o uliczne itd. A po trzeby duchowe, ja k się zdaje, w y k azują zupełną niem al trw ałość. N igdy nie m ożna ich zaspokoić w pełni. Poznanie się nie kończy. K ontem placja piękna jest nien asy ­ cona. Etyczne p rag n ien ie bezinteresow nej służby in ­ n y m m ożna też kontynuow ać w nieskończoność, pó­ ki starcza życia. P o trzeb y są dyspozycjam i w goto­ wości stałego w yw oływ ania sta n u napięcia. P rz y ­ k ład teo rii M aslowa pokazuje, ja k w pływ ustabili­ zow anej konsum pcyjno-w yczynow ej k u ltu ry a m ery ­ kańskiej su g e ru je w nikliw em u n aw et badaczowi dość ograniczoną teorię człowieka.

J. R eykow ski p rzedstaw ił p ew ną teo rię form roz­ w oju osobowości, do k tó re j w arto się w ty m kon­ tekście rów nież ustosunkow ać. W yróżnia on cztery k ieru n k i rozw oju człowieka, k tó re nazyw a p rzy po­ m ocy im ion greckich bogów. S chem atyzując dla ce­ lów porów nania k lasyfikację Reykow skiego 8 można p rzedstaw ić w form ie tabeli:

kierunki źródło pytania

rozw oju satysfakcji ch arakterystyczn e

dionizyjski konsumpcja jak korzystam z życia? heraklesowski siła, znaczenie kim jestem, co

znaczę? prom etejski służba czemu służę?

co tworzę apolliński twórczość, (przetwarzam)?

poznanie

Człowiek w ram ach sw ej k u ltu ry : 1) doskonali swo­ ją konsum pcję i sm ak korzystania z życia (czci Dionizosa); 2) zdobyw a znaczenie i uznanie, zw ięk­ sza sw oje w pływ y, czyli zakres k ontroli n ad oto-8 J. Reykowski: O rozw oju osobowości. „Studia Filozoficz­

(26)

3 3 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

czeniem (chce być H eraklesem ); 3) służy w jakim ś zakresie jak iejś wspólnocie, pełn i w niej pew ne cenne role i dba o rozw ój w n iej jakichś w artości (naśladuje P rom eteusza); 4) poznaje i przekształca m aterię, sta je się m istrzem i znaw cą am atorem (służy Apollinowi).

Z estaw ienie to w y d aje się ciekaw ie uw ypuklać za­ sadnicze fo rm y k u ltu ro w e ludzkich dążeń. Z p u n k tu w idzenia rozw ażań z części II m ożna powiedzieć, że k ieru n e k dionizyjski i heraklesow ski mieszczą się w zakresie dbania o rozw ój biologicznych w artości. K onsum pcja, siła i znaczenie zapew niają trw ałość i um ożliw iają ekspansję. Służba i satysfakcje apol- lińskie zaw ierają elem enty duchow e w różnych p ro ­ porcjach. Służba m oże być realizacją biologicznego w zorca życia w stadzie, a może być w yrazem etycz­ ny ch wyczuć przekraczający ch m echanizm y stad n ej sam oobrony. Ideał apolliński zaw iera w sobie obok p rag n ie ń p raw d y i piękna rów nież pragnienie ży­ cia w stanie euforii tw órczej lub kontem placyjnej, a w ięc podtrzym y w an ie w sobie swoistego stan u ekscytacji, dającego biologiczną satysfakcję, spo­ k rew nioną z potrzebą ekspansji.

Chociaż podział R eykow skiego zapew ne dobrze opi­ suje pew ne duże, psychologicznie u chw y tne całości, to jed n a k p róba w artościująca analityczna z części drugiej nie w y d aje się pozbaw iona znaczenia.Z p u n k ­ tu w idzenia psychologicznych całości zbój poświęca­ jący się w służbie sw ojej szajki nie różni się w iele od żołnierza ratująceg o ojczyznę lub sanitariusza ratu jącego życie zarów no swoich, jak i wrogów. N atom iast z p u n k tu w idzenia w artościuj ąco-anali- tycznego te trz y rodzaje służby m ogą się znacznie różnić zm ieniającym się stopniem czysto ducho­ wo m otyw ow anych decyzji. S tąd głoszony przez R eykow skiego ideał w szechstronnego rozw oju skłon­ n y byłb ym uzupełnić zasadą do m inan ty w artości du ­ chowych.

Podział lansow any w części drugiej dość łatw o daje

Uzupełniać zasadą dominanty

(27)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 4

Krytyka poglądu Ingardena

się pogodzić z teorią rozw oju m oralnego L. K ohl- b e r g a 9. A u to r ten w yróżnia trz y poziom y rozw oju m oralnego: 1) przed k on w encjo nalny (na ogół spon­ tanicznie konsum pcyjny), 2) konw encjonalny (z n a ­ tu ra ln y m podporządkow aniem się n orm narzucony przez sw oją zbiorowość) i 3) pokonw encjonalny, zw any też p ry n cy p ialn y m (w k tó ry m jed nostk a u sta la sobie w łasne niezależne zasady postępow a­ nia). W szczegółow ych badaniach n a każdym pozio­ m ie w yróżnia on jeszcze dw a stadia. Poziom p rzed ­ konw en cjo naln y odpow iada potrzebie w łasnej trw a ­ łości i ekspansji. Poziom konw encjonalny odpow iada realizacji w zorca stadnego. Poziom p ry n cy p ialn y może, ale nie m usi być poziom em duchow ym . K ohl­ b erg nie p rzy p isu je m u jednoznacznie dodatniej oceny m o ralnej. P ry n cy p iu m , do którego dochodzi człow iek, k tó ry mówi, że „takie są m oje obyczaje”, może być etycznie m niej lub bardziej cenne. Re­ p rez e n tu je po p ro stu w łasn y sy stem w artości. P r y ­ m ity w n e biologiczne u k ła d y w artości z a trzy m u ją się jed n a k raczej n a niższych stadiach.

Na zakończenie p rag n ę zacytow ać i poddać k ry ty c e zdanie R. I n g a r d e n a 10 : „N a tu ra ludzka polega n a n ieu sta n n y m p rzekraczaniu granic zwierzęcości tk w iącej w człow ieku i w y ra sta n iu ponad nią czło­ w ieczeństw em i ro lą człow ieka jako tw órcy w a r­ tości”. P ierw sza część zdania słuszna w sw ej intencji. Może tylko lepiej byłoby powiedzieć nie „ n a tu ra ”, ale „pow ołanie” , bo n a tu ra ln e okazuje się, że w ielu tej g ran icy nie przekracza. Z am iast „człowieczeń­ stw e m ” lepiej byłoby pow iedzieć „duchow ności” , bo „człow ieczeństw em ” tu nic nie mówi, zwłaszcza w 9 L. Kohlberg: Moral S tages and M oralizatlon. W pracy zbiorowej: Moral D evelopm en t and Behavior. T. Lickona editor. N ew York Holt, Rinehart and Winston.

ie R. Ingarden: O naturze lu dzkiej. W: A k ta K ongresu T w

Filoz. Języka Francuskiego. Paryż 1961, s. 223. Przedruk

w: R. Ingarden: K siążeczka o człow ieku. Kraków 1972 Wyd. Literackie.

(28)

3 5 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA

zdaniu m ającym określać n a tu rę człowieka, czyli w łaśnie człowieczeństwo, naraża zdanie n a zarzu t tautologii. I w końcu proponow ałbym skreślenie zw ro tu „rolą człow ieka jako tw órcy w artości” . Z w rot ten jest w ieloznaczny i m itotw órczy. Poszczególny człow iek tw orzy w artościow e dzieła, ale sam ych w artości nie w ym yśla. Je śli n atom iast m am y na uw adze aspekt historyczny, to bezpieczniej użyć fo rm y bezosobowej mówiąc, że: w artości uk ształ­ to w ały się w trak cie rozw oju n a tu ry ludzkiej. P rz y ­ pisyw anie zbiorowości właściwości tw órczych w y ­ daje się p ersonifikacją zbiorowości, rów nie podej­ rzan ą jak p erso nifik acja ew olucji. Tylko p rzy b a r­ dzo w ielu zastrzeżeniach m ożna b y uznać za sen­ sow ne zdanie mówiące, że n a tu ra ludzka i system w artości są dziełem ew olucji lub częściowo też dzie­ łem samego człow ieka, jako kształtującego do pew ­ nego stopnia swoj w łasny rozwój. Trzeba p rzy ty m pam iętać, że obraz ew olucji zbiorowości sam przez się an i nie w yznacza celu dla jednostki, ani nie mo­ że być pow odem do jej ch lu b y (sam ochw alstw o czło­ w ieka jako w ielkiego g atu n k u i n a ty m tle przeży­ cie wzniosłości w yd aje się ową fu n k cją m itotw ó r- czą n iek tó ry ch filozoficznych tekstów , o w artości k tó re j nie jestem przekonany). W olę mówić, że my, ludzie tw orzym y ciągle nowe rodzaje cukierków , now e perfum y, doskonalim y telew izory i sam oczyn­ ne pralk i, ale w łaściw ie to obracam y się w ram ach ty ch sam ych w zasadzie w artości i satysfakcji za­ rejestro w an y ch od daw na przez psychologów. N atom iast sam o przekraczanie granic zwierzęcości m ożna odczuć i zaakceptow ać jako owo dziw ne po­ w ołanie człowieka. Dziwne dlatego, że zwierzęcość jest zasadniczym m otorem , a więc podstaw ą i tw o­ rzyw em życia. Poza zwierzęcością życie w ogóle p rze staje istnieć. A więc życie n a sw ych szczytach przekracza zasadę swego istnienia. J e st to oczywiś­ cie in n y rodzaj sam ounicestw ienia aniżeli grożąca nam dziś sam ozagłada ludzkości n a skutek nieopa­

Mitotwórcze sam ochwalstwo człowieka (i filozofa)

(29)

ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 6

„Idź po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę”

now anej zachłanności i w rogości w yw ołanych chę­ cią obrony biologicznych interesów poszczególnych grup. Użycie słow a „pow ołanie” jest rów nież pew ną antro p o m o rfizacją losu, ale p rzy n ajm n iej pełniącą pozy tyw n ą fu n k cję, bo w łaśnie zachęcającą do owe­ go p rzek raczan ia granic zwierzęcości.

In n a spraw a, że w izja ludzkiego losu, k tó ra się w ten sposób zarysow uje, nie daje przeżycia euforii. Życie ludzkie im b ardziej uduchow ione, ty m b a r­ dziej w y d a je się bezbronne i kruche. Ludzie rodzą się, powoli d o jrzew ają do przeżyć bardziej ducho­ w ych, coś ze swego dorobku p rze k a z u ją innym , też i sw oim następ com m ającym m niej skru pułów , po czym zostają zepchnięci n a bok przez tychże n a ­ stępców , k tó ry c h czeka ta k i sam los.

Cytaty

Powiązane dokumenty

P(SARS|T⊕)=P(T⊕|SARS)P(SARS) P(T⊕) brakujenamwartościP(T⊕),którąmożemywyliczyćzwzoru(5,str.14):

Zauważ, że w tym łącznym ruchu punkt znajdujący się na dole koła (punkt P ) ma prędkość liniową równą zeru, a punkt, znajdujący się na górze (punkt G) porusza się

mi polipami, że często zjawiają się egzemy, zwłaszcza tam, gdzie skóra jest bardziej

„Przyczynek do znajomości fauny ską- poszczetów w odnyc h Galicyi" opisuje poraź pierwszy w Galicyi 34 g atun ki ską- poszczetów w odnych, prostując p rzytem

W Domu dziennym Olgi Tokarczuk akcja umiejscowiona jest bowiem w Pietnie, zaś w Domu Małgorzaty w Mieście (pisanym właśnie tak – wiel- ką literą) nad Zimnym

[r]

Kiedy pracowaliśmy nad strategią szpitala, zastanawialiśmy się, czy nie jest pewną sprzecznością, że chcemy skupić się i na onkologii, i na transplantologii, ponieważ te

Podczas gali w Zamku Królewskim w Warszawie, w której uczestniczyli prezes NFZ Agnieszka Pachciarz, wiceminister zdrowia Sławomir Neumann i wiceminister obrony narodowej