Andrzej Grzegorczyk
Refleksje o psychologicznej koncepcji
człowieka
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (39), 9-36
1978
Szkice
Andrzej Grzegorczyk
Refleksje o psychologicznej
koncepcji człowieka
I.
K ry ty k a pew nych sform uło w ań z dziedziny psychologicz nych teorii człowiekaP raw d y u n iw ersalne są n a ogół bardzo ubogie. Przypom ina się pew na bajka, w k tó rej uczeni, chcąc królow i przedstaw ić n ajkró tszą syntezę ludzkiego losu, zaw arli ją w zdaniu: „L u dzie rodzą się, cierpią i u m ie rają ”. Ale n aw et w r a m ach trójsłow nej sy n tezy życia mogą już pow stać różnice. Uczeni innej szkoły m ogliby chcieć pow ie dzieć: „Ludzie rodzą się, walczą i u m ie rają ”. To d ru gie zdanie tylko z pozoru może w ydaw ać się m niej ogólne. Nie każdy walczy, a każdy cierpi. Jednakże przy szerokim rozum ieniu słowa „w alk a” druga te za jest rów nież do utrzy m an ia. K ażdy walczy o ży cie od pierwszego k rzyk u niem ow lęcia żądającego opieki. K ażdy w ysila się, choć w pew nych okresach życia w ysiłek ten może nie być odczuwany, ale są też okresy życia wolne od cierpień. K ażdy m a też radości i m a dążenia. Można by więc, zam iast cier pienia, jako isto tn y elem ent życia w ym ienić radość lub dążenie, posiadanie potrzeb, w padanie w kom pleksy analizow ane przez psychoanalityków , pozna w anie św iata i w iele innych.
Tego rzędu ogólniki n asu w ają się, gdy się pragnie
„Ludzie rodzą się, cierpią i um ierają” .
a może walczą
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 0
Badanie i zofowanie
zdać sobie spraw ę z różnic m iędzy zasadniczym i psychologicznym i koncepcjam i człow ieka, stud iując np. sy n tety czne opinie w tej spraw ie, takie ja k za w a rte w niedaw no w ydanej książce J. Kozieleckie- g o 1.
K siążka J. Kozieleckiego nasuw a filozoficzne re fleksje. Za pew nym ty p em b a d a ń stoi m ianowicie zawsze p ew na ogólna koncepcja filozoficzna. „S to i” — w jak im sensie? S tanow i to zagadkę n a szego życia intelek tu alnego. Poznanie zawsze zaw ie ra pew ną ilość niezam ierzonych niedopow iedzeń. Człowiek dąży, próbuje, odczuwa konsekw entność swoich prób, ale nie zawsze um ie zw erbalizow ać ich ogólny kierun ek . Robią to dopiero jego następcy, k tó ry m je st dane posiąść szerszą persp ek ty w ę i pójść dalej. Poznanie w w ym iarze społecznym dokonuje się więc częściowo w sposób nieśw iadom y i jakaś m yśl zabłyska w świadomości specjalistów dopiero po czasie. P ra w d a precyzyjna w y łania się często z b ełk o tu początkow ych prób, czego przykładem jest choćby pow stanie rach u n k u różniczkow ego w m atem atyce, a i w in n y ch n au k ach są tego w y raźne dowody. N aw et gdy nie potrzeba doświadczeń zew nętrznych, ja k w m atem atyce lub filozofii, po trzeb n e są dośw iadczenia czysto m yślow e, ażeby coś dojrzało w um yśle jednostki. Jed n o stk a często nie p o trafi nagrom adzić w sobie ty le w ew n ętrzn y ch do św iadczeń, ile trzeb a do dalszego stopnia na d ra binie wiedzy, choć czasem jest to już tylko jeden krok, jedno spojrzenie, na k tó re ju ż jej nie stać. Chęć przed staw ien ia koncepcji filozoficznych lub ogólnopsychologicznych u k ry ty c h za pew nym i ba daniam i zm usza do dokonyw ania syntenty czny ch uproszczeń, k tó re sam e w sobie są cenne.
Kozie-1 J. KozieleckJ: K on cepcje psychologiczne człowieka. War szawa 1977 PIW. Biblioteka M yśli Współczesnej.
1 1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
lecki, nie on jeden zresztą, w yróżnia trz y główne psychologiczne koncepcje człowieka: behaw iorystycz- ną, psychodynam iczną i poznawczą.
B ehaw iorystyczna podkreśla, że człowiek jest u k ła dem reaktyw nym . R eaguje na środowisko i bodźce. Opis reakcji jest oczywiście cenny, ale nie zadowala tych, którzy chcą mieć teorię tego, czemu człowiek jedne rzeczy odbiera jako „ k a rę ”, a inne jako „nagrodę”. To, że coś może pełnić rolę nagrody, dowodzi istnienia pew nego m echanizm u, k tóry moż na nazwać pragnieniem lub potrzebą. S taw iane w ten sposób p ytanie jest p y tan iem o dyspozycję, o pew ną potencjalność. Odpowiedzi na nie narażone są na znane zarzu ty metodologów.
P ew n a porcja językow ych spekulacji i zadowole nie ze sform ułow ań ogólnych (uzyskiw anych w łaś nie przez nazw anie term in em dyspozycji) należą jed n ak do istotnych potrzeb i zadowoleń in te le k tu alnych. Dziecko zadow ala się, gdy na pytanie „co to je st? ” usłyszy jakąś nie znaną sobie nazwę, ale k tó rej może zacząć używać, dzięki czemu może m yś leć o tym zjaw isku w sposób kom unikow alny z in nym i. Zostaje w ciągnięte w ty m zakresie do zbio rowego życia intelektualnego. Tę sam ą rolę pełnią nazw y naukowe. Elim inow anie nazw dyspozycyj nych byłoby nonsensow nym zubożeniem kom uni k acji in telektu alnej.
K oncepcje psychodynam iczne na ogół bez tego ty pu skrupułów m etodologicznych p ró b u ją przedstaw ić p o rtre t człowieka jako powodow anego pew nym i w e w nętrznym i m echanizm am i. Poza zarzutam i n a tu ry m etodologicznej, nieco inaczej sform ułow anej niż w yżej, Kozielecki w ytacza przeciw ko psychologii d y nam icznej zarzu ty „godnościowe”. Ten typ zarzu tów odnosi się głównie do psychoanalizy.
Otóż psychoanaliza tra k tu je człowieka jako b y t upadły. N iekorzystne okoliczności, których n iestety od dzieciństw a n apo ty k am y bardzo wiele, pow odu ją rozw inięcie się dew iacyjnych dyspozycji, n a k tó re
Koncepcja behawiory styczna Psychodyna miczne kon cepcje
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 2
Byt poznający i konstytuujący
Co jest w życii najważniejsze?
często tylko dobra tera p ia może coś pomóc. Spo strzeżenie niew ątpliw ie słuszne, k tó re oczywiście nie w y czerp u je „ isto ty ” człowieka.
K oncepcje poznawcze natom iast to takie, k tó re w y raźnie p rzy w racają człow iekowi godność odbieraną m u przez behaw ioryzm i psychoanalizę, opisując go jako przede w szystkim b y t poznający, k o n stru u jący sobie obraz św iata i system w artości i k ieru jący św iadom ie swoim życiem zgodnie ze swoim pozna niem . P o rtre t ten w y daje m i się zby t k orzystny i po dobnie jak b ad ania behaw iorystyczne nie odpow ia da n a p y tan ie dotyczące m otorów ludzkiego dzia łania. Pow iedzenie bowiem , ta k jak to sform ułuje Kozielecki (op. cit., s. 191), że „czynności człowieka są stero w an e przez inform acje. To s tru k tu ra in fo r m acji decyduje o tym , do czego ludzie dążą i czego u n ik a ją ” —■ w y d aje się jednostronne. Obok in fo r m acji są pew ne podstaw ow e p ragnienia lub p o trze by, k tó re pow odują, że niełatw o jest tak zm ienić czyjś zespół poznawczy, żeby np. nie chciał jeść, chciał um rzeć i w idział rozkosz w pozbaw ianiu się w szelkich k u ltu ra ln y c h przyjem ności. M ożna to zro bić, ale nie jest łatw o. Trudności z ty m zw iązane m ożna sobie w łaśnie tłum aczyć istnieniem pragnień lub potrzeb, przykrości i przyjem ności, czegoś, co nie je st łatw e oszukać lub przezwyciężyć. N atom iast to, co jest iuż inform acją, czyli w yrażoną w ję z y k u
w iedzą, jest już w jakim ś stopniu abstra kcyjne, jak
cały język i w yalienow ane tak, że może zostać w y m ienione n a info rm ację inną, n aw et przeciw ną, przez czysto językow e kuglarstw o.
Po przeczy tan iu części p rezen tu jącej poznawczą kon cepcję człow ieka n asu w ają się w ięc p y tan ia analo giczne jak po części behaw iorystycznej: skąd biorą się w artości, aspiracje, oczekiw ania i a b stra k cy j- ność celów? Czyli fo rm u łu jąc p y tan ie tak, aby od powiedź nie m ogła być tautologiczna: jakie są n a j w ażniejsze ludzkie w artości, aspiracje, cele, oczeki w ania? Odpow iedź n a te p y tan ia może n am kazać
1 3 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
spojrzeć na całość koncepcji człowieka nieco ina czej.
Poznanie inform uje m nie o tym , że jedzenie jest niezbędne do życia. N atom iast to, że ja chcę żyć, jest osobnym faktem , godnym odnotowania. Próba sprow adzenia tego fak tu do sfery czysto poznaw
czej przez powiedzenie, że człowiek poznał w artość życia, w ydaje mi się trochę m yląca.
N agrom adzenie się przeżyć, które stym ulują w nas działanie m echanizm ów analogicznych jak u innych zw ierząt, nie zasługuje jeszcze na nazwę „w iedzy”. P rzynajm niej ta k lansow ałbym używ anie tego te r
m inu. Stąd uw ażam też za m ylące zdanie dość cha rak tery sty czn e w ypow iedziane przez Obuchowskie- go: „U człowieka w y stęp u je w iele stanów napięcia, niepokoju i tylk o na podstaw ie sw ojej wiedzy, doś wiadczenia, człowiek w ykonuje czynności prow a dzące do ich zredukow ania" 2. Otóż jeżeli doświad czenie znaczy tu tyle co doświadczenie zwierząt, to wów czas całe to zdanie nic nie wnosi, bo nie okreś la żadnej specyfiki ludzkiej. Je śli zaś chodzi o doś w iadczenie przerobione in telek tu aln ie w wiedzę, to zdanie to je st fałszywe, bo człowiek w ykonuje też czynności prow adzące do zredukow ania napięcia opierając się n a czysto zwierzęcych sposobach reago wania, a działalność typow o intelek tu alna byw a n a w et w tórnie dorabianym pretekstem . To, że czło w iek nie działa w yłącznie na podstaw ie swojej w ie dzy, jest dobrze widoczne w ruchach próbnych oraz w zdobyw aniu i form ułow aniu wiedzy, o czym p i sałem wyżej, dając p rzy kład m atem atyki. Człowiek
nie w ie, co pow ie, gdy im prow izując poszukuje od
powiedzi na zadane m u pytanie. Ma tylko niajasne poczucie, że m a coś do powiedzenia. Świadomość w ypełniona jest, jak się zdaje, jedynie niejasnym i
2 K. Obuchowski: M otyw acja i procesy poznawcze. W pracy
zbiorowej: M o ty w y i bodźce ludzkiego działania. Pod red. J. Reykowskiego. Wyd. UW 1972.
św iadom ość i czym jest wypełniona
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 4
Spontaniczność wyprzedza autodeterm
i-nację
poczuciam i oraz gotow ym i w yprodukow anym i zda niam i, na k tó ry ch produkcję spontaniczną pozw a lam y jakiem uś tkw iącem u w n as m echanizm owi. A nalogicznie w szelka twórczość polega na poddaniu się spontaniczności. P otem k ry ty cy , a czasem do piero przyszłe pokolenia oceniają doniosłość dzieła. Można sam em u być czujnym k ry ty kiem , ale incja- ty w a pochodzi z n iejasn ej spontaniczności.
M am w rażenie, że u psychologów polskich, którzy poczuw ają się do poznawczej koncepcji człowieka, w y stęp u je pew na tendencyjność m yśli, k tórą m ożna nazw ać ten d en cją prom etejską: mieć obraz czło w ieka, k tó ry nie m usi nic zawdzięczać bogom ani natu rze. C hciałbym przeciw staw ić im pogląd K. Lo renza, k tó ry podkreśla, jak w iele zaw dzięczam y n a szej zw ierzęcej n aturze. Pisze on, że „ a p ara t n a szego rozum u pozostaw iony sam sobie może w y łącznie dostarczać nam środków do osiągnięcia ce lów określonych poza nim (...) N akazy i zakazy nie w y n ik a ją z rozum u, ale nap o ru ciemności, do k tó rej nie dochodzi nasza świadomość. W ty ch w arstw ach dostępnych tylk o pośrednio rozum ow i ludzkiem u, elem en ty in sty n k to w n e i n a b y te tw orzą wysoce skom plikow any układ, nie tylko bardzo blisko spo k rew n io n y z tym , w k tó ry w yposażone są zw ie rzę ta wyższe, ale w znacznej m ierze po pro stu tak i sam ”3.
II. F inalistyczny p o rtre t czło w ieka
Po tych uw agach k ry ty czn ych p rag n ę zwrócić uw agę n a możliwość nieco innego rozłożenia akcentów w opisie człowieka. Koncepcja, k tó rą m am zam iar lansow ać, przypom ina może n a j-1 K. Lorenz: T ak zw ane zło. Warszawa j-1972 PIW, s. 325. Biblioteka M yśli Współczesnej.
1 5 BEFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
bardziej koncepcję M aslowa. Chciałbym , żeby p u n k tem w yjścia koncepcji człowieka była możliwie w yczerpująca odpowiedź na pytanie, które w ym ie n iłem już w pierw szej części tych rozważań: jakie są podstaw ow e ludzkie potrzeby, aspiracje, cele, dą żenia? W celu zarysow ania całości koncepcji pow tó rzę szereg rzeczy, k tóre są powszechnie znane. Do daw ać będę jednak pew ne w łasne kom entarze lub uogólnienia.
Pojęcie dążenia jest najszersze spośród w ym ienio nych, może być zastosow ane n aw et do przyrody nieożyw ionej. O potrzebach mówi się w zastoso w aniu do roślin i zw ierząt. P o trzebą może być d ą żenie, z którego nie zdajem y sobie spraw y. K toś p o trzebuje uznania i dlatego sta ra się wybić, choć w ydaje m u się, że chce służyć społeczeństwu. P ra g nienie jest potrzebą św iadom ie odczuwaną. A w a r tością jest potrzeba nie tylko odczuwana, ale w łą czona w s tru k tu rę poznawczą i m ająca w niej ok reślone m iejsce, zw iązana z pew nym i w yobrażenia m i i pojęciam i. P o trzeb y nie uświadom ione w raz z uśw iadom ionym i tw orzą razem również swoistą stru k tu rę , k tó ra może być różna od stru k tu ry u ś w iadom ionej i in telek tu aln ie opracow anej. Często m a się w rażenie, że s tru k tu ra świadom a stanow i tylko w ygodny paraw an do działania, które zaspo k a ja zupełnie inne p otrzeby jednostki. M arks był klasycznym d en u ncjato rem złudnej roli pew nych in tele k tu a ln y c h stru k tu r.
Ogólnie s tru k tu rę w szystkich potrzeb można scha rakteryzow ać jako u większości ludzi zhierarchizo w aną, ale niecałkow icie lub w sposób nietrw ały. P ew na hierarchia potrzeb (różna u ludzi różnych) przew ażnie daje się zaobserwować, jednakże nie jest to zw ykle hierarch ia bezw zględna lub bezw y- jątkow a. K ażdy rodzaj przyjem ności może się znu dzić, a tzw. sum ienie może się załamać.
W śród potrzeb, prag n ień i w artości w ydaje mi się uzasadnione odróżniać, jak to czynili dawni filozo
Najbliższy Maslow
Zhierarchizo wane potrzeby
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 1 6
Podstawowe dążenia biologiczne
fowie, dw a poziomy, k tó re um ow nie określę jako poziom biologiczny i poziom duchow y. P otrzeby po ziom u biologicznego w sw ej istotn ej treści są w spól n e zw ierzętom . Człowiek uczestniczy w nich na spo sób czysto zw ierzęcy poprzez rea k c je insty nktow n e i nieśw iadom e szkolenie w w ykorzystyw an iu fizycz n y c h możliwości. Częściowo uczestniczy w nich też p rzy pom ocy specyficznie ludzkich m echanizm ów poznaw czych, tw orząc s tru k tu rę inform acyjno-aksjo- logiczną, ale zachow ując ten sam k ieru n e k działa nia, czyli p rzy jm u jąc ten sam w swej istocie cel, k tó ry w idzim y w zachow aniu zw ierząt. Człowiek m oże jed n ak p rzy jąć też cel inny, k tó ry nie jest p ro stą k o n ty n u ac ją celu zwierzęcego p rzy użyciu ludzkich narzędzi, ale jest celem now ym , w y k ra czającym poza cele zwierzęce. Te cele (potrzeby, dążenia) będziem y zaliczać do poziom u duchowego i ro zp atrzy m y je osobno.
Potrzeby biologiczne
iW celu ich opisu potrzebne są pew ne odróżnienia. Aby zachow ać m aksy m aln ą ogól ność, podstaw ow e dążenia zwierzęce skłonny b ył b y m opisyw ać mówiąc, że w szelkie życie dąży do zapew nienia sobie trw ałości, do ekspansji oraz w cie la pew ien w zorzec społeczny. Podstaw ow e dążenia są więc bądź konserw acyjne, bądź ekspansyw ne, b ądź id en ty fik a cy jn e.
O bserw atorzy zw ierząt w yró żniają bardzo dużo osob ny ch m echanizm ów instynktow nych, dla naszych celów w y starczy to ogólnikowe rozróżnienie.
D ążenia konserw acyjne. Z apew niają organizm ow i
trw ałość. N ależą do n ich w szystkie m echanizm y fi
zjologicznej reg u la cji zapew niające odpow iednią rów now agę w organizm ie. N a potrzebę zapew nienia ży ciu trw ałości sk ład ają się więc potrzeby jedzenia, picia, oddychania, w ydalania, obrona lub ucieczka p rzed bezpośrednim niebezpieczeństw em . U zw ierząt
1 7 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJT CZŁOWIEKA
obok um iejętności zdobyw ania pokarm u pojaw iają się um iejętności kom asow ania n a sezon tru d n y lub zm iany sezonowe m iejsca żeru. Rów nowadze skład ników służy głód, pragnienie, różne wyczucia braków . Obronie służy zarówno strach, ja k i napastliw ość. U ludzi trw ałości życia służy rów nież zdobywanie i grom adzenie pokarm ów i innych dóbr m aterialnych w ram ach ustalonych k u ltu r oraz rów nież przez k u l tu rę w yznaczone fo rm y dbania o konsum pcję i bez pieczeństwo. W iększość z tych potrzeb człowiek za spokaja zespołowo w ram ach w spólnoty rodzinnej lub narodow ej. D banie o swoje zyski służy trw ało ś ci, ale służy też ekspansji, wzbogacaniu. Trwałości i bezpieczeństw u jed no stk i lub g ru p y służy ustalony porządek te ry to ria ln y i hierarchiczny przestrzegany przez w szystkie zw ierzęta. E kspansja byw a n a jle p szym zabezpieczeniem trw ałości, ta k jak atak byw a n ajlepszą form ą obrony. W ym ienione trzy wartości biologiczne są z sobą w ielorako powiązane i odróż nianie ich jest czysto pojęciowe. W dziedzinie dba nia o trw ałość życia człowiek urucham ia również sobie w łaściw y m echanizm poznawczy, dążąc jednak do tego samego w swej istocie celu, co i zwierzę. Zw ierzę nie przew iduje, a więc m ożna powiedzieć, że p rag nie tylko tym czasow ego spokoju od wroga, nie- zagrożenia oraz chwilowego nasycenia. Człowiek n a tom iast, obejm ując poznawczo znacznie więcej ele m entów sy tu acji, prag nie bezpieczeństw a i dostatku na przyszłość. Chce mieć poczucie kontroli nad oto czeniem. P rag n ie tak ich w arunków , w których zgodnie z całością jego w iedzy o świecie m iałby zapew nione konsum pcję, bezpieczeństw o i zyski na jak najd łu ższy okres.
D ążenia ekspansyw ne. N a tu ra ln ą tendencją życia jest dążenie do rozprzestrzeniania się. Organizm ro zra sta się do m aksym alnych sw ych możliwości oraz rozm naża się, zapełniając swoim potom stw em coraz większy teren . W ram ach stada jednostka dąży do zajęcia coraz wyższych szczebli w społecznej hie
Ludzka obrona trwałości istnienia
ANDRZEJ GRZEGORCZYK .18
Kontynuacja stada, a nie gatunku
rarch ii. Na granicach re w iru jednostek lub stad p a n u je sta ła w alka o pow iększenie swojego obszaru. Bardzo w iele m echanizm ów insty n k to w n y ch służy ro zp rzestrzen ian iu się i doskonaleniu stada. Ma tu sw oje m iejsce zarów no seks, jak i agresja. Zw ierzę zachow uje się bow iem bardziej tak, jak b y m u za leżało nie ty le n a k o n ty n u acji g atu n k u , co n a kon ty n u ac ji życia rodziny lub stada. To samo można powiedzieć o człow ieku. In sty n k t agresji służy ob ronie stada oraz selekcji w ram ach stada, zapew nie n iu najlepszych rodziców potom stw u, a stąd służy też dalszem u rozw ojow i i sile stada.
Człowiek dzięki sw ym m echanizm om poznawczym znacznie zw iększył sw oje m ożliwości zarów no ek span sji a k tu a ln ej, jak i genetycznej. Dzięki kom u nik acji i w ynalazkom każda jednostka rozciąga sw oi je w pływ y na całą niem al ziem ię oraz coraz lepsze w a ru n k i może stw arzać dla swego potom stw a. Ek sp an sja d aje poczucie mocy, siły, wielkości. P ra g n ie nie wolności je st w istocie pragnieniem nieskrępo w anej ekspansji.
N iektórzy au to rzy (A rd re y )4 w yróżn iają jako osobną ten d en cję życia zw ierząt dążenie do stanu podnie cenia, euforii, jak gdyby do swoistego aktualnego przeżycia sw ej w ielkości lub mocy. Dążenie to, jeśli rzeczyw iście d aje się zaobserw ow ać poza człowie kiem , m ożna zaliczyć do dążeń ekspansyw nych. Do ekspansji zaliczyłbym też dbanie o bogactw o przeżyć. P raw dziw e, tw órcze wzbogacanie swojego życia przy pisać m ożna chyba jedynie człowiekowi. Zw ierzęta zarów no w sw ym życiu indyw idualnym , jak i stad n y m pow ielają ustalo ne wzory. Ż adnej ten d en cji do spontanicznego wzbogacenia re p e rtu a ru nie jesteśm y w stanie zauw ażyć. Czasem n a stę p u ją tylko powolne zm iany re a k c ji n a zm ieniające się środow isko. (Na
1 9 REFLEJCSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
przykład gołębie uczą się uciekać przed samochodami. Dzikie kaczki w parkach, w m iejskich rzekach i ka nałach przyzw yczajają się do obecności ludzi). Do ekspansji m ożna zaliczyć praw ie to wszystko, co M aslow umieszcza w potrzebie szacunku, a więc zarów no potrzebę siły, osiągnięć, adekw atności, kom petencji, spraw ności swojej, niezależności i swobody, jak i potrzeby reputacji, prestiżu, pozycji społecz nej, dom inacji, uznania, uwagi, ważności, bycia do cenionym , na któ rych doniosłość kładł też nacisk A. A dler.
Dążenie do euforii, do stan u podniecenia może być rozum iane jako dążenie do potw ierdzenia a k ty w n e go udziału w życiu. W ystępuje ono przeciwko n u dzie, m artw ocie życia, brakow i działania. Nuda, b ra k aktyw ności jest rodzajem w ew nętrznej śmierci. Człowiek chce czuć, że żyje. N iektórzy etologowie uw ażają, że tę sam ą potrzebę uzew nętrznia też zwie rzę. Człowiek może p rzy ty m pragnąć jeszcze ucze stnictw a w czym ś w ielkim , w w artościow ym dążeniu do rzeczy in telek tu aln ie rozpoznanych jako cenne, a n aw et w czymś, co go p rzerasta, w m isterium życia, m isterium w spólnoty lub m isteriu m wszechświata. Może też jed n ak pragnąć czysto zwierzęcego podnie cenia, jakie m a m iejsce w walce, zabaw ie, bezpośred nim lub zrytualizow anym zachow aniu seksualnym . Aktyw ność seksualna, zwłaszcza w swych form ach um ow nych, zrytualizow anych, zastępczych, w ystę pujących też w świecie zw ierzęcym , bardziej potw ier dza poczucie życiowej w artości i siły jednostki aniżeli dąży do zaspokojenia in sty n k tu płciowego. Podob nie różne form y działalności in telektualnej, organi zacyjnej i w szelkiej innej specyficznie ludzkiej m o gą służyć bardziej poczuciu podniecenia z w ykony w anej aktyw ności aniżeli służbie in telektu alnie uznanym w artościom . N arkotyki, zdegenerow ane obyczaje, jak np. biczow anie się w zajem ne (nie tylko w klasztorach, ale i np. w śród plem ion n u d
Potrzeba szacunku
ANDRZEJ GRZEGORCZYK Euforyczny udział w wielkich w y darzeniach Święta zwalczające nudę
nie koczujących T atarów ), służą sztucznem u w yw o łan iu podniecenia, którego nie p otrzebu je człowiek widzący w ażny cel w swoim życiu i organizujący całość sw ych w ysiłków w k ieru n k u realizacji tego celu.
Życie w atm o sferze udziału w w ielkich w ydarze niach, rew olucji, w ojnie, w alce o szczytne ideały, a n a w e t p rzekazyw anie in n y m w ażnych wiadomości jako fo rm a u działu w tym , co się dzieje, są rów nież elem entam i tego podniecenia, euforii, k tó rej p ra g nie każde zwierzę. Po w ojnie życie w ielu ludzi zbladło. N ie m ogli ju ż uzyskać tej atm osfery pod niecenia, k tó ra wówczas panow ała. P rzytacza się sm u tek w n iek tó ry ch oddziałach w ojskow ych ko b iet am ery k ań sk ich na wieść o końcu w ojny. Do piero p ersp ek ty w a now ej kam panii w Indochinach stanow iła dla nich pociechę, że nie będą m usiały wrócić do n u d y cyw ilnego życia. W ojna dla nich — m im o niew ątpliw ego ry zy k a — n ie była jed n ak tym , czym była dla żołnierzy fro n tu wschodniego. Podobnie życie w atm osferze odświętności (ruchy m łodzieżowe, ja k np. Taizé, rów nież u nas pew ien p ro g ram Grotowskiego) m a w sobie tę ogólnobio- logiczną podstaw ę.
G łów nym p rzejaw em dążenia do podniecenia w k u l tu rz e ludzkiej je st zwyczaj św iętow ania periodycz nego i okolicznościowego w czasie w ażnych w yda rzeń. Z aw iera on czasem, ja k n a to zw ró cim y uw agę później, też elem en ty duchowe, religijne. Taniec w ojenny je st nie tylk o zagrzew a niem do w alki, ale jest św iętem przeżycia udziału w czym ś w ielkim , co będzie się realizować, ale w czasie realizacji technicznej nie będzie czasu na p rze żyw anie wzniosłości. Podobnie jest ze św iętam i róż nego ro dzaju in icjacji (śluby, chrzty, w stępow anie
do szkoły, do zgrom adzeń, obejm ow anie stanow isk). Periodyczne św iętow anie (niedziela) stanow i sta ły elem ent w alki z n u d ą codziennego w ysiłku. Odpo czynek i n ab ran ie dy stan su do swej codziennej p ra
2 1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
cy u łatw ia też na nowo u jrzenie jej doniosłości i odzyskanie n a stro ju podniecenia potrzebnego do tw órczej k on tyn u acji codziennej pracy.
W k u ltu rz e relig ijn ej św iętow anie łączone jest z przeżyciem przypom nienia w ydarzeń mitologicz nych lub m istycznych podstaw ow ych dla danej re ligii. To samo zostaje naśladow ane w k u ltu rz e św ieckiej od najdaw niejszych czasów (rocznice zw y cięstw itp.). Dla człowieka n a tu ra ln e jest szukanie odnowionej perspektyw y i podniecenia do dalszej działalności w dziedzinie faktów i nastrojów w iążą cych się z in telek tu aln ie uznaw anym i przez niego w artościam i. Św iętow anie nie związane z żadną przeżyw aną autentycznie ideologią sta je się — przeciw nie — nudniejsze od codziennej pracy. Podniecenie do codziennego lub nadzw yczajnego w ysiłku uzyskuje się też przez ap ro b atę i poparcie
ze stro n y wspólnoty. Udział w e wspólnocie stanow i
bardzo pow ażny elem ent ekscytacji w yw ołujący za rów no solidarność, jak i agresję. W ten sposób do chodzim y do trzeciej tend en cji popędowo n a tu ra l nej.
Dążenia identyfikacyjne. Prow adzą one do uspo łecznienia. Życie społeczne k ształtu je się w świecie zw ierzęcym na zasadzie k o n trastu : swoi — obcy. Id en ty fik u jem y się z reg u ły przez przeciw staw ienie się innym . Ze swoim i łączy jednostkę przyjaźń lub co n ajm n iej w spólny interes stad a oraz tru d n e do opisu poczucie jedności. Obcy przeciw staw iają się jako konkurenci oraz co najm n iej jako psujący po czucie sam oidentyfikacji. W obu przypadkach w y zw ala się w stosun k u do obcych popęd agresji. P rzy tym , jak dowodzi K. Lorenz, im więcej agresji w stosunku do obcych, ty m w ięcej też przyjaźni i przyw iązania do swoich. W ten sposób gatunek istn ieje jako podzielony na w rogie sobie stada. Ta wrogość (agresja w ew nątrzgatunkow a) pełni ważną rolę w rozw oju i u trzy m an iu gatunku, jak to w y kazują etologowie. W każdym razie jednostka wcie
Kiedy świętowanie męczy bardziej niż praca
ANDRZKJ GRZEGORCZYK 2 2 Do gatunku poprzez stado Obrona przed społecznym niebytem
la wzorzec życia swego g a tu n k u poprzez realizację ról społecznych w stadzie i rodzinie. W ażną rolę g rają zachow ania i cechy w iążące jednostkę ze w spólnotą: w spólne w zrastanie, lo ty lub biegi, w spólne zdobyw anie pokarm u, w spólna agresja na obcych, obrona, ucieczka oraz w spólne czysto ze w n ętrzn e cechy, jak w ygląd i zapach in d en ty fik u - jące jed n o stkę i stanow iące o jej przynależności do danego stada. Z w ierzę dąży do utrzy m an ia swej przynależności do stada. Chce razem biegać lub f r u wać, n aw et gdy jest w yganiane i nie tolerow ane w stadzie za swój odm ienny w ygląd, zapach lub zachow anie się. Z nan y jest w rogi stosunek do a l binosów u ssaków, dobijanie kalek, zabijanie osob ników z innego stada. Stado stanow i w łaśnie ową społeczność w yznaczającą wzorzec.
Potocznie m ówi się czasem o id en ty fik acji ze s ta dem, chociaż „id en ty fikacja jednostki ze zbioro wością” jest oczywiście skrótem m yślow ym , którego sens może być co n ajm n iej dw ojaki, np. albo m ó wiący, że jednostka poza stadem niew iele znaczy („Jed en paw ian to ty le co żaden”), albo że jed nostka może starać się zrealizow ać (wcielić) pewien ideał lu b w ypełnić pew ną rolę narzuconą jej przez stado. Stado rep re z en tu je historię, trad y cję, przesz łość. Z w ierzę zostaje u kształtow ane przez swój roz wój w stadzie i odczuwa zw ykle potrzebę pozosta nia w ram ach g ru p y społecznej, k tó ra go u k ształ tow ała. Id en ty fik acja ze stadem jest id en tyfikacją z przeszłością. Z w ierzęta są bezlitosne dla odm ień ców, a przybyszów z innego stada często zabijają (np. szczury). Odm ieńcy: o innym w yglądzie lu b zapachu psu ją poczucie id en ty fik acji grupy. Id en ty fik acja jest stw ierdzeniem swej tożsam ości i od rębności od reszty. J e st obroną przez n iebytem w sensie uniew ażnienia odrębności. J e s t więc obroną p rzed rozpłynięciem się w nijakości, w anonim ow oś ci, w nieokreśloności.
23 R E F L E K S J E O P S Y C H O L O G IC Z N E J K O N C E P C J I C Z Ł O W IE K A
form czysto zw ierzęcych (niechęć4do ludzi odm ien n ych pod w zględem w yglądu, języka, zwyczaju, sposobu m yślenia) realizuje się rów nież w sposób specyficznie ludzki przy użyciu całego m echanizm u poznawczego poprzez budow ę sw oistej ideologii, k tó ra u trw ala id en ty fik ację ze zbiorowością i p rze szłością. Poza ty m u ludzi obrona przed nieokreślo nością realizu je się też przez indyw idualne samook- reślenie, a więc obok identy fik acji ze zbiorowością i w łasną przeszłością może nastąpić utożsam ienie z w y bran ym dążeniem , ideą, dziełem lub id entyfi k acja z w y b ran y m ideałem , wzorem, bóstwem. Sa- m ookreślenie indyw idualne może u lu d z i. doprow a dzić do zm iany przynależności grupow ej. Rola stru k tu ry poznawczej specyficznie ludzkiej w tym też się objaw ia, że ludzie dzielą się na stada nie tylko na podstaw ie ty ch sam ych n a tu ra ln y c h m echaniz mów, któ re dzielą też zw ierzęta, ale rów nież dzie lą się n a stada ze w zględu na sw oje poglądy, św ia domie w ybran e w artości i działania. Poza tym lu dzie w y ko rzystują swój m echanizm w celu u trw ale nia już zastanych lub uprzednio przy jęty ch iden tyfikacji. R ozw ijają wiedzę o sw ej grupie, h i storię grupy, świadomość odrębnych cech, zwycza je, am bicje, honor, czasem n aw et specjalną religię lub m iejscow e ku lty , specjalne teorie, słownictwo, odznaczenia, hym ny, stroje, m u n d u ry itd., aż do tw orzenia fałszyw ych teorii włącznie.
Potrzeby duchowe
Podobnie jak w p rzypadku po trzeb biologicznych rozgraniczanie potrzeb ducho w ych m oże być zabiegiem całkiem sztucznym , nie m niej w celu opisu czegokolwiek zawsze potrzebne są jakieś rozgraniczenia. Można wyróżnić więc, jak się w ydaje, następujące g ru p y potrzeb duchowych. 1. P o trzeb y poznawcze. P ragn ien ie w iedzy o faktach oraz w iedzy ogólnej. Szukanie związków, przyczyn,
Trzeba roz dzielić, aby opisać
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 24
Powiększanie obszaru identyfikacji
s tru k tu ry rzeczy, s tru k tu ry naszej wiedzy. W zw iąz k u z ty m pow staje p rag n ien ie zgadyw ania, tw orze nia przypuszczeń i hipotez, p ragnienie ich sp ra w dzenia, p otw ierdzenia lub obalenia. Nie każda w ie dza p rzy ty m zadow ala. Ludzie posiadają potrzebę zrozum ienia, jakiegoś subiektyw nego pogodzenia się z faktam i, zrozum ienia istoty zjaw iska. O dróżniają więc in form acje w ażniejsze od m niej ważnych, b a r dziej isto tn e od m niej istotnych.
2. P o trzeb y kontem placyjno-estetyczne. P otrzeba zrozum ienia m a c h a ra k te r kontem placyjny. Zrozu m ienie jest jak gdyby dotarciem do głębszej w a r stw y rzeczyw istości, jest k ontem placją praw dy. Podobny c h a ra k te r m a skupienie się estetyczne na przedm iocie, chęć uchw ycenia jego piękna, ko n tem p lacja n a tu ry lu b dzieła sztuki oraz chęć w y tw orzenia rzeczy pięknych, uporządkow ania este tycznego swego otoczenia, ozdabianie przedm iotów , tw orzenie dzieł sztuki. Podobnie p rzedstaw ia się też k o n tem placja szlachetnych sposobów życia róż nych ludzi, b oh atersk ich czynów czy w ogóle istoty ludzkiego życia.
3. P o trzeb y etyczne. Stanow ią one dom enę bardzo d elik atn y ch wyczuć w artości nazyw anych potocz nie dobrem i złem. W dziedzinie tej człow iek p ra g nie uzyskać pew ną h arm o n ię w ew nętrzną, szuka i realizu je wzniosłe ideały oraz szlachetne zasady. D oskonali i w y su bteln ia to, co jest n azyw ane su m ieniem . P rzeżyw a s k ru p u ły i w y rz u ty sum ienia. N ajb ard ziej niew ątp liw ym rez u lta tem działania po trz e b y etycznej jest rozszerzanie poczucia jedności i solidarności, czyli w ychodzenie poza k rąg dotych czasow ych id en ty fik acji w k ieru n k u iden tyfikacji o bejm ujących coraz w iększy zakres ludzi. W zakres ten w chodzi przede w szystkim przeżycie w spółczu cia dla nie zw iązanych w spólnym interesem , bezin tereso w n a miłość, tw orzenie w spólnoty o tw artej, spraw iedliw ość i szacunek p łyn ący z uznania czy jejś godności lud zkiej bez w zględu na jej specy
2 5 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
ficzne pow iązania lub b rak jakichś znaczących po wiązań.
Ł P o trzeb y m istyczno-reiigijne. P otrzeba uczestni
czenia w czymś w7ielkim obok swego pierw iastka biologicznego, k tó ry w ym ieniliśm y w pragnieniu eks pansji, m a rów nież swój pierw iastek duchowy. P o trzeba św iętow ania zaw iera w sobie pierw iastek biologicznej ekscytacji, chęć poczucia odm iany, ale na tej bazie biologicznej nadbudow ane jest p rz e życie kontem platyw ne, k tó re jest spojrzeniem spec jaln y m na swoje życie z p ersp ek tyw y jak gdyby wyższej. Św iętow anie jest bowiem zatrzym aniem zw ykłego ry tm u spraw . Ju ż ty m sam ym ma w so bie perspek ty w ę tra n scen d en tn ą jako w yjście poza codzienność. Nie jest akcydentalne, że w szystkie rew olucje m aterialistyczn e próbow ały wybić ludzi z ry tm u ich świętow ania. N aw et gdy św iętow anie to przestało być w iązane z religijną trad y cją, przez sam fa k t nieutylitarn o ści podejrzane było o tra n scendencję.
Porównanie
P otrzeby duchow ne są zakorze nione w popędowo-biologicznych, z nich czerpią si łę życiową, ale ją tran sfo rm u ją, uw znioślają, skie ro w ują ku w artościom ab strak cy jn y m — ponadbio- logicznym. P o trzeb y poznawcze łączą się z n a tu ra l ną, biologiczną potrzebą aktyw ności i popędem do m yszkow ania, przeszukiw ania swojego terenu. Te elem enty n a tu ra ln e j ciekawości w ystęp ują już u zw ierząt i wiążą się z szukaniem pokarm u, z w y p atry w an iem ew entualnych niebezpieczeństw , z dą żeniem do k o n tak tu z bliskim i. Poza ty m potrzeba jak gdyby spraw dzenia i rozw ijania sw ych u m iejęt ności, zgrabności członków każe zw ierzętom m anipu lować przedm iotam i, a człowiekowi m anipulow ać po jęciami.
P o trzeb y k ontem placyjno-estetyczne w ykazują rów nież pow iązania z popędow o-zw ierzęcym i. K ontem
Rewolucyjne wybijanie (z rytmu świętowania)
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 2 6
Etyka a pragnienie wspólnoty
placja piękna swego p a rtn e ra w y stęp u je u zw ierząt, a i w zastosow aniu do ludzi; już B u rk ę 5 u p a try w a ł genezy przeżycia p iękn a w sferze erotycznej. Zw ie rzęta też tw orzą czasem m istern e dzieła sztuki, sieci, gniazda. N iek tó re p ta k i specjalnie przyozda biają k w iatam i p rzygotow ane gniazdo, ażeby jego pięknem zw abić sam iczkę. Śpiew p taków m a dla nas w artość estetyczną. W szystkie te elem enty piękna pełnią u zw ierząt fu n k cje służebne. Zw ierzę nie um iałoby n ato m iast doceniać roli obrazu jako od tw orzenia p iękna n a tu ry z w ydobyciem z niego te go, co arty ście w y d aje się istotną w artością s tu diow anej rzeczyw istości. To przeżycie w ym aga swoi stej ludzkiej zdolności poznawczej.
P o trzeb y etyczne w y kazują chyba najm ocniejsze pow iązania z popędow ym i, m ianow icie z n a tu ra l nym p ragn ien iem w spólnoty. W spólnoty biologiczne są jed n a k w spólnotam i zam kniętym i. Solidarność ob ejm u je w yłącznie członków swego k lanu , rodziny, stada. Człowiek n ato m iast pod w pływ em swoich przeżyć etycznych tw orzy czasem w spólnoty o tw ar te na innych. Zaczyna współczuć w sposób bez interesow ny, kocha nieprzyjaciół, solidaryzu je się z pokrzyw dzonym i w odległych krajach , a n aw et w spółczuje zw ierzętom innych gatunków , p rzy g arn ia je, a nierzad k o m a sk ru p u ły , czy dobrze czyni, za dając zw ierzętom cierpienie dla swego pożytku. W yrazem potrzeb y etycznej jest często bardziej niepokój i szukanie najlepszej dla siebie drogi a n i żeli u stabilizow ana realizacja pew nego program u. W każdej realizacji p ro g ram u pow staje bow iem zawsze szereg sk u tkó w ubocznych i zw iązanych z nim i m otyw ów ubocznych.
P o trzeb y m istyczno-religijne rów nież m ają swe za korzenienie w biologicznej potrzebie ekscytacji. Sza leńcze tań ce derw iszów , zbiorow e ekstazy w yznaw -3 Por. S. Morawski: Teoria estetyczn a E. B urkę’a W: S tu
dia z h istorii m y śli estetyczn e j X V III i X I X w. Warsza
2 7 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
ców różnych w yznań, en tuzjazm y tłum ów , zbiorowe śpiew y i słuchanie w uniesieniu pew nych utw orów , żałoby i zbiorowe radości stanow ią pow iązanie n a tu ralnego pędu do w spólnych przeżyć wiążących grupę, prag n ien ia w spólnej ekscytacji i wspólnego doznania czegoś wielkiego, będąc czasem równocześ nie w yrazem m etafizycznych przekonań.
O ddając się działalności zaspokajającej potrzeby d u chowe, ty m sam ym rozw ijam y też zw ykle przeży cia n a tu ry zw ierzęcej z nim i związane. Zdarza się w tedy, że przyżycia zwierzęce rozw iną się w łasnym torem i opanują większość naszego zachow ania. Ba dacz p rzestaje być poszukiw aczem praw dy, stając się ty lk o sp raw nym fachow cem w m anipulow aniu narzędziam i poznania, podobnie a rty s ta zam ienia się w spraw nego producenta, w spólnota o tw arta zam y ka się, a ekstaza relig ijn a doprow adza do dziwactw, k u ltu jednostki i szowinizm u. Czasem też jako uboczny sk u tek działalności zaspokajającej potrzeby duchow e pojaw ia się zw ykły sukces życiowy, k tóry sam zaczyna pełnić rolę dom inującą. Mimo tych częstych dew iacji w ydaje się, że nie m ożna zaprze czyć istnien iu potrzeb duchow ych.
Bez potrzeb biologicznych nie byłoby w ogóle ży cia. Tam , gdzie tych potrzeb jest mało, słabnie tętno życia. N arody lu b g ru p y bardziej żyw otne są zw ykle b ardziej biologicznie prym ity w n e. N atom iast bez po trzeb duchow ych nie byłoby istotnych ludzkich pro blem ów, życie byłoby płaskie. Nie tw ierdzę p rzy tym , że ludzie k ieru ją się głów nie potrzebam i d u chowym i. B ynajm niej. W większości m om entów ży cia ludzkiego zauw ażam y przede w szystkim rea li zow anie potrzeb popędowo-biologicznych i one w łaś nie są m otorem życia. P o trzeb y duchowe z rzadka w yraźnie dochodzą do głosu, stanow ią raczej pe w ien m odyfik ator życia, a nie jego napędow y m e chanizm . M odyfikator często zresztą bardzo słaby. W arto też zaznaczyć, że w ruchach m asow ych, w ram ach organizacji, w yznań i ideologii w zajem nem u
Pomieszanie duchowego ze zwierzęcym Tylko modyfikacja mechanizmu napędowego
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 2 8
Duchowy rozwój ku samozagładzie biologicznej
w zm acnianiu się podlegają przede w szystkim dą żenia biologiczno-zw ierzęce jako najpow szechniej obecne w psychice, a więc: id en ty fik acja grupy, wrrogość do obcych, w alka o konsum pcję i ekspan sję. S tąd w g ru p ach narodow ych ideologie u n iw er- salistyczne i religijne, jeśli sta ją się masowe, uzy sk u ją m ocne p atrio ty czn e zabarw ienie.
N ajogólniej potrzeby duchow e odróżniają się od bio logicznych sw oją bezinteresow nością. B ezinteresow na ciekawość poznawcza, kontem placja piękna, bez intereso w n e czynienie dobrze innym , kontem placja sensu istnienia. Bezinteresow ność ta m ożliwa jest oczywiście dzięki ludzkim specyficznym zdolnościom poznawczym . Dzięki m ożliwości in telektu alneg o od erw ania się od podstaw ow ego „ in te re su ” swojego p rze trw a n ia czy p rze trw a n ia swojego stada i dzięki w ytw orzen iu sobie a b strak cy jn y ch pojęć równości i spraw iedliw ości. W ytw orzenie sobie abstrak cy jn y ch pojęć ogólnoludzkiej spraw iedliw ości czy obiektyw nej p raw d y b y n ajm n iej nie zm usza do uznania w a r tości ty ch za najw yższe, ale stw arza po tem u moż liwość. Człowiek, k tó ry w artości duchow e chce uznać w sw ym życiu za najw yższe, m usi przezw y ciężyć w sobie n a tu ra ln e biologiczne ograniczenia do sw oich in teresó w i interesów stada. W ten sposób, staw iając in te res w łasny na rów ni z cudzym, traci n a tu ra ln ą podstaw ę ekspansji i staw ia siebie w sy tu ac ji m niej korzy stn ej biologicznie. Im czyściej realizu je w artości duchowe, tym bardziej więc n a raża w artości biologiczne. Ten parad o k saln y m echa nizm sam ozagłady jako konsekw encji duchowego rozw oju w idać na chrześcijaństw ie, którego n a jb a r dziej k o n sekw entne realizacje (w sensie realizacji zasad ew angelii) niem al z reg u ły prow adzą do m ę czeństw a, a m im o to zachow ują atrak cyjność d u chową. Ew angeliczna m iłość nieprzyjaciół czy św. P aw ła pochw ała naiw nej łatw ow ierności dla poli ty k i są oczyw istym sam obójstw em .
2 9 REFLEKSJE Ο PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
III. Uwagi o teoriach: potrzeb A. H. M aslowa, form rozw oju J. Reykow skiego i stopni roz w oju L. K ohlberga
Po ty m przeglądzie ludzkich dą żeń dokonanym ze szczególnej p ersp ek ty w y w arto ustosunkow ać się do najb ardziej znanej klasyfikacji potrzeb ludzkich, jak ą jest teoria M aslowa 6. U kła da on potrzeby w hierarch ię: 1) fizjologiczne; 2) bez pieczeństw a; 3) przynależności i miłości; 4) szacun ku; 5) sam ourzeczyw istnienia; oraz poza hierarchią w ym ienia potrzeby poznawcze i estetyczne. M aslow czyni wiele bardzo tra fn y ch obserw acji w bada niach nad potrzebam i, jednakże zasadnicza jego teza, że potrzeby wyższe w tej h ierarchii rodzą się w m iarę zaspokojenia niższych, może być c h a ra k te rystyczn a ty lko dla pew nego ty p u k u ltu ry , z którym M aslow praw dopodobnie m iał w łaśnie do czynie nia. Przypuszczam , że z tezy o h ierarch ii pozostaje w m ocy spostrzeżenie, że potrzebna jest pew na m i n im alna spraw ność fizjologiczna i norm alne fu n kcjonow anie organizm u, ażeby b y ły możliwe bo gatsze przeżycia psychiczne. O rganizm w yczerpa ny, u m ierający czy chory z braków elem entarnych, nie może kw itnąć bogactw em psychicznego życia. Ale i to jego życie ograniczone sytuacją patolo giczną może być zdom inow ane przez jakąś p o trze bę wyższą. M ęczennik sw ej idei, poczucia solidar ności czy odpowiedzialności, w sy tu acji krańcow e go w yczerpania lub um ęczenia, póki jeszcze p an u je nad swoim zachow aniem , p óty może ciągle pow ta rzać reak cje zdeterm inow ane wyższą potrzebą so lidarności z innym i, niezdradzania swoich bliskich, spraw y lub w iary. Jeśli organizm działa w zasadzie norm alnie, wówczas pow staje często dom inacja jed e A. H. Maslow: Teoria hierarchii. W pracy: P roblem y oso
bowości i m o ty w a c ji w psychologii am erykańskiej. Wybór
i opracowanie Janusza Reykowskiego. Warszawa 1964 PWN.
Hierarchia potrzeb z ograniczonym zasięgiem
Wyjątki, które są regułą w kulturze
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 0
nej po trzeby n ad innym i, ale niekoniecznie m usi się w ytw orzyć w łaśnie tak a h ierarchia, jaką opisuje Maslow. Na p rzy k ład całkiem no rm aln e w y d aje się, że potrzeba m iłości — zwłaszcza udzielania m i łości i to w sensie bardziej duchow ym , w ram ach potrzeb etycznych — byw a w ażniejsza od potrzeby szacunku lu b bezpieczeństw a.
W pew nym sensie zależność m iędzy w artościam i może być n a w e t odw rotna, niż to su g eru je Maslow. Człowiek, k tó ry m a zaspokojone po trzeby wyższe, lekcew aży potrzeb y niższe. Jeśli otoczony jest sza cunkiem i m iłością oraz życie m a w ypełnione dąże niem do w ażnych celów (tzw. sam orealizacja), to lekcew aży w ted y p o trzeb ę bezpieczeństw a. Podobną zależność o b serw ują psychologow ie zw ierząt. T w ier dzą oni, że potrzeba bezpieczeństw a u stęp u je po trzebom ekscy tacji i id en ty fik acji ze s ta d e m 7. Z resz tą sam M aslow w końcu przytacza siedem ro d za jów w y jątk ó w od sw ej hierarchii, a w śród nich istnien ie ideałów , n orm i w artości, dla k tó ry ch lu dzie p o trafią poświęcać się. W y jątk i te są regułą u trw alo n ą w w ielu k u ltu ra c h i sam e przez się zachw iew ają sensow nością jego h ierarchii.
P o trz e b y fizjologiczne, bezpieczeństw a, p rzy należ ności, a częściowo też m iłości i szacunku p odpadają pod p o trzeb y w ym ienione w części drugiej tego szkicu w śród biologicznych. Miłość i szacunek m ają p rzy ty m swój sk ład n ik duchow y. Miłość byw a bez in tereso w n a i ponadbiologiczna, a szacunek łączy się czasem po p ro stu ze spraw iedliw ą oceną. N atom iast tzw . p otrzeba sam ourzeczyw istnienia, w y m ieniana przez M aslowa na najw yższym m iejscu, w y d aje m i się teoretyczną pom yłką. T erm inem tym M aslow określa (za K. G oldsteinem ) tendencję: „Aby zrealizow ać to, czym się jest p o ten cjaln ie” . P o d sta w ow y sens pojęcia jest w ięc n a tu r y form alnej: w y 7 Por. Ardrey: op. cit., s. 264 i n. oraz idem: La loi na
Я.1 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
pełnienie możliwości. Jednakże możliwości p rzed sta w iają zawsze bardzo szeroki w achlarz rozm aitych skutków , z k tó ry ch człowiek w ybiera jednak tylko niektóre, opierając się na jakiejś m otyw acji, któ rą nie je st samo tylko w ypełnienie możliwości. Jeśli ktoś np. m a zdolności organizacyjne, może być rów nie dobrze ofiarnym i niedocenianym społecznikiem, jak i przyw ódcą p a rtii politycznej lub bandy te rro rystów . Je śli w y biera w ypełnienie takich, a nie in nych możliwości, to m otyw em jego działania nie jest sam o tylko w ypełnienie możliwości, ale zreali zow anie pew nego określonego celu osobistego lub społecznego. Cel ten, jak się w ydaje, zawsze można zmieścić w ram ach w ym ienionych w części II dą żeń biologicznych lu b duchow ych. Zw ykle zresztą n a stę p u je pew na k ontam inacja dążeń różnych. Bez interesow na w jakim ś stopniu służba społeczna łą czy się np. z chęcią odgryw ania sam em u ważnej roli, a więc z pew ną ekspansją biologiczną jednostki. Sa- m ourzeczyw istnienie nie w y daje się więc osobnym podstaw ow ym dążeniem.
M aslow broni się przed uznaniem realności cech d y spozycyjnych. Ale obronę, tę zaw ierającą w sobie cen ne m etodologiczne tendencje, fo rm u łu je w sposób b u dzący sprzeciw . Pisze on: „Zupełnie zdrow y, n o r m alny, m ający powodzenie człowiek nie m a po trzeb seksualnych, głodu, bezpieczeństwa, miłości, p restiżu czy szacunku z w y jątk iem sporadycznych m om entów szybko m ijającego zagrożenia (...) Z dro w y człowiek je st głów nie m otyw ow any przez po trzeb ę rozw ijania i aktualizow ania swoich n a jp e ł niejszych możliwości i zdolności. Jeśli człowiek m a jakieś inne p o trzeby podstaw ow e chronicznie ak tyw ne, to jest po pro stu człow iekiem chorym ”. Nie w y daje m i się to tra fn y m opisem. Z drow y człowiek często u trz y m u je w sobie św iadom ie pew ne sta n y napięcia, a nie dąży do w yładow ania. P ragnienie ekscytacji, o k tó ry m m ów iliśm y za A rd re y ’em, jest w łaśnie dążeniem do życia w stanie napięcia. Poza
W ypełnienie możliwości czy zrealizowanie celu
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 2 Nieskończoność potrzeb duchowych Cztery formy rozwoju człowieka
ty m każdy odczuwa łatw o zaczątki w szystkich po trzeb. Co dzień może być chw ilam i głodny, a nie ty lk o sporadycznie. Co dzień może czuć pew ne nie bezpieczeństw o uliczne itd. A po trzeby duchowe, ja k się zdaje, w y k azują zupełną niem al trw ałość. N igdy nie m ożna ich zaspokoić w pełni. Poznanie się nie kończy. K ontem placja piękna jest nien asy cona. Etyczne p rag n ien ie bezinteresow nej służby in n y m m ożna też kontynuow ać w nieskończoność, pó ki starcza życia. P o trzeb y są dyspozycjam i w goto wości stałego w yw oływ ania sta n u napięcia. P rz y k ład teo rii M aslowa pokazuje, ja k w pływ ustabili zow anej konsum pcyjno-w yczynow ej k u ltu ry a m ery kańskiej su g e ru je w nikliw em u n aw et badaczowi dość ograniczoną teorię człowieka.
J. R eykow ski p rzedstaw ił p ew ną teo rię form roz w oju osobowości, do k tó re j w arto się w ty m kon tekście rów nież ustosunkow ać. W yróżnia on cztery k ieru n k i rozw oju człowieka, k tó re nazyw a p rzy po m ocy im ion greckich bogów. S chem atyzując dla ce lów porów nania k lasyfikację Reykow skiego 8 można p rzedstaw ić w form ie tabeli:
kierunki źródło pytania
rozw oju satysfakcji ch arakterystyczn e
dionizyjski konsumpcja jak korzystam z życia? heraklesowski siła, znaczenie kim jestem, co
znaczę? prom etejski służba czemu służę?
co tworzę apolliński twórczość, (przetwarzam)?
poznanie
Człowiek w ram ach sw ej k u ltu ry : 1) doskonali swo ją konsum pcję i sm ak korzystania z życia (czci Dionizosa); 2) zdobyw a znaczenie i uznanie, zw ięk sza sw oje w pływ y, czyli zakres k ontroli n ad oto-8 J. Reykowski: O rozw oju osobowości. „Studia Filozoficz
3 3 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
czeniem (chce być H eraklesem ); 3) służy w jakim ś zakresie jak iejś wspólnocie, pełn i w niej pew ne cenne role i dba o rozw ój w n iej jakichś w artości (naśladuje P rom eteusza); 4) poznaje i przekształca m aterię, sta je się m istrzem i znaw cą am atorem (służy Apollinowi).
Z estaw ienie to w y d aje się ciekaw ie uw ypuklać za sadnicze fo rm y k u ltu ro w e ludzkich dążeń. Z p u n k tu w idzenia rozw ażań z części II m ożna powiedzieć, że k ieru n e k dionizyjski i heraklesow ski mieszczą się w zakresie dbania o rozw ój biologicznych w artości. K onsum pcja, siła i znaczenie zapew niają trw ałość i um ożliw iają ekspansję. Służba i satysfakcje apol- lińskie zaw ierają elem enty duchow e w różnych p ro porcjach. Służba m oże być realizacją biologicznego w zorca życia w stadzie, a może być w yrazem etycz ny ch wyczuć przekraczający ch m echanizm y stad n ej sam oobrony. Ideał apolliński zaw iera w sobie obok p rag n ie ń p raw d y i piękna rów nież pragnienie ży cia w stanie euforii tw órczej lub kontem placyjnej, a w ięc podtrzym y w an ie w sobie swoistego stan u ekscytacji, dającego biologiczną satysfakcję, spo k rew nioną z potrzebą ekspansji.
Chociaż podział R eykow skiego zapew ne dobrze opi suje pew ne duże, psychologicznie u chw y tne całości, to jed n a k p róba w artościująca analityczna z części drugiej nie w y d aje się pozbaw iona znaczenia.Z p u n k tu w idzenia psychologicznych całości zbój poświęca jący się w służbie sw ojej szajki nie różni się w iele od żołnierza ratująceg o ojczyznę lub sanitariusza ratu jącego życie zarów no swoich, jak i wrogów. N atom iast z p u n k tu w idzenia w artościuj ąco-anali- tycznego te trz y rodzaje służby m ogą się znacznie różnić zm ieniającym się stopniem czysto ducho wo m otyw ow anych decyzji. S tąd głoszony przez R eykow skiego ideał w szechstronnego rozw oju skłon n y byłb ym uzupełnić zasadą do m inan ty w artości du chowych.
Podział lansow any w części drugiej dość łatw o daje
Uzupełniać zasadą dominanty
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 4
Krytyka poglądu Ingardena
się pogodzić z teorią rozw oju m oralnego L. K ohl- b e r g a 9. A u to r ten w yróżnia trz y poziom y rozw oju m oralnego: 1) przed k on w encjo nalny (na ogół spon tanicznie konsum pcyjny), 2) konw encjonalny (z n a tu ra ln y m podporządkow aniem się n orm narzucony przez sw oją zbiorowość) i 3) pokonw encjonalny, zw any też p ry n cy p ialn y m (w k tó ry m jed nostk a u sta la sobie w łasne niezależne zasady postępow a nia). W szczegółow ych badaniach n a każdym pozio m ie w yróżnia on jeszcze dw a stadia. Poziom p rzed konw en cjo naln y odpow iada potrzebie w łasnej trw a łości i ekspansji. Poziom konw encjonalny odpow iada realizacji w zorca stadnego. Poziom p ry n cy p ialn y może, ale nie m usi być poziom em duchow ym . K ohl b erg nie p rzy p isu je m u jednoznacznie dodatniej oceny m o ralnej. P ry n cy p iu m , do którego dochodzi człow iek, k tó ry mówi, że „takie są m oje obyczaje”, może być etycznie m niej lub bardziej cenne. Re p rez e n tu je po p ro stu w łasn y sy stem w artości. P r y m ity w n e biologiczne u k ła d y w artości z a trzy m u ją się jed n a k raczej n a niższych stadiach.
Na zakończenie p rag n ę zacytow ać i poddać k ry ty c e zdanie R. I n g a r d e n a 10 : „N a tu ra ludzka polega n a n ieu sta n n y m p rzekraczaniu granic zwierzęcości tk w iącej w człow ieku i w y ra sta n iu ponad nią czło w ieczeństw em i ro lą człow ieka jako tw órcy w a r tości”. P ierw sza część zdania słuszna w sw ej intencji. Może tylko lepiej byłoby powiedzieć nie „ n a tu ra ”, ale „pow ołanie” , bo n a tu ra ln e okazuje się, że w ielu tej g ran icy nie przekracza. Z am iast „człowieczeń stw e m ” lepiej byłoby pow iedzieć „duchow ności” , bo „człow ieczeństw em ” tu nic nie mówi, zwłaszcza w 9 L. Kohlberg: Moral S tages and M oralizatlon. W pracy zbiorowej: Moral D evelopm en t and Behavior. T. Lickona editor. N ew York Holt, Rinehart and Winston.
ie R. Ingarden: O naturze lu dzkiej. W: A k ta K ongresu T w
Filoz. Języka Francuskiego. Paryż 1961, s. 223. Przedruk
w: R. Ingarden: K siążeczka o człow ieku. Kraków 1972 Wyd. Literackie.
3 5 REFLEKSJE O PSYCHOLOGICZNEJ KONCEPCJI CZŁOWIEKA
zdaniu m ającym określać n a tu rę człowieka, czyli w łaśnie człowieczeństwo, naraża zdanie n a zarzu t tautologii. I w końcu proponow ałbym skreślenie zw ro tu „rolą człow ieka jako tw órcy w artości” . Z w rot ten jest w ieloznaczny i m itotw órczy. Poszczególny człow iek tw orzy w artościow e dzieła, ale sam ych w artości nie w ym yśla. Je śli n atom iast m am y na uw adze aspekt historyczny, to bezpieczniej użyć fo rm y bezosobowej mówiąc, że: w artości uk ształ to w ały się w trak cie rozw oju n a tu ry ludzkiej. P rz y pisyw anie zbiorowości właściwości tw órczych w y daje się p ersonifikacją zbiorowości, rów nie podej rzan ą jak p erso nifik acja ew olucji. Tylko p rzy b a r dzo w ielu zastrzeżeniach m ożna b y uznać za sen sow ne zdanie mówiące, że n a tu ra ludzka i system w artości są dziełem ew olucji lub częściowo też dzie łem samego człow ieka, jako kształtującego do pew nego stopnia swoj w łasny rozwój. Trzeba p rzy ty m pam iętać, że obraz ew olucji zbiorowości sam przez się an i nie w yznacza celu dla jednostki, ani nie mo że być pow odem do jej ch lu b y (sam ochw alstw o czło w ieka jako w ielkiego g atu n k u i n a ty m tle przeży cie wzniosłości w yd aje się ową fu n k cją m itotw ó r- czą n iek tó ry ch filozoficznych tekstów , o w artości k tó re j nie jestem przekonany). W olę mówić, że my, ludzie tw orzym y ciągle nowe rodzaje cukierków , now e perfum y, doskonalim y telew izory i sam oczyn ne pralk i, ale w łaściw ie to obracam y się w ram ach ty ch sam ych w zasadzie w artości i satysfakcji za rejestro w an y ch od daw na przez psychologów. N atom iast sam o przekraczanie granic zwierzęcości m ożna odczuć i zaakceptow ać jako owo dziw ne po w ołanie człowieka. Dziwne dlatego, że zwierzęcość jest zasadniczym m otorem , a więc podstaw ą i tw o rzyw em życia. Poza zwierzęcością życie w ogóle p rze staje istnieć. A więc życie n a sw ych szczytach przekracza zasadę swego istnienia. J e st to oczywiś cie in n y rodzaj sam ounicestw ienia aniżeli grożąca nam dziś sam ozagłada ludzkości n a skutek nieopa
Mitotwórcze sam ochwalstwo człowieka (i filozofa)
ANDRZEJ GRZEGORCZYK 3 6
„Idź po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę”
now anej zachłanności i w rogości w yw ołanych chę cią obrony biologicznych interesów poszczególnych grup. Użycie słow a „pow ołanie” jest rów nież pew ną antro p o m o rfizacją losu, ale p rzy n ajm n iej pełniącą pozy tyw n ą fu n k cję, bo w łaśnie zachęcającą do owe go p rzek raczan ia granic zwierzęcości.
In n a spraw a, że w izja ludzkiego losu, k tó ra się w ten sposób zarysow uje, nie daje przeżycia euforii. Życie ludzkie im b ardziej uduchow ione, ty m b a r dziej w y d a je się bezbronne i kruche. Ludzie rodzą się, powoli d o jrzew ają do przeżyć bardziej ducho w ych, coś ze swego dorobku p rze k a z u ją innym , też i sw oim następ com m ającym m niej skru pułów , po czym zostają zepchnięci n a bok przez tychże n a stępców , k tó ry c h czeka ta k i sam los.