• Nie Znaleziono Wyników

Karczma żydowska jako locus delicti, czyli próba przestrzennego usytuowania zbrodni rytualnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Karczma żydowska jako locus delicti, czyli próba przestrzennego usytuowania zbrodni rytualnej"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Jolanta Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti,

czyli próba przestrzennego

usytuowania zbrodni rytualnej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (112), 200-213

2008

(2)

2

0

0

Karczm a ż yd o w ska ja ko

locus delicti,

czyli p ró b a p rze strze n n e g o usytu ow an ia

z b ro d n i rytualnej

Żydowska karczm a na stałe w pisana została w polski krajo b raz senty m en taln y za spraw ą M ickiew icza. Soplicowska karczm a, k tóra z jednej strony du m n ie p o ­ rów nyw ana jest przez poetę do św iątyni Salom ona i A rki N oego, z drugiej zaś opi­ sywana jako „chw iejąca się, krzyw a”, podtrzym yw ana przez na w pół zbutw iałe kolum ny, m a w sobie coś swojskiego. P rzyciągała, zarówno d robną szlachtę, jak i chłopów, którzy po po ran n ej m szy w kaplicy „zabawić się i wypić przyszli do Ja n k iela” . W ypraw iano u niego chrzciny i w esela. Ale społeczna funkcja karczm y nie ograniczała się tylko do zabawy. W Panu Tadeuszu staw ała się m iejscem , gdzie zapadały istotne decyzje zm ieniające bieg z d a rz e ń 1. Tutaj nocą przychodził ksiądz R obak na ta jn e n ara d y z Jan k ielem w w ażnych, narodow ych spraw ach. K arczm a spełniała też fu nkcję źródła w iadom ości o w ydarzeniach w dalszym świecie, bo Jan k iel z rac ji kontaktów z łatw o przem ieszczającym i się ziom kam i uchodził za dobrze poinform ow anego. Te stro n y fu n k cjo n o w an ia k arczm y jako części tzw. „poczty żydow skiej” w na poły lite ra c k i sposób u w ypuklił rów nież A leksander H e rtz 2. W Austerii Stryjkowskiego karczm a, stojąca przy drodze do galicyjskiego m iasteczka, staje się o statn im m iejscem schronienia dla Żydów u ciekających przed kozackim pogrom em . Stary, m ą d ry Tag jest jedyną osobą przeczuw ającą n ad c ią­ gającą katastrofę. Stryjkow ski, um ieszczając akcję w chw ili w ybuchu pierw szej

1 M. Inglot Postać Żyda w literaturze polskiej 1822-1864, Wydawnictwo Uniwersytetu W rocławskiego, Wroclaw 1999, s. 114.

(3)

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti

w ojny światowej, udokum entow ał rów nież fakt, że w G alicji karczm a żydowska pozostaw ała w ażnym p u n k te m odniesienia znacznie dłużej niż na ziem iach leżą­ cych na te re n ie zaboru rosyjskiego, gdzie w w yniku p o lityki państw owej w yrugo­ w ano Żydów z tej d ziedziny gospodarki w ciągu X IX w iek u 3.

P atrząc na żydowską karczm ę bez tych różow ych okularów nałożonych przez M ickiew icza, zobaczyć m ożna m iejsce sp otkania różnych gru p ludzi, a w żydow­ skim k arczm arzu - p o śred n ik a m iędzy w sią i m iastem , m iędzy chłopem i dziedzi­ cem , m ięd zy św iatem zew n ętrzn y m i lo k a ln ą społecznością. G ershon H u n d e rt w stu d iu m o X V III-w iecznym Żydach opatow skich zwracał uwagę, że k arczm a była m iejscem b rata n ia się, gdzie razem p ili i dyskutow ali Żydzi i ch rześcijanie4. K arcz­ m a w iejska spełniała zresztą jeszcze w iele innych funkcji, stanow iąc pow szechną i jedną z najw ażniejszych in sty tu cji życia społecznego, gospodarczego i k u ltu ra l­ nego daw nej wsi.

M a jed n ak żydowska karczm a i swoją czarną legendę. D ziew iętnastow ieczna lite ra tu ra polska w niezliczonych obrazach pokazyw ała żydowską karczm ę jako m iejsce, gdzie rozpijano polskich chłopów, oszukując ich p rzy tym o k ru tn ie te ch ­ nik ą nazyw aną podw ójną kredką. S tanisław Kostka Potocki w Podróży do Ciemno­

grodu (1820) stale pow racał do tego te m atu , w żydow skim ud ziale w p ro p in ac ji

u p atru jąc jedno z najw iększych zagrożeń dla rozw oju k raju . Opisyw ał karczm ę jako b ru d n ą i chałaśliw ą, gdzie lu d to p ił „w gorzałce w raz z ro zsądkiem pam ięć nędzy sw ojej” . Pisał P otocki o swojej w yim aginow anej podróży:

W stąpiliśm y do karczmy naprzeciw jednej z świątyń leżącej. Była to jeszcze dość ranna godzina, bo na zegarze dopiero dziewiąta bila, a już lud na nabożeństwo zgromadzony, jakby o nim zapomniawszy, pił w karczmie i niejeden nie był w stanie udania się na modły: kilku nawet powalonych od mocnego napoju [...] w stajni karczemnej wśród błota i gn o­ ju leżało. Krzątały się zewsząd Żydówki, chcącym nie chcącym, obficie dostarczając trun­ ku, a podwójną kredką dwie za jedną znacząc kwaterki.5

M agdalena O palski zwraca uwagę na jeszcze jedną cechą przypisyw aną karcz­ m ie żydow skiej, szczególnie przez polską lite ra tu rę w czesnodziew iętnastow iecz- ną, a m ianow icie jej tajem niczą nocną aktywność. D o karczm y w nocy sekretnie przybyw ają dziw ne persony. U kryw aniu jakichś tajem nic służy przecież położenie przybytku, gdzieś na granicy wsi albo wręcz na odludziu. Tej ukrytej przed ocza­ m i lu d z k im i działalności służyć m ają podziem ne piw nice, ta jn e przejścia i tunele.

J. Burszta Społeczeństwo i karczma. Propinacja, karczma i sprawa alkoholizmu w społeczeństwie polskim X I X wieku, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1951, s. 32.

G. H undert Jews in a Polish Private Town. The Case in Opatów in the Eighteenth Century, Johns Hopkins U niversity Press, Baltimore 1992, s. 70-71.

S.K. Potocki Podróż do Ciemnogrodu, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2003, s. 144-145.

3

4

5

(4)

2

0

2

T ajem nica m oże dotyczy szm uglu, m oże h a n d lu krad zio n y m i ko ń m i albo n ie le­ galnej destylacji w ó d k i6.

A może te n obraz m a głębsze korzenie, sięgające przynajm niej X V III w ieku, kiedy karczm a żydowska stawała się często w yobrażonym m iejscem m ordu ry tu al­ nego, okrutnej zbrodni dokonywanej jakoby przez Żydów dla pozyskania krwi chrze­ ścijańskiej. M otyw m ordu rytualnego m ającego m iejsce w karczm ie żydowskiej p o ­ jawił się we wczesnodziew iętnastow iecznej literatu rze polskiej tylko raz: w h isto ­ rycznej powieści „Nałęcz” Feliksa Bernatowicza z 1828 roku, opowiadającej o czasach K azim ierza W ielkiego7, ale mógł zostawić po sobie trw alszy ślad w postaci aury złej tajem niczości otaczającej żydowską karczm ę w w ielu innych utw orach literackich.

Bernatow icz opow iedział h istorię niesłusznego oskarżenia o m ord rytu aln y jako część legendy E sterki, żydowskiej ko ch an k i K azim ierza W ielkiego8. Jo h an n a ze Sławnego oskarżyła p rze d kró lem Żydów opoczyńskich, że porw ali jej dziecko. Ten n akazał prow adzenie śledztwa przez sąd nadw orny, zam knął synagogę i skle­ py żydowskie w O pocznie, do rabinów i starszych żydow skich w k ra ju n ap isał list, że jeśli zbrodnia zostanie udow odniona, nakaże zabrać w szystkie m a jątk i żydow­ skie, a Żydów w ypędzi z kraju. Po k ilk u m iesiącach odbyła się rozpraw a sądowa, w której b rał udział sam król. Zgłosił się na n ią Żyd Jankiel, kupiec z O poczna, który zeznał, iż rzeczyw iście dziecko owej nocy było w jego rękach. Stało się to w n astęp u jący sposób. N iań k a w raz z dzieckiem przyszła do „dom u szynkowne- go” Jonasza, dziadka E sterki, z k tó rą żenić m iał się w krótce Jankiel. N iań k a upiła się tam w raz ze służącym m arszałka w ielkiego Jana z Lelowa, który był stryjem owego dziecka. Jankiel, w idząc p ija n ą n ia ń k ę i spełniając jednocześnie prośbę n a ­ rzeczonej, zabrał dziecko do kom ory i położył spać, m ając za m ia r następnego dnia odwieść dziecko m atce. Po północy Jan k iel zauw ażył, że dziecka już w kom orze nie było. U znał więc, że n ia ń k a w ytrzeźw iała i zabrała je z pow rotem . Skoro jed­ nak dziecka nie zabrała n ia ń k a, sąd postanow ił szukać i przepytać in n e osoby - służącego, w łaściciela szynku Jonasza oraz Esterkę. Jan k iel przypuszczał bow iem , iż zabrała je być m oże jego narzeczona, któ ra tej samej nocy uciekła z m iasta. P rzesłuchanie Jonasza nie w niosło jed n ak nic nowego do sprawy. Służącego i Es­ te rk i nie odnaleziono. K iedy sąd postanow ił poddać Jankiela i Jonasza to rtu ro m , pojaw iła się nagle E sterka, która w yznała, że to ona porw ała dziecko, aby je ra to ­ wać p rze d śm iercią. Owego w ieczora, w racając do dom u, usłyszała rozm ow ę m ię­ dzy służącym Jana z Lelowa oraz Truksą, zaufanym m arszałka. Ten m ów ił do słu ­

M. Opalski The Jewish Tavern-Keeper and his Tavern in Nineteenth-Century Polish Literature, Zalman Shazar Center for the Furtherance o f the Study o f Jewish

History, Jerusalem 1986, s. 13-14.

F. Bernatowicz Nałęcz. Romans z dziejów polskich. P rzez autora „Pojaty”, t. 3, Warszawa 1828.

Szerzej na temat legendy Esterki patrz: Ch. Shmeruk Legenda o Esterce w literaturze jidysz i polskiej. Studium z dziedziny wzajemnych stosunków dwóch kultur i tradycji,

przeł. M. Adamczyk-Garbowska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2000. 6

(5)

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti

żącego, przek azu jąc m u nóż: „N ie tru c iz n ą , lecz nożem! P otem w rzucisz w te n loch, dla zw alenia śm ierci dziecka na Żydów ” . E sterka porw ała więc dziecko i na K leparzu po d K rakow em oddała je w ręce m łodzieńca, który wydał jej się godnym zaufania. U znano więc, że zbrodnia została zlecona przez m arszałka w ielkiego Jana z Lelowa, który uśm iercając chłopca, odziedziczyłby m ajątek b rata. O kazało się jednak, iż była to inicjatyw a Truksy, k tóry w te n sposób chciał zapew nić swem u p a n u m a jątek po zm arłym bracie. Truksa został skazany na śm ierć, k tórą szybko w ykonano9. Bernatow icz, w yraźnie dystansując się od legendy m o rd u rytualnego, przenosi jed n ak w historyczne czasy K azim ierza W ielkiego stosunki X V III-wiecz- ne, pisząc, iż „w tym w ieku pow szechnie obw iniano Żydów o m ordow anie dzieci chrześciańskich n ajo k ru tn iejszy m sposobem ” 10. Sąd te n jak n ajbardziej praw d zi­ wy dla X V II-X V III w ieku, w żadnym razie n ie jest słuszny w o d n iesien iu do cza­ sów K azim ierza W ielkiego, kied y legenda na ziem iach polskich jeszcze się nie rozw inęła. N ie przez p rzypadek jed n ak Bernatow icz um iejscow ił rzekom y m ord ry tu aln y w „dom u szynkow nym ” Jonasza - czyli w żydowskiej karczm ie.

W iększość przypadków w okresie najw iększego n asile n ia oskarżeń o m ordy ry tu aln e w połow ie X V III w ieku w jakiś sposób w iązała się z żydowską karczm ą. W k ilk u najgłośniejszych procesach głów nym i oskarżonym i byli żydowscy karcz­ m arze, a rzekom y m o rd m iał się rozegrać w karczm ie. N a zam k u zasław skim od­ był się w k w ietniu 1747 roku proces o m ord rytualny w karczm ie zachaliskiej. W wsi M ichnow a - n iedaleko owej karczm y - znaleziono w m arcu ciało dorosłego m ęż­ czyzny, „nadzwyczaj sk łu te ” . A ni nak łu cia na ciele ofiary, które stanow iły zwykle pierw szy pow ód posądzeń Żydów, ani fakt, że zd arzenie m iało m iejsce p rze d ży­ dowską W ielkanocą, nie skierow ały jeszcze p odejrzeń w stronę Żydów, być może dlatego, że ofiara znacznie odbiegała w iekiem od przyjętego ogólnie wzorca zbrodni dokonanej na dzieciach i stąd nazyw anej wówczas dzieciobójstw em , infanticidium. Samo określenie m o rd ry tu aln y zacznie być używ ane dużo później. P odejrzenie na Żydów p adło dopiero wtedy, kiedy czterech Żydów z karczm y m ichnow skiej przyszło do grekokatolickiego p arocha oglądać w ystaw ione na w idok p ubliczny zw łoki i „z ra n tego ciała w szystkich krew się p u śc iła ”, co pow szechnie wówczas uw ażano za w skazanie na m ordercę. M usiało to wywołać w śród okolicznych Ży­ dów p anikę, bo część z n ic h uciekła. O udział w zb ro d n i oskarżono 10 osób - aren- darzy i karczm arzy z okolicznych wsi, m iędzy in n y m i Lejbę i jego ojca M ordu- cha, k arczm arzy za ch alisk ich , oraz dw óch Żydów z Zasław ia, w tym szkolnika A bram ka A ronowicza. Z daje się, że do ich oskarżenia przyczyniły się głów nie do­ brow olne zezn an ia Z o ru ch a Lejbow icza, służącego u a re n d arza m ichnow skich m łynów C haskiela, k tóry w yznał, że pewnej nocy, k iedy w racał z B iałogródki, p rze­ jeżdżając koło zachaliskiej karczm y, w idział w rota i okna pozam ykane, słyszał zgiełk i jakby głos oraz stękanie człowieka. Zapew ne to zeznanie, jak i w yrażona

9 F. Bernatowicz, N a łęc z..., s. 77-99.

(6)

2

0

4

chęć przyjęcia ch rztu , spowodowały, że darow ano m u życie. Część oskarżonych pod w pływ em to rtu r przyznała się do u d ziału w m orderstw ie. In n i tw ierdzili, że nic im nie było w iadom o o tym zdarzeniu. Sąd uznał, że oskarżeni Ż ydzi zam or­ dow ali ch rz eśc ija n in a A ntoniego, k tó ry zatrzy m ał się p rz e ja z d e m w k arczm ie. N ajp ierw zadali m u ciosy siekierą w głowę, po tem zaś rozebranego zaw iesili na belce i wytoczyli z niego krew, któ rą zlawszy do flaszek, p odzieli m iędzy siebie. D odaw ali ją później do pesachow ej macy. W szystkich dziesięciu oskarżonych sąd skazał na karę śm ierci przez w bicie na pal, ćw iartow anie lub ścięcie. D w óch z n ich skazano zaocznie, gdyż udało się im p rze d procesem uciec11.

W karczm ie m iał też zostać zam ęczony trzyipółletni chłopiec Stefan S tudziń­ ski, którego ciało znaleziono rano w w ielkanocny poniedziałek 24 kw ietnia 1753 roku, w M arkowej W olicy koło Żytom ierza. D ziecko zaginęło w W ielki Piątek, 20 kw ietnia. Ojciec chłopca - jak pisał b isk u p K ajetan Sołtyk - przez całą mszę w n ie ­ dzielę leżał krzyżem w kościele i doznał natch n ien ia, że ciała należy szukać w krza­ kach. Tam je rzeczywiście znaleziono. K iedy liczący około stu osób tłu m , który pom agał ojcu szukać chłopca, przechodził wraz ciałem koło karczm y, z ran jego „puściła się” krew, w skazując jednocześnie m orderców i m iejsce m orderstw a. Od razu w zięto dwóch Żydów karczm arzy z M arkowej Wolicy, Elę i Jankiela, w raz z żo­ nam i, którzy pod d an i to rtu ro m w skazali następnych uczestników zbrodni. B iskup Sołtyk, który n atychm iast wm ieszał się w sprawę, szybko doprow adził do uw ięzie­ nia następnych 28 Żydów, m iędzy którym i znaleźli się najw ięksi arendarze z tego terenu. Biskup sam żalił się arcybiskupowi lwowskiemu Wyżyckiemu, że część szlach­ ty nie chciała wydać swoich arendarzy i m usiał jeździć po okolicy, przekonywać ich i osobiście dokonywać aresztowań. Z eznania wydobyte na konfesatach, czyli to rtu ­ rach, sąd grodzki w Ż ytom ierzu złożył w n astępującą całość. D ziałając na zlecenie rabina z Pawołoczy oraz okolicznych arendarzy, karczm arze z M arkowej Wolicy, Ela i Jankiel, pochwycili w W ielki P iątek błąkającego się w pobliskim lasku chłopczy­ ka. W ieczorem przyprow adzili go do karczmy, gdzie go spili gorzałką. Rano jeszcze nak arm ili go m acą z gorzałką oraz chlebem z m iodem . Tym czasem dali znać swoim m ocodaw com o zdobyczy. Po skończonym szabasie, w nocy z soboty na niedzielę, do karczm y w M arkow ej W olicy zjechali aren d arze z C harlijów ki, Chodorkow a, Kwiłowki, Sokulcz, K otlarki i Pawołoczy oraz paw ołocki rabin.

I tak na wzgardę chrześcijaństwu mściwie, przypominając sobie mękę Zbawiciela Pana, ciż katownicy z koszulki pachole niewinne odarli i z stołka na misę na stole stojącą no­ gami postawiwszy, po uczynionej czartowskiej modlitwie, a raczej bluźnierstwie rabin Szmaier scyzorykiem pod serce uderzył. Inni zaś ćwieczkam i, szpilkam i dużem i na prze­ mian kłuli, męczyli i ćwieczki za paznokcie zabijali.

Ściagnąwszy całą krew, skręcili m u kark , zaw ieźli w ozem do pobliskiego lasku i obnażone ciałko tw arzą do ziem i porzucili. Sąd 26 m aja skazał na śm ierć 13 spo­

11 A. M ichałowska Protokół procesu o mord rytualny (fragment czarnej księgi krzemienieckiej z 1747 roku), „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 1995/1996 z. 395, s. 107-120.

(7)

śród uw ięzionych Żydów. O statecznie dw óm z n ic h darow ano życie12. I tym razem sąd nie b ardzo dbał naw et o zgodność ustalonej w ersji zdarzeń z ogólnie p rzyję­ tym w zorcem , k tó ry m ów ił, że Ż ydzi zb ro d n i dok o n u ją p rze d św iętem Pesach, poniew aż p o trze b u ją krw i do macy, niekw aszonego chleba spożywanego podczas tych świąt. W 1753 ro k u Pesach zaczynał się tu ż p rze d W ielkanocą, m aca pesacho- wa w chw ili rzekom ego m o rd u rytualnego była więc już upieczona (co zresztą u d o ­ kum entow ano w procesowej w ersji zdarzeń - skoro chłopca karm io n o m acą z go­ rzałką), ale w yrok w żaden sposób nie odniósł się do tej niezgodności. Proces żyto­ m iersk i odbił się szerokim echem po całej Polsce. Z adbał o to m .in. arcybiskup lwowski M ikołaj Wyżycki, k tó ry n akazał nam alow ać obraz rzekom ej ofiary p rze d ­ staw iający p okryte licznym i ra n a m i ciało chłopca i w p ostaci ulotek z dołączonym w yrokiem rozpow szechniał po całym k ra ju 13. Echa spraw y dotarły naw et do p rze­ byw ającego wówczas w H adze Stanisław a A ugusta Poniatow skiego, k tó ry zan o to ­ wał w sw oim pam iętn ik u :

Svasso, stary Żyd portugalski, który - jak się zdaje - polubił mnie bardzo z powodu w iel­ kiego wstrętu, jaki miałem do zasad prowadzących do wszelkiego rodzaju prześladowań: zasady te właśnie zaprowadziły na stos jedenastu polskich Żydów, skazanych wyrokiem Sołtyka, który był wówczas biskupem kijowskim, a dziś jest krakowskim; ów Svasso po­ kazał mi w związku z tą sprawą bullę papieża Marcina V, ostro potępiającą przesądy, które przypisywały Żydom praktyki zabobonne, połączone z rozlewem krwi dzieci chrze­ ścijańskich.14

W ielu w spółczesnych n ie bez pow odu w łaśnie w b isk u p ie Sołtyku w idziało głów­ nego spraw cę oskarżenia, przy p isu jąc m u przede w szystkim m otyw acje fin an so ­ we. Ale zdaje się, że Sołtyk chciał p rzy tej okazji upiec kilka p ieczeni na jednym ogniu. Zdobył dla swej k ated ry w Ż ytom ierzu relikw ie m ęczennika, nakazał b o ­ w iem „św ięte ciało n ie w in iątk a i m ę c z e n n ik a ” złożyć w grobach k ated raln y c h . D oprow adził do ch rz tu k ilk u n a stu oskarżonych, którzy w te n sposób u n ik n ę li kary śm ierci. I w reszcie w ykorzystał te n w ypadek do zaatakow ania żydow skich karcz­ marzy, których próbow ał zwalczać różnym i m etodam i. Ju ż w latach sześćdziesią­ tych, jako b isk u p krakow ski, n akazał k sie n i k laszto ru n o rb ertan e k na Z w ierzyńcu w K rakow ie usunąć w szystkich żydow skich karczm arzy ze wsi należących do ko n ­ w e n tu 15. D odać należy, że ksieni zalecenia b isk u p a nie posłuchała i sprow adzała nowych aren d arzy żydowskich.

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti...

12 Z. Guldon, J. Wijaczka Procesy o mordy rytualne w Polsce w X V I - X V I I I I w ieku, DCF, K ielce 1995, s. 60-64, 141-146.

13 B. Chm ielowski Nowe A teny, t. 4, Drukarnia J.K.M. Collegii Societatis Jesu, Lwów 1756, s. 384.

14 Stanisław August Poniatowski Pamiętniki, opr. Z. Góralski, przeł. A. Dąbrowska, M. Ścibor, t. 1, Ling-Pi, Warszawa 1994, s. 138.

15 J. Goldberg Ż yd a karczma wiejska w X V I I I wieku, „Wiek O św iecenia” 1993, t. 9,

s. 210.

2

0

(8)

2

0

6

W iosną 1757 ro k u stracony został - w w yniku procesu o rzekom y m o rd ry tu a l­ ny na p ię tn a sto le tn im B artłom ieju K ubackim - Berek, aren d arz b row aru m iecho- cińskiego. W zw iązku z tym , że Berek przyjął p rze d egzekucją chrzest, karę spale­ nia na stosie zam ieniono m u na ścięcie i pochow ano go w kościele dom inikanów w D zikow ie. Jak pokazuje m etryka p ara fii m iechocińskiej, w procesie prócz Ber­ ka skazano jeszcze kilka innych osób16.

K iedy w w ielkanocną niedzielę (15 kw ietnia) 1759 roku na polu niedaleko karcz­ m y państw a Leszczyńskch w S tu p n icy odnaleziono ciało trzyletniego G rzegorza, syna wdowy O łeńki, podejrzenie p adło rów nież na m iejscow ych karczm arzy. Jak stw ierdzał w yrok sądu w ydany w P rzem yślu 14 m aja 1759 roku, kiedy niesiono okaleczone ciało koło karczm y, „krew sam a z n ie w in ią tk a ” p o p ły n ęła i w ydała m orderców. M ord m iał być dokonany w karczm ie „pod g arb a m i” w czw artek p rzed W ielkanocą, choć dziecko zaginęło praw ie trzy tygodnie wcześniej. Sześciu oskar­ żonym m iejscow ym aren d arzo m w ym ierzono stosunkow o łagodną karę przez ścię­ cie 17. Żydow scy k arczm arze zostali także oskarżeni o m o rd ry tu a ln y w N ow ym Sączu w 1751 i 1761 ro k u 18 oraz w Płocku w 1754 ro k u 19. Również w śród oskarżo­ nych o m ord ry tu aln y W ojsław icach w 1761 ro k u byli karczm arze. B iskup kijow ­ ski Józef Jędrzej Z ału sk i w sw oim spisie „D zieci n iew innych w Polszcze dla Evi- com en od żydów zam ęczonych” podaje, że w 1760 ro k u oskarżono w pow iecie gro­ dzieńskim p ięciu Żydów o o k ru tn e zabicie k ilk u chrześcijan (oskarżonym udało się uciec i un ik n ąć kary), „karczm ę zaś św iętojańską ta k zwaną, w której ta zb ro d ­ nia uknow ana była i z której w ystępki inne w ynikały, u rzą d ziem ski dziedzicow i owej wsi znieść k az ał”20.

A rendarz karczm y we wsi G rabie w w ojewództw ie m azow ieckim , Jak u b N od- kowicz, został oskarżony w 1774 ro k u o zam ordow anie na tle ry tu aln y m trzy let­ niej M arianny. K iedy 5 kw ietnia w rowie m iędzy G rabiam i i Sadkow em o d n ale­ ziono jej ciało, wuj dziew czynki skierow ał podejrzenie na ro dzinę miejscowego karczm arza. C hłopi w darli się do karczm y w p o szukiw aniu narzęd zi oraz śladów zbrodni. Z eznania w ym uszone to rtu ra m i obciążyły następ n y ch Żydów, w tym rów ­ nież karczm arza z Sadkowa. Ten proces szczęśliwie zakończył się u n iew in n ien iem w szystkich trz y n a stu oskarżonych. Przyczynił się rów nież do zn iesien ia to rtu r

16 J. Rawski, W. Rawski Miechocin. Kolebka Tarnobrzega, Jan Rawski, Tarnobrzeg 1994, s. 73-74.

17 M. Schorr Ż ydzi w Przemyślu do końca X V IIIw ie k u , oprac. i wyd. materiału archiwalnego M ojżesz Schorr, Fundusz Konkursowy, Lwów 1903, s. 244.

18 Z. Guldon, J. Wijaczka Procesy o mordy rytualne..., s. 39.

19 A. M ichałowska Konsekwencje posądzenia Żydów płockich o dokonanie mordu rytualnego (1754). Materiały z Archiwum Szymona Dubnowa, „Almanach H istoryczny” 2001 t. 3, s. 197-202.

20 J.J. Załuski Morderstwa rytualne w Polsce do połowy X V I I I wieku, Warszawa 1914, s. 29.

(9)

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti

w R zeczypospolitej konsty tu cją sejm ową z 1776 ro k u 21. D o tego - i tak już d łu g ie­ go w ykazu rzekom ych m ordów ry tu aln y ch w iązanych z karczm ą żydowską - do­ dać m ożna n astęp n e, np. spraw ę sienneńską z 1799 ro k u 22.

U w ik łan ie żydow skich k arc zm a rz y w p o d o b n e o sk arżen ia zd a rzało się już w cześniej, w spom nieć m ożna chociażby osk arżen ie o zabójstw o na tle ry tu a ln y m dziecka ze Św iniarow a, k tó re m ia ło być d o konane w iosną 1598 ro k u w karczm ie w W oźnikach, ale dop iero w połow ie X V III w ieku karczm a stała się głów nym w yobrażonym m iejscem rzekom ej zb ro d n i ry tu a ln e j. W cześniej ta k ą rolę p rzy ­ pisyw ano często synagodze. N ajb a rd zie j klasyczne osk arżen ie z 1475 ro k u o rze­ kom y m o rd ry tu a ln y d o k o n an y na Szym onie z T ry d e n tu sytuow ało w łaśnie ta m owo m ak ab ry czn e zd arzen ie. Z synagogą w iązano rzekom y m o rd rytualny, k tó ry m ia ł być d o k o n an y w Szydłowie w 1597 ro k u ks. Przecław M ojecki jako jeden z k o ro n n y ch dowodów osk arżen ia podaw ał, że w tym czasie, k ie d y dziecko zgi­ nęło, jakiś Ż yd próbow ał rozm ow ą odw rócić uw agę najęteg o chrześcijań sk ieg o straż n ik a synagogi, aby te n nie zauw ażył, co się ta m d zieje23. P rz ed synagogą w ileńską m ia ł być zam ordow any przez Żydów w 1616 ro k u sie d m io le tn i Szym on K irelis. W K o d n iu (1698) z b ro d n ia m ia ła m ieć m iejsce w sam ej synagodze. Z n a ­ leziono ta m ponoć p o d k a m ie n ie m krzyż woskowy, na k tó ry m staw ał ra b in . W ła­ ściciel dó b r k o d eń sk ich K azim ierz W ładysław S apieha n ak a za ł zburzyć synago­ gę, co też tłu m w godzinę uczynił. W n ie k tó ry c h o sk arżen iach , jak np. w S an d o ­ m ie rz u (1710), m iejsce z b ro d n i lokow ano w d o m u ra b in a . W p ew nym sensie p ozostałością tej klasycznej w ersji legendy jest d o m n ie m a n y u d ział w z b ro d n i ra b in a lu b starszych k ah a ln y c h , k tó rzy byli uw ażani za kogoś w ro d za ju m istrzów ce rem o n ii i przyjm ow ać też m ie li przysięgę o d o chow aniu tajem nicy. T aką rolę sp ełn iał szk o ln ik A b ra m e k A ronow icz w o sk a rż en iu zasław skim czy ra b in z Pa- wołoczy w p rocesie żytom ierskim .

W jaki sposób w ytłum aczyć to szczególne znaczenie p rzyznane żydowskiej - dodajm y w iejskiej - karczm ie w oskarżeniach o rzekom e m ordy ry tu aln e w p oło­ wie X V III w ieku? W brew w yobrażeniom Żydów jako ludności m iejskiej w okresie now ożytnym spora ich część m ieszkała na wsi. Spis lud n o ści żydowskiej dokona­ ny w la ta c h 1764-1765 pokazyw ał, że jed n a trzecia Żydów w R zeczypospolitej m ieszkała na w siach, przy czym w w ojew ództw ach południow o-w schodnich, w łaś­ nie tam , gdzie dochodziło do oskarżeń, odsetek te n był jeszcze wyższy. Spośród Żydów w iejskich większość utrzym yw ała się z różnego rod zaju are n d propinacyj- nych. G ershon H u n d e rt tw ierdzi, że udział Żydów w dzierżaw ach pro d u k cji, dys­

21 S. Waltoś Owoce zatrutego drzewa. Procesy i wydarzenia, które wstrząsnęły prawem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978, s. 97-98.

22 J. G essen Obwinienija Jewrejew w ritualnych prestuplenijach w Rossii, „Jewrejskaja Encyklopedia”, t. XI, Petersburg [1912], s. 869-872; J. Gessen K istorii

,sredniewiekowych’ obwinienij, „Kniżki W oschoda” 1902 nr 4, s. 54-62.

(10)

2

0

8

try b u cji i sprzedaży tru n k ó w w łaśnie w tym okresie był najwyższy24. Zjaw isko to bu d ziło silny sprzeciw duchow ieństw a i drobnej szlachty, któ re dom agały się wy­ kluczenia Żydów z tej d ziedziny gospodarki25. Jakże łatw o zapom inano przy tym , że głów nym ben eficjen tem karczm y był w łaściciel wsi, do którego karczm a n ale­ żała i który jedynie w ydzierżaw iał ją żydow skim (ale przecież nie tylko) arenda- rzom . D zięki przyw ilejow i p ro p in ac y jn em u , p rzyznającem u jedynie w łaścicielo­ wi dóbr praw o w yrobu tru n k ó w oraz dzięki przym usow i pro p in acy jn em u , który narzu cał chłopom obowiązek w ypicia, w zględnie w ykupu określonej ilości tr u n ­ ków, szlachta ciągnęła olbrzym ie zyski26.

Ta atm osfera, w której karczm arz żydow ski staw ał się przyczyną w szelkiego zła, a jednocześnie stanow ił n ajbardziej rep rezentatyw ną postać Żyda polskiego, prow adziła też do coraz częstych oskarżeń o najcięższą zbrodnię. Bodaj ostatn i raz przypisano żydow skim karczm arzom udział w rzekom ej zbro d n i rytualnej p o d ­ czas fali oskarżeń, k tóra dotknęła w schodnie rubieże K rólestw a Polskiego w 1816. N a w iosnę tego ro k u zostały jednocześnie w szczęte aż trzy sprawy, w których oskar­ żano żydow skich karczm arzy. W X IX w ieku żydowska karczm a pow oli znikała z w iejskiego k rajo b raz u w w yniku kolejnych zarządzeń w ładz rosyjskich na zie­ m iach bezp o śred n io w łączonych do R osji oraz na te re n ie K rólestw a Polskiego, zarządzeń zm ierzających do odsunięcia Żydów od are n d propinacyjnych. W raz z p o stęp u jącą u rb an iz ac ją lu d n o śc i żydow skiej w yobrażone m iejsce rzekom ego m o rd u rytualnego przenosi się do m iasta, a złow rogim m iejscem zaczyna stawać się piw nica na zapleczu sklepu żydowskiego albo niew ielka izdebka, w której chrze­ ścijańska służąca śpi u żydow skich pracodaw ców. L ite ra tu ra polska z przełom u X IX i X X w ieku w w idzeniu żydow skiego św iata sk o n cen tru je się rów nież na jego m iejsk ich przejaw ach, tajem n icę sytuując już nie w żydowskiej karczm ie, ale na N alew kach. To ta m w labiryncie splątan y ch ulic, w podw órkach, odbywa się p rze­ m yt, h an d e l sk radzionym i tow aram i, lichw a, fałszerstw o pieniędzy, prosty tu cja i w szelkie inne łotrostw a27.

M iejsce zb ro d n i jako takie nie należy do n ajb ard ziej charakterystycznych cech rzekom ego m o rd u rytualnego, dostosow ując się n ie zm iern ie łatw o do zew nętrz­

24 G. Hundert Ż ydzi w Rzeczypospolitej Obojga Narodów w X V I I I wieku. Genealogia nowoczesności, przeł. M. Zalewska, Cyklady, Warszawa 2007, s. 66.

25 Publicystyczna literatura z czasów Sejmu Czteroletniego, kiedy prowadzono bardzo szeroką dyskusję na temat reformy statusu społeczności żydowskiej w Rzeczypospolitej, wielokrotnie wraca do tematu szkodliwości arendowania karczem jako głównego sposobu zarobkowania Żydów. Patrz: M ateriały do dziejów Sejmu Czteroletniego, t. 6, red. A. Eisenbach, J. M ichalski, E, Rostworowski, J. W oliński, Zakład Narodowy im. O ssolińskich - Wydawnictwo PAN, Warszawa 1969.

26 J. Burszta Wieś i karczma. Rola karczmy w życiu wsi pańszczyźnianej, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1950.

(11)

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti

nych warunków . L egenda m o rd u rytu aln eg o w swoim dłu g im trw an iu od X II w ie­ k u aż po dzień dzisiejszy rozw ijała głów nie w ątek m otyw u, czasu i sposobu zabój­ stwa oraz charakterystykę ofiary. Każda epoka przy tym w nieco inny sposób, z w ła­ ściwą sobie logiką szukała u zasad n ien ia dla dom niem anej zbrodni. W X V III w ie­ k u pow szechnie panow ało p rzekonanie, że krew chrześcijańska zmywa grzech, ja­ kiego Ż ydzi do p u ścili się, krzyżując C hrystusa. Ksiądz B enedykt C hm ielow ski w Nowych Atenach - w pierw szej polskiej encyklopedii pow szechnej pisanej w ła­ śnie w połow ie X V III w ieku - dzieciobójstw o dokonyw ane rzekom o przez Żydów w yjaśniał ich w ielkim p rag n ie n iem krw i chrześcijańskiej, k tó rą „chcą spłukać krew na siebie p rze lan ą C hrystusa Pana U krzyżow anego”28. Ta logika przypisyw ała więc Żydom w iarę w to, że krew n iew innych dzieciątek chrześcijańskich, spożywana w m acy lub w inie pesachow ym , m a moc oczyszczającą, ta k jak oczyszczającą moc m iała ofiara złożona przez Jezusa, bo ci, którzy się tą logiką posługiw ali, sam i w to w ierzyli. Przypisyw ano im w ręcz u krytą w iarę w Jezusa jako M esjasza. Ks. P ikul- ski utrzym yw ał, że ra b in i p rze d śm iercią sm aru ją um ierającym Ż ydom oczy, m ó­ wiąc: „Jeżeli M esjasz w M ojżeszu i P rorokach obiecany przyszedł, krew ta niew i­ niątek , którzy w niego w ierzą, n iech cię zbaw i”29.

C hm ielow ski uw ażał też, że przy użyciu krw i chrześcijańskiej Ż ydzi prag n ą pozbyć się fetoru, k tó ry jakoby w ydzielają. R e p ertu a r owych d o m niem anych lecz­ niczych zastosow ań był zresztą znacznie szerszy. O bejm ow ał rzekom e użycie krwi chrześcijańskiej w celu zatam ow ania krw i przy obrzezaniu, przy połogu oraz w celu zaham ow ania krwaw ienia m iesięcznego u żydowskich mężczyzn. W ierzono bowiem dość pow szechnie, że na znak przekleństw a Bożego Ż ydzi p odobnie jak kobiety cierp ią na tę „krw awą cho ro b ę” . W ierzono także, że Żydzi rodzą się z dw om a p a l­ cam i przy ro śn ięty m i do ciała i tylko p rzy użyciu krw i chrześcijańskiej m ożna je bez uszczerbku odczepić. In n y w arian t m ów ił, że dzieci żydowskie rodzą się z rę­ ką pełn ą krw i, k tó rą m ożna zmyć przy użyciu krw i chrześcijańskiej. K rew w rącz­ ce żydowskiej m iała być w y pełnieniem przekleństw a, które Żydzi sam i na siebie rzu c ili podczas M ęki P ańskiej, mówiąc: „K rew jego na nas i na dzieci n asze” (co zanotow ał ew angelista M ateusz 27, 25).

Pow szechnie też w ierzono, że Ż ydzi w ykorzystują krew ch rześcijańską do cza­ rów. N ajczęstszym zastosow aniem m iało być obłaskaw ianie chrześcijan. W anty­ żydowskiej książce z 1760 ro k u ksiądz G aud en ty P ik u lsk i tłum aczył, że bezbożna cerem onia m ęczenia ch rześcijańskich dzieci, sięgająca swoim i ko rzen iam i czasów starożytnych, w zięła się z p rze k o n an ia Żydów, że jed n ą rzecz szkodliw ą m ożna uśm ierzyć jedynie przez aplikację drugiej rzeczy tegoż sam ego rodzaju. Tak więc tylko krew w ylana z chrześcijan m oże stłum ić p ło m ień zaw ziętości chrześcijań­

28 B. Chm ielowski Nowe A teny, t. 1, Drukarnia J.K.M. C ollegii Societatis Jesu, Lwów 1755, s. 1070.

29 G. Pikulski Złość żydowska przeciwko Bogu i bliźniemu, prawdzie i sumieniu na

objaśnienie talm udystów ..., Lwów 1760, s. 773.

2

0

(12)

21

0

skiej przeciw Żydom . „Od tego czasu zaczęli chwytać dzieci chrześcijańskie, aby krw ią ich m ogli chrześcijanów uczynić sobie łaskaw ym i i m iło sie rn y m i”30. Sim on Syreniusz, chociaż, pow ołując się na starotestam entow y zakaz spożywania krwi, nie w ierzył, że Żydzi to robią, był jed n ak przekonany, że używ ają jej dla uczynie­ nia chrześcijan b ardziej łaskaw ym i. D odają ją do podarków korzennych, bo jak inaczej w ytłum aczyć szczególną przychylność, któ rą Żydzi cieszą się u polskich panów 31. Podobnie ks. S tefan Żuchow ski tw ierdził, że „pieniądze, pieprze, szafra­ ny, które chrześcijanom dają, krw ią takow ą p o k rap iają, częścią aby ich po n iek ąd tego m o rd u uczestn ik am i uczynili, a częścią też, aby też łaskę przez to u n ic h jed- n a li”32. I choć zaznaczał, że nie godzi się chrześcijanom wierzyć w takie rzeczy, dow odził jednak, iż ci, którzy się na żydow skie p ien iąd ze albo fu n t korzenia poła­ kom ią, za nos im się wodzić dają.

W tym okresie - w połowie X V III w ieku - zanikł już w łaściwie w legendzie w ątek krzyżow ania rzekom ych ofiar. W licznych oskarżeniach aż po p rzełom XVII i X V III w ieku bardzo często pojaw iały się bow iem fantazje na te m at pow tarzania przez Żydów Pasji C hrystusa. Rozwijać się dopiero zaczynały wątki, które pozwalały zgodnie z ośw ieceniow ym rac jo n alizm e m w idzieć w rzekom ym ry tu ale jedynie złowrogi żydow ski zabobon. B iskup Józef Jędrzej Z ałuski - przedstaw iciel w czes­ nego ośw iecenia w Polsce - choć przekonany, że Żydzi dopuszczają się m orderstw na dzieciach, zdaje się już mówić: m y wiemy, że ta krew nie m a żadnej mocy, ale ciem ni i zabobonni Żydzi nadal w to w ierzą. Ten w ątek rozw inie się z czasem w w er­ sję, która m ów iła, że m ordy ry tu aln e praktykow ane są jedynie przez pew ną sektę żydowską, a nie przez całe żydostwo. L egenda też coraz bardziej tracić będzie chrze­ ścijańskie uzasad n ien ia, k o n cen tru jąc się na ry tu ale żydow skim i w ynikających stąd rzekom ych zastosow aniach krw i chrześcijańskiej, których w yszczególnia się zresztą już coraz m niej. W świecie coraz m niej zdom inow anym przez religię, tru d n o było utrzym yw ać, że Żydzi tylko przez zatw ardziałość nie p rzy jm u ją ch rześcijań ­ skiej praw dy o Jezusie jako M esjaszu, ale w skrytości d okonują przy użyciu ch rze­ ścijańskiej krw i rytuałów oczyszczenia z grzechów, których przecież nie uznaw ali. Krew chrześcijańska dodaw ana m iała być do m acy na pam iątk ę przeprow adzenia Żydów przez M orze C zerw one albo na p am iątk ę znaczenia żydow skich dom ów krw ią b ara n k a nakazanego im przez Boga w Egipcie.

Z up o rem też b ad a n e będ ą księgi żydow skie dla znalezienia podstaw y tej rze­ kom ej żydowskiej tradycji. W 1816 ro k u w idać już w yraźnie tę zm ianę postrzega­ nia m ordów rytualnych. L ubelski sędzia Ignacy Baranow ski zanotow ał wówczas w swoim dzienniku:

30 G. Pikulski Złość żydow ska..., s. 763.

31 S. Syreniusz O Żydziech rzecz krótka, w: tegoż Z ieln ik..., Kraków 1613, s. 1537.

32 S. Żuchowski Proces kryminalny o niewinne dziecię Jerzego Krasnowskiego, Sandomierz 1713, s. 120.

(13)

Dwóch chłopców od rzeźników, nazbierawszy konew krwi bydlęcej, pobiegło zaprzeszłej nocy cichaczem i tą krwią drzwi wschodnie do bóżnicy pomazali. Postrzegli to Żydzi, bo już dniało, gdy dokańczali tej rozpusty. Schwytali chłopców i przyprowadzili przed M a­ gistrat. Za co skazani byli przez prezydenta miasta na plagi. Pytani, co ich do tego przy­ wiodło? O dpowiedzieli, że Żydzi pragną krwie chrześcijańskiej, ich pragnienie chcieli uśmierzyć krwią bydlęcą. Ta pustota więcej była godna śm iechu niż kary.33

Za zup ełn ie u zasadnione uznał n ato m ia st sędzia B aranow ski to, że pow ażni sę­ dziowie i u rzędnicy m inisterstw a spraw iedliw ości zajm ow ali się poszukiw aniem żydow skich p ism stanow iących podstaw ę dokonyw ania rzekom ych m ordów ry tu ­ alnych.

W X X w ieku racjonalizacja pójdzie jeszcze dalej: Żydzi pozorują m ordy ry tu ­ alne po to, aby zdyskredytow ać za granicą Polaków jako ciem nych antysem itów . W pisuje się to w yjaśnienie w m it m iędzynarodow ego spisku żydowskiego. P rzed­ staw iciel lokalnych w ładz po pogrom ie w Strzyżowie, k tóry m iał m iejsce na w io­ snę 1919 ro k u po tym , jak pew na dziew czyna stw ierdziła, że Ż ydzi usiłow ali ją zam ordow ać na m acę, przypuszczał, że afera ta m ogła być zaaranżow ana przez Żydów, k tórym „m ogło zależeć na zdyskredytow aniu naszego w łościaństw a za gra­ n ic ą”34. Ten arg u m en t pojaw i się znow u po w ojnie w rozw ażaniach na te m at p o ­ grom u kieleckiego. Ż ydzi od początku X X w ieku zaczynają być postrzeg an i jako pow ażna siła m iędzynarodow a, któ ra działa na niekorzyść Polski i używa n ajró ż­ niejszych środków, aby jej zaszkodzić. W yjaśnienie fenom enu m ordów rytualnych jako pozorow anego działania żydow skiego m a też swoje całkiem w spółczesne re­ p rezentacje. W takiej zracjonalizow anej p ostaci legendy n ik t w żydow ski m ord ry tu aln y dla krw i nie wierzy. A legenda m oże trw ać dalej.

W racając do topografii zb ro d n i ry tu aln ej, trzeba zwrócić uwagę, że istn iał tu ­ taj jed n ak pew ien stały elem ent. W alenty Sobolew ski m in iste r spraw iedliw ości w K rólestw ie Polskim , p róbując uzasadnić nie p o p arte żad n y m i dow odam i aresz­ tow anie k ilk u n a stu Żydów w zw iązku z p rzy p ad k am i dzieciobójstw w 1816 roku, pisał, iż nie m ożna pom inąć w d ochodzeniu ta k ich okoliczności, że „wszystkie te trzy p rzy p a d k i pom ordow ania dzieci w ydarzyły się w jednym czasie świąt żydow­ skiej Paschy, że się w ydarzyły na niem ow lętach ch rześcijań sk ich ”, że zadano im ran y „sposobem tru d n y m do pojęcia, aby kto ze zwyczajnej zabójstwa p o b u d k i te niew inne niem ow lęta m iał życia pozbaw ić” i że dzieci zostały „pozostaw ione na w olnym po w ietrzu bez p o g rze b an ia” 35. Pierw sze trzy okoliczności w skazujące, zd an iem m in istra , na żydow skie dzieciobójstw o, dość łatw o um ieścić w logice le­ gendy, która w iązała zb ro d n ię ze św iętem Pesach. Z brodnia ry tu aln a m iała być też dokonyw ana na dzieciach, jed n i tw ierd zili do siódm ego ro k u życia, in n i naw et do

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti...

33 Dzienniki Ignacego Baranowskiego pisane w Lublinie przez rok 1815 i 1816, opr. B. Szyndler, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1995, s. 224.

34 Central Zionist Archive, Jerusalem, A127/82.

(14)

212

trzynastego, choć jak w idzieliśm y, w procesie zasław skim chodziło o zu p e łn ie do­ rosłego m ężczyznę. K siądz P ik u lsk i nie u znałby zapew ne tego p rzy p a d k u za m ord rytualny, bo tw ierdził, że jeśli Ż ydzi zab ili dorosłego człow ieka, to jedynie ze zło­ ści, a nie dla krw i jego. Trzecie w skazanie na m o rd ry tu aln y w postaci n akłuć na ciele rów nież należy do istotnych cech m o rd u rytualnego, który m iał polegać na ściągnięciu krw i z ofiary, co ponoć najłatw iej było uczynić poprzez liczne drobne nacięcia. L egenda m o rd u rytualnego w yszczególniała cały arsenał d o m niem anych n a rz ęd zi zb ro d n i: od nożyczek, noży w złoto lu b srebro opraw nych, szczypiec, ćwieczków, puszczadli, szpilek, igiełek (co odnotow ał M ickiew icz w Panu Tade­

uszu) aż po czysto p o lski w ynalazek - beczkę n a b itą w ew nątrz gw oździam i, do

której Ż ydzi m ieli w kładać ofiarę, aby z niej łatw iej krew wytoczyć.

U derzać m oże ostatnia podana przez m in istra cecha: p o rzucenia ciała na wol­ nym pow ietrzu bez pogrzebania. Rzeczywiście, kied y się czyta kolejne spraw ozda­ nia z procesów i opisy rzekom ych m ordów ry tualnych, ciągle w raca te n sam m o ­ tyw: ciało odnaleziono w k rzakach, w rowie, na bagnach, w błocie, gdzieś w łozi­ nach, na p olu przysypane gnojem . Również w szystkie ciała dzieci odnalezione na w iosnę 1816 ro k u na P odlasiu i L ubelszczyźnie znajdow ały się na w olnym pow ie­ trzu. M in iste r Sobolewski nie zadał sobie pytan ia, dlaczego d o m n ie m a n i żydow­ scy m ordercy nie ukryw ali ciał, dlaczego n arażając się na ciężkie kary, zostaw iali tak n am acaln y ślad zb rodni. Zapew ne dobrze znał legendę i nie szukał w yjaśnień dla w ydarzeń, które w jego m n ie m a n iu m ieściły się w jej logice, a skoro nie w yjaś­ niał bliżej tej okoliczności oznacza to, że i ew entualni czytelnicy spraw ozdania tę w iedzę posiadali. Ks. P ikulski tw ierdził, że p o rzucenie ciała bez pogrzebania n ale­ żało do ry tuału: „ciało dziecięcia b iorąc i albo w gnój w rzucają, albo w topią, albo palą, dlatego, że nie godzi się im chować go, bo w edług T alm u d u każdego u m a rłe­ go chrześcijan in a zowią zdechłym , w edług rozkazu zaś tego T alm u d u , zdechłego nie godzi się chow ać”36. W arto dodać, że w yjaśnienie ks. Pikulskiego, próbujące racjonalizow ać fakt p o rzucenia ciał na w olnym pow ietrzu żydow skim rytuałem , w pew nym sensie zastąp iło w cześniejsze próby w yjaśniania o p arte na ch rześcijań ­ skiej quasi-teologii. K siądz P iotr Skarga, tłum acząc, dlaczego Żydzi trydenccy nie ukryli ciała Szym ona, zam ordow anego w 1475 roku, ale w yrzucili je do kanału, k tóry przepływ ał po d ich dom am i, gdzie w łaśnie ciało znaleziono, pisze, że „krew n iew inna chrześcijańska ta k ich oślepiła, że się sam i w ydali” . W X IX w ieku taka in te rp re tac ja nie znalazłaby już uznania.

Z drugiej strony m in iste r Sobolewski w yraźnie p o m in ął te aspekty zdarzeń, które kłóciły się z zasadniczą treścią legendy. W tym w ypadku w szystkie trzy ofia­ ry były płci żeńskiej, a jak w ierzono, Ż ydzi zabijają tylko dzieci płci m ęskiej, po ­ niew aż Pan Jezus był m ężczyzną. Z darzały się jed n ak posądzenia Żydów o m o r­ derstw a na dziew czynkach. Ks. P iotr Skarga był przekonany, że aren d arz brow aru w P u n iac h koło W ilna Joachim Sm erłowicz w 1574 ro k u „zarzezał” n iew in n ą dzie­ weczkę E lżunię Tworowską i krew z niej „na tajem n ice nabożeństw a swego p rze­

(15)

klętego, na W ielkanoc żydow ską” w ytoczył37. A rendarzow i m o rd uszedł jed n ak na sucho, bo o w iele tru d n ie j było udow odnić żydow ską w inę w ta k im w ypadku. W X IX w ieku w raz z tym , jak legenda przestała być w yjaśniania poprzez ry tu ał chrześcijański, n astąpiło zupełnie rów noupraw nienie i z czasem coraz więcej dziew­ czynek, a naw et m łodych i starszych kobiet było pasow anych na ofiary rzekom ych m ordów ry tu aln y ch z dziew iętnastoletnią służącą Agnes H ruza - ofiarą rzekom e­ go m o rd u rytualnego w Polnej w 1899 ro k u - na czele.

W yobrażona zbrodnia, jaką jest rzekom y m o rd rytualny, dokonuje się w wy­ obrażonym m iejscu, dla w yobrażonych celów i w w yobrażony sposób. Każda epo­ ka n ak ład ała na n ią siatkę swoich w yobrażeń o p o rzą d k u świata oraz istocie ży­ dowskiego zagrożenia. W yobrażona p rze strzeń topograficzna m o rd u rytualnego odw zorow ywała p rz e strz e ń społeczną, w k tórej fu n k cjo n o w ali Ż ydzi. W X V III w ieku zagrożeniem była karczm a żydowska i ta m zbiorow a w yobraźnia sytuow ała m iejsce zbrodni.

Abstract

Jolanta ŻYNDUL U n iversity o f W a rs a w

Jewish Tavern as a Locus Delicti, or, an Attempt at Spatial Situation of

Ritual Murder

T h e im aginary crim e o f ritual m u rd e r is c o m m itte d in an im aginary place, fo r im aginary purposes and in an im aginary manner. Each consecutive epoch superim posed on it a n e t­ w o r k o f its o w n representations o f th e o rd e r o f th e w o rld and th e essence o f Jewish m e ­ nace. T h e im aginary to p o g ra p h ic space o f ritual m u rd e r pro je cte d th e social space in w h ic h Jews functioned. In 18th century, th e th re a t was refe rre d to Jewish ta vern o r inn and it was th e re in th a t th e collective im agination te n d e d to situate th e place o f crim e. In m ost o f the alleged cases o f ritual m u rd e r in th e la tte r half o f 18th and th e early 19th century, Jewish innkeepers w e re accused o f crim es having taken place in th e ir inns. T hose accusations p e ­ netrated in to lite ratu re as w e ll. It w as in an inn th a t th e alleged ritual m u rd e r is situated in Feliks B ernatow icz's historical novel N ałęcz. This image co rresponds v e ry w e ll w ith th e one created by 19th-ce n tu ry Polish lite ratu re w h ic h emphasised th e dark side o f inn/tavern o p ­ erations - as th e place w h e re peasants w e re induced to d rink and illegal dealings handled.

Żyndul

Karczma żydowska jako locus delicti...

37 P. Skarga Żyw oty świętych Starego i Nowego Testamentu na każdy dzień przez cały rok,

t. 1, Kraków 1933, s. 552.

21

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Dopiero w ubiegłym roku, podczas mego pobytu u taty, przypadkiem poznałam historię budynku, w którym mieścił się internat (takie były czasy, że w Lublinie były

Gdy wierzące, poświęcone, spłodzone drzemiące „nowe stworzenie” zostało rozbudzone – gdy uszy i oczy wyrozumienia zostały otworzone, jak było wspomniane powyżej, by

 Po krótkiej przerwie przeczytać dwa razy głośno i – jeśli to wiersz – z odpowiednią melodią i rytmem słów; jeśli tekst jest długi należy go podzielić na kilka części

W celu zrealizowania części studiów za granicą w ramach Programu Erasmus+ studenci WSZiB mogą wyjechać wyłącznie do uczelni partnerskich posiadających Kartę Uczelni Erasmusa+

Rozwiązania należy oddać do piątku 29 listopada do godziny 15.10 koordynatorowi konkursu. panu Jarosławowi Szczepaniakowi lub przesłać na adres jareksz@interia.pl do soboty

CIĄGI – zadania

Wykładali profesorowie polscy, zwłasz- cza z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, także z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Akademii Medycznej w Warszawie,