• Nie Znaleziono Wyników

Nowa praca o Falkenbergu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowa praca o Falkenbergu"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Górski, Karol

Nowa praca o Falkenbergu

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 561-569

(2)

Karol Górski

NOWA PRACA O FALKENBERGU

Rzadko która książka zasługuje na tak szczegółow e i obszerne om ów ie­ nie, jak w łaśn ie praca H artm uta Boockm anna b Jest to rozprawa hab ilita­ cyjna, przy pisaniu której autor konsu ltow ał się też z badaczam i polskim i, prof. dr. M arianem B iskupem i dr. Zenonem N ow akiem , co n ależy podkreślić jako przełam anie pew n ych postaw.

K siążka składa się z 8 rozdziałów, z których pierw szy jest w stępem a ostatni zakończeniem i podsum ow aniem . W D odatku autor ogłosił na pod­ staw ie dw u rękopisów S atyrę Falkenberga, którą odnalazła i ogłosiła doc. dr Zofia W ło d e k 2. Boockm ann dał now ą edycję poprawiając kilka lek cji. Na końcu książki zam ieszczono w yk azy siglów i skrótów, źródeł i literatury, w ykaz cytatów z Biblii, autorów starożytnych i średniow iecznych, Corpus

Iuris Civilis, Corpus Iuris Canonici obejm ujące całą książkę, co jest now ością

godną naśladow ania. Ponadto P osł ow ie om aw ia jeden z badanych rękopisów . Tablica zawiera reprodukcję karty dedykacyjnej Monarchia mun di, na której w yobrażony jest Falkenberg w postaw ie klęczącej, który wręcza papieżow i księgę. M ielibyśm y tu niekonw encjonalny, w yk onan y w technice m iniaturo­ wej portret autora głośnego paszkw ilu na Polskę.

W rozdziale I autor krytycznie om aw ia literaturę przedmiotu, niem iecką i polską, które zna dobrze. Rozdział II traktuje o rękopisach S a ty ry . N aj­ daw niejszy, lipski, stan ow ił zapew ne w łasność prawnika Jana Urbacha, ad­ w okata Zakonu, który pisał traktaty w jego obronie na soborze w K on­ stancji. Drugi, odkryty przez autora, znajduje się w bibliotece w Z eil (RFN) i b ył on w posiadaniu poselstw a Zakonu na sobór w Bazylei. Jest to odpis m łodszy o około 20 lat. N astępnie autor zajmuje się czasem oraz okolicznościa­ mi pow stania S a ty r y . Jest on zdania, że Falkenberg m ógł podjąć się napisania

S a t y r y z in icjatyw y Krzyżaków, ale ci nie przyjęli jego dzieła i kazali mu

w yjechać z Prus wraz z książką, gdyż zaw ierała ona zw roty obraźliw e dla króla polskiego. Tak ośw iad czył prokurator Zakonu w K onstancji i należy uznać to za prawdę. Boockm ann dodaje, że K rzyżacy nie zdaw ali sobie spra­

1. H. B o o c k m an n , Johannes F alkenberg, d e r D eu tsch e O rden u nd d ie p o ln isc h e P o litik . U ntersu ch u n gen zu r p o litisch en T h eo rie d es sp ä teren M ittela lters. M it e in e m A nhang: D ie S a tira d es Johannes F a lkenberg (V e rö ffe n tlic h u n g e n d es M a x - P la n c k -I n s titu ts f ü r G e ­ s c h ic h te 45), G ö ttin g e n 1975, ss. 369 + 1 ta b lic a.

2 Z. W łodek, La „ s a ty r e ” d e Jean F alkenberg. T e x te in é d it a v e c in tro d u c tio n , w : M e- d ia e va lia P h ilosoph ica Polonoru m , t. 18, 1973.

(3)

562 Karol G órski

w y z teologicznej strony w yw odów F alkenberga i nie doceniali ich znaczenia. Rozdział III przedstaw ia W a lk ę Zakonu o u trz ym a n ie p ier w otn ego zadania

od początków unii p o lsk o -lit ew sk iej do począ tku soboru w Konstanc ji. Autor

m ów i tylko o chrzcie księcia i bojarów, choć wiadom o, że m iał m iejsce m a­ so w y chrzest chłopów na L itw ie, przy czym sam Jagiełło przem aw iając do ludu zachęcał i w yjaśn iał now ą w iarę. K rzyżacy m ieli teraz przed sobą trzy możliwości: 1) uznać, że w yk onali sw e zadanie i rozwiązać się lub starać się o przeniesienie na granicę z niew iernym i, tj. z Turkami; 2) nie przyjmow ać do wiadom ości chrztu L itw y i głosić, że jest on pozorny, aby móc dalej pro­ wadzić w ojn ę zdobywczą; 3) poszukiw ać inn ych zadań w zm ienionych oko­ licznościach. To ostatnie b yło zbyt trudne dla K rzyżaków, rozw iązanie zaś pierw sze, o które zabiegali i P olacy i cesarz Zygm unt, zostało przez Zakon odrzucone, m im o że groziło mu rozwiązanie, jak ongiś tem plariuszów . Pozo­ staw ało w ięc uporczyw e trzym anie się tw ierdzenia, że chrzest L itw y jest po­ zorny, a chrzest Jagiełły n ie jest praw dziw ym chrztem , w ięc trzeba nadal zwalczać pogaństw o na L itw ie. To w łaśn ie głosiła propaganda krzyżacka (ss. 51— 53). Teraz, w obliczu chrztu L itw y, K rzyżacy pow in ni b yli zdać sobie spraw ę, że w Prusach posiadają państwo; podobnie jak inni w ładcy, ale oni głosili nadal, że są przedm urzem chrześcijaństw a i w zyw ali do krucjaty. Gdy cesarz W acław L uksem burski zakazał im tego, ośw iadczyli, że to Rzesza zle­ ciła im prow adzenie w ojn y z L itw ą (s. 66). Strona polska odpowiadała, że 2/3 P rusów nie jest ochrzczonych i że Zakon nie prowadzi chrystianizacji Żmu­ dzi, którą im W itold odstąpił. Na ogół P olacy w ysu w ali argum enty podobne do tych, które później przedstaw ił P aw eł W łodkowic w K onstancji: w czasie procesu przed sędzią-delegatem cesarza Zygm unta, B enedyktem M akray’em, w 1412 roku bronili oni praw pogan i zarzucali Zakonowi, że składa się z nie- uczonych braci św ieckich, którzy nie są zdolni do naw racania pogan. W tym ogrom nie bogatym w now y m ateriał źródłow y rozdziale autor pom inął jeden w ażny aspekt: jeżeli w 1412 roku dwór Zygm unta L uksem burskiego b ył n ie­ chętny Krzyżakom, to n ie tylko dlatego, że nie chcieli oni przenieść się na pogranicze tureckie, ale rów nież dlatego, że Zygm unt potrzebow ał poparcia Jagiełły i W itolda w zabiegach o zw ołanie soboru i położenie kresu schizm ie papieskiej (ss. 101— 102). N a uw agę zasługują n ow e ujęcia: oto K rzyżacy do­ m agali się od W itolda w 1396 roku, by Polska i L itw a w eszły w skład Rzeszy, przy czym dla W itolda b y ł to w arunek uznania jego chrztu za w ażny (s. 70). Ciekaw a jest w iadom ość o w ystąpieniu przedstaw iciela commun ita s m iesz­ kańców Żmudzi, którzy zastrzegali sw e prawo do w yb oru w ładcy. Pełnom oc­ nikiem ich b ył kanonik sandom ierski M ikołaj Cybulka (s. 106). W ażna jest uw aga, że propaganda Zakonu posłu giw ała się term inologią stosow aną w oby­ czajach w ojn y pryw atnej feudalnych panów R zeszy (ss. 120— 121).

(4)

56 3

Na arenę dziejow ą w ystąpi! Falkenberg w K rakow ie, gdzie zaciekle za­ atakow ał znanego teologa M ateusza z Krakowa, zarzucając m u herezję z po­ w odu traktatu żądającego nap raw y stosunków w K urii R zym skiej. Traktat Falkenberga Monarchia m u n d i broni zasady, że tylko papież ma praw o prze­ prowadzać reform y. Zarzut herezji p ostaw iony M ateuszow i w y w o ła ł ostry sprzeciw tego ostatniego i w kon sekw en cji w ygn anie Falkenberga z K rakowa i Polski. Jan F ijałek był zdania, że przyczyną były zatargi narodow ościow e wśród dom inikanów w K rakowie, ale Boockm ann stara się pom niejszyć ich zna­ czenie, natom iast podkreśla, że Falkenberg angażow ał się w w alk ę przeciw Jagielle i jego doradcom. Podstaw ą tego tw ierd zenia jest anonim ow y traktat, przypisany Falkenbergow i, który autor n azyw a „traktatem w ied eń sk im ”. Za­ w iera on poglądy identyczne do tych, które głosi Falkenberg w sw oich pism ach. Poza tym anonim pisze, iż został w ygn an y przez króla-neofitę i jego doradców. Z tekstu w ynika, że zarzucano m u nam aw ianie zaciężnych i pusz- karzy do porzucenia służby u tego króla. Może tu być m ow a tylk o o Jagielle i słusznie Boockm ann przypisuje „traktat w iedeńsk i” Falkenbergow i. Ten ostatni w późniejszych pism ach m ów i o ucisku K ościoła w P olsce przez Ja­ giełłę, przeciw czem u zanosił skargi do R zym u biskup krakow ski Piotr Wysz, za co został bezpraw nie przeniesiony do Poznania. Echa tych sporów znaleźć można także w nie znanym Boockm annow i „Formularzu Jerzego” 3. Pokój w Raciążku stan ął w 1404 roku, ale zw rot ziem i dobrzyńskiej w postaci w y ­ kupu nastąpił dopiero w 1406 roku. Zakon zatrzym ał Żmudź, przeciw czem u w ystęp ow ał W itold i jego stronnicy w Radzie Koronnej. Liczono się z m o­ żliw ością zerw ania układu. N a tym tle w ystęp uje plastycznie rola F alk en - berga przed 1406 rokiem , nie ograniczona chyba do kazalnicy, skoro skończyła się jego w ygnaniem . Słu szn ie Boockm ann w idzi w Stan isław ie ze Skarbim ie- rza przeciw nika Falkenberga, skoro uzasadniał on praw o do sprzym ierzania się z poganam i w w ojnie słusznej, a za Stan isław em stał U n iw ersytet K ra­ kow ski. A utor staw ia pytanie, czy Falkenberg b ył w K rakow ie agentem krzyżackim , ale nie w idzi na to wystarczająco w ażkich dowodów. Przyjm uje natom iast, że Falkenberg po w ygn aniu z K rakow a naw iązał stosunki z Zako­ nem. U w aża chyba słusznie, że dom inikanin opuszczał P olskę pełen goryczy, której dał w yraz później w sw ej Satyrze.

Dalsze losy Falkenberga n ie są jasne. W 1408 roku b ył w Pradze, gdzie zapew ne w yk ład ał i napisał traktat De renunciacione Pape, om awiając w a­ runki, jakich w ym agałaby abdykacja papieża. Z w olennikiem soboru w Pizie nie był, ale papieża Grzegorza XII, przebyw ającego w R zym ie, nazw ał here­ tykiem . Falkenberg b ył też zapew ne w W iedniu, gdzie przedłożył sw ój trak­ tat w yd ziałow i teologicznem u. P ojaw ił się jako ink w izytor w M agdeburgu w 1411 roku, gdzie poróżnił się z w ładzam i prow incji saskiej sw ego zakonu. Potem przyjechał do Prus; tam zapew ne w 1412 roku napisał S aty rę . Zdaniem Boockm anna Sa tyra nie podobała się K rzyżakom dlatego, że była napisana zbyt ostro i zanadto uczenie — dopiero znacznie później Zakon zaczął dav/ać stypendia studentom z Prus, by w ykształcić dla siebie praw ników (s. 195).

Ogrom nie bogaty m ateriał zgrom adzony w tym rozdziale rzuca św iatło

3 F o rm vla rz Jerzeg o , p isa rza g ro d zk ieg o k ra k o w sk ieg o o k . 2399—1415, w yd. K arol Górski, F on tes T ow arzystw a N auk ow ego w T oruniu, z. 35, Toruń 1950, ss. 27 nn., 36 n.

(5)

564 Karol Górski

na osobowość Falkenberga. U w ażał się on za teologa-obrońcę prawow ierności, przy czym zarzutem herezji szafow ał na prawo i lew o, nikogo nie oszczędza­ jąc. Na pew no by ł kłótliw y i niespokojny, zaw zięty i uparty, ale też biegły w teologii. Zakon, odm aw iając przyjęcia S a t y r y i zapłacenia za nią, n ie zerw ał z nim stosunków , a n aw et być m oże w y sła ł go do Paryża, by tam rozpo­ w szechnił swój paszkw il na Polskę. A le w Paryżu Falkenberg nie znalazł uznania i na sobór w K onstancji przybył jako przeor konw entu w W arburgu (Dolna Saksonia).

Rozdział V — najobszerniejszy z całego dzieła — rozpada się na 3 pod­ rozdziały: a) przegląd chronologiczny konflik tu na soborze w Konstancji, b) przegląd argum entacji, c) proces Falkenberga.

a) Zakon tw ardo trzym ał się sw ych przyw ilejów z XIII w ieku, Polacy zaś je podw ażali głosząc, że skoro przyczyna ich nadania (wojna z n iew ier­ nym i) przestała istnieć, sam e przyw ileje straciły sw ą moc. P olacy angażo­ w ali się siln ie w ruchu koncyliarystycznym , podczas gdy prokurator Zakonu b ył pełen rezerw y i później usiłow ał pozyskać now o obranego papieża Mar­ cina V, którego K rzyżacy obdarzyli hojnie futram i. Zresztą i P olacy stosow ali m etodę darów.

b) Boockm ann ustala, że traktaty obu stron pow stały w K onstancji, ale krzyżackie nie dotarły do szerszych kół uczestników , gdyż pisano je podczas przerw y w procesie, który nie został w znow iony. Erich W eise w y su w a ł na czoło adw okatów Zakonu kanonistę z Bam bergi, Jana Urbacha, co Boockm ann uw aża za przesadę i przypisuje w iększe znaczenie Falkenbergow i, na którym ostatecznie w szystko się skrupiło. Polacy w Propositio Sa mog ita rum , czyli w S kar dze Ż m u dzin ów , podkreślali sprzeczność m ięd zy celam i Zakonu a jego postępow aniem (s. 220). Prokurator Krzyżaków, Piotr z Ornety (zresztą dobry znajom y W łodkowica z czasu studiów w Pradze, kiedy jako ubogi student był fam ulusem Lasockiego i P aw ła, o czym autor nie wspom ina), b ył niew ątp liw ie zręcznym graczem. W ielkiego m istrza o treści sw ych pism nie inform ow ał, m oże dlatego, że się w M alborku tym n ie interesow ano, natom iast prosił o pie­ niądze. Zachowane pisma W łodkow ica dowodzą, że szczegółow o inform ow ał króla i radę o sw ych zam ierzeniach. T ezy krzyżackie w ystęp ujące w e w szyst­ kich traktatach, ogłoszonych przez W eisego, sprow adzają się do trzech, a to: 1) potępiają przym ierze z poganam i, 2) uznanie zw ierzchności papieża utoż­ sam iają z podległością R zeszy, 3) przeczą, by poganom p rzysługiw ało prawo posiadania w łasności, państw a i rodziny. W iem y, że W łodkowic ostro atako­ w ał te tezy.

(6)

565

kow ic nie b y ł jedynie twórcą id eologii politycznej: b ył to jurysta typu tych adw okatów kurialnych, którzy m iędzy inn ym i pisali w in teresie Zakonu. D la­ tego też wobec praktycznego nastaw ienia, pojaw iają się u niego niekon sek­ w encje, ale istnieją też podstaw ow e założenia system u teoretycznego.

c) Polacy otrzym aw szy tekst S a t y r y z Paryża, przez kilka m iesięcy nie

robili zeń użytku. Boockm ann uważa, że m istrzow ie paryscy w ręczyli S a ty rę arcybiskupow i M ikołajow i Trąbie celow o, gdyż Falkenberg angażow ał się w obronie teorii tyranobójstw a, którą g łosił franciszkanin Jean P etit oraz w obronie przyw ilejów zakonów żebrzących, przeciw którym w ystęp ow ał U n iw ersytet Paryski. Z chw ilą, gdy Falkenberg ogłosił w K onstancji traktat w obronie K rzyżaków Vetere s relegentes historias, w którym pow tarzał w złagodzonej form ie oszczerstw a S a t y r y — Polacy oskarżyli go o obrazę króla i herezję. „Kom isja w iary”, w której zasiadali czołow y teolog soboru, Piotr d’A illy, kardynał Zabarella i profesor w iedeńsk i M ikołaj z D inkelsbiihl przedłożyła projekt potępienia S a t y r y jako m oralnie gorszącej, a głów na jej konkluzja jest podejrzana o herezję. Projekt ten przesłano nacjom . Nacja francuska p od zieliła się: kardynał Piotr d’A illy był za potępieniem , w iem y że Jan Gerson zajm ow ał podobne stanow isko, ale w obronie Falkenberga w y ­ stąp ili stronnicy burgundzcy, dom inikanie i franciszkanie. Choć bronili oni Jana przed zarzutem herezji, jeden ze zw olen ników partii burgundzkiej przy­ znał w dyskusji, że Zakon może być rozw iązany. W nacji niem ieckiej, do któ­ rej zaliczono na soborze Polaków , zrazu w iększość była za potępieniem F ai- kenberga, ale w yb ron ił go D inkelsbiihl m ówiąc, że nie wiadom o, ile jest praw dy w jego zarzutach. W końcu odesłano spraw ę na plenum. Teologow ie dalej dysku tow ali sprawę, składając pism a na ręce Piotra d’A illy; na ogół uznaw ano S a ty r ę za gorszącą i „mającą zapach herezji”, ale nie wprost here­ tycką. N acja hiszpańska i angielska uch y liły się od dyskusji, nacja w łoska podzieliła się, gdyż generał dom inikanów stanął w obronie członka sw ego za­ konu. Podnoszono przeciw Polakom zarzut, że nie wiadom o, czy są oni pra­ w ow ierni.

E pilog spraw y jest znany; po w yborze now ego papieża usiłow ano spraw ę zatuszować, Polacy złożyli w ów czas protest na końcow ej sesji soboru i za­ p ow iedzieli apelację do następnego soboru ku oburzeniu Marcina V. Boock­ mann uw aża za plotkę opow ieść, że P olacy w darli się przemocą do aparta­ m entów papieskich, by złożyć sw ą apelację, nic bow iem nie pisze o tym prokurator Zakonu. Na prośbę Polaków cesarz Zygm unt przybył na audiencję u papieża, a jego obecność udarem niła zamiar Marcina V uw ięzienia posłów. W 4 dni później pow ołana ad hoc komisja trzech kardynałów potępiła S a tyrę jako niem oralną i gorszącą (ale nie heretycką), kazała ją podrzeć i podeptać (ale nie spalić). Papież w ycofał projekt bulli, która m iała potępić P olak ów za apelację do następnego soboru, gdyż m iała ona zarazem potępić koncyliaryzm , jak pisał Gerson (ss. 287—288). Ostatecznie P olacy w ygrali. U w ięzion y F al- kenberg pow ędrow ał (w klatce) do Rzym u i osadzony został w Zam ku św. Anioła.

(7)

burgundz-566 Karol G órski

ki e do obrony Falkenberga? A utor nie znajduje odpowiedzi. Może była to

akcja Zakonu, który oficjalnie odżegnyw ał się od niefortunnego sprzym ierzeń­ ca? W każdym razie praw nik Arzt, piszący w obronie Zakonu, u siłow ał też bronić Falkenberga, a ten ostatni, odw ołując S a tyrą w 1424 roku składał od­ pow iedzialność za jej napisanie na „zazdrośników” (emu li ), ale K rzyżaków nie w ym ienił. Na pew no bronili go dom inikanie, gdyż bali się procesu o herezję (s. 303). D om inikanie prow incji niem ieckich skazali go na w ieczyste w ięzien ie, gdyż z jego pow odu zakon ich b ył zagrożony (chyba w Polsce?). A le to w szyst­ ko jest niejasne. F ranciszkanie bronili go może dlatego, że atakow ał go U n i­ w ersytet Paryski, jego burgundzcy obrońcy m ów ili, że potępienie go za h e­ rezję byłob y potępieniem G otfryda z B ouillon, św . Ludw ika, krucjat i krzy­ żow ców (ss. 292—300). W ypuszczony w 1424 roku z w ięzien ia Falkenberg udał się do Torunia, gdzie zarzucił herezję proboszczowi kościoła św . Jana, księdzu krzyżackiem u Pfaffend orfow i (1429 r .) 4 i napisał n ow y paszkw il — tym razem na Krzyżaków. P otem ślad jego ginie. Spraw am i tym i Boockm ann się nie zajmuje.

Falkenberg w yrósł na głów nego reprezentanta ideologii Zakonu dopiero w K onstancji, kiedy K rzyżacy zorientow ali się, iż atak W łodkow ica grozi im losem tem plariuszów . Inni obrońcy Zakonu opierali się na dziełach Falken- berga (sprzed S a t y r y i na S a ty r z e ). B y ł on „koordynatorem ” ich w ysiłków . W ten sposób pow stała jakby „sum m a” w obronie m isji zbrojnej i krucjaty z logiczną konsekw encją — zniszczeniem tych, którzy staw iali opór K rzyża­ kom, prow adzącym krucjatę (ss. 300—308). W illiam Urban, autor am ery­ kański, określił krucjatę krzyżacką jako „profesjonalną” 5. W oczach Boock- m anna Falkenberg n ie jest politykiem , a jedynie teologiem i zaciętym obroń­ cą czystości w iary. Zarówno on, jak i W łodkowic zarzucali przeciw nikow i herezję, stali w ięc na tym sam ym szczeblu i w ychod zili z tych sam ych zało­ żeń, inaczej je kom entując. Spow odow ało to niechęć do łączenia teologii z po­ lityk ą (np. u D inkelsbiihla, s. 309). A le całej tej arm atury teologicznej Zakon nie w yk orzystał — spoczęła ona w jego archiw um . Na czoło w ysun ęła się konieczność obrony interesów K rzyżaków przed cesarzem Zygm untem Lu­ ksem burskim , który zarzucał im law irow anie m iędzy cesarstw em i papiestw em i chciał si :0nić do udziału w przygotow yw anej krucjacie z udziałem Polski i L itw y. K rzyżacy nie chcieli mu pom agać i znaleźli obrońców w książętach i rycerstw ie Rzeszy, do których przem aw iały argum enty nieuczone, jak te z 1412 roku. Zakon zdołał skłonić Zygm unta do podjęcia się rozjem stw a w je­ go sporze z Polską i L itw ą. Boockm ann uważa, że cesarz n ie przeczuwał, w ja­ kiej sytu acji postaw i go argum entacja krzyżacka, zaczerpnięta z uczonych traktatów, które czyn iły zeń w ładcę św iata. Gdyby o tym w iedział, m oże by n ie podjął się rozjem stwa: ani Zakon nie m ógł na dłuższą m etę podtrzym y­ w ać teorii praw no-politycznej, opartej na przyw ilejach z XIII w ieku, i czynić z nich podstaw y sw ej polityki, ani Z ygm unt nie m iał dość sił, by stać się cesarzem na modłę teorii głoszonych przez praw ników -rom anistów i adw o­

4 J. Serc2yk , W sp ra w ie h u s y ty z m u to z ie m i ch ełm iń sk iej w l. 1415—1433, Zapiski H isto­

r y c z n e , 1957, t. 23, SS. 54 n .

(8)

567

katów w służbie krzyżackiej. Innej, alternatyw n ej teorii praw no-politycznej K rzyżacy nie stw orzyli (ss. 310—311).

Oto bogata i w ielostronna treść książki Boockm anna, obfitującej w now e m yśli i punkty w idzenia. W ażne jest ponow ne w yd anie S a t y r y , gdyż nie­ stety w yd anie dr Zofii W łodek nie jest łatw o dostępne. B łęd ów rzeczow ych i opuszczeń jest n iew iele. A utor pom inął prace Andrzeja F eliksa G rabskie­ g o 6 i M ieczysław a G ęb arow icza7 oraz przytoczył — nie bez zastrzeżeń — bajkę o brodach krzyżackich, którą odśw ieżył Gothold Rhode. Bajka ta m ów i, że P olacy obcinali poległym pod G runw aldem kom turom brody, które w raz ze zdobytym i chorągw iam i zaw ieszono w kaplicy św . Stan isław a w katedrze na W awelu. B ajkę tę sprostow ał i genezę jej w yjaśn ił K arol Szajnocha 8. B y ły to buńczuki tatarskie, a w ięc ogony końskie na drzewcach, czasem kraszone, oraz ozdoby rzędów końskich książąt i sułtanów tatarskich, które jako trofea zaw ieszano w kościołach. Wśród gości zagranicznych pow stała bajka, że są to brody krzyżackie.

N ie w szystkie tezy Boockm anna są do przyjęcia. C iekaw e skądinąd prze­ ciw staw ien ie jako „rów norzędnych” teorii Falkenberga i W łodkow ica nie uw zględnia w szystkich ich aspektów. Teoria krzyżacka zaw ierała, jak w spo­ m niano w yżej, trzy tezy: 1) odrzucała m ożliw ość przym ierza chrześcijan z po­ ganam i, 2) przyjm ow ała, że uznanie prym atu papieża jest równoznaczne z uznaniem w ładzy cesarza i w ejściem w skład Rzeszy, 3) odm aw iała poga­ nom praw a do posiadania w łasności, zakładania rodziny i państw a. T ezy te nie b y ły sk rystalizow ane przed soborem w K onstancji.

Zdaniem Boockm anna Zakon n ie głosił teorii ludobójstw a, którą in d y ­ w idu alnie sform ułow ał Falkenberg, żądając w ytęp ienia Polaków . Zdaniem

autora nie należy przeciw staw iać teorii krzyżackiej —■ polskiej tolerancji,

gdyż b yłob y to przenoszenie w spółczesnych nam pojęć do X V w ieku. Zresztą W łodkowic opow iadał się tylko za ograniczoną tolerancją. Zdaniem Boock­ m anna spór o to, która teoria jest słuszna jest bezsensow ny — i B ełch, i W eise dochodzą do absurdu, budując logiczną całość z w yrw an ych cytatów . Jednakże W łodkowic jest bliższy pojęciom now ożytnym , gdyż broni on narodow ej m o­ narchii. Co zaś się tyczy ludobójstw a, to Boockm ann analizuje pojęcie „ekster­ m inacji” w X V wieku: u W łodkow ica oznacza ono skasow anie Zakonu, u F al- kenberga — w ojnę i rzeź Polaków . W łodkowic zmierza do uzyskania w yroku sądowego, Falkenberg, czołow y praw nik w służbie Krzyżaków, w zyw a do wojny.

Poglądom Boockm anna zarzucić m ożna brak pogłębionej analizy poglą­ dów ludzi X V w ieku. Słusznie pisze on, że obie teorie w św ietle

scholastycz-6 A. F. Grabski, J a d w i g a — W i l h e l m —J a g i e ł ł o w opiniach eu ropejskich, N asza Przeszłość, 1966, t.23, ss. 117—166.

(9)

568 Karol G órski

nych i praw niczych w yw od ów m ogły w yd aw ać się równorzędne, ale w św ietle E w an gelii, którą w szyscy uznaw ali, w ięcej racji przem aw iało za W łodkow i­ cem. A utor nie zw rócił u w agi na fakt zm iany frontu czołow ego teologa soboru w K onstancji, Piotra d’A illy, który przed G runw aldem zachęcał rycerstw o francuskie do w yruszenia na pomoc Krzyżakom , a później opow iedział się za tezam i polskim i. Podobnie sprzyjał im Zabarella; wśród teologów niem ieckich zrazu w iększość była przychylna tezom W łodkowica i tylko m anew r D inkels- bühla zapobiegł uchw ale nieprzychylnej dla Zakonu. W iększość teologów sk ła­ niała się do racji w ysuw an ych przez W łodkowica.

Boockm ann jest zdania, że nie ma zw iązku m iędzy w ystąpien iem W łod­ kow ica a teoretykam i praw a m iędzynarodow ego w XV I w ieku, jak Vitoria i Las Casas. N ie m ożna jednak w yklu czyć, że Conclusiones Paw ła, a może i traktat jego De po testa te zostały przyw iezione do H iszpanii przez uczest­ nik ów soboru, chociażby przez Escobara, adw okata w służbie Zakonu. Za­ gadnienie to w ym aga dalszych poszukiwań. N atom iast praktyczne i teore­ tyczne zastosow ania teorii, stw orzonej — jak słuszn ie pisze Boockm ann — w środow isku krakow skim , odnajdujem y w polityce w ew nętrznej i zagranicz­ nej Polski. W 1434 roku rozciągnięto ostatecznie prawo polskie na całą szlachtę Rusi Czerwonej, przyznając przez to praw osław nym praw o dostępu do urzę­ dów i udziału w sejm ikach, sejm ach i Radzie K rólew skiej. W tym że roku zrównano w yznaw ców K ościoła w schodniego na L itw ie z katolikam i w zakre­ sie dostępu do urzędów i godności. B yło to całk ow icie sprzeczne z zasadami, przyjętym i na Zachodzie, tym w ięcej, że różnica m iędzy schizm atykam i a h e­ retykam i nie była jasna i teologow ie polscy nie u znaw ali w ażności chrztu udzielanego przez kapłanów w schodnich (i vice versa). S ystem politycznej tolerancji b ył absolutną koniecznością w państw ie w ielonarodow ym i w ielo- w yznaniow ym , jakim było państw o polsk o-litew sk ie 9. Tę politykę tolerancji uzasadniała ideologia sform ułow ana przez W łodkowica. B yła ona realizow ana także w stosunku do h u sytów czeskich 10 i w Czechach pod rządam i Jagiello­ nów . Boockm ann niesłuszn ie uw aża teorię W łodkow ica jedynie za narzędzie ekspansyw nej polityki zagranicznej, prowadzonej przez narodow ą m onarchię. Polska, jego zdaniem , m iała tak sam o jak K rzyżacy łączyć m isję religijną z polityką i dom agała się krucjaty (s. 309). A le rzeczyw isty sens tych założeń b ył inny: m isja nie m iała m ieć charakteru orężnego, a krucjata oznaczała w ojnę obronną przeciw Tatarom i Turkom. Dlatego jakościow o ideologia sform ułow ana przez W łodkow ica była czym ś innym niż ideologia krzyżacka. Miała zaś m yśl W łodkow ica m ieć przyszłość bogatą i długą, gdyż leżała u pod­ staw ideologii tolerancyjnej Rzeczypospolitej czasów now ożytnych. Teoria F al- kenberga żyła krótko — chyba ostatnie jej echa pojaw iają się w latach 1433— 1435. Jednakże założenia ideologiczne, z których w yrastała, p rzetrw ały na Za­ chodzie i w yd ały owoce w postaci w ojen religijn ych XV I i X V II w ieku. D la­ tego sądzę, że teoria W łodkowica w płaszczyźnie procesów dziejow ych zasłu­ guje na wyższą ocenę, niż przyznał jej Boockm ann, dla którego jest ona tylko

9 A. J o b e r t, D e L u th er â M ohila. La P ologne d an s la crise d e la c h rêtien n e tê 1517—164.9, P a ris 1974, ss. 29 n.

(10)

569

ideologią bieżącej polityki zagranicznej Jagiełły. Słu szn ie pisze Boockm ann, że Polska chciała zająć m iejsce Zakonu na w schodzie Europy jako przodująca potęga i zajęła je (s. 216). A le zajęła je w oparciu o id eologię tolerancji oraz w spółżycia politycznego, nie zaś eksterm inacji. Si duo faciunt idem , non est

idem. N ie chodzi o idealizację tego procesu — b ył to w yn ik konieczności po­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech A będzie gwiaździstym względem zera, pochłaniającym podzbiorem przestrzeni liniowej X, którego przecięcia z każdą prostą są domknięte2. Wykaż, że jeśli zbiór A

Niech G będzie

Pokaż, że test R 2 > c jest równoważny te- stowi ilorazu wiarygodności dla modelu liniowego

Udowodni¢, »e z jest liczb¡ algebraiczn¡ wtedy i tylko wtedy, gdy ¯z (liczba sprz¦»ona) jest liczb¡

[r]

Zygmunt II August (1548 – 1572), syn Zygmunta I Starego i Bony Sforzy, wielki książę litewski od 1529 r., ostatni król na tronie polskim z dynastii Jagiellonów;

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak

Dlatego gdy w gronie przyjaciół Jubilata z Instytutu Historii Sztuki oraz Instytutu Historycznego UW rozpoczęliśmy dyskusję nad sposobem godnego uświetnienia tego