• Nie Znaleziono Wyników

"Nowoczesna eseistyka filozoficzna w piśmiennictwie polskim pierwszej połowy XX wieku", Andrzej Zawadzki, red. nauk. Ryszard Nycz, Kraków 2001 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Nowoczesna eseistyka filozoficzna w piśmiennictwie polskim pierwszej połowy XX wieku", Andrzej Zawadzki, red. nauk. Ryszard Nycz, Kraków 2001 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Skrendo

"Nowoczesna eseistyka filozoficzna w

piśmiennictwie polskim pierwszej

połowy XX wieku", Andrzej

Zawadzki, red. nauk. Ryszard Nycz,

Kraków 2001 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 94/3, 236-242

2003

(2)

A n d r z e j Z a w a d z k i , N O W O C Z E SN A E SE IST Y K A FIL O Z O FIC Z N A W PI­

ŚM IE N N IC T W IE PO LSKIM PIERWSZEJ PO ŁO W Y X X W IE K U . (Redaktor naukow y:

Ryszard N y cz). Kraków (2 0 0 1 ). (Tow arzystw o A utorów i W yd aw ców Prac N au k ow ych

„U niversitas”), ss. 316. „H oryzonty N o w o c z e sn o ś c i” . K om itet redakcyjny: M ichał P aw eł M arkow ski, Ryszard N y c z (p rzew od n iczący), M ałgorzata Sugiera. [T.] 18.

K siążka Andrzeja Z aw ad zk iego ukazała się w „H oryzontach N o w o c z e sn o ś c i”, presti­

żow ej serii w yd aw n ictw a „U niversitas”. W cześniej w y sz ły w niej prace m .in. Haberm asa, W h ite’a i N orrisa, a rów n olegle z N o w o c z e s n ą e s e is ty k ą f ilo z o f ic z n ą [ ...] została op u b lik o­

w ana (jako tom 2 0 ) w przekładzie Z aw adzkiego obszerna rozprawa Pierre’a Bourdieu R e ­ g u ły sz tu k i. D la m łod ego badacza są to bez w ątpienia o k o liczn o ści nobilitujące, ale też i zob ow iązu jące. P ow iem zatem od razu, że w ed le mojej o cen y N o w o c z e s n a e s e is ty k a f i l o ­ z o f ic z n a [ ...] to książka w ażna i ciekaw a. Daje bardzo dobre p o jęcie o tym , czym je st o b e c ­ nie teoria literatury, pokazuje zw ła szcza to, jak rozszerzają się i zm ien iająjej kom petencje.

Przedstaw ia w yrazistą w iz ję nie dostrzeganego dotąd nurtu piśm ien n ictw a, nurtu, którem u nie przypisyw ano sa m o d zieln o ści, uw ażając go jed y n ie za pogran icze filo z o fii i literatury - spełnia w ię c w ażn y w y m ó g staw iany m onografiom . W reszcie - zaciek aw ia interpreta­

cjam i, które na tle d o tych czasow ych badań nad esejem i gatunkam i pokrew nym i w y g lą d a ­ ją św ie ż o i w n o szą bardzo w ie le ożyw ien ia.

Na okładce książki Zaw adzki przedstaw iany jest jak o „historyk i teoretyk literackiej n o w o c z e sn o śc i” . To bardzo znaczące określenie. D o niedaw na przedm iot badań upraw ia­

nych przez Z aw ad zk iego nie istniał, a w każdym razie - ja w ił się m g liście. Jak d o szło do je g o scalenia i n o w eg o zdefin iow an ia? P ow od ów było w iele, m .in. kłopoty z periodyzacją literatury X X w ieku (przecenianie czyn n ik ów p o lity czn o -sp o łeczn y ch ), w p ły w za ch o d ­ nioeuropejskich koncepcji historycznoliterackich, spór o postm odernizm . N ajbardziej do pow stania i ro zp ow szech n ien ia się kategorii n o w o czesn o ści, jak ą p osłu gu je się Z aw adzki, przyczyn iły się znakom ite prace Ryszarda N ycza. Z w łaszcza książka J ę z y k m o d e r n iz m u , która ugruntow ała tę kategorię i pokazała fundam entalne zn a czen ie problem atyki lin g w i­

stycznej dla jej pojm ow ania. D ziś historycznoliteracki projekt n o w o c z e sn o śc i u zupełniony projektem „kulturowej teorii literatury” w ydaje się sz c z e g ó ln ie p łod n ym i w ie le ob iecu ją­

cym przedm iotem badań. Zaw adzki zdaje sobie z tego spraw ę i bardzo w yraźnie podkre­

śla, że je g o rozw ażania m ieszczą się w perspektyw ie otwartej przez N ycza. Już w drugim zdaniu p rzyw ołuje je g o n azw isk o, n ieco zaś dalej w yp ow iad a form ułę, która stanow i naj­

w a żn iejsze za ło żen ie „kulturowej teorii literatury”: „punkt w y jścia pozn aw czej ak tyw n o­

ści czło w ie k a przesunął się z czy steg o d ośw iad czen ia ku d o św ia d czen iu zd eponow anem u w języ k u , uw arunkow anem u h istorycznie, sp ołeczn ie, kulturow o” (s. 69). O w o „przesu­

n ię c ie ” i je g o k o n sek w en cje to głó w n e zagadnienie podjęte przez Z aw ad zk iego.

Inną w ażn ą inspirację stanow i dla Z aw adzkiego książka M ichała G ło w iń sk ieg o E k s ­ p r e s ja i e m p a tia . Przede w szystk im z p ow od ów m etod ologiczn ych - chodzi o tzw. analizę dyskursu, ale nie tylko. Tematem G łow iń sk iego stał się m łod op olsk i dyskurs k rytyczn oli­

teracki, Z aw adzkiego - m odernistyczny dyskurs filozoficzny. G łow iński pow iada, że w okre­

sie M łodej Polski „kategorie g en o lo g iczn e przekształcają się w kategorie estety czn e” 1, Zaw adzki p oszerza tę obserw ację i form ułuje k oncepcję „ e se isty c z n o ś c i” rozum ianej jako

„pew ien ponadgatunkow y sposób konstruowania w y p o w ied zi filo z o fic z n e j” (s. 6). Pierw ­ szy z badaczy pokazuje, na przykładzie B rzozow sk iego, co to znaczy, ż e tekst jest „m im e- tyczn y w ob ec tych ze sp o łó w idei, które są w nim przedstaw iane”2, drugi w e se isty c e B o le ­ sław a M iciń sk iego szuka „od p ow ied n iości, w sp ó łm iem o ści p o m ięd zy tym , »co « [tekst]

1 M. G ł o w i ń s k i , Ekspresja i empatia. Studia o m łodopolskiej krytyce literackiej. Kraków 1997, s. 120.

2 Ibidem , s. 304-305.

(3)

m ów i, je g o , rozum ianym najszerzej, intelektualnym przekazem , a tym , »jak« m ów i, czyli zastosow an ym i w nim konstrukcyjnym i chw ytam i i zab iegam i” (s. 2 6 9 )3. Obaj uw ażają za k lu czo w y problem m odalności tekstu, gd yż w łaśn ie u w zględ n ian ie kontekstualnej zm ien ­ n ości i n ieo k reślo n o ści znaczenia odróżnia analizę dyskursu od historii idei lub od m y śle ­ nia na tem at zw iązk u filo zo fii i literatury w kategorii „w p ływ u ”.

N o w o c z e sn o ś ć - jak przyjm uje Zawadzki - to ukształtow any ok oło 1910 roku zesp ól zjaw isk w kulturze i literaturze, obejm ujący sw ym zasięgiem p ierw szą p o ło w ę X X w ieku.

G łów na teza rozpraw y g ło si, że tak pojęta n o w o czesn o ść w ytw orzyła spójny typ dyskursu filo z o fic z n e g o , który św iad om ie przeciw staw ia się scjen tystyczn em u m od elow i upraw ia­

nia filo z o fii i nie m ieści się w klasyfikacjach opartych na rygorystycznym rozdziale filo z o ­ fii od literatury. Teza ta ciek aw ie odzw ierciedla się w tytule. Jest on długi i n iew ygod n y w u ży ciu , ale za to zaw iera w ie le inform acji i sugestii: „eseistyk a filo z o fic z n a ” to nazwa typu dyskursu, który stał się przedm iotem analiz; sło w o „p iśm ien n ictw o” nie tylko podpo­

wiada, że autor p osłu giw ać się b ęd zie g en o lo g iczn ą kategorią eseju (jako gatunku pogra­

n iczn eg o ), ale zdaje się o b iecy w a ć, że podejm ie w łasn ą próbę zd efin iow an ia literackości lub w y zn a czen ia granicy m ięd zy literaturą a piśm iennictw em ; określen ie „p olsk ie” (p iś­

m ien n ictw o) m oże m ylić, gd y ż autor często sięga do literatur ob cych (zw ła szcza francus­

kiej i angielskiej - co stanow i dużą zaletę pracy); w yrażenia zaś „ n o w o czesn a ” (eseistyk a) oraz (p iśm ien n ictw o ) „pierw szej p o ło w y X X ” w ieku dublują się (ogran iczen ie cza so w e zaw iera się ju ż w kategorii „ n o w o czesn o ści”) - chyba że pow iem y, iż n o w o czesn a e se isty ­ ka ma się dobrze po zn ik n ięciu samej n o w o czesn o ści, co jest m o ż liw e , ale n iew iele da się w tej spraw ie p o w ie d z ie ć , gd yż autor książki problem ten św iad om ie pom ija, uw ażając, że w ym agałb y on „osobnej rozpraw y” (s. 7).

R ozw ażania sw e Z aw adzki opiera na kilku dystynkcjach. Po p ierw sze, w yróżnia nieli- teraturoznawcze i literaturoznawcze podejście do tekstu filozoficzn ego. N ieliteraturoznawcze albo uznaje tekst filo z o fic z n y za źródło literackich w ątków i tem atów , albo traktuje w y p o ­ w ied ź literacką jako w y p o w ied ź kryp to filo zo ficzn ą . W obu w ypadkach tekst filo zo ficzn y sytuuje się poza granicam i kompetencji literaturoznawcy. Podejście literaturoznawcze opiera się na pojęciu tekstu w ypracow anym przez strukturalizm i zradykalizow anym przez de- konstrukcjonizm i neopragm atyzm . Oba podejścia dzieli odm ienna ocena w ażn ości dw óch p od staw ow ych aspektów w yp ow ied zi: p ierw sze w yżej ceni „treść”, drugie „form ę” .

Po w tóre - Zaw adzki w ramach podejścia literaturoznaw czego w yróżn ia opcje nazy­

wane przez sieb ie „poetyką tekstu filo zo ficzn eg o ” oraz „retoryką dyskursu filo zo fii”. Pierw­

szą reprezentują prace Berela Langa, drugą - Paula de Mana. Pierw sza „bada i opisuje konkretne teksty przy p o m o cy takich kategorii, jak styl, narracja, gatunek, czyteln ik poten­

cjalny”, druga „interesuje się tropologiczną strukturą sam ego dyskursu filo z o fic z n e g o jako pew nej praktyki zn aczącej” (s. 23). Z aw adzkiem u bliżej do Paula de Mana, gd yż ju ż w e w stęp ie zapew nia, że „zw rot ku literaturze, ku literackim środkom ekspresji jest im m anent- nym gestem filo z o fii” (s. 7), a „im m anencja” ta ma - jak się dalej okazuje - w łaśn ie cha­

rakter tropologiczny. Lang natom iast zostaje skrytykow any za n iew y d o ln o ść interpretacyj­

ną sw ej k oncepcji. W yjaśnienia Z aw adzkiego d otyczące całej tej kw estii nie do końca je d ­ nak przekonują. W ydaje się, że p od staw ow ą różnicę w literaturoznaw czym podejściu do tekstu filo z o fic z n e g o trzeba op isy w a ć n ieco inaczej: albo stosow an ie narzędzi poetyki do tekstów nieliterackich pojm ujem y jako zabieg m etod ologiczny, czy li nie zacieram y różni­

cy statusu tek stów literackiego i nieliterackiego, albo przyjm ujem y m ocn ą tezę on tologicz- ną o braku istotow ej różnicy m ięd zy tymi tekstam i i p ow iadam y - np. za de M anem - że filo zo fia skazana została na literackość, gdyż jest źród łow o figuratyw na. Z aw adzki om a­

3 Podobnie analiza K łopotu z istnieniem Elzenberga zmierza do w niosku, że „Antynom ie egzystencjalne oraz intelektualne znajdują [...] swój odpowiednik w antynomiach sam ego tekstu”

(s. 143).

(4)

w ianą o p o zy cję konstruuje odm iennie. O p iera ją na różnicy dw óch ujęć problem u literac- kości: ujęcia strukturalnego, autoreferencjalnego (koncepcja Langa - co sam podkreśla - w ynika z idei rozszerzenia pojęcia literackości na teksty filo z o fic z n e ) oraz dekonstrukcjo- n isty czn eg o , o d w o łu ją ceg o się do idei „bezprawnej fen om en alizacji referencji”4 (zb liżen ie filo zo fii do literatury okazuje się tu efektem tropologicznej natury języ k a ja k o takiego).

Trzecie k lu czo w e rozróżnienie d otyczy sposobu przekraczania granicy m ięd zy filo z o ­ fią a literaturą. O tóż Z aw adzki w yodrębnia dw a sposoby: gatunkow y i m odalny. W zw ią z ­ ku z tym rozróżnieniem je g o rozprawa dzieli się na trzy części: w stępną, teoretyczno-histo- ryczną, p o św ię c o n ą gatunkom now oczesn ej w y p o w ied zi filo zo ficzn ej (d ialog, portret, fi­

lo zo ficzn y dziennik intym ny, esej), oraz d otyczącą problem u m od aln ości (interpretacje dyskursów Stanisław a B rzo zo w sk ieg o , B ronisław a M a lin o w sk ieg o , B o lesła w a M icińskie- go). Sposób gatunkow y daje się u ch w ycić jako przek ształcen ie ja k ie g o ś w zorca gen olo- g iczn eg o p rzejętego z tradycji. Sposób m odalny n ie zostaje bliżej scharakteryzow any, po­

dobnie jak sam a kategoria m odalności. P rzekroczenie m odalne d efiniuje się negatyw nie;

sygnałem , że w o g ó le zach od zi, jest n iem o żliw o ść „zaliczen ia [danego tekstu filo z o fic z n e ­ go] do żad n ego gatunku”, jak też - i to stanowi p rzyczyn ę ow ej n ie m o ż liw o śc i - „odpo­

w iednia [tego tekstu] organizacja” (s. 32). W yjaśnienia takie nie m ogą zad ow alać, a zaw ar­

te w ostatniej c z ę śc i książki szk ice interpretacyjne n iew iele d opow iadają, gd y ż kategoria m odalności nie odgryw a w nich w iększej roli. W szkicu o B rzo zo w sk im autor najpierw pokazuje, w jaki sp osób dokonuje się destrukcja gatunków (portretu, au tobiografii, eseju), po czym odnajduje p rzyczyn ę tej praktyki w od ejściu B rzo zo w sk ieg o od kategorii prawdy i zastąpieniu jej kategorią interpretacji. C o ciek aw e, z k om p ozycji rozw ażań Z aw ad zk iego w ynika, że B rzozow sk i inaczej n iż do pozostałych gatunków o d n o sił się do d ialogu (d ialo­

gi o m ó w io n e zostają w drugiej, „g en o lo g iczn ej” c z ę śc i pracy). N ie d ow iad u jem y się je d ­ nak, skąd w yn ik a ta różnica. Z kolei w rozdziale o M alin ow sk im op isu je Z aw adzki role, jakie przybiera podm iot m ó w ią cy D zien n ika [ ...] , oraz w p rzekonyw ający sp osób dow odzi J e d n o ś c i d zieła etn o g ra ficzn eg o ” M alin ow sk iego. W reszcie, p isząc o M iciń sk im , zesta­

w ia P o d ró że d o p ie k ie ł z założeniam i języ k o w y m i szk o ły lw o w sk o -w a rsza w sk iej, by źró­

dło różnic o d n aleźć „na p ła szczy źn ie najgłębszej, o n to lo g iczn ej”, m ia n o w icie w od m ien ­ nych poglądach na temat „natury rzeczy w isto ści, a także sp o so b ó w jej poznania” (s. 268).

N ajogólniej m ów iąc, Zaw adzki szuka zw y k le h o m o lo g ii m ięd zy regułam i budow y w y p o w ied zi a konstrukcją podm iotu lub w yrażanym i poglądam i filo z o fic z n y m i. C zym okazuje się w ted y m odalność? T yleż nazw ą nieuch w ytn ych za p o m o cą narzędzi g en o lo g ii praktyk „ujęzyk ow ian ia” filo z o fii, ile sposobem określenia tekstualnego istnienia w sz e l­

kich filo zo ficzn y ch idei i koncepcji. Ten tekstualny sp osób istnienia je s t z a w sze płynny, za w sze - gdy zw ró cim y nań u w agę - ujawnia n ied ook reślen ie p ojęć, nazw i term inów.

Staje się to je s z c z e w yrazistsze, gdy sam e idee filo z o fic z n e - których dysk u rsyw n y byt opisujem y - stan ow ią p och w ałę tego, co niezam knięte, n ieza k o ń czo n e, procesualne. A tak się dzieje w ła śn ie w filo zo fii bohaterów książki Z aw ad zk iego (u B r z o zo w sk ieg o , E lzen- berga, M iciń sk ieg o , M a lin o w sk ieg o , Ż u ław sk iego, S o b esk ieg o ). Jednak Z aw adzki nie za każdym razem jasn o rozróżnia oba rodzaje n ieok reślon ości. Z punktu w id zen ia teo retycz­

nego w ystarczyłob y poprzestać na pierw szym rodzaju, am bicje h istoryczn oliterack ie i w y ­ m ogi m onografii każą akcentow ać drugi. Tak oto rodzi się pokusa u czyn ien ia z badanego tekstu hipostazy św ia d o m o ści m etod ologicznej.

N o w o c ze sn a ese isty k a fd o z o fic z n a [ ...] staw ia w ie le god n ych uw agi tw ierdzeń i pro­

blem ów . O graniczam się do trzech z nich: najpierw zajm ę się kryterium doboru tekstów, potem spraw ą eseju, na koniec - konstrukcją kategorii n o w o c z e sn o śc i. W pierw szej k w e­

stii Zaw adzki w yjaśnia, że w ybierał „teksty e seisty czn e (w szerokim rozum ieniu) pisane

4 O kreślenie A. W a r m i ń s k i e g o ze wstępu do książki P. d e M a n a Ideologia estetycz­

na (Przeł. A. P r z y b y s ł a w s k i . Gdańsk 2000, s. 22).

(5)

przez filo z o fó w profesjonalnych”. Od razu przy tym zastrzega, iż kryterium takie w yd a­

w ać się m oże „arbitralne i sztu czn e” (s. 7), lecz ma tę zaletę, że pozw ala uniknąć niejas­

ności. A le je st raczej tak, iż usuw ając jedne niejasności, rodzi inne. Przede w szystk im zauw ażm y, że sam Zaw adzki przynajmniej raz nie trzym a się sw e g o kryterium - i jest to m om ent decydujący. M yślę o c z y w iśc ie o B rzozow skim . B ez analizy je g o d zieła koncepcja całości m ocn o by się zachw iała. N iek on sek w en cję tę uw ażam za nieuniknioną, dokonany w ybór autorów i tekstów uw ażam za trafny, w cale w ięc w zw iązk u z tą n iek on sek w en cją nie zam ierzam upom inać się o kolejne nazw iska. C hodzi mi natom iast o to, że w ybór ta­

kiego, a nie innego kryterium zawiera pew ne niedostrzegane lub nie dość w yraźnie u w zględ ­ niane k on sek w en cje teoretyczne, które kazałyby inaczej profilow ać cały w yw ód . Wydaje się m ia n o w icie, że je ś li w ybieram y do analizy teksty autorów, którzy obok eseistyk i filo z o ­ ficznej pisali „regularne” rozprawy, to w jakiejś m ierze odbieram y praw om ocność w ła sn e­

mu w n io sk o w i o pow staniu „dyskursu eseistyczn ego”, w którym ujaw niać m iałyby się prze­

kształcenia ca łeg o dyskursu filozofii. Pow staje napięcie m ięd zy próbą dania m onografii i scalenia tego, co u ch od ziło za pogranicze, a d ążn ością do upraw iania retoryki dyskursu filo z o fii. R etorykę tę b ow iem lepiej byłoby uprawiać odw ołując się do d zieł należących do kanonu filo z o fii n iż szukać jej działania w tekstach pogranicznych, g d y ż czy n ić to drugie zn aczy osłab iać praw om ocność w niosków , do których sform ułow ania się dąży - z w ła sz ­ cza tego n ajw ażn iejszego, m ów iącego o tym , że „ filo zo fia jest skazana na b ycie literaturą”

(s. 71). Bo „skazanie” nie zakłóca historycznoliterackiej relacji cen tru m -p ogran icze, lecz przeciw nie: je s t tak, jakby ją konstytuow ało i scalało, p on iew aż w ła śn ie na pograniczu się ujaw nia. M ów iąc inaczej - nie ma żadnej sp rzeczności logiczn ej m ięd zy przekonaniem , iż filo z o f m oże upraw iać eseistyk ę, a upieraniem się, że tradycyjne p oglądy na tem at język a filo z o fii i zasad pisania tekstu filo zo ficzn eg o zachow ują w ażn ość. C o w ięcej, w o ln o było tak tw ierdzić nie tylko 80 i 50 lat tem u, ale w oln o i dzisiaj - przykładem L eszek K ołak ow ­ ski (a d ow od em - nie jed yn ym - je g o uw agi w G łów n ych nurtach m arksizm u dotyczące A dorna). W olno naw et, jak się zdaje, zajm ow ać się pisaniem „regularnych” rozpraw filo ­ zo ficzn y ch i „na boku” uprawiać eseisty k ę - z pełną św iad om ością, że eseje d o w o d zą n ie­

m o ż liw o śc i napisania „regularnej” rozprawy. Sytuacja ta zasłu gu je na u w agę bynajmniej nie z p ow od u sw ej sch izofren iczn ości, lecz z pow odu w ybranego przez Z aw adzkiego kry­

terium doboru tekstów. Kryterium m ów i o „p rofesjonalności”, czy li w łą cza problem y in­

stytucji, uniw ersytetu i nauczania, i w gruncie rzeczy kontekstualizuje (i socjalizu je) kate­

gorię dyskursu! Zaw adzki zdaje się tego nie dostrzegać. W k on sek w en cji nie dość uw ażnie przygląda się instytucjonalnym w yznacznikom kategorii „ e se isty c z n o śc i” i zbyt słabo w ią ­ że dyskurs „ eseisty sty czn y ” (bo p rzecież nie „ eseisty czn y ”, gatu n k ow y) sw ych bohaterów z ich dyskursem s tr ic te filo zo ficzn y m (w yjątkiem rozdział o M alin ow sk im ).

K w estia druga - sprawa eseju. Zaw adzki skrupulatnie odróżnia estetyczn ą i m odalną kategorię ese isty c z n o śc i od gatunkow ej kategorii eseju. Zajm ująco pokazuje - na przykła­

dzie tek stów Jerzego Ż uław skiego i M ichała S o b esk ieg o , a także analizując zm ien n e po­

glądy B rzo zo w sk ieg o - jak gatunek w yłania się z dyskursu. O c z y w iś c ie , w ujęciu teore­

tycznym m am y do czyn ien ia z relacją odwrotną: esej stanow i jed en z kilku przejaw ów e se isty c z n o śc i, która ujawnia się także w innych gatunkach. Takie p o d ejście oddala Za­

w a d zk ieg o od polskiej tradycji m yślenia o eseju, choćby od studiów W ojciecha G łow ali, Andrzeja Stanisław a K ow alczyka - którego książka K ryzys św ia d o m o śc i eu ropejskiej w ese­

is ty c e p o ls k ie j [ ...] w o g ó le się nie pojaw ia - czy naw et M ichała Paw ła M arkow skiego.

Zbliża m oże tylko do N ycza, czego dow odzi np. w sp óln e dla nich obu zw rócenie się w stronę L u k acsow sk iego p ojęcia parergonu5. W edle Lukacsa, jak podkreśla Z aw adzki, esej stano­

5 R. N y c z {Język modernizmu. P rolegom ena historycznoliterackie. W rocław 1997, s. 146) odw ołuje się do tego pojęcia podczas analizy esejów B rzozow skiego.

(6)

w i „now y typ d ośw iad czen ia ję z y k o w e g o ”, odpow iadający „now em u typow i d o św ia d cze­

nia eg zy sten cja ln eg o ” (s. 152). O w ego egzysten cjaln ego wątku Z aw adzki jednak nie p o­

dejm uje, kładzie nacisk natom iast na to, że w perspektyw ie filo zo ficzn ej esej jaw i się jako gatunek w ła śc iw y dla filo zo fii p oh eglow sk iej, która utraciła raz na z a w sze pojęcie całości i która d op u szcza tylko „lokalne krystalizacje i m om entalne w g lą d y ” (s. 152). C o w ażne, w p erspektyw ie e seisty czn o ści esej przestaje być gatunkiem konserw atyw nym i służącym w yrażaniu konserw atyw nych p ogląd ów na kulturę i sp o łeczeń stw o , lecz - na odw rót - okazuje się m iejscem w yrażania idei n ajn ow ocześn iejszych i n ajżyw szych .

Sprawa trzecia - problem n o w o czesn o ści, który m ożna też o p isy w a ć jak o stosunek aspektu historycznoliterackiego pracy Z aw adzkiego do jej aspektu teoretyczn ego. W sp ół­

czesn e ujęcia problem u literackości filo z o fii nie są, jak w iad om o, neutralne, lecz sam e przynależą do p ew n eg o filo z o fic z n e g o nurtu - do nurtu a n tym etafizyczn ego. F ilozofia sta­

je się literaturą w tedy, gdy ulega erozji jej m etafizyczn y fundam ent - i na odw rót (bo nie w iem y, co tu jest skutkiem , a co przyczyną): gdy upraw iam y filo z o fię na sposób literacki, podkopujem y jej m etafizyczn e zap lecze. Tak tw ierdzą de M an, Derrida, R o r t y - i w łaśnie do nich naw iązuje Z aw adzki w c zęści teoretycznej sw ej rozprawy. K łopot w tym , że m o­

dernistyczne zb liżen ie filo zo fii do literatury w ynika z przesłanki przeciw n ej, sp o w o d o w a ­ ne jest m ia n o w icie silnym odrodzeniem się po przełom ie a n typ ozytyw istyczn ym proble­

matyki m etafizyczn ej. D w ie te o k o liczn o ści niełatw o p o g o d zić, a Z aw adzki n iek ied y tak m ocno kładzie nacisk na to, że skazanie filo zo fii na b ycie literaturą ma w ym iar język ow y, a ta ję z y k o w o ść sem iotyczn y, iż przestaje być jasne, co do p o g lą d ó w w ła ściw y ch n o w o ­ czesn o ści dodali filo z o fo w ie p o n o w o czesn o ści. Przyznaję w ięc, że dopraw dy nie jestem p ew ien , czy np. z K ło p o tu z istnieniem Elzenberga m ożna w y d o b y ć tezę, iż „nie istnieje d o św ia d czen ie p rzed język ow e” (s. 69) - a jest to pierw sza zasada „n ow oczesn ej ese isty ­ k i”. B yłbym w tej kw estii ostrożny. W jakim ś m om en cie E lzenberg pow iada: „D ziś w iem , że każda w y p o w ied ź unaocznia tylko pew ien aspekt mej m yśli, m ieniącej się, w ycien io w a - nej, wijącej się jak strumień poprzez sprzeczności, i która tylko poprzez sprzeczności, w cią­

głych przybliżeniach, przem ianach i ciągłym ruchu zdoła ujaw nić treść sw o ją istotną, nie dającą się zam knąć w form uły”6. Zaw adzki kom entując ten fragm ent kładzie nacisk na

„d yn am iczn ość, ru ch liw ość, p ersp ek tyw iczn ość” m yśli (s. 139) - ale to za mało! R zecz przecież w tym , że ow a „treść istotna”, którą poznajem y tylko za p o m o cą kolejnych sło w ­ nych „przybliżeń”, ostateczn ie sytuuje się za w sze przed słow em ! „ P ły n n o ść” n o w o czesn e­

go dyskursu e seisty czn eg o w ch od zi w konflikt z założeniem o nieistn ien iu d ośw iadczenia przed język ow ego, albow iem przyczyną „p łyn n ości” okazuje się n ieusuw alne doznanie nie- w yrażalności „treści istotnej” .

O d n oszę zresztą w rażenie, że Zawadzki sam się waha. W an alizie P o rtretu K an ta naj­

pierw pow iada, iż ze św ia d o m o ści, że filo zo fia jest d ziałaln ością ję z y k o w ą , w ynika rady­

kalne przekonanie, iż rzeczyw istość to „podm iotow y konstrukt” ję z y k o w y (s. 114), by w za­

kończeniu ostrożnie orzec, że chodzi tylko o to, iż w tek ście przedstaw iony zostaje „także sam proces [język ow ej] reprezentacji” (s. 118). L ecz jak przedstaw iony? I ja k ieg o rodzaju zastrzeżenie w n osi słó w k o „także”? W innym m iejscu czytam y, że p rześw iad czen ie o ska­

zaniu filo zo fii na b y cie literaturąjest w n o w o czesn o ści „głęboko zak orzen ion e, choć o p i­

syw ane [było] niek ied y za pom ocą od zied ziczon ych m etafor” (s. 71). Trzeba w ię c sięgnąć głęb iej, do tego, co im plikow ane. A le przecież choć każdy tekst im plikuje jakiś meta- dyskurs na tem at reguł procesu reprezentacji, to nie każdy zachęca do p odjęcia debaty o tych regułach. Spraw ność interpretacyjna Z aw adzkiego zaciera tę p o d sta w o w ą różnicę.

W rezultacie gin ie n ieco w ym iar historyczny n o w o czesn o ści. O pis p rocesu tw orzenia się św iad om ości języ k o w o -sem io ty czn ej jaw i się n iew yraziście, je g o fazy nie dają się łatwo w y d zielić i zlo k a lizo w a ć na osi czasu (nie w iadom o zw ła szcza , jak m ają się do tradycyjnej

6 H. E l z e n b e r g , K łopot z istnieniem. A foryzm y w p o rządku czasu. Kraków 1994, s. 289.

(7)

periodyzacji literatury m in ion ego w ieku). Trafność niektórych w n io sk ó w interpretacyjnych staje pod znakiem zapytania.

Ż eby n ie być g o ło sło w n y m , podam przykłady. P ierw szy to rozw ażania na tem at N ie ­ tzsch eg o (s. 4 1 - 4 4 ) . N ie są one prezentacją w ybranych w ątków filo z o fii autora Tako rze c ze Z a ra tu stra , lecz skróconym w ykładem pew nej w sp ółczesn ej jej interpretacji zw anej neo- nietzsch ean izm em . Skutkuje to zm inim alizow aniem znaczenia sp ecy ficzn ie m odernistycz­

nych, „ w ie lk ic h ” narracji filo zo fa (o nadczłow ieku, o w ieczn y m p ow rocie, o w oli m ocy) oraz daje m yln e w yob rażen ie na temat jej m odernistycznej recepcji. C zyli co innego w ażne jest u N ie tz s c h e g o z punktu w id zen ia analizy historycznej, a co innego z punktu w idzenia teoretyczn ego. T ę różn icę m ożna by pokazać np. zestaw iając to, co na tem at N ietzsch eg o pisze E lzenberg w K ło p o c ie z istnieniem , z tym, co p isze Zaw adzki, uznający przecież K ło ­ p o t [ ...] za d osk on ały przykład „eseistyki n o w o czesn ej”.

W łaśn ie K ło p o tu z istn ien iem d otyczy moja druga uw aga interpretacyjna. Zapytajmy, czy Z aw adzki dobrze identyfikuje w alory tego tekstu. W ydaw ałoby się, że dziennik rozpię­

ty m ięd zy latami 1907 i 1963 to w ym arzona okazja do opisania historycznej dynam iki n o w o czesn o ści, ujawnienia kierunków zmian. Jednak Zawadzki w ym iar diachroniczny prze­

rzuca - j a k rasow y strukturalista! - „w synchronię” i opisuje jak o układ w ariantów i anty­

nom ii. Ponadto pom ija k w estię m odalności. A warto się jej przyjrzeć, gd y ż w e w stęp ie do swej książki E lzenberg w yp ow iad a ciek aw ą uw agę. N ie tłum aczy, że filo zo fia została „ska­

zana” na literaturę i dlatego napisał K ło p o t z istnieniem lub że chciałby, aby w ych od ząc z takiego założen ia tom je g o czytano. P rzeciw nie, m ów i, iż p ostan ow ił „ujaw nić pew ne sw e treści - m y ślo w e i ludzkie - które w pracach podpadających pod ostrzejsze rygory niż aforyzm nie d och od ziły do g ło su ”7. Jakże to znaczące w yznanie! W ażne je s t nie tylko to, że E lzenberg zdaje się odróżniać w ła śc iw ą filo z o fię od tej uprawianej „na boku”, w d zien n i­

ku, ale i to, że aforyzm w ydaje mu się mniej „ostry” od „regularnej” rozpraw y filo z o fic z ­ nej! To dopraw dy sym p tom atyczn y dow ód n iew rażliw ości na k w estie literackie (E lzen ­ berg składa tych d o w o d ó w zresztą w ięcej - jednym z nich jest je g o słabe rozeznanie w e w sp ó łczesn ej mu literaturze, zw ła szcza brak zainteresow ania jak ąk olw iek awangardą).

A przecież w tym sam ym m iejscu czytam y jeszcze, że n ajw łaściw szą „ramę”8 dla je g o dzien­

nika stan ow iłb y system - którego jednak E lzenberg nie zd ołał zbudow ać...

Trzeci przykład - analiza P ortretu K an ta M icińskiego. K łopoty starego Kanta ze w zro­

kiem interpretuje Z aw adzki jako m etaforę ilustrującą proces, za którego p o m o cą tekst pod­

w aża w ła sn e „ zd oln ości do stw orzenia iluzji rzeczy w isto ści, do przedstaw ienia p ełn ego i z n iek szta łco n eg o , do osta teczn eg o u chw ycenia sw eg o sig n ifié ” (s. 115). D o sform u łow a­

nia tak iego w n iosk u nie znajdziem y jednak zachęt w sam ym tek ście, bo trudno byłoby u trzym yw ać, że se m io lo g iczn a problem atyka reprezentacji n ależy do k w estii p od ejm ow a­

nych p rzez M iciń sk ieg o - choć nie sposób też zap rzeczyć, że Z aw adzki u żyw a P o rtretu K a n ta do opisu ow ej problem atyki nader zręcznie. K onsekw entne trzym anie się takiego sposobu czytan ia zn ieczu la Z aw adzkiego na zagadnienia egzysten cjaln e siln ie ujaw niające się w tek ście. A p rzecież w y d o b y cie tragicznego kontrastu m ięd zy apriorycznym i zasada­

mi poznania i transcendentalnym statusem podm iotu a sła b o ścią i n ędzą ciała jest bardzo w ażn ym celem M iciń sk ieg o .

C zw arty przykład, z e szkicu o B rzozow skim . W pew nym m om en cie przyw ołany z o ­ staje fragm ent z późnej rozpraw y C h arles L am b, który w yraża - jak utrzym uje Zaw adzki - se m io ty czn ą św ia d o m o ść ję z y k o w ą (zob. s. 1 9 6 -1 9 7 ; fragm ent je st dość długi, rezygnuję z je g o przytaczania). A le gd y zajrzym y do tekstu B rzo zo w sk ieg o , okaże się, że pojęcie języ k a n ie odgryw a w nim głów nej roli, a n ajw ażniejszym i filo zo fem a m i są „u m ysł” oraz

„ ż y c ie ” . W szelk ie znaki i w y p o w ied zi - przekonuje B rzozow sk i - o d n o szą się do um ysłu,

7 Ibidem , s. 12-13.

8 Ibidem , s. 13.

(8)

są je g o w yrazem i w nim znajdują sw e uzasadnienie, g d y ż um ysł, jak ż y c ie , je s t „autocen- tryczny” . O w o sło w o „autocentryzm ” odgryw a w tekście k lu czow ą rolę! Zawadzki w sw ych uw agach pom ija je , po czym dochodzi do w niosku, że „podm iot traci charakter bytu sp ój­

nego oraz trw ałego” (s. 196)9.

Przykłady, które podałem , św iad czą - jak mi się zdaje - o tym , że Z aw adzki u lega niek ied y p ok u sie i czyn i z badanego tekstu hipostazę św iad om ości m etod ologiczn ej. Mar­

ginalizuje „od zied ziczo n e m etafory” (lub raczej to, co za nie uznaje) i koncentruje się na m etaforach, które odkryw a za p om ocą analizy tropologicznej. Zaciera historyczną zm ien ­ ność samej n o w o czesn o ści oraz pom ija k łopotliw y fakt, iż w ramach n o w o czesn o ści istnieją w ażne nurty, które stanow ią opozycję w obec tego scalonego w książce - tacy filozofujący pisarze jak W itkacy i Przyboś w ierzyli przecież w ideały scjentystyczne (a nietrudno byłoby znaleźć kogoś, kto upierałby się, że m am y do czynienia z opozycją nie w o b e c nurtu n o w o ­ czesnej eseistyki filozoficzn ej, lecz raczej - w je g o ramach). W szystk o to nie znaczy, iż koncepcja „eseistyk i filo z o fic z n e j” traci sw ą w ażn ość, choć zap ew n e n ieco się zm ienia.

Jeśli jednak warto k on cep cję tę zach ow ać - a warto! - to tym bardziej w arto u ściślać ją i ulepszać. To, co p o w ied zia łem , chciałbym uw ażać przede w szy stk im za kontynuację tru­

du podjętego przez A ndrzeja Z aw adzkiego w je g o interesującej książce, a nie za książki tej krytykę.

A n d rze j Skrendo

R y s z a r d N y c z , LITERA TU RA JAKO TROP R Z E C ZY W IST O ŚC I. PO E T Y K A EPIFANII W N O W O C Z ESN E J LITERATURZE POLSKIEJ. (R edaktor naukow y M a łg o ­ rzata Sugiera). Kraków (2 0 0 1 ). (T ow arzystw o A utorów i W ydaw ców Prac N au k ow ych

„U n iversitas”), ss. 2 7 8 , 2 nlb. „H oryzonty N o w o c z e sn o ś c i”. K om itet redakcyjny: M ichał P aw eł M arkow ski, Ryszard N y c z (przew od n iczący), M ałgorzata Sugiera. [T.] 21.

N o w a książka R yszarda N y cza koncentruje się w o k ó ł kilku n iezw y k le w ażn ych dla w sp ó łczesn eg o literaturoznaw stw a k w estii, takich jak relacja literatura-rzeczyw istość, n o­

w o czesn e k on cep cje tekstu i podm iotu, epifania i polska literatura m odernistyczna. Praca ta jest szczeg ó ln y m rozw inięciem problem atyki podejm owanej przedtem w S ylw ach w sp ó ł­

czesn ych - k siążce, za której spraw ą dokonała się przed laty znacząca zm iana paradyg­

matu w p olskim literaturoznaw stw ie - a także w Tekstow ym ś w ie c ie i w Języku m o d e r n i­

zm u. Jeśli m ó w ię „ sz czeg ó ln y m ”, to dlatego, że om aw iany tom je s t k on sek w en cją tych poprzednich d zieł, je g o b ow iem przedm iotem stała się refleksja teoretyczna nad literaturą n ow oczesn ą, pojętą w szerokim znaczeniu form acji intelektualno-artystycznej (w y m ien ­ nym , proponow anym przez autora term inem służącym do jej określenia je s t „literatura m odernistyczna”), która została w e w stęp ie tak dookreślona: „W dalszym ciągu sądzę, że je s t to p o jęcie p o zn a w czo płodne i operacyjne analitycznie; ono b o w iem dopiero u m o ż li­

w ia u ch w y cen ie w ew nętrznej cią g ło ści k lu czow ych założeń, zachow ujących artystyczno- -św ia to p o g lą d o w ą aktualność ponad gm atw aniną estetyczn ych proklam acji, id e o lo g ic z ­

9 W tym m iejscu warto m oże dopow iedzieć, że do rozważań na temat M alinow skiego zastrze­

żenia wnosi G. K u b i c a (wstąp w: B. M a l i n o w s k i , D ziennik w ścisłym znaczeniu tego w yra ­ zu. W stęp, oprać. ... Kraków 2002, s. 3 4 -3 5 ). Chodzi jej głów nie o to, że św iadom ość konstrukcyj- ności pisarstwa antropologicznego, którą Zawadzki przypisuje M alinow skiem u, narodziła się w an­

tropologii w iele lat po jeg o śmierci. Dokonane przez Zawadzkiego przesunięcie punktu ciężk ości interpretacji na problematykę stylizacji i autokreacji ,ja ” tekstow ego Kubica uznaje - co niezm ier­

nie charakterystyczne - za „upraszczanie”. Tymczasem sam Zawadzki niew ątpliw ie traktuje to, co zrobił, jako wyraz wierności komplikacjom i czytanie „głębokie” - bo przecież jest to czytanie dys­

kursu!

Cytaty

Powiązane dokumenty

39/99, Informacja RG Zrzeszenia Sportowego Spółdzielczości Pracy „Start” dotycząca pokrycia kosztów organizacji zgrupowania narciarskiego inwalidów w Szczyrku w

Het substitutiebeleid maakt het mogelijk dat meer ouderen met een ernstige zorg­ behoefte zelfstandig kunnen blijven wonen. De plek waar de zorg wordt aangebo­ den verschuift

Dikes are still good locations for modern wind farms (groups of wind turbines), because of favourable wind conditions, the absence of cultivation and the presence of road

pochodzi następne, znajdujące się w Alwernii epitafium Francisz­ ka Szwarcenberga-Czernego, z płytą inskrypcyjną otoczoną po bokach pano- pliami wykonanymi z

Работы были прерваны после завершения земляных работ (окончание частично вы битого в скале рва и формирование конуса), сооружения шести отрезков

Gdy w miarę przygotowania inwes­ tycji do realizacji możliwe jest oznacze­ nie przyszłych domów, spółdzielnia mo­ że dokonać przydziału przyszłego domu (art.

niefor­ malnej i ąuasi-prywatnej akcji pomocy uczniom warszawskich szkół podstawo­ wych, całorocznej i systematycznej, po­ legającej na zbieraniu dobrowolnymi wpłat,

For soft clays and organic soils typically the opposite is observed, namely that the saturated unit weight is expected to decrease as the friction ratio increases as a