Andrzej Skrendo
"Nowoczesna eseistyka filozoficzna w
piśmiennictwie polskim pierwszej
połowy XX wieku", Andrzej
Zawadzki, red. nauk. Ryszard Nycz,
Kraków 2001 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 94/3, 236-242
2003
A n d r z e j Z a w a d z k i , N O W O C Z E SN A E SE IST Y K A FIL O Z O FIC Z N A W PI
ŚM IE N N IC T W IE PO LSKIM PIERWSZEJ PO ŁO W Y X X W IE K U . (Redaktor naukow y:
Ryszard N y cz). Kraków (2 0 0 1 ). (Tow arzystw o A utorów i W yd aw ców Prac N au k ow ych
„U niversitas”), ss. 316. „H oryzonty N o w o c z e sn o ś c i” . K om itet redakcyjny: M ichał P aw eł M arkow ski, Ryszard N y c z (p rzew od n iczący), M ałgorzata Sugiera. [T.] 18.
K siążka Andrzeja Z aw ad zk iego ukazała się w „H oryzontach N o w o c z e sn o ś c i”, presti
żow ej serii w yd aw n ictw a „U niversitas”. W cześniej w y sz ły w niej prace m .in. Haberm asa, W h ite’a i N orrisa, a rów n olegle z N o w o c z e s n ą e s e is ty k ą f ilo z o f ic z n ą [ ...] została op u b lik o
w ana (jako tom 2 0 ) w przekładzie Z aw adzkiego obszerna rozprawa Pierre’a Bourdieu R e g u ły sz tu k i. D la m łod ego badacza są to bez w ątpienia o k o liczn o ści nobilitujące, ale też i zob ow iązu jące. P ow iem zatem od razu, że w ed le mojej o cen y N o w o c z e s n a e s e is ty k a f i l o z o f ic z n a [ ...] to książka w ażna i ciekaw a. Daje bardzo dobre p o jęcie o tym , czym je st o b e c nie teoria literatury, pokazuje zw ła szcza to, jak rozszerzają się i zm ien iająjej kom petencje.
Przedstaw ia w yrazistą w iz ję nie dostrzeganego dotąd nurtu piśm ien n ictw a, nurtu, którem u nie przypisyw ano sa m o d zieln o ści, uw ażając go jed y n ie za pogran icze filo z o fii i literatury - spełnia w ię c w ażn y w y m ó g staw iany m onografiom . W reszcie - zaciek aw ia interpreta
cjam i, które na tle d o tych czasow ych badań nad esejem i gatunkam i pokrew nym i w y g lą d a ją św ie ż o i w n o szą bardzo w ie le ożyw ien ia.
Na okładce książki Zaw adzki przedstaw iany jest jak o „historyk i teoretyk literackiej n o w o c z e sn o śc i” . To bardzo znaczące określenie. D o niedaw na przedm iot badań upraw ia
nych przez Z aw ad zk iego nie istniał, a w każdym razie - ja w ił się m g liście. Jak d o szło do je g o scalenia i n o w eg o zdefin iow an ia? P ow od ów było w iele, m .in. kłopoty z periodyzacją literatury X X w ieku (przecenianie czyn n ik ów p o lity czn o -sp o łeczn y ch ), w p ły w za ch o d nioeuropejskich koncepcji historycznoliterackich, spór o postm odernizm . N ajbardziej do pow stania i ro zp ow szech n ien ia się kategorii n o w o czesn o ści, jak ą p osłu gu je się Z aw adzki, przyczyn iły się znakom ite prace Ryszarda N ycza. Z w łaszcza książka J ę z y k m o d e r n iz m u , która ugruntow ała tę kategorię i pokazała fundam entalne zn a czen ie problem atyki lin g w i
stycznej dla jej pojm ow ania. D ziś historycznoliteracki projekt n o w o c z e sn o śc i u zupełniony projektem „kulturowej teorii literatury” w ydaje się sz c z e g ó ln ie p łod n ym i w ie le ob iecu ją
cym przedm iotem badań. Zaw adzki zdaje sobie z tego spraw ę i bardzo w yraźnie podkre
śla, że je g o rozw ażania m ieszczą się w perspektyw ie otwartej przez N ycza. Już w drugim zdaniu p rzyw ołuje je g o n azw isk o, n ieco zaś dalej w yp ow iad a form ułę, która stanow i naj
w a żn iejsze za ło żen ie „kulturowej teorii literatury”: „punkt w y jścia pozn aw czej ak tyw n o
ści czło w ie k a przesunął się z czy steg o d ośw iad czen ia ku d o św ia d czen iu zd eponow anem u w języ k u , uw arunkow anem u h istorycznie, sp ołeczn ie, kulturow o” (s. 69). O w o „przesu
n ię c ie ” i je g o k o n sek w en cje to głó w n e zagadnienie podjęte przez Z aw ad zk iego.
Inną w ażn ą inspirację stanow i dla Z aw adzkiego książka M ichała G ło w iń sk ieg o E k s p r e s ja i e m p a tia . Przede w szystk im z p ow od ów m etod ologiczn ych - chodzi o tzw. analizę dyskursu, ale nie tylko. Tematem G łow iń sk iego stał się m łod op olsk i dyskurs k rytyczn oli
teracki, Z aw adzkiego - m odernistyczny dyskurs filozoficzny. G łow iński pow iada, że w okre
sie M łodej Polski „kategorie g en o lo g iczn e przekształcają się w kategorie estety czn e” 1, Zaw adzki p oszerza tę obserw ację i form ułuje k oncepcję „ e se isty c z n o ś c i” rozum ianej jako
„pew ien ponadgatunkow y sposób konstruowania w y p o w ied zi filo z o fic z n e j” (s. 6). Pierw szy z badaczy pokazuje, na przykładzie B rzozow sk iego, co to znaczy, ż e tekst jest „m im e- tyczn y w ob ec tych ze sp o łó w idei, które są w nim przedstaw iane”2, drugi w e se isty c e B o le sław a M iciń sk iego szuka „od p ow ied n iości, w sp ó łm iem o ści p o m ięd zy tym , »co « [tekst]
1 M. G ł o w i ń s k i , Ekspresja i empatia. Studia o m łodopolskiej krytyce literackiej. Kraków 1997, s. 120.
2 Ibidem , s. 304-305.
m ów i, je g o , rozum ianym najszerzej, intelektualnym przekazem , a tym , »jak« m ów i, czyli zastosow an ym i w nim konstrukcyjnym i chw ytam i i zab iegam i” (s. 2 6 9 )3. Obaj uw ażają za k lu czo w y problem m odalności tekstu, gd yż w łaśn ie u w zględ n ian ie kontekstualnej zm ien n ości i n ieo k reślo n o ści znaczenia odróżnia analizę dyskursu od historii idei lub od m y śle nia na tem at zw iązk u filo zo fii i literatury w kategorii „w p ływ u ”.
N o w o c z e sn o ś ć - jak przyjm uje Zawadzki - to ukształtow any ok oło 1910 roku zesp ól zjaw isk w kulturze i literaturze, obejm ujący sw ym zasięgiem p ierw szą p o ło w ę X X w ieku.
G łów na teza rozpraw y g ło si, że tak pojęta n o w o czesn o ść w ytw orzyła spójny typ dyskursu filo z o fic z n e g o , który św iad om ie przeciw staw ia się scjen tystyczn em u m od elow i upraw ia
nia filo z o fii i nie m ieści się w klasyfikacjach opartych na rygorystycznym rozdziale filo z o fii od literatury. Teza ta ciek aw ie odzw ierciedla się w tytule. Jest on długi i n iew ygod n y w u ży ciu , ale za to zaw iera w ie le inform acji i sugestii: „eseistyk a filo z o fic z n a ” to nazwa typu dyskursu, który stał się przedm iotem analiz; sło w o „p iśm ien n ictw o” nie tylko podpo
wiada, że autor p osłu giw ać się b ęd zie g en o lo g iczn ą kategorią eseju (jako gatunku pogra
n iczn eg o ), ale zdaje się o b iecy w a ć, że podejm ie w łasn ą próbę zd efin iow an ia literackości lub w y zn a czen ia granicy m ięd zy literaturą a piśm iennictw em ; określen ie „p olsk ie” (p iś
m ien n ictw o) m oże m ylić, gd y ż autor często sięga do literatur ob cych (zw ła szcza francus
kiej i angielskiej - co stanow i dużą zaletę pracy); w yrażenia zaś „ n o w o czesn a ” (eseistyk a) oraz (p iśm ien n ictw o ) „pierw szej p o ło w y X X ” w ieku dublują się (ogran iczen ie cza so w e zaw iera się ju ż w kategorii „ n o w o czesn o ści”) - chyba że pow iem y, iż n o w o czesn a e se isty ka ma się dobrze po zn ik n ięciu samej n o w o czesn o ści, co jest m o ż liw e , ale n iew iele da się w tej spraw ie p o w ie d z ie ć , gd yż autor książki problem ten św iad om ie pom ija, uw ażając, że w ym agałb y on „osobnej rozpraw y” (s. 7).
R ozw ażania sw e Z aw adzki opiera na kilku dystynkcjach. Po p ierw sze, w yróżnia nieli- teraturoznawcze i literaturoznawcze podejście do tekstu filozoficzn ego. N ieliteraturoznawcze albo uznaje tekst filo z o fic z n y za źródło literackich w ątków i tem atów , albo traktuje w y p o w ied ź literacką jako w y p o w ied ź kryp to filo zo ficzn ą . W obu w ypadkach tekst filo zo ficzn y sytuuje się poza granicam i kompetencji literaturoznawcy. Podejście literaturoznawcze opiera się na pojęciu tekstu w ypracow anym przez strukturalizm i zradykalizow anym przez de- konstrukcjonizm i neopragm atyzm . Oba podejścia dzieli odm ienna ocena w ażn ości dw óch p od staw ow ych aspektów w yp ow ied zi: p ierw sze w yżej ceni „treść”, drugie „form ę” .
Po w tóre - Zaw adzki w ramach podejścia literaturoznaw czego w yróżn ia opcje nazy
wane przez sieb ie „poetyką tekstu filo zo ficzn eg o ” oraz „retoryką dyskursu filo zo fii”. Pierw
szą reprezentują prace Berela Langa, drugą - Paula de Mana. Pierw sza „bada i opisuje konkretne teksty przy p o m o cy takich kategorii, jak styl, narracja, gatunek, czyteln ik poten
cjalny”, druga „interesuje się tropologiczną strukturą sam ego dyskursu filo z o fic z n e g o jako pew nej praktyki zn aczącej” (s. 23). Z aw adzkiem u bliżej do Paula de Mana, gd yż ju ż w e w stęp ie zapew nia, że „zw rot ku literaturze, ku literackim środkom ekspresji jest im m anent- nym gestem filo z o fii” (s. 7), a „im m anencja” ta ma - jak się dalej okazuje - w łaśn ie cha
rakter tropologiczny. Lang natom iast zostaje skrytykow any za n iew y d o ln o ść interpretacyj
ną sw ej k oncepcji. W yjaśnienia Z aw adzkiego d otyczące całej tej kw estii nie do końca je d nak przekonują. W ydaje się, że p od staw ow ą różnicę w literaturoznaw czym podejściu do tekstu filo z o fic z n e g o trzeba op isy w a ć n ieco inaczej: albo stosow an ie narzędzi poetyki do tekstów nieliterackich pojm ujem y jako zabieg m etod ologiczny, czy li nie zacieram y różni
cy statusu tek stów literackiego i nieliterackiego, albo przyjm ujem y m ocn ą tezę on tologicz- ną o braku istotow ej różnicy m ięd zy tymi tekstam i i p ow iadam y - np. za de M anem - że filo zo fia skazana została na literackość, gdyż jest źród łow o figuratyw na. Z aw adzki om a
3 Podobnie analiza K łopotu z istnieniem Elzenberga zmierza do w niosku, że „Antynom ie egzystencjalne oraz intelektualne znajdują [...] swój odpowiednik w antynomiach sam ego tekstu”
(s. 143).
w ianą o p o zy cję konstruuje odm iennie. O p iera ją na różnicy dw óch ujęć problem u literac- kości: ujęcia strukturalnego, autoreferencjalnego (koncepcja Langa - co sam podkreśla - w ynika z idei rozszerzenia pojęcia literackości na teksty filo z o fic z n e ) oraz dekonstrukcjo- n isty czn eg o , o d w o łu ją ceg o się do idei „bezprawnej fen om en alizacji referencji”4 (zb liżen ie filo zo fii do literatury okazuje się tu efektem tropologicznej natury języ k a ja k o takiego).
Trzecie k lu czo w e rozróżnienie d otyczy sposobu przekraczania granicy m ięd zy filo z o fią a literaturą. O tóż Z aw adzki w yodrębnia dw a sposoby: gatunkow y i m odalny. W zw ią z ku z tym rozróżnieniem je g o rozprawa dzieli się na trzy części: w stępną, teoretyczno-histo- ryczną, p o św ię c o n ą gatunkom now oczesn ej w y p o w ied zi filo zo ficzn ej (d ialog, portret, fi
lo zo ficzn y dziennik intym ny, esej), oraz d otyczącą problem u m od aln ości (interpretacje dyskursów Stanisław a B rzo zo w sk ieg o , B ronisław a M a lin o w sk ieg o , B o lesła w a M icińskie- go). Sposób gatunkow y daje się u ch w ycić jako przek ształcen ie ja k ie g o ś w zorca gen olo- g iczn eg o p rzejętego z tradycji. Sposób m odalny n ie zostaje bliżej scharakteryzow any, po
dobnie jak sam a kategoria m odalności. P rzekroczenie m odalne d efiniuje się negatyw nie;
sygnałem , że w o g ó le zach od zi, jest n iem o żliw o ść „zaliczen ia [danego tekstu filo z o fic z n e go] do żad n ego gatunku”, jak też - i to stanowi p rzyczyn ę ow ej n ie m o ż liw o śc i - „odpo
w iednia [tego tekstu] organizacja” (s. 32). W yjaśnienia takie nie m ogą zad ow alać, a zaw ar
te w ostatniej c z ę śc i książki szk ice interpretacyjne n iew iele d opow iadają, gd y ż kategoria m odalności nie odgryw a w nich w iększej roli. W szkicu o B rzo zo w sk im autor najpierw pokazuje, w jaki sp osób dokonuje się destrukcja gatunków (portretu, au tobiografii, eseju), po czym odnajduje p rzyczyn ę tej praktyki w od ejściu B rzo zo w sk ieg o od kategorii prawdy i zastąpieniu jej kategorią interpretacji. C o ciek aw e, z k om p ozycji rozw ażań Z aw ad zk iego w ynika, że B rzozow sk i inaczej n iż do pozostałych gatunków o d n o sił się do d ialogu (d ialo
gi o m ó w io n e zostają w drugiej, „g en o lo g iczn ej” c z ę śc i pracy). N ie d ow iad u jem y się je d nak, skąd w yn ik a ta różnica. Z kolei w rozdziale o M alin ow sk im op isu je Z aw adzki role, jakie przybiera podm iot m ó w ią cy D zien n ika [ ...] , oraz w p rzekonyw ający sp osób dow odzi J e d n o ś c i d zieła etn o g ra ficzn eg o ” M alin ow sk iego. W reszcie, p isząc o M iciń sk im , zesta
w ia P o d ró że d o p ie k ie ł z założeniam i języ k o w y m i szk o ły lw o w sk o -w a rsza w sk iej, by źró
dło różnic o d n aleźć „na p ła szczy źn ie najgłębszej, o n to lo g iczn ej”, m ia n o w icie w od m ien nych poglądach na temat „natury rzeczy w isto ści, a także sp o so b ó w jej poznania” (s. 268).
N ajogólniej m ów iąc, Zaw adzki szuka zw y k le h o m o lo g ii m ięd zy regułam i budow y w y p o w ied zi a konstrukcją podm iotu lub w yrażanym i poglądam i filo z o fic z n y m i. C zym okazuje się w ted y m odalność? T yleż nazw ą nieuch w ytn ych za p o m o cą narzędzi g en o lo g ii praktyk „ujęzyk ow ian ia” filo z o fii, ile sposobem określenia tekstualnego istnienia w sz e l
kich filo zo ficzn y ch idei i koncepcji. Ten tekstualny sp osób istnienia je s t z a w sze płynny, za w sze - gdy zw ró cim y nań u w agę - ujawnia n ied ook reślen ie p ojęć, nazw i term inów.
Staje się to je s z c z e w yrazistsze, gdy sam e idee filo z o fic z n e - których dysk u rsyw n y byt opisujem y - stan ow ią p och w ałę tego, co niezam knięte, n ieza k o ń czo n e, procesualne. A tak się dzieje w ła śn ie w filo zo fii bohaterów książki Z aw ad zk iego (u B r z o zo w sk ieg o , E lzen- berga, M iciń sk ieg o , M a lin o w sk ieg o , Ż u ław sk iego, S o b esk ieg o ). Jednak Z aw adzki nie za każdym razem jasn o rozróżnia oba rodzaje n ieok reślon ości. Z punktu w id zen ia teo retycz
nego w ystarczyłob y poprzestać na pierw szym rodzaju, am bicje h istoryczn oliterack ie i w y m ogi m onografii każą akcentow ać drugi. Tak oto rodzi się pokusa u czyn ien ia z badanego tekstu hipostazy św ia d o m o ści m etod ologicznej.
N o w o c ze sn a ese isty k a fd o z o fic z n a [ ...] staw ia w ie le god n ych uw agi tw ierdzeń i pro
blem ów . O graniczam się do trzech z nich: najpierw zajm ę się kryterium doboru tekstów, potem spraw ą eseju, na koniec - konstrukcją kategorii n o w o c z e sn o śc i. W pierw szej k w e
stii Zaw adzki w yjaśnia, że w ybierał „teksty e seisty czn e (w szerokim rozum ieniu) pisane
4 O kreślenie A. W a r m i ń s k i e g o ze wstępu do książki P. d e M a n a Ideologia estetycz
na (Przeł. A. P r z y b y s ł a w s k i . Gdańsk 2000, s. 22).
przez filo z o fó w profesjonalnych”. Od razu przy tym zastrzega, iż kryterium takie w yd a
w ać się m oże „arbitralne i sztu czn e” (s. 7), lecz ma tę zaletę, że pozw ala uniknąć niejas
ności. A le je st raczej tak, iż usuw ając jedne niejasności, rodzi inne. Przede w szystk im zauw ażm y, że sam Zaw adzki przynajmniej raz nie trzym a się sw e g o kryterium - i jest to m om ent decydujący. M yślę o c z y w iśc ie o B rzozow skim . B ez analizy je g o d zieła koncepcja całości m ocn o by się zachw iała. N iek on sek w en cję tę uw ażam za nieuniknioną, dokonany w ybór autorów i tekstów uw ażam za trafny, w cale w ięc w zw iązk u z tą n iek on sek w en cją nie zam ierzam upom inać się o kolejne nazw iska. C hodzi mi natom iast o to, że w ybór ta
kiego, a nie innego kryterium zawiera pew ne niedostrzegane lub nie dość w yraźnie u w zględ niane k on sek w en cje teoretyczne, które kazałyby inaczej profilow ać cały w yw ód . Wydaje się m ia n o w icie, że je ś li w ybieram y do analizy teksty autorów, którzy obok eseistyk i filo z o ficznej pisali „regularne” rozprawy, to w jakiejś m ierze odbieram y praw om ocność w ła sn e
mu w n io sk o w i o pow staniu „dyskursu eseistyczn ego”, w którym ujaw niać m iałyby się prze
kształcenia ca łeg o dyskursu filozofii. Pow staje napięcie m ięd zy próbą dania m onografii i scalenia tego, co u ch od ziło za pogranicze, a d ążn ością do upraw iania retoryki dyskursu filo z o fii. R etorykę tę b ow iem lepiej byłoby uprawiać odw ołując się do d zieł należących do kanonu filo z o fii n iż szukać jej działania w tekstach pogranicznych, g d y ż czy n ić to drugie zn aczy osłab iać praw om ocność w niosków , do których sform ułow ania się dąży - z w ła sz cza tego n ajw ażn iejszego, m ów iącego o tym , że „ filo zo fia jest skazana na b ycie literaturą”
(s. 71). Bo „skazanie” nie zakłóca historycznoliterackiej relacji cen tru m -p ogran icze, lecz przeciw nie: je s t tak, jakby ją konstytuow ało i scalało, p on iew aż w ła śn ie na pograniczu się ujaw nia. M ów iąc inaczej - nie ma żadnej sp rzeczności logiczn ej m ięd zy przekonaniem , iż filo z o f m oże upraw iać eseistyk ę, a upieraniem się, że tradycyjne p oglądy na tem at język a filo z o fii i zasad pisania tekstu filo zo ficzn eg o zachow ują w ażn ość. C o w ięcej, w o ln o było tak tw ierdzić nie tylko 80 i 50 lat tem u, ale w oln o i dzisiaj - przykładem L eszek K ołak ow ski (a d ow od em - nie jed yn ym - je g o uw agi w G łów n ych nurtach m arksizm u dotyczące A dorna). W olno naw et, jak się zdaje, zajm ow ać się pisaniem „regularnych” rozpraw filo zo ficzn y ch i „na boku” uprawiać eseisty k ę - z pełną św iad om ością, że eseje d o w o d zą n ie
m o ż liw o śc i napisania „regularnej” rozprawy. Sytuacja ta zasłu gu je na u w agę bynajmniej nie z p ow od u sw ej sch izofren iczn ości, lecz z pow odu w ybranego przez Z aw adzkiego kry
terium doboru tekstów. Kryterium m ów i o „p rofesjonalności”, czy li w łą cza problem y in
stytucji, uniw ersytetu i nauczania, i w gruncie rzeczy kontekstualizuje (i socjalizu je) kate
gorię dyskursu! Zaw adzki zdaje się tego nie dostrzegać. W k on sek w en cji nie dość uw ażnie przygląda się instytucjonalnym w yznacznikom kategorii „ e se isty c z n o śc i” i zbyt słabo w ią że dyskurs „ eseisty sty czn y ” (bo p rzecież nie „ eseisty czn y ”, gatu n k ow y) sw ych bohaterów z ich dyskursem s tr ic te filo zo ficzn y m (w yjątkiem rozdział o M alin ow sk im ).
K w estia druga - sprawa eseju. Zaw adzki skrupulatnie odróżnia estetyczn ą i m odalną kategorię ese isty c z n o śc i od gatunkow ej kategorii eseju. Zajm ująco pokazuje - na przykła
dzie tek stów Jerzego Ż uław skiego i M ichała S o b esk ieg o , a także analizując zm ien n e po
glądy B rzo zo w sk ieg o - jak gatunek w yłania się z dyskursu. O c z y w iś c ie , w ujęciu teore
tycznym m am y do czyn ien ia z relacją odwrotną: esej stanow i jed en z kilku przejaw ów e se isty c z n o śc i, która ujawnia się także w innych gatunkach. Takie p o d ejście oddala Za
w a d zk ieg o od polskiej tradycji m yślenia o eseju, choćby od studiów W ojciecha G łow ali, Andrzeja Stanisław a K ow alczyka - którego książka K ryzys św ia d o m o śc i eu ropejskiej w ese
is ty c e p o ls k ie j [ ...] w o g ó le się nie pojaw ia - czy naw et M ichała Paw ła M arkow skiego.
Zbliża m oże tylko do N ycza, czego dow odzi np. w sp óln e dla nich obu zw rócenie się w stronę L u k acsow sk iego p ojęcia parergonu5. W edle Lukacsa, jak podkreśla Z aw adzki, esej stano
5 R. N y c z {Język modernizmu. P rolegom ena historycznoliterackie. W rocław 1997, s. 146) odw ołuje się do tego pojęcia podczas analizy esejów B rzozow skiego.
w i „now y typ d ośw iad czen ia ję z y k o w e g o ”, odpow iadający „now em u typow i d o św ia d cze
nia eg zy sten cja ln eg o ” (s. 152). O w ego egzysten cjaln ego wątku Z aw adzki jednak nie p o
dejm uje, kładzie nacisk natom iast na to, że w perspektyw ie filo zo ficzn ej esej jaw i się jako gatunek w ła śc iw y dla filo zo fii p oh eglow sk iej, która utraciła raz na z a w sze pojęcie całości i która d op u szcza tylko „lokalne krystalizacje i m om entalne w g lą d y ” (s. 152). C o w ażne, w p erspektyw ie e seisty czn o ści esej przestaje być gatunkiem konserw atyw nym i służącym w yrażaniu konserw atyw nych p ogląd ów na kulturę i sp o łeczeń stw o , lecz - na odw rót - okazuje się m iejscem w yrażania idei n ajn ow ocześn iejszych i n ajżyw szych .
Sprawa trzecia - problem n o w o czesn o ści, który m ożna też o p isy w a ć jak o stosunek aspektu historycznoliterackiego pracy Z aw adzkiego do jej aspektu teoretyczn ego. W sp ół
czesn e ujęcia problem u literackości filo z o fii nie są, jak w iad om o, neutralne, lecz sam e przynależą do p ew n eg o filo z o fic z n e g o nurtu - do nurtu a n tym etafizyczn ego. F ilozofia sta
je się literaturą w tedy, gdy ulega erozji jej m etafizyczn y fundam ent - i na odw rót (bo nie w iem y, co tu jest skutkiem , a co przyczyną): gdy upraw iam y filo z o fię na sposób literacki, podkopujem y jej m etafizyczn e zap lecze. Tak tw ierdzą de M an, Derrida, R o r t y - i w łaśnie do nich naw iązuje Z aw adzki w c zęści teoretycznej sw ej rozprawy. K łopot w tym , że m o
dernistyczne zb liżen ie filo zo fii do literatury w ynika z przesłanki przeciw n ej, sp o w o d o w a ne jest m ia n o w icie silnym odrodzeniem się po przełom ie a n typ ozytyw istyczn ym proble
matyki m etafizyczn ej. D w ie te o k o liczn o ści niełatw o p o g o d zić, a Z aw adzki n iek ied y tak m ocno kładzie nacisk na to, że skazanie filo zo fii na b ycie literaturą ma w ym iar język ow y, a ta ję z y k o w o ść sem iotyczn y, iż przestaje być jasne, co do p o g lą d ó w w ła ściw y ch n o w o czesn o ści dodali filo z o fo w ie p o n o w o czesn o ści. Przyznaję w ięc, że dopraw dy nie jestem p ew ien , czy np. z K ło p o tu z istnieniem Elzenberga m ożna w y d o b y ć tezę, iż „nie istnieje d o św ia d czen ie p rzed język ow e” (s. 69) - a jest to pierw sza zasada „n ow oczesn ej ese isty k i”. B yłbym w tej kw estii ostrożny. W jakim ś m om en cie E lzenberg pow iada: „D ziś w iem , że każda w y p o w ied ź unaocznia tylko pew ien aspekt mej m yśli, m ieniącej się, w ycien io w a - nej, wijącej się jak strumień poprzez sprzeczności, i która tylko poprzez sprzeczności, w cią
głych przybliżeniach, przem ianach i ciągłym ruchu zdoła ujaw nić treść sw o ją istotną, nie dającą się zam knąć w form uły”6. Zaw adzki kom entując ten fragm ent kładzie nacisk na
„d yn am iczn ość, ru ch liw ość, p ersp ek tyw iczn ość” m yśli (s. 139) - ale to za mało! R zecz przecież w tym , że ow a „treść istotna”, którą poznajem y tylko za p o m o cą kolejnych sło w nych „przybliżeń”, ostateczn ie sytuuje się za w sze przed słow em ! „ P ły n n o ść” n o w o czesn e
go dyskursu e seisty czn eg o w ch od zi w konflikt z założeniem o nieistn ien iu d ośw iadczenia przed język ow ego, albow iem przyczyną „p łyn n ości” okazuje się n ieusuw alne doznanie nie- w yrażalności „treści istotnej” .
O d n oszę zresztą w rażenie, że Zawadzki sam się waha. W an alizie P o rtretu K an ta naj
pierw pow iada, iż ze św ia d o m o ści, że filo zo fia jest d ziałaln ością ję z y k o w ą , w ynika rady
kalne przekonanie, iż rzeczyw istość to „podm iotow y konstrukt” ję z y k o w y (s. 114), by w za
kończeniu ostrożnie orzec, że chodzi tylko o to, iż w tek ście przedstaw iony zostaje „także sam proces [język ow ej] reprezentacji” (s. 118). L ecz jak przedstaw iony? I ja k ieg o rodzaju zastrzeżenie w n osi słó w k o „także”? W innym m iejscu czytam y, że p rześw iad czen ie o ska
zaniu filo zo fii na b y cie literaturąjest w n o w o czesn o ści „głęboko zak orzen ion e, choć o p i
syw ane [było] niek ied y za pom ocą od zied ziczon ych m etafor” (s. 71). Trzeba w ię c sięgnąć głęb iej, do tego, co im plikow ane. A le przecież choć każdy tekst im plikuje jakiś meta- dyskurs na tem at reguł procesu reprezentacji, to nie każdy zachęca do p odjęcia debaty o tych regułach. Spraw ność interpretacyjna Z aw adzkiego zaciera tę p o d sta w o w ą różnicę.
W rezultacie gin ie n ieco w ym iar historyczny n o w o czesn o ści. O pis p rocesu tw orzenia się św iad om ości języ k o w o -sem io ty czn ej jaw i się n iew yraziście, je g o fazy nie dają się łatwo w y d zielić i zlo k a lizo w a ć na osi czasu (nie w iadom o zw ła szcza , jak m ają się do tradycyjnej
6 H. E l z e n b e r g , K łopot z istnieniem. A foryzm y w p o rządku czasu. Kraków 1994, s. 289.
periodyzacji literatury m in ion ego w ieku). Trafność niektórych w n io sk ó w interpretacyjnych staje pod znakiem zapytania.
Ż eby n ie być g o ło sło w n y m , podam przykłady. P ierw szy to rozw ażania na tem at N ie tzsch eg o (s. 4 1 - 4 4 ) . N ie są one prezentacją w ybranych w ątków filo z o fii autora Tako rze c ze Z a ra tu stra , lecz skróconym w ykładem pew nej w sp ółczesn ej jej interpretacji zw anej neo- nietzsch ean izm em . Skutkuje to zm inim alizow aniem znaczenia sp ecy ficzn ie m odernistycz
nych, „ w ie lk ic h ” narracji filo zo fa (o nadczłow ieku, o w ieczn y m p ow rocie, o w oli m ocy) oraz daje m yln e w yob rażen ie na temat jej m odernistycznej recepcji. C zyli co innego w ażne jest u N ie tz s c h e g o z punktu w id zen ia analizy historycznej, a co innego z punktu w idzenia teoretyczn ego. T ę różn icę m ożna by pokazać np. zestaw iając to, co na tem at N ietzsch eg o pisze E lzenberg w K ło p o c ie z istnieniem , z tym, co p isze Zaw adzki, uznający przecież K ło p o t [ ...] za d osk on ały przykład „eseistyki n o w o czesn ej”.
W łaśn ie K ło p o tu z istn ien iem d otyczy moja druga uw aga interpretacyjna. Zapytajmy, czy Z aw adzki dobrze identyfikuje w alory tego tekstu. W ydaw ałoby się, że dziennik rozpię
ty m ięd zy latami 1907 i 1963 to w ym arzona okazja do opisania historycznej dynam iki n o w o czesn o ści, ujawnienia kierunków zmian. Jednak Zawadzki w ym iar diachroniczny prze
rzuca - j a k rasow y strukturalista! - „w synchronię” i opisuje jak o układ w ariantów i anty
nom ii. Ponadto pom ija k w estię m odalności. A warto się jej przyjrzeć, gd y ż w e w stęp ie do swej książki E lzenberg w yp ow iad a ciek aw ą uw agę. N ie tłum aczy, że filo zo fia została „ska
zana” na literaturę i dlatego napisał K ło p o t z istnieniem lub że chciałby, aby w ych od ząc z takiego założen ia tom je g o czytano. P rzeciw nie, m ów i, iż p ostan ow ił „ujaw nić pew ne sw e treści - m y ślo w e i ludzkie - które w pracach podpadających pod ostrzejsze rygory niż aforyzm nie d och od ziły do g ło su ”7. Jakże to znaczące w yznanie! W ażne je s t nie tylko to, że E lzenberg zdaje się odróżniać w ła śc iw ą filo z o fię od tej uprawianej „na boku”, w d zien n i
ku, ale i to, że aforyzm w ydaje mu się mniej „ostry” od „regularnej” rozpraw y filo z o fic z nej! To dopraw dy sym p tom atyczn y dow ód n iew rażliw ości na k w estie literackie (E lzen berg składa tych d o w o d ó w zresztą w ięcej - jednym z nich jest je g o słabe rozeznanie w e w sp ó łczesn ej mu literaturze, zw ła szcza brak zainteresow ania jak ąk olw iek awangardą).
A przecież w tym sam ym m iejscu czytam y jeszcze, że n ajw łaściw szą „ramę”8 dla je g o dzien
nika stan ow iłb y system - którego jednak E lzenberg nie zd ołał zbudow ać...
Trzeci przykład - analiza P ortretu K an ta M icińskiego. K łopoty starego Kanta ze w zro
kiem interpretuje Z aw adzki jako m etaforę ilustrującą proces, za którego p o m o cą tekst pod
w aża w ła sn e „ zd oln ości do stw orzenia iluzji rzeczy w isto ści, do przedstaw ienia p ełn ego i z n iek szta łco n eg o , do osta teczn eg o u chw ycenia sw eg o sig n ifié ” (s. 115). D o sform u łow a
nia tak iego w n iosk u nie znajdziem y jednak zachęt w sam ym tek ście, bo trudno byłoby u trzym yw ać, że se m io lo g iczn a problem atyka reprezentacji n ależy do k w estii p od ejm ow a
nych p rzez M iciń sk ieg o - choć nie sposób też zap rzeczyć, że Z aw adzki u żyw a P o rtretu K a n ta do opisu ow ej problem atyki nader zręcznie. K onsekw entne trzym anie się takiego sposobu czytan ia zn ieczu la Z aw adzkiego na zagadnienia egzysten cjaln e siln ie ujaw niające się w tek ście. A p rzecież w y d o b y cie tragicznego kontrastu m ięd zy apriorycznym i zasada
mi poznania i transcendentalnym statusem podm iotu a sła b o ścią i n ędzą ciała jest bardzo w ażn ym celem M iciń sk ieg o .
C zw arty przykład, z e szkicu o B rzozow skim . W pew nym m om en cie przyw ołany z o staje fragm ent z późnej rozpraw y C h arles L am b, który w yraża - jak utrzym uje Zaw adzki - se m io ty czn ą św ia d o m o ść ję z y k o w ą (zob. s. 1 9 6 -1 9 7 ; fragm ent je st dość długi, rezygnuję z je g o przytaczania). A le gd y zajrzym y do tekstu B rzo zo w sk ieg o , okaże się, że pojęcie języ k a n ie odgryw a w nim głów nej roli, a n ajw ażniejszym i filo zo fem a m i są „u m ysł” oraz
„ ż y c ie ” . W szelk ie znaki i w y p o w ied zi - przekonuje B rzozow sk i - o d n o szą się do um ysłu,
7 Ibidem , s. 12-13.
8 Ibidem , s. 13.
są je g o w yrazem i w nim znajdują sw e uzasadnienie, g d y ż um ysł, jak ż y c ie , je s t „autocen- tryczny” . O w o sło w o „autocentryzm ” odgryw a w tekście k lu czow ą rolę! Zawadzki w sw ych uw agach pom ija je , po czym dochodzi do w niosku, że „podm iot traci charakter bytu sp ój
nego oraz trw ałego” (s. 196)9.
Przykłady, które podałem , św iad czą - jak mi się zdaje - o tym , że Z aw adzki u lega niek ied y p ok u sie i czyn i z badanego tekstu hipostazę św iad om ości m etod ologiczn ej. Mar
ginalizuje „od zied ziczo n e m etafory” (lub raczej to, co za nie uznaje) i koncentruje się na m etaforach, które odkryw a za p om ocą analizy tropologicznej. Zaciera historyczną zm ien ność samej n o w o czesn o ści oraz pom ija k łopotliw y fakt, iż w ramach n o w o czesn o ści istnieją w ażne nurty, które stanow ią opozycję w obec tego scalonego w książce - tacy filozofujący pisarze jak W itkacy i Przyboś w ierzyli przecież w ideały scjentystyczne (a nietrudno byłoby znaleźć kogoś, kto upierałby się, że m am y do czynienia z opozycją nie w o b e c nurtu n o w o czesnej eseistyki filozoficzn ej, lecz raczej - w je g o ramach). W szystk o to nie znaczy, iż koncepcja „eseistyk i filo z o fic z n e j” traci sw ą w ażn ość, choć zap ew n e n ieco się zm ienia.
Jeśli jednak warto k on cep cję tę zach ow ać - a warto! - to tym bardziej w arto u ściślać ją i ulepszać. To, co p o w ied zia łem , chciałbym uw ażać przede w szy stk im za kontynuację tru
du podjętego przez A ndrzeja Z aw adzkiego w je g o interesującej książce, a nie za książki tej krytykę.
A n d rze j Skrendo
R y s z a r d N y c z , LITERA TU RA JAKO TROP R Z E C ZY W IST O ŚC I. PO E T Y K A EPIFANII W N O W O C Z ESN E J LITERATURZE POLSKIEJ. (R edaktor naukow y M a łg o rzata Sugiera). Kraków (2 0 0 1 ). (T ow arzystw o A utorów i W ydaw ców Prac N au k ow ych
„U n iversitas”), ss. 2 7 8 , 2 nlb. „H oryzonty N o w o c z e sn o ś c i”. K om itet redakcyjny: M ichał P aw eł M arkow ski, Ryszard N y c z (przew od n iczący), M ałgorzata Sugiera. [T.] 21.
N o w a książka R yszarda N y cza koncentruje się w o k ó ł kilku n iezw y k le w ażn ych dla w sp ó łczesn eg o literaturoznaw stw a k w estii, takich jak relacja literatura-rzeczyw istość, n o
w o czesn e k on cep cje tekstu i podm iotu, epifania i polska literatura m odernistyczna. Praca ta jest szczeg ó ln y m rozw inięciem problem atyki podejm owanej przedtem w S ylw ach w sp ó ł
czesn ych - k siążce, za której spraw ą dokonała się przed laty znacząca zm iana paradyg
matu w p olskim literaturoznaw stw ie - a także w Tekstow ym ś w ie c ie i w Języku m o d e r n i
zm u. Jeśli m ó w ię „ sz czeg ó ln y m ”, to dlatego, że om aw iany tom je s t k on sek w en cją tych poprzednich d zieł, je g o b ow iem przedm iotem stała się refleksja teoretyczna nad literaturą n ow oczesn ą, pojętą w szerokim znaczeniu form acji intelektualno-artystycznej (w y m ien nym , proponow anym przez autora term inem służącym do jej określenia je s t „literatura m odernistyczna”), która została w e w stęp ie tak dookreślona: „W dalszym ciągu sądzę, że je s t to p o jęcie p o zn a w czo płodne i operacyjne analitycznie; ono b o w iem dopiero u m o ż li
w ia u ch w y cen ie w ew nętrznej cią g ło ści k lu czow ych założeń, zachow ujących artystyczno- -św ia to p o g lą d o w ą aktualność ponad gm atw aniną estetyczn ych proklam acji, id e o lo g ic z
9 W tym m iejscu warto m oże dopow iedzieć, że do rozważań na temat M alinow skiego zastrze
żenia wnosi G. K u b i c a (wstąp w: B. M a l i n o w s k i , D ziennik w ścisłym znaczeniu tego w yra zu. W stęp, oprać. ... Kraków 2002, s. 3 4 -3 5 ). Chodzi jej głów nie o to, że św iadom ość konstrukcyj- ności pisarstwa antropologicznego, którą Zawadzki przypisuje M alinow skiem u, narodziła się w an
tropologii w iele lat po jeg o śmierci. Dokonane przez Zawadzkiego przesunięcie punktu ciężk ości interpretacji na problematykę stylizacji i autokreacji ,ja ” tekstow ego Kubica uznaje - co niezm ier
nie charakterystyczne - za „upraszczanie”. Tymczasem sam Zawadzki niew ątpliw ie traktuje to, co zrobił, jako wyraz wierności komplikacjom i czytanie „głębokie” - bo przecież jest to czytanie dys
kursu!