• Nie Znaleziono Wyników

Przerwana pieśń : o funkcji podkreśleń w poezji Norwida

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przerwana pieśń : o funkcji podkreśleń w poezji Norwida"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Mitosek

Przerwana pieśń : o funkcji

podkreśleń w poezji Norwida

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 77/3, 157-174

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V II, 1986, z. 3 P L I S S N 0031-0514

Z O F IA M ITO SEK

PRZERWANA PIEŚŃ

O F U N K C JI PO D K R EŚLEŃ W POEZJI N O R W IDA

„Norwid jest poetą idei” — opinia ta zadecydowała o stosunku bada­ czy do twórczości pisarza. Chętniej zagłębiano się w jego światopogląd i system wartości aniżeli w poetycki w arsztat. W owych „ideowych” za­ interesow aniach napotykano zazwyczaj trudność nie do pokonania, jaką jest określenie relacji Norwida do rom antyzm u. Zdeklarow any antyro- m antyk okazywał się utajonym rom antykiem ; jego sprzeciwy traktow a­ no jako w yraz osobowości, a nie wizji świata. Tymczasem przynajm niej na jednym polu był on najzupełniej świadomym odstępcą od rom antyz­ mu. Jest to jego indyw idualna poetyka. Nie ideologia, ale innowacje artystyczne zadecydowały o dystansie Norwida wobec epoki, z której w yrósł i do której skłonna go zaliczać historia literatury. One to w pły­ nęły na niechętną lekturę pism poety, tekstów, które męczyły czytelni­ ków przyzwyczajonych do romantycznej „pieśni”. Norwid pieśń przer­ wał i na jej miejsce wprowadził poetycki dyskurs o świecie, wartościach i ideałach, dyskurs m oderujący rozbudowaną w XIX w. funkcję emo- tyw ną, odwołujący się do świadomości adresata, jego aktyw nej postawy i wiedzy.

Ten typ poetyckiej mowy wymagał nowej formy, przy czym chodziło nie tylko o zabiegi techniczne, ale o nową koncepcję artystycznego słowa, pojęcie poety i czytelnika. Te właśnie pierw iastki Norwidowego pisar­ stw a sprawiły, że zapoznanemu w XIX w. artyście udało się to, co nie udało się epigonom rom antyzm u: przetrw ać w świadomości literackiej do dzisiaj, a naw et — co można uznać za pewną przesadę — zająć w na­ szych upodobaniach miejsce rom antycznych wieszczów. Być może dlate­ go, że Norwid wieszczem nie chciał być i nie był.

1. Za parabolę sytuacji Norwida we współczesnym m u świecie mo­ że służyć wiersz z 1861 r. zatytułow any Czemu nie w chórze?

l

Ś p iew a ją w ciąż w yb ran i, U żłobu, gdzie je st B ó g ; L ecz m ilczą zadyszani, W biegając w próg...

(3)

158 Z O F IA M IT O SE K

2 A cóż dopiero? ow i, Co le d w o w b ie g li w w ieś, G dzie jeszcze ucho ło w i — N i e w i n n i ą t r z e ź ! . . .

3

Ś p iew a jcież, o! w yb ran i, U żłobu, gd zie jest Bóg; M nie jeszcze ucho rani P ogon i róg...

4

Ś p iew a jcież, w chór z e b r a n i---Ja? ·— zm ięszać m ó g łb y m śp iew

T ryu m fu jącej litan ii:

J am w id zia ł k r e w ! ... [ PW 2, 45] 1

Fabuła ewangeliczna z pastoralnym motywem w centrum zakłócona jest ostrym zgrzytem. Narodzinom Chrystusa towarzyszy rzeź niewinią­ tek. Ten, kto był jej świadkiem, nie może śpiewać radosnej kantyczki, odmawia udziału w pieśni. Jest coś tajemniczego w takim przyw ołaniu

Ewangelii: znając przekonania religijne Norwida nie sposób posądzać go

o bluźnierstwo. A jednak postawa podmiotu wypowiadającego nie w y­ maga komentarzy: jest to niezgoda wypływ ająca z widzenia i wiedzenia, jest to dysonans w pieśni wybranych.

Jest to dysonans w rytm ie. Wiersz poddany jest tokowi jambiczne- mu, strofy określa układ sylabiczny 7 + 6 + 7 + 4. Czujemy tak t tra u ­ matycznej pieśni, odgłos chóru opanowanego przez inercję melodii. Prze­ ciwstawiony chórowi (wybranych!) obserw ator śpiew mąci. W trzecim wersie czwartej zwrotki następuje zakłócenie jam bu i m iary sylabicznej. O jedną zgłoskę za dużo, o dwa akcenty inaczej. Jeżeli wyrażenie „try ­ um fującej litanii” przeczytam y zgodnie z wymogami jambu, nastąpi transakcentacja, która jest zawsze gwałtem na języku. Jeżeli uszanujem y

język (jego reguły akcentowe) — pogwałcona zostanie pieśń.

W wierszu Czemu nie w chórze? m am y do czynienia z zadziwiającą jednością treści i formy. Myśl jest adekw atna do brzmienia, brzmienie potwierdza myśl. Zabieg w ersyfikacyjny Norwida znosi arbitralność ję­ zyka: w tej szczególnej mowie, jaką jest ry tm sylabotoniczny, element znaczący m otywuje znaczenie, a znaczenie określa element znaczący. W istocie nie chodzi o zgodność, ale o odmowę. Poeta nie śpiewa podwój­ nie: nie łączy się z chórem uczuciowo, przeszkadza mu. Nie jest śpiewa­ kiem ani w ybranym . Jest sobą.

1 W ten sposób odsyłam do: C. N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e . Zebrał, tek st u sta­ lił, w stęp em i u w a g a m i k ry ty czn y m i op atrzył J. W. G o m u 1 i с к i. T. 1— 11. War­ szaw a 1971— 1976. P ierw sza liczb a po skrócie w sk a zu je tom , n astęp n e — stronice.

(4)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W ID A 159

Co oznaczało owo „bycie sobą” w sytuacji Norwida? Aby to zrozu­ mieć, należy jeszcze dokładniej przyjrzeć się wierszowi. Zawiera on ce­ chy graficzne rzadko spotykane w dotychczasowej polskiej p o ezji2. Trzy wyrażenia są podkreślone: w pierwszej strofie „B ó g”, w drugiej — „ n i e w i n n i ą t r z e ź ”, w czw artej — „ k r e w ”. Wyróżnione słowa w prowadzają do linearnego porządku wypowiedzi inny porządek, z pierw ­ szym związany tylko pośrednio. Na indyw idualne wydarzenie (śpiew po­ chwalny) nakłada się system myślowy, określony przez pojęcia Boga, krwi, niezasłużonej kary. To porządek Teodycei. Odmowa uczestnictwa w zdarzeniu fabularnym wchodzi w konflikt z nadrzędnym układem, który owo wydarzenie motywuje. Wiersz staje się dyskusją filozoficzną, grafia nadaje wypowiedzi poety walor rozpraw y o sensie świata.

Jak wygląda sytuacja odbiorcy utworu? Może on „śpiewać” razem z chórem, tzn. deklamować wiersz transakcentując słowa. Albo nie śpie­ wać — łamać jam b razem z tym , który w wierszu mówi. Ale form a graficzna nakazuje jeszcze inne zachowanie: oznacza ona wzmocnienie sem antyczne i intonacyjne. Odbiorca powinien już wcześniej przełamać im puls rytm iczny i już wcześniej partycypować z podmiotem wypowia­ dającym w „widzeniu”. Podkreślenie jest mechanizmem tekstowym, któ­ ry przeciw stawia się zmysłowi słuchu i uprzyw ilejow uje zmysł wzroku. Ten, kto widzi (słowa), staje się tym, który wie (o zbrodni). Nie słucha pieśni i jej nie śpiewa. Myśli.

K unszt poetycki Norwida przekracza wszelkie oczekiwania. Jedność treści i form y, widoczna w budowie w ersyfikacyjnej, jest potwierdzona przez sposób dokonania zapisu. Dwie odmienne sytuacje: fabularna i lek­ turow a, łączą się w pracy wzroku, wyprzedzającej pracę myśli. Zarazem obydwie deprecjonują pracę głosu i słuchu jako typ aktywności wyłącza­ jącej taż myśl.

Wiersz Czemu nie w chórze? interpretow ano jako wyraz konkretnych poglądów politycznych Norwida. Rzeź niewiniątek byłaby symbolem krw aw ych ofiar walki narodowej, chór w ybranych — masą ludzką w sposób nieprzem yślany poddającą się demagogii przywódców, odma­ w iający śpiewu — krytycznym obserwatorem, tym, który powstanie wy­ obraża sobie jako jedność myśli i czynu.

2 O d n iesien iem m oże być p oezja M ickiew icza: w jego w ierszach sp otk aliśm y k ilk a n a ście p ojed yn czych p od k reśleń , m .in. w P ie śni (1819), w b allad zie To lubię, w C z y n i e (1824), w tłu m a czen iu z B yrona (C ie m n o ść , 1827), w w ierszu Na A lp a c h w S p li ig e n (1829), w R educie O rd o n a (1832). N a ogół w y ra żen ia p odkreślone sta ­ now ią c y ta ty cudzej m ow y („T o l u b i ę — rzek łem — t o l u b i ę ”) lub też zw ro­ ty n a cech o w a n e ideologiczn ie („W yjdzie z zam ętu ś w i a t D u c h a ” — w O dzie do m łodości, zw rot w yróżn ion y w ręk op isie, a p isan y zw y k ły m drukiem przez w y d a w có w ). Zob. W ie r s z e A d a m a M i c k ie w ic z a w p o d o b iz n a ch au to g r a fó w . Cz. 1:

(5)

160 Z O F IA M IT O SE K

A bstrahujm y od tych doraźnych interpretacji. Odmowa, zaznaczona na wszystkich poziomach wiersza (w ersyfikacyjnym , graficznym , sem an­

tycznym), ma w alor bardziej ogólny. Jest to rozpraw a z rom antyczną pieśnią, jest to polemika z popularnym i naówczas koncepcjam i poezji, jest to propozycja poezji nowej i nowego m yślenia — tak o poezji, jak i o świecie. Gest odmowy, w yrażony w najrozm aitszych postaciach — od wypowiedzi osobistych aż do rew olucji artystycznej, k tó rą był wiersz wolny — chcemy przebadać na przykładzie zabiegu pozornie tak mało znaczącego, jakim są operacje graficzne Norwida, a w szczególności pod­ kreślenia, w druku wyróżnione spacją.

2. Mimo znakomitégo zastosowania sylabotonizmu w w ierszu Czemu

nie w chórze? i w innych równie mistrzowskich utw orach Norwid nie­

zbyt cenił poezję stylizowaną na pieśń; zdarzało się, że pisał o tego ro­ dzaju twórczości wręcz z pogardą, jak w liście do W ładysława Bentkow­ skiego z listopada 1867:

A n i P olacy, ani języ k p o lsk i n ie m ają p o jęcia o istn ej lir y c e — to, co P olacy n a zy w a ją liryką, jest za w sze m azu rk iem i tętn em p ań szczyźn ian ych cep ó w na k lep isk u — to z a w sze m łock arn ia i pań szczyzn a — k ro k u w n iczym n ie zrobili naprzód — o n i by ra d zi lir y k ę E zech iela na n u tę T r z e c i e g o m a j a m azurkiem podrygać w b u tach p alon ych — ram tam tam ! ram tam tam !

[PW 9, 331]

Na przekór tradycji Norwid podkreślał:

A le m y, inne o sło w ie m ając przek on an ie, i że co in n ego p i e ś ń ś p i e ­ w a ć , a co innego s ł o w o ś p i e w a ć , m y d ajem y fo lg ę p ió ro m naszym ...

[Pól listu, PW 6, 380]

Owo przeciwstawienie pieśni i słowa określa wiersz Czemu nie w chó­

rze? Jam b użyty jest w funkcji parodystycznej, stanowi cytat stru k tu ry

(poezji „kantyczkow o-m azurkow ej”). Inercji rytm u, k tó ry zmusza do śpiewania, przeciwstawia poeta widzenie, m yślenie i pisanie. Poezję opar­ tą na głosie i słuchu konfrontuje z poezją opartą na wzroku: jej w yra­ zem jest litera, u Norwida wzmocniona przez szczególną typografię.

Możliwości tkwiące w zapisie wiązał Norwid nie tylko z podkreśle­ niami. Używał często m ajuskuły w w yrażeniach m ających charakter nazw pospolitych („SŁOWO”, „C hrzest”, „Cnota”). W sposób niekonwen­ cjonalny stosował znaki przestankowe. Nie chodzi o słynne kreski łą­ czące nazwy z atrybutam i („w ygłos-pierw szy”, „z dym isją-czynow niki”) czy też dzielące słowo w zamiarze odkrycia zatartych etymologii („prze- -konaj”, „z-niesieniem”), ale przede w szystkim o przeryw anie toku zda­ nia przez wielokropki, w ykrzykniki i znaki zapytania. Z pu n k tu widze­ nia kom unikacji stanowiło to nadużycie norm składniowo-intonacyjnych: na porządek frazy nakładała się nowa, indyw idualna dykcja. Segmenta­ cja tego typu doprowadziła do pow stania wiersza wolnego w postaci, jaką tw orzy współczesny system emocyjny. Oto fragm ent wiersza S finks:

(6)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W ID A 161

— „ C z ł o w i e k ? . . . — j e s t t o k a p ł a n b e z w i e d n y I n i e d o j r z a ł y . . . ” —

O d p ow ied ziałem mu.

*

A lić — o! dziw y...

S fin k s się co fn ą ł grzb ietem d o sk ały: — P rzem k n ą łe m ży w y ! [PW 2, 33]

Jak widać, wszystkie chw yty graficzne stosowane są naraz w jednym i tym samym wierszu, naw et jeśli jest to wiersz wolny, a więc taki, w którym interpunkcję mógłby zastąpić podział na wersy, a podkreśle­ nia — stawianie danego słowa w oddzielnej linijce. U Norwida wszystko się miesza i darem nie szukać by tu konsekwencji.

Pozostawmy na boku wszystkie inne, poza podkreśleniami, „pudła rezonansowe” 3. Chodzi o umotywowanie tego najczęstszego u Norwida chw ytu graficznego, którem u w druku odpowiada rozstrzelone pismo — spacja. Chwyt ów w ystępuje nie tylko w poezji; m am y z nim do czynie­ nia w listach, wypowiedziach publicystycznych, dram atach, prozie. Jest tak nagm inny, że niemal przestaje znaczyć: dowodzi tego pośrednio fakt, że „norwidologia” nie zajęła się nim bliżej. Widziano tu manierę poety, który w ten sposób pragnął wyróżnić pewne wyrażenia. M aniery nie są jednak niewinne. Nawet jeśli badacze je lekceważą, o czymś inform ują.

8 J est to o k reślen ie T. M a k o w i e c k i e g o , p och od zące z a rty k u łu „ P r o m e - t h i d io n ” (w: K. G ó r s k i , T. M a k o w i e c k i , I. S ł a w i ń s k a , O N o r w id z i e pię ć st u d i ó w . T oruń 1949). N a tem a t sp a c ji M a k o w ieck i p isze (s. 14): „M ają one ch a ­ ra k ter rezonansu: zad an iem ich jest sp raw ić, aby p ew n e sło w a w czytan iu g ło ś­ n ym brzm iały m ocn iej i w yraźn iej, a w czytan iu cich ym , aby leża ł na nich ak cen t w y ró żn ia ją cy je z toku zdań. N ie n a leżą c do in teg ra ln ie literack ich , ale do ze­ w n ętrzn ych , p ó łtech n iczn y ch sk ła d n ik ó w utw oru — tw orzą one p rzew ażn ie razem ze śc iśle litera ck im i elem en ta m i zesp ó ł m o ty w ó w rezon an su , k tórym otacza N or­ w id sw o je d z ie ła ”. — P od k reślen ia są n a jw c z e śn ie jsz y m ch ron ologiczn ie ch w y tem g ra ficzn y m N orw ida. P o jaw iają się już w P o żeg n a n iu (1842); tam też p o raz p ierw ­ szy poeta u ży ł d użej litery w n a zw ie p osp olitej („ S za lej”). Z czasem daje się d ostrzec w y stę p o w a n ie k resek łą czą cy ch n a zw y z atry b u ta m i („ w y g ło s-p ierw szy ”); w ręk o p isie n ie są to łączniki, a le zn ak i rów n an ia. T e d w a zabiegi, pom nożone o e k sp ery m en ty in terp u n k cyjn e, n a sila ją się w fa zie V a d e - m e c u m , tzn. w p ierw ­ szej p o ło w ie la t sześćd ziesią ty ch . P o d k reślen ia zn ajd u ją się w e w sz y stk ic h zach o­ w a n y ch m an u sk ryp tach , n a to m ia st w p u b lik acjach zdarzają się n iew iern o ści i p o­ m in ięcia, k tóre ta k bardzo ir y to w a ły N orw id a. Poza w sp o m n ia n ą już zam ianą zn a ­ ku rów n an ia na łączn ik w y d a w c y zm ien ia ją tak że p rzecin k i na m yśln ik i: „ Z i e ­ m i a , j e s t k r ą g ł a , j e s t k u l i s t a ” z ręk op isu — w druku m a postać: „ Z i e ­ m i a — j e s t k r ą g ł a —’ j e s t k u l i s t a ”. A n a liza ręk o p isu V a d e - m e c u m (Bibl. N arodow a, d ział ręk op isów ) pozw ala stw ierd zić, jak w ie lk ą w a g ę n a d a w a ł N orw id pod k reślen iom ; obok lin ii prostych zdarzają się lin ie w ę ż y k o w a te i p odw ójne. W y­ d aw cy nie z a w sze u m ieli sobie poradzić z tą graficzn ą n ad b u d ow ą — ty p o w a dla druku sp acja w y d a je się środkiem zb y t u b ogim do w y ra żen ia gry sem an tyczn ej toczącej się w m om en cie p isan ia te k s tu . C h arak terystyczn e, że p ierw sze w yd an ie P o e z ji w o fic y n ie Brockhausa w L ip sk u je s t w ie r n ie jsz e od późniejszych.

(7)

102 Z O F IA M ITO SF.K

Przeanalizujm y sytuacje i miejsca, w których Norwid posługuje się podkreśleniami.

2.1. Rozstrzelonym drukiem podkreślane są słowa centralne dla w izji św iata poety, słowa, o których sens walczy. Tak było w wierszu C zem u

nie w chórze? Także tezy moralne, niekwestdonowalne dla autora praw dy,

definicje, których przykładem może być Sfinks.

2.2. Spacją wyróżnione byw ają oceny Norwida: epitety, pochwały, przekleństw a, obelgi, jak np. w wierszu Klaskaniem mając obrzękłe

prawice...:

I n ic — n ie w zią łem od n ich w serca w nętrze, S ta w sz y s ię k u nim , ja k one, b ezw ła d n y ,

Tak sam o g rzeczn y i zarów no ż ą d n y , Że aż m i coraz szczęście n iep ojętsze! — C zem u? dlaczego? w p rzesy tu -N ied zielę P rzy szed łem w ita ć i żegnać ta k w iele?... N ic n ie u n ió słszy na sercu prócz sza ty —

P y ta ć w a s — n ie ch cę i n ie raczę: k a t y ! . . . [PW 2, 16}

2.3. Podkreślano niekiedy nazwy własne, istotne dla sem antyki w ier­ sza, takie jak Babilon, Jeruzalem , Arno, Michelet, Sosnowscy, Don K i­ chot.

2.4. Wszystko to można by potraktować jako bezpośrednie wypowie­ dzi podmiotu lirycznego. Nie one są jednak najczęściej podkreślane. Roz­ strzelony druk w ystępuje w przytoczeniach wypowiedzi osób trzecich i instancji abstrakcyjnych, takich jak głos opinii publicznej, poezji ro­ m antycznej, w erdykty krytyki, oceny salonów. Przytoczenia te są w pro­ wadzane w mowie niezależnej:

Ty pow iadasz: „ Ś p i e w a m m i ł o s n y r y m ...” M yślisz? że m nie oszukasz:

N ie czuję strun, drżących pod p alcem tw y m — J e ste ś p oezji drukarz! [PW 2, 24]

A oto cudzy głos wprowadzony w mowie zależnej:

L udzie, choć k szta łtem r a s n a p iętn o w a n i, Z w y k r z y w ia n y m i r ó ż n ą m o w ą w argi,

G łoszą: że oto ź l i już i w y b r a n i ,

2 e j uż h o s a n n a tylko, albo skargi... (PW 2, 19]

2.5. Ten mechaniczny podział nie może sobie poradzić z pewnymi użyciami spacji:

Z in ten cji rodzi się w sz e lk i u czyn ek — Ty! — b ęd ąc c z y n u - c z ł o w i e k i e m —

G ardzisz intencją? — u w ielb p ojed yn ek I głoś: żeś na ró w n i z w iek iem ! [PW 2, 69]

Określenie „czynu-człowiekiem” wypowiada podmiot wiersza, wypo­ wiada je jednak z intencją negującą. Jest to rodzaj kryptocytatu, aluzja ironiczna do romantycznego hasła czynu. Podobnie wygląda to w wier­

(8)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W ID A 163

szu N erw y, gdzie cudza mowa wprowadzona jest jako przytoczenie nie­ zależne i jako wtopiony w narrację autorską głos opinii publicznej:

...Z w ierciad ło p ęk n ie, K an d elab ry się sk rzy w ią n a r e a l i z m ,

I w y m a lo w a n e p ap u gi N a p la fo n ie — jak d łu g i —

Z dzioba w dziób zaw ołają: „ S o c j a l i z m ! ” [PW 2, 136]

Takich podkreśleń jest najwięcej: ironię można pomylić z przeko­ naniam i poety, w powierzchownej lekturze czytelnik skłonny jest wziąć głos kogoś innego, cytowany w sposób pośredni, za głos Norwida. Zwła­ szcza gdy ten cudzy głos jest również graficznie wyróżniony. Naślado­ wanie cudzej mowy odbiera się jako w yraz poglądów poety, wiersz — zapisany dialog wielu głosów — jako odpowiednik autorskiego mono­ logu. Przykładem takiej wieloznaczności jest zakończenie wiersza P rze­

szłość:

P r z e s z ł o ś ć — jest to d z i ś , ty lk o co k o lw iek daléj: Za k ołam i to w ieś,

N ie jak ieś tam c o ś , g d z i e ś ,

G d z i e n i g d y l u d z i e n i e b y w a l i ! . . . [PW 2, 18]

W tej samej strofie wyróżniona drukiem autorska definicja miesza się z również podkreślonymi mniem aniam i ogółu.

Te pobieżne obserwacje nie prowadzą do żadnych wniosków. I znów trudno byłoby odnaleźć jakąś konsekwencję w posługiwaniu się takim , właściwie niejęzykowym (tzn. nie należącym do systemu języka) środ­ kiem, jakim jest druk. Typografia gra nie tyle na możliwościach mowy (nawet jeżeli pojm ujem y je szeroko, jako np. reguły przytoczeń), co na przestrzeni tekstu.

3. N iezależn ie od bardziej szczegółowych uzasadnień jedno przekona­

nie w ydaje się pewne. Jest to przekonanie, że w czasach Norwida od­ biór poezji zapośredniczony jest przez pismo. Romantyczny model kom u­ nikacji: wieszcz—słuchacz, zastąpiony jest innym : pisarz—czytelnik. Wieszcz „śpiewał pieśń”, słuchaczowi pozostawało poddanie się jego gło­ sowi. A utor pisze wiersz, odbiorca wiersz czyta. W kom unikacji za po­ mocą pisma porozumienie dokonuje się na płaszczyźnie: litera (kształt graficzny) — jej wzrokowa percepcja — świadomość czytelnika. Tu ro­ dzą się czy odradzają sensy, które w sposób m aterialny utrw alił autor, tu ożywia się duch zaw arty w literze. Odżywa jako konsekwencja jej m aterialnego porządku. Pisał o tym Norwid w liście do Deotymy z 1856 roku:

A le — od czasu k ied y n ie bierze się sztu k i i w ied zy przez i n i c j a c j ę z ręk i do ręk i w ciep le życia — ty lk o na targu p u b liczn ym przez druk b e z ­ p ośrednio, k ażdy m oże sobie w y b iera ć to n tak szeroki, jak zechce — aż do tej ch w ili, o k tórej D an te m ów i: „Nel m e z z o del с а т т г п ...” 4.

4 „Nel m e z z o del са т т г п ” — „w p o ło w ie drogi [naszego ży cia ]” ( D a n t e , B o s k a K o m e d i a . Cz. 1: Piekło); u N orw ida: 'w p o łu d n ie’.

(9)

104 Z O F IA M IT O S E K

W tedy — w p o ł u d n i e o w e , przychodzi oddać w ó w ton tak w z ię ty ty leż i uczucia sw ojego, aby w y p ełn ić go życiem — i to jest on e p iek ło o g n io ­ w e, bo a b y w y r o b i ć t y l e u c z u c i a ż y w e g o , j a k s z e r o k i b y ł t o n , i l e ż to b o l e ć t r z e b a... [PW 8, 271]

Pisał tak Norwid po lekturze „pięknych poezji poetessy m łodej”, z własnego przeżycia cudzego tekstu tworząc model każdej lektury. „Cie­ pło życia”, „inicjacja z ręki do ręk i”, „ton w ypełniony uczuciem” — wszystkie te określenia odsyłają do Mickiewiczowskiego modelu kom uni­ kacji jako komunii dusz. Model ten został zarysowany w Collège de F ra n c e 5 i wydawać by się mogło, że eksperym enty graficzne Norwida stanowią jego idealne spełnienie. Można by je traktow ać jako próbę prze­ kładu tonu na literę, jako realizację żywej mowy w dyskursie pisanym. Słowa podkreślone to nic innego jak autorskie intencje; w ykrzykniki, znaki zapytania, wielokropki i myślniki — to pauzy, m om enty zaczerp­ nięcia tchu, chwile zastanowienia. Podział na w ersy odtw arzałby u ry ­ wany, pełen w ew nętrznych wahań proces mówienia, sposób formułowa­ nia myśli, która nie jest jeszcze jasna dla mówiącego. Organizacja typo­ graficzna stanowiłaby w takim ujęciu instrukcję dla czytelnika, rodzaj didaskaliów, ułatw ienie — a może nakaz — realizacji takiego tonu, jaki przysługiwał poecie w chwili natchnienia.

Tekst poetycki byłby podporządkowany prawom ekspresji oralnej. Spację można by interpretow ać jako indeks — wskaźnik osobowości poe­ ty nałożony na znaki języka naturalnego. Zapis graficzny naśladowałby w ten sposób wypowiedź w trakcie jej wypowiadania. Zjawisko takie nosi nazwę mimetyzmu językowego 6. Pismo miałoby tu spełniać funkcję reprezentacji, tyle że przedm iotem jej byłaby nie obiektywna rzeczy­ wistość, ale akty mowy.

Jest to interpretacja bliska ujęciom historycznoliterackim. Spacja po­ zwalałaby na odtworzenie autorskiego system u wartości. D ruk stanowił­ by konieczność w momencie, kiedy deklamacja była niemożliwa. A jak wyglądała sama deklamacja? Oto opinia jednego ze słuchaczy Rzeczy

o wolności słowa, wygłoszonej przez Norwida na publicznej prelekcji

w P aryżu w 1869 roku:

5 Zob. A . M i c k i e w i c z , L it e r a tu r a sło w ia ń sk a . W: Dzieła. Wyd. N arodow e. T. 11. W arszaw a 1955, s. 380—381: „S łow o n a leży cie stw orzon e jest i będzie zaw sze p ow szech n e. K ied y rozbrzm iew a, to n ie usta m ów ią do uszu, to duch m ów i do ducha, a duch słu ch ającego n ad aje p rzyjm ow an em u p ojęciu form ę, jaką zw y k ł p rzyoblekać sw o je w ła sn e m y ś li”. M odelem rom an tyczn ej sy tu a cji k om unikacyjnej b y ły b y P ie śń i P o w i e ś ć W a j d e l o t y z K o n r a d a W allen roda. N a leży zaznaczyć, że N orw id n igd y n ie p o lem izo w a ł z M ick iew iczo w sk ą teorią p oezji i literatury, co w ięcej, w ieszcza d arzył n a jw y ższy m szacunkiem . O b iek tem jego a ta k ó w b yli e p i­ goni rom antyzm u, przede w sz y stk im L en artow icz.

e Zob. M. G ł o w i ń s k i , M i m e s i s j ę z y k o w a w k o m u n i k a c j i li terackiej. „P a­ m iętn ik L itera c k i” 1980, z. 4. — J. L a 1 e w i с z, M i m e t y z m f o r m a ln y i p r o b l e m na ś la d o w a n ia w k o m u n i k a c j i lite r a c k ie j. W zbiorze: T e k s t i fabuła. W rocław 1979.

(10)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W ID A 16Ö

P osąd zisz, że to w ieszcz, co dalgko przeszed ł M ick iew icza i nam , jak H om er p rzy św ieca w X IX w iek u . S tu k an ie o stó ł ku łak am i, przesadna g e ­ sty k u la cja , która n a w e t dochodzi do tego, że autor czytając w iersz, pokazuje, jak p iłow ać, k u ć lu b ćw iek w y cią g a ć, za g łu sza ją ce g ło śn e w y g ła sz a n ie w ie r ­ sza — zrobiono d ow od em n a jw zn io ślejszeg o n atch n ien ia 7.

Ta złośliwa relacja pojawiła się obok entuzjastycznych opinii sym pa­ tyków Norwida: Zofii Węgierskiej i Agatona Gillera. Z pewnością nie była obiektywna; przyw ołujem y ją w tym miejscu tylko dlatego, że W er- nicki zwrócił uwagę na pewne cechy Norwidowskiej poezji, nietożsame z natchnioną mową, Poeta recytował swój utw ór — zatem odtwarzał już zapisany tekst. Nie była to improwizacja, ale udawanie improwizacji, niejako reprodukcja tonu, któ ry sam w sobie powinien być — wedle rom antycznych teorii — spontaniczny i niepowtarzalny (sam Norwid po­ wiedział, że nie ma dwóch słów wygłaszanych jednako). Reprodukcja nie­ zbyt łatw a do zrozumienia: widocznie tekst posiadał właściwości trudne do przełożenia na żywą mowę. Być może poeta, transform ując ten tekst w wypowiedź ustną, mylił się co do charakteru swojej twórczości, a prze­ konanie, że poezja powinna naśladować natchnioną mowę, było iluzją pozostałą po rom antykach.

Wątpliwości powyższe potwierdza uważna analiza podkreśleń. Tono­ wi pojm owanemu jako autorska ekspresja odpowiadałyby tylko defini­ cje i oceny. Jak rozumieć występowanie spacji w przytoczeniach, w stw ierdzeniach bezosobowych, w nazwach pospolitych, takich jak „praw da”, „m arność”, „uczynek”, „k ry ty k a”, „gest”, „mydło”... Jak zin­ terpretow ać mowę pozornie zależną, której świetnym przykładem są fragm enty Przeszłości? Jak pogodzić liryczne wyznanie z ironią?

Nawet jeżeli przyjm iem y, że wyróżnione zw roty dadzą się odtworzyć w mówieniu za pomocą specjalnej intonacji, to istnieją jeszcze inne waż­ ne cechy Norwidowskiej typografii, całkowicie nieprzekładalne na eks­ presję oralną. Jak odtworzyć w deklam acji duże litery stosowane w na­ zwach pospolitych (np. „Szalej”, „Postęp”, „Mąż”, „Filozofia”) czy też kreski-łączniki w w yrażeniach typu „Jabłoń-C nót”, „z potem-czOŁA” „nie-cny”? 8

7 A . W e r n i c k i , cyt. z: C. N o r w i d , P is m a w y b r a n e . W ybrał i op racow ał J. W. G o m u 1 i с к i. T. 2, część: G ło s y o p o em a ta ch . W arszaw a 1968, s. 355. O pinia ta n ie zn alazła się w P is m a c h w s z y s t k i c h N o r w i d a .

8 D obrym p rzyk ład em „ n iem im ety czn ej” fu n k cji p od k reśleń jest ich u ży cie w w ierszu P u r y t a n i z m . C hodzi o grę sło w n ą zw iązan ą z w y ra zem „m yd ło”. G dy sło w o to oznacza m a teria ln y przedm iot, p isan e jest bez w yróżnień. A le N orw id n ad aje m u k on o ta cję n iezw y k łą , zw iązan ą z fa łsz y w ą czystością: pu rytan izm em (od łac. „ p u r u s ” — 'czy szczą cy ’). M yd ło staje się sym b olem , ty le że n egatyw n ym :

Na p u r y t a n i z m , jak na rzecz obrzydłą, C zem u? się g n iew a m (pytasz). P rim o: w ca le Że się n ie gn iew a m na n a jczy stsze m ydło, K tórego p i a n ę , to jest: w a r t o ś ć , ch w a lę — t...1

(11)

166 Z O F IA M IT O S E K

4. Jakie zatem znaczenie m iałaby typografia Norwida? Czy byłaby ona próbą romantycznej rew indykacji „mowy aktyw nej”, czy też dobro­ w olną zgodą na „mowę d ru k u ”?

Jest to pytanie bardziej ogólne: czy mowa w sposób nieuchronny wyprzedza pismo, czy kom unikacja grafemiczna stanowi tylko ślad al­ bo — jak mówił Hegel — znak znaku, relikt kom unikacji ustnej? Czy zatem form y poetyckie m amy zawsze traktow ać jako po-głos, a dźwięk m usi się jawić jako konieczny pośrednik pojęcia?

P ytania te kierujem y do teorii literatu ry . Przecież to ona uznała po­ rozumienie ustne za wzór wszelkiej kom unikacji literackiej. Poeta (pod­ miot liryczny, „śpiewak”) w yraża w wierszu swoje odczucia, odbiorca (adresat, słuchacz) poddaje się ciepłu wygłoszonego wiersza, w komunii dusz łącząc się z tym, k tó ry mówi. Zapis tekstu byłby niczym innym aniżeli utrw aleniem ulotnych wartości zaw artych w mowie („pieśni”) poety. Podobnie powieść nie byłaby niczym więcej jak utrw aleniem aktu opowiadania, wygłaszanego przez narrato ra do wrażliwych p rzy jació ł9. Nie negując walorów dydaktycznych takiej teorii kom unikacji lite­ rackiej trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wywodzi się ona z rom antycz­ nej ideologii poezji, co w sposób oczywisty ogranicza pole jej zastosowań. Można łatwo wskazać przykłady takiej produkcji artystycznej, która w żaden sposób nie da się wyjaśnić za pomocą pojęć czerpanych z kon­ cepcji porozumienia ustnego. To powieść auto tem aty czna10. To poezja widzenia, oparta na szczególnej typografii.

Ergo: u w ażam za istn e p raw id ło (W którego k o le się za k lęty m kręcę),

Że m arm ur — m arm ur, zaś m yd ło jest m ydło,

Że — r o b i ć z m y d ł a , t o — u m y w a ć r ę c e ! [PW 2, 67—68] W praw dzie p ośp ieszn y czy teln ik sk ło n n y b yłb y całą m ak sym ę podkreślaną uznać za w yraz tonu, ale m o żliw o ści tej p rzeczy d alszy ciąg utw oru, gd zie m ydło zn ó w ocenione jest p o zy ty w n ie, tak że do k ońca n ie w iem y, gd zie w ty m ironicz­ n y m w ierszu a rty k u łu je się liry czn e „ja” poety. N a tem at rozb ieżności m iędzy id ea łem m ow y p oetyck iej n a śla d u ją cej ży w y proces m ów ien ia a p rak tyk ą poetycką N orw id a pisze in teresu jąco Z. Ł a p i ń s k i w książce N o r w id (K raków 1971, s. 43, 162— 165).

9 Zob. J. K l e i n e r , R ola p o d m i o t u liry c zn e g o w epice, w liry c e i w poezji d r a m a t y c z n e j . W: S tu d i a z z a k r e s u te orii li te r a tu r y . L u b lin 1956. B adacza n ie in ­ teresu je w y zn a n ie liryczn e czy osobow ość poety, ale ty p k o m u n ik a cji zachodzącej

w tek sta ch p oetyckich.

10 U p roszczen ia teorii k o m u n ik a cji litera ck iej opartej n a m odelu porozum ienia u stn eg o (głos— ucho) dostrzegła E. S z a r y - M a t y w i e c k a w pracy K s i ą ż k a — p o w i e ś ć — a u t o t e m a t y z m (W rocław 1979). P o w ieść a u totem atyczn a — tek st o pisa­ n iu te k stu — obnaża fik c ję k o m u n ik a cji oralnej w literaturze. S zary -M a ty w ieck a pisze o dw óch typ ach tek stó w p o w ieścio w y ch : ,,a) p o w ieści doręczanych czy teln i­ kom pism em /d ru k iem , ale im itu ją cy ch d oręczenie ustne, oraz b) p o w ieści doręcza­ nych c zy teln ik o w i p ism em /d ru k iem , a le n ie im itu ją cy ch doręczenia u stn eg o ” <s. 62). P o d zia ł ten od p ow iad ałb y n aszem u p o d zia ło w i na „poezję g ło su ” i „poezję pism a”. H . D z i e c h c i ń s k a w k siążce L it e r a tu r a i z a b a w a (W arszaw a 1981) p isze o sy­

(12)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z JI N O R W ID A 167

O powstaniu poezji zadecydował bezpośredni kontakt poety i słucha­ cza. Jej ojcem był rapsod. Oddziaływanie wiersza opierało się na gło­ sie i słuchu; legenda mówi, że Homer był ślepy. Ze słuchem wiązała się szczególna organizacja wypowiedzi, jej podział na odcinki dźwiękowo ekw iw alentne. Rym, instrum entacja, wersy, refren, strofy — wszystkie te elem enty pełniły rolę fraz muzycznych. W momencie zaniku melodii zaczęto szukać w systemie języka takich możliwości, które pozwalałyby w mowie imitować śpiew. Był to iloczas i akcent. Efekt tego rodzaju po­ szukiw ań stanowi wiersz sylabotoniczny, znany już w starożytności.

Obok takiej „m uzycznej” poezji pojawia się inna, oparta na wzorach kom unikacji ustnej: potocznej i użytkowej. Były to utw ory retoryczne, satyry, bajki. Z czasem — tzw. liryka czysta, odtw arzająca monolog pod­ miotu, oraz wiersze naśladujące dialogi. Podział powyższy nie jest roz­ łączny, bo przecież w poezji im itującej żywą mowę często występowały cechy rytm iczne pieśni, a wiersze odwołujące się do organizacji muzycz­ nej też były gatunkowo zróżnicowane.

Ale tym dwóm typom „poezji głosu” trzeba przeciwstawić poezję funkcjonującą tylko i wyłącznie w piśmie. W twórczości dawniejszej od­ pow iadałyby jej takie eksperym enty, jak carmina figurata, anagram y, paragram y, akrostychy, palindrom y, jednym słowem form y określane m ianem „poesis artificiosa”. W poezji nowszej — wiersz wolny, gry poetyckie oparte na przestrzeni (Księga Mallarmégo), Kaligramy Apolli- n a ire ’a, eksperym enty ortograficzne futurystów (N uż w bżuchu), dzisiej­ sza poezja konkretna. O ile w „poezji głosu” modelem naśladow anym przez pismo byłaby żywa wypowiedź, o tyle w tej drugiej poezji pismo stanowiłoby elem ent konkurencyjny wobec aktów mowy, wskaźnik au ­ tonom ii literatu ry , która posiada inny aniżeli potoczna praktyka języko­ wa status egzystencjalny n .

5. „Poezji pism a” odpowiada określona semiologia. Znak graficzny czy też sekw encja znaków, jaką jest tekst (jedną z właściwości tekstu stano­ wi utrw alenie), operuje cechami przestrzennym i. Uporządkowanie linear­ ne jest tylko jedną z tych cech, właściwością w ynikającą z tem

poralne-tu a cja ch k o m u n ik a c y jn y c h w litera poralne-tu rze starop olsk iej w y ró żn ia ją c tam is tn ie n ie „p oezji dla u c h a ” oraz „poezji dla o k a ”. P rzew aga form oraln o-au ęlytyw n ych w czasach, k ie d y druk i czytan ie nie m ia ły ch arak teru p ow szech n ego, rzu to w a ła późn iej, już w m om en cie zaniku tych form , na teorię litera tu ry .

11 Zob. Ph. S o 11 e r s, La Scie nce de L a u tr é a m o n t. W: L ’É criture e t l’e x p é r i e n c e d e s lim ite s . P a ris 1971, s. 149. S ollers w p row ad za opozycję „écrivain — s c r i p t e u r ”, p od k reślając w tej drugiej k ategorii k on otację zw iązan ą z m a teria ln y m a k tem pisan ia, z a k tem g raficzn ym , a nie z ży w ą m ow ą. W p racy o M allarm ém S o llers p od k reśla, że p ism a nie m ożna trak tow ać jako prostej rep rezen tacji d źw ięk u , że m a ono w ła śc iw o śc i, które odróżniają k o m u n ik a cję grafem iczn ą od k ażdej innej fo rm y porozu m ien ia. O ro li p rzestrzeni w p isa rstw ie M allarm égo m ó w i J. D e r ­ r i d a w pracy La D ouble séance (w: L a D issém in ation . P a ris 1972).

(13)

168 Z O F IA M IT O S E K

go charakteru znaków mowy. C harakter ten dość długo decydował o lek­ turze tekstu, „zasłaniając” niejako inne jego cechy, takie jak miejsce znaku na stronicy, rodzaj czcionki, typ druku, wielkość m arginesu, dłu­ gość wersu, kontrast między czernią a bielą. W „poezji pism a” ograni­ czenia czasowe i organizacja fonetyczna przestają odgrywać najw ażniej­ szą rolę. Znaczy tu „rym w ew nętrzny”, pojmowany jako porządek m y­ śli 12.

W tekście takim sens kształtuje się na skrzyżowaniu trzech w ym ia­ rów. W układzie poziomym w ynika on z linearnego przepływ u słów, związanego z rozwojem tem atu, wyznania lirycznego, pozycji światopo­ glądowej. W wymiarze pionowym, k tó ry w wierszach z utrudnioną typo- grafią szczególnie narzuca się oczom czytającego, powstaje jako nadw yż­ ka w ynikająca z gry wyróżnionych słów między sobą, z gry tychże słów z w yrażeniami nienacechowanymi i wreszcie z relacji owych podkreślo­ nych słów do całości pozatekstowych, którym i są system y w artości (au­ tora i innych), teksty, do których dany utw ór odwołuje się aluzyjnie, kalki wypowiedzi nacechowanych środowiskowo, w końcu cały świat tradycji kulturalnej. W ten sposób wypowiedź poetycka zyskuje trzeci w ym iar — głębię, tło symboliczne i intertekstualne.

Nie trzeba zapominać, że w poezji opartej na regularnym m etrze w ym iar pionowy, w którym znaczą podkreślenia, jest też wym iarem ekwiwalencji brzmieniowych i rytm icznych (tak wygląda to w wielu wierszach Norwida). Z pewnością słowo wyróżnione znaczy inaczej w środku wersu, a inaczej w klauzuli. Jest to spraw a szczegółowych ba­ dań; niewykluczone, że w pewnych w ypadkach m etr i typografia pozo­ stają w sprzeczności. Pismo ostatecznie decydowałoby o tym, k tó ry układ jest nadrzędny.

Ostatnia uwaga prowadzi do wniosku, że wiersze z utrudnioną typo- grafią wyakcentowały tylko właściwości każdej zapisanej wypowiedzi poetyckiej (tekstu), cechy takie, jak przestrzenny, a nie tylko liniowy układ znaczeń, a także głębinowy w ym iar słów. Z tego powodu lepiej byłoby podzielić poezję na oralną — podporządkowaną głosowi i słu­ chowi, oraz pisemną — określoną przez widzenie i czytanie. I nawet jeśli zapis traktow ano jako p arty tu rę do wykonania, to wykonawca mu­ siał najpierw widzieć, kojarzyć i czytać, a dopiero potem „śpiewać”. Z graficznego charakteru poezji tw órcy zdawali sobie spraw ę na długo przed Norwidem; z chwilą gdy zaczęli publikować swoje utw ory, „pieśń”

zamieniała się w tekst.

12 Zob. J. В a r t i n, La G ra p h iq u e . „C om m u n ication s” 1970, nr 15: „W szystkie sy stem y przeznaczone dla ucha są lin ea rn e i tem poralne. [...] P rzeciw n ie, percepcja w izu aln a dysp on u je trzem a zm ien n ym i: odm ianą p lam i w y m ia rem tem poralnym oraz atem poralnym . S tąd jej isto tn a w ła ściw o ść: o ile w sy stem a ch linearnych w jednym m om en cie p ercep cji p ostrzeg a m y .ty lk o jeden znak, w system ach prze­ strzennych, za tem i w grafice, p ercy p u jem y dane w y n ik a ją ce ze stosu n k ów m iędzy trzem a zm ien n y m i”.

(14)

O F U N K C J I P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W I D A 169

Obserwacje te rzucają nowe światło na poezję Norwida. Jest to „poe­ zja pisma”, poezja wymagająca „widzącej”, a nie „śpiew ającej” lektury. W arto zwrócić uwagę na fakt, że Norwid przez całe życie uprzyw ilejo­ w ywał zmysł wzroku kosztem zmysłu słuchu, że był m alarzem i rzeź­ biarzem, a nie muzykiem. Dowodem tego jest choćby próba in terp reta­ cji alfabetu, w której jakości semantyczne liter określa się poprzez kształt, nie zaś poprzez sposób artykulacji. Jest to próba odwołująca się do sym­ bolizmu graficznego, a nie dźwiękowego 13. Znamy także opis znaku za­ pytania, k tóry jawi się poecie jako zakrzywiona wędka łowiąca m y ś l14. Ten naiw ny „mimografizm” ma niewiele wspólnego z „poezją pism a”. P raca widzenia, k tórą nakazują teksty Norwida, jest przeciwstawiona pracy śpiewania i mówienia. W tym sensie poeta mógł napisać w Psal-

m ów -Psalm ie: „Bo zasłaniałem wzrok, śpiewając słowo” (PW 3, 411)15,

traktując te dwie czynności jako rozłączne, nieprzystaw alne do siebie. W tym sensie potępiał epigonów rom antyzm u za zbytnie rozśpiewanie. Ale Norwidowska koncepcja poezji to coś więcej niż uprzywilejowanie pisania i czytania, to przede wszystkim zgoda na mowę druku, wykorzy­ stanie możliwości, które płyną z powielenia, to szczególna typografia.

1S Zob. C z ę s t o c h o w s k ie w ie rs ze . PW 1, 143:

U czę się też c z y t a n i a I w iem , że O jak bania, L ub jak kolo u w oza, Z e A jak szczy t u chaty, Ze I jak gib k a łoza, Z e E jak dziad szczerbaty, Ze :U jak w ó ł rogaty A lb o jak p rzew rócona Dua, g d y w yp rzężon a...

„W izualne” u jęcie a lfa b etu n ie sta n o w iło sp ecja ln o ści N orw ida: w w . X IX , a i później, ta k w ła śn ie nauczano dzieci czytan ia. W iersz, przeznaczony dla „W ia­ ru sa ”, odtw arza ów p op u larn y m im ografizm . (U w agę tę zaw d zięczam pani p ro fe­ sor L u cy lli P s z c z o ł o w s k i e j ) . W R z e c z y o w o ln o ś c i s ł o w a litery ch arak tery­ zow ane są w sp osób n ie ty lk o obrazow y, ale i m oraln y („O gromne A! p od ziw u ś w i a t a i s u m i e n i a ”). Zob. PW 3, 572, 574.

u Zob. P ió ro (1842). PW 1, 49.

15 A oto k o n te k st p rzytoczonej w yp ow ied zi:

....Różne m iałem m o w y I różne o ty m b yło m e śp iew a n ie

Od pach olęcia św ieg o cą c p ieśn iam i

(Te — gd y zm ężn ieje czas, w sp o m n icie sam i) (xj)

Bo za sła n ia łem w zrok, śp iew a ją c słow o, A n i m i lau ru liść szu m ia ł nad głow ą, B om ja o sta tn i tu w p o etó w św iecie,

K tórym nie p rzyszed ł w c z a s i... zresztą w iecie!

P s a l m ó w - P s a l m jest rozpraw ą z postrom an tyczn ą p oezją („Tu, za K onradem w chór śp ie w a k ó w p o w sta ły / I każda z p o l s k i c h z i e m j u ż p r z e ś p i e w a - n a w c h o r a ł y ”); z n ied o strzeg a n iem przez n ią fa k tó w . N orw id stw ierd za, że teraz „w iosna p ie ś n i p rzek w ita ”.

(15)

170 Z O F IA M IT O SE K

Przekora poety sięga o wiele dalej: nie o komunię dusz chodzi, ale o ko­ munikację masową.

6. O rientacja na typografię związana jest ze szczególną socjologią. W czasach Norwida form y bezpośredniego kontaktu między autorem a od­ biorcą skończyły się. Ich reliktem był salon, ale tak napraw dę X IX - -wieczny poeta skazany jest na d r u k 16. Wiedział o tym Mickiewicz: przekonanie o „ołowianej litery urzędzie” doprowadziło go na początku lat czterdziestych do kryzysu twórczego. Wieszcz uznał głos, słowo mó­ wione za jedyne czynniki godnie reprezentujące myśl i ducha. Głosowi towarzyszył ton, realizowany w gestach, intonacji, mimice twarzy. Na­ rzucał on motywację dźwiękowi, głos artykułow ał wprost przeżycie idei, staw ał się jej natchnionym substytutem . W rezultacie Mickiewicz „zła­ mał pióro” i ograniczył się do kom unikacji ustnej, jaką były w ykłady w Collège de France, improwizacje i spotkania w gronie towiańczyków.

Był to gest utopijny i konserw atyw ny. W arunków kom unikacji lite­ rackiej opartej na bezpośrednim kontakcie nie można było restytuować w świecie nowoczesnej cywilizacji, w świecie „panteizm u d ru k u ”. Zerwać Ъ pisaniem, a jednocześnie oddziaływać na ludzi — oznaczało to albo mistycyzm (milczenie świętego), albo charyzmę. Mickiewiczowi przypadło w udziale to drugie powołanie 17.

Norwid patrzył na świat oczami nie-utopisty. N aw et jeśli ten świat potępiał, jeśli współczesną cywilizację uważał za zakłamaną, a „pante- izm -druku” wiązał z wyobcowaniem człowieka, to jednak doskonale zda­ wał sobie sprawę z warunków, w jakich żył, i był świadomy ograniczeń z nimi związanych. W ybrał rolę pisarza, a nie profety 18.

16 W w iek u X IX , a w ła śc iw ie już w ok resie O św iecen ia, m ożna zaobserw ow ać zan ik o ra ln o -a u d y ty w n y ch sy tu a cji porozum ienia na k orzyść sy tu a cji w izualnych, opartych na in tym n ej lek tu rze. W iązało się to z ra d y k a ln y m i przem ianam i pub­ liczn o ści literack iej: w śred n iow ieczu , ren esan sie, baroku u czestn iczy ła ona w ży­ ciu dw orskim , w św ięta ch i zabaw ach; k on tak t z tek stem litera ck im (panegiry- kiem , m ad rygałem , parodią, k om ed ią sow izd rzalsk ą) b y ł k on tak tem zbiorow ym , na­ w e t jeśli n ad aw ca tek stu (częściej w yk o n a w ca ) b y ł in d yw id u aln y. W w iek u X IX publiczność litera ck a k szta łto w a ła się pod w p ły w e m u p ow szech n ien ia literatury

przez pism o i druk. Zob. D z i e c h c i ń s k a , op. cit.

17 S y tu a cja M ick iew icza b yła nad zw yczaj złożona. Jak w y k a za liśm y w inr.ej pracy (J ę z y k k ła m ie? ( R a z j e s z c z e o M i c k i e w i c z u ). „P rzegląd H u m a n isty czn y ” 1983, z. 5), jego poglądy na język i k om u n ik ację literack ą zm ien ia ły się: od w iary w pce- zję, która jest w stan ie p rzełam ać sch em atyzm m ow y, aż do totaln ego odrzucenia litera tu ry sk azan ej na druk i tym sam ym p odporządkow anej (przez druk) ideolo­ giom w rogim poezji. M ick iew icz p rzesta ł p u b lik ow ać w iersze, ale p o słu g iw a ł się drukiem jako środkiem propagandy, czego d ow od em b y ły artyk u ły w „Trybu­ n ie L u d ó w ”.

18 O w e w yb ory n ie b y ły w czasach N orw ida ła tw e, chociaż każdem u praw dzi­ w em u artyście p rzychodziło się z n im i borykać. W ty m sam ym czasie (lata czter­ d zieste X IX w.) inny w ie lk i czło w iek , G ustave F lau b ert, w y b ra ł rów n ież rolę pi­ sarza. T yle że tradycja, od której się odcinał, b yła inna. N orw id zry w a ł z rom

(16)

en-O F U N K C J I P en-O D K R E Ś L E Ń W P en-O E Z J I N en-O R W ID A 171

To, co z punktu widzenia rom antycznego wieszcza było złe i wrogie wszelkiej poetyckości, Norwid opatrzył innym znakiem. Poezja zapisana (a właściwie drukowana) obdarzona jest szansami niedostępnymi innym modelom komunikacji. Główną jej zaletą jest utrw alenie m y ś li19. D ruk je st takim ograniczeniem, które sprzyja wynalazczości; jak dowodzi Nor­ widowska typografia, już nie rym i rytm , ale litera staje się generato­ rem znaczeń. Przede wszystkim jednak współczesne „w arunki literacko­ ści” gw arantują dotarcie wiersza do ogółu, a nie tylko do jego (salono­ wych) reprezentantów. Tym samym gw arantują wpływ poezji na życie o wiele większy niż wpływ natchnionej pieśni. Owo przekonanie o de­ m okratyzacji piśm iennictwa jest u Norwida bardzo ważne: dlatego w 1863 r. walczy on o stworzenie narodowego pisma, organu, w którym m ądra refleksja w yprzedzałaby (nie zawsze rozważne) czyny 20.

I znów okazuje się, że Norwid w yakcentował tylko sprawy, o któ­ ry ch doskonale wiedzieli rom antyczni poeci; przecież oni także zabiegali 0 publikację swoich utworów, przecież oni też pertraktow ali z wydaw­ cam i i robili korekty. Romantyczna teoria twórczości w ydaje się jednak zup<ełnie ignorować ten przyziemny poziom, jakim są „w arunki literac­ kości”.

W Norwidowskiej socjologii A utor jest przeciwstawiony W ulgaryza- torotwi21: ten ostatni jest negatyw nym produktem cywilizacji druku. Sa­ mo jednak rozróżnienie mogło się pojawić tylko u tego, kto siłę druku pojął. Nie ma ono nic wspólnego z rom antyczną (a pochodzącą od Rous­

seau) tęsknotą za słowem spopielałym w literaturze.

V. Ta „pozioma socjologia” współistnieje z „pionową”, nakierowaną na upowszechnienie ideałów, aksjologią pisma i litery. Wyrażona ona została w R zeczy o wolności słowa:

ty czn ą literaturą, F la u b ert — ze św ia tem m ieszczań sk im , który rep rezen tow ała jego rodzina. A ltern a ty w ą dla N orw id a-p isarza b y ł w ieszcz, dla F lau b erta — chirurg, ad w ok at, urzędnik, zaw od y gw aran tu jące p ow od zen ie w m ieszczań sk iej F rancji. Zob. J.-P . S a r t r e : Conscie nce de classe c h e z F lau bert. „Les T em ps M odernes”

1966, nry 240—241; I d i o t de la fa m ille. T. 1. P aris 1971. 19 Zob. R z e c z o w o ln o ś c i słowa. PW 3, 605:

T c h n ą ć m ożesz bez litery i bez jej uznania, A le dać nic n ie zdołasz: ona ręk ę sk łan ia.

L udy, chociaż m niej zdolne, choć p ły tk ie n atch n ien iem , S k oro literze w iern e, zagłu szą cię sw y m cien iem , I p rzejd ą m im o tw o ich uroszczeń, bo one D a w a ć m ogą, nie tylk o w sk a zy w a ć koronę!

20 N orw id m iał sp rzeczn e opinie co do d em ok rytyzacji p iśm ien n ictw a . P od k re­ ślając jej h istoryczną k on ieczn ość („Późno w y ch o d zi k siążk a, czyn w zam ian p rzed ­ w c z e śn ie ”, PW 3, 605), m ów iąc o szan sach in telek tu a ln y ch i m oralnych, w y n ik a ­ jących z obcow ania z literą, zarazem b ał się w u lgaryzacji, tan iej p op u laryzacji 1 jakby zazdrośnie strzeg ł p oetyck iego p osłan n ictw a, odcinając się od tłu m u . P isze o ty m Z. S t e f a n o w s k a w artyk u le N o r w i d o w s k i P a r y s (w zbiorze: C y p r ia n N orw id . W 150-lecie uro d z in . W arszaw a 1973). S tefa n o w sk a w e w szy stk ich pracach o N orw id zie p o d k reśla rom antyczne p ierw ia stk i jego w iz ji św iata.

(17)

1 7 2 Z O F I A M I T O S E K

C złow iek — który na w stęp ie n ieu sta n n ie m ów ił, M ilczy i pisze naraz, gdy się za sta n o w ił,

N araz m ilczy i pisze, bo za sta n o w ien ie O gółu jest objęciem , w ięc jest o k reślen ie, W ięc to jest form a... przeto: litera i słow o

Z w e w n ą tr z na zew n ątrz całą z a k w itn ę ły m ow ą. [PW 3, 601— 602}

Pismo jawi się nie tylko jako środek utrw alenia myśli, ale jako czynnik rozwoju i przetrw ania narodu oraz stym ulator refleksji. P o ­ dobnie myślał Hegel, k tó ry zdając sobie spraw ę z tego, że litera jest niczym więcej niż znakiem znaku, tw ierdził zarazem, że jest ona oznaką kultury, elementem wyzwalającym ideę z ograniczeń zmysłowych 22.

Stąd też wywodzi się w alka poety o literę jako słowo uniw ersalne, pozbawione partykularnych okoliczności komunikacji, takich jak tłu m słuchaczy, uniesienie, gest. Podstawową zaletą litery jest sposób jej od­ bierania: głosu się słucha, literę się czyta. Czas, k tó ry w wygłasza­ nym wierszu, przemówieniu, „gawędce” jest czynnikiem przym usu (tem ­ po wypowiedzi), zostaje w czytaniu uwolniony, staje się czasem indyw i­ dualnej refleksji. Ale „poezja pism a” narzuca czytelnikowi określone wymagania: jego rola nie polega na biernym odbiorze, ale na współtwo­ rzeniu sensu, na w ychw ytyw aniu wszystkich wymiarów tekstu. Jest to poezja, która pokonuje inercję adresata, jego lekturow e lenistwo:

B ło g o sła w io n e jest próżn iactw o człeka, Co szuka, aby m u b yło w ygod n ie; P oezja w u sta b y szła zdrojem m leka, W iek się n ik czem n ie nie k ło p o ta ł o dnie,

[ 1

A ty — b ezk rw a w ą prom ienny zaletą, D obranych lu d zi otoczony chórem — Żebyś b y ł h a r f ą... rzec ch ciałem : p o e t ą ,

L ecz m i to sło w o przychodzi z oporem — [PW 3, 476—477]

Myśliciel, filozof, pisarz, arty sta — takie role w ybiera sobie Norwid w miejsce romantycznego m itu poety-śpiewaka. Mit ten dem askuje w wielu utworach, w których jak słowa-klucze (negatywnie obciążone) przew ijają się pojęcia chóru, pieśni, harfy, wreszcie samego poety. P ub­ liczności swojej każe uczyć się czytać: czytać nie tylko własne wiersze, ale to wszystko, co składa się na pismo kultury, a co jest utrw alonym śladem — literą Historii.

Warto w tym miejscu podkreślić, że pojęcie litery nie jest u

Nor-22 G. W. F. H e g e 1, E n c y k lo p ä d i e der p h il o s o p h i s c h e n W issenschafte n. B erlin 1966, § 8. Por. też w iersz N o r w i d a D w a g u z i k i (PW 2, 127):

L ecz m o w a - p i ę k n a zaw sze i w sz ę d z ie polega N a w y g ł o s z e n i u s ł o w a z a r a z e m p o n ę t n i e I t a k z a r a z e m , ż e s i ę p i s o w n i ę p o s t r z e g a : P o tej to zgodzie, jak po n ieo m y ln y m p iętn ie,

P oznasz: p o j e d y ń c z o ś c i o b co w a n ie z p r a w e m , D u c h a ? — z l i t e r ą , nocnej g łę b o k o śc i — z jaw em !

(18)

O F U N K C JI P O D K R E Ś L E Ń W P O E Z J I N O R W ID A • 173

wida jednoznaczne i że obok atrybutów , które interesują nas w tej p ra­ cy, takich jak utrwalenie, grafia, alfabet, druk, substytut głoski — jed­ nym słowem obok właściwości ściśle m aterialnych, w ystępują znaczenia wiążące literę ze światem ducha i historią przez duże H, konotacje, któ­ rych związek z procesem pisania i lek tu ry jest tylko pośredni. Widzimy to np. w Rzeczy o wolności słowa:

D ziejów sąd m a u sie b ie tą straszn ą potęgę, Ze m ożna sło w a n ie rzec i u tw o rzy ć k sięgę, Skoro n ie g w a łcą c zdania a n i rzeczy biegu, k P o sta w i tylko tru m n ę przy tru m n ie w szeregu,

A w ia tr k ątam i o w y ch za św iśn ie w te słow a:

„Nie rzek łe m nic... czytajcie! co zm ó w ił J e h o w a !” [PW 3, 606]

Ten, kto umie czytać, może myśleć. L iterą jest dla niego zarówno odezwa, jak i rząd trum ien, zarówno wiersz, jak i starożytny talerz. W w idzeniu-czytaniu stają się one znakami człowieka, jego śladami, rów ­ nie w ażnym i jak spontaniczne przeżycia i reakcje. Równają się słowu,

bo są słowem — utrw aloną praktyką ludzką 23.

Czy staną się tekstem, czy temu, na którego drodze się pojawią, przy­ niosą jakiś przekaz — zależy to od samego obserwatora. Dla człowieka zapatrzonego w siebie, w swoją „w ew nętrzną pieśń” nie znaczą więcej aniżeli dekoracje czy elem enty natury. Tak samo jak łatw e wiersze („pieś­ ni kalinow e”). Dla człowieka rozpoznającego litery cały świat jest teks­ tem. Widzenie zmienia się w czytanie, przedmiotom nadaje się znacze­ nia, z kolei czytanie uczy uważnej obserwacji, spojrzenia ujmującego rzecz z perspektyw y sensu. W twórczej lekturze m aterialne ślady czło­ wieka zyskują rangę symboli.

Stosunek „tekstu św iata” i tekstu poezji jest wieloaspektowy. Poeta to ktoś, kto „czyta rzeczywistość” szczególnie uważnie. Proces pisania stanow iłby rezultat takiej właśnie lektury. Ale istnieją i inne powiąza­ nia. Rozproszenie słów wyróżnionych w wierszu przypomina rozprosze­ nie przedm iotów symbolicznych w tekście świata. Myliłby się ten, kto uznałby je za proste przekaźniki myśli. Tylko niektóre z nich stanowią sygnały autorskiego system u wartości. Na ogół słowa podkreślone rep re­

zentują przedm ioty z tradycji kulturalnej, obciążone są znaczeniami przypisyw anym i im we wcześniejszych tekstach, niosą wspomnienie sy­ tuacji i sposobu mówienia tych, którzy się nimi posługiwali. „Bóg”, „rzeź niew inniąt”, „człowiek czynu”, „kapłan”, „serio-fałszywe”, „krew ”, „poe­ ta ”, „h arfa”, „purytanizm ”, „realizm ”, „socjalizm” — to tylko najpro­ stsze przykłady w yrażeń znaczących na wielu poziomach semantycznych. Nie są one użyte w sposób dziewiczy. Poeta reprodukuje je w swoich utworach, ale sens tej reprodukcji nie ma nic wspólnego z naśladowa­ niem. W poezji Norwida stanowiącej konglom erat aluzji, ocen, kalk i ste­

(19)

174 Z O F IA M IT O S E K

reotypów, dodatkowo nasyconej neologizmami i grą etymologiczną, w szyst­ kie te znaki zmieniają sens. Wcielone są w nowy tekst, ich znaczenia podlegają zderzeniu i przesunięciu, kontekst (poziomy i pionowy) nadaje im nowe konotacje, ironiczne i dram atyczne zarazem, bo przecież N or­ wid nie jest kpiarzem, jest poetą idei.

Pisanie oparte na przestrzeni stanowiłoby akt paralelny do kształto­ wania się świata ku ltu ry , którego składniki cechuje stan rozproszenia, znoszący porządek ich narodzin i śmierci. Czytanie oparte na widzeniu byłoby wysiłkiem zebrania swego rozrzucenia w przestrzeni i czasie po­ przez patrzące i myślące oko, przekształceniem litery w sens.

8. Poezja Norwida znaczy na tle dwóch kontekstów. Jednym z nich jest awangardowa praktyka artystyczna z końca XIX i całego XX wie­ ku. Postulat „poezji pism a” zawiera dążenie do autonomizacji kształtu, do skupienia uwagi na swoistej, estetycznie ważnej grze lite r i słów, do twórczości „kom binatorycznej” (Valéry). Ale „poezja pism a” może też oznaczać co innego: należy tworzyć i czytać literaturę jak „księgę świa­ ta ”, komentować jej składniki jako ślady, symptomy zjaw isk i treści niesprowadzalnych do m aterialnej powierzchni, odkryć związaną z wy­ m iarem symbolicznym głębię. W obydwu wypadkach chodzi o odczy­ tanie tego, co ktoś kiedyś napisał, ale księga literatu ry to zaledwie drob­ ny ułamek księgi świata.

Tak więc obok kontekstu „progresywnego” pojawia się odniesienie stare, związek z renesansem 24. Wtedy to po raz pierwszy mówiono o księ­ dze natury. Kategoria ta odżyła w romantyzmie niemieckim i w herm e­ neutyce. Odżyła jako postulat czytania przyrody, którą poeci napełniali mistycznymi sensami. Norwid nie o przyrodzie mówi. Jego tekst świata to historia, rzeczywistość zapełniona wartościami i symbolami, świat two­ rów człowieka. Odtwarzanie tego świata było od dawna am bicją arty ­ stów. Nowatorstwo Norwida polegałoby na tym, że miejscem owego od­ tworzenia stał się poetycki kształt.

„Przerw ana pieśń” oznacza wyzwolenie się poezji spod wielorakich presji. Lira, śpiew i deklamacja to tylko pierwszy porządek, od którego uwolniła się „poezja pism a”. Wyakcentowanie m aterialnych ograniczeń (typografia) nadało duchowym zobowiązaniom sztuki nowy charakter. Poezja stała się jedną z masowych form przekazu, zaczęła funkcjonować obok broszury politycznej, gazety, romansu. N ajbardziej jednak istotne było wyzwolenie się z romantycznego egocentryzmu: już nie dusza poe­ ty w yraja się w lirycznym wyznaniu, ale — w w yniku artystycznej pra­ cy — stru k tu ra świata m anifestuje się w stru k tu rze wiersza.

Zob. M. F o u c a u l t , Les M ots et les choses. P a ris 1966, rozdz. R e p résen ­ tation.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Iluż ludzi potem przez niego zginęło i może on tego się bał.. - A co

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Na miejscu okazało się, że osobą zakłócającą ciszę nocną jest 54-letni Jeremiasz S., który w chwili interwencji Policji znajdował się w stanie wskazującym.. Ponadto groził im

Utwórz bazę danych auta i zaimportuj do niej plik samochody.sql znajdujący się na dole ftp.. Znajdź marki aut zaczynające się na

Przypomnij sobie informacje na temat: głoski, litery i sylaby (podr., str.. Dla utrwalenia wiadomości zapisz ją w zeszycie

Znaleźć tor po jakim w płaszczyźnie xy leci ze stałą prędkością v samolotem ponaddźwiękowym pilot, który chce, aby jego koledzy stojący na lotnisku usłyszeli w tym

Z jednej strony mamy szpitale kliniczne, które są zadłużone i notorycznie wykazują straty, z drugiej strony takie, które nie tylko nie generują zobowiązań wymagalnych,

Jeśli któreś z ćwiczeń jest za trudne- pomiń je, ale postaraj się przyjrzeć mu się dokładnie i zapamiętać technikę jego wykonania.. Po powrocie do szkoły możemy