• Nie Znaleziono Wyników

Leczenie przed wojną - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Leczenie przed wojną - Kazimierz Brzyski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ BRZYSKI

ur. 1931; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Kolonia Ostrówek, dwudziestolecie międzywojenne,

leczenie

Leczenie przed wojną

Przed wojną, jeżeli to było tylko przeziębienie czy jakaś słaba choroba, to babcie ziołami leczyły. Ale jak widziały, że coś poważnego, to wysyłały do miasta. Były Czemierniki od nas jakieś osiem kilometrów i tam był lekarz., w Kocku był drugi lekarz, dwanaście kilometrów dalej, a trzeci lekarz był w Lubartowie, bo tam był szpital powiatowy. W Czemiernikach nie było szpitala i w Kocku też nie było szpitala, dopiero w Lubartowie, w mieście powiatowym.

Zęby to mało kto leczył w tym czasie. Jak bolał, to byli tacy, co wyrwali. Bolący ząb trzeba było wyrwać, nie można go było uratować, innego wyjścia nie było.

Data i miejsce nagrania 29-11-2010, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Redakcja Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Za murkiem, przy którym stały babki i sprzedawały kwiaty, biegła ścieżka i zaraz był basen pożarowy.. Wtedy nie było jeszcze nowego sądu,

Był też taki tu jak kamienice koło krzyża, taki parterowy sklep, tam był taki Żyd, to miał wszystko - smarówkę, i naftę, i różne gwoździe, i cukier, i chyba chleb, ludzie

Palacze to już byli fachowcy, tam nie było żadnych przyrządów, żadnych termometrów, nic, tylko wszystko to działała praktyka, żeby ta cegła była odpowiednio wypalona jak

Ojciec od razu był w podziemiu, od rozpoczęcia wojny.. W 1941 roku

Mój tata był zdolnym lekarzem, składał na wsi często połamane kości, w sieczkarni pocięte palce; z jabłonki spadł czy z czereśni, czy gdzieś przy pługu coś [się stało] –

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska ; współczesność ; pszczoły ; życie pszczół ; pożytek pszczeli.

Bo koks w piecu zwykłym się nie spalał, bo to był za mały ciąg powietrza, ale na tej kuźni polowej - dziadek mówił felczmyda, no to tam spalał się, była wysoka temperatura..

To już nam później było lepiej, bo tak na początku jak pracował, to tak byle jak było, ale później to już jak zakładali te centrale telefoniczne, to już dobrze nam było żyć,