• Nie Znaleziono Wyników

Z morza i portów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z morza i portów"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

z

STEFAN GAZE?-l

morza

I

portów

M. I. KOLIN (Publishers) LTD

229-231, High Holborn, London, W.C.l

(2)

(3)

z

STEFAN GAZEL

morza

I

portów

,

M. 1. K o L I N (Publishers) LT D

229-231, High Holborn, London, W.C.l

(4)

FIRST PUBUSHED DECEMBER, 1942

TO MY

P(?,!}TES\??IARGERY

/rf)1";;n'[I', ;

\.:?r;,?';;:"

j

?

6i-go

DRUKARNIA POLSKA

SUPERIOR PRINTERS I,TD. (T.U.), 11/13, NEW ROATl, LONDON, E.1.

(5)

Z ATLANTYCKIEGO FRONTU

By zdoby? panowanie ostateczne nad ?wiatem,

Hitler musi opanowa? morza. Musi zniszczy? po-

most z okr?tów budowany przez Atlantyk, po któ-

rym p?yn? narz?dzia, zapomoc? których on i jego

zbrodnie zostan? zmiecione z powierzchni ziemi.

(z przemówienia Roosevelta, wrzesie? 1942)

Mi?dzy wschodniem wybrze?em Ameryki a zachodniemi

portami Anglji odleg?o?? wynosi oko?o 3000 mil morskich.

Trzy tysi?ce mil, na których przestrzeni statek jest wysta-

wiony na ataki ?odzi podwodnych, pancerników kieszonko-

wych, raiderów, oraz we wschodniej cz??ci szlaku na ataki

dalekosi??nych bombowców niemieckich.

Trzy tysi?ce mil, to w obecnych warunkach dwutygodnio-

wa podró?, gdzie ka?dy dzie?, ka?da minuta mo?e by? ostat-

nia dla tych co j? odbywaj?, gdzie oficer czy marynarz, k?a-

d?c si? na odpoczynek po wyczerpuj?cej s?u?bie, budzony

jest d?wi?kiem gongu alarmowego, hukiem wybuchaj?cej

torpedy, bomby lub terkotem karabinów maszynowych, i

reszt? swego "odpoczynku" sp?dza przy dziale, karabinie

lub ... w szalupie ratunkowej - to jest, je?eli ma szcz??cie.

Je?eli go nie ma - biedne, straszone bombami g??bino-

wemi, ryby maj ? pokarm, a w prasie mniej wi?cej w miesi?c

pó?niej ukazuje si? nekrolog:

Pami?ci Paw?a X., oficera marynarki handlowej, ,.\

który zgin?? na Atlantyku ?mierci? marynarza,

walcz?c o wielko?? i niepodleg?o?? Ojczyzny.

Tyle wie prasa i wi?kszo?? jej czytelników. A za tym krót-

kim nekrologiem kryj? si? bohaterstwa i tragedie!

Cztery, pi?? ataków lotniczych odpartych w ci?gu godzi-

ny! Dnie i noce sp?dzone w zalewanej wod? maszynowni nad

napraw? uszkodzonych atakami mechanizmów. Pó?niej huk

torpedy - poszarpane ?elastwo, koledzy ugotowani ?ywcem

w parze rozbitego kot?a.

(6)

4 Z MORZA I PORTÓW #"

Próby spuszczenia szalupy z ton?cego statku w piekielnym

atlantyckim sztormie - rozbicie jej o burt?, uratowanie

drugiej, i d?ugie, d?ugie dnie i tygodnie w?ród gór wodnych,

piekielne pragnienie i wreszcie powolne konanie z wyczerpa-

nia, zimna, g?odu.

Nie zawsze gi.n?. Czasami ratuj? si? po ... 72 dniach w

otwartej szalupie, zdanej na ?ask? wiatrów, sztormów i fali.

Ratuje si? dwóch ludzi spo?ród trzydziestu kilku. Fala

wyrzuca szalup? z dwoma ?ywemi ko?ciotrupami na brzeg,

gdzie znajduj? ich mieszka?cy. Podobno nawet ?yj?.

*

\ Tak, most przez Atlantyk si? trzyma. Utrzymane s? i b?---

cl? równie? wszystkie ?ywotne morskie linje komunikacyjne.

tak konieczne w normalnych, pokojowych czasach, có? do-

piero w czasie wojny, gdy arrnje sprzymierzonych na

wszystkich kontynentach, zaopatrzone musz? by? we wszyst-

ko, pocz?wszy od worków na piasek a sko?czywszy na ben-

zynie lotniczej.

Most przez Atlantyk b?dzie utrzymany, lecz utrzymanie

jego op?acane jest codziennie ?mierci? tych którzy "go down

to the sea in ships."

W operacjach i walkach armij l?dowych bywaj? tygodnie,

miesi?ce ca?e sp?dzane na przygotowaniu si? do dalszych

akcyj, ?wiczeniach, wyk?adach i odpoczynku. Lotnik, powró-

ciwszy ze swego niebezpiecznego lotu bojowego, ma jednak

jeden czy kilka dni spokoju, VI czasie których mo?e "i?? na

l?d", sp?dzi? je w innej atmosferze, bez ci?g?ego napi?cia ..

Na morzu jest inaczej. Tam dzie? i noc, tygodnie i mie-

si?ce ---. lata ju?, marynarze trwaj? w tej pierwszej linji

okopów.

Tam niema urlopów co trzy miesi?ce lub parodniowyc?1

przepustek. Tam od chwili wyj?cia z portu, przez dwa trzy

tygodnie, oficer i marynarz ?yje w ci?g?em napi?ciu, tak na

s?u?bie jak i poza s?u?b?, gotów na ka?dy d?wi?k gongu

alarmowego. A bywaj? dnie kiedy gong odzywa si? wiele,

wiele razy.

Po przyj?ciu do portu nie dla wszystkich rozpoczyna si?

?wi?to. ?adowanie dniem i noc?, remonty, malowanie i

(7)

Z ATLANTYCKIEGO FRONTU 5

.

czyszczenie - pr?dko, pr?dko, bo pojutrze wyjazd w morze

i znów ta sama historja od pocz?tku.

Dla urozmaicenia tych obrazów, t?o bywa ró?ne.

Zimowy sztorm atlantycki, kiedy fala zrywa nadbudówki,

wyrzuca ?pi?cych z koi, sól znajduje si? w zupie, chlebie i

nosie, a w kabinie, zalanej fal?, trzeba chodzi? w wysokich

butach gumowych, islandzkie wiatry podbiegunowe przy

kilkunastostopniowym mrozie, lub podzwrotnikowe upa?y,

gdzie jak to jeden z wymownych pisarzy napisa?, maszty gn?

si? od gor?ca, a kucharze, chc?c ugotowa? jajko na twardo,

wystawiaj? je na s?o?ce.

VV bitwie o Atlantyk i w walce na Siedmiu Morzach, w?ród

wielu marynarek o wielowiekowej tradycji, bierze wybitny

udzia? najm?odsza z nich wszystkich, polska marynarka

handlowa.

Cho? ma?a tonna?em, w niczem nie ust?puje innym.

Pod Narvikiem, Dunkierk?, przy ewakuacji Krety, wsz?-

dzie by?y nasze statki.

Gdyby?my w tej chwili roz?o?yli map? ?wiata i znaj?c po-

zycje wszystkich naszych statków, w miejscach tych wbili

ma?? banderk? - okaza?oby si?, ?e znajduj? si? wsz?dzie.

Na Atlantyku, w obu Amerykach, Afryce, morzu ?ród-

ziemnem, Czerwonem, oceanie Indyjskim i Pacyfiku -

wsz?dzie gdzie krzy?uj? si? odwieczne szlaki morskie, zna-

le?? mo?na polskie statki.

Dniem i noc?, w pogodzie czy sztormie, upale czy mrozie,

p?yn? nasi marynarze, my?l?c w spokojniejszych chwilach

o Gdyni, Gda?sku, Królewcu, Ko?obrzegu - nowej Polsce

morskiej.

Widz? dziesi?ciokrotnie powi?kszon? marynark?, która

kursami swemi poprzecina wszystkie morza. Nowe porty i

stocznie, handel morski, przemys? rybny - wszystko to co

sprowadza dobrobyt dla kraju.

Wiedz?, ?e jeszcze wiele tysi?cy mil morskich przyjdzie

im przep?yn??, ?e wielu z nich "zginie ?mierci? marynarza",

zanim b?d? mogli zmieni? kurs na Ba?tyk i min?wszy tra-

wers Helu, zakotwiczy? u stóp Kamiennej Góry.

I

(8)

6 Z MORZA I PORTóW

Wiedz?, ?e czeka ich tam wysi?ek, wiele lat ci??kiej pracy

nad rozbudow? marynarki, lecz licz? na zrozumienie i pomoc

spo?ecze?stwa, spo?ecze?stwa, które zrozumia?o ju? znacze-

nie morza.

Maj? te? cichutk? nadziej?, ?e ich wk?ad w nasz wysi?ek

narodowy nie b?dzie oceniony wed?ug starego angielskiego

czterowiersza:

In time of war, but not before,

God and the sai?or we adore;

The dangers past, and ills requited, God is forgotten and the sailor slighted.

Na pok?adzie m/s ... na Atlomtsilcu, io grudniu 19.41 1'.

(9)

11l1Ó,J STATEK

Wracaj?c którego? dnia z l?du w jednym z angielskich

portów, nie moglem znale?? swego statku, gdy? w czasie n10-

jej nieobecno?ci przeholowano go do innego basenu. Kr?ci-

?em si? to tu, to tam, pytaj?c i szukaj?c, a? nagle zza maga-

zynu, tu? nad moj? g?ow? ukaza? si? jego dziób, przedni po-

k?ad, mostek i ca?a jego sylwetka. Na dziobie p?yty i stewa

odrapane z farby ?a?cuchami kotwicznemi, po burtach krwa-

we plamy w miejscach gdzie wystukano m?otkami rdz? i po-

malowano minj ?, mostek niegdy? lakierowany - dzi? po-

kryty warstw? zasch?ej soli pozosta?ej po niedawnym sztor-

mie - górowa? nad pok?adem, gdzie kilkudziesi?ciu robot-

ników z krzykiem, przekle?stwami i j?kiem wind wy?ado-

wuje towary, amunicj?, bro?.

Zm?czony szukaniem, usiad?em na polerze (na którym

za?o?one by?y liny dziobowe) i zacz??em przygl?da? si? stat-

kowi. P?ywa?em na nim ju? niejeden rok.

By? w?a?nie przyp?yw, który nape?ni? basen, uniós? statek

do góry, nadaj?c mu olbrzymie rozmiary, podwajaj?c ton-

na?. Gdy windy wyci?ga?y z wn?trza wi?ksze brzemi? ?a-

dunku, maszt lekko drga?, bum wychyla? si? za burt?, odda-

wa? ci??ar i wraca? lekko na ?adowni? by zabra? nast?pny.

Obrazek, jaki widzia?em dziesi?tki, setki razy; dzi? jednak

patrz?c na?, ogarn??o mnie co? jak gdyby wzruszenie, jakie

si? czuje na widok mi?ej, dawno nie widzianej osoby, domu

w którym si? mieszka?o wiele lat, wioski lub miasta gdzie si?

sp?dzi?o m?odo??.

Szara sylwetka statku s?abo odbija?a si? od zaoliwionej

powierzchni basenu; poszarpane ?ciany magazynu, z wypa-

lonem górnem pi?trem, nie stanowi?y pomy?lnego t?a, a roz-

rzucone na pok?adzie przykrywy ?adowni i cz??ci uszkodzo-

nego przy silnej fali ?adunku nie dodawa?y mu pi?kna, lecz

ja w tej chwili patrza?em na niego wzrokiem, który widzia?

(10)

-

8 Z MORZA I PORTóW

tylko jego ja?niejsze strony, gubi?c te gorsze w dymie, jaki

wiatr niós? w moim kierunku z s?siedniego parowca.

Wy, ?yj?cy na l?dzie, macie miasta swoich marze? lub

miejscowo?ci, gdzie sp?dzili?cie lub chcieliby?cie sp?dzi? wie-

le lat swego ?ycia, i te wynosicie ponad wszystkie inne. My,

dla których morze i utarczki z niem s? chlebem codziennym i

nas?em ?yciem, a statek naszym domem, miastem i krajem,

mamy swe statki, które si? lubi cho? cz?sto klnie, wspomina

jak przyjaciela gdy si? jest ode? daleko, a gdy zatonie lub

gdy ska?y poszarpi? mu burty, czyni?c ze? wrak bezsilny-

op?akuje si? jak drog? sercu osob?.

Dzi? szara sylwetka mego statku wiele wywo?a?a WSpOlTI-

nie?. Siedz?c na polerze wyczuwa?em nog? ka?de drgni?cie"

statku przez liny biegn?ce z dziobu ku mnie; trzyma?em jak

gdyby r?k? na jego pulsie, a w pami?ci przesuwa?y si? ty-

godnie, miesi?ce i lata sp?dzone na jego pok?adzie. Troski

i rado?ci, piekielne sztormy, okresy ciszy i s?o?ca ...

Setki tysi?cy mil przebytych po ró?nych morzach ... Cie?-

niny, przyl?dki, zatoki... .

Port za portem, kraje obce i kontynenty ... Dziesi?tki ras,

narzeczy i przekle?stw ... wszystko to widzia?em patrz?c dzi?

innem ni? zwykle okiem.

Gdyby mnie w owej chwili kto? zapyta? co mi si? w nim

podoba i co wi??e z mym statkiem, by?bym w k?opocie co

odpowiedzie?. Bo to jest co? bli?ej nieokre?lonego i da si?

chyba porówna? tylko ze stosunkiem do kobiety. Zna si? ich

tyle, ró?nych odcieni skóry, ciekawe i nudne, pi?kne i brzyd-

kie - a przywi?zuje si? do jednej, cho? nie b?dzie ?adna i

cho? mniej b?dzie zalet mia?a ni? inne.

Tak by?o i z mym statkiem. Nie by? pierwszy - siedem

innych przedtem zna?em i na nich p?ywa?em. Nie by? naj?ad-

niejszy - znam luksusowe p?ywaj?ce hotele; lecz jest naj-

milszy.

Dlaczego? Nie potrafi? na to dobrze odpowiedzie?.

Jest to taki sobie stateczek o paru tysi?cach tonn, jakich

wiele p?ywa po wszystkich morzach. Gdy go par? lat temu

pozna?em, mia? burt? pomalowan? na czarno, nadbudówki

?wieci?y bia?? farb?, massty i bumy - kremowo-?ó?t?, mos-

tek l?ni? si? zawsze lakierem, a s?o?ce przegl?da?o si? w mo-

si??nych okuciach. Dzi? wojna kaza?a wszystko to poci?g-

(11)

MóJ STATEK 9

n?? szaro-ziemist? pow?ok?. vViele r?eczy zniesiono, wiele

przerobiono lub dobudowano, sylwetka si? zmieni?a, lecz

statek pozosta? ten sam. Tak samo jak dawniej wdziera si?

na fal? w sztormie, rozbija dziobem mniejszych przeciwni-

ków i tylko mo?e d?u?ej i g?o?niej j?knie gdy zaskoczony

znienacka fal?, dygoce ca?y z wysi?ku by si? z niej wydoby?.

Pozatem nie wida? na nim wieku. Dusza pozosta?a w nim

m?oda.

Ile? to mórz i portów poznali?my razem... Ile sztormów

przebyli?my pomagaj?c sobie nawzajem ... Ile? to razy piek-

li?my si? w s?o?cu Po?udnia lub marzli w lodach Pó?nocy ...

Casablanca, Algier, ra??ce w oczy bia?o?ci? nadbrze?nych

budynków zau?ki arabskie w Aleksandrji, piramidy w Kairze

i barki na Nilu, Tel-Aviv, siedz?cy tu? nad morzem, i Haifa,

skryta za gór? Karmelu. Tam ko?o placu, gdzie zatrzymy-

wa?y si? liZadkie ju? dzi? karawany wielb??dów, by?a knajpa-

kabaret-kawiarnia; tam pij?c kaw?, stara?em si? znale??

ró?nic? mi?dzy jedn? a drug? melodj? arabsk?, ?piewan? a

raczej wyj?kiwan? z jednoczesnym ta?cem brzucha, przez

stare- i m?ode tancerki. Tam wieczorem ta?czy?a Zeria.

Oczy - najczarniejszy w?giel, dzika, cyniczna, nie mia?a

jeszcze czternastu lat.

'V Konstantynopolu kotwiczyli?my w Z?otym Rogu na-

przeciwko Seraju. Wieczorem gdy s?o?ce chowa?o si? za

wzgórza, na czerwenem tle nieba wyrasta?o najpierw sze??

minaretów meczetu ?w. Zofji, pó?niej Sulimana, a pó?niej

dziesi?tki, setki innych. Miasto minaretów !

Siadywa?em wówczas na górnym pok?adzie i my?la?em

o tych, które jeszcze nie tak dawno zamieszkiwa?y seraj;

ile spo?ród nich by?o brankami dalekiej Pó?nocy, ile niepo-

s?usznych sp?yn??o kana?ami do wód Z?otego Rogu ... Ilu na-

szych dziadów wzi?tych w jasyr ciosa?o tu kamienie i budo-

wa?o filary mostu, który wieczorem przechodz?, by powa??-

sa? si? po zau?kach, zje?? szasz?yk po turecku i wróci? zm?-

czony na statek.

Stamt?d p?yn?li?my najcz??ciej do Grecji, noc? przebywa-

j?c morze Marmara, by oko?o po?udnia nast?pnego dnia po-

k?oni? si? Akropolowi z zatoki falere?skiej. Do Aten jecha?o

si? kolejk? elektryczn? z Pireusu, by napi? si? dobrego wina,

odwiedzi? znajomych i zata?czy? u Fitilisa.

(12)

10 Z MORZA I PORTóW

A Palerrno, Katanja, Neapol... Wycieczki na Capri, do

Pompei i na \Vezuwjusz, pochodni? ?wiec?cy nad zatok? ... ,.

Malta ze swemi podziemnemi ?pichlerzami, prze?liczn? mo-

zaik? w katedrze i pi?knemi kobietami, chroni?cerui si? za.

swe peleryno-parasole ...

Dzi? tam wsz?dzie jest wojna. Spichlerze zamieniono na

schrony, katedra rozbita bombami niemieckiemi, a Maltanki;

zamiast peleryn, nosz? he?my. Ciekaw jestem czy Cariloso,

który nas zawsze przewozi? sw? ?odzi? wy?o?on? dywanami,

podp?ynie jeszcze pod burt? gdy tam kiedy? zakotwiczymy?

P?y?my ze statkiem we wspomnieniach gdzieindziej ... do

Afryki Zachodniej, do Sierra Leone, na wybrze?e Ko?ci S?o-

niowej, Wybrze?e Z?ote ... Do Libcrji, Nigerji, Kamerunu,'"

gdzie s?o?ce zostawia trwa?e ?lady na skórze, malarja ze?re

ka?dy s?abszy organizm, a ma?py z papugami przedrze?niaj?

bia?ego, wa??saj?cego si? po d?ungli cz?owieka. Tam stalo-

we burty statku i rozpalony s?onecznym ?arem pok?ad topi?.

gurnowe obcasy butów, a my czuli?my si? jak w?gorze na

patelni.

M?tne, szeroko rozlane wody La PIaty z miljardami uto-

pionej szara?czy i Buenos Aires, ten Nowy Jork Ameryki

Po?udniowej. Chodzili?my tam do ogrodu ró?, by opi? si?

ich zapachu, który przylega? na tygodnie ca?e do munduru,

w morzu jeszcze przypominaj?c bia?o ubrane sefiority.

Montevideo, Rio Grand?, Santos z kopcami kawy ... Rio de

Janeiro zanurzone w zatoce - tam jeszcze wojna nie dosz?a.

Lecz zniesiono ju? iluminacj? pos?gu Chrystusa na Cor-

covado. A szkoda, bo gdy si? wieczorem wp?ywa?o do zatoki,

ju? zdaleka posta? ta b?ogos?awi?a wchodz?cym statkom.

Nieraz, gdy chmurki otoczy?y szczyt, wymazuj?c z obrazu

ziele?, oczom ukazywa? si? tylko Chrystus i ze stopami

ukrytemi gdzie? w chmurze, zdawa? si? z mi?o?ci? spogl?da?

na le??ce w dolinie miasto i ?wiat.

Gdy wp?ywaj?c do portu mijali?my G?ow? Cukru, statek

mój mala? nieprawdopodobnie, wydawa? si? zabawk? ch?o-

pi?c? w?o?on? do balji, i cho? rycza? syren? przera?liwie -

niewiele mu to pomog?o.

A nasze podró?e wojenne ... ataki ?odzi podwodnych, samo-

lotów ... Nieraz noc?, gdy statkiem wstrz?sa?y wybuchy bomb

g??binowych i torped trafiaj?cych w s?siednie statki, czeka-

(13)

MóJ STATEK. 11

?em na chwil? kiedy przeznaczona dla nas wbije si? w kad-

?ub, wyrwie wn?trzno?ci lub rozerwie na dwie po?owy i po?le

nas na dno, - wówczas wyda wa?o si? to nieuniknione, - a

jednak wychodzili?my ca?o.

\V chwilach takich ?al mi by?o nie tylko swego ?ycia, lecz

i statku, na którym sp?dzi?em pó? swego morskiego ?ycia i z

którym tyle wi?za?o rnnie wspomnie?.

Bo to jak strata przyjaciela ... Bo pami?tam co czu?em gdy

raz w sztormie statek zdryfowa? z kotwic? na ska?y u brze ...

gów Irlandji, rozrywaj?c sobie dno. Parni?tam jak bola?o,

gdy wr?gi p?ka?y z j?kiem, woda zalewa?a ?adownie, statek

bezw?adnie przechyla? si? na burt?, i zdawa?o si?, ?e ju? go

nic nie uratuje, ?e pozostanie tam nadziany na ska?y przy

odp?ywie, bezu?yteczny, opuszczony wrak, jakie si? widzi u

wielu wybrze?y.

Nie - takiego losu nie chcia?em dla mego statku.

Gdy dni jego b?d? policzone, - bo ?ycie jego jest tak jak

i nasze krótkie, - niech zatonie w walce z morzem i niech

spocznie na dnie spokojnie.

Nie na ska?ach, by ci co na nim kiedy? p?ywali, mijaj?c

zardzewia?y, zniekszta?cony wrak, na innym, mo?e lepszym,

nowym, lecz obcym statku, nie musieli odwraca? g?owy by

ukry? ?z? na widok szkieletu starego przyjaciela.

lV Anglji, w kwietniu 1942 1'.

(14)

?AB?DZIE W PORCIE

Wyszed?szy dzi? rano na pok?ad, zobaczy?em pi?? majes-

tatycznych ptaków wp?ywaj?cych dostojnie, po zaoliwionej

powierzchni do basenu, gdzie zacumowany by? mój statek.

N ie chcia?em oczom wierzy? - ?ab?dzie? !

Zawsze ??czy?em je we wspomnieniach z parkami, z kwiet-

nikami, ze s?o?cem i' spokojem, lecz sk?d?e one tu w brud-

nym angielskim porcie, gdzie tyle ha?asu?

Setki pneumatycznych m?otów wystukuje swe piekielne

melodje na stoczni, ze skrzypem bloków i j?kiem wind wy?a-

dowuj? motory, ?ywno?? i czo?gi z polskiego statku, elewa-

tor ssie zbo?e z holenderskiego motorowca, z s?siedniego

basenu wyp?ywa w morze norweski transportowiec, a nad

tem wszystkiem dziesi?tki d?wigów krzy?uje si? na tle zady-

mionego nieba, raz wraz wyci?gaj?c ramiona by gdzie? z

czelu?ci ?adowni statkowej wydoby? na powierzchni? kilka-

na?cie worków kawy, cz??? samolotu, dzia?o, lub jakie? inne

narz?dzie wojny.

A w?ród tego wszystkie te ptaki? !

Przynios?em z kuchni troch? chleba i zacz??em rzuca? im

z rufy. Podp?yn??y z powag? i ze spokojem wy?awia?y go z

wody. Jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby to by?o w ?azienkach

lub Jila Plantach, a nie w tem zbiorowisku statków spod co-

najmniej dziesi?ciu bander, gdzie s?yszy si? dwa razy tyle j?-

zyków, gdzie dziennie prze?adowuje si? dziesi?tki tysi?cy

ton n towarów do magazynów nosz?cych ?lady wojny.

Te ptaki lubi?ce cisz? - tutaj?

Wszak tu na 24 godziny niema spokojnej.

Tam wchodz? statki, które dopiero przep?yn??y Atlantyk,

walcz?c z wrogiem i natur?. Tu przeholowuj? inny, który

uko?czywszy wy?adunek, podchodzi pod magazyn by na-

pe?ni? swe ?adownie czem? taj emniczem i za par? dni pop?y-

n?? dok?d? w nieznane, a za jego ruf?, pod opiek? holowni-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obozowisko mCZolltyczne* cm entarzysko ku ltu ry p rzew orskiej ze schyłku okresu póśnol ateński ego 1 początków starszego okresu wpły­ wów rz ym sk ich o raz z

Gdy na pytania o cel mojego pobytu w Libanie odpowiadałam, że prowadzę  badania  nad  dziedzictwem  w  Bejrucie,  moi  rozmówcy  i  rozmówczynie 

Pomimo to problemem związanym z brakiem skuteczności leczenia jest nie tylko pobieranie leków przez chorych starszych, ale zjawisko niepodawania im preparatów koniecznych

[pokreślenie M.D.]: oto przede wszystkim wasze założenia, niby roz- ległe pole, na którym możecie ukazywać charakter waszego Instytutu i miłość do ojczyzny. Ten program Leona

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli”3. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Kontynuuj zabawę zmieniając równania, używaj znaku minus „–” układaj z dzieci równania tak, żeby był podany tylko jeden składnik dodawania i suma (2+_=5), baw się z

The article presents the main functions of aesthetic values (beauty, simplicity, symmetry) in the process of formulating, evaluating and accepting scientific theories in

czenie potężny. Dalekie, ciche miasteczko nad brzegiem oceanu. Idzie się w dół ulicą jeszcze senną, za- ledwo gdzie niegdzie poczynają otwierać drzwi sklepów