Maciej IŁOW IECKI
KRYTERIUM PODSTAWOWE O ethosie dziennikarza
Istnieją różne strategie zwyciężania, przekształcania rzeczywistości spo
łecznej, różne środki, różne drogi prow adzą do celu. A le mówiąc wprost, wszyscy dziś jesteśmy spragnieni uczciwości i praw dy! I także rzeczywistej wreszcie demokracji.
W ielokrotnie analizow ano wpływ, jaki tzw. środki m asow ego przekazu (mass m edia) w yw ierają na oblicze współczesnego świata. Z analiz tych wyni
kają różne wnioski, ale jed en jest najbardziej oczywisty i niepodważalny: ów wpływ jest przeogrom ny i stale rośnie. Środki przekazu (dziś przede wszyst
kim telewizja, radio, prasa) zajęły w ludzkiej kulturze i cywilizacji miejsce szczególne - i w szczególny sposób sam e tę kulturę i cywilizację w spółtw orzą.
Z tego zaś stwierdzenia wynika n astęp n e, równie niepodw ażalne: ze wzrostem wpływu mass m ediów na dzisiejsze społeczeństw a rośnie o d p o w i e d z i a l n o ś ć d z i e n n i k a r z y .
Jestem zdania, iż dziennikarstw o nie jest „tylko z aw o d e m ” . Jest to pew na rola społeczna, być może rodzaj misji, w tym sensie, iż w ym agania etycz
ne są w tym zawodzie w yjątkow o istotne. W ydaje się pew ne, iż w każdym razie dziennikarz, który odrzuca pewien ethos, pew ien system wartości, może spow odow ać w yjątkow o wiele zła - tym więcej naw et, im lepszym fachowcem jest w swoim zawodzie.
N aturalnie, każdy zawód m a - o b o k ogólnego - swój szczególny kodeks zobowiązań etycznych. W dziennikarstwie sprawy te byw ają w yjątkow o zło żone, poniew aż w yjątkow o ostro w ystępują tu pew ne przeciwstawne sobie obowiązki. N a przykład obow iązek pełnego inform ow ania o wszystkim - z obowiązkiem nieszkodzenia moralności społecznej i poszanow ania godnoś
ci ludzi, których inform acje dotyczą. A lb o obow iązek obiektyw izm u w infor
mowaniu czy kom entow aniu - z posiadaniem własnych poglądów politycz
nych, sympatii i antypatii (posiadanie własnych poglądów i wierność im jest wymogiem niezbędnym - dziennikarz, który o d stęp u je od takiej wierności,
staje się d y s p o z y c y j n y w sensie politycznym i w tedy już jest zdolny do wszystkiego). A lbo obow iązek najpełniejszego w yrażania opinii społecznych - z koniecznością pew nego je d n a k kształtow ania tych opinii. D ziennikarze
am erykańscy na przykład bardzo niechętnie odnoszą się do tw ierdzenia, iż
dziennikarz m ógłby w jakikolw iek sposób „pouczać” czytelników; jed n ak że
nie chodzi tu o „pouczanie” , a o walkę z różnymi w adam i społecznym i,
148 Maciej I Ł O W I E C K I
z nietolerancją itd. Czym innym od „pouczania” jest też, p o prostu, wyjaś
nianie pewnych kwestii, na których tem at p an u je zamieszanie p o jęć czy też które są pow odem nieporozum ień. (Z atrzym uję się chwilę przy tej akurat sprawie, poniew aż spotykam się często z zarzutem ze strony zachodnich dziennikarzy, iż nasze środki przekazu uważają za stosowne krytykować pew ne postawy ludzkie, oburzać się na pew ne zachow ania ludzi itd.).
Przeciwstawne obowiązki czy wymogi, o których wyżej, nie wykluczają się w zajem nie. D latego dziennikarze m ogą je godzić - ale o tym, jak je godzić, by pozostały w rów now adze, decyduje już w łasne sumienie. Nie sądzę, by w tym w ypadku m ożna było ustalać jakieś szczegółowe wytyczne, sądzę natom iast, iż sum ienie jest wystarczającym drogow skazem dla tych, którzy chcą go słuchać.
Z ostaw m y zatem kwestię szczegółowych wytycznych - nie oznacza to, iż nie m ożna pokusić się o refleksje natury ogólnej. M ożna powiedzieć oczywiś
cie, iż dobrym dziennikarzem jest się w tedy, kiedy - o b o k spełnienia wymo
gów zawodowych - jest się po prostu przyzwoitym człowiekiem. Dotyczy to je d n a k każdego zawodu. Czy istnieją zatem jeszcze jakieś specjalne wyma
gania? T a k , istnieją - ale zanim sp ró b u ję je przedstawić, zacznę o d pewnych stwierdzeń ogólnych, być m oże banalnych, je d n a k wartych przypomnienia.
1. O tóż inform acja - a za nią środki przekazu - nigdy nie są i z natury rzeczy nie m ogą być zupełnie n e u t r a l n e . In fo rm acja typu prasowego bywa niezbyt ważna, i w tedy zwykle m a ło znacząca, albo w ażna - i wówczas wywołuje zawsze jakiś rezonans społeczny, zależny zresztą od wielu nadzwy
czaj skom plikow anych uw arunkow ań. Nie tylko więc d o b ó r informacji, ale w ogóle sam a inform acja, jeśli zostaje w łączona do najważniejszych kana
łów przekazu, m a zawsze jakiś wpływ na opinię społeczną i na kształtowanie postaw i zachow ań ludzi. W pewnych w arunkach inform acją można nawet sterow ać zachow aniem ludzi - ale głównie w tedy, kiedy inform acja jest fał
szywa, nieobiektyw na, drażniąca. M am y wówczas do czynienia z czymś, co było typowe w Polsce dla o k resu tzw. władzy ludowej i co nazywaliśmy m anipulacją.
2. Nie istnieją nigdzie (zapew ne z natury rzeczy nie m ogą istnieć) środki m asowego przekazu „absolutnie w olne” , czyli niezależne od niczego. Jednak
że fakt nieistnienia idealnej niezależności nie wyklucza, iż granice zależności m ogą być bardzo różne i zwłaszcza n am w Polsce dobrze o tym wiadomo.
Z a te m mass m edia m ogą być bardziej lub mniej w olne, bardziej lub
mniej pow iązane z różnymi grupam i interesów czy też z interesam i różnych
grup. Jest to sytuacja, której zmienić się chyba bardzo długo nie da, przede
wszystkim ze względów politycznych i ekonom icznych, ale także z powodów
psychologicznych, społecznych i naw et technicznych. Istnieje je d n a k pewien
sposób, by ograniczać wady takiej sytuacji i uniemożliwiać wykorzystanie
O ethosie dziennikarza 149
mass m ediów do różnych m anipulacji. Tym sposobem jest: po pierwsze, istnienie ja k największej r ó ż n o r o d n o ś c i środków przekazu (aby możli
wie wszystkie grupy mogły wyrażać swe opinie i potrzeby), po drugie, istnie
nie także środków przekazu możliwie n i e z a l e ż n y c h od konkretnych dysponentów politycznych czy ekonom icznych1, i po trzecie, p o d d an ie na przykład telewizji (czy przynajm niej jej części) k o n t r o l i s p o ł e c z n e j .
B iegunem przeciwnym takiej różnorodności jest m onopolizacja środków przekazu przez władzę państw a, przez jak ąś partię czy grupę interesów.
Są to rzeczy w teorii oczywiste, ale w p rak ty ce... Ja uw ażam , iż w naszej niezwykłej polskiej sytuacji zdecydow anie za m ało przykłada się uwagi do tego, by na przykład telewizja pozostaw ała p o d k o n tro lą społeczną albo żeby przynajm niej część prasy m ogła rzeczywiście zachować niezależność od tzw. dysponentów politycznych czy kapitałów prywatnych.
3. Powszechnie w ym aganym obow iązkiem dziennikarza jest pisanie czy mówienie prawdy. A le też w praktyce dziennikarze bardzo rzadko m ogą
informować o c a ł e j praw dzie czy też przekazyw ać wyłącznie p e łn ą p raw dę. Jest to ograniczenie w ynikające z uzależnień wymienionych w punkcie drugim, ale nie tylko: przekazyw anie bow iem całej praw dy o danym zjawis
ku, o sprawie czy w ydarzeniu jest zwykle niemożliwe ze względów technicz
nych (szybkość, aktualność, krótkość inform acji nie pozw alają na pisanie traktatów ). Czasami zresztą w chwili inform ow ania p e łn a p raw d a nie jest jeszcze znana, a inform ow ać trzeba.
Czasami też dziennikarzowi w ydaje się, iż przekazanie w pełni jakiejś prawdy m oże być bardziej szkodliwe niż milczenie - jest to oczywiście kwes
tia bardzo dyskusyjna, ale w praktyce ta k się je d n a k zdarza.
W tej sytuacji być m oże wystarczyłoby, gdyby dziennikarze po prostu nigdy świadomie n i e k ł a m a l i . Jest to w dzisiejszym świecie wymaganie i tak bardzo tru d n e , niekiedy p o trzeb a do tego dużej odwagi cywilnej, na pewno zaś p o trze b a - prawości.
*
K ażda w spólnota ludzka m oże działać efektywnie i pozytywnie, to znaczy zarazem zwiększać sum ę różnych pożytecznych d ó b r i - co znacznie w ażniej
sze - zyskiwać poczucie popraw y swego losu, tylko pod w arunkiem , że nie jest blokow any ani deform ow any żaden z trzech głównych rodzajów infor
macji:
- inform acja o świecie zew nętrznym ,
- inform acja o swej własnej przeszłości,
- inform acja o sobie samej jak o całości i o swych częściach składowych.
1 Można to osiągnąć różnymi drogami, ale jest to m ożliwe. Taka przyzwoita prasa infor
macyjna centralna i lokalna, związana np. z samorządami - istnieje na świecie.
150 Maciej I Ł O W I E C K I
B lokada i deform acja każdego z tych trzech rodzajów informacji grozi zresztą czymś innym. Na przykład zakłócenia w kanale pierwszym nie poz
walają na snucie porów nań, wyzyskiwanie doświadczeń innych, poznanie i rozum ienie czegoś więcej poza własnym podw órkiem .
D efo rm acja w kanale drugim (dotyczy to również np. systemów oświato
wych i nauczycieli) prowadzi do odbierania n a ro d o m ich tożsamości, unie
możliwia uczenie się na własnych błędach, niszczy kulturę.
Kanał trzeci jest w pew nym sensie najważniejszy i inny od poprzednich, bo jego istotą jest wielokierunkowość. Oznacza to obieg inform acji w pio
nie: w ładza-społeczeństw o i społeczeństw o-w ładza, oraz w poziom ie - wew
nątrz samego społeczeństw a, między jego różnymi ogniwami. Deformacja w tym kanale uniemożliwia rzeczywistą kontrolę społeczną n a d czymkol
wiek, p o w o d u je dezintegrację społeczności, uniemożliwia wspólne działania i wspólne wysiłki. Uniem ożliwia „w spólnotę przeżycia” . Samowiedza społe
czna jest w arunkiem sine qua non wszelkich społecznych porozum ień, spraw
nego zarządzania i po prostu efektywnej pracy w każdej dziedzinie.
Przez dziesiątki lat w Polsce były blokow ane i deform ow ane wszystkie trzy w ym ienione rodzaje informacji. Dzisiaj ich odblokow anie można uwa
żać za je d n ą z największych zdobyczy wolności - i zarazem za jej gwaranta.
Jeszcze raz pow tórzę to niezwykle ważne stwierdzenie: w o l n o ś ć i n f o r m a c j i j e s t j e d n y m z g ł ó w n y c h w a r u n k ó w w o l n o ś c i j e d n o s t k i i s p o ł e c z e ń s t w a . Jeśli zatem dostrzeżem y zagrożenie obiegu infor
macji lub próby m anipulow ania inform acją, uważajmy: jest to bezpośrednie zagrożenie dla wolności! Stąd także ważny nakaz etyczny dziennikarzy: mu
szą pilnie baczyć, gdzie i skąd nadciągają zagrożenia swobody informacji.
M uszą zawsze pierwsi alarm ow ać - n aw et wówczas, kiedy utożsam iają się z w ładzą (grupą, ośrodkiem politycznym), k tó ra takie zagrożenia stwarza.
*
W skazania etyczne dla dziennikarzy w ynikają także z innych obowiąz
ków w obec odbiorców inform acji, czyli wobec społeczeństwa. O tóż społe
czeństwo pow inno mieć m ożność k r y t y c z n e j o c e n y treści przekazy
wanych i musi być zdolne do takiej oceny. Czytelnicy (widzowie, słuchacze) muszą mieć m ożność rozróżniania, co jest faktem , a co interpretacją faktu, d o k o n a n ą przez dziennikarza. M uszą m ieć dostęp do możliwie wszystkich faktów znaczących, a nie tylko d o tych, które przekazujący uznaje za ważne ze względów politycznych lub innych.
Zdolność do krytycznej oceny przekazywanych informacji zapewniają walory w łasnego umysłu i system wartości, który się uznaje. A le możliwość
krytycznej oceny zapew niają znowu co najmniej trzy warunki:
1. D o s t ę p - oznacza praw o wyboru treści z szerokiej różnorodności
treści nadaw anych. Oznacza praw o do informacji pełnej i nie deformowanej
O ethosie dziennikarza 151
i prawo do korzystania z różnych źródeł informacji. Oznacza także dostęp do środków przekazu po to, by m óc innym kom unikow ać swoje własne zdanie.
2. U c z e s t n i c t w o - oznacza, najogólniej, udział przedstawicieli róż
nych grup społecznych we w zajem nym kom unikow aniu się.
3. S p o ł e c z n a k o n t r o l a - oznacza po p ro stu , że społeczeństwo ma wpływ na środki przekazu i praw o do wyrażania w nich i o nich swoich własnych opinii.
W dopełnieniu tych trzech w arunków - w dopilnow aniu, by były spełnio
ne - największe obowiązki m ają właśnie dziennikarze. O w o „pilnow anie”
jest zatem ważnym składnikiem ich ethosu.
*
Uważam za oczywiste, że właśnie i szczególnie dziennikarze powinni sobie zdawać sprawę z tego, co n u rtu je społeczeństw o, w którym żyją. I że owe niepokoje, dążenia i tęsknoty społeczne powinni wyrażać ja k najpełniej.
W związku z tym zastanaw iam się, jakie są szczególne obowiązki dziennika
rzy polskich.
, O tóż m am w rażenie, iż niezależnie od klarujących się teraz różnic polity
cznych i różnych poglądów na pew ne k o n k re tn e kwestie, u większości ludzi w Polsce pojaw iła się, czy też ożyła, specyficzna tęsk n o ta, nowa potrzeba, oczekiwanie. Nie jest o n a oczywiście jed y n a, czasem jest to tęsk n o ta do końca nie uśw iadom iona, instynktow na. Czasem bywa przesłaniana innymi, bardziej ostrymi potrzebam i i niecierpliwymi oczekiwaniami. A le istnieje i staje się n u rtem bardzo ważnym , instynktem ja k najbardziej dziś p raw id ło wym, oczekiw aniem , z którym nie wolno się nie liczyć. M am na myśli coś, co trudno jest precyzyjnie zdefiniować, ale co m ożna by nazwać coraz sil
niejszą tęsk n o tą za uczciwością i prawością, swego rodzaju czystością - w życiu publicznym, społecznym i politycznym, oczywiście także i w je d n o st
kowym, osobistym. T a tęsk n o ta do prawości i uczciwości jest zrozum iałą reakcją na dziesiątki lat depraw acji m oralnej. Jest to reakcja na świadome niszczenie tych wartości, które dziś chcielibyśmy odzyskiwać.
W ydaje mi się zatem bardzo w ażne, by dziennikarze, służąc naszem u społeczeństwu, nie zapom inali o tej właśnie jego tęsknocie. Dotyczy to prze
de wszystkim wszelkich działalności politycznych, publicznych. T rzeba sobie zdawać sprawę, że wszystkie dzisiejsze działania publiczne m ogą być przez ludzi oceniane znacznie surowiej i naw et może mniej sprawiedliwie - niż na to zasługują. Nie muszę nikogo przekonyw ać, że działania polityczne, zw ła
szcza w czasach rewolucyjnych - a teraz jest czas rewolucyjny - że takie
działania nie m ogą być „czyste” , z natury rzeczy nie m ogą uwzględniać
wszystkich wymogów dem okracji i odżegnywać się o d wszystkich sk o m p ro
mitowanych socjotechnik. Nie m ogą, bo mogłyby przegrać z przeciwnikiem,
152 Maciej I Ł O W IE C K I
który nie m a takich w ah ań , przynajm niej nie miał ich przez czterdzieści pięć lat.
Niemniej jestem pew ien, że istnieją pew ne granice, których kontury społeczeństwo potrafi dostrzec. N ie chcę się nad tym rozwodzić. Określenie granic owych ustępstw - to tem at o drębny i wielki. Z m ierzam po prostu do tego, by wyrazić nadzieję, że polscy dziennikarze zechcą przestrzegać tych granic. Więcej - b ęd ą próbow ali pilnować, by ich nie przekraczano. Istnieją różne strategie zwyciężania, przekształcania rzeczywistości społecznej, różne środki, różne drogi prow adzą do celu. A le mówiąc w prost, wszyscy dziś jesteśm y spragnieni uczciwości i prawdy! I także rzeczywistej wreszcie de
m okracji. Sądzę więc, że dziennikarze są zobowiązani wyjść naprzeciw tej polskiej tęsknocie.
Pozwolę sobie przypom nieć zadania szczególnie dziś stojące przed pol
skimi dziennikarzami.
Z a te m pierwszym ważnym zadaniem jest uw ażna, k o n t r o l n a o b s e r w a c j a polskiego życia politycznego, społecznego, gospodarczego.
Mieści się w tym k o n tro la dotrzym ywania um ów społecznych, czyli stałe
„patrzenie na rę c e ” p o d m io to m politycznym. Mieści się w tym czujna uwaga wobec wszelkich - pow tarzam w s z e l k i c h - przejaw ów nieprawości i nie
uczciwości, gdziekolwiek mogłyby się one urodzić. Mieści się w tym także spolegliwa o b ro n a praw i interesów jednostki - ciągle bezsilnej wobec zorga
nizowanej biurokracji, w obec arogancji władzy, w obec niedostatków prawo
rządności i wobec wszelkich p ró b m anipulow ania. Mieści się w tym wreszcie ujaw nianie i łagodzenie konfliktów i napięć w naszym kraju - to znaczy ujaw
nianie ich prawdziwych przyczyn.
O znacza to wszystko po prostu s t a n i e n a s t r a ż y d e m o k r a c j i .
D rugim naszym zadaniem jest w y r a ż a n i e opinii i oczekiwań społecz
nych. W yrażanie p rzek o n ań i propozycji wszelkich dziś i ju tro obecnych opcji politycznych i innych. O znacza to s t a n i e n a s t r a ż y p l u r a l i z m u .
Trzecim zadaniem jest p r z e c i w d z i a ł a n i e tym wszystkim ujemnym - m oże trzeba je nazywać tragicznymi - więc tragicznym zjawiskom , które charakteryzują dzisiejsze polskie społeczeństw o. M am na myśli ową straszli
wą etyczną, kulturow ą, intelektualną ero zję, b ę d ą c ą efek tem systemu.
Oznacza to p ró b ę o d z y s k a n i a w a r t o ś c i , k tó re zostały zniszczone.
Wreszcie czwartym, już bardziej politycznym (n a dziś) zadaniem , jest w y j a ś n i a n i e i u w i a r y g o d n i a n i e tych koniecznych i bardzo niepo
pularnych (naw et nie chcianych przez ludzi) posunięć, k tó re wspólnie uzna
jem y za w arunek podźwignięcia k ra ju z ruiny gospodarczej i odbudow y zni
szczonych struktur społecznych.
O w o czwarte zadanie, być m oże n ajtru d n iejsze, oznacza p r z e k o n a - n i e ludzi d o w s p ó ł u c z e s t n i c t w a w reform ach i w tw orzeniu dem o
kracji w Polsce.
O ethosie dziennikarza 153
*
Używałem w tym tekście określenia powszechnie zresztą na świecie uży
wanego: „środki m asowego p rz ek a z u ” . W tym określeniu zaw arta jest treść tylko techniczna, sam o zaś pojęcie „m asow y” m a w naszym odczuciu odcień ujemny, bo w znaczeniu u jem n y m używali go wyraziciele system u to ta lita r
nego (swoista p o g ard a dla „m as” ). Lepszym określeniem byłoby „środki społecznego p rzek azu ” albo jeszcze lepiej - „społecznej k o m u n ik acji” - ale w tym zawarta jest znowu pew na treść „na w yrost” . W pojęciu „społecznej komunikacji” zaw arta jest pew na koncepcja, idea - coś, co pow inno być, ale czego jeszcze u nas nie m a albo jest dalece niepełne.
Żeby m edia stały się „środkam i społecznej k o m u n ik acji” , muszą zostać spełnione różne w arunki polityczne i ekonom iczne, ale to już inny tem at.
Notomiast istnieje coś, co zależy wyłącznie od dziennikarzy i co należy do sedna ich ethosu. M am na myśli to , co Jan Paweł II nazwał „w ew nętrzną wolnością” . Istnienie i o ch ro n a tej właśnie swojej w ew nętrznej wolności jest bodaj najważniejsza - bo z jej u tra tą dziennikarz staje się natychm iast
„ukrytym d e p ra w a to re m ” i jest to największe zło, jak ie m oże spotkać jego samego i społeczność, w której działa.
Nie trzeba chyba tu rozważać, czym jest owa „wolność w ew n ętrzn a” - jeśli ktoś twierdzi, że tego nie rozum ie, oszukuje, przypuszczam, sam siebie.
Równie ważne jest praw o do ochrony owej „w ew nętrznej wolności” . J e śli chce się ją zniszczyć, najskuteczniej jest właśnie odbierać praw o do tej ochrony - środkam i politycznymi, ekonom icznym i, administracyjnymi. M y
ślę, że polskie dziennikarstw o właśnie w tej m ierze ma szczególnie tru d n e, nawet tragiczne doświadczenia - i chyba nie w olno o nich nigdy zapominać.
*
Czytając wypowiedzi J a n a Paw ła II na tem at dziennikarstw a, znalazłem zdanie zaw ierające zapew ne istotę naszego eth o su , jego k r y t e r i u m p o d s t a w o w e . O to owo zdanie: „[...] starać się będziecie w waszych te k stach zawsze nazywać d o b ro - d o b re m , a zło - z łe m ”2.
Tylko tyle i aż tyle. Jest to przykazanie najprostsze i będące najlepszym drogowskazem. M ając przed sobą ów drogow skaz, łatw o już dostrzec głów ny front walki w środkach przekazu na całym świecie. O tó ż często właśnie chodzi o to, by w umysłach ludzi posiać zwątpienie: co jest w końcu d o
brem , a co złem. By ja k najbardziej zmącić jasny kiedyś obraz i zam azać
2 J a n P a w e ł I I , Siatę sempre leali inform atoripiuttosto che infidipersuasori, [Audiencja dla dziennikarzy, 22 V 1982 r.], Insegnamenti di Giovanni Paolo II V (1982) t. 2, s. 1806; tekst
i
polski we fragmentach zob.: Jan Paweł I I naucza. O środkach kom unikacji społecznej, red.
J. Góral, Warszawa 1989, s. 39.