• Nie Znaleziono Wyników

Kryterium podstawowe. O ethosie dziennikarza.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kryterium podstawowe. O ethosie dziennikarza."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Maciej IŁOW IECKI

KRYTERIUM PODSTAWOWE O ethosie dziennikarza

Istnieją różne strategie zwyciężania, przekształcania rzeczywistości spo­

łecznej, różne środki, różne drogi prow adzą do celu. A le mówiąc wprost, wszyscy dziś jesteśmy spragnieni uczciwości i praw dy! I także rzeczywistej wreszcie demokracji.

W ielokrotnie analizow ano wpływ, jaki tzw. środki m asow ego przekazu (mass m edia) w yw ierają na oblicze współczesnego świata. Z analiz tych wyni­

kają różne wnioski, ale jed en jest najbardziej oczywisty i niepodważalny: ów wpływ jest przeogrom ny i stale rośnie. Środki przekazu (dziś przede wszyst­

kim telewizja, radio, prasa) zajęły w ludzkiej kulturze i cywilizacji miejsce szczególne - i w szczególny sposób sam e tę kulturę i cywilizację w spółtw orzą.

Z tego zaś stwierdzenia wynika n astęp n e, równie niepodw ażalne: ze wzrostem wpływu mass m ediów na dzisiejsze społeczeństw a rośnie o d p o ­ w i e d z i a l n o ś ć d z i e n n i k a r z y .

Jestem zdania, iż dziennikarstw o nie jest „tylko z aw o d e m ” . Jest to pew ­ na rola społeczna, być może rodzaj misji, w tym sensie, iż w ym agania etycz­

ne są w tym zawodzie w yjątkow o istotne. W ydaje się pew ne, iż w każdym razie dziennikarz, który odrzuca pewien ethos, pew ien system wartości, może spow odow ać w yjątkow o wiele zła - tym więcej naw et, im lepszym fachowcem jest w swoim zawodzie.

N aturalnie, każdy zawód m a - o b o k ogólnego - swój szczególny kodeks zobowiązań etycznych. W dziennikarstwie sprawy te byw ają w yjątkow o zło ­ żone, poniew aż w yjątkow o ostro w ystępują tu pew ne przeciwstawne sobie obowiązki. N a przykład obow iązek pełnego inform ow ania o wszystkim - z obowiązkiem nieszkodzenia moralności społecznej i poszanow ania godnoś­

ci ludzi, których inform acje dotyczą. A lb o obow iązek obiektyw izm u w infor­

mowaniu czy kom entow aniu - z posiadaniem własnych poglądów politycz­

nych, sympatii i antypatii (posiadanie własnych poglądów i wierność im jest wymogiem niezbędnym - dziennikarz, który o d stęp u je od takiej wierności,

staje się d y s p o z y c y j n y w sensie politycznym i w tedy już jest zdolny do wszystkiego). A lbo obow iązek najpełniejszego w yrażania opinii społecznych - z koniecznością pew nego je d n a k kształtow ania tych opinii. D ziennikarze

am erykańscy na przykład bardzo niechętnie odnoszą się do tw ierdzenia, iż

dziennikarz m ógłby w jakikolw iek sposób „pouczać” czytelników; jed n ak że

nie chodzi tu o „pouczanie” , a o walkę z różnymi w adam i społecznym i,

(2)

148 Maciej I Ł O W I E C K I

z nietolerancją itd. Czym innym od „pouczania” jest też, p o prostu, wyjaś­

nianie pewnych kwestii, na których tem at p an u je zamieszanie p o jęć czy też które są pow odem nieporozum ień. (Z atrzym uję się chwilę przy tej akurat sprawie, poniew aż spotykam się często z zarzutem ze strony zachodnich dziennikarzy, iż nasze środki przekazu uważają za stosowne krytykować pew ne postawy ludzkie, oburzać się na pew ne zachow ania ludzi itd.).

Przeciwstawne obowiązki czy wymogi, o których wyżej, nie wykluczają się w zajem nie. D latego dziennikarze m ogą je godzić - ale o tym, jak je godzić, by pozostały w rów now adze, decyduje już w łasne sumienie. Nie sądzę, by w tym w ypadku m ożna było ustalać jakieś szczegółowe wytyczne, sądzę natom iast, iż sum ienie jest wystarczającym drogow skazem dla tych, którzy chcą go słuchać.

Z ostaw m y zatem kwestię szczegółowych wytycznych - nie oznacza to, iż nie m ożna pokusić się o refleksje natury ogólnej. M ożna powiedzieć oczywiś­

cie, iż dobrym dziennikarzem jest się w tedy, kiedy - o b o k spełnienia wymo­

gów zawodowych - jest się po prostu przyzwoitym człowiekiem. Dotyczy to je d n a k każdego zawodu. Czy istnieją zatem jeszcze jakieś specjalne wyma­

gania? T a k , istnieją - ale zanim sp ró b u ję je przedstawić, zacznę o d pewnych stwierdzeń ogólnych, być m oże banalnych, je d n a k wartych przypomnienia.

1. O tóż inform acja - a za nią środki przekazu - nigdy nie są i z natury rzeczy nie m ogą być zupełnie n e u t r a l n e . In fo rm acja typu prasowego bywa niezbyt ważna, i w tedy zwykle m a ło znacząca, albo w ażna - i wówczas wywołuje zawsze jakiś rezonans społeczny, zależny zresztą od wielu nadzwy­

czaj skom plikow anych uw arunkow ań. Nie tylko więc d o b ó r informacji, ale w ogóle sam a inform acja, jeśli zostaje w łączona do najważniejszych kana­

łów przekazu, m a zawsze jakiś wpływ na opinię społeczną i na kształtowanie postaw i zachow ań ludzi. W pewnych w arunkach inform acją można nawet sterow ać zachow aniem ludzi - ale głównie w tedy, kiedy inform acja jest fał­

szywa, nieobiektyw na, drażniąca. M am y wówczas do czynienia z czymś, co było typowe w Polsce dla o k resu tzw. władzy ludowej i co nazywaliśmy m anipulacją.

2. Nie istnieją nigdzie (zapew ne z natury rzeczy nie m ogą istnieć) środki m asowego przekazu „absolutnie w olne” , czyli niezależne od niczego. Jednak­

że fakt nieistnienia idealnej niezależności nie wyklucza, iż granice zależności m ogą być bardzo różne i zwłaszcza n am w Polsce dobrze o tym wiadomo.

Z a te m mass m edia m ogą być bardziej lub mniej w olne, bardziej lub

mniej pow iązane z różnymi grupam i interesów czy też z interesam i różnych

grup. Jest to sytuacja, której zmienić się chyba bardzo długo nie da, przede

wszystkim ze względów politycznych i ekonom icznych, ale także z powodów

psychologicznych, społecznych i naw et technicznych. Istnieje je d n a k pewien

sposób, by ograniczać wady takiej sytuacji i uniemożliwiać wykorzystanie

(3)

O ethosie dziennikarza 149

mass m ediów do różnych m anipulacji. Tym sposobem jest: po pierwsze, istnienie ja k największej r ó ż n o r o d n o ś c i środków przekazu (aby możli­

wie wszystkie grupy mogły wyrażać swe opinie i potrzeby), po drugie, istnie­

nie także środków przekazu możliwie n i e z a l e ż n y c h od konkretnych dysponentów politycznych czy ekonom icznych1, i po trzecie, p o d d an ie na przykład telewizji (czy przynajm niej jej części) k o n t r o l i s p o ł e c z n e j .

B iegunem przeciwnym takiej różnorodności jest m onopolizacja środków przekazu przez władzę państw a, przez jak ąś partię czy grupę interesów.

Są to rzeczy w teorii oczywiste, ale w p rak ty ce... Ja uw ażam , iż w naszej niezwykłej polskiej sytuacji zdecydow anie za m ało przykłada się uwagi do tego, by na przykład telewizja pozostaw ała p o d k o n tro lą społeczną albo żeby przynajm niej część prasy m ogła rzeczywiście zachować niezależność od tzw. dysponentów politycznych czy kapitałów prywatnych.

3. Powszechnie w ym aganym obow iązkiem dziennikarza jest pisanie czy mówienie prawdy. A le też w praktyce dziennikarze bardzo rzadko m ogą

informować o c a ł e j praw dzie czy też przekazyw ać wyłącznie p e łn ą p raw ­ dę. Jest to ograniczenie w ynikające z uzależnień wymienionych w punkcie drugim, ale nie tylko: przekazyw anie bow iem całej praw dy o danym zjawis­

ku, o sprawie czy w ydarzeniu jest zwykle niemożliwe ze względów technicz­

nych (szybkość, aktualność, krótkość inform acji nie pozw alają na pisanie traktatów ). Czasami zresztą w chwili inform ow ania p e łn a p raw d a nie jest jeszcze znana, a inform ow ać trzeba.

Czasami też dziennikarzowi w ydaje się, iż przekazanie w pełni jakiejś prawdy m oże być bardziej szkodliwe niż milczenie - jest to oczywiście kwes­

tia bardzo dyskusyjna, ale w praktyce ta k się je d n a k zdarza.

W tej sytuacji być m oże wystarczyłoby, gdyby dziennikarze po prostu nigdy świadomie n i e k ł a m a l i . Jest to w dzisiejszym świecie wymaganie i tak bardzo tru d n e , niekiedy p o trzeb a do tego dużej odwagi cywilnej, na pewno zaś p o trze b a - prawości.

*

K ażda w spólnota ludzka m oże działać efektywnie i pozytywnie, to znaczy zarazem zwiększać sum ę różnych pożytecznych d ó b r i - co znacznie w ażniej­

sze - zyskiwać poczucie popraw y swego losu, tylko pod w arunkiem , że nie jest blokow any ani deform ow any żaden z trzech głównych rodzajów infor­

macji:

- inform acja o świecie zew nętrznym ,

- inform acja o swej własnej przeszłości,

- inform acja o sobie samej jak o całości i o swych częściach składowych.

1 Można to osiągnąć różnymi drogami, ale jest to m ożliwe. Taka przyzwoita prasa infor­

macyjna centralna i lokalna, związana np. z samorządami - istnieje na świecie.

(4)

150 Maciej I Ł O W I E C K I

B lokada i deform acja każdego z tych trzech rodzajów informacji grozi zresztą czymś innym. Na przykład zakłócenia w kanale pierwszym nie poz­

walają na snucie porów nań, wyzyskiwanie doświadczeń innych, poznanie i rozum ienie czegoś więcej poza własnym podw órkiem .

D efo rm acja w kanale drugim (dotyczy to również np. systemów oświato­

wych i nauczycieli) prowadzi do odbierania n a ro d o m ich tożsamości, unie­

możliwia uczenie się na własnych błędach, niszczy kulturę.

Kanał trzeci jest w pew nym sensie najważniejszy i inny od poprzednich, bo jego istotą jest wielokierunkowość. Oznacza to obieg inform acji w pio­

nie: w ładza-społeczeństw o i społeczeństw o-w ładza, oraz w poziom ie - wew­

nątrz samego społeczeństw a, między jego różnymi ogniwami. Deformacja w tym kanale uniemożliwia rzeczywistą kontrolę społeczną n a d czymkol­

wiek, p o w o d u je dezintegrację społeczności, uniemożliwia wspólne działania i wspólne wysiłki. Uniem ożliwia „w spólnotę przeżycia” . Samowiedza społe­

czna jest w arunkiem sine qua non wszelkich społecznych porozum ień, spraw­

nego zarządzania i po prostu efektywnej pracy w każdej dziedzinie.

Przez dziesiątki lat w Polsce były blokow ane i deform ow ane wszystkie trzy w ym ienione rodzaje informacji. Dzisiaj ich odblokow anie można uwa­

żać za je d n ą z największych zdobyczy wolności - i zarazem za jej gwaranta.

Jeszcze raz pow tórzę to niezwykle ważne stwierdzenie: w o l n o ś ć i n f o r ­ m a c j i j e s t j e d n y m z g ł ó w n y c h w a r u n k ó w w o l n o ś c i j e d n o s ­ t k i i s p o ł e c z e ń s t w a . Jeśli zatem dostrzeżem y zagrożenie obiegu infor­

macji lub próby m anipulow ania inform acją, uważajmy: jest to bezpośrednie zagrożenie dla wolności! Stąd także ważny nakaz etyczny dziennikarzy: mu­

szą pilnie baczyć, gdzie i skąd nadciągają zagrożenia swobody informacji.

M uszą zawsze pierwsi alarm ow ać - n aw et wówczas, kiedy utożsam iają się z w ładzą (grupą, ośrodkiem politycznym), k tó ra takie zagrożenia stwarza.

*

W skazania etyczne dla dziennikarzy w ynikają także z innych obowiąz­

ków w obec odbiorców inform acji, czyli wobec społeczeństwa. O tóż społe­

czeństwo pow inno mieć m ożność k r y t y c z n e j o c e n y treści przekazy­

wanych i musi być zdolne do takiej oceny. Czytelnicy (widzowie, słuchacze) muszą mieć m ożność rozróżniania, co jest faktem , a co interpretacją faktu, d o k o n a n ą przez dziennikarza. M uszą m ieć dostęp do możliwie wszystkich faktów znaczących, a nie tylko d o tych, które przekazujący uznaje za ważne ze względów politycznych lub innych.

Zdolność do krytycznej oceny przekazywanych informacji zapewniają walory w łasnego umysłu i system wartości, który się uznaje. A le możliwość

krytycznej oceny zapew niają znowu co najmniej trzy warunki:

1. D o s t ę p - oznacza praw o wyboru treści z szerokiej różnorodności

treści nadaw anych. Oznacza praw o do informacji pełnej i nie deformowanej

(5)

O ethosie dziennikarza 151

i prawo do korzystania z różnych źródeł informacji. Oznacza także dostęp do środków przekazu po to, by m óc innym kom unikow ać swoje własne zdanie.

2. U c z e s t n i c t w o - oznacza, najogólniej, udział przedstawicieli róż­

nych grup społecznych we w zajem nym kom unikow aniu się.

3. S p o ł e c z n a k o n t r o l a - oznacza po p ro stu , że społeczeństwo ma wpływ na środki przekazu i praw o do wyrażania w nich i o nich swoich własnych opinii.

W dopełnieniu tych trzech w arunków - w dopilnow aniu, by były spełnio­

ne - największe obowiązki m ają właśnie dziennikarze. O w o „pilnow anie”

jest zatem ważnym składnikiem ich ethosu.

*

Uważam za oczywiste, że właśnie i szczególnie dziennikarze powinni sobie zdawać sprawę z tego, co n u rtu je społeczeństw o, w którym żyją. I że owe niepokoje, dążenia i tęsknoty społeczne powinni wyrażać ja k najpełniej.

W związku z tym zastanaw iam się, jakie są szczególne obowiązki dziennika­

rzy polskich.

, O tóż m am w rażenie, iż niezależnie od klarujących się teraz różnic polity­

cznych i różnych poglądów na pew ne k o n k re tn e kwestie, u większości ludzi w Polsce pojaw iła się, czy też ożyła, specyficzna tęsk n o ta, nowa potrzeba, oczekiwanie. Nie jest o n a oczywiście jed y n a, czasem jest to tęsk n o ta do końca nie uśw iadom iona, instynktow na. Czasem bywa przesłaniana innymi, bardziej ostrymi potrzebam i i niecierpliwymi oczekiwaniami. A le istnieje i staje się n u rtem bardzo ważnym , instynktem ja k najbardziej dziś p raw id ło ­ wym, oczekiw aniem , z którym nie wolno się nie liczyć. M am na myśli coś, co trudno jest precyzyjnie zdefiniować, ale co m ożna by nazwać coraz sil­

niejszą tęsk n o tą za uczciwością i prawością, swego rodzaju czystością - w życiu publicznym, społecznym i politycznym, oczywiście także i w je d n o st­

kowym, osobistym. T a tęsk n o ta do prawości i uczciwości jest zrozum iałą reakcją na dziesiątki lat depraw acji m oralnej. Jest to reakcja na świadome niszczenie tych wartości, które dziś chcielibyśmy odzyskiwać.

W ydaje mi się zatem bardzo w ażne, by dziennikarze, służąc naszem u społeczeństwu, nie zapom inali o tej właśnie jego tęsknocie. Dotyczy to prze­

de wszystkim wszelkich działalności politycznych, publicznych. T rzeba sobie zdawać sprawę, że wszystkie dzisiejsze działania publiczne m ogą być przez ludzi oceniane znacznie surowiej i naw et może mniej sprawiedliwie - niż na to zasługują. Nie muszę nikogo przekonyw ać, że działania polityczne, zw ła­

szcza w czasach rewolucyjnych - a teraz jest czas rewolucyjny - że takie

działania nie m ogą być „czyste” , z natury rzeczy nie m ogą uwzględniać

wszystkich wymogów dem okracji i odżegnywać się o d wszystkich sk o m p ro ­

mitowanych socjotechnik. Nie m ogą, bo mogłyby przegrać z przeciwnikiem,

(6)

152 Maciej I Ł O W IE C K I

który nie m a takich w ah ań , przynajm niej nie miał ich przez czterdzieści pięć lat.

Niemniej jestem pew ien, że istnieją pew ne granice, których kontury społeczeństwo potrafi dostrzec. N ie chcę się nad tym rozwodzić. Określenie granic owych ustępstw - to tem at o drębny i wielki. Z m ierzam po prostu do tego, by wyrazić nadzieję, że polscy dziennikarze zechcą przestrzegać tych granic. Więcej - b ęd ą próbow ali pilnować, by ich nie przekraczano. Istnieją różne strategie zwyciężania, przekształcania rzeczywistości społecznej, różne środki, różne drogi prow adzą do celu. A le mówiąc w prost, wszyscy dziś jesteśm y spragnieni uczciwości i prawdy! I także rzeczywistej wreszcie de­

m okracji. Sądzę więc, że dziennikarze są zobowiązani wyjść naprzeciw tej polskiej tęsknocie.

Pozwolę sobie przypom nieć zadania szczególnie dziś stojące przed pol­

skimi dziennikarzami.

Z a te m pierwszym ważnym zadaniem jest uw ażna, k o n t r o l n a o b ­ s e r w a c j a polskiego życia politycznego, społecznego, gospodarczego.

Mieści się w tym k o n tro la dotrzym ywania um ów społecznych, czyli stałe

„patrzenie na rę c e ” p o d m io to m politycznym. Mieści się w tym czujna uwaga wobec wszelkich - pow tarzam w s z e l k i c h - przejaw ów nieprawości i nie­

uczciwości, gdziekolwiek mogłyby się one urodzić. Mieści się w tym także spolegliwa o b ro n a praw i interesów jednostki - ciągle bezsilnej wobec zorga­

nizowanej biurokracji, w obec arogancji władzy, w obec niedostatków prawo­

rządności i wobec wszelkich p ró b m anipulow ania. Mieści się w tym wreszcie ujaw nianie i łagodzenie konfliktów i napięć w naszym kraju - to znaczy ujaw­

nianie ich prawdziwych przyczyn.

O znacza to wszystko po prostu s t a n i e n a s t r a ż y d e m o k r a c j i .

D rugim naszym zadaniem jest w y r a ż a n i e opinii i oczekiwań społecz­

nych. W yrażanie p rzek o n ań i propozycji wszelkich dziś i ju tro obecnych opcji politycznych i innych. O znacza to s t a n i e n a s t r a ż y p l u r a l i z m u .

Trzecim zadaniem jest p r z e c i w d z i a ł a n i e tym wszystkim ujemnym - m oże trzeba je nazywać tragicznymi - więc tragicznym zjawiskom , które charakteryzują dzisiejsze polskie społeczeństw o. M am na myśli ową straszli­

wą etyczną, kulturow ą, intelektualną ero zję, b ę d ą c ą efek tem systemu.

Oznacza to p ró b ę o d z y s k a n i a w a r t o ś c i , k tó re zostały zniszczone.

Wreszcie czwartym, już bardziej politycznym (n a dziś) zadaniem , jest w y j a ś n i a n i e i u w i a r y g o d n i a n i e tych koniecznych i bardzo niepo­

pularnych (naw et nie chcianych przez ludzi) posunięć, k tó re wspólnie uzna­

jem y za w arunek podźwignięcia k ra ju z ruiny gospodarczej i odbudow y zni­

szczonych struktur społecznych.

O w o czwarte zadanie, być m oże n ajtru d n iejsze, oznacza p r z e k o n a - n i e ludzi d o w s p ó ł u c z e s t n i c t w a w reform ach i w tw orzeniu dem o­

kracji w Polsce.

(7)

O ethosie dziennikarza 153

*

Używałem w tym tekście określenia powszechnie zresztą na świecie uży­

wanego: „środki m asowego p rz ek a z u ” . W tym określeniu zaw arta jest treść tylko techniczna, sam o zaś pojęcie „m asow y” m a w naszym odczuciu odcień ujemny, bo w znaczeniu u jem n y m używali go wyraziciele system u to ta lita r­

nego (swoista p o g ard a dla „m as” ). Lepszym określeniem byłoby „środki społecznego p rzek azu ” albo jeszcze lepiej - „społecznej k o m u n ik acji” - ale w tym zawarta jest znowu pew na treść „na w yrost” . W pojęciu „społecznej komunikacji” zaw arta jest pew na koncepcja, idea - coś, co pow inno być, ale czego jeszcze u nas nie m a albo jest dalece niepełne.

Żeby m edia stały się „środkam i społecznej k o m u n ik acji” , muszą zostać spełnione różne w arunki polityczne i ekonom iczne, ale to już inny tem at.

Notomiast istnieje coś, co zależy wyłącznie od dziennikarzy i co należy do sedna ich ethosu. M am na myśli to , co Jan Paweł II nazwał „w ew nętrzną wolnością” . Istnienie i o ch ro n a tej właśnie swojej w ew nętrznej wolności jest bodaj najważniejsza - bo z jej u tra tą dziennikarz staje się natychm iast

„ukrytym d e p ra w a to re m ” i jest to największe zło, jak ie m oże spotkać jego samego i społeczność, w której działa.

Nie trzeba chyba tu rozważać, czym jest owa „wolność w ew n ętrzn a” - jeśli ktoś twierdzi, że tego nie rozum ie, oszukuje, przypuszczam, sam siebie.

Równie ważne jest praw o do ochrony owej „w ew nętrznej wolności” . J e ­ śli chce się ją zniszczyć, najskuteczniej jest właśnie odbierać praw o do tej ochrony - środkam i politycznymi, ekonom icznym i, administracyjnymi. M y­

ślę, że polskie dziennikarstw o właśnie w tej m ierze ma szczególnie tru d n e, nawet tragiczne doświadczenia - i chyba nie w olno o nich nigdy zapominać.

*

Czytając wypowiedzi J a n a Paw ła II na tem at dziennikarstw a, znalazłem zdanie zaw ierające zapew ne istotę naszego eth o su , jego k r y t e r i u m p o d s t a w o w e . O to owo zdanie: „[...] starać się będziecie w waszych te k ­ stach zawsze nazywać d o b ro - d o b re m , a zło - z łe m ”2.

Tylko tyle i aż tyle. Jest to przykazanie najprostsze i będące najlepszym drogowskazem. M ając przed sobą ów drogow skaz, łatw o już dostrzec głów ­ ny front walki w środkach przekazu na całym świecie. O tó ż często właśnie chodzi o to, by w umysłach ludzi posiać zwątpienie: co jest w końcu d o ­

brem , a co złem. By ja k najbardziej zmącić jasny kiedyś obraz i zam azać

2 J a n P a w e ł I I , Siatę sempre leali inform atoripiuttosto che infidipersuasori, [Audiencja dla dziennikarzy, 22 V 1982 r.], Insegnamenti di Giovanni Paolo II V (1982) t. 2, s. 1806; tekst

i

polski we fragmentach zob.: Jan Paweł I I naucza. O środkach kom unikacji społecznej, red.

J. Góral, Warszawa 1989, s. 39.

(8)

154 Maciej I Ł O W I E C K I

wszelkie granice, i ta k nie zawsze łatwe do rozpoznania. G ranice właśnie między d o b rem a złem , praw dą a kłam stw em . Myślę, że owo „zamazywa­

n ie ” granic jest naw et charakterystyczną cechą współczesnej kultury i cywili­

zacji i że trzeba się przed tym bronić.

*

D ziennikarze, jak inni ludzie, nie są wolni od nieprawości. Byłoby wy­

starczające, gdyby zdawali sobie spraw ę, że wiarygodność ich pisania zależy

nie tylko od jego obiektyw izm u, nie tylko naw et od niekłam ania, ale także

od tego, iż m ają odwagę odróżniać d o b ro od zła i nazywać d o b ro i zło po

imieniu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czemu miał służyć kontrast między kolorami przedmiotów wokół tej kobiety a kolorystyką jej stroju?. W jaki sposób udało się malarzowi uzyskać

Nauczyciel tłumaczy uczniom, jaka jest rola mediów we współczesnym państwie oraz jak ważne jest ich istnienie dla prawidłowego działania demokracji5. Nauczyciel wyjaśnia, na

Wydaje się jednak, że zakaz manipulacji prawdą znajduje wsparcie w argumentacji odwołującej się specyficznie do natury prawdy oraz roli, jaką ona odgrywa w

Ryszar- dem Gansińcem – profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego w okresie od 1946 do 1948 roku a jego żoną Zofi ą, która z wielką energią zabrała się do stworzenia domu, w

• Żywica ortoftalowa – jest to żywica do ogólnego użytkowania, najprostsza z prezentowanej grupy a za razem o bardzo dobrych właściwościach wytrzymałościowych i

Dalszą konsekwencją tego, iż ludzie mediów stali się w tak wysokim stopniu uzależnieni od świata polityki, jest postępujący upadek autorytetu tej profesji Postrzegani

Temat lekcji: Dzielenie liczb naturalnych przez liczby jednocyfrowe Na tej lekcji nauczę się dzielić liczbę przez liczbę jednocyfrową.. Najpierw zapoznajcie się z dzieleniem

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by