• Nie Znaleziono Wyników

Chłopi i Państwo : tygodnik społeczno-polityczny, 1947.04.27 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chłopi i Państwo : tygodnik społeczno-polityczny, 1947.04.27 nr 9"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

G H - Ł . O P I g i r w ©

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O P O L I T Y C Z N Y

R. I. N r 9 W A R S Z A W A , 27 K W IE T N IA 1947 R . Cena 5 zł

30ZE F N IEC KO

Święto Procy — Pierwszy Moj

D z ie ń 1-go m a ja od d zie sią t­

k ó w la t jest d o ro c z n y m Św iętem P racy. W d n iu ty m ro b o tn ic y ca­

łe g o św ia ta m a n ife s tu ją sw o ją si­

łę, so lid a rn o ść i hasła p rz e b u d o ­ w y społeczno -g ospodarczej i p o ­ lity c z n e j w ta k im sensie, b y ra z na zaw sze został w y k lu c z o n y w y ­ zysk m as p ra c u ją c y c h , a zarazem i w ła d z a n ie lic z n y c h w ła d c ó w n a g ro m a d z o n y c h k a p ite ló w — sło w e m , hasła z n a m io n u ją c e dąż­

ności k la sy ro b o tn ic z e j do sp ra ­ w ie d liw o ś c i społecznej — do d e ­ m o k ra c ji p o lity c z n e j i g ospod ar­

czej.

Polska klasa ro b o tn ic z a o b ch o ­ dy 1-szo m a jo w e z a p o c z ą tk o w a ­ ła w m in io n y c h m ro k a c h n ie w o li ce rskie j, — w czasach n a jw ię k ­ szego nacisku p o lity c z n e g o i go­

spodarczego. Rzecz jasna, że ó w ­ czesne o b c h o d y b y ły p ra w ie -że n ie w id o c z n e dla społeczeństwa.

O poch o d a ch , sztandarach, tra n s ­ p a re n ta ch , p rz e m ó w ie n ia c h i i. p.

n ie m o g ło b y ć m o w y . Co n a jw y ­ żej tu i o w d z ie , w nocy, p o p rz e ­ dzającej dzień 1-go m a ja , jakieś ręce ro b o tn ic z e z a w ie s iły na szczycie k o m in a fa b ryczn e g o — c z e rw o n y sztandar, a na ścianach d o m ó w p o n a k le ja n o o d e zw y, a

ta m , gdzie p ra c o w a li w fa b ryce z o rg a n iz o w a n i i p o lity c z n ie u- ś w ia d o m ie n i ro b o tn ic y , fa m p o ­ w s trz y m y w a n o się w d n iu 1-szym m a ja o d p ra cy.

Ż a n d a rm e ria i p o lic ja carska c z y n iła w szystko, a b y ru c h ro b o ­ tn ic z y , z o rg a n iz o w a n y w p a rtia c h d e m o k ra ty c z n y c h , n ie m ó g ł u k a ­ zać się w św ie tle d n ia , b y nie m ó g ł się o d z y w a ć i głosić haseł s p ra w ie d liw o ś c i społecznej i w o l­

ności p o lity c z n e j.

A le n ie ty lk o ż a n d a rm e ria . G dyż o p ró cz te rro ru fizycznego, stosowanego p rze z ż a n d a rm e rię , is tn ia ł ró w n ie ż i te r r o r m o ra ln y , stosowany, p rze z w a rs tw y posia­

dające, na usługach k tó ry c h z a w ­ sze b y ł k le r, m ieszczaństw o i tu ­ m a n io n e p rze z n ich rzesze ro b o t­

nicze. T e rro r m o ra ln y n a jo strze j u w y d a tn ia ł się, gdy na skutek d zia ła ń re w o lu c y jn y c h 1905 ro k u i klęski, p o n ie s io n e j prze z caryzm na iro n ia c h w o je n n y c h D a le k ie ­ go W schodu, w ią z a d ła p a ń stw o ­ w ości carskiej r o z lu ź n iły się n ie ­ co i — ażeby ra to w a ć sytuację — za p o w ie d z ia n e zostały pe w n e re ­ fo r m y w ów czesnym u s tro ju c a r­

s k im . W stosunku do ziem p o l­

skich, zn a jd u ją c y c h się w te d y pod

z a b o re m ca rskim , ażeby osiągnąć u sp o k o je n ie n a s tro jó w re w o lu c y jn y c h , z a p o w ie d z ia n o k ilk a z m ia n o ch a ra kte rze w o ln o ś c io ­ w y m .

W te d y to w ła ś n ie w a rs tw y p o ­ siadające, a w ię c o b sza rn icy i ka­

p ita liś c i p rz y p o m o c y k le ru , b u r- ż u a z ji w ie lk o m ie js k ie j i k o łtu n e ­ r i i m ieszczańskiej, z w a 'cza ją c z a ­ cie kle re w o lu c y jn e ru c h y to b o t- nicze, p rz e c iw s ta w ili się też i 1-szo m a jo w e m u S w ię iu Pracy, p ro p a g u ją c na to m iejsce dzień 3-go m a ja , ja k o dzień u c h w a le ­ n ia K o n s ty tu c ji na S e jm ie 4 -le in im 1791 ro k u . M im o to, że K o n s ty tu ­ cja ta n ig d y n ie weszła w życie, a n a w e t w p a rę la t p ó ź n ie j na Sej­

m ie g ro d z ie ń s k im została u n ie ­ w a ż n io n a , to je d n a k b y ła ona c h w a le b n y m o d ru c h e m p a trio tó w , prag n ą cych w sposób ro z ­ sądny ra to w a ć w o ln o ść Polski.

N a jg o rszym b y ło to, że p o to m n i tw ó rc ó w 3-cio m a jo w e j K o n stytu ­ c ji p o s ta n o w ili w y k o rz y s ta ć prze ­ c iw k o n u rto m d e m o k ra ty c z n y m , ja k ie tę tn iły w klasie ro b o tn icze j"

w ła śn ie w sp o m n ie n ia o tej K o n ­ stytu cji.

P rz e c iw k o św ię tu ro b o tn ic z e ­ m u w d n iu 1-szym m a ja , sym bo-

(2)

lic u ją c e m u d e m o k ra ty c z n e dąż­

ności ru c h ó w ro b o tn ic z y c h , w y ­ sunięto d zień 3-go m a ja ja k o sy m b o l dążności n a ro d o w y c h . Z a p o m n ia n o , że re fo rm y , zapo­

w ia d a n e przez K o n stytu cją , m o ­ gące b yć d o b ry m i w r. 1791-szym, nie m o g ły ro z w ią z y w a ć ża d n ych sp ra w w w ie k u X X -ym .

Po- 1905-iym ro k u 3-cio m a jo w e ś w ię to d o ta rte na w ieś. H e r ja u p o w sze ch n ił, a działacze N a r o ­ d o w e j D e m o k ra c ji n a p e łn ia li je id e a m i w s te c z n id w a i zocofsń- slwa społecznego, p lw a ją c z a ra ­ zem na dążności kla sy r o b o tn i­

czej.

Z biegiem czasu, gdy społecz­

n o -p o lity c z n a m yśl chłopska za­

częła się u s a m o d z ie ln ia ć — z w ła ­ szcza po p ie rw sze j w o jn ie ś w ia to ­ w ej — Fuch lu d o w y stosunkow o szybko z o rie n to w a ł się, że treść K o n s ty tu c ji z 1791 r. n ie z a w ie ra w spółczesnych dążności c h ło p ­ skich i u s ta n o w ił o d d z ie ln y dzień św ię to w a n ia sw o ich id e a łó w spo­

łe c z n o -p o lity c z n y c h — d zień Z ie ­ lo n y c h Świąt.

A p ó ź n ie j, zw łaszcza po p rze ­ w ro c ie m a jo w y m , w ru c h u lu d o ­ w y m z ro d z iło się to g łę b o kie prześw iadczen ie, że w a lk a o de­

m o k ra c ję jest w s p ó ln y m m ia n o w ­ n ik ie m dla ru c h u ch łopskieg o i ro b o tn icze g o . O d tego też czasu w d n iu 1-szym m a ja na św iętach ro b o tn ic z y c h p o ja w ia ły się coraz częściej re p re ze n ta cje ch ło p skie z z ie lo n y m i s z ta n d a ra m i. I o d w r o t­

nie — w Z ie lo n e Ś w ią tk i na św ię­

tach ch ło p s k ic h p o w ie w a ły o b o k s z ta n d a ró w z ie ło n y c h i czerw one szta n d a ry re p re z e n fa c y j r o b o tn i­

czych.

Z w y c z a j ten s y m b o liz o w a ł w te ­ d y c h ło p s k o -ro b o tn ic z e b ra te r­

stw o w a lk i o d e m o kra cję . Zaś d z is ia j w in ie n s y m b o liz o w a ć b ra ­ te rs tw o p ra c y i w a lk i o u trw a le ­ n ie zd o b y c z y d e m o k ra ty c z n y c h , o o d b u d o w ę i ro z b u d o w ę gospo­

d a rczą P o lski, o w yższy p o z io m o ś w ia ty i k u ltu r y , o r o z w ó j w a r­

tości c z ło w ie c z y c h w n a ro d z ie , o

w e w n ę trz n ą silę i spraw ność pań­

stwa p o lskie g o .

Jest to b o w ie m je d y n a «boga, w io d ą c a do u g ru n to w a n ia w r o ­ d z in ie n a ro d ó w P olski s iln e j i n ie ­ p o d le g łe j. D la te g o też na te g o ­ ro c z n y m Św ięcie P ra cy re p re z e n ­

tacje c h ło p s k ie w in n y się znaleźć w b a rd z ie j lic z n y c h zespołach, a- n iż e li w la ta c h m in io n y c h , b y w poszu m ie z ie ło n y c h i c z e rw o n y c h s z ta n d a ró w — g o d n ie z a m a n ife ­ sto w a ć b ra te rs tw o p ra c y f w a lk i o w s p ó ln e id e a ły.

W Ł A D Y S Ł A W B R O N IEWSKI

T W A R D E R Ę C E

M ie d ź i żelazo n a fta i w ę g ie l!

Z c z a rn y c h czeluści k rz y c z ą o c z y n y :

— N ie c h nas z a m ie n i w lu d z k ą potęgę R a m ię sta lo w e lu d z k ie j m a s z y n y !

N iech nas z a m ie n i w tłu m p a ro w o z ó w G ó rn ik I giser, śfesarz i m o n te r,

D ro g i żelazne n ie c h nas za w io z ą Z ie m io m d a le k im za h o ry z o n te m !

N ie c h a j w a m szyb ko ro sn ą k o m in y F a b ry k , m n o żą cych lu d z k ą p o tę g ę ! T w a rd e są ręce, tw a rd s z e m a s z y n y ! W o ła żelazo, n a fta i w ęgiel.

— M y p ra c u je m y w tru d z ie i z n o ju — M ó w ią g ó rn ic y , tkacze, m u ra rz e .

~ Co d z ie ń d o p ra c y , ta k ja k d o b o ju , Z ie m ia s u ro w a stanąć n a m każe.

M y z n ią w a lc z y m y m io te m , o ska rd e m , A b y je j w y d rz e ć s k rz y d ła d o lo tu .

M ą d re są ręce nasze i fw a rd e , K ie d y u jm u ją sfer sa m o lo tu .

Z ie m ia jest tw a rd a , tw a rd sza , n iż ręce, G w a łte m b o g a ctw a trz e b a je j w yd rze ć, W tru d z ie i z n o ju , w tru d z ie i w męce, R ę ką na m io c ie w s p a rfą I św idrze,

D o nas n a le ż y z ie m ia o g ro m n a , Nasze ją ręce u jm ą , ażeby

N a n ie j z b u d o w a ć d o m d la b e zd o m n ych , W d o m u ty m radość d z ie lić ja k ch le b y.

(3)

PROMJ!£C3/V P U l f M Y S k O W A r I G Ó U IttC lA ' W LATAC Ił 1938 i 1946

1938 1946 1938 1946

¿ w ę g ie l

k a b u e m / A . i

'POflCL

n £ ^ o m v i

bemgrui

. T u d a .

ie la x n ó \m h W h

i D

& y n &

S U M H tH j

U a l

W h

ć

38.100 TY&

t0 7 V

50« TY&

ton ioom .

ton

876TY3.

to n

47.290 T O

to n ,

415 TYS to n

57TYŚ, to n

4 4 & m to n

Sffił

1440TYS.

to n

1 0 8 T Y Ś

to n

*H96 TYS.

40TYŚ

3972 Mil.

k tu r .

c & m & n Z

«« wUl -yv 'T^ €: G I U l ¡pa

« « *

Cr

1,

i

{.'.y "trł . tutajiu

'

o«**»! ‘•e",Łr'!

(£/j (U’| ó | 10:

Z/////A

V<//YSA& ¿/¿dii.

1.716 TYŚ.

¿On 1 .38 0 TYŚ.

ton U r tlo n te r -

- t y A r y 2 8 jiotuJC'

4 5 8 /■/¿/¿¿/O -n m g o ru j

rm . 5 9 8

... JZLnt 4 9 2 .3 tT4ćtic&

5.644 IYJL

p o l s k a

M

i m o o l b r z y m i c h z n i s z c z e ń w o j e n n y c h s z y b k o z b l i ż a s ię d o

PR O D UKC JI PRZEDW OJENNEJ, A W N IE K T Ó R Y C H D Z IA Ł A C H JA K W W ĘG LU

LUB EN ER G II E LE K TR Y C Z N E J U Z Y S K A L IŚ M Y W U B IEG ŁY M R O K U Z N A C Z N IE

WIĘCEJ N IŻ W 1938. DZIEJE SIĘ T O Z A SPRAWĄ W IE LK IE G O W Y S IŁ K U O R G A ­

N IZ A C Y JN E G O I D Z IĘ K I W ZB O G A C E N IU POLSKI PRZEZ PO W R Ó T Z IE M O D Z Y ­

S K A N Y C H Z IC H P O T Ę Ż N Y M I W A R T O Ś C IA M I W G Ó R N IC T W IE I PRZEMYŚLE.

(4)

»Pora i W am inracać

W procesie p rz e p ro w a d z o n y m w N o ry m b e rd z e p rz e c iw k o z b ro d ­ n ia rz o m n ie m ie c k im , w o s k a rż a ją ­ cym zespole p o ls k im uczestniczył i d r S tanisław P io tro w s k i, w s p ó ł­

p ra c o w n ik p rz e d w o je n n y c h „ W i­

ci , a w czasie o k u p a c ji w s p ó ł­

p ra c o w n ik k o n s p ira c y jn y c h pism

„R o c h a ” i stały czło n e k n ie k tó ­ ry c h k o m ó re k specjalnych, w ra ­ m ach K o m is ji P ro g ra m o w e j. O - s la in io , po p ó łto ra ro c z n y m p o b y ­ cie w N o ry m b e rd z e , p o w ró c ił d r P io tro w s k i do k ra ju . K o rzysta ją c z n a jp ie rw s z e j sposobności, za­

p y ta liś m y k o l. P io tro w s k ie g o , ja k na tle s to su n kó w m ię d z y n a ro d o ­ w y c h — zo g n is k o w a n y c h w’ N o ­ ry m b e rd z e w o k ó ł procesu — o- cenia naszą polska svtuacie w e ­ w n ę trz n ą i z e w n ę trzn ą , a z a ra ­ zem ja k z a m ie rz a u stosunko w ać się do L e w ic y PSL.

K o l. P io tro w s k i, zam iast o d p o ­ w ie d z i, w rę c z y ł nam o dpis listu w ysłanego do jedneg o ze w s p ó l­

nych naszych p rz y ja c ió ł w L o n ­ d ynie. P rzy czym o ś w ia d c z y ł: — W liście ty m zn a jd zie cie o d p o ­ w ie d ź na w szystkie Wasze p y ta ­ nia.

K o rzysta ją c z u p o w a ż n ie n ia , p rz y ta c z a m y p o n iż e j n a jw a ż n ie j­

sze w y ją tk i z tego lis tu : S za n o w n y K o le g o .

D onoszę W am , iż po p o w ro c ie w m a rcu b r. po p ó łto ra ro c z n y m pobycie w N o ry m b e rd z e do W a r­

szawy, p rz y s tą p iłe m do L e w ic y PSL, o rg a n iz o w a n e j przez Józefa N ieckę, Czesława W ycecha i in ­ nych.

Śledząc p o ło ż e n ie k ra ju z m ię ­ d z y n a ro d o w e g o te re n u w N o ­ rym b e rd z e na p o d sta w ie prasy k ra jo w e j i zag ra n iczn e j, od d a w ­ na o d czu w a łe m , iż lin ia p o lity c z ­ na PSL-u, p rz e d w o je n n e g o je d ­ n o lite g o S tro n n ic tw a L u d o w e g o i n a jp o w a żn ie jsze g o s tro n n ic tw a w k o n s p ira c ji p o d o k u p a c ją n ie ­ m iecką, u legła z a ła m a n iu . N a ­ czelne k ie ro w n ic tw o nie p o tra fi­

ło k ie ro w a ć o rg a n iz a c ją w tr u d ­ nym p rz e ło m o w y m okresie.

P o lity k a nie m oże b yć w y n i­

k ie m ty lk o skło n n o ści lu b niechę­

ci a p o w in n a b yć cechow an a

do kraju «

c h ło d n ą ro zw a g ą . G d y b y ś m y n a ­ w e t m ie li k ry ty c z n ie oceniać w y ­ n ik i k o m u n istyczn e g o system u rz ą d ó w w R osji, m u s ie lib y ś m y przyzn a ć, iż ty lk o rzą d so w ie cki m ó g ł d o p ro w a d z ić Rosję do ta k w sp n ia łe g o w y s iłk u z b ro jn e g o kosztem n ie d o sta tku w ła sn ych o- b y w a te li. Czyż m y sam i nie b y ­ lib y ś m y w o le li s to k ro tn ie chodzić przed w o jn ą w Polsce bez b u tó w i w p o ła ta n y c h u b ra n ia c h n iż cie rp ie ć p ó ź n ie j n ie m ie c k ą n ie ­ w o lę ?

N ie sądzę, że b y m ia ło b yć słusznym i c e lo w y m licze n ie w z a ­ je m n ych b łę d ó w i p rz e w in . Co­

k o lw ie k b o w ie m rz u c ilib y ś m y na szalę, nie m o g ło b y to p rze w a żyć zasadniczej p ra w d y h isto ryczn e j, iż w m o m e n cie p rz e ło m u słusz­

na i tra fn a była decyzja i lin ia p o lity c z n a P K W N -u.

B łę d n a lin ia p o lity c z n a N aczel­

nego K ie ro w n ic tw a PSL-u d o p ro ­ w a d z iła w czasie m ego p ó łto ra ­ rocznego p o b y tu w N o ry m b e rd z e do w yłą c z e n ia z życia p u b lic z n e ­ go najw iększeg o za o k u p a c ji n ie ­ m ie c k ie j s tro n n ic tw a p o lity c z n e ­ go. K to lic z y ł z u p o re m na in te r­

w en cję z e w n ę trz n ą p rz e k o n a ł się chyba dostatecznie na p rz y ­ k ła d z ie o d w o ła n ia angielskie go i a m e ry k a ń s k ie g o am basado ra, ile w tych ra ch u b a ch b y ło z a w ie ­ d z io n y c h n adziei.

Nasza p o lity k a za g ra n iczn a nie m oże być n ig d y o d e rw a n a od za­

g a d n ie n ia w y b o ru m ię d z y N ie m ­ cam i a Rosją. Po p ó łto ra ro c z n y m p o b y c ie w N o ry m b e rd z e , po p rz e s tu d io w a n iu dziesiątek d o k u ­ m e n tó w n ie m ie c k ic h , a zw ła sz­

cza trz y d z ie s tu o śm iu to m ó w

„D z ie n n ik ó w ” b yłe g o g enerał- g u b e rn a to ra o k u p o w a n e j P olski Hansa F ra n ka , skazanego na śm ierć i p o w ieszon ego w N o r y m ­ berdze, nie w id z ę dla nas in n e j m o ż liw o ś c i poza w s p ó łp ra c ą z Rosją. T a k ja k to napisałe m w styczniu 1944 ro k u w „Polsce L u ­ d o w e j” , n a c z e ln y m o rg a n ie S tro n ­ n ic tw a L u d o w e g o (PSL) w p o d ­ z ie m iu .

Rosja zatem i ś w ia t s ło w ia ń ­ ski a nie N ie m cy. Zaiste p r o r o ­ cze b y ły słowa Stefana Ż e ro m ­ skiego, gdy na p ó ł ro k u p rzed

ś m ie rcią w k w ie tn iu 1925 ro k u n a p isa ł w liście do m n ie , iż „z N iem cam i nie da się m ów ić o re ­ gionalizm ie, gdyż oni tępią do nogi polskość, mazurskość, ka~

szubszczyznę. T a m trzeba w a ł­

czyć, to feź ja tam szczuję do w a lk i. Pan p o p e łn ia je d e n b łą d : n ie dostatecznie o d c z u w a Pan za­

gładę niem iecką na północy Pol­

ski”.

Pod w p ły w e m tych p a m ię tn y c h s łó w a u to ra „ W ia tr u od m o rz a ” n apisałe m w naszych „ W ic ia c h "

w n u m e rze z 27 sie rp n ia 1939 r o ­ ku w a rty k u le pi. „D ro g a P olski p ro w a d z i na Z a c h ó d ” .

„ A le dziś nadeszła c h w ila za­

p ia ły . N ie ły łk o za M a z u ry i O - pole, ale i za Pragę. R o zu m ie to d o b rze nie ty lk o nasza o p in ia , lecz ro z u m ie to d o b rze c a ły ś w ia t s ło w ia ń s k i” .

„B ę d z ie m y m u s ie li nie ty lk o oprzeć się n a w a łę n ie m ie c k ie j, a- le z B o żą p o m o cą ruszyć po p rz e ­ ła m a n iu n a p o ru n ie m ie c k ie g o na od zyska n ie z a g ra b io n y c h i ską­

pa n ych w e k r w i u tra c o n y c h zie m naszych p ra sta rych i od w ie k ó w s ło w ia ń s k ic h ” .

Z rz ą d z e n ie m O p a trz n o ś c i i k rw a w y m w y s iłk ie m sow ie ckie g o i po lskie g o ż o łn ie rz a słu p y gra­

niczne p o lskie z n a la z ły się n a d O d rą i Nisą. S p ra w d z iła się za­

tem z a p o w ie d ź w s k ro m n y c h

„W ic ia c h ” z 27 s ie rp n ia 1939 r o ­ ku . A le nie m in ą ł dla nas okres p rz e ło m u i w ym a g a od nas n ie ty lk o z d w o je n ia , iecz i zespole­

nia p ra c y całego n a ro d u .

W ty m to w ła ś n ie okresie Jó­

zef N ie c k o , d a le k i zawsze od w y ­ su w a n ia na czo ło sw ej osoby, p o ­ s ta n o w ił w s p ó ln ie z C zesław em W ycechem , Janem D o m a ń s k im i in n y m i d zia ła c z a m i PSL-u w y ­ stąpić fo rm a ln ie p rz e c iw d o ty c h ­ czasow em u N acze ln e m u K ie ro w ­ n ic tw u s tro n n ic tw a , nie u m ie ją ­ cem u ^ w y c ią g n ą ć n a le ż y ty c h w n io s k ó w z naszej rzeczywisto-^

ści p o lity c z n e j. B y ło m i d a n y m o b s e rw o w a ć podczas w o jn y z b lis k a , ile co d zie n n e j p ra cy, ile za p a łu i e n e rg ii w ło ż y ł k o l. Józef N ie c k o w o rg a n iza cję „ B a ta lio ­ n ó w C h ło p s k ic h ” , ile tru d u w ło -

(5)

ż y ł w S tro n n ic tw o L u d o w e , z ja k szczerym o d d a n ie m p ra c o w a ł d la p re m ie ra S tanisław a M ik o ła jc z y ­ ka w L o n d y n ie .

Sądzę p rze to , że k o l. N ie c k o , ja k o c z ło w ie k , k tó r y p rze z cały czas w o jn y b y ł w k ra ju , w ż y ­ w y m i c ią g ły m k o n ta k c ie z lu d ź ­ m i z ró ż n y c h stro n P olski, m oże le p ie j i tra fn ie j ocenić p o trz e b y k r a ju i ru c h u lu d o w e g o n iż lu ­ dzie, k tó rz y w o jn ę p rz e ż y li za g ra n icą . D la te g o nie m ó w ią c ju ż o in n y c h n a w e t ja k o k o l. W yce- ch u , D o m a ń s k im czy D ecu i ich p ra c y w k ra ju podczas o k u p a c ji, z a w ia d a m ia m W as, iż zg ło siłe m się do w s p ó łp ra c y z n im i d la d o ­ b ra ru ch u lu d o w e g o i w im ię m i­

ło ś c i O jc z y z n y .

P o ra i W a m w racać do k ra ju . Czeka na W as ro b o ta , czekam y na W asz p o w ró t, czekają Was N a jb liż s i” .

Ściskam d ło ń W aszą i p o z d ra ­ w ia m W as serdecznie.

S ta n is ła w P io tro w s k i A n in , 14.4.47.

K r . D.

TUŁACZ

W id z ą C ią w obcym k r a ju —•

id zie sz i szukasz dom u, ś le p y w yciągasz rę k ą —- ż o łn ie rz n ie zn a ny n iko m u .

C z y n ik t C i nie pomoże, i n ik t nie w skaże d ro g i?

Id z ie s z i szukasz, i b łą d z is z p o d obce s trz e c h y i p ro g i.

W lo k ą C ią nogi strud zo n e , k i j C ią p ro w a d z i żeb ra czy — Id z ie s z i szukasz w c ią ż dom u, syn u — ż o łn ie rz u — tu ła c z u !

P rze m ie rza sz d ro g i n ieznane o d k ra ń c a po k ra n ie c św ia ta . W ia t r C ią p o g an ia tąsknotą, ś la d y s k r z y d ła m i ro z m ia ta .

B łą d z is z po obcych m ia sta ch s a m o tn y w tłu m ie s to lic y J a k n ie p o trz e b n y ła c h m a n w y rz u c a C ią ka żd a u lic a .

M oże o ta rłe ś sią o m nie, m oże gdzie je ste ś w p o b liż u , M oże C ią w ie d z ie do dom u ś w ią ty F ra n c is z e k z Assyżu?,

Praw icow a

» prauror ządność «

O b o k PSŁ p o w s ta ła z in ic ja ły - N a le ż y p rz y ły m zaznaczyć, ż e

w y Kaz. B anacha „C h ło p s k a Spół- z g o d n ie z u m o w ą , S p ó łd z ie ln i;’

d z ie ln ia W y d a w n ic z a ” m a ją ca za- z o b o w ią z a ła się n ie iy lk o yk o spakajać w p ie rw s z y m rz ę d z ie n y w a ć p ra ce d ru k a rs k ie , ale p o trz e b y w y d a w n ic z e PSŁ i cało- p ra ce w y s y łk o w e p ism a, W S poi­

ści ru c h u lu d o w e g o . N a prezesa d z ie ln i z tego ty tu łu z n a jd o w a ła Z a rz ą d u S p ó łd z ie ln i p o w o ła n o się też k a rto te k a naszych p rę rn i K az. B anacha . P od jego też k ie - m e ra io ró w , A p rz e to obsadzenie r u n k ie m S p ó łd z ie ln ia się ro z ra - b o jó w k a rz a m i b ra m y w ejśclo - stała i w szystko b y ło b a rd z o d o - w e j — n ie m o g ło b yć i d la nas b rz e . D o p ie ro g d y S p ó łd z ie ln ia rzeczą o b o ję tn ą . D o d a jm y d o ie - p rz y ję ła d o d ru k u nasz ty g o d n ik go, że w ie lu z p o ś ró d nas jest

„ C h ło p i i P a ń s tw o " — w N K W c z ło n k a m i te j S p ó łd z ie ln i — i na- PSL z a w rz a ło ja k w gnieżdzie ra z , z p o rę k i ob. prezesa M ik o - szerszeni. Zw łaszcza, g d y prezes ła jc z y k a , p p .; O sie cki S tanisław Z a rz ą d u S p ó łd z ie ln i o św ia d czył, K o rb o ń s k i Stefan, K u le rs k i Wś- źe bez w z g lę d u n a w ła s n y stosu» to ld I in n i, o b s ta w ia ją in stytu cje n e k d o L e w ic y PSL, u w a ż a iyg . społeczną istn ie ją cą na p ra w a c h

„ C h ło p i i P aństw o” ja k o n o rm a l- p u b lic z n y c h — w ła sn ą p o lic ją , n i neg o k lije n ta , k tó r y za w y k o n a n ą czym fo lw a r k o so b isty za czasów ro b o c iz n ę p ła c i i k tó r y jest skła- staro,szlachekzyzn y.

d o w ą częścią całości ru c h u łu d o - N a szczęście w d a ły się w to w e g o . S p ó łd z ie ln ia jest b o w ie m w ła d z e p a ń stw o w e , k tó re w yja ś- p ła c ó w k ą gospod arczą z o b o w ią - n ily , że z g o d n ie z p rz e p is a m i p ra ­ żo n ą d o w y k o n y w a n ia z a m ó w ie ń w a , in s ty tu c je o c h a ra k te rz e p u - PSL i w sze lkich in n y c h źa m ó - b łic z n y m n ie m o g ą za b ra n ia ć w ie ń , je ś li ty lk o w z g lę d y iecfe- w stę p u n ie iy lk o w ła s n y m czło n - n ic z n e na to ze zw a la ją . k o m , ale w o g ó ie w sze lkie g o r c

T akie wyjaśnienie nie przeko- dz&]u interesantom. W ystawianie ńało prezesa Rady N adzorczej własnej policji — bez uprze- ob. M ikołajczyka. Z w o ła ł naiych- Ornego jej zarejestrow ania u miast zebranie Rady, na którym wlad? Państwowych - jest ró w - pow ołano now y Zarząd i bez bezpraw iem ,

w iedzy starego Zarządu, chył- Wobec tego nie udał się preze- kiem , ten now y Z arząd zareje- sowi M ikołajczykow i zam ierzony strowano w Sądzie — blokując P^an chwilowego choćby tylko p rzyiym ko n ia pienieżne Spół- sparaliżow ania naszej akcji w y ­

d zielili. dawniczej tyg. „C hłopi i P ań ­

stwo”.

W reszcie, n ie czekając n a ro z - Z a tę k o m p ro m ita c ję w in ie n strzyg n ię cie p ro te s tó w zgłoszo- p łe zes M ik o ła jc z y k p o cią g n ą ć d o n y c h prze z s ta ry Z a rzą d , w d n iu o d p o w ie d z ia ln o ś c i sw ó j p rz y b o - 15 k w ie tn ia n o w y Z a rz ą d p rz y - Cz n y „ W y d z ia ł P ra w n y " p ra c u ją - b y ! w e w czesnych g o d zin a ch z cy p o d k ie ro w n ic tw e m a d w o k a ta b o jó w k ą i o b sa d ził b ra m ę w e j- K o rb o ń s k ie g o - za to, że n ie ścio w ą b y n ie dopuścić do Spół- prze strze g ł tegoż adw . K o rb o ń - d z ie ln i przede w s z y s tk im prezesa skiego p rz e d b e z p ra w n y m postę- slarego Z a rz ą d u i w sp ó łp ra co w » p o w a n ie m .

n ik ó w tyg. „ C h ło p i i P a ń s tw o ", (jz )

CZYTAJCIE I ROZPOWSZECHNIAJCIE Iyg. „CHŁOPI I PAŃSTWO"

(6)

‘WACŁAW KOBUZ

Po miekach

K o le je lo só w społeczeństw kszta łto w a n e są przez św iadom ą w olę ludzką, ale ró w n ie ż przez c z y n n ik i od w o li lu d z k ie j nieza­

leżne. Te drugie, to sytuacja geograficzna, k lim a t, bogactw a n a tu ra ln e , u k ła d te re n u i d ro g i k o m u n ik a c y jn e , a ró w n ie ż .pew­

ne dziedziczne, choć e w o lu cyjn ie się zm ieniające w łaściw ości na­

rodow e: a w ięc c z y n n ik w o li lu d z k ie j potocznie nazyw any po­

lity k ą . W stosunkach polsko- czechosłow ackich od n a jd a w n ie j­

szych czasów, zawsze i nieod­

m iennie, c z y n n ik i od w o li lu d z ­ k ie j niezależne pop ych a ły nas do ścisłej i w szechstronnej w spół­

p ra cy: tej w sp ó łp ra cy dom a­

g a ły się nasze rz e k i, pola, lasy, g ó ry, kopalnie, nasze g ra n i­

ce wspólne i granice z in n y m i k ra ja m i, dom agał się je j ró w n ie ż bardzo zb liż o n y a niegdyś w spól­

n y ję z y k , po d o b n y d a w n ie j b a r­

dzo c h a ra k te r na ro d o w y, słowem te cechy naszych lu d ó w , k tó re is tn ie ją i d zia ła ją niezależnie od tego k to i ja k o w y m i lu d a m i rządzi. N a to m ia s t w ola ludzka, a w ięc p o lity k a stosowana w P o l­

sce i w Czechach od la t n a jd a w ­ n ie jszych , w spółnracy ow ej się przeciw sta w ia ła . Przecież h isto ­ ria obu n a ro d ó w je st h is to rią n a j­

ro zm a itszych sporów dynastycz­

nych, ścierania się o s k ra w k i te­

r y to r ió w pograniczn ych, je st h i­

s to rią interesów i naw et w a lk , a nie h is to rią w spółpracy. D zia ło s:ę ta k w w ie lk im sto p n iu dlate­

go, że przew ażnie stosunki nasze k s z ta łto w a liś m y nie m y sam i, a N iem cy. O ni to w y g ry w a li na­

w zajem p rze ciw ko sobie w ładców p o lskich i czeskich we wczesnym średniow ieczu, o n i b y li in s p ira to ­ ra m i p o lity k i książąt śląskich, oni wreszcie s ta li się rządcam i p o li­

ty c z n y m i Czech ju ż w w ie k u X V I, a po zaborach ró w n ie ż rządcam i zachodnich i p o łu d n io w ych dziel­

nic polskich. W ła ściw ie je d yn ie k r ó tk i okres k ró lo w a n ia J a g ie llo ­ n ó w w Pradze b y ł okresem, gdy dw a narody, same sw7ą p o lity k ą k ie ro w a ły i w te d y też osiągnęły

sporów —

sojusz z Czechosłowacją

sw ój okres zło ty , będący je d n o ­ cześnie je d y n y m okresem b lis k ie j w spółpracy.

Z a ty m św iadom a w o la ludzka, p o lity k ą zwana, rozdzielała od siebie n a ro d y p o ls k i i czeski przez długie s e tki la t, zwłaszcza zaś w w ie ka ch ostatnich, gdy oblicze społeczno - gospodarcze społe czeństw ulegało n a jin te n s y w n ie j­

szym zm ia n o m i k ry s ta liz o w a ło się w swmje fo r m y obecne.

N a w e t w o s ta tn im przed w o j­

ną dw udziestoleciu, gdy k ra je na­

sze znow u s ta ły się niepodległe, nie u m ie liś m y znaleźć w spólnej d ro g i. C ały ten niem al okres b y ­ liś m y sobie wTogami. N ie chodzi­

ło tu, rzecz prosta, o sp ra w y spo­

ró w g ranicznych, ja k b y k to m ó g ł sądzić, różnice b y ły znacznie głębsze. Czechosłowacja staw iała ca ły czas na sojusz z ZSRR. w i­

dząc w n im obronę przed za­

gładą, idącą z N iem iec. Nasza przedw ojen na p o lity k a , w yrażana ta k lu b inaczej, da się sprow adzić do dążenia niew iązan ia się ani z ZSRR ani z N iem cam i. C hcieliś­

m y w y k o rz y s ta ć różnice in te re ­ sów m ię d zy ty m i pa ń stw a m i a w iązać się rz e c z y w is ty m i sojusza­

m i z k ra ja m i o d le g ły m i — czy to z F ra n c ją czy później z A n g lią .

Czechosłowacy uw a ża li naszą p o lity k ę z,a nierealną, pozbaw ioną trw a ły c h podstaw , k ró tk o w z ro c z ­ ną i błędną. N ic też dziw nego, że szli w łasną drogą, nie szukając z n a m i pow iązań, bo wedle nich z w ią z k i z n a m i n ic im p o z y ty w n e ­ go nie daw uły, p rze ciw n ie sta­

w ia ły ic h w obozie antysowdec- k im , do czego oni w żad n ym r a ­ zie dopuścić nie chcieli.

T rzeba dodać, że te same p rz y ­ czyny pow o d o w a ły ro z d ź w ię k i m iędzy naszym i rządam i e m ig ra ­ c y jn y m i w L o n d y n ie w czasie tej w o jn y . D obre stosunki is tn ia ły ty lk o w tedy, g d y prezydent Be- nesz spodziew ał się, że nasz Rząd (ś.p. gen. S ik o rs k ie g o ) w k ro c z y ł ś m iiiło na drogę po ro zu m ie n ia z ZSRR. R ych ło ję d n a k zaczęły się sp o ry i ochłodzenie, bo prezydent Benesz ocenił, że nauze rzą d y e m i­

g ra c y jn e nie p o tra fią przełam ać uprzedzeń i s tw o rz y ć p o d sta w y do trw a łe g o sojuszu polsko - so­

w ieckiego.

S iły p o lityczn e p rz e c iw s ta w ia ły się w ięc c z y n n ik o m od w o li lu d z ­ k ie j niezależnym . W y n ik zaś o- stateczny tej w ie k o w e j ro zb ie ż­

ności pom iędzy ciążeniem k u so­

bie k r a jó w z je d n e j s tro n y , a w prow adzen iem ro z d ź w ię k u m ię ­ dzy n a ro d y przez ic h rządców , w y n ik tego procesu w id z im y obec­

nie: je s t n im w yra źn a św ia d o ­ mość, że w spółpracow a ć ze sobą m ożem y i m u s im y , zwłaszcza m u s im y chcieć. Znaczy w ięc, że siła działania c z y n n ik ó w od w o li lu d z k ie j niezależnych jest w ty m w y p a d k u zdecydow anie p o tę ż n ie j­

sza od w o li lu d z k ie j.

Nasuw a się w niosek, że m y nie m ożem y nie w spółpracow a ć p rz y ­ ja źn ie z Czechami, czy chcem y czy nie chcem y, m ożem y c o n a j- w yżej tą w spółpracę odroczyć, k u oczyw istej szkodzie stron.

D a lszym zaś w n io s k ie m jest. że gdy odm ienia się w o la lu d zka i dochodzi do głosu p o lity k a w y - w/odząca się z potrzeb i m o ż liw o ś ­ c i obu k ra jó w 7, p o lity k a p rz e m ija ­ ją c y c h d y n a s tii czy zwłaszcza nie niem iecka, a w prost polska i czechosłowacka — to taka polska i czechosłowacka p o lity k a , okazu­

ją c się zbieżną z c z y n n ik a m i od w o li lu d z k ie j n iezależn ym i, dać m u si re z u lta ty bardzo szybkie i bardzo głębokie, zespalające oba n a ro d y w sposób n a tu ra ln y i w szechstronny.

W y d a je się, że to podłoże za­

gadnienia je st pożyteczne dla oce­

n y zaw artego o s ta tn io sojuszu polsko - czechosłowackiego oraz w y n ik a ją c y c h z tego sojuszu u - k ła d ó w gospodarczych. W szcze­

gólności co do ty c li u k ła d ó w go­

spodarczych w a rto sobie zdać sprawę, że m ogą one być, p o w in ­ n y być i będą czymś znacznie od­

m ie n n y m od tra k ta tó w h a n d lo ­ w ych zaw ie ra n ych m iędzy w szyst­

k im i p a ń stw a m i św iata. U re g u ­ low anie w za je m n e j w y m ia n y to ­ w a ró w jest tu ta j fra g m e n te m ra -

(7)

cnej dru g o rzę d n ym , raczej doraź- ftą konsekw en cją pow iązań in n e ­ g o rzędu.

! “'W y k s z ta łc iliś m y się aa odrębne n a ro d y , ceniące sobie swą o d rę b ­ ność k u ltu ra ln ą i p o lity c z n ą , a d la je j o c h ro n y zdecydowane u ży- itćać sw ych ś ro d k ó w gospodar­

czych. P rzeto nasze p o lity k i g o ­ spodarcze, w szczególności zaś hasze p la n y in w e stycyjn e , służą d w u o d rę b n ym o rg a n izm o m p o li­

tyczno-gospo darczym , a za ty m i

S a m e m uszą b y ć odrębne. P o n ie ­ w a ż je d n a k nasze cełe p o lityczn e i społeczne, zachow ując sw ą o d ­ rębność są zbieżne ze sobą, prze- itb i nasze odrębne p la n y gospo­

darcze są ze sobą zbieżne i w b a rd z o w ie lu fra g m e n ta c h m ogą Się ze sobą wspomagać. F ra g m e n ­ ta ry c z n e pow iązania, w spółpraca b a rd zo b lis k a na lic z n y c h o d c in ­ k a c h — oto ty p p o ro zu m ie n ia go­

spodarczego w ła ś c iw y w sto su n ­ kach polsko-czechosłow ackich.

N a tym i ile za ry s o w u je się p r o ­ g ra m działania bardzo szeroki, a m ia n o w ic ie p ro g ra m pow iązań s tru k tu ra ln y c h . stw a rza ją cych tr w a łe uzupełn ianie się obu k r a ­ jów- w n ie k tó ry c h dziedzinach g o ­ spodarow a nia, w zajem ne p rze ­ n ik a n ie się otm o rg a n iz m ó w g o ­ spodarczych na w y b ra n y c h o d ­ c in k a c h ic h prac. M ów iąe k o n ­ k re tn ie w y d a je się słuszne, aby P olska, m a ją c np. m ożność ©- gro m o e g o zw iększenia sw7ego w y ­ d o b ycia s o li czy gipsu, znacznie ponad sw e p o trze b y, zezw oliła C zechosłow acji na dokonanie o d ­ p o w ie d n ic h in w u s ly c y j i na dosta­

w y o w y c h k o p a lin d la p o trze b u ­ ją c y c h ic h f a b r y k czeskich; w- ten w ię c sposób o d b y ła b y się na te ­ r y to r iu m p o ls k im , w ra m a ch p o l­

skiego system u p o lityczn o -g o sp o ­ darczego, in w e s ty c ja , k tó ra b y ­ ła b y w ła ściw ie in w e s ty c ją czeską, gdyż m ia ła b y na celu w y tw a rz a ­ n ie p ro d u k tó w nie P o la ko m a Czechom potrzebnego i d la n ic h przeznaczonego. Tego ro d z a ju m o ż liw o ś c i s tru k tu ra ln e j w s p ó ł­

p ra c y is tn ie je dużo. Gips i sól sta ­ n o w ią p rz y k ła d a n i n a jw a ż n ie j­

szy a n i n a jb a rd z ie j c h a ra k te ry ­ styczn y. P rz y k ła d e m cie ka w szym b y ło b y ju ż rozbudow a nie . e le k ­ tr o w n i p ra c u ją c y c h na m ia le w ę­

g ło w y m o d rz u c a n y m przez k o p a l­

n ie polskie, a dostarczających sw ó j p rą d do C zechosłow a cji —- a w p e w n ych sezonach na o d ­ w ró t, p o b ie ra ją c y c h p rą d z Cze­

chosłow ackich e le k tro w n i w o d ­ n y c h na p o trz e b y p rze m ysłu p o l­

skiego. R ó w n ie c h a ra k te ry s ty c z ­ n y m je s t rozbudow a nie p o ls k ic h urządzeń k o m u n ik a c y jn y c h , lą ­ dow ych, rzecznych i p o rto w y c h stosow nie do potrzeb czeskich;

m y m a m y m orze i m ożem y je posta w ić do d ys p o z y c ji naszym sąsiadom, ta k ja k o n i m ogą nam udostępnić sw ój dostęp do D u n a ­ ju czy k r a jó w E u ro p y zachodniej lu b p o łu d n io w o -w sch o d n ie j.

Rzecz prosta, że we w s p ó łp ra ­ cy tego ro d za ju każdy dawać m o ­ że to co m a w nadm iarze. K ra j ta k zniszczony ja k P olska do w sp ó łp ra cy oddać może stosun­

kow o nie w iele k a p ita łu p ro d u k ­ cyjnego, k tó r y n a to m ia st w znacz­

nie w iększym zasobie posiada G zecłiosłow acja. D latego w o g ó l­

n y m zarysie p rz e w id y w a ć należy przede w s z y s tk im in w e stycje u- ru c h a m ia n ia w Polsce a p ra c u ją ­ ce dla Czech, rza d zie j zaś na od­

w ró t. R ów nież je d n a k w dzie d zi­

nie przem ysłu przetw órczego, zwłaszcza na Z iem iach O dzyska­

n ych, m a m y sporo zakładów , k tó re p rz y nieznacznych stosun­

k o w a uzupełn ieniach i rem ontach m ogą uzyskać w yd a jn o ść w y s ta r­

czającą n a p o trze b y obu k ra jó w .

W zasadzie je d n a k lic z y ć się n a le ­ ży z d o p ływ e m k a p ita łu p ro d u k ­ cyjnego czechosłowackiego do P o lski. C zy oznaczać to będzie k re d y ty czeskie d la nas, pene­

tra c ję k a p ita łu czechosłowackie­

go do R z p lite j? T a k by to może w yg lą d a ło z bardzo fo rm a łis ty c z - nego, bankierskieg o p u n k tu w i­

dzenia. W g ru n cie rzeczy je d n a k k r a j, k tó ry in w e s tu je na swoje własne potrzeby7, k tó ry 7 u ru ch a m ia zakład p ro d u k c y jn y , a je g o w y ­ tw o ry sam z u ż y tk o w y w a ć I>ę- dzie, k r a j ta k i k re d y tu z a g ra n ic z ­ nego nie u dziela; i okoliczność ta pozostaje w m o cy ró w n ie ż w te ­ dy, jeżeli in w e stycja ta k o d o k o ­ nana jest na cudzymi te ry to riu m w ram ach o d p o w ie d n ich g wa ran - c y j u m o w n ych . D latego też w stosunkach polsko-czechosłow ac­

k ic h bardzo tru d n o się p o s iłk o ­ wać o k re śle n ia m i zaczerpniętym ; z gospod arki k a p ita lis ty c z n e j, f o r im ito w a n y m i pod ką te m bezpo­

średniego i jednostko w ego in te re ­ su. O kreślenia takie ja k k re d y t ekspansja k a p ita ło w a i tp. są io n iew łaściw e i raczej nie p o ż y ­ teczne, lep ie j zastępować je o k re ­ śleniem szerszym, głębszym , le ­ p ie j stosować pojęcie w s p ó ł­

pracy.

Polska dziś i p rzed tuojną

O b s z a r 1939 r. 1947 r.

Ogółem kun2 390.990 313.0O0

O d d an y na wschodzie k m 3 181.909

Ziem Odzyskanych k m 2 194000

L u d n o ś ć .

O gółem 35.109,909 24.000.009

Z iem oddanych na wschodzie 12.009.990

Ziem Odzyskanych 5.090.000

P o d z i a ł l u d n o ś c i

ludność miejska 9.790.000 7.000.000

procent ludności miejskiej 28»/« 29%

ludność wiejska 25.400.000 17,009,000

ludność żyjąca z rolnictw a 21.990.099 14.400.000 G ę s t o ś ć z a l u d n i e n i a n a k m s

O gółem 90 76

Z iem ie oddane na wschodzie 67

Ziem ie O dzyskane 86 60

Ziem ie stare 110 90

N a jedną osobą żyjącą z rolni-;

cłw a przypada użytków roln. 1 2 ba 1.4 ha

(8)

JÓZEF N1EĆK0

Ruch Ludowy w Polsce Podziemnej

(C ią g d a ls z y )

Po aresztow aniu M arszałka Pia­

ta ja — na C entralne K ie ro w ­ n ic tw o R uchu Ludow ego spadły o b o w ią z k i k ie ro w n icze nie ty lk o w odniesieniu do spraw o rg a n iza - c y jn o -p rc g ra m o w y c h , ale i do sp ra w o g ó ln o -p o lityczn ych .

C K ju ż hez u d z ia łu M arszałka m u sia ło p rz y s tą p ić do g ru n to w - niejszego z o rie n to w a n ia się w g łó w n y c h k ie ru n k a c h życia po d ­ ziemnego. W zw ią zku z ty m trz e ­ ba b y ło k ilk a n a jw a żn ie jszych zagadnień przedyskutow ać, b y w rezultacie zająć w życiu podziem ­ n y m w ła ściw ą pozycję. Zagad­

n ie n ia m i ty m i b y ły :

a ) „Z w ią z e k W a lk i Z b ro jn e j“

i „P o lity c z n y K o m ite t P o ro zu m ie ­ w a w c z y “ .

b ) „ B iu r o P o lity c z n e “ i „C e n ­ tra ln y K o m ite t O rg a n iz a c ji N ie ­ podleg łościow ych“ .

B y ły to b ow iem dwa niezależ­

ne od siebie ośro d ki, p re te n d u ją ­ ce do uzyskania od Rządu gen. S i­

ko rskie g o m a n d a tu kierow niczego ca ło kszta łte m życia p o lityczneg o w k o n s p ira c ji. Już choćby ty lk o dlatego, że obydw a te o śro d ki u b ie g a ły się o m a n d a t k ie ro w n i­

czy — m u s ia ły b yć p rze ciw sta w ­ n y m i sobie. P o m im o to nawet, że ja k jeden ta k samo i d ru g i o- ś.rodek — w y ra s ta ł z in s p ira c ji c z y n n ik ó w rządow ych.

A le zawsze ta k to byw a, gdy ,,nie w ie p ra w ica , co ro b i le w ica “ .

Z W Z b y ł in s p iro w a n y przez c z y n n ik i w o js k o w e z gen. Sosn- k o w skim na czele. S ytuacja w sfe­

rach rz ą d o w y c h w idocznie u k ła ­ dała się p o m yśln ie dla gen. Sosn kow skiego, sko ro gen. S ik o rs k i

— w ra z z Rządem — uznał w re ­ zultacie Z W Z ja k o składow ą część p o ls k ic h s ił z b ro jn y c h w k ra ju ( w o d ró żn ie n iu od p o ls k ic h s ił z b ro jn y c h na o b czyźn ie ) — p rze ka zu ją c jednocześnie k ie ro w ­ n ic tw o Z W Z -e m gen. Sosnkow - skiem u, Gen. S ik o rs k i u przednio spow odow ał ty lk o zm ianę K o ­ m endanta G łów neggo Z W Z . Na m iejsce generała T okarzew skiego m ia n o w a n y został p łk . R ow ecki,

rzekom o za u fa n y gen. S ik o rs k ie ­ go. M ożna przypuszczać, że gen.

S ik o rs k i nie w ie rz y ł — hv po tr a ­ g e d ii w rześniow ej — sanacja m o ­ gła choćby ty lk o m a rz y ć o odbu­

dow ie swego znaczenia p o lity c z ­ nego sprzed w rześnia 1939 r. L u b też b y ł prześw iadczony, że ja k o p re m ie r Rządu a zarazem W ó d z N aczelny p o lskich s ił z b ro jn y c h na obczyźnie i w k r a ju — zdoła o- panow ać sytuację, je ś lib y w cza­

sie p rze ło m u sanacja k ra jo w a podniosła głow ę i p rz y pom ocy Z W Z zechciała dokonać n a w ro tu do p rze d w rze śn io w e j rz e c z y w i­

stości.

Z d ru g ie j zaś s tro n y 14 ba p rzyznać duży zasób zm ysłu po­

litycznego w o js k o w y m cz y n n i kom , k ie ru ją c y m zaczątkam i o r ­ g a n iz a c y jn y m i Z W Z , zwłaszcza gen. T o ka rze w skie m u . On przede w s z y s tk im zdał sobie sprawę z te­

go, że Z W Z nie rozrośnie się i nie za jm ie w k r a ju pow ażnej p o z y c ji, je ś li nie zyska sobie zaufania de­

m o kra tyczn e g o społeczeństwa.

B y ć może, iż w z o ro w a ł się na biegu p o ls k ic h sp ra w p o lity c z ­ n y c h na e m ig ra c ji. T a m przecież

— po re z y g n a c ji Prezydenta Racz- lciewicza z osobistych upra w n ie ń , ja k ie daw ała m i i k o n s ty tu c ja k w ie tn io w a — p o w sta ł Rząd o p a r­

ty na s tro n n ic tw a c h p o lity c z n y c h , przed w rześniem o p o z ycyjn ych — z w yklu cze n ie m sanacji, ja k o o r­

g a n iz a c ji p o lity c z n e j. Gen. T o k a ­ rze w.sk i po te j samej drodze po­

szedł w k ra ju . U znając z w ie rzch ­ n ic tw o Rządu i W o d za Naczelne­

go przebyw ającego na e m ig ra c ji—

prze d sta w icie lo m trzech n a jw ię k ­ szych s tro n n ictw ' op o zycyjn ych , a w ięc: S tro n n ic tw u Ludo w e m u , P o lskie j P a r tii S ocjalistycznej i N a ro d o w e j D e m o k ra c ji — z a p ro ­ pono w a ł u tw o rze n ie porozum ien ia m ię d z y p a rty jn e g o , k tó re by w spraw ach k ra jo w y c h -— b y ło w stosunku do Z W Z n adrzędn ym c z y n n ik ie m p o lity c z n y m . Ile w ty m w s z y s tk im b y ło szczerości po s tro n ie gen. Tokarzew skiego, a ile g ry i ta k ty k i — tru d n o cośkol­

w ie k pow iedzieć. R ych ło b o w ie m W ó d z N aczelny o d w o ła ł genera­

ła T okarzew skiego z te ry to rió w o ku p o w a n ych przez N iem ców .

N ie ulega n a jm n ie jsze j w ą tp li­

wości, że B iu ro P o lityczn e z R y ­ szardem Ś w ię t och o w sk i m na cze­

le —- pow stało w s k u te k zlecenia członka Rządu — p ro f. K o ta , B y ­ ła to pla có w ka rządow a o c h a ra k ­ terze in fo rm a c y jn y m . Z adaniem B iu ra b y ło dostarczanie R zą d o w i na e m ig ra c ji w szelkich k o n k re t­

nych w iadom ości o ty m w sz y s t­

k im , co się dzieje w k r a j u p o d pręgierzem o k u p a c y jn y m .

Jeśli rzeczyw iście B iu ro po­

w sta ło ty lk o d la celów in fo r m a ­ c y jn y c h — tedy R. Ś w ię to ch o w ­ ski na w łasną rękę rozszerzył sw'0- je zadania. R ych ło b o w ie m p rz y ­ s tą p ił do tw o rz e n ia ośrodka d y ­ sp o zycji p o lity c z n y c h pod m ia ­ nem C entralnego K o rn i i ej u O rga­

n iz a c ji N iepodległościow ych.

P ra w o do podejm o w a n ia in ic ja ­ ty w y p rz y s łu g u je każdem u czło ­ w ie k o w i. M ó g ł to z ro b ić R. Świę­

to c h o w s k i — ale trzeba s tw ie r­

dzić, że p o d e jm u ją c tę in ic ja ty w ę , n ie w y k a z a ł zm ysłu p o lityczn e g o . P o c z y n ił pociągnięcia, k tó re z g ó ry s k a zyw a ły tę in ic ja ty w ę n a niepow odzenie — p rz y czym b u ­ d z iły pewne zastrzeżenia co do szczerości d e m o kra tyczn ych in ­ te n c ji p re m ie ra S iko rskie g o i p r o f.

K ota. Ś w iętochow ski w yra źn ie bo­

w ie m daw a ł do zro zu m ie n ia , że działa z ic h ra m ie n ia . N o siło to cechy pra w d o p o d o b ie ń stw a — gdyż d zia ła n ia o rg a n iza cyjn e , zm ierzające do stw orzenia G KO N

— ja k o ośrodka dyspozycyjne go fin a n s o w a ł z fu nduszó w , o trz y ­ m y w a n y c h od Rządu e m ig ra c y j­

nego.

W czym się p rz e ja w ia ły b łę d y Ś w iętochow skiego ?

Ś w iętochow ski uznał ty lk o je d ­ ną p a rtię ja k o fu n d a m e n ta ln ą dla CKO N; R yło n ią S tro n n ic tw o P racy, reprezentow ane w Rządzie e m ig ra c y jn y m przez K a ro la Po­

piela, a w k r a ju — przez red. F r.

K w iecińskiego . W s z y s tk ie inne p a rtie p o m in ą ł w sw ych k a lk u ­ lacja ch p o lity c z n y c h . N ie o d w o ła ł

(9)

się S « r tło "p rz y w ó d c y S tr. L u d o ­ wego, ja k im b y ł n ie w ą tp liw ie M arszałek R a ta j, ani też do p rz y ­ w ó d cy PPS — M. N ie d z ia łk o w ­ skiego.

N a to m ia s t: w p ro w a d z ił do C K O N reprezenta cje n ie k tó ry c h o rg a n iza cyj zaw odow 'o-inteligen- k ic h ; Z w ią ze k O fic e ró w R ezerw y;

in s ty tu c ji o św ia to w o - k u ltu r a l­

n y c h ; zaś spośród o rg a n iz a c ji m ło d zie żo w ych w p ro w a d z ił o rg a ­ n iz a c ję „S ie w u “ ( „R a c ła w ic e “ ) — w reszcie c a ły szereg ró ż n o ra k ic h o rg a n iz a c y j, p o w sta łych dopiero w czasie o k u p a c ji. W ty m , n ie ­ je d n a z ty c h o rg a n iza cyj ro d o w ó d s w ó j w y w o d z iła z p rzedw ojen nej s a n a c ji i ONR. L u d o w c ó w re p re ­ z e n to w a ło w CKO N p a ru p ra w n i­

k ó w i p a ru działaczy z o k o lic tW a rsza w y, w p ro w a d zo n ych p e r­

sonalnie.

W a rto ś c io w e organizacje pod

■względem ja k o ś c io w y m i ilo ścio ­ w y m — k tó re zn a la zły się w C K O N — b y ły : „B a ry k a d a W o l­

n o ści“ z D ubois na czele; „R a c ła ­ w ic e “ — z R o m ualdem T y c z y ń ­ s k im ; oraz S tro n n ic tw o P ra c y —- z red. K w ie c iń s k im i Felczakiem .

A k c ja Ś w iętochow skiego m ia ła w ie le zn a m io n m o n ta żu „B ezp.

B lo k u W s p ó łp ra c y z R ządem “ —■

W ty m w y p a d k u z Rządem gen.

S iko rskie g o , k tó r y i bez „ b lo k u “ posiada ł duże zaufanie i c a łk o w i­

tą gotow ość do w sp ó łp ra cy ze s tro n y społeczeństwa.

M ia ła ta a k c ja i inne znam iona, m ia n o w ic ie : p ły tk ic h i ciasnych k a lk u la c y j p o lity c z n y c h ze s tro n y p a trio tó w czystego „ f r o n t u M o rż “ . T a k też ta a k c ja b y ła oceniana w p o w a żn ych śro d o w iska ch p o li­

tycznych.

C KO N p la n o w a ł pow ołan ie do życia i w o js k a w k o n s p ira c ji. P od­

staw ą tego w o js k a m ia ł b yć od­

ła m Z w . O fic e ró w R ezerw y i „R a ­ c ła w ice “ , k tó re zaczęły p rz jrswa- ja ć sobie w o jsko w e fo r m y o rg a ­ n iza cyjn e .

S tosunek CKO N do Z W Z i P K P b y ł n e gatyw n y.

(D a ls z y ciąg n a s tą p i)

Czy złożyłeś ofiarę HA POWODZIAN

O G Ł A S Z A M Y K O N K U R S

N A NAJLEPIEJ N A PISAN E W S P O M N IE N IA Z U D Z IA ­ Ł U W A K C JI PODZIEM NEJ, C Z Y O T W A R T E J W A L C E Z N IE M C A M I B A T A L IO N Ó W C H ŁO P S KIC H L U B

„R O C H -A “ .

Rozmiarów opowiadania nie ograniczamy.

Może być opisane wykonanie jednego tyJfere zadania np.&

napad na pociąg, udział w bitwie pod Wojną, czy gdzie indziej,1 przygoda jakaś przy wykonywaniu zadania, lub wspomnienia z Podchorążówki B. Ch., życia Oddziału Specjalnego w lesie, z podaniem śpiewanych wtedy pieśni, przygód drobnych, we­

sołych czy smutnych itp. Może byc opis całości swojej pracy konspiracyjnej lub nieżyjącego kolegi czy koleżanki.

Pożądane jest bardzo załączenie fotografii posiadanych z tamtych czasów.

Zdjęcia po wykorzystaniu — będą jako pamiątkowe dla nadsyłającego zwrócone w takim stanie, w jakim były nade­

słane.

Pożądane jest napisanie na maszynie, ale może być odręcz­

nie, tylko czytelnie.

Term in nadsyłania do dnia 30 czerwca 1947 r. Nadsyłać na adres Redakcji „C h ło p i i Państwa“ . Podpisać ty lk o pseudo­

nimem, a w oddzielnej zapieczętowanej kopercie, na której na wierzchu wypisać ten sam pseudonim co pod rękopisem, we­

wnątrz podać imię, nazwisko i dokładny adres. Obok swego nazwiska — podać pseudonimy, imiona i nazwiska, oraz ad­

resy dwuch świadków, k tó rzy brali razerr* udział w akcji, a k tó rzy zgodzą się dać poświadczenie — lub, jeśli opisane zadanie było wykonywane samotnie (w pojedynkę) to pseu­

donim y i adresy bezpośrednich zwierzchników. N aprzy- kład: komendanta, kierownika kolportażu, łączności itp.

określając ich używanymi wtedy przez nich pseudonimami, przedtym jednak trzeba zapytać o zgodę czy godzą się na po­

danie ich nazwisk. Ponieważ materiały nadesłane przez biorą­

cych udział w konkursie, mają służyć do opracowania historii Ruchu Ludowego, zależy nam na danych ścisłych, dla tego też koniecznie trzeba starać się o przyzwolenie podawania obok pseudonimów nazwisk.

Jako wyróżnienie najlepszych opisów — Redakcja w y­

znacza 3 nagrody: I — 10 tysięcy złotych, II — 8 tys. zł., I I I — 6 tys. zł.

Poza ty m honorarium za wydrukowanie wyróżnionych opracowań.

W stosunku do opraęowań niewyróżnionych — Redak­

c ji zastrzega sobie prawo druku (w razie nadawania się do druku) na warunkach zwykłego rękopisu — przesyłając auto­

rom honorarium po wydrukowaniu, w piśmie.

Sąd Konkursowy stanowią członkowie b. Komendy G łów - nej Batalionów Chłopskich: Niecko Józef, Banach Kazimierz, Koter Stanisław i Szczawińska Maria.

R E D A K C JA „C H Ł O P I I P A Ń S TW O “ .

(10)

PO P O D BIC IU I W Y M O R D O W A N IU Z N A C Z N E J CZĘŚCI S ŁO W IA Ń S K IC H PLE­

M IO N : O B O D R Y T Ó W , W E L E T Ó W I Ł U Ż Y C Z A N , Z N A L E Ź L I SIĘ W

I X

W IE K U N A ­ JEŹDŹCY G ERM AŃSCY U BRZEGÓW O D R Y . W x m W IE K U W D A R L I SIĘ N IE M C Y POD PŁASZC ZYKIEM Z A K O N U K R Z Y Ż O W C Ó W N A W S C H O D N IE PO­

MORZE, ZIEM IE PRUSÓW I P Ó ŁN O C N E MAZOW SZE. W x ¥ i W IE K U Z A K O Ń C Z Y ­

L I N IE M C Y PODBÓJ P O M O R Z A I ŚLĄSKA. W CZASIE R O Z B IO R Ó W POLSKI Z A ­

W Ł A D N Ę L I P O ZN A N SK IE M I M A ŁO P O LS K Ą , BY WRESZCIE D W U K R O T N IE W XX

W IE K U Z A W Ł A D N Ą Ć C AŁO ŚC IĄ N A S Z Y C H ZIEM G N IA Z D O W Y C H . DZIEJE U C Z Ą

NAS JED NEG O : Z A G Ł A D A SZŁA O D W IE K Ó W , O D Z A R A N IA N A S Z Y C H D Z IE ­

JÓ W I ID Z IE DZIŚ Z G ER M AŃ SKIEG O Z A C H O D U .

(11)

ST. WŁADYSŁ 4WSKI

Zasadnicza różnica

(D a ls z y cią g a r t y k u łu „N a ró d i s y s te m ")

O bserw ując procesy p ro w a d zo ­ ne p rze ciw z b ro d n ia rz o m h itle ­ ro w s k im u nas i na Zachodzie —- o b s e rw u je m y zasadniczą różnicę.

T a m — czy to w procesach m a r­

s z a łk ó w M ilch a , lu b Kesserlinga, czy też le k a rz y z D achau i z Ra- v e n s b ru c k zawsze będzie ch o d zi­

ło o in d y w id u a ln y — choć może n a przerażającą skałę — w y b ry k o k ru c ie ń s tw a , o w y ła d o w a n ie sa­

d y s ty c z n y c h in s ty n k tó w , o po­

św ięcanie życia i z d ro w ia lu d z k ie ­ g o dla n ie m ie c k ie j „ n a u k i“ . D la ­ tego zawsze m ożliw e będzie szcze­

gółow e rozstrząsanie zagadnienia odpow ie d zia ln o ści i w in y in d y w i- d u a ln e j; m o ż liw e będzie daleko idące ¿ różnicow anie sa n kcyj i od k a r y śm ie rc i aż do n ie w ie lk ie j sto su n ko w o ilo ś c i la t pozbaw ienia

w o lności.

Co innego u nas. T u ka żd y p ro ­ ces, czy to proces k o m e n d a n tó w obozów k o n c e n tra c y jn y c h ja k A rnm ena Goeta i Hoessa, czy też g u b e rn a to ró w i g a u le ite ró w ja k G reisera i Fiszera — to będą zawsze procesy o w yniszczanie c a ły c h m as ludności. T u w in a oskarżonego, b a rd zie j a n iże li na in d y w id u a ln y m o kru cie ń stw ie , po legać będzie na ty m , iż stał on na czele w iększej lu b m niejszej k o ­ m ó r k i a p a ra tu o rganizacyjn ego m ającego na celu w ytępienie ca­

ły c h narodów * N ie m cy m ogą się b ro n ić , że nie obciąża ic h w in a M ilc h a , ro z s trz e liw u ją c e g o je ń có w a n g ie lskich , lu b Kesselringa m o r­

d ująceg o z zem sty paruset W ło ­ ch ó w , m ogą się zasłaniać, iż b y ły to w y b r y k i jednoste k — na to ­ m ia s t za czyny F ra n k ó w , Fische­

ró w , G reiserów , Hoessów ponoszą pe łn ą odpow iedzialność, bo b y li o n i ty lk o w y k o n a w c a m i p o lity k i n a ro d u n iem ieckiego ; p o lity k i p ro w a d z o n e j przez wodza, k tó re ­ g o s łu c h a li i u w ie lb ia li przez d łu ­ g ic h la t dw anaście; p o lity k i o p a r­

te j na koncepcja ch ich filo z o fó w i pielęgnow anej przez w ie k i przez ic h m ężów stanu.

Tę samą różnicę w id z im y i w obozach k o n c e n tra c y jn y c h : g in ę li w nich F ra n cu zi i B elgow ie, N o r­

w egow ie i H o le n d rz y , ale c y fr y

ic h idące w d z ie s ią tk i tysięcy, ja k ­ że się błahe w y d a ją p rz y m ilio ­ nach P o la k ó w i R osjan, nie m ó ­ w iąc ju ż o Żydach. A p rz y ty m w ię źn io w ie z Zachodu g in ę li za ru c h o p o ru za sabotaż i d yw e rsję ; b y ła to rep re sja n ie lu d zka , b a rb a ­ rzyń ska , nie licząca się z praw em n a ro d ó w — ale bądź co bądź re ­ presja. W ia d o m o b y ło za co ci lu ­ dzie g in ą ; Ż y d z i n a to m ia st i S ło ­ w ia n ie g in ę li dlatego, że b y li Ż y ­ d a m i i S ło w ia n a m i. Ł a p a n k i do obozów w Polsce zaczęły się ju ż w ro k u 1940, k ie d y ru c h oporu b y ł w p o w ija k a c h .

I dlatego m ałoduszne b y ły w e ­ zw ania tych , k tó rz y u w a ża li że nie należy p ro w a d zić a k c ji pod­

ziem nej, aby nie wzm agać fa li re p re s y j; błędne są k r y t y k i tych, k tó rz y w y ty k a ją n ie re a ln y r o ­ m a n ty z m naszej w a lk i z o ku p a n ­ tem. Społeczeństwo polskie b y ło z g ó ry skazane na zagładę. W śró d 30 m ilio n ó w S łow ian, k tó rz y — ja k to dziś w y n ik a niezbicie z od­

nalezion ych d o k u m e n tó w i z setek zeznań w procesach przestępców h itle ro w s k ic h — m ie li zostać w y tę ­ p ie n i, aby zostaw ić w oln e m iejsce na rozprzestrzenian ie się naro d u pa n ó w “ , m u s ie li znaleźć się prze­

de w s z y s tk im Polacy. A w ka żd ym razie to co b y ło w narodzie zdrowszego, dojrzalszego, o p o r­

niejszego. D latego odpow iedź na­

ro d u polskiego: w a lk a na śm ierć i życie, bez w zględu na o fia ry , aby przyśpieszyć koniec w roga, była nie ty lk o godna, ale i n a jtr a fn ie j­

sza; że nie b y ła ona bez znacze­

nia niech św iadczy ten jeden p r z y ­ k ła d z zeznań vo n dem Bacha na procesie Fischera: b y w a ły dni w ciągu k tó ry c h na ziem iach p o l­

skich, na zapleczu fr o n tu w schod­

niego m eldow ano o 1000 ( ty s ią ­ cu ) w yp a d ka ch sa b o ta żu ! Jeżeli n a w e t połow ę tej lic z b y przypisać sp adoch ro niarzom i p a rty z a n to m ra d z ie c k im to i ta k w y n ik ten jest im p o n u ją c y i nie m ó g ł pozostać bez w p ły w u na tem po kruszenia się potęgi n ie m ie ckie j.

Ja k przed w ie lu w ie k a m i nie­

bezpieczeństwo krz y ż a c k ie zjed­

noczyło na p olach G ru n w a ld u ro z ­

liczne, a skłócone ze sobą szczepy sło w ia ń skie od M orza B a łty c k ie ­ go po Czarne, ta k i obecnie nie­

m ie ckie hasło w yniszczenia Sło­

w ia n d o p ro w a d z iło do ic h zbliże­

nia. Konieczność w spólnej z n a tu ­ r y rzeczy w a lk i z g e rm a ń skim niebezpieczeństw em okazała się silniejsza, n iż n a jb a rd z ie j uzasad­

nione u ra z y i w ie lo w ie k o w e an ta ­ go n izm y.

P o lity k a „cze ka n ia z b ro n ią u n o g i na w y k rw a w ie n ie się dw óch w ro g ó w “ nie p rz y ję ła się w spo­

łeczeństwie p o ls k im ; nie m o g li je j naw et u p ra w ia ć ci, k tó rz y m o ­ że po cich u ją w y z n a w a li; szere­

g i A r m ii K ra jo w e j i B a ta lio n ó w C h ło p skich nie u s ta w a ły ani na c h w ilę w Walce, a s tra ty ja k ie za­

d a ły w ro g o w i b y ły większe aniże­

l i s tra ty w yrządzone przez ja k ie ­ k o lw ie k inne fo rm a c je na zie­

m ia ch rdzennej P o lski.

Jeżeli Pow stanie W a rsza w skie w założeniu sw o im w ym ie rzo n e b y ło poFtycznie, p rze ciw ko R o s ji co stało się g łó w n ą ( obok b ra k u należytego p rz y g o to w a n ia ) p rz y ­ czyną jego tra g e d ii — to przecież i ono w rzeczyw istości stało się n a jb a rd z ie j b o h a te rs k im , choć n a jtra g ic z n ie js z y m m om entem w a lk i n a ro d u polskiego p rz e c iw n ie m ie ckie m u o k u p a n to w i.

C o k o lw ie k b yśm y c z u li, ja k ie ­ k o lw ie k żale ż y w iliś m y w sto­

sunku do naszych d zisiejszych sprzym ie rze ń có w ( a pewne w na- ja n e od dzieciństw a to ry m yśle­

n ia i odczuw an ia nie dadza się ła tw o w y p le n ić z duszy lu d z k ie j), to zawsze będziem y m u s ie li n rz y - znać. że ty lk o pochód w o js k ra ­ dzieckich z nad D n ie p ru na Odrę za ko ń czył okres tępienia n a ro d u polskiego.

Procesy p rze ciw ko ka to m h it ­ le ro w s k im m a ją dziś w ła ściw ie znaczenie raczej h istoryczne. Je­

żeli chodzi o anglosaskich po­

g ro m c ó w T rze cie j Rzeszy to w i­

dać, że chętnieby się ju ż z nich w y c o fa li. G dyby m o g li p o k w iib y w szystko ja ką ś ogólną am nestią i zezw obli na odbudowę gospo­

darczą Rzeszy. N ie jest to naw et ta k ie dziw ne. N ie m cy skoro się podniosą z upadku ir g d y ju ż nie.

osiągną potęgi, k tó ra b y m ogła sam odzielnie zagrozić W ie lk ie j B re ta n ii, czy ty m b a rd zie j Sta­

n o m Z je d n o czo n ym ; b ra k im na

Cytaty

Powiązane dokumenty

nizowane zostały dwie ogólnokrajowe konferencje — pierwsza przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, druga — Ministerstwo Oświaty — poświęcone sprawie kultury

Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że masy ludowe pod koniec X V II i na zaraniu X V III wieku — i jeszcze długo później — świadome już były

Opłatę za prenumeratę należy przekazywać przekazem pocztowym pod adresem administracji. Składano w drukarni Chłopskiej

Głównym tematem obrad była ciężka sytuacja materialna

Wystawa obrazuje dorobek Polski od czasu zakończenia wojny i cieszy się wielkim powodzeniem.. Korfantego przeniesione zostały na Górę

określając ich używanymi wtedy przez nich pseudonimami, przedtym jednak trzeba zapytać o zgodę czy godzą się na po­.. danie ich

Chcemy, żeby odjęła możność robienia źle bogatym , żeby biednym dała możność tw orzenia dobra... Dąbrówka p-ta W ola

bistości Stanów Zjednoczonych powtarzały wielokrotnie, że już nie powtórzy się historia pierw­.. szej wojny, kiedy to sojusznicy czekali do 1917 roku na