» / i fflT W i
R ok I N r 31 W arszaiu a, 28 irrz e ś n ia 1947 C ena 5 z ł
JÓZEF NIEĆKO
DWOISTOŚĆ DUCHOWA W POLITYCE
Zaraz po wyborach do Sejmu, wię
kszość kierownicza PSL zapowiedzia
ła, że od tego czasu wchodzi na drogę opozycji w stosunku do rządów w y
łonionych przez większość sejmową.
Zapytywaliśmy, jakaż to będzie opozy
cja. W imię jakich celów. Odpowiada
no, że trybuna sejmowa jest jedynym miejscem, z którego można swobodnie przemawiać do narodu i wykazywać błędy większości sejmowej. Zaś ideją przewodnią tego przemawiania do na
rodu — to walka o demokrację. Gdy zapytaliśmy o jaką demokrację — od
powiadano, że demokracja jest tylko jedna.
Tak, to prawda! Pojęcie demokracji, czyli ludowladziwa, w treści swej w in no być pojęciem jedynym, gdyż w jednym i tym samym pojęciu nie moż
na ukrywać dwuch różnych treści — a tymbardziej treści wzajemnie w y k lu czających się. W przeciwnym bowiem Wypadku, zróżniczkowane treści będą Wzajemnie się zwalczać tak długo, aż w rezultacie któraś z tych treści od
niesie ostateczne zwycięstwo ,bądź też choćby tylko przewagę.
Demokracja na zasadach której i myśmy swój ustrój oparli po pierwszej Wojnie światowej — kryla w swej tre
ści dwa pojęcia wzajemnie się zw al
czające. M ówiliśm y: Polska jest pań
stwem demokratycznym, a więc ludo- Władczym — a wiemy przecież, że im dalej, tym bardziej masy ludowe były odsuwane od w pływ u na bieg spraw Państwowych. Konstytucja kwietniowa odebrała masom chłopskim i robotni
czym pełnię praw obywatelskich.
A więc, jakaż to była demokracja?
Jakież to było ludowładztwo, jeśli chłopi i robotnicy dźwigali na swych barach same tylko obowiązki, zaś pra
wo do decydowania o losach narodu i państwa zagarnęli w swoje ręce róż
norodni obszarnicy, przemysłowcy, bankierzy — słowem, ludzie reprezen
tujący kapitalizm polski, a zarazem i międzynarodowy.
Nie była to demokracja. Był to libe
ralizm polityczny i gospodarczy, ina
czej można by powiedzieć — wolna Sra sił reprezentujących samolubne interesy różnorakich grup społecz
nych. Tę możliwość w alki o interesy grupowe nazwano demokracją liberal
ną. A więc ludowładziwem, z tym jed- dnak, że w ramach tego ludowładztwa Wolno występować, by je utrzymać w schemacie ustroju kapitalistycznego.
Oczywiście, wolno było i masom lu dowym walczyć o pełnię praw obywa
telskich i o sprawiedliwość społeczną.
Wydawać się nawet mogło, że masy ludowe, z tytułu swej liczebności, jed
nym zamachem ręki mogą zmieść z Powierzchni życia swych wrogów — Qle to tylko teoria!
Pamiętamy wszak przecież ,że gdy Przed wojną odarto hłopów i robot
ników z praw obywatelskich, to jakże trudna i ciężka była ta walka. Chło
pów i robotników było dużo, ale nie
liczni przeciwnicy posiadali w swych rękach liczne środki i narzędzia walki.
Posiadali kapitały, policję, więzienia, Berezę Kartuską. Do w alki tej wprzę
gli ambony i konfesjonały — ba, na
wet szkołę powszechną, średnią i u- czelnie wyższe. W sposób sprytny uza
leżnili od siebie i wprzęgli do swego rydwanu przewagę profesorów i inte
ligencję. Potrafili też chłopów przeciw
stawiać chłopom — a robotników — robotnikom.
Mimo to wszystko walka trw ała — i wtedy to świadomy ruch chłopski i robotniczy stał na drodze działań opo
zycyjnych w stosunku do „rzeczyw i
stej rzeczywistości” sanacyjnego syste
mu rządów rozrośniętych na ustroju kapitalistycznym.
Była to opozycja w stosunku do u- stroju — była to walka o nowy ustrój społeczno - polityczny, którego pod- siawami b y ły : demokracja polityczna i gospodarcza ,a więc: likw idacja w iel
kich obszarów ziemskich na rzecz chło pów bezpośrednio pracujących na zie
m i; nacjonalizacja lasów, a zarazem wielkich przemysłów, banków — sło
wem, likwidacja ustroju kapitalistycz
nego.
Ruch chłopski i robotniczy prow a
dząc wtedy opozycyjną walkę z ustro
jem kapitalistycznym, zwanym demo
kracją liberalną — wyraźnie i zdecy
dowanie precyzował cele do których poprzez tę walkę zmierzał.
Najważniejszym celem była Polska Ludowa, Polska sprawiedliwości spo
łecznej, Polska na zasadach ludowładz twa oparta, a więc Polska przez repre
zentację mas ludowych rządzona — bez prawa wtrętu elementów wstecz
nych i reakcyjnych.
Z gruba biorąc, takie były cele opo
zycji walczącej przed wojną z rząda
m i sanacyjnymi. Wszyscy to pamięta
my i świadczą o tym przedwojenne programy chłopskie i robotnicze. Krót ko mówiąc, była to walka z demokra
cją liberalną — o demokrację ludową, o ludowładztwo.
Dlatego też, gdy po styczniowych wyborach do Sejmu prezes M ikołaj
czyk zakomunikował, że przestawia
PSL na pozycje opozycyjności, pytaliś
m y w imię jakich celów to czyni. Ko
mu i czemu ma stawiać opór — i jakie wyobrażenia przyszłościowe ma gło
sić narodow i z trybuny sejmowej. Od
wiedzi były mgliste — nijakie.
Rychło doczekaliśmy się jednak cza
su, w którym przemówiła trybuna sej
mowa ustami Mikołajczyka \ m ikołaj- czykowców. A więc przemówiła opo
zycja.
Najpierw manifestacja przy wybo
rze Prezydenta Rzeczypospolitej, w y
rażona poprzez powstrzymanie się od głosowania. Czy większość sejmowa wystawiła kandydaturę przedstawicie
la obszarnictwa, a może reprezentan
ta rekinów przemysłowych — czy też może firmanta wojującego z demo
kracją klerykalizm u?
Ale przecież tym kandydatem był Bolesław Bierut — syn chłopskiego wy robnika, który, by utrzymać się z ro
dziną przy życiu — poszedł na wyro- bek do miasta. Wyrobnicze życie oj
ca — nie ukształtowało syna na w iel
komiejskiego „lalusia” , czy choćby na
wet na „wykształceńca” zatraconego dla chłopów, z których wyrastał, czy też dla warstwy robotniczej, w środo
wisko której wrastał w trudzie i zno
ju pracy fizycznej ,a jednocześnie i pra cy samowychowawczej i samokształ
ceniowej. Po raz pierwszy w dziejach Polski wysunięty został na stanowisko głowy państwa - robotnik, wywodzą
cy się bezpośrednio z chłopów.
Czy akt powstrzymania się od głoso
wania — mógł być wyrazem opozy
cyjności, a może jakiejś racji stanu?
Powiedzmy po prostemu: akt ten był pustą manifestacją, której pomysł zrodził się w głowie kiepskiego polity
ka.
Ale — cóż dalej?
Czy M ikołajczyk w ro li wojującego opozycjonisty wystąpił z trybuny sej
mowej przeciwko ustrojow i państwa i reform om społecznym? Czy przeciw
stawił się sojuszowi polsko - radziec
kiemu? Czy poddał w wątpliwość no
we granice Polski? Czy zakwestiono
wał jakieśkolwiek zasadnicze założe
nia państwowości polskiej? Czy wresz
cie — może wysunął wyobrażenie no
wego modelu budowy państwa pol
skiego?
Z OKAZJI OBCHODU „ D N I A S P Ó Ł D Z I E L C Z O - Ś C 1“ SKŁADAMY CAŁEJ SPÓŁDZIELCZOŚCI POLSKIEJ NAJLEPSZE ŻYCZENIA JESZCZE WIĘKSZEGO NIŻ DO
TYCHCZAS ROZWOJU I WSPANIAŁYCH W YNIKÓW PRACY.
NIECH SZTANDARY SPÓŁDZIELCZE BĘDĄ NAJCZĘ
ŚCIEJ SPOTYKANE, NIECH POWIEWAJĄ NAD CAŁĄ POL
SKĄ I SWYMI KOLORAMI TĘCZY SYMBOLIZUJĄCYMI JEDNOŚĆ I ZGODĘ— JEDNOCZĄ SERCA I WOLĘ WSZYST
KICH LUDZI PRACY.
NUMER ZAWIERA:
JÓZEF NIEĆKO:
■ DWOISTOŚĆ DUCHOWA W POLITYCE
W. JERZMANOWSKI:
■ DROGA, KTÓRA ZNÓW ZJEDNOCZY WIEŚ ERNEST ZMARZŁY:
■ WERYFIKACJA
NA ŚŁĄSKU-OPOŁSKIM o r a z
m DZIAŁY SPECJALNE
Nie — i postokroć nie! Przeciwnie:
Mikołajczyk z całą siłą przekonania głosi, że ustrój i wszystkie reform y spo łeczne całkowicie mu odpowiadają, że nie ma też żadnych sprzeciwów prze
ciwko nowym granicom, a sojusz pol
sko - radziecki uważa za najszczęśliw
sze osiągnięcie na sytuację w alki z ger- manizmem.
Wobec tego, po cóż było stwarzać teorię o opozycyjności PSL w stosunku do rządów większości sejmowej. Prze
cież to wszystko co m ówią posłowie PSL z trybuny sejmowej — cóż to wszystko może mieć wspólnego z po
jęciem w alki opozycyjnej. W najlep
szym razie jest to krytyczne spogląda
nie na koncepcje planów dotyczących odbudowy Polski i wyrównania róż
norakich niedomogów zachodzących w życiu społecznym.
Bardzo cenną i twórczą jest zdro
wa krytyka — ale z tym jednym wa
runkiem, że krytykujący wespół z k ry tykow anym i — stoją z zawiniętymi rękawami i prowadzą dzieło budo
wnictwa. W przeciwnym razie bę
dzie to tylko przysłowiowym „szuka
niem dziury w całym” . x
Z pewnością niejedn spośród nas, zastanawiając się nad tym i sprawami, zadawał sobie pytanie: z jakiego źró
dła w ypływ a ta tragiczna plątanina różnorakich niekonsekwencji skłębio
nych w Mikołajczyku, a po przez nie
go i w szeregach chłopskich PSL.
Spróbujmy doszukać się tego źró
dła. Nitkę do kłębka podsuwa nam w tym wypadku poseł Franciszek W ój
cicki w artykule zamieszczonym na pierwszej stronie naczelnego organu PSL. „Chłopskiego Sztandaru” fNr.
37 na dzień 14.IX.47 r.).
(D o k o ń c z e n ie nu s tr. 2 -e j,
2 C H Ł O P I I P A Ń S T W O 31 Tytuł lego artykułu brzm i: „D w ie
Dusze” .
Chodzi lulaj przede wszystkim o głośną swego czasu książ.kę napisaną przez Jakuba Bojkę — pi.: „D w ie du
sze” . Jakub Bojko uzasadniał w iej książce istnienie w chłopie pańszczy
źnianym i bezpośrednio popańszczyź- nianym — dwuch dusz. jednej — wolnej, duszy człowieczej i drugiej duszy narosłej w czasach pańszczyz
ny, duszy uległej, kornej, czapkującej i obcałowywującej po rękach panów i plebanów.
Poseł W ójcicki uprzytamniając treść tej książki, stwierdza, że i dzisiaj jesz
cze żyje w wielu chłopach prócz du
szy wolnej — i ta druga dusza pań
szczyźniana. Oczywiście, ta druga dusza — pańszczyźniana, nie przeja
wia się już dzisiaj w formach dawniej
szych. N ikt już dzisiaj w pas się pa
nom i plebanom nie kłania i po rę
kach ich nie całuje. Nie m niej jednak poczucie niższości w wielu chłopach istnieje.
Prawdopodobnie poseł W ójcicki przejawy tak zw. kompleksu niższości w olałby widzieć m ożliwie jak najdalej od siebie — ale ja widzę czołowego re
prezentanta chłopskiej dwoistości du
chowej w osobie prezesa M ikołajczy
ka,
Uprzytom nijm y sobie tylko :
Mikołajczyk — to przecież od wcze
snej młodości uczestnik ruchu ludowe
go. Tenże sam Mikołajczyk jest zara
zem gorliw ym współtowarzyszem pra
cy ziemiańsiwa w organizacji rolniczej.
Mikołajczyk — jako uczestnik ruchu ludowego, głosi potrzebę przeprowa
dzenia reform y rolnej — ale gdy jeden z ostatnich przedwojennych kongre
sów S. L. uchwala do swego progra
mu likwidację obszarów ziemskich bez wykupu — Mikołajczyk protestuje i wespół ze swymi towarzyszami opusz
cza salę kongresu. W r. 1937-ym opusz
cza również ze swymi towarzyszami salę obrad Zjazdu wiciowego dlatego, że Zjazd odrzucił jego popraw ki do wniosków — popraw ki robiące uprzej
m y dyg w stosunku kleru.
Tenże sam Mikołajczyk, uczestnik radykalnego ruchu politycznego chło
pów, a zarazem uczestnik zaciekle zwalczanych przez kler „W ic i” — w y stępuje jednocześnie wespół z klerem w ro li organizatora i przewodnika po
tężnej pielgrzym ki do Częstochowy.
Oczywiście, to wszystko nie dyskwa
lifiku je Mikołajczyka. Był przecież wte
dy człowiekiem m łodym —był człowie
kiem twardej pracy, samoistnie się kształtował — i nic dziwnego, że się w sobie łamał — i nic dziwnego, że dw o
istości duchowej ulegał. Drogi ducho
wego, rozumowego i ideowego rozwo
ju synów chłopskich różnorako się układały. Dla tego też nie można nie
konsekwencjami młodości — obciążać ludzi na całe życie. Względnie, przez całe życie mogą być poszczególne jed
nostki niekonsekwentnymi podokąd reprezentują samych siebie. Ale przy
wódców ruchów masowych — obo
wiązuje prawidłowość myślenia i działania. Przywódcom nie wolno sto
sować jakichkolw iek dwoistości. W przeciwnym bowiem razie — wcześ
niej czy później — wypadnie im z rąk ster przewodnictwa.
w olnej gry elementy zmierzające do demokracji ludow ej -- wykluczające z wolnej gry elementy zmierzające do odbudowy liberalizm u politycznego, a w konsekwencji i gospodarczego.
Jednakże rychło zapomniał o tym Mikołajczyk i zatonął w klimacie, jaki w okół jego osoby stworzyły właś: ie te wszystkie siły wsteczne, właśnie — owi „zreform o w an i” obszarnicy, prze
mysłowcy, wielkomiejska burżuazja, rzekomo pokrzywdzony kler — i —
jak to proces krakowski wykazał, na- wel sanacyjne i ONR-owskie podzie
mie.
Poprowadził tedy Mikołajczyk PSL do w a lki o demokrację liberalną. W al
kę fę musiał przegrać — i przegrał.
Ale wolno M ikołajczykowi wygrywać lub przegrywać — gdyby był tylko Mikołajczykiem. Gdy jednak stanął na czele chłopów i chłopi mu zaufali — należało przejść do porządku dzienne
go nad sprawami „świata ginącego” —
natomiast prowadzić szeregi chłopskie do rozbudowy Polski Ludowej, do us
prawniania i polepszania nowego la' du.
Dwoistość duchowa Mikołajczyka zemściła się na szeregach chłopskich.
Szeregi chłopskie .mumifikowane przez Mikołajczyka sprężą się i u akty' wnią, ale już bez jego udziału wkro
czą do współbudownictwa Nowej Pol"
ski.
Józef Niecko
W . JERZMANOWSKI
D ro a a któ ra zsi
Mikołajczyk przybył do kraju nie za- wcześnie, raczej późno, ale nie zapóź- no. Wszedł do rządu i inni ludowcy wespół z nim 'weszli. Już choćby tylko po przez ten fakt stwierdził, że godzi się z ustrojem państwowym, w ramach którego przystąpił do współrządzenia państwem. Trzeba było współrządzić i chłopów, którym przewodził, do współrządzenia i do współbudownic- twa Polski Ludowej wprowadzać. Dla nikogo wszak przecież nie było tajem
nicą — że nie obowiązuje już w Fol- sce demokracja liberalna, demokracja przez ziemiaństwo, kapitalistów, kler i różnorakie inne wsieczniclwo kiero
wana. Obowiązują natomiast zasady
W ytknięto ją dawno, wytknięto ją w ciężkiej walce. W grudniu tego roku m ija dwanaście lat od dnia (7.XH.35) uchwalenia przez Kongres nowego pro
gramu Stronnictwa Ludowego.*) Wprawdzie ktoś tam obraził się na le uchwały, zwłaszcza na żądanie re
form y rolnej bez dszkodowań j opu
ścił manifestacyjnie salę z grupką zwo
lenników, ale to nie miało dla Stronnic
twa żadnego znaczenia.
Masy chłopskie zjednoczone w Stron
nic twie Ludowym przeszły do porządku dziennego nad protestem p. St. M ikołaj
czyka. A na porządku dziennym była ciężka walka chłopów z sanacyjną dyk
taturą.
I dobrze się stało, że program z 1935 roku dokładnie określił ideologię spo
łeczną tej walki. Opozycję wobec sana
cyjnej dyktatury uprawiało w Polsce nie jedno stronnictwo. Jednak, z po
śród wszystkich legalnie działających p a rtii opozycyjnych, Stronnictwo Lu
dowe prowadziło walkę naj twardziej i najbardziej konsekwentnie.
Nie było i nie mogło być żadnej płaszczyzny porozumienia chłopów z polską sanacyjną odmianą faszyzmu.
Założenia społeczno - gospodarcze pro
gramu Stronnictwa z 1935 r. okazały tę prawdę w całej pełni. Sanacja, jak każda odmiana faszyzmu, była zrege
nerowaną formą ustroju kapitalistycz
nego i pozostawała w największej za
leżności od krajowego j obcego kapita
łu. Zwłaszcza obcy kapitał panoszył się w Polsce przy jej pomocy. Zgodnie z je go interesami, sanacja uczyniła z Pol
ski bastion antysowiecki. Kapitał za
graniczny obejmował coraz więcej dziedzin naszego życia gospodarczego.
W jego rękach był prawie cały ciężki przemysł i poważna część średniego.
Zagranicę szła część zysków z zapałek, które chłop dzielić musiał na części, bo były dla niego zbyt drogie. Olbrzymie wielomilionowe bezrobocie na wsi i n i
ski poziom życia mas ludowych czyni
ły Polskę krajem bardzo ponętnym dla obcego kapitału, któ ry mógł tu liczyć na najniższe koszty robocizny, najniż
szy poziom płac.
Polska, w której nie wykonano re fo r
my rolnej, dostarczała całej Europie najtańszych rąk roboczych. Polska, w której masy ludowe niedojadały, do
starczała zagranicy po najniższych ce
nach cukier, tłuszcze i mąkę.
Sanacja była żandarmem, stojącym na straży całego tego systemu, równie korzystnego dla ustroju kapitalistycz- no - obszarniczego, ja k zgubnego ‘ dla narodu i państwa polskiego.
Program Stronnictwa Ludowego po
stawił tę sprawę jasno.
*) W r. 1935 po o d e jściu z S.L. g ru p y „ W y z w o le n ia ", d u ż y cię ż a r tr o s k i i za b ie g ó w o d a l- szt lo s y SL sp a d ł ró w n ie ż i na Z M W R P „ W ic i" . Z d e k o m p le to w a n e , w ła d z e n a cze ln e SL, p o d p rz e w o d n ic tw e m M a rs z a łk a R a ta ja , w p ro w a d z iły w te d y do w s p ó łp ra c y szereg sta rszych
„ w ic ia r z y “ . K o m sja p rz y g o lo w y w u ją o a na K o n - gren SL p ro je k t p ro g ra m u , o k tó ry m je s t m ow a w ty m a rty k u le , p ra c o w a ła p o d p rz e w o d n i
c tw e m M a rs z a łk a R a ta ja , p rz y w s p ó łu d z ia le St. Thug.utta i K u n c e w ic z a . Z ra m ie n ia „ W ic i"
w s p ó łp ra c o w a li w le i K o m is ji St. M iłk o w s k i i J. N ie c k o .
Podczas gdy inne, legalne stronnic
twa opozycyjne sprowadzały walkę z sanacją do walki z nadużyciami k lik i wojskowej, do w alki o ordynację w y
borczą, do w alki z „systemem“ i t. p., Stronnictwo Ludowe zaatakowało za
sadnicze podstawy systemu; ustrój kapitalistyczno - obszarniczy, nadając walce społeczno - rewolucyjny cha
rakter.
Program Stronnictwa z 1935 r. okre
ślił zasady w imię, których potoczyła się dalsza walka; walka, w której po
lała się chłopska krew.
Likw idacja ustroju obszarniczo-ka- pitalistycznego wysunięta została na czoło.
„U S T R Ó J KAPITALISTYCZNY, ZYSK JEDYNIE MAJĄCY NA CELU, OKAZUJE SIĘ NIEZDOLNY DO ROZ W IĄ ZA N IA OBECNYCH TRUDNO
ŚCI".
„Interes społeczny wymaga w y
właszczenia obszarów dworskich dla stworzenia z nich bardziej w y
dajnych drobnych warsztatów ro l
nych i oddania ich w ręce tych, k tó rzy osobiście na ziemi pracują".
„W S ZELKA W IE L K A WŁASNOŚĆ ROLNA MA BYĆ WYWŁASZCZONA BEZ ODSZKODOWAŃ".
W świetle tych słów nie może być żadnych Wątpliwości, że program w imię, którego Witos, Rataj, T liugu tt i wszyscy najw ybitniejsi przywódcy Ru
chu Ludowego poprowadzili wieś do walki, był programem likw id a cji ustro
ju kapitalistyczno - obszarniczego. Na gruzach tego ustroju miała powstać nowa Polska. Oblicze lej nowej Polski zarysowane zostało wyraźnie.
„Praca fizyczna, czy umysłowa jest podstawowym tytułem do udziału w dochodzie społecznym".
„Prawo własności ma być uzgod
nione z interesem społecznym i M E MOŻE BYĆ PODSTAWĄ W YŻY SKU CZŁOW IEKA PRZEZ CZŁO
W IE K A ".
W yłania się z tych słów oblicze no
wej Polski jako państwa świata pracy i tylko świata pracy. Aby nic pozosta
wić żadnych wątpliwości co do tego, że jednostka nie może czerpać zysków z cudzej pracy, że przeto przemysł ma stać się własnością narodu, powiedzia
no w programie:
„Maszyna jako w ytw ór pracy sze
regu pokoleń, służyć winna pomna
żaniu dobrobytu całego społeczeń
stwa nie zaś bogaceniu się jedno
stek, To też będąc przeciwni nad
miernej etatyzacji warsztatów pra
cy DĄŻYĆ BĘDZIEMY DO PRZE
JĘCIA W IELKIEGO PRZEMYSŁU PRZEZ ZORGANIZOWANE SPO
ŁECZEŃSTWO (spółdzielczość, sa
morząd i inne).
Niemniej jasno postawiona jest spra
wa ograniczenia jeśli nie likw idacji prywatnego handlu.
„Prywatne pośrednictwo handlo
we, ciągnące zyski tak z producen
ta ja k konsumenta, Usunięte będzie przez rozbudowanie spółdzielczości i w pierwszym rzędzie ujęty być musi w ram y spółdzielczości zbyt produktów rolnych",
. Aby system kapitalistyczny nie mógł się nigdy' odrodzić, zostało wykluczone
gromadzenie przez prywatne jednostki lub spółki kapitałów:
„pieniądz ma być miernikiem wartości, pośrednikiem wymiany i środkiem oszczędności a nie narzę
dziem spekulacji.
Gromadzenie pieniądza i udzielanie kredytu odbywać się winno na drodze gospodarki uspołecznionej. Wykluczone zostało istnienie prywatnych banków:
„Instytucje kredytowe będą uspo*
łecznione".
■Dobitnie postawiona została ZASA
DA PLANOWEJ GOSPODARKI.
„Planowa gospodarka ma dosto
sować produkcję do potrzeb spo
łecznych, oraz zapewnić wszystkim pracę i sprawiedliwy udział w do
chodzie społecznym".
Jednym z najważniejszych zadań planu gospodarczego, winien być roz- w ój wytwórczości przemysłowej, któ
ry da „nadm iarowi wolnych rąk nowe form y zatrudnienia".
W oparciu o dotychczasowy dorobek i tradycje, cały Ruch Ludowy wysunął te właśnie zasady jako konieczny wa
runek dokonania reform y rolnej.
Właśnie taki ustrój śpołćcżno - go
spodarczy był konieczny dla stworze
nia zdrowego opartego nu indywidual
nej własności ustroju rolnego.
„ P O D S T A W Ą PRZYSZŁEGO USTROJU ROLNEGO W IN IEN BYĆ IN D Y W ID U A L N Y SAMO
D ZIE LN Y WARSZTAT ROLNY, OPARTY NA PRYW ATNEJ W ŁA ' SNOŚCI".
Jakie są najważniejsze założenia pro
gramu w imię którego Stronnictwo walczyło od 1935 r.
1. W alka z sanacją potraktowana zo stała jako walka z ustrojem k a p ita li
styczno - obszarniczym.
2. Oparcie ustroju rolnego na indy
widualnych drobnych warsztatach rol
nych i wykonanie reform y rolnej uzna
no za możliwe jedynie łącznie z obale
niem ustroju kapitalistycznego i uspo
łecznieniem środków produkcji.
3. Bezpieczeństwo Polski je j „siła na zewnątrz a ład i porządek na we
wnątrz" wymagają zmiany ustroju vr duchu poprzednich zasad.
4. Dążenia i interesy chłopów i ro
botników są zbieżne. Póki będzie trwa
ła krzywda robotnicza, poty nie skoń
czy się krzywda chłopa.
Podobnie tylko razem rosnąć może pomyślność jednej i drugiej strony.
Akcent solidarności chłopsko - robot
niczej występuje między innym i w na
stępującym zdaniu programu: „robot
nikom zapewniony być winien wgląd w prowadzenie przedsiębiorstw i udział w zyskach" (jeszcze przed uspołecznie
niem fabryk — przyp. autora).
Sanacja słusznie dojrzała w tym p f0<!
gramie groźne niebezpieczeństwo. W al
ka została zaostrzona. Starano się osła
bić Sronnictwo od wewnątrz, łamiąc i przekupując jednostki o słabych cha
rakterach — ale bez skutku.
Nic też nie wskórała „pauam ikołaj' czykowa"'opozycja mimo, że ją chwa*
liła i zachęcała stara i młoda endecja- Poważniejszy cios przyszedł z innej strony. Panowie Kwupiński, Zaremba '•
f Dokończenie nu st.r. 3~ej)
Nr 31 C H Ł O P I I P A Ń S T W O 5
ERNEST ZMARZŁY
WERYFIKACJA NA ŚLĄSKU OPOLSKIM
,,Strażnica Zachodnia“ kwiecień 47 r.
Ogłasza pierwsze w yniki w eryfikacji polskiej ludności miejscowej na Śląsku Opolskim. Zagadnienie powyższe w człowieku, który codziennie się z nim spotyka wywołuje chęć zanalizowania
"Wyników tej dla państwa naszego tak
"Ważnej pracy. Nawet dla czytelnika prasy stołecznej i człowieka o nasta
wieniu psychicznym ziem centralnych sprawa w eryfikacji ludności polskiej ha Ziemiach Odzyskanych, musi wzbu
dzić szerokie zainteresowanie. Przecież sprawa ta należy także do tych zagad
nień naszej nowej rzeczywistości, któ- re rokują nam na przyszłość dobrobyt 1 pomyślność. W skierowaniu na za
chód zainteresowań obywatela nie tk w i Pragnienie odrobienia naszych błędów 1 zaniedbań pod względem znajomości etnografii i wogóle naszych ziem Zia- chodnich. Ile razy przed wojną przy-' bywając do Polski napotkaliśmy na ignorancję ze strony społeczeństwa w sprawach Polaków walczących w Niem czecli. Związek Polaków w Niemczech i z nim Światowy Związek Polaków z Zagranicy głosili wówczas tezę o dwu- bulionowej rzeszy Polaków w Niem
czech. Ludność ta zamieszkiwała w ła
śnie tereny wzdłuż atakowanej i zwal
czanej przez Niemców granicy R. P. z dh-go roku. Największe skupisko lud
ności polskiej było na Śląsku Opolskim.
Gdy nastały „polskie czasy“ po obję
ciu Śląska przez Polskę, n ikt nie mógł negować istnienia polskiej ludności na Śląsku Opolskim, choć niestety, m ie li
śmy urzędników, a na Mazurach nawet starostów, którzy zagadnień tych wca
le nie znali j nieodpowiednio, ze szkodą Interesów państwowych pracowali.
Śląsk Opolski z tych czasów początko
wych wyszedł ledwie obronną ręką, Przecież zbyt świeże były wspomnienia Walk plebiscytowych i powstań z 21-go roku. Zaraz na początku 45 roku około śO tys. uchodźców opolskich wróciło (lo swoich pod przymusem po 1921 ro ku opuszczonych miejscowości na Ślą
sku Opolskim.
Władze Polskie wnet przystąpiły do Weryfikacji polskiej ludności miejsco
wej t. j. do wydawania zaświadczeń o Przynależności do narodowości polskiej byłym obywatelom Rzeszy, którzy mo
kk udowodnić swoje polskie pochodze
nie i przynależność do k u ltu ry polskiej.
Postępowano metodą indukcyjną, to
* Wieży od pojedyńczycli faktów prze
chodzono do uogólnień. Każdy miesz
a n ie c Śląska Opolskiego o ile się czul Polakiem, składał indywidualny wnio- 8ek o stwierdzenie jego narodowości Polskiej. Żmudna ta praca poprzez gro
mady, gminy i starostwa w ciągu 45 i 46 r. została ukończona. W yn ik tej pra
cy był pozytywny, choć rezultaty mog
ły być jeszcze lepsze. Teoretycznie bio
rąc można się było posługiwać i meto
dą dedukcyjną, to znaczy można było uznać wszystkich byłych obywateli Rzeszy Niemieckiej na Śląsku Opol
skim, ściśle mówiąc na dawniejszym obszarze plebiscytowym, za Polaków i za obywateli R. P. z wyjątkiem tych, którym udowodnić można było pocho
dzenie niemieckie i nieznajomość języ
ka polskiego, ł wreszcie metoda klasy
fikacji, która od początku ze strony polskiej została zarzucona.
Jest to metoda, jaką Niemcy stosowali podczas okupacji na Śląsku Katowic
kim. Ludność wg. rzekomego uświado
mienia narodowego dzieli się na klasy 1, II, III, IV.
Ludność Śląska Opolskiego w 1939 r.
wynosiła 1.547.100 osób. Do 28.2.47 r.
zweryfikowano 786.805 osób. Reszta 760.205 osób. Niemców 576.469 osób, inne narodowości 29.300 osób, i 154.526 osób. Polacy, którzy jeszcze nie w rócili z zachodu, z niewoli, albo obozów pra
cy w liczbie 154.526 osób, mieści się także liczba 51.460 osób Polaków Ślą
ska Opolskiego poległych w czasie dzia
łań i naskutek działań wojennych.
W arto także zanalizować cyfrę 576.469 osób Niemców Śląska Opolskiego. Licz
ba ta po odliczeniu 186.600 osób miesz
kańców Nysa, Grodków i Niemodlin, wynosi tylko 389.869 osób Niemców, mieszkańców Śląska Opolskiego ściśle mówiąc dawnego obszaru plebiscyto
wego. Ludność powiatów — Nysa, Grodków i Niemodlin w ciągu wieków wystawiana była na największy napór germanizacyjny i kolonizacyjny dążą
cy wzdłuż Sudetów po lewym brzegu Odry.
Niech nam wolno będzie popatrzyć na ogólny w ynik akcji weryfikacyjnej.
Ogólna liczba 786.805 osób zw eryfiko
wanych wydaje nam się mała. N a j
pierw stwierdzić należy, że w ogólnej akcji weryfikacyjnej miasta ja k G li
wice, Zabrze i Rytom (75.000, 87.000, 68.000) mają wynik} dobre. W po
równaniu z w ynikam i w powiatach, miasta powyższe osiągnęły w yn iki na
wet lepsze niż się spodziewano. A po
winno być odwrotnie. Ze względów biologicznych i z ra cji pochodzenia polskiego w yn iki w tych miastach są jednak słuszne. Zupełnie inaczej rzecz się przedstawia w następujących m ia
stach, mianowicie w Opolu, Koźlu i Raciborzu. Po pierwsze „Strażnica Zachodnia“ dla Opola i Raciborza nie podaje wyników dla miast osobno,
( D alszy ciąg
Arciszewski postanowili za wszelką cenę rozbić sojusz robotniczo - chłop
k i . Oni to niedopuścili do zorganizo
wanego poparcia przez ruch socjali- styczny strajków chłopskich. Oni to huniili i likw idow ali takie żywiołowe jhanifestacje współdziałania robotni
ków i chłopów ja k krwawe demonstra cJe w Krakowie, Częstochowie i innych Piastach.
Niemniej chłop stanął do walki bez- Pośredniej. Aż p. premier Składkowski Przyniósł do sejmu pęk kos na sztorc Postawionych i starał się nastraszyć , urżuazję widmem rzezi. Robotnicy i Inteligencja ujrzeli w tym komedianc- próbę usprawiedliwienia się z k rw i Chłopskiej, niewinnie przelanej przez Policjantów p. premiera.
Po latach, już w Polsce Ludowej w dęzwie, którą podpisał ś. p. "Wincenty 'm o s jest wspomnienie poświęcone Vnr ofiarom.
»Oddajemy hołd bohaterom, chłopom
^»ległym z rąk siepaczy sanacyjnych a Polach Łapanowa, Nokowej, Lubli,
mimo, iż są to miasta wydzielone, któ re posiadały swoje osobne referaty i wydziały społeczno - polityczne. W y ników tych miast na podstawie danych
„Strażnicy Zachodniej“ niestety stwier
dzić nie można. W y n ik i akcji w e ryfi
kacyjnej w tych powiatach podane zo
stały łącznie t. j. dla powiatu i miasta.
Wiadomo jednak, że ilość osób zweryfikowanych w tych trzech m ia
stach w porozumieniu z innym i mia
stami jest zbyt niska. Ma to swój po
wód w tym, że fro n t zatrzymał się w styczniu, lutym i marcu 45 r. wzdłuż Odry nad którą miasta wymienione le
żą, ludność przez władze niemieckie została ewakuowana na zachód, a do
tychczas w swojej masie jeszcze nie wróciła, względnie wraca obecnie w małych grupkach.
Jeżeli na początku powiedziano, że w yn iki akcji weryfikacyjnej mogły być jeszcze lepsze, to opieramy się przy tym na pewnych podstawach.
Wiadomo, że plebiscyt odbył się w na
der niekorzystnych warunkach. Śląsk był miotany walką narodowościową.
Z obu stron szykowano się do sbrcj- nego wystąpienia. Sprowadzono emi
grantów niemieckich. Odbyły się na
tomiast w 1919 r. wybory komunalne w atmosferze prawdziwie demokra
tycznej. W ybory komunalne 1919 r.
były więc korzystniejsze od wyników plebiscytu. Może ktoś powie, że w oce
nie spraw narodowościowych na Gór
nym Śląsku nie możemy się cofać do 1919 r. Jugosławia w swoich pertrak
tacjach z Austrią ooperowała statysty
ką z r. 1848. Czy zagadnienia przygra
niczne zachodniej słowiańszczyzny wo
bec napierającej niemczyzny od Bał
tyku do 'Is trii nie są podobne. I tak też jest zarówno na Śląsku, w K aryntii, albo na Łużycach.
Spis dzieci szkolnych na Górnym Śląsku w 1911 r. przyniósł nam właści
wy obraz stosunków narodowościo
wych.
Mianowicie:
Kluczborek 74,9%
Opole miasto 31,9%
Opole powiat 89,07%
Olęśne 96,05%
Strzelce 94,5%
Prudnik 68,7%
Koźle 91,9%
Racibórz 52,7%
Gliwice miasto 41,08%
Gliwice powiat 91,04%
Bytom miasto 58,5%
Bytom powiat 86,6 %
Zabrze 83,3%
Zestawiając dawniejsze dane z w y
nikam i w e ryfika cji otrzymamy przy
bliżone straty masy ludności polskiej.
ze str. 2<-ej)
Jadowa i w czasie strajków chłop
skich“. Program budowania Polski L u dowej to nie były tylko słowa.
Obliczę Polski Ludowej wyłaniające się z tego programu ma wszystkie pod-!
stawowe rysy dzisiejszej Polski. Jeśli są różnice to tylko nieznaczne tyczące!
rzeczy drugorzędnych.
W roku 1946 Kongres P.S.L. uchwa
lił nowy program i chociaż nad obra
dami ciążyła wtedy mocno osobą tego, co się programowi 1935 r. przeciwsta
wiał, to jednak zasadniczych założeń tego starego programu, któ ry chłop polski własną krw ią podpisał, zmienić już nie zdołało. Wprawdzie powstawia- no wiele zastrzeżeń, przeróżnych, „ale“ , i „pom im o“ , jednak żadnej zasadniczej m yśli zagubić nie zdołano, najwyżej tylko nieco przyciemniono i zamazano.
Tak więc nie program z 1946 r. ale prak tyczne działanie dotychczasowego kie
rownictwa P. S. L. zmierzało do zagu
bienia drogi, którą szli chłopi ku Polsce Ludowej. Czas najwyższy, ¡aby na tej drodze wbrew intrygom wstecznictwa znaleźli sie znowu wszyscy chłopi.
W e r y f k a c ja Z w e ry fi- S tra ta w in n a dać k o w a n o
K lu c z b o rk 38.000 8.000 30.000
O p o le 142.000 116.000 26.000
O leśne 54.000 34.000 20.000
S trz e lc e 49.000 37.000 12.000
P ru d n ik 65.000 35.000 30.000
K o ź le 90.000 64.0C0 26.000
B y to m 138.000 133.000 5.000
Z abrze 109.000 87.000 22.000
S tra ta 174.000
Należy jeszcze doliczyć kilkadzie
siąt procent ludności morawskiej żeby otrzymać pełny obraz charakteru sło
wiańskiego powiatu raciborskiego. L u dność morawska zamieszkuje t. zw.
Kulczyńskie, które do Polski nie nale
ży, lecz należało do Niemiec podczas okupacji i przed wojną światową.
Na gruncie tych dociekań musimy niestety stwierdzić pewne straty w pol
skiej masie biologicznej. Chodzi o oko
ło 70.000 osób, których nie zw eryfiko
wano. Manko wynosi 174 tys. osób.
Uwzględniając wyżej 103.000 osób które jeszcze nie wróciły dochodzimy do braku około 70.000. Szczególnie bo
lesne są straty w takim np. czysto ro l
niczym powiecie ldiczborskim mogło być przeszkodą w akcji w eryfikacyj
nej. Uważamy, że nie. W ydaje nam się, iż nie trudno dociec, kto za to winę ponosi.
Kto te sprawy lekceważy, ten nie zda
je sobie sprawy z setek tysięcy Pola
ków, pracą których Niemcy się wzbo
gacili budując swój przemysł i utrzy
mując rolnictwo na poziomie.
L ecz idziemy o kro k dalej. Zagadnie
nie w eryfikacji ludności i na Śląsku nie obejmuje tylko Śląsk Opolski. Trze
ba rozważyć czy wogóle na obszarze Wielkiego Śląska czyli Opolskiego i Dolnego Śląska postępowano praw i
dłowo. W rocławski etnograf J. Partsch Niemiec stwierdza, że w drugiej poło
wie X IX wieku powiaty — Namysłów, Sycew, Brzeg, Oława, Oleśnica, Trzeb
nica, Strzelin i część powiatu wrocław
skiego zamieszkałe były przez polską ludność miejscową.
Nieliczenie się z tym faktem doty
czącym powiatów: Namysłów, Sycew i Brzeg, byłoby niewybaczalnym błędem.
W końcowym rezultacie struktura ludnościowa śląska Opolskiego przed
stawia się następująco:
Polaków 941.331, Niemców 576.469, Inne narodowości 29.300. — Ogółem 1.547.100. Polacy — Niemcy 2 : 1.
Natomiast struktura ludnościowa dawnego obszaru plebiscytowego:
Polaków 1.011.331, Niemców 319.869 Inne narodowości 29.300 — Ogółem 1.360.500. Polacy — Niemcy 3 : 1.
Powstanie Komitetu Nauczycielskiego
Lewicy P. S. L.
W dniu 14 września b. r. odbył się w Warszawie zjazd nauczycieli - człon
ków i sympatków Lewicy P. S. L., re
prezentujących cały teren Rzeczypo
spolitej.
Referat polityczny wygłosił kol.
Schayer Wacław. Przewodniczył kol.
Dusza Wawrzyniec. Protokółował kol.
Pruski Zygmunt.
Po bardzo ożywionej dyskusji, w któ
rej między innym i zabierali głos: Po*
pławski, Wycech, Maj, i omówieniu spraw organizacyjnych, postanowiono wydać odezwę do nauczycieli i powoła
no przy Centralnym Komitecie Lewicy P. S. L. Komitet Nauczycielski Lewicy w następującym składzie:
Kol. Dusza Wawrzyniec — przewo
dniczący Komitetu Nauczycielskiego Lewicy P. S . L.
oraz członkowie Komitetu:
Bochniak Józef, Barczewski Alfons, Cichy Jan, Chrzan Bronisław, Duński Stanisław, Dębski Jan, Galant W a
wrzyniec, Gruziel Wojciech, Jakuszko Antoni, Kulka Józef, Kozłowski Anto
ni, Kuligowski Tadeusz, Kazusiak Ma
rian, Libner Mikołaj, Łasisz Włady
sław, Maj Kazimierz, Majewski Edward, Makaruk Jan, Mittek Franciszek, Nor- wiński Aleksy, Popławski Feliks, Prus
ki Zygmunt, Starko Roman, Stępień Michał, Sakławski Władysław, Szcze
pański Jan, Schayer Wacław, Szeliga Michał, świetlik Piotr, Witkowski W i
told, Wycech Czesław, Zełga Bolesław i Zdral Jan.
W A K A C Y J N E S T U D IU M IN S T Y T U T U P E D A G O G IC Z N E G O W s ie rp n iu zakończone z o s ta ły w O liw ie p ra ce na w a k a c y jn y m s tu d iu m pedagogicznym Z.N .P ., w k tó ry m u c z e s tn ic z y ło p o n ad 250 c z y n n ych n a u c z y c ie li s z k ó ł p o d s ta w o w y c h i za w o dow ych.
S tu d iu m to je s t in s ty tu c ją s ta łą i ma na celu u m o ż liw ie n ie n a u c z y c ie ls tw u z d o b ycie wyższego w y k s z ta łc e n ia pedagogicznego w czasie c z y n nej p ra c y w szkole.
W In s ty tu c ie P edagogicznym Z.N .P . w W a r szawie łą c z n ie z n a u c z y c ie la m i u rlo p o w a n y m i z d o b yw a obecnie wyższe w y k s z ta łc e n ie p o nad 600 osób
* C H Ł O P I I P A Ń S T W O Nr Si
OŚWIATA i KULTURA W SI
FELIKS POPŁAWSKI
P o lity k a a p raca ośm iatoino-inychoinaiucza
D R O G A ID E O W A
Często się słyszy w mowie potocznej o tak zwanej walce o duszę człowieka.
Nie chodzi tu -— rzecz prosta — o du
szę w znaczeniu religijnym , ani o walkę o je j przyszłe pozagrobowe ży
cie, lecz o kierunek ideowy życia i dzia
łalności człowtieka tu na ziemi oraz o jego przynależność do jednej z grup czy organizacyj społeczno - ideowych, działających na terenie danego społe
czeństwa.
Mówiąc o kierunku ideowym doty
kamy bardzo Avażnej sprawy tzn, świa
topoglądu. Jest to sprawa niełatwa do wyjaśnienia, chociaż występuje w życiu na każdym kroku i odgrywa bardzo ważną rolę w praktyce. Możnab}^ po
wiedzieć, że światopogląd to jest jakby ta ki zasadniczy i podstawowy plan ży
cia człowieka, według którego tak po
szczególne jednostki, jak i cale grupy życie swoje realizują.
W iem y o tym, iż w każdym dobrym planie jakiegokolwiek działania ludz
kiego musi być najpierw określony cel tego działania, później drogi i środ
k i do tego celu prowadzące, a w końcu musi być wyraźna wola podjęcia pracy nad urzeczywistnieniem tego planu.
Tak też jesta w dziedzinie światopo
glądu, czyli planu życia ludzkiego.
Jeżeli człowiek chce mieć taki plan swego życia, musi przede wszystkim określić sobie jego cel, musi opowie
dzieć sobie jakiej sprawie czy idei pra
gnie służyć swoim życiem i swoją świa
domą i celową działalnością.
Kiedy już ma tę najważniejszą od
powiedź co do celu, może rozejrzeć się jaką wybrać drogę do jego realizacji.
A że człowiek nie lu bi i nie może cho
dzić w pojedynkę, to również wypad
nie mu odpowiedzieć na pytanie z kim ma on po tej wybranej drodze do w y
branego celu maszerować.
Jak zaś zacznie poszukiwać towarzy
stwa do tego wspólnego marszu ku wybranemu celowi, czyli ideałowi spo
łecznemu, to ani się spostrzeże, jak znajdzie się w grupie ludzi, którzy tą samą drogą do tego samego cełu-ideału maszerują. W grupie, to znaczy w or
ganizacji społeczno - ideowej, bo tylko grupa zorganizowana może w naszych trudnych czasach coś zdziałać.
Oto jest jakby skrót tej drogi, jaką przejść musi każdy człowiek, który ma większe pragnienia i wymagania od ży
cia, niż nasycenie własnego żołądka i za spokojenie własnej egoistycznej wy
gody — słowem każdy człowiek uspo
łeczniony. Nie każdy jednako przecho
dzi wszystkie szczeble tej drabiny: je den idzie rozważnie samodzielnie i z na
mysłem, inny przeskakuje naoślep po dwa szczeble, jeszcze inny podąża dla towarzystwa.
Ale w zasadzie jest to droga wspólna dla wszystkich ideowych i uspołecznio
nych ludzi. Prowadzi ona młodego czło
wieka do właściwej jego wiekowi m ło
dzieżowej organizacji społeczno-ideo- wej (W ici, OMTUR, ZW M it.p .); pro
wadzi dorosłego do tej czy innej orga
nizacji politycznej, czy też społeczno- wychowawczej, oświatowej it.p.
P R Z E M IA N Y Ś W IA T O P O G L Ą D O W E
W czasach pokoju i równowagi, ja kie zdarzają się w dziejach ludzkości, człowiek nieraz przeżyje cale życie w jednym środowisku społeczno - ideo
wym, w jednej grupie ludzkiej i w jed
nej organizacji, bez wątpliwości, wa
hań i zmian w tym zakresie.
Ale po okresach pokoju i równowa
gi przychodzą epoki przemian i zabu
rzeń, kiedy to poszczególne narody i ludzkość cała znajdują się jakby na za
lejowym. Dochodzą wówczas do głosu nowe siły, nowe cele i hasła;
zjawiają się przed oczyma człowieka nowe drogi i nowe widoki pracy, wal
k i i rozwoju. I wówczas to staje przed- człowiekiem trudna i ciężka nieraz sprawa zmiany poprzedniego jego sta
nowiska ideowego, zmiany drogi ży
ciowej, która okazała się fałszywa, a nieraz również i zmiany samego celu.
Czy taka zmiana jest dopuszczalna?
Trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, że w życiu mamy do czynienia z dwo
ma rodzajami zmian ideowo - świato
poglądowych: ze zmianami istotnymi, wynikającym i z głębokiej troski i szczerych poszukiwań, osiąganymi w trudzie i wysiłku wewnętrznym oraz ze zmianami pozornymi, udanymi, nie
szczerymi, nie mającymi pokrycia w prawdziwych przekonaniach danej jed
nostki, a pokazywanymi na zewnątrz z wyrachowania dla wygody czy też diak interesu.
Pierwszy rodzaj zmian musimy usza
nować i uznać nie tylko za dopuszczal
ny, ale nawet za konieczny. Drugi uznać należy, jako stojący poniżej god
ności osobistej szanującego się dojrza
łego i odpowiedzialnego człowieka.
D W IE P Ł A S Z C Z Y Z N Y W A L K I ID E O W E J
W alką ideową nazywamy ścieranie się poglądów i kierunków ideologicz
nych przy poszukiwaniu słusznego i prawdziwego ideału społecznego, czyli światopoglądu oraz dróg wiodących do najwłaściwszej jego realizacji.
W alka ideowa jest zjawiskiem nor
malnym w życiu kulturalnych społe
czeństw; jest ona czynnikiem rozwoju, postępu i doskonalenia tego życia i nie należy jej przekreślać, ani potępiać zgóry, jako coś złego, niepożądanego, czy szkodliwego. Wszakże już Chry
stus głosił zasadę, iż „bojowaniem jest życie człowieka na ziemi“ .
W alka ideowa odbywa się we wszyst
kich dziedzinach ludzkiego życia zbio
rowego i występuje na różnych jego płaszczyznach. Nie możemy w tym kró tkim artykule omówić tych wszyst
kich płaszczyzn, dla tego wymienimy tylko dwie z nich, a mianowicie: płasz
czyznę polityczną oraz płaszczyznę spo
łeczno - wychowawczą.
P Ł A S Z C Z Y Z N A P O L IT Y C Z N A
Polityka jest sztuką sprawowania władzy w określonej zbiorowości na
rodowo - państwowej, a walka politycz
na jest to droga do zdobycia lej w ła
dzy — jeżeli dana grupa ideowa je j nie posiada, łub do jej utrzymania — jeżeli ta grupa już przedtem władzę zdobyła.
Żeby zdobyć władzę, albo ją utrzy
mać, trzeba mieć siłę. Żeby mieć siłę, trzeba zdobywać zaufanie szerokich mas społecznych, trzeba mieć te masy za sobą. Żeby mieć trwałe poparcie mas, trzeba je zjednać dla ideologii wyznawanej przez daną grupę, czy or
ganizacje ideowo - polityczną oraz włą
czyć je do szeregów tej organizacji, gdyż członkostwo w organizacji poli
tycznej ujednolica kierunek aktyw no
ści masy społecznej i stwarza zjawisko solidarności oraz karności i dobrowol
nego podporządkowania się odgórnym dyrektywom.
Dlatego walce politycznej towarzyszy propaganda polityczna, której celem jest zjednanie zwolenników i wyznaw
ców danego kierunku ideowego oraz powiększenie szeregów danej partii-
Propaganda poliyczna staje z reguły wobec zadań konkretnych i doraźnych;
nie może ona wyczekiwać zbyt długo na skutki swego działania,, gdyż życie wymaga od niej wyników natychmia
stowych. Dlatego też akcja propagan
dowa jest najczęściej efektowna i bły
skotliwa, lecz naogół powierzchowna.
Dlatego używa ona takich środków i metod, jakie w danej chw ili i w danym -środowisku mogą być skuteczne. Jeże
li środowisko nie jest w stanie pojąć łub przyjąć argumentów istotnych, pro paganda sięgnie po argumenty pozorne, byle były doraźnie skuteczne.
Oczywiście tego rodzaju oddziaływa
nie daje w yn iki powierzchowne i obli-, czone na krótką metę. Są one zreguły niewystarczające jako wiązadło we
wnętrzne poważnych ruchów ideo
wych. Dlatego też nowczesne orgniza- cje społeczno - ideowe nie poprzestają na propagandzie politycznej, lecz roz
wijają również akcję głębszą i na dłuż
szą metę obliczoną, czyli akcje oświa
tową i społeczno - wychowawczą.
P Ł A S Z C Z Y Z N A
S P O Ł E C Z N O W Y C H O W A W C Z A
Oświatowcy starej daty zwykle od
żegnują się od polityki, jako od czegoś z gruntu złego, niegodnego człowieka i obniżającego jego wartość. Pracę oświatową zaś skłonni są traktować, jako czynność całkowicie wyodrębnio
ną z całokształtu ludzkich spraw życio
wych, specjalnie godną i szlachetną, a w szczególności nie mającą nic wspól
nego z działalnością polityczną. Oczywi
ście takie formułowanie nie w ytrzy
muje próby życia; jest ono naiwne, po
wierzchowne i nacechowane trad ycyj
nym szlachecko - inteligenckim piękno- duchostwem.
Oświata i polityka mają bardzo, wie
le wspólnego, bo wspólny ideał spo- łczny i wspólny światopogląd. Służą więc one wspólnej Sprawie i zmierzają do wspólnego celu, lecz odmiennymi drogami. Polityka—-jak to już wspom
nieliśmy powyżej — przez sprawowa
nie władzy oraz kształtowanie życia państwowego według zasad przez dany światopogląd głoszonych. Oświata zaś przez oddziaływanie wychowawcze na łudzi, przez kształtowanie ich we
wnętrzne w myśl wytycznych i naka
zów tegoż samego światopoglądu.
Jest tu zatem zbieżność ceiu i zasad
niczego kierunku ideowego; jest nato
miast rozbieżność dróg i metod dzia
łania.
Trzeba sobie dobrze zdawać z tego sprawę, żeby nie popełniać, błędów w myśleniu oraz praktycznej działalności oświatowo - wychowawczej. A jakież są najczęściej popełniane błędy w tym zakresie?
B Ł Ę D Y O Ś W IA T O W E
Polegają te błędy najczęściej na tym, że doraźne i krótkofalowe metody akcji politycznej przenosi się do pracy oświa
towej i że oczekuje się natychmiasto
wych, a jednocześnie trwałych skut-
kÓAV i wyników.
Praca oświatowo - wychowawcza ma swoje odrębne metody. Mcżnaby je na
zwać długotrwałym i w przeciwień
stwie do krótkofalowości metod poli
tycznych. W ynikają te metody z od
mienności ustosunkowania się do czło1 wieka ze strony pracownika oświato
wego i ze strony polityka.
P olityk — ja k to już zaznaczyliśmy powyżej — dąży do władzy { w co
dziennej jego' pracy politycznej czło
wiek jest dla niego środkiem do tego głównego celu. P olityk ideowy służy
oczywiście również sprawie człowieka, bo pracuje dla grupy, czy klasy spo
łecznej, dla narodu, czy dla całej ludz
kości. Ale służba ta zaczyna się dopie
ro od chwili, gdy zdobędzie władzę 1 ma sens niejako pośredni, gdyż wyra
ża się w regulowaniu i urządzaniu sto
sunków i warunków w danej organiza
c ji państwowej, które mają służyć czło
wiekowi, a nie jest nastawiona na prze
budowę wewnętrznie człowieka.
Ta przebudowa wewnętrzna samego
człowieka jest głównym zadaniem pra
cownika oświatowego wychowawcy, gdyż człowiek jest głównym { najważ
niejszym celem jego pracy. Zwraca on przede wszystkim uwagę na człowieka, z którym ma do czynienia w pracy oświatowej: na jego rozwój umysłowy»
na jego troski i potrzeby wewnętrzne;
na jego poglądy, zapatrywania, zasady
i ideały.
Oświatowiec - wychowawcą nie spie
szy się tak ja k polityk, bo nie służy ce
lom doraźnym i leżącym poza człowie
kiem, lecz samemu człowiekowi. D/ia' la on powolniej może, lecz dogłębniej i gruntowniej. Praca jego pozostawia trw ały ślad w duszy wychowanka, cho
ciaż nie jest błyskotliwa i nie ..przeja
wia się w sposób jaskrawy na zewnątrz»
Możńaby powiedzieć, że prace poli
tyka i wychowawcy idą obok siebie .dworna równoległymi torami. Jeżeli obaj należą do tej samej grupy ideo
wej, to prace ich zmierzają do lego sa
mego wspólnego celu. . Tylko każdy 2
■nich pracuje w innym zakresie i z iimjt rzeczywistością m? czynienia Poli
tyk organizuje życie zm uiunusci naro
dowej w granicach państwa, podczas gdy pracownik oświatowy - wycho
wawca organizuje wewnętrznie samego człowieka.
Żeby całość dobrze wypadła — każd}
z dwu tych typów działaczy musi moż
liw ie dobrze wypełnić swoją rolę. A "T pełnienie tej ro li zależy od zastosowa
nia dobrych właściwie dobranych m6’
lod. To też nie dobrze jest, jeżeli ^ dziedzinie doboru tych metod zachodzi błędy. A najczęściej popełnianym błę
dem jest przenoszenie efektownych fflf' tod działalności politycznej do dziedzi
ny oświatowo - wychowawczej pracy»
co nietyłko nic daje pożądanych wyU1' ków, ale z reguły wprowadza rozluźni6' nie pracy i zamieszanie.
Unittfetsfftfet L u d o w y
uj
G ł u c h o w i e s k ie rn ie w ic k im
do dnia 10 października br.
przyjmuje zgłoszenia na kurs jesienno - zimowy
Do p o d a n ia n a le ż y d o łą c z y ć : w ła sn o rę cz111®
n a p isa ny ż y c io ry s , oraz o p in ię w y d a n ą Prze*
zarząd K M W „ W ic i" , lu b ja ką ś in n ą organ' zację czy in s ty tu c ję . Zgłaszać się m ogą chłop®!
i dzie w czę ta począw szy od la t 18-tu,
O p ła ta za m ieszkanie i c a łk o w ite u trz y m a 111®
w in te rn a c ie w y n o s i m iesięcznie — 2 kg czu i 1 kg c u k ru , lu b rów now artos'ć w gotówo6'
P o w ia d o m ie n ie o p rz y ję c iu i te rm in ie rozP0 częcia k u rs u 1 p rz y ś le m y ka żdem u osobno P®
o trz y m a n iu zgłoszeń.
Z gtoszcnia n a le ży w y s y ła ć na adres:
U N IW E R S Y T E T L U D O W Y p o czta G łu ch ó w , pow. Skierniewic®
A d o lf O le ch n ow icz
W A K A C Y J N Y K U R S T E A U f i t t f ? D L A N A U C Z Y C IE L I
W s ie rp n iu z a k o ń c z y ł się w K a rtu z a c h d®11.
t r a ln y K u rs T e a tra ln y dla n a u c z y c ie li z ca P o ls k i, z o rg a n iz o w a n y przez T ow a rzystw o tró w i M u z y k i L u d o w e j w Polsce.
K u rs , k tó re g o k ie ro w n ic tw o spoczywało rę k u ob, S ta n is ła w a Iło w s k ie g o , w y s ta w ił Sopocie i in n y c h m ie jsco w o ściach na Wyt>rZ®
żu w id o w is k o o p a rte o lu d o w e te k s ty trądy®)?
ne pt. „ K u p a ła "